Popper: "Logika odkrycia naukowego", "Problem bazy empirycznej".
Popper dokonuje redukcji zagadnienia falsyfikowalności teorii do zagadnienia falsyfikowalności zdań bazowych.
Aby falsyfikowalność nadawała się na kryterium demarkacji musimy dysponować zdaniami, które mogą posłużyć jako przesłanki we wnioskowaniach falsyfikujących. Są to zdania bazowe (stwierdzające fakt jednostkowy). Związek pomiędzy doznaniami zmysłowymi a zdaniami bazowymi polega na traktowaniu owych doznań jako źródła pewnego typu uzasadnienia dla zdań bazowych. Wg Poppera zdania mogą być logicznie uzasadniane jedynie przez zdania. Odróżnić tutaj należy z jednej strony doznania subiektywne czy uczucia przekonania, które nigdy nie dostarczają uzasadnienia dla zdań, z drugiej strony obiektywne relacje logiczne zachodzące między różnymi systemami twierdzeń naukowych.
Quine "Na tropach prawdy", "Świadectwa"
Quine a priori zakłada zdecydowany prymat empirii nad językiem. Nauka jest utworzonym przez nas mostem pojęciowym, łączącym pobudzenia zmysłowe z pobudzeniami zmysłowymi, percepcja pozazmysłowa nie istnieje. Zmuszeni jesteśmy formułować prawa naukowe używając słów. Nauka między innymi opisuje fakty empiryczne. Proces werbalnego do nich odniesienia odbywa się poprzez słowa.
Uwzględniając mechanizmy psychologiczne, dziecko uczy się pierwszych słów samorzutnie, na drodze ostensji. Jednak nie jest to jeszcze obiektywna referencja, choć różnica nie jest dla nas z początku pojmowalna: stwierdzenia „pada” i „mleko” reprezentują ten sam poziom bezpośredniego skojarzenia z odpowiednimi pobudzeniami. Są to zdania ostensywne - prawdziwe w pewnych sytuacjach, a fałszywe w innych. W tym momencie nie ma potrzeby dopatrywania się w nich jakiegoś odniesienia do przedmiotów. Poszczególne słowa dopiero później nabierają znaczenia dzięki ich pozytywnemu lub negatywnemu użyciu w zdaniach. Następnie, dzięki zrozumieniu tych poszczególnych słów, jesteśmy w stanie pojąć dłuższe zdania, w których te się pojawiają. Przejście od pobudzeń zmysłowych do obiektywnej referencji następuje właśnie na tej drodze. Zdania są dla nas pierwotne, dopiero my wypełniamy je znaczeniem interpretując słowa dzięki używaniu ich w zdaniach.
Takim kolejnym etapem jest zrozumienie słów indywiduatywnych. „Pies” czy „krzesło” nie oznaczają już jakiegoś określonego przedmiotu, lecz nieskończoną ilość potencjalnych desygnatów. Musimy też nauczyć się, kiedy znika jeden pies lub krzesło, a pojawia się inny pies lub krzesło. Aby w pełni zrozumieć subtelną różnicę między słowami indywiduatywnymi a ostensją, najlepiej odwołać się do predykacji. Stwierdzenie „mleko jest białe” pozwala na równoległą obserwację, wskazując mleko wskazujemy jednocześnie coś białego. Natomiast wskazując na nogę krzesła, wskazujemy jednocześnie na krzesło. A przecież noga krzesła nie jest uznawana za krzesło.
Z predykacji jednostkowej przejdziemy na predykację mnogą, na przykład: „krzesła są meblami”, lub dwuargumentową: „stół jest większy od krzesła” czy „stół stoi obok krzesła”. Konstruując też zdania złożone potrzebujemy także funkcji prawdziwościowych, pozwalających łączyć zdania proste.
Coraz większe abstrahowanie od ostensywności desygnatów w pewnym momencie pozwala nam na sformułowanie zdania względnego. Przykładowo: „Jeśli x jest liczbą parzystą, to x jest podzielny przez dwa”. Takie zdanie nie ma już żadnej roli w predykacji jednostkowej (używając go w ten sposób zmienimy jego znaczenie bezużyteczne dla definicji ogólnych). Dysponując takimi środkami i takim zestawem pojęciowym jesteśmy w stanie wykorzystać także kwantyfikatory ogólne i jednostkowe.
Wiążąc przedmioty ze zdaniami ogólnymi zaliczamy je do wartości naszych zmiennych. Możemy przyjąć ciała, zarówno przez intencję ogólną jak i jednostkową. Wzorujemy się na nich, lecz rozwijająca się z czasem analogia coraz szerzej wykracza poza przedmioty fizyczne. Właśnie dzięki językowi, dzięki podobnym kategoriom gramatycznym, jesteśmy w stanie orzekać o abstraktach na równi z terminami jednostkowymi. Powoduje to nieporządek i duże zróżnicowanie w naszej ontologii. Mamy do czynienia z wieloma niejasno zdefiniowanymi przedmiotami, które bardzo często są tylko przedmiotami domniemanymi.
Przedmioty, które możemy bez wątpliwości zaliczyć do naszej ontologii, to ciała. Reszta to ciąg coraz słabszych analogii: odpowiednie przedmioty uważamy za mniej lub bardziej postulowane. O ile łatwo w ten sposób oddzielić przedmioty materialne od nadbudowanej na nich językowej kategoryzacji, o tyle ciężej jest zachować podobny umiar przy podziałach ciał. Nie ma właściwie żadnej rozsądnej granicy, kiedy powinniśmy przestać. Stąd bierze się koncepcja substancji, jako materii z założenia niepodzielnej. Na tym etapie logicznie jest zatem przyjąć, że przedmiotem fizycznym jest cały obszar czasoprzestrzenny, bez względu na jego właściwości. Tak więc i substancja, w tym ujęciu, staje się dla nas przedmiotem fizycznym. Mleko, drewno czy cukier to nieciągły, czterowymiarowy przedmiot fizyczny, obejmujący zawsze całe mleko, drewno, czy cukier, znajdujące się w świecie. Koncepcją ciała na gruncie rozwoju nauki staje się nieostra.
I. Kant "Krytyka czystego rozumu", "Wstęp"
Alfred J. Ayer "Problem poznania" r. II, 1-5
1. Sceptycyzm filozoficzny
Filozof-sceptyk nie kwestionuje sposobu stosowania norm obowiązujących w zakresie dowodzenia, lecz podaje w wątpliwość same te normy. Jednakże nie każda wątpliwość dotycząca przyjętych kanonów, jakim musi odpowiadać materiał dowodowy, jest wątpliwością filozoficzną. Specyficzną cechą wątpliwości filozoficznych jest to, że nie są one związane z doświadczeniem w taki sposób jak nauka. Doświadczenie wprawdzie wskazuje, że ogólnie respektowane źródła poznania, jak pamięć, percepcja i świadectwa historyczne, są zawodne. Ale filozof-sceptyk, w odróżnieniu od uczonego, nie zajmuje się ustalaniem, w jakich warunkach źródła te mogą być zawodne, a w jakich można im zaufać. Wg filozofa sceptyka wszelkie przewidywanie przyszłości na podstawie przeszłości jest nieuprawnione, a nie tylko wątpliwe i zawodne, jak chcieliby naukowcy. Podobnie też nie poprzestaje on na stwierdzeniu, że istnieją okoliczności, w których ludzkie zmysły mogą okazać się zawodne, np. w wyniku jakichś zaburzeń fizjologicznych, lecz powie, że wątpliwe jest, czy w ogóle istnieją takie okoliczności, w których postrzeżenie zmysłowe może świadczyć o istnieniu przedmiotów fizycznych. Jego zdaniem myśli i uczucia innych ludzi oddziela od każdego bariera, której nigdy nie będzie w stanie przekroczyć.
Ten rodzaj sceptycyzmu, podważający na równi to, co słuszne i to co niesłuszne, wydawał się łatwy do obalenia - przypadki, kiedy nasze zmysły nas zwodzą, mogą istnieć tylko pod warunkiem, że istnieją również przypadki, w których zmysły nas nie zwodzą. O jakimś postrzeżeniu można powiedzieć, że jest złudne, gdyż można je przeciwstawić innym spostrzeżeniom, które są adekwatne. Twierdząc, że każde postrzeżenie jest złudne, pozbawia się słowa "złudny" swego znaczenia. (Kto uważa, że wszelkie rozumowanie indukcyjne jest nieuprawnione, nie uznaje istnienia udokumentowanych teorii; uważa że istnieją teorie, których jeszcze nie obalono; podobnie więc fakt, że jakaś teoria została obalona, nie zmniejsza prawdopodobieństwa, że zostanie ona w przyszłości przyjęta). Doświadczenie nie może potwierdzić poglądów sceptyka, ale nie może im również zaprzeczyć. Sceptycyzm w takiej ogólnej postaci nie wytrzymuje próby doświadczenia - co jednak nie wyklucza możliwości iluzoryczności postrzeżeń.
2. W poszukiwaniu pewności
Było ogólnie przyjęte, że bez podstawy do pewności wszelkie roszczenia poznawcze musza być wątpliwe. Fakt, że wszystkie twierdzenia empiryczne są przypadkowe, że można, nie popadając w sprzeczność, negować je nawet wtedy, gdy są prawdziwe, zachodzi w sposób konieczny. Gdyby twierdzenia empiryczne miały ten walor formalny, który prawdy logiki czyni nietykalnymi, nie mogłyby spełniać funkcji, której od nich oczekujemy - nie byłyby opisami żadnych zdarzeń. Żądając dla twierdzeń empirycznych zabezpieczenia w postaci konieczności logicznej filozofowie przeoczyli fakt, że pozbawiają je w ten sposób ich treści dotyczącej faktów. Stąd, że twierdzenia aprioryczne są nietykalne, o ile są prawdziwe, nie wynika, że nie można w nie wątpić.
Możliwość błędu w stosunku do wszystkich twierdzeń, zarówno empirycznych jak i apriorycznych, musi istnieć, gdyż stąd, iż ktoś uważa, że jest tak a tak, logicznie nie wynika, że jest tak właśnie. Mamy prawo nie wątpić w prawdziwość twierdzeń empirycznych albo dlatego, żeśmy ich dowiedli, albo dlatego, żeśmy się przekonali o ich mocy obowiązującej. W obu przypadkach odwołujemy się do intuicji, gdyż od pewnego momentu musimy sobie przypisać możność "dostrzegania" mocy obowiązującej jakiegoś dowodu. Gdyby moc obowiązująca jakiegoś dowodu musiałaby być potwierdzona, wówczas popadlibyśmy w regres ad infinitum. Ale fakt uznania, że zdarzają się przypadki, kiedy możemy mieć usprawiedliwioną pewność co do prawdziwości jakiegoś twierdzenia apriorycznego, nie oznacza uznania, że nasza intuicja jest nieomylna.
3. "Myślę, więc jestem"
Hipoetza Kartezjusza zakładająca istnienie złośliwego demona, który skłaniałby do uznawania twierdzeń fałszywych za twierdzenia w oczywisty sposób prawdziwe, jest faktycznie pusta, gdyż nie sposób stwierdzić jego działania. Można ją jednak traktować jako obrazowy sposób przedstawienia faktu, że przekonanie intuicyjne nie jest logiczną gwarancją prawdziwości.
Wg Kartezjusza, jeżeli myślę, to niewątpliwe jest to, że myślę, a jeżeli to, że myślę, jest niewątpliwe, to na pewno istnieję, przynajmniej wtedy, kiedy myślę. Sąd ten, zdaniem Kartezjusza, nie może budzić wątpliwości.
Zdanie stwierdzające, że myślę, bądź że istnieję, nie jest samo w sobie wyrazem prawdy koniecznej. Nie są to fakty konieczne. Nie są to prawdy logiczne. Kartezjusz sądził, że udało mu się wykazać, że zdania stwierdzające, że ma i świadomość i że istnieje, są jakoś uprzywilejowane. Z jego rozumowania nic takiego jednak nie wynika. Wskazuje on tylko logiczną zasadę, wedle której jedno zdanie wynika z drugiego. Nie ma nic takiego, co można by uznać za doświadczenie własnego Ja (Hume). Samoświadomość nie jest jednym z wielu doświadczeń. W przypadku takich zdań jak "to a to istnieje" czasowniki, czasowniki, które muszą wystąpić przy zaimkach wskazujących, aby zdanie gramatyczne mogło powstać - są jedynie biernymi partnerami. Sam zaimek jest tu wystarczający: to, że sytuacja przez ten zaimek wskazana istnieje czy się zdarza, jest warunkiem użycia zaimka.
Pewność własnego istnienia nie jest wynikiem jakiejś pierwotnej intuicji, która by się odznaczała tą pierwotną własnością, że gwarantuje prawdziwość twierdzeń na niej opartych. To prawda, że jeżeli ktoś twierdzi, iż wie, że istnieje lub że ma świadomość, to musi mieć rację; nie wynika to wszakże z faktu, iżby znajdował się on wówczas w jakimś szczególnym stanie umysłu, który go czyni nieomylnym. Jest to rezultatem faktu czysto logicznego, a mianowicie faktu, że jeżeli ktoś jest w ogóle w jakimkolwiek stanie, to wynika stąd, ze istnieje.
4. Czy istnieją zdania niepodważalne?
Tylko rzeczy wyrażalne w języku, jak zdania i sądy, przekonania i poglądy - mogą być prawdziwe bądź fałszywe, pewne bądź wątpliwe.
Niektórzy filozofowie traktują formę wyrażania stwierdzeń coś oznajmiających, takich jak "to - ty i teraz", jako idealnej granicy do której powinno dążyć wszelkie informatywne użycie języka. Chodzi im o to, by fakty jedynie wskazywać bez podawania opisu. Wyrażenia czysto ostensywne zapewniają wprawdzie pewne bezpieczeństwo, ale tylko dlatego, że informacje, które przekazują, są minimalne. Inni filozofowie w celu wyróżnienia klasy zdań, które przekazywałyby autentyczne informacje i zarazem były logicznie niewątpliwe, wybierają takie zdania, które zawierają element wskazujący, lecz jako całość nie są w pełni ostensywne, a ponadto zawierają składnik opisowy, który ma charakteryzować aktualny stan mówiącego, lub aktualną treść jego doświadczenia, np. "ja czuję ból głowy", "to mi się wydaje czerwone". W przypadku takich zdań nie może się zdarzyć, żeby ktoś mylnie opisał naturę swojego aktualnego doświadczenia nie czyniąc tego umyślnie. Prawdziwość zdań mających wiernie odzwierciedlić szczegóły naszego doświadczenia miałby stanowić sprawdzian waloru wszelkich innych zdań - dlatego nazywane są zdaniami podstawowymi. Tylko one mogą być sprawdzone bezpośrednio i w sposób ostateczny. Spośród wszystkich zdań o treści opisowej tylko one nie podlegają dalszej weryfikacji.
Jeśli nawet jest im dana wystarczająca podstawa do uznania prawdziwości tego, co mówię w określonych warunkach, to przecież tego, co im zostało dane, zostaje natychmiast pozbawiony. Warunki się zmieniają, doświadczenie należy już do przeszłości, a ja sam mogę wątpić już w przeżyte doświadczenie. Zdania te nie są więc niepodważalne. Ogromna większość zdań, które zwykle wypowiadamy, stwierdza coś więcej, nie tylko treść doświadczeń stanowiących ich podstawę.
5. Język "publiczny i język "prywatny"
Nie tylko opisywane przez każdego doświadczenie ma charakter prywatny w tym sensie, że jest wyłącznie czyimś własnym doświadczeniem, i że jest "prywatnie" opisywane. Nawet wtedy, kiedy używa się słów, które należą do języka publicznego, i stosuje się je prawidłowo, w pewnym sensie używa się ich prywatnie. Albowiem znaczenie użytych słów jest wyznaczone bez reszty przez naturę doświadczenia, na które, używając ich, się wskazuje, niezależnie od wzorców potocznego ich stosowania. Gdy mówię: "wygląda to jak kiść winogron", to wypowiedź moja, zdająca sprawę z mojego doświadczenia, pozostaje prawdziwa nawet wtedy, gdy to, co opisuje jako kiść winogron, nie czyni zadość temu opisowi według przyjętych potocznie wzorców. Używając tego wyrażenia chcę po prostu zdać sprawę z jakiegoś mojego doświadczenia.
Niektórzy filozofowie jednakże uważają, iż istnieją publiczne prawidła stosowania znaków jako symboli opisowych. Jeśli przeżywane doświadczenia określa się tylko za pomocą dowolnie wybranej etykietki, to nie będzie się miało możliwości sprawdzić, czy etykietka została poprawnie przylepiona. Tak też stwierdzenie poprawności czy niepoprawności tego przyporządkowania pozbawione jest znaczenia, a sam znak w tym przypadku przywdziewa tylko maskę znaku. Niczego w ogóle nie symbolizuje. Sposób używania języka nie może być prywatny.
Stanowisko to, zdaniem Ayera, jest nie do utrzymania. Niezależnie od tego, czy moje opisy własnych doświadczeń są, czy tez nie są zrozumiałe dla innych, publiczna ich zrozumiałość nie jest warunkiem ich zrozumiałości dla mnie. Nie jest konieczne, aby to, czy respektuję albo łamię moje reguły, musiało podlegać publicznemu sprawdzaniu.
K. Ajdukiewicz "Język i poznanie", "Język i znaczenie"
Rozróżniamy sądy w sensie psychologicznym i logicznym. Sąd w sensie logicznym to znaczenie, jakie przysługuje zdaniu w jakimś języku. Znaczenie, jakie ktoś łączy z pewnym wyrażeniem, zależy od rodzaju myśli, które nim zwykle wyraża.
1. kryterium tego, czy ktoś łączy z pewnym wyrażeniem to samo znaczenie co ja:
a. ten jedynie łączy z_ wyrażeniami języka polskiego znaczenia przyporządkowane im w tym języku, kto przeżywając takiego a takiego rodzaju wrażenie (np. wrażenie bólu) gotów jest uznać pewne zdanie (np. "boli");
b. ten tylko łączy z wyrażeniami jeżyka polskiego znaczenia przysługujące im w tym języku, kto uznając zdania postaci "jeśli A, to B" oraz "A", jest gotów uznać zdanie "B";
a i b są zarazem pewnymi dyrektywami znaczeniowymi języka, określającymi związek między znaczeniami wyrażeń danego języka (w tym przypadku języka polskiego), a sposobami jakimi się tymi wyrażeniami posługujemy. Przyporządkowanie znaczeń słowom i wyrażeniom określa zatem sumę zakresów wszystkich dyrektyw znaczeniowych. Kto nie kieruje się takimi dyrektywami znaczeniowymi, dowodzi, że nie łączy z wyrażeniami tego języka znaczenia, które jest im w jego ramach przyporządkowane - a więc, że nie posługuje się tym językiem, lecz jakimś innym, równobrzmiącym.
2. trzy rodzaje dyrektyw znaczeniowych:
- dedukcyjne (np. jeśli uznaje się "AB" oraz "A", należy uznać również "B");
- aksjomatyczne (w językach systemów aksjomatycznych od każdego użytkownika takiego języka wymaga uznania bez zastrzeżeń zdań ustanowionych jako aksjomaty tego systemu, np. "każde A jest A"); - empiryczne (jeżeli uznaje się pewne wrażenie, należy następnie uznać określone zdanie, no. Uznać zdanie "boli", gdy odczuwa się ból zęba);
3. języki otwarte i języki zamknięte.
Język jest językiem otwartym względem drugiego języka, gdy każdemu wyrażeniu języka pierwszego odpowiada równobrzmiące w języku drugim, lecz nie na odwrót. Język zamknięty to taki, który nie jest otwarty. Języki otwarte są właściwie tylko fragmentami języków zamkniętych - jedynych, które zasługują na nazwę pełnego języka.
Język spójny to taki, który nie posiada żadnej części izolowanej (tj. takiej, której elementy nie mają żadnych związków znaczeniowych z pozostałymi wyrażeniami tego języka). Języki niespójne nie są językami we właściwym sensie, lecz luźnymi zlepkami kilku spójnych języków.
4. przekład
Jeżeli wyrażenie A ma w języku S to samo znaczenie, co wyrażenie A' w języku S', nazwiemy wyrażenie A przekładem A' z języka S' na język S.
Jeżeli dwa języki S i S' są oba zamknięte i spójne i jeśli w języku S' istnieje wyrażenie A', będące przekładem wyrażenia A z języka S na S', to oba języki są na siebie przekładalne.
Aparatura pojęciowa to układ wszystkich znaczeń znajdujących się w zamkniętym i spójnym języku. Język to twór jednoznacznie określony przez wyrażenia tego języka i całkowity zakres dyrektyw znaczeniowych.
5. znaczenie
A ma w języku S to samo znaczenie, co A' w języku S' wtw., gdy istnieje relacja R, z uwagi na która S jest przekładalny na S' oraz A pozostaje w relacji R do A'.
Znaczenie wyrażenia A w języku S jest to własność A w języku S, która przysługuje jakiemuś wyrażeniu A ' w języku S' wtw., gdy A ' w S' jest równoznaczne z A w S.
6. potoczne znaczenie języka
Dwaj ludzie nie posługują się tym samym językiem, jeżeli z tymi samymi wyrażeniami łączą różne znaczenia. Ajdukiewicz język pojmuje w ten sposób, że do jego jednoznacznego scharakteryzowania wymagane jest ścisłe przyporządkowanie, znaczeń, tj. w szczególności niedopuszczanie wyrażeń dwuznacznych -jeden jedyny wyraz dwuznaczny wskazuje na istnienie dwóch równobrzmiących języków. Trwając przy rym ścisłym pojęciu języka nie będziemy mogli powiedzieć, że istnieje jeden język polski, lecz musimy twierdzić, że istnieje wiele równobrzmiących języków polskich, różniących się przyporządkowaniem słów i znaczeń oraz niejednoznacznie określonymi dyrektywami językowymi (np. polski język medyczny, polski język fizyki itd.).
Dummet „Metafizyczne spory o realizm”, "Logiczna podstawa metafizyki"
Autor szkicuje swoją koncepcje podstawy do rozważań metafizycznych. Tłem jego koncepcji jest refleksja nad bardzo szerokim pojęciem sporów o różnoraki realizm. Realizmowi (szeroko pojętemu) Przeciwstawia Dummett różne rodzaje antyrealizmu.
1) Realizm w stosunku do świata fizycznego - rozmaite formy idealizmu
Np. fenomenalizm (w opozycji do empiryzmu), wiedza o świecie pochodzi ze zmysłów które konstytuują rzeczywistość.
2) Realizm w stosunku do matematyki (platonizm) (matematyka opisuje, prawdziwie bądź fałszywie rzeczywistość istniejącą niezależnie od nas) - Formalizm (a) Konstruktywizm (b)
- nie ma autentycznych twierdzeń matematycznych, są zaś jedynie zdania wykazujące formalne podobieństwo do twierdzeń które przekształcamy zgodnie z regułami naśladującymi operacje dedukcyjne na twierdzeniach sensownych.
- twierdzenia matematyczne istnieją, ale odnoszą się do naszych operacji umysłowych, ich prawdziwość nie wykracza poza zdolność dowodzenia.
3) realizm w stosunku do umysłu ludzkiego (działania danej osoby świadczą o jej stanach wewnętrznych) - behawioryzm.
4) realizm bądź antyrealizm w odniesieniu do bytów nauki (czarne dziury, kwarki, ukryte wymiary, antymateria itd.). Antyrealizm w tym względzie postuluje iż są to użyteczne fikcje. (jest to jedyny przypadek w którym antyrealizm zdaje się być potwierdzony doświadczalnie gdyż realistyczna interpretacja mechaniki kwantowej wiedzie do nierozwiązywalnych antynomii)
5) moralni realiści - subiektywiści
6) spór dotyczący realizmu czasu (wg autora najbardziej zagmatwany, stanowi pkt wyjścia do dalszych przełomowych wniosków)
Nawet fenomenaliści pojmują czas w sposób realistyczny (zazwyczaj). Dalej twierdzi się że jeżeli współcześnie mamy do czynienia z antyrealizmem to dotyczy to zazwyczaj tylko pewnego okresu (np. przeszłości przyszłości lub teraźniejszości). Dochodzi tu problem konsekwencji postulowanej metafizyki gdyż odrzucenie realizmu w stosunku do czasu ciągnie za sobą odrzucenie klasycznej logiki dwuwartościowej. Pojawiły się z tego powodu różne logiki nieklasyczne (Łukasiewicza, intuicjinistyczna itd.). Tutaj koronny wniosek prowadzący do dalszych postulatów: opowiedzenie się za lub przeciw realizmowi w odniesieniu do tych czy innych kwestii ma konsekwencje praktyczne (doniosłe w swej prostocie).
Ponieważ postulowana logika nie może być kwestią gustu Dummett wpada na pomysł aby do całej sprawy zabrać się „od dołu” a nie „od góry”. Czyli zamiast postulować metafizykę należy podejść do sporu między realistą a anty realistami na temat pewnego modelu znaczenia dla zdań rozważanej klasy. Odwrotne podejście ma tę wadę (podobno) iż nie ma sposobu rozstrzygnięcia tych sporów, a żeby podjąć próbę oceny argumentów metafizycznych musieli byśmy móc je opisać w terminach nieobrazowych.
Dummett musi zacząć konstruowanie teorii metafizycznej od definicji znaczenia. Nie mając jeszcze żadnej metafizyki za kryterium oceny teorii znaczenia chce filozof uznać to czy będzie ona dostarczała opisu praktyki jaki faktycznie obserwujemy (hahahaha). Dummett jest przekonany że tak skonstruowana od podstaw teoria rozstrzygnie w końcu także dylematy metafizyczne. Sam autor nie podaje ostatecznego rozwiazania jak sam twierdzi posuwa tylko bazę do ostatecznego i jedynego rozwiazania problemu metafizyki w świetle naukowym. Jak sądzi zasadniczym błędem wszelkiej filozofii jest własnie to że głębokie teorie metafizyczne dedukowane sa w sposób aprioryczny i z nich wyciagane są konsekwencje dotyczące poznania naukowego kiedy powinno być odwrotnie.
W. V. Quine "Z punktu widzenia logiki", "Dwa dogmaty empiryzmu"
1. Każde zdanie, jeśli jest sensowne, to jest albo analityczne, albo syntetyczne 2. Wszystkie zdania złożone dadzą się sprowadzić do elementarnych ad1. Od Kanta - nie ma wiedzy syntetycznej a priori. Np. zdanie analityczne: "Każdy mężczyzna nieżonaty nie ma żony" jest P bo jest w nim 2x to samo i tylko z tego wynika prawdziwość. 5+x=7 - wartość x jest już wpisana w równanie i widoczna dla bystrego obserwatora. W zdaniach syntetycznych prawdziwość wynika z doświadczenia - mówi o przedmiocie coś nowego. Wg Q zdania analityczne można podzielić na:
1. Analityczne - tautologie)
2. Analityczne oparte na języku, np. "Każdy bat jest biczem."
Język wg Q nie ma synonimów! Każde wyrażenie ma trochę inny sens - są to tylko wyrażenia bliskoznaczne. Synonimy są pojęciami sztucznymi. Np. "Każdy okrąg jest krawędzią koła." jest zd analitycznym tylko w języku logiki - geometrii. Nie mamy pewności w znaczeniach, bo kawaler różni się od mężczyzna nieżonaty (wdowcy, kawaler orderu), będzie to zdanie analityczne tylko wtedy, gdy jest w języku sztucznym.
Np. "Wszystko co jest zielone, jest też rozciągłe" - nie umiemy zdecydować, czy istnieją kolorowe punkty - po prostu nie wiemy, musimy więc eksperymentować i być tolerancyjni. Jednak jeśli nie potrafimy dokonać podział - to nie wiadomo, co wypływa z języka, a co z realności świata! To co leży blisko skraju analitycznego - pochodzi z języka. Pytanie - czy cechy dyspozycyjne (np. rozpuszczalność, kruchość) - czy są to właściwości przedmiotu, czy języka, w którym przypisujemy, bo ile właściwości poszczególnych odpowiada za kruchość - suchy patyk, szkło; temp, wilgotność) Słowem - Nasz świat jest utkany z szarego płótna. Wg neopozytywistów dlatego że jest czarno-biały, wg Q bo zawiera nitki o rozmaitym stopniu szarości i nawet kolorach!
Nie ma więc ostatecznej prawdy i w nauce wszystko podlega korekcie. Redukcjonizm też jest fałszywy - nie wiemy bowiem co jest proste, a co złożone. Żeby z B ->A i B dawało się redukować, oznacza, że mamy związki synonimiczności. Musimy być (neo)pragmatyczni - nic nie możemy powiedzieć o świecie realnym bo nie możemy się pozbyć wpływu schematu pojęciowego - nie ma bowiem czystego schematu bez połączenia z faktami.
Bodźcowa teoria znaczenia: znaczenia to hipostazy pseudopsychologiczne, istnieje tylko odgadywanie sensu na podstawie doświadczeń, jest to tzw. znaczenie bodźcowe - bierzemy pod uwagę wszystkie cechy przesądzające o usłyszanym zdaniu, że jest prawdziwe (prawdziwość = adekwatność przekonania do bodźców). Np. dziecko mówi: zabawka, miś, pluszowy miś - nie zna jeszcze klas, myśli, że to to samo - egzemplarz czy klasa, stąd jaszczurka to mały krokodyl. Każdy z nas posługuje się idolektem (tj. językiem osobistym), który w dużej części pokrywa się z językiem innych ludzi. Nie istnieje przez to analityczność i synonimiczność. W radykalnym kontakcie kultur porozumienie jest niemożliwe, gdyż siatka pojęć różni się w zbyt wielkim stopniu.
Dummett "Język i komunikacja"
Język posiada dwie funkcje: Instrumentu komunikacji, oraz narzędzia myśli
W artykule Dummett prowadzi rozważania która z tych funkcji jest pierwotna: Czy dlatego że język jest instrumentem komunikacji, może również służyć za narzędzie myśli, czy też odwrotnie: dlatego że jest narzędziem myśli, nadaje się do wyrażania myśli, i można się nim posłużyć aby zakomunikować swe myśli innym?
Dummett przyjmuje że zdroworozsądkowe rozwiązanie tej sprawy skłaniałoby się ku potraktowaniu języka jako instrumentu komunikacji, czyli jedynie kodu dla myśli które mogą swobodnie egzystować w sposób nie zwerbalizowany czy nawet pozajęzykowy. Słowa mogą towarzyszyć myślom lecz w żaden sposób ich nie ucieleśniają. To co nazywamy myśleniem słowami jest więc albo myśleniem o tym jak wyrazić nasze myśli w słowach, albo relacja słów do myśli jest tego rodzaju co dźwięku do napisanych liter.
Następnie Dummett wdaje się w mętne rozważania dotyczące tego co on sam mógłby sobie, a czego przypuszczalnie nie mógłby, pomyśleć na temat tępego ołówka, następnie twierdzi, że trzeba by specjalnych warunków aby można było uznać tezę, że możliwe jest myślenie bez słów (autorowi wydaje się że nie umie pomyśleć nic na zawołanie tudzież rozumienie rozkazów wiąże się z uchwyceniem ich treści kiedy dotyczą one stanów psychicznych). Te doniosłe a zarazem niepodważalne dowody przywodzą myśliciela do konkluzji iż nawet kiedy ktoś zdaje sobie sprawę ze swoich niezwerbalizowanych myśli, nie przywołuje on żadnej czystej myśli która nie czyniła by zrozumiałymi jego działań. Wynika z tego jasno że koncepcja języka jako kodu dla myśli jest nie do utrzymania. Dummettowi wydaje się że teoria języka jako kodu implikuje posiadanie przez myśli części analogicznych do części zdań (aby możliwe było porozumiewanie się w zdaniach). Zupełnie słusznie uznaje taki pogląd za prymitywny.
Przystępuje autor następne do obszernego rozważania koncepcji języka jako nieodzownego narzędzia dla myśli. Ma z tym jedynie taki problem że niepowodzenie teorii języka jako kodu sprawia, że nie dysponujemy wyjaśnieniem, na czym polega posiadanie znaczenia przez wyrażenia języka. Musi więc wyjaśnić jak zdania służą do wyrażania myśli bez uprzedniego zakładania czym jest myśl. (takie wyjaśnienie próbował podać Frege). Stawiamy więc hipotezę, iż myśl nie może w ogóle istnieć bez jakiegoś medium w którym była by wyrażona (tutaj języka). Idzie tutaj Dummett za Mc Dowellem twierdząc, iż używamy języka w tym celu aby zdać sobie nawzajem sprawę z faktycznych stanów rzeczy nie zaś z tworów naszej świadomości. Rozumienie wypowiedzi musi tutaj być ograniczone do wypowiedzi asertorycznych.
Przepraszam dalej jest to bełkot tak niemożliwy, że czytając to po raz drugi w celu zreferowania po prostu wymiękam. Koles maniakalnie przywołuje jako hasła jakieś teorie a to Strawsona a to Grice'a nie fatygując się specjalnie aby je przybliżyć a jedynie wyciągając z nich jakieś ogólniki, które akurat przypadkiem pasują mu do dyskursu. Na koniec nie opowiada się za żadną z teorii o których rozwodzi się w sposób przyprawiający o mdłości i konkluduje stwierdzeniem, że w zasadzie samo pytanie która z tych funkcji jest pierwotna jest źle postawione gdyż wyobrażenie sobie kogoś komunikującego się z samym sobą zaciera całą różnicę pomiędzy tymi stanowiskami. Prawdziwą opozycję widzi Dummett pomiędzy językiem jako reprezentacją a językiem jako działalnością. O czym raczy poinformować po niemal 20 stronach jałowego dyskursu. Na ostatnich dwóch stronach autor szybko i zwięźle decyduje, że powyżej przytoczone przykłady świadczą dobitnie o tym ze jezyk jest reprezentacją. Co więcej jest reprezentacją nie naszych stanów psychicznych i sposobem ich wyeksplikowania (gdyż byłby kodem dla myśli) lecz faktycznie istniejącej i objektywnej rzeczywistości pozajęzykowej.
Putnam "Mózgi w naczyniu"
Ogólnie cały artykuł można sprowadzić do stwierdzenia, że stwierdzenia znaczą co innego w zależności od intencji wypowiadającego. Dlatego mózgi w naczyniu nie mogą prawdziwie powiedzieć, że są mózgami w naczyniu, ponieważ nie potrafią formułować zdań odnoszących się do świata zewnętrznego. Oczywiście taki argument mógł powstać tylko na naszym poziomie zrozumienia jako tych, którzy-nie-są-muzgami-w-naczyniu. To, że los objawił Putnamowi tak wielką i błyskotliwą teorię także jest argumentem na to, że nie jesteśmy mózgami w naczyniach, aczkolwiek już post factum. Całość obalić może złośliwy demon, który poddaje nam błędne sądy logiczne i wywołuje wrażenie, że rozwiązało się je dobrze, ale tego nie znajdziecie u Putnama.
Tekst odwołuje się do przykładów mrówki rysującej na piasku karykaturę winstona churchilla, pokazania idei drzewa na planecie gdzie istnieją tylko mchy i, na zakończenie, mózgów w naczyniu. Wszędzie chodzi o to samo.
Stanowisko Putnama jest naturalną logiczną konsekwencją jego stanowiska określanego jako realizm wewnętrzny. Jest to modyfikowana koncepcja Wittgensteina, który twierdził, iż to, że nie poznajemy i nie możemy poznać niezależnej rzeczywistości nie oznacza, że ta jest ostatecznym kresem naszych zdolności poznawczych, a jedynie, że idea "rzeczywistości samej w sobie" jest pozbawiona sensu. Mówiąc o transcendentnych noumenach po prostu nie wiemy o czym mówimy , co nie oznacza, że nie możemy mówić o obiektywnym świecie przedmiotów fizycznych i wiedzy bez postulowania przedmiotów transcendentalnych. „Do najważniejszych tez tej koncepcji [realizmu wewnętrznego] należy postulat wyeliminowania z rozważań filozoficznych pojęcia niezależnej od podmiotu poznającego „rzeczywistości samej w sobie”; ideę tę należy zdaniem Putnama odrzucić nie ze względu na to, że jest niemożliwa, czy wewnętrznie sprzeczna, lecz po prostu pozbawiona sensu” .
Dopiero na gruncie przyjęcia tego stanowiska i odrzucenia magicznej teorii odniesienia przedmiotowego teza Putnama jest spójna logicznie.
Tarski, "Semantyczna koncepcja prawdy i podstawy semanatyki"
Semantyczna definicja prawdy: Zdanie "p" jest prawdziwe wtedy i tylko wtedy gdy p.
Cel badań: skonstruowanie metodologicznie poprawnej i merytorycznie trafnej definicji zdania prawdziwego, która uwzględniałaby intuicje zawarte w tak zwanej klasycznej koncepcji prawdy (ujęcie nieci "uwspółcześnione"):
kkp: prawdziwość zdania polega na jego zgodności z rzeczywistością
Tarski: za merytorycznie trafną w stosunku do danego języka uważam taką definicję prawdy, z której wynikają wszystkie cząstkowe definicje tego pojęcia o następującej postaci:
x jest prawdziwe wtw., gdy p
p - dowolne zdanie rozważanego języka
x - nazwa indywidualna tego zdania
(w języku potocznym nazwę tą tworzy się przez zamknięcie tego zdania w cudzysłowy - jest to zatem nazwa cudzysłowiowa.)
przykłady z języka potocznego:
zdanie "śnieg pada" jest prawdziwe wtw., gdy śnieg pada
zdanie "w roku 1936 wybuchnie wojna światowa" jest prawdziwe wtw., gdy w roku 1936 wybuchnie wojna światowa
zatem: ogólna, merytorycznie trafna definicja prawdy w pewnym sensie musi być logiczną koniunkcją wszystkich takich "cząstkowych" definicji
semantyka: to ogół rozważań dotyczących pewnych związków (relacji) między wyrażeniami języka a przedmiotami i stanami rzeczy, o których w tych wyrażeniach mowa (do których te wyrażenia "się odnoszą"), przykłady pojęć semantycznych: pojęcia oznaczania, spełniania, definiowania, oraz pojęcie prawdy; istotną przyczyną trudności, jakie powstały podczas prób charakteryzowania treści pojęć semantycznych, był fakt, że nie zdawano sobie sprawy z tego, że język w którym się mówi, nie musi pokrywać się z językiem o którym się mówi - uprawiano semantykę języka w tym samym języku i w ogóle zachowywano się tak, jak gdyby na świecie był tylko jeden język - nie uwzględniano zatem relatywnego charakteru pojęć semantycznych;
uwaga: pojęcia z zakresu semantyki nie mieszczą się w ramach języka, którego dotyczą!
należy zatem:
po pierwsze: zacząć od opisu języka przedmiotowego, którego semantykę zamierzamy uprawiać, który jest zatem przedmiotem naszych rozważań. Opis ten powinien zakładać m. in. wyróżnienie znaków podstawowych, podanie reguł definiowania, na mocy których można wprowadzić do języka nowe znaki, wskazanie wyrażeń zwanych zdaniami oraz zdań podstawowych, czyli aksjomatów, sformułowanie reguł wnioskowania. Nie każdy język da się w ten sposób (tj. czysto strukturalnie) opisać - dokładnie rzecz ujmując potrafimy podać taki opis tylko w przypadku języków sformalizowanych - zatem metodami ścisłymi potrafimy uprawiać jedynie semantykę języków sformalizowanych (obecnie jedynymi językami o określonej strukturze są sformalizowane języki różnych systemów logiki dedukcyjnej). Język jest językiem sformalizowanym, gdy przy określeniu jego struktury odwołujemy się wyłącznie do formy wchodzących w grę wyrażeń;
po drugie - należy skonstruować język, na gruncie którego będziemy uprawiać semantykę danego języka (w którym będziemy mówili o języku przedmiotowym) czyli metajęzyk;
uwaga: metajęzyk musi być bogatszy niż język przedmiotowy! (np. każde zdanie występujące w języku przedmiotowym musi również występować w metajęzyku) (metajęzyk = język przedmiotowy + nazwy zdań języka przedmiotowego + terminy nauki o strukturze języka [morfologii języka]),
uwaga: problem zdefiniowania prawdy zyskuje jednoznaczny sens i może być rozwiązany w sposób ścisły jedynie dla języków, których struktura została ściśle określona!
Język potoczny (codzienny) z pewnością nie spełnia tego warunku. Poza tym jest językiem zawierającym liczne, nierozwiązywalne sprzeczności, prowadzące do problemów w rodzaju antynomii kłamcy. Przeszkodą w zdefiniowaniu pojęcia prawdy w ramach języka potocznego jest zatem uniwersalizm. (uniwersalizm - tj. język ten oprócz swoich wyrażeń zawiera również ich nazwy, a także terminy semantyczne, takie jak termin "prawdziwy", odnoszące się do zdań tego języka (a więc - język potoczny nie spełnia wymogu wyraźnego rozdzielenia języka przedmiotowego i metajęzyka, jest językiem semantycznie zamkniętym i samoodnośnym, w tym sensie, że o wyrażeniach języka potocznego można mówić nie wychodząc poza jego ramy - czyli nie trzeba posługiwać się metajęzykiem - ponieważ sam język potoczny zawiera już pojęcia semantyczne; tu właśnie leży źródło nieprzezwyciężalnych sprzeczności - w rodzaju antynomii kłamcy - pojawiających się w ramach języka codziennego);
Ścisłą definicję prawdy można najprościej i najnaturalniej uzyskać korzystając z innych pojęć semantycznych, np. pojęcia spełniania, jednak metajęzyk musi być - jak zostało już powiedziane wyżej - istotnie bogatszy;
warunek "istotnego bogactwa" jest konieczny i wystarczający dla skonstruowania zadowalającej definicji prawdy jak i innych pojęć semantycznych.
Wtedy i tylko wtedy można skonstruować w metajęzyku formalnie poprawne i rzeczowo trafne definicje pojęć semantycznych, gdy metajęzyk zaopatrzony jest w zmienne wyższych typów logicznych niż wszystkie zmienne języka, stanowiącego przedmiot badań.
Tarski: jesteśmy teraz w stanie trafnie zdefiniować pojęcia semantyczne przy pomocy pozostałych pojęć metajęzyka - przy konstruowaniu żądanych definicji na pierwszy plan należy wysunąć pojęcie spełniania
- dlatego że da się je łatwo zdefiniować,
- dlatego, że do pojęcia spełniania dadzą się łatwo sprowadzić inne pojęcia semantyki (z pojęciem prawdy włącznie)
wniosek: w ten sposób (dzięki określeniu warunku istotnego bogactwa) zadanie ustalenia podstaw naukowej semantyki (sformułowane w rozdziale "O ugruntowaniu naukowej semantyki") można uznać za całkowicie rozwiązane!
1
8