Antropologia filozoficzna - teksty źródłowe
KARTEZJUSZ
I. Kartezjusz, List do Mersenne: „Powiem jednak panu, że będzie on gotowy nie wcześniej niż z górą za rok. Od czasu bowiem, kiedy od pana napisałem, upłynął już miesiąc, a nic zgoła nie zrobiłem poza naszkicowaniem ogólnego zarysu treści, a zamiast wyjaśnić tylko jedno zjawisko, postanowiłem wyjaśnić wszystkie zjawiska przyrody, to jest całą fizykę. Projekt ten cieszy mnie bardziej niż wszelkie inne, jakieś kiedykolwiek miałem, sądzę bowiem, że znalazłem sposób przedstawienia wszystkich moich myśli tak, że zadowolą jednych, a innym nie dadzą powodu do kontrowersji”.
II. Le monde: „Aby długość tej rozprawy była dla was mniej nużąca, chcę przedstawić pewną jej część w formie opowieści, przez którą mam nadzieję, prawda nie przestanie być dostatecznie widoczna (...) Pozwólcie więc na chwilę myśli waszej wyjść poza ten świat, aby mogła zobaczyć świat inny, zupełnie nowy, który wywołałem w jej obecności w urojonych przestworzach (...) Załóżmy, że Bóg stworzył znowu tyle materii wokół nas, że gdziekolwiek nasza wyobraźnia będzie mogła sięgnąć nie dostrzeże żadnego miejsca, które byłoby puste”.
III. Tamże: „Teraz, skoro ośmieliliśmy się dopuścić taką materię do naszej fantazji, przyznajmy jej, proszę, naturę, w której nie byłoby niczego, czego każdy nie mógłby poznać tak doskonale, jak to jest możliwe. W tym celu przyjmijmy stanowczo, że nie ma ona formy ani ziemi, ani ognia, ani powietrza, ani żadnej innej bardziej jednostkowej, jak drzewo, kamień czy metal, nie ma także właściwości stawania się gorącą lub zimną, suchą lub wilgotną, lekką lub ciężką, nie ma jakiegokolwiek smaku lub zapachu, dźwięku, koloru, światła lub czegoś podobnego (...) A z drugiej strony nie myślmy, że jest ona materią pierwszych filozofów, którą tak dokładnie odarto ze wszystkich kształtów i jakości, że nie pozostało już ni, co by pozwalało ją jasno rozumieć. Pojmijmy ją jako prawdziwe, doskonale stałe ciało, które wypełnia jednakowo wszelkie długości, szerokości i głębokości tej wielkiej przestrzeni, w środku której zatrzymaliśmy naszą myśl”.
IV. Tamże: „Dodajmy do tego, że materia ta może być dzielona na wszelkie części i według wszelkich kształtów, jakie możemy sobie wyobrazić; i że każdy z tych części jest zdolna przyjmować wszelkie ruchy, które także możemy zrozumieć. Załóżmy ponadto, że Bóg dzieli ją rzeczywiście na wiele takich części, większych, mniejszych, o takim i o innym kształcie, jakie tylko zechcemy wymyślić. Nie oddziela przez to jednej od drugiej w ten sposób, aby istniała między dwiema cząstkami jakaś próżnia, ale pomyślmy, że każda różnica, jaką tam wprowadza, polega na różnorodności ruchów, jakie im daje, sprawiając, że od pierwszego momentu, kiedy zostały stworzone, jedne zaczynają się poruszać z jednej strony, drugie z drugiej; jedne szybciej, drugie wolniej (czy nawet, jeśli chcemy, wcale) i że kontynuują w dalszym ciągu swój ruch, stosując się do zwykłych praw natury. Bóg bowiem tak cudownie ustalił te prawa, że gdybyśmy nawet założyli, że nie stworzył nic więcej ponad to, co powiedziałem i nawet gdyby nie zaprowadził w tym żadnego ładu i proporcji, ale gdyby wytworzył chaos tak mętny i zawiły, jaki tylko mogliby opisać poeci: wystarczą one, aby sprawić, iż części chaosu uładzą się same z siebie i ułożą się w takim porządku, że będą miały kształt świata doskonałego, w którym można będzie widzieć nie tylko światło, ale także wszystkie inne rzeczy, zarówno ogólne jak poszczególne, które ukazują się na tym rzeczywistym świecie”.
V. Kartezjusz, Rozprawa o metodzie, W-wa 1970, s. 5: „Aby móc wyrażać swobodniej, co o nich sądziłem, nie będąc zmuszonym trzymać się poglądów przyjętych wśród uczonych, ani też ich odpierać, postanowiłem pozostawić im jako przedmiot dyskusji cały ten świat tu obecny, a mówić tylko o tym, co działoby się w jakimś nowym świecie, o ile by Bóg stworzył teraz gdzieś, w jakichś przestworzach urojonych, ilość materii dostateczną do jego powstania i gdyby wprawił różne jej części w ruch bezładny i różnorodny tak, iżby wytworzyły z niej chaos tak mętny, jaki tylko mogliby wymyślić poeci, a w dalszym ciągu współdziałałaby z przyrodą na zwykły jedyne sposób, pozwalając jej działać wedle praw, które ustanowił”.
VI. Kartezjusz, Rozprawa o metodzie, W-wa 1970, s. 52-53: „A więc po pierwsze, opisałem tę materię i usiłowałem przedstawić ją jako coś, jakby się zdawało najjaśniejszego i najbardziej zrozumiałego na świecie pominąwszy to, co poprzednio mówiłem o Bogu i duszy. Założyłem bowiem wyraźnie, że nie było w niej żadnej z tych form lub cech, o których rozprawia się w szkołach. Ponadto pokazałem, jakie były prawa natury, i nie opierając swych argumentów na żadnej innej zasadzie jak tylko na nieskończonych doskonałościach Boga postarałem się udowodnić te, co do których można było mieć jakąkolwiek wątpliwości, oraz pokazać, iż są one takie, że gdyby Bóg stworzył wiele światów, nie znalazłby się żaden wśród nich, gdzie mogłyby nie być przestrzegane. W dalszym ciągu pokazałem, jak największa część materii tego chaosu winna była w myśl owych praw rozmieścić się i uporządkować na pewien sposób, który by upodabniał ją do naszych niebios; jak, wszelako, pewne jej części miały utworzyć jakąś ziemię, inne zaś - planety i komety, a inne jeszcze - słońce i gwiazdy stałe”.
VII. Le monde, VII: „Nie chcę już jednak dłużej zwlekać z powiedzeniem wam, w jaki sposób sama natura mogła rozwikłać nieład Chaosu, o którym mówiłem, i jakie są prawa, które Bóg jej narzucić. Wiedzcie więc najpierw, że przez naturę bynajmniej nie rozumiem tu jakiejś bogini czy jakiegoś innego rodzaju urojonej mocy, ale że posługuję się tym słowem na oznaczenie samej materii, którą uważam wraz ze wszystkimi cechami, jakie jej przypisałem, za zrozumiałą w całości i pod tym warunkiem, że Bóg zachowa ją nadal w takiej samej formie, w jakiej są stworzył. Albowiem z tego tylko, że nadal w ten sam sposób ją zachowuje, wynika z konieczności, że musi tam być wiele zmian w jej częściach, które nie mogą jak mi się wydaje, być przypisane działalności Boga, ponieważ ta nie zmienia się wcale, przypisałem je więc naturze; reguły, według których dokonują się te zmiany, nazwałem prawami natury”.
VIII. Tamże: „Ludzie ci będą tak jak by utworzeni z duszy i ciała. Trzeba, żebym opisał wam najpierw osobno ciało, a później także osobno duszę. A wreszcie, żebym wam pokazał, jak te dwie natury winny być połączone i zjednoczone, aby utworzyć ludzi podobnych do nas. Przypuszczam, że ciało jest tylko posągiem czy maszyną z ziemi, którą Bóg kształtuje bardzo dokładnie, aby uczynić ją, jak to tylko możliwe, najbardziej podobną do nas: w ten sposób, że nie tylko daje jej zewnętrznie barwę i kształt naszych członków, ale także umieszcza wewnątrz wszystkie części niezbędne, aby ta maszyna chodziła, jadła, oddychała i wreszcie, aby naśladował wszystkie nasze czynności, które można wyobrażać sobie, że pochodzą z materii i zależą tylko od dyspozycji narządów. Widzimy zegary, sztuczne fontanny, młyny i inne podobne maszyny, które, jako wykonane przez człowieka, nie mogą mieć same z siebie siły poruszania się na wiele różnych sposobów”.
IX. Rozprawa o metodzie, s. 54-56: „Od opisu ciał nieożywionych i roślin przeszedłem do opisu zwierząt, a w szczególności człowieka (...). Zadowoliłem się przypuszczeniem, że Bóg ukształtował ciało człowieka zupełnie podobnie jak nasze, tak, co do zewnętrznej postaci jego kończyn, jak też co do wewnętrznego układu jego narządów. Że przy tym stworzył go wyłączenie z opisanej przeze mnie materii, nie wprowadzając weń początkowo żadnej rozumnej duszy, ani nic takiego, co by w nim służyło jako dusza roślinna lub umysłowa; chyba żeby w sercu jego wzbudził jedynie któryś z tych ogni bez światła, które już objaśniłem poprzednio i któremu przypisywałem tę samą naturę, jaką ma ogień rozgrzewający siano, gdy się jej zamknie, zanim wyschnie, albo też ogień powodujący fermentację młodych win, gdy zostawimy jest w kadzi na wytłoczynach. Rozpatrując czynności, które w wyniku tego mogły wystąpić w ciele, znalazłem tam dokładnie te wszystkie, które mogą występować w nas, chociaż o nich nie myślimy, i wskutek tego nie bierze w nich udziału nasza dusza, to znaczy ta część nas samych różna od ciał, której naturą, jak to wyżej powiedziałem jest tylko myślenie; czynności te są wszystkie takie same i pod tym względem, można rzec, bezrozumne zwierzęta są do nas podobne; za to nie mogłem znaleźć wśród tych czynności żadnej z takich, które, jako zawisłe od myślenia, przysługują wyłącznie nam z tytułu, że jesteśmy ludźmi; odnajdywałem je za to wszystkie natychmiast, gdy tylko przyjąłem, że Bóg stworzył duszę rozumną i złączył ją z tym ciałem w pewien przeze mnie opisany sposób”.
X. List do Marsenne'a: „Wszystko jednak, co wiąże sią z ruchem, tłumaczę w sposób całkowicie przeciwny niż on. (...) Zgadzam się, aby myślano, że jeśli to, co napisałem na ten temat (...) jest fałszywe, to reszta mojej filozofii jest nic nie warta”.
XI. Opis ciała ludzkiego: „Wierzę, że można by znaleźć wiele niezawodnych przepisów służących do leczenia chorób, do zapobiegania im, a nawet do opóźniania procesu starości, gdyby wystarczająco poznano naturę naszego ciała i gdyby nie przypisywano duszy czynności, które zależą tylko od ciała i dyspozycji jego narządów. Ale ponieważ wszyscy doświadczamy od dzieciństwa, że niektóre z ruchów ciał są posłuszne woli, która jest jedną z władz duszy, skłoniło to nas do sądzenia, że dusza jest zasadą wszystkich. Bardzo się do tego także przyczyniła nieznajomość anatomii i mechaniki: znając bowiem tylko zewnętrzną stronę ciała ludzkiego, zupełnie nie możemy sobie wyobrazić, że ma ono w sobie dosyć narządów czy energii, aby poruszać się samo z siebie, na tyle różnych sposobów, na które, jak widzimy, się porusza. A błąd ten został utwierdzony tym, że sądziliśmy, iż ciała martw mają te same narządy, co żywe i że nie brakuje im niczego innego niż duszy, a przecież nie ma w nich żadnego ruchu. Tymczasem gdy staram się poznać wyraźniej naszą naturę, możemy dostrzec, że dusza nasza, jako substancja odrębna od ciała, znana nam jest jedynie przez to, że myśli, to znaczy, że rozumie, chce, wyobraża sobie, przypomina sobie i czuje, wszystkie bowiem te czynności stanowią rodzaje myślenia. A ponieważ inne czynności, jakie niektórzy jej przypisują, jak wprawianie w ruch serca i tętnic, trawieni mięsa w żołądku i tym podobne, nie zawierające w sobie żadnej myśli, są tylko ruchami cielesnymi i ponieważ rzeczą zwyklejszą jest, by jedno ciało było poruszane przez duszę, mamy mniej słuszności przypisują te ruchy duszy niż ciału”.
XII. Tamże: „Skoro ciało ma wszystkie narządy przygotowane do jakiegoś ruchu, dusza nie jest potrzebna, by go wywołać (...). Dlatego wszystkie ruchy, których doświadczamy jako niezależnych od naszej myśli, nie mogą być przypisywane duszy, ale jedynie dyspozycji narządów”.
XIII. Tamże: „Prawdą jest, że trudno może uwierzyć, iż jedynie dyspozycja narządów wystarcza do wytwarzania w nas wszystkich ruchów, które nie są określane przez naszą myśl. Dlatego spróbuję tu to wykazać i tak wyjaśnić cały mechanizm naszego ciała, abyśmy już nie mieli powodu sądzić, że to nasza dusza wywołuje w nim ruchy, których wcale nie doświadczamy jako kierowanych przez naszą wolę, podobnie jak nie mamy powodu sądzić, że jest dusza w zegarze, sprawiająca, że pokazuje on godziny”.
XIV. Zasady filozofii, IV, 203: „Nie dostrzegam żadnej różnicy między maszynami wytwarzanymi przez rzemieślników, a różnymi ciałami, jakie tworzy sama natura. Widzę chyba tylko taką różnicę, że działanie maszyn zależy jedynie od uporządkowania pewnych rurek, sprężyn czy innych przyrządów, które muszą mieć pewne proporcje w stosunku do rąk swych wykonawców i dlatego są zawsze tak duże, że ich kształty i ruchy można zobaczyć, podczas gdy rurki czy sprężyny powodujące działanie ciał naturalnych są zwykle zbyt małe, aby mogły być dostrzeżone przez nasze zmysły”.
XV. Opis ciała ludzkiego: „I chociaż wszystkie te ruchy ustają w ciele, kiedy umiera i kiedy dusza je opuszcza, nie można stąd wnioskować, że to dusza te ruchy wytwarza, ale jedynie to, że ta sama przyczyna sprawia, iż ciało nie nadaje się już do wytwarzania ruchów i że dusza je puszcza”.
XVI. Namiętności duszy, Warszawa 1958, s 31-32: „Unikniemy bardzo wielkiego błędu, w który wielu popadło (....). Polega on mianowicie na tym, że ponieważ widziano, że wszelkie trupy są pozbawione ciepła, a zarazem ruchu, wyobrażano sobie, że to nieobecność duszy spowodowała ustanie owych ruchów i zanik owego ciepła. I tak bezpodstawnie przypuszczano, że nasze ciepło naturalne i wszystkie ruchy naszego ciała zależą od duszy, zamiast przyjąć odwrotnie, że: dusza oddala się dlatego jedynie w chwili śmierci, że ciepło to zanika i psują się narządy, które służą do poruszania się ciała”.
XVII. Medytacje o pierwszej filozofii, Warszawa 1958, s. 32: „Otóż narzucało mi się przede wszystkim, że mam twarz, ręce, ramiona i całą tę maszynerię członków, jaką spostrzegam się też u trupa, a którą oznaczałem nazwą ciała”.
XVIII. Odpowiedź na pięć zarzutów: „Przytaczam zawsze istotną cechę, przez którą możemy poznać, że duch jest różny od ciała, a mianowicie, że cała istota czy cała natura ducha polega tylko na myśleniu, gdy tymczasem cała natura ciała polega tylko na tym, że ciało jest czymś rozciągłym oraz że nie ma nic wspólnego pomiędzy myślą a rozciągłością”.
XIX. Namiętności duszy, s. 42: „Rozważywszy w ten sposób wszelkie funkcje należące do samego ciała, łatwo jest poznać, że nic w nas nie istnieje, co należałoby przypisać naszej, duszy z wyjątkiem naszych myśli. Te są głównie dwojakiego rodzaju: jedne są czynnościami duszy, drugie jej doznaniami”.
XX. Odpowiedź na pięć zarzutów: Zwłaszcza, że prawdopodobnie pierwsi autorzy nazw nie odróżniali w nas zasady, dzięki której odżywiamy się, rośniemy i wykonujemy bez myślenia wszystkie inne czynności, wspólne nam i zwierzętom, od tej zasady, przez którą myślimy, i nazywali jedną i drugą tą samą nazwą «dusza»; a później widząc, że myślenia jest czymś różnym od odżywiania, określili nazwą «umysł» (mens) to, co ma w nas zdolność myślenia, i sądzili, że jest to zasadnicza część duszy. Ja jednak, kiedy doszedłem do wniosku, że zasada, dzięki której odżywiamy się, jest całkowicie różna od tej, przez którą myślimy, powiedziałem, że nazwa «dusza», kiedy jest brana zarazem na oznaczenie jednej, jak i drugiej, jest dwuznaczna, i że aby używać jej ściśle dla tego pierwszego aktu czy tej zasadniczej formy człowieka, musi być wyłącznie rozumiana w odniesieniu do tej zasady, przez którą myślimy: toteż najczęściej j określałem ją nazwą «umysł», aby usunąć tę dwuznaczność i niejasność. Uważam bowiem umysł nie za część duszy, ale za całą duszę, która myśli”.
XXI. Rozprawa o metodzie, cz. IV: „Następnie, skoro uważnie zbadałem to, czym byłem, dostrzegłem, że mogłem przypuścić, że nie miałem wcale ciała, że nie było wcale świata ani żadnego miejsca, gdzie bym się znajdował. Lecz nie mogłem dla tych względów przypuścić, bym wcale nie istniał (...). Poznałem dzięki temu, że byłem substancją, której całą istotę czy naturę stanowi wyłącznie myślenie i która dla swego istnienia nie wymaga żadnego miejsca i nie zależy od żadnego przedmiotu materialnego. Tak, że oto Ja, czyli dusza, dzięki której jestem tym, czym jestem, jest całkowicie odrębna od ciała i jest nawet łatwiejsza od poznania niż ono, a nadto, gdyby nie było wcale ciała, dusza nie przestałaby być tym wszystkim, czym jest”.
XXII. Rozprawa o metodzie, IV: "Tak więc, jako że nasze zmysły niekiedy nas zwodzą, zamierzałem przyjąć, że nie istnieję ani jedna. Rzecz, która by była taką, jaką wydaje nam się za ich sprawą".
XXIII. Medytacje o filozofii pierwszej, t. I, 1: "Otóż wszystko, co dotychczas uważałem za najbardziej prawdziwe, otrzymywałem od zmysłów lub przez zmysły; przekonałem się jednak, że te mnie niekiedy zwodzą, a roztropność nakazuje nie ufać nigdy w zupełności tym, którzy chociaż raz nas zawiedli".
XXIV. Medytacje o filozofii pierwszej, t. I, 1: "Zamknę teraz oczy, zatkam uszy, od wrócę wszystkie zmysły usunę też wszystkie obrazy rzeczy cielesnych z mojej myśli lub raczej, ponieważ się to prawie nie da uskutecznić, nie będę im przypisywał żadnej wartości, jako czczym i fałszywym. Będę usiłował, m6wiąc tylko ze sobą i wglądając głębiej w siebie samego, stopniowo stal: się sam sobie lepiej znanym i bliższym, Jestem rzeczą myślącą".
1