Tadeusz Stajkowski, rok II
Portret psychologiczny.
Portret ten jest wykonywany przeze mnie na podstawie książki Ericha Remarque'a pt.: „Na zachodzie bez zmian”. Wykonywanie portretu psychologicznego nie jest sprawą łatwą. W mojej pracy będę posługiwał się wskazówkami, które podsunął mi ksiądz profesor Adam Matuszewski. Mam nadzieję, że to będzie trafne przedstawienie problemu. W swej pracy chciałbym zwrócić uwagę na kilka zagadnień: mała grupa relacje między nimi, kwestia śmierci, relacje domowe, mechanizmy obronne, przyjemności, znieczulenie.
Bohaterem tej książki jest młody człowiek, który zaciągnął się do wojska, nazywał się Paweł Baumer. Jest on dziewiętnastoletnim chłopakiem, nie mającym w zasadzie żadnego doświadczenia życiowego. W jednostce wojskowej nie jest sam, jest oprócz niego grupa kolegów i razem przeżywają chwile na wojennej ścieżce. Na początku chciałbym zając się sprawą związaną z małą grupą społeczną. W relacji między kolegami nawiązuje się niejako jakaś nić przyjaźni. Razem wykonują wiele rzeczy. Utworzyła się między nimi paczka, w której w zasadzie jeden drugiego kryje. Wiele rzeczy, które w innych okolicznościach byłyby krępujące lub nie możliwe do wykonania, tutaj stają się rzeczą normalną. Z rzeczy intymnej, a wręcz nawet wstydliwej, jak pobyt w wychodku zbiorowym, zrobili nawet coś bardzo przyjemnego. Tam mieli chwile spokoju. Mogli razem ze sobą porozmawiać na różne tematy. Również tam mogli spokojnie poddać się wszelakim rozrywkom, takim jak, np.: gra w karty. Dzięki tej grze mogli się zrelaksować, zapomnieć o toczącej się obok walce. Choć nie do końca, bo rozbłyskające nad ich głowami światło stale przypominało im gdzie właściwie się znajdują. Były jedna chwile, w których panowała cisza. Potrafili tam przesiadywać po kilka godzin i to dla nich były piękne i cudowne chwile. Są oni również bardzo silnie ze sobą związani emocjonalnie. Piszę tu właśnie w liczbie mnogiej, gdyż nasz główny bohater jak i cała grupa w tym momencie przeżywała to samo. Razem odwiedzają kolegę w szpitalu. Świadczy to może o ich głębokiej wrażliwości na to iż jeden z ich kolegów nie może razem z nimi walczyć w obronie ojczyzny. Przez swą obecność chcą pocieszyć go w tych trudnych chwilach leżenia samemu w szpitalnym łóżku, otoczonym wieloma nieznanymi mu towarzyszami. Tutaj też zaczyna się większa rola naszego głównego bohatera, może rola to niedokładne wyrażenie, ale nasz bohater zaczyna się nam pokazywać z jakby trochę innej strony. To on właśnie siedzi przy łóżku kolegi i próbuje go w jakiś tam sposób pocieszyć. Stara się jak najmniej mówić o śmierci. Nie jest to wcale temat przyjemny do rozmowy, wiedząc iż jego towarzysz może długo nie pożyć. Nie pozwala choremu Kemmerichowi myśleć o śmierci, o kończącym się dla niego życiu. Cały czas dodaje mu otuchy. Nie tylko jednak okazuje współczucie, zainteresowanie bliskim mu kolegom, ale również wśród młodych stara się nie być obojętny. Będąc jednak na wojnie trochę dłużej od tych, którzy co jakiś czas przychodzą, stara się w jakimś stopniu pomóc. Wobec zagrożenia jakie nadchodzi stara się też zadbać o tych najmłodszych. Rekrut, który nie może znieść ataku wpada w histerię. Zachowując trzeźwość umysłu, stara się uchronić tego młodego człowieka przed śmiercią. Młody rekrut znajduje w ramionach Pawła pewne schronienie. Dla tego młodego człowieka te ramiona znaczyły zapewne bardzo wiele, to tak jak pisklęta w chwilach zagrożenia chronią się pod skrzydła matki, tak i ten młody człowiek tuląc się w ramionach Pawła znalazł spokój i cisze. Paweł w tym miejscu zapewne poczuł się jak ojciec, mający większe doświadczenie wojenne, przygarnia w swoje ramiona dzieci, które poczuły się zagrożone. Gdy się trochę uspokaja stara się dobrymi słowami uspokoić i pocieszyć tego młodzieńca, któremu nie tylko już lepiej, ale trochę głupio, gdyż ze strachu narobił w gacie.
Teraz tez chciałbym przedstawić oblicze naszego głównego bohatera w obliczu śmierci. Jak to na wojnie bywa spotyka się ją na każdym kroku. Na początku wszystko może się wydawać bardzo okrutne, obrzydliwe, nieprzyjemne, ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. Są jednak takie momenty, gdzie jest ciężko pogodzić się ze śmiercią i przyjęciem tego do świadomości. W obliczu śmierci kolegi staje się bardzo słaby. Nie może z siebie nic wydusić. To zdarzenie doprowadza go nawet do tego, iż jest gotów „paść i nigdy już nie powstać.” Również uwidacznia się wielka wrażliwości naszego głównego bohatera, gdy słyszą krzyk rannych koni. Krzyk tych koni jest dla niego nie do zniesienia. Nie mogąc go znieść siada w okopach i zatyka sobie uszy, aby nie słyszeć tego przerażającego krzyku. Również w tym miejscu jego towarzysze nie mogą wytrzymać tego strasznego krzyku. Niejedno już znosili, ale te dźwięki rażą ich do tego stopnia iż oblewa ich zimny pot, pragnęliby wszyscy znajdujący się tam uciec jak najdalej, aby tylko nie słyszeć tego krzyku. To świadczy o tym, że również zwierzęta nie są dla nich obojętne. Nie tylko krzyk ludzki może być nie do zniesienia, ale również konające zwierzę może w człowieku wywołać bardzo nieprzyjemne reakcje.
Ciekawa jest też jego zachowanie w domu, wśród bliskich mu osób, znanych miejsc. Dostając przepustkę do domu bardzo się z niej cieszy, ale jednak kiedy znajduje się przed domem pojawia się u niego jakby chwila załamania, zawahania. Staje na schodach i nie może postąpić na przód ani kroku, zostaje jakby sparaliżowany. Nie może wydusić z siebie ani jednego słowa. Łzy tylko cisną mu się na twarz, to chyba ze wzruszenia iż znalazł się w domu. Ta reakcja jednak nie jest zbyt długa, przełamuje się i wchodzi do góry, zdejmuje cały ekwipunek i zaczyna rozmowę z matką. Ta rozmowa nie jest dla niego łatwa. Stara się nie mówić o tym co się dzieje na wojnie, jak tam jest, co przeżywają. Przez cały czas stara uświadomić sobie, że znajduje się w domu. Jednak to nowe, a zarazem stare miejsce, budzi w nim pewne obawy. Przebywając przez ostatni czas w hałasie, w ciągłym napięciu, nie może odnaleźć się w domu. Nie czuje całkowicie swojej obecności w domu. Sam pobyt w mieście rodzinnym nie nastraja do pozytywnie. Czuje się bardzo nie swojo, wydaje mu się, że jest to dla niego całkiem obcy świat. Jedni wypytują go, inni nie pytają, i widzi, że są z tego dumni, czasami mówią z tą miną zrozumienia, że nie można o tym opowiadać. Najchętniej chciałby, aby nikt mu nie przeszkadzał. Chciałby aby wszyscy dali mu spokój. Spokój daje mu przebywanie w swoim pokoju. Siedząc na swojej kanapie nachodzą go różne myśli z przeszłości. To wszystko spowodowane jest otoczeniem w jakim się właśnie znajduje. Rzeczy, które go otaczają przypominają mu przyjemne i mniej przyjemne chwile spędzone w rodzinnym domu. Stwierdza, że stał się zupełnie innym człowiekiem, twierdzi, że stał się człowiekiem bardziej pokorniejszym.
Również zauważyć można u naszego głównego bohatera wiele mechanizmów obronnych. Zaraz na początku swego pobytu w wojsku tworzą się mechanizmy. Będąc na szkółce nie od razu chcą się podporządkować przełożonym. Pojawia się u niego swoisty bunt przed regulaminem (jest to moja ocena). Wcześniej, tzn. przed wstąpieniem do wojska byli nieograniczeni, nikt im tyle nie rozkazywał, jeżeli mieli na coś ochotę to po prostu to robili, a teraz musza wykonywać polecenia nawet wtedy, kiedy im się nie chce. W innych okolicznościach próbuje wykorzystać sytuacje w jakiej się znajduje. Taką sytuacja jest miejsce na polu bitwy kiedy to przed zbliżającym się zagrożeniem śmierci udaje człowieka nieżywego. Moim zdaniem ta reakcja jest wywołana tym, że boi się umrzeć, nie chce jeszcze odchodzić z tego świata, jest jeszcze z pewnością za młody. Stawiając siebie w tej sytuacji zapewne też bym postąpił podobnie. Kiedy natomiast zabija wroga trudno mu jest się z tym pogodzić, ma mieszane uczucia. Przez jego umysł przechodzą różne myśli, strachu, lęku, radości. Jest to w zasadzie pierwszy człowiek, którego zabił własnymi rękami. Zaczyna myśleć nad tym iż jeżeli przyjdą tu zaraz koledzy tego, którego zabił, nie będą mieli dla niego litości i zabija go również. Aby załagodzić sytuacje zaczyna opatrywać rany zabitego przez siebie żołnierza, który jeszcze wykazuje jakieś oznaki życia. Mówi do niego, zapoznaje się z jego danymi, aby w przyszłości jeżeli przeżyje powiadomić rodzinę o jego śmierci. Paweł jakby obwinia się za jego śmierć. Ciężko również przeżywa śmierć swojego przyjaciela. Nie wie co ma w tym momencie zrobić, długi odcinek drogi transportował go, a teraz on już nie żyje.
Przez ten długi czas, który przebywali na wojnie, widząc wiele śmierci, stają się wobec niej obojętni. Jest pewna scena w której młody rekrut zostaje ciężko ranny. Zdają sobie sprawę z tego, że długo nie pożyje. Jedynie co im przychodzi do głowy to „wziąć rewolwer, aby ustało.” Ale co by ustało? Tutaj nie dokładnie jest przedstawione przeżycia wewnętrzne Pawła. Może myśli sobie, że gdy wezwą rewolwer to ulżą mu w cierpieniu, a może sami z siebie zdejmą balast. Jednak nie zabijają go, może dlatego, że wielu żołnierzy patrzyło na nich, a może dlatego, że po prostu nikt z nich nie miał odwagi pociągnąć za spust.
Oprócz przykrych i trudnych rzeczy pojawiają się małe radości. Wśród tych niepokojów drobne rzeczy mogą ich wręcz uszczęśliwiać. Jedną z takich rzeczy jest jedzenie. Mówili: „Najeść się do syta, to tak samo jak dobry okop.” Zdarzało się przecież, że wiele razy byli nie dożywieni, głodni, a mimo to nadal musieli walczyć. Gdy już było jedzenie to chcieli się najeść do syta. Jak czasem kucharz nie chciał dać im tyle do jedzenia, co by chcieli, chociaż było więcej jedzenia, to pojawiało się wśród nich zdenerwowanie, a nawet bym powiedział agresja. Kwestia jedzenia to był bardzo wrażliwy temat. Gdy jeż zaspokoił swoje potrzeby, wtedy pojawiał się spokój, pewnego rodzaju ukojenie, zadowolenie.
Kończąc tę moją prace chciałbym podsumować w skrócie postać Pawła Baumera. Jest a raczej był on postacią bardzo interesującą. Mogę stwierdzić, że jako człowiek był wrażliwym na drugiego człowieka, nie był obojętny na innych. Myślenie, które miał przed wojskiem a to pod koniec wojny uległo znacznej zmianie. Często zastanawiał się nad swoim życiem i co on z niego ma. Nie zna nic oprócz wojny, śmierci, rozpaczy, trwogi. Stwierdza, że jego wiedza o życiu sprowadza się do śmierci. Zdaje sobie sprawę, że nie miał żadnego życia przed wstąpieniem do wojska, nie miał żadnego zawodu. Teraz kiedy wojna ma się ku końcowi boi się, że nie ma do czego wrócić. Lęka się tego, że w jego pamięci pozostanie obraz śmierci, trupów i nie będzie wstanie o tym zapomnieć. Inni, kiedy wrócą do domów, zajmą się tym co robili przed wojną i łatwiej będzie im zapomnieć. Jednak mimo tego wszystkiego nadal będzie poszukiwać swojej drogi. Mam nadzieję, że dobrze naświetliłem obraz jego przeżyć jaki kształtował się w jego umyśle w różnych sytuacjach. Muszę jednak na koniec dodać, że książka jest bardzo ciekawa i czytałem ją z zainteresowaniem.
4