Koncepcja systemu - „Edukacja przez ruch” opiera się na współczesnym dorobku naukowym neurobiologów, psychologów i terapeutów, a także na praktycznych doświadczeniach pedagogicznych. Respektuje podstawy i najnowsze badania związane z pracą mózgu i jej wpływem na proces uczenia się organizmu.
Edukacja przez ruch to kinezjologiczny system kształcenia i terapii, opracowany przez Dorotę Dziamską, który wykorzystuje naturalny, spontaniczny ruch organizmu w procesie jego rozwoju.
Istotą tych zajęć jest stwarzanie dziecku sytuacji edukacyjnych, w których w miarę swoich możliwości osiągnie ono optymalny poziom rozwoju: intelektualnego, społecznego, emocjonalnego i fizycznego.
Niezwykle istotne jest przy tym uruchomienie podczas działania wielu zmysłów (integracja sensoryczna). Oparcie poznawania świata na jednoczesnym uruchamianiu: wzroku, słuchu, dotyku, ruchu aktywizuje pracę mózgu, zapewnia prawidłowe dotlenienie mózgu. Ruch staje się więc podstawą integracji sensorycznej i umożliwia jej pełną realizację podczas zajęć.
Metoda Edukacji przez ruch to zbiór wielu ćwiczeń, usprawniających poszczególne funkcje organizmu. Ćwiczenia i zabawy tego systemu bazują na ruchu, angażując zintegrowane ruchy różnych części ciała prowadzą do powstania pracy plastycznej. Proponowane ćwiczenia uwzględniają możliwości motoryki dziecka oraz fizjologiczny ruch organizmu (zróżnicowanie ćwiczeń dla różnych grup wiekowych), a także rozwój społeczny dzieci (wspólnie z kolegami wykonywanie prac plastycznych). Istotnym elementem tej metody jest wykorzystanie origami oraz innych form plastycznych.
Rodzaje ćwiczeń stosowanych w metodzie Edukacja przez ruch:
ćwiczenia na stabilizację lateralną
ćwiczenia na synchronizację pracy mózgu
ćwiczenia na równoważenie lateralnie
ćwiczenia manipulacyjne
ćwiczenia ruchu całego ciała w mikro i w makro przestrzeni.
Poprzez pracę tą metodą dziecko:
usprawnia motorykę małą poprzez kreślenie znaków grafomotorycznych
zdobywa umiejętność składania papieru wg zasad origami
wzbogaca swój słownik oraz nabywa umiejętności wypowiadania się
rozwija umiejętności współpracy w grupie
odreagują stresy i niepowodzenia
zwiększą poczucie własnej wartości
będzie miało okazję przeżyć sukces
Obniżenie wieku szkolnego grozi regresem intelektualnym |
|
Z Dorotą Dziamską, pedagogiem, autorką systemu „Edukacja przez ruch”, dyrektorką pracowni pedagogicznej Origami, rozmawia Bartłomiej Radziejewski Rz: Najmłodszy student świata ma osiem lat, studiuje chemię na politechnice w Singapurze - poinformowały w piątek media. To pojedynczy geniusz czy przykład tendencji globalnej? Dorota Dziamska: Pojedynczy geniusz. Choć rzeczywiście występuje tendencja do coraz wcześniejszego zdobywania wiedzy przez dzieci. W dzisiejszych czasach od najmłodszych lat mamy do czynienia z ogromną liczbą bodźców, które stymulują nasz rozwój intelektualny. W kolejnych krajach obniża się wiek szkolny. Czy to dobrze? Diabeł tkwi w szczegółach. Trzeba mieć na uwadze fakt, że przyspieszony rozwój umysłowy wiąże się z zapóźnieniami emocjonalnymi. Wcześniejsze pójście dziecka do szkoły może być dobrą odpowiedzią na wcześniejszy rozwój intelektualny, pod warunkiem że jest dostosowane do możliwości dziecka. Na Zachodzie do szkoły idą nawet pięciolatki, ale po to, żeby się bawić, przyzwyczajać do funkcjonowania w grupie rówieśników, a kiedy to możliwe - ewentualnie się pouczyć. U nas natomiast wymaga się od dzieci opanowania materiału przekraczającego ich zdolności poznawcze! Dowodem są założenia programowe przedstawione przez minister Katarzynę Hall. Nie tylko nie zrekompensuje to dzieciom deficytu emocjonalności, ale też doprowadzi do regresu intelektualnego. Zderzając się z wiadomościami i umiejętnościami, których nie są w stanie przyswoić, dzieci zniechęcają się bowiem do nauki. Ponadto nacisk na szybkie zdobywanie wiedzy powoduje, że jest ona przekazywana niedokładnie. Obniżanie wieku szkolnego ma ponoć też zalety, takie jak wyrównywanie szans edukacyjnych czy zagospodarowanie zwiększonych możliwości rozwojowych dzieci. To puste slogany! Hasło w stylu: „wyrównujmy szanse”, nic nie znaczy bez przełożenia go na język konkretnych propozycji. Obecne pomysły Ministerstwa Edukacji Narodowej zmierzają wręcz do pogłębienia dysproporcji między dziećmi biednymi a bogatymi, między uczniami ze wsi i z miasta. Dzieci, które dotychczas radziły sobie gorzej, będą jeszcze bardziej bezradne wobec przeładowanego programu nauczania, jaki chce się im narzucić. To wielkie barbarzyństwo. Coś jednak w nauczaniu najmłodszych trzeba zmienić. Mówi się, że jest ono na zbyt niskim poziomie. Żeby poprawić jakość nauczania, potrzebne są środki i czas. Tymczasem żąda się od nauczycieli i uczniów błyskawicznej poprawy wyników, bez sensownego wsparcia ze strony państwa. Zmiany w kierunku zwiększenia wymagań weszły w życie już w roku 1999 i na podstawie badań i obserwacji muszę stwierdzić, że tylko pogorszyły sytuację. Źródło: Rzeczpospolita 30 sierpnia |
|
1