Gmaszysko na pierwszy rzut oka ma wygląd starej czynszowej kamienicy, jakich wiele powstało na przełomie XIX i XX w. O okresie sławy i znaczenia świadczy dziś jedynie herb jego dawnych właścicieli, który zachował się na renesansowym portalu głównego wejścia do budynku i na barokowej bramie, prowadzącej na dziedziniec zamkowy, na którym znajduje się również wolnostojąca wieża zamkowa, w przyziemiu kwadratowa, na wyższych kondygnacjach ośmiokątna. Bierutów należał do księstwa wrocławskiego i został założony przez księcia Henryka III w 1266 r. Po przedwczesnej śmierci księcia Henryka IV Probusa jego księstwem zawładnął Henryk V Gruby z Legnicy. Podstępem uwięziony przez stryjecznych braci, torturowany zrzekł się swych ziem, między innymi Bierutowa, na rzecz książąt głogowsko-oleśnickich. Oni to przypuszczalnie na początku XIV w. wznieśli murowany gotycki zamek na miejscu poprzedniej twierdzy drewniano-ziemnej. W istniejącym budynku są jednak znaczne partie murów pochodzących z pierwszej, obronnej budowli.
W rękach Piastów oleśnickich Bierutów pozostawał aż do wygaśnięcia ich linii - niemal do końca XVI w. W tym czasie również miasto zostało otoczone murami obronnymi. Do dnia dzisiejszego zachowały się ich niewielkie partie we wschodniej i północnej jego części. Nie dotrwały do dziś trzy bramy miejskie, rozebrane w XIX w. Zespół obronny zamek-miasto przechodził liczne kataklizmy wojenne, m.in. wojny husyckie w latach 1430 i 1432. W XVI w. drogą sukcesji zamek bierutowski objął ród Podiebradowiczów, których przodek, Jerzy z Podiebradu, był królem Czech. Ród ten rozbudował gotycką warownię, nadając jej najpierw formę renesansową, później barokową. Gdy nadciągnęła wojna trzydziestoletnia Bierutów wielokrotnie przechodził z rąk do rąk.
Gdy w roku 1643 stacjonowali tu żołnierze cesarscy, trzej z nich w jednym z zamkowych pomieszczeń urządzili sobie libację. Po opróżnieniu paru gąsiorków wina, mocno podchmieleni wojacy postanowili wypić zdrowie diabła. Wiele już lat brali udział w zbrojnych wyprawach - "raz na wozie, raz pod wozem" - ale z najtrudniejszych opresji cało wynosili głowy - więc zdrowie tego, który jest władcą ciemności, niech będzie ich patronem w krwawych starciach i wyprawach. Stanęli, szklanice podnieśli do góry, zdrowie diabła! Ze zdumieniem spostrzegli, że obok jest czwarty towarzysz biesiady z dziwnie gorejącymi oczami. Rozlał kolejną porcję trunku do naczyń i polecił wznieść jeszcze raz poprzedni toast. Żołnierze, choć zaniepokojeni dziwną postacią, powtórnie wykrzyknęli "Zdrowie diabła!". W tym momencie jakaś siła potworna uniosła ich do góry i rzuciła o podłogę, że aż stracili przytomność. Gdy znaleziono ich rano, nie przypominali już dawnych odważnych zabijaków. Kronikarze zapisali, że otrzymali pocałunek diabła. Niebawem w błahej potyczce zginęli wszyscy trzej. Powiadano, że diabeł zabrał swą własność. Tyle zapisali siedemnastowieczni kronikarze i przeniosły ludowe opowieści. W następnych wiekach zamek wielokrotnie zmieniał właścicieli, m.in. był w rękach magnackiej rodziny Schindlów. W drugiej połowie XIX w. rozebrano skrzydło wschodnie. Po 1945 r. był siedzibą różnych urzędów, obecnie - nadleśnictwa. Zachowało się skrzydło z wieżą zwieńczoną dwulatarniową kopułą oraz brama i mury obwodowe.
|