Tarot szamanów
czyli szamańskie praktyki na kartach tarota
Tarot jest zagadką dla historyków. Pojawił się na początku epoki renesansu, w północnych Włoszech, niedługo po roku 1400. Nie wiemy, skąd się wziął. Nie znamy jego twórcy. 22 karty atutowe nie mają, jako całość, żadnych pierwowzorów ani odpowiedników w innych kręgach kulturowych. Domyślano się, że twórca lub twórcy tych kart należeli do jakiejś tajnej loży, nie wiadomo - gnostyckiej, neoplatońskiej, kabalistycznej? Ale oprócz samych kart nie ma innych dowodów istnienia takiego bractwa. Śladem związków tarota z kabałą jest liczba kart atutowych: 22, tyle, ile liter hebrajskiego alfabetu. Ale wszystkie znane przyporządkowania kart do hebrajskich liter, jak i inne związki pomiędzy kabałą a tarotem są dużo późniejsze niż sam tarot i zaczęły być wymyślane przez okultystów dopiero w końcu wieku 18-go. Mając to na względzie uważam, że najbardziej zgodne z duchem tarota jest przyjmowanie tego, co jako tarot zostało nam przekazane od wieków i nie doczepianie do niego rzeczy branych z innych źródeł. W takim oto skromnym ujęciu przekaz tarota składa się z dwóch rzeczy:
1) rysunków kart (stale mowa jest o 22 atutach);
2) tytułów tychże kart.
I na tym koniec. Odpuszczamy sobie wszystkie skojarzenia numerologiczne, hebrajsko-alfabetyczne, kabalistyczne, pseudoegipskie i pseudoreligijne. Karty przedstawiają to, co przedstawiają. Są tym czym są.
W tym ujęciu rysunek i tytuł nabierają szczególnej wagi. Skoro karta nr 2 nazywa się "Papieżyca" (La Papesse w prowansalskim tarocie marsylskim) to jest to właśnie "Papieżyca", choćby się komuś to słowo nie podobało, i wolałby kartę nazwać "Arcykapłanką" lub jeszcze inaczej. Podobnie pewnym błędem jest nazywanie karty nr 1 po polsku "Magiem", skoro po francusku "Le Bateleur" to magik, sztukmistrz - a to jednak dwa różne zajęcia. Na obrazku widać przecież jarmarcznego kuglarza a nie maga - nie jest to ani perski kapłan, ani alchemik lub nekromanta. Jeżeli są dwie tradycje nazywania karty, to należy pamiętać o obu. Tak jest w przypadku karty nr 16, która bywa w starych taliach nazywana zarówno "Wieżą", jak i "Domem Bożym". Co to za "Dom Boży", który od ciosu pioruna obraca się w perzynę? Jaka to idea została zakodowana w tym tytule? Ciekawe, prawda?
Ale przedstawione wyżej podejście - chętnie je nazwałbym fundamentalistycznym - nie przeszkadza, aby karty kojarzyły się z czymś innym niż one same. Na tym zresztą polega wróżenie z kart - podczas wróżenia zostają one skojarzone z czymś innym... I rzeczywiście zauważyć można, iż niektóre karty tarota wyglądają tak, jakby przedstawiały praktyki szeroko pojętego szamanizmu. Wśród tych praktyk są takie, które znam z literatury, jak również takie, które stosuję lub stosowałem sam, i które przyszły do mnie z różnych źródeł. Przyjrzyjmy się tym kartom.
9. Pustelnik, czyli Odosobnienie
Karta ta, przedstawiająca zakapturzonego mnicha-wędrowca (który bywa zaopatrywany w kostur, latarnię, węża lub kruka) kojarzy się z praktyką odosobnienia, czyli inicjacyjnymi obrzędami odbywanymi na pustyniach-odludziach, poza ludzkimi siedzibami. W kulturze Indian Północnej Ameryki odosobnienia zwane są Poszukiwaniem Wizji, po angielsku vision quest. Ale odosobnienia są czymś ogólnoludzkim. Od odosobnień w tajdze zaczynała się kariera klasycznych szamanów Syberii. Na odosobnienie do lasu, a w bliższych nam wiekach na tułaczkę po drogach, szli indyjscy sadhu. Na odosobnieniu Budda Śakjamuni uzyskał swoje Doskonale Oświecenie. Praktykowali odosobnienia celtyccy druidzi. Pustelnikiem był św. Jan Chrzciciel, inicjacyjny nauczyciel Jezusa. Odosobnienia są stałym formalnym elementem praktyk buddyjskich, szczególnie w buddyzmie tybetańskim. Buddyjskie klasztory, często zakładane w miejscach odludnych i niedostępnych, powstawały właśnie jako miejsca zapewniające jednocześnie oddalenie od świeckiego życia i minimum wygód do praktykowania odosobnień.
11. Moc, czyli Zwierzęta Mocy
Karta przedstawia kobietę z lwem - zwykle trzymającą lwa dłońmi za paszczę. Dziwnym trafem kartę tę nazwano po włosku La Forza, czyli "siła, moc" - tak jakby nieznany autor tarota dosłownie miał na myśli spotkanie ze Zwierzęciem Mocy. Wątek Zwierząt Mocy pojawia się we wszystkich starych kulturach. Syberyjscy szamani mają swoich duchowych pomocników w zwierzęcej postaci; i bez nich nie byliby szamanami; posiadanie Zwierząt Mocy na własne usługi jest warunkiem koniecznym bycia szamanem. Indianie Ameryki Północnej udają się na inicjacyjne odosobnienia właśnie po to, aby w wizji przybyło do nich ich własne Zwierzę Mocy i udzieliło im pouczeń na całe życie. Wspaniałe malowidła w jaskiniach Francji i Hiszpanii, na skałach Sahary, Kalahari i Australii są wyrazem kontaktowania się dawnych łowców ze Zwierzętami Mocy. Zwierzęta Mocy przetrwały również w religiach rozwiniętych cywilizacji. Od świętych zwierząt roiło się w Egipcie i w Indiach. Śladem duchowych więzi pomiędzy kalendarzowymi zwierzętami (strażnikami czasu) a ludźmi jest zodiak, zarówno w wersji chaldejsko-europejskiej, jak i chińskiej. Cztery Zwierzęta (wśród nich Człowiek(!) - pozostałe to Byk, Lew i Orzeł) otaczały Latający Tron Boga w mandalicznej wizji Ezechiela. Swoje Zwierzęta Mocy ma również chrześcijaństwo: dwie Osoby z Trójcy Świętej są przedstawiane jako zwierzęta; chodzi oczywiście o Baranka i Gołębia, a raczej Gołębicę, bo to po hebrajsku rodzaj żeński.
Współcześnie widać początki wielkiej inwazji Zwierząt Mocy jaka nadciąga z... amazońskiej puszczy. Pod wpływem ayahuaski, napoju z rosnących nad Amazonką roślin banisteriopsis caapi i psychotria viridis, w wizjach wyłaniają się wspaniale tygrysy, orły i węże; jak również ayahuasca jest najskuteczniejszym ze znanych środków pozwalających wcielić się w zwierzęcą postać, i to, jak się wydaje, dosłownie, to znaczy doświadczyć psychicznej "przesiadki" z własnego ludzkiego ciała w ciało zwierzęcia żyjącego realnie, gdzieś obok.
Czym byłyby zatem owe Zwierzęta Mocy, skoro potrafią się przejawiać w aż tak namacalny sposób, jako psychiczne doświadczenia, a nie tylko symbole? Wydaje się, że są to pewne dość niezależne od świadomości części, składniki ludzkiej duszy, podobne do duszy zwierząt i pozostające w telepatycznej zdalnej więzi ze zwierzętami pewnych gatunków.
Skrajnym przykładem takiej więzi jest owładnięcie, opętanie człowieka przez ducha drapieżnego zwierzęcia, najczęściej wilka lub niedźwiedzia, co było znane u starożytnych Germanów (i u kilku innych ludów) jako praktyki berserków, a czego pozostałości pokutowały przez wieki jako pojawianie się po lasach wilkołaków i wampirów. W Biblii echem lwiego wilkołactwa ("lwołactwa"?) jest mit o Samsonie, człowieku-lwie, którego imię znaczyło Słoneczny.
W strefie Holarktyki, gdzie mieszkamy my i gdzie powstała większość ludzkich kultur, istnieje żelazny zestaw zwierząt mocy. Są to: Orzeł. Kruk. Niedźwiedź. Wilk. Wielki Kot (Lew, Tygrys, Lampart, Puma). Byk (Bizon, Bawół). Wąż. Lokalnie dołączają do nich zwierzęta typowe dla morza lub dalekiej północy, czyli np. Foka, Mors, Delfin; mniejsze kopytne: Kozioł-Koziorożec, Baran, Renifer, Jeleń; a także Lis, Sowa, Nietoperz, Ryby i Raki. Ważną role odgrywa też Świnia-Dzik, ale nie w Ameryce Północnej, gdzie dzikich świń nie było. Gdyby oceniać moc dzisiejszych zwierząt mocy po współcześnie śnionych snach, być może na pierwsze miejsce wysunąłby się Koń. Ciekawe, że w samej nazwie "Holarktyka", co po grecku znaczy: "cała kraina niedźwiedzi", ukrywa się jedno z głównych zwierząt mocy tej części świata. (Dla przypomnienia: Holarktyką nazywamy strefę nie-tropikalną półkuli północnej; obejmuje ona Azję na północ od Himalajów, Afrykę na północ od Sahary, Europę i Amerykę Północną. W porównaniu z resztą krain Ziemi jest to obszar wyraźnie odrębny i jednolity pod względem zamieszkujących je roślin i zwierząt.)
Obraz Kobiety z Lwem na karcie "Moc" jest jednym z najstarszych wyobrażeń powstających cywilizacji Europy: tak bowiem w epoce neolitu wyobrażano Wielką Boginię-Matkę na Krecie i w Azji Mniejszej. Owa bogini uosabiająca płodność i seksualną moc kobiet zwała się Inana u Szumerów, Isztar-Astarte-Aszera u Semitów, Afrodyta (Aphrodite) u Greków, Wenus u Rzymian. Lew pozostawał jej atrybutem jeszcze w Mezopotamii, gdzie nosiła imię Isztar-Inana, ale w zodiaku, który najwyraźniej powstał już w epoce degradowania żeńskich bóstw, Lew, najpotężniejsze Zwierzę Mocy, został odebrany Wenerze-planecie i przydany męskiemu Słońcu. Planecie Wenus dostał się Byk.
12. Wisielec, czyli zawieszenie na Kosmicznym Drzewie
Wiszący Człowiek jest głównym, najważniejszym symbolem w chrześcijaństwie. Jednakże autorzy karty Wisielec zrobili wszystko, aby ta karta nie kojarzyła się z krucyfiksem. Wisielec (w przeciwieństwie do Jezusa) żyje, zawieszony jest odwrotnie, głową w dół, i na żywym ulistnionym drzewie, albo na konstrukcji z żywych drzew. Germański bóg Odyn, patron tamtejszej wojennej magii, swoją mądrość uzyskał wieszając się na Jesionie, Drzewie Świata, i w ten sposób składając siebie w ofierze samemu sobie, Odynowi. Być może istniały jeszcze inne praktyki związane z wiszącą pozycją przybieraną na drzewach, ale jedyna, jaką znam, opisana jest jako ćwiczenie w książce lidera neoszamańskich warsztatów, Victora Sancheza ("Nauki Don Carlosa"). Oczywiście w ćwiczeniu tym wisi się głową do góry, a ciało spoczywa w solidnej uprzęży. Sens tej praktyki jest jednak jasny: jak każda kobieta jest kopią Pramatki, tak każde drzewo jest kopią Drzewa Kosmicznego, stanowiącego Oś Świata i jego Środek. Wszyscy badacze szamanizmu zgadzają się co do tego, że szamańskie wizje skupiają się wokół podróży w Górę i w Dół po dniu lub korzeniach Kosmicznego Drzewa. Po Moc trzeba udać się do Drzewa. Praktyki Zawieszania się na Drzewie są odtworzeniem tego mitycznego wyobrażenia w świecie realnym.
13 Śmierć, czyli praktyki ze szkieletem
Karta Śmierć nabiera szamańskiego sensu, kiedy skupimy się nie tyle na widoku śmiercionośnej kosy, co na obrazie Kostuchy-Szkieletu. Głównym seansem inicjacji szamanów syberyjskich jest przeżycie przez przyszłego uzdrowiciela-jasnowidza własnej śmierci, która łączy się z okrutnymi torturami: duchy-przewodnicy (często są to dusze jego poprzedników, zmarłych szamanów) odcinają mu członki, pozbawiają nóg, rąk, głowy, oddzierają mięso od kości, gotują jego szczątki w kadzi, wreszcie składają ciało na nowo. Dalekim echem tych wyobrażeń jest legenda o Panu Twardowskim, który aby zostać odmłodzony, dał się posiekać i zakopać w ziemi; a także ballada "Tukaj" wspólnie napisana przez Mickiewicza i Odyńca, gdzie czytamy: "Kiedy będziesz bliski śmierci każ ciało posiec na ćwierci ... i możesz skutkiem tych leków, umierać, wstawać - wiek wieków." Coś się tli w naszej świadomości i podświadomości na temat psychicznego przejścia przez redukcję do szkieletu, skoro zdarzają się sny o podobnej treści, a Victor Sanchez podaje całą serię ćwiczeń na przebudzenie świadomości szkieletu.
14. Umiarkowanie, czyli gromadzenie energii oddechu
Karta wyobraża anioła, który przelewa wodę z jednego naczynia do drugiego. Obraz ten wygląda jak ilustracja do pewnej praktyki Huny; gromadzenia energii życiowej pod postacią Wody. Oto co napisano na ten temat w książeczce Glowera pt. "Wiedza tajemna Huna, teoria i praktyka": "Kiedy kapłani Wiedzy chcieli uzyskać naładowanie siłą życiową, oddychali głęboko i wyobrażali sobie wizualnie siłę życiową wzbierająca jak woda w fontannie, coraz wyżej, aż do przelania się. (...) Podczas oddychania wyobraź sobie gromadzenie energii. Niektórzy ludzie widzą to jako napełnianie naczynia wodą, inni wizualizują wypełnianie się woda zbiornika, jeszcze inni "czują" strumień energii płynący przez ich ciało." Skrzydła anioła na karcie nr 14 przypominają, że poprzez oddech bierze tu udział żywioł Powietrza, i że oddech i przelewana woda są tylko różnymi aspektami tej samej magicznej przemiany.
15. Diabeł - wizualizacyjna podróż do Świata Podziemnego
Szamańskie podróże odbywają się w zasadniczo dwóch kierunkach: w Górę, do Świata Wyższego, i w Dół, do Podziemi. Europejska, i nie tylko europejska tradycja lokowała w Podziemiu krainę zmarłych. Strzegły jej różne groźne bóstwa, jak italski Orkus, którego imię dziwnie przypomina słowiańskiego leśnego demona, Rokitę (dawniej, w prajęzyku: *arkuta). Wyobraźnia chrześcijan zrównała ich wszystkich w czambuł z diabłem. A więc postać Diabła na karcie nr 15 wskazywałaby na Podziemie i wejście do Podziemnego Świata. Pozostają do wyjaśnienia dwie nagie postaci: kobieta i mężczyzna, przykuci łańcuchami do diablego piedestału. Zwykle scenę tę interpretuje się jako pokusę, jako siłę grzechu, głównie grzechu płci, którą Szatan więzi swoje ofiary, i dlatego oboje są nadzy. Można jednak tej wielce podejrzanej dla chrześcijańskiego oka karcie nadać, pomimo wszystkie diabły, sens pozytywny. I sens taki istnieje! Świat Podziemny, a także, w słowiańskiej wyobraźni, Las, to siedziba Przodków, a więc zarówno duchów zmarłych, jak i dusz czekających na wcielenie; wreszcie duchów-opiekunów, geniuszów rodu. Słusznie więc w niektórych taliach tarota Diabła rysowano zanurzonego w leśnej, mrocznej gęstwinie. Nagość mężczyzny i kobiety ilustruje ich naturalny stan, stan zespolenia z Naturą, a więc i ze światem Przodków. Nadzy się rodzimy, nago wychodzimy z szałasu-łaźni, gdzie odgrywa się ceremonia naszych ponownych narodzin. Nagość uwidacznia też siłę seksualnego instynktu, bez której wymarlibyśmy i na nic zdałaby się cała magia. I wreszcie owe rzekomo diabelskie łańcuchy kojarzą się nam... z łańcuchem cząsteczki DNA, biochemicznego nośnika dziedziczności. Tak więc karta przewrotnie nazwana "Diabeł" przedstawia nie tylko Świat Podziemny, ale także Przodków i naszą z nimi więź.
20. Sąd, czyli Zakopywanie Się Do Ziemi
Szamanizm bywa nazywany "religią Ziemi". Victor Sanchez, który kontynuuje przekaz od czarowników Indian Meksyku, zaleca pewne ćwiczenie, które ów związek z Ziemią czyni dosłownym i namacalnym. Jest to praktyka Zakopywania Się Do Ziemi, zwana też Pogrzebem Wojownika. Ćwiczący kopie dół w ziemi, na rozmiar własnego ciała, przykrywa ten dół dachem z gałęzi, obsypuje ów dach ziemią i przykrywa darnią, tak aby w środku było całkiem ciemno, po czym wchodzi do tak przygotowanego "grobu" na czas od kilku godzin do całej doby. Grób ów jest miejscem odosobnienia i medytacji, a zakopanie się do Ziemi, podobnie jak wysoka temperatura w saunie, wymusza medytacyjne stany umysłu. Przećwiczyłem Zakopywanie Się Do Ziemi i mogę potwierdzić, że jego działanie jest wręcz cudotwórcze. Troje ludzi na rysunku tej karty, którzy wstają z grobów, wynurzają się z Ziemi, wygląda jak dosłowna ilustracja tej praktyki.
Siedem kart (z 22) ma niewątpliwe szamańskie znaczenie. Udało mi się spojrzeć na nie nie jak na abstrakcyjne, ezoteryczne alegorie, ale jako na rysunkowe INSTRUKCJE do szamańskich praktyk. Byłbym rad, gdyby okazało się, że wszystkie 22 atuty tarota można odczytać jako instrukcje do praktyk nie istniejącego jeszcze (a może zapomnianego i przypominającego teraz o sobie) europejskiego szamanizmu.
Wojciech Jóźwiak