Królewna śnieżka sto lat później- SCENARIUSZ PRZEDSTAWIENIA W GRUPIE 5-6 LATKÓW
NARRATOR-
Jestem narratorem z dużym poczucia humorem. Zapraszam wszystkich na teatrzyk, który oglądać będziecie. Wszystkich serdecznie o uwagę proszę, lecz sam przyznaję niegrzecznych nie znoszę.
BŁAZEN-
W wielkim zamczysku dwie damy żyły, które się ciągle ze sobą kłóciły. Jedna kapryśna, druga zazdrosna. Oj, przeszła już tak niejedna wiosna. Królewnę na zamku niejeden podziwiał, niejeden nieraz serce jej zdobywał. Królowa przez dnie całe przed lustrem siedziała i o swej urodzie rozprawiała. Trudno się było pogodzić macosze.
KRÓLOWA-
Och, jak ja tej smarkuli nie znoszę. Dwie piękne w zamku żyć nie możemy. Hmm..leśniczy rozwiąże moje problemy !
LEŚNICZY-
Jakem nadworny leśniczy, zaraz się z tobą rozliczę, a że siekierą i piłą władam, w ramionach wielką siłę posiadam. Z rozkazu pięknej królowej zetnę panience głowę.
KRÓLEWNA-
Panie, nijak nie wierzę, że jesteś groźnym rycerzem. Bo przyznaj proszę, czy postać taka mogłaby skrzywdzić mnie dzieciaka ?
Wąs zakręcony, błyszczące oczy, ty panie jesteś taki uroczy !
LEŚNICZY(zauroczony)-
Hm… postać niczego sobie…ja ci panienko krzywdy nie zrobię. A idźże w te bory leśną drożyną i niechaj słuchy o tobie zaginą.
KRÓLEWNA- (zaciera ręce)
Podstęp się udał, wygrana sprawa, teraz mnie czeka świetna zabawa. Z drogi mi zejdźcie leśne zwierzaki, ruda wiewiórko i wy , szaraki ! Od dziś tu moje rządy nastąpią ! Znajdą
się tacy, którzy w to wątpią ?!
NARRATOR( ZMARTWIONY)-
Psoty, psikusy, psikusy psoty, oj, mamy z królewną kłopoty.
KROLEWNA( dotyka brzuszka)-
Czuję, jak kiszki marsza mi grają. Czy do jedzenia nic tu nie dają ? Pójdę poszukam jakiejś gospody. Mogłabym chociaż napić się wody( królewna ziewa, jest senna). O , jakiś domek całkiem niewielki . Małe okienka, małe mebelki. Fe, jak tu brzydko, Fe jak nieładnie!
Gdzie mi nocować dzisiaj wypadnie ?( królewna ziewa i zasypia w domku).
NARRATOR-
Posłuchajcie, czy w oddali nie słychać przypadkiem śpiewu krasnali?
( krasnale wchodzą na scenę)
GAPCIO-
Hej, kamraci, bracia mili, czy mnie własny wzrok nie myli? Na Marudy tapczanie rozrzucone jest posłanie !
LALUŚ-
Ach, to jakaś piękna dziewczyna smaczną drzemkę sobie ucina.
ŚPIOCH-
Jak widać gościa mamy nie lada, chyba przedstawić nam się wypada.
PSOTNIK-
Psoty, figle swawole, zawsze to od pracy wolę. W każdej chwili coś mnie nęci, aby jakiś żart wykręcić.
SKROMNIŚ-
Ciągle rumieńce kryją me lica, gdy ktoś się pracą moja zachwyca, albo uczynki skromne me chwali. Ja jestem skromniś, tak mnie nazwali.
MARUDA
W pracy wciąż nuda, w domu też nuda. Nic się nie uda,… jestem Maruda.
MĄDRALA-
Znowu marudzisz, miły kolego. Mej mądrej głowie nie brak niczego! Znam logarytmy, ułamki, całki! To wszystko prawda, to nie przechwałki!
ŚMIESZEK-
Hi, hi, hi, cha, cha cha1 Na mej buzi dołki dwa. Wciąż się śmieję, wciąż się pieszczę i ochotę mam na jeszcze.
ŚPIOCH-
Śpioch jestem, bo z tego słynę, że nade wszystko kocham pierzynę i ciepłe łóżko z poduchą wielką. To stokroć lepsze od wafelka.
KRÓLEWNA-(budzi się , przeciera oczy , jest zła)
Jaką odwagę te skrzaty mają !Sny kolorowe mi zakłócają. Dajcie odpocząć rękom i nóżką, co wędrowały cały dzień leśną dróżką. Ty, z wielkim nosem, podaj garnuszek, pora nasycić mój pusty brzuszek. Na śniadanie sobie zażyczę słodkie kakao i jajecznicę.
MARUDA-
Coś niezbyt miła jest ta panienka.
GAPCIO-
To o niej mówią leśne zwierzęta. Ciągle kaprysi, krzyczy, mędrkuje, wszystkim dokoła humory psuje.
PSOTNIK-
Gdzie twa kultura, niewdzięczne dziewczę ! Nie są to wszakże gesty królewskie!
KRASNALE RAZEM
Dobrze, że wpadłaś w ręce krasnali! My cię będziemy wychowywali!
NARRATOR-
Słowa krasnali sprawiły cuda. Królewna to już nie maruda. Ciągle gotuje i sprząta w ciszy. W kąt poszły dąsy i w kąt kaprysy. Nazajutrz rano, wśród codziennej krzątaniny, piękna królewna miała odwiedziny. Patrzcie uważnie , kto nadchodzi…? Czy dobra wróżka, czy wredny złodziej ?
CZAROWNICA-
Ani nie złodziej, ani ja wróżka. To ja czarownica niosę jabłuszka. Ha, ha, ha, hi, hi, hi, mam cos dla ciebie , podejdź tu. Pewnie nie jadłaś dawno jabłuszek. Słyszę, jak ci burczy brzuszek. Patrz, jakie duże,, jakie rumiane! Ugryź! Zobaczysz co ci się stanie!
NARRATOR-
To piękne jabłko nie było zdrowe, królewnie musiało zaszumieć w głowie.
HEROLD
Do rycerzy, do szlachty, do mieszczan…Książę Jegomość kieruje orędzie. Niech lud pozdrowiony będzie i niech każdy nadstawi ucha i niech każdy uważnie słucha. Książę jegomość, wielce wzruszony, ogłasza na wszystkie strony, że jak każe pradawny obyczaj, szuka pięknej żony dla siebie królewicza. Gdyż królewicz jest tak rycerski, że chce porzucić stan kawalerski.
BŁAZEN-
Ma intuicja mi podpowiada, że młody książę się tutaj skrada.
KSIĄŻĘ-
Objeżdżam właśnie me wszystkie włości i ciągle szukam wielkiej miłości. Szukam i szukam, i znaleźć nie mogę. Lecz cóż ja widzę, piękną dziewczynę…Podejdę chyba i zerknę..
Fajna dziewczyna…lecz smutna mina. Zamknięte oczy? Cóż za przyczyna? Okazja zdarza ni się nie lada. Czy pocałować mi ją wypada?
KRÓLEWNA-
Och ,chłopcze, Toś mnie zaskoczył. Tyś pewnie książę- taki uroczy…
KSIĄŻĘ-
O dziewczyno moja miła, twa uroda mnie olśniła! Czy tego chcesz, czy nie chcesz tego, ja cie porywam do auta mego. Pojedziemy stąd daleko, daleko…
KRÓLEWNA-
A za górą, rzeką spotka nas szczęście, nieprawdaż to ?Ty bądź mym mężem, ja żoną twą.
KSIAZĘ-
A więc ruszajmy , droga daleka nas czeka. Jeżeli ty królewno będziesz szczęśliwa, to nam na pewno wystarczy paliwa.
1