SCENARIUSZ PRZEDSTAWIENIA KABARETOWEGO NA DZIEŃ NAUCZYCIELA
Dzwonek na przerwę, dzieci wpadają do klasy, dziewczynki idą spokojnie, oglądając klaser z karteczkami, dwóch chłopców wchodzi i głośno rozmawia, wbiega chłopiec - Jaś , popycha innych, zabiera dziewczynkom karteczki, wytrąca album.
CHŁOPIEC I
Wiesz, że z tego ostatniego sprawdzianu ze środowiska dostałem jedynkę.
CHŁOPIEC II
Dlaczego?
CHŁOPIEC I
Bo ściągałem?
CHŁOPIEC II
Przecież nie miałeś ściągi.
CHŁOPIEC I
No, tak ale Pani przyłapała mnie gdy liczyłem żebra.
CHŁOPIEC II
Aha, a wymieniłeś wszystkie żywioły?
CHŁOPIEC I
Tylko trzy: ziemię, ogień i powietrze, czwartego nie znam.
CHŁOPIEC II
Jak to nie znasz? A czym myjesz ręce?
CHŁOPIEC I
Już wiem! Mydło!
CHŁOPIEC II
Co Ty? Puknij się ! Woda!
Dzwonek, wszyscy siadają do ławek
NAUCZYCIELKA
Oddaję Wam wypracowania,
uczyłam Was przez lata całe
i oto ma zapłata.
Wy dziś nie umiecie dosłownie nic, a nic!
Wkładałam w puste głowy materiał naukowy.
Prosiłam, tłumaczyłam, nie został ślad.
DZIEWCZYNKA I
Oj, proszę pani.
Tak mówić nie można!
My nie jesteśmy tacy źli!
NAUCZYCIELKA
Mam na to dowód!
Nauczycielka podnosi do góry zeszyt, pokazuje wokół, na naklejce imię Wojtek.
Wojtku, twoje opowiadanie do złudzenia przypomina hiszpańską corridę.
WOJTEK
Dlaczego, proszę pani?
NAUCZYCIELKA
Bo są w nim same byki!
Wojtku, czy ty się w ogóle uczysz?
WOJTEK
Uczę się proszę pani.
NAUCZYCIELKA
To dlaczego robisz tyle błędów?
WOJTEK
A, a, ..., bo ja się uczę na błędach prze pani.
Wojtek wypowiada tę myśl radośnie, odkrywczo. Nauczycielka odwraca się i ciężko wzdycha.
WOJTEK z żalem mówi.
Ja naprawdę nie zasłużyłem na jedynkę
NAUCZYCIELKA
Ja też tak uważam, ale niestety niższych ocen już nie ma. Dawid proszę czytaj co na dziś z polskiego było do zrobienia?
DAWID
Nie mogę nie włożyłem rano do teczki zeszytu, chociaż się uczyłem, prawie aż do świtu.
NAUCZYCIELKA
Jak się uczyłeś, to jaki problem, powiesz nam z pamięci.
DAWID
Ty, podpowiadaj!
KOLEGA
Nie mogę . Nic z tego. Nie pamiętasz mnie wczoraj na polskim nie było już w szkole.
NAUCZYCIELKA
Zaczęliście mu wszyscy podpowiadać i Dawid nie wie co ma gadać. Wojtek, chodź z zeszytem pokaż coś ty napisał.
Wojtek pokazuje zeszyt.
To lekcja polskiego, a ty mi bazgroły? Jutro przyjdziesz z ojcem lub matką do szkoły.
Oj popytam z dziennika proszę numer ............ trzeci.
UCZEŃ
Ja nie mogę czytać, krew mi z nosa leci.
NAUCZYCIELKA
Co widzę? Ktoś z sali dwa palce podnosi.
UCZEŃ II
Tak, bo na chwileczkę, chcę o wyjście prosić.
NAUCZYCIELKA
Przecież w naszej klasie są także dziewczęta, proszę Kasiu, czytaj.
KASIA
Jakoś nie pamiętam, ażeby nam pani w ogóle coś zadała.
W tym czasie w tle Bartek ciągle gada z koleżanką z ławki. Nauczycielka, zwraca na niego uwagę.
A, Ty Bartku ciągle tylko gadasz i gadasz. Czy wiesz jak nazywamy człowieka, który ciągle gada i gada, chociaż nikt go nie słucha?
BARTEK
Po chwili zastanowienia wypowiada błyskotliwą myśl, jest przy tym bardzo z siebie zadowolony.
Wiem, wiem, proszę pani, takiego człowieka nazywamy nauczycielem.
NAUCZYCIELKA
Barek, nie udawaj mądrali, chcesz rozśmieszyć nas to przeczytaj swoją pracę domową.
BARTEK
Otwiera zeszyt i zaczyna czytać.
Temat pracy - "Mój sen".
Przyśniło mi się wieczorem, wiecie jak to we śnie bywa czasem,
że byłem panem dyrektorem i że rządziłem naszą szkołą.
Idę do szkoły i marzę: No, ja dopiero im pokażę,
Bo na takiego jak ja dyrektora, to w naszej szkole najwyższa pora. .
Jak, ja się cieszę, że mnię wybrali.
NAUCZYCIELKA
Mnie wybrali, Bartku, mnie wybrali.
BARTEK
Panią? Kiedy?
DZIEWCZYNKA II
Podnosi bardzo grzecznie rękę, czeka, pyta "głosem lizusa.".
A, czy nasz pan dyrektor o tym wie?
Nauczycielka siada i głośno wzdycha, łapie się za głowę. Dzieci wybiegają z ławek i ustawiają się w rzędzie. Śpiewają rapując.
Pan, dyrektor, groźny pan dyrektor
wszystkich uczniów przyjacielem jest
Siedzi sobie w swoim gabinecie,
na dywanik czasem wzywa mnie.
Ref. Wszyscy mu się w pas kłaniamy,
czasem mu na nerwach gramy.
On jest tu, on jest tam,
wielki szkoły pan.
.Pan dyrektor, groźny pan dyrektor,
przez korytarz szkoły szybko mknie,
my ze strachem cicho przemykamy,
bo on o nas bardzo dużo wie.
Dzwoni dzwonek i dzieci ze śmiechem, krzycząc hura! Wybiegają z klasy. Nauczycielka wychodzi spokojnie i powoli. Na korytarzu szkolnym starsi uczniowie wkuwają coś z zeszytów.
UCZEŃ
Nieszczęsne zadania i tragiczne wzory
jawią się w snach moich niby jakieś zmory.
Nie o takich snach, matematyku drogi,
marzył jeszcze wczoraj uczeń młody!
Za cóż że, za cóż, mój panie kochany,
o matematyce mam myśleć od rana!
I to myślenie tyle czasu mi zajmuje,
że na naukę już mi sił brakuje.
UCZEŃ
Nieszczęsne zadania i tragiczne wzory
od dawna straszne, nocne zmory.
Po co me smutne oczy za sobą ciągniecie,
żalu mi przydajecie?
A niechże się wreszcie, co się ma stać, stanie,
bo uczyć się tej chemii nie jestem już w stanie!
Niechże się, co ma dziać, dzieje.
Nie masz, nie masz nadzieje...
I ściągaweczki wniwecz, podpowiadania na nic.
I to wszystko przez ciebie, moja miła pani!
Chemiczka dwójkę dała jeno,
tak mnie w tej szkole bardzo licho cenią... .
Uczniowie śpiewając rapują.
RAP MICKIEWICZ
Uczył się mój ojciec i ja się uczyć muszę
paru długich kawałków z Pana Tadeusza .
Więc chodzę i wkuwam przecież o to chodzi.
Słowo po słowie, lecz nic mi nie wychodzi.
To już umiem to zapomnę po dziesięciu minutach
I po co mi to wszystko i za co ta pokuta?
Nagle słyszę za ścianą em si Hamer trzeba trafu
I odkryłem, że można, że tylko trzeba rapu.
I już umiem na pamięć cały dwunastoksiąg.
Koledzy patrzą na mnie jakbym żabę połknął.
Wiem, że nie ma się czym chwalić, że to trudu nie warte.
Ale czy nie można czasem czegoś zrobić dla żartu?
No i w szkole zadyma, jest odpytywanie.
Polonistka poluje na mnie. Zje mnie na śniadanie.
Patrzy na mnie łapczywie, myśli: Szanse raczej małe.
Na pewno nic nie umie. Postawimy gałę .
I tak gała za gałą chyba od pół roku.
A ja patrzę na nią z góry trochę jakby z boku.
Z godnością wstaję. Ona pyta mnie, czy umiem?
Ja przez chwile stoję cicho a potem mówię dumnie
I tak myślę, co kiedy i kto by powiedział.
Czy wiedział, o czym mówi, czy mówił, o czym wiedział?
Potem mówię już na głos:, więc pokażcie mi papier.
Kto powiedział i kiedy, że Mickiewicz to nie raper?
UCZEŃ
Wieleś mi uczyniła pustki w domu moim,
ma droga polonistko, tym postępkiem swoim.
Niby nic, jednak tak to było,
jedną malutką pałką tak wiele ubyło!
Ach, gdybyż to ta jedna tylko była...
cóż, kiedyś ty ich więcej dotąd postawiła!
Przez ciebie ma matka często się frasuje,
przez ciebie ojciec wieczorami mnie pilnuje.
Czyż serce masz z kamienia, droga polonistko,
żeś obróciła wniwecz, co lubię... To wszystko.
UCZEŃ
W geografii, kto tam trafi?
Na biologię też mam fobię,
lewe ręce do techniki,
nie mam słuchu do muzyki.
Na historię chodzę w kratkę,
różne daty znam przypadkiem,
a języki cztery lata
to życiowa wielka strata.
Już od września w szkolnej izbie,
wszystko wiem o katechizmie.
To teoria, a w praktyce
piekło czasem też zachwycę.
UCZEŃ
A teraz na poważnie. Nie jest z nami tak źle.
Jesteśmy jeszcze młodzi, ale wiemy, jak wiele
mozolą się dla nas, pracują nasi nauczyciele.
Ile to mówią do uczniów na każdej co dnia lekcji,
i ile tych słów nie do uszu, ale gdzieś w przestrzeń leci.
Przygotowują lekcje czasem do późnej godziny,
kiedyś my sobie spokojnie o dniu jutrzejszym śnimy.
UCZEŃ
Albo znów błędy poprawiają czerwonym atramentem,
lub nasze zeszyty z błędami zanoszą do domu na święta.
UCZEŃ
To znowu na konferencjach siedzą długie godziny
i myślą, jakie lenistwa i stopni złych są przyczyny.
UCZEŃ
Ale my dziś ucieszyć chcemy panów i panie,
bo z ich nauki na pewno coś w głowach naszych zostanie.
Wszyscy razem:
Ucz się matmy, mój kochany i polskiego też się ucz,
jeśli nie ten fakt jest znany, że kamienie będziesz tłuc.
Cztery razy dwa to osiem, każdy dobrze o tym wie.
Jeśli uczeń ma to w nosie, to tragicznie jest i źle.
Śpiew piosenki "List, listeczek"(Piotra Kaja)
Wiatr listonosz, śmieszny pan, puka w sercu tu i tam.
Całą torbę liści ma i od serca wszystkim da.
Całą torbę liści ma i od serca wszystkim da.
Ref.
List, listeczek, tra, la, la, fruwa sobie, z wiatrem gra.
List, listeczek, tra, la, la, każdy w ręku listek ma.(bis)
Jesień pragnie rzucić dar, niechaj w końcu pryśnie czar.
Święto naszych Panów, Pań, kwiatów bukiet właśnie dlań.
Ref.
UCZEŃ
Tyle tu słoneczników
bo tu stanęły przy nas
wszystkie pogodne dni waszego życia
Tyle tu ptasiego zgiełku
bo się rozwiały
wszystkie nocne trwogi
o powrót naznaczonych ogniem
Tyle tu światła
bo tak się wiązała
gwiazda łagodności
nad przystanią szkolnych progów.
UCZEŃ
Różne są drogi wiodące przez życie.
I różne ludzkiej dobroci są style.
Jest też i taki: bez pozy, reklamy,
bez pawich piórek i skrzydeł motylich.
Dobroć, co płomień jasnej życzliwości
w czyny realne kształty przyobleka.
I całym życiem wiernie, nieprzerwanie
trwa w służebnictwie drugiego człowieka.
Śpiew piosenki "Słowa dla naszej Pani"(Wesoła szkoła)
Wiele pięknych kwiatów znamy - tulipanów, róż i bzów.
My dla naszej Pani mamy najpiękniejsze kwiaty słów.
Słowo miłość za jej troski, słowo wdzięczność za jej trud.
Dar to skromny, dar uczniowski wyśpiewany z serc jak z nut.
Wiele gwiazd na niebie błyszczy i srebrzysty płonie nów.
Dziś dla Państwa mamy wszyscy najpiękniejsze kwiaty słów.
Słowo miłość za ich troski, słowo wdzięczność za ich trud.
Dar to skromny, dar uczniowski wyśpiewany z serc jak z nut.
Niech nam Państwo dziś wybaczą, żeśmy czasem byli zli,
I z uśmiechem na nas patrzą, bo co złego to nie my.
Słowo miłość za ich troski, słowo wdzięczność za ich trud.
Dar to skromny, dar uczniowski wyśpiewany z serc jak z nut.
UCZEŃ
Życzymy, wam i sobie, by ziarno rzucane
do duszy naszej nie szło na marne
i powołanie w tej pracy potrzebne
było cierpliwe i zawsze ofiarne.
Śpiew piosenki "Dziękujemy całym sercem" ze śpiewnika J. Rogowskiej
Dziękujemy, dziękujemy całym sercem, z całych sił.
Dziękujemy, dziękujemy za wasz wielki trud.
Czasem w życiu brakuje tego słowa -" dziękuję",
co pomaga i innym, i nam.
Po co w ciszy je więzić, niech uleci najprędzej
w tej piosence swobodnej jak ptak. ( bis)