"FALL WEISS" I "PLAN Z" W PRAKTYCE CZYLI PIERWSZE DNI KAMPANII
PROWOKACJA GLIWICKA - 31 sierpnia 1939 roku
W dniu 31 sierpnia 1939 roku o godzinie 20.00 Sturmbahnführer Alfred Naujocks z niemieckiej służby bezpieczeństwa dał sygnał do rozpoczęcia tajnej operacji. Na czele grupy więźniów kryminalnycy przebranych w polskie mundury dokonał napadu na naiemiecką radiostację w Gliwicach.
Po wtargnięciu do wnętrza budynku Naujocks nadał po polsku krótki komunikat, a jego ludzie oddali kilka strzałów, po czym opuścili radiostację. Na zewnątrz oczekiwał na nich oddział SS, który seriami z karabinów maszynowych wyeliminował niewygodnych świadków cynicznej prowokacji. Tej samej nocy radio niemieckie ogłosiło światu, że Niemcy zostały zdradziecko napadnięte przez polskie wojsko. Cała ta komedia, nazwana "Operacją Himmler" posłużyła Niemcom za pretekst do ataku na Polskę.
WYBUCH WOJNY
W dniu 1 września o godzinie 4.45 zostały oddane pierwsze strzały II wojny światowej przez pancernik Schlezwig Holstein. Jako cel ataku wybrano koszary kompanii wartowniczej na przyczółku Westerplatte koło Gdańska. W godzinę później oddziały Wehrmachtu obaliły słupy graniczne, wkraczając do Polski. Od północy niemiecka 4 Armia posuwała się wzdłuż tzw. "polskiego korytarza", podczas gdy polska "Armia Pomorze" rozpoczęła planowy odwrót , jednocześnie nękając nieprzyjaciela i osłaniając północne skrzydło "Armii Poznań".
MIT POLSKIEJ KAWALERI
W czasie tego właśnie odwrotu narodził się mit polskiej kawalerii atakującej niemieckie czołgi. Rzeczywistość była zupełnie inna. Pod Krojantami, 18 Pułk Ułanów otrzymał rozkaz kontrataku, aby osłonić odwrót piechoty. Przed jednym ze szwadronów pułku, który wyjeżdżał właśnie z lasu, ukazał się batalion niemieckiej piechoty będący w trakcie zajmowania pozycji. Ułani zaatakowali natychmiast, roznosząc batalion na szablach.
W chwili, gdy szwadron porządkował się po udanej szarży, niespodziewanie pojawiły się niemieckie czołgi. Ułani usiłowali wycofać się za najbliższą zasłonę, lecz pod silnym ogniem zostało zabitych przynajmniej dwudziestu ułanów wraz z dowódcą pułku.
ZACIEKŁA OBRONA
Od pierwszych chwil wojny armie polskie broniły terytorium swojego kraju z wielką determinacją. Zapewne najlepszym tego przykładem, który jednocześnie wyjaśnia rolę jaką odegrała polska jazda, była bitwa pod Mokrą stoczona w dniu 1 września. W bitwie tej Wołyńska Brygada Kawalerii w niepełnym składzie tylko trzech pułków stawiła świetny opór całej niemieckiej 4 Dywizji Pancernej. Liczebnie słabsza od nieprzyjaciela i rozciągnięta w obronie, spieszona brygada zajęła stanowiska wokół swojej skromnej artylerii składającej się z przeciwpancernych działek Boforsa 37 mm i przestarzałych armat polowych 75 mm. Niemieckie ataki spotkały się z silną obroną polskich stanowisk i zostały odparte ze znacznymi stratami. Po południu Niemcy ruszyli do natarcia połączonymi siłami czołgów i piechoty przy silnym wsparciu artylerii. Pod konien dnia ułani zniszczyli ogniem przynajmniej 30 czołgów i znaczną liczbę innych pojazdów bojowych. 4 Dywizja Pancerna doznała dotkliwej porażki z ręki słabszego liczbą i uzbrojeniem przeciwnika. Brygada utrzymała stanowiska do 3 września, kiedy to musiała wycofać się wraz z innymi jednostkami.
WOJNA W POWIETRZU
Przed 1 września samoloty lotnictwa polskiego odleciały na zamaskowane lotniska polowe. Dzięki temu Luftwaffe zniszczyła jedynie maszyny stare, pozostawione w bazach i niezdolne do lotu. Mimo, że myśliwce P-11C ustępowały znacznie niemieckim Me- 109, udało się im strącić dużą liczbę samolotów nieprzyjaciela. Polskie lotnictwo było jednak zbyt słabe, aby przeszkodzić Luftwaffe w opanowaniu powietrza. Przestrzeń nad Polską została zdominowana przez lotnictwo niemieckie, które grasowało w niej bez przeszkód, siejąc zamęt i panikę.Przy końcu kampanii wrześniowej zostało zniszczonych 327 spośród 435 polskich samolotów bojowych. Mimo to, co najmniej 98 samolotów uratowało się lądując w Rumunii.
ODWRÓT NA LINII WISŁY
3 września kiedy Wielka Brytania i Francja wypowiedziały wojnę Niemcom, szybkie postępy niemieckie doprowadziły do załamania się pozycji obronnych wojsk polskich. Pobicie "Armii Prusy" pod Piotrkowem otworzyło niemieckim dywizjom poncernym drogę na Warszawę.5 września wieczorem dowództwo polskie wydało rozkaz ogólnego odwrotu na linię Wisły. Jednak wszelki ruch oddziałów w ciągu dnia był niesłychanie utrudniony przez nieprzerwane ataki Luftwaffe z powietrza. Natomiast spieszące do zagrożonych odcinków odwody napotykały tłumy uchodźców, których kolumny blokowały drogi. Niemieckie dywizje wyprzedziły cofające się armie polskie. Już 7 września 4 Dywizja Pancerna zbliżyła się do przedmieść Warszawy.