Wprowadzenie.
Na co dzień żyjemy w tłumie, w mniejszym czy większym, ale w tłumie, który nas w siebie wciąga, który przemożnie na nas wpływa, co więcej: kieruje nami i rządzi. Jest to tłum klasy, towarzystwa, tłum fanów, kibiców, mówi się o takim tłumie mimo noszonych barwnych ubiorów: szary tłum. Dlaczego? Bo w nim giniemy, roztapiamy się, przestajemy być sobą. Co trzeba zrobić w takiej sytuacji? Trzeba wyrwać się z tego szarego tłumu. Stać się to może tylko poprzez spotkanie kogoś, kto widzi ciebie niepowtarzalnym, odrębnym, wolnym. Tym kimś jest Jezus. Wyjdź więc z tłumu, przestań stać z boku i gapić się, pójdź za Jezusem.
Stacja I
Pan Jezus na śmierć skazany.
W tłumie - nie zastanawiasz się mówiąc, że jesteś przeciw. Nawet się nie zastanawiasz mówiąc, że jesteś zbuntowany. Nawet się nie zastanawiasz mówiąc, że jesteś zwolennikiem. Dlaczego? Bo musisz tak samo jak inni? Bo tak wszyscy postępują? Gdy tłum kogoś potępia, ty też musisz potępiać? Gdy w kogoś ciskają słowami jak kamieniami, ty też musisz rzucić? Dlaczego? Sto razy pytaj siebie dlaczego, zanim z tłumem potępisz, zanim z tłumem wydrwisz, zanim z tłumem ukrzyżujesz niewinnego sto razy pytaj: dlaczego?
Stacja II
Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona.
W tłumie czujesz się bardziej swojsko. Łatwiej tam i wygodniej niż gdzieś indziej być samotnym. Gdy inni jedzą chleb bez pracy, ty też tak czynisz? Gdy inni cwaniacko i bezczelnie unikają wszelkiego trudu i ciężaru, ty też tak postępujesz? Czego szukasz w życiu? Lekkiej, łatwej i przyjemnej miłości? Taniej przyjaźni, nauki, pracy?
Ale się przypatrz tym ludziom z tłumu uważnie. Czy są naprawdę szczęśliwi? Czy są naprawdę godni podziwu, zaufania, naśladowania? Nie. Bo widzisz, trak to już jest, że siłę, wartość i hart ciała i ducha kształtuje się przez przyjmowanie a nie odrzucanie ciężaru zadań, zasad, obowiązków. Przyjmuj więc ciężar miłości trudniejszej, nauki trudniejszej, przyjmuj więc ciężar wiary trudniejszej i nie idź drogą łatwizny, która czyni człowieka słabym, byle jakim . I nie bój się, bo Jezus i tak poniesie tę część ciężaru, która przekracza twoje siły.
Stacja III.
Pan Jezus upada po raz pierwszy.
Z pewnością widzisz, że wokół ciebie tylu jest ludzi małych, dla których człowieczeństwo to za wysokie progi. Oni wolą pełzać niż się wspinać, oni nie patrzą w niebo, nie szukają tego co godne, sprawiedliwe, słuszne i zbawienne, bo bardziej pociąga ich to, co niskie, wulgarne, brudne i prymitywne. Mówią: raz się żyje, warto pogrzeszyć, to też dla ludzi. I tak często upadają, że już zapomnieli, że można powstać z pozycji w jakiej żyją płazy. Oczywiście trudno nie upaść, gdy inni cię popychają, gdy podstawiają ci nogi. Najgorzej jednak stracić z oczu niebo i tęsknotę za czystą, podniesioną w górę twarzą. To dzięki tej podniesionej twarzy jesteś wart miana człowieka. Odzyskujesz twarz gdy wstajesz, gdy unosisz ją ku Bogu, gdy ocierasz ją z brudu, tak jak Jezus.
Stacja IV.
Pan Jezus spotyka swoją Matkę.
Może tak jak inni mówisz o swojej mamie: stara, może tak jak inni wstydzisz się jej, może tak jak inni uciekasz od jej czułości, troski i pouczeń. Może tak jak inni nie chcesz znać ilości łez wylanych nad tobą. Powiedz: dlaczego? Bo teraz taka jest moda, taki styl, bo matka nie pasuje do twoich idoli? Ale przyznaj, gdy inni cię zawiodą, zdradzą, wykpią, do kogo wracasz? U kogo szukasz przytuliska? Kto wtedy okazuje się bardziej wierny niż mama? Kto z ludzi kocha cię najprawdziwiej, choć najciszej? Pamiętaj, gdy tłum odrywa cię od domu, byś zapomniał kim jesteś, wracaj wtedy do matki, wracaj, by odnaleźć siebie, wracaj, by usłyszeć w sobie serce i to, co zakrzyczał w tobie i stratował tłum. I jeszcze o jednym pamiętaj: gdy tłum odrywa cię od domu, przychodź i patrz w twarz Maryi Matki. Po co? Abyś wiedział, co kochać w dziewczynie, kobiecie, w matce.
Stacja V.
Szymon Cyrenejczyk pomaga Jezusowi dźwigać krzyż.
Z pewnością dobrze wiesz o tym, jak trudno o litość w bezlitosnym tłumie. Z pewnością dobrze wiesz o tym, jak trudno zdobyć się na odwagę, by wyjść z tłumu i stanąć po stronie bezbronnego, jak trudno zdobyć się na odwagę, by wyjść z tłumu i stanąć po stronie potępianego, bitego, poniewieranego. Oczywiście, łatwiej jest stać z boku i po prostu gapić się tak, jak Szymon Cyrenejczyk. Popatrz wokół siebie, coraz więcej jest takich gapiów, kibiców, oglądaczy tragedii świata. I dlatego potrzeba ci drgnienia serca, przebudzenia się z telewizyjnej śpiączki i bierności. Potrzeba ci zrobienia choć jednego kroku ku człowiekowi, potrzeba, abyś okazał współczucie, zaleczył choć jedną ranę, potrzeba, abyś ulżył komuś, choćby tylko przez życzliwą obecność. To właśnie ocali w tobie człowieka w tych nieludzkich i bezdusznych czasach. Pamiętaj, jeśli choć raz w czyjejś zbolałej twarzy dostrzeżesz spojrzenie Jezusa, to już nigdy nie przejdziesz obojętnie wobec czyjejś tragedii życia.
Stacja VI.
Św. Weronika ociera twarz Jezusowi.
Z pewnością wiesz o tym, że tłum uwielbia tzw. równość. Nie znosi tych, którzy się wychylają, nie znosi tych, którzy przerastają tłum mądrością, wielkością serca, odwagą. Dlaczego tak jest? Bo tłum zwykle tworzą ludzie mali, którzy nie chcą dorastać do czyjejś wielkości, którzy nie chcą dorastać do czyjejś heroiczności, wielkoduszności. Dlatego tłum pragnie zastraszyć tych, którzy ich przerastają. Ale popatrz na św. Weronikę. Wobec jej nagłej i odważnej decyzji tłum co robi? Cofa się. W każdym z nas jest sporo dobroci, w każdym z nas jest sporo chęci pomocy, ale hamuje je lęk, strach, obawa. Pamiętaj, że bez odwagi twoja miłość i wiara będą zawsze byle jakie . Dlatego nie kryj się w tłumie, wznieś się ponad niego.
Stacja VII.
Pan Jezus upada po raz drugi.
Już wiesz, że ci, którzy pełzają, chcą ściągnąć w dół tych, którzy weszli wysoko. Już wiesz, że ci, którzy tarzają się w błocie, ochlapują nim tych, którzy pozostali jeszcze czyści. Dlaczego? To proste, żeby się nikt nie wyróżniał, bo jeśli wszyscy będą brudni, znaczyć będzie, że brud jest normą, czymś ludzkim, zwyczajnym. Na pewno słyszysz wokół siebie takie uzasadnienia grzechu, a jeśli słyszysz takie usprawiedliwienie dla zła, jeśli przygniata cię jakiś nałóg, to może i ty w końcu uwierzysz, że brud jest normą. Popatrz na Jezusa, zawsze powstawaj i patrz na wszystko w prawdzie, nazywając brud brudem, grzech grzechem, zło złem. Wtedy, nawet nie zdając sobie z tego sprawy, pomożesz powstawać innym.
Stacja VIII.
Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty.
Może przyłapałeś się na tym, że w kościele razem z tłumem wzruszyłeś się. Może przyłapałeś się na tym, że stojąc w tłumie nad czyimś grobem nawet zapłakałeś. Może przyłapałeś się na tym, że podczas publicznej zrzutki na biedne dzieci dałeś wszystko co miałeś przy sobie. I być może sądzisz, że jesteś religijny, współczujący, ofiarny. Ale powiedz szczerze: jesteś religijny, współczujący, ofiarny? Czy tylko bywasz takim od święta? Bo przecież nie świąteczne porywy serca świadczą o tobie, lecz to, co czynisz cicho, samotnie i codziennie. I według tego oceniaj siebie. A najlepiej patrz często w Jezusową Twarz, patrz na Jezusowe Oblicze w samotności i w milczeniu. Jeśli tak będziesz czynił, wtedy bądź pewien: odnajdziesz Chrystusa w tych wszystkich, wobec których do wczoraj byłeś nieczuły, brutalny i obojętny.
Stacja IX.
Pan Jezus upada po raz trzeci.
Być może uwierzyłeś w coś naprawdę pięknego, może podjąłeś się czegoś wielkiego, ale wkrótce okazało się, że trudno przy tym trwać przez cały czas, ale wkrótce okazało się, jak trudno coś nieustępliwie zdobywać. Wiesz, że siły szybko opadają, wiesz, że entuzjazm stygnie, wiesz, że kusi łatwizna, zwłaszcza jeśli słyszysz wokół: a nie mówiliśmy, kto to słyszał z motyką na słońce, to dla nawiedzonych frajerów. I może w chwili słabości lub załamania już tylko tym z tłumu wierzysz. I może w chwili słabości lub załamania tracisz wiarę w siebie. I może w chwili słabości lub załamania tracisz wiarę w Boga, zapominając, że jest On Panem rzeczy niemożliwych. Dlatego nie słuchaj nigdy tych, którzy w życiu na nic wielkiego się nie zdobyli. Bądź sobą. Zbierz swoje siły, zbierz siły od Boga i powstań, bo dojdziesz, może resztkami sił, ale dojdziesz, tak jak Jezus.
Stacja X.
Pan Jezus z szat obnażony.
Wiedz o tym, że żyć inaczej niż tłum, to żyć piękniej, uczciwiej, godniej. Będzie ciężko i może zdarzyć się tak, że osłabniesz, potkniesz się i może zdarzyć się tak, że przegrasz, upadniesz, a wtedy tłum jakby na to czekając wyolbrzymi wszystko, a wtedy tłum obniesie cię na językach, a wtedy tłum będzie chciał pozbawić cię wszystkiego, co jeszcze w tobie jest dobre, piękne i wielkie. To tłum plotkarzy, szyderców, łowców sensacji i skandali. Ale nawet wtedy nie trać spokoju i godności, tylko patrz na nich tak jak Jezus, który wiedział, że najchętniej obnażają innych ci, którzy sami mają najwięcej do ukrycia. A może oni swym szyderczym śmiechem chcą zagłuszyć w sobie płacz za utraconą czystością.
Stacja XI.
Pan Jezus przybity do krzyża.
A jeśli masz już w klasie, w towarzystwie etykietkę frajera, idealisty, świętoszka, to wiedz o tym, że ci z tłumu cwaniaków będą chcieli zrobić z ciebie symbol człowieka, który nie wie jak żyć. Ci z tłumu cwaniaków będą chcieli zrobić z ciebie symbol człowieka, który już życie przegrał, bo nie potrafił urządzić się i wyjść na swoje. Ale pamiętaj. Ty taki właśnie jesteś im potrzebny, mimo wszystko, taki jesteś potrzebny tym cwaniakom. Dlaczego? Bo mimo swojego osamotnienia i kpin, mimo razów zbieranych od życia i od bliźnich, budzisz w nich tęsknotę za życiem wyrastającym ponad zwierzęce potrzeby. Bo mimo swego osamotnienia i kpin, mimo razów zbieranych od życia i od bliźnich jesteś dla nich znakiem sprzeciwu wobec życia na poziomie brzucha i hormonów. Jesteś dla nich znakiem pamięci o życiu oddanym, spełnionym, jesteś dla nich znakiem pamięci o życiu sensownym, przedłużonym w wieczność.
Tylko nie bój się, jeśli będziesz wierny Jezusowi, z czasem nie będziesz sam, bo przebudzisz innych.
Stacja XII.
Pan Jezus umiera na krzyżu.
Z pewnością zauważyłeś, że tłumem rządzi się przy pomocy sloganów i haseł. Dziś jest czas zwodzenia i uwodzenia milionów ludzi, uwodzenia tanimi obietnicami, bez pokrycia. Ale ty pamiętaj o tym, że Jezus nie zwodzi nikogo ani nie uwodzi nikogo. To jest specjalność jego przeciwnika, szatana. Popatrz na krzyż i martwe ciało Jezusa. Tylko On, Chrystus swoją śmiercią potwierdził złożone obietnice i prawdę, że jesteś kochany i możesz być na wieczność szczęśliwy.
Stacja XIII.
Pan Jezus zdjęty z krzyża.
Nie bój się nocy. Choćby wszyscy uwierzyli, że ciemność niepodzielnie zapanowała na świecie. Nie ulegaj uczuciu beznadziei, choćby wszyscy poddali się rozpaczy. Nie bój się śmierci, choćby ci się zdawało, że umiera wszystko: dlaczego warto żyć? Nie bój się jak ci, którzy przyszli po ciało Jezusa, choć zdawać się mogło, że Chrystus przegrał i światem rządzi książę ciemności. Pamiętaj, choćby ci gasły wszystkie gwiazdy, ty ufaj, trwaj i żyj trzymając się wiary jak ostatniej, lecz żywej gwiazdy.
Zauważ, gwiazdy są także i po to, by w ciemnościach nocy przypominać o słońcu, które jest, choć długa noc zdaje się temu przeczyć. Podobnie jest z wiarą. Ona przypomina ci o Tym, który Jest, choć czasem życie zdaje się temu przeczyć.
Stacja XIV.
Pan Jezus złożony do grobu.
Zauważ, że tłum jest zwykle krótkowzroczny, tłum nie potrafi cierpliwie czekać. Tłum szybko traci wiarę i nadzieję. Tłum nie pamięta dawnych obietnic. I ja i ty też tacy jesteśmy, jeśli nie widzi się szybkiego efektu, sukcesu, jeśli nie widzi się wygranej to często porzuca się Tego, komu się wierzyło, czyli zdradza się Go. Tak było i jest z ludźmi, którzy uwierzyli Jezusowi i poszli za Nim.
Zauważ, wiara wymaga próby ciemnej nocy, w której zdaje się, że Boga nie ma i wszystko umiera. Popatrz na ziarno, które kiełkuje pod martwą, pokrytą śniegiem ziemią. Ono mówi ci, że czasem coś musi umrzeć, żeby żyć już naprawdę, bo jest prawdziwe.
I zrozum, że rzadko to, co efektowne, spełniające się natychmiast, jest prawdziwe. To, co Boże i wieczne, dojrzewa w ciszy, a owocuje tysiąckrotnie. O tym mówi nam ciało Jezusa złożone w grobie, a budzące do życia wszystko co tylko pozornie umarło. Bo co ma w sobie miłość prawdziwą, nie umiera. Trzeba tylko czuwać, by nie umierało w nas to, co Bóg zasiewa, by grzech tego nie zabijał, a wtedy wszystko co ukochałeś, czemu byłeś wierny, dla czego żyłeś, zostanie wraz z tobą przeprowadzone przez Jezusa do życia, które już umrzeć nie może.
Zakończenie
Jezu, Ty szukasz w tłumie jakiejś twarzy. Niepowtarzalnej, jedynej wśród synów i córek człowieczych. Może teraz właśnie patrzysz w moją twarz, znając całą moją historię i widząc moje dalsze życie. Jezu, pomóż mi wciąż opuszczać nijaki, szary tłum, pokazując mi moją nijakość czyli podobieństwo do tłumu. Jezu, dodawaj mi odwagi, bym na przekór presji otoczenia, bym na przekór zniewoleniu i ogólnemu bezwładowi mógł wciąż wybierać Ciebie, mógł wciąż wybierać Twoją wolę, Twoje wezwania, bo tylko wtedy będę tym, kim mam być - człowiekiem, Bożym człowiekiem.