Modlitwa na rozpoczęcie Drogi Krzyżowej
W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
Rozpoczynam drogę krzyżową, która przypomina a nawet uobecnia tę bolesną drogę Syna Bożego Jezusa Chrystusa, którą On odbył od twierdzy Antonia, gdzie rezydował Piłat w Jerozolimie, na wzgórze Golgoty. Mogła liczyć od 670 metrów, gdyby Jezusa prowadzono stromą drogą, albo do 1 km, gdyby szedł dalszą, łagodniejszą drogą. Była to najważniejsza droga, jaką kiedykolwiek odbył człowiek na tej ziemi. Była to droga zbawienia. Każdy na niej krok był w moją stronę, ku mojemu sercu. Jezus umarł za mnie, bo mnie miłuje. Szedł na Kalwarię z myślą o mnie. On mnie widział, owszem, On mnie niósł na Golgotę, aby mnie ocalić od śmierci wiecznej.
Jak mamy odprawiać drogę krzyżową, pouczył nas sam Pan Jezus, gdy z krzyżem na ramionach powiedział: Nie płaczcie nade Mną, ale nad sobą i nad swoimi dziećmi (por. Łk 23, 28). Chcę płakać nad sobą, czyli w duchu żalu i skruchy przypominać sobie, że to moje grzechy były przyczyną męki Syna Bożego. Chcę też błagać Boga za swoich najbliższych i wszystkich ludzi o miłosierdzie dla nich.
Matko Najświętsza, Ty sama naucz mnie iść drogą krzyżową i patrzeć na mękę Twojego Syna. Amen.
Stacja I Pan Jezus na śmierć skazany
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie,
Że przez krzyż i mękę Twoją odkupiłeś świat.
Jezus stał przez Piłatem, starostą rzymskim i czekał na wyrok. Chciał za nas umrzeć. Mógł jeszcze wtedy, gdy Go przyszli zaaresztować i związać, porazić wrogów nagłą śmiercią, uwolnić się od nich. On jednak tego nie uczynił. Sam z miłości do nas skazał się na śmierć. O, jak dobry jest Bóg. Kto by nas zbawił, gdyby On tego sam nie uczynił?. Przyjął więc w milczeniu słowa Piłata: „Pójdziesz na krzyż, zostaniesz stracony”. Odbywało się to w atmosferze szału nienawiści tłumu, który krzyczał przed Piłatem: „Strać, strać Go. Ukrzyżuj Go, ukrzyżuj Go!”. Piłat umył ręce przed tłumem, chcąc usprawiedliwić swą haniebną decyzję wyroku okrutnej śmierci na człowieka, co do którego był przekonany, że jest niewinny.
My nie mówimy Ci, Jezu, że nasze ręce są czyste od Twojej krwi. Przeciwnie, wyznajemy z wiarą i pokorą, że są splamione. Jesteśmy grzesznikami. Wołamy inaczej niż tłum na Litostrotos. Oczyść nas, daruj winy, przebacz nam grzechy! Nasze wołanie o odpuszczenie grzechów nabiera szczególnej mocy, gdy odprawiamy spowiedź sakramentalną. Wtedy sprawdzają się Twoje słowa, którymi dałeś Apostołom i ich następcom, kapłanom, władzę odpuszczania grzechów: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20, 22n). Jestem grzesznikiem i dlatego chcę pokutować, nawracać się, spowiadać, kończyć każdy dzień aktem doskonałego żalu za grzechy. Daj mi łaskę pokuty i skruchy. Amen. Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Któryś za nas...
Stacja II Pan Jezus bierze krzyż swój na ramiona
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie,
Że przez krzyż i mękę Twoją odkupiłeś świat.
Krzyż wymyślili jako najokrutniejszy i najhaniebniejszy rodzaj śmierci, starożytni. Znali go Babilończycy, Persowie, Fenicjanie - przyjęli Rzymianie. Ci ostatni stosowali karę przez ukrzyżowanie wobec najpodlejszych niewolników, rozbójników, jawnych złoczyńców, występujących przeciw Rzymowi. Bóg-Człowiek sam taką wybrał śmierć dla siebie. Uczynił to z miłości do nas. Wyciągnął do krzyża ręce, dał się do niego przywiązać i poprowadzić na miejsce egzekucji.
Czy Jezus pocałował swój krzyż? - jak to przedstawiają nieraz artyści. Nie wiemy nic o tym. Z pewnością jednak podjął krzyż. Wziął go na siebie w wielkim cierpieniu, miażdżąc zranione w czasie biczowania barki i ramiona, i zaczął go dźwigać. Chce tego, byśmy i my wzięli swój krzyż, i to na każdy dzień, i szli za Nim. Tylko za taką cenę możemy się nazywać Jego uczniami i korzystać z ogromnych dobrodziejstw, które On nam wysłużył przez dźwiganie krzyża.
Nie proszę Cię, Jezu, żebyś mi oszczędzał cierpień i trudności życiowych. Błagam natomiast gorąco: daj mi siłę do dźwigania mego krzyża na co dzień. On ma zawsze konkretne wymiary. Oznacza moje trudne nieraz posłuszeństwo w zachowywaniu przykazań Bożych. To także twardy obowiązek stanu, cierpienie, choroba, dolegliwości i różne nieprzewidziane przypadki losowe. Przyjmuję to wszystko z poddaniem się woli Bożej. Za św. Andrzejem Apostołem mówię w stronę mojego krzyża: „Witaj krzyżu, cała moja nadziejo”. Amen. Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Któryś za nas...
Stacja III Pan Jezus upada po raz pierwszy pod krzyżem
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie,
Że przez krzyż i mękę Twoją odkupiłeś świat.
Jezus szedł w upale południa w towarzystwie dwóch łotrów, prowadzony przez żołnierzy zwanych lictores i setnika zwanego exactor mortis - wykonawca śmierci. Był bardzo osłabiony. Od kilkunastu godzin ciągle stał wyprostowany i ciągle szedł szarpany od sądu do sądu. Przez okrutne biczowanie i cierniem ukoronowanie stracił już wiele krwi. Dźwigał na ramionach wielki ciężar. Nic dziwnego, że osłabł i upadł.
Ile było upadków na drodze krzyżowej? - Nie wiemy. Od dawna tradycja zatrzymuje uwagę na upadku na początku drogi, gdzieś w środku i na samym już wzniesieniu Golgoty.
Pierwszy upadek Jezusa przypomina mi mój pierwszy grzech. O, gdyby go nie było, nie byłoby dalszych innych. Przebacz mi mój pierwszy grzech, o Jezu! Daruj dalsze inne! Mogę się łatwo domyślać dlaczego Ty upadłeś pod krzyżem. Dobrze byłoby, gdybym wiedział dlaczego ja upadam.
O, Boże, daj mi poznać siebie! Nie będę unikał poznania samego siebie. Codziennie przy wieczornej modlitwie spojrzę na krzyż lub obraz święty i pomyślę o tym, jak przeżyłem mój dzień. Popełniam wiele złego, bo się nie kontroluję, nie robię rachunków sumienia. A to bardzo ważne. „Miej serce i patrzaj w serce” - powie poeta. Daj mi, Jezu, ducha samokrytyki i oświecaj mnie światłem łaski poznania samego siebie. Niech moje poznanie siebie nie będzie jednak nigdy dla zniechęcenia i rozpaczy, ale zawsze dla nawrócenia i poprawy. Amen. Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Któryś za nas...
Stacja IV Pan Jezus spotyka swoją Matkę
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie,
Że przez krzyż i mękę Twoją odkupiłeś świat.
Maryja stała pod krzyżem Syna w czasie, gdy On na nim zawisnął, ale przedtem szła z Nim na Golgotę. Może w pewnej chwili przybliżyła się znaczniej do Niego, a może Jej to nie było dane, i musiała się zadowolić tylko spojrzeniem z daleka. Zapewne wszystko zauważyła. Każda matka rozumie swoje dziecko i wszystko o nim wie. Najdoskonalsza z matek przeniknęła dogłębnie ból swojego Syna. To nie było jednak tylko przeczucie i poznanie sercem cierpień swojego Dziecka. Maryja doświadczyła jak nikt z ludzi zrozumienia przyczyny cierpień Syna. Jej duszę naprawdę „przeniknął miecz boleści” w tym celu, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu, aby ludzie byli zbawieni (por. Łk 2, 35).
W sercu Matki Bożej w czasie drogi krzyżowej znalazł się każdy człowiek. Znalazłem się i ja. Maryja za mnie cierpiała na duchu ogromne męki. Kto z nas wie, ile kosztuje? Kto potrafi pojąć, ile kosztuje Boga Ojca, który dał ludziom swojego Syna, ile kosztuje cierpień fizycznych i duchowych samego Syna Bożego a także Ducha Świętego, który niejako spala w miłości ofiarnej dla nas Jezusa, Syna Bożego? Ale też kto z nas myśli o tym, jak bardzo Matka Boża cierpiała duchowo z naszego powodu?
Nie chcę żyć bez Matki Bożej, bez Zdrowaś odmawianego ku Jej czci, bez różańca, bez czułego wejrzenia na Jej święte obrazy i ikony. Do Serca Twojego zranionego siedmioma mieczami boleści uciekam się, do Ciebie, Maryjo. Nie dopuść bym się oddalił od Boga. Prowadź mnie za rękę pod krzyż swojego Syna, abym nie zginął na wieki. Amen. Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Któryś za nas...
Stacja V Szymon z Cyreny pomaga nieść krzyż Jezusowi
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie,
Że przez krzyż i mękę Twoją odkupiłeś świat.
Ewangeliści piszą, że na drodze krzyżowej pojawił się mężczyzna, rolnik, ojciec dzieciom, Szymon rodem z Cyreny. Ciekawość zatrzymała go przy pochodzie śmierci. Okupił to ciężkim trudem, upokorzeniem ze strony żołnierzy wykonujących na Jezusie wyrok, utratą cennego czasu. Przymuszono go, żeby niósł krzyż za Jezusem. Obawiano się, że Boski Skazaniec nie dojdzie na wyznaczone miejsce, by umierać w nagości i mękach krzyżowania, że umrze na drodze, że już się nie podźwignie z ziemi. Szymon musiał pochylić grzbiet pod ciężar krzyża i nieść go za jakiegoś Skazańca, potępionego prawem. Wziął jednak w swoje ręce krzyż, ugiął grzbiet, skupił swoje siły dla niesienia ciężaru, pomęczył się trochę w skwarze słonecznym aż do spocenia i utrudzenia skrwawionym drzewem. Może myślał wtedy, że to jest jedno z jego życiowych nieszczęść. A tymczasem to była największa łaska, jaka go kiedykolwiek w życiu spotkała. Przyczynił się do zbawienia świata.
Gdy pomagamy Jezusowi dźwigającemu krzyż w tajemnicy Kościoła, przyczyniamy się do szczęścia ludzi teraz i po śmierci. Pomagajmy więc ochotnie drugim ludziom żyć. Pomagajmy im cierpieć, chorować, umierać. W ludziach potrzebujących sam Bóg niejako potrzebuje naszej pomocy. W historii życia ludzi na ziemi Jezus wciąż jęczy pod ciężarem krzyża. Pomagajmy Mu. Bardzo jęczy człowiek, gdy z powodu swoich grzechów, niewiary, odejścia od Boga idzie drogą, która prowadzi do nikąd, na potępienie. Ratujmy takich pokutą, modlitwą, apostolską troską. Jezus szuka we mnie Cyrenejczyka i mówi:
„Jeżeli chcesz Mnie naśladować,
To weź swój krzyż na każdy dzień,
I chodź ze Mną zbawiać świat,
Dwudziesty pierwszy już wiek”.
Amen. Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Któryś za nas...
Stacja VI Święta Weronika ociera twarz Jezusowi
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie,
Że przez krzyż i mękę Twoją odkupiłeś świat.
Nic Ewangeliści o geście Weroniki na drodze krzyżowej Pana nie piszą. Mówi o niej jednak starodawny przekaz i dzisiejsza kaplica - jej dom przy jednej z ulic wiodących w stronę Golgoty. Mężna, odważna i wielkiego serca, kobieta spojrzała z czułością na Jezusowe oblicze. Przedarła się więc przez kordony żołnierzy i z delikatnością kobiecą otarła chustą to oblicze.
Jak ono mogło wtedy wyglądać? W domu Kajfasza „zaczęli pluć Mu w twarz i bić Go pięściami a inni policzkowali Go i szydzili: «Prorokuj nam, Mesjaszu, kto Cię uderzył» (Mt 26, 67-68)”. Znieważanie oblicza Mesjasza w czasie męki oglądał już prorok Izajasz, gdy pisał; „Jak wielu osłupiało na Jego widok, tak nieludzko został oszpecony. Jego wygląd i postać Jego była niepodobna do ludzi” (Iz 52, 14). Jezusa policzkowano po ślicznej twarzy. Nie było to jednak zwykłe policzkowanie. Greckie słowo, jakiego użył św. Jan na określenie uderzenia ze strony Malchusa, pochodzi od wyrazu „kij”. Jezus był nieludzko jakimś narzędziem bity po twarzy. Pozostała po tym trójkątna rana na prawym policzku sięgająca nosa. Taką twarz Zbawiciela Weronika otarła swoją chustą. Według przekazu tradycji Jezus dał jej za to odbicie swego oblicza na owej chuście.
Chusta Weroniki stawia nam ciągłe pytania o to oblicze, które mamy wyciśnięte przez Boga w naszej duszy. Jak więc wygląda moje sumienie? Mam być podobny do Jezusa, ale czy rzeczywiście jestem do Niego podobny? Błagam Cię, Jezu, upodabniaj mnie do siebie. Niech moje życie będzie też ciągłym pochylaniem się nad ludźmi i ocieraniem ich z potu, a może i z krwi. Niech będę dla drugich podobnie jak Ty miłością i dobrocią samą. Amen. Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Któryś za nas...
Stacja VII Drugi upadek Pana Jezusa
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie,
Że przez krzyż i mękę Twoją odkupiłeś świat.
W Jerozolimie od kaplicy Drugiego upadku droga wznosi się w górę. Jezus - jak podaje bardzo stara tradycja - upadł u stóp wzgórza Golgoty. Zaczynając zdobywać to wzgórze, omdlał zmordowany. Rozpoczęło się nowe, heroiczne zmaganie ze sobą, by się jeszcze i tym razem zmobilizować, zebrać siły i iść dalej. Patrząc na Jezusa w powtórnym upadku i podźwignięciu się, uczę się zmagać ze złem w samym sobie. Wiem z doświadczenia czym jest słabość moralna, skłaniająca do grzechu, do folgowania sobie, mimo zakazu ze strony Boga, który On czyni z racji na moje prawdziwe dobro osobiste, na dobro drugiego człowieka, dobro ogólne.
Obym umiał zmagać się z samym sobą, nieraz aż do bólu, „aż do przelewu krwi” (Hbr 12, 4). Najpiękniejsza modlitwa to ta, którą odmawiam z zaciśniętymi zębami pokonując samego siebie w sytuacji, gdy się za wszelką cenę przełamuję wtedy, gdy zło mnie przymilnie kusi. Czy potrafię za wszelką cenę walczyć z pokusami? Patrząc na Ciebie, Jezu, jak bardzo się zmagasz ze słabością fizyczną, żeby powstać, kierując się przy tym miłością do mnie - przyrzekam Ci zmagać się z miłości do Ciebie ze swoją słabością. Proszę też najpokorniej wzmocnij moją wolę! Pomóż mi wyrobić w sobie mocny charakter. Dodaj sił i śpiesz z pomocą. Amen. Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Któryś za nas...
Stacja VIII Pan Jezus poucza płaczące niewiasty
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie,
Że przez krzyż i mękę Twoją odkupiłeś świat.
Po uroczystym wjeździe do Jerozolimy w Niedzielę Palmową, na widok miasta Jezus zapłakał. Żal Mu było pięknej świątyni i ludzi, którzy mieli doznać strasznego cierpienia od wrogów (por. Łk 19, 41-44). Gdy szedł na śmierć w Wielki Piątek drogą krzyżową, sam spotkał się z płaczem kobiet jerozolimskich. Wiedziały one pewnie, że Jezus jest niewinny a musi tak bardzo cierpieć. Nie zdawały sobie jednak z tego sprawy, że On idzie na śmierć z miłości do ludzi, z miłości do nich i do ich dzieci, a także do ich kraju. Nie umiały sobie uświadomić, że okrutna męka Jezusa jest spowodowana również przez nie. Jezus je pouczył o tym: „Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi (Łk 23, 28)..
Przyjmijmy to napomnienie i zastosujmy je do siebie, a także do swojej rodziny i do naszych bliskich. Odnieśmy je też do naszego kraju i całego świata. Czujmy się odpowiedzialni za przelaną krew Zbawiciela. Umiejmy płakać i żałować za grzechy swoje. Podejmijmy też pokutę za swoich najbliższych, za młode pokolenie, swój kraj i nawet za cały świat.
Mój płacz, którego Bóg ode mnie żąda, to płacz mojej duszy. Jeżeli nadużyłem wody chrzcielnej i będąc już chrześcijaninem popełniłem grzech ciężki, został mi jeszcze jako możliwość otrzymania zbawienia, duchowy żal za grzechy, łzy pokuty i zwłaszcza sakramentalna spowiedź. Wielkie i drogie są w oczach Boga łzy nawracającego się człowieka i jego uderzenia się w swoją własną pierś z prośbą o odpuszczenie grzechów. Bogu miłe jest też i to, gdy pokutujemy za grzechy innych ludzi.
Błagam Cię więc dziś, Jezu, o łzy żalu za grzechy. Daj mi łaskę skruchy serdecznej. Niech płaczę nad Twoją męką, ale zawsze w ten sposób, żebym widział wpisane w nią moje grzechy. Daj mi Jezu, żal za grzechy i mocną wolę poprawy. Amen. Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Któryś za nas...
Stacja IX Pan Jezus upada po raz trzeci
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste
i błogosławimy Ciebie, Że przez krzyż i mękę Twoją odkupiłeś świat.
Choć Ewangelia nic nie mówi o trzecim upadku Jezusa na drodze krzyżowej, pobożność chrześcijańska bardzo lubi kontemplować ten upadek pod koniec drogi na Golgotę. Jezus był w stanie ostatecznego wyczerpania, z twarzą ku ziemi, pod nogami ludzi. Psalmista przepowiada o Nim, że będzie jak „robak, a nie człowiek” (Ps 22, 7). Bóg upokorzył się dla nas aż do ostatecznych granic. Stał się podobnym do robaka, po którym się nieraz bezwiednie depcze, do ziarna rzuconego na ziemię. Ale właśnie za cenę tak wielkiego upokorzenia i wyniszczenia, Jezus zbawił nas i wywyższył. Ziarno wpadłszy w ziemię obumarło i dlatego przyniosło owoc obfity (por. J 12, 24).
Gdy patrzę na Ciebie, umiłowany Zbawicielu, jak upokorzony leżysz na ziemi pod nogami ludzi, dostrzegam sens różnego rodzaju upokorzeń, jakie mnie w ciągu życia spotykają. Upokorzenia życiowe bardzo nieraz bolą i mogą nawet rodzić rozpacz i nienawiść. Naucz mnie, Jezu, przyjmować je w duchu pokory i wynagrodzenia za pychę świata. Pycha ludzi wyrażająca się w buncie przeciw Bogu i w niewierze bardzo boli Twoje serce. Pycha aniołów stała się powodem tego, że stali się szatanami, pycha ludzi odrzucająca Boga prowadzi do potępienia. Błagam Cię, Jezu upokorzony, strzeż od pychy sługę Twego. Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serce moje według serca Twego. Amen. Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Któryś za nas...
Stacja X Obnażenie Pana Jezusa
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie,
Że przez krzyż i mękę Twoją odkupiłeś świat.
Jezusa przyprowadzono na miejsce egzekucji. Kaźń krzyżowania zaczęła się od próby napojenia Go winem zmieszanym z mirrą. Skosztował tylko, ale nie chciał pić. Chciał wypić kielich goryczy aż do samego dna i ani trochę nie złagodził okrutnego bólu krzyżowania. Następnie pozbawiono Jezusa ubrania. Zdjęli z Niego najpierw wierzchnią tunikę, a potem zdarli chiton przylegający do ciała, jakby koszulę, która nie była zszyta z części, ale całodziana. Jezus stanął w nagości przed tłumem. Spływał krwią.
W liście św. Pawła do Filipian znajdujemy tekst, że Syn Boży istniejąc w postaci Bożej „ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi”, stawszy się podobnym do ludzi (por. Flp 2, 71). Przyjmując ciało ludzkie we Wcieleniu ogołocił się z szaty chwały, którą miał jako Bóg. Gdy szedł na haniebną śmierć przez ukrzyżowanie, pozwolił, aby odebrano Mu ubranie, które osłania ludzką nagość.
Jezus w ogołoceniu przed śmiercią jest w moich oczach odziany w największą godność Odkupiciela świata, Ratownika ludzkości. Jak bardzo jesteś dla mnie piękny i kochany, o Chryste, w swej krwawej nagości. Idąc na śmierć najhaniebniejszą przy obnażeniu ciała, przestrzegasz mnie przed grzechami, które hańbią: przed nieczystością zmysłową, niewolą seksu, zaślepionym kultem pieniądza, zafascynowaniem sobą aż do wzgardy drugim człowiekiem. Błagam, daj mi moc woli, bym się nie hańbił w Twoich oczach. Przyodziej mnie w szatę łaski uświęcającej tu, na ziemi, a potem w szatę nieśmiertelności w niebie. Amen. Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Któryś za nas...
Stacja XI Przybicie do krzyża
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie,
Że przez krzyż i mękę Twoją odkupiłeś świat.
W bazylice Świętego Krzyża w Rzymie przechowuje się relikwię gwoździa. Długi na 12,5 cm, szeroki od 5 - 9 mm o przekroju kwadratowym, pozbawiony ostrego zakończenia. Był jednym z trzech gwoździ, które wbijano w czasie kaźni krzyżowania Jezusa w jego najbardziej unerwione miejsca - nadgarstek u rąk, powodując przykurcz kciuków, a potem w stopy. Jednym gwoździem przebito lewą nogę na prawej tak, że gwóźdź przebił kość stępu. Kaci byli dobrze obznajomieni z anatomią człowieka i umieli zadawać ofierze największy ból, powodując paraliż rąk i nóg. Ten ból trwał aż do śmierci. Potem podniesiono w górę krzyż, lub może belkę poprzeczną z ciałem Jezusa, w wydrążenie w pionie krzyża. Spełniły się słowa prorocze psalmu: „Przebili moje ręce i moje nogi” (Ps 21, 12).
Zbliżam się do Twoich rąk i nóg, o Jezu ukrzyżowany, ja, człowiek, którego określa się nieraz jako „istotę cierpiącą”. Wiem, że normalnie rzecz biorąc, muszę i ja wiele znieść bólu i dużo przecierpieć w moim krótszym lub dłuższym życiu. Cierpienie moje może być bardzo duże. Czy mogę jednak wtedy wołać bluźnierczo w stronę Boga i pytać: dlaczego ja cierpię? Bóg zawsze mi odpowie, że tak płacąc za swoje człowieczeństwo, mogę wchodzić w tajemniczy świat miłości, która ma moc mnie przemienić na podobieństwo Boże. Bóg w osobie Jezusa Chrystusa, przez posłuszeństwo aż do śmierci krzyżowej, zszedł najniżej w cierpienie przeznaczone człowiekowi i nadał naszemu posłuszeństwu moc wywyższającą nas do Boga.
Zamiast buntu, idę Jezu, do Ciebie z cichym przyzwoleniem na zsyłanie cierpienia, jakby wbijanie w moje ciało gwoździ. Czasem jest ich mniej, czasem więcej. Gotów jestem z Tobą cierpieć. „Z Chrystusem jestem przybity do krzyża” (Ga 2, 19). Proszę jednak, o Jezu, bądź Ty sam obecny na jednej stronie mojego krzyża i wspomagaj mnie, który będę trwał na drugiej jego stronie. Błagam o łaskę cierpienia i dużą cierpliwość w życiu. Na chwile cierpienia najbardziej Jezu, ufam Tobie. Amen. Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Któryś za nas...
Stacja XII Śmierć Pana Jezusa na krzyżu
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie,
Że przez krzyż i mękę Twoją odkupiłeś świat.
Jezus, który wszedł w największe grzechy człowieka, musiał mieć ciężkie konanie. Wisiał na krzyżu kilka godzin. To podnosił się w górę chcąc zaczerpnąć powietrza, to opadał w dół przy niewyobrażalnie wielkich cierpieniach. Największe jednak cierpienia fizyczne były niczym w porównaniu z duchowymi, jakich doznał Syn Boży czując się opuszczonym przez Ojca. Wyrazem tego była bolesna skarga, jaka znalazła się na Jego ustach, gdy modlił się do Ojca: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił” (Mk 15, 34). Kto z nas zrozumie ogrom cierpień z powodu tego opuszczenia przez Boga? Możemy je przyrównać do mąk piekielnych. Aby nas wyzwolić z piekła, Jezus sam zszedł jakby w samo piekło, stan bycia bez Boga.
Wreszcie „Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha” (Mt 27, 50). Co było bezpośrednim powodem tej śmierci, która dała wszystkim życie? Czy Jezus się wykrwawił? Czy się udusił? Czy pękło Mu serce? Uczeni najczęściej dziś twierdzą, że śmierć nastąpiła w wyniku ostrej niewydolności serca.
Nie dociekajmy jednak bezpośredniej przyczyny tej śmierci. Wyznajmy raczej, że jej powodem była miłość do mnie, chęć obronienia mnie przed piekłem. Najpewniejszą zaś przyczyną był mój grzech.
Stojąc pod krzyżem śmierci Boga mojego, zdobywam się na akt najżarliwszej miłości i proszę z pokorą: Jezu, patrzący na nas stygnącymi oczyma z krzyża, przebacz mi mój grzech, nawróć mnie do siebie, wyzwól od potępienia wiekuistego, zbaw mnie. W ostatniej chwili wypowiedziałeś słowa wielkiej ufności do Ojca: „Ojcze, w ręce Twoje polecam ducha mojego” (Łk 24, 49). Błagam już dziś, pojednaj mnie ze swoim Ojcem. Daj śmierć szczęśliwą, na krzyżu rozpięty, Baranku święty. W ręce Twoje o Panie, polecam ducha mojego. Nieskończona chwała Ci Jezu za śmierć poniesioną za mnie. Amen. Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Któryś za nas...
Stacja XIII Zdjęcie Pana Jezusa z krzyża
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie,
Że przez krzyż i mękę Twoją odkupiłeś świat.
Gdy jeszcze Jezus wisiał na krzyżu, szydzili z Niego nieprzyjaźnie nastawieni ludzie. Przechodząc obok przeklinali Go, potrząsali głowami szyderczo i mówili: „Jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża”. Podobnie arcykapłani i uczeni w Piśmie i starsi powtarzali: „Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Jest królem Izraela; niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy w Niego” (por. Mt 27, 39-44). Jezus nie zszedł z krzyża. Nie dał się za życia z niego sprowadzić. Wytrwał do końca. Już po śmierci stwierdzono Jego zgon w ten sposób, że jeden z żołnierzy przebił Mu bok, otworzył serce, a wtedy wypłynęła krew i woda (por. J 19, 34). Potem dopiero, za pozwoleniem Piłata, Józef z Arymatei zdjął na ziemię martwe Ciało z krzyża. Jak zawsze utrzymywała tradycja - złożono Jezusa na łono bolejącej Matki. Namaszczono je też i przygotowano do pogrzebu.
Dziękujemy Jezusowi, że nie dał się sprowadzić z krzyża za życia i wytrwał do końca. Dał nam w ten sposób wielką lekcję: trzeba nam za wszelką cenę wytrwać w wierności Bogu aż do końca. W ciągu życia różne ciemne moce zła, pokusy szatańskie, namowy do złego ze strony ludzi i podszepty różnych ideologii a także nasza grzeszna pożądliwość i zmysłowość będą usiłować ściągnąć nas z krzyża. Za żadne skarby na to nie pozwólmy. Za wszelką cenę bądźmy wierni Bogu, Chrystusowi i Kościołowi. Wszystko czyńmy, żeby wytrwać do końca i nie zdradzić wiernego nam do końca Boga. Choćby nas to bardzo wiele kosztowało, nawet krew i śmierć.
Błagamy Cię o to Jezu dla nas zamordowany. Ty tylko masz prawo sprowadzić nas z krzyża. Prosimy też Matkę Bolesną, Pannę wierną, żeby czuwała nad naszą wiernością i dopomogła nam wytrwać w wierze, nadziei i miłości do śmierci. Amen. Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Któryś za nas...
Stacja XIV Złożenie Pana Jezusa do grobu
Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Ciebie,
Że przez krzyż i mękę Twoją odkupiłeś świat.
Bóg-Człowiek przeszedł przez śmierć. Umarł prawdziwie. W chwili Jego śmierci odłączyła się dusza od ciała, ale nie odłączyło się Bóstwo od Jego człowieczeństwa. Jego dusza zjednoczona z bóstwem zstąpiła do piekieł, a Jego Boskie ciało zostało pochowane w grobie, który Józef z Arymatei wykuł dla siebie w skale. Bóg Człowiek miał na ziemi prawdziwy pogrzeb. Odprawiono go w pośpiechu. Za Jego ciałem, niesionym do grobu, szła Maryja, grupa kobiet i Jan Apostoł wraz z Józefem i Nikodemem.
Wiem, że umrę i że będę miał grób. Zgadzam się z wolą Bożą i przyjmuję taką śmierć, jaka mi została przeznaczona. Proszę Cię jednak gorąco, Jezu, daj mi tę wielką łaskę, abym nie umierał bez Ciebie. Przyjdź mi na ratunek w ostatniej chwili. Daj mi, błagam najpokorniej jak tylko potrafię, łaskę żalu za grzechy i dobrej spowiedzi przed śmiercią. Nakarm mnie po raz ostatni Wiatykiem - Ciałem i Krwią swoją. Nie opuść mnie na wieki. Zbaw mnie. Przyjdź też na mój grób, tak jak przyszedłeś na grób przyjaciela Łazarza, i zawołaj mnie po imieniu, abym żył z Tobą na wieki w domu Ojca. Jezu, Maryjo, Józefie święty, Wam oddaję ciało i duszę moją. Jezu, Maryjo Józefie święty, bądźcie ze mną przy skonaniu. Jezu, Maryjo, Józefie święty, niech przy Was w pokoju Bogu duszę moją oddam. Amen. Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Któryś za nas...
Odmówić Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i Chwała Ojcu w intencji Ojca Świętego dla zyskania odpustu zupełnego - przy zachowaniu warunków, jakimi są: Komunia święta i spowiedź sakramentalna.
Modlitwa na zakończenie Drogi Krzyżowej
Zbawicielu mój, przeszedłem śladami drogi, jaką Ty sam odbyłeś z krzyżem na ramionach, od ratusza Piłata na wzgórze Golgoty. Dzięki Ci za ten trud, za cierpienia, zniewagi dla mnie ponoszone i za zbawczą śmierć. Wierzę, że to wszystko było dokonane z miłości do ludzi i w szczególności do mnie. Chciałbym zawsze godnie przeżywać Twoją mękę i śmierć, mieć ją przed oczyma, nią się karmić i naśladować ją w swoim życiu.
Wierzę mocno, że męka i śmierć nie były zakończeniem Twego życia na ziemi. Trzeciego dnia po śmierci zmartwychwstałeś. Wyszedłeś z grobu i żyjesz wiecznie. Zmartwychwstanie Twoje jest dla nas największą radością życia i źródłem nadziei na nasze zmartwychwstanie. Wierzę, żeś zmartwychwstał. Żywię przekonanie, że po to napełniłeś grób swoim Ciałem, aby groby wszystkich ludzi zostały otwarte na zmartwychwstanie. Wierzę mocno, że i mój grób zostanie otwarty, że zmartwychwstanę i będę dopuszczony do chwały Twojej w niebie.
Zanim to nastąpi, daj mi moc i mądrość, abym już teraz, w tym życiu, żył nadzieją zmartwychwstania i pokonywał różnego rodzaju trudności, które będą się piętrzyć na drogach mojego codziennego życia. Niech Matka Twoja wspiera mnie i dobrą ręką mnie prowadzi, Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.
Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu.
Jak była na początku, teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.
Opracowanie internetowe na podstawie Modlitewnika Kalwarii Wąsoskiej pt. „Będą patrzeć na Tego, którego przebili” autorstwa abp. Stanisława Nowaka, wydanego przez Częstochowskie Wydawnictwo Archidiecezjalne „REGINA POLONIAE”, Częstochowa 2006.
Redaktor wydania: ks. Janusz Wojtyla
Foto: Mira Bodak