Prawo dziecka do poszukiwania i przekazywania informacji.
Wpływ środków masowego przekazu na dziecko.
Dzieckiem według prawa jest się od momentu poczęcia do ukończenia 18 roku życia. Znacząca część praw przysługujących dziecku jest jasna i nie budzi wątpliwości, jak np: prawo do życia i rozwoju, do zabezpieczenia socjalnego, ochrony zdrowia, wypoczynku, nauki, korzystanie z dóbr kultury.
Dziecko ma również prawo do informacji o sobie. Na przykład opiekunowie dziecka adoptowanego nie mogą odmówić mu informacji o jego pochodzeniu, jeśli sobie tego zażyczy.
Czasami jednak prawa dzieci a racje ich opiekunów krzyżują się. Wydaje się, że nawet najlepsze prawo nie może zastąpić mądrości rodziców, którzy albo uszanują wybór dziecka, albo spróbują go przekonać do swoich racji.
Ze wspomnianymi prawami wiąże się wolność wypowiedzi, a także prawo do swobody poszukiwania i przekazywania informacji, czyli do korzystania z internetu, książek, prasy i innych źródeł informacji. Oczywiście rodzice i opiekunowie mają prawo ingerować, jeśli uznają, że dziecko korzysta z niewłaściwych lub szkodliwych źródeł.
Żyjemy w czasach, w których świadomość społeczna jest nieomal w całości zdominowana przez środki masowej komunikacji. O czym nie mówi telewizja czy radio, nie pisze prasa czy Internet, tego nie ma lub się nie liczy. Natomiast najmniejsza nawet błahostka, przepuszczona przez media, urasta do rangi wręcz kosmicznej.
Oto przykład... „Uwaga! Uwaga! Wczoraj o 17.15 czasu lokalnego w Warszawie przy ulicy Kowalskiej opadł z drzewa liść. Znalazcę czeka nagroda”. Wystarczy, że wiadomość tę powtórzą wszystkie serwisy radiowe, a telewizja pokaże portret pamięciowy zguby, a już rozdzwonią się telefony. Następnego dnia w codziennej prasie ukażą się błyskawiczne relacje, zaś prasa tygodniowa poprosi o wypowiedź socjologów i psychologów. Takie to czasy i anomalie. Trzeba być ciągle przytomnym na umyśle, aby nie ulec medialnej psychozie. Równocześnie jednak nie można nie dostrzegać wielu pożytków, jakie płyną z mediów, pod warunkiem, że nadawcy są wiarygodni, a odbiorcy umieją z mediów korzystać. Dzieci są szczególnie podatne na medialne oddziaływania. Nie posiadają jeszcze w miarę solidnej wiedzy, nie mają też ukształtowanych postaw i systemów wartości, nie potrafią zatem samodzielnie, w sposób trafny i mądry wybierać i oceniać przekazywanych informacji. Środki masowego przekazu angażują czas dzieci i odrywają je od ambitniejszych zajęć. Szczególnie chodzi tu o telewizję i komputer.
Wyliczono, że statystyczny uczeń szkoły podstawowej spędza przed telewizorem i komputerem 3-5 godzin dziennie. Zajmuje to w domowym budżecie czasu trzecią pozycję po szkole i śnie. Zostawia to zapewne ślad w osobowości i zachowaniach młodych odbiorców. Jest to ślad głęboki i trwały.
W artykule 13 Konwencji o Prawach Dziecka jest mowa przede wszystkim o swobodzie wypowiedzi, jest ona jednak od razu powiązana z prawem do poszukiwania informacji. Sformułowanie wydaje się nie całkiem jasne, bo użyto określenia, że prawo do wypowiedzi zawiera w sobie prawo do poszukiwania informacji, co sugeruje, że pod względem zakresu prawo do informacji jest węższe niż prawo do wypowiedzi. Podobnie sformułowane są te prawa w Deklaracji Praw Człowieka i Konwencji Europejskiej, jednak z artykułów tych jednoznacznie wynika prawo dziecka:
1. do swobodnej wypowiedzi,
2. do bycia informowanym poprzez różnorodne źródła.
Wydaje się, że prawo dziecka do bycia informowanym - uwzględniając poziom jego dojrzałości - jest przyjmowane dość powszechnie, chociażby przez realizowanie prawa do nauki. W Polsce istnieje obowiązek nauki szkolnej, a szkoła dostarcza dziecku wielu informacji. Dzieci mają też praktycznie nieograniczony dostęp do informacji przekazywanych przez media, radio, prasę, a zwłaszcza przez telewizję, z której korzystają prawie wszystkie gospodarstwa domowe. Łatwo dostępne są też komputery i choć tu pewną barierę może stanowić sytuacja materialna dziecka, ich rozpowszechnienie wzrasta lawinowo. Obecnie pracownie komputerowe wprowadzane są w gimnazjach i dzieci mają coraz łatwiejszy dostęp do internetu zawierającego bardzo dużo informacji.
W porównaniu z prawem do nieskrępowanego dostępu do informacji wszelkiego rodzaju bardzo rzadko realizowane jest prawo do wyrażania swojego zdania - integralnie związanego z prawem do informacji. Jest ono, jako prawo dziecka do wypowiedzi we własnej sprawie, uwzględniane w pracach sądów opiekuńczych. Większość dzieci jednak nie ma kontaktu z sądownictwem, natomiast prawie wszystkie uczęszczają do szkoły i szkoła jest tą instytucją, z którą stykają się przede wszystkim.
Niezbyt często chyba zdarzają się nauczyciele i dyrektorzy szkół, którzy wiedzą o prawie dziecka do swobodnej wypowiedzi, a zwłaszcza nie często je respektują. Oczywiście wszelkie wypowiedzi, także osób dorosłych, są ograniczone normami moralnymi, kulturalnymi i prawnymi, jednak w szkołach uczniowie mogą odpowiadać na pytania lub ewentualnie pytać, natomiast wyrażenie swojego zdania, choćby w sposób zupełnie grzeczny, jest często dla dziecka niebezpieczne, gdyż pociąga za sobą represje ze strony grona pedagogicznego.
Wyrażanie swojego zdania powinno być z jednej strony swobodne - a z drugiej dokonywane w sposób pełen szacunku dla innych osób i dla porządku publicznego. Tak więc uczniowie powinni w szkole doświadczać tego, że mają prawo do wypowiadania swego zdania, a jednocześnie, że sposób jego wyrażania musi być właściwy. Sztuką jest, więc nie zatajenie swojej opinii ani też wykrzyczenie jej w sposób gwałtowny i raniący innych, ale wyrażenie jej w sposób grzeczny i spokojny.
Znane jest powiedzenie: uczmy się na błędach, ktoś jednak dodał: nie uczmy się na błędach, uczmy się w szkole. Dobrze byłoby nauczyć się w szkole właściwego sposobu wyrażania własnej opinii, ale by się tego można uczyć, prawo do swobodnej wypowiedzi musi być respektowane.
Łukasz Sobczak