MODLITWA
Spraw, aby praca wypełniała każdy mój dzień;
I obym w godzinie czarnej rozpaczy
Nie zapomniał o sile, co była mi pociechą
W chwili strapienia.
Obym zawsze pamiętał te jasne godziny, kiedy
Przechadzałem się milczącymi wzgórzami dzieciństwa
Albo marzyłem nad brzegiem cichej rzeki,
Gdy żarzyło się we mnie światło,
I obiecywałem memu dawnemu Bogu, że stawię mężnie
Czoło nawałnicy mijającego czasu.
Oszczędź mi goryczy
I kolców namiętności, kiedy będę słaby.
Obym nie zapomniał, że nędza i bogactwo są dziećmi ducha.
Choć nie zna mnie świat,
Spraw, aby moje myśli i czyny
Nie poróżniły mnie z samym sobą.
Obym oderwał wzrok od ziemi
I nie zapomniał jak przydatne są gwiazdy.
Nie pozwól, bym sądził innych
I tym samym skazywał się na potępienie.
Obym nie gonił za zgiełkiem świata,
Ale podążał cicho moją własną drogą.
Daj mi kilku przyjaciół, którzy polubią mnie takiego, jakim jestem;
I niech zawsze moim niepewnym krokom
Towarzyszy życzliwe światło nadziei.
A choć złożą mnie niemoc i starość,
I nie zbliżę się nawet do zamku z moich marzeń,
Naucz mnie, jak być wdzięcznym za życie
I za dobre, i miłe, dawno minione wspomnienia;
I niechaj wieczorny zmierzch zobaczy moją łagodność.