HALINA POŚWIATOWSKA
POEZJE 1 -2
Wstęp: A. Nasiłowska
Halina Poświatowska zadebiutowała niedługo po 1956r., ,,gdy długo tłumiona energia” pisarzy polskich wreszcie mogła się ujawnić.
Poetka w swej twórczości nigdy wprost nie podejmowała problemów politycznych, ale wtedy w każdym słowie doszukiwano się kontekstów ideowych.
MIŁOŚĆ to jeden z głównych tematów, jakie pojawiają się w jej wierszach.
Opowieść dla przyjaciela
Wiersz dotyczy wyjazdu Poświatowskiej do USA na operację serca, której miała się tam poddać.
W Stanach spotkała się z przedstawicielami Polonii i emigrantami politycznymi, którzy zebrali pieniądze na jej operację. Tam także ukończyła naukę w drogim collegu i wróciła do kraju, by studiować filozofię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Poświatowska chciała być wolna, żyła tak, jakby nie istniały żadne podziały.
Poświatowska miała bardzo niezwykłe życie. Musiała zmagać się z poważną chorobą serca, dlatego słowa o sercu w jej wierszach mają tak konkretne odniesienie do jej życia:
Znowu pragnę ciemnej miłości
(...)
przygotowuję serce moje
na ostatni urwany
wstrząs
(...)
znowu pragnę ciemnej miłości
miłości, która zabija
(...)
W tym utworze łatwo dostrzec znany barokowy koncept - zestawienie miłości i śmierci. Za tym wierszem kryje się niepodważalna prawda życia - lekarze wielokrotnie zalecali poetce spokój i odpoczynek, a ona chciała żyć pełnią życia.
Ten sam motyw spotykamy we wspomnianej już wcześniej Opowieści dla przyjaciela. Chorym sercom Haliny i Adolfa Poświatowskich zagrażało ich małżeństwo, mogło je poważnie nadwyrężyć. Serce - organ obraca się tu przeciwko miłości.
Ale biografię Poświatowskiej spowija także cień wielkiej tajemnicy. Wydawnictwo Literackie zebrało dokumenty biograficzne, z których wynika, że poetka w czasie swojego życia była związana także z innymi mężczyznami.
Jednym z nich był Ireneusz Morawski ( to on prawdopodobnie jest adresatem Opowieści dla przyjaciela). Poznali się na spotkaniu autorskim Poświatowskiej, które odbywało się w Częstochowie. Poetkę peszył stosunek mężczyzn do niej samej, była młoda i bardzo piękna, ale wychowywała się pośród książek. Morawski był niewidomy. Poświatowska w pewien sposób powierzyła mu swoje życie, tylko on miał prawo ją krytykować. To, co ich łączyło, jak mówiła sama poetka, dalekim było od miłości, ale bezgranicznie sobie ufali. Poświatowska miała wielu mężczyzn, których darzyła przelotnym uczuciem. W Opowieści dla przyjaciela każdego z nich określa mianem chłopca.
Poświatowska wydała trzy tomy wierszy: Hymn bałwochwalczy( 1958),Dzień dzisiejszy ( 1963), Oda do rąk ( 1966) czwarty - Jeszcze jedno wspomnienie - ukazał się w 1968r.,około rok po jej śmierci.
Poezja Poświatowskiej odznacza się niezwykłą namiętnością, a w takim wyznaniu już na pewno jest ona pionierką:
(...)
nie potrafię inaczej
w środku ciała
jest kot wyciągnięty pragnieniem
wołający o człowiecze ręce
(...)
U Marii Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej miłość jest pragnieniem, tęsknota skierowaną do konkretnego kochanka. Rozstanie to u niej choroba, katastrofa, ogołocenie.
Poświatowska natomiast pisała o erotycznym pragnieniu, które nagle, a może po raz pierwszy tak wyraźnie otrzymało swój poetycki wyraz.
W zacytowanym wyżej utworze brakuje lirycznego ,,ty”, człowiecze ręce nie są ,,twoje”, nie jest to więc intymny list skierowany do kogoś konkretnego.
Tkwi w niej jednak nie dające się ugasić pragnienie. Jakiś aspekt ,,ja” można nazwać osobnym imieniem, ma on swoją naturę i niezależność.
Kochanka, czyli liryczne ,,ty” Poświatowska często sprowadza do odczuć wewnętrznych, wręcz do doznań cielesnych, może więc powiedzieć o kochanku jesteś w moim tętnie.
Miłość nie polega tu na zależności małego ,,ja” od wielkiego ,,ty”. Kochanek, nawet długo oczekiwany, nie staje się bogiem, ale obrasta sygnałami erotyzmu. Nawet imię może mieć erotyczne.
Taka wizja miłości zostaje wyłożona z niezwykłą elegancją , świat nie ma szokować, ale wprowadzać w rejony wyobraźni. Wiersze Poświatowskiej opowiadają jedną wielką historię związków i rozstań. To historia pragnienia życia, które właśnie w miłości wyraża się najwspanialej.
U Pawlikowskiej największą tragedią miłości była jej przemijalność. W poezji Poświatowskiej miłość rozkwita, oglądamy ją, gdy nie traci mocy wywoływania tęsknoty, budzenia żaru, gdy czeka się niecierpliwie na spotkanie. I jeżeli życie jest zagrożone, tym bardziej warto zanurzyć się w jej żar. Nieunikniona jest katastrofa śmierci, trzeba więc docenić fakt, że jeszcze jest czas.
W wierszach Poświatowskiej pojawiają się odwołania do znanych postaci kobiecych, w których poetka szuka swego odbicia:
Jestem Julią
mam lat 23
dotknęłam kiedyś miłości
miała smak gorzki
jak filiżanka ciemnej kawy
wzmogła rytm serca
(...)
Powyższy wiersz pochodzi z 1958 r., z pierwszego zbioru pt. Hymn bałwochwalczy.
Wprawdzie jest Julia, ale brakuje Romea. Dziewczyna przeżyła i chce żyć dalej, choć ma świadomość, że jej kochanek już nie wróci. Utwór ten stanowi analogię do małżeństwa poetki.
Julia jest jeszcze młoda, ale ma 1000 lat. Mówi o sobie, że oczekuje szczęścia. Oto Julia, która utraciła Romea i rozpaczliwie krzyczy
Julia Poświatowskiej pomimo, że żyje nie jest egoistką. Jest bardziej egzystencjalistką, wie, że śmierć jest absurdem, nicością.
Poetka ucieka od terminów filozoficznych, więc egzystencjalizm nie jest tu widoczny na pierwszy rzut oka., ale mimo wszystko odgrywa ważną rolę.
Poeci po roku 1956 chcieli spojrzeć w oczy rzeczywistości, dotrzeć do surowego konkretu. Sięgano wtedy do bohaterów narodowych oraz mitów, głównie po to, by wydobyć z nich zupełnie nowe znaczenia.
Herbert: nowa historia Apolla i Marsjasza;
Szymborska: odnajdywanie się na portretach z dawnych wieków i ich nowe interpretacje.
Poświatowska we wspomnianym utworze nie wybrała spektakularnej śmierci, bo godziła się z tym nurtem intelektualnym generacji.
Inne mityczne postacie, przywoływane przez poetkę: Heloiza ( bez Abelarda), Ofelia ( bez Hamleta), Berenika, Kleopatra, Izolda ( czasem tylko z milczącym Tristanem).
Poświatowska nie podejmuje historii miłości, lecz skupia się na postaci samej kobiety, jej przeżyciach, samotnym zetknięciu się z nieuniknioną tragedią egzystencjalną, której nie można zapobiec, można tylko świadomie się z nią zmierzyć.
Nefretete - wiecznie piękna, nieprzemijająca i przez to jakby nierzeczywista, bo przemijanie to prawo, zasada i absurd życia.
Poświatowska przeciwstawia absurdowi świadomość, że najważniejsze jest własne ,,ja”. Mitologie to jeden ze sposobów opowiadania siebie. Poetka wprost wyraża cechę psychiczną, jaką jest całkowita akceptacja własnej cielesności, a nawet narcyzm, czy autoerotyzm:
Jestem zaczadzona pięknem mojego
Ciała
(...)
( Lustro)
Nawet kochanek, którego oczami przez chwilę na siebie spogląda jest jej głosem wewnętrznymi nie jest obecny. Pozytywny sygnał ciała, przyjemne potwierdzenie erotyczności to np. sukienka potrącająca uda i zaznaczająca ich kształt (Wietnam)
Hasiu, Hasieńko
Nie bój się nie
Masz takie ładne usta
I takie oczy wiesz -
(...)
(Wiersz dla mnie)
Poetka zwraca się tu do siebie samej, gdy śmierć zdaje się być o krok. Przemawia czule ( używając swojego dziecięcego imienia), bo wiersz opowiada o odejściu, które trzeba przeżyć bez strachu, trzeba podjąć wyzwanie.
Harmonia polega tu na połączeniu postawy narcystycznej ze świadomością własnej śmierci.
Postawa narcystyczna zwykle polega na bezkrytycznym zapatrzeniu w siebie, przy odrzuceniu całej rzeczywistości, bez kontaktu z innymi. Taka postawa była napiętnowana.
Poświatowska wydobywa z tejże postawy jej sens duchowy. Akceptacja, zadowolenie z własnego ciała to warunek integracji ,,ja”, to bardzo kobiecy rys.
(...)
mój cień jest kobietą
odkryłam to na ścianie
on się uśmiechał falistością linii
i ptak bioder o zwichniętych skrzydłach
na gałęzi uśmiechu śpiewał
( mój cień jest kobietą)
Powyższe wyznanie to hymn na cześć własnej kobiecości.
( dopiero w ostatnim tomie poetka pisze: nie mam już dawnej czułości dla swojego ciała)
Cielesna akceptacja siebie to ważny składnik dojrzałej psychiki kobiety, warunkujący jej tożsamość. Tylko wtedy można w pełni czerpać z miłości.
Ten aspekt często stanowił tabu. Dla Freuda przecież narcyzm jest oznaką choroby. Ale przejawia się on także w dbaniu o własny wygląd, poprzez strój, czy makijaż.
Poświatowska, świadoma siebie, nie ma kłopotu w kontaktach z innymi kobietami, dlatego, że aż tak bardzo cieszy się własną urodą. Ona nie rywalizuje, umie podziwiać innych.
Po śmierci Marylin Monroe poetka pisze wiersz pt. asocjacje z motywem śmierci. Interesują ją kobiety z marginesu: emigrantki, Murzynki, ale też dostojne małżonki, które budzą w niej sympatię:
Lubię żony
w ich ciałach płodnych dosyt mieszka
(...)
Poetka podziwia macierzyństwo, choć jest ono dla niej niedostępne.
Ważnym elementem poezji Poświatowskiej jest przyroda. Stanowi ona lustro dla jej własnego ,,ja”. Poetka szuka w niej własnego odbicia, utożsamia się z łąką, lasem, śledzi zwierzęta, np. koty.
U Poświatowskiej nawet słońce jest zmysłowe, bo ociera się jak kot o skórę. W późnej prozie poetyckiej przechodzi ona przemianę od obrazu kwitnącej dziewanny do swojego serca ( Chciałabym ci nakreślić). Utożsamienie się z przyroda to jednak motyw wieloznaczny, posiadający drugie dno.
Na pozór to pogodna, słowiańska egzystencja, wrażliwość na piękno natury i tylko ,,stacatto serca” budzi lekki niepokój, a jednak , kiedy poetka szuka swego zmarłego męża, robi to także właśnie wśród drzew ( Oda do rąk)
Gdy śmierć pojawia się w aurze przyrodniczej jest łagodna, do zaakceptowania jako fragment wielkiego porządku rzeczy.
Poświatowska czasem sięga też po nurt agrarny, uwodzi obrazami, słowiańskim czarodziejstwem słów i ziół.
Zwykle pisze o śmierci spokojnie, jak o wybawieniu, mniej ją ona przeraża niż szpitalna wegetacja, powolne duszenie się.
Poetka korzystała z życia, bo chciała żyć prawdziwie wiedząc, że ma niewiele czasu.
Czekając na operację napisała wiersz, którego nie włączyła do żadnego ze swoich tomików:
Halina Poświatowska to jest podobno człowiek
I podobno ma umrzeć, jak wielu przed nią ludzi
Halina Poświatowska właśnie teraz się trudzi
Nad własnym umieraniem
Ona jeszcze nie wierzy ale już podejrzewa
( Halina Poświatowska to jest podobno człowiek)
Jest to wstrząsająco uczciwy i prawdziwy wiersz, podobnie jak utwór Szymborskiej, zatytułowany: Kot w pustym mieszkaniu.
Szymborska po śmierci poetki napisała wiersz pt. Autonomia o strzykwie, która w niebezpieczeństwie może się podzielić, poświęcić jedną połowę, by móc odrosnąć z drugiej. Taka właśnie była Poświatowska, w zacytowanym wyżej fragmencie to ona - człowiek ma umrzeć, kim w takim razie jest mówiący? Cały paradoks polega tu na tym, ze podmiot patrzy na siebie z góry, na siebie - umarłą.
Pojawia się tu także autentyczne imię i nazwisko poetki. Już nie Julia, Ani Heloiza. Pełna tożsamość, choć rozdwojona. Jest to utwór graniczny, niepodobna już posunąć się dalej.
Poświatowska zmarła w wieku 32 lat. Nie zdążyła w pełni rozwinąć swojego talentu w prozie. Pozostawiła ,,Notatnik amerykański”, w którym nakreśliła o wiele ostrzejszą wizję Ameryki niż w Opowieści dla przyjaciela. Nie zdążyła dojrzeć także i w poezji. Pozostaje więc poetką miłości, której wiersze trafiają w szczególności do młodych ludzi ( inaczej niż Świrszczyńskiej, której poezja jest ostra, surowa i brutalna). W twórczości Poświatowskiej o wiele łagodniej rysuje się obraz kobiecości niż np. u Świrszczyńskiej. Obie poetki poruszają tematy feministyczne, choć bez inspiracji tymże kierunkiem.