Tuwim, Polski


Colloquium niedzielne na ulicy

"Pani ma bardzo ładne czerwone usta

Ale zdaje mi się, że są troszeczkę pomalowane.

Co za dziw? Wiadomo, że kobieta - to istota pusta...

Puchu mamy, jak mówi poeta... To przecież znane.

Ale, proszę pani, czy to przeszkadza prawdziwej miłości?

Pani pozwoli, że ją do domu odprowadzę...

Co? Pani nie zawiera na ulicy znajomości?

Nie rozumiem... Ja przecież pani nie zawadzę...

Skąd znam panią? To dobre!

Widziałem, jak z kinematografu

Wychodziła pani zeszłą rażą w towarzystwie gości...

Szukałem panią! Jak babcię kocham! A tu trzeba trafu,

Że znowu panią widzę... Co za zbieg okoliczności!

Pani wybaczy, że ja tak mówiłem na pani usta...

Ale, moja pani, w dzisiejszych czasach...

Bo tak - to mi się pani podoba...

Nie lubię, gdy niewiasta jest niesubtelna... Są guściki i gusta,

A pani to w sam raz... Przepraszam, po kim ta żałoba?

Szanowny tatuś pani powiększył grono aniołków!

Co za nieszczęście! Proszę pani, a kto wspomaga matkę?

Stryjo? No, no... Może pani przyjmie ten bukiecik fiołków?

Może wstąpimy razem na herbatkę?"

Prośba o piosenkę

Jeżelim, Stwórco, posiadł Słowo, da twój świetny,

Spraw, by mi serce biło gniewem oceanów,

Bym, jak dawni poeci prosty i szlachetny,

Wichurą krwi uderzał w możnych i tyranów.

Nie natchnij mnie hymnami, bo nie hymnów trzeba

Tym, którzy w zżartej piersi pod brudną koszulą

Czcze serca noszą, krzycząc za kawałek chleba,

A biegną za orkiestrą, co gra capstrzyk królom.

Lecz słowom mego gniewu daj błysk ostrej stali,

Brawurę i fantazję, rym celny i cienki,

Aby ci, w których palnę, prosto w łeb dostali

Kulą z sześciostrzałowej, błyszczącej piosenki!

Mieszkańcy

Straszne mieszkania. W strasznych mieszkaniach

Strasznie mieszkają straszni mieszczanie.

Pleśnią i kopciem pełznie po ścianach

Zgroza zimowa, ciemne konanie.

Od rana bełkot. Bełkocą, bredzą,

Że deszcz, że drogo, że to, że tamto.

Trochę pochodzą, trochę posiedzą,

I wszystko widmo. I wszystko fantom.

Sprawdzą godzinę, sprawdzą kieszenie,

Krawacik musną, klapy obciągną

I godnym krokiem z mieszkań - na ziemię,

Taką wiadomą, taką okrągłą.

I oto idą, zapięci szczelnie,

Patrzą na prawo, patrzą na lewo.

A patrząc - widzą wszystko oddzielnie

Że dom... że Stasiek... że koń... że drzewo...

Jak ciasto biorą gazety w palce

I żują, żują na papkę pulchną,

Aż papierowym wzdęte zakalcem,

Wypchane głowy grubo im puchną.

I znowu mówią, że Ford... że kino...

Że Bóg... że Rosja... radio, sport, wojna...

Warstwami rośnie brednia potworna,

I w dżungli zdarzeń widmami płyną.

Głowę rozdętą i coraz cięższą

Ku wieczorowi ślepo zwieszają.

Pod łóżka włażą, złodzieja węszą,

Łbem o nocniki chłodne trącając.

I znowu sprawdzą kieszonki, kwitki,

Spodnie na tyłkach zacerowane,

Własność wielebną, święte nabytki,

Swoje, wyłączne, zapracowane.

Potem się modlą: "od nagłej śmierci...

...od wojny... głodu... odpoczywanie"

I zasypiają z mordą na piersi

W strasznych mieszkaniach straszni mieszczanie.

Słopiewnie

Karolowi Szymanowskiemu

1

ZIELONE SŁOWA

A gdzie pod lasem podlasina,

Tam gęsta wiklina-szeleścina.

Na prawo bór, na lewo trawy,

Oj da i te szerokie, śpiewane morawy.

Iści woda, uści woda na murawie,

Szumi-strumni dunajewo po niekławie.

Na prawo bór czarnolas dąbrowiany.

Na lewo ziel jasnoziel liści wodziany.

A po szepcinie wiją, a na murawie dzwionie,

A i tam tżną wesoło te morowiańskie konie.

2

SŁOWISIEŃ

W białodrzewiu jaśnie dźni słoneczko,

Miodzie złoci białopałem żyśnie,

Drzewia pełni pszczelą i pasieczną,

A przez liście kraśnie pęk słowiśnie.

A gdy sierpiec na niebłoczu łyście,

W cieniem ciemnie jeno niedośpiewy

W białodrzewiu ćwirnie i srebliście

Słowik słowi słowisienkie ciewy.

3

KALINOWE DWORY

Kalinowe dwory

Jarzeń na jawory,

Jarzębiec surowy,

Czerwoń do zawory!

Czerwoń jagodzico

Ładnie do dziewanny!

Borem nie da rady,

Jaworowe panny!

Dziewierz borem łazi,

Łyśnie na spiekory:

Hej, kraśnie zagorzewią

Kalinowe dwory!

4

WANDA

Woda Wanda wiślana

głaź głębica srebliwa

po ciemnurzu pazurem

wodzi jaskro księżawiec

sino płynie dno śpiewa

woda wanda ruślana

czesze włosy świetłodzie

topiel dziewny kniaziewny.

5

O MOWIE ROSYJSKIEJ

Tiewnaja piewunnica

Miłoj ni raduny!

Zwoniestie, zagoriste

Swietoładi struny!

Wjarkoti żurczałowo,

Wjunica płaczewna,

Grustiwie pieczałowo

Tiewnaja słopiewna

6

ŚWIĘTY FRANCISZEK

Ptakowie kwiatowie

łanie weseli

alleluja, lelija

ewangieli.

Ewangieli angieli

światu wołali:

niewiemo! chwalemo!

płakali.

Niebianie polanie

słodkiej światłości

Jezusie gołąbku

miłości!

Pogrzeb prezydenta Narutowicza

Krzyż mieliście na piersi, a brauning w kieszeni.

Z Bogiem byli w sojuszu, a z mordercą w pakcie,

Wy, w chichocie zastygli, bladzi, przestraszeni,

Chodźcie, głupcy, do okien - i patrzcie! i patrzcie!

Z Belwederu na Zamek, tętnicą Warszawy,

Alejami, Nowym Światem, Krakowskiem Przedmieściem,

Idzie kondukt żałobny, krepowy i krwawy:

Drugi raz Pan Prezydent jest dzisiaj na mieście.

Zimny, sztywny, zakryty chorągwią i kirem,

Jedzie Prezydent Martwy a wielki stokrotnie.

Nie odwracając oczu! Stać i patrzeć, zbiry!

Tak! Za karki was trzeba trzymać przy tym oknie!

Przez serce swe na wylot pogrzebem przeszyta,

Jak Jego pierś kulami, niech widzi stolica

Twarze wasze, zbrodniarze - i niech was przywita

Strasznym krzykiem milczenia żałobna ulica.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
ŻYDZI TUWIM(1), ZYDZI W HISTORII POLSKI
Julian Tuwim Kwiaty polskie
Julian Tuwim Kwiaty polskie
Tuwim Julian Kwiaty polskie
Obiekty martyrologii polskiej
Walory przyrodnicze Polski
Spoleczno ekonomiczne uwarunkowania somatyczne stanu zdrowia ludnosci Polski
5 Strategia Rozwoju przestrzennego Polskii
01 Pomoc i wsparcie rodziny patologicznej polski system pomocy ofiarom przemocy w rodzinieid 2637 p
Zwierzęta Polski
Tradycyjne polskie posiłki
POLSKIE PLAZY OGONIASTE
Miłosz Gromada Zakopane i powiat zakopiański Centrum polskiej turystyki
Organy wladzy Rzeczypospolitej Polskiej sejm i senat
PROGNOZY GOSPODARCZE DLA POLSKI

więcej podobnych podstron