Psychologia w szkole 01/2004
Jaś nie do wytrzymania! Ewa Szperlich, Maria Lehman
W trzeciej klasie, którą uczę od tego roku, jest jeden uczeń - Mikołaj, tak niesforny, że zupełnie nie mogę sobie poradzić. Niegrzeczny, krzykliwy, najczęściej z nieodrobioną pracą domową, potrafi całkowicie rozłożyć mi każdą lekcję.
Jestem nauczycielką z kilkuletnim stażem i na ogół dobrze daję sobie radę w pracy, wiem, że dzieci bywają różne, ale z Mikołajem zawodzą wszystkie metody. Nie pomagają kary, pały, upomnienia. Jego rodzice też wyglądają na bezradnych, mama rozkłada ręce, że on już taki jest - nadpobudliwy. Powoli zaczynam mieć dość tego ancymonka i najchętniej pozbyłabym się go z klasy, ale on już raz zmieniał szkołę, więc to chyba nie będzie łatwe.
Mariola B. z Łukowa
Sporo mówi się ostatnio o nadpobudliwości u dzieci, często traktując to pojęcie jak przepastny worek, w którym mają się znaleźć wszystkie zachowania dziecka odbiegające od normy, albo mówiąc precyzyjniej - od naszych oczekiwań. Wśród dzieci, które sprawiają kłopoty w domu i w szkole, są zarówno te naprawdę nadpobudliwe, czyli cierpiące na dolegliwość zwaną ADHD (Attention Deficit Hyperactivity Disorder), jak i dzieci zdrowe, których zaburzone zachowania są wynikiem emocjonalnych napięć, lęków, niepokojów powodowanych np. sytuacją w rodzinie czy strachem przed nauczycielem. Rozróżnienie tych przypadków powinno stanowić pierwszy krok w poszukiwaniu rozwiązania problemu. Warto zastanowić się nad własną postawą wobec ucznia, własnym stanem emocjonalnym i poziomem napięć. Bywa, że nauczyciel całkiem nieświadomie wprowadza w relację z klasą atmosferę strachu, z którą dziecko wrażliwe, z problemami, nie może sobie poradzić i zachowuje się niesfornie.
Być może Mikołaj, o którym mama powiedziała, że jest nadpobudliwy, rzeczywiście cierpi na ADHD, czyli zespół nadpobudliwości dziecięcej, wg najnowszych badań określany jako zaburzenie (mikrouszkodzenie mózgu) uwarunkowane genetycznie. Problem ten nazwała i opisała ponad 30 lat temu dr Hanna Nartowska, psycholog kliniczny z Uniwersytetu Warszawskiego (np. Dzieci nadpobudliwe psychoruchowo, Wychowanie dziecka nadpobudliwego).
Jak twierdzą specjaliści, wśród wszystkich młodszych uczniów, dzieci z ADHD jest od 3 do 10 procent. Choroba ta charakteryzuje się nasilonym zaburzeniem uwagi (dziecko szybko się nudzi, zapomina, przerywa pracę w połowie, czyta bez zrozumienia, gubi w chaosie siebie i wszystko inne), nadmierną impulsywnością (dziecko reaguje nieproporcjonalnie do bodźca, jest agresywne werbalnie i fizycznie, kłótliwe, gadatliwe, wtrąca się do rozmowy, brakuje mu cierpliwości) i przesadną ruchliwością (dziecko wierci się, nie może usiedzieć na miejscu, chodzi po klasie w czasie lekcji, biega jak szalone, wykonuje nerwowe ruchy rękami, nogami, obgryza paznokcie, ołówki). Objawy te mogą występować wszystkie jednocześnie, ale zdarza się, że przeważa tylko jeden z nich, np. dziecko zachowuje się spokojnie, nie kręci się, nie rozrabia, ale jest jakby nieobecne, nie może się skoncentrować na żadnym zadaniu.
ADHD można rozpoznać już w okresie niemowlęctwa, ale najbardziej uwidacznia się, gdy dziecko idzie do szkoły i od początku nie radzi sobie z nauką, wymaganiami, oczekiwaniami nauczycieli, w kontaktach z rówieśnikami. Występowanie opisanych zaburzeń jest wskazaniem do przeprowadzenia badań diagnostycznych. Samo postawienie diagnozy, rzecz jasna, nie rozwiązuje sprawy, jednak świadomość nauczyciela z kim ma do czynienia, na pewno ułatwi mu znalezienie właściwego sposobu postępowania. Przy znaczącym nasileniu objawów ADHD stosuje się leczenie farmakologiczne połączone z psychoterapią. W wielu przypadkach leki poprawiają stan dziecka - zwiększa się koncentracja uwagi, zmniejszają impulsywność i nad-ruchliwość, dzięki czemu łatwiej mu odbierać świat, przyswajać wiedzę, odnosić intelektualne sukcesy, dogadać się z otoczeniem.
Dziecko nadpobudliwe psychoruchowo, pozostawione samo sobie, doświadcza w szkole wyłącznie porażek. Ma niskie poczucie własnej wartości, bo nie może sprostać ani wymaganiom domu, ani szkoły. Tak bardzo jednak zależy mu na tym, by zaistnieć, że za wszelką cenę będzie się starało zwrócić na siebie uwagę, paradoksalnie - zachowując się w sposób trudny do zaakceptowania. Inaczej mówiąc - zniesie i wycierpi wiele, byle tylko zostać dostrzeżonym.
Dziecko z ADHD to dla nauczyciela duży problem i wyzwanie. Oprócz wiedzy o schorzeniu i wytrwałości w postępowaniu, potrzebny jest dobry kontakt z rodzicami dziecka, ze szkolnym pedagogiem oraz praca nad relacjami z rówieśnikami.
Uczeń nadpobudliwy wymaga szczególnego traktowania. Bardzo duże znaczenie mają pochwały, na nic z kolei zdają się kary. Najmniejszy nawet sukces dostrzeżony i doceniony przez nauczyciela uskrzydla dziecko, dodaje mu otuchy i ochoty do działania, ale pamiętajmy, że niestety na krótko. Nadpobudliwiec nie ma cierpliwości do systematycznych działań na dłuższą metę. Chwilowe powodzenie nie może więc zwalniać ani nauczyciela, ani rodziców z ciągłego „czuwania” nad dzieckiem. Dobre rezultaty osiągniemy wydając krótkie, proste polecenia, np.: otwórz zeszyt, zamknij tornister, czytaj, spójrz na mnie, unikając przy tym negatywnych sformułowań w rodzaju: nie gadaj, nie kop. Warto też „kanalizować” nadmierną ruchliwość dziecka, angażując je do drobnych czynności w rodzaju: przynieś kredę, wytrzyj tablicę, zbierz zeszyty, a następnie podziękować za pomoc i pochwalić za dobre wykonanie powierzonego zadania. Takie pozytywne wzmocnienie z pewnością zadziała korzystnie. Nadmierną impulsywność, wybuch złości można próbować „zagadać”, odwrócić uwagę dziecka, proponując np.: „Pomóż mi zanieść zeszyty do pokoju nauczycielskiego”. Można też pomóc w rozładowaniu napięcia, proponując, by dziecko podarło starą gazetę, niepotrzebne kartki papieru, porzucało piłką do kosza lub poskakało na materacu.
Najważniejsze, by nie karać dziecka nadpobudliwego za objawy jego choroby. Uwagi w dzienniczku, liczne pały, stanie w kącie, ośla ławka i inne wymyślne represje to, w przypadku tej choroby, droga donikąd.
Rozmawiając z rodzicami dziecka nadpobudliwego, trzeba zadbać o ich poczucie bezpieczeństwa, otrzymują bowiem zewsząd same złe wiadomości na jego temat. Sytuacja jest oczywiście łatwiejsza, gdy rodzice mają świadomość rzeczywistości i wolę współpracy z nauczycielem. Pamiętajmy jednak, że wielu z nich doświadczyło upokorzeń i przykrości związanych np. z koniecznością przenoszenia dziecka, jako „trudnego” ucznia, z jednej szkoły do drugiej. Ważne jest, by w kontaktach z rodzicami nauczyciel zawsze mówił o konkretnych zachowaniach dziecka: „Jaś zrobił to czy tamto”, a nie o jego cechach: „Jaś jest taki a taki”. Trzeba też powstrzymać się od szukania sprawcy takiego stanu rzeczy, nie atakować rodziców stwierdzeniami w rodzaju: „To państwa wina, bo na wszystko Jasiowi pozwalacie, rozpieszczacie go”. Dobre porozumienie rodzic - nauczyciel zadziała na korzyść dziecka. Gdy więc mamy do czynienia z rodzicami opornymi, niechętnymi szukaniu diagnozy, wykażmy szczególną troskę, by im uzmysłowić skutki pozostawienia dziecka bez specjalistycznej opieki.
Kolejny problem, z jakim boryka się nauczyciel, to rodzice innych dzieci w klasie, mniej lub bardziej jawnie niechętni obecności nadpobudliwca wśród klasowej dziatwy. Zanim wybuchnie otwarty konflikt, warto spróbować porozmawiać o sprawie na wywiadówce, ze wszystkimi obecnymi jednocześnie lub z każdym osobno, uzyskawszy jednak uprzednio zgodę rodziców dziecka nadpobudliwego na taką publiczną debatę. Przy dobrej woli każdej ze stron można opracować plan działania, w wyniku którego dziecko sprawiające kłopoty łatwiej przystosuje się do funkcjonowania w zespole.
2