fragment katechezy jaka wygłosił o. Joseph-Marie Verlinde podczas czuwania grup Odnowy w Duchu Świetym w Częstochowie (1996 r.)
W kontekście tego tekstu proponuje dyskusje - jak pod wzgledem osobistym, wspólnotowym i duszpasterskim przygotować się do rozeznania i odparcia takich pokus, które zagrażają współczesnym chrzescijanom?
Obietnice NEW AGE
Pokusa trzecia jest bardziej złożona. Jej analiza jest dosyć delikatna. Chcę ją przedstawić w wielu punktach. Pierwszym będzie indywidualizm religijny. Dotyczy to także chrześcijan. Dzisiaj jest w dobrym tonie przedstawiać siebie jako człowieka poszukującego. Oczywiście taki człowiek stawia siebie ponad istniejącymi religiami.
Człowiek przeszedł przez te wszystkie ograniczenia. To, co duchowe jest częścią tego, co bliskie, a więc do dobrego tonu należą rozmowy na te tematy przy herbacie. Ale człowiek chce się ustrzec od wejścia w posłuszeństwo wiary. Po prostu nie angażuje siebie.
Przeczytam wam kilka zdań, których autorem jest człowiek w Polsce nieznany, dyrektor wielkiego koncernu wydawniczego we Francji. Człowiek czynu. „W naszych czasach każdy powinien sobie stworzyć swoją religię. Poddanie się całościowym systemom religijnym nie odpowiada dziś metafizycznemu, spersonalizowanemu marketingowi..., Najciekawsze poszukiwania religijne prowadza do stworzenia własnego <kit> (jest to amerykańskie wyrażenie określające własną, małą, wygodną religię.). Odczuwać to, co odpowiada własnym potrzebom i harmonizuje z naszą osobowością. Oczywiście - nie jedna wiara na zawsze, bo to oznaczałoby rezygnację z posługiwania się rozumem. Wiara jest czymś, co człowieka niepokoi, ale samo poszukiwanie - nie.”
Kiedy młodzi ludzie mówią mi: „Jestem poszukujący”, pytam ich wprost: Czy po to, aby poszukiwać, czy aby znaleźć? Dziś ludzie żyją w nieustannym poszukiwaniu, ale starają się, aby przypadkiem nie odnaleźć, bo to wymagałoby nawrócenia. Dlatego nadal mogą sobie żyć tak, jak chcą, oczekując, aż przyjdzie pewność - co wiem, że nigdy nie nastąpi, bo tak naprawdę tego nie chcą. Nie chcą opuścić własnej infantylnej wolności, która polega na życiu byle jak, według chwilowych zachcianek. Jest to oznaką niezrozumienia różnicy pomiędzy wolnym wyborem a wolnością. Pierwsze polega na możliwości wyboru dobra lub zła a drugie to moc do wybierania wyłącznie dobra. Przejście między nimi to zmiana z młodzieńczości w dorosłość, w której człowiek decyduje się na to, by być odpowiedzialnym za swoje życie. Wybiera te prawdę, którą przeczuwa w swoim sercu, wychodząc z etapu młodzieńczego zagubienia, w którym uciekał w archaiczne wyobrażenia, w magiczny świat, w którym wszystko jest możliwe i dozwolone. Jednak, o czym już mówiłem, żyjemy w społeczeństwie, którego dotykają skutki braku ojcostwa i nie potrafi ono przejść z etapu młodzieńczości w dorosłość. Nie ma już w nim odniesienia do ojcostwa, przez które można zetknąć się z innością, z kimś drugim, by dzięki temu móc odnaleźć własną prawdę. Pewien francuski pisarz powiedział kiedyś, że „brzegi są szansą dla rzeki”. Nastolatek jest niczym wodne rozlewisko bez brzegów, podobne do przypływu morza - brak mu tożsamości. Nie jest skuteczny w swych działaniach. Dorosły to ten, kto poznał swe granice i współdziała z nimi w sposób realistyczny. Dzięki temu, że wie, kim jest, może decydować o swoim życiu i dokonywać wyborów. W ten sposób staje się rzeką, która ma swe imię, swą tożsamość i może czynić wiele dobrego.
Pierwszym naszym ograniczeniem jest to, że nie jesteśmy Bogiem. W tym miejscu rodzi się podstawowe pomieszanie, które bardzo szybko rozprzestrzenia się w naszej kulturze. Mam na myśli religie naturalistyczne, w których zanika różnica między mną a Bogiem (będę jeszcze o tym mówił). Powoduje to duchowe pozostawanie na etapie małego dziecka, które jeszcze nie uświadamia sobie własnej odrębności jako bytu, nie jest jeszcze ukostytuowane jako osoba i nie jest odpowiedzialne. Wracam tu do problemu indywidualizmu. Gdy te niekończące poszukiwania motywowane są ciekawością, wówczas, w zależności od stanu ducha szuka się na lewo i prawo: nieco hinduizmu, trochę taoizmu, trochę islamu itd., itd... Wszystko zależy od chwilowego samopoczucia. Tendencja ta obecna jest w tym, co dziś nazywamy mianem New Age.
New Age jest narzucającym się naszej kulturze prądem niby religijnym, który bardzo mocno popiera taką „duchową turystykę”. Jest takie francuskie przysłowie: „toczący się kamień nie obrasta mchem”. Wszystko to dzieje się w otoczce tzw. tolerancji. W imię tolerancji należy wszystkiego spróbować. Ale - bądźmy realistami - ta tolerancja dotyczy wszystkich, z wyjątkiem chrześcijan, którzy zdecydowanie żyją swą wiarą. Byłem zaskoczony, gdy odkryłem w wielu tekstach stojących u podstaw New Age (Helene Blavatsky, Alice Bailey, Crime uważanych za wielkich proroków New Age) zdanie, że u końca XX wieku cała ludzkość przyjmie ten nowy paradygmat religijny i osatnimi jego przeciwnikami będą wyznawcy „religii Księgi”, jakimi są: islam, judaizm i chrześcijaństwo. Jednak i oni będą musieli się nawrócić - dobrowolnie lub siłą. Nie chcę kłaść nacisku na słowo „siłą” - ale pragnę ukazać hipokryzję tej tzw. tolerancji. Dziś tolerancja dotyczy wszystkich, prócz wierzących i praktykujących, przekonanych o swojej wierze. Wiara wzbudza lek, gdyż buduje człowieka odpowiedzialnego, będącego w stanie rozeznawać subtelne manipulacje, którym może być poddawany. Zauważmy, że wszelkie społeczne patologie jak i brak osobistego zaangażowania ze względu na egoistyczny indywidualizm są podtrzymywane i stopniowo uważane za normalne. Podejmuje się różne środki , by prowadzić ludzi do fuzjonalnej mistyki.
Bracia, musimy być bardzo ostrożni, gdyż taka fuzjonalna mentalność rozprzestrzenia się także wśród chrześcijan. Nie wiem, jak jest w Polsce, ale we Francji zaskakująco duża ilość chrześcijan wierzy w reinkarnację. Mało kto rozumie, czym jest zmartwychwstanie i dlatego przyjmuje się elementy wiary wschodnich tradycji, tworząc synkretyzm, w którym nikt nie jest w stanie rozpoznać własnej tożsamości. Słyszałem, że i u was są ludzie, którzy próbują połączyć buddyzm, hinduizm i chrześcijaństwo. Nie jestem przeciwnikiem dialogu między religiami, ale tym powinni zajmować się specjaliści. Chcąc pogłębić naszą wiarę chrześcijańską, mamy wystarczająco dużo do roboty. Aby móc z innymi rozmawiać, samemu trzeba wiedzieć, kim się jest. We francuskich szkołach dzieci doskonale wiedzą, kim był Lao-Tse i z pamięci wymieniają trzech kolejnych następców Buddy. Znają także nazwy najważniejszych bóstw buddyjskich, ale nie potrafią wymienić choćby trzech spośród dwunastu apostołów. Jeśli wychodząc z takiej sytuacji będziemy porównywać choćby tylko te dwie religie to - nie bądźmy hipokrytami - szybko przejdziemy na buddyzm. Umacniajmy własną tożsamość! Wiara dokonuje się w dialogu dwóch osób - dla nas ten dialog oznacza pogłębienie naszej relacji z Jezusem. Użyłem słowa „synkretyzm”, gdyż za nim kryje się ogromne niebezpieczeństwo, a słowo to tak promowane jest przez New Age. Zgodnie z tendencją, jaka za nim się kryje, ponad wszystkimi religiami istnieje jakby „wspólna wiedza”, „wyższy sens”, a wszystkie religie są tylko deformacjami tej „uniwersalnej świadomości”. „Dostęp do tej uniwersalnej wiedzy daje nam ezoteryzm, dzięki temu możemy z poszczególnych religii zaczerpnąć różne elementy - przecież wszystkie religie mówią to samo, a różnią się tylko owocami działania kilku fanatyków.” Takie oto tezy można odnaleźć w poważnych książkach. Można na przykład przeczytać, że prawdziwą treścią nauki Chrystusa jest naturalizm, że Pan Jezus wcale nie twierdził, że jest Bogiem, lecz - jak to jest w hinduizmie i buddyzmie - cała natura dla Niego jest ze swej istoty boska i że On sam był częścią powszechnej boskości, tak jak jej częścią jesteśmy wy i ja. I tylko ten fanatyk, św. Paweł, zbudował z czasem taką szczególną religię, która winna jest niewyobrażalnej ilości zbrodni. To taka smutna karykatura, ale - niestety, przynosi ona owoce nawet w chrześcijańskich środowiskach.
Wykładam w szkole inżynieryjnej i często zdumiony jestem pytaniami na temat Ewangelii, które zadają mi słuchacze. Przeczytali oni masę książek z kręgu New Age. Te wszystkie aberacje mówione na temat Ewangelii są przerażające. Jeśli dzisiaj ktoś mówi coś inteligentnego na temat Ewangelii - nie ma szansy, by zechcieli to przeczytać. Natomiast jeśli tę samą wypowiedź zredukujecie do ujęcia naturalistycznego - możecie być pewni, że stanie się bestsellerem. Istnieje bardzo wyraźna promocja literatury anty-chrześcijańskiej. Cel zawsze jest ten sam: trzeba zwalczyć religię, która stara się zwrócić uwagę człowieka na jego wymiar osobowy, a także - ustawić go na twardym gruncie, gdzie w wolności będzie mógł odpowiedzieć temu Bogu, który go nawiedza. Jednak pragnie się nas zatrzymać w tym naturalistycznym zamęcie.(...) Człowiek wolny zawsze wywołuje lęk, a chrześcijaństwo właśnie jest religią autentycznej wolności człowieka. Pan Jezus umarł na Krzyżu właśnie po to, abyśmy mogli być naprawdę wolni (Gal. 5). Nie pozwólmy odebrać sobie swojego dziedzictwa! I nie pozwólmy, aby wyznawanie Dobrej Nowiny powodowało w nas poczucie winy. Pewnie niebawem w Polsce będzie tak, jak we Francji, gdzie człowiek boi się przyznać do chrześcijaństwa, bo wydaje się to śmieszne. „Jeszcze w tym siedzisz? Zostałeś w średniowieczu! Nie mogłeś nic lepszego znaleźć? Wierzysz w ten zbiór głupot?...”
Bracia, umiejcie zdawać sprawę z tej radości, która jest w was! Mamy obowiązek formować się, abyśmy mogli głosić Chrystusa jako nadzieję człowieka wobec tych wszystkich zawężających ideologii, które chcą nas zredukować do komórki istniejącej wewnątrz energii kosmicznych.
__________________
„Jedno tylko Zdrowaś Maryjo dobrze powiedziane
wstrząsa całym piekłem”. św. Jan Maria Vianney
--------------------------------------------------------------------------------
Atak na chrześcijaństwo trwa od początku jego istnienia.Już apostołowie w swoich listach piętnowali odstępstwa,potem rozwinęła się gnoza,następnie różne herezje i rozłam-protestanci.Potem był "naukowy"komunizm na wschodzie i kult bogactwa na zachodzie.Teraz mamy new age a zgodnie z apokalipsą nadejdzie jeszcze atak od samego środka i to z najwyższych półek.Dlatego Jezus 2000 lat temu mówił:czy zastanę jeszcze wiarę na ziemi gdy przyjdę?A Jan Paweł II wołał:miejcie nadzieję wbrew nadziei.
Człowiekowi odpowiada dany system religijny i dlatego go przyjmuje dla własnej przyjemności materialnej,chociaż go nie rozumie.Weźmy np.fascynację reinkarnacją,potwierdzaną w naukowy(?)sposób przez psychiatrów w czasie regresingu.Nikt z ludzi Zachodu nie zdaje sobie sprawy,że samsara(kołowrót życia i śmierci)jest przekleństwem dla azjatów.Ci religijni ludzie robią wszystko,aby się z tego wyrwać,tj.nie rodzić się ponownie w żadnej formie materialnej,lecz osiągnąć nirwanę w buddyzmie lub planety świata duchowego w hinduizmie.Tymczasem ludzie zachodu przerażeni śmiercią i koniecznością pozostawienia swoich rozkoszy tego świata chcą ponownie się narodzić aby znowu kupić sobie mercedesa,iść na koncert ,mieć swojego dawno zdechłego kota ,bywać na imprezach itd.Nikt im nie mówi,że zgodnie z prawem karmy odbiorą w przyszłym wcieleniu swoje także złe czyny i mogą urodzić się jako pies w schronisku albo człowiek w Korei Pn.Podaje im się jedynie cząstkę wiedzy która im pasuje,a oni to "łykają".A na tym robi się ogromne pieniądze i niszczy wiarę w Chrystusa,który jednak w radykalny sposób stawia wymagania.Ludzie nie chcą Boga,sami chcą być bogami i to jest powód przyjmowania ideologii new age.Decyduje tu wolna wola.Dlatego uważam,że nie ma możliwości zatrzymania tego nurtu.Ludzie są obecnie jak potężne stado świń w które weszły demony i pędzą w szaleńczym transie w kierunku przepaści jak w scenie z Ewangelii.Z tego powodu Jezus konał w Ogrodzie Oliwnym.Jezus mówi prawdę i wymaga,a new age mówi róbta co chceta.Ludzie wybierają to drugie.Przykre.
--------------------------------------------------------------------------------
Cytat:
Pierwotnie wysłane przez Moria
W kontekście tego tekstu proponuje dyskusje - jak pod wzgledem osobistym, wspólnotowym i duszpasterskim przygotować się do rozeznania i odparcia takich pokus, które zagrażają współczesnym chrzescijanom?
w kontekscie osobistym - angazuje sie w apologetyke czyli poznaje wlasną wiare
w kontekscie wspolnotowym - komu sie da pozyczam ksiazki (np. Katolicy wobec New Age http://www.poczytaj.pl/17025 ), artykuly, dyskutuje, czy zdarza sie ze jakies nauczanie powiem
a duszpasterskim ? duszpasterzem sie nie czuje
Treść kerygmatu
--------------------------------------------------------------------------------
Kerygmat można ujać w 6 następujących punktach:
Bóg jest miłością i kocha ciętakiego jakim jesteś tu i teraz
Jesteś grzesznikiem, nie doświadczasz Jego miłości i potrzebujesz Zbawienia
Jezus już Cię zbawił
Uwierz więc i nawróć się zawierzając Jezusowi swe życie zyniąc Go Panem swego życia - by cięprowadził przez nie
Przyjmij dary Ducha Świetego, który pragnie uczyć ciężycia jako Dziecka Bożego
Stań się aktywnym członkiem wspólnoty modlitwenej Kościołą i przekazuj swą wiarę przez ewangelizacjęi świadectwo innym
Kerygmat głoszony w tych 6 punktach jest kompozycją cytatów biblijnych, poszerzającego je nauczania oraz osobistego świadectwa wiary i nawróćenia.
Ewangelizacja nie jest dyskusją apologetyczną - jest opowieścią o Bogu tak zakochanym w człowieku, że oddał za niego dobrowolnie swe życie.
Ewangelizacja nie jest też przymuszaniem. Jest stawianiem ewangelizowanemu pytań i pytania o decyzje: czy chce być kochanym przez Boga, czy pragnie doświadczyć Jego miłości, czy potrzebuje Jego pomocy jako grzesznik, czy zawierza Mu swe życie i pozwala Mu nim kierować i się prowadzić itp. Ewangelizacja jest spotkaniem Boga w świadectwie i głoszeniu drugiej osoby i odpowiedzią wolnego serca i umysłu poprzez wolne decyzje wiary i zaufania.
__________________
www.aydam.org - Katolicki Serwis Ewangelizacyjno-Kulturalny
--------------------------------------------------------------------------------
Za dwa dni powróci jswiec i zapozna nas z kerygmatem który rozważamy i opracowujemy pod jego kierownictwem od kilku lat.
Jeden mały przykład:
Cytat:
1. Bóg jest miłością i kocha cię takiego jakim jesteś tu i teraz
Już z pierwszym punktem nie można sie zgodzić: skoro kocha takiego jakim jestem nie muszę nic zmieniać. Skoro mam bezwarunkową akceptację to absolutni nie musze podejmowac się NAWRACANIA. Szkoda, że nie mam teraz czasu, ale niebawem zamieszczę kopię naszej dyskusji na 'starym' forum w postaci pliku pdf oraz zamieścimy dwie wersje kerygmatu.
Pozdrawiam
PS Polecam nastepujące artykuły:
1. PRZYJĄŁEM JEZUSA I NARODZIŁEM SIĘ NA NOWO! - KS. ANDRZEJ SIEMIENIEWSKI
2. KERYGMAT W KURSACH EWANGELIZACYJNYCH - MAREK PIOTROWSKI
3. EWANGELIZACJA EKUMENICZNA? GARŚĆ CYTATÓW - KS. ANDRZEJ SIEMIENIEWSKI
4. ROZPRAWA KRYTYCZNA O 'CZTERECH PRAWACH DUCHOWEGO ŻYCIA' - TOMASZ DYĆ
5. ZAGUBIONY KATOLICYZM? - KRZYSZTOF JANKOWIAK
6. ODPOWIEDŹ NA ZARZUTY KRZYSZTOFA JANKOWIAKA - MAREK PIOTROWSKI
7. O CZYM WARTO ROZMAWIAĆ? - KS. ANDRZEJ SIEMIENIEWSKI
__________________
Jacek ADMIN Jureczko
http://apologetyka.katolik.net.pl
gg 3319618 |
--------------------------------------------------------------------------------
Ostatnio edytowany przez JJ : 28-07-06 o 11:49.
--------------------------------------------------------------------------------
Miłość Boga do nas jest bezwarunkowa. Nie oznacza to wcale, ze podbają Mu się wszystkie nasze poczynania. Nie oznacza to jednak takze, że musze na nią w jakiś sposób zapracować. Bóg wie że jestem grzesznikiem, kocha mnie pomimo tego. Kocha mnie miłością darmową i bezwarunkową.
Nie kocha za coś. Nie kocha pod warunkiem. Na jego miłosć nie mogę ani załużyć ani zapracować. Jest mi po prostu dana. To ode mnie zależy czy ją przyjmę czy też zwyczajnie odrzucę.
Miłośc nie jest też czymś statycznym. Jest rzeczywistością dynamiczną. Jeśli decyduję się przyjąć miłość Boga, któa jest mi wciąż bezustannie przezeń dawana, to ta miłosć zaczyna mnie zmeiniać. Jeśli zdecydujęsię teę miłość odwzajemnić - zaczynam sięzmeiniać. Zaczyna się we mnie właśie proces nawracania trajacy całe życie doczesne. Proces któy terwa, póki żyjęna tym świecie, gdyż miłosć jest nieskończona.
__________________
www.aydam.org - Katolicki Serwis Ewangelizacyjno-Kulturalny
--------------------------------------------------------------------------------
Przedstawiony kerygmat w owych 6 skróconych punktach jest katolickim jego ujęciem. Jest to oczywiście schemat, któy wymaga zarówno poszerzenia komentarzem, jak i zakorzenienia w Biblii, któa go potwierdzi i dopełni bożą obecnoscią. Obecnie ów schemat używany jest podczas rekolekcji i kursów ewangelizacyjnych prowadzoncyh choćby przez Odnowę, Oazę czy SNE w Kościele Katolickim w Polsce i na świecie. Nie jest to oczywiście jedyne ujęcie, ale ogólnie można kerygmat sprowadzićdo owych właśnie 6 punktów.
__________________
www.aydam.org - Katolicki Serwis Ewangelizacyjno-Kulturalny
--------------------------------------------------------------------------------
Polecam artykuły, które wymieniłem dwa posty wyżej.
Pozdrawiam
__________________
Jacek ADMIN Jureczko
http://apologetyka.katolik.net.pl
gg 3319618 |
--------------------------------------------------------------------------------
Podane wyżej artykuły polemiczne są mi znane i po części sięz nimi zgodżę, po części jednak polemizowałbym z nimi. Znam zaróno Ruch Światło -Życie i jego 4 Prawa Życia Duchowego jak i 6 punktowy kerygmat SNE.
Błedy w prowadzeniu wspólnot zdarzały się zdarzaja i zdarzać będą. Czy jednak tylko im? Czy nie zdarzało się to takze nawet zakonom? Czyż Kościół nie jest wspólnotą, któa musi się niesustannie nawracac?
Wiele zależy od zdrowego postawienia akcentów. Można pójść niebezpiecnzie w stronę intelektuualizmu. Np podczas ćwiczeń ignacjańskich. Cyz to oznacza jednak, ze są one złe? Bynajmniej. Zdarza się, że we wspólnocie następuje przeakcentowanie emocjonalne. Jeśli nie zostnaie ono zrównoważone formacją ingtelektualną i zaszczepieniem człowieka w sakramentach oraz medytacji - grozi to poważnymi niebezpieczeństwami. Nierzadko kończyło się to protestantyzacją wspólnoty. Dlaczego? Bardzo często neistety bywa to skutek braku odpowienio przygotowanych duszpastersko kapłanów.
Mówi się, że SNE nie podlega żadnej kontroli. Nieprawda. Większość z nich obecnie działą jużjako katolickie stowarzyszenia, a posostałe u swych biskupów się o to starają. Każda z nich ma do dyspozycji kapłana asystenta, któy jej przewodzi. Każda z nich skąłda coroczne sprawozdania ze swej posługi przed swym Biskupem. Także prowadzi dziełą ewangelziacjyjne na jego polecenie. Tak przynajmniej jest u mnie w SNE. naszym priorytetem jest żyć w jedności z Kościołem lokalnym i naszym pasterzem-biskupem. Nic nie czynić bez jego wiedzy, a o wszelkich poczynaniach i ich owocach oraz trudnościach składać sprawozdania. Naszą posługą obejmujemy takzę samo seminarium djecezjalne. Nie można zatem powiedzieć, iż nasza działaność Biskupom naszym jest nieznana.
Sakramenty i wszczepienie człowieka w parafięsąwaznymi elementami naszej posługi ewangelizacyjnej zy o podczas kusrów ewangelizacyjnych czy też adwentowych i wielkopostnych rekloekcji dla młodzieży oraz dorosłych.
Jako Stowarzyszenie wspólpracujemy z wieloma różnymi wspólnoami i ruchami oraz kapłąnami w naszej archidjecezji i wspólnie posługujemy ewangelizacją. Tam gdzie to możliwe, pomagamy takze w dalszej formacji nowo powstałcyh wspólnot parafialnych. Bynajmniej nie nakazując czy narzucajac im naszej drogi. Ruchów i wspólnot w Kościele jest bowiem wiele - tak wiele jak powołań.
Wspomniane wyzej artykuły mówią o różncyh odchyleniach od normy, o różnych formach wypaczenia tego, czym katolicyzm w swej istocie jest. Nie jest to jednak li tylko domeną wyłącznie ruchów kościelnych. Zdarza się to zarówno samym parafiom, jak i ruchom zakonnym. A wynika z braku lub ze złej formacji. Oczywiście dokonałem tu ogromnego uproszczenia.
Jak ocenić skuteczność posługi ewangelizacyjnej? Po owocach. Po tym, jak powstją i rozkwitaja wspólnoty. Rozkwit ten jednak nie zawsze juzod ewanglelizatora jest zależny. Często bowiem jego rola konczy sięna posiewie, na pomocy w założeniu w zawiażaniu wspólnoty, która potem prowadzi już ktoś inny. SNE często właśnie do owego posiewu przez wikarych i proboszczó bywa zapraszana. Trud wzrostu i rozkwitu wspólnot pasterze lokalni biorą juz na siebie. Innym owocem jest rodzenie sie powolan do zycia konsekroanego - kapłanskiego i zakonnego. Odzwierciedlenime jest też przemiana parafii zy wspólnoty - wzrost jej zaangazownaia w sprawy lokalne, w zycie sakramentalne i modlitwene parafii. Temu w koncu ma sluzyc ewangelizacja. By spotkawszy i zakochawszy sie w Bogu służyć i uczestniczyc w zycui parafii - najbliższej rodzinie. Jeśli ewangelizacja nie pcha czlowieka ku lekturze Biblii, ku modlitwie osobistej, ku poglebieniu zyciua sakramentalnego, ku zaangazowniu w zycie parafii - trudno mówic o tym, iż posiane ziarno się przyjeło. To jednak nie do konca zalezy od samego ewangelizatora. Nie mogę pzeciez nikogo do nawróćenia zmusić. To musi i jest jego osobista decyzja pod natchnieniem Ducha Świetego. Człowiek jest wolny. Może przyjąć lub odrzucić. Moim zadaniem jest dzilić się, głosić, mówić, przepowiadać, omadlać i ... pozostawić Bogu wolnąwolęw działaniu.
__________________
www.aydam.org - Katolicki Serwis Ewangelizacyjno-Kulturalny
Posty: 37 kerygmat SNE nie jest w pełni katolicki
--------------------------------------------------------------------------------
Proszę spojrzeć na moją analizę kerygmatu SNE na podstawie materiałów wywieszonych na stronie SNE ze Skoczowa:
http://forum.ewangelizacja.sulechow....pic.php?t=1237
Tam aż roi się od poważnych błędów !
Natomiast moja ocena kerygmatu neokatechumenalnego jest bardzo pozytywna:
http://forum.ewangelizacja.sulechow....pic.php?t=1385
porównanie kerygmatu neokatechumalnego z kerygmatem SNE jest miażdżące dla tego ostatniego.
Natomiast moja propozycja to uznanie za kerygmat 4tej modlitwy eucharystycznej i podzielenie jej na 7 punktów. Przeprowadziłem już takie seminarium w swojej grupie modlitewnej - i wrażenia uczestników były jak najbardziej pozytywne. JJ wie także o wrocławskich inicjatywach.
Proszę także o przeczytanie mojego artykułu:
http://apologetyka.katolik.net.pl/content/view/1168/58/
dotyczącego m.in. niewłaściwości rozdzielania Ducha św. od Kościoła w kerygmacie SNE.
__________________
cooperatores veritatis (3J,8)
--------------------------------------------------------------------------------
Nowe ujęcie kerygmatu 7-punktowego, po seminarium warszawskim [maj 2006]:
1. Stwarzająca miłość: Istnieję i żyję, bo stwarza mnie i podtrzymuje ojcowska miłość Boga
2. Godość i powołanie człowieka: Bóg czyni mnie dziedzicem wszystkich swoich dóbr
3. Z grzechu do wolności: Bóg kocha mnie pomimo mojego grzechu i nieustannie oczekuje na mój powrót
4. Misterium paschalne: Jezus Chrystus przeprowadza mnie z niewoli grzechu do nowego życia
5. Duch i Oblubienica: Duch Święty jednoczy mnie z Chrystusem w jednym Ciele/Kościele i czyni mnie podobnym do Niego
6. Eucharystia: W Eucharystii Bóg wprowadza mnie w swoje własne życie [trynitarne] i daje samego siebie
7. Nowe niebo i Nowa ziemia: Bóg czyni mnie współpracownikiem swego dzieła stworzenia i odkupienia
__________________
cooperatores veritatis (3J,8)
--------------------------------------------------------------------------------
Cytat:
Jezus już Cię zbawił
Oczywista nieprawda w świetle takich fragmentów Pisma jak:
1P 1,8 Wy, choć nie widzieliście, miłujecie Go; wy w Niego teraz, choć nie widzicie, przecież wierzycie4, a ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały 9 wtedy, gdy osiągniecie cel waszej wiary - zbawienie dusz.
Flp 3,12 Nie [mówię], że już [to] osiągnąłem i już się stałem doskonałym, lecz pędzę, abym też [to] zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa.
Mk 13,13b Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony.
Hebr 3,14 Jesteśmy bowiem uczestnikami Chrystusa, jeśli pierwotną nadzieję do końca zachowamy silną.
itp itd.
I w ogóle jak rozumiesz zbawienie ? Co rozumiesz przez to słowo?
Czy nie rozumiesz zbawienia podobnie jak [neo]protestanci redukując je do wyłącznego darowania kar piekielnych ?
Cytat:
Można pójść niebezpiecnzie w stronę intelektualizmu. Np podczas ćwiczeń ignacjańskich.
Aydamusku, czy Ty w ogóle kiedykolwiek byłeś na ćwiczeniach ignacjańskich, skoro wypisujesz podobne "bzdety"? Za takie niefrasobliwe wypowiedzi masz "krechę" we wszystkich wspólnotach i grupach Odnowy, dla których duchowość ignacjańska jest czymś absolutnie zasadniczym. Czy 5 godzin dziennie poświęconych na osobistą modlitwę i medytację słowa Bożego w ciszy nazwiesz "przeintelektualizowaniem"?
Wybacz, ale oburzyłeś mnie solidnie, w przyszłości proszę o rezygnację z podobnych "argumentów".
__________________
cooperatores veritatis (3J,8)
--------------------------------------------------------------------------------
[quote=jswiec]Nowe ujęcie kerygmatu 7-punktowego, po seminarium warszawskim [maj 2006]:
1. Stwarzająca miłość: Istnieję i żyję, bo stwarza mnie i podtrzymuje ojcowska miłość Boga
3. Z grzechu do wolności: Bóg kocha mnie pomimo mojego grzechu i nieustannie oczekuje na mój powrót
Proszę o wyjaśnienie na pozór oczywistych pojęć:
-"stwarza mnie" czyli co,powołuje do bytu z nicości?Nicość to też stan istnienia,ale co on oznacza?
-"istnieję"-kim właściwie jestem,skoro Bóg jest duchem,a my jesteśmy Jego dziećmi czyli mamy tę samą oryginalnie naturę duchową a nie fizyczną
-"żyję"-czy o zwierzętach i roślinach też można powiedzieć że żyją?Czy człowiek bez Boga to dwunożne zwierzę?
-"powrót"-skąd wyszedłem,że mam powrócić?KKK również używa pojęcia "powrót",ale go nie rozwija-por.przypowieść o synu marnotrawnym(on porzucił ojca i do niego wrócił czyli powrót)
--------------------------------------------------------------------------------
Tadeuszu, Dokładne wyjaśnienie każdego z punktów kerygmatu bdzie podane później. Na razie Twoje pytania dotyczą definicji. W tym celu najlepiej wziać do ręki np "Słownik teologii biblijnej" i tam przestudiować odpowienie hasła.
Na razie koryguję kilka ewidentnych nieścisłości w Twoich wypowiedziach:
- nicość nie jest "stanem istnienia", ale brakiem zaistnienia w jakimś tam aspekcie bytu; tak np. Bóg stwarza we mnie serce czyste [Ps51,12], stwarza nową ziemię o nowe niebo [Ap 21] itp ubogacając już istniejące byty o elementy, które przekraczają ich aktualną naturę
- nasza naura nie jest naturą duchową, ale duchowo-fizyczną; człowiek jest łącznikiem między materilanm światem fizycznym, a duchowym Bogiem
- życie człowiekajest jakościowo inne od życia zwierzęcia, ponieważ zwierzę nie ma w swej naturze elementu duchowego
- powrót człowieka od Boga jest chyba czymś oczywistym po grzechu Adama w wyniku którego ludzkość oddaliła się od Boga
Jer 4,1 «Jeżeli chcesz powrócić, Izraelu,
- wyrocznia Pana -
możesz do Mnie powrócić;
a jeżeli oddalisz swe bóstwa,
nie potrzebujesz się błąkać z dala ode Mnie.
__________________
cooperatores veritatis (3J,8)
--------------------------------------------------------------------------------
Na razie koryguję kilka ewidentnych nieścisłości w Twoich wypowiedziach:
- nicość nie jest "stanem istnienia", ale brakiem zaistnienia w jakimś tam aspekcie bytu; tak np. Bóg stwarza we mnie serce czyste [Ps51,12], stwarza nową ziemię o nowe niebo [Ap 21] itp ubogacając już istniejące byty o elementy, które przekraczają ich aktualną naturę
Odp.:Św.Faustyna w swoim Dzienniczku wielokrotnie wspomina,że gdy Jezus pozwoli jej wejrzeć na nią taką jaką jest widzi „nicość samą”.Dopiero dary łaski ją ubogacają.Podobnie św.Katarzyna za Sieny w Dialogu(KKK,Poznań2001) stwierdza:jestem ta,która nie jest(...)Jesteś Tym,który jest,nieskończonym i wiecznym dobrem,a my jesteśmy tymi,których nie ma(s.339)Chce ona(Opatrzność)abyś poznał,że nie istniejesz i musiał uniżyć się a nie pysznić(s.356).Uświadamia on sobie,że sam nie istnieje(s.451).Podobnie grzech nie ma bytu(s.172,349).
Stąd wnioskuję,że nicość jest jednak stanem istnienia,który faktycznie nie istnieje.Należy pamiętać,że kłopoty Adama zaczęły się,gdy usnął(Rdz1),a Pismo nic nie wspomina,że się obudził.NT wielokrotnie wzywa nas do przebudzenia Mk8,21:4,34:4,13:8,17:Rz13,11:1Kor15,34:Ef5,14;Kol 2,16-17;Tes5,5-6
- nasza naura nie jest naturą duchową, ale duchowo-fizyczną; człowiek jest łącznikiem między materilanm światem fizycznym, a duchowym Bogiem
Odp.Człowiek to ciało+dusz+duch(św.Paweł).Adam to syn Boży.Adam,ja i inni to dusze(Dialog str.407,102),a ciało to więzienie duszy-458,narzędzie duszy-388,310,263,101,Mt10:28,łk12,4-5,ziemska powłoka(Dzienniczek1616),więzienie,mieszkanie(Twie rdza wewn.św.Teresa od Jezusa dr Kościoła).Bóg po grzechu ubrał w skóry Adama i Ewę rdz3,21
Po śmierci ciało fizyczne zostaje,a my nadal istniejemy.Dla naszego bytu nie jest niezbędne.Inaczej twierdzą protestanci i ŚJ.
- życie człowiekajest jakościowo inne od życia zwierzęcia, ponieważ zwierzę nie ma w swej naturze elementu duchowego
Odp.Tak.Ale w przypadku odrzucenia tego elementu duchowego taka istota w swoim działaniu nie różni się od zwierząt-Dialog-człowiek zwierzę nieczyste str.65,85n,112,117,291,300,306,318n,356(Ps49,13 1kor2,14),437,439,podobnie w Twierdzy wewn.,Ew NT Człowiek-zwierzę mt7,6;mk7,27;1kor15,32;2p2,12;ju1,10
- powrót człowieka od Boga jest chyba czymś oczywistym po grzechu Adama w wyniku którego ludzkość oddaliła się od Boga
Odp.Adam to stary człowiek(Dialog str.456).Nawet ludzie nie są tak niesprawiedliwi,aby rozciągać przestępstwo przodka na potomstwo,a cóż dopiero Bóg-Miłość,która nie pamięta złego?Cóż więc oznaczają słowa 1Kor 15:22 BT "I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą ożywieni,"
--------------------------------------------------------------------------------
Jeszcze coś o śnie:
Rdz 2:21 BT „Wtedy to Pan sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie, i gdy spał, wyjął jedno z jego żeber, a miejsce to zapełnił ciałem.”
Rz 13:11 BT „A zwłaszcza rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli.”
Ef 5:14 BT „Dlatego się mówi: Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus.”
1Tes 5:6 BT „Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi!”
"...dusza jest w tym poruszeniu podniesiona i obudzona ze snu spojrzenia naturalnego do świadomości spojrzenia nadprzyrodzonego..."św.Jan od Krzyża "Żywy płomień miłości"
Benedykt XVI do Polaków :"Pozwólcie obudzić się!"