DoD, 16, XVI


XVI. Tu czas stanął w miejscu i rozejrzał się dookoła.

Lina wbiła wzrok w ciemność rozświetlaną przez szybko poruszającą się czerwoną kulę światła. W jej głowie dochodziło do skomplikowanych reakcji, swoistej kalkulacji prawdopodobieństw, tego, czym mogła być owa kula. Nie zaklęcie, nie samolot, nie Superman a więc co? Co leciało teraz ku nim z prędkością Fireballa i dlaczego Xellos nie pozwalał pozbierać jej rubinów? Odpowiedź na jej pytanie pojawiła się o wiele wcześniej niż się spodziewała. Nagle z ciemności napłynął do nich dziwny dźwięk, przypominający śpiew przerośniętego skowronka i już po chwili nad nimi krążyło ptaszysko rozmiarami dorównującymi dorodnej śwince. Stworzenie miało szkarłatno złote pióra i wyjątkowo długi, złoty dziób.

zostawanie tutaj na chociażby chwilę jest wybitną głupotą. Przykro nam ale w tej chwili nie mamy czasu na wesołe rozmówki. Wszyscy jesteśmy bardzo zmęczeni więc proszę wybaczyć Linie. Chodźcie.- Powiedziała i wskazała głową na kępę drzew, za którą mogłaby zamienić się w smoka. Amelia, Goury a nawet Zel posłusznie podążyli za dziewczyną, jednakże Xellos i Lina wciąż stali obok Starca.

a wszyscy poszli za nią. Kiedy Filia w formie protestu postanowiła zostać na miejscu, podszedł do niej Xellos, bez pytania o zdanie chwycił za nadgarstek i pociągnął za sobą.

Las był tak gęsty, że nie docierało do nich nawet światło księżyca. Całe szczęście feniks Starca promieniował mdłym, czerwonym blaskiem co chociaż odrobinę pozwalało im na uniknięcie bliskiego spotkania z gruntem. Szli jak najciszej potrafili wciąż wstrząśnięci spotkaniem z potworną bestią, która zaatakowała ich w ciemnościach. Wsłuchani we własne oddechy, wciąż wypatrywali nieznanego niebezpieczeństwa, które mogło się czaić w gęstwinie mroku. Filia nie potrafiła powiedzieć jak długo podróżowali. Była za to zaszokowana taką nierozwagą jej przyjaciół…nawet jeżeli to był ten cały Starzec z Wędrownej Góry, to odwiedzanie go nie było w tym momencie niczym rozsądnym. Mimo to szła za nimi…a właściwie była ciągnięta przez Xellosa i zastanawiała się tylko jak źle może się skończyć ta przygoda.

Nagle z mroków dobiegł ich jakiś niewyraźny szelest i dyszenie. Wszyscy stanęli jak wryci, w pełni przygotowani na kolejne spotkanie z piekielnym Garmem, gdy nagle ku ich ogromnemu zdziwieniu Starzec przykucnął i zacmokał.

po za sporą kępą krzaków. Przed nimi był mały pagórek a na nim wznosił się dom, który wyglądem swoim nie przypominał żadnej budowli a jednocześnie wyglądał jak wszystkie na raz. Była to wznosząca się krzyżówka wszystkiego co można ze sobą połączyć przy pomocą gwoździ i tynku. Co było najciekawsze, owa krzywa budowla cały czas się zmieniała, przypominając przy tym architektonicznego polipa, który wyrósł na łysym jak kolano pagórku i sobie beztrosko na nim falował.

Starzec nic nie odpowiedział tylko podszedł do jednej ze ścian domu, w której zaraz pojawiły się drzwi. Nacisnął klamkę i zaprosił ich gestem do środka.

Takiego wnętrza nigdy nie widzieli. Przedpokój w którym się znaleźli był tak pstrokaty i kolorowy, że z początku mieli wrażenie, ze trafili do innego wymiaru. Dopiero po chwili, gdy się przyzwyczaili zauważyli, że w tym małym kwadratowym pomieszczeniu są kręte schodki prowadzące do góry. Na każdym piętrze były inne drzwi (np. w stylu zachodnim, zamkowym, kolonialnym czy też tradycyjnym) prowadzące do jakiegoś pomieszczenia, a było ich około dziesięciu. Staruszek poprowadził ich na ostatni piętro gdzie otworzył ciężkie, rzeźbione drzwi. Znaleźli się w korytarzu rodem z jakiegoś starego pałacu, z ciemną mahoniową podłogą i czerwonymi draperiami. Na ścianach wisiały stare portrety a gdzieniegdzie stał niewielki stoliczek ze świeczką bądź też sam świecznik. Gospodarz wskazał poszczególne pokoje, które mogli zająć. Znalazło się też miejsce dla Psa i Udnis, które sprowadzono do piwnicy.

Filia rozejrzała się po pokoju. Fikuśna tapeta, dębowa podłoga, dywan, ogromna szafa, jakaś biblioteczka i w końcu! Dwa łóżka! Oraz tylko jedno okno, za którym obraz cały czas się zmieniał. Pokoik był przytulny, urządzony w trochę starodawnym stylu ale za to milusi i wygodny.

Gdy już zostawili swoje rzeczy w pokojach wraz z resztą poszli zwiedzać Wędrowny dom. Okazało się, że każde pomieszczenie jest z zupełnie innego czasu, stylu i miejsca. Dom ciągle się zmieniał przestawiając meble i bawiąc się domownikami, jak jakimiś lalkami co doprowadzało ich do specyficznego rodzaju oszołomienia. Z tegoż właśnie powodu uznali, że najlepiej będzie trzymać się Starca z Wędrownej góry, który zdawał się nie mieć najmniejszego problemu z panującym tu chaosem.

gości mamy wreszcie. Od lat wielu, tylko we trójkę, tutaj jesteśmy.- Dodał. Po chwili ułożył ręce tak jakby trzymał w nich dzbanek, po czym zupełnie nie zważając na to, że nie ma w dłoni żadnego naczynia, nalał z niczego herbaty do siedmiu zdobionych filiżanek. Filia sięgnęła po jedną z nich i piła łyk parującego napoju. Smaku jaki poczuła nie dawało się porównać do niczego innego na świecie. Niby był to zwykły gorący płyn ale miał w sobie zawarte opowieści z dalekich krajów, zapach wiatru, smaki kolorów i całą gamę rzeczy, które odczuwamy na pograniczu zmysłów a podświadomości. Reszta zdawała się podzielać odczucia Filii, Xellos to chyba nawet uzyskał inny poziom świadomości. Minuta, przez którą pili herbatę zdawała się być wiecznością i chwilą jednocześnie…ale to nieważne…ważne, że się skończyła. Starzec odstawił swój kubek, odchrząknął i zapytał.

krótkiej naradzie uznali, że najlepiej po prostu będzie położyć się spać. Starzec z Wędrownej góry nie posiadał żadnych zbiorów ksiąg, czy zwojów. Zresztą już dawno przestali się łudzić, że ktokolwiek im pomoże…nic w tym dziwnego, przecież sama przepowiednia mówiła, że mają szukać rozwiązania nigdzie i wszędzie, a do tego nikt im w tym nie pomoże. Poza tym przepowiednia robiła z nich niezłych idiotów, którzy podejmują się niewykonalnych zadań ale i to z czasem przestało im dokuczać. Jedynym co przynosiło skutki była nieustanna podróż na przód i nie danie się pożreć demonom ciemności, które za nimi wysłano.

Filia westchnęła ciężko i zwinęła ręcznik, który tak jak wszystko w Wędrownym domu, jeszcze chwilę temu był fragmentem ściany. Przejrzała się w lustrze lecz ku swojemu zdumieniu napotkała tam obcą osobę. Szczupłą blondynkę o zadumanych oczach i zmęczonej twarzy. Tylko złoty łańcuszek, zawieszony na szyi podpowiadał jej, że to ona. Pokręciła głową i ogarnęła włosy na plecy.

Nie miała ochoty słuchać odpowiedzi. Właściwie to spodziewała się usłyszeć od samej siebie coś niemiłego, dlatego urwała temat. Ubrała sukienkę służącą jej za piżamę i wróciła do pokoju, który teraz przypominał bardzo elegancką sypialnię. Siedzący na łóżku Xellos nawet nie zauważył jej wejścia, gapił się tempo w książkę, którą trzymał w rękach i poza tym nie wykazywał najmniejszych objawów życia.

Filia wpatrywała się w niego nie wiedząc o co chodzi. To był pierwszy raz kiedy oboje tak wybuchowo i histerycznie zareagowali. A najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że teraz nie żywiła do Xellosa żadnych złych uczuć. Była zła, bo się pokłócili. Nie chciała też do końca mówić prawdy. Nie pozwoli by przez jakąś głupią herbatę padły słowa: samotna, zmęczona, bezradna czy przestraszona.

I co go tak dziwiło, że mu nie ufa? To, że teraz byli po jednej stronie, nie znaczy, że on zaraz nie zmieni taktyki. Dziś ją broni, jutro zabije. Nie może wymagać od niej zaufania tylko dlatego, że teraz jest mu potrzebne.

Powiedziała bardzo powoli i wyraźnie. A może tu chodziło wyłącznie o niego? Może nie chciał ich zdradzić…albo po prostu grał…tylko jak? Po tej herbacie…może to też gra, takie podwójne kłamstwo?

Kapłan wlepił w nią spojrzenie. Dosłownie widać było walkę, którą toczył w myślach. Filia czekała w napięciu by w końcu usłyszeć odpowiedź:

Czasami zdarza się, że chwila stabilizuje się, zatrzymuje się i trwa o wiele dłużej niż chwila. Dźwięki się zatrzymują, ruchy się zatrzymują, na wiele, wiele dłużej niż chwile. I wtedy ta chwila mija.

W pewnym momencie Xellos zaczął się zastanawiać po co przytula Filię i w ogóle dlaczego to zrobił. Filia za to nie mogła zrozumieć dlaczego nie wyrwała się i nie zbeształa demona za zuchwałość. A dodatkowo, oboje doszli do wniosku, że to strasznie krępujące, tak stać i się przytulać. I głupie…i obciachowe i uwłaczające ich czci. W tempie ekspresowym odskoczyli od siebie i położyli się spać udając, że wcześniejszej rozmowy w ogóle nie było. Filię już nie obchodziło czy Xellos będzie ich zdradzał czy nie, chciała po prostu zapomnieć o tym co się przed chwilą stało.

Xellos stwierdził, że Filia owszem nie jest mu obojętna bo przecież go irytuje, poczym zmusił się do snu.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
zagadnienia, punkt 16, XVI Zbiory miary zero
sind sie auch katholisch joseph ratzinger benedikt 16 xvi papst weltjugendtag köln
18. Rozdzial 16, Rozdział XVI
Louise L. Hay-Mozesz uzdrowic swoje zycie, 18. Rozdzial 16, Rozdział XVI
16 Przypowieści XVI
16-elektronarzędzia, Instrukcje BHP, XVI - OBRÓBKA
ZESTAW 16 , Zestaw XVI
Zestawy pytań z j, polskiego, ZESTA 16, ZESTAW XVI
16 Księgi Mądrości XVI rtf
16 Proroctwo Jeremiaszowe XVI rtf
16 Królowie Księgi IV XVI rtf
16 Sędziowie XVI rtf
16 Leviticus Księgi Kapłańskie III Księgi Mojżeszowe XVI rtf
16 Paralipomenon Księgi II XVI rtf
16 Genesis Księgi Rodzaju I Księgi Mojżeszowe XVI rtf
16 Królowie Księgi I XVI rtf
16 Księgi Pierwsze Machabejskie XVI rtf

więcej podobnych podstron