Wiem, że nic nie wiem
Stanowczo upieram się przy tym swoim twierdzeniu, które obrosło już legendą. Chciałabym się wytłumaczyć z niego, ponieważ zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy rozumieją to, co chciałem powiedzieć. To moje motto życiowe, które jednocześnie stało się moim epitafium, ponieważ wywołało moją śmierć, znaczy tyle, że niczego, nigdy pewni być nie możemy, ponieważ wszystko, do czego jesteśmy zdolni w życiu, to zadawać pytania. Zdaje sobie sprawę, jak kusząca jest perspektywa dawania odpowiedzi, jednak żadna z nich nie jest pełną na tyle, by zrezygnować z kolejnych pytań. Wiem, że nic nie wiem
Stanowczo upieram się przy tym swoim twierdzeniu, które obrosło już legendą. Chciałabym się wytłumaczyć z niego, ponieważ zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy rozumieją to, co chciałem powiedzieć. To moje motto życiowe, które jednocześnie stało się moim epitafium, ponieważ wywołało moją śmierć, znaczy tyle, że niczego, nigdy pewni być nie możemy, ponieważ wszystko, do czego jesteśmy zdolni w życiu, to zadawać pytania. Zdaje sobie sprawę, jak kusząca jest perspektywa dawania odpowiedzi, jednak żadna z nich nie jest pełną na tyle, by zrezygnować z kolejnych pytań.
Życie, które teraz przychodzi mi kończyć, upłynęło pod znakiem zadawania pytań. Nigdy nie odpowiadałem inaczej niż właśnie tak: wiem, że nic nie wiem. Ta odpowiedź niezmiennie rozsierdzała moich adwersarzy. Uważali zapewne, że z nich kpię, wyśmiewam siew duchu - tak, jak oni zrobiliby wobec kogoś, kto przyznaje się do swojej niewiedzy.
Ich skrajne reakcje wynikają z niezrozumienia. Głupota jest przyczyną wszelkiego zła. Mądrzy, choć źli ludzie czynią więcej dobra niż złą. Zupełni odwrotnie jest z poczciwymi głupcami, którzy w najlepszej wierze sieją zniszczenie. Więc to głupota jest przyczyną wszelkiego zła - takiego , jak to, które właśnie dzieje się mnie.
Zostałem skazany na śmierć przez wypicie cykuty. Trzymam w ręku czarę śmiertelnej goryczy, którą przechylę, ponieważ wiem że nic na takie dictum nie poradzę... przyjmuję swój los, bo nie mogę z nim walczyć. Jednie smuci mnie to, że tak trudno znaleźć ludzi, którzy odważą się być mądrymi. Bo to największa z możliwych rodzajów męstwa.
Kiedy spacerowałem ulicami Aten i rozmawiałem z przechodniami, zadawałem im pytania, dzięki którym dochodzili do niezmiernie interesujących odpowiedzi; robiłem to tak, aby nigdy nikomu nie dać do zrozumienia, że jego braki sprawiają mi jakąś satysfakcję czy mam ochotę zatriumfować nad ich niewiedzą, ponieważ jak już zaznaczyłem wcześnie - wszystko, co wiem, to to, że nic nie wiem.
Moja metoda dochodzenia do prawdy to pytać, pytać i jeszcze raz pytać. Przez niektórych odbierany byłem jak nieszkodliwy głupiec ( bo w końcu trzeba przestać pytać a zacząć dawać odpowiedzi) prze innych jak prowokator. Co tak uwierało moich wrogów, że postanowili najpierw pozbawić mnie wolności a teraz skazać na wypicie trucizny?
Nigdy tego nie zrozumiem. Wiem jedynie, że mogłem być dla niech znakiem tego, że rzeczywiście brak odpowiedzi a to, co robią oni, jest jedynie uzurpacją praw do bycia nieomylnym, czego ja nigdy bym nie zrobił...
Teraz jestem sam. Moi przyjaciele są daleko ode mnie. Dziś mam tylko czas na to, by powiedzieć tych kilka słów. Jestem dodatkowo oskarżony o to, że deprawuję młodzież. Ta deprawacja polega na tym, że nauczyłem ich, jak zadawać pytanie. Co złego w pytaniu? Otóż w ten sposób można podważyć wszelkie prawa. Kto nie pyta, ten przyjmuje prawo takim, jakie jest. Kto ma we krwi pytanie, ten nigdy nie zgodzi się na głupi przepis, będzie dochodził po co ma go zastosować, skoro taki niemądry. Ludzie, którzy nie zdają pytań, łatwo wpasowują się w społeczeństwo, którym można jeszcze łatwiej manipulować. A ja żyję (wciąż, jeszcze tych kilka chwil) w społeczeństwie demokratycznym, a to właśnie daje mi prawo do zadawania pytań. Nikt nie powinien mnie uciszać, chyba, że już demokracji wśród nas nie ma....
Za chwile pożegnam się za światem. Nim umrę, chciałabym powiedzieć tylko tyle, że nigdy nie wątpiłem w to, że jedyną dostępną wiedzą jest wątpienie.
Zostawiam was, moi uczniowie w nadziei na to, że odnajdziecie w sobie te odwagę, która pozwoli wam podnieść głowę i zapytać: dlaczego. Mam nadzieję, że nie pozwolicie sobie na luksus jednorazowej i całkowicie wystarczającej odpowiedzi. Że duch dialogu, rozmowy, w trakcie której wciąż więcej i więcej można wyciągnąć od życia, a apetyt na owo branie nie zostanie zaspokojony nigdy, bo niewiedza nasza powiększa się wraz z naszą rosnącą wiedzą tak, że nie możemy powiedzieć nic poza tym, że wiem, że nic nie wiem....
Dobranoc, moi wrogowie. żegnam was w nadziei, że i do was dotrze potrzeba rozmawiania, wątpienia i poddawania pod dyskusję wszystkich dogmatów, prze które ja teraz ginę.
Cnota pomaga mi podnosić ten kielich w górę. Tak...Teraz...