J. Gugała: o co chodziło w ostatnim orędziu prezydenta?
Na początek kilka uwag na temat telewizyjnego warsztatu. Ostatnie orędzie prezydenta RP zrealizowała i wyemitowała Telewizja Polska S.A., która na tego rodzaju produkcje ma pieniądze z abonamentu, czyli składek obywateli. Obywatele mają więc prawo żądać, żeby produkt był zrealizowany profesjonalnie. Tymczasem otrzymaliśmy nieudolnie zmontowany materiał, w którym skrótów dokonywano przy pomocy szerokiego ujęcia z drugiej kamery, rejestrującej prezydenta z boku. W efekcie głowa państwa patrząca przez większość występu widzom w oczy, kilkakrotnie wygłosiła kilka zdań siedząc do widzów bokiem i patrząc w bok.
RO: Kto płaci może wymagać profesjonalizmu
SK: Abonenci płacą
K: Abonenci mogą wymagać profesjonalizmu
RO: Szerokie ujęcia z drugiej kamery są nieprofesjonalne
SK: W orędziu zastosowano szerokie ujęcia
K: Orędzie było zrealizowane nieprofesjonalnie
Tego rodzaju realizacja czy montaż nie uchodzi mającej kilkadziesiąt lat tradycji Telewizji Polskiej. Powinno to również oburzyć otoczenie prezydenta, bo szkodzi jego wizerunkowi. Lech Kaczyński ma doradców medialnych i powinni oni wiedzieć, że takie ujęcie stwarza wrażenie, że mówca nie patrzy widzom w oczy... Nie patrząc ludziom w oczy, nie można do nich dotrzeć ze swoim przekazem i nie można nikogo do niczego przekonać. Można natomiast stworzyć wrażenie, że jest się osobą nieszczerą i mającą podejrzane intencje. A może właśnie takie były zamiary twórców tego programu?
RO: Brak profesjonalizmu szkodzi wizerunkowi
SK: Orędzie prezydenta było nieprofesjonalne
K: Orędzie zaszkodziło wizerunkowi prezydenta
RO: Brak kontaktu wzrokowego stwarza wrażenie nieszczerości i podejrzanych intencji i uniemożliwia przekaz
SK: Prezydent miał ograniczony kontakt wzrokowy z widzem podczas orędzia
K: Prezydent wygłaszając orędzie stworzył wrażenie nieszczerości i podejrzanych intencji a nie dotarł do nich ze swoim przekazem
Kwestia następna - to użycie telepromptera, czyli urządzenia pozwalającego czytać tekst patrząc w oko kamery. Teleprompter pomaga w płynnym czytaniu tekstu bez konieczności patrzenia w kartki. Jednak monotonne odczytywanie zdań z oczyma wpatrzonymi w obiektyw, nie sprzyja przekazywaniu treści. Taki przekaz jest zbyt monotonny i wyprany z emocji. Czytający koncentruje się głównie na tym, żeby się nie pomylić - zamiast na tym, żeby w skuteczny, ciekawy i zaangażowany sposób przekazać swoje przesłanie. Innymi słowy sprawia wrażenie osoby beznamiętnej, działającej mechanicznie i akcentującej w taki sam schematyczny sposób każde zdanie. Taki przekaz nie ma żadnej szansy nikogo przekonać a co dopiero porwać.
RO: Użycie telepromptera czyni przekaz monotonnym i nieprzekonującym
SK: Podczas orędzia użyto telepromptera
K: Orędzie było monotonne i nieprzekonujące
RO: Monotonne orędzia nie mogą nikogo przekonać ani porwać
SK: Orędzie prezydenta było monotonne i nieprzekonujące
K: Orędzie prezydenta nie mogło nikogo przekonać ani porwać
Prezydent Lech Kaczyński umie w ciekawy sposób mówić, ale nie umie w porywający sposób czytać. Szkoda, że ktoś mu podłożył ten prompter i że nie nauczył go z niego profesjonalnie skorzystać.
Niezależnie od tego, czy się ktoś zgadza z poglądami prezydenta Kaczyńskiego, czy nie - mamy jako widzowie telewizji, za którą płacimy - prawo do poważniejszego nas potraktowania. Z większym zaangażowaniem i profesjonalizmem. Szkoda, że tak banalne błędy nie pozwalają nam wsłuchiwać się w treść orędzia.
RO: błędy przeszkadzają w przekazie
SK: W orędziu pojawiły się błędy
K: Orędzie miało zakłócony przekaz
A może chodziło o to, żeby nas postraszyć nieprawdziwym argumentem, że tam, gdzie wprowadzono euro, natychmiast zrobiła się drożyzna? Chyba nie, bo prezydent mający dostęp do wszystkich opracowań świata i do najwybitniejszych ekonomistów - może z łatwością dowiedzieć się, jakie były koszty i korzyści z wprowadzenia euro w każdym z krajów. Niedawno w Pałacu Prezydenckim gościł wielu wybitnych specjalistów i miał kogo o to zapytać. A może chodziło o pokazanie nam wszystkim, że prezydent jest patriotą, który za nic nie chce oddać naszej narodowej dumy i fundamentu niepodległości, jaką dla niektórych prawdziwych Polaków jest nasz poczciwy złoty?
Jednak także chyba nie o to chodziło, bo orędzie zaczynało się od stwierdzenia, że Polacy wybrali Unię Europejską i wszystko, co się z tym wiąże, czyli także europejską walutę. Więc może chodziło o powiedzenie spekulantom, że polska klasa polityczna zadba o to, żeby jak najdłużej kursowe machloje przynosiły im ogromne zyski?
„My się będziemy długo kłócili, więc możecie sobie panowie manipulować kursem złotego do woli! Potrwa to kilka dobrych lat. Na dodatek wiedzcie, że nie mamy wystarczających środków na to, żeby chronić złotego przed wahaniami kursu, więc wasze spekulacje na pewno będą opłacalne”. Czy o takie przesłanie chodziło prezydentowi RP?
A może chodziło mu tylko i wyłącznie o głosy antyeuropejskiej, klaustrofobicznej i zaściankowej części polskich wyborców? No ale jaki to ma sens, jeśli traci w ten sposób dużo cenniejsze i liczniejsze głosy proeuropejskiego elektoratu?
RO: Nietrafione i nieprawdziwe argumenty psują wizerunek je wygłaszającego
SK: Prezydent w swym orędziu użył nieprawdziwych i nietrafionych argumentów
K: Prezydent zepsuł swój wizerunek
Najdłużej skutki działań i zaniechań obecnych elit władzy będą odczuwali nastolatkowie. Należy się im od prezydenta RP odpowiedź na wyrażone w ich pokoleniowym języku pytania: O co cho i o co w ogóle kaman z tym euro?
Może w następnym orędziu, które będzie z mądrej głowy i gorącego serca a nie z telepromptera... I prosto w oczy, a nie z ukosa...
http://wiadomosci.wp.pl/kat,101878,title,J-Gugala-o-co-chodzilo-w-ostatnim-oredziu-prezydenta,wid,10901296,felieton.html