W 2012 roku na czołówki austriackich gazet wybili się:
ks. Seweryn Klimek z diecezji bielsko-żywieckiej, byty proboszcz z Sankt Stefan
an der Gail - zaginął wraz z 50 tys. euro przechowywanymi na koncie parafii;
ks. Andrzej Skoblicki z diecezji zielonogórsko-gorzowskiej - zdjęty z posady proboszcza
w Kopfing za poniżanie rozwiedzionych katolików, określanie nieślubnych dzieci mianem
„dzieci grzechu" a nazbyt światłych nauczycieli jako „opętanych przez diabła".
Ostatnia „Afera" dotyczy 35-letniego ks. Krzysztofa Sobczyszyna, rodem z Lubaczowa
(woj. podkarpackie). Rządził katolickimi duszami w Langenhort prawie od trzech łat,
a zbrodnia, której się rzekomo dopuścił, polegała na zagospodarowaniu wedle własnego
uznania kasy parafialnej (ok. 70 tys. euro) i prawdziwie pasterskim podejściu do wiernych.
Czyli jak do stada owiec. Ale nie ukradł pieniędzy, bowiem wydał je... na poprawienie
standardu swojego życia! W konsekwencji został jednak zawieszony w czynnościach
i oczekuje na wyrok biskupa.
Okazuje się, że Austriaków dzieli od Polaków głęboka przepaść cywilizacyjna...
w Polsce zamieciono by sprawy pod dywan, a oni znęcają się nad biednymi
księżulkami i opisują ich w gazetach! - To są normalnie jakieś kosmiczne jaja!