Danuta Wawiło
~ A jak będę dorosła... ~
Jak mi ręce urosną, jak mi nogi urosną,
jak już będę dorosła i wysoka jak sosna,
to zostanę, zostanę, zostanę... no, kim?
To na pewno zostanę lekarzem!
Przyjdę w białym fartuchu,
mamie zajrzę do ucha, tatę klepnę po brzuchu,
powiem: „Trzyma j się, zuchu!”,
i zapiszę, zapiszę, zapiszę... no, co?
I zapiszę paskudne lekarstwo!
Co mi płacze i krzyki! Będę robić zastrzyki!
Będę strasznie się trudzić! A jak już mi się znudzi,
to zostanę, zostanę, zostanę... no, kim?
To zostanę okrutnym piratem!
Nie posłucham się taty, będę strzelać z armaty,
będę w worku pękatym przechowywać dukaty,
będę straszną mieć brodę i pistolet... i co?
I piracką przepaskę na oku!
Co mi wiatry i burze! Mogę trwać jak najdłużej!
Niechaj żyją podróże! A jak nimi się znużę,
to pojadę, pojadę, pojadę... no, gdzie?
To pojadę z powrotem do mamy!
~ Brzydkie zwierzę ~
Jak mi ciocia albo wujek
piękne farby podaruje,
namaluję na papierze
takie brzydkie, brzydkie zwierzę...
- To jest pomysł do niczego!
Lepiej maluj coś ładnego!
Nie chcesz? Czemu?... Nie rozumiem.
- Bo ładnego ja nie umiem!
~ Czego mi się chce? ~
Od samego dzisiaj rana czegoś mi się chce...
Nie cukierka, nie banana - może piasku, może siana
albo nawet - nie wiem sama - muchy tse-tse?
Może powie ktoś przypadkiem, na co ja mam chęć?
Uszyć krowie suknie w kwiatki?
Wsypać pieprzu do herbatki?
Albo złapać - ciach! - do klatki krokodyli pięć?
Co w kłopocie mi pomoże?
Jeśli ktoś z was wie, niech mi zaraz liścik kropnie -
bo nie mogę, tak okropnie, tak okropnie, tak okropnie
czegoś mi się chce...
~ Człowiek ze złotym parasolem ~
Żółtą drogą, zielonym polem
szedł raz człowiek pod parasolem
i uśmiechał się mimo słoty,
bo parasol był cały złoty,
coś mu śpiewał, bzykał jak mucha,
śmieszne bajki plótł mu do ucha...
I ten deszcz tak padał i padał,
a parasol gadał i gadał,
a ten człowiek mu odpowiadał.
I oboje byli weseli,
choć się wcale nie rozumieli,
bo ten człowiek gadał po polsku,
a parasol - po parasolsku...
~ Jak ja się nazywam ~
- Powiedz, jak ty się nazywasz?
- Ja się wcale nie nazywam,
tylko kwiatki sobie zrywam!
- Powiedz, jak ty masz na imię?
- Bardzo różnie mam na imię!
Ciapcia w lecie, Klapcia w zimie
bardzo dziwnie mam na imię!
- Powiedz, ile ty masz lat?
- Ja mam bardzo dużo lat,
ja mam bardzo mało lat,
ja mam lat cały Świat!
~ Jesienią ~
Co będę robił jesienią,
kiedy liście się zaczerwienią,
kiedy groźne powieją wichury?
Będę patrzył przez okno na chmury,
będę słuchał, jak szumi deszcz,
i może wymyślę wiersz:
ZA GÓRAMI, ZA LASAMI
MIESZKAŁ KOTEK ZAMIAUKANY.
~ Kwiat 26 ~
Nie mam chęci dokazywać, skakać ani jeść...
Tatuś, kupisz mi samochód Kwiat dwadzieścia sześć?
Tylko jeden mały Kwiacik, Kwiat dwadzieścia sześć...
Kierownicę w rękę chwycę, sygnał dam - i cześć!
I pojadę, i zatrąbię na calutki świat
patrzcie, patrzcie na mój nowy,
na mój piękny kolorowy, mój bombowy Kwiat!
~ Latem ~
Leżę sobie w parku na trawie,
leżę sobie w mieście Warszawie.
Ważka mi usiadła na dłoni,
dzwonią gdzieś nad Wisłą tramwaje,
leci w górze biały szybowiec,
widzi różne miasta i kraje.
W trawie są biedronki i mlecze.
Leżę sobie w Polsce na świecie.
~ Listy ~
W bardzo pięknej sukni w kwiaty
pisze mama list do taty:
„Kochany tato! Bardzo cię kocham! Nudno mi trochę!
Więc kup mi proszę, trzy niespodzianki:
żywego pieska, misia i sanki,
i jeszcze rower, i jeszcze za to
bardzo cię kocham, kochany tato!”
W pięknej kurtce od piżamy
pisze tata list do mamy:
„Kochana mamo! Jestem już grzeczny
i nie grymaszę przy zupach mlecznych.
Więc kup mi, proszę trzy niespodzianki:
lalkę i pralkę i wycinanki,
i jeszcze farby kup mi tak samo!
Bardzo cię kocham, kochana mamo!”
Na tym się kończy zabawa cała
mama córeczkę spać zawołała.
~ Mama ma zmartwienie ~
Mama usiadła przy oknie.
Mama ma oczy mokre.
Mama milczy i patrzy w ziemię.
Pewnie ma jakieś zmartwienie.
Zrobiłam dla niej teatrzyk
a ona wcale nie patrzy.
Przyniosłam w złotku orzecha
a ona się nie uśmiecha.
Usiądę sobie przy mamie,
obejmę mamę rękami
i tak jej powiem na uszko:
„Mamusiu, moje jabłuszko!
Mamusiu, moje słoneczko!...”
Mama uśmiechnie się do mnie
i powie „Moja córeczko...”
~ Moja siostra królewna ~
Moja siostra królewna ma z papieru koronę
i ma długie warkocze, i ma oczy zielone,
moja siostra królewna.
Moja siostra królewna jest najlepsza na świecie,
kiedy bajki mi czyta albo gra mi na flecie,
moja siostra królewna.
A jak stoi przed lustrem i mnie wcale nie słucha,
wtedy mówię jej na złość, że jest wstrętna ropucha,
a nie żadna królewna.
Jak ją rąbnę niechcący, zaraz leci do mamy,
ale to jest nieważne, bo i tak się kochamy
z moją siostrą królewną.
Rano idzie do szkoły w swym czerwonym berecie
i z tornistrem na plecach, a wy wcale nie wiecie,
że to idzie królewna.
~ O Rumakach ~
Usiądź przy mnie, mamusiu.
Coś ci powiem do uszka...
Wiesz, kto do mnie przychodzi,
jak się kładę do łóżka?
Takie śliczne, pucha te, kolorowe jak ptaki...
Za nic w świecie nie zgadniesz!
To przychodzą RUPAKI!
Te RUPAKI, mamusiu, to są takie zwierzaki -
trochę jakby kociaki, trochę jakby dzieciaki,
trochę jakby motyle, krokodyle czy raki...
Nie rozumiesz, mamusiu?
No, po prostu - RUPAKI!
Są RUPAKI dorosłe i RUPAKI - dzieciaki,
są RUPAKI - dziewczyny i RUPAKI - chłopaki,
są RUPAKI - mądrale i RUPAKI - głuptaki,
są brzydale i wcale, wcale ładne RUPAKI...
Te RUPAKI mieszkają w różnych dziurach i kątach,
i na przykład za szafą, gdzie się kurzu nie sprząta,
i w szufladzie tatusia, i na półce z książkami,
i w wózeczku dla lalki też nocują czasami.
Strasznie boją się myszy i nie lubią jeść sera,
zawsze tańczą kozaka, gdy na burzę się zbiera,
śpią w kaloszach, a kąpiel zawsze biorą we frakach...
Nie chcesz wierzyć? Naprawdę!
Ja się znam na RUPAKACH!
Jeśli spotkasz któregoś w kuchni albo w łazience,
to go możesz pogłaskać albo wziąć go na ręce,
tylko nie mów przypadkiem: Jejku, co za pokraka!,
bo ty nie wiesz, jak łatwo jest obrazić RUPAKA!
Popatrz, popatrz, już przyszły.
Jeden siedzi na oknie!
Oj, przepraszam, mamusiu, że tak ziewam okropnie!
Jak mi bajkę opowie, to powtórzę ci rano...
Teraz już mnie pocałuj... Zaraz zasnę... Dobranoc!
~ Rysunek ~
Mój kochany tatuś ma niebieskie oczka,
mama ma brązowe i ja też brązowe.
Prawda, jak ładnie?
Ale gdyby tatuś miał czerwone oczka,
mama miała żółte, a ja fioletowe,
mielibyśmy oczka różnokolorowe.
I byłoby jeszcze ładniej!
~ Szybko ~
Szybko, zbudź się, szybko, wstawaj!
Szybko, szybko, stygnie kawa!
Szybko, zęby myj i ręce!
Szybko, światło gaś w łazience!
Szybko, tata na nas czeka!
Szybko, tramwaj nam ucieka!
Szybko, szybko, bez hałasu!
Szybko, szybko, nie ma czasu!
Na nic nigdy nie ma czasu?
A ja chciałbym przez kałuże iść godzinę albo dłużej,
trzy godziny lizać lody, gapić się na samochody
i na deszcz, co leci z góry, i na żaby, i na chmury,
cały dzień się w wannie chlapać i motyle żółte łapać
albo z błota lepić kule i nie spieszyć się w ogóle...
Chciałbym wszystko robić wolno, ale mi nie wolno?
~ Świnka ~
- Chodźmy bawić się do Oli!
- Niee, jej mama nie pozwoli!
Tylko nie mów nic nikomu!
Oni mają świnkę w domu!
- Co ty mówisz? Jaką świnkę?
Czy ma ryjek i szczecinkę?
Czym ją karmią? Cukierkami?
Czemu bawią się z nią sami?
- Popatrz w okno! Tam jest świnka!
- To nie świnka, to dziewczynka!
Siedzi smutna, zapuchnięta,
wielką chustką owinięta.
- Właśnie przyszła od doktora.
Ona jest na świnkę chora!
~ Trójkątna bajka ~
Była raz sobie skała bardzo dziwna, TRÓJKĄTNA,
stał na tej skale pałac, bardzo dziwny, TRÓJKĄTNY.
W pałacu tym na tronie bardzo dziwnym, TRÓJKĄTNYM,
zasiadał król w koronie bardzo dziwnej, TRÓJKĄTNEJ,
i patrzył z okna wieży bardzo dziwnej, TRÓJKĄTNEJ,
na dzielnych swych rycerzy bardzo dziwnych, TRÓJKĄTNYCH.
Aż kiedyś raz dworacy na szczerozłotej tacy
przynieśli mu śniadanie wykwintne niesłychanie -
a było to nieduże zwyczajne jajko kurze,
bardzo dziwne, OKRĄGŁE!
I krzyknął król: „No wiecie! Toż to prawdziwa bajka!
Pomyśleć, że na świecie są takie cudne jajka!
Więc niech mi odtąd wszędzie
OKRĄGŁYM wszystko będzie!”
Dworacy - nieboracy zabrali się do pracy
i w ciągu jednej chwili jak kazał, tak zrobili.
I odtąd stała skała bardzo dziwna, OKRĄGŁA,
a na tej skale pałac bardzo dziwny, OKRĄGŁY,
w pałacu zaś na tronie bardzo dziwnym, OKRĄGŁYM,
zasiadał król w koronie bardzo dziwnej, OKRĄGŁEJ,
i patrzył z okna wieży bardzo dziwnej, OKRĄGŁEJ,
na dzielnych swych rycerzy bardzo dziwnych, OKRĄGŁYCH.
~ Trudna zagadka ~
Tatuś powiem ci zagadkę!
na ulicy stoi klatka,
a w tej klatce sobie siedzi
bardzo dużo złych niedźwiedzi
i pilnuje klatki pies!
Zgadnij, tatuś, co to jest?
Nie wiesz? Trudna ta zagadka?
Ja ci powiem: to jest klatka!!!
Taka klatka, w której siedzi
bardzo dużo złych niedźwiedzi
i pilnuje klatki pies!
A ty nie wiesz co to jest!
~ Wędrówka ~
Pewnego dnia wyjdę z domu o świcie,
tak cicho, że nawet się nie zbudzicie.
I pójdę, i będę wędrować po świecie,
i nigdy mnie nie znajdziecie.
I nie wezmę ze sobą nikogo,
tylko tego małego chłopaka,
co wczoraj na schodach płakał
i bał się wrócić do domu,
a dlaczego, to tego nie chciał powiedzieć nikomu.
I jeszcze weźmiemy ze sobą tego czarnego kotka,
co miauczy zmarznięty na progu
i każdy odpycha go nogą,
i nie chce go wpuścić do środka.
I będziemy tak szli i szli drogami, lasami, polami,
i każdy dzieciak, i każdy pies
będzie mógł iść razem z nami.
I będziemy tak szli i szli aż kiedyś, po latach wielu,
staniemy wreszcie u celu.
I będzie tam ciepła ziemia i dużo, dużo nieba,
i każdy będzie miał to, czego najbardziej mu trzeba.
I będzie wspaniale. Tak!
I niczego nie będzie nam brak!
I tęsknić nie będę wcale! I tylko czasami, czasami
pomyślę, że byłoby dobrze, gdybyście wy byli z nami...
~ Wieczór ~
Nadchodzi wieczór cały niebieski.
Niebieskie drzewa, niebieskie pieski,
niebieskie ręce, niebieskie głowy
i tylko księżyc pomarańczowy.