Emerytury głodowe a może ich nawet nie być wcale
11.08.2012 09:31 24
1. Wczoraj OPZZ ogłosił na konferencji prasowej, że składa skargę do Trybunału Konstytucyjnego na nowelizację ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, uchwaloną przez koalicję Platforma-PSL-Ruch Palikota w maju tego roku.
Związkowcy skarżą między innymi odebranie przez ustawę praw nabytych pracowników, niesprawiedliwość tzw. emerytur częściowych, wreszcie pośpiech legislacyjny i brak konsultacji ostatecznego projektu ustawy ze związkami zawodowymi.
Już we wrześniu pojawią się zapewne kolejne skargi do Trybunału, taki wniosek przygotowuje także klub parlamentarny Prawa i Sprawiedliwości.
Zanim Trybunał je rozpatrzy, miną zapewne długie miesiące ale już teraz trzeba bić na alarm, ponieważ szybkimi krokami przybliża się do nas prawda o konsekwencjach przejścia w ramach systemu emerytalnego na tzw. emerytury kapitałowe wprowadzona w roku 1998, pogorszona jeszcze ostatnią majową nowelizacją.
2. Nowelizacja ustawy emerytalnej spowodowała bowiem nie tylko jak się powszechnie sądzi wydłużenie wieku emerytalnego o 2 lata dla mężczyzn i o 7 lat dla kobiet (dla kobiet pracujących w rolnictwie aż o 12 lat) i wprowadzenie skandalicznie niskich emerytur częściowych, ale także znaczące pogorszenie dostępu pracowników do systemu emerytalnego.
Otóż po majowej nowelizacji wielu osobom, które weszły na rynek pracy po roku 1989, grozi utrata prawa do gwarantowanych minimalnych emerytur, rent rodzinnych i wdowich.
Do tej pory kobieta miała prawo do emerytury minimalnej mając 14 lat składkowych i 6 nieskładkowych, po zmianach aby otrzymać emeryturę minimalną, musi mieć 30 lat stażu składkowego (jest to więc wydłużenie okresu składkowego aż o 16 lat).
Z kolei mężczyzna do tej pory miał prawo do emerytury minimalnej mając 17 lat składkowych i 8 lat nieskładkowych, po zmianach aby ją uzyskać musi dysponować aż 35 stażem składkowym (wydłużenie stażu składkowego o 18 lat).
W sytuacji kiedy na rynku pracy już blisko 50% osób jest zatrudnionych na tzw. umowy śmieciowe (od których w dużej części nie odprowadza się składek ubezpieczeniowych), przy równie powszechnym zatrudnianiu na czarno, nietrudno sobie wyobrazić jak trudno będzie się w przyszłości wykazać się 30 - letnim stażem składkowym w przypadku kobiet i 35 - letnim w przypadku mężczyzn.
3. Równie powszechna jest niewiedza Polaków dotycząca wysokości przyszłych emerytur. Po wydłużeniu wieku emerytalnego na stronie internetowej ministerstwa finansów umieszczono tzw. kalkulator emerytalny, który informuje na przykład, że kobieta która przepracuje 26 lat i będzie zarabiała w całym tym okresie 2900 zł brutto w wieku 63 lat uzyska świadczenie w kwocie około 1800 zł (a więc aż 85% ostatniego wynagrodzenia netto) ale po wydłużeniu aktywności zawodowej do 67 lat, jej emerytura wyniesie już blisko 2450 zł i będzie stanowiła aż 106% obecnych zarobków netto.
Niestety te wyliczenia nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Otóż nowy system emerytalny uchwalony w 1998 roku (zdefiniowanej składki) doprowadził do tego, że średnia stopa zastąpienia (czyli relacja przyszłego świadczenia do ostatniego wynagrodzenia) uległa obniżeniu z obecnych około 60% do 36% i to brutto, a więc przed opodatkowaniem emerytury podatkiem dochodowym od osób fizycznych (około 29% netto).
Nie ulega więc wątpliwości, że emerytura wypłacana „na rękę” w wysokości około 30% ostatniego wynagrodzenia, będzie świadczeniem wręcz głodowym.
4. Ale niestety może być jeszcze gorzej jeżeli nie zmienimy w sposób zasadniczy systemu emerytalnego w Polsce (między innymi nie wprowadzimy dobrowolności ubezpieczenia w OFE).
W wyniku bowiem gigantycznego długu publicznego, który już na koniec tego roku może sięgnie astronomicznej kwoty 900 mld zł, już od roku 2016 wszyscy odchodzący na emerytury będą otrzymywali świadczenia nie wyższe niż 30% ich ostatniego wynagrodzenia, a około 2020 roku rządzący wówczas, będą zmuszeni do obniżenia do takiego poziomu wszystkich wypłacanych świadczeń emerytalnych.
Ba przy tym poziomie dzietności (1,3 dziecka na kobietę - wg ONZ 207 miejsce na świecie na 211 klasyfikowanych państw) i coraz mniej chętnie odprowadzanych składkach ubezpieczeniowych, około 2030 roku może okazać się, że naszego systemu emerytalnego nie stać na wypłacanie jakichkolwiek świadczeń emerytalnych.