PIĘĆDZIESIĄTNICA
Napisał: ALEKSANDRA KOWAL
„Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy…” tak w Dziejach Apostolskich rozpoczyna się opis zesłania Ducha Świętego (Dz 2,1n). W greckim tekście św. Łukasza czytamy: pentekostes „pięćdziesiąty [dzień]”. Terminu tego użył autor dla nazwania święta Szawuot (hebr. szawua tydzień, szawuot tygodnie). W Księdze Tobiasza jest ono nazwane Świętem Tygodni (Tb 2,1), a historyk żydowski Józef Flawiusz w swojej Wojnie żydowskiej nazywa je Świętem Siedmiu Tygodni. Spróbujemy odpowiedzieć na pytanie: co to było za święto i dlaczego właśnie w ten dzień nastąpiło zesłanie Ducha.
Zmartwychwstanie Jezusa nastąpiło w szczególnym dniu kalendarza żydowskiego: w pierwszym dniu żniw. Żydzi nazywają pierwszą niedzielę po święcie Paschy dniem świętego snopa (hebr. omer snop). Dzień ten rozpoczyna okres pięćdziesięciu dni przed dniem Pięćdziesiątnicy, który jest obchodzony jako dzień spełnienia nadziei mesjańskich. Snop zostaje złożony jako ofiara dziękczynna za żyzność ziemi i obfitość plonów. Uczeni żydowscy uważali go za ofiarę dziękczynienia, jakie człowiek winien jest Bogu za otrzymaną na pustyni mannę, której każdy Hebrajczyk zbierał omer (Wj 16,16). Św. Paweł pisząc, że „Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli” (1 Kor 15,20), używa terminu greckiego aparche, co znaczy „pierwociny”.
Siedem tygodni później (czyli w pięćdziesiątym dniu) obchodzi się Święto Pięćdziesiątnicy, które jest nazywane również Świętem Tygodni, zgodnie z Prawem: „Odliczysz sobie siedem tygodni. Gdy zacznie sierp żąć zboże, rozpoczniesz liczyć te siedem tygodni. I będziesz obchodził Święto Tygodni ku czci Pana Boga Twego” (Pwt 16,9-10); oraz „I odliczycie sobie od dnia po szabacie, od dnia, w którym przyniesiecie snopy do wykonania nimi gestu kołysania, siedem tygodni pełnych, aż do dnia po siódmym szabacie odliczycie pięćdziesiąt dni i wtedy złożycie nową ofiarę pokarmową dla Pana” (Kpł 23,15-16).
Pierwszego dnia tego okresu pięćdziesięciu dni, synowie Izraela przynosili o zachodzie słońca pierwszy snop jęczmienia omer, pierwociny nowych plonów. Kapłan wykonywał tą ofiarą liturgiczny gest kołysania w czterech kierunkach, następnie gest podnoszenia w hołdzie Temu, do którego należy cała ziemia. W ten sposób snopy stawały się poświęcone. Natomiast dzień pięćdziesiąty był zakończeniem żniw i świętem zamknięcia. W tradycji żydowskiej istnieje ścisły związek między przestrzeganiem szabatu i obliczaniem tych pięćdziesięciu dni. Siódmy dzień jest zakończeniem i ukoronowaniem tygodnia, gdyż siódmego dnia stwarzanie świata było już zakończone i Bóg ten dzień pobłogosławił. Obliczanie siedem razy po siedem oznacza zakończenie wyższego rzędu. Orygenes (jeden z Ojców Kościoła) pisał: „Liczba pięćdziesiąt jest święta; jest to widoczne na przykładzie dni świątecznych Pięćdziesiątnicy, które oznaczają wyzwolenie z utrapień i oddanie się radości. Dlatego w tym czasie nie pości się ani nie klęka, czas ten bowiem wyobraża świąteczne zgromadzenie, jakie odbędzie się w czasach przyszłych, zapowiadane w ziemi Izraela przez rok zwany przez Hebrajczyków rokiem jubileuszowym; ten pięćdziesiąty rok przynosi ze sobą uwolnienie niewolników i darowanie długów. Ponadto liczba pięćdziesiąt obejmuje siedem szabatów, szabat szabatów, a także nowy początek w ósmym szabacie, prawdziwie nowy odpoczynek, który jest ponad szabatem”.
Według tradycji lud Izraela był w Egipcie niejako zamknięty „za pięćdziesięcioma bramami nieczystości”. Dlatego Bóg wyzwolił swój lud zza wszystkich tych nieczystych bram, które go więziły i przeprowadził go przez „pięćdziesiąt bram mądrości”, aby go oczyścić i uczynić godnym otrzymania Tory (Prawa Mojżeszowego). W jej pięciu księgach (pięć pierwszych ksiąg Starego Testamentu dla Żydów jest najświętszym Pięcioksięgiem, Prawem, czyli Torą) pięćdziesiąt razy wspomniane jest wyjście z Egiptu tak głosi ona miłosierdzie Boga wobec świata. Istotnym celem wyjścia z Egiptu było nadanie Prawa i jego przyjęcie przez lud Izraela, nastąpiło to właśnie w dzień święta Szawuot. Dlatego każdy pobożny Izraelita obowiązany jest do osobistego odliczania dni, które doprowadzą do dnia rocznicy otrzymania Tory. Czas ten rabini polecają poświęcić praktykowaniu i doskonaleniu cnót, na których opiera się świat, aby w ten sposób przyspieszyć nadejście czasów mesjańskich. W czasie tych pięćdziesięciu dni przed Izraelem otwierały się „bramy czystości”. Z gromady niewolników dzieci Izraela stały się ludem świętym i królewskim kapłaństwem. Święto Szawuot zwane jest również „czasem daru naszej Tory”.
Zauważmy tę wspaniałą analogię. Dzień zesłania Ducha Świętego uważa się za narodziny Kościoła. Wtedy to przyobleczeni mocą z wysoka apostołowie, z gromadki wylękłych i zrozpaczonych ludzi zmienili się w zjednoczone w jednym Duchu Ciało Chrystusa Kościół Chrystusowy, głoszący z mocą Dobrą Nowinę. Duch Święty uczynił z nich wspólnotę, tak jak przyjęcie Prawa uczyniło z Hebrajczyków lud Boży. Według tradycji żydowskiej Mojżesz, zszedłszy z góry Synaj, rzekł do ludu: „Weźmijcie Torę!” słowa nie mniej uroczyste niż te, które wypowiedział Jezus w pierwszy dzień święta Szawuot: „Weźmijcie Ducha Świętego!”
W ramach Święta Tygodni czytana jest w synagodze Księga Rut. Kłosy zbierane przez nią na polu Booza są jak pierwociny żniw jęczmienia i ofiara snopa. Wiemy, że Rut Moabitka pojawia się w rodowodzie Jezusa i że dla judaizmu nie ma wątpliwości, że Rut zalicza się do przodków Mesjasza. Ona, nie-Żydówka, umożliwi przyjście Mesjasza i stanie się symbolem otwarcia zbawienia dla wszystkich narodów. Księga Rut uczy nas, że królestwo niebieskie może być udziałem jedynie tego, kto przeszedł próbę upokorzeń i cierpień.
Duch Święty-Pocieszyciel jest tym, którego Jezus obiecuje zesłać uczniom i który ukazuje się w postaci ognistych języków nad głowami apostołów; jest to ten sam Duch Święty, który zstąpił w ogniu Synaju, aby wyryć Dziesięć Słów życia (Dekalog), by podyktować Mojżeszowi Torę pisaną i Torę ustną. Tora Ducha, która od tysięcy lat jest rozkoszą Izraela, żyje prawdziwym życiem w Jezusie Chrystusie. Tora to Jezus żyjący, a Jezus to żyjąca Tora. Tak jak najdroższe Ciało Chrystusa, tak i Tora daje życie, tak samo Torę się „spożywa". Winniśmy żywić się jej słowami i wchłaniać ją sercem, aby, jak pisze św. Paweł, być „listem napisanym nie atramentem, lecz Duchem Boga żywego, nie na kamiennych tablicach, lecz na żywych tablicach serc” (2 Kor 3,3).
Najbardziej oczywisty znakiem, towarzyszącym zstąpieniu Słowa na Synaju było pojawienie się Chwały Boga w ogniu i błyskawicach: „Trzeciego dnia rano rozległy się grzmoty z błyskawicami […] Góra zaś Synaj była cała spowita dymem, gdyż Pan zstąpił na nią w ogniu […] i cała góra bardzo się trzęsła” (Wj 19,16-18). W wieczerniku zaś: „Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wichru […] Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden” (Dz 2,2-3). Tylko Duch Święty może przemawiać do serca człowieka. Teofania w wieczerniku jest wypełnieniem obietnicy nowego przymierza: „Umieszczę swe prawo w głębi ich jestestwa i wypiszę na ich sercu” (Jr 31,33). Tak więc owe „języki ognia” stają się czytelnym symbolem. „Czyż moje słowo nie jest jak ogień?” (Jr 23,29) mówi Bóg.
Według św. Augustyna: „Pięćdziesiąt dni po odprawieniu symbolicznej Paschy, po ofiarowaniu i spożyciu baranka, którego krew na odrzwiach domów była rękojmią zbawienia, lud Izraela otrzymał Prawo wyryte palcem Bożym wyobrażającym Ducha Świętego. Podobnie też pięćdziesiąt dni po męce Pana naszego Jezusa Chrystusa, która była Paschą prawdziwą, sam Duch Święty został zesłany na uczniów”.
Dzień Pięćdziesiątnicy, o którym mówią Dzieje Apostolskie, jest więc dniem wielkiego święta, zamykającym siedem tygodni żniw. Cały ten okres pięćdziesięciu dni po święcie Paschy jest przypomnieniem wyjścia z Egiptu, od pierwszej Paschy aż po otrzymanie Prawa na Synaju w pięćdziesiąt dni później. Ten pięćdziesiąty dzień właśnie wybrał Duch Święty, aby zstąpić na rodzący się Kościół.
Na podstawie książki brata Efraima pt. Jezus Żyd praktykujący
opracowała Aleksandra Kowal
POKÓJ BOŻY - SZALOM
Napisał: ALEKSANDRA KOWAL
W Ewangelii wg św. Łukasza (Łk 1,28) jest opisana scena zwiastowania, która zaczyna się słowami anioła Gabriela skierowanymi do Maryi: „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z tobą". Tymi słowami pozdrowienia anielskiego modlimy się codziennie: „Zdrowaś, Maryjo...” Od wieków modlitwa ta utrwaliła się w polskiej tradycji, chociaż jej tekst nie odpowiada dokładnie greckiemu oryginałowi Ewangelii, gdzie Gabriel pozdrawia Maryję słowami: „Raduj się” (daruję czytelnikom greckie literki). Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy uświadomimy sobie, że anioł musiał mówić do Maryi w języku hebrajskim (lub aramejskim). Według najnowszych badań Ewangelie zostały napisane w świętym języku liturgii żydowskiej, a dopiero później przetłumaczone na język grecki. Tak więc anioł powiedział naprawdę „Szalom lach Mariam", co dosłownie znaczy „Pokój tobie, Maryjo". Tak właśnie brzmi dzisiaj początek „Pozdrowienia anielskiego” odmawianego przez wiernych w katolickim kościele rytu hebrajskiego w Izraelu. Tymi samymi słowami zwrócił się Anioł Pana do Gedeona (Sdz 6,23): „Pokój z tobą!” Jest to tradycyjne, czcigodne żydowskie pozdrowienie. Odnajdujemy je we wszystkich listach św. Pawła, które zaczynają się zwykle: „łaska wam i pokój". Niestety, sens polskiego słowa „pokój", którym tłumaczymy hebrajskie słowo szalom, nie oddaje głębi jego znaczenia.
Co oznacza słowo „pokój"?
Według słownika słowo „pokój” ma w języku polskim dwa znaczenia - stan wypływający z braku trosk i kłopotów (spokój) oraz stan braku wojny. Dowiadujemy się, czym nie jest pokój, ale to zupełnie nie wystarcza, aby pojąć, co oznacza szalom - pokój Boży. Przecież gdy zmartwychwstały Jezus stanął przed uczniami, którzy wystraszeni siedzieli zamknięci, i powiedział: „Pokój wam!” (J 20,19) - nie chciał chyba dać im do zrozumienia, że ma pokojowe zamiary albo że nie chce swoją osobą sprawić uczniom kłopotu... Zrozumiemy słowa Pana, gdy uświadomimy sobie znaczenie słowa, którego użył: szalom!
Szalom - co to znaczy?
Hebrajskie słowo szalom (pokój) ma ten sam rdzeń, co słowo pokrewne szalem - cały, kompletny, nienaruszony, wierny, w zgodzie. Według Franza Mussnera „Szalom zawiera w sobie następujące pojęcia: pokój, radość, wolność, integralność, pojednanie, wspólnota, harmonia, sprawiedliwość, prawda, komunikacja. Szalom panuje na świecie, gdy są uporządkowane wszystkie wzajemne relacje, stosunki między Bogiem a człowiekiem oraz między wszystkimi ludźmi. W słowie szalom zbiega się historia zbawienia i dzieje powszechne, spina ono jakby klamrą królestwo Boże i świat". Pięknie pisze też na ten temat brat Efraim: „Słowo szalom znaczy właściwie to, co jest zupełne. Ten, kto żyje w pokoju, to ten, kto jest zupełny, w kim wszystko stanowi całość, kto nie jest pęknięty, rozdwojony; nie może to być człowiek, który głowę ma w biurze, połową ciała jest w łóżku lub przy stole, a drugą połową swojej istoty oddaje się przyjemnościom".
Szalom oznacza więc pełnię istnienia
Jakże inaczej zabrzmią teraz słowa Jezusa - „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak, jak daje świat, Ja wam daję” (J 14,27); albo słowa św. Pawła: „A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli” (Flp 4,7). Zapadną nam głęboko w serce, pełne wdzięczności wobec tak cudownych obietnic.
W Starym Testamencie (1 Krn 22,9) występuje również pojęcie „mąż pokoju” - „Oto urodzi ci się syn, będzie on mężem pokoju, bo udzielę mu pokoju ze wszystkimi wrogami jego wokoło; będzie miał bowiem na imię Salomon” (hebr. Szlomo - mąż pokoju). Pełna znaczenia jest także nazwa świętego miasta: Jerozolima (hebr. Jeruszalaim - miasto pokoju).
Prorok Izajasz zapowiada: - „Nazwano go imieniem [...] Książę Pokoju (hebr. sar-szalom)” (Iz 9,5) - jest to więc tytuł mesjański. O Mesjaszu pisze prorok Micheasz: „Ten będzie pokojem (w oryginale hebrajskim szalom - Mi 5,4). Autor Listu do Hebrajczyków słowa Psalmu 110 „Tyś kapłanem na wieki na wzór Melchizedeka” odnosi do Jezusa wyjaśniając, że „Imię jego [Melchizedeka] oznacza najpierw króla sprawiedliwości, a następnie także Króla Szalemu, to jest Króla Pokoju” (Hbr 7,2). Najzwięźlej napisał o Jezusie Chrystusie św. Paweł: „On bowiem jest naszym pokojem” (Ef 2,14).
Naszym pokojem jest Jezus!
Jezus jest naszą radością, prawdą, naszym życiem, pojednaniem...
Jezus jest pełnią naszego istnienia!
Jemu chwała na wieki!
CIAŁO I KREW
Napisał: ALEKSANDRA KOWAL
Na podstawie Katechizmu i Hagady
Eucharystia jest źródłem i zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego. W Najświętszej Eucharystii zawiera się bowiem całe duchowe dobro Kościoła, a mianowicie sam Chrystus, nasza Pascha.
Słowa Jezusa wypowiedziane w synagodze w Kafarnaum: „Kto spożywa Ciało moje i pije moją Krew, ma życie wieczne” (J 6, 54) zapowiadają ustanowienie Eucharystii. Jezus wybrał czas Paschy, aby dać swoim uczniom swoje Ciało i swoją Krew. Celebrując Ostatnią Wieczerzę z Apostołami podczas uczty paschalnej, Jezus wypełnił w sposób ostateczny Paschę żydowską.
Głębia znaczenia znaków tej Nowej Ofiary, czytelna dla Jego uczniów, nie jest dla nas łatwo dostępna. Znaki, tak żywe dla wychowanych w żydowskiej tradycji uczniów Jezusa, niestety, dziś już nie przemawiają do chrześcijan. Zgłębiając misterium Eucharystii musimy je dziś odkrywać na nowo.
W centrum celebracji Eucharystii jest chleb i wino. Są to owoce ziemi, które w Starym Przymierzu składano w ofierze Stwórcy na znak wdzięczności.
Podczas uczty paschalnej, zwanej Sederem, po dziś dzień prowadzący modlitwę składa dziękczynienie Bogu błogosławiąc chleb i wino słowami: „Błogosławiony jesteś Panie wszechświata, który dałeś nam chleb, owoc ziemi". „Błogosławiony jesteś Panie nasz, Boże wszechświata, który stworzyłeś owoc winnej latorośli". Modlitwa nad darami obecnie odmawiana przez kapłana w kościele podczas Mszy św. jest to ta sama żydowska modlitwa i brzmi prawie identycznie: „Błogosławiony jesteś Panie, Boże wszechświata, bo dzięki Twojej hojności otrzymaliśmy chleb, który jest owocem ziemi i pracy rąk ludzkich". „Błogosławiony jesteś Panie, Boże wszechświata, bo dzięki Twej hojności otrzymaliśmy wino, które jest owocem winnego krzewu i pracy rąk ludzkich". Podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus odmówił dziękczynienie właśnie tymi słowami. Zdumiewające jest, jak pieczołowicie i dokładnie zachowana jest tradycja żydowska, jak wiele z niej czerpiemy.
Hebrajskie wyrażenie „ciało i krew” występujące kilkakrotnie w Nowym Testamencie (np. Hbr 2, 14: „dzieci uczestniczą we krwi i ciele"; 1 Kor 15, 50: „ciało i krew nie mogą posiąść królestwa Bożego"; Ef 6, 12: „nie toczymy walki przeciw ciału i krwi") oznacza cielesną realność i obecność fizyczną osoby. W języku polskim jest podobne wyrażenie - „z krwi i kości". Jezus zwracając się do Żydów w synagodze w Kafarnaum - J 6, 54 - używa tego semickiego zwrotu - „moje Ciało i moja Krew” - na określenie swojej realnej, fizycznej obecności. Ma na myśli obecność konkretną, a nie jakąś „duchową” czy „symboliczną". Taka „cielesna” religia zgorszyła wtedy wielu uczniów, którzy odeszli.
Ustanawiając Eucharystię, Jezus zapewnił nas, że zawsze gdy będziemy ją celebrować, On sam będzie z nami obecny. Cały Jezus „z krwi i kości". Spożywając paschalną wieczerzę wypełnił nową treścią znaki chleba i wina od wieków obecne w tradycji żydowskiej. Chleb i wino stają się w tajemniczy sposób Ciałem i Krwią Chrystusa. Ciało i Krew - oznaczają prawdziwą, rzeczywistą i substancjalną obecność Pana Jezusa. To jest właśnie obecność sakramentalna Chrystusa w Eucharystii. Nie tylko Człowieczeństwo, ale dusza i Bóstwo naszego Pana - cały Chrystus jest obecny we Mszy św.
W czasie żydowskiej wieczerzy paschalnej spożywa się niekwaszony chleb (macę). Na talerzu sederowym układa się jeden na drugim trzy kawałki macy, które nazywają się: „kohen” (kapłani), „lewi” (lewici), a na spodzie „Izrael” - w ten sposób cały naród żydowski jest reprezentowany. W czasie wieczerzy paschalnej ojciec rodziny przełamuje kawałek środkowej macy. Większą część, nazwaną afikoman, chowa, mniejszą zaś kładzie na swoje miejsce. Następnie ukazując ją pozostałym osobom wypowiada słowa: „Oto chleb upokorzenia, który musieli jeść nasi ojcowie, kiedy wychodzili z Egiptu". Pan Jezus pogłębił tę tradycję wypowiadając w tym momencie słowa: „To jest Ciało moje". W ten sposób wypełnił obietnicę, że da swym uczniom chleba Bożego: „Chlebem, który Ja dam jest moje ciało za życie świata” (J 6, 51).
Po kolacji zwierzchnik rodziny bierze połowę macy, którą schował, je z niej kawałek, łamie i daje po kawałku każdemu z obecnych. Komunia św. jest więc liturgicznym powtórzeniem celebracji święta Paschy. W tradycji żydowskiej od czasów zburzenia Świątyni (a więc gdy nie można już było składać ofiar) spożycie afikomanu wyobraża spożycie baranka. Uczestnicy sederowej uczty rozumieją, że ten kawałek macy zastępuje ofiarę baranka paschalnego, którego krew zbawia. I nam trzeba rozumieć, że to jest właśnie pierwowzór Hostii. Kapłan podczas Mszy św. ukazując Hostię wiernym mówi: „Oto Baranek Boży". A my widzimy oczami wiary Jezusa Chrystusa.
Wypowiadając słowa: „Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej” (Łk 22, 20) nad kielichem wina po wieczerzy, Jezus odwołuje się do ustanowienia Przymierza na Synaju: „Mojżesz wziął krew i pokropił nią lud, mówiąc: ŤOto krew przymierza, które Pan zawarł z wami…»” Jak to podsumowuje autor Listu do Hebrajczyków (Hbr 10, 9): „[Chrystus] usuwa jedną [ofiarę], aby ustanowić inną".
Kielich błogosławieństwa na końcu żydowskiej uczty paschalnej, według tradycji poświęcony Eliaszowi, który miał przybyć przed przyjściem Mesjasza, dodaje do świątecznej radości wina wymiar eschatologiczny, wymiar mesjańskiego oczekiwania na przywrócenie Jeruzalem. „Przyszłego roku w Jerozolimie” powtarzają dziś Żydzi w diasporze przed wypiciem trzeciego kielicha wina w czasie Sederu. Jezus ustanowił Eucharystię, nadając nowy i ostateczny sens błogosławieństwu chleba i wina.
CZAS PASCHY
Napisał: ALEKSANDRA KOWAL
Na podstawie książki O. Raniero Cantalamessy "Pascha naszego zbawienia"
Święto Zmartwychwstania Pańskiego rozciąga się na trzy dni uroczystości wielkanocnych, są one w rzeczywistości jednym dniem świętym, określonym jako „Święte Triduum Paschalne". Jest to święto, które łączy dwa Testamenty: Stary i Nowy. Jezus umarł w przeddzień żydowskiego święta Paschy (J 19,31) stając się prawdziwym Barankiem, zaś zmartwychwstał w dzień po szabacie (J 20,1), dlatego niedziela jest dniem Pańskim, dniem nadziei mesjańskich i odnowienia stworzenia. „Chrystus został ofiarowany jako nasza Pascha” (1 Kor 5,7) - zwięźle pisze św. Paweł.
Większość świąt kościelnych obchodzi się w konkretnym dniu roku, na przykład Boże Narodzenie przypada zawsze 25 grudnia. Dlaczego nie czyni się tak w przypadku Wielkanocy? Jak się tę datę ustala? Dlaczego to święto przypada co roku innego dnia?
Przyczyną jest - pisze jeden z Ojców Kościoła w tekście pochodzącym z IV w. - że sprawowane przez nas misterium nie zależy zwyczajnie od zgodności samego dnia, lecz od wielu różnych okoliczności, które łączymy ze sobą, aby ukazać pełne znaczenie tej tajemnicy. Bierzemy bowiem pod uwagę pierwszy miesiąc, który jest prawdziwie pierwszym miesiącem roku, a który rozpoznaje się na podstawie wiosennego zrównania dnia z nocą, a poza tym staramy się ustalić czternasty dzień cyklu księżycowego, łącząc go razem z triduum: dniem przygotowania, sobotą i niedzielą. Jeśli zabraknie któregoś z tych elementów, nie można obchodzić Paschy. Oto dlaczego nie możemy wyznaczyć jednego, ściśle określonego dnia sprawowania misterium paschalnego, lecz musimy połączyć wszystkie te okoliczności, aby urzeczywistnić mistyczne znaczenie zbawczej męki.
Przyjrzyjmy się, jakie bogactwo treści ukryte jest w tak wyznaczonym dniu. Dzień 14 nisan jest pamiątką Paschy - przejścia Jahwe przez Egipt i wyzwolenia Żydów z niewoli egipskiej (Wj 12,114).
Pierwsza zasada chronologiczna polega zatem na tym, że Pascha powinna przypadać w czasie wiosennego zrównania dnia z nocą, ponieważ fakt ten podkreśla charakter Paschy rozumianej jako rocznica i odnowienie stworzenia. Miesiąc nisan - pierwszy z miesięcy - to jakby urodziny wszechświata, kiedy następuje powrót do źródeł, do utraconej rajskiej niewinności. Chrystus własnym zmartwychwstaniem ponownie podnosi upadły świat, aby wszystko odnowić.
Druga zasada głosi, że Triduum Paschalne powinno przypadać w piątek, sobotę i niedzielę. W pamiątce męki akcentuje się piątek, czyli czas, kiedy został stworzony pierwszy człowiek, ponieważ dla jego ponownego wyniesienia należało szukać tego samego dnia. Sobota jest siódmym dniem, dniem odpoczynku Boga, w którym ponownie Bóg „znajduje spoczynek” w spokojnym grobie, doprowadzając do pełni nowe stworzenie świata. Niedziela jest pierwszym dniem nowej epoki.
Trzecią okolicznością jest pełnia księżyca, ponieważ ujawnia najlepiej cud zwycięstwa nad ciemnością, dokonujący się w śmierci Chrystusa.
Ponieważ te trzy okoliczności nie mogą zbiegać się w tym samym dniu, tak jak to było w roku śmierci Jezusa, Kościół za każdym razem usiłuje obchodzić Paschę biorąc pod uwagę wszystkie możliwe aspekty, które są zdolne ukazać pełniej mistyczne znaczenie Paschy.
Niestety, data Wielkanocy jest punktem spornym dla chrześcijan różnych Kościołów. Obecnie, dążąc do jedności, prowadzi się rozmowy w celu ustalenia tej samej daty Wielkanocy dla wszystkich chrześcijan.
Aleksandra Kowal
CZY JESTEŚMY ŻYDAMI?
Napisał: ALEKSANDRA KOWAL
Kto należy do narodu wybranego?
Zawsze gdy słyszę w czasie Mszy świętej podniosłe słowa prefacji zaczerpnięte z Pisma świętego (1 P 2,9): „Jesteśmy bowiem plemieniem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem odkupionym” - czuję radość i wdzięczność za to, że Bóg wybrał mnie i wezwał do chwały, że włączona zostałam do Jego świętego Kościoła.
Kiedyś jednak w trakcie uroczystej modlitwy powszechnej, która odbywa się w czasie liturgii Wielkiego Piątku usłyszałam dobitnie inne słowa, które zapadły mi w serce i zburzyły mój pokój: „Wszechmogący, wieczny Boże, Ty dałeś swoje obietnice Abrahamowi i jego potomkom; wysłuchaj łaskawie prośby swojego Kościoła, aby lud, który niegdyś był narodem wybranym, mógł osiągnąć pełnię Odkupienia".
Te dwa teksty zupełnie nie współgrały - dźwięczały w moim umyśle zgrzytliwym dysonansem. Natychmiast pojawiło się w nim wiele pytań: Czy to znaczy, że obietnice należą do Izraela, a wybranie do chrześcijan? Czy potomkowie Abrahama nie są już narodem wybranym? Czy może są nim nadal? Ale przecież to chrześcijanie są wybranym plemieniem Boga! Postanowiłam poszukać w Piśmie świętym odpowiedzi na pytanie: Kto należy do narodu wybranego?
Wybranie narodu Izraela
To zadanie okazało się nader proste, ponieważ w Rz 9,4-5 znajdujemy explicite wypisaną odpowiedź: „Są to Izraelici, do których należą przybrane synostwo i chwała, przymierze i nadanie Prawa, pełnienie służby Bożej i obietnice. Do nich należą praojcowie, z nich również jest Chrystus według ciała". A więc odpowiedź jest jednoznaczna - narodem wybranym jest naród żydowski.
Tu ktoś mógłby zaprotestować (a jest wiele takich osób), że owszem, Izraelici byli narodem wybranym kiedyś, ale teraz ludem Bożym, czyli Izraelem, są chrześcijanie. (Nawiasem mówiąc historia uzurpowania sobie wyłączności Bożego wybrania powtórzyła się kilkakrotnie. To samo - tzn.: „my jesteśmy, a wy już nie jesteście” - twierdzili kiedyś protestanci Lutra wobec katolików, potem zielonoświątkowcy wobec protestantów, a dzisiaj Świadkowie Jehowy wobec wszystkich.)
Sprawdźmy, co na ten temat mówi Biblia:
Rz 11,1-2: „Pytam więc: Czyż Bóg odrzucił lud swój? Żadną miarą! [...] Nie odrzucił Bóg swego ludu [czyli Żydów], który wybrał przed wiekami";
Rz 9,16: „[Wybranie] więc nie zależy od tego, kto chce lub o nie się ubiega, ale od Boga, który okazuje miłosierdzie";
Rz 11,28-29: „...gdy jednak chodzi o wybranie, są oni [tzn. Żydzi] - ze względu na praojców - przedmiotem miłości. Bo dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne.”
Z przytoczonych tu słów Pisma dowiadujemy się, że przed wiekami Bóg wybrał sobie naród żydowski na wyłączną swoją własność, aby się mu objawić i aby opiekować się nim. Była to suwerenna decyzja Boga. Nie wiadomo, dlaczego wejrzał na ten naród, a nie inny. Tak samo nie wiedzieli tego Żydzi. Nie mogli przecież pragnąć Boga, którego nie znali. Nie ubiegali się więc o ten przywilej. Nieodgadniony w swoich dziełach Bóg obdarzył swoją łaską Izraelitów i nigdy ich nie odrzuci, ponieważ On jest wierny. Zgodnie z wolą Bożą narodem wybranym na wieki, nieodwołalnie, są Żydzi.
Gdzie więc jest miejsce dla uczniów Jezusa?
Obraz drzewa oliwnego
Aby wyjaśnić status chrześcijan w Bożych oczach chciałabym teraz przywołać sugestywny obraz przedstawiony przez św. Pawła w Liście do Rzymian. Lud Boży jest porównany tutaj do szlachetnej oliwki, zasadzonej i pielęgnowanej przez Boga. Jest to Jego ukochane drzewo - jedyne w Jego ogrodzie. Niespodziewanie Ogrodnik zdecydował się obciąć niektóre z gałęzi (może większość z nich, ale na pewno nie wszystkie) i na ich miejsce wszczepił gałązki odcięte z dziczki oliwnej, czyli drzewka dzikiego, rodzącego cierpkie i mało soczyste owoce. To znaczy, my, chrześcijanie, jesteśmy tymi dzikimi gałązkami i zostaliśmy sztucznie wszczepieni w prastare drzewo Izraela. Z tego utrzymującego nas pnia czerpiemy swoje życiodajne, święte soki i bez niego nie moglibyśmy żyć, bo gałęzie bez korzenia po prostu usychają. Stąd gałęzie nie powinny uważać się za coś lepszego tylko dlatego, że znajdują się wyżej niż korzenie.
- Rz 11,16-18: „...jeżeli korzeń jest święty, to i gałęzie. Jeżeli zaś niektóre zostały odcięte, a na to miejsce zostałeś wszczepiony ty [czyli chrześcijanin pochodzenia pogańskiego, a nie żydowskiego], który byłeś dziczką oliwną, i razem [z innymi gałęziami] z tym samym korzeniem złączony na równi z nimi czerpałeś soki oliwne, to nie wynoś się ponad te gałęzie. A jeśli się wynosisz, [pamiętaj, że] nie ty podtrzymujesz korzeń, ale korzeń ciebie".
Zastanówmy się teraz wspólnie:
Jak postępuje zwykle dobry ogrodnik?
Z mojego doświadczenia wynika, że ziemski ogrodnik postępuje zupełnie inaczej. Odcina gałązkę z drzewka rodzącego kwaśne owoce i w to miejsce wszczepia gałązkę drzewa szlachetnego w nadziei, że całe drzewko będzie odtąd wydawać owoce dobre. Człowiekowi chodzi przede wszystkim o obfite zbiory i nigdy nie będzie ryzykował zdziczenia dobrego, szlachetnego drzewa poprzez wszczepianie dzikich gałęzi.
Dlaczego Pan Bóg okazuje się takim „złym” ogrodnikiem?
I na to pytanie odpowiedzi poszukamy u św. Pawła:
- Rz 11,11.15.30-31: „Ale przez ich [tzn. Żydów] przestępstwo zbawienie przypadło w udziale poganom [...] Bo jeżeli ich odrzucenie przyniosło światu pojednanie, to czymże będzie ich przyjęcie, jeżeli nie powstaniem ze śmierci do życia [...] Podobnie bowiem jak wy [tzn. chrześcijanie] niegdyś byliście nieposłuszni Bogu, teraz zaś z powodu ich [tj. Żydów] nieposłuszeństwa dostąpiliście miłosierdzia, tak i oni stali się nieposłuszni z powodu okazanego wam miłosierdzia, aby i sami mogli dostąpić miłosierdzia. Albowiem Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swoje miłosierdzie".
Owe niekonwencjonalne, a może nawet szalone zabiegi ogrodnicze, to był taki Boży sposób, aby swoją miłość i opiekę rozciągnąć na wszystkich ludzi, i również nas, pogan, włączyć do swojego ludu. Czy to nie wspaniałe? Powtórzmy razem z Apostołem: „O głębokości bogactw, mądrości i wiedzy Boga! Jemu chwała na wieki!"
Odpowiedź na Bożą miłość
Pismo święte poucza nas też wyraźnie, jak powinniśmy zareagować na taki akt dobroci, niczym przecież nie zasłużony, jaką postawę powinien przyjąć chrześcijanin wobec Żyda, który nie został chrześcijaninem:
- Rz 11,20-24: „Przeto się nie pysznij, ale trwaj w bojaźni. Jeżeli bowiem nie oszczędził Bóg gałęzi naturalnych, może też nie oszczędzić i ciebie. Przyjrzyj się więc dobroci i surowości Bożej. Surowość [okazuje się] wobec tych, co upadli, a dobroć Boża wobec ciebie, jeżeli tylko wytrwasz w tej dobroci; w przeciwnym razie i ty będziesz wycięty. A i oni [tzn. Żydzi], jeżeli nie będą trwać w niewierze, zostaną wszczepieni. Bo Bóg ma moc wszczepić ich ponownie. Albowiem jeżeli ty zostałeś odcięty od naturalnej dla ciebie dziczki oliwnej i przeciw naturze wszczepiony zostałeś w oliwkę szlachetną, o ileż łatwiej mogą być wszczepieni w swoją własną oliwkę ci, którzy do niej należą z natury".
Bojaźń Boża
Postawa pokory, właściwa chrześcijaninowi ("nie wynoś się ponad te gałęzie” i „przeto się nie pysznij, ale trwaj w bojaźni") polega tutaj na uznaniu, że „nie ty podtrzymujesz korzeń, ale korzeń ciebie". Bardzo ważna (i surowa) jest myśl, że postawa braku wytrwałości, utrata bojaźni względem okazującego dobroć Boga grozi wykluczeniem z ludu Bożego ("wycięciem"), czyli ostatecznym potępieniem.
Pozostawiam osobistej refleksji czytelnika konsekwencje ewentualnego własnego grzechu antysemityzmu i zbadanie swojego sumienia pod tym kątem.
Poznawanie swoich korzeni
Przytoczone już wyżej słowa ("nie ty podtrzymujesz korzeń, ale korzeń ciebie") powinny zaowocować w naszym życiu jeszcze jednym ważnym wnioskiem, że wiele zawdzięczamy naszym judaistycznym korzeniom.
Myśl tę wyrażają również dokumenty Kościoła, np. w słowach: „lud Nowego Testamentu zespolony jest duchowo z ludem Abrahama” oraz „Kościół, Lud Boży Nowego Przymierza, zgłębiając swoją tajemnicę, odkrywa swoją więź z narodem żydowskim". Natomiast Katechizm poucza, że: „Głębsza znajomość wiary i życia religijnego narodu żydowskiego może pomóc lepiej zrozumieć pewne aspekty liturgii chrześcijańskiej", a papież Jan Paweł II nazywa Żydów „naszymi umiłowanymi braćmi, starszymi braćmi w wierze". Według Katechizmu „nawet najbardziej czcigodne formuły naszych modlitw, między innymi ŤOjcze nasz» mają swoje odpowiedniki w liturgii żydowskiej". Wydaje się, że niemożliwe wręcz jest głębokie rozumienie wiary chrześcijańskiej bez znajomości i rozumienia jej judaistycznych korzeni.
Czy my, uczniowie Jezusa, nie będący Żydami z pochodzenia, należymy do Izraela?
Jesteśmy więc „potomstwem Abrahama” (Ga 3,29) i „synami obietnicy” (Rz 9,8), zgodnie ze słowami Pisma: „My bowiem jesteśmy prawdziwie ludem obrzezanym - my, którzy sprawujemy kult w Duchu Bożym” (Flp 3,3). W sensie duchowym jesteśmy Żydami. Pamiętajmy tylko, że nie tylko my, katolicy, i nie wyłącznie my, chrześcijanie. A obfitość Bożej łaski okazanej nam poprzez tę „adopcję” niech skłoni nasze serca do pokornej wdzięczności.
Aleksandra Kowal