Jak powstał świat?
Istnieje kilka wersji opowiadających o tym jak wg starożytnych Słowian powstał świat. Są one do siebie podobne, jednak pozostańmy przy tej:
Na początku świat stanowiło bezkresne morze i światło, które jaśniało nad jego głębinami. Jedyną istotą był bóg Świętowid, który krążył on nad wodami wszechmorza pod postacią łabędzia. Jasnym było, że jako jedyna istota czuł się samotny, więc postanowił stworzyć sobie towarzystwo. Z jego własnego cienia zrodzili się bracia: Swaróg (Perun) i Wales. Między oboma braćmi zawsze dochodziło do waśni. Pierwsza z nich wynikła już podczas tworzenia lądu. Mieszkający pod wodą Wales zwrócił się do Swaroga (Peruna) przepływającego w pobliżu łodzią aby stworzyli stały ląd z piasku, który on wyniesie z dna morskiego. I tak też się stało. Wales wynosił z głębin piach, a jego towarzysz rozrzucał go po morskich falach, a tam gdzie spadł woda zamieniała się w ląd. Przewrotny Wales chciał oszukać Swaroga (Peruna) chowając połykając przed nim piach, lecz ten zorientował się i zmusił swego boskiego brata do zwrócenia go i tak narodziły się góry. Ląd jaki stworzyli Swaróg (Perun) wespół z Walesem był niewielki, a przewrotny z braci nie zamierzał dzielić go z bratem. Chciał zatem zrzucić go podczas snu do morza. Lecz los sprzyjał śniącemu. Gdy tylko Wales zbliżał się do brzegu ze śpiącym bratem ląd uciekał spod jego stup rozrastając się. Swaróg (Perun) zbudził się i zorientował się w sytuacji, lecz ląd nadal nie przestawał rosnąć. By go powstrzymać bracia musieli wyznaczyć cztery kierunki świata. Owa sytuacja nie była jedyną zatarczką pomiędzy nimi. Z czasem wybuchało ich coraz i były coraz bardziej zapalczywe. By nie szkodzić światu bracia podzielili między sobą władzę: Swaróg (Perun) otrzymał we władanie krainę Jawię, krainę żywych- świat znany nam, a Wales Nawię- krainę zmarłych.
Podział wszechświata:
Słowianie wierzyli, że ich wszechświat dzieli się na trzy światy, a dusza ludzka kolejno odwiedzała każdy z nich.
Jawia- była światem w który zamieszkiwali ludzie i inne istoty żywe. Prócz nich pojawiały się nim istoty nadprzyrodzone, które kolejno opisuję wam w Bestiariuszu. Niemniej jednak Jawia była światem żywych, a od niej wywodzi się znane nam do dziś słowo: „jawa”- czyli to co prawdziwe. Człowiek rodził się tutaj, a gdy przeżył przeznaczone swe lata umierał i odchodził do…
Nawia- światem tym (o czym wspomniałam we wcześniejszym akapicie) rządził Wales. Nie był to jednak odpowiednik chrześcijańskiego piekła- była to po prostu kraina umarłych, a dusze ją zamieszkujące czasem powracały na Jawię pod postacią rozmaitych upiorów. Wg mitów znajdowała się ona za rzeką, która jeżeli ktoś już raz przekroczył to nie mógł powrócić do świata żywych. Z Nawii dusza ludzka udawała się do…
Prawia- sądzę, że miejsce to spokojnie można nazwać słowiańskim rajem. Tam dusze oczekiwały na kolejne wcielenie, najczęściej by odrodzić się we własnym plemieniu bądź rodzie z którego się wywodziły. Przebywając w Prawii dusze ludzkie często stępowały do Jawii pod postacią ptaków, bowiem pod postacią tych istot Słowianie wyobrażali sobie ludzką duszę. Gdy dusza otrzymała nowe wcielenie udawała się do Jawii, a po śmierci do Nawii, a stamtąd do Prawii i tak w nieskończoność….
Stworzenie człowieka
Istnieją dwa mity opowiadające o powstaniu człowieka. Jeden z nich mówi o tym, że istoty ludzkie stworzone zostały ze snopa słomy, którym po kąpieli otarł się Perun (Swaróg). W pewnym momencie pęczek ów spadł mu na Ziemię. Wtedy pochwycił go Wales i zaczął tworzyć człowieka. Perun (Swaróg) zorientował się w czym rzecz więc szybko zstąpił z nieba na Ziemię twierdząc, iż to jemu powinien przypaść zaszczyt stworzenia człowieka. Wybuchł kolejny spór, po którym bracia ustalili, że wspólnie stworzą człowieka. Perun (Swaróg) stworzył duszę- dlatego też ludzie po śmierci udawali się do Nieba; Wales zaś stworzył ciało, które po śmierci powracało do ziemi- od tej chwili przynależało do niego.
Druga wersja mówi o tym, że człowiek powstał nie ze słomy, lecz gliny. By zaludnić Ziemię Perun zdecydował się stworzyć ludzi. Jako materiału użył z gliny, a gdy ci byli gotowy pozostawił ich na słońcu by glina wyschła by potem tchnąć w nich duszę. Wtedy zjawił się Wales i uznawszy, że twory jego brata nie są idealne postanowił je po swojemu zmienić. Patykiem wykonał w glinianych figurkach otwory przez co ludziom aż od narodzin po śmierć towarzyszą: głód, wydalanie i płciowość. Niedługo po tym przybył Perun i zobaczywszy Walesa zmieniającego jego dzieło wszczął z nim spór, wynikiem którego był podział między nich duszy i ciała ludzkiego o którym mowa jest w pierwszej wersji mitu.
Obrzędy w codziennym życiu dawnych Słowian:
Narodziny- wierzono, że pieczę nad ludzkim losem sprawuje bóg Rod. Gdy człowiek przychodził na świat bóg ów zsyłał do domu jego rodziców swe córki- boginki rodzanice. W domu szykowano dla nich posiłek by udobruchać boginki. Jeżeli już wcześniej w owym domu zmarło dziecko posuwano się do podstępu i zamiast noworodka kładziono do kołyski kamień bądź kłodę. Gdy rodzanice przybyły do dziecka szeptały nad nim jego przyszłość i kreśliły na jego czole niewidzialny znak. Czasem domownicy by poznać ową przyszłość czynili odpowiednie wróżby, by nieco uszczknąć tajemnic tych niewidzianych dla nich istot. Wtedy też przybywał do domu kapłan żyrzec by nadać dziecku imię, czynił to także czasem ojciec dziecka.
Postrzyżyny- był to obrzęd jakiemu podlegali wyłącznie chłopcy wieku pomiędzy 7-10 lat. Polegał on na obcięciu ich włosów, które nie były jeszcze nigdy obcinane od chwili urodzin. Rytuał ten oznaczał także symboliczne przejście syna spod opieki matki pod opiekę ojca, który oficjalnie uznawał go za swego potomka. Od niego to chłopiec miał uczyć się zajęć przeznaczonych tylko i wyłącznie mężczyzną. Czasem właśnie dopiero wtedy nadawano chłopcu imię. Po obrzędzie postrzyżyn często odbywała się uczta- im rodizna była bogatsza tym uczta była huczniejsza.
Noc świętojańska- chyba najbardziej znany słowiański rytuał. Zwana była także kupałą, bądź (po wprowadzeniu chrześcijaństwa) Nocą Świętego Jana. Obchodzono to święto w noc z 21 na 22 czerwca, bądź z 23 na 24 czerwca.
Mieszkańcy okolicznych wiosek zbierali się nad najbliższą rzeka i palili ogromne ognisko nad którym trwała bardzo huczna zabawa. Najpierw dokonywano rytualnej kąpieli, która miała oczyścić wszystkich uczestników. Następnie odbywały się tańce przy ognisku (także skakano przez nie), picie miodu i wina, jedzenie sporządzonego jadła oraz sporządzanie tradycyjnych wróżb.
Najbardziej znają jest ta której panny ustawiały się na jednym brzegu rzeki, a kawalerowie na drugim. Dziewczęta puszczały do wody wianki, a to co się z nimi stało świadczyć miało o stanie cywilnym młodej panny:
-jeżeli wianek został wyłowiony przez kawalera- dziewczyna szybko miała wyjść za mąż, nawet za tegoż samego, który owy wianek wyłowił
-jeżeli wianek popłynął z nurtem rzeki- oznaczało to, że dziewczyna długo jeszcze będzie musiała poczekać na zamążpójście
-jeżeli wianek zatonął, spłonął, bądź zawieruszył się w sitowiu- dziewczyna do której należał na zawsze miała pozostać starą panną
Innym elementem z którego słynęła noc kupały była inicjacja seksualna młodych dziewcząt i chłopców. Często wtedy zakochane w sobie pary udawały się do lasu i tam przeżywały „swój pierwszy raz”. W tamtych czasach to, że dziewczyna wychodząc za mąż nie była już dziewicą nie był niczym gorszącym. Wręcz przeciwnie- spotkałam się nawet z taką wzmianką, że młody mąż mógł odesłać nowo poślubioną żonę jeśli ta nie spełniała jego oczekiwań. Istnieją także wzmianki mówiące o tym, że w noc świętojańską dochodziło do rytualnych orgii.
Ostatnim, zapewne dobrze wam znanym obyczajem tego święta było poszukiwanie kwiatu paproci, który kwitł tylko w tę jedną noc. Nie było to łatwe bowiem kwitł on głęboko w lesie, a dostępu do niego broniły najróżniejsze poczwary. Ten jednak kto pokonał wszystkie przeszkody i odnalazł kwiat miał mieć przypisane sobie szczęście po kres swych dni. Niektóre podania wskazują, iż owy kwiat po znalezieniu należy rzucić do góry i szukać ukrytego skarbu tam gdzie on upadnie.
Dożynki- obyczaj obchodzony z 22 na 23 września.
Ludność wioski zbierała się przed świątynią, bądź posągiem Świętowita. Tam najwyższy rangą kapłan dokonywał wróżby. Napełniał on rytualny róg miodem, a upiwszy kilka łyków wylewał jego zawartość na ziemię, po czym kilkakrotnie powtarzał tę czynność. Dopiero za którymś razem prorokował czy przyszły rok będzie pomyślny czy nie. Po wróżbie składano bogu ofiary.
Dziady- czas obchodzenia: 1 listopada
Każdemu kto czytał utwór Adama Mickiewicza obrzęd ten nie powinien być obcy ;)
W tym dniu wierzono, że dusze przodków zstępują na ziemię. U ich grobów składano dary w postaci jedzenia, a nocą palono ogniska by wskazać im drogę do rodzinnego domu.
Istniał także obrzęd wspomniany przez Mickiewicza, którego prowadzenia podejmował się kapłan zwany guślarzem. Przyzywano wtedy dusze zmarłych i pytano czego im potrzeba by ich dusza zaznała spokoju; składano im także ofiary.
Święto Jare- obchodzone (tak jak dziś): 21 marca.
Marzanna była córką Walesa, boginią zimy. Jej coroczne topienie miało symbolizować wypędzenie zimy i nadejście wiosny. Nie robiono tego oczywiście dosłownie- sporządzano słomianą kukłę będącą personifikacją Marzanny i po obejściu z nią wioski topiono w pobliskiej rzece. Gdy na ziemie polskie zawitało chrześcijaństwo zwyczaj ten starano się przemianować na „topienie Judasza”. W niektórych regionach zwyczaj ten jest kultywowany właśnie pod taką nazwą, jednak jest mniej znany niż „Marzanna”
Pogrzeb
U starożytnych Słowian istniał zwyczaj palenia ciał zmarłych. Nim to się stało w noc poprzedzającą spalenie ciała czuwano nad zmarłym i opłakiwano go. Rankiem wynoszono jego ciało z domu, któremu towarzyszył skomplikowany rytuał mający uniemożliwić mu powrót do domu. Następnie przygotowywano stos na który kładziono ciało zmarłego. Zdarzało się, że do ognia wrzucano przedmioty potrzebne mu za życia, a nawet ukochanego rumaka (tak jak mamy to przedstawione w „Starej Baśni”). Często zdarzało się, że na stos za mężem podążała żona. Spotkałam się z różnymi wersjami tego zwyczaju: jedne mówią, że robiła to dobrowolnie, a inne że tak nakazywał zwyczaj. Dwa dni po spaleniu ciała usypywano kopiec w którym grzebano urnę z prochami zmarłego, przedmioty, które miały służyć mu w nowym życiu i urnę z prochami żony. Nie trudno domyślić się, że im ważniejsza osoba tym większy był kopiec, a także zawartość darów jakie „zabierał ze sobą”.
Zwykłych ludzi raczej grzebano w kurhanach na których zwyczajnie układano urnę z prochami zmarłego nad nią prowizoryczny domek.
Po pogrzebie odbywała się rytualna stypa, której resztki zakopywano zmarłym. Czasem (jeśli osobistość była ważna) urządzano tryznę- czyli igrzyska ku czci zmarłego, a niekiedy miast niej odbywały się rytualne tańce maskami na twarzy.
Jako ciekawostkę mogę podać jeszcze jeden fakt, który pośród badaczy słowiańszczyzny jest dość sporny. Otóż w niektórych plemionach słowiańskich prochy zmarłego zakopywano pod progiem domu. Stąd miał wziąć się obyczaj mówiący o tym by nie witać się przez próg- starano się w ten sposób nie zakłócać spokoju zmarłych.
****
Tak jak widać wiele znanych nam i kultywowanych zwyczajów ma swoje korzenie z pogańskiej kulturze naszych przodków.
Szanowane kasty:
Słowiańskie wierzenia pełne były nadprzyrodzonych istot i zjawisk. Wierzono także, że istnieją ludzie którzy są w stanie posiąść tajemną moc. Byli to czarownicy, wiedźmy, kapłani i szamani.
O wiedźmach i czarownicach we słowiańszczyźnie pisałam już w artykule o czarownicach, więc nie będę się powtarzała- zainteresowanych odsyłam do tamtego tematu ;) Teraz omówię pokrótce pozostałe kasty.
Słowianie obawiali się ludzi zwanych czarownikami (zwanych także nurami). Według wierzeń człowiek ten posiadł magiczny sposób przemienienia się w wilkołaka by szkodzić ludziom. Czasem polegało to na: zesłaniu choroby, a nawet epidemii; rzuceniu klątwy na zboże i inne plony; czasem na rzuceniu klątwy na człowieka, przy czym wymienię tu dwa sposoby:
-przemiana w wilkołaka- czasem klątwa trwała jakiś czas po czym bezpowrotnie mijała, czasem dało się ja zdjąć za pomocą magicznego sposobu, czasem jednak była nieodwracalna.
-czasem czarownik rzucał klątwę na człowieka za pomocą stworzenia na jego podobnieśstwo drewnianej laleczki w którą (niczym kapłan voodoo) wbijał gwoździki sprawiając, że dana osoba cierpiała.
Częstym powodem przemiany w czarownika w wilkołaka była zwykła chęć zabijania ludzi, zwierzą byleby tylko zaspokoić swoje pragnienie krwi…Często do walki z czarami nurów proszono znachorów, którzy skutecznie potrafili nieść pomoc. Ich pomoc ludziom nie ograniczała się tylko do odczyniania uroków, lecz także leczenia ludzkich chorób i przypadłości za pomocą znajomości ziół i innych znanych sobie sposobów ściśle powiązanych z naturą. O ile znachorów i wiedźmy szanowano to drugich jak i czarowników obawiano się. Była jednak kasta która budziła powszechny szacunek, a nie raz odgrywała znacznie większą rolę niż sami władcy. Mowa oczywiście o kapłanach. Byli oni pośrednikami pomiędzy ludźmi, a bogami i nie rzadko ich rola łączyła się z funkcją wróżbity. Jak wspomniałam bywali także doradcami królów, co za tym idzie sprawujący właściwą władzę niż ci do których ona faktycznie należała.
Ostatnią kastę jaką chcę omówić są szamani. Biorąc pod uwagę funkcje jakie pełnili można podzielić ich na dwie grupy: kudiesników i wołchwamów. Kudiesników można spokojnie utożsami z opisywanymi przeze mnie wcześniej nurami (czarownikami), wskazuje na to sama etymologia słowa (staroruskie słowowo: kudiesy-czary) jak i przekazy mówiące o tym, że za pomocą magiczny bębnów kudiesnicy potrafili przyzywać złe duchy. Wołchwami cieszyli się uznaniem i szacunkiem, nie rzadko stając na czele powstań chłopskich. Także byli czarownikami, lecz w przeciwieństwie do kudiestników w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jedną z główniejszych ról szamana było przewodzenie ludzkim duszom przebywającym w zaświatach. Ich obecność była zatem niezbędna podczas odprawiania pogrzebu, odsyłania błądzących dusz do Nawii, a także podczas Dziadów- prasłowiańskiego święta zmarłych (guślarze).
Bogowie:
Na wstępie pragnę nadmienić, iż niezwykle trudne jest ustalenie genealogii słowiańskich bóstw, gdyż nie raz okazuje się, iż ten kogo w jednym źródle mamy podanego za syna jakiegoś boga, w drugim okazuje się że imię jego jest innym wariantem tego którego pierwsze źródło podaje nam za ojca. Często bywa też że kilku bogów wg wierzeń niektórych regionów jest personifikacją jednego. Poniżej przedstawiam wam słowiańskich bogów z dziecinami jakim patronowali, bez zbędnego wdawania się w genologię ;):
Marzanna- bogini zimy
Perun- bóg pioruna, jeden z najważniejszych w słowiańskim panteonie
Swaróg- bóg solarny, również jeden z najważniejszych bogów słowiańskich.
Swarożyc- solarne bóstwo ogólnosłowiańskie
Świętowit- bóg wojny, światła; również jeden z główniejszych bogów
Dabóg- bóg zła
Dadźbog- bóg szczęścia i dostatku
Jarowit (Jaryło)- bóg wojny, opiekun rolników
Wales (Wołos)- bóg bydła, podziemi, magii
Mokosz- patronka kobiet
Stribog- bóg wiatru
Chors- kolejny bóg słońca, lecz być może jednak księżyca
Siem- bóstwo rodzinne, chroniące dom
Rgieł- opiekun zbóż
Rod- bóg ludzkiego losu- przeznaczenia