Jakie prawdy zawarte są w „Balladach i romansach” oraz w drugiej części „Dziadów” A. Mickiewicza?
„Ballady i romanse” są praktyczną realizacją teoretycznych dotąd założeń romantyków, udowadniają piękno i wartość literatury romantycznej, swoim istnieniem zaprzeczają zarzutom klasyków. W romantycznym świecie utworów dzieją się rzeczy niesamowite. Tajemnicze duchy unoszą się w mlecznej poświacie nad taflą jeziora, widma umarłych przybywają z zaświatów, by dręczyć żyjących i wymierzyć im karę, ludzie zamieniają się w kamienie, a kwiaty mają w sobie magiczną moc. Upiory, demony, widma, rusałki pojawiają się tam, gdzie najmroczniej, najposępniej, najstraszniej. Chociaż ten ukazany świat grozy - przeraża, stanowi przecież wspaniałe widowisko dla wyobraźni wrażliwej na fantastykę. Czytelnik ma okazję otrzeć się o sferę niezwykłości i doświadczyć tego, co niedotykalne i migotliwe. Czytając „Ballady i romanse” można nie tylko ujrzeć i przeżyć wiele, ale też usłyszeć przy okazji kilka mądrości, a te wcześniej czy później przydają się w życiu.
„Świteź' jest balladą o zuchwałej próbie wdarcia się do zagadek natury. Nad jeziorem otoczonym ciemnym borem Płużyn, dochodzi każdej nocy do niezwykłego spotkanie dwóch światów. Nad taflą jeziora rozgrywa się jakiś szatański spektakl - unoszą się w blasku księżyca senne mary, bucha gęsty dym, słychać wrzaski i bicie dzwonów. Każdy, kto znajdzie się przypadkowo w tym posępnym ustroniu, przeżyje prawdziwy teatr grozy, odczuje potęgę dzikiej i nieprzyjaznej natury. Pan na Płużynach postanawia rozwikłać tajemnicę Świtezi. Zbiera poddanych, zarzuca sieci i wyławia z jeziora tajemniczą nimfę. Wodna rusałka wyjawia historię Świtezi.
Akcja ballady przenosi się teraz do czasów za panowania Mendoga (XIII w ). Gdy książę, wraz ze swoimi rycerzami, wyjechał z grodu, aby walczyć z Rusią, w mieście pozostały tylko kobiety, dzieci i starcy. Wtedy, na bezbronny gród, napadli ruscy żołnierze. Córka Tuchana prosiła siły nadprzyrodzone o zbawienie. Bóg wysłuchał jej modlitw, zalał całe miasteczko jeziorem, a pozostałych mieszkańców zamienił w przecudne kwiaty i zioła. Rośliny te miały zdradziecką moc, gdyż żołnierze je zrywający, aby udekorować swoje zbroje, chorowali i gwałtownie umierali. W ten oto sposób podstępnych i okrutnych rycerzy spotkała równie podstępna i okrutna kara, współmierna do winy. Świat nadprzyrodzony nie tylko zadziwia i ingeruje w ludzki porządek, ale także dokonuje jego osądu, wymierza karę, przywracając rzeczywistości dawny, utracony ład. Świat fantastyki jest nie tylko intrygujący, ale także groźny. Natura, która stanowi jego integralny składnik, musi budzić w człowieku respekt.
Historia zaklęta w kwiaty, przestaje być zagadką, odsłania swoją tajemnicę i przynosi prostą naukę moralną. Oto okazuje się, że każdy niecny uczynek, wiąże się z konsekwencjami. Ten, kto najeżdża na bezbronne miasto, aby niszczyć, grabić i gwałcić, kary nie uniknie. Ludzie wierzą, że dobro zwycięży, a zło zostanie poskromione. O ile bowiem człowiek okaże się zbyt słaby, by wymierzyć karę, o tyle siły kosmosu są wszechmocne i okrutnie konsekwentne. W świadomości prostego ludu, to one były gwarantem sprawiedliwości.
„Lilie” to ballada utrzymana w klimacie krwawych tragedii Szekspira. Jest w niej wszystko co ma przerażać i poruszać wyobraźnię. Atmosfera grozy i tajemniczości rodem z horroru, wzmaga napięcie dramatyczne akcji. Utwór mówi o zbrodni mężobójstwa. Rzecz dzieje się za czasów króla Bolesława Śmiałego, który to wydał rozkaz kary śmierci dla niewiernych żon swoich wojów. Bohaterka ballady - Pani - „nie dochowała wiary”, gdy maż jej był na wojnie z królem. Nie zamierza jednak przyznać się do winy i zabija męża, chowa go głęboko w ziemi, a na grobie zasiewa lilie. Śpiewa przy tym pieśń:
„Rośnij kwiecie wysoko,
Jak pan leży głęboko,
Jak pan leży głęboko,
Tak ty rośnij wysoko.”
Pieśń zaklęcie czyni gest zasiania kwiatów gestem magicznym, a postaci zbrodniarki nadaje wymiar diaboliczny. To jeszcze nie koniec perypetii. Nadjeżdżają bracie rycerza., twierdząc, że brat wojnę przeżył, że wyprzedził ich tylko w drodze do dworu, że pewnie zabladził i wkrótce nadjedzie. Czekają... Panią dręczy strach, biegnie do chaty pustelnika po porady, lecz starzec ją uspokaja - wszak to tylko mąż - ofiara - wie o zbrodni. A bracia powoli zapominają, pragną pozostać z Panią na zawsze, obaj kochają niecną niewiastę, obaj proszą ją o rękę. Pani znów biegnie do pustelnika. Ten radzi zdać się na los - niech obaj uplotą wieńce z kwiecia, ten, którego wieniec Pani wybierze, ten będzie mężem. Lecz obaj bracia zerwali na wieniec lilie z grobu zabitego męża. Gdy pani dokonała wyboru, zjawił się duch męża i dokonał zemsty. Zatrząsł się kościół w posadach i wszyscy zapadli się pod ziemię.
Ballada ta ma oczywiście wymowę moralną. Wyraźnie obserwujemy problem winy i kary. Tak, jak w „Makbecie” Szekspira, jeden zły czyn pociąga za sobą kolejne, i nie ma zbrodni doskonałej. Jeśli nie ten świat, to zaświaty wymierzą zbrodniarzowi sprawiedliwość.
„Rybka” to ballada o zbrodni uwiedzenia. Oto młody panicz uwiódł Krysię - piękną, lecz naiwną, wiejską dziewczynę. Efektem romansu było nieślubne dziecko. Niecny panicz natomiast ożenił się z kobietą równego sobie stanu. Nieszczęsna Krysia rzuciła się w odmęty wody, pozostawiając swoje dziecko wiernemu słudze. Lecz co dzień wieczorem wyłaniała się w rybiej postaci z toni, przemieniała w kobietę i karmiła dziecko. Pewnego dnia panicz wybrał się na spacer brzegiem jeziora ze swoją młodą małżonką. Nigdy już nie powrócili. Nigdy też więcej nie pojawiła się Rybka. Tylko wierny sługa wiedział co się stało - skojarzył z całą tajemniczą sprawą dwa nowe kamienie, przypominające ludzkie postacie. Czyżby Rybka dokonała zemsty, zamieniając nowożeńców w głazy? Jeśli tak, to znów jesteśmy obserwatorami zależności zbrodnia - kara. Zbrodnią było uwiedzenie dziewczyny, karą - czyn Rybki. Jednak wina panicza nie wydaje się dziś tak zbrodniczy i zupełnie jednostronna. Bardziej niż samo uwiedzenie drażni współczesnego człowieka oszustwo i kłamliwe obietnice, jakie stosował wobec Krysi. Kara natomiast wydaje się być zbyt okrutna, zwłaszcza wobec niewinnej przecież małżonki panicza. Ówczesny lud i współczesny różnie interpretują pewne czyny, tym niemniej dyskusja o nich jest wciąż aktualna.
„Świtezianka to z kolei ballada o męskiej niestałości i konsekwencjach, jakie pociąga za sobą ten grzech. Sprytna Świtezianka wystawiła na próbę ukochanego. Najpierw - na randkach z tajemniczą dziewczyną nad błyszczącą Świtezią, w blasku księżyca ów młodzieniec przysięgał jej miłość i wierność na wieki. By go sprawdzić, świtezianka zamieniła się w czarowną, kuszącą „dziewiczą piękność. Młodzieniec dał się skusić - i wówczas rozpoznał swoją pierwszą miłość. Jego zbrodnia - złamał przysięgę. Kara - tysiąc lat cierpień pod modrzewiem... Dziś taka kara wydaje się niewspółmierna wobec przewinienia. Lecz moralność ludowa doby romantyzmu była najwyraźniej niezłomna, najwyżej ceniła szczerość uczuć i wierność danemu słowu.
Łatwiej spojrzeć na werdykty moralne, zawarte w „II części Dziadów”, jeśli uzmysłowimy sobie, że główną cechą romantyczną tego utworu jest ludowość. Sam obrzęd „dziadów” jest zwyczajem ludowym, lud wiejski jest zbiorowym bohaterem nocnej sceny - a zatem i ocenę moralną postaci odbieramy z punktu widzenia moralność ludowej. Akcja przywołuje stary zwyczaj pogański - przywoływania duchów, które ujawniają swoje grzechy. Czasem ludzie mogą pomóc zjawom, czasem nie. Koncepcja uczciwego życia, według teorii ludowej, wynika z dialogów duchów z chórem, główne zasady chór powtarza w formie refrenu.
Mamy do czynienia z trzema rodzajami duchów, tym samym grzechów przez nie popełnionych i werdyktów moralnych:
Dzieci - duchy o grzechach lekkich. Józio i Rózia proszą zebranych o ziarenko gorczycy, gdyż ich grzechem jest to, że w swoim krótkim, szczęśliwym dzieciństwie nie „zaznali goryczy ni razu”. Czyli, aby móc dostać się do nieba - trzeba także zaznać ziemskich smutków, „lekki” żywot wśród zabawy i pieszczot nie uprawnia do szczęścia wiecznego.
Widmo - duch o ciężkim grzechu okrucieństwa, pychy i chciwości. Jest to duch pana, który gnębił swoich poddanych. , dopuszczał, aby umierali z głodu, teraz zaś oni, przemienieni w sowy i kruki nie dopuszczają doń ani kęsa pożywienia, ani kropli wody.
„Kto nie był człowiekiem ni razu
Temu człowiek nic nie pomoże” - ogłasza chór, podkreślając nieludzkie postępowanie pana.
Dziewczyna - reprezentuje duchy o grzechach średnich. Jej historia jest krótka: była najpiękniejszą w wiosce panną, łamała serca młodzieńców, wyśmiewała ich, igrała z ich uczuciami. Tu pobrzmiewają słowa:
„Kto nie dotknął ziemi ani razu
Ten nigdy nie może być w niebie”
Cóż znaczy „dotknąć ziemi”? Ten nakaz najwyraźniej wykracza poza ostrzeżenie przed lekceważeniem cudzych uczuć i zabawą cierpieniem innych. Dotknąć ziemi - to kochać prawdziwie, zaznać ziemskiego szczęścia ludzkiej ilości, nie tylko platonicznej - to poznanie prawdy 0o ludzkich uczuciach „uprawnia” do szczęścia wiecznego.
Podsumujmy kodeks nauk ludowych. By osiągnąć zbawienie po śmierci, w ziemskim swoim życiu należy:
zaznać goryczy i cierpienia jako cech zwykłego, prawdziwego życia,
„być człowiekiem” - czyli współczuć i pomagać innym ludziom,
nie wolno uciekać od miłości ziemskiej, od zwykłej rzeczywistości ani też lekceważyć i ranić ludzkich uczuć.