Tragiczne wydarzenia w domu doprowadziły do jednego z najbardziej drastycznych przypadków tzw. "syndromu nawiedzenia".
Przypadki nawiedzonych domów zdarzają się znacznie częściej, niż można by przypuszczać. Zdarza się tak, że dany dom porzucają kolejni właściciele, gdyż poruszają się w nim przedmioty, słychać kroki i dziwne odgłosy, w nocy śpiących domowników dotykają niewidzialne ręce itp. Stworzyliśmy mapę takich domów w całej Polsce, choć na pewno wybierzemy te najbardziej ciekawe na miejsce, gdzie rozstawimy monitoring. O tej historii nic nie wiedzieliśmy do czasu, kiedy nie dostaliśmy tego e-maila.
Witam ponownie.
Poprzednio, z wrażenia zapewne, zapomniałam się przedstawić co czynię
niniejszym. Nazywam się E. xxxxxxxx (nazwisko do wiadomości red.) i mieszkam w L. w woj. pomorskim, nick którego używam na forach para, to Inga. Jestem administratorką niewielkiego forum Terra Incognita, dlatego też historię z którą proponuję się zapoznać, znam można powiedzieć, z pierwszej ręki.
A oto i ona:
"5 kilometrów na północ od Byczyny (woj. pomorskie), znajduje się stary dom, z 1908 roku. 76 lat temu doszło w nim do brutalnych morderstw... To było 18 sierpnia 1929 roku Henryk K. wrócił do domu po obchodzie okolicznych lasów (prawdopodobnie był leśniczym) po czym pod wpływem alkoholu wszczął kłótnie z 34 letnią żoną, sięgnął po strzelbę myśliwską
po czym trafił ją najpierw w ramię a później w płuca, na tym jednak się nie skończyło...
Odciął żonie głowę i wrzucił do stajni gdzie wówczas trzymał świnie. Wtedy prawdopodobnie usłyszał płacz dziecka dobiegający z pokoju na prawo od wejścia, nie potrafił go uspokoić więc sięgnął po nóż i nim je uspokoił. Po tym jak doszło do niego co zrobił wszedł do góry po schodach, na strych, po czym przerzucił sznur przez drewnianą belkę. Rano znaleziono trzy ciała: wisielca, dziecka z wydłubanym okiem oraz kobiety, którą pozbawiono głowy (głowy nie znaleziono do dziś ).
Kolejne rodziny, które wprowadzały się do tego domu szybko z niego rezygnowały, jak się później okazało w kuchni odbywała się kilku-sekundowa kłótnia po czym głosy cichły, spadały talerze a sztućce się wyginały, jednak najbardziej przerażający według tam mieszkających był płacz dziecka którego źródła nie dało się ustalić.
Ostatnia rodzina uciekła z owej posiadłości około 20 lat temu pozostawiając wszystkie swoje rzeczy od zdjęć, obrazów poprzez ubrania i sprzęt gospodarstwa domowego. Dom musiał być opuszczany w pośpiechu. Do dziś nie wiadomo co widzieli ostatni mieszkańcy owego domu.
''Gdy byłem tam 3 miesiące temu na półkach stały jeszcze porcelanowe dzbanki i filiżanki , prawdopodobnie zbieracze pamiątek je ukradli.'' - tak powiedział mi dziś znajomy."
W załączeniu przesyłam fotografie miejsca.
Rozumiem, że codziennie dostajecie zapewne wiele emeili z tego typu historiami, mimo wszystko postanowiłam jednak napisać i zapytać, czy bylibyście jako Organizacja zainteresowani zbadaniem tego przypadku i podjęcia chociaż próby wyjaśnienia co się w tym domu dzieje?
Człowiek, który zrobił zdjęcia wyraził zgodę na publikowanie ich, oraz w każdej chwili jest
gotów udostępnić numer telefonu pod którym można się z nim skontaktować.
PS. Proszę o zachowanie moich danych osobowych do wiadomości redakcji, z
wyjątkiem nicka.
Dziękuję bardzo.
Inga.
Oto zdjęcia:
OD FN
Plan wyjazdów naszej ekipy na najbliższe tygodnie jest już ustalony. Jedziemy m.in. w miejsce, gdzie w 1982 roku upadł ogromny obiekt wyrąbując kawał lasu... Nikt do dziś nie interesował się tym upadkiem!
Wyjazd do tego domu byłby dużą sprawą. Musi być cieplej, żeby nie wysiadły nam kamery. Pierwszy wiosenny termin i zorganizujemy wyprawę.