Epidemia otyłości
Statystyki są porażające. Co drugi dorosły Polak ma nadwagę. U co piątego stwierdza się otyłość z towarzyszącymi zaburzeniami gospodarki tłuszczowej i węglowodanowej, czyli zespół metaboliczny. Ryzyko wystąpienia cukrzycy, zawału serca i udaru mózgu jest w tej grupie ponad trzykrotnie większe niż u reszty populacji.
Sytuacja Polski wcale nie odbiega od reszty świata. W Stanach Zjednoczonych nadwagą cechuje się prawie 70 % społeczeństwa, z czego otyli stanowią aż 30 %, a 5 % ludności cechuje się otyłością patologiczną, czyli taką, która uniemożliwia normalne poruszanie się. W Wielkiej Brytanii w ciągu ostatnich 25 lat liczba osób otyłych wzrosła 3-krotnie.
Jeżeli chciałbyś wiedzieć, czy ciebie także dotyczy problem nadwagi sprawdź swój BMI (body mass index), czyli wskaźnik masy ciała.
Tab. 1
Oblicz swój BMI wg poniższego wzoru.
BMI = Ciężar ciała w kilogramach / (wzrost w metrach)2
Prawidłowe wartości BMI mieszczą się w granicach 18.5 do 25 kg/m2. Pozostałe wartości świadczą o zaburzeniach, a ich interpretacje ułatwi tabela poniżej
Tab. 2
Medyczna interpretacja wartości BMI
Wartość BMI w kg/m2 |
Interpretacja medyczna |
Poniżej 15 |
Wyniszczenie organizmu |
15 - 18,5 |
Anoreksja |
18,5 - 25 |
Norma |
25 - 30 |
Nadwaga |
30 - 35 |
Otyłość I stopnia |
35 - 40 |
Otyłość II stopnia |
Powyżej 40 |
Otyłość III stopnia |
BMI powyżej 30 kg/m2 stanowi bardzo poważne zagrożenie rozwojem nadciśnienia, cukrzycy i zmian miażdżycowych, które mogą prowadzić do udaru mózgu i choroby wieńcowej. Rzecz w tym, jednak, że otyłość otyłości nierówna i nie każda jest niezależnym czynnikiem ryzyka chorób serca i naczyń.
W zależności od rozmieszczenia tkanki tłuszczowej otyłość dzieli się na gynoidalną, inaczej udowo-pośladkową oraz androidalną, zwaną też wisceralną lub brzuszną. Dla zróżnicowania typów otyłości stosuje się wartość ilorazu stosunku obwodu talii do obwodu bioder na wysokości kolców biodrowych (WHR), Tab. 3. Dla mężczyzn wynosi on 0,9, a dla kobiet 0,85. Wszystkie wartości powyżej normy świadczą o otyłości wisceralnej, czyli brzusznej. To właśnie ten typ otyłości świadczy o poważnym zagrożeniu cukrzycą oraz miażdżycą.
Dla ułatwienia, zamiast obliczania WHR, można posiłkować się wymiarem obwodu talii. Określono, więc graniczny obwód talii dla mężczyzn populacji europejskiej jako 94 cm, a dla kobiet 80.cm. Wyższe wartości świadczą o otyłości brzusznej.
Tab. 3
Oblicz swój WHR wg poniższego wzoru.
WHR = obwód talii / obwód bioder
Zespół metaboliczny
Bardzo wyraźna statystycznie korelacja pomiędzy otyłością brzuszną a predyspozycja do cukrzycy i miażdżycy była znana od dawna. Polski lekarz, Jakub Węgierko około 50 lat temu wprowadził określenie „cukrzycy skojarzonej z innymi zaburzeniami: otyłością, nadciśnieniem tętniczym i chorobą niedokrwienną serca”. W latach 90 wyodrębniono pojęcie zespołu metabolicznego.
Termin zespół metaboliczny oznacza nagromadzenie się kilku czynników ryzyka chorób układu sercowo-naczyniowego i cukrzycy typu 2.
Najnowsza definicja zespołu metabolicznego (2005) mówi, że jest to otyłość brzuszna, której towarzyszą, co najmniej 2 z 4 następujących zaburzeń:
Zwiększone stężenie triglicerydów - TGL powyżej 150 mg% lub leczenie zaburzeń lipidowych
Zmniejszone stężenie cholesterolu HDL: <40 mg/dl (1,0 mmol) u mężczyzn i <50 mg/dl (1,3 mmol) u kobiet lub konieczność leczenia tych zaburzeń
Ciśnienie tętnicze stale wyższe niż 130/85 mmHg lub leczone nadciśnienie
Podwyższony poziom glukozy na czczo - powyżej 100 mg% lub leczona cukrzyca
Wszystko to, dlatego, że tkanka tłuszczowa, nazywana żartobliwie „mięśniem piwnym” jest nie tylko magazynem energii, ale także bardzo aktywnym gruczołem, którego wypaczona czynność jest niezależnym czynnikiem ryzyka chorób serca i naczyń. Taka sytuacja ma miejsce we wszystkich przypadkach otyłości brzusznej, ponieważ tylko te komórki tłuszczowe, wykazują wysoką aktywność metaboliczną i przerastają do gigantycznych rozmiarów. Co więcej u osób otyłych mogą one wtórnie dzielić się, co powoduje, że tkanka tłuszczową zaczyna rozrastać się w sposób trudny do kontrolowania. Proszę sobie przypomnieć, jak trudno po przekroczeniu pewnej bariery nadwagi zrzucić nadmiar kilogramów. Tłumaczy to również efekt „jo-jo”, który jest zmorą wszystkich odchudzających się grubasów. Komórki tłuszczowe wydzielają substancję zwaną, leptyną, która przekazuje do mózgu sygnał ograniczający łaknienie. Ilość wydzielanej leptyny jest proporcjonalna do masy komórek tłuszczowych. Wydawać by się wiec mogło, że jest to znakomity, naturalny sposób ochrony organizmu przed nadmiernym gromadzeniem tkanki tłuszczowej. Tymczasem u osób otyłych mimo wysokich poziomów leptyny uwalnianych do krwi apetyt wcale nie maleje. Być może leptyna produkowana przez przerośnięte komórki tłuszczowe jest mniej aktywna, albo występuje w tych przypadkach genetycznie uwarunkowana leptynoopornośc? W każdym razie, niezależnie od przyczyny pierwotnego defektu, tłumaczy to obserwowaną często u ludzi otyłych potrzebę częstego jedzenia lub wręcz żarłoczność.
Nie oszukujmy się, nadwaga nie bierze się z „sufitu”, sardelko nie zawiąże się na „chlebie i wodzie”. Znakomita większość grubasów to smakosze, dla których pochłonięcie wystawnego obiadu z przystawką i deserem nie stanowi żadnego problemu.
Od brzuszka do brzucha
Przynajmniej połowa ludzi cierpiących z powodu otyłości stosuje mniej lub bardziej restrykcyjną, niskokaloryczną dietę. Mimo to nie chudną, a jeśli już uda im się zrzucić kilka kilogramów, to na krotko. Sami mówią o sobie, że mają „skłonność do tycia”. Zastanówmy się cóż to oznacza? Dlaczego z roku na rok przybywa ludzi dotkniętych tą dolegliwością i jak to się dzieje, że niewinna nadwaga zamienia się w niebezpieczną otyłość? Specjaliści podkreślają znaczenie czynników genetycznych, które mogą ujawnić się w niekorzystnych warunkach środowiskowych. Jednakże masowość zjawiska otyłości w czasach współczesnych pozostawia pewne wątpliwości, co do tego typu założeń. Czyżbyśmy się, bowiem tak bardzo zmienili genetycznie w ciągu niespełna 100 lat? Przecież nasi pradziadowie nie borykali się z problemem otyłości w skali sięgającej niemal połowy populacji i to niezależnie od wieku. Pozostaje, więc tylko teza o szkodliwości współczesnych wpływów środowiskowych, do których zaliczamy szeroko rozumiany styl życia. Ten rzeczywiście w ostatnim stuleciu bardzo się zmienił. Inaczej się odżywiamy i to jak z tego wynika wcale nie zdrowiej, inaczej też pracujemy i odpoczywamy. Krótko mówiąc ograniczyliśmy do minimum poruszanie się, a sposób żywienia lansowany w mediach i reklamach okazał się dla naszego organizmu toksyczny.
Szczególnie niebezpieczne są produkty szeroko rozumianej chemii spożywczej i masowo spożywane leki. Zakłócają one równowagę w naturalnym ekosystemie flory jelit, co prowadzi do dysbiozy jelit. Dysbioza zaś zaburza przemianę materii i trawienie. Tworzące się wówczas w dużych ilościach niekorzystne produkty przemiany materii są między innymi upychane do tkanki tłuszczowej i powoli budują otyłość brzuszna. Tkanka tłuszczowa pełni w naszym organizmie między innymi rolę wewnętrznego wysypiska śmieci. Tam gromadzą się wszystkie niepotrzebne substancje odpadowe, które nie zostały wydalone z kałem, moczem, oddechem i potem. Im więcej produkujemy śmieci tym więcej potrzebujemy miejsca do ich składowania. Rozrastające się stale wysypisko zaczyna w końcu zagrażać ekosystemowi. W konsekwencji może to doprowadzić do katastrofy ekologicznej.
Z człowiekiem rzecz się ma podobnie. Organizm ludzki także tworzy ekosystem, którego prawidłowe funkcjonowanie jest warunkiem zachowania zdrowia, a następująca katastrofa ekologiczna jest podłożem rozwoju przewlekłych, często nieuleczalnych chorób. Ciągłe gromadzenie szkodliwych toksyn chemicznych prowadzi właśnie do wewnętrznej katastrofy ekologicznej. Nasz organizm broni się przed nią wyrzucając szkodliwe substancje do tkanki tłuszczowej, która w związku z tym stale się powiększa. Proces ten stopniowo doprowadza do zaburzeń czynności innych tkanek i narządów.
Zajadanie stresu
Naturalna historia otyłości związana jest ze zjawiskiem hiperinsulinizmu. Polega on na nadmiernym wydzielaniu insuliny, która obniża poziom cukru we krwi. Prowadzi to do niepohamowanej potrzeby zjedzenia czegoś słodkiego. Najczęściej, w początkowej fazie rozwoju otyłości hiperinsulinizm indukowany jest przez stres. Wszyscy doskonale pamiętamy jak w trudnych sytuacjach odczuwamy chęć pojadania słodyczy. Wiąże się to z zakodowanym atawistycznie odczuciem, że jedzenie poprawia samopoczucie i zwiększa nasze bezpieczeństwo. Co więcej, aktywowana w czasie stresu współczulna część ośrodkowego układu nerwowego stymuluje nadnercza do wydzielania hormonów, które są odpowiedzialne za rozrost tkanki tłuszczowej w okolicach brzucha i karku, dokładnie tak, jak to się dzieje w otyłości brzusznej. Ponadto, u kobiet, wtórnie pojawiają się zaburzenia hormonalne związane z supresją żeńskich i względną relatywnie większą aktywnością męskich hormonów płciowych. Polegają one na zaburzeniach miesiączkowania i rozwoju cech hirsutyzmu, czyli nadmiernego owłosienia męskiego typu. Wyraża się to najczęściej w postaci łagodnego zarostu na twarzy i szyi połączonego z wypadaniem włosów.
Reasumują należy zapamiętać, że zajadanie niepokoju częstymi dawkami węglowodanów, zwłaszcza słodyczy prowadzi do równie częstego wymuszania wyrzutów insuliny przez trzustkę. Jeżeli zdarza się nam to codziennie, to w konsekwencji prowadzi do utrwalonego hiperinsulinizmu. Insulina jest hormonem, który zapewnia naszemu organizmowi przetrwanie w trudnych czasach. Jest ona odpowiedzialna za gromadzenie zapasów energetycznych. W wątrobie stymuluje spichrzanie glikogenu, a w komórkach tłuszczowych trójglicerydów. Ponadto jest na także odpowiedzialna za powiększanie się komórek tłuszczowych, czego wynikiem jest tworzenie „sadełka”. Wśród organów receptorowych dla insuliny najważniejsze znaczenie maja wątroba, tkanka tłuszczowa i mięśnie. Stąd tak wielkie znaczenie ma ruch w profilaktyce i leczeniu otyłości. Właściwie dawkowany ruch nie tylko zapobiega konsekwencjom hiperinsulinizmu, ale leczy wtórną insulinooporność, jak to się dzieje w cukrzycy insulinoniezależnej, która obecnie w sposób niemal epidemiczny szerzy się w populacji ludzi dojrzałych.
Naturalna obrona
Ciągłe pobudzanie komórek trzustki do wyzwalania insuliny prowadzi do ich przerostu i stale zwiększonej aktywności. Odczuwamy to, jako częsta potrzebę zjedzenia czegoś słodkiego, nawet wtedy, kiedy jesteśmy w dobrym nastroju. W obronie przed katastrofalnym dla organizmu nadmiernym spichrzaniem nasz organizm ogranicza odpowiedź na insulinę poprzez wyłączanie jej tkankowych receptorów. Dotyczy to głównie tkanki tłuszczowej i mięśni. Pojawia się, więc zjawisko insulinooporności.
Przez pojęcie insulinooporności rozumie się stan, w którym stwierdza się nieadekwatną odpowiedź organizmu w zakresie metabolizmu węglowodanów, tłuszczów i białek w stosunku do ilości wydzielanej lub podanej insuliny. Insulinooporność jest odpowiedzialna za większość powikłań otyłości brzusznej. Noszą one nazwę zespołu metabolicznego, o czym pisałam wcześniej. Insulinooporność nie jest zjawiskiem nieodwracalnym. Prawidłową wrażliwość na insulinę tkanek strategicznych - tłuszczowej i mięśniowej możemy przywrócić poprzez codzienną intensywną aktywność ruchową i właściwe żywienie, które spowoduje ustąpienie otyłości i powrót do prawidłowego poziomu trójglicerydów w komórkach tłuszczowych. Insulinooporność jest przyczyną rozwoju poszczególnych zaburzeń charakteryzujących zespół metaboliczny. Należy tu zaznaczyć, że choroba sercowo-naczyniowa jest tylko jednym z wielu stanów klinicznych związanych z insulinoopornością. Zalicza się do nie tylko cukrzycę typu 2, ale także chorobę wieńcową, nadciśnienie tętnicze, zespół policystycznych jajników, raka piersi, niealkoholowe stłuszczenie wątroby, zespół bezdechu sennego oraz uszkodzenie nerek.
Toksyczne sadełko
Wiemy już, że nadmierne nagromadzenie tłuszczu w obrębie jamy brzusznej, a więc zjawisko cywilizacyjne dotyczące dużego odsetka dorosłych osób, generuje lub ujawnia insulinooporność. Warto tez pamiętać, że ta przerośnięta do wielkich rozmiarów tkanka sama również wydziela związki, które indukują, kolejne pochodne schorzenia. Jednym z nich są produkowane tam czynniki prozapalne, których obecność w dużej mierze odpowiedzialna jest za rozwój miażdżycy tętnic i zawałów serca. Wyrazem tego jest podwyższona wartość CRP (białko C-reakywne) w badaniach biochemicznych krwi, a także ciągłe generowanie niebezpiecznych wolnych rodników (link do artykułu). Komórki tłuszczowe wytwarzają też czynniki sprzyjające tworzeniu zakrzepów oraz angiotensynogen, który powyższa ciśnienie krwi. Co więcej, towarzysząca otyłości trzewnej insulinooporność z wyrównawczym hiperinsulinizmem stanowi mechanizm napędzającego się nieustannie „błędnego koła” które prowadzi do rozwoju pełnoobjawowego zespołu metabolicznego.
Otyłość brzuszna żartobliwie nazywana sadełkiem jest poważnym zagrożeniem dla naszego życia i nieleczone nieuchronnie prowadzi do przedwczesnej śmierci.
Leczenie
Mechanizmy, w których dochodzi do rozwoju schorzeń związanych z otyłością brzuszną są obecnie dość dobrze poznane. Schorzenia te to jak już pisałam cukrzyca typu II, nadciśnienie tętnicze, zakrzepy i udary, niewydolność nerek. Wszystkie one są poważnym zagrożeniem dla życia. Mogą występować pojedynczo lub razem. Ich pojawienie w przypadku otyłości brzusznej jest nieuchronne w przebiegu postępującego stopniowo procesu niszczenia organizmu. Niestety leczenie farmakologiczne nie jest w stanie tego zahamować, może jedynie okresowo złagodzić poszczególne objawy tego procesu. Dlatego tez tak ogromnie ważne jest wdrożenie leczenia komplementarnego, zgodnie z zasadami naturalnej medycyny. Tylko wówczas możemy się uratować i wrócić do pełnego zdrowia, nie chodzić do lekarza i nie zażywać żadnych leków i wrócić do naszej optymalnej sylwetki. Oczywiście nierzadko bywa tak, że niszczenie organizmu jest tak zaawansowane, że odwrócenie zaistniałych zmian wymagałoby zbyt wielu lat. Zawsze jednak należy próbować. Siły regenerujące organizm są najczęściej niedoceniane. Czasami wystarczy dać im szansę. Mądry lekarz powinien stworzyć choremu warunki do szybkiego uruchomienia własnych sił samoozdrowieńczych.
Podstawowym celem leczenia zespołu metabolicznego uwolnienie chorego od otyłości brzusznej. Wówczas, jak za dotknięciem czarodziejskiej wróżki wszystkie objawy związane z zaburzeniami wtórnymi ustąpią. Nie wystarczy jednak samo ograniczenie dziennej porcji kalorii. Należy wiedzieć, że zarówno trawienie, jak i przyswajanie pokarmów są u ludzi otyłych wypaczone. Wynika to przede wszystkim z zaburzeń dysbiotycznych jelit, o czym pisałam wcześniej. Koniecznie należy, więc rozpocząć rozpocząć łączoną terapię probiotykami i ziołami. Dobór właściwego probiotyku nie jest trudny. Dzienna dawka bakterii powinna wynosić 10 mld. Obecnie na rynku aż roi się od preparatów probiotycznych. Naprawdę, jest, w czym wybierać!
Nie można probiotyków zastąpić jogurtami lub kefirami, gdyż dzienna dawka tych napojów musiałaby przekroczyć kilka litrów.
Koniecznym uzupełnieniem probiotykoterapii są zioła. Działanie ziół i ich dobroczynne właściwości są powszechnie znane. Zioła, to przecież rośliny lecznicze, które obok żywienia, stanowią filar każdego leczenia naturalnego. Osobiście uważam, że powinny one stanowić filar każdego leczenia w ogóle, oczywiście o ile pacjent jest przytomny i może wypić leczniczy odwar.
Rośliny lecznicze dzięki zawartości łatwo przyswajalnych witamin, soli mineralnych, rozpuszczalnej krzemionki działają na nasz organizm niezwykle szeroko. Leczą nabłonek jelitowy uszkodzony przez dysbiotyczne bakterie, a zawarte w nich związki hamujące rozwój bakterii chorobotwórczych i grzybów wspomagają leczenie dysbiozy. Zioła regulują przemianę materii, ułatwiają usuwanie szkód wyrządzonych przez choroby, stymulują wytwarzanie substancji o działaniu przeciwwirusowym, odbudowują prawidłową strukturę tkanki łącznej, która stanowi szkielet dla wszystkich pozostałych narządów i tkanek naszego organizmu. Można by śmiało powiedzieć, że stanowią one naturalne panaceum na niemal wszystkie dolegliwości. Powinny zawsze być stosowane w profilaktyce i leczeniu, zwłaszcza, w trakcie farmakoterapii, niezależnie od jej przyczyny, gdyż łagodzą objawy uboczne stosowanych leków i ułatwiają ich detoksykację.
Ja posługuję się mieszankami ziołowymi opartymi na mojej własnej recepturze. W przypadku otyłości bez objawów zespołu metabolicznego zalecam mieszankę nr (1 + 6). W zespole metabolicznym dobór mieszanki zależy od współistniejących, wiodących dolegliwości. Dla przykładu: Cukrzyca t.II - mieszanka (1+6+9), Nadciśnienie tętnicze - mieszanka (1+6+4)
Stosowanie ziół nie oznacza przerwania leczenia farmakologicznego. Często stopień zaawansowania dolegliwości na to po prostu nie pozwala. Na początek należy wyrzucić jedynie powszechnie dodawane do leczenia farmakologiczne gadżety, takie jak witaminy, suplementy, magnez itp. Wszystkich potrzebnych naturalnych substancji śladowych dostarczy nam właściwe odżywianie. Wycofywanie się z leków farmakologicznych należy czynić powoli, pod kontrolą mądrego lekarza.
Smacznie, a nie gorzko
Wbrew utartym opiniom odwary ziołowe powinny być indywidualnie dostosowane do naszego smaku. Jeżeli nam smakują, to ich działanie jest dużo silniejsze. Obrzydliwie gorzkie odwary powstają na ogół ze źle skomponowanych mieszanek ziołowych. Przyrządzamy je w postaci odwarów. Łyżkę u przednio wymieszanych ziół zalewamy ok. 1 litrem zimnej wody i dodajemy ulubione, świeże owoce. Następnie gotujemy kompot z ziołami, który po zagotowaniu ogrzewamy na tzw. wolnym ogniu przez około 10 minut. Potem przykrywamy pokrywką i pozostawiamy w cieple na kolejne 10 minut. Tak przygotowany odwar odcedzamy i dosładzamy do smaku miodem, Jeżeli wydaje się nam zbyt gorzki, to dodatkowo zakwaszamy sokiem z cytryny i ponownie dosładzamy. Pijemy ciepły w kilku porcjach w ciągu dnia. Najwygodniej jest przechowywać go w termosie. Można przygotować od razu porcję na dwa dni, ponieważ zioła chronią nasz kompot przed szybką fermentacją.
Nie głodem, lecz zupami i kaszą
Koniecznym elementem leczenia otyłości jest właściwe żywienie. Wbrew utartym opiniom dieta odchudzająca nie oznacza głodzenia. Powinna być normokaloryczna kaloryczna i naturalnie zrównoważona. Oznacza to, że podstawą żywienia są warzywa i kasze lub naturalny, niełuskany ryż. Stosowanie diet eliminacyjnych np. niskowęglowodanowych albo niskobiałkowych jest błędem. Jedynymi produktami, które należy całkowicie wyeliminować są spożywcze środki chemiczne i produkty nadmiernie przetworzone, takie jak cukier rafinowany, czy biała mąka. Innymi słowy należy przejść na naturalny sposób żywienia, w którym nie ma żadnych chemizowanych półproduktów, wzmacniaczy smaku itp. W początkowym okresie leczenia najlepiej wyeliminować mięso. Można je zastąpić nabiałem i rybami. Podstawą gorących posiłków należy uczynić zupy. Pamiętajmy, że im bogatszy będzie bukiet warzyw, z których ugotujemy zupę, tym wartościowszy uzyskamy odwar. Mogą być one gotowane na mięsie, ale lepiej jeśli przyrządzimy je po wegetariańsku, z dodatkiem tradycyjnych przypraw takich jak liść laurowy, ziele angielskie, pieprz ziarnisty, do których warto dodać lubczyk i rozmaryn. Nie stosujemy natomiast żadnych kostek rosołowych, proszków i ziarenek i innych podobnych „wzbogacaczy”.
Koniecznie należy do zupy dodać naturalny tłuszcz np. masło lub olej. Tłuszczów nie eliminujemy, wykluczamy tylko te niezdrowe, chemicznie utwardzane, jak margaryny, rektyfikowane oleje. Zamiast nich używamy masło i oleje tłoczone na zimno.
Człowiek od zarania dziejów był istotą wszystkożerną. Jednakże w jego codziennej diecie zdecydowanie przeważały rośliny, owoce i ziarno. Ziarna, czyli kasze i chleb pełnoziarnisty zawsze stanowiły podstawę naszego żywienia, dostarczając większości niezbędnych do życia minerałów i witamin. Nie wolno, zatem ograniczać produktów zbożowych. Trzeba jednak pamiętać, że biała mąka nie tylko jest pozbawiona wielu wartościowych składników, ale zgodnie z najnowszymi badaniami klinicznymi wręcz szkodliwa, gdyż pogłębia sprzyjające otyłości zaburzenia.
Naukowcy z Uniwersytetu stanowego Colorado w Fort Collins i Uniwersytetu Sydney opublikowali ostatnio w piśmie naukowym przeznaczonym dla lekarzy okulistów - Acta Ophtalmologica Scandinavica - pracę wykazującą, że spożywanie białego pieczywa i innych wyrobów z białej maki powoduje zwiększone wytwarzanie insuliny i utrzymywanie się jej podwyższonego poziomu. Hiperinsulinizm i wtórna do niego insulinooporność sprzyjają budowie tkanki tłuszczowej. Autorzy tłumaczą w ten sposób stale rosnącą liczbę ludzi dotkniętych cukrzycą insulinoniezależną, czyli cukrzycą typu II. Chcąc zachować zdrowie należy jeść wyłącznie pieczywo razowe i w codziennych kuchennych przepisach zastąpić białą mąkę mąką razową. W Polsce dostępna jest mąka razowa w trzech rodzajach - pszenna, żytnia i gryczana. Różnią się one smakiem i zastosowaniami - warto o tym poczytać w książkach o makrobiotyce. Nie zapominajmy też o kaszach. Wszystkie one stanowią niedoceniane źródło białka, soli mineralnych i witamin, zwłaszcza kasza gryczana i zasługująca na swój renesans kasza jaglana.
Mówiąc o węglowodanach i produktach mącznych nie sposób pominąć kontrowersyjnej kwestii cukru. Istnieje wiele teorii zakładających jego szkodliwość i nie jest to właściwe miejsce na szeroką polemikę z tymi poglądami. Chciałabym tylko wyjaśnić, że nie należy utożsamiać cukru ze słodyczami. Cukier naturalny, nieratyfikowany, w rozsądnych ilościach nie przynosi nam szkody, a nawet działa korzystnie. Słodycze zjadane kilogramami na pewno są szkodliwe, zwłaszcza, jeżeli są to wyroby przemysłu cukierniczego, które zawierają rozmaite dodatki chemiczne, poczynając od jajek w proszku, a kończąc na barwnikach, aromatach i zagęszczaczach. Na początek proponuje w ogóle zrezygnować ze słodkich deserów. Później, polecam wypieki domowe z mąki razowej, które na pewno nie zakłócą procesu zdrowienia.
Warzywa i owoce powinny stanowić podstawę naszego jadłospisu są one źródłem naturalnych, łatwo przyswajalnych witamin i soli mineralnych. Ich znaczenie dla naszego zdrowia jest tak wielkie, że zasługują na miano podstawowych leków roślinnych. Ludziom otyłym dostarczą koniecznej energii do przywrócenia równowagi w zakłóconym metabolizmie. Bardzo ważny jest sposób przyrządzania warzyw. Nie jedzmy ich na surowo. Są wówczas ciężkostrawne i przez to mniej wartościowe. Przyrządzajmy je na parze lub na oleju. Warzywa gotowane tradycyjnie, w wodzie mają niewielką wartość odżywczą, ponieważ razem odwarem, wylewamy zawarte w nich sole mineralne i witaminy. Owoce jemy na surowo, wyciskamy z nich sok lub gotujmy kompoty, które są bardzo wartościowym napojem i ogromna szkoda, że coraz rzadziej znajdują się w naszym jadłospisie. I jeszcze jedno, zjadamy najlepiej dwa, w każdym razie nie więcej niż trzy posiłki dziennie, przy czym zupę i drugie danie traktujemy jako oddzielne posiłki. W międzyczasie pijemy zioła i soki owocowe. Musimy kategorycznie zaprzestać częstego pojadania, w przeciwnym razie nadal będziemy nakręcać zaburzenia prowadzące do hiperinsulinizmu i insulinooporności.
W przyszłości umieścimy na naszej stronie propozycje tygodniowych jadłospisów. Na razie proponujemy 7-dniowe wyjazdy lecznicze w góry, gdzie będzie można praktycznie spróbować i nauczyć się właściwego żywienia i innych naturalnych form terapii.
Uzdrawiający ruch
Ruch ma ogromne znaczenie dla naszego zdrowia. Człowiek nie jest zwierzęciem osiadłym, ale poruszającym się. Ruch jest nam potrzebny do utrzymania prawidłowego krążenia krwi i limfy, a wiec do właściwego odżywienia tkanek. Bez tego żadna odnowa organizmu nie jest możliwa. W przypadku otyłości, zwłaszcza powikłanej zespołem metabolicznym ruch jest osią naturalnej terapii. Tkanka mięśniowa zawiera, bowiem bardzo dużo receptorów dla insuliny, a ich obniżona aktywność, wtórna do hiperinsulunizmu jest jednym z wiodących mechanizmów insulinooporności. Insulinooporność, tymczasem jest osiowym zaburzeniem zespołu metabolicznego. Aktywność ruchowa może ponownie uwrażliwić komórki mięśniowe na działanie insuliny. Prowadzi to do odwrócenia insulinooporności i przywrócenia zdrowia. To wielka szansa dla cukrzyków. Cukrzyca typu II jest uleczalna, jeśli równolegle z farmakoterapią rozpocznie wspomniane wielopłaszczyznowe naturalne leczenie Dowiodły tego szeroko zakrojone badania epidemiologiczne. Wykazały one jednoznacznie, że regularna aktywność fizyczna uwrażliwia na insulinę, czyli zarówno leczy, jak i zapobiega rozwojowi cukrzycy. Co więcej, pozwala rozładować stres i podnosi poziom „dobrego” HDL-cholesterolu, przez co zapobiega także rozwojowi miażdżycy. Oczywiście ruch ruchowi nierówny. Aktywność fizyczna powinna być dostosowana do aktualnych możliwości chorego. Nie należy zaczynać od nadmiernego wysiłku, gdyż mógłby on zaszkodzić. Nie siłownia, więc, a marsze są najlepszą formą ruchu z punktu widzenia terapii. Wybieramy dystans odpowiedni do naszych możliwości i stopniowo go zwiększając dążymy do pokonywania 10 km dziennie.
Bardzo korzystnie na proces zdrowienia wpływa równolegle uprawiana codzienna gimnastyka wg zasad hatha joga. Hatha joga przeżywa obecnie swój renesans. Są to ćwiczenia gimnastyczne, których rodowód wywodzi się ze starożytnych Indii. Jest ona częścią ajurwedy, staroindyjskiego systemu leczenia naturalnego, który został opisany w księgach wedyjskich. Ćwiczenia te wpływają regulująco na aktywność rozlokowanych wzdłuż kręgosłupa skupisk komórek nerwowego układu wegetatywnego. W ten sposób, na zasadzie tzw. odruchów skórno trzewnych, można leczyć rozmaite dolegliwości narządów wewnętrznych, gruczołów wydzielających hormony, takich jak tarczyca, jajniki, trzustka, można także przywracać prawidłowe trawienie i perystaltykę. Niezależnie od momentu rozpoczęcia ćwiczeń szybko daje się zauważyć ich „magicznie” regenerujący efekt. Poza tym hatha joga głęboko ingeruje w naszą psychikę i pozwala ona odprężyć się intelektualnie - możemy powiedzieć, że w czasie ćwiczeń umysł odpoczywa. Ten relaks umysłu możemy porównać do medytacji, ponieważ hatha joga - to medytacja w ruchu. Nie należy jednak rozumieć, że seans hatha jogi to 1,5-godzinne trwanie w relaksie. Przeciwnie. Ćwiczenia te wymagają wysiłku i skupienia. Specjaliści porównują wydatek kaloryczny 1 godziny hatha jogi do 20 godzin aerobiku.
Siła spokoju
Stres, depresja, poczucie zagrożenia, frustracje są istotna przyczyną rozwoju otyłości. Nigdy nie uzyskamy trwałego efektu leczenia, jeżeli nie przywrócimy równowagi na poziomie reakcji emocjonalnych. Wszystkie systemy leczenia naturalnego przywiązują do tego zagadnienia ogromną wagę, upatrując w nim praprzyczynę większości złożonych dolegliwości narządowych. Dlatego też naturalna medycyna rozwinęła wiele interesujących metod, które wzmacniają duchową sferę naszej osobowości. Są wśród nich ćwiczenia gimnastyczne hatha joga i tai chi, zabiegi aromaterapeutyczne i medytacje. Pozwalają one odzyskać spokój, panować nad emocjami i uwierzyć we własne możliwości. Prawidłowo prowadzona hatha joga harmonizuje i stabilizuje emocje, pozawala pozbyć się stanów lękowych, depresji, dręczących myśli i koszmarów sennych. Po sesji ćwiczeń czujemy się uspokojeni, pogodni, łatwiej się nam koncentrować i myśleć. Stopniowo lepiej poznajemy samych siebie i budujemy swoją własną, nową, zdrowszą osobowość. Z moich obserwacji wynika, że ćwiczenia hatha joga podnoszą samoocenę, rozwijają spostrzegawczość. Już po pierwszych sesjach można zauważyć znaczną poprawę nastroju i koncentracji. Podnosi się pułap możliwości intelektualnych, wraca spokój i pewność siebie. Wprowadza to do leczenia bardzo ważny czynnik porównywalny do psychoterapii. Podnosi się nasza odporność na stres i zmniejsza łaknienie i potrzeba pojadania.
Reasumując należy podkreślić, że nieleczona otyłość prowadzi do zespołu metabolicznego, którego powikłania stanowią zagrożenie naszego życia i znacznie je skracają. Leczenie otyłości musi przebiegać wielopłaszczyznowo. Równolegle należy, więc:
Zmienić sposób odżywiania się
Zastosować zioła i probiotyki
Wprowadzić codzienną porcje ruchu
Uspokoić emocje
Jeżeli zastosujemy taki holistyczny sposób terapii, damy naszemu organizmowi szansę na uruchomienie naszych własnych, naturalnych uzdrawiających sił samoodnowy. Sami się państwo zdziwicie, jak wielkie są jej możliwości. Zupełnie jakbyście dokonali sami na sobie cudownego uzdrowienia. Warto przypomnieć, że już w średniowieczu święty Augustyn nauczał, że „cuda nie stoją w sprzeczności z sama naturą, w sprzeczności z wiedzą, jaką o niej posiadamy.”