Pojęcie istoty.
Pojęcie istoty przedmiotu indywidualnego Plantingi.
Starał się on wykazać, że przedmioty indywidualne mają istotę indywidualne. Plantinga przyjął definicję: p jest istotą przedmiotu jednostkowego, gdy x ma charakter r w każdym możliwym świecie i w żadnym możliwym świecie nie ma y różnego od x i posiadającego charakter r. Od siebie Plantinga dodał, że w każdym możliwym świecie przedmiot ma własności takie, że jest o nim prawdą konieczną, że gdyby został przeniesiony do świata rzeczywistego to też miał by takie własności. Np. cechą Sokratesa w dowolnym świcie jest to że gdyby stał się on rzeczywisty to Sokrates miałby zadarty nos.
Użyłem tu słowa konieczne i chcę rozważyć jak to było tu użyte. Arystoteles rozróżnił konieczność logiczną i historyczną. Pierwsza: matka z konieczności musi mieć dzieci. Zaprzeczenie tej konieczności stanowi sprzeczność logiczną. Z drugim rodzajem konieczności mamy do czynienia, kiedy mówimy, że Polska musi być ciałem, w którym powstała konstytucja trzeciego maja. Zaprzeczenie nie jest sprzeczne, ale stan rzeczy jest już tutaj zrealizowany.
I teraz mamy zdanie gdyby świat był rzeczywisty Sokrates miałby zadarty nos. To są fakty historyczne. Można powiedzieć, że Sokrates nie ma zadartego nosa i nie jest to sprzeczne. Ale można powiedzieć, że Sokrates w każdym rzeczywistym świecie ma te cechy, które ma. Dyspozycje do urzeczywistnienia się Sokratesa z konieczności odwołują się do tego co stało się w tym świecie - odwołują się do konieczności historycznej. Definicja hecce itas nie mówi nic na temat tego, jakie konkretne jakości muszą być zachowywane w innym świecie. Charakteryzuje się je przez nosiciela w świecie rzeczywistym. Cytat z Boecjusza: gdyby wolno mi utworzyć jakąś nazwę na określenie pewnej własności nazwałbym ją jednostkową i nieprzekazywalną żadnemu innemu istnieniu byłaby to np. nazwa Platona... nazwa własna ma jednego właściciela. Ale ma ją dzięki istotę.
Predykaty czyste to takie predykaty jak zielony. Składają się z terminów ogólnych lub same nimi są (mogą być puste)
Predykaty mieszane to takie jak człowiek na biegunie południowym itp. składają się z nazw ogólnych i nazw własnych. Hecce itas jest określana z pomocą predykatów mieszanych, inaczej jest to niewyrażalne (Boecjusz). Zostaje pytanie czy o istocie Soratesa nieindywidualnej można mówić za pomocą predykatów czystych. Sokrates indywidualny musi mieć jakieś cechy, które go wyróżniają. Możliwe, że przedmiot może mieć istotę indywidualną, kiedy nie przypisuje się mu żadnej innej istoty. Ona jest określana przez konieczność historyczną. Istota indywidualna to nie jest istota gatunkowa. Pewne fakty stały się faktami i tyle. Gdyby Sokrates był żabą to posiadałby inną istotę gatunkową i posiadanie istoty indywidualnej nie pociąga za sobą posiadania istoty gatunkowej. Gdyby egzystencjaliści zgodzili się na koncepcję przedmiotu, którego dotyczą pewne fakty i bronili tezy że istnienie poprzedza istotę to wszelka zmiana byłaby dopuszczalna. To uproszczona wersja egzystencjalizmu. Ale egzystencjalista nie zgodziłby się na taką koncepcję przedmiotu.
Wracam do pytania o to, co jest istotne dla przemiotu? Co jest konieczne? W różnym stopniu różne rzeczy są dla nas istotne. To że jestem człowiekiem jest dla mnie istotne. Przy postępie nauk i medycyny mógłbym być inaczej skomponowany, ale byłbym Szymurą. Bardziej konieczne jest bycie Jerzym Szymurą. Bardziej musi realizować się istotę indywidualną niż gatunkową. Mogę sobie też wyobrazić świat, że nie byłbym Szymurą. No, ale wtedy ja byłoby ja transcendentalnym, ale nie indywidualnym. Zapewne, kiedy rozważałem różne istotności to nie wydawały się one naturalne (przynajmniej nie wszystkie). Jest takie coś, czym jesteśmy w sposób naturalny. Ale pojęcie naturalności jest dyskusyjne. Jeśli mówimy jakimś językiem istnieją naturalne odpowiedzi na pytanie czymś coś jest. I istnieją nienaturalne. Powiedzenie o Janie to jest zwierzę jest nienaturalne. Krótko mówiąc na cokolwiek istnieje naturalna konwencja językowa to jest to istotą przedmiotu naturalnego. Egzystencjaliści mówią, że to jest nienaturalne (esencjalizm). On zakłada, że indywiduum nie może być tym naturalnym czymś. Odróżnić trzeba pytanie czy ten szczur mógłby być żabą, od pytanie czy mógłby przekształcić się w żabę. Na pierwsze esencjalista odpowie, że to bzdura, ale drugie nie jest niemożliwe. Antyesencjalista udzieliłby odpowiedzi pozytywnej na oba, przy czym rozumiałby to tak czy to indywiduum może być żabą. To tak jak Gustaw i Kordian. To są dwa sposoby mówienia o tym samym. Ale różnica polegałaby na tym gdzie usytuowałoby się istotę.
Na istotę składają się pewne cechy. Przy czym by być czymś nie trzeba posiadać wszystkich cech składających się na istotę. Beztrąby słoń to dalej słoń. Mniejszą ilość cech stanowiących o istocie człowieka posiada kobieta i mężczyzna. Ale jeśli mamy cechy stopniowalne to kobieta w średniowieczu posiadała mniej cech człowieka niż facet. Ale to rodzi problemy: przykład Austina - Jan zmarł. Przed chwilą. Przychodzi Piotr i czy pyta czy Jan jest w domu? I baba nie wie co odpowiedzieć bo istnienie nie przysługuje mu w wystarczającym stopniu. Ta koncepcja istoty wiąże się z niejasnością w sformułowaniu. Co to znaczy x ma istotę. Nie chodzi tu o posiadanie. Można mieć 10 złoty. Kłopoty z relacją inferencji rozwiązuje koncepcja stopniowalnej uniwersaliów i istoty stanowiących materię oznaczoną przedmiotu. Ta materia wyznacza stopień realizacji przedmiotu.
To, co powiedziałem dotąd o esencjalizmie pozwala oznaczyć zarzuty Quine. One od razu nie trafiają w to stanowisko.
Quine proponuje zastanowić się nad posługiwaniem słowem istoty. Mamy filozofa który jest biegaczem. A zatem jest dla niego istotne, że ma dwie nogi i nie jest istotne, że ma dwie nogi. Dlatego należy to odrzucić. Ale argument można łatwo odeprzeć. Można powiedzieć że nogi są istotne dla mnie jako biegacza a nie są istotne dla mnie jako filozofa. Ale rodzi się kłopot ja jako matematyk i cyklista jesteśmy tożsami temporalno-lokacyjnie. I dopóki mam do czynienia z tożsamością. Ale można kwestionować tożasmość temporalno lokacyjne. Z tego że zajmuję to samo miejsce nie wynika że jestem tożsamy z ciałem. Mówi się że ja mam ciało. Nie, że jestem ciałem. Chociaż mówi się ja mam metr osiemdziesiąt.
Można by było zachować pojęcie istoty rozróżniając między ciałem i jego istotą a mną i moją istotą. Tak mógłby zrobić esencjalizm, ale Quine nie chce. Można powiedzieć, że jest konieczne że matematyk jest racjonalny a biegacz dwunogi. Ale konieczność tutaj jest związana z prawdami. Nie mówiłem tutaj o konieczności. Quine chce rozróżniać modalności de re stanowiące dla rzeczy ich cechy od modalności de dicto - prawdziwości, możliwości itp. notabene na gruncie esencjalizmu tez to podkreślano. Czy znacie państwo argument z tomasza na rzecz tezy że Arysto może mieć wolną wolę i może siedzieć i stać choć bóg stwarzając arysto przewiduje czy siedzi czy stoi. To się łatwo rozwiązuje przez rozróżnienie modalności. Można powiedzieć, że jest prawdą konieczną ze to, co Bóg widzi jako siedzące siedzi. I to jest konieczność de dicto. A teraz mamy konieczność de re. To, co bóg widzi jako siedzące z konieczności siedzi. Tego drugiego nie można powiedzieć. Siedzi się ze zmęczenia albo dla wygody a nie z konieczności.
Quine mówi, że wiele prawd koniecznych można powiedzieć w modalności de dicto. O matematyku można powiedzieć, że jest tożsamy ze sobą, umie wykonywać działania itp. nie wynika z tego natomiast nic na temat koniczności de re. W ten sposób quine rozprawia się z poglądem, że modalności istnieją w świecie (esencjalizm)? Co o tym powiedzieć?
Nie ma konieczności w świecie ani przygodności, ale są sądy. I teraz Qine mówi, że to sądy mają cechę, że mogą być konieczne albo przygodnie prawdziwe. Mają taką naturę, że wiążą się z modalnościmi. Dla sądów jest istotne, że są modalne, a dla rzeczy, że nie są. I to stosowanie istoty do mówienia o rzeczywistości. Ale Quine zakwestionował dogmat empiryzmu - podział zdań na analityczne (konieczne) i syntetyczne (przygodne). Jego zdaniem żadne zdania nie są tylko analityczne, bo można je odwołać. Powiedziałem, że argumet quine'a rozmija się z esencjalizmem klasycznym.
On zastanawia się nad tym, czy coś jest istotne czy nie, ale nie nad pytaniem, co jest naturalne a co nie. Odpowiadanie na to pytanie wydaje się warunkiem identyfikacji rozróżnienia pomiędzy przedmiotem a jego negacją. Do kiedy mamy do czynienia z przedmiotem?
Przeformułujmy ten zarzut żeby lepiej trafiał. Quine musiałby znaleźć przykład, jeśli coś jednego jest dla mnie istotne a coś drugiego nie i do tego jest to dla mnie istotne ze względu na to, kim jestem. Człowiek jest to zwierzę rozumne. Można zastanowić się czy bycie atrakcyjnym zwierzęciem sprzyja rozumności. Jeśli coś jest dla nas istotne - rozumność, ale istotne jest byśmy byli zwierzętami w jak najmniejszym stopniu. Jest to konflikt w istocie. Ale arystotelejczycy łatwo by sobie z tym poradzili. Własności się modyfikują wypływając na swoją postać.
Rozminięcie się polega na tym czy rzeczy są tym czy czymś innym. Quinowskie narzędzie jest jednak za grube.
Wspomniałem o Janie Palamuce. Napisał z historii jednego wyrazu (wiedza i wiara lublin 1997). Jest to rzecz o wyrazie istota. Autor przypomina, że scholastycy określają ją na dwa sposoby. Istotą przedmiotu jest to bez czego przedmiot nie byłby tym, czym jest. Drugie określenie mówi, że istotą jest to, bez czego przedmiot nie należałby do danego gatunku przedmiotu. Pierwsza definicja jest niekryterialna. Nie mówi jak ją rozpoznać. Nie wymienia cech, które muszą w niej wystąpić ani nie podaje jego sposobu. A zatem rozważmy jakiś przemiot. Piotr. Jest rozumny dwunożny i jasnowłosy. Dlaczego to są jego cechy istotne? Dlaczego należą tam rozumność i dwunożność ale nie jasnowłosość. Co ona rozstrzyga? Otóż dobrej odpowiedzi nie ma. Ale jest nie za dobra - wspomaga się drugą definicją, co czyni go przedstawicielem danego gatunku. Jasnowłosość nie jest cechą gatunkową.
Za Arystoteles przyjęto, że jest naturalna klasyfikacja substancji pierwszej. Porfiriusz mówi, że byt dzieli się na materialny i niematerialny. Materialny na ożywiony i nieożywiony, ożywiony na niezmysłowy i zmysłowy a ten ostatni na rozumny i nierozumny (zwierzę). I w najniższej gałęzi jest to pytanie, dlaczego byt rozumny nie dzieli się na męski i żeński. Scholastycy mówili, że bytu nie można dzielić w nieskończoność, bo się nie da. A dlaczego? Bo chodzi o klasyfikację rzeczy indywidualnych - podajemy charakterystykę gatunkową. Gdyby rozumność się dzieliła to człowiek byłby rozumnością żeńską (tzn. ten człowiek indywiduum). Jak widać mogłoby to być niezbyt wesołe. Nie byłbym w stanie klasyfikować rzeczy. Argumentacja transcendentalna mówi, że dzielenie jest faktem a nie można by było klasyfikować rzeczy, jeśli byłby nieskończony podział w dół. Zatem pytanie sceptyczne: dlaczego te własności a nie inne. Dlatego że Jan gdyby przestał być rozumny nie byłby człowiekiem natomiast jakby stracił jasne włosy albo włosy nadal byłby Janem. Czyli na pytanie pada odpowiedź gatunkowa. A na pytanie, które są gatunkowe to istotne dla indywiduum żeby zaliczyć je do gatunku. Czyli klasyczne błędne koło. No i trudno się z tym niezgodzić. Czyli albo definicja niekryterialna albo wkręcimy się w błędne koło. Pojęcie dalej jest niekryterialne. Klasyczny esencjalizm jest na to narażony.
Ale czy esencjalizm XX wieczny to rozwiązuje? Sprawdzimy to na koncepcji Putnama i luiego flauberta (??). Otóż Daker swój esencjalizm wyłożyła w książce Person and body 2000 rok. Podstawowe dla jej koncepcji jest pojęcie konstytucji. Zdaniem baker podstawową relacją w świecie jest relacja konstytucji. Kawałek brązu konstytuuje rzeźbę etc. relacja konstytucji zachodzi w dziedzinie przedmiotów naturalnych a także ich wytworów. Wiele problemów filozoficznych nie znalazło zastosowania, bo tego nie dostrzegano.
Jest to relacja między rzeczą konstytuującą i konstytuowaną. Rzecz konstytuująca zajmuje to samo miejsce w przestrzeni, co przedmiot konstytuowany. To, co powstaje nie jest różnym konkretem. Przedmiot konstytuowany przejmuje własności przedmiotu konstytuowanego. Tego nie można powiedzieć u Kartezjusza. Na gruncie teorii konstytucji Baker nie ma tego problemu. Mówimy 10 zł jest podarte nie papier. Bywa tak, że przedmiot konstytuujący nabiera własności dzięki konstytuowaniu. Ale konstytucja nie jest identycznością, te rzeczy są różnego rodzaju. Materiał stanowiący flagę i flaga posiadają różne własności i ta różnica pojawia się gdy spytamy o istotność. Len nie jest istotny dla flagi. Własności istotne pojawiają się wtedy, gdy rzecz działa. Teoria kategorii wskazuje działanie. To jest pozostawanie w relacjach. Gdy ciało wchodzi w relacje społeczne konstytuuje człowieka. Chodzi o konstytucję rzeczy przez inne. Relacja nie jest zwrotna symetryczna ani przechodnia. Nie ma mowy także o tym, że istota jest konstytuowana przez ciało jest mowa o relacje. Osoba utożsamia się z ciałem, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby osobę ukonstytuować w innym ciele.
Samostreszczenie: wszystko, co istnieje ma własności. Pewne rzeczy dzieła sztuki i artefakty mają w sposób istotny własności relacyjne. Pewne rzeczy mają własności intensjonalne. Pewne rzeczy mają w sposób istotny włansości, których wystąpienie zależy od konwencji języka kultury. Rzecz może mieć własność w sposób istotny a inna mieć własność w sposób przypadkowy.
I teraz wracam do Quina. Własności konstytutywne pozostają w relacjach. Istoty rzeczy są czymś, co powstaje - jest to historyczne. Dlatego zarzut nie trafia w tę koncepcję, bo nie ma kresu konstytucji. Nic nie stoi na przeszkodzie, że odpowiednie relacje stają się z zewnętrznych wewnętrznymi.