Co jest najważniejsze w życiu chrześcijanina?
"Nauczycielu, które jest pierwsze ze wszystkich przykazań"?
„Zbliżył się także jeden z uczonych w Piśmie, który im się przysłuchiwał, gdy rozprawiali ze sobą. Widząc, ze Jezus dobrze odpowiedział zapytał Go: „ Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?” Jezus odpowiedział: „ Pierwsze jest: Słuchaj Izraelu. Pan Bóg nasz, Pan jest jedyny. Będziesz miłował Pana, Boga swojego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą” (Mk 12,28-30)
„Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?” - nie można byle gdzie, byle kogo i byle jak pytać o rzeczy najważniejsze! Nie mogę pytać tez o rzeczy najważniejsze tylko siebie! Robimy wiele poważnych życiowych pomyłek tylko dlatego, że odpowiedzi na najważniejsze pytania szukamy u przypadkowych osób, przypadkowych „mistrzów”. (telewizyjne programy reality show!) W takiej sytuacji nierzadko otrzymujemy przypadkowe, niesprawdzone odpowiedzi, które bywają przyczyną ludzkich dramatów. Dzisiaj jesteśmy szczególnie mocno poddani jednemu z najgroźniejszych rodzajów terroru, który nas zniewala, czyni nas biernymi i mało aktywnymi chrześcijanami - to terror medialny zniewalający cały naród. Oglądamy anty-wartościowe programy, najczęściej jak leci, programy, które niszczą prawdę, ukazują złe wzorce, demoralizujące, hołdujące cywilizacji śmierci, kłamstwu. Przyjmujemy taka gotową medialna papkę, która najczęściej mówi do nas mitami, a nie faktami. Telewizja wie, że człowiek lubi obrazkowe myślenie, które powoduje nieumiejętność myślenia logicznego, przyczynowo - skutkowego. I jeśli już dzisiaj jesteśmy tak mocna i bezkrytycznie uzależnieni od tego „ medialnego mułu, błota” - to mówić, że najważniejsze jest; „Słuchaj Izraelu....”. - brzmi trochę dziwnie i mało przekonująco. Ale jest to konieczne!
Kto ma uszy niechaj słucha!
Pierwsze jest słuchanie Boga! Bóg mówi, człowiek słucha; Bóg daje, człowiek przyjmuje, Bóg kocha, człowiek pozwala się kochać; Bóg działa, człowiek podlega działaniu. A my, wielcy aktywiści, zmieniamy porządek ustalony przez Boga: zamiast najpierw słuchać Boga, zaczynamy sami do Niego mówić, zamiast pozwolić się kochać, próbujemy udowadniać Mu najpierw naszą miłość, zamiast dostrzegać Jego działanie w naszym życiu, sami pierwsi rzucamy się w wir działania - jak faryzeusz w świątyni - poszukujemy w ten sposób potwierdzenia dla własnej wielkości we własnym mówieniu, kochaniu i działaniu. Najpierw Bóg - Jego słowo, miłość, działanie i dary - a dopiero moja odpowiedź. Moja wiara jest odpowiedzią na Boże słowo! Trzeba nam jak najszybciej Słowo Boże uczynić codziennym chlebem życia.
Czym jest dla mnie Biblia, Pismo św.?
„W pewnym kraju panowało straszliwe prześladowanie chrześcijan. Posiadanie Biblii groziło utratą życia. Jeśli podczas rewizji tajna policja znalazła u kogoś Pismo św., mógł on zostać aresztowany. Rodzina pewnego pobożnego kościelnego nie mogła się z tą księgą rozstać. Biblia była dla nich jak codzienny chleb, bez którego nie można żyć. Pewnego dnia przyszła policja śledcza. Matka to przeczuła, spojrzała przez okno i ujrzała dwóch nadchodzących mężczyzn. Miała właśnie zamiar piec chleb. Ciasto leżało rozwałkowane na stole. W pośpiechu wzięła Biblię, zawinęła ją w ciasto i wsunęła do pieca. Policja przeszukała dom z wielką dokładnością, jednak Biblii nie znalazła. Kiedy następnego dnia chleb leżał na stole, a Biblia nieuszkodzona w środku, każdy zrozumiał: Biblia jest chlebem życia. Jak codzienny chleb pokrzepia człowieka, tak samo Słowo Boże czytane codziennie daje siłę do życia Bogiem. Dzisiaj w domu kościelnego Biblia zajmuje honorowe miejsce, a każdemu odwiedzającemu opowiadane jest zdarzenie o pieczeniu chleba, które uratowało domowników.
Św. Paweł nauczał chrześcijan: „Słowo Chrystusa niech w was przebywa z całym swym bogactwem; z wszelką mądrością nauczajcie i napominajcie samych siebie przez psalmy, hymny, pieśni pełne ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach” ( Kol 3,16)
Trzeba więc, aby każdy z nas indywidualnie uczepił się Księgi Pisma św.! Żeby ona nie była od wielkiego święta. Żebyśmy ją czytali w podróży i wszędzie ( co noszą panie w swoich torebkach - są małe egzemplarze Pisma, pojedyncze Ewangelie!). Ta nieustanna lektura jest jakby wodą dla ziarna wiary, bez tego nasza wiara się nie rozwinie! Bóg chce, aby chrześcijanin sięgał po normalne źródło życia, jakie ON mu zostawił. Dlatego Biblia winna być księgą najbardziej czytaną.
Ale ja nie rozumiem Pisma św.!? - powie ktoś.
Nie zrażajmy się. Tak będzie na samym początku. Diabeł wie, co jest tu napisane i boi się, bo w pierwotnym Kościele ta księga była używana do egzorcyzmów, kładziono ja na głowie i wierzono, że skuteczności jej słowa boją się szatani. Czytając jednakże z pokora słowo Boże, zobaczymy, że powolutku będzie się nam ono otwierać, wskazywać drogę, powoli, powoli. Bez pośpiechu. Tu trzeba cierpliwości także. Po jakimś czasie będziemy pytać; dlaczego od razu nie mogę zwalczyć swoich wad? Bo to by ci zaszkodziło. Rozmnożyłyby się dzikie zwierzęta i bestie, takie jak pycha, które pożarłyby nas. Bóg zachowuje pewne wady do czasu. W tej Księdze każdy odczyta swoją własną historię życia.
Znany jest fakt, że ś. Teresa od Dzieciątka Jezus nosiła zawsze przy sobie Ewangelię trzymając ją blisko serca. Niektórzy noszą Ewangelię jak łańcuszek na szyi.
A gdzie ja „ trzymam” Boże słowo? Gdzie jest Biblia w moim życiu? Jakie miejsce jej przyznaję?
„To jest Syn mój umiłowany, Jego słuchajcie”.
Słowa Jezusa nie są jak słowa innego człowieka. Zauważyli to nawet słuchacze Jezusa: Nauczał ich bowiem jak ten, który mam władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie”.
Aby słowo mogło dawać życie i przynosić owoce, trzeba przyjąć je i żyć nim.
W obliczu Słowa Bożego, które przemawia i objawia się, to czego się od nas wymaga, to głównie słuchanie i przyjmowanie. „ Słuchajcie GO” - Jest to słuchanie bardziej sercem niż uszami. Słowo bowiem przynosi owoc tylko wtedy, gdy znajdzie żyzną ziemię lub gdy zapadnie w „ serce szlachetne i dobre”. Samo rozważanie słowa Bożego jednak nie wystarcza, nie wystarcza też przenikanie go rozumem, modlenie się nim, wyciąganie z niego jakichś wniosków. Autentyczne słuchanie słowa Bożego wyraża się w posłuszeństwie, w czynieniu tego, czego od nas żąda. Trzeba poddać się kształtowaniu przez Słowo Boże, aż do tego stopnia, kiedy przemieni ono w pełni całą naszą wewnętrzną tkankę chrześcijańską. Trzeba stosować je we wszystkich okolicznościach życia, trzeba przemieniać je w życie, jak napomina św. Jakub „ Przemieniajcie słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami” ( Jk 1,22).
„Święty daleki od Ewangelii - to fałszywy święty”
Kto żyje Ewangelią nabywa zdolności odczytywania znaków czasu oczami Chrystusa, w sposób twórczy oddziałuje na historię: doświadcza prawdziwej wolności, radości, odwagi.
Przyjęcie słowa i życie nim jednak nie wystarcza. Należy się nim dzielić. Czynimy to podczas katechezy, homilii, kazań, rekolekcji. To, co może jednak nie zawsze czynimy, to darowanie owoców słowa.
Słowo jest ziarnem zasianym w naszym życiu. Dobry grunt nie oddaje ziarna, ale daje owoc. I tak, powinniśmy dzielić się nie tylko refleksja dotyczącą słowa Bożego, ale przede wszystkim głosić to, czego dokonało Ono w naszym życiu. Czyż nie jest prawdą, że najbardziej wiarygodni są tacy mistrzowie, którzy są również świadkami?
Tylko w ten sposób Królestwo Boże może się rozwijać.
W jednym z wietnamskich więzieni, katolicy dzielili Nowy Testament, jaki przynieśli po kryjomu, na malutkie kawałeczki, rozdzielali je między siebie i uczyli się ich na pamięć. Ponieważ podłogi były z piasku lub ziemi, kiedy słyszeli kroki policjantów, ukrywali słowo Boże w ziemi.
Wieczorem, w ciemnościach, każdy z nich, po kolei, recytował tę część, jakiej się nauczył. Słuchanie w ciszy i ciemnościach słowa Bożego, odczuwanie obecności Jezusa - „żywej Ewangelii”, recytowanej cała duszą, słuchanie modlitwy arcykapłańskiej czy opisu męki Pańskiej - było bardzo wzruszające i wywoływało ogromne wrażenie.
Ci, którzy nie byli chrześcijanami wysłuchiwali z szacunkiem i podziwem tego, co nazywali verba sacra. Wiele osób mówiło o swym doświadczeniu tego, że słowo Boże jest „duchem i życiem”.
W roku Jubileuszowym Ojciec św. przekroczył próg Drzwi świętych, jedynie z ewangelią w ręce - obraz Kościoła w nowym Tysiącleciu, który przyjmuje, żyje, dzieli się i głosi Ewangelię nadziei.
Może warto modlitwą uczynić dwa wiersze Romana Brandstaettera:
„Biblio, Ojczyzno moja,
Biblio, moja ziemio polska,
Galilejska
I franciszkańska
O wy, Księgi mojego dzieciństwa (...)
....
Gdy ma się ku zachodowi
I z lipy przed moim domem opadają liście,
Siedzę na Tobą,
Biblio.
I wywołuje z twych wersetów
Wszystkich najlepszych
Którzy są dla mnie niedościgłym wzorem,
Wszystkich najpiękniejszych,
Których podziwiam,
Wszystkich szlachetnych,
Którym nie umiem dorównać.
Biblio,
Mówiąca do mnie głosem napomnienia
I głosem nagany,
I głosem gniewu,
I głosem kary,
I głosem potępienia
I głosem przestrogi
I głosem sumienia. (...)
Wszystko jest w Tobie,
Cokolwiek przeżyłem.
Wszystko jest w Tobie,
Cokolwiek kochałem.
Wszystko.
Cały żywot własny
Człowieka,
Żyjącego w nawiedzonym przez szatana
Wieku. (...)
Na Tobie się uczyłem żyć,
Na Tobie uczyłem się czytać
Na Tobie uczyłem się pisać,
Na Tobie uczyłem się myśleć,
Na Tobie uczyłem się prawdy,
Na Tobie uczyłem się prosić o odpuszczenie grzechów,
Na Tobie uczyłem się kochać,
Na Tobie uczyłem się mądrości,
Na Tobie uczyłem się przebaczenia,
Na Tobie uczyłem się pokory,
Na Tobie uczyłem się modlić.
Jeżeli jednak nie nauczyłem się żyć,
Jeżeli nie nauczyłem się czytać,
Jeżeli nie nauczyłem się pisać,
Jeżeli nie nauczyłem się myśleć,
Jeżeli nie nauczyłem się prawdy,
Jeżeli nie nauczyłem się prosić o odpuszczenie grzechów,
Jeżeli nie nauczyłem się kochać,
Jeżeli nie nauczyłem się mądrości,
Jeżeli nie nauczyłem się przebaczać,
Jeżeli nie nauczyłem się pokory,
Jeżeli nie nauczyłem się modlić,
Moja wina,
Moja wina,
Moja bardzo wielka wina.
Już ma się ku zachodowi,
Z lipy przed moim domem opadają liście.
Ludzie z mojego życia bezpowrotnie odchodzą,
Grobów jest więcej niż żywych przyjaciół,
Nawet spłowiał atrament na matczynych listach,
Pisanych do mnie nocą z dzielnicy pogromu.
A ja siedzę nad Tobą, Biblio,
I uczę się śmierci.
Może tego jednego w końcu się nauczę.”
(R. Brandstaetter)
Modlitwa o ustanowienie święta Pisma Świętego
„Jest święto Twojego Narodzenia,
jest święto Twojego Męczeństwa,
jest święto Zmartwychwstania,
jest święto Zesłania Ducha świętego,
Jest święto Wniebowzięcia Matki Bożej,
Jest święto Wszystkich świętych.
Ale nie ma święta Biblii.
Ustanów, Panie, Święto Biblii!
Radosne święto Ksiąg,
Które wcieliłeś w słowa człowiecze!
Święto Spożywania Pisma Świętego!
(...)
Niechaj to Święto
Ożywi w człowieku
Umiłowanie słów Twoich
I napełni go pragnieniem
I łaknieniem
Twojej nauki,
Która jest źródłem naszej ludzkiej godności.
Niechaj w to święto
Człowiek modli się o zrozumienie słów,
Które oblekłeś w ciało obu Testamentów
(...)
Niechaj w to święto,
Ustanowione ku chwale Ksiąg Twoich
Wszelka dusza ludzka posiądzie umiejętność ich czytania
I do syta nakarmiona ich treścią pogłębi swoją wiarę,
Pojmie i zrozumie,
I wie,
Że bez znajomości Twoich wersetów,
Nieśmiertelnych, zbawiennych i wyzwalających,
Każde życie jest figowcem uschniętym,
A każda śmierć bezowocna.
Niechaj to święto
Spożywania Pisma świętego
Będzie pamiątką narodzin Ksiąg Twoich, Panie,
Pożywnych i słodkich jak plaster miodu.
Niechaj będzie ucztą wiecznego czytania.
Wiecznego czytania."
7