9392


- 1 -

Wojtek zastanawiał się: dlaczego ja pewnych ludzi nie lubię? Jednych lubi, drugich nie i koniec! Wszystko zależy od tego, kim oni są. Grają nie małą rolę różne osobiste żale. Przecież Janek kiedyś podstawił nogę. Władek nagadał na mnie przed panią wychowawczynią, Janek udaje przede mną stale "ważniaka", a sąsiadka poskarżyła się na nnie, że drażniłem jej psa. Hanka napisała na płocie: "głupi Wojtek". Hanki nie lubię. Lecz było mi źle z tym, dlatego w tej sprawie zwróciłem o Boga w ten sposób: "Panie Boże, ja nie wiem, jaki naprawdę jest człowiek, który podstawił mi nogę. A może próbowałby mnie rotować, bym się topił lub znalazł w jakimś niebezpieczeństwie? Panie Jezu, jesteś moim światłem, naucz mnie, jak mam postępować wobec tych ii, których nie lubię. Na krzyżu modliłeś się za swoich prześladowców. chcę sądzić moich kolegów. Pomóż mi być dla nich dobry".

Ks. Tyrtania J., Wołanie pokornych, BK 2-3 /1986/, s.104-105

- 2 -

Niedaleko Poznania (20 km) - przy trasie z Poznania do Katowic - leży miasteczko Kórnik. Jest ono znane przede wszystkim z zamku z obrazem Białej Damy. Legenda głosi, że każdej nocy Biała Dama schodzi z obrazu i przechadza się, po zamku i zamkowym parku. Ale nie o Białej Damie chcę wam dzisiaj opowiadać.

W jednej z komnat kórnickiego zamku stoi dziwna kanapa. Dziwna dlatego, że jej oparcie jest w samym środku kanapy - tak jakbyśmy postawili w kole kilka krzeseł oparciami do środka. Siedzący na tej kanapie nie mogą patrzeć na siebie, bo siedzą do siebie plecami. Na niej siadali myśliwi, gdy wracali z polowania i opowiadali o swoich łowieckich przygodach. W ich opowiadaniach zawsze było wiele spraw zmyślonych i wyolbrzymionych. Siedząc na takiej kanapie myśliwi nie musieli patrzeć sobie w oczy. Jeden przez drugiego przechwalali się.

REWOLUCJA" W SERCU - WALKA O POKORĘ BK 89

- 3 -

Te błagania pokrzywdzonych, sierot i wdów, przywodzą nam na myśl modlitwy, jakie udręczony naród polski zanosił do Boga w czasach okupacji hitlerowskiej. Zofia Kossak pisze, jak modlono się w obozach koncentracyjnych i poza nimi:

"Siłą, która utrzymywała Polki w należnej postawie, była modlitwa przyjaciół. Nie każda kobieta mogła otrzymywać paczki, lecz za każdą modlono się gorąco na wolności, modliły się dzieci, mąż, rodzina, przyjaciele, krewni. Modlono się w kościołach, modlono się w bezsenne noce skrapiane łzami, modlono się w pracy w rozważając Bożą Męką. Zakony i parafie poświęcały jeden dzień w tygodniu (sobotę) na szczególną modlitwę za rodaków i rodaczki, pozostających w więzieniach i łagrach. Ofiarowywano za nich Msze św. Zakonnice biczowały się, prosząc Boga, by przyjął to dobrowolne cierpienie, łagodząc w zamian niedole Oświęcimianek. Z całego kraju biły ku niebu, niby dym ofiarny najszczersze modlitwy. Matki oddawały Bogu swoje życie za życie dzieci - dzieci błagały Boga, by je doświadczał, lecz za tę cenę powrócił im matkę. Modlono się natarczywie za więźniów Pawiaka, Montelupich, Zamku lubelskiego, fortu na Ławicy, Oświęcimia, Majdanka, Mauthausen, Dachau, Oranienburga, Buchenwaldu, Grossrosen... Potęga tej modlitwy działała. Czuło się to. Rozumiało się to.

- Muszą się za mnie bardzo modlić, kiedy ja to wytrzymuję - mawiały nieraz pasiaki. Potęga tej modlitwy sprawiała, że kobiety Polki umierały wprawdzie równie licznie jak inne, lecz na ogół umierały, pozostając do końca ludźmi.

Tego zaplecza o sile niewymiernej nie posiadały Rosjanki, Ukrainki, Niemki, bezwyznaniowe Francuzki (jedna była tylko wśród nich katoliczka) i dlatego Polki miały w łagrze opinię najodporniejszych duchowo".

Zofia Kossak, Z otchłani..., Poznań 1947, s. 148-149.

Kazanie Rok C

- 4 -

Św. Paweł zdawał sobie sprawę ze zbliżającej się śmierci i był na nią gotów. Podobną gotowością na śmierć odznaczał się włoski stygmatyk, Ojciec Pio (1887-1968); w śmierci widział warunek zjednoczenia się z Bogiem. Myśl o śmierci była dla niego źródłem radości. Gdy jeden z jego przyjaciół, o. Augustyn, napomknął mu o tym, że być może jego ziemskie udręki wnet się skończą, Ojciec Pio uchwycił się tej myśli i pisał do niego w liście:

"To twoje wyrażenie - mnie się wydaje, że koniec twojego ziemskiego wygnania nie jest odległy - sprawiło, że czytając je wyszedłem z siebie samego. Zatrzymałem się w czasie czytania twego listu: poczułem przez moment ulgę w cierpieniach, które są nie do zniesienia. Czuję, że moje płuca nieco się rozszerzają i oddycham jakby czystym i orzeźwiającym powietrzem; czuję, że to powietrze przenika wszystkie tkanki mojego ciała, biegnie przez moje żyły i dochodzi do każdej krwinki i każdej cząstki krwi. (...) Czuję wyraźnie śmierć: widzę, że łatwo dostosowuje się ona do różnych okoliczności; serce jest wolne i rozległe jak morze; przykre myśli, uciążliwe leczenia; udręki życia, cały ów snop goryczy, przykrości, oschłości, rozczarowań i mąk, które dręczą moją duszę, poczułem, że zniknęły jak gdyby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki i nawet ich sobie nie przypominałem".

Zob. Listy Ojca Pio, Łódź 1995, t. I, s. 27.

Kazanie Rok C

- 5 -

Rok 1989 - czerwiec. W Polsce cieszymy się ze zwycięstwa w pierwszych wolnych, choć jeszcze kontraktowych wyborach. W Chinach w tym czasie gin~ studenci na Placu Niebiańskiego Spokoju. Z grupą księży wyjeżdżamy do Wilna. Zwiedzamy Ostrą Bramę i piękne kościoły Wileńszczyzny. Katedrę z kaplicą św. Kazimierza, kościół Dominikanów, małe wiejskie kościółki od wieków służące wiernym. Z kolegą jedziemy do parafii w Bieniakoniach. To już Białoruś. Msza św. w tym kościele, w którym bywał A. Mickiewicz, głęboko zapada mi w pamięć. W kazaniu nawiązuję do głośnego w tym czasie filmu "Pokuta". Pytam wzorem jednej z bohaterek filmu: "Dokąd prowadzi ta droga? Czy prowadzi do świątyni?" I kontynuuję: "A twoja droga życia? Czy prowadzi cię do Boga?" Zgromadzeni w kościele słuchają.

Nie wiedziałem jeszcze wówczas, ile moi słuchacze przeżyli w obronie swojego kościoła... O tym miałem dowiedzieć się dopiero po Mszy św. na skromnym poczęstunku. To długa historia. Przez 30 lat ich kościół parafialny był zamknięty. W latach pięćdziesiątych księdza aresztowano, a w kościele urządzono magazyn zboża. Oni pochowali w swych domach paramenty liturgiczne: ornaty, mszał, kielichy, monstrancję, ale osobno, aby ateistyczne władze nie mogły zabrać wszystkiego naraz. I w każdą niedzielę przychodzili wieczorem, by zapalić na schodach wiodących do kościoła świece i śpiewać nieszpory czy Gorzkie Żale. Rozpędzała ich milicja, ale za tydzień znów tam byli. Postanowili wytrwać. I wytrwali. Doczekali się po trzydziestu latach ponownego otwarcia kościoła. Co za radość! To nic, że zima i mróz. Kościół został dokładnie oczyszczony i przygotowany do tego, by mogła być odprawiona pierwsza po takim długim czasie Msza św. Znowu mieli u siebie świątynię, miejsce modlitwy, miejsce radości przed Panem. Oni wiedzieli: Bóg mieszka z nimi. Czuli podobną radość, jak ludzie z czasów Salomona, gdy zobaczyli zbudowaną przez niego świątynię.

Ks. Andrzej Jagiełło - ŚWIĄTYNIA DUCHA ŚWIĘTEGO BIBLIOTEKA KAZNODZIEJSKA 3-4(141) 1998

- 6 -

Rzymski historyk Liwiusz żyjący w czasach Chrystusa, opisuje między innymi klęskę wojsk rzymskich w Wąwozie Kaudyńskim. W czasie wojny z Samnitami oddziały rzymskie zostały podstępnie wprowadzone do wąwozu, następnie otoczone przez wrogów. Waleczni Rzymianie, by ocalić życie, musieli złożyć broń i wśród drwin Samnitów przejść pod jarzmem. Była to ogromna klęska i straszna hańba. Liwiusz - komentując to wydarzenie - twierdzi, że przyczyną klęski jego rodaków była ich pycha, brak poszanowania, prawa boskiego. Samnici wezwali bogów na świadków swej niewinności. Opatrzność, boska siła rządząca światem, sprawiła, że zostali ukarani ci, którzy byli winni. Ten poganin, stilik, nie znający przecież Biblii, swymi przemyśleniami i ludzką intuicją odkrył prawdę, że człowiek nie jest jedynym i ostatecznym panem swego losu, ani tym bardziej władcą świata. Chociaż dużo zależy od człowieka, to przecież jego zamysły nie zawsze dochodzą do skutku.

My po dwudziestu wiekach wiemy o wiele więcej na ten temat. Prawdy te naświetla Pismo św., słowo samego Boga.

O działaniu Boga w historii Narodu Wybranego mówi czytany dziś fragment księgi proroka Jeremiasza.

Ks. Marek Kozera - BÓG PANEM HISTORII Współczesna Ambona - Kielce 1988 Rok XVI Nr 4

- 7 -

W książce "Sztygar Bożej kopalni" opisany jest następujący epizod z życia ks. kardynała Augusta Hlonda: Było to w roku 1943. Wojska niemieckie cofały się już, ale Hitler odgrażał się, że użyje Wunderwaffe - cudownej broni, dzięki której podbije świat na nowo. W kwietniu tegoż roku Gestapo aresztowało ks. Prymasa Hlonda i usiłowało nakłonić go do kolaboracji, lub przynajmniej do spotkania z Adolfem Hitlerem. Ksiądz kardynał stanowczo odmówił. Wówczas postanowiono go internować w klasztorze sióstr w Bar-le-Duc. Oficer, który odwiózł tam Prymasa Polski zdawał sprawozdanie z tej czynności swemu przełożonemu, pułkownikowi Burkler. Wysłuchawszy relacji pułkownik spytał:

"Aha, jeszcze jedno pytanie. Niech mi pan powie, jakie były pierwsze słowa kardynała Hlonda po przyjeździe do Bar-Le-Duc? - Zaraz, zaraz niech sobie przypomnę. O, już wiem. Po odczytaniu jemu i zakonnicom regulaminu, jak to było przewidziane, gdyśmy z porucznikiem SS wychodzili z rozmównicy, podeszła do kardynała przełożona i spytała, czym może mu służyć, jakie on ma życzenie.

- A co Hlond na to?

- Kardynał powiedział: niech mi siostra da różaniec. - I nic więcej?

- Nic. Śmieszne, co?

Ale Brukler nic nie odpowiedział. Widocznie nie uważał tego za śmieszne, bo spoważniał, a gdy kapitan zamknął za sobą drzwi, wówczas pułkownik mruknął sam da siebie:

- Tak, on już dawno wynalazł swoją Wunderwaffe."

Bywają w życiu trudne chwile. Zdarzają się one w życiu konkretnego człowieka, jak i w historii narodów. Patrząc na te wydarzenia bez światła wiary wydaje się, że są one bezsensowne, że wiele bólu, cierpień, krwi, łez było niepotrzebne. Patrząc tylko po ludzku wydawać się może, że lepiej by było, gdyby wydarzenia miały inny bieg. Ale musimy pamiętać, że nie jesteśmy w stanie odkryć, odczytać Bożych planów, w które wpisane są bolesne niekiedy wydarzenia. Wiara wystawiana jest wtedy na próbę. W trudnych sytuacjach dojrzewa ufność wobec Boga, chociaż to dojrzewanie rodzić się może w duchowej walce, chociaż często wtedy ciśnie się na usta pytanie: dlaczego?

Ks. Marek Kozera - BÓG PANEM HISTORII Współczesna Ambona - Kielce 1988 Rok XVI Nr 4

- 8 -

O drugiej wojnie światowej, pisał w swych pierwszych słowach do narodu po skończonej wojnie ks. Prymas August Hlond:

W minionych sześciu latach przeżyliśmy głęboką tajemnicę Opatrzności. W niezliczonych mogiłach, w gruzach miast i kościołów, w bolesnych wyrwach u szeregach naszych, w bólach i cierpieniach bez granic tkwi jakaś myśl Boża, myśl zbawcza. To, cośmy przeżywali nie było przypadkiem i przypadkiem skończyć się nie może. Pan Bóg, gdy wobec człowieka ma wielkie zamiary i gdy go powołać zamierza do szczytnych zadań, zwykle wprzód umniejsza go i upokarza, doświadcza krzyżem i nocą, by zrozumiał, że ze siebie mało zdziałać może, a że wielkich rzeczy dokona wsparty łaską Bożą: To samo z narodami. Narody nie rozumieją często sensu swego cierpienia. Po czasie pokazuje się atoli, do jakich posłannictw zostały powołane."

Człowiek wierzący, chociaż sam często musi przeżywać trudne chwile, chociaż nie unikalnie spotyka się z cierpieniem, które przecież wciąż chodzi ludzkimi drogami, chociaż spotyka się z nie mniej bolesnym cierpieniem drugiego człowieka, może zachować rzecz najcenniejszą. Może zachować wśród bólu optymizm, optymizm chrześcijański, płynący z przekonania, że Bóg jest Panem historii.

Ks. Marek Kozera - BÓG PANEM HISTORII Współczesna Ambona - Kielce 1988 Rok XVI Nr 4

- 9 -

W przebogatej tradycji rabinów napotkałem takie oto świadectwo: Rabbi Szymon ben Jokai powiedział: Jeśli na świecie byłoby tylko dwóch sprawiedliwych - byłby to mój syn i ja. Ale jeśli na świecie byłby tylko jeden sprawiedliwy -byłbym nim ja. Wydaje mi się, że tę opowieść moglibyśmy połączyć z dzisiejszą Ewangelią, a dokładniej, ze słowami faryzeusza: "Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik... " (Łk 18,11).

Ks. Jan Nowak - "PRAWO KONFRONTACJI" Współczesna Ambona 1998

- 10 -

Na końcu chcę wam opowiedzieć bajkę, która mówi o tym, do czego może doprowadzić pycha. W pewnym kościele mieszkał sobie szczur. Bardzo upodobał sobie to miejsce. Szczęśliwy był zwłaszcza wtedy, gdy ksiądz podczas nabożeństwa okadzał na ołtarzu Najświętszy Sakrament. Szczur chował się wówczas za Ilakon i cieszył się, że to okadzenie to na jego cześć. Zachwycał się swoją wielkością. Pewnego razu podczas okadzania tak się delektował, że aż zakrztusił się i padł. W taki sposób zginął - a przyczyną jego śmierci była pycha. Tak może być i z człowiekiem, gdy uwierzy w to, że jest najważniejszy na świecie. Pycha może stać się przyczyną wielu nieszczęść, cierpienia, a nawet śmierci. Chrońcie się przed tą chorobą. Proście dziś Jezusa, tak bardzo prosto jak celnik: Panie, daj mi serce czyste, wolne od pychy i wyniosłości. Daj mi takie serce, które będzie kochało Ciebie i innych.

Ks. Mieczysław Milutki SDS - CHOROBA ZWANA PYCHĄ Współczesna Ambona 1998

- 11 -

  Módlmy się o autentyczną wiarę, która pozwoli nam regularnie gromadzić się w tej świątyni. Przytoczmy w tym miejscu wiersz zatytułowany Sonet katolicki pióra Stanisława Jana Chyczyńskiego, ze zbiorku Motywy religijne:

Moje mieszkanie pełne świętych rzeczy:

gromnica w słoju, w pudełku różaniec,

w butelce woda, co wierzących leczy

i w głównej izbie Bóg wisi na ścianie.

Moje obrazy pełne boskich znaków:

a więc są krzyże, a więc są madonny,

jest także Jahwe w gorejącym krzaku

i może to starczy za dowód koronny.

Gdyby mnie nagle przycisnąć do muru

i spytać ostro, ile we mnie wiary,

cóż mógłbym odrzec? Często porą czarną

w sam środek duszy patrząc aż do bólu,

przesiewam myśli poprzez sita szpary

żeby choć kompleks jak gorczycy ziarno...

Ks. J. Augustynowicz My jesteśmy świątynią s. 121. Materiały Homiletyczne Wrzesień/Pażdziernik nr 152.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
9392
1 Komunikologia wykład1 2011 Komunikologia jako naukaid 9392 ppt
arkusz Matematyka poziom p rok 2009 9392 MODEL
9392
arkusz Matematyka poziom p rok 2009 9392
9392
9392
9392
9392
9392
9392, materiały PWr, LPF
9392
1 Komunikologia wykład1 2011 Komunikologia jako naukaid 9392 ppt

więcej podobnych podstron