5493


Inscenizacja na podstawie opowiadania M. Terlikowskiej ,,Nikt się nie strzęsie”

Marek (chodzi smutno po scenie, co jakiś czas kopie kamyk na podłodze): Po co nam ten cały Tomasz? Kiedyś wszyscy mną się zajmowali, a teraz nawet nie zauważyli, że wyszedłem.

Zza sceny wychodzi dziewczynka. Podskakuje i nuci piosenkę. Nagle zauważa chłopca.

Dziewczynka: O cześć! To w Twojej rodzinie urodził się ten śliczny dzidziuś.

Marek: Śliczny?? Przecież on wygląda jak żaba!!

Dziewczynka: Co ty mówisz! Żaba jest mokra!

Marek: On też jest przeważnie mokry.

Dziewczynka: Jak się go przewinie, to jest suchy. I taki cieplutki i można go przytulać.

Marek: No nie wiem…

Dziewczynka: Jak to? Nie dotykałeś jeszcze swojego braciszka?

Marek: - A po co mam dotykać? I tak wszyscy się nad nim trzęsą.

Dziewczynka: A nad tobą przestali, co? (zaczyna się śmiać)

Zza sceny wychyla się chłopiec i krzyczy:

Chłopiec: Haniu chodź szybko, pękła rura od gorącej wody, to u naszych sąsiadów - Kowalskich!

Dziewczynka: Muszę iść, oni też mają małego dzidziusia a Pan Kowalski złamał nogę!

Hania schodzi ze sceny, Marek zostaje sam, rozgląda się, nagle na scenę wchodzi kobieta i ciągnie wózek.

Kobieta: - Co się u nas stało?

Marek: Nic takiego, tylko rura pękła. Jak Pani chce, to popilnuję wózka.

Kobieta: Dobrze, popilnuj... bo tam mój mąż... Ma nogę w gipsie...

Marek zostaje sam, pochyla się nad wózkiem, odsłania kocyk i mówi do dziecka.

Marek: No cicho, cicho… zaraz naprawią tę wstrętną rurę i wrócisz do domu. Uśmiechasz się? Ale jesteś ładny!

Kobieta (wybiega zza sceny, ociera pot z czoła): Dziękuję ci za przypilnowanie małego. Nie wszyscy chłopcy są skorzy do pomocy.-

Marek: Ee, ja nic takiego nie zrobiłem... Zresztą mam małego braciszka, więc jestem przyzwyczajony... (uśmiecha się i żegna z kobietą) Do widzenia!

Kobieta: Do widzenia (schodzą ze sceny).

Na scenie pojawia się tata i mama (trzyma dzidziusia na rękach), którzy nerwowo spacerują po pokoju, tata zerka na zegarek. Nagle wchodzi Marek.

Tata: Gdzieś ty był? Martwiliśmy się!

Marek: Pękła rura u Kowalskich i pilnowałem dziecka.

Mama: Dziecka?? No, proszę…

Marek: Tatusiu, czy możemy zabrać Tomeczka na spacer?

Mama: Nie! Najpierw przebierzesz się w suche rzeczy i zjesz obiad.

Marek: Ojej! Niech się mama nade mną nie trzęsie. Przecież teraz wszyscy trzęsiemy się nad Tomkiem. Prawda mały?

Wszyscy się śmieją i przytulają. Koniec. Piosenka.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
5493
5493
5493
5493
5493
5493

więcej podobnych podstron