- 1 -
Zapewne już słyszałeś o młodym żołnierzu niemieckim, z pochodzenia Austriaku, którego grób znajduje się na cmentarzu parafialnym w Machowej koło Pilzna w woj. tarnowskim. Na grobie, na niedużym maszcie flaga austriacka i zawsze świeże kwiaty. Miejscowa ludność uważa go za świętego, przyozdabia jego grób i modli się do niego. Chodzi tu o Ottona Schimka. Był katolikiem dobrze wychowanym przez matkę. Od niej nauczył się religię traktować na serio. A przecież miał dopiero 19-lat, gdy 14 listopada 1944r. został rozstrzelany przez swoich. Gdy był na urlopie w domu, pokazując matce swoje ręce powiedział, że są czyste, że nie są skrwawione. Mówił, że nie strzela do ludzi, bo wie, że oni, tak jak i on chcą żywi wrócić do swoich rodzin. Nie zgodził się, by wziąć udział w egzekucji zakładników polskich w Pilznie tłumacząc, że oni są niewinni, a niewinnych zabijać nie wolno, bo tego zabrania Prawo Boże i sumienie. Wiedział, ile kosztować go może odmowa wykonania rozkazu w warunkach wojennych. I przyszedł rozkaz z kancelarii III Rzeszy, że należy go rozstrzelać jak psa w rowie. Kapelan wojskowy modląc się z nim towarzyszył mu w ostatniej drodze na spotkanie z tym, który powiedział: "Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy Królestwo niebieskie" (Mt 5,10). Wydawałoby się, że przegrał, bo życie stracił, ale jest to tylko pozorna przegrana. Sam pisał w liście do brata, gdy wiedział, że będzie rozstrzelany: "Jestem w radośnie podniosłym nastroju. Cóż mam do stracenia? Nic, tylko nasze biedne życie, duszy nie mogą przecież zabić. Jaka nadzieja!" ("Homo Dei", nr 2 z 1975 r.)
Ks. Łatka S., Prawdziwe zwycięstwo, BK 4/1985/, s. 215
- 2 -
Bardzo niedawno, bo kilkanaście dni temu, byłyście na różnych cmentarzach, rozsianych po całej polskiej ziemi i nie tylko polskiej... Mogiły cmentarne przypominają wszystkim, że kresem ludzkiego istnienia na ziemi jest śmierć i spotkanie z Synem Człowieczym.
Na pewno po południu w uroczystość Wszystkich Świętych kiedy odwiedzałyście groby bliskich by przede wszystkim za nich się pomodlić ewentualnie zapalić też znicz, położyć kwiaty, zauważyłyście że wśród mogił dorosłych znajduje się wiele maleńkich dziecięcych grobów,. To znak że śmierć i spotkanie z Synem Człowieczym Jezusem Chrystusem jest udziałem nie tylko dorosłych, ale i dzieci. Znane zresztą jest powiedzenie: „Starszy umrzeć musi, młody może".
Pamiętam bardzo smutny pogrzeb sprzed kilku laty... Wracający ze szkoły sześcioklasista wpadł niespodziewanie pod pędzący zbyt szybko samochód. Poniósł śmierć na miejscu, choć tragicznemu wypadkowi nie był winien. Teraz gdy czasem w którejś z klas mówię, że nikt nie jest pewien, czy z katechezy wróci cało do domu, żadne dziecko nie śmieje się!
Ks. Romuald Andrzejewski „UJRZĄ SYNA CZŁOWIECZEGO" BK 88
- 3 -
Jesteście młodzi! Życie przed wami rysuje się jako wielka niewiadoma, wielka przygoda, ale macie wielki atut w ręku - waszą młodość. Tę młodość trzeba umiejętnie przeżyć i nią pokierować. Wieszcz Mickiwicz pisał:
"Młodość życia jest rzeźbiarką,
co wykuwa żywot cały,
Choć przemija sama szparko,
cios jej dłuta wiecznie trwały".
Wynika z tych słów podstawowa prawda, że to, co się za czasów młodości wypracuje w sobie, będzie trwać na zawsze. I dalszy wniosek: istnieje konieczność podjęcia tego trudu przygotowania już od teraz?
Bóg swoje plany realizuje we właściwym czasie i człowiek ma wnieść owoce swojej pracy w ten końcowy efekt ostatecznego dzieła Bożego. Dlatego ważne jest, jaka będzie ta praca człowieka i jakie jej efekty. Każda praca, jeśli jest wykonywana jako służba Chrystusowi, uczestniczy w ostatecznej odnowie świata i człowieka.
Ks. Robert Barbiński PRZYJŚCIE SYNA CZŁOWIECZEGO BK 91
- 4 -
Wzrastanie w wierze i miłowanie bliźniego to nieustanne tworzenie. Nie mogę w jakimś momencie powiedzieć: Już dosyć wierzę, już dosyć miłuję. Wciąż mogę bardziej, wciąż mogę lepiej... W ten sposób zdobywam niebo, prowadząc już tu na ziemi życie godne nieba.
W tym dziele nie jesteśmy sami. Wspomagają nas święci wypraszając u Boga potrzebne łaski. Jedną z nich jest święta Teresa od Dzieciątka Jezus. 30 września minęło 100 lat od jej śmierci. Teresa Martin urodziła się w roku 1873. Mając 15 lat wstąpiła do klasztoru karmelitanek w Lisieux. Tu odkryła miłość dobrego Ojca do ludzi i ich odpowiedź - dziecięce zaufanie Bogu. Napisała w Dziejach duszy: "Zaczęłam szybko biec po drogach miłości". Odznaczała się pokorą i wielką prostotą ewangelijną. Ostatnie lata 24-letniego życia, to czas choroby i cierpienia. Wtedy pojawia się myśl o niebie. Umiera wypowiadając słowa, które były treścią całego jej życia: "Boże mój, kocham Cię..." Prośmy ją o pomoc w budowaniu wiary i uczeniu się miłości bliźniego: Święta Tereso od Dzieciątka Jezus - módl się za nami!
Ks. Eugeniusz Guździoł - STAMTĄD PRZYJDZIE SĄDZIĆ ŻYWYCH I UMARŁYCH BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 3-4(139) 1997