Tren XVII ma charakter modlitwy co podkreśla apostrofa: „O mój Boże, Kto się przed Tobą skryć może?”. W trenie tym poeta odwołuje się do poglądów filozofii epikurejskiej. Która nawoływała do skromnego życia, zachęcał, by cieszyć się tym, co się ma, nie pragnąć zbyt wiele. Podmiot żył zgodnie z ta nauką.
Utwór ten jest parafrazą „Księgi Hioba”. Podmiot szuka pocieszenia w Bogu. Uważa, że to czego doświadczył jest wolą Boga: „Lecz Pan, który gdzie tknąć, widzi, A z przestrogi ludzkiej szydzi, Zadał mi raz tym znaczniejszy, Czymem już był bezpieczniejszy.” Jego cierpienie może złagodzić tylko Bóg: „Lekarstwo to, prze Bóg żywy, Ciężkie na umysł troskliwy! Kto przyjaciel zdrowia mego, Wynajdzi co wolniejszego! A ja zatym łzy niech leję, Bom stracił wszytkę nadzieję, By mię rozum miał ratować; Bóg sam mocen to hamować.”
W utworze panuje atmosfera smutku i rozpaczy. Podmiot jest negatywnie nastawiony na życie w niebie, nie wierzy, że spotka go jeszcze jakakolwiek uciecha: „Mnie jednako serce boli, A nigdy się nie utoli. Oczu nigdy nie osuszę - I tak wiecznie płakać muszę!” Sceptycznie podchodzi do pocieszania go: „Próżne to ludzkie wywody, Żeby szkodą nie zwać szkody.”
Tren XVII dzieli się na 13 strof, z czego każda jest czterowersowa. Zauważamy liczne środki stylistyczne, które świadczą o niedoścignionym talencie poety z Czarnolasu. Rymy są dokładne, końcowe i parzyste. Tren ten upodobnia się do psalmów i są zarówno bliższe - ze względu na zapis wersyfikacyjny - modlitewnej poezji średniowiecznej niż renesansowej.
Podmiotem lirycznym jest poeta, ojciec cierpiący po stracie swojej ukochanego dziecka. Tren XVII, podobnie jak pozostałe, jest dedykowany zmarłej córce - Urszuli. Pisarz nie może się pogodzić ze śmiercią swojej pociechy. Zawsze był raczej pogodnym człowiekiem, wykształconym, szczęśliwym. Bo przecież cóż więcej mógł potrzebować? Miał dom, kochającą żonę, cudowne dzieci, ukończył prestiżowe studia, odznaczał go wielki talent pisarski i co więcej cieszył się uznaniem i szacunkiem innych. Warto również wspomnieć, że jako niegłupi człowiek renesansu, widział w życiu pewne wartości, dostosowując się do filozofii antyku. Podobnie jak każdy humanista, sięgał do źródeł ( Ad fontes ) i tym sposobem odkrył mądrość stoicyzmu. Jednakże wraz z odejściem ze świata Urszulki, na nic się nie zdają te założenia, o których pisze m.in. we fraszce „Na dom w Czarnolasie”. Jego spokój i równowagę duszy zakłóca ogromne cierpienie i płacz. Zdawałoby się, że poeta zapomniał swoje rady z pieśni IX, ks. I. Nagle stoicka filozofia okazałą się bezduszna i nieskuteczna wobec nieszczęścia; wiara nie była widocznie tak silna, aby pozwolić z pokorą przyjąć cios. Jak pisze sam Kochanowski w piątej zwrotce - prowadził ciche, spokojne życie, można wręcz przyjąć - bez zarzutu. W jedenastej strofie poeta podważa mądrość stoicyzmu, twierdząc, że nauki stoików są nieludzkie. Zarzuca również Cyceronowi błędny pogląd, że smutek i łzy nie przystoją mężczyźnie. Toteż artysta z Czarnolasu odpowiada temu myślicielowi, że:
„Próżne to ludzkie wywody,
Żeby szkodą nie zwać szkody”
I kończąc tę myśl w jedenastej strofie:
„Bo mając zranioną duszę,
Rad i nierad płakać muszę”
W ogromie takiej rozpaczy i straty, człowiek przecież musi płakać. Pamiętamy, jak sam Cyceron, który uważał się za zrównoważonego i zdystansowanego, spokojnego stoika, nie mógł znieść myśli o śmierci swojej córki Tulii. Kochanowski nie omieszkał wypomnieć mu tego w trenie XVI.
Omawiany przeze mnie utwór ma charakter psalmiczny, modlitewny. Jest lamentacją poety - ból wciąż trwa i jest trudny do zniesienia. Artysta z Czarnolasu, dobry i pobożny chrześcijanin, nagle powątpiewa w wiarę w Boga. W trenie XVII Bóg ukazany jest jako ten, który może człowieka ciężko doświadczyć. Świadczy o tym użyta we wstępie metafora „Pańska ręka mnie dotknęła”. Zwrot ten jest nawiązaniem do Hiobowego wykrzyknienia : „ Manus Domini tetigit me”. Tymi słowami ukazuje sprawiedliwego i niewinnie cierpiącego człowieka, który został wystawiony na próbę. Podmiot liryczny utożsamia się z ubolewającym równie silnie Hiobem. Poeta nie widzi przyczyny, dla której miałby być tak okrutnie ukarany - mówi o tym w piątej strofie, wykorzystując przerzutnię:
„A zazdrość i złe przygody
Nie miały mi w co dać szkody”.
Przecież żył tak jak Chrystus nauczał - spokojnie, skromnie. Dlaczego go Bóg tak ukarał ? Co zrobił źle? Czym zawinił? Nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na pytania, jako że dla samego poety pozostaną one pytaniami retorycznymi. Hiob również pytał Boga o przyczynę takiej kary. Elementem różniącym postać biblijną od renesansowego humanisty była niezachwiana wiara. Bóg odebrał mu aż dziesięcioro dzieci i cały dobytek, podczas gdy Kochanowskiemu - „tylko” jedno dziecko. Hiob przyjął to do siebie z pokorą, ponieważ była taka wola Boża. Jednakże poeta z Czarnolasu w tonie modlitewnym zarzuca Bogu odebranie mu jedynego szczęścia. Co gorsza, gdy już próbował „ podnieść” się po upadku, ból po utracie córeczki powracał. Daje temu wyraz w szóstej strofie.
Ojciec Urszulki nie widzi już sensu, by żyć. W drugiej strofie zastosowując zestawienie antytetyczne mówi, że już go nic nie cieszy i nic nie ukoi jego bólu. Zresztą po co żyć, skoro „ Marność nad marnościami - I wszystko marność”? Można subtelnie nawiązać do Księgo Koheleta. Tu moglibyśmy odnaleźć odpowiedz na cierpienie Kochanowskiego, jako że „Wszystko ma swój czas (…) / Jest czas lamentu (…) / Jest czas płaczu (…)/ Jest czas tracenia (…)”.
Niewątpliwie ból ojca jest porównywalny cierpieniu biblijnego Jeremiasza, który żali się po utracie wszelkiego dobra otrzymanego od Boga. Niezależnie gdzie się znajdziemy, podobna sytuacja nas spotka, bo:
„Prózno morzem nie pływamy,
Prózno w bitwach nie bywamy;
Ugodzi nieszczęście wszędzie”.
Jednocześnie zwraca się z pokorą do Boga w apostrofie:
„(…), o mój Boże,
Kto się przed Tobą skryć może”.
Poeta oskarżał wcześniej Ojca Najwyższego o niesprawiedliwość - było to przesileniem w jego buncie przeciw Bogu. Efektem tego jest umocnienie w wierze oraz zrozumienie, iż być może jednak Bóg czuwa nad całym światem i wszystkimi stworzeniami. Postawa taka wynika właśnie z Biblii.
Kochanowski doskonale wie, jak ważne są łzy. One wyrażają swój niepojęty ból i są zapowiedzią duchowego uspokojenia i przyszłego szczęścia. Płacz mu pomaga, z każdą łzą uwalnia swe cierpienie. Jak pisze w ostatniej strofie, woli się wypłakać i już wie, że tylko Bóg może go wspomóc. Toteż prosi go o ratunek, gdyż stracił już wszelką nadzieję. Jest świadom, że sam rozum nie pomoże, tylko Bóg może hamować jego cierpienie. Stąd tren XVII jest modlitewnym psalmem, prośbą do Pana o litość.
Podsumowując, Jan Kochanowski z maestrią opisał swoje wewnętrzne przeżycia. Śmiała okazała się wypowiedź poety - bez żadnych skrupułów wyrażał swoje myśli i zarzuty wobec swojej filozofii i religii. Autor tego utworu też jest człowiekiem i ma prawo do bólu, łez i zwątpienia. Utwór ten uświadamia nas, że cierpienie jest częścią naszego istnienia i musimy nauczyć się z nim sobie rodzić. Myślę, że warto zakończyć moją pracę myślą Zenona Z Kation : „ Czyż ból i życie nie są sobie pokrewne”? Żywię przeświadczenie, że Jan Kochanowski miałby najwięcej do powiedzenia na ten temat - toteż dał temu wyraz w swoich dziewiętnastu trenach, a w szczególności XVII.
XVII jest napisany w formie modlitwy, na co wskazywać mogą słowa: "O mój Boże, Kto się przed Tobą skarżyć może?" Wiersz ten jest nawiązaniem do zasad i poglądów epikurejczyków, którzy uważali, ze należy żyć w sposób zgodny z własnym sumieniem. Głosili także, że należy się cieszyć z każdej szczęśliwej chwili życia. Według nich człowiek godny szczęścia był skromny, uczciwy i szczery.
Treść trenu to interpretacja słów wywodzących się z Księgi Hioba. Poeta - ojciec zwraca się do Boga, aby ukoił jego cierpienia. Kochanowski zdaje sobie sprawę, że utrata córki była wolą Stwórcy: "Lecz Pan, który gdzie tknąć, widzi, A z przestrogi ludzkiej szydzi, Zadał mi raz tym znaczniejszy, Czymem już był bezpieczniejszy".
Zatem jeśli Urszulka odeszła z woli Boga, to także i On może sprawić, że utrapiony poeta znajdzie ukojenie w rozpaczy: "Lekarstwo to, przez Bóg żywy, Ciężkie na umysł troskliwy! Kto przyjaciel zdrowia mego, Wynajdzi co wolniejszego! A ja zatym łzy niech leję, Bom stracił wszystkie nadzieję, By mię rozum miał ratować, Bóg sam mocen to hamować".
Wiersz utrzymany jest w smutnym i przygnębiającym nastroju. Poeta jest smutny i tak bardzo zrezygnowany, że nie wierzy już w poprawę swojej sytuacji: "Mnie jednako serce boli, A nigdy się nie utoli. Oczu nigdy nie osuszę - I tak wiecznie płakać muszę!" A dalej: "Próżne to ludzkie wywody, Żeby szkodą nie zwać szkody".
PIEŚŃ
Wieś ukazana w pieśni panny XII ukazana jest jako Arkadia, idylliczna kraina, w której panuje ład, spokój i radość. Gwarantem szczęścia jest życie w zgodzie z rytmem natury.To ona wyznacza człowiekowi czas pracy i odpoczynku, decyduje o repertuarze jego zajęć. Jest ponadto niebywale szczodra, zapewnia dostatek i niezależność : " Jemu sady obradzają/ Jemu pszczoły miód dawają/Nań przychodzi z owiec wełna/I zagrody jagniąt pełna(...)" Wieś jest nie tylko rajem obfitości, ale również przestrzenią pozwalającą na spełnienie duchowe. Odkrywa przed człowiekiem prawdziwe piękno, przynosi spokój, ułatwia zachowanie równowagi wewnętrznej, uczy szacunku, sprzyja umiarowi. Autor głosi pochwałę pracy, życia zgodnego z naturą i podporządkowanego naturalnemu cyklowi przyrody.Praca na roli przeciwstawiona została innym, niemoralnym sposobom życia: dworakowaniu, kupiectwu, wojaczce. Ten typ pieśni to pieśń sielanka. Sielanka( in.bukolika lub ekloga) - gatunek wywodzący się ze starożytności, w którym zawsze wychwalano zycie na wsi.
„Pieśń świętojańska o Sobótce” jest cyklem pieśni napisanych na obchody „Sobótki” - uroczystości obchodzonej w wigilię św. Jana, tzn. 23 czerwca, czyli w najkrótszą noc roku. Święto sobótkowe wywodzi się jeszcze z czasów pogańskich, później schrystianizowane i połączone z dniem św. Jana Chrzciciela. Znanym obrzędem sobótkowym jest puszczanie wianków na wodę na wróżbę zamążpójścia, inny to rozpalanie na wzgórzach ognisk, wokół których tańczono i śpiewano.
Kochanowski napisał ten utwór już po osiedleniu się w Czarnolesie, uformował ją w pieśni dwunastu panien, które tańcząc wokół ogniska, kolejno prezentują swoje pieśni. W całości dwunastu pieśni jawi się nie tylko wizja wsi, obserwujemy opiewanie własnych uczuć, przymiotów „nieprzepłaconej” Doroty (narzeczonej Kochanowskiego), a nawet ślady podań i legend ludowych, obfitujących w krwawe i makabryczne wydarzenia (Pieśń „panny IX” o królu - zbrodniarzu).
Wsi dotyczą przede wszystkim pieśni panny pierwszej, szóstej i dwunastej. Są to pieśni, które rysują „sielankowy” obraz wsi - czyli prezentują wizję wyidealizowaną, eksponują zalety i wartości, nie wspominają o ciemnych stronach zagadnienia. I tak panna VI chwali pracę na roli, radość z jej plonów, radość wynikającą ze wspólnej, połączonej ze śpiewem pracy w polu. Z kolei panna XII śpiewa słynne słowa będące pochwałą wsi:
„wsi spokojna, wsi wesoła
jakiż głos twej chwale zdoła!”
Drukowana razem z „Pieśniami” „Pieśń świętojańska o Sobótce” stanowi odrębną cześć zbioru. O odrębności tej decyduje przede wszystkim związek utworu z poezją pastoralną (sielankową), z dawną i bogatą tradycją literatury pytającej o utraconą szczęśliwość i pierwotną dobroć. Sobótka ma wiele cech wspólnych z sielanką, ale reprezentuje odmianę pod wieloma względami różną od typu bukoliki wprowadzonej do literatury polskiej przez Szymonowicza. Kochanowski przez pochwałę wsi nawiązuje do Tibulla, Wergiliusza oraz do Horacego w dość szczególny sposób: kończąca cykl i dla sensu całości kluczowa pieśń Panny dwunastej jest właśnie parafrazą II epody Horacego. Kochanowski tworzy w niej typ szczęśliwego wieśniaka, model idealny, pozbawiony określonych cech stanowych.
W „Pieśni świętojańskiej o Sobótce”, pisanej wierszem ośmiozgłoskowym, przeważą rytm trocheiczny, co nie jest zresztą niczym niezwykłym. Gdzieniegdzie jednak ten rytm zostaje zmącony. W pieśni Panny IX występuj dominujący rytm.
Śpiewa żeglarz w cudze strony
Nagłym wiatrem zaniesiony;
I oracz ubogi śpiewa,
Choć od pracej aż omdlewa.
Śpiewa słowik na topoli,
A w sercu go przedsię boli
Dawna krzywda ; mocny Boże
Iż z człowieka ptak być może!
_ _ _ _ _ _ _ _
Nadobnać to dziewka była Póki między ludźmi żyła;
Toż niebodze zawadziło,
Bo każdemu piękne miło.
_ _ _ _ _ _ _ _
Zły a niewierny pohańcze,
Zbójca własny, nie posłańcze!
Miawszy odnieść siostrę żenie
Zawiodłeś ją w leśne cienie.
_ _ _ _ _ _ _ _
Celowo przytoczyłam duży fragment pieśni, by pokazać dominujący rytm sylabotoniczny. Zmiany rytmu zdają się wprowadzać pewien element napięcia, burząc nieco śpiewny rytm, być może jest to sprawa przypadku. Niewykluczone jednak, że pojawienie się wersu „Nadobnać to dziewka była” jest konsekwencją świadomej zmiany następstwa sylab akcentowanych i nieakcentowanych.
W utworach poety istotnie spotykamy chłopa polskiego takiego, jakim widział go , czy też chciał widzieć, ówczesny szlachcic: z ługiem lub sierpem w ręku, chętnie pracującego na polu pana, chłopa szczęśliwego. W Pieśni Świętojańskiej o Sobótce mamy obraz wsi pracującej, wsi powszednej i obrzędowej zarazem.
Wsi spokojna, wsi wesoła
Który głos twej chwale zdoła?
Kto twe czasy, kto pożytki
Może wspomnieć za raz wszytki?
Człowiek w twej pieczy uczciwie
Bez wszelkiej lichwy żywie;
Pobożne jego staranie
I bezpieczne nabywanie
(...)
_ _ _ _ _ _ _ _
Oracz pługiem zarznie ziemię;
Stąd i siebie, i swe plemię,
Stąd roczną czeladź i wszytek
Opatruje swój dobytek.
(...)
On łąki, on pola kosi,
A do gumna wszystko nosi.
Skoro też siew odprawiemy,
Komin wkoło obsiędziemy.
Tam już pieśni rozmaite
Tam będą gadki pokryte,
Tam trefne plęsy z ukłony,
Tam cenar, tam i goniony.
Czytamy w tej pieśni o chłopie szczęśliwym, który chętnie o swoim szczęściu opowiada lub śpiewa. Gdyż śpiewać on lubi, szczególnie przy żniwie! W ogóle literatura polska wieków XVI i XVII obficie wysławia urok wsi i życia ziemiańskiego. Co krok napotykamy tutaj szczęśliwych wieśniaków, a przed naszymi oczyma zjawia się wieś polska jako kraina ziemskiego szczęścia. Zamieszkują ją ludzie, którzy nie znają trosk i kłopotów, głodu i cierpienia, całe zastępy oraczy i żniwiarzy, kosiarzy i sadowników, wreszcie pasterzy. Wszyscy weseli, mieszkają przecież
Pochwała polskiej wsi, zawarta w ,,Pieśni Świętojańskiej o Sobótce” Jana Kochanowskiego
,,Pieśń Świętojańska o Sobótce", spośród innych Pieśni Jana Kochanowskiego, wyróżnia się nietypową, skomplikowaną formą. Całość podzielona została na głosy 12 panien, które kolejno wygłaszają swoje monologi. Zatem, jest to w rzeczywistości cykl liryków, a nie pojedyncza pieśń.
Dziewczęta zebrały się 23 czerwca, na obrzędach związanych z obchodami nocy św. Jana. Tradycyjnie maja pląsać i bawić się przy ognisku. Zapomnieć o troskach codziennego życia i cieszyć się młodością i zabawą. Podczas zabawy przy ognisku, kolejno wychwalają zalety życia na wsi, tworząc przy tym jego wyidealizowany, sielankowy obraz. Nie ma on nic wspólnego z rzeczywistym obrazem polskiej wsi z XVI w. Nie ma tu miejsca na biedę, trudne warunki życia czy powszechny przecież w tych czasach wyzysk. Jest tylko radość i pochwała radosnego, beztroskiego życia.
Analizując cykl mistrza z Czarnolasu, możemy zaobserwować wyraźny związek utworu z poezją pastoralną (sielankową), z dawną i bogatą tradycją literatury pytającej o utraconą szczęśliwość i pierwotną dobroć. Sielanka to gatunek doskonale znany już od czas ów starożytnych. Kochanowski przez pochwałę wsi nawiązuje do Teokryta i Wergiliusza. W szczególny sposób na grunt literatury polskiej przenosi też twórczość Horacego. Kończąca cykl, kluczowa dla całego utworu pieśń Panny XII, jest parafrazą II epody tegoż antycznego poety.
Kochanowski napisał ,,Pieśń świętojańską o Sobótce" już po osiedleniu się w Czarnolesie. Rozczarowany życiem dworskim, pisze utwór, w którym nie tylko wychwala zalety spokojnego, pełnego harmonii życia na wsi, jednocześnie poddając krytyce życie miejskie:
Wsi spokojna, wsi wesoła
Który głos twej chwale zdoła?
Kto twe wczasy, kto pożytki
Może wspomnieć na raz wszytki?
Człowiek w twej pieczy uczciwie
Bez wszelakiej lichwy żywie;
Pobożne jego starania
I bezpieczne nabywanie.
Inszy się ciągną przy dworze
Albo żeglują przez morze,
Gdzie człowieka wicher pędzi,
A śmierć bliżej niż na piędzi.
Ta charakterystyczna opozycja stanowi oś konstrukcyjną całego utworu. Gwarancją ludzkiego szczęścia stają się zatem nie bogactwa i uznanie otoczenia, ale umiar, harmonia i cnota, a te zapewnić może tylko życie na wsi.
Największą pochwałę wiejskiego życia wygłaszają w swych monologach Panny I, VI i XII. To z ich wypowiedzi odsłania się przed czytelnikiem obraz spokojnego, szczęśliwego, pozbawionego wszelkich trosk życia na wsi. Jan z Czarnolasu nawiązuje w ten sposób do antycznego mitu arkadyjskiego. Polska wieś staje się Arkadią - mityczną krainą szczęścia i wiecznej harmonii. Panny wychwalają wszelkie zalety trybu życia, jaki pędzą prości ludzie, ale zapominają przy tym o jego wadach. Kochanowski nie wspomina bowiem o problemach takich jak głód, wyzysk, ciężka, słabo opłacana praca czy urągające ludzkiej godności warunki życia.
W wersach ,, Pieśni Świętojańskiej o Sobótce" spotykamy chłopa polskiego takiego, jakim chciał go widzieć ówczesny szlachcic: z ługiem lub sierpem w ręku, chętnie pracującego na polu pana, chłopa szczęśliwego, który po spełnieniu swoich obowiązków ma czas i ochotę na zabawy i przyjacielskie spotkania. Poeta kreśli obraz wsi pracującej i obrzędowej zarazem:
(…)
Oracz pługiem zarznie ziemię;
Stąd i siebie, i swe plemię,
Stąd roczną czeladź i wszytek
Opatruje swój dobytek.
(…)
On łąki, on pola kosi,
A do gumna wszystko nosi.
Skoro też siew odprawiemy,
Komin wkoło obsiędziemy.
Tam już pieśni rozmaite
Tam będą gadki pokryte,
Tam trefne pląsy z ukłony,
Tam cenar, tam i goniony.
W całości dwunastu pieśni jawi się nie tylko wizja wsi, obserwujemy opiewanie własnych uczuć, przymiotów "nieprzepłaconej" Doroty (późniejszej żony Kochanowskiego):
Skrzypku, by w tej pięknej rocie
Usłyszeć co o Dorocie,
Węźmi gęśle, jakoć miła,
A zagraj nie myląc siła!
Nieprzepłacona Doroto,
Co między pieniędzmi złoto,
Co miesiąc między gwiazdami,
Toś Ty między dziewkami!
(…)
oraz ślady podań i legend ludowych np.: Pieśń Panny IX o królu - zbrodniarzu, który za swą niewierność i okrucieństwo został straszliwie ukarany. Żona podała mu potrawę z jego własnego syna, a potem zamieniła się w ptaka i odleciała. Do dziś w borze słychać jej smutną pieśń.
,,Pieśń Świętojańska o Sobótce" była zatem mocno zakorzeniona w obrzędowości i wierzeniach prostego ludu.
8