Kim są „dzieci ulicy”?
a) Mają od 3 do 18 lat, są niedożywione, niechlujne i skromnie ubrane, niedomyte, z ubytkami w uzębieniu, dolegliwościami skórnymi. Plują, kradną, żebrzą, palą papierosy, biorą narkotyki, wąchają klej, prostytuują się. Są wulgarni, nieufni i agresywni. Wagarują i uciekają z domów. Uprawiają seks przygodnie. Zbierają złom, myją samochodowe szyby na skrzyżowaniach, kradną węgiel. Mają nadzór kuratorów sądowych, są na dobrej drodze do ośrodków wychowawczych lub poprawczych.
b) Mają od 3 do 18 lat, używają telefonów komórkowych, umieją prowadzić samochód lub motorynkę. Są sprytne, przebiegłe, zaradne, myślą bardzo szybko i logicznie. Świetnie biegają, znają doskonale teren własnego zamieszkania, szybko się uczą. Znakomici obserwatorzy, wytrawni gracze różnych ról. Pomysłowi i kreatywni. Pomocni, uczynni, lubiący zabawę. Dobrzy opiekunowie. Odporni na ból, złe warunki atmosferyczne, choroby
Wg Rady Europy w Strasburgu:
„Dzieci ulicy” to dzieci poniżej 18 roku życia , które przez krótszy lub dłuższy czas żyją w środowisku ulicznym,(…)żyją i przenoszą się z miejsca na miejsce, nawiązują kontakty z grupa rówieśnicza lub innymi grupami na ulicy. Oficjalnym adresem tych dzieci jest adres rodziców, lub jakiejś instytucji socjalnej (pomocy wychowawczej, poradni psychiatrycznej dla młodzieży i in.). Wysoce znamiennym jest przy tym to, że z dorosłymi , rodzicami oraz przedstawicielami szkół i instytucji pomocowych , dzieci te maja jedynie słaby lub żaden kontakt.
CZĘŚĆ WYPADKÓW JEDYNIE ZE STYCZNIA 2008:
Do szpitala w Rybniku trafił czteromiesięczny Kevin - posiniaczona twarz, obite ciało, złamany obojczyk. Ojciec, który wezwał policję, twierdził, że biła matka. Obydwoje rodzice mieli ponad 3 promile alkoholu we krwi.
Sześcioletni Jarek wypadł z okna mieszkania na IV piętrze w Żorach. Doznał rozległych obrażeń wewnętrznych. W mieszkaniu było jeszcze dwoje młodszych dzieci. Zostawił je tam ojciec (odnaleziony w mieście przez policję musiał najpierw wytrzeźwieć, aby zrozumieć, co się stało).
Tak w ogóle to kocham Danielka, a czy go biłem - nie pamiętam, bo trochę popiłem - powiedział 24-letni ojczym dwuletniego chłopca. Daniel, przywieziony na ostry dyżur do jednego z warszawskich szpitali, miał złamany nos, wylew do przewodu słuchowego, urazy gałki ocznej i wątroby, czerwone pręgi na nogach i na plecach.
Po dwutygodniowym pobycie w szpitalu w Drawsku zmarł trzyletni Kuba - ofiara przyjaciela matki. Bezpośrednią przyczyną śmierci były uszkodzenia mózgu, spowodowane rozbiciem czaszki; ślady, wykryte przez lekarzy, dowodziły długotrwałego katowania dziecka.
Kobieta, często pijana, znęca się nad swoim synkiem i grozi, że go zabije poinformowali policję sąsiedzi jednej z mieszkanek Nowej Huty.