46. Białoszewski - kronikarz powstania warszawskiego.
Białoszewski wzniósł nowe tony do literatury polskiej: zainteresowanie peryferyjnymi zjawiskami współczesnej kultury i życia, m.in. z kręgu małomiasteczkowej i podmiejskiej tandety, którym nadał rangę poetyckiego przedmiotu. Zarówno jego wiersze, jak i proza odznaczają się wielkim nowatorstwem językowym Przynoszą przetworzoną w swoisty sposób mowę warszawskiej ulicy, język codzienny, niedbały, ulotny, nieporadny pozornie, ale zawsze żywy, wiernie oddający nastrój i rzeczywistość myślenia i odczuwania potocznego, zwyczajnego nie odświętnego, „antyliterackiego”.
„Pamiętnik z pow. ....” powstał w końcu lat 60., a więc pisany był z dość dużego dystansu czasowego wobec ukazywanych zdarzeń. Musiały one zatem tkwić w nim bardzo głęboko, skoro po prawie ćwierćwieczu autor pamięta o najdrobniejszych szczegółach z tamtych miesięcy ( 1VIII ~ 9 XI 1944 ). Białoszewski miał wówczas 22 lata, nie należał do żadnej organizacji konspiracyjnej i nie brał udziału w walkach. Pierwsze dni powstania przeżył na pograniczu Woli i Śródmieścia , gdzie mieszkał z matką. Potem wraz z innymi przedostał się na Stare Miasto, a następnie do centrum. Tutaj przetrwał z rodziną do kapitulacji Warszawy, skąd zabrany został do obozu w Pruszkowie i na przymusowe roboty do Opola, by powrócić do wyzwolonej stolicy w lutym 1945. Autor zapisał to co wraz z innymi cywilami powstańczej Warszawy przeżył i doświadczył na własnej skórze. A więc codzienną groźną mitręgę egzystencji piwnicznej, podwórkowej, ulicznej. Ukryte przejścia z domu do domu, z dzielnicy do dzielnicy, kanały i gruzy, strzelaninę i bomby. Konieczność zdobywania pożywienia i konieczność przyrządzania go w prymitywnych i antysanitarnych warunkach. Dyskusje i rozmowy a nawet przypadkowe lektury, to wszystko zostało opisane ze szczegółami i detalami, które dziś, kto wie, czy nie są jedną z ważniejszych tajemnic powodzenia tej relacji. Klimat dnia codziennego oddany jest tutaj w sposób plastyczny, ale nie pozbawiony przy tym poczucia humoru, często wisielczego , językiem potocznym, bez patosu wielkich słów. Fascynują pisarza osobliwości w obyczajach i zachowaniach ludzi, swoiste style życia w społecznościach poszczególnych ulic czy nawet domów. Ciekawość świata i dociekliwość obserwatora rejestruje wszystko to zwłaszcza, co świadczy, że życie w tych okolicznościach rodzi formy zastępcze, formy przystosowania do niezwykłości zagrożenia i chaosu rzeczywistości.
Styl i kompozycja „Pamiętnika...” to próba odwzorowania różnych sposobów mówienia - i myślenia - potocznego, naturalnego, bez ozdobników literackich. Język tej prozy rwie się co chwila, „jąka” równoważnikami zdań, często lekceważy sztywne reguły poprawności gramatycznej, pełen jest zaskakujących neologizmów :
-niespodziewanka
-niedoubrani
-kołomat
-ćmawa
-otchłań z pipiącymi się świecami itp.