O. Krzysztof Czerwionka CR
KAŻDY CHRZEŚCIJANIN JEST CHARYZMATYKIEM
Wszyscy mamy charyzmaty. Otrzymaliśmy je wraz z chrztem. W Dokumentach z Malines* czytamy: Bez Ducha i jego charyzmatów nie ma Kościoła. Jeśli Duch i Jego charyzmaty należą do Kościoła, należą również do natury życia chrześcijańskiego, w jego wspólnotowym i indywidualnym wymiarze. Wielość charyzmatów w ciele Chrystusa leży u podstaw Kościoła i oznacza, że nie istnieje chrześcijanin bez charyzmatów.
W tym znaczeniu, każdy chrześcijanin jest charyzmatykiem, i wezwany jest do jakiegoś rodzaju posługi w Kościele i świecie. Jest to rzeczywistość, która dotyczy wszystkich ochrzczonych. Charyzmaty są wlane w serce wierzących, dla zbudowania ciała Kościoła. Czytamy o nich w Pierwszym Liście do Koryntian w rozdziale 12 i 14. W rozdziale 12 mamy nawet "listę" różnych darów charyzmatycznych Ducha Świętego, ale tak naprawdę nie można skonstruować pełnej listy charyzmatów, ponieważ Duch Święty udziela się tak jak chce i Kościołowi ciągle dawane są różne, czasem nowe charyzmaty i dary, które być może wcześniej się nie pojawiały.
Gdy mówimy o posłudze modlitwy wstawienniczej, nie sposób przecenić znaczenia jakie dla jej powodzenia ma wiara.
Aby Pan Jezus mógł uzdrawiać potrzebna była wiara samego chorego, ale czasami wystarczała wiara otoczenia: ojca, matki, przyjaciół: Według wiary waszej niech wam się stanie. (Mt 9, 29).
Tym co nam przeszkadza w posłudze modlitwy wstawienniczej i w posłudze darami charyzmatycznymi jest niewiara. Przejawia się ona w trzech zasadniczych postawach:
Pierwsza z nich to postawa samowystarczalności. Osoby prezentujące taką postawę myślą w ten sposób: ja sam dam sobie radę i nie muszę polegać na Duchu Świętym. W skrajnej postaci dochodzą one do przekonania, że nie ma w ogóle potrzeby, aby się modlić.
Drugim, typowym wymiarem niewiary jest pogląd, iż uzdrowienie jest wprawdzie możliwe, ale należy do kategorii zjawisk nadzwyczajnych i wyjątkowych. Jest to bardzo częsta postawa wielu katolików. Rozumują oni tak: Owszem uzdrowienia były kiedyś, w Dziejach Apostolskich, uzdrawiali wielcy święci, ale dzisiaj to się raczej nie zdarza.
Trzecia postawa niewiary wyraża się w przekonaniu, iż uzdrowienie jest czymś zwyczajnym, ale mnie ono nie dotyczy. Tak myślące osoby wiedzą, że powinny się modlić o uzdrowienie i modlą się, nie są jednak pewne, czy faktycznie uzdrowienie się dokona. Osoby te nie wierzą w skuteczność własnej modlitwy.
Przy uzdrowieniu rzeczywiście potrzebna jest wiara. Ale tu nie chodzi o taką "wiarę popularną". Często słyszymy: grunt to wierzyć - jak będziesz wierzył to wszystko jest możliwe. Są ludzie, którzy wierzą w horoskopy, wahadełka, bioenergie, karty, gwiazdy, wróżby itd., ale nie jest to wiara w Boga. Aby uzdrowienie było możliwe musi nam towarzyszyć wiara w Osobę Boga i Jego Słowo. To, że wiara jest skierowana ku Bogu oznacza, że wiara leży w Bogu a nie we mnie. Uzdrowienie leży w Bogu, a nie w wielkości czy jakości mojej wiary. Uzdrowienie leży w moim zaufaniu do Boga, a nie we mnie samym. Jest to zatem bardzo istotna różnica. Taka wiara oznacza, absolutną pewność, że Bóg nie jest głuchy i odpowiada na każdą moją modlitwę. Dotyczy to nawet sytuacji, gdy nie widzę żadnych skutków prowadzonej modlitwy, ale wierzę, że Bóg mnie wysłuchał. O tym świadczymy, kończąc zazwyczaj modlitwę słowami: Panie, już Ci dziękuję za owoce tej modlitwy i Twojej łaski. Ja wierzę, że Ty przychodzisz do tej osoby, że Ty jesteś w niej i że Ty odpowiedziałeś na tę modlitwę. Nie wiem do końca jak, ale mam wiarę, że Bóg to czyni.
Przy takiej wierze i zaufaniu Bogu, przestajemy koncentrować się na sobie. Nie mówimy już przed Panem Bogiem: ja to jestem nikim, ja to jestem taki biedny, ja to mam tyle grzechów za sobą. Prawdziwy wymiar wiary oznacza, że ja i Ty żyjemy jako Dziecko Boga, Syn Boga, Przyjaciel Boga - czyli mamy relację z Bogiem i nie płaszczymy się, nie przepraszamy, że istniejemy, że w ogóle odzywamy się ośmielając o coś prosić. Czy Twoje dziecko przeprasza cię, że istnieje, że chce od Ciebie na bułkę, że chce iść do kina? Nie. Dziecko mówi po prostu: Mamo, daj mi! Tato daj mi, bo ja potrzebuję tego! A jeżeli nawet rodzice początkowo się wahają, dzieci mają taką moc przekonywania, że w końcu otrzymują to, co zechcą. Podobnie jest w naszej relacji do Boga Ojca.
Koncentrujmy się tylko na Bogu, a nie na sobie. W ten sposób tak naprawdę nie stwarzamy jakiejś ekstrawiary. Kiedy osoba myśli tylko o sobie, to wysila się, aby wzbudzić jak największą wiarę i myśli, że kiedy osiągnie jakiś jej poziom, to dopiero wtedy Bóg zadziała. Módl się z tą wiarą, którą masz, a Bóg będzie działał. Nie chciej wiary, której nie masz. Nie chciej jakiejś sztucznej wiary, wytworzonej przez emocje i wyobraźnię. Jezus mówi nam, że gdyby nasza wiara była tak mała jak ziarnko gorczycy, moglibyśmy góry przenosić. (por. Mt 17,20). Nie potrzeba nam jakiejś nadzwyczajnej, superwiary.
Kiedy mówimy o wierze, musimy rozróżnić, czym jest cnota wiary, a czym dar wiary. Wiele osób myli te dwie rzeczywistości. W Katechizmie Kościoła Katolickiego nr 1842 czytamy, że cnota wiary jest dana każdemu chrześcijaninowi od chwili chrztu. Pozwala ona wierzyć w Boga i żyć według Jego słowa. A więc wszyscy chrześcijanie mają cnotę wiary. Natomiast dar wiary dany jest tylko niektórym osobom. Jest on widoczny w posłudze i w działaniu osoby obdarowanej. Jeżeli osoba modli się wyłącznie na fundamencie cnoty wiary, prosząc Boga Ojca przez Jezusa Chrystusa o uzdrowienie, nie ma w sobie pewności, jaka jest wola Boża. Niektórzy używają w modlitwie takiego na przykład stwierdzenia: ...Boże uzdrów tę osobę, ale niech się stanie według Twojej woli. Właściwie nie wiadomo, o co modli się taka osoba. W jej słowach skierowanych do Boga jest tak wiele niepewności, iż być może w ogóle nie wierzy, że Bóg może uzdrowić chorego. Bardzo często ten zwrot: ...ale niech Twoja wola się stanie sprzyja naszemu sceptycyzmowi i niepewności, czy rzeczywiście Bóg może odpowiedzieć na tę modlitwę.
Człowiek, który się modli z darem wiary ma pewność, że Pan uzdrawia teraz, w tym momencie. Przypomnijmy sobie jedno wydarzenie z Dziejów Apostolskich (Dz 3, 1-8). Piotr i Jan idą pomodlić się do świątyni. W bramie nagabuje ich chromy od urodzenia człowiek, prosząc o jałmużnę. Często w naszej codzienności spotykamy się z taką sytuacją. W wielu sanktuariach, a także na ulicach widzimy osoby "uzbrojone" w przeróżne książeczki, medaliki, różańce, "święte" obrazki. Chcą one tymi akcesoriami skruszyć nasze serca. Wyciągają rękę i mówią: daj! Sami, być może, nie wierzą w Boga, ale szukają pomocy u wierzących. Daj! Daj! Daj! Serce nam miękkie i dajemy. Tak samo żebrak próbował z Piotrem i Janem. Ale Piotr zareagował inaczej niż my: ... W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź! (Dz 3,6) I chromy wstaje. W tym momencie Bóg go uzdrawia. Piotr działa z darem wiary. Ten sam dar udzielany jest wierzącym, i przez ten dar wiary czynione są cuda, bo cud jest natychmiastowym uzdrowieniem z rzeczy niemożliwej do wyleczenia. To się dzieje od razu. Wielu osobom, wielu wspólnotom Bóg daje taki dar wiary.
W czasie Forum Ewangelizacyjnego w Częstochowie z udziałem Ralpha Martina, prowadziliśmy modlitwę o uzdrowienie przed Najświętszym Sakramentem. W trakcie modlitwy, Pan dał mi słowo: Joanno mówię Ci wstań! Mimo zaskoczenia, byłem posłuszny temu, co Pan mówi i głośno wypowiedziałem te słowa: Joanno mówię Ci wstań!. Z przodu po prawej stronie na wózku siedziała sparaliżowana kobieta. Miała na imię Joanna. Po tych słowach próbowała wstać, inni chcieli jej pomóc. Ale niestety, to nie była ona. Powiedziałem jeszcze raz: Joanno, mówię Ci wstań! Ponieważ nikt nie przychodził, myśleliśmy, że trzeba zakończyć całą modlitwę. Wtedy z końca hali zaczęła iść do przodu kobieta. Kiedy się zbliżyła powiedziała: To ja jestem Joanną, nie chodzę od urodzenia i dzisiaj zrobiłam to po raz pierwszy w życiu. Chwała Panu!.
Daru wiary nie wolno sobie przypisać, gdyż można tym bardzo skrzywdzić ludzi. Jest to dar, który daje Bóg. Pojawia się od czasu do czasu i jest dany Kościołowi. Tak uzdrawiał Jezus i tak modlili się apostołowie. Czynili to z władzą, mocą i autorytetem, gdyż ich serca były zjednoczone z Jezusem i to On mówił przez nich.
Nie należy także próbować naśladować daru wiary. Lepiej niech nikt tego nie czyni. Możemy uczyć się od innych, możemy modlić się o ten dar, ale on nie jest wywoływany przez nasze chęci, czy też pragnienia.
Błędem jednak było by, gdybyśmy powstrzymywali się od posługi modlitwy wstawienniczej uznawszy, iż nasza wiara jest zbyt słaba, i że mamy zbyt wiele wątpliwości. Wiara rośnie w miarę posługi. Kiedy widzę Boże działanie, wtedy wzrasta moja pokora i pewność co do Boga. Można to porównać do kwiatów, które wiosną pojawiają się na drzewach. Kiedy je zerwiemy nie wydadzą owocu. Kiedy pozwolimy im dojrzeć i otworzyć się, wtedy będziemy widzieli dobre owoce. Bardzo często tak jest z naszą posługą. Ona nas zaskakuje, jesteśmy nią zauroczeni, ale nie można tej sytuacji zamykać. Trzeba pozwolić jej rozwinąć się tak, aby przyniosła dobre owoce. Bóg jest lekarzem i lekarstwem i działa tak jak chce. Potrzeba nam prostego zaufania do Niego, aby stopniowo budować dar wiary i służyć nim w Kościele.
DAR ROZEZNANIA
Dar ten pomaga rozeznać, czy trzeba się modlić, czy też nie i pozwala podjąć właściwy rodzaj modlitwy. Bywa, że choroba jest umiejscowiona zupełnie gdzie indziej, niż wynika to z wypowiedzi chorego, a przyczyna jest ukryta i osoba chora nie jest tego świadoma.
Posiadając dar rozeznania możemy prawidłowo ocenić jaki rodzaj modlitwy winniśmy podjąć: czy potrzebna jest modlitwa o uzdrowienie wspomnień, o uzdrowienie zranień, o przebaczenie, czy o uzdrowienie psychiczne. Dzięki temu darowi rozpoznajemy też, czy mamy do czynienia ze zniewoleniem, czy ze zwykłą chorobą, z którą należy udać się do lekarza i modlić się o uzdrowienie. W przypadku choroby ducha, której przyczyną jest grzech, polecamy osobie sakrament pojednania i pokuty.
Dar rozeznania pomaga nam również ocenić właściwie moment, w którym należy skończyć modlitwę. W modlitwie o uzdrowienie nie chodzi bowiem o jej długość. Niektórzy z modlących się są bardzo przejęci swoją posługą i modlą się bardzo długo, sądząc być może, że im więcej wypowiedzą słów, tym lepiej. Postawę tę krytykuje Jezus, mówiąc o ludziach, którzy myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. (Mt 5,7)
SŁOWO POZNANIA
Słowo poznania kieruje nas do sedna problemu czyli do przyczyny choroby. Jest to słowo bardzo pomocne w modlitwie o uzdrowienie uczuć. Wiele osób nie wie dlaczego są chore, skąd wziął się u nich dany problem, nie zna, bądź nie pamięta wydarzeń będących przyczyną choroby. Bywa, że osoby te wielokrotnie proszą o modlitwę wstawienniczą, różni ludzie modlą się za nie i nie przynosi to żadnych skutków. Chodzą od jednej grupy do drugiej, sami są zniechęceni i zniechęcają innych. Słowo poznania pozwala rozpoznać, co jest właściwym problemem, uświadomić to choremu i podjąć odpowiedni rodzaj modlitwy.
DAR CZYNIENIA CUDÓW
Cud, w ścisłym tego słowa znaczeniu, dotyczy przede wszystkim uzdrowienia fizycznego. Mówiąc prosto, dar czynienia cudów sprawia, że wydarza się to, czego nie było, np. osoba nie mogła chodzić - teraz chodzi, nie mogła mieć dzieci - Pan dał jej dar poczęcia.
Moja młodsza siostra, po wyjściu za mąż, przez 3 lata nie mogła mieć dziecka. Kiedy byłem na wakacjach w domu, otworzyła swoje serce i wyznała mi, że wraz z mężem bardzo pragną mieć dziecko, ale niestety nie może zajść w ciążę. Odpowiedziałem jej na to: pomódlmy się. Zaprosiłem do tej modlitwy drugą siostrę z mężem, którzy także przez długi czas mieli podobny problem, a także mamę, aby wspomogła modlitwę darem miłości. Następnego dnia siostra poszła do lekarza na okresowe badania kontrolne i okazało się, że ma bardzo dobre wyniki. Wkrótce zaszła w ciążę i teraz jest szczęśliwą matką. Był to taki mały cud w mojej rodzinie.
Cudem było także uzdrowienie kobiety w trakcie Forum Ewangelizacyjnego w Częstochowie, o którym wspominałem mówiąc o cnocie wiary. (patrz nr 2 „Moc Modlitwy” — przyp. red.). Kobieta, która nie mogła chodzić przez całe życie, w jednej chwili zaczęła chodzić. Coś czego nie było, stało się. To jest cud.
DAR PROROCTWA
Dar proroctwa, to słowo albo obraz, które otrzymujemy podczas modlitwy. Czasem może być to słowo, które jest fragmentem Pisma Świętego. Ale najczęściej proroctwo to wewnętrzne słowo lub obraz, który Bóg daje modlącemu się dla osoby chorej. Dar proroctwa w niezwykły sposób buduje wiarę osoby chorej oraz daje jej świadomość, że Bóg się o nią troszczy i pamięta. Często Bóg mówi przez wstawiennika takie na przykład słowa, skierowane bezpośrednio do osoby chorej: Nigdy Ciebie nie zostawię. Przychodzę i dotykam Ciebie, kocham Ciebie. Słysząc te słowa osoba często jest wewnętrznie poruszona, zaczyna płakać i mówi: A ja całe życie czułam się samotna i miałam pretensje do Boga, i w ten sposób słowo prorockie otwiera ją na uzdrowienie.
Proroctwo jest zawsze skierowane bezpośrednio do osoby, za którą się modlimy. Nie używamy tutaj takich sformułowań jak: Pan mówi do Ciebie...... Proroctwo jest bezpośrednie: Ja Kocham Ciebie, Jestem tutaj. Jeżeli osoba nigdy nie słyszała o takiej formie modlitwy, możemy powiedzieć: Ufam, że Bóg mówi do Ciebie. On mówi:....... Obraz natomiast może przypomnieć jakieś wydarzenie, który miało miejsce w życiu chorego i pomóc odkryć mu prawdziwy problem. Obraz może też dać nadzieję na przyszłość. Kiedyś modliliśmy się za pewne małżeństwo i Pan dał mi obraz połączonych rąk. Ten obraz pokazał mi z jednej strony ich prawdziwy problem związany z wewnętrznym rozbiciem relacji małżeńskiej, w której każdy szedł w swoją stronę, a z drugiej strony dawał nadzieję i pokrzepienie na przyszłość. Ufam, iż Pan poprzez ten obraz zapowiadał rozpoczęcie procesu uzdrowienia i połączenia.
DAR WSPÓŁCZUCIA
Osoba posiadająca dar współczucia pomaga choremu przyjąć uzdrowienie. Poprzez ten dar jakby przekazuje cierpienie osoby chorej Bogu, nie zatrzymując go jednak w sobie. Niektóre niewiasty są bardzo emocjonalne i uczuciowe, i zamiast przekazywać uczucia Bogu, biorą je na siebie. Bywa potem, że są tak związane z tym, za kogo się modlą, iż po skończonej modlitwie nadal przez jakiś czas cierpią za tę osobę. Ale to nie jest prawdziwy dar współczucia. W naszej wspólnocie są osoby, które kiedy modlą się za kogoś, płaczą. Nieraz odczuwają jak Pan płacze nad osobą. Wtedy mówię: to jest dar, nie przejmuj się płacz, ale nie przyjmuj tego na siebie. Ty przekazuj to Bogu. Kiedy widzisz jak dana osoba cierpi, nie możesz utożsamić się z jej problemem.
W trakcie Konferencji na temat uzdrowienia we Wrocławiu poproszono nas o modlitwę za młodzieńca, który posługiwał modlitwą wstawienniczą w taki sposób, że problem osoby, za którą się modlił przeszedł na niego i miał rozdwojenie jaźni. Raz był sobą, a raz tamtą osobą. Wszedł tak emocjonalnie w problem tej drugiej osoby, iż jakby go przejął. Problem był tym bardziej trudny, że związany ze zniewoleniem. Modliliśmy się nad nim i po prawie dwóch godzinach modlitwy Pan dał mu uwolnienie.
Mamy mieć uczucia, mamy mieć emocje, ale aby posługiwać modlitwą wstawienniczą musimy naszą uczuciowość właściwie prowadzić i umieć nad nią panować. Jeżeli tego nie potrafisz, to nie możesz jeszcze posługiwać modlitwą za innych, bo ich problemy staną się twoimi. Nie będziesz spał, będziesz miał lęki, niepokoje i wreszcie sam będziesz potrzebował uzdrowienia. Lepiej, aby osoby bardzo emocjonalne i uczuciowe, nie uczestniczyły w tego typu modlitwie.
DAR MIŁOŚCI
Jest to bardzo ważny dar w modlitwie o uzdrowienie uczuć, pozwalający osobie chorej doświadczyć miłości Boga. Mamy w naszej wspólnocie siostrę, która ma zupełnie niezwykły dar miłości. Czasem nawet wydaje się nam, że ona przesadza już z tą swoją miłością, ale jednak kiedy posługuje, ta miłość przelewa się na innych.
Musimy jednak uważać, gdyż większość niewiast, a także niektórzy bracia, są bardzo sentymentalni i może się czasem zdarzyć, że posługujący przywiąże się lub zakocha w osobie, za którą się modli lub odwrotnie — osoba prosząca o modlitwę zwiąże się uczuciowo ze wstawiennikiem.
Dar miłości jest jak balsam na ranę. Gdy osoba z tym darem jest w ekipie posługującej, miłość kruszy nieprzebaczenie u chorego. Wiele osób jest tak poranionych, że powiedziało sobie: Nie przebaczę. Tyle razy próbowałem, ale nie mam już sił, a po modlitwie mówią: wreszcie spadł mi kamień z serca i teraz mogę przebaczyć i spokojnie myśleć o tym człowieku. To jest bardzo piękny dar, który sprawia, że osoba, za którą się modlimy, czuje się bezpieczna i kochana.
Dzięki darowi miłości można się modlić sercem, bez słów. Kiedy nie ma możliwości głośnej modlitwy np. w szpitalu, w tramwaju, w pociągu itp., wystarczy, że powiesz do osoby: modlę się za ciebie i położysz jej rękę na ramieniu, albo dyskretnie weźmiesz ją za rękę i modlisz się sercem o miłość Bożą. Wtedy osoba doświadcza tej przedziwnej łaski spotkania z Bogiem. Wielokrotnie modliłem się w ten sposób jadąc z kimś samochodem i rzeczywiście Pan działał z wielką mocą.
DAR JĘZYKÓW
Dar języków to dar modlitwy, kontemplacja werbalna. Jest to, jak mówi św. Paweł (1 Kor 14) najmniejszy ze wszystkich darów, ale otwiera nasze serca na wszystkie inne charyzmaty. Doświadczenie wskazuje na to, że osoby, które nie modlą się darem języków, nie otrzymują innych charyzmatów, tak jakby charyzmaty nie były uwolnione w ich sercach, bo przecież są tam złożone od chwili sakramentu chrztu.
* * *
Wszystkie charyzmaty są nam dane dla zbudowania Kościoła, a nie dla naszych prywatnych korzyści. Nie są one także „orderem” czy też „nagrodą za świętość”. Posiadanie charyzmatów nie jest wyróżnieniem za szczególne osiągnięcia duchowe czy też wieloletni staż we wspólnocie. Są darem od Pana, który udziela ich tak jak chce (por.1 Kor 12,11).
Potrzeba, aby każdy chrześcijanin był otwarty i spragniony charyzmatów. Nie należy jednak zazdrościć innym, iż posługują darami charyzmatycznymi, których sami nie posiadamy. Zazdrość duchowa jest poważnym problemem i przeszkodą zarówno w życiu wiary, modlitwy, jak i w samej posłudze wstawienniczej. Jeżeli pragniesz daru dla posługi, proś aby Pan ci go dał.