3508


Władysław

Konopczyński

DZIEJE POLSKI NOWOŻYTNEJ

WYDANIE TRZECIE KRAJOWE

UZUPEŁNIONE

INSTYTUT WYDAWNICZY PAX

WARSZAWA 1996

Wstęp

JERZY MATERNICKI

Posłowie

JAN DZI GIELEWSKI

Opracowanie tekstu i przypisy

Tom I JAN DZIĘGIELEWSKI

Tom II MIROSŁAW NAGIELSKI

O Copyright by Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1986

Projekt okładki

Joanna Chmielewska

Bibliografię przejrzał i uzupełnił

Krzysztof Gawroński

Redaktor II wydania

Dariusz Cherubin

Redaktor techniczny

Ewa Marszał

Korektorzy

Waldemar Pal ,

Anna Sidorek

'"'r

, r ~

ISBN 83-211-0730-3

,l n .- nr

Władysław Konopczyński i jego synteza

dziejów Polski nowożytnej

Wiek XX przyniósł znaczne poszerzenie i pogłębienie badań nad dziejami

Polski nowożytnej (XVI-XVIII w.). Zapoczątkowano je wprawdzie w stuleciu

poprzednim (poważne zasługi na tym polu położyli m.in. Walerian Kalinka,

Tadeusz Korzon, Władysław Smoleński i Szymon Askenazy), dopiero jednak

w naszym wieku nabrały one pełnego rozmachu i należytej dynamiki. Wielkiemu

przyrostowi liczby badaczy, wydawnictw źródłowych i monografii historycznych

towarzyszyło wydatne poszerzenie pola badań, objęcie nimi takich dziedzin życia

staropolskiego, jak gospodarka, stosunki społeczne, prawo, wojskowość, oświa-

ta, nauka, sprawy wyznaniowe itp. Poważne zmiany dokonywały się również

w historii politycznej. Wśród wielu znakomitych badaczy staropolskiego życia

państwowego, a także polityki zagranicznej dawnej Rzeczypospolitej, takich

jak Wacław Sobieski, Adam Szelągowski, Wacław Tokarz, Adam Skałkowski,

Oskar Halecki, Ludwik Kolankowski czy młodszy od nich Władysław Czap-

liński, postacią pierwszoplanową był największy erudyta, jakiego wydała

w XX w. historiografia polska - Władysław Konopczyńskil.

Autor Dziejów Pol.ski nowożytnej nie należał do nowatorów, hołdował raczej

starym, wypróbowanym wzorom metodologicznym. O wybitnym miejscu Ko-

nopczyńskiego w historiografii czasów nowożytnych zadecydowało więc co

innego: jego nieprzeciętna, wprost niewiarygodna znajomość źródeł archiwal-

nych, rozległość zainteresowań, rzadko spotykana umiejgtność łączenia badań

analitycznych z szeroką koncepcją syntetyczną. Nie bez znaczenia jest tu także

obfitość i wielka różnorodność dorobku twórczego. Zamykając w 1952 r.

1 Autor Dziejów Polski noii,ożvtnej nie doczekał sięjeszcze monografii. Z istniejących

opracowań na uwagę zasługują: E. Kipa Wladyslaw Konopcz vński (1880-1952), "Rocznik

Towarzystwa Naukowego Warszawskiego", R. 45:1952, s. 101-103; Z. Wojciechowski

Wlad slaw Konopczyński (I880-I952), "Przegląd Zachodni", R. 8: 1952, s. 671-673;

S. Kościałkowski Wladyslaw Konopezyriskijako historyk, "Teki Historyczne", R. 6:1953,

nr l, s.1-29; E. Rostworowski Konopczyń.ski Wlady.slaw, [w:] Polski Slownik Biograficzn ,,

t. 13, Wrocław-Warszawa-Kraków 1967-1969, s. 556-561; tenże Wdadyslav, Konop-

czyriski jako historyk, [w:] Spór o hi.storyczną szkolg krakowską. W stulecie Katedrh

Historii Polskiej UJ I869-1969, Kraków 1973, s. 209-235; tenże Historvk Rzeczv-

po.spolitej, [w:] W. Konopczyński Pod trupią glówką (Sonderaktion Kraknu), Warszawa

1982, s. 82-95; W. Czapliński Wladyslaw Konopczyriski, jakim go znalem, [w:] Portrety

ućzonych polskich, Kraków 1974, s. 243-250; Materialy, sesji naukowej pt. Miejsce

Wlady.slawu Konopczyriskiego w hi.storiografu (w 25 roeznicg.śmierci), "Studia Histo-

ryczne", R. 22: 1979, nr 1, s. 63-84; (treść: E. Rostworowski Zagajenie; W. Czapliński

Wladyslaw Konopezyński jako historyk XTil i XTil1 w.; J. A. Gierowski, Wladyslaw

Konopczyriski jako buduc J. Michalski Wludyslaw Konopezyriski jako

budczcz cza.sóiv.stunisluivo vskich; A. Przyboś Wspomnienie o.seminarium Wludvslawa

Konopczyri.skiego).

pięćdziesi

ty rok swej pracy dziejopisarskiej, Konopczyński obliczał ten dorobek

na 62 tomy obejmujące od 320 do 400 stron każdy2. Pod tym względem żaden ze

współczesnych historyków nie mógł mu dorównać, w całych zaś dziejach

historiografu polskiej podobny rezultat osiągnął jedynie Joachim Lelewel.

Dorobek Konopczyńskiego jest nie tylko obfity, ale także wyjątkowo

wartościowy. Autor kilkunastu znakomitych monografii, wielu interesujących

studiów i szkiców a także cennych wydawnictw źródłowych, od początku niemal

swej pracy twórczej koncentrował uwagę na problemach ważnych, mających

zasadnicze znaczenie dla ukazania drogi dziejowej Polski i jej tragicznych losów

w czasach nowożytnych. Nikt też bardziej niż Konopczyński nie był powołany

do opracowania syntezy tego okresu. Podjął się tego zadania stosunkowo późno,

mając za sobą ponad 30 lat pracy dziejopisarskiej. Dzieło jego było więc owocem

wielkiego namysłu i doświadczenia badawczego, a zarazem dobrej znajomości

mechanizmów życia politycznego, nabytej w toku wieloletniej aktywnej dzia-

łalności politycznej.

Przypatrzmy się, jak doszedł Konopczyński do swojej syntezy dziejów Polski

nowożytnej, od początku nieco kontrowersyjnej, a przecież, mimo upływu blisko

50 lat, wciąż jeszcze niedoścignionej, najlepszej.

Władysław Aleksander Konopczyński urodził się 26 listopada 1880 r. w

Warszawie, w rodzinie inteligenckiej. Ojciec,. Ignacy, inżynier komunikacji, był

kierownikiem ruchu na Kolei Nadwiślańskiej. Prawie wszyscy stryjowie i wuj-

kowie przyszłego historyka byli inżynierami, technikami, matematykami. W ca-

łej rodzinie panowała atmosfera pozytywistyczna, dominował kult nauk przy-

rodniczych i techniki, ówczesna inteligencja techniczna nie stroniła jednak

zupełnie od humanistyki. W rodzinie miał Konopczyński jednego "prawdzi-

wego" humanistę, stryja Emiliana, znanego w Warszawie filologa i pedagoga,

założyciela i dyrektora renomowanej 6-klasowej prywatnej szkoły realnej

(przeorganizowanej w roku 1905 w gimnazjum ogólnokształcące z polskim

językiem nauczania), który widząc w bratanku żywe "upodobania historyczne",

zatroszczył się już o odpowiednią lekturę dla niego. Od lat chłopięcych czytał

Konopczyński dużo; rzecz ciekawa - najpierw ujawniły się u niego zainte-

resowania historią powszechną, a dopiero później dziejami Polski. W swoich

wspomnieniach wymienia autor szereg poważnych opracowań z historii po-

wszechnej, przeczytanych w okresie nauki w gimnazjum w latach 1891-1899

(początkowo szkoła Wojciecha Górskiego, później IV gimnazjum rządowe

w Warszawie). Były to m.in. obszerne zarysy dziejów powszechnych F.K.

Schlossera i T. Korzona. Dopiero po tym zabrał się Konopczyński do

studiowania historii Polski m.in. w oparciu o znaną syntezę M. Bobrzyńskiego,

podręcznik A. Lewickiego oraz poważne czterotomowe Dzieje Polski J. Szuj-

skiego.

Duży wpływ na dojrzewanie zainteresowań i uzdolnień naukowych Ko-

nopczyńskiego, od początku myślącego poważnie o historii, wywarły dwa fakty:

aktywny udział w pracach tajnego kółka samokształceniowego, działającego

w IV gimnazjum, oraz długoletnie osobiste kontakty z najwybitniejszym w XIX

w. badaczem dziejów Polski nowożytnej, twórcą tzw. warszawskiej szkoły

historycznej - Tadeuszem Korzonem.

z Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego (AUJ) SII 619. Teczka osobowa

W. Konopczyńskiego: Dziela Wladyslawa Konopczyńskiego.

6

Do k

ka samokształceniowego wstąpił stosunkowo wcześnie, pod koniec

klasy piątej lub na początku szóstej. Była to decyzja przemyślana, zaaprobowana

przez rodziców, którym zależało na tym, aby ich syn poznawał historig i literaturę

polską razem z rówieśnikami. Rządowa szkoła rosyjska nie uwzględniała tych

przedmiotów, chciała wychować młodzież polską w nieświadomości praw

narodowych, w duchu uległości i posłuszeństwa dla "Najjaśniejszego Mo-

narchy". Przestarzały, mocno okrojony program, nie najwyższe kwalifikacje

wykładowców, werbalne metody nauczania, godząca w polskie uczucia na-

rodowe ideologia wychowawcza - wszystko to odpychało młodzież od szkoły,

skłaniało ją do poszukiwania "zakazanej" wiedzy na własną rękę i do zbio-

rowego, tajnego samokształcenia.

Konopczyńskiemu, jako "urodzonemu" historykowi, powierzono prowa-

dzenie zajęć z tego przedmiotu. W spisanych pod koniec życia wspomnieniach

zanotował: "Przeprowadziłem kurs historu polskiej w grupie koleżeńskiej

w ten sposób, że przerabialiśmy prawie wyłącznie Bobrzyńskiego i jakoś długo

nikt nie próbował nam zalecić żadnej odtrutki na te mądre, ale mrożące wywody.

Urządziłem kolegom ciągniony egzamin i zachowałem te bilety do dziś dnia"3.

W ten sposób przyszły profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego zdobywał pier-

wsze doświadczenia pedagogiczne. Będącjeszcze w klasie szóstej, Konopczyński

prowadził część nielegalnej biblioteczki uczniowskiej, a także zaczął pisywać

artykuły historyczne do tajnego pisemka kółkowego. Pierwsza "rozprawa"

dotyczyła stosunku Polski do Czech w czasach husytyzmu, później przyszły

dalsze prace O Multanach i Woloszczyźnie, o wojewodzie Stefanie Wielkim

i Familu Czartoryskich. Przytaczamy te tematy nie bez powodu, wskazują one

bowiem, iż zainteresowania Konopczyńskiego historią nowożytną ukształ-

towały się bardzo wcześnie, kiedy przyszły autor Konfederacji Barskiej miał

zaledwie IS czy 16 lat.

Praca kółkowa dała Konopczyńskiemu wiele: pogłębiła wyniesioną z dzieciń-

stwa znajomość dziejów ojczystych, przede wszystkim jednak znakomicie

rozszerzyła jego horyzonty umysłowe ("kółkowicze" zajmowali się nie tylko

historią czy literaturą polską, ale także ekonomią, socjologią, psychologią

czy religioznawstwem), jak również zdolność do samodzielnego dostrzegania

i rozwiązywania problemów poznawczych. Pokolenie to stosunkowo wcześnie

osiągnęło dojrzałość umysłową, cechowało się dużą pracowitością i samo-

dzielnością poczynań twórczych.

Kółko wpłynęło także na postawę ideową Konopczyńskiego. Przeważał w nim

"duch narodowy", głównie za sprawą starszych kolegów, "zetowców" (członków

działającego pod patronatem Ligi Narodowej Związku Młodzieży Polskiej)

z uniwersytetu. Z tą orientacją ideową, a później i polityczną, zwiąże się autor

bliżej w następnych latach i pozostanie jej wierny do końca życia.

Duży wpływ na wybór przez Konopczyńskiego dalszej drogi życiowej wywarł

również, jak już wspomniano, T. Korzon. Ten wielki znawca naszych dziejów

nowożytnych, choć nie zasiadał na katedrze uniwersyteckiej (cesarski Uni-

wersytet Warszawski był praktycznie zamknięty dla historyków-Polaków),

wywierał w tym czasie, tj. na przełomie XIX i XX w., istotny wpływ na polską

młodzież interesującą się historią nie tylko przez swoje liczne prace, ale także

wskazówki metodyczne, bibliograficzne i merytoryczne, jakich nie skąpił mło-

3 W. Konopczyński Jak zosta em historykiem, "Znak", R. 10:1958, nr 52, s.1151

dym w Bibliotece Ordynacji Zamoyskich, której przez wiele lat był dyrektorem.

Z Korzonem był zaprzyjaźniony jeden z dziadków przyszłego historyka, ojciec

matki, Ludwiki - Erazm Obrąpalski. Konopczyński wspominał po latach, iż

dość często zachodził z dziadkiem do wielkiego historyka; "urok uczoności

Korzona promieniował na całą rodzinę, a na spotkanie mu wybiegała z mojej

strony rozbudzona wyobraźnia"4. Początkowo wszystko sprowadzało się do

luźnych rozmów i lektury dzieł nestora historyków warszawskich. W 1895 r.,

mając niespełna 15 lat, Konopczyński postanowił wybrać się do Korzona "już nie

jako wnuk ociemniałego dziadka, ale jako >>aspirant do dziejopisarstwa<<"5.

Historyk potraktował ucznia bardzo poważnie, wyjaśnił mu różnice pomiędzy

różnymi rodzajami źródeł, operując konkretnymi przykładami zwrócił uwagę na

potrzebę krytycznego stosunku do pamiętników, pokazał niektóre wydawnictwa

z zakresu nauk pomocniczych, a także dokumenty dotyczące epoki "potopu",

omówił również, i to w sposób krytyczny, ważniejsze opracowania ogólne

poświęcone dziejom Polski oraz sformułował podstawowe zasady metodo-

logiezne obowiązujące historyka. Rozmowa miała miejsce 11 lutego 1895 r. "To

było moje pierwsze najowocniejsze seminarium" - pisał po latach Konop-

czyński6. Przyszły autor Dziejów Polski nowożytnej miał już niebawem za sobą

lekturę wielu poważnych prac źródłowych, poświęconych tej epoce. Szybko,

jeszcze w czasach szkolnych, zajął się studiowaniem źródeł, aby wyrobić sobie

własne zdanie o interesujących go ludziach i zjawiskach. Na ten okres przypadają

też początki fascynacji tematem, któremu pozostał wierny do końca życia,

a mianowicie polityką Familii.

Kontakty z Korzonem miały dla Konopczyńskiego znaczenie podwójne:

z jednej strony umożliwiały podjęcie samodzielnych poszukiwań badawczych,

z drugiej zaś wprowadzały umysł młodego adepta historii w gąszcz ostrych

i powikłanych sporów o ocenę dziedzictwa dawnej Rzeczypospolitej. W ten

sposób wpływ "pesymistycznej" szkoły krakowskiej mógł być przynajmniej

w części zrównoważony tchnącymi większym optymizmem wywodami twórcy

szkoły warszawskiej.

Na czasy gimnazjalne przypada też początek fascynacji Konopczyńskiego

problematyką psychologiczną. Zajmowano się nią dość często na zebraniach

kółka,jej zgłębienie zawdzięczałjednak przyszły historyk głównie sobie, własnej

pracy samokształceniowej. Ostatni rok szkolny przed maturą (1898/1899)

upłynął autorowi głównie pod znakiem lektur i dociekań nie tyle historycznych,

ile właśnie psychologicznych. Rozczytywał się w dziełach F. Paulhana o psycho-

logii charakteru, A. Fouillee'go o temperamencie i charakterze, czy Simona

o marzeniach sennych. Celem było zrazu lepsze poznanie siebie, z czasem jednak

cała ta wiedza psychologiczna, poparta odpowiednio ukierunkowaną lekturą

wielkich utworów literackich, stanie się istotną częścią bagażu intelektualnego

historyka, elementem składowym jego "wiedzy pozaźródłowej". Mając na myśli

siebie i swoich szkolnyeh kolegów, Konopczyński napisał: "Otóż naprawdę jedni

wcześniej, inni później klarowaliśmy się jako indywidualiści, przejęci kultem

jednostki i zapatrzeni w jej nieodgadnione wewnętrzne bogactwo" . Nie

4 Tamże, s. 1149.

5 Tamże, s.1153.

6 Tamże, s. 1154.

Tamże, s. 1157.

pozostało to bez wpływu na poglądy i postawy metodologiczne neoromantyków,

a wśród nich także autora Dziejów Polski nowożytnej.

Mury IV gimnazjum rządowego w Warszawie opuścił Konopczyński w

czerwcu 1899 r. z bardzo dobrym świadectwem maturalnym i srebrnym

medalem. Jego zgłoszenie się na Wydział Prawny cesarskiego Uniwersytetu

Warszawskiego nie powinno dziwić. Zadecydowały o tym względy praktyczne;

zdobycie kwalifikacji prawniczych otwierało możliwości zarobkowania, za-

pewniało stabilizację życiową. Polacy - absolwenci studiów filozoficznych,

a więc także i historii - nie bardzo mogli w Królestwie Polskim liczyć na pracę,

bowiem większość zawodów, mogących ich interesować (np. praca nauczy-

cielska), była dla nich praktycznie zamknięta. Studia prawnicze posiadały zresztą

wówczas dość szeroki profil humanistyczny, a że nie były zbyt trudne, to

i pozostawiały miłośnikowi historii sporo czasu na realizację własnych za-

interesowań. Warto tu może przypomnieć, że prawnikami z wykształcenia byli

tak wybitni historycy, jak Korzon czy Bobrzyński. Wydział Prawny cesarskiego

Uniwersytetu Warszawskiego ukończyli m.in. W. Smoleński i S. Askenazy.

W czasach Konopczyńskiego na wydziale tym studiowali m.in. M. Handelsman,

J. Dąbrowski-Grabiec, S. Ehrenkreutz, J. Iwaszkiewicz i J. Siemieński. Szedł

Konopczyński na prawo z mocnym postanowieniem kontynuowania swych

studiów historycznych i... psychologicznych.

Okres studiów uniwersyteckich (1899-I903) to czas wytężonej pracy Ko-

nopczyńskiego nad sobą (m.in. rozległe lektury z zakresu filozofii i etyki), a także

coraz poważniejszego zainteresowania się przyszłego historyka problematyką

prawno-ustrojową. Młody student dość surowo osądzał swoich profesorów,

wytykał im lenistwo umysłowe, ciasnotę horyzontów, tendencyjność. Począ-

tkowo, jak pisze w swoich wspomnieniach, "zaciągnął się w cugi" profesora

historii prawodawstw słowiańskich Teodora Zigla, później poczynaniomjego na

polu historii prawa patronowali wykładowcy prawodawstw zachodnioeuro-

pejskich: Aleksander Błok i Gorbunow. Pierwszy "z praw powszechnej ewolucji

wywodził jako nieuniknione, niecofnione następstwo - upadek dawnej Pol-

ski"s. Drugi, wedle relacji innego śtudenta, stawiał "za zadanie swojej dzia-

łalności profesorskiej systematyczne poniżanie w oczach swoich słuchaczy

i wprost obrzydzanie im wszelkich najcelniejszych instytucji i najdostojniejszych

myślicieli prawno-politycznych >>zgniłego Zachodu<<"9.

Konopczyński, choć miał wiele do zarzucenia swoim rosyjskim profesorom,

potrafił przecież przyznać, że i oni odegrali pewną rolę w jego rozwoju

naukowym. "Godząc przyjemne z pożytecznym, referowałem na >>praktycznych

zajęciach<< u Zigla dzieła Pawińskiego o sejmikach, rządach sejmikowych

i skarbowości. Pod wpływem Gorbuziowa zaciekawiłem się życiem konsty-

tucyjnym Zachodu, a Błok nie zraził mnie weale do teorii politycznych. Co

najważniejsze, i co trzeba bezstronnie stwierdzić, Zigel najskuteczniej rozszerzał

nam horyzonty i uczył patrzeć w dzieje głębiej (pogłubże)" - jak pisał po

latachlo.

Z boku oddziaływała na młodzież uniwersytecką nauka polska. Konopczyński

e Tamże, s.1160.

9 Z. Drozdowicz "Spójnia". Studenckie Stowarzyszenie Postępowe Polskie, "Mło-

dość",1905, nr 1, s.10.

lo W. Konopczyński Jak zostalem historykiem, s.1161.

pod wp

ywem nieocenionego Poradnika dla samouków, wydawanego od 1898 r.

staraniem Stanisława Michalskiego, podjął - wspólnie z Karolem Luto-

stańskim - myśl tłumaczenia na język polski zachodnioeuropejskich dzieł

historycznych i prawno-politycznych. Młodym zapaleńcom, zafascynowanym

prawodawstwem i kulturą polityczną Zachodu, udało się w 1903 r. doprowadzić

do końca przekład Zasadprawa konstytucyjnego A. Esmeinall. Pod wpływem

tego autora, a także prac A.F. Pollocka, G. Jellinka i G. Simmla, zwrócił teraz

swoje zainteresowania w kierunku historii parlamentaryzmu polskiego. Po-

stanowił "otworzyć dziwną zagadkę naszego liberum veto". W ten sposób

powstała praca "ponadseminaryjna" poświęcona genezie tej instytucji, z uzna-

niem przyjęta przez T. Zigla, a później - już jako praca kandydacka - przez

A. Błoka. Po pewnych poprawkach i uzupełnieniach rzecz trafiła do "Przeglądu

Historycznego" i ukazała się w pierwszym tomie organu historyków warszaw-

skich wydanym w 1905 r.12 Nie była to pierwsza praca drukowana Konop-

czyńskiego. Poczynając od roku 1902 zamieszczał on artykuły historyczne na

łamach wydawanej w tym czasie w Warszawie Wielkiej Encyklopedii Ilustro-

wanej. Pierwszy, napisany na zamówienie Korzona, poświęcony był historii

Irlandii, nastgpne - bardziej lub mniej wybitnym postaciom polskiego życia

politycznego w czasach nowożytnych. W ten oto sposób przyszły autor

monografii Stanisława Konarskiego i Kazimierza Pułaskiego wkroczył na tory

biografistyki historycznej, która miała go odtąd pasjonować w nie mniejszym

stopniu niż historia instytucji prawno-ustrojowych.

Lata uniwersyteckie to również okres krystalizowania się światopoglądu

i postawy ideowej młodego historyka. Należał do półtajnej "Bratniej Pomocy",

ogarniętej, jak sam napisał, "duchem narodowo-demokratycznym"13. W życiu

politycznym młodzieży akademickiej aktywnego udziału nie brał, kiedy jednak

w 1902 r. nastąpił w "Bratniej Pomocy" rozłam (secesja radykalniejszych

żywiołów do pepeesowskiej "Spójni"), jednoznacznie zdeklarował się jako

"narodowiec". Ceniąc sobie osobistą niezależność, odrzucił jeszcze w 1901 r.

propozycję wstąpienia do "Zetu". Pozostawał nadal, jeżeli tak można rzec

aktywnym sympatykiem ruchu narodowo-demokratycznego. Ideałem ustrojo-

wym Konopczyńskiego była burżuazyjna demokracja parlamentarna. Swój

"zachodni liberalizm" godził "z sympatią do narodowców i antypatią dla

socjalistów ze >>Spójni<<"14. Pod tym względem odbiegał od wielu swoich

kolegów, którzy coraz częściej skłaniali się wówczas ku hasłom i ruchom

społecznie postępowym.

Wydział Prawa Uniwersytetu Warszawskiego ukończył Konopczyński for-

malnie dopiero 23 listopada 1904 r., uzyskując stopień kandydata nauk

prawnych i politycznychl5. Faktycznie rozstał się z uczelnią wcześniej, w 1903 r.

Na życzenie rodziców, zatroskanych o byt materialny syna, "wpisał się

ls przekład ten ukazał się w Warszawie w 1904 r., a wigc już po ukończeniu

studiów przez W. Konopczyńskiego.

1z Por. W. Konopczyński Geneza "Liberum veto", "Przegląd Historyczny", t. l,1905,

s.145-171 i 315-358.

13 W. Konopczyński Autobiografia. Odpis w posiadaniu autora.

14 W. Konopczyński Jak zostalem historykiem (2), "Znak", R.10:1958, nr 53, s.1265.

15 Taką datę podawał sam W. Konopczyński wypełniając kwestionariusz osobowy.

Por. AUJ SII 619. Teczka osobowa W. Konopezyńskiego. E. Rostworowski przyjmuje, iż

stało się to miesiąc później, tj. 23 grudnia 1904 r.

10

u adwokata Krypskiego na >>pomocnika<<, czyli praktykanta". Adwokatem

jednak nie został. Najpierw czekała go jednoroczna służba wojskowa, niezbyt

zresztą ciężka, którą odbył w Warszawie, w artylerii, w III brygadzie gwardii

(14 września 1903-14 września 1904), poświęcając każdą wolną chwilę lekturze

dzieł historycznych.

Równocześnie niemal z wstąpieniem do wojska, zapewne za radą Korzona,

Konopczyński nawiązał kontakt z przebywającym często w Warszawie pro-

fesorem Uniwersytetu Lwowskiego, głośnym już wówczas odnowicielem pol-

skich studiów nowożytnych, Szymonem Askenazym. Autor Przymierza pol-

sko-pruskiego niedawno rozpoczął właśnie wielką serię wydawniczą Monografie

w zakresie dziejów nowożytnych, w ramach której ukazywały się prace jego

uczniów i współpracowników. Konopczyński, życzliwie przyjęty przez Askena-

zego, jako temat monografii wybrał epokę saską, ściślej "ciemny zmierzch

Augusta III", tj. lata 1755-1763. Jak zwykle przystąpił do pracy z wielkim

impetem. Nawet na placu koszarowym i na warcie przy prochowni potrafił

robić notatki z poważnych wydawnictw źródłowych i opracowań, których

tytuły podał mu mistrz w czasie pierwszego spotkania. Pracę tę na jakiś czas

zahamował wybuch wojny rosyjsko japońskiej. Aby uchronić się od wysyłki na

front, Konopczyński zaimprowizował chorobę. Po wyjściu ze szpitala, od maja

1904 r. zaczął wertować wskazane przez Askenazego materiały archiwalne

znajdujące się w bibliotekach ordynacji Zamoyskich i Krasińskich, a także

w innych zbiorach warszawskich. Praca ta ruszyła pełną parą po zwolnieniu

z wojska.

W październiku 1904 r. rozpoczyna się wielka "podróż archiwalna" Ko-

nopczyńskiego, której kolejnymi etapami są: Kraków, Lwów, Wiedeń, Drezno,

później znów Kraków, Drezno, następnie Paryż, Londyn, Kopenhaga, Berlin.

"Archiwożerca" pracuje zapamiętale, nie bacząc na trudne warunki bytowe (np.

w Dreźnie "skromniutki wikt w proletariackiej garkuchni"). Z czasem do-

prowadzi to do chorobliwego przemęczenia, ale i ono nie będzie w stanie oderwać

autora na dłużej od pracy. Jako typowy samotnik, indywidualista, z trudem

nawiązywał przyjaźnie z rówieśnikami podejmującymi, jak on, pierwsze kroki

na polu badań historycznych. Do wszystkiego niemal dochodził sam, kierując

się własnym doświadczeniem i intuicją. W ten właśnie praktyczny niejako sposób

poznawał i przyswajał sobie zdobycze warsztatu historycznego. Nie miał

w tej dziedzinie przygotowania uniwersyteckiego, ale zdawał też sobie sprawę

z własnych atutów. Wspominając pobyt w Krakowie w latach 1904-1905 napisał:

"Raz zajrzałem na seminarium Wincentego Zakrzewskiego, skorygowałem coś

w dyskusji, ale profesorowi się nie przedstawiłem. Dzieliła mnie od galicyjskich

adeptów historii różnica w przysposobieniu: oni szkolili się w naukach po-

mocniczych, różnych paleografiach, dyplomatykach, heraldykach, geografii

historycznej, aja byłem zbrojny w prawo, filozofię, psychologię, trochę socjologu

i ekonomii"16. Konopczyński nie zawsze może potrafił należycie wykorzystać tę

przewagę, faktem przecież jest, iż na wiele spraw patrzył szerzej niż niektórzy jego

krakowscy i lwowscy koledzy.

Z uniwersyteckim seminarium historycznym zetknął się bliżej dopiero

w r. akad.1907/8, kiedy osiadł na jakiś czas we Lwowie i uczęszczał na zajęcia

Askenazego. Był już wówczas autorem dwu obszernych, poważnych studiów

16 ) . Konopczyński Jak zostalem historykiem (2), s.1269.

11

††††††††††††††††††††††††ㄱ਍ഌഊ

historycznych: Geneza "Liberum veto" oraz Sejm grodzieński 1752 rokul .

Przyszedł więc Konopczyński na seminarium Askenazego jako badacz dojrzały,

o wyraźnie skrystalizowanych zainteresowaniach i dobrej znajomości warsztatu

naukowego. Dotychczasowe kontakty młodego historyka warszawskiego (bo

z tym ośrodkiem, mimo ciągłych podróży, był wówczas najbardziej związany)

z profesorem lwowskim miały charakter dość luźny, dorywczy, nigdy zresztą

nie przekształciły się w zależność typu uczniowskiego. Uczuciowo najbardziej

związany był Konopczyński z Korzonem, o którym wyrażał się zawsze

z największym szacunkiem pisząc np. "czcigodny mój mistrz"1g. Nie wydaje się

też, aby przyszły autor Dziejów Polski nowożytnej pozostawał pod jakimś

szczególnym wpływem wydawcy Monografii w zakresie dziejów nowożytnych.

Nie aprobował wielu jego poglądów, a nawet z nimi polemizował, co zresztą

z czasem (w 1910 r.) doprowadziło do ostrej utarczki i zerwania stosunków.

Podobieństwo postaw metodologicznych niczego jeszcze nie przesądza; psy-

chologizowanie, traktowanie postaci jako symboli, skłonności intuicjonistycz-

ne - wszystko to znaki czasu, cechy wspólne dla wielu historyków epoki

neoromantycznej 19.

Ambicje młody historyk miał od razu wielkie. Wspominając poszukiwania

archiwalne w bibliotece Czartoryskich w latach 1904-1905, a więc u początku

swej drogi naukowej, Konopczyński napisał: "W jednej w najgrubszych Tek

J. Mniszcha (1760-1761), nie tykanej od czasów Szujskiego, znalazłem zar-

dzewiałą stalówkę - i powiedziałem sobie: >>dzierżę pióro po Szujskim<<".

Osiągnął cel nie tylko dzięki wielkim, umiejętnie rozwijanym w sobie zdolnoś-

ciom, ale także ogromnej, przeogromnej pracowitościzo.

Sytuacja życiowa młodego uczonego daleka była od stabilizacji. Pierwszy

etap pracy naukowo-badawczej w archiwach i bibliotekach krajowych i za-

granicznych, prowadzonej zrazu na koszt własny, bez żadnego wsparcia

materialnego z zewnątrz, zamknął Konopczyński w sierpniu 1906 r. Po powrocie

do Warszawy, od 1 września 1906 do 31 grudnia 1907 r. pracowałjako nauczy-

ciel w prywatnej szkole średniej swego stryja, E. Konopczyńskiego. Równocześ-

nie niemal za sprawą Korzona podjął wykłady w nowo utworzonym

Towarzystwie Kursów Naukowych, zdobywając w ten sposób pierwsze doświad-

czenia w zakresie dydaktyki uniwersyteckiejzl. Później odbył kolejną

podróż naukową z dłuższym pobytem we Lwowie (1907/8), a następnie powrócił

do pracy w Towarzystwie Kursów Naukowych w Warszawie (1908/9). Dwa

kolejne lata (1909/10 oraz 1910/11) wypełniły dalsze poszukiwania źródłowe

w archiwach i bibliotekach krajowych oraz zagranicznych.

Wcześniej, bo już w 1905 r. Konopczyński przystąpił do pisania swej pierwszej

1 Druga z tych prac ukazała się w "Kwartalniku Historycznym", R. 21:1907, s. 59-104

i 321-378.

ls W. Konopczyński Jak zosta2em historykiem, s.1162.

19 Por. J. Maternicki Historiografa polska XX wieku. Czgść I: Lata 1900-1918,

Wrocław 1982.

zo Zdając, w 1951 r., sprawę z własnych dokonań naukowych i naukowo-organizacyj-

nych, Konopczyński napisał: "Zmarnowało się w życiu, summa summarum, jakieś trzy

lata (na wydziale prawnym; w wojsku, w sejmie, w więzieniu). To było chyba nieunik-

nione". Jak zostalem historykiem (2), s. 1280.

zl Por. Biblioteka Jagiellońska (BJ). Akc. 60/61. W. Konopczyński Czasy saskie.

Wyklady na kursach naukowych 1907/8.

12

obszernej monografu historycznej, opublikowanej kilka lat później (w latach

1909-1911) pt. Polska w dobie wojny siedmioletniejz2. Dzieło to od razu

postawiło autora w rzędzie najwybitniejszych nowożytników polskich. Pierwszy

tom pracy, obejmujący lata 1755-1758, stał się podstawą doktoratu uzyskanego

przez autora na Uniwersytecie Lwowskim 16 listopada 1908 r. Na dyplomie,

wystawionym zapewne podczas nieobecności Askenazego, jako "promotor

prawnie ustanowiony" figurował profesor filologii klasycznej, Bronisław Krucz-

kiewicz23. Faktycznym promotorem był oczywiście Askenazy. To samo dzieło,

tyle tylko, że łącznie z tomem drugim, obejmującym lata 1759-1763, stało się

w 1911 r. podstawą habilitacji autora na Uniwersytecie Jagiellońskim. Za-

chowała się szczegółowa opinia o książce Konopczyńskiego napisana z tej okazji

przez Wacława Tokarza. Twórca Insurekeji warszawskiej I 7 i 18 kwietnia 1794 r.

ocenił dzieło młodego historyka bardzo wysoko. "Z całym szacunkiem - pisał

Tokarz - odnieść się należy do tej niezwykłej, jak na nasze stosunki, rozległości

badań, jaką autor rozwinął w poszukiwaniach archiwalnych, chcąc zdobyć dane

do historii Rzeczypospolitej w tych czasach, gdy nie odgrywała ona roli czyn-

nej. P[an) Konopczyński jest wyjątkowo szczegółowym i sumiennym, nawet

w kwestiach ubocznych i drugorzędnych [...]. Na każdym kroku mówi rzeczy

nowe, które zostaną w naszej literaturze jako nabytki trwałe."z4

Tokarz dostrzegł też pewne słabości pisarstwa historycznego Konopczyń-

skiego. "Najwięcej do życzenia pozostawia strona konstrukcyjna pracy"-

stwierdził. "Autor zbyt kurczowo trzyma się układu chronologicznego, nie

zawsze też radzi sobie z selekcją faktów historycznych, wplatając w tok narracji

długie wywody w sprawach drugorzędnych." "Przez to - kontynuował Tokarz

- w pracy jego giną i rozpraszają się rzeczy najważniejsze, m.in. nawet polityka

Czartoryskich. Brak tutaj przede wszystkim skupienia, przejrzystości, prostoty."

Krytyka była słuszna. Do listy braków czy też niedomagań monografii,

zauważonych przez Tokarza, dodaćjeszcze trzeba ciężki i zawiły sposób pisania.

Daleko było autorowi Polski w dobie wojny siedmioletniej do stylu lwowskiego

mistrza, charakteryzującego się,jak wiadomo, wielką lekkością i ekspresyjnością.

Nie w formie wykładu tkwiła tedy wartość monografii Konopczyńskiego, ale

w jej treści, w ustaleniach rzeczowych i wnioskach autora, rzucającego nowe

światło na sytuację polityczną Rzeczypospolitej w schyłkowych latach saskich.

Tak też to widział Tokarz, kiedy mając na uwadze usterki książki, pisał: "Są to

jednak rzeczy drugorzędne w porównaniu z doniosłością znaczenia pracy

Konopczyńskiego dla naszej historiografii czasów saskich. Gdy się weźmie pod

uwagę niezwykłą erudycję, rozległość badań i energię pracy autora, to można

powiedzieć, że warunki, jakie wnosi on do pracy dla naszego uniwersytetu,

przekracżają stanowczo swą miarą to, czego się zwykle wymaga od docenta".

Dalsze etapy przewodu habilitacyjnego wypadły również dla zainteresowanego

bardzo pomyślnie. W czasie kolokwium habilitacyjnego, które odbyło się 27 IV

1911 r. w obecności m.in. F. Bujaka, W. Sobieskiego, W. Czermaka i W. Tokarza,

"Dr Konopczyński wykazał się gruntowną znajomością historii nowożytnej,

w szczególności XVIII i XIX w.", a podczas wykładu habilitacyjnego (29 IV 191 l;

z2 Cz. I.1755-1758, Cz. II.1759-1763. Kraków-Warszawa 1909-1911, s. XVII, 548

i 556, Monografie w zakresie dziejów nowożytnych, t. 7-8.

z3 BJ. Akc.169/61. Dyplom doktorski W. Konopczyńskiego.

z4 AUJ WFII 122. Akta habilitaeji W. Konopczyńskiego. Opinia W. Tokarza.

13

††††††††††††††††††††††††㌱਍ഌഊ

temat: Anglia wobec upadku Polski przed pierwszym rozbiorem) "zachwycił

swoją fachowością wszystkich zgromadzonych"z5. Uchwała Rady Wydziału

Filozoficznego Uniwersytetu Jagiellońskiego z dnia 26 maja 1911 r. o przyznaniu

Konopczyńskiemu veniam legendi w zakresie historii nowożytnej została nie-

bawem (22 sierpnia 1911 r.) zatwierdzona przez CK Ministerium Wyznań

i Oświaty. W ten oto sposób z początkiem r. akad. 1911/12 związał się

Konopczyński na stałe - początkowo jako docent prywatny - z Uniwer-

sytetem Jagiellońskim. Była to na razie więź formalna, bo wykładów jeszcze nie

rozpoczął, uczynił to dopiero w roku następnym (1913/14). Na razie, korzystając

ze stypendium Akademii Umiejętności, podjął w latach 1911-1912 rozległe

poszukiwania materiałów źródłowych do dziejów konfederacji barskiej i genezy

Rady Nieustającej. Odwiedził w tym celu Berlin, Drezno, Marburg, Paryż,

Manachium, Wiedeń, Moskwę, Kijów, Warszawę i Sławutę. Praca ta zao-

wocowała w pełni po upływie ćwierć wieku wielką monografią. Ale już przed

I wojną światową był Konopczyński postacią dobrze znaną i cenioną w polskim

środowisku historycznym. W 1911 r. ogłosił tom studiów poświęconych czasom

saskim, których tytuł: Mrok i świt, dobrze oddaje zapatrywanie autora na tę

epokęz6. Współpracując z Towarzystwem Naukowym Warszawskim, którego

był członkiem od 1908 r., wydał w latach 1911-1912 dwa tomy diariuszy

sejmowych z XVIII w. (z lat 1746 i 1748)z . Drugi nurt ówczesnych zainteresowań

wydawniczych Konopczyńskiego obejmował XVIII-wieczne pamiętniki2g. Pu-

blikacje te spotkały się z wysoką oceną współczesnych. Dzięki nim stanął

Konopczyński "w rzędzie najzasłużeńszych wydawców tego tak ważnego

rodzaju źródeł dziejowych naszych, stwarzając nowe, doskonalsze formy tech-

niki wydawniczej: spośród szeregu odszukanych diariuszy wybierał jeden tekst

zasadniczy, ale podając jednocześnie w przypisach wszystkie ważniejsze wersje

i warianty i naświetlając je krytycznie, wreszcie poprzedzał je wyczerpującymi

wstępami metodyczno-krytycznymi"29.

Na lata poprzedzające wybuch I wojny światowej przypada też początek

ożywionej i owocnej działalności organizacyjno-naukowej historyka. Miesz-

kając jeszcze w Warszawie, tryskał pomysłami i cennymi inicjatywami w tym

zakresie. Z chwilą przeprowadzenia się na stałe do Krakowa doprowadził, mimo

różnych oporów, do powstania (pod prezesurą F. Pepeego) miejscowego Koła

Towarzystwa Historycznego we Lwowie. Współpracował z wieloma czaso-

pismami naukowymi i kulturalnymi, m.in. z "Kwartalnikiem Historycznym",

"Przeglądem Historycznym", "Biblioteką Warszawską" i "Przeglądem Pol-

skim". Jako jeden z nielicznych reprezentował polską naukę historyczną na

IV Międzynarodowym Kongresie Historyków w Londynie w 1913 r.3o

25 AUJ WFII 122. Akta habilitacji W. Konopczyńskiego. Koncept pisma Wydziału

Filozoficznego do wiedeńskiego Ministerium Wyznań i Oświaty z dnia 13 czerwca 1911 r.

z6 Por. W. Konopczyński Mrok i świt. Studia historyczne, Warszawa 1911, s. 443.

z, y j

D ariusze se mowe z wieku X1,I11, t.1-2, Warszawa 1911-1912, s. XXVII, 401 i XV,

326. T. 3, obejmujący diariusze z lat 1750,1752,1754 i 1758 wydał Konopczyński w 1937 r.

zs Zpamigtników kon Jederatki, ks. Teofili Sapieżyny, wyd. W. Konopczyński, Lwów

1914; Pamigtniki króla Augusta, przekład polski dokonany z upoważnienia Ges. Akademii

Nauk w Piotrogrodzie pod red. W. Konopczyńskiego i S. Ptaszyckiego, t.1, Warszawa

1915.

z9 M. Kukiel Wladysraw Konopczyriskijako historyk, s. 13.

3o Opublikował z tego Kongresu bardzo ciekawe i obszerne sprawozdanie. Por.

14

Utrzymywał żywe kontakty z wszystkimi ośrodkami polskiego życia nauko-

wego, m.in. współpracował z Towarzystwem Wykładów Naukowych w Po-

znaniu (1913 14).

Podejmując rozległe studia źródłowe, a także coraz aktywniej uczestnicząc

w życiu organizacyjno-naukowym polskiego środowiska historycznego, Konop-

czyński stosunkowo mało uwagi poświęcał zrazu sprawom metodologicznym.

Odkładał tę problematykę na później, najpierw chciał zdobyć odpowiednie

doświadczenie badawcze i wykazać się należytym dorobkiem w zakresie prac

konstrukcyjnych. Jedynym poważniejszym świadectwem jego zainteresowań

metodologicznych w tym czasie, a więc jeszcze przed I wojną światową, jest

artykuł recenzyjny Do charakterystyki biskupa Soltyka, ogłoszony w 1910 r. na

łamach lwowskiego "Kwartalnika Historycznego". Zawiera on obszerny wstęp

metodologiczny poświęcony teoretycznym problemom dziejopisarstwa, w szcze-

gólności zaś biografistyki historycznej. Autor jednoznacznie zadeklarował się

jako zwolennik poglądów H. Rickerta. Za nim to powtarzał myśl, iż "[...] historia

jest nauką indywidualizującą" i ma przedstawiać "[...] indywidualny, tj. jedno-

razowy przebieg dziejów, a nie szukać praw ogólnych"31.

Konopczyński uważał, iż rdzeniem historiografii są dzieje polityczne. Pojmował

je w duchu heroistyczno-psychologicznym. Kreśląc w 1910 r. swoją teorię biografii

historycznej, pisał "Musimy stwierdzić bez żadnych kompromisów, że biografia

nie szuka wjednostce pierwiastków ogólnoludzkich ani też niezmiennej zależności

zjawisk; szuka li tylko odrębnego >>ja<< danej osobistości. Im intensywniej wniknie

czytelnik w owo >>ja<<, im silniej będzie uderzony napoleońskim żywiołem

w Napoleonie, mickiewiczowskim w Mickiewiczu, tym doskonalszą jest dana

biografia"32. Chodziło tu Konopczyńskiemu m.in. o ukazanie "charakteru"

badanej jednostki, "motywów [jej] psychiki", "drgnień duszy". Nieprzypadkowo

powoływał się Konopczyński na Rickerta i Simmla, przejął się ich teoriami bardzo

głęboko. W cytowanym tu wielokrotnie artykule wspomnieniowym Jak zostalem

historykiem czyni autor następujące wyznanie "Z samowiedzy zrobiłem sobie

klucz do wnętrza innych ludzi, postaci zwłaszcza historycznych, i przynajmniej

część tych wnętrz otwierałem niezgorzej. Można było z czasem zaopatrzyć się

w lepsze aparaty psychologiczne, szczególnie do prześwietlenia >>charakterów

rozumów ludzkich<<, typów psychologicznych i kulturowych, ale z psychologią

dawałem sobie, jak na historyka, radę dostateczną"33.

Idiografizm, personalizm, psychologizm przenikał także do prac konstruk-

cyjnych historyka, rzutował na jego rozumienie procesu dziejowego

w ogóle, a także poszczególnych wydarzeń i zjawisk historycznych. W wielkim

sporze, jaki się wówczas toczył w nauce światowej i polskiej pomiędzy

zwolennikami historii "historyzującej" i "socjologizującej", Konopczyński przy-

znawał rację tym pierwszym. Należy tu jednak od razu zaznaczyć, iż w obrębie

tego kierunku zajmował pozycję raczej umiarkowaną, daleką od wszelkich

skrajności. Zapewniało to jego pracom trwałą wartość naukową.

W. Konopczyński Pod znakiem Heroda (kilka slów o Migdzynarodowym Kongresie

Historycznym w Londynie, odbytym d. 3-9 kwietnia r.b.)",Biblioteka Warszawska", R. 2:

1913, s.1-30.

31 W. Konopczyński Do charakterystyki biskupa So tyka, "Kwartalnik Historyczny",

R. 24:1910, s. 465.

32 Tamże.

33 W. Konopczyński Jak zostalem historykiem (2), s.1273-1274.

15

††††††††††††††††††††††††㔱਍ഌഊ

Wybuch I wojny światowej zastał Konopczyńskiego na wakacjach w Gdyni,

skąd niebawem, jako poddany rosyjski, został wydalony i udał się do Szwecji.

Zarabiał tam na życie dawaniem lekcji, korzystając zaś z okazji zbierał materiały

do swoich prac w archiwach szwedzkich i duńskich. W 1915 r. nawiązał

współpracę z Agencją Lozańską, na zamówienie której wspólnie z Karolem

Lutostańskim napisał broszurę A BriefOutline ofPolish History. Praca ta z nie

znanych bliżej przyczyn ukazała się dopiero w 1919 r. Do Krakowa powrócił

w lutym 1916 r. i ponownie rozwinął ożywioną działalność naukową. Za-

owocowała ona w 1917 r. dwiema nowymi monografiami: Geneza i ustanowienie

Rady Nieustającej oraz Liberum veto34. Pierwsza z tych prac, "ujęta na szerokim

tle porównawczym i znakomicie osadzona w realiach epoki" 35 należy do

arcydzieł polskiej literatury prawno-historycznej. Autor w sposób wzorowy

przedstawił narodziny badanej przez siebie instytucji, a także rzucił wiele nowego

światła na jej charakter i funkcjonowanie. Przeprowadzona przez Konop-

czyńskiego rehabilitacja Rady Nieustającej weszła na trwałe do dorobku nauki

polskiej.

Dużymi walorami naukowymi odznaczała się również monografia Liberum

veto, w której podjął autor próbg porównawczego spojrzenia na ten największy

grzech ustrojowy dawnej Rzeczypospolitej. Praca ta w swej wersji francuskiej

(1930) stała się z czasemjednym z nielicznych rzetelnych informatorów o dawnej

państwowości polskiej w światowej literaturze historycznej.

W obu tych książkach wypowiedział sig Konopczyński obszernie na temat

węzłowych problemów dziejów Polski nowożytnej. W 1916 r., ulegając ogól-

nej atmosferze wywołanej wojną i nastrojami niepodległościowymi, historyk

krakowski ostro skrytykował syntezę Bobrzyńskiego. Występując "w intere-

sie zdrowia moralnego opinii" wołał: "czas wielki na nową syntezę i na

gruntowne przeszacowanie spadku ubiegłych stuleci"36. Dalsze wypadki ostu-

dziły zapał autora; nie dał się porwać prądowi skrajnie optymistycznemu,

choć dostrzegał przydatność tez głoszonych przez jego zwolenników w działal-

ności propagandowej. Poparł wprawdzie głośne swego czasu apologetyczne

dziełko A. Chołoniewskiego Duch dziejów Polski (1917)3 , ale zalecał je dla

mniej uświadomionych warstw ludowych, nie zaś dla inteligencji, która zda-

niem historyka krakowskiego powinna sięgać po "bezwzględną prawdę, która

oświeca, uzbraja i wyzwala".

Jak tg prawdę pojmował, świadczą najlepiej wspomniane wyżej monografie.

Konopczyński z wielkim uznaniem wypowiadał sig o ideałach "demokra-

tycznych i republikańskich dawnej Rzeczypospolitej"3s. Twierdził, że dopiero

w drugiej połowie XIX w. "zza oceanu nadbiegły hasła takiego republika-

34 W. Konopczyński Geneza i ustanowienie Rady Nieustającej, Kraków 1917, s. X, 432;

tenże Liberum veto. Studiumporównawczo-historyczne, Kraków 1918, s. XV, 468. Druga

z tych prac, choć nosi datę 1918 r., faktycznie ukazała się wcześniej, pod koniec 1917 r.

35 E. Rostworowski Wladyslaw Konopczyriskijako historyk, s. 214.

36 W. Konopczyński Dziejopisarstwo zbiorowe u obcyeh i u nas, "Rok Polski", R. 1:

1916, nr 6, s.19.

3' Por. W. Konopczyński O wartość naszej spuścizny dziejowej, [w: tegoż Od

Sobieskiego do Kościuszki, Kraków 1921, s.1-23. Pierwodruk: "Głos Narodu",1918, nr

21-37, s:1-7.

38 Por. W. Konopczyński Liberum veto, s. 355-357, 364.

16

nizmu, do jakiego zmierzała Polska z racji swoich przeznaczeń"39. Dostrze-

gając ich "piękno moralne", Konopczyński zwracał jednocześnie uwagę na

niezdatność życiową urządzeń ustrojowych Rzeczypospolitej. "Parlamentaryzm

polski" krytykował w sposób bezwzględny. Uważał wprawdzie za przesadne

znane twierdzenie Tadeusza Czackiego, że od sejmu radomskiego 1505 r.

"król i Polska dotknięci zostali paraliżem"4o, niemniej sam niejednokrotnie

powtarzał tę myśl, tyle tylko, że wypowiadał ją w nieco złagodzonej formie.

Twierdził, że "od XV wieku wszystkie dane sprzęgły się po kolei na to,

aby utrudnić u nas i spaczyć zdrowy rozwój parlamentaryzmu". Statut ra-

domski z 1505 r. to "przede wszystkim odbicie mętnej myśli prawno-pań-

stwowej owego pokolenia"41. Już w odniesieniu do epoki ostatnich Jagiello-

nów Konopczyński mówił o rozkładzie wewnętrznym sejmu, który życie Pol-

ski "pędził na bezdroża"42. Od początku XVII w. ciągnęła się "nić destruk-

cyjnego postępu". Od tego momentu "linia wykładników rozstroju parlamen-

tarnego idzie zygzakowatym szlakiem ku górze"43. Podobnych sformułowań

o "zwyrodniałym parlamentaryzmie polskim" jest w pracach Konopczyńskiego

wiele. Równie krytycznie odnosił się do innych urządzeń ustrojowych

Rzeczypospolitej. "Że pierwiastek patologiczny istniał w procesie rozwojo-

wym naszej państwowości, o tym po jej upadku nie może być chyba dwóch

zdań" - twierdził44.

Wydaje się, że pierwiastek ten widział Konopczyński przede wszystkim

w "tej postaci konkretnej i w tym stopniu wybujania, do którego samo-

władztwo ludu doszło u nas w wieku XVI"45. Uznał to za jedną z naj-

głębiej sięgających przyczyn upadku Polski w XVIII w. "Lud", który dzier-

żył w Polsce władzę, nie miał dostatecznego wyrobienia politycznego, nie

umiał zerwać z prywatą i zaślepieniem. Tak więc źródła słabości państwa

polskiego tkwiły w "żywiołowym egoizmie szlacheckim, sile najzgubniej-

szej w dziejach naszego upadku"46. W pracach Konopczyńskiego nie brak

też sformułowań, w których dochodzi do głosu tendencja zgoła "monarchicz-

na". Najwyraźniej dała ona o sobie znać w monografii Geneza i ustanowie-

nie Rady Nieu,staj cej. W pracy tej przeprowadził Konopczyński krytykę wad

ustrojowych Rzeczypospolitej z tych samych pozycji co Szujski4 . "Najpotęż-

niejsze państwa i narody europejskie zawdzięczają swój wzrost królom"-

twierdził4s. Tak było we Francji, Hiszpanii, Austrii, Szwecji, w Prusach

i Rosji. "A polska królewskość, lubo odarta z najistotniejszej treści, stawała

się przez cały wiek XVII jedyną na cały naród strażnicą wspólnej sprawy

39 Tamże, s. 372.

40 Tamże, s. 242-243.

41 Tamże, s.150 i 154.

42 Tamże, s.164.

43 Tamże, s. 242-247.

44 Tamże, s. 357.

45 W. Konopczyński Polityka zagraniczna, [w:] Przyczyny upadku Polski, Kra-

ków 1918, s.182.

46 W. Konopczyński Pierwszy rozbiór, [w:] Przyczyny upadku Polski, s. 219.

4' Konopczyński już wówczas pozostawał pod urokiem myśli Szujskiego

remu później, w 1933 r., poświęci pełne zachwytu przemówienie. Por. W. p- l ,

czyński Józef Szujski, Warszawa 1933.

48 W. Konopczyński Geneza i ustanowienie Rady Nieustającej, s. 230. ~ tlt `

t w A .

17

' t Z

3 50

†縠†汴⁴†ൠ ††††††††††††††††††††††††琠眠䄠†മ ††††††††††††††††††††††††㜱††ഠഊ ††††††††††††††††††††††††‧琠†൚ †††††††††††††††††††††㌠㔠‰਍ഌഊ

††††††††††††††††††††††††ㄠ‷††਍਍††††††††††††††††††††††††✠†⁴娠਍††††††††††††††††††††††″〵ഠఊ਍਍††

narodowej, ona była za wszystko odpowiedzialna, ona dbała o honor Rzeczy-

pospolitej, usiłowała godzić dzielnicowe sprzeczności, pracowała, ciągnęła

ku górze syzyfowy kamień rządu, gdy sejm, sejmiki, konfederacje ciążyły

częściej ku dołowi - i z rzadka tylko pozwalałyrr zbawić dobre imię tu-

dzież dobrobyt narodu."49

Podkreślić jednak należy, że Konopczyński, w przeciwieństwie np. do

Bobrzyńskiego nie uważał, aby monarchia absolutna była właściwą formą rzą-

dów w Polsce. Twierdził, że rządy absolutne były u nas nie do pomyślenia,

sprzeciwiały się bowiem "duchowi republikańskiemu", znamionującemu daw-

ną Rzeczpospolitą5o. Z uznaniem natomiast wypowiadał się autor o systemie

rządów w Anglu 51. W swoich poglądach historycznych był, podobnie jak

Stanisław Kutrzeba, zwolennikiem monarchu konstytucyjnej wyposażonej

w silną władzę wykonawczą.

Przytoczone wyżej wypowiedzi świadczą, że w drugim okresie wojny Ko-

nopczyński zdecydowanie odrzucił poglądy czołowego w tym okresie "opty-

misty", Oswalda Balzera, zbliżył się natomiast do zapatrywań szkoły kra-

kowskiej. Nie podzielał wprawdziejej nadmiernego pesymizmu, niemniej w wielu

swoich ocenach szedł tropem myśli Szujskiego, a częściowo nawet i Bob-

rzyńskiego.

Drugi nurt ówczesnej refleksji historyeznej Konopczyńskiego wiązał się

z żywo wówczas dyskutowaną sprawą oceny polityki zagranicznej dawnej

Rzeczypospolitej 52. Stanowisko autora było krytyczne zwłaszcza wobec polityki

wschodniej charakteryzującej się szkodliwym maksymalizmem53. Ekspansja na

północ, południe i wschód, dążenie do zdobycia coraz nowych ziem na wschodzie

i południowym wschodzie, przerastały siły Polski. Polityka ta doprowadziła nie

tylko do utraty części terytorium narodowego na zachodzie i wzmocnienia potęgi

Prus, ale także do zaognienia stosunków z Rosją. "Czemuż - pisał Konopczyński

- nie próbowano systematycznie łagodzić przeciwieństw polsko-moskiewskich,

dobrowolnie użyczając sąsiadom naszych urządzeń wolnościowych, tchnących

ideą samorządu i nienarzucania nikomu swej przemocy? I czy nie byłaby środkiem

sposobnym ku temu chociażby czasowa unia osobista z Moskwą?"54 Możliwość

takiej unii widział Konopczyński m.in. w 1587 r., w chwili wysunięcia na tron

kandydatury Fiodora Iwanowicza55.

Dostrzegając klasowe uwarunkowania polityki zagranicznej Rzeczypospo-

litej, Konopczyński pisał: "Politykę polską pchały na południowo-wschodnie

49 Tamże.

50 Tamże, s. 39, 157.

51 por. np. W. Konopczyński Liberum veto, s. 232.

52 por. J. Maternicki Idee i postawy. Historia i historycy polscy 1914-1918. Studium

historiograficzne, Warszawa 1975.

53 por. W. Konopczyński Polityka zagraniczna, s. 194 i nn.

54 Tamże, s.193.

55 Bobrzyński dopatrzył się w tym chęci poparcia argumentami historycznymi tezy

Dmowskiego, że "Polska powinna być przedmurzem dla Rosji przeciw ekspansji Niemiec

i w dzieć w tym misję swą historyczną". M. Bobrzyński Nasi historycy wobec wojny

s' * ' iatowej, Kraków [1920], s. 16. Praca Bobrzyńskiego drukowana była wcześniej

w " asie", nr 317-320 z 1919 r. Przeciwko cytowanej wyżej opinii protestował

W. Kó ,a czyński: Psychologia" Eksćelencji Bobrzyriskiego, "Głos Narodu", nr 307 z 15

dni ; 919. Przedruk [w:] tegoż Od Sobieskiego do Kościuszki, s. 331 i nn.

:,

18

bezdro

a, nie tyle interesy państwowe, ile zachłanne apetyty królewiąt kre-

sowych"56. I choć autor nie zawsze był w swych poglądach konsekwentny5

pozostaje przecież jego zasługą, iż odważnie podjął ten problem i trafnie

określił jego istotę.

Duży nacisk kładł także Konopczyński na antagonizm polsko-niemiecki.

W odczycie z 1917 r., wygłoszonym w cyklu Przyczyny upadku Polski, dowo-

dził, że "Prusy pracowały nad przyspieszeniem naturalnej śmierci Rzeczy-

pospolitej niezmordowanie, niezachwianie i konsekwentnie"Ss. Wspominając

o traktacie rozbiorowym z 1772 r. pisał: "Dla Prus był ten traktat walnym

zwycięstwem, a zarazem stwierdzeniem ogólnej zasady rozwojowej tego pań-

stwa: per fas et nefas, przez krew i żelazo"59. Zdanie to, już chociażby

ze względu na zakres uogólnienia, wskazuje na antyniemieckie nastawienie

autora.

Cytowane tu opinie harmonizowały z postawą polityczną Konopczyńskiego.

Z Romanem Dmowskim i Zygmuntem Balickim zbliżył się w 1906 r. Wynikła

stąd współpraca z takimi organami Narodowej Demokracji, jak "Gazeta

Polska" i "Przegląd Narodowy". W tym samym okresie pracował w Polskiej

Macierzy Szkolnej, kierowanej także przez to stronnictwo. Pierwsze lata

wojny - jak pamiętamy - spędzał Konopczyński w krajach skandynawskich.

Po powrocie do Krakowa w lutym 1916 r. "szybko odsłonił swą orientację

antyniemiecką, przeciwną bankrutującemu NKN-owi"6o. Nawiązał bliską

współpracę z endeckim "Rokiem Polskim". W 1917 r. został wprowadzony

przez F. Bujaka do Ligi Narodowej, by po roku wstąpić formalnie do Orga-

nizacji Narodowej. W 1918 r. Konopczyński objął po S. Rowińskim funkcję

Komisarza Ligi Narodowej na Kraków.

Konopczyński nie krył swych sympatu i antypatu politycznych, miał więc

w Krakowie, w sferach uniwersyteckich sporo przyjaciół, ale nie mniej za-

gorzałych wrogów. Ujawniło się to w pełni w 1917 r., kiedy po śmierci Sta-

nisława Krzyżanowskiego (15 stycznia 1917) wypłynęła jego kandydatura na

opróżnioną Katedrę Historii Polski. Kontrkandydatami Konopczyńskiego byli:

Oskar Halecki, Ludwik Kolankowski i Stanisław Zakrzewski. Sprawa była

dyskutowana po raz pierwszy na posiedzeniu Rady Wydziału Filozoficzne-

go w dniu 1 czerwca 1917 r., dopiero jednak za drugim razem (10 sierpnia

1917 r.) zapadło rozstrzygnięcie. Ostrą rywalizację wygrał autor Genezy

i ustanowienia Rady Nieustającej, ale nie przyszło mu to łatwo. W protokole

drugiego, rozstrzygającego posiedzenia Rady Wydziału Filozoficznego czyta-

my: "Uchwalono powołać na Katedrę Dra Konopczyńskiego (18 głosami,

przeciwko 11 głosom oświadczających się za stworzeniem prowizorium i jednej

kartce białej ) " 61. Przyszłość wykazała, że był to wybór jak najbardziej

słuszny; Katedrę Historii Polski Uniwersytetu Jagiellońskiego, założoną nie-

56 W. Konopczyński Polityka zagraniczna, s. 63.

5 Por. np. akcenty apologetyczne w pracy Zagadnienie dziejów Litwy od Unii

Lubelskiej do upadku Rzeczypospolitej, "Rok Polski", R.1:1916, nr 10, s. 33 i nn.

5s W. Konopczyński Pierwszy rozbiór, s.113-114.

59 Tamże, s.128.

60 W. Konopczyński Autobiografia. Chodzi tu oczywiście o Naezelny Komitet

Narodowy opowiadający się za współpracą z państwami centralnymi.

61 AUJ WF II 47. Protokoły obrad Rady Wydziału Filozoficznego; Protokół

z dnia 10 lipca 1917 r.

19

‰楬捰⁡㤱㜱爠മഊ ††††††††††††††††††††††††㤱਍ഌഊ

gdyś (w 1869 r.) przez Szujskiego, objął uczony o rozległej skali zaintereso-

wań i poważnym dorobku naukowym, charakteryzującym się zarówno uzdol-

nieniami analitycznymi, jak i syntetycznymi, a także olbrzymią, imponującą

wprost dynamiką poczynań twórczych i organizacyjno-naukowych.

Stanowisko profesora nadzwyczajnego objął Konopczyński formalnie

z dniem 1 stycznia 1918 r.62 Wykład wstępny ( 16 stycznia 1918) poświęcił

żywo wówczas dyskutowanemu problemowi wartości naszej spuścizny dziejo-

wej, spokojnie i rzeczowo polemizując z apologetycznymi wywodami

A. Chołoniewskiego. Po upływie dwóch i pół lat, 18 czerwca 1920 r. Rada

Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Jagiellońskiego niemal jednomyślnie (34

głosy tak, 2 kartki puste) uchwaliła wniosek Komisji Historycznej o miano-

waniu Konopczyńskiego profesorem zwyczajnym63. Tytuł ten otrzymał po

upływie roku na mocy decyzji Naczelnika Państwa z dnia 14 czerwca 1921 r.

Działalność dydaktyczna Konopczyńskiego na Uniwersytecie Jagiellońskim,

trwająca ponad 30 lat, nie doczekała się dotąd pogłębionej analizy i oceny.

Podejmując obowiązki profesorskie, autor Liberum veto miał dość skromne

doświadczenie pedagogiczne (dwa lata wykładów na warszawskich Kursach

Naukowych oraz niewiele dłuższy staż pracy w charakterze docenta Uni-

wersytetu Jagiellońskiego. Niezbyt bogate były też obserwacje, jakie mógł

poczynić podpatrując Askenazego w czasie swego krótkiego pobytu we Lwo-

wie. Mistrz lwowski nie prowadził zajęć seminaryjnych regularnie, był

w ciągłych rozjazdach naukowych, nie lubił posiedzeń, zasadniczą wagę przy-

wiązywał do indywidualnych kontaktów ze swoimi uczniami i współpra-

cownikami. Brak doświadczenia utrudniał Konopczyńskiemu pracę dydak-

tyczną, zmuszał do intensywnego poszukiwania własnej drogi postępowania.

W swoich wykładach uwzględniał Konopczyński dzieje polityczne i prawno-

-ustrojowe Rzeczypospolitej w latach 1505-1795. Szczególną wagę przywią-

zywał do okresu źródłowego przez siebie przebadanego, obejmującego drugą

połowę wieku XVII oraz całe niemal XVIII stulecie.64 Wykłady te przynosiły

szczegółowe omówienie panowania poszczególnych władców (np. Władysła-

wa IV w latach 1922/23,1931/32,1932/33,1934/35; Jana Kazimierza w r. akad.

1930/31; Michała Korybuta Wiśniowieckiego i Jana III Sobieskiego w latach

1918/19,1919/20,1930/31 i 1931/32; Wettynów w latach 1935/36 i 1936/37 oraz

Stanisława Augusta Poniatowskiego 1922/23, 1931/32, 1937/38). Niektóre

pomyślane były bardziej problemowo, naświetlały stosunki Polski z innymi

krajami (Francja a Polska od XVI do XVIII w.,1919/20; Turcja a Polska po

odsieczy wiedeńskiej,1931/32; Anglia a Polska w przeszłości,1936/37). Polską

polityką zagraniczną w czasach nowożytnych zajmował się również w latach

62 Taką datę podał W. Konopczyński w swej ankiecie personalnej. AUJ S II 619.

Teka osobowa W. Konopczyńskiego. Nominację otrzymał zapewne wcześniej, w grudniu

1917 r.

63 AUJ WF II 47. Protokoły obrad Rady Wydziału Filozoficznego. Protokół

posiedzenia w dniu 18 czerwca 1920 r. W referacie Komisji, podpisanym przez

W. Semkowieza i W. Sobieskiego, szczególny nacisk położono na osiągnięcia dydaktyczne

Konopczyńskiego, wysoko także ceniono jego działalność badawczą i organizacyjno-

-naukową.

64 por. K. Piwarski Historia nowożytna i najnowsza w Uniwersytecie Jagiellońskim od

roku 1910, [w:] Studia z dziejów Wydzialu Filozoficzno-Historycznego Uniwersytetu

Jagiellorskiego, Kraków 1967, s. 138 i nn.

20

1923/24, 1927/28, 1928/29, 1933/34. "Czystej" historu powszechnej poświęcił

m.in. wykład Dzieje Europy w dobie absolutyzmu (1924/25,1934/35).

Drugi cykl wykładów Konopczyńskiego wiązał się ściśle z jego zaintereso-

waniami historyczno-prawnymi. Badacz dziejów parlamentaryzmu polskiego

uwzględniał m.in. takie tematy, jak rozwój zasady większości (1927/28), kon-

federacje (1935/36), historia reform politycznych (1929/30 i 1930/31). Sporo

uwagi poświęcał też pisarzom politycznym XVIII wieku (1920/21) oraz źródłom

i literaturze do dziejów tego stulecia, ze szczególnym uwzględnieniem epoki

saskiej, konfederacji barskiej oraz panowania Stanisława Augusta Poniatow-

skiego (1918/19, 1921/22, 1937/38). W tym kontekście wspomnieć również

należy o wykładach z zakresu metodologii historii prowadzonych w latach

1920/21,1925/26,1926/27,1932/3365.

Swoje prelekcje przygotowywał Konopczyński starannie. Większość wykła-

dów wiązała się z aktualnie prowadzonymi przez niego badaniami, a więc

oparta była na solidnej podstawie źródłowej i gruntownej znajomości literatu-

ry przedmiotu nie tylko polskiej, ale i obcej. Imponował słuchaczom olbrzy-

mią erudycją, a także zdolnością do porównawczego ujmowania spraw pol-

skich (zwłaszcza w zakresie problematyki prawno-ustrojowej). Niektórych

zachwycał także niebanalną formą wypowiedzi, niezwykle ciętymi, czasami

wręcz satyrycznymi charakterystykami ludzi i zdarzeń. Adam Przyboś, wspo-

minając prelekcje swego mistrza pisał: "Jeszcze dziś pamiętam jego znako-

mite wykłady, jak np. ten o podobieństwach i różnicach ustrojowych Polski

i Zjednoczonych Prowincji Niderlandzkich w XVII w. lub o Janie Reinholdzie

Patkulu, wydanym >>na jatki<< przez Augusta II w ręce Szwedów"66. Bardziej

krytycznie oceniał formę wykładów Konopczyńskiego Henryk Barycz: "Wy-

kładał interesująco, ale ciężko; od swego mistrza w historii, S. Askenazego,

nie przyswoił sobie wdzięku i lekkości przedstawienia. Z trudnością można

było biec za jego myślą w wykładach z metodologu historii, niełatwe też były

prelekcje o S. Konarskim, polskiej myśli politycznej wieku XVIII [...]"6 .

Dużo wagi poświęcał Konopczyński prowadzonemu przez siebie seminarium.

Zakresem chronologicznym obejmowało ono całe dzieje Polski nowożytnej

a nawet - częściowo - wiek XIX. Najchętniej rozdawał tematy z historii

politycznej XVIII stulecia. Idąc za przykładem Askenazego, puszczał swoich

uczniów od razu na głęboką wodę. "Tematy prac proponował sam profesor,

podając tylko ogólne informacje lub w ogóle nie informując. Traktował

studentów [...] jak przyszłych uczonych, a więc sami powinni dać sobie radę

i wykazywać się pewną dojrzałością naukową w zdobywaniu bibliografi."6s

Seminaria Konopczyńskiego nie były specjalnie ciekawe. Prawie w całości

wypełnione były czytaniem prac dyplomowych i doktorskich. Oceniając po-

65 pomijam tu wykłady docenckie, a także późniejsze z lat 1945-1948, o których

przyjdzie nam mówić osobno.

66 A. przyboś Wspomnienie o.seminarium Władys awa Konopczyńskiego, "Studia

Historyczne", R. 22: 1979, z. 1, s. 81. Autor studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim

w latach 1925-1930.

6' H. Barycz Kilku wspomnień z lat akademickich i udzialu wpracach Kola Historyków

Studentów UJ, "Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego CXCIV. Prace Histo-

ryczne", z. 25. Kolo Historyków Studentów UJ w latach 1892-I967, Kraków 1968, s.117.

Autor studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim w latach 1921-1924.

6s A. Przyboś Wspomnienie o seminarium Wladys awa Konopczyriskiego, s. 82.

21

††††††††††††††††††††††††ㄲ਍ഌഊ

szczeg

lne prace, profesor zwracał głównie uwagę na szczegóły: "sypał da-

tami, faktami, nazwiskami, np. że ten lub tamten szlachcic nie był wtedy

starostą takim i takim, bo był nim wtedy kto inny (następowało nazwisko),

a ten szlachcic był wtedy zaledwie takim a takim starostą"69.

Inny uczeń, Władysław Czapliński, wspominając seminarium Konopczyń-

skiego napisał: "Dość charakterystyczne, że na ogół krytyka prac dotyczyła

strony faktograficznej pracy, rzadko jej konstrukcji. Podobnie, gdy zjawiałem

się u Konopczyńskiego w domu jego, by odebrać wskazówki co do dalszej

mojej roboty, Mistrz ograniczał się do podania mi dalszych źródeł, pożyczenia

nawet jednej czy drugiej książki, nigdy jednak nie dyskutował o koncepcji

pracy" o.

Trudno powiedzieć, w jakim stopniu wynikało to z faktu niedoceniania

spraw koncepcyjno-konstrukcyjnych, w jakim zaś wypływało z przekonania

o potrzebie poszanowania indywidualności uczniów. Konopczyński nikomu nie

narzucał swoich poglądów, pozwalał prezentować na seminarium odmienne

punkty widzenia, zachęcał do dyskusji. Tym zapewne należy tłumaczyć fakt,

iż na jego seminarium uczęszczali studenci o różnych przekonaniach poli-

tycznych, nie tylko Polacy, ale także Żydzi i Ukraińcy. W artykułach praso-

wych prezentował nierzadko ciasny, nacjonalistyczny punkt widzenia, ale

w żadnym wypadku nie przenosił tego na teren seminarium. Najbardziej

cenionym i najwybitniejszym jego uczniem był Józef Feldman, przy habilitacji

którego stoczył zaciętą i zwycięską walkę z swymi towarzyszami partyjnymi,

uprzedzonymi do tego wyjątkowo uzdolnionego badacza pochodzenia ży-

dowskiego. Cenił prawdziwe talenty, gotów był je energicznie i z pełnym

przekonaniem popierać, niezależnie od tego, z jakiego środowiska ich nosiciele

się wywodzili i jakim ideałom hołdowali. Promował kilkudziesięciu doktorów.

Wielu jego uczniów trwale zapisało się w dziejach historiografii polskiej.

Z seminarium Konopczyńskiego przed II wojną światową wyszli m.in. Czesław

Chowaniec, Władysław Czapliński, Józef Feldman, Julian Nieć, Michał Nycz, Jan

Pachoński, Jan Pazdur, Jan Perdenia i Adam Przyboś l. W latach 1945-1948

przez seminarium Konopczyńskiego przeszlijeszcze tak wybitni badacze,jak Józef

Gierowski, Jerzy Michalski, Emanuel Rostworowski i Jan Wimmer.

Przytoczone tu fakty skłaniają do zastanowienia nad trafnością wypowia-

danej niekiedy opinii, podzielanej m.in. przez W. Czaplińskiego, że Konop-

czyński był raczej miernym dydaktykiem 2. To prawda, stosował niestandar-

dowe metody nauczania, ale efekty miał przecież dobre, godne pozazdroszczenia.

W tym pozornym braku systemu mogła się kryć głębsza myśl dydaktyczna,

dążenie do maksymalnego rozwinięcia sił twórczych u młodych adeptów nau-

ki historycznej, wyrobienia w nich zdolności do samodzielnego stawiania

i rozwiązywania problemów, a także tych cech charakteru, które pozwalają

osiągnąć zamierzone cele na przekór wszelkim przeszkodom zewnętrznym

i wewnętrznym. Historyk krakowski nie mógł się oderwać od w asnych

doświadczeń, dążył zatem do tego, aby jego uczniowie choć w części szli tą

6 9 Tamże.

'o W. Czapliński Szko a w mlodych oczach, Kraków 1982, s. 251.

'1 Por. artykuł E. Rostworowskiego o Konopczyńskim w Polskim S owniku Biogra-

ficznym, t.13, s. 561.

2 Por. W. Czapliński W adys aw Konopczyński, jakim go zna em, s. 244 i nn.

22

samą drogą co on, a więc rozwiązywali wszelkie problemy naukowe możli-

wie samodzielnie, przy minimalnym udziale kierownika naukowego. Metoda

trochę ryzykowna, nie nadająca się do "masowego" zastosowania, ale

w przypadku młodzieży utalentowanej, z jaką często miał do czynienia pro-

fesor krakowski, na ogół skuteczna.

Rok 1918 zaznaczył się w życiu Konopczyńskiego nie tylko pełną stabili-

zacją zawodową, ale także podjęciem aktywnej działalności politycznej. Do-

tychczasowy sympatyk Narodowej Demokracji przekształcił się dość nagle

w działacza politycznego tego stronnictwa. Po oficjalnym wstąpieniu do

Organizacji Narodowej, w maju 1918 r. wyjechał do Pragi na zjazd słowiań-

ski, zaś w listopadzie do Belgradu z misją uzyskania interwencji aliantów

w toczących się wówczas walkach o Lwów'3. Podczas konferencji pokojowej,

w okresie od lutego do czerwca 1919 r. przebywał w Paryżu, kierując

wydawnictwami polskiego Biura Prac Kongresowych. W 1920 r. ochotniczo

wstąpił do wojska i służył w nim przez kilka miesięcy (lipiec-październik)

jako instruktor artylerii pospolitego ruszenia. Na przełomie 1920/21 r. podjął

w środowisku profesorów wyższych uczelni szeroką akcję polityczno-propa-

gandową na rzecz dwuizbowości polskiego parlamentu.

Przełomowym momentem w karierze politycznej Konopczyńskiego było

zdobycie w 1922 r. mandatu poselskiego. Wszedł do sejmu z ramienia bloku

wyborczego obejmującego Narodową Demokrację i Chrześcijańską Demokra-

cję. Jako członek klubu poselskiego Związku Ludowo-Narodowego przez całą

kadencję sejmu (1922-1927) działał aktywnie w Komisjach: Oświatowej

i Konstytucyjnej, czasowo zaś w Regulaminowej i Prawniczej. Swoje obo-

wiązki poselskie traktował bardzo poważnie. Często zabierał głos w sprawach

oświaty i szkolnictwa wyższego, był też referentem wniosków dotyczących

prawa autorskiego oraz ustawy o wolności zgromadzeń. Wystąpienia sejmowe

Konopczyńskiego w swej treści zgodne były z prawicową ideologią stron-

nictwa, z którym związał się organizacyjnie u progu niepodległości. W okre-

sie od stycznia do czerwca 1923 r. prowadził ostrą kampanię polityczno-

-propagandową w sprawie numerus clausus, dążąc do ograniczenia dostępu

młodzieży żydowskiej na wyższe studia "do procentu odpowiadającego pro-

centowi ludności żydowskiej w kraju" 4. Poróżniło go to z bardziej liberalnie

nastawionymi kołami profesorskimi. Projekt, broniony z zapałem przez Ko-

nopczyńskiego, odrzucony został przez jego macierzystą Radę Wydziału Filo-

zoficznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Przeciwko projektowi wypowiedziała

się zdecydowana większość członków Rady (28 na 43 głosujących).

W okresie późniejszym, po głośnych wypadkach krakowskich z listopada

1923 r. Konopczyński podjął bezpardonową walkę z socjalistami, domagając

się oddania pod sąd posłów socjalistycznych: Z. Marka, E. Bobrowskiego

i J. Stańczyka. W latach 1925-1926 bardzo silnie zaangażował się w pole-

3 Podane tu szczegóły, dotyczące działalności politycznej Konopczyńskiego, oparte

są w głównej mierze na Autobiografii historyka oraz artykule E. Rostworowskiego

opublikowanym w t.13 Polskiego Slownika Biograficznego (s. 557-558).

4 Swoje wysiłki zmierzające do tego celu, podejmowane zarówno w sejmie, jak i poza

nim (m.in. w prasie i wśród profesorów szkół wyższych) opisał szeroko w artykule Walka

o Numerus Clausus, opublikowanym w 1923 r. w "Przeglądzie Wszechpolskim",

przedrukowanym później w zbiorze prac publicystycznych Umarli mówią, Poznań 1929,

s. 98-119.

23

††††††††††††††††††††††††㌲਍ഌഊ

mikę z marszałkiem Piłsudskim; w specjalnej broszurze'5 usiłował dowieść,

iż wysuwane przez Piłsudskiego zarzuty pod adresem Biura Historycznego

Sztabu Generalnego, dotyczące rzekomego fałszowania dokumentów z okresu

wojny 1920 r. są całkowicie bezpodstawne. Na przewrót majowy zareagował

serią artykułów prasowych piętnujących "uzurpatora". Zamach stanu doko-

nany przez Piłsudskiego porównywał ze zgubnymi rokoszami Mikołaja Ze-

brzydowskiego (1606) i Jerzego Lubomirskiego (1665)'6. W innym artykule

twierdził, że "okupacja majowa" Warszawy przez wojska Piłsudskiego wy-

kazuje wiele analogii z "okupacją Warszawy przez wojska trzech sąsiadów

w r. 1773"". Wystąpienie to poróżniło go ostatecznie ze zwolennikami

Komendanta, którzy po dojściu do władzy nie szczędzili mu szykan.

Najbardziej interesowały Konopczyńskiego sprawy związane z podstawami

ustrojowymi odrodzonej Polski. Za swe główne zadanie w sejmie uważał

doprowadzenie do reformy konstytucji. Zrazu bronił Konstytucji 1921 r.,

widząc w jej liberalizmie zabezpieczenie przed możliwością silnego rządu

lewicy. Później dążył do wzmocnienia stanowiska rządu oraz prezydenta

z przydanym mu doradczym ciałem fachowym - Radą Stanu. W tym duchu,już

po przewrocie majowym, opracował dla klubu ZLN projekt zmiany konsty-

tucji, który zreferował na posiedzeniu plenarnym sejmu 16 VII 1926 r. Na-

tomiast nie wszedł pod obrady jego projekt zmiany ordynacji wyborczej,

którą chciał oprzeć na "systemie pluralnym, według cenzusu wykształcenia".

Przewidywał on "dodatkowe głosy za umiejętność czytania i pisania po polsku

oraz dalsze za niższe, średnie i wyższe wykształcenie"'s. W ten sposób

Konopczyński chciał ograniczyć przedstawicielstwo mniejszości narodowych

i zwiększyć znaczenie sfer burżuazyjno-inteligenckich. Temu ostatniemu ce-

lowi miała także służyć i projektowana Rada Stanu.

Historyk krakowski szokował tymi propozycjami nawet niektóre sfery

umiarkowanie zachowawcze, nie mówiąc już o kręgach liberalno-demokra-

tycznych, ludowych czy socjalistycznych. Prawicowych przekonań autora nie

ma powodu ukrywać, ale nie należy też ich przejaskrawiać. Wiele z tego, co

głosił w owych latach, było wyrazem oficjalnej polityki stronnictwa, której

niejednokrotnie podporządkowywał swoje osobiste, bardziej liberalne, prze-

konania. A że wszystko robił z pasją, działał z wielkim impetem, to i niektó-

re jego publicystyczne szarże nabierały nieraz karykaturalnych kształtów.

Jakkolwiek zresztą będziemy oceniać poglądy polityczne Konopczyńskiego'9,

musimy przyznać, że ich wpływ na jego twórczość naukową był raczej

ograniczony. Konopczyński, jak rzadko który historyk zaangażowany

w działalność polityczną, potrafił oddzielić naukę od polityki.

Aktywna działalność "partyjna" Konopczyńskiego nie trwała długo. Prze-

'5 Por. W. Konopczyński Prawda o Biurze Historycznym Sztabu Generalnego, Poznań

1926.

'6 Por. W. Konopczyński Demon dziejów Polski, [w:] tegoż Umarli mówią, s.160-161.

Artykuł ten ukazał sig po raz pierwszy w krakowskim "Głosie Narodu" w 1926 r.

" Por. W. Konopczyński Mus i powinność (1772-1926), [w:] tegoż Umarli mówią,

s.161-163. Pierwodruk: "Gazeta Warszawska",1926 r.

's Por. W. Konopczyński Silny rząd a silny Sejm, [w:] tegoż Umarli mówią, s. 74.

'9 Swoich poglądów bronił W. Konopczyński w licznych wystąpieniach publicystycz-

nych, m.in. w cytowanym wyżej artykule Silny rząd a silny Sejm, który po raz pierwszy

ukazał się w 1925 r. w "Gazecie Warszawskiej".

24

padł w wyborach do senatu w 1930 r. Rychło potem, w 1931 r., nie zmie-

niając zasadniczo swych przekonań wycofał się z "czynnej polityki". Swoją

decyzję tłumaczył z jednej strony "atmosferą rosnącego sanacyjnego ucisku",

z drugiej zaś "wzrostem wodzowskich tendencji w Stronnictwie Narodo-

wym"so. W latach poprzedzająeych wybuch II wojny światowej sympatyzował

z "Frontem Morges".

Z działalnością polityczną Konopczyńskiego wiąże się ściśle jego twórczość

publicystyczna, szczególnie żywa w okresie sprawowania mandatu poselskie-

go. Swoje artykuły publicystyczne zamieszczał nie tylko w "Przeglądzie

Wszechpolskim", "Głosie Narodu" czy "Gazecie Warszawskiej", ale również

w "Myśli Narodowej", "Kurierze Warszawskim", "Warszawiance" i in. Zało-

żył i redagował w Krakowie czasopismo "Trybuna Narodu" (1926-28), często

konfiskowane za artykuły zwalczające Piłsudskiego i jego politykę.

Cechą charakterystyczną publicystyki Konopczyńskiego było częste opero-

wanie faktami historycznymi. Wychodził z założenia, że historyk może, a na-

wet powinien posługiwać się swoją wiedzą w działalności politycznej. Trzeba

tu jednak zaznaczyć, iż argumentami historycznymi posługiwał się w sposób

raczej dowolny, nie krępując się zbytnio poglądami wypowiadanymi w swoich

dziełach ściśle naukowych. Nadużywał analogii historycznych, nierzadko też

odmawiał innym stronnictwom politycznym prawa do powoływania się na

przeszłość narodową. Genezę programu Narodowej Demokracji wywodził, idąc

tropem myśli Stanisława Grabskiego, z dążeń reformatorskich XVIII w.

Przedmiotem licznych ataków publicystyczno-historycznych Konopczyńskie-

go był m.in. Bobrzyński, który zresztą odpłacał autorowi monografii Liberum

veto wieloma złośliwościami. Temperament polemiczny Konopczyńskiego od-

dają najlepiej tytuły dwóch jego wystąpień skierowanych przeciwko autorowi

Dziejów Polski w zaryśie: "Psychologia" Ekscelencji Bobrzyzskiegosl oraz

Historia, nacjonalizm i dobry humors2.

Problematyka publieystyki historyczno-politycznej Konopczyńskiego była

bardzo rozległa, koncentrowała się jednak głównie na dwóch zazębiających

się wątkach: społeczno-ustrojowym i narodowo-państwowym. W pierwszym

przypadku bronił autor swoich koncepcji prawno-ustrojowych, w drugim

uzasadniał potrzebę utrzymania "narodowego" charakteru państwa polskiego.

Służyła temu m.in. odpowiednia interpretacja idei jagiellońskiej, w której

doszukiwał się dążenia do stopniowej asymilacji, a następnie inkorporacji ziem

wschodnich dawnej Rzeczypospolitejs3. Zwalczał program federalistyczny,

jako zasadniczo sprzeczny z polskimi interesami narodowymi. Bronił dawnej

i współczesnej Polski przed zarzutem prześladowania Żydów, ale sam wypo-

wiadał się o nich często uszczypliwie, w sposób budzący dziś zażenowanie.

Doświadczenia zdobyte przez Konopczyńskiego w życiu politycznym nie

pozostały rzecz jasna bez wpływu na jego rozumienie procesu historycznego,

so W. Konopczyński Autobiografa; E. Rostworowski Konopczyhski Wladyslaw, [w:]

Polski Slownik Biograficzny, t.13, s. 558.

el "Głos Narodu",1919, nr 307. Przedruk [w:) W. Konopczyński Od Sobieskiego do

Kościuszki, s. 328-337.

sz "Myśl Narodowa", 1928. Przedruk [w:] W. Konopczyński Umarli mówią,

s.139-144.

s3 Por. W. Konopczyński O idei Jagiellońskiej, tamże, s. 75-86.

25

††††††††††††††††††††††††㔲਍ഌഊ

zwłaszcza zaś mechanizmów przemian politycznych w dawnej Polsce. Uczony

krakowski otwarcie głosił, iż praktyczna działalność polityczna historyka

rozszerza jego horyzonty poznawcze. Przeciwstawiając się mitowi bezpartyj-

ności, w jednym z artykułów publicystycznych napisał, iż "człowiek bezpar-

tyjny", stroniący od życia politycznego, ma takie wyobrażenia o polityce,

"jak stara panna o życiu małżeńskim"84. Nie dość jasno, jak się wydaje,

widział drugą stronę medalu, a więc niebezpieczeństwo przenikania do dzieł

naukowych takich lub innych tendencji politycznych. W pracy badawczej

potrafił wprawdzie narzucić sobie surowy reżim przedmiotowości, ale przecież

całkowicie subiektywizmu i zaangażowania politycznego nie uniknął. Było to

psychologicznym i metodologicznym niepodobieństwem. Pod tym względem

jego twórczość naukowa nie odbiegała od "normy" powszechnej, była zgodna

z paradygmatami historiografii postpozytywistycznej, głoszącej, jak wiadomo,

potrzebę zadzierzgnięcia ściślejszych więzi z życiem, zdecydowanie odcinającej

się od "martwego" obiektywizmu poprzedniej epoki.

W obfitym dorobku naukowym Konopczyńskiego z lat 1918-1939 wyróżnić

można pięć głównych nurtów: 1) badania nad konfederacją barską, 2) prace

przeglądowe dotyczące polskiej polityki zagranicznej w XVII i XVIII w.,

3) biografie działaczy i myślicieli politycznych XVIII w., 4) studia i szkice

poświęcone problematyce prawno-ustrojowej oraz 5) różnego rodzaju opra-

cowania podręcznikowe i syntetyczne.

Studia źródłowe nad konfederacją barską podjął Konopczyński jeszcze przed

I wojną światową, w 1911 r. Prowadził je z małymi przerwami przez pełne

ćwierć wieku. Zdając z nich sprawę, w 1934 r. napisał, iż przejrzał "nieogar-

niętą masę aktów (może milion, może więcej)"e5. Kwerenda źródłowa objęła,

obok niezliczonej liczby druków, materiały archiwalne i rękopiśmienne znaj-

dujące się w 55 archiwach, bibliotekach i kolekcjach prywatnych. Ze zbio-

rów zagranicznych W. Konopczyński wykorzystał m.in. archiwa i biblioteki

moskiewskie, petersburskie, berlińskie, drezdeńskie, monachijskie, wiedeńskie,

marburskie, paryskie, londyńskie, kopenhaskie i sztokholmskie.

Dzieło dojrzewało stopniowo. Początkowo główną uwagę skupił autor na

publikacji materiałów, ogłaszając m.in. pamiętniki W. Mączyńskiego (1911),

T. Sapieżyny (1914) i S. Lubomirskiego (1925) oraz takie zbiory źródeł jak

Polityka i ustrój Generalności Konfederacji Barskiej (1930) oraz Materialy

do dziejów wojny konfederackiej 1768-1774 (1931). W 1924 r. w ramach

"Biblioteki Narodowej" wydał wartościowy wybór źródeł dotyczących konfe-

deracji. Równolegle ogłaszał artykuły, przygotowując się w ten sposób do

napisania planowanej od lat monografii. Niejako wstępem do niej była

opublikowana w 1931 r. książka o Kazimierzu Pułaskims6. Monografias

ukazała się kilka lat później, w latach 1936-1938, przytłaczając od razu

czytelników i recenzentów zarówno dużą objętością, jak i niezwykłą drobiaz-

gowością wykładu.

s4 W. Konopczyński Partyjność a bezpartyjność zpunktu widzenia etyki, tamże s.17.

s5 W. Konopczyński Przegląd źródeł do Konfederacji Barskiej, "Kwartalnik Histo-

ryczny", R. 48:1934, nr 3, s. 577.

86 Por. W. Konopczyński Kazimierz Pu aski. Życiorys, Kraków 1931, s. XII, 420.

Skrócona wersja angielska tej pracy ukazała się w 1947 r.

s' Por. W. Konopczyński Konfederacja Barska, t.1-2, Warszawa 1936-1938, s. XVI,

559 i XII, 652.

26

Konfederacja Barska to owoc nie tylko ogromnej, opartej na gruntowne

znajomości źródeł erudycji, ale także wielu nowych przemyśleń i przeżyć

duchowych autora. Był tego świadom sam Konopczyński, kiedy w przedmowie

do monografu stwierdził, iż po 25 latach studiów nad tematem "ma o sobie dużo

do powiedzenia, i to niezależnie od wyników poszukiwań. Rzeczy najistotniejsze

powie zaś sama książka"ss. Konopczyński, z natury trzeźwy realista, uległ tym

razem legendzie barskiej. Stosunek autora do konfederacji oparty był bardziej na

emocjonalnych niż racjonalnych przesłankach. Dostrzegał wprawdzie pewne

słabości polityków barskich, czasem nawet wypowiadał się o nich uszczypliwie

("ludzie słabi i ciemni, chorzy na wewnętrzne zakłamanie"s9), jednakże swoimi

ogólnymi ocenami wystawiał im wielki pomnik chwały i sławy. Wnikając w serca

"barskich rycerzy", dostrzegał w ich dnszach "oczyszczające przełomy", które

usuwając powłokę epoki saskiej, uczyniły z nich żarliwych obrońców sprawy

narodowej. Konfederacja barska to "szkoła umierania za ojczyznę". W ten

sposób zbliżył się Konopczyński do romantycznego nurtu w historiografii

naszych dziejów porozbiorowych, który w klęskach kolejnych zrywów niepo-

dległościowych upatrywał czynnik podtrzymujący ducha narodowego. W ślad za

poezją romantyczną powtarzał, że mogiły konfederatów barskich tworzyły mur

"od strony najgroźniejszego, rosyjskiego zalewu"9o. Ówczesna walka z caratem

była więc, w rozumieniu Konopczyńskiego, nie tylko świadectwem patriotyzmu

i ofiarności, ale także objawem "zdrowego instynktu samozachowawczego".

Warto jeszcze zwrócić uwagę na stronę metodologiczną pracy. "W poznawa-

niu tajników serc konfederatów Konopczyński posługiwał się nie tylko analizą

ich wypowiedzi i zachowań, ale i intuicją psychologiczną" - trafnie zauważył

J. Michalski. W praktyce prowadziło to do idealizacji lub demonizacji wielu

działaczy konfederackich, dzielonych na złe i dobre duchy. Psychologizowanie

to osłabiło w dużym stopniu wartość monografii.

Poglądy Konopczyńskiego na konfederację barską nie wytrzymały próby

czasu. Współczesna historiografia polska osądza ten ruch na ogół surowo,

widząc w nim jeden z elementów genezy pierwszego rozbioru Rzeczypospoli-

tej. Ostały się wszakże liczne ustalenia rzeczowe autora, które na trwałe

weszły do dorobku nauki polskiej.

Drugi nurt zainteresowań twórczych Konopczyńskiego to, jak już wyżej

powiedzieliśmy, prace poświęcone polityce zagranicznej Rzeczypospolitej.

W omawianym okresie reprezentują go głównie dwie książki: Polska a Szwecja

od pokoju oliwskiego do upadku Rzeczypospolitej 1660-179591 oraz Polska

a Turcja 1683-179292. Wymieniamy te prace obok siebie, choć w gruncie

rzeczy mają one różną wartość naukową, pierwsza - większą, druga-

mniejszą. Łączy je pewne wspólne założenie, oparte na przekonaniu, iż naj-

lepszym zabezpieczeniem całości i niezależności Rzeczypospolitej w końcu

XVII oraz w pierwszej połowie XVIII w. byłoby współdziałanie ze Szwecją

i Turcją. Konopczyński starał się wykazać możliwości takiego współdziałania,

jak też odsłonić przyczyny, które stanęły mu na przeszkodzie.

es W. Konopczyński Konfederacja Barska, t. I, s. V

e9 Tamże, t. 2, s. 617.

9o Tamże, s. 623.

91 Warszawa 1924, s. 390.

92 Warszawa 1936, s. 316.

27

††††††††††††††††††††††††㜲਍ഌഊ

W pierwszej ze wspomnianych tu książek, opartej m.in. na archiwaliach

sztokholmskich i kopenhaskich, uwzględnił autor nie tylko stosunki polsko-

-szwedzkie, ale i polsko-duńskie. Ujął je w sposób wyczerpujący, na szero-

kim tle przemian w ogólnej sytuacji międzynarodowej.

Praca Polska a Turcja, napisana pośpiesznie na zamówienie służby zagra-

nicznej, nie poprzedzona była wprawdzie tak szerokimi i gruntownymi po-

szukiwaniami źródłowymi, jak książka poprzednia, przyniosła przecież odpo-

wiednio usystematyzowany przegląd stosunków politycznych pomiędzy obu

krajami. Przy pisaniu tej książki wykorzystał autor głównie materiał zebra-

ny wcześniej, w związku z przygotowywaniem innych monografii; nowych

poszukiwań archiwalnych na szerszą skalę już nie podejmował.

Zainteresowania biografistyką zaowocowały nie tylko kilkudziesięcioma

źródłowo opracowanymi życiorysami opublikowanymi na łamach Polskiego

Slownika Biograficznego, ale także dwiema obszernymi książkami poświęco-

nymi Stanisławowi Konarskiemu i Kazimierzowi Pułaskiemu93. Idąc po tro-

sze za przykładem Korzona i Askenazego, nadawał Konopczyński swoim

bohaterom rangę symboli. Stanisław Konarski to człowiek-drogowskaz, sym-

bol odrodzenia myśli polskiej, samotny heros, zdolny poruszyć zmartwiałą

skorupę saską. Wyidealizował i zmonumentalizował również Konopczyński

postać Pułaskiego, którego z kolei uczynił symbolem gorącego uczucia naro-

dowego. Ów "pierwszy romantyk czynu" ukazany został jako rycerz bez ska-

zy, walczący tylko i wyłącznie o realizację najszlachetniejszych ideałów na-

rodowych i ogólnoludzkich. Historyk krakowski nie ukrywał faktów mogących

źle świadczyć o swoich bohaterach, usuwał je jednak w cień, pomijał przy

formułowaniu sądów ogólnych. Pod wieloma względami przypomina to

emocjonalny stosunek Korzona do Tadeusza Kościuszki. Nie podzielając

obecnie wielu sądów Konopczyńskiego o Konarskim i Pułaskim przyznać

musimy, iż zawdzięczamy mu znaczną część tej wiedzy, jaką dzisiaj o nich

posiadamy.

Czwarty nurt twórczości dziejopisarskiej Konopczyńskiego, związany z jego

wykształceniem prawniczym, zaznaczył się po 1918 r. zaledwie paroma opra-

cowaniami. Żywe dotąd zainteresowania historyczno-prawne autora zostały po

odzyskaniu niepodległości zdominowane przez historię polityczną. W podo-

bnym kierunku poszła ewolucja zainteresowań twórczych Marcelego Handel-

smana. Zjawisko ciekawe, wymagające dokładniejszego zbadania. Nie znaczy to

jednak, aby Konopczyński odszedł całkowicie od historii prawa. W 1923 r.

opublikował interesujący szkic Dzieje parlamentaryzmu angielskiego, w którym

dał wyraz nie tylko gruntownej znajomości ustroju politycznego Anglii,

ale także własnym przekonaniom prawno-ustrojowym. W 1930 r. na V Po-

wszechnym Zjeździe Historyków Polskich wygłosił interesujący referat Rząd

a sejm w dawnej Rzeczypospolitej. Temat bardzo wówczas aktualny, żywo

dyskutowany, potraktowany został przez Konopczyńskiego poważnie, ale

i z pewną domieszką własnych ideałów ustrojowych. Nie pochwalał autor

"sejmowładztwa" ani też dążeń absolutystycznych. Zwracając uwagę na liczne

mankamenty polskiej kultury politycznej (m.in. "nieumiejętność tworzenia

woli zbiorowej"), Konopczyński pisał: "Jeżeli Anglicy dzięki właściwościom

93 Por. W. Konopczyński Stanislaw Konarski, Warszawa 1926, s. XIX, 471; tenże

Kazimierz Pulaski.

28

swych umysłów i charakterów potrafili zbudować obok silnego rządu wszech-

potężny parlament, to my nie stworzyliśmy ani sejmowładztwa, ani monarchii,

ani porządnego systemu prezydencjalnego, w ogóle - żadnego narodowego

władztwa, najwyżej - rozległe >>rządy sejmikowe<<. Negatywnie wpisaliśmy

w swej księdze dziejowej, dla wiadomości innych ludów i epok, tę samą

naukę polityczną, którą Anglicy wyrazili pozytywnie: że siła rządu nie pole-

ga na słabości parlamentu ani na odwrót; że w nowoczesnym społeczeństwie

silny rząd istnieje właśnie obok zdrowego sejmu, bo siła rodzi się z odpo-

wiedzialności"94. Myśli te towarzyszyć będą autorowi przy pisaniu Dziejów

Polski nowożytnej.

Ostatnie lata II Rzeczypospolitej przynoszą jakby renesans zainteresowań

historyczno-prawnych u Konopczyńskiego. Świadectwem tego jest m.in. arty-

kuł Konwokacje, zamieszczony w Studiach historycznych ku czci Stanislawa

Kutrzeby (1938). W tym samym roku, na VIII Międzynarodowym Kongresie

Historyków w Zurichu historyk krakowski omówił zagadnienie konfederacji

w dziejach powszechnych i polskich. Na 1940 r. zaplanował dłuższy wyjazd

do Holandii, zamierzając podjąć tam systematyczną kwerendę źródłową do-

tyczącą tego tematu. Wybuch wojny przekreślił to zamierzenie i dwutomowe

dzieło Konfederaeje w rozwoju dziejowym pozostało w nie dokończonym ręko-

pisie. Nie udało się również Konopczyńskiemu napisać pracy historyczno-po-

równawczej o elekcji królów; miała ona zamknąć rozpoczęty w 1905 r. cykl

prac poświęconych najbardziej swoistym instytucjom prawno-ustrojowym

Rzeczypospolitej.

Historyk krakowski preferował wprawdzie prace źródłowo-badawcze, celo-

wał w monografiach, ale doceniał również potrzebę ujęć podręcznikowych

i syntetycznych.

Już w 1912 r. podjął myśl Ludwika Finkla opracowania zbiorowej wielo-

tomowej historii Polski, obejmującej okres do 1795 r. Sprawie tej poświęcił

w 1916 r. obszerny artykuł programowo-metodologiczny95. Powracał do niej

jeszcze parokrotnie w okresie międzywojennym, ale i wówczas nie udało mu

się zainteresować nią szerszego grona historyków96. Sam nie uchylał się od

prac zespołowych. Uczestniczył m.in. w takich dziełach zbiorowych jak Polska

w kulturze powszechnej (1918), Wielkopolska w przeszlości (1926), Pomorze

i ziemia chelmirźska (1927), Encyclopaedia of the Social Sciences (1933), Po-

logne-Suisse (1938), Repetitorium der diplomatischen liertreter aller Lander

(1936, 1950). W pożytecznej serii Teksty źródlowe do nauki historii w szkole

średniej, wydawanej przez Krakowską Spółkę Wydawniczą, ogłosił w latach

dwudziestych 4 starannie przygotowane zeszyty: Panowanie Jana Kazimierza,

Polska w okresie wojen tureckich, Czasy saskie w Polsce, Panowanie Stanislawa

Augusta Poniatowskiego.

Konopczyński był autorem lub współautorem kilku poważnych dzieł ogól-

94 W. Konopczyński Rząd a sejm w dawnej Rzeczypospolitej, [w:) Pamigtnik

Ti Powszechnego Zjazdu Historyków Polskieh w Warszawie od 28 listopada do 4 grudnia

1930 r. I. Referaty, Lwów 1930, s. 205.

95 Por. W. Konopczyński Dziejopisarstwo zbiorowe u obcych i u nas, "Rok Polski"; R.1:

1916, nr 6, s.11-26.

96 Swoje starania i niepowodzenia na tym polu opisał W. Konopczyński w szkicu pod

wymownym tytułem Smutna historia.

29

††††††††††††††††††††††††㤲਍ഌഊ

nych. Do Historii politycznej Polski, wydawanej przez Polską Akademię

Umiejętności, opracował lata 1648-17759 . Praca ta, opublikowana w 1923 r

.,

wyróżniała się korzystnie w całym tomie, obejmującym okres od 1506 do

1775 r. (wcześniejsze odcinki opracowali: O. Halecki, W. Sobieski i J. G. Kra-

jewski). Z czasem, po różnych poprawkach i uzupełnieniach weszła ona do

II tomu Dziejów Polski nowożytnej (1936). Już jednak wówćzas, w 1923 r.,

Konopczyński dowiódł, iż jest nie tylko świetnym analitykiem, ale posiada

również duże uzdolnienia syntetyczne. Rozdziały przez niego napisane spotkały

się z wysoką oceną specjalistów. Podnoszono nie tylko gruntowną znajomość

okresu, fakt wzbogacenia historiogra ii polskiej wieloma nowymi, ważkimi

ustaleniami, ale także wyrazistość nakreślonego obrazu, trafność ocen i logi-

kę wywodów. Tymi samymi walorami odznaczał się wykład czasów saskich,

napisany jeszcze przed II wojną światową, ale opublikowany dopiero w 1941 r.

w The Cambridge History of Poland. Konopczyński pokusił się także o obszer-

ne omówienie Czasów absolutyzmu 1648-1788 w Wielkiej Historii Powszech-

nej (1938). Praca ta, oparta na gruntownej znajomości europejskiego piśmien-

nictwa historycznego (autor znał 15 języków, m.in. rosyjski, niemiecki, fran-

cuski, angielski, szwedzki, duński, norweski, czeski, ukraiński i serbo-chor-

wacki9s) przez długie lata stanowiła najlepsze polskie opracowanie historii

powszechnej tego okresu; zastąpiona została dopiero niedawno przez podręcz-

niki A. Kerstena i J. Maciszewskiego oraz Z. Wójcika i E. Rostworowskiego.

Zarys Konopczyńskiego pozwalał na rozpatrywanie spraw polskich w szero-

kim kontekście ówczesnej sytuacji międzynarodowej. Skorzystał z tego w ja-

kimś stopniu i sam autor pisząc swoje Dzieje Polski nowożytnej, jako że

obie prace powstały mniej więcej w tym samym czasie.

Największą i najlepszą niewątpliwie syntezą historyczną Konopczyńskiego,

Dziejami Polski nowożytnej, zajmiemy się bliżej w dalszej części opracowania.

Lata międzywojenne to zarazem okres dalszej aktywnej i owocnej działal-

ności organizacyjno-naukowej Konopczyńskiego. Od 1917 do 1921 r. był sekre-

tarzem Komisji Historycznej Akademii Umiejętności (później Polskiej Akademii

Umiejętności). Mając na względzie potrzebę uporządkowania i szerszego

udostępnienia jej zbiorów przystąpił m.in. do opracowania katalogu rękopi-

sów. Nawiązując do swoich wcześniejszych inicjatyw, dążył też (1920) do stwo-

rzenia w ramach Komisji Historycznej centralnego ośrodka dokumentacyjno-

-informacyjnego pod nazwą Instytutu Historycznego. Był inicjatorem ogólno-

polskiej konferencji towarzystw i instytucji naukowych zajmujących się ba-

daniami historycznymi (1920), walnie przyczyniając się w ten sposób do

powstania w 1924 r. ogólnokrajowego Polskiego Towarzystwa Historycznego

(PTH) z siedzibą we Lwowie i oddziałami w innych miastach. Składając

w 1921 r. (z powodu rozdźwięków z prezesem, J. Fijałkiem) urząd sekre-

tarza Komisji Konopczyński nie odsunął się od niej zupełnie, ale pracował w niej

nadal, tyle tylko, że z mniejszą już energią.

Głównym polem działalności organizacyjno-naukowej Konopczyńskiego był

krakowski oddział Towarzystwa. Nie wysuwając się zrazu na plan pierwszy,

9' Por. Encyklopedia Polska. Historia polityczna Polski. Cz.11: Od r.1506 do r.1775

oprac. O. Halecki, W. Sobieski, J. G. Krajewski, W. Konopczyński, Kraków 1923, s. VII

i 583.

9s Por. AUJ S II 619. Teczka osobowa W. Konopczyńskiego. Ankieta personalna.

30

pełniąc (do 1923 r.) jedynie obowiązki sekretarza, wywierał Konopczyński

istotny wpływ na całą jego działalność. W 1927 r. z jego inicjatywy powstała

Sekcja Krytyczna, która szybko stała się jednym z najaktywniejszych organów

oddziału. Przewodniczącym Sekcji został sam Konopczyński, który od 1932 r.

pełnił również obowiązki wiceprezesa całości. O olbrzymim zaangażowaniu

w prace krakowskiego oddziału Towarzystwa najlepiej świadczy liczba od-

czytów wygłoszonych przez Konopczyńskiego na jego posiedzeniach. Otóż

w latach 1913-1938 miał ich najwięcej, bo aż 46 (drugi w kolejności

W. Semkowicz miał ich tylko 19, trzeci zaś, R. Grodecki -16)99. Występując

wielokrotnie z inicjatywami o szerszym, ogólnopolskim charakterze, Konop-

czyński walnie przyczynił się m.in. do zwołania pierwszego po odzyskaniu

niepodległości, a czwartego w kolejności Powszechnego Zjazdu Historyków

Polskich, który odbył się w Poznaniu w 1925 r.

Największym osiągnięciem organizacyjno-naukowym historyka krakowskie-

go było stworzenie warsztatu Polskiego Slownika Biograficznego. Z pierwszą

inicjatywą dotyczącą tej sprawy wystąpił Konopczyński już w 1921 r. Rok

później ogłosił artykuł programowy O polską biografig narodowqloo, w któ-

rym proponował na razie założenie czasopisma biografcznego lub wydawanie

serii opracowań biograficznych. Kilka lat później, wraz z grupą innych histo-

ryków krakowskich opowiedział się za ideą Polskiego Slownika Biograficzne-

go i wszedł (w 1930 r.) w skład Tymczasowego Komitetu Redakcyjnego. Dzię-

ki energii Konopczyńskiego w krótkim stosunkowo czasie wypracowano zasa-

dy programowe Slownika, a także rozpoczęto prace nad stworzeniem karto-

teki haseł. Konopczyński zachował kierownictwo prac słownikowych po po-

łączeniu inicjatywy krakowskiej z warszawską (Slownik biograficzny Polski

porozbiorowe ) i przejęciu Slownika przez Polską Akademię Umiejętności

(1931). W ciągu następnych paru lat udało mu się uzyskać współpracę przeszło

700 naukowców z całej Polski, opracować instrukcję wydawniczą, zeszyty

próbne itd. Dokonał tego wszystkiego, dysponując niewielkim, bo tylko

5-osobowym zespołem redakcyjnym. 1 stycznia 1935 r. ukazał się drukiem

pierwszy zeszyt PSB; do wybuchu wojny wyszło ich łącznie 24 (t. I-V)1o1.

Po przerwie spowodowanej wojną ukazało się jeszcze w latach 1946-1949

dalszych 10 zeszytów (t. VI i VII). Redaktorem głównym Polskiego Slownika

Biograficznego był Konopczyński do momentu przerwania wydawnictwa, tj.

do maja 1949 r. Dzieło to, wznowione po kilkuletniej przerwie w 1958 r.,

słusznie uznane jest za najbardziej udane i zarazem najtrwalsze przedsięwzię-

cie zbiorowe historiografii polskiej okresu II Rzeczypospolitej.

Poważne osiągnięcia badawcze, naukowo-organizacyjne i dydaktyczne przy-

sporzyły Konopczyńskiemu wielu wyróżnień i odznaczeń. 27 czerwca 1922 r.

wybrany został członkiem korespondentem, a 16 czerwca 1933 r. członkiem

czynnym (rzeczywistym) Polskiej Akademii Umiejętności loz. Wyrazem uznania

99 Por. Obchód25-lecia Oddzialu Krakowskiego Polskiego Towarzystwa Historyczne-

go, Lwów 1939 (odb. z "Kwartalnika Historycznego", R. 53:1939, z.1).

oo "przegląd Warszawski", R.1:1922, nr 5, s.167 i nn.

lol por. K. Lepszy O polską biografig narodową, "Kwartalnik Historyczny", R. 54:

1957, nr 3, s.198 i nn.

ioz por. Rocznik Polskiej Akademu Umiejgtności. Rok 1924/25, Kraków 1926, s. XIV;

Rocznik Polskiej Akademii Umiejgtności. Rok 1938/39, Kraków 1945, s. VIII;

31

††††††††††††††††††††††††ㄳ਍ഌഊ

wiatowej nauki było przyznanie Konopczyńskiemu członkostwa Królewskiej

Akademii Nauk w Sztokholmie (1931). Otrzymał też szwedzki order Gwiazdy

Polarnej (1924) oraz francuski Krzyż O icerski Legii Honorowej (1939). Jako

uczestnik licznych konferencji i zjazdów naukowych był postacią dobrze znaną

i cenioną w międzynarodowym środowisku historycznym.

W ostatnim roku akademickim poprzedzająeym wybuch II wojny świato-

wej (1938/39) Konopczyński był dziekanem Wydziału Filozoficznego Uniwer-

sytetu Jagiellońskiego. Zgodnie ze zwyczajem, w roku następnym (1939/40)

miał objąć obowiązki prodziekańskie. W sierpniu 1939 r. Minister Wyznań

Religijnych i Oświecenia Publicznego udzielił mu urlopu na drugi trymestr

r. akad. 1939/40 "celem umożliwienia wyjazdu za granicę dla studiów nau-

kowych"lo3. Wybuch wojny przekreślił ten plan, tak jak i wiele innych zamie-

rzeń Konopczyńskiego. Po klęsce wrześniowej, zastępując nieobecnego dzie-

kana, objął opiekę nad wydziałem i jego zakładami. W senacie opowie-

dział się za podjęciem wykładów i w tej sprawie, mając na względzie potrze-

bę skoordynowania działań prowadził rozmowy z profesorami warszawskimi.

6 listopada 1939 r. zwabiony podstępnie do auli uniwersyteckiej na rzekomy

odczyt naukowy, został aresztowany, a następnie razem ze stu kilkudziesię-

cioma kolegami wywieziony do więzienia we Wrocławiu. Stamtąd po 20 dniach

pobytu przewieziono go wraz z liczną grupą profesorów Uniwersytetu Ja-

giellońskiego do obozu w Sachsenhausen. Mimo koszmarnych warunków życia

obozowego zachował hart ducha. Czując się jak "żołnierz na posterunku", razem

z kilkoma innymi profesorami zorganizował uniwersytet obozowy i wygłosił

wjego ramach kilka pogadanek historycznych dla współtowarzyszy niedolil04.

Po powrocie do Krakowa (10 lutego 1940 r.) zastał uniwersytet zamknię-

ty, a swoje mieszkanie zajęte przez Niemców. Jednak i tym razem nie zała-

mał się. Pozbawiony książek, które pozostały w dawnym mieszkaniu, na-

pisał w latach 194 41 pracę Piłsudski a Polskalo5. po odzyskaniu mieszka-

nia i biblioteki, a także znalezieniu możliwości tajnego wypożyczania ksią-

żek z przemianowanej na Staatsbibliothek Krakau Biblioteki Jagiellońskiej,

podjął na nowo studia naukowe. Pracując z wielką determinacją, napisał

w czasie okupacji cztery książki: Pierwszy rozbiór Polskil06, Kiedy nami

rz dziły kobietylo , Kwestia ba tycka do XX wiekulOs oraz Fryderyk Wielki

E. H. Nieciowa Czlonkowie Akademu Umiejgtności oraz Polskiej Akademii Umiejgtności.

Wrocław 1973, s. 74. Prostujemy tu niektóre błędne daty podane w biogramie

W. Konopczyńskiego ogłoszonym w t.13 Polskiego Sdownika Biograficznego.

103 AUJ S II 619. Teczka osobowa W. Konopczyńskiego. Pismo Ministerstwa z dnia

12 sierpnia 1939 r.

104 Swoje przeżycia z tego okresu opisał niezmiernie plastycznie w cyklu artykułów

Pod trupią glówką, opublikowanym na łamach "Tygodnika Powszechnego" w 1945 r. Por.

W. Konopczyński Pod trupią glówką (Sonderaktion Krakau), wyd. eyt.

105 praca pozostała w maszynopisie. Autor oparł się m.in. na wywiadach przeprowa-

dzonych z osobami biorącymi aktywny udział w życiu politycznym Polski okresu

międzywojennego.

106 praca pozostała w maszynopisie, drukiem ukazało się tylko jej niewielkie

streszczenie. Por. W. Konopczyński Pierwszy rozbiór Polski, "Sprawozdanie z Czynności

i Posiedzeń Polskiej Akademii Umiejętności", t. 47,1946, s.15-19.

lo, Szkice z czasów stanisławowskich, poświęcone w głównej mierze udziałowi Polek

w konfederacji barskiej. Por. W. Konopczyński Kiedy nami rządzity kobiety, Londyn 1960, s. 221.

108 Gdańsk 1947, s. XI, 216. Pracę tę wydał Instytut Bałtycki.

32

a Polskalo9. Nie dokończona pozostała monografia Konfederacje w rozwoju

dziejowym 11 o.

W ówczesnym pisarstwie historycznym Konopczyńskiego zaobserwować

można jakby trzy nurty. Pierwszy z nich to kontynuacja prac naukowych

rozpoczętych wcześniej, tj. przed 1939 r. Monografia I rozbioru, jak to trafnie

zauważył E. Rostworowski, miała wypełnić swego rodzaju lukę między Kon-

federaeją Barską a Genezą i ustanowieniem Rady Nieustającej. Do tego tematu

rzygotowywał się autor od dawna, penetrując archiwa polskie i zagraniczne.

Sciśle naukowe pobudki leżały także u podstaw pracy nad wspomnianą wyżej

monografią historyczno-prawną.

Nieco inny charakter miała praca o kobietach czasów stanisławowskich.

Szkice o konfederatkach barskich świadczą "o wielkiej równowadze ducha

historyka, który w tych strasznych i głęboko przeżywanych latach znajdo-

wał odprężenie w lżejszej tematyce w stylu Askenazowskich >>wczasów histo-

rycznych<< " 111. Oczywiście i do tej pracy był Konopczyński źródłowo dobrze

przygotowany, wykorzystał w niej bowiem materiał zebrany wcześniej, w toku

przygotowywania monografii konfederacji barskiej.

Trzeci nurt okupacyjnej twórczości Konopczyńskiego pozostawał w ścisłym

związku z aktualnymi, bolesnymi doświadczeniami narodu. Stosunkami polsko-

-niemieckimi i rozważaną w ich kontekście problematyką bałtycką interesował się

wprawdzie od dawna, ale dotychczas nie poświęcił im obszerniejszej pracy.

W okresie okupacji sprawy te znalazły się w centrum zainteresowań twórczych

historyka. Pisząc swoją Kwestig baltycką Konopczyński myślał już o powrocie

Polski na ziemie północne i nad Morze Bałtyckie.

Bardzo aktualną wymowę miała również książka o Fryderyku Wielkim, napisana

z prawdziwą pasją demaskatorską, nie wolna od pewnych publicystycznych

sformułowań, ale - w swej warstwie faktograficznej - reprezentująca duże walory

naukowe. Jest to dzieło o głównym wrogu Rzeczypospolitej, najbardziej zachłannym

zaborcy i germanizatorze ziem polskich w XVIII w. Zaszczepił on narodowi

niemieckiemu "światowe posłannictwo ujarzmiania i pożerania wszystkich ludów

naokoło"l12. pisząc tę pracę, Konopczyński sumiennie wykorzystał sporządzone

przez siebie wcześniej wypisy z dokumentów archiwalnych, a także liczne wydawni-

ctwa źródłowe i opracowania. I choć nie udało mu się wyczerpać w pełni

"przedmiotu'; stworzyf przecleź ksi żkę, która nadal, mimo uplywu paru dzte-

siątków lat, jest "niezastąpiona jako ujęcie całościowe" 113.

Praca.badawcza i pisarska nie pochłonęła całkowicie energii historyka.

Od listopada 1942 r. kierował studiami historycznymi na tajnym Uniwersy-

tecie Jagiellońskimll4. Nierzadko udzielał gościny wykładowcom i studentom

109 poznań 1947, s. 288. Pracę tę wydał Instytut Zachodni. Nowa edycja w opra-

cowaniu E. Rostworowskiego ukazała się w 1981 r.

llo Zob. s. 29 niniejszego opracowania.

s 11 E. Rostworowski Poslowie, [w:] W. Konopczyński Fryderyk Wielki a Polska,

Poznań 1981, s. 250.

slz W. Konopczyński Fryderyk Wielki a Polska, wyd. 2, s. 226.

113 E. Rostworowski Poslowie, s. 255.

114 Sporo informacji na temat działalności W. Konopczyńskiego na tajnym Uniwersy-

tecie Jagiellońskim znaleźć można w pracy zbiorowej Ne cedat Academia. Kartki z dziejów

tajnego nauczania w Uniwersytecie Jagiellońskim 1939-1945, zebrali i opracowali

M. i A. Zarębowie, Kraków 1975, s. 228 i 242.

2 - Dzieje Polski nowożytnej - tom I 33

we własnym mieszkaniu. W pierwszym roku tajnego nauczania historii (gru-

dzień 1942 r. - sierpień 1943) wykładał metodologię historu, później miał

dwa wykłady monograficzne, ściśle związane z aktualnie prowadzonymi ba-

daniami: Fryderyk Wielki a Polska oraz Kwestia baltycka poprzez wieki.

Egzaminował, rzecz jasna, z historii nowożytnej. Studentom przygotowu-

jącym się do tego egzaminu wypożyczał posiadane egzemplarze własnych

dzieł, m.in. Dziejów Polski nowożytnej. Snuł też plany daleko wybiegające

w przyszłość, m.in. w 1943 r. opracował Projekt reedycji dzieł historycznych

polskich 11 s

Po wyzwoleniu Krakowa przystąpił do pracy na Uniwersytecie Jagiel-

lońskim, obejmując ponownie (20 stycznia 1945) stanowisko profesora zwy-

czajnego historii Polskill6. Nlimo przekroczenia wieku emerytalnego (w paź-

dzierniku 1945 r. ukończył 65 rok życia), pozostał na katedrze wypełniając

sumiennie swoje obowiązki nauczycielskie. Przez trzy kolejne lata akade-

mickie (1945/46, 1946/47, 1947/48) prezentował wyniki swoich badań nad

pisarzami politycznymi XVIII w., dwa lata (1945/46, 1946/47) trwał jego

cykl wykładów Fryderyk Wielki a Polska, krócej, bo tylko rok (1947/48),

zajmował się polską polityką zagraniczną w czasach nowożytnych. Raz wy-

szedł poza tę epokę, prowadząc w r. akad. 1946/47 prelekcje na temat dzie-

jów Polski w latach 1918-1 939. Przez rok (1945/46) wykładał także meto-

dologię historii 11 . Przez cały czas natomiast prowadził seminarium, z któ-

rego, jak już wyżej wspomnieliśmy, wyszło wielu znakomitych badaczy dzie-

jów Polski XVI-XVIII w.118

Ponowne odzyskanie niepodległości wyzwoliło w Konopczyńskim olbrzy-

mie zasoby energu. Działał jednocześnie na wielu polach, wszędzie impo-

nując zapałem, inicjatywą i niezmierną konsekwencją w dążeniu do realizacji

wytkniętych celów. Rychło też stał się pierwszoplanową postacią historio-

grafii polskiej. Wielka aktywność Konopczyńskiego miała swe źródło nie

tylko w cechach jego charakteru, ale także w głębokiej wierze w społeczne

posłannictwo historii i historyków. W nie opublikowanym memoriale z 1948 r.

autor Dziejów Polski nowożytnej napisał: "[...] historia w obecnym stadium

życia narodu stanowi bardziej niż kiedykolwiek - a w każdym razie nie

mniej niż w XIX wieku - fundament naszej kulturalnej samodzielności"l19.

Temu celowi podporządkowywał całą swoją działalność, nie tylko badawczą

i dydaktyczną, ale też organizacyjno-naukową.

15 lutego 1945 r. Konopczyński wybrany został przewodniczącym Komisji

Historycznej Polskiej Akademii Umiejętności, a więc zajął jedno z trzech

najbardziej eksponowanych (obók prezesa Polskiego Towarzystwa Historycz-

nego i redaktora "Kwartalnika Historycznego") stanowisk w ówczesnej his-

toriografii polskiej. Widząc w Komisji "organ powołany do odbudowy nauki

lls Zachował się w zbiorach BJ. Akc.134/61.

116 AUJ S II 619. Teczka osobowa W. Konopczyńskiego. Pisma rektora UJ do

W. Konopczyńskiego z dnia 25 lutego 1947 r.

11, por. Spisy wykladów UJ za lata 1945-1948; K. Piwarski Historia nowożytna

i najnowsza w Uniwersytecie Jagiellońskim od roku 1910, s.139.

s 1 s Tamże, s. 18.

I19 gJ. Akc. 137/61. Udział W. Konopczyńskiego w pracach Komisji Historycznej

PAU. W. Konopczyński Komisja Historyczna PAU czym być powinna, a czym jest,

rękopis i maszynopis bez daty.

34

historycznej w Polsce", historyk krakowski zakreślił jej bardzo szeroki pro-

gram działania. Przewidywał: "1) systematyczne gromadzenie źródeł w odpi-

sach celem stworzenia nowych podstaw dla naszej historiografii na miejsce

zniszczonych przez najeźdźców; 2) ratowanie i utrwalanie resztek (śladów)

zniszczonych źródeł, jakie pozostały w rękach różnych badaczy lub ich

spadkobierców; 3) gromadzenie papierów publicznych po działaczach ostatniej

doby; 4) ustalenie - w drodze ankiety i rewizji, minimalnego, ale racjo-

nalnego planu wydawnictw z poświęceniem zamierzeń mniej pilnych i do-

rywczych; 5) utworzenie pracowni historycznej w Krakowie, gdzie uczeni

starsi i młodsi mogliby korzystać ze zbiorów rękopiśmiennych Komisji

i biblioteki podręcznej do dziejów Polski, uposażonej na początek w 8-10 tys.

tomów źródeł i opracowań"lzo. Komisja włączyła również do programu swych

prac: a) "sprawę rewindykacji materiałów historycznych z Niemiec, przeję-

cia archiwaliów, mających przypaść Polsce w związku z nabytkami tery-

torialnymi na Zachodzie oraz odszkodowań od Niemiec w materiałach archi-

walno-bibliotecznych za olbrzymie zniszczenia mienia kulturalnego, doko-

nane na ziemiach Polski", oraz b) "zagadnienie zabezpieczenia i udostępnie-

nia archiwów prywatnych" 121.

Dążąc do realizacji tego programu Konopczyński rozwinął ogromną aktyw-

ność: walczył o środki finansowe, wykłócał się o lokal dla pracowni i przyspie-

szenie druku wydawnictw, apelował o otoczenie archiwów naIeżytą opieką

fachową, zabiegał o uzyskanie dostępu do archiwów radzieckich itd. Komisja

nie tylko znacznie zwiększyła swój skład, ale i tempo prac. Wskazuje na to fakt,

iż w okresie 50 miesięcy (1945-1949) odbyła ona 27 posiedzeń, a więc tyle,

ile przedtem w okresie 25 lat (1915-1939). Konkretne rezultaty prac Komisji

nie były wprawdzie wielkie, do czego w dużej mierze przyczynił się brak

należytego poparcia ze strony władz Polskiej Akademii Umiejętności, ale

swoimi inicjatywami przyczyniła się ona walnie do powojennej odbudowy

historiografii polskiej. Duże znaczenie odegrała tu zwłaszcza Konferencja

Towarzystw i Instytucji Naukowych Uprawiających Badania Historyczne,

zorganizowana z inicjatywy Konopczyńskiego w Krakowie w dniach 26 i 27

października 1947 r.122

Ważnym polem powojennej działalności naukowo-organizacyjnej Konop-

czyńskiego było Polskie Towarzystwo Historyczne. Zrazu koncentrowała

się ona w Oddziale Krakowskim, którego przewodnictwo objął po śmierci

S. Kutrzeby 22 czerwca 1946 r. I tym razem autor Dziejów Polski nowożytnej

prześcignął wszystkich pozostałych jego członków w liczbie wygłoszonych

referatów naukowych. W dniu 17 stycznia 1947 r. odbyło się w Łodzi posie-

dzenie dawnego Zarządu Głównego, a następnie pierwsze po wojnie Walne

Zgromadzenie delegatów Towarzystwa, które wybrało Konopczyńskiego pre-

zesem nowego Zarządu Głównego tej organizacjil23. W ten sposób historyk

, izo gJ. Akc. 137/67. Udział W. Konopczyńskiego w pracach Komisji Historycznej

PAU. Sprawozdanie pożegnałne ustępująeego przewodniczącego Komisji Władysła-

wa Konopezyńskiego, dnia 24 czerwca 1949, maszynopis.

lzl Komisja Historyczna PAU, "Kwartalnik Historyczny", R. 53:1939-1945, s. 743.

zz por. Protokód Konferencji Towarzystw i Instytucji Naukowych Uprawia-

jących Badania Historyczne, zorganizowanej przez Komisjg Historyczną PAU w dniach

26 i 27 października 1947 r. w Krakowie, Kraków 1948.

123 por. "Kwartalnik Historyczny", R. 55:1948, s. 244.

35

††††††††††††††††††††††††㔳਍ഌഊ

krakowski objął drugą spośród trzech najważniejszych funkcji organizacyj-

nych istniejących w ówczesnej historiografli polskiej.

Rok 1947 to okres szczytowego powodzenia zawodowego Konopczyńskiego

i zarazem początek jego upadku. Ten wielkiej klasy badacz, zasłużony dy-

daktyk i organizator nauki, nie chciał przystosować się do nowych warun-

ków. Niechętnie patrzył na dokonujące się w Polsce przemiany społeczne

ideologiczne i polityczne. W toczących się wówczas dyskusjach na temat

przyszłości historiografii polskiej zdecydowanie opowiedział się za konty-

nuacją dorobku nauki przedwojennej, broniłjej podstaw metodologicznychl24,

O marksizmie wypowiadał się z przekąsem, nie kryjąe swojej doń niechęci.

Dostrzegał wprawdzie konieczność wzbogacenia problematyki badań histo-

rycznych (pisał m.in. o potrzebie położenia większego nacisku na historię

Ziem Zachodnich, a także na dzieje chłopów i "warstwy robotniczej"), ale

jednocześnie podkreślał, iż nie powinno to prowadzić do zbyt daleko idącej

rewizji dotychczasowych zapatrywań. Opowiadał się za odbudową, a nie

przebudową nauki polskiej. Zmiany w niej się dokonujące ("częściowa

przebudowa") nie powinny naruszać starych, zdrowych jeszcze, zdaniem

autora, fundamentów.

Reprezentując takie poglądy Konopczyński popadł w konflikt nie tylko

z czynnikami sterującymi polityką naukową i kulturalną, ale także z częścią

środowiska historycznego. Sytuaeję skomplikowała choroba serca (1947 r.),

która na jakiś czas wyłączyła go nawet z aktywnej działalności organiza-

cyjno-naukowej. Stawał się nazbyt drażliwy, sarkastyczny, rwały się jego

stosunki z różnymi kolegami uniwersyteckimi. Uprzedzając dalsze wywody,

stwierdzimy w tym miejscu, że w "okresie błędów i wypaczeń" w walce

z Konopczyńskim stosowano nie zawsze uczciwe metody. Atakowano nie

tylko jego rzeczywistą postawę, ale stosowano szykany i wysuwano bezza-

sadne pomówienia.

Prezesem Polskiego Towarzystwa Historycznego był Konopczyński zale-

dwie kilka miesięcy. Jego wybór nie znalazł aprobaty ówczesnych władz;

minister oświaty odmówił prowadzenia z nim rozmów, a także mansowania

dalszej działalności Towarzystwa. W tej sytuacji, wobec braku zdecydowa-

nego poparcia ze strony elektorów, Konopczyński złożył rezygnację. 15 kwie-

tnia 1947 r. nadzwyczajne Walne Zgromadzenie delegatów wybrało nowego

prezesa Polskiego Towarzystwa Historycznegol25. Rok później (25 maja 1948)

ustąpił Konopczyński ze stanowiska przewodniczącego Oddziału Krakowskie-

go Towarzystwal26. Szybko zaczęły spadać nań kolejne ciosy. Pismem z dnia

12 października 1948 r. minister oświaty zawiadomił rektora Uniwersytetu

Jagiellońskiego, iż nie uwzględnił wniosku Rady Wydziału Humanistycznego

o pozostawienie Konopczyńskiego w służbie czynnej mimo przekroczenia wie-

124 por. W. Konopczyński Zadania nauki historycznej w Polsce dzisiejszej, "Nau-

ka Polska", R. 25: 1947, s. 154-177; tenże Dzieje nauki historycznej w Polsce,

"Przegląd Powszechny", t. 228, 1949, s. 27-45, 145-160; tenże Kryteria sądu histo-

ryeznego, "Przegląd Powszechny", t. 225, 1948, s. 15-27; tenże Pigeiolecie polskiej

historiografii powojennej, "Przegląd Powszechny", t. 229,1950, s. 210-216.

125 Por. "Kwartalnik Historyczny", R. 55: 1948, s. 245; T. Manteuffel, M. Serej-

ski Polskie Towarzystwo Historyczne (1886-1956), [w:] Polskie Towarzystwo Historyczne

1886-1956. Ksigga Pamiątkowa..., Warszawa 1958, s. 20.

126 por. "Kwartalnik Historyczny", R. 54:1948, z. 3-4, s. 556.

36

ku emerytalnegol2 . Z dniem 3I października 1948 r. historyk krakowski

definitywnie przeniesiony został "w stan spoczynku", inaczej mówiąc =

pozbawiony katedry i odsunięty od zajęć uniwersyteckich. Niespełna rok póź-

niej (18 maja 1949), po seru konfliktów z nowymi władzami Polskiej Aka-

demii Umiejętności, czuł się zmuszony złożyć rezygnację ze stanowiska prze-

wodniczącego Komisji Historycznej PAU. Rezygnacja została przyjęta na

posiedzeniu Komisji w dniu 20 czerwca 1949 r. Zrezygnował także (18 maja

1949) ze stanowiska redaktora głównego Polskiego Słownika Biograficznego.

Kolejno zamykały się przed nim różne wydawnictwa; drobniejsze prace

publikował w czasopismach katolickich: "Przeglądzie Powszechnym", "Ty-

y " " y

odniku Powszechn m, "Naszej Przeszłości i inn ch. Dzieła wi ksze da-

remnie czekały na druk. Atakowano Konopczyńskiego ostro i bezwzględnie.

Niektórzy, nie mogąc mu wybaczyć uszczypliwych uwag o Żydach czy

Ukraińcach, okrzyczeli go "zoologicznym nacjonalistą". Opinia ta na długo

doń przylgnęła. W referacie Podsekcji Historii, wygłoszonym na I Kongre-

sie Nauki Polskiej (1951), doszukano się w pracach Konopczyńskiego ni

mniej ni więcej tylko "rasistowskiej furii"12s. Nie mogąc publicznie odpo-

wiedzieć na te oskarżenia, rozesłał do grona kolegów pismo, w którym

stwierdzał: "Ktokolwiek czyta inteligentnie i sumiennie moje prace, wie, że

o chłopach piszę bez społecznych uprzedzeń, a najwięcej przykrych rzeczy

mam do powiedzenia szlachcie i magnatom. Gdzie tu jest furia rasistowska,

gdzie szowinizm? " 129

Boleśnie odczuwał też Konopczyński pogłębiające się z każdym rokiem

osamotnienie. W styczniu 1952 r., w liście do swego ucznia Władysława

Czaplińskiego napisał: "Jako Królewiak, wychowanek epoki apuchtinowskiej,

wyobrażałem sobie [...], że można odwracać się od pewnych ludzi zewnętrz-

nie, a nie odwracać wewnętrznie. Widzę jednak, obserwując niektórych zna-

jomych krakowskich, źe tej królewiackiej umiejętności nie posiadają. Z ko-

nieczności dzielę ludzi na takich, co mnie unikają, i takich, co nie unikają.

Niektórzy z tamtych woleliby nawet, żebym nigdy nie istniał. A ponieważ

ja jednak istnieję i będę straszył ludzi jeszcze po śmierci, więc tym większa

panika [...] " 130

W tej dusznej atmosferze, wiosną 1952 r. obchodził Konopczyński 50-lecie

pracy naukowej. Uroczystość zgromadziła zaledwie kilkanaście osób, miała

charakter prywatny i odbyła się w domu jubilata.

Klęski życiowe znacznie pogorszyły stan zdrowia historyka, ale go nie

załamały. Pracował do ostatnich miesięcy życia (zmarł w Młyniku, majątku

rodzinnym, 12 lipca 1952 r.), wykańczając rozpoczęte wcześniej dzieła

i porządkując zebrane materiały. W latach powojennych, oprócz wspomnia-

nych wyżej książek o Fryderyku Wielkim i kwestii bałtyckiej, ogłosił kilka

poważnych rozpraw i publikacji źródłowychl3l, a także wartościowe, choć

127 AUJ S II 619. Teczka osobowa W. Konopczyńskiego. Pismo Ministra Oświaty

do Rektora UJ z dnia 12 października 1948 r.

128 p0r. "Kwartalnik Historyczny", R. 58:1950-51, z. 3-4, s. 269.

lz9 Cyt. za W. Czapliński Wladys aw Konopczyński, jakim go znalem, s. 249.

130 Tamże.

131 por. W. Konopczyński Anglia a Polska w XVIl1 wieku, "Pamiętnik Biblioteki

Kórnickiej", t. 4, 1947, s. 93-129; tenże Stanislaw Dunin-Karwacki (1640-1724),

"Przegląd Historyczny", t. 37, 1948, s. 261-275; tenże Feldmarszałek Fleming,

37

†††††††††††††††††††††††††㜳਍ഌഊ

nie wolne od luk i pomyłek wydawnictwo informacyjne Chronologia sejmów pol-

skich 1493-1793132. Główną uwagę skupił jednak na tematach nowych.

Wymienić tu przede wszystkim należy dwutomowe dzieło Polscy pisarze

polityczni XTiIII wieku, którego tom pierwszy, przygotowany do druku przez

E. Rostworowskiego, ukazał się kilkanaście lat po śmierci autoral33. Ocenia-

jąc to dzieło w 1977 r., Jerzy Michalski napisał: "Głęboka znajomość epoki,

jej realiów pozwoliła Konopczyńskiemu dostrzec wiele spraw nieuchwyt-

nych dla tych autorów, którzy zajmowali się polską myślą polityczną i spo-

łeczną XVIII w. bez takiej znajomości. Ostatnia praca Konopczyńskiego

powstała w niesprzyjającej atmosferze i w czasie, kiedy stan zdrowia nie

pozwalał mu na dawny rozmach badawczy. Stąd w pracy tej wyczuwa się

pewien pośpiech, m.in. wyrażający się w zbyt niekiedy pochopnych atrybu-

cjach autorstwa. Nie ulega jednak kwestii, że praca ta, wyraz niezłomnej

aktywności naukowej autora, była ważkim wkładem w naszą historiografię

i trzeba wyrazić głęboki żal, że jej druga część, podobnie jak monografia

o pierwszym rozbiorze nie doczekały się jeszcze druku" 134. Ilo tej kompe-

tentnej oceny dodać należy, iż dzieło Konopczyńskiego wydobyło z zapomnie-

nia wielu pisarzy politycznych epoki saskiej, pogłębiło dotychczasową wie-

dzę na temat toczących się właśnie wówczas sporów prawnoustrojowych,

ukazało pełniej narodziny polskiej myśli oświeceniowej.

Szersza wzmianka należy się Historyce Konopczyńskiego. Prowadząc od

1920 r. wykłady z metodologii historii, od dawna nosił się on z zamiarem

usystematyzowania swoich poglądów teoretycznych i przedstawienia ich w

odrębnym dziele, przeznaczonym dla studentów i młodszej generacji histo-

ryków. W 1930 r. ogłosił obszerną recenzję Historyki M. Handelsmanal35,

w której krytykował historyka warszawskiego m.in. za nadmierne ufilozo-

ficznienie wywodów, a także zbytnie uleganie nowszym, nie zawsze należycie

pogłębionym, zdaniem autora, teoriom metodologicznym. Wypowiedź ta po-

zwala się zorientować, w jakim kierunku zmierzała wówczas refleksja teore-

tyczna i metodologiczna historyka krakowskiego. Pierwszą drukowaną zapo-

wiedzią Historyki Konopczyńskiego było krótkie jej streszczenie, przedsta-

wione na posiedzeniu Wydziału II Towarzystwa Naukowego Warszawskiego

w dniu 25 października 1946 r.136 Dzieło miało się ukazać pod firmą tego

Towarzystwa w 1948 r., ale w 1949 r. druk na etapie korekty złamanej

wstrzymano. Bezpośrednią przyczyną był mocno kontrowersyjny rozdział

o materializmie historycznym, zakwestionowany przez cenzurę.

"Roczniki Historyczne", R. 37: 1949, s. 163-180; tenże Reforma elckcji czy naprawa

Rzeczypospolitej. (Wybór źródel 1630-1632), Kraków 1949, s. 108 (odb. z Archiwum

Komisji Historycznej PAU, t. 4, Seria II, t.16 ogólnego zbioru).

132 Kraków 1948, s. 43 (odb. z Archiwum Komisji Historycznej PAU, t. 4, Seria II, t.16

ogólnego zbioru).

133 por. W. Konopczyński Polscy pisarze polityczni Xl III wieku (do Sejmu Czte-

roletniego), Warszawa 1966.

134 J. Michalski Wladyslaw Konopczyński jako badacz czasów stanislan,owskich,

s. 79.

135 "Kwartalnik Historyczny", R. 44:1930, z.1, s.190-205.

136 por. W. Konopczyński Historyka, "Sprawozdania z Posiedzeń Wydziału II

Nauk Historycznych, Społecznych i Filozofcznych Towarzystwa Naukowego War-

szawskiego", R. 41:1946, s. 44-45.

38

Dziś, po upływie kilkudziesięciu lat od tamtych wydarzeń, możemy spoj-

rzeć na Historykg Konopczyńskiegol3 spokojnie, bez politycznych emocji.

Dzieło bardzo nierówne, znakomite w swych partiach dotyczących spraw czysto

warsztatowych, znacznie słabsze w częściach poświęconych analizie zagadnień

ściśle teoretycznych. Omawiając Sposoby badań historycznych (część I książki)

wykorzystał autor swoje przebogate doświadczenia badawcze, nasycił wykład

licznymi, ciekawie zaprezentowanymi przykładami. W części tej, poświęconej

w głównej mierze krytyce źródeł i ustalaniu faktów historycznych, odnajdujemy

wiele rozdziałów znacznie Iepiej opracowanych niż analogiczne fragmenty

Historyki Handelsmana.

Inaczej wypadnie ocenić część II książki zatytułowaną Teoria poznania

historycznego. Jej lektura nasuwa wniosek, iż historyk-empiryk miał po-

ważne kłopoty z analizą złożonych problemów teoretycznych. Jego znajo-

mość piśmiennictwa filozoficznego i metodologicznego dotyczącego poznania

historycznego, a także teorii procesu dziejowego, nie wykraczała w zasadzie

poza 1914 r. Innymi słowy, podejmując dyskusję na takie tematy, jak Przy-

czynowość w dziejach, Prawa historyczne, Rozwój i jego czynniki, Charakter

poznania historycznego itp., oparł się autor na dawniejszej, mocno już wów-

czas przestarzałej literaturze przedmiotu. W partiach teoretycznych książka

Konopczyńskiego ustępuje wcześniejszemu opracowaniu Handelsmana. Wi-

dać wyraźnie, iż w przeciwieństwie do niego, historyk krakowski nie podej-

mował systematycznych studiów metodologicznych, poprzestał na tej zna-

jomości problematyki, jaką wyniósł z lektur i przemyśleń okresu swej nauko-

wej młodości.

W rozważaniach dotyczących charakteru poznania historycznego Konop-

czyński szedł tropem myślicieli antypozytywistycznych: W. Dilthey'a, G. Sim-

mla i H. Rickerta. Historyk - podkreślał - nie może ograniczyć się do da-

nych zaczerpniętych ze źródeł; sens dziejów można jedynie zgłębić na dro-

dze psychologicznej introspekcji. Sprawia to, iż "rozumienie historii" prze-

chodzi przez filtr "dodatkowego aprioryzmu czy też subiektywizmu, jakie-

go nie zna badanie pozaludzkiej przyrody". Uzasadniając swoje stanowisko

w tej sprawie, Konopczyński pisał: "Łączy nas z przeszłością pewna psycho-

logiczna tożsamość, tym silniejsza im czasy są bliższe. P r z e z w y c i ę ż e-

n i e t ej d u c h o w ej odległości jest może najtrudniejszym zadaniem dla

badacza [...j. Organem, który otwiera nam wstęp do minionych epok jest

nasza jaźń. Daremnie Ranke żądał od dziejopisów, aby to ja starali się

zgasić. Gdyby ono zgasło - jak słusznie konkluduje Simmel - nie mieli-

byśmy czym poznawać cudzych jaźni"13s. Historyk musi więc wczuwać się

w przeszłość, przeżywać ją. Nie postępuje tu jednak dowolnie, jest bowiem

skrępowany źródłami, które narzucają mu "pierwszą reprodukcję szczegó-

łów".

Przeciwstawiając się tendencji antypsychologicznej, zaznaczającej się już

bardzo silnie w humanistyce europejskiej okresu międzywojennego, Konop-

czyński stwierdzał: "Epokę zna jednak dopiero ten, kto samodzielnie prze-

137 Zachowały się arkusze korektorskie dzieła, przechowywane obecnie w Archi-

wum Polskiej Akademii Nauk (zespół Towarzystwa Naukowego Warszawskiego)

oraz w Bibliotece Jagiellońskiej.

138 gJ. Akc. 56/61. W. Konopczyński Historyka, korekty złamane, s.165-166.

39

††††††††††††††††††††††††㤳਍ഌഊ

kopie się przez różnorakie źródła i samodzielnie przetrawi swój materiał,

aż do zupełnego zżycia się z ówczesnymi ludźmi.

Nade wszystko zaś [... powinien historyk pogłębić swe duszoznawstwo,

czytając dzieła literackie: więc dramaturgów z Szekspirem na czele, eseistów

w rodzaju La Bruyere'a (Les caracteres), powieściopisarzy na miarę Balzaka

i Dostojewskiego, no i oczywiście studiując dzieła naukowe z zakresu psy-

chologii" ' 39. Historia nie może się obejść bez "zaglądania do dusz", jest to

nieodzowny warunek pełnego poznania przeszłości.

Wypowiadając tego rodzaju poglądy Konopczyński nawiązywał do swoich

wcześniejszych zapatrywań, ugruntowanych już dość mocno w pierwszym

dziesięcioleciu XX w. Były to poglądy typowe dla tamtej epoki, wówczas

niemal powszechnie akceptowanel40, teraz jednak, po 1945 r., raczej już

odosobnione, nieco może nawet anachroniczne.

Pewną ewolucję można natomiast zaobserwować w zapatrywaniach Konop-

czyńskiego na proces dziejowy. Przed I wojną światową historyk krakowski

stał na pozycjach skrajnego idiografizmu i indeterminizmu. W Historyce za-

jął w tych sprawach stanowisko bardziej umiarkowane. "Uznając znaczenie

pojedynczego faktu, nie wyrzeka się historia - pisał - wykrywania przy-

Gzyn ani stwierdzania p r a w i d ł o w o ś c i, a ceniąc jedne i drugie, nie

rezygnuje ona z góry i z takich metod rozumowania, które prowadzą do

ustalania praw."'41 W dziejach, zdaniem Konopczyńskiego, mamy do czy-

nienia zarówno ze sferą "bytu nieprawidłowego", jak też ze zjawiskami pod-

legającymi prawom. "Ktokolwiek nie poprzestaje na prostej rejestracji fak-

tów, dostrzega rychło powtarzające sig związki lub prawidłowości w p e w n e j

I i c z b i e wypadków." ' 42

To zastrzeżenie jest wielce charakterystyczne dla autora Historyki. Przyj-

mując umiarkowaną wersję idiografizmu, starając się ją pogodzić z niektórymi

postulatami nomotetystów, Konopczyński zdecydowanie odcinał się od wszel-

kich teorii fatalistycznych. Występując przeciwko koncepcjom skrajnie de- I

terministycznym, pisał: "Innymi słowy, są w dziejach możliwości i niemożli-

wości materialne - tudzież moralne. Pierwsze obliczamy według wypadkowej sił

i mas, drugie polegają na imponderabiliach psychicznych" t43.

Akceptując pewne nowe tendencje w historiografii, historyk jednocześnie

przestrzegał przed zbytnim jej usocjologicznieniem i znomotetyzowaniem.

"Że w dziejach więcej jest koniecznego związku, niż to się na pierwszy rzut

oka wydaje, nie ulega wątpliwości. Istnieje twardy grunt pod nogami i war-

to go poznać. Dużą część tej twardości trzeba złożyć na karb struktury

i funkcji życiowych wielkiej masy. Im lepiej to podłoże zgłębimy, zmierzy-

my, obliczymy, tym trafniej uchwycimy także pierwiastek wolny, to znaczy i

od woli ludzkiej zależny. Można więc tylko przyklasnąć takim nawoływa-

niom, jak: więcej uwagi na sprawy masowe, więcej szukania prawidłowości

'3 BJ. Akc. 55/61. W. Konopczyński Historyka, korekty szpaltowe, cz. II, szpal-

ta 1.

140 por. J. Maternicki O nowy k.sztalt hi.storii. Z buduri nad recepeją zuchodnio-

europej.skiej myśli metodologicznej t1 hi.storiogrufu pol.skiej w dobie modernizmu i neo-

romantyzmu, "Dzieje Najnowsze", R.12:1980, nr 1, s. 119-171.

t41 W. Konopczyński Historyka, korekty złamane, s.146.

I 42 7 amżc, s. 13 5.

143 W. Konopezyński Historyka, korekty szpaltowe, cz. II, szpalta 3.

40

i konieczności. Nie można jednak przyjąć rad czy też postulatów takich

teoretyków, jak Bourdeau i Lacombe, aby historyk wzgardził wszystkim,

co indywidualne, wybitne, nieprawidłowe."144

W historii - podkreślał - chodzi zarówno o "zrozumienie", jak i "wy-

jaśnienie" zaistniałych faktów: "[...] rozumienie wnika zawsze w I u d z k i s e n s

zjawisk, wszelkie zaś nawiązywanie zewnętrznych stosunków między zjawiskami

jest tylko wyjaśnieniem"145.

Stanowisko autora w wielu sprawach nie jest jasne. Cechą charaktery-

styczną refleksji teoretycznej Konopczyńskiego jest brak precyzji pojęcio-

wej, mieszanie różnych kwestii. Tytułem przykładu podamy tu następujące

zdania: "Nie ma jednego szablonu przyczynowości w dziejach [...]. Rzeczy-

wistość historyczna jest irracjonalna"146. statniego zdania nie należy jed-

nak rozumieć dosłownie, bowiem w toku całych swoich wywodów autor kła-

dzie nacisk na coś wręcz przeciwnego - na świadome i celowe działanie

człowieka.

Konopczyński wyodrębniał dwa równoprawne rodzaje (nie dziedziny!)

historii: "dzieje polityczne" i "dzieje rozwoju". Tradycyjny podział histo-

rii na dziedziny (Kościół, prawo i ustrój, stosunki społeczne, życie gospo-

darcze, kultura, polityka) budzi, jego zdaniem, poważne zastrzeżenia.

"Rozróżnienie to byłoby konsekwentne, gdyby historia polityczna miała

swoją odrębną sferę rozwoju, nie pokrywającą się z powyższymi innymi.

Tak jednak nie jest. Polityka ako działalność i umiejętność) wkracza

w różne inne dziedziny, cele i środki upatruje sobie w sferze religu, ustroju,

prawa, porządku społecznego i funkcji gospodarczych, oświaty itd."147

Warto się przy tej sprawie nieco zatrzymać. Wbrew obiegowym sądom,

autor Historyki nie utożsamiał historu politycznej z dziejami państwa. Pi-

sał wręcz: "Historia polityczna wcale nie jest równoznaczną z rozwojem

państwowości ani nie wychodzi z założenia, że państwowość jest szczytem

ludzkiej działalności". Różni się ona od "dziejów rozwoju" tym, iż "śledzi

sprawy wolno i celowo, a nie losowo. Wolno, to znaczy zależnie od ludzkiej

woli, a nie tylko od stanu rzeczy, przyczyn i skutków, celowo - znaczy

skierowane do pewnego celu, choć bardzo często bezskutecznie"14s. Inny-

mi słowy: historia polityczna rozpatruje dzieje z perspektywy wolnej i celo-

wej działalności człowieka. "W historii p o 1 i t y c z n e j ten tylko stwierdzi

konieczność, kto wykaże determinizm w samej walce pobudek działającej

osoby." 149

Formułując tego rodzaju poglądy Konopczyński pozostawał na pozycjach

personalistycznych. Nie znaczy to jednak, aby miał hołdować wyobrażeniom

heroistycznym, wedle których jedna wybitna jednostka jest w stanie zmie-

nić bieg dziejów. Personalizm Konopczyńskiego wyrażał się w czym innym,

a mianowicie w traktowaniu dziejów jako rezultatu działań wielu mniej

lub bardziej wybijających się ponad przeciętność osób. Ideę tę sformułował

144 j, Konopczyński Historyka, korekty złamane, s.151.

145 Tamże, s. 131.

146 I'amże, s. 145.

147 'amże, s. 6.

148 ) j. Konopczyński Historyka, korekty szpaltowe, cz. II, szpalta 6.

149 Tamże, szpałta 4.

41

††††††††††††††††††††††††ㄴ਍ഌഊ

dobitnie w cytowanym już Sprawozdaniu pożegnalnym... z 1949 r.: "Życiem

nie kieruje ani jednostka, ani ogół, kieruje nim elita"150.

Akcentując znaczenie wolnej woli człowieka, autor Historyki zwracał jed-

nocześnie uwagę na fakt, iż jest ona ograniczona "przez własne słabości,

przez konieczność szukania środków wiodących do celu, przez przeszkody

zewnętrzne - i przez fakt, że nas są miliony" 151.

Personalizm Konopczyńskiego nie wykluczał zainteresowania życiem zbio-

rowym. W pewnym miejscu swoich wywodów autor stwierdził nawet: "Hi-

storia polityczna nie jest historią pojedynczych osób, wypełniają ją bowiem

także grupy: partie, klasy społeczne, różne organizacje"152. Autor Historyki

dostrzegał też społeczne podłoże działalności jednostek: "[...] aby zrozumieć

warunki działania pewnego pracownika, reformatora, apostoła, rewolucjo-

nisty, króla, trzeba sobie uprzytomnić masowe przejawy naokoło jego oso-

by, strukturę społeczeństwa i ducha czasu" 153. gadacz historu politycznej

powinien więc, zdaniem Konopczyńskiego, interesować się również zjawi-

skami leżącymi w sferze objętej "dziejami rozwoju", a więc życiem społecz-

nym, gospodarczym, kulturalnym itd. Proponowany przez niego program

"historii politycznej" tkwił mocno w świecie pojęć neoromantycznych,

uwzględniał jednak również, jak widzieliśmy, niektóre postulaty historio-

grafii "socjologizującej".

Stosunek Konopczyńskiego do marksizmu był zdecydowanie negatywny.

Rozdział Historyki poświęcony materializmowi historycznemu (8 stron) świad-

czy jednak o małej znajomości tematu. Nic nie wskazuje na to, aby Ko-

nopczyński zagłębiał się w studiowanie dzieł Marksa czy Engelsa, swoją wie-

dzę o marksizmie czerpał raczej z popularnych, bardzo uproszczonych inter-

pretacji Marksa, masowo wówczas powielanych w licznych artykułach i bro-

szurach. Tłumaczy to po części niski poziom wywodów polemicznych autora.

Streszczenie "doktryny" (określenie Konopczyńskiego) jest płytkie i wyraźnie

tendencyjne, a krytyka - bardzo powierzchowna.

Konopczyński utożsamiał materializm historyczny z prymitywnym ekono-

mizmem. Występując przeciwko absolutyzowaniu czynnika ekonomicznego

w dziejach dowodził, że w gruncie rzeczy "prymat ekonomiki jest bardzo

ograniczony i nawet elastyczny"154. pobudki materialne "grają wielką rolę

w życiu jednostek i narodów", ale nie są czynnikiem decydującym, wystg-

pują obok wielu innych. W tym samym miejscu uczynił też Konopczyński

znamienne wyznanie: "Gdyby nas nie odstraszało bojowe nastawienie wy-

znawców materializmu historycznego, mielibyśmy z ich wywodów więcej

korzyści, niż to dotychczas się okazuje. Życie ekonomiczne w znaczeniu szer-

szym niż u Marksa, bo obejmujące i produkcję, i podział dóbr, i konsumpcję,

niewątpliwie ukształca ustrój społeczny; przy czym ten ostatni stanowi o wielu

150 BJ. A.,c. 137/61. Udział W. Konopczyńskiego w pracach Komisji Historycznej

PAU. Sprawozdanie pożegnalne ustępującego przewodniczącego Komisji W. Konop-

czyńskiego, dnia 24 czerwca 1949 r. W Historyce autor na ten temat napisał

m.in.: "Dopiero ludzie naprawdę wybitni (i poniekąd beniaminkowie fortuny) zakłócają

przeciętny bieg historii swoim J a". W. Konopczyński Historyka, korekty złamane, s.159.

151 W, Konopczyński Historyka, korekty szpaltowe, cz. II, szpalta 3.

152 W. Konopczyński Historyka, korekty złamane, s. 6.

153 Tamże, s. 9.

154 Tamże, s. 25.

42

urządzeniach państwowych, a cele gospodarcze i polityczne wpływają na oby-

czaje. W tych zależnościach (i częściowo współzależnościach) szukać należy

owego twardego dna dziejów, o którym pisze Bujak" I 55.

Trudno w sposób jednoznaczny ocenić te wywody, wiele w nich niejasno-

ści i wewnętrznych sprzeczności. Historyk krakowski polemizował nie tyle

z marksizmem, ile z prymitywnymi jego interpretacjami drugiej połowy lat

czterdziestych XX w. Nie zasklepiał się też całkowicie w sferze starych po-

jęć; mimo wyraźnej i nieukrywanej niechęci, a nawet wrogości do materia-

lizmu historycznego, potrafił zdobyć się na stwierdzenie, że przy bardziej

otwartym i ostrożnym stosowaniu jego założeń oczekiwać można wielu ko-

rzyści naukowych. Jakkolwiek jednak byśmy interpretowali wywody Ko-

nopczyńskiego, pewne jest, iż był on znacznie lepszym historykiem niż teo-

retykiem historii. Jego Historyka ma już dziś jedynie wartość historyczną

jako dokument myśli autora, a także świadectwo dyskusji i polemik metodo-

logicznych lat czterdziestych naszego stulecia.

Znacznie łagodniej obszedł się czas z pracami historycznymi Konopczyń-

skiego. Wiele z nich, mimo upływu kilkudziesięciu lat, stanowi nadal "ostat-

nie słowo nauki". Dotyczy to m.in. takich monografii, jak Polska w dobie wojny

siedmioletniej, Geneza i ustanowienie Rady Nieustającej, Polska a Szwecja...

1660-1795, Konfederacja Barska oraz Polscy pisarze polityczni XIiII1 w. Do

opracowań wartościowych, wciąż jeszcze właściwie niezastąpionych, zaliczyć

również należy syntetyczne Dzieje Polski nowożytnej.

Kiedy Konopczyński powziął myśl napisania tego dzieła, nie wiemy. Praw-

dopodobnie stało się to w 1930 r., po porażce w wyborach do senatu. Z pa-

pierów historyka przechowywanych w Bibliotece Jagiellońskiej wynika, iż

najpóźniej w początkach 1931 r. Konopczyński zwrócił się z odpowiednią

propozycją w tej sprawie do Komitetu Wydawniczego Podręczników Aka-

demickich, działającego przy ówczesnym Ministerstwie Wyznań Religijnych

i Oświecenia Publicznegol56. Mimo pozytywnej odpowiedzi Komitetu do pod-

pisania umowy wydawniczej nie doszło. W 1933 r. historyk krakowski pró-

bował zainteresować drukiem tego dzieła Wydawnictwo Zakładu Narodowe-

go im. Ossolińskichl57, ale i tym razem do sfinalizowania rozmów nie doszło.

Prawdopodobnie nie zdołano uzgodnić spraw flnansowych. Ostatecznie Ko-

nopczyński zdecydował się wydać Dzieje Polski nowożytnej własnym nakła-

dem, powierzając druk dzieła Drukarni Pawła Mitręgi w Cieszynie, a jego

rozpowszechnienie firmie Gebethner i Wolff w Krakowie. Z zachowanej kal-

kulacji kosztów druku wynika, że synteza Konopczyńskiego ukazała się

w nakładzie 3000 egz.158 Pierwsze jej egzemplarze trafiły do księgarń w li-

stopadzie 1936 r. Z "rachunków komisowych" firmy Gebethner i Wolff wy-

nika, że dzieło rozchodziło się dość powoli; w okresie trzech pierwszych mie-

sięcy do rąk kupujących trafiło 320 egzemplarzy książki, później sprzeda-

155 W, Konopczyński Historyka, korekty szpaltowe, cz. II, szpalta 8.

156 gJ, Akc. 139/61. Korespondencja W. Konopczyńskiego z wydawcami. Pisma

Komitetu Wydawniczego Podręczników Akademickich z dnia 5 marca oraz 26 maja

1931 r.

157 gJ. Akc. 139/61. Korespondencja W. Konopczyńskiego z wydawcami. Pismo

Wydawnictwa Zakładu Narodowego im. Ossolińskich z dn. 26 IV 1933 r.

158 gJ. Akc. 139/61. Korespondencja W. Konopcz ńskiego z wydawcami. Pismo

P. Mitręgi z dnia 11 listopada 1935 r.

43

††††††††††††††††††††††††㌴਍ഌഊ

wano przeciętnie po kilkadziesiąt egzemplarzy miesięcznie. W okresie od

2 listopada 1936 do 9 kwietnia 1939 r. firma Gebethner i Wolff sprzedała

ogółem 1008 egzemplarzy dziełal59. Część nakładu była rozprowadzona przez

samego autora, dużo jednak egzemplarzy zalegało magazyny. Przyczynę tego

stanu rzeczy upatrywać należy w dość wysokiej cenie książki i dużym zu-

bożeniu społeczeństwa, zwłaszcza inteligencji, w latach wcześniejszych, w okre-

sie kryzysu gospodarczego. Podajemy te szczegóły, bo są one bardzo charak-

terystyczne dla stanu ówczesnego rynku księgarskiego. Naukowa książka hi-

storyczna z trudem torowała sobie wówczas drogę do szerszych kręgów czy-

telniczych, które z reguły poprzestawały na lekturze publikacji łatwiejszych

i... tańszych.

Dzieło pomyślane było skromnie, jako podręcznik uniwersytecki stano-

wiący kontynuację wydanych w 1926 r. przez R. Grodeckiego, S. Zachorow-

skiego i J. Dąbrowskiego Dziejów Polski średniowiecznej. I choć Konopczyń-

ski nigdy nie nazwał swojej pracy syntezą (pojęcie to rezerwował raczej dla

dzieł historiozoficznych i publicystycznych, zmierzających "do konstrukcji

kultur, prądów, charakterów narodowych"160), to jednak na tę nazwę Dzieje

Polski nowożytnej w pełni zasłużyły. Nie jest to prosta suma faktów, ale

dość głęboko przemyślana, choć może nie zawsze należycie w szczegółach

wykończona synteza erudycyjna. Posługując się tym pojęciem chcemy pod-

kreślić dwie rzeczy: a) bogactwo zawartych w dziele informacji rzeczowych,

opartych w dużej mierze na badaniach źródłowych samego autora oraz

b) podporządkowanie całego wykładu pewnej myśli przewodniej, która spa-

ja owe tysiące, dziesiątki tysięcy faktów podanych przez Konopczyńskiego

w organiczną całość, stanowiącą nową, w znacznym stopniu oryginalną próbę

wyjaśnienia losów Polski w czasach nowożytnyeh. Jest to dzieło na wskroś

indywidualne, w którym w pełni odbija się bogata, pełna powikłań osobo-

wość autora, jego nie wolny od sprzeczności system wartości. Czytając Dzieje

Polski nowożytnej, obcujemy nie tylko z wielkim erudytą, ale i poważnym

myślicielem historycznym i politycznym. Błędem byłoby jednak patrzeć na

dzieło Konopczyńskiego jedynie przez pryzmat jego przynależności partyjnej.

Nie brak wprawdzie w jego pracy pierwiastków nacjonalistycznych, ale i nie

brak też poważnej refleksji nad życiem państwowym Polaków i miejscem

Polski w Europie. Innymi słowy, myśl historyczna Konopczyńskiego wykra-

cza poza ramy światopoglądu nacjonalistycznego, obok treści zdezaktualizo-

wanych, zdeterminowanych w dużym stopniu horyzontem klasowym autora,

mieści w sobie także wiele pierwiastków uniwersalnych, pobudzająeych do

refleksji również czytelników stojących na innych niż autor pozycjach ideo-

logicznych i politycznych.

159 BJ. Akc.139/61. Korespondencja W. Konopczyńskiego z wydawcami. Rachunki

firmy Gebethner i Wolff z lat 1936-1939.

so gJ. Akc. 56/61. W. Konopczyński Historyka, korekty złamane, s. 127. "Suma

arytmetyezna szczegółów to jeszcze nie synteza, w każdym ra ie niewysokiego rzę-

du. W rzeczywistości synteza bywa c e 1 e m sama dla siebie albo ś r o d k i e m do

stwierdzenia faktów prostych a ważnych. Zjawiska gospodarcze i prawne, religijne

i artystyczne, gdy je zestawimy na uznanym albo domniemanym wspólnym podkła-

dzie, prowadzą do konstrukcji kultur, prądów, charakterów narodowych [...). Za

najwartościowszą chyba uznać trzeba taką syntezę, na którą składają się różne

nauki, a nie tylko historia". Tamże, s.127-128.

44

Nasz

prezentację syntezy Konopczyńskiego zaczniemy od sprawy z po-

zoru drugorzędnej, w rzeczywistości odgrywającej dużą rolę w odbiorze czy-

telniczym. Chodzi nam tu o bardzo indywidualną, rzadko spotykaną w na-

szym piśmiennictwie naukowym formę wykładu, charakteryzującą się nie

tylko ogromną żywością, ale też i dosadnością języka. Sarkastyczny ton nar-

racji Konopczyńskiego stał się zresztą powodem wielu nieporozumień i nie-

sprawiedliwych oskarżeń. Przykładem może tu być wypowiedź S. Śreniow-

skiego, który w takich określeniach jak: "żywioły kozakujące", "rozwydrzo-

ny" i "nadużywający swobody" żywioł kozacki, "hultajstwo", "ruchawka

chłopska", "hersztowie" kozaccy, stosowanych w opisie wojen kozackich

XVII w. dopatrzył się: "namiętnej nienawiści nacjonalistycznej" wobec chło-

pów ukraińskichl6l. Wspomniany krytyk przeoczył jednak ten drobny fakt,

iż ów "rasowy nacjonalista", jak wytwornie nazwał Konopczyńskiego Śre-

niowski, z wcale nie mniejszą furią atakował destrukcyjną politykę szlachty.

Polaków nazywał "nierządnym narodem", a Rzeczpospolitą pierwszej połowy

XVIII w. przyrównywał do "gnijącej sadzawki"162. W anarchizującej szlach-

cie widział "ślepy motłoch", potępiał "hałaśliwe tłumy pospolitaków" szla-

checkich zgromadzone pod Gołębieml63. W czasie elekcji po abdykacji Jana

Kazimierza "głodni i niecierpliwi pospolitacy krakowscy, lubelscy, sando-

mierscy, wielkopolscy, razem, z nieludzkim rykiem oblegli senat w okopie

i wywarli na zdrajcach żywiołową złość, strzelając do winnych, a trafiając

w niewinną służbę"164,

Nie pobłażał Konopczyński nikomu i niczemu. Miał wiele do zarzucenia

"n a z g u b ę s k a z a n ej m a g n a t e r i i", piętnował też napadający na

protestantów "m o t ł o c h k a t o 1 i c k i" 165. Surowo osądzał niektórych

przedstawicieli hierarchii kościelnej. Oto np. charakterystyka kardynała

Radziejowskiego: "c h c i w o ś c i ą i ambicją r ó w n y podskarbiemu litewskie-

mu, tylko b a r d z i e j o b ł u d n y [...]". Historyk krakowski dostrzegł też

(w czasach saskich) "dwuznaczny wpływ Kurii Rzymskiej, która

na ogół z ewangeliczną predylekcją traktowała nowo nawróconą saską owieczkę,

lekceważąc całe polskie stado [...]"166. Ileż w tym ironii i żalu!

Konopczyński rozdawał więc razy na prawo i lewo, ale nie czynił tego

na oślep, kierował się zawsze, jak dalej zobaczymy, określoną wykładnią

polskiej racji stanu. W tym też głównie kontekście rozpatrywać należy jego

wypowiedzi o wojnach kozackich XVII w.

Język Konopczyńskiego jest pełen wewnętrznej ekspresji, niezwykle so-

czysty, a nawet drapieżny. Autor często posługuje się takimi środkami wy-

razu, jak ironia, metafora czy porównanie, dążąc zaś do maksymalnego upla-

stycznienia wykładu wplata weń szereg interesujących, pełnych wymowy

anegdot.16 ' Oto kilka próbek jego charakterystycznego stylu pisarskiego:

161 por. S. Śreniowski Sprawa chlopska w XTilI wieku w polskiej historiografii

burżuazyjnej, [w:j tegoż Kwestia chlopska w Polsce w Xlill wieku. Szkice, Warsza-

wa 1955, s. 39-40.

162 W. Konopczyński Dzieje Polski nowożytnej, t. 2, s. 495, 597.

163 Tamże, s. 459.

164 Tamże, s. 453.

165 Tamże, s. 451, 537. [Podkreślenia J. M.]

166 Z'amże, s. 493, 549. [Podkreślenia J. M.]

16l pod tym względem upodobnił się autor do swoich mistrzów: Korzona i Askenazego.

45

††††††††††††††††††††††††㔴਍ഌഊ

"Było prawdziwym szczęściem dIa Polski, że Ossoliński umarł 9 sierpnia

[...]". "Pierwszy spadkobierca Wazów (Michał Korybut Wiśniowiecki) mówił

ośmioma językami, ale w żadnym z nich nie miał nic ciekawego do powie-

dzenia." Grzymułtowski to "sejmikowy krętacz", zaś Sobieski kierował się

"dynastycznymi rojeniami". W tym czasie: "Fala dąsów pańskich rzucała się

wysoko i bryzgała pianą". Marysieńka to "niepoprawna intrygantka, gotowa

zamącić sprawy publiczne najpospolitszą prywatą". Maria Ludwika kierowała

Janem Kazimierzem "jak mały Etiopczyk słoniem". Autor pisze o "zbójeckim

napadzie" Fryderyka II na Sląsk, potępia "orgię partyjności", jaka miała

miejsce w Polsce po 1744 r. August III zapowiadał się dobrze, ale: "Z ład-

nego, pulchnego młodzieńca zrobiła się ciężka bryła mięsa i tłuszczu, z każ-

dym rokiem coraz apatyczniejsza i bezmyślniejsza [...]. I jeden jedyny instynkt

tego leniwego, rubasznego króla zostawi po sobie pokaźne rezultaty - instynkt

rozrodczy. Dość powiedzieć, że ze swoją brzydką żoną Marią Józefą dochował

się August ni mniej ni więcej tylko pięciu synów i sześciu córek".

Odnajdujemy też w wykładzie Konopczyńskiego szereg sformułowań pięk-

nych, pełnych patriotycznego uniesienia, jak np. to o Legionach Dąbrowskie-

go, w których znalazła schronienie "dusza polska błąkająca się bez ciała,

żądna wcielenia". A oto obro a insurekcji kościuszkowskiej: "Bez powsta-

nia mielibyśmy w roku 1807 i 1812 zamiast Tadeuszów i Jacków - pokole-

nie rejentów i asesorów"168

Porównanie Dziejów Polski nowożytnej z pierwszymi monografiami Ko-

nopczyńskiego wskazuje na olbrzymi postęp, jakiego dokonał autor w opa-

nowaniu sztuki narracji historycznej. Synteza napisana jest niezwykle inte-

resująco, z dużym zacięciem i polotem, a może nawet i talentem literackim.

Nie stał się wprawdzie Konopczyński mistrzem pióra na miarę Kubali czy

Askenazego, potrafił przecież również i pod tym względem prześcignąć wielu

innych współczesnych sobie historyków.

Drugą sprawą wymagającą komentarza jest dość dyskusyjna, nie wolna

od usterek konstrukcja dzieła. Autor nie przywiązywał wielkiego znaczenia

do zabiegów periodyzacyjnych. W swojej Historyce zapisał: "Periodyzacja

tedy, tj. podział na okresy, przyda się w każdym dziale historii, czy chodzi

o ludzkość, czy o naród, o jego sztukę, ustrój czy literaturę, ale ma ona

znaczenie tylko o r i e n t a c yj n e, pomagając do myślowego opanowania

faktów" 169.

Konopczyński przyjął rozwiązanie, jak mu się wydawało najprostsze, gru-

pując cały niemal materiał w rozdziały obejmujące panowanie kolejnych

władców. Dodatkowym argumentem przemawiającym za tak pomyślaną kon-

strukcją miało być to, że "u nas, przy niedokształconej budowie ustroju re-

publikańskiego, każda elekcja stanowiła wielkie novum, każde panowanie-

odrębną całość, krystalizującą się około osoby nowego króla"I o. Nie należy

jednak tej wypowiedzi interpretować w duchu teorii heroistycznej; z dal-

szych szczegółowych wywodów autora wynika, iż osobowość poszczególnych

168 Wszystkie cytowane tu zdania zaczerpnięte zostały z Dziejów Polski nowo-

żytnej, t. 2, s. 409 453, 482 84, 425, 564, 573, 556, 690, 696.

169 gJ. Akc. 56/61. W. Konopczyński Historyka, korekty złamane, s. 12. Podobnie

w Dziejach Polski nowożytnej, t. 1, s. 73.

l o W. Konopczyński Dzieje Polski nowożytnej, t. 1, s. 74.

46

władców nie determinowała sytuacji wewnętrznej i zewnętrznej Rzeczypo-

spolitej. Przypomnijmy, że wedle historyka krakowskiego życiem społecznym,

zwłaszcza politycznym, rządzą nie tyle jednostki, ile elity. Te ostatnie muszą

uwzględniać zarówno dążenia mas (w Polsce: szlachty), jak też wciąż zmie-

niającą się sytuację międzynarodową. Na tym założeniu metodologicznym

oparta jest synteza Konopczyńskiego.

Podział przyjęty przez autora umożliwiał wprawdzie należyte usystematy-

zowanie wypadków politycznych, był jednak całkowicie bezużyteczny przy

próbie takiej czy innej ich syntezy. I choć Konopczyński zapowiedział w przed-

mowie, że nie wprowadzi "innego podziału na okresy, jak na poszczególne

panowania", w rzeczywistości, i na szczęście - zrobił inaczej. Uważna lek-

tura książki pokazuje, iż posługiwał się on także, zwłaszcza w rozważaniach

ogólnych, bardziej nowoczesnymi kryteriami periodyzacyjnymi. Zasadńicze

znaczenie przywiązywał do stanu państwa i jego pozycji w Europie. W dzie-

jach Polski nowożytnej wyodrębniał autor dwa zasadnicze okresy: Polski

"mocarstwowej" (1506-1648) oraz Polski upadającej i odradzającej się (1648-

-1795). Zamykając tom pierwszy swego dzieła historyk krakowski napisał:

"Aby uniknąć zarzutu rozważania wszystkiego pod kątem widzenia ostatecz-

nej katastrofy, daliśmy obraz Polski mocarstwowej w płaszczyźnie sięgającej

tylko po krytyczny rok 1648"1 1.

Nie był tu jednak autor w pełni konsekwentny. Pierwszy tom dzieła za-

mykają obszerne, liczące blisko 90 stron rozważania ogólne zatytułowane

Polska w wieku zygmuntowskim, obejmujące kolejno takie zagadnienia, jak

kraj i ludność, społeczeństwo i gospodarstwo, państwowość i kultura. Wy-

nika z nich, że termin "Polska w wieku zygmuntowskim" ma ten sam zakres

chronologiczny, co wspomniana poprzednio Polska mocarstwowa, a więc

objemuje lata 1506-1648. Autor wprowadza jeszcze pojęcie Wieku Złotego

i Wieku Srebrnego. Wszystko to powoduje pewien zamęt terminologiczny.

Sytuacja jeszcze bardziej komplikuje się w tomie drugim, który zawiera

3 rozdziały (lub podrozdziały) podsumowujące: Wyniki XliI1 wieku, Wew-

ngtrzne źródla slabości Rzeczypospolitej oraz Przyczyna ostatecznego rozbioru

Polski. Pierwszy z tych rozdziałów obejmuje całe XVII stulecie, a więc ogar-

nia również znaczną część okresu dziejów Polski mocarstwowej (czy zygmun-

towskiej), ocenionego już w tomie poprzednim. Innymi słowy, wspomniane

wyżej charakterystyki ogólne (państwa, społeczeństwa, gospodarki, kultury)

nie układają się w jakiś jeden logiczny ciąg, ale krzyżują się i gmatwają, co

siłą rzeczy prowadzić musiało do pewnych wewnętrznych sprzeczności. Nie

udało się autorowi przeprowadzić konsekwentnie podziału pierwszego okresu

na dwa podokresy: Wiek Złoty i Wiek Srebrny; znacznie wyraźniej wyodręb-

nione już zostały podokresy tomu drugiego; pierwszy obejmujący dobę upadku

(czasy saskie), drugi lata wewnętrznego odrodzenia (panowanie Stanisława

Augusta).

Zasygnalizowane wyżej słabości konstrukcyjne dzieła utrudniają niewątpli-

wie odczytanie myśli przewodniej autora, ale jej przecież całkowicie nie

zacierają.

Dzieło Konopczyńskiego, wbrew sugestii tkwiącej w tytule, nie daje peł-

1,1 Tamże, s. 328. Periodyzacja ta znalazła swoje odbicie w podziale materiału

na poszczególne tomy: t.1 obejmuje lata 1506-164R, t. 2 -1648-1795.

47

††††††††††††††††††††††††㜴਍ഌഊ

nego obrazu dziejów Polski nowożytnej. Blisko 85o/o tekstu poświęcił autor

sprawom politycznym, pozostałe 15a/o wypełniają rozważania dotyczące za-

gadnień prawno-ustrojowych, społeczno-gospodarczych i kulturalnych.

Swój pogląd na przedmiot syntezy dziejów narodowych sformułował Ko-

nopezyński już w 1916 r. Dowodził wówczas, że postulowane przez niego

wielotomowe zbiorowe Dzieje Polski "powinny podnieść przede wszystkim

wątek wydarzeń politycznych". Wydarzenia te określał mianem "dążeń prze-

wodnich uzewnętrznionych w formach życia publicznego"172. Wiadomości

z innych dziedzin historii (np. gospodarczej, prawno-ustrojowej itp.) winny

być uwzględnione "tylko o tyle, aby wypadki polityczne, stykające się z ty-

mi sprawami, nie miały w sobie nic niezrozumiałego". Konopczyński pod-

kreślał przy tym, że jego pogląd na szczególną rolę historii politycznej nie

płynie bynajmniej z lekceważenia innych dziedzin historu, a wynika jedynie

"z głębokiego przekonania, że dzieje ustroju prawno-społecznego, cywilizacji,

gospodarstwa itp. zasługują na traktowanie samoistne, jako procesy odrębne

i w sobie skończone"173.

W późniejszych latach Konopczyński zaczął wyraźniej dostrzegać powią-

zania pomiędzy różnymi dziedzinami życia społecznego, nadal jednak-

w wielkim sporze o przedmiot syntezy dziejów narodowychl 4 - bronił tezy

o szczególnej roli historii politycznej. Podejmując ponownie w 1937 r. sprawę

zbiorowych Dziejów Polski postulował opracowanie dzieła, "które by w opar-

ciu o źródła podsumowało i możliwie jednolicie skonstruowało cały dorobek

ubiegłego pięćdziesięciolecia, ze szczególnym, ale nie wyłącznym uwzględnie-

niem twórczej woli narodu, tzn. jego funkcji politycznej"1 5. Jakże uderzające

jest owo ograniczenie "twórczej woli narodu" jedynie do życia politycznego.

Rezultat znamy. Pod względem zakresu rzeczowego synteza Konopczyń-

skiego ustępuje miejsca wspomnianym wyżej Dziejom Polski średniowiecz-

nej, które stosunkowo szeroko uwzględniały problematykę prawno-ustrojową

i społeczno-gospodarcząl 6; historyk krakowski poświęcił tym sprawom mniej

uwagi, silniej natomiast, zgodnie ze swymi poglądami, wyeksponował wątek

wydarzeń politycznych. A więc synteza jednostronna? I tak, i nie. Aby

prawidłowo ocenić dzieło autora, trzeba rozróżnić dwie rzeczy: stronę infor-

macyjną pracy i zawarte w niej rozważania ogólne. Fakty podane przez

Konopczyńskiego dotyczą w głównej mierze spraw politycznych, pod względem

czysto materiałowym jest to więc synteza rzeczywiście dość jednostronna.

Inaczej jednak rzecz się ma z rozważaniami ogólnymi autora. Formułując

swoje sądy syntetyczne, Konopczyński korzystał nie tylko z ustaleń szcze-

gółowych, dotyczących biegu spraw politycznych, ale - wychodząc często

l,z VV. Konopczyński Dziejopisarstwo zbiorowe u obcych i u nas, s.14.

17 3 Tamże.

1,4 por. J. Maternicki Historia polilyczna czy integralna? Spór o przedmiot syn-

tezy dziejów narodowych w historiografii polskiej lat 1914-1939, [w:) tegoż Kultura

historyczna dawna i wspólczesna, Warszawa 1979, s. 219-256; tenże A Postulate for

an Integral Image of National History in Polish Historiography in the Years 1918-1939,

"Dialectics and Humanism", t. 7,1980, nr 1, s. 47-66.

175 W, Konopczyński Rozwój badań nad dziejami Polski nowożytnej 1505-1795,

"Kwartalnik Historyczny", R. 51:1937, s. 301.

176 por. M. Wierzbicka Dawne syntezy dziejów Polski. Rozwój i przemiany kon-

cepcji metodologicznych, Wrocław-Warszawa-Kraków-Crdańsk 1974, s.134.

48

daleko poza materiał zaprezentowany w książce - brał również pod uwagę

rezultaty badawcze innych dyscyplin: historii prawa (ustroju), historii spo-

łeczno-gospodarczej, historii kultury itp. Nie był więc tak głuchy na postula-

ty historu integralnej, jak by to się z pozoru mogło wydawać; pojmował je

jednak swoiście, ograniczając ich zastosowanie do sfery sądów syntetycznych.

Rozważania powyższe nie dają jeszcze pełnej odpowiedzi na pytanie, jak

Konopczyński pojmował historię Polski. W dziejach polskiej myśli histo-

rycznej zarysowały się, poczynając od XVIII w., dwa sposoby patrzenia na

przeszłość Polski: "narodowy" i "państwowy". Zwolennicy pierwszego kie-

runku główną siłę integracyjną, a zarazem nadającą kierunek rozwojowi

dziejowemu Polski upatrywali w narodzie, zwolennicy drugiego kierunku

funkcję tę przypisywali państwul '. W dotychczasowej literaturze przedmio-

tu zarysowały się duże różnice w interpretacji syntezy Konopczyńskiego.

Rzecz o tyle zrozumiała, że mamy do czynienia z dziełem złożonym, wielo-

warstwowym, wcale niełatwo poddającym się zabiegom interpretacyjnym.

Krytycy lat pięćdziesiątych akcentowali "narodowy" (nacjonalistyczny) punkt

widzenia autora. Zgoła odmienną interpretację jego myśli dał ostatnio E. Ros-

tworowski: "Pod względem przynależności politycznej narodowiec, jako his-

toryk był Konopczyński państwowcem"1's. Ani jedno, ani drugie stano-

wisko nie jest słuszne. Istotą myśli syntetycznej Konopczyńskiego jest dą-

żenie do pogodzenia "narodowego" i "państwowego" punktu widzenia na

dzieje Polski. Przypatrzmy się nieco bliżej tej sprawie, ma ona bowiem

zasadnicze znaczenie dla zro umienia wywodów syntetycznych autora; na tej

drodze, jak sądzimy, można będzie również wyjaśnić źródła występujących

w jego myśli powikłań i sprzeczności.

Analizując w Historyce szereg tytułów dzieł historycznych Konopczyński

napisał: "Owóż >>Rosja<<, Francja<<, >>Szwecja<< czy >>Niemcy<< jako przedmiot

czy też podmiot dziejów oznacza tyle samo, co naród, to znaczy nie teren

ani rząd, ani państwo, tylko górujący przez wieki nad dążeniami jednostek

i pokoleń naród jako taki - najrealniejszy i najnaturalniejszy z historycz-

nych szeregów"1'9. Naród dla Konopczyńskiego to "najwieczniejsza z kate-

gorii historycznych", a zarazem "najwyższa wartość na ziemi". "Naród, jako

jedność moralna i kulturalna społeczeństwa, jest najtrwalszym, najciąglej-

szym z dziejowych zespołów. Jest on zarazem przedmiotem i podmiotem

dziejów. Do niego ściągają się wszystkie sprawy polityczne, dyplomatyczne,

wojenne, gospodarcze, oświatowe, jakimi zajmują się historycy-monografi-

ści." 1 eo

Trudno o bardziej dobitne sformułowanie na ten temat. Konopczyński

był "narodowcem" nie tylko jako polityk, ale także jako metodolog historii.

Błędem byłoby jednak patrzeć na historyka krakowskiego jedynie przez

pryzmat cytowanych wyżej sformułowań. Przypomnijmy sobie, co pisał Ko-

nopczyński w 1937 r. o "twórczej woli narodu". Doszukiwał się jej, jak

1" Por. M. H. Serejski Naród a paristwo w polskiej myśli historycznej, War-

szawa 1977.

1'e E. Rostworowski Historyk Rzeezypospolitej, [w:] W. Konopczyński Pod trupią

glówką, s. 91.

I 9 BJ. Akc. 56/61. W. Konopczyński Historyka, korekty złamane, s.119.

180 Z'amże, s. 9.

49

††††††††††††††††††††††††㤴਍ഌഊ

pamiętamy, tylko w jego "funkcji politycznej". Najbardziej naturalnym wy-

razem życia narodu, najlepszą i najpełniejszą emanacją jego pragnień i dą-

żeń jest, zdaniem autora, własne państwo. W ten sposób dochodzimy do

ideologii "państwowej" Konopczyńskiego. Nie wyklucza ona "narodowego"

punktu widzenia, wręcz przeciwnie, była ściśle z nim związana. Kategorią

spajającą w jedną całość ów "narodowy" i "państwowy" punkt widzenia była

idea państwa narodowego, przez pryzmat której patrzył Konopczyński na

całe dzieje Polski nowożytnej. Znalazło to swoje odbicie zarówno w anali-

zie sytuacji wewnętrznej Rzeczypospolitej, jak też - jej polityce zagranicznej.

Konopczyński pisał swoją syntezę w okresie szczytowego nasilenia się

w historiografii polskiej tendencji "wielkomocarstwowych". Zainteresowania

badaczy coraz wyraźniej kierowały się na Wschód, ku dziejom Litwy i unii

polsko-litewskiej. Świadczy o tym dobitnie m.in. Program VI Powszechnego

Zjazdu Historyków Polskich w Wilnie (1935). Konopczyński nie dał się porwać

temu prądowi. W swoich Dziejach Polski nowożytnej zajmował się w dość

szerokim zakresie ziemiami zachodnimi i północnymi. Ze szczególną uwagą

śledził losy polskiego Pomorza i Śląska. Oto niektóre, bardziej charaktery-

styczne, wypowiedzi na ten temat. Za Batorego: "Szło o wielkie nieprzemi-

jające rzeczy: o to, czy Polska utrwali swój dostęp do morza, czy Gdańsk

ma jej służyć, czy też ona Gdańskowi [...] " 1 s 1. Niestety, zrozumienia do-

niosłości historycznego momentu nie okazał sejm toruński (4 października-

29 listopada 1576). Nie przejęła się szlachta nauką mądrego Solikowskiego

(głoszoną jeszcze r. 1573), że gdy pozwoli "skazić port gdański", którym cała

Korona patrzy na świat, to czeka ją "gburstwo i oractwo cudze a k'temu

niedostatek"18z. Kierując się doraźnymi korzyściami fiskalnymi, w 1585 r.

zatwierdzono na wieki "polskie ratajstwo i gburstwo w stosunku do Gdań-

ska". Wyjaśniając ten fakt, autor pisał: "Zrozumieć można taki krok brze-

mienny w fatalne następstwa jedynie w związku z całą polityką Batorego,

zapatrzoną nie w realny interes Polski, ale w >>podbój Północy<<, w walkę

z Turcją, w wyzwolenie Węgier"ls3. Ż żalem pisał również Konopczyński

o nie realizowanej możliwości oderwania Śląska od Czech i przyłączenia go

do Polski za Zygmunta III. Dążenie zmierzające w tym kierunku nazwał

"trzeźwą orientacją polityczną"ls4. Nie bez satysfakcji odnotował "pewne

aktywa" w polityce polskiej wobec Prus i Śląska za Władysława IV. Kryty-

kował natomiast szlachtę za brak poparcia dla polityki bałtyckiej tego króla.

Pisał też o "obojętnym wobec spraw bałtyckich nastroju ogromnej większo-

ści narodu" za Jana III Sobieskiegols5.

Sąd ogólny Konopczyńskiego o polityce zagranicznej dawnej Rzeczy-

pospolitej był niezwykle surowy. Podkreślał, iż cechowała się ona biernością

i brakiem zrozumienia rzeczywistych potrzeb państwa. Ujawnił się w niej

w pełni "szlachecki duch Rzeczypospolitej". "Sejm stronił od wojny trzy-

dziestoletniej, chociaż przez udział w niej po tej lub owej stronie można

było odzyskać Śląsk: bo tam nie było szlachty polskiej, tylko zapomniany

181 por. W. Konopczyński Dzieje Polski nowożytnej, t. I, s.179.

1 e z Tamże.

18 3 Tamże, s. 189.

184 Tamże, s. 255.

185 Tamże, t. 2, s. 467.

50

lud wiejski, wytrwale obstający przy mowie praojców. Zaniedbano sprawę

rozszerzenia dostępu do morza [...]. Bo żegluga, handel morski, to interes

królewski lub mieszczański, a szlachcie wystarczało spławianie wicin i szkut

ze zbożem lub tratw do Gdańska. Za to zapędzano się chętnie i bez żadnego

umiarkowania w przestworza wschodnie, dokąd ekspansję Rzeczypospolitej

pchały interesy możnowładztwa [...]. Zapędy panów polskich na Mołdawię,

podobnie jak chadzki kozaków na Morze Czarne, rozpętały nawałnicę tu-

recką, która pochłonęła najlepsze siły Polski w wieku XVII i uniemożliwiła

zwycięskie parcie ku Morzu Bałtyckiemu. A wyprawy na Moskwę w dobie

Samozwańców zaostrzyły tylko antagonizm polsko-rosyjski, niecąc w Moskwie

chęć odwetu, która wyładuje się na Rzeczypospolitej późno, lecz zabójczo."

Bilans polityki zagranicznej szlachty był więc pod każdym względem

ujemny. Cała "dwuwiekowa polityka zewnętrzna Rzeczypospolitej zakończy-

ła się odepchnięciem jej od Morza Czarnego, zwężeniem dostępu do Bałtyku

(utrata Inflant, emancypacja Prus), zasklepieniem narodu w lądowym hreczko-

siejstwie, bez zaokrąglenia narodowego na zachodzie, bez stanowczego zwy-

cięstwa, bez załagodzenia stosunków na wschodzie"1g6.

Tak pisał Konopczyński w okresie, w którym ponownie odżywały "sny

o potędze", a wielu marzyło głośno o Polsce "od morza do morza". Sąd autora

na ten temat był trzeźwy, nacechowany politycznym realizmem. Z przeką-

sem np. pisał o dążeniu Polaków w czasach Zygmunta III do usadowienia

się w Estonii, "której dla wewnętrznego rozwoju swego państwa nie potrze-

bowali, której odrębności społeczno-wyznaniowych zasymilować by nie umieli,

i której by nie potrafili przeciw dwóm rywalom utrzymać w posiadaniu" 1 s .

A oto inny przykład. Za Zygmunta III rozpoczęto "pochód polityczny na

południe bez sił proporcjonalnych do wielkości zadania, bez ubezpieczenia się od

innych stron świata i [...] bez mocnej terytorialno-społecznej podstawy we

własnym kraju"lss. Opisując udaną akcję Zamoyskiego na południu (1600 r.)

autor uczynił następującą uwagę: "Chwilowo tedy Polska oparła się o Dunaj, ale

czy mogła w tej wspaniałej pozycji wytrwać? Rok 1601 okazał, że były to sny

o potędze"189. Polityka ta, podyktowana egoistycznymi interesami magnaterii,

osłabiała siły Rzeczypospolitej, uniemożliwiała koncentrację wysiłku na znacznie

ważniejszych dla narodu i państwa celach zachodnich (umocnienie panowania

Polski nad Bałtykiem, odzyskanie Śląska).

Nadmierna ekspansja na wschód wpływała też negatywnie na stosunki

wewnętrzne w Polsce. "Niepoczytalne harce po bezmiarach Moskwy rozstra-

jały i barbaryzowały nasze życie polityczne [...]" - pisał Konopczyńskil90.

Autor Dziejów Polski nowożytnej dostrzegał też inne ujemne następstwa

unii z Litwą. Nawiązując do niektórych wątków Szujskiego "teoru przestrze-

ni", pisał: "Na podkładzie sielskiego, ziemiańskiego żywota w przestworzach

wschodnich, przy ekspansywnej gospodarce, wśród bezmiaru pól, gajów, łąk

i wód rozwinęła się iście polska beztroskliwość i obojętność na wszystko, co

nie zagraża wprost naszemu domowemu szczęściu. Bez wielkich namiętności,

186 Tamże, s. 596-597

18' Tamże, t.1, s. 213

188 Tamże, s. 209.

189 Tamże, s. 218.

190 Tamże.

51

††††††††††††††††††††††††ㄵ਍ഌഊ

bez ca

opalnych ofiar, bez tragicznego szamotania się z losem, bez targają-

cych duszę wątpliwości, płynęło miękko życie staropolskie. Rozrzedzona

ludność żyła jakby jakąś rozrzedzoną kulturą. Nie było tam ani śmiertelnej

walki, ani intensywnej na miarę zachodnią pracy. Zarówno napięcie, jak

i umiejętność pracy pozostały w tyle poza Europą [...].

Z lenistwem rąk roboczych szło w parze lenistwo myśli i woli. Wyłazi ono

wszędy: przez dziury i łaty sejmowego prawodawstwa, przez niejasne, nieśmiałe

konstrukcje myślicieli politycznych, przez źle przemyślane projekty politycz-

191

ne .

Zasygnalizowane tu negatywne cechy "psychiki polskiej" zrodzone "w prze-

stworzach wschodnich" stanowiły jeden z głównych czynników wewnętrznego

upadku Polski.

Konopczyński interpretował unię polsko-litewską i tzw. ideę jagiellońską

w duchu endeckiej koncepcji państwa narodowego. Swoje rozważania na te-

mat swobód, jakimi cieszyły się "różne grupy wyznaniowe i plemienne"

w dawnej Rzeczypospolitej, zamknął autor znamiennym stwierdzeniem: "Nie

znaczy to zresztą wcale, żeby budowniczym dawnej Rzeczypospolitej przy-

świecał z góry jakiś ideał federalistyczny, wrogi zasadzie narodowej i cen-

tralizmowi. Szlachta, jak wiemy, marzyła o zupełnym zespoleniu z bracią

Litwinami w jedno nierozdzielne ciało, w jeden naród ze wspólnym rządem

i sejmem. Królowie również zdawali sobie sprawę z praw żywiołu polskiego

jako głównego gospodarza państwa [...] " 192. Jeżeli na mocy postanowień unii

lubelskiej Litwa zachowała dużą państwową odrębność, "to stało się to nie

w imię żadnej doktryny dualistycznej, a tylko jako skutek zrozumienia po

obu stronach faktu, że za Bugiem i Narwią kraj jest inny i ludzie inni, i że

podciąganie ich pod wspólny strychulec nie wyjdzie całości na zdrowie".

Innymi słowy, zadecydowały o tym określone warunki historyczne. Docelowo

jednakże zmierzano do asymilacji i inkorporacji ziem wschodnich dawnej

Rzeczypospolitej. "Uzgodniona z interesem polskim rzeczywista idea jagielloń-

ska nie porywając się na żadne akty przemocy, nie odstępując od drogowskazów

>>zgody<< i >>miłości<< przewidywała jednak, rzec można, dalszy postęp zbliżenia

i zespolenia, jaki istotnie wyrazi się za Stanisława Augusta w unitarnej

Konstytucji 3 Maja."193 W ten sposób przeciwstawiał się autor teoriom

federalistycznym, lansowanym głównie, choć nie wyłącznie, przez historyków

związanych z obozem sanacyjnym.

Przez pryzmat idei "państwa narodowego" patrzył również Konopczyński

na politykę narodowościową szlachty. Wytykał jej, iż nie prowadziła "racjo-

nalnej kolonizacji z myślą o utwierdzaniu kresów przy Rzeczypospolitej".

"I tutaj też przyświecała ziemiańska predylekcja gospodarzy Rzeczypospolitej:

skoro szlachta ruska przyjęła katolicyzm, język polski i obyczaje polskie, to

któż by pytał o narodowość pozostałych 9/10 ludności tych województw?"194

Owa "beztroskliwość" o stan narodowego posiadania na wschodzie doprowa-

dziła do tego, "że mimo utopienia w ziemiach kresowych znacznego odsetka

ludu polskiego, ziemie te pod względem etnicznym pozostały w ogromnej

191 Tamże, t. 2, s. 597-598.

192 Tamże, t. l, s. 361.

193 Tamże.

194 'amże, t. 2, s. 597.

52

większości krajem ruskim, łatwym do oderwania i jeszcze łatwiejszym do

strawienia przez Rosję"195.

W ostrych słowach potępiał Konopczyński politykg szlachty wobec Kozaków

i chłopów ukraińskich. Podpisywał się pod opinią, wypowiedzianą wcześniej

przez Aleksandra Jabłonowskiego, że "polityka społeczna Rzeczypospolitej,

owładnięta duchem klasowym, nie zrobiła rzeczy najważniejszej: chciano

Kozaków trzymać w ryzie, używać przeciw Tatarom, a nie umiano ich

przywiązać do wspólnej macierzy przez masowe, choćby i stopniowe uszla-

chcenie" 196.

Egoizm szlachty doprowadził także do poważnych wypaczeń w realizacji

unu brzeskiej. "Przy nawracaniu dyzunitów niewiele ceremonii robiono sobie

z przekonaniami chłopów: każdy dziedzic, gdy mu się raz udało pozyskać dla

unii popa albo dla katolicyzmu parocha unickiego, stosował względem owie-

, czek prawidło cuius regio eius religio. To wywoływało gorycz i uczucie zemsty.

Co gorsza, wbrew wszelkiej polityce i wbrew wiążącym zapowiedziom, nie

dopuszczano nawet biskupów unickich do senatu [...]."I9' Wiele do zarzu-

cenia miał również autor polskiej hierarchii katolickiej: "Egoizm stanowy

episkopatu łacińskiego sprawił, że unia nie zdobyła uroku w oczach kresowej

szlachty i magnaterii, bo te warstwy wolały już przechodzić wprost na

, katolicyzm, a i w sferze mieszczańsko-chłopskiej nie zapuścił większych

korzeni" 19s.

Wypowiadając się na temat genezy, przebiegu i skutków wojen kozackich,

Konopczyński nie zawsze był konsekwentny. Nie brak w jego rozważaniach

poświęconych tej sprawie uwag trafnych, nie brak też opinii uproszczonych,

jednostronnych, o wyraźnie nacjonalistycznym charakterze. Prezentując polski

punkt widzenia, wyolbrzymiał autor znaczenie agitacji rosyjskiej, nie doce-

niał natomiast wewnętrznych źródeł ruchu ukraińskiego. Jego zdaniem trzeba

było walczyć z Chmielnickim, bo Polsce groziła nie tylko utrata Ukrainy,

ale i "żakeria chłopska". W trzydniowym boju pod Beresteczkiem "rozstrzy-

gnigto sprawę na naszą korzyść, a zarazem na korzyść cywilizacji europej-

skiej, której szańcem w tej chwili raz jeszcze okazała się Polska"199. Wy-

powiedź ta odsłania horyzont klasowy myśli historycznej Konopczyńskiego.

Autor Dziejów Polski nowożytnej najwyraźniej bał się "rewolucji ludowej",

opowiadał się za pokojowym rozwiązaniem wszelkich konfliktów społecznych.

Patrząc na "rebelię ukraińśką" przez pryzmat interesów szlacheckiej Rze-

czypospolitej, Konopczyński nie akceptował bynajmniej wszystkich poczynań

szlachty. Potępiał m.in. jej politykę zmierzającą do schłopienia Kozaków.

Wspominając o "potentatach kresowych", którzy dążyli do stłumienia "bun-

g " p

tu Chmielnickie o w otokach krwi, zaznaczał, że "zaciekłość zwolenników

represji, a zarazem głównych winowajców nieszczęścia, odbierała nadzieję

racjonalnej polityki na wschodzie po przyszłym zwycięstwie [...]"zoo. Sprawę

można było rozstrzygnąć jedynie w drodze rozumnego, sprawiedliwego kom-

19 5 Tamże.

196 Tamże, t.1, s. 211.

197 Tamże, t. 2, s. 597.

l9s Tamże, t.1, s. 211.

199 Tamże, t. 2, s. 409.

zoo Tamże, s. 403.

53

†††††††††††††††††††††††††††㌵਍ഌഊ

promisu. Była nim umowa hadziacka, która według Konopczyńskiego "sta-

wiała zasadniczo naród ruski na jednym poziomie z polskim i litewskim" zo 1.

Z uznaniem też wypowiadał się autor o polityce Jana III Sobieskiego, który

chciał "usunąć źródło niechęci utrudniających pożycie ludu ruskiego z pol-

skim ziemiaństwem", a także "dbał o ludzkie obchodzenie się z chłopstwem

na Ukrainie, o szanowanie religii greckiej i nad złagodzeniem waśni między

unią a dyzunią gorliwie pracował"zoz. Jest w tych ocenach wiele prze-

sady, ale sporo też wiary w to, iż wypadki mogły się potoczyć inaczej,

w sposób zgodny z żywotnymi interesami obu stron.

Przytoczone wyżej wypowiedzi świadczą też o tym, że wbrew opiniom

głoszonym niejednokrotnie w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych Konop-

czyński nie był ciasnym "rasowym" nacjonalistą. W ocenie ukraińskich dą-

żeń narodowych kierował się nie t le nacjonalistycznymi uprzedzeniami, ile

określonymi względami państwowymi i klasowymi. I choć nie zawsze był

obiektywny, potrafił przecież dostrzec racje "skozaczonego ludu", który "nie

chciał słyszeć o powrocie pod pańskie rządy", jak też obarczyć stronę polską

główną odpowiedzialnością za to, co się stało. Wynika to jasno i jednoznacznie

z wielu ocen autora, zarówno ogólnych, jak też cząstkowych.

Centralne miejsce w rozważaniach ogólnych Konopczyńskiego dotyczących

dawnej państwowości polskiej zajmuje problematyka społeczna i prawno-ustro-

jowa. Historyk dziejów politycznych zdawał sobie sprawę z tego, iż wyjaśnienia

owych dziejów trzeba szukać w sferze spraw społeczno-ustrojowych. Rozważając

wewnętrzne źródła słabości dawnej Rzeczypospolitej, pisał: "O śmierci z wewnę-

trznego rozkładu czy choćby o chorobie nieuleczalnej dawnej Rzeczypospolitej

po reformach stanisławowskich w ogóle nie może być mowy; ale choroba była,

powtarzamy, straszna, zadawniona i nawet więcej niż jedna. Historia musi

datować chorobę od chwili, kiedy ten lub ów proces społeczny wytwarza

bezpośrednio zgubne skutki, a naród ich nie widzi albo nie ma siły moralnej, byje

usunąć. Stara Polska takich usterek dźwigała niestety cały splot, a wszystkie one

wyrosły niepostrzeżenie na tle wadliwej budowy społecznej"zo3. Konopczyński

miał tu głównie na myśli "przerost klasy szlacheckiej". Początkowo rokował on

państwu niezmierną siłę, później jednak przyniósł "fatalne owoce".

Szlachta utożsamiając się z narodem odepchnęła od siebie inne klasy

społeczne, przede wszystkim wielomilionowe masy chłopskie. O chłopach

wypowiadał się Konopczyński ciepło, z dużą dozą współczucia. Kierując

pod adresem szlachty zarzut upośledzenia chłopa, zaznaczał: "podobnie jak

>>uczciwy<< (honestus), >>sławetny<< (famosus) mieszczanin, tak samo >>pracowity<<

(laboriosus) chłop cieszył się w oczach >>urodzonej<< szlachty złą opinią leniucha,

złodzieja, istoty bez wyższych popędów, od urodzenia upośledzonej. Nic to

nikogo nie obchodziło, że stan włościański wydał w XVI w. jednego z naj-

lepszych humanistycznych liryków, Janiciusa, podobnie jak mieszczański-

najwybitniejszego satyryka, Klonowica. Aby zmusić chłopa do wydatniejszej

pracy fizycznej, utrudniano mu wykształcenie i pracę umysłową i obmyśla-

no nań drakońskie środki karne w rodzaju osławionego >>gąsiora<<"z04,

zot Tamże, s. 429.

202 Tamże, s. 472.

203 Tamże, s. 592.

204 I'amże, t.1, s. 338

54

Surowo osądza również Konopczyński politykę szlachty wobec miast. Do-

wodził, że za Zygmunta Augusta "na rachunek stanu niższego, mieszczań-

skiego, szlachta wypisała, jakie chciała ustawy, nacechowane bardzo cha-

rakterystyczną krótkowzrocznością". I dalej: "[...] gdyby ustawy 1565 r.

naprawdę były przestrzegane, stan mieszczański popadłby u nas w ruinę prę-

dzej i głębiej, niż to się stało faktycznie"zos. popierając Żydów szlachta

działała na szkodę chrześcijańskiego mieszczaństwa. Za Romanem Rybarskim

powtarzał autor myśl, że Żydzi "w Polsce nie byli drożdżami, na których

dopiero zakwitło bujniejsze życie ekonomiczne; byli fermentem, który rozsa-

dzał dawną organizację gospodarczą, a na jej miejsce nie stworzył czegoś, co

by podniosło siłę gospodarczą kraju"206. W tej sprawie Konopczyński nie

potrafił zdobyć się na sąd spokojny i wyważony. Dostrzegał przecież, że choć

Żydzi krępowali rozwój polskiego mieszczaństwa, to jednakże głównym jego

wrogiem była polska szlachta. Wedle autora "cała polityka wolno-handlowa

sejmu [...] przesiąknięta była racją stanu szlacheckiego, nie racją stanu

Polski"20 .

Wadliwa struktura społeczna Polski zaciążyła również bardzo ujemnie na

kulturze narodowej. W Rzeczypospolitej, zdaniem autora, nie było warunków

dla rozwoju własnej, oryginalnej twórczości plastycznej i muzycznej: "Aby

[...] wykształcić w ł a s n y c h, rodzimych Berreccich czy Padovanów, na to

potrzeba było innych niż w Polsce stosunków społecznych. Poezja po wszystkie

czasy jest w pierwszym rzędzie wytworem rycerstwa, nic dziwnego, że plejada

polska w epoce Kochanowskiego dorównywała francuskiej, a stanęła mało

co niżej od włoskiej, angielskiej czy portugalskiej. Plastyka kwitnie na gruncie

mieszczańskim: z niego ona żyje i dla niego tworzy. U nas musiałaby tworzyć

dla żywiołu skazanego na upośledzenie i zanik. Muzyka wreszcie oddycha

wsią, umila życie oraczowi. Nazwiska Gomółki i Leopolity świadczą, żeśmy

w XVI w. mieli takich, co ujmą lutnię po >>Bekwarku<<, a nawet pójdą w zawody

z najmuzykalniejszymi narodami świata. Ale i tu skończyło się na pierwocinach,

gdy bat pańszczyźniany przytłumił w ludzie chęć do śpiewu i odjął mu możność

doskonalenia się w tej sztuce."208

Szlachcic stał się potęgą groźną nie tylko dla innych klas, ale i dla samego

państwa. Podsumowując swoje wywody na ten temat Konopczyński pisał:

"9/10 czgści narodu czuło się obco i źle w rodzinnym kraju i stan ten utrwalił

się dzięki temu, że klasa uprzywilejowana była dość liczna, aby całą resztę

przez parę wieków trzymać w garści i wyzyskiwać. Cokolwiek się też mówi

o demokratyzmie dawnej szlachty, dla państwa lepiej było mieć arystokrację

mniej liczną i pozbyć sig jej w drodze wewnętrznej rewolucji, niż czekać pod

rządem owych dwustu tysięcy, aż warstwa rządząca się przeżyje - i kraj

rozszarpią zaborcy" 209.

Na straży interesów "klasowo-narodowych" szlachty stał ustrój polityczny

205 Tamże, s.158.

206 Tamże, s. 344.

20' Tamże.

20s Tamże, s. 368. Warto tu przy sposobności zwrócić uwagę na metodologiczną

stronę tej wypowiedzi. Wyjaśnienia niektórych zjawisk kulturalnych poszukuje autor

w strukturze klasowej społeczeństwa.

209 W. Konopczyński Dzieje Polski nowożytnej, t. 2, s. 593.

55

††††††††††††††††††††††††㔵਍ഌഊ

państwa. Był on, obok wadliwej struktury społecznej, drugą główną przyczy-

ną wewnętrznej słabości Rzeczypospolitej. Ustrój ten - "dobry dla aniołów,

a nie dla ludzi" - stworzono "bez przewidującej myśli", bez należytego

wykończenia. Omawiając konsekwencje rokoszu Zebrzydowskiego, Konop-

czyński uczynił znamienną uwagę: "Naród szedł na arenę wielkich dziejo-

wych zmagań bez rynsztunku państwowego, bez zorganizowanej władzy

i woli zbiorowej"21o. "Przez 200 lat władzę naczelną sprawował niezdolny do

obrad i wytężonej dyskusji tłu.m, tłum sejmikowy, tłum elekcyjny." Głównym

grzechem konstytucyjnym dawn j Rzeczypospolitej było liberum veto. Szlach-

ta, podporządkowując państwo własnym klasowym interesom, prowadziła

stałą walkę z władzą królewską, "przy czym król prawie zawsze dźwigał

sprawę publiczną i rację stanu, a wolny szlachcic ściągał ją sobie pod

stopy" 211.

Potępiając "nierządne wolności", "zwyrodniały do reszty parlamentaryzm"

czy "orgie nierządu sejmowego" 212, autor daleki był od przyjęcia recepty

Bobrzyńskiego, który jedyne zbawienie dla Polski upatrywał w zaprowadze-

niu silnej władzy królewskiej. Dla absolutyzmu, dowodził, nie było w Polsce

żadnego gruntu. Trzeba było tak "wykończyć" ustrój Rzeczypospolitej, aby

panowała w niej "rządna wolność". Wymagało to stworzenia, "prawdziwego

parlamentaryzmu", a więc ograniczenia roli sejmików, usunięcia zasady

jednomyślności, zerwania z instrukcjami poselskimi itp. Opowiadając się za

"zdrowym sejmem" i "silnym rządem", z wielką uwagą śledził autor wszel-

kie poczynania reformatorskie zmierzające w tym właśnie kierunku, potę-

piał tych, którzy stali im na przeszkodzie.

Wady ustroju politycznego dały o sobie znać już w epoce "mocarstwowej",

początkowo jednak były w dużym stopniu niwelowane przez patriotyzm

szlachty. Dzięki temu, mając "najniemożliwszy ustrój", Rzeczpospolita była

przez jakiś czas zdolna do rozwoju, a nawet ekspansji na zewnątrz. Później

sytuacja uległa zmianie. Podsumowując swoje wywody na ten temat Ko-

nopczyński pisał: "Jakkolwiek bądź z tym zasobem sił intelektualnych i mo-

ralnych, jakie mieli Polacy czasów Zamoyskiego, mogliby oni iść naprzód

i wzwyż, gdyby nie ich ustrój państwowy - najtrudniejszy w świecie. Despo-

tyzm nie wymaga innych cnót prócz posłuszeństwa; polska wolność żądała

rozumu stanu, ofiarności, czujności od setek tysięcy. Tych starczyło w jednym

pokoleniu, zabraknie w następnyZh"213. polska nie mogła spełnić "nadludz-

kich zadań", jakie przed nią postawił Wiek Złoty. "Od degradaeji uratować

ją mógłby tylko albo cud władzy, narzucający się wolnym duchom, albo

jeszcze większy cud obywatelśkiego wycho ania."214

W tym kontekście chcemy zwrócić uwagę na poglądy Konopczyńskiego

dotyczące kultury politycznej oraz charakteru narodowego Polaków doby

nowożytnej. W obu sprawach zajął on stanowisko krytyczne, odbiegające

od dominujących wówczas ujęć apologetycznych.

W sprawie oceny kultury politycznej szlachty XVI w. starł się Konopczyń-

210 Tamże, t.1, s. 233.

211 Tamże, t. 2, s. 594.

212 Tamże, s. 412, 471.

213 Tamże, t.1, s. ,375.

214 Tamże.

56

ski ostro z Józef Zjeździe Naukowym im. J. Kocha-

nowskiego w czF wcu 1930 r.215 polemizując z apologetycznymi wywodami

historyka wars awskiego, Konopczyński zaprezentował opinię, iż "w urzą-

dzeniach społeczno-politycznych XVI wieku okazaliśmy niezwykły rozum

stanu, ale stanu szlacheckiego, nie narodowego"z16. Zasadnicza część wywo-

dów autora, dotycząca tej sprawy, powtórzona została później w Dziejach

Polski nowożytnej.

Stwierdzając fakt, iż kultura polityczna czasów zygmuntowskich bywa

przedmiotem "chluby historyków", Konopczyński zaznaczał, iż jest to słusz-

ne tylko w odniesieniu do zasad leżących u podstaw bytu dawnej Rzeczy-

pospolitej. "Ale jeżeli od kultury politycznej żądać przede wszystkim wa-

lorów politycznych, podobnie jak od artystycznej żądamy artystycznych,

a od gospodarczej gospodarczych, to najważniejszej rzeczy: u m i e j ę t n o ś c i

osiągania celów państwowych i r e a I i z o w a n i a ideałów nawet pokolenie

Zamoyskiego nie posiadało. Mówimy o celach państwowych, a nie o oso-

bistych i nie klasowych; o rozumie stanu, ale nie stanu szlacheckiego, bo

pod tym względem dawna szlachta jako strażniczka swoich interesów pobiła

wszystkie rekordy. Kulturę polityczną znamionuje rozum państwowotwórczy,

co przewiduje daleko i steruje celowo. My mieliśmy zwycięzców dosyć, ale

sterników, budowniczych przyszłości - mało."21,

Powrócił Konopczyński jeszcze raz do tej sprawy w Uwagach, wytykając

szlachcie "nieumiejętność przewidywania i realizowania celów politycznych,

z wyjątkiem szlachecko-klasowych"zls.

Warto chwilę zatrzymać się przy tej sprawie. Jednym z bezspornych walo-

rów syntezy Konopczyńskiego jest trzeźwa ocena zjawisk politycznych. Autor

ocenia je z państwowego punktu widzenia, konfrontuje środki z celami,

analizuje skutki. Innymi słowy, synteza ta, jak rzadko które dzieło histo-

ryczne uczy racjonalnego spojrzenia na sprawy polityczne.

Przejdźmy do drugiej sprawy. Oceniając dorobek Polski mocarstwowej,

uczynił autor znamienną uwagę: "[...] umysł polski, acz zdolny i bystry, nie

osiągnął (poza kilkoma wyjątkami) rzeczy wielkich; pozostał świetnym, obie-

cującym młodzieńcem. Zabrakło mu planowej uprawy, zachgty i tego podło-

ża siłotwórczego, jakie daje c h a r a k t e r"219. Wyjaśniając tę myśl, autor

pisał: "Słynęła nasza amoenitas morum: należeliśmy w towarzystwie do ludzi

najsympatyczniejszych. Religijność prosta a nie głęboka, rycerskość, poczucie

honoru, brak zawziętości, gościnność, towarzyskość - to były miłe cechy

natury wychowanków Złotego Wieku. Spytajmy o ich przydatność w walce

o byt, a znajdziemy niepokojące słabości. Tolerancja podszyta była biernością

i brakiem głębszej namiętności. Gościnność - słabym zmysłem kalkulacyj-

nym. Gładkość towarzyska - słabą budową osobowości. Sejmikowa unani-

mitas ścierała indywidualność, zmuszała do wyrzekania się jasnej myśli

215 por. Pamigtnik Zjazdu Naukowego im. Jana Kochanowskiego w Krakowie

8 i 9 czerwca 1930, Kraków 1931, s. 52-57; odpowiedź J. Siemieńskiego, tamże,

s. 58-59.

216 Tamże, s. 56.

217 j. Konopczyński Dzieje Polski nowożytnej, t.1, s. 372.

21s Tamże, s. 386.

219 Tamże, s. 375.

57

††††††††††††††††††††††††㜵਍ഌഊ

i wytrwałej wvli. Szlechetność idei pozostawała coraz częściej w pomyśleniu:

byle zabłysnąć i spodobać się samemu sobie"220.

Owe "podstawowe skłonności lub słabości" charakteru narodowego Pola-

ków dały o sobie w pełni znać w epoce upadku. Dla autora nie ulega wątpli-

wości, że coś "szwankowało [...] w samej psychice polskiej". "Sangwiniczna

natura Polaka starej daty zdobywała się łatwo na górne wzloty; szczytnością

ideałów prześcignęliśmy cały świat", ale nie potrafiliśmy ich należycie zreali-

zować. "Przez lenistwo raczej niż przez nieuczciwość tumaniono siebie wspa-

niałym gestem i pięknym frazesem, gdy na dnie duszy rozrastało się nie

kontrolowane świadomością obywatelską sobkostwo." 221

W tym kontekście, nawiązując jakby do lansowanej przez Bobrzyńskiego

teorii braku wielkich charakterów, wybitnych indywidualności, Konopczyń-

ski surowo osądza elitę polityczną dawnej Rzeczypospolitej: "Zabrakło tęgich

ludzi, wybitnych osobowości, które by wzięły na siebie całe odium nowator-

stwa, rzuciły się w tłum i rozkruszyły jego bezmyślną, ociężałą masę". Przy-

czyn tego stanu rzeczy doszukiwał się autor m.in. w systemie ustrojowym

państwa: "(...] w atmosferze sejmików, pod rządem jednomyślności, dla nie-

psucia bratniego nastroju musiała wszelka osobowość milczeć, niwelować się,

giąć się i łamać, bo inaczej zepsułby się sejmik i straciłaby na tym sprawa

publiczna. W tych tysięcznych aklamacjach, w pogoni za popularnością, wobec

niepodobieństwa przekonania tysięcy tępych głów ginęły samorodne talenty

polityczne, ogałacała się Polska z wybitnych mężów stanu"222.

Nie uważał Konopczyński charakteru narodowego za coś skończonego,

niezmiennego. Widząc w nim "czynnik decydujący" prowadzący do wew-

nętrznego upadku państwa, historyk krakowski wyraźnie zarysował drogg

odnowy. Wiodła ona przez rozumną propagandę i wychowanie obywatelskie:

"Nie pochlebiać starym przesądom, nie kłamać. Nie kryć prawdy pod korcem,

ale ją nieść na światło dzienne i rozdawać, obwoływać ją głośno, bić w dzwon

alarmowy, demaskować fałsze - to był jedyny szlak prowadzący do wyjścia

z labiryntu". Trzeba było "przeistoczyć duszę tego ogółu, sięgnąć do jego

najgłębszych, zdrowych jeszcze pierwiastków, z opasłego szlachcica wydobyć

znów człowieka, otworzyć mu oczy na to, co się dzieje w Europie i w Polsce,

ustanowić w nim samowiedzę obywatelską [...]"223.

Tą drogą poszedł najpierw Stanisław Konarski, a później Stanisław August

Poniatowski.

Poglądy Konopczyńskiego na dzieje Polski nowożytnej stanowiły swe-

go rodzaju syntezę dotychczasowych zapatrywań. Wiele zapożyczył autor

od krakowskiej szkoły historycznej, zwłaszcza od Szujskiego, od którego

przejął podstawowe elementy trzech jego wielkich teorii historiozoficznych:

"błędnej formy", "młodszości cywilizacyjnej"224 i "przestrzeni"zzs. gez trudu

2 2 0 Tamże.

221 Tamże, t. 2, s. 597-598.

222 Tamże, s. 599.

223 Tamże, s. 600.

224 por. wypowiedź W. Konopczyńskiego w Pamigtniku Zjazdu Naukowego im.

J. Koehanowskiego, s. 54.

225 wymienionych tu teoriach Szujskiego pisali m.in.: J. Adamus O syntezach

historycznych Szujskiego, [w:] Studia historyczne ku czci Stanislawa Kutrzeby,

t. 2, Kraków 1938, s.1-27; tenże Monarchizm i republikanizm w syntezie dziejów Polski,

58

też znaleź

można w jego wywodach - jak ju wspomnieliśmy - echa

rozważań Bobrzyńskiego na temat braku "chara;terów". Zapożyczenia te

nie miały jednak charakteru mechanicznego; aut r Dziejów Polski nowo-

żytnej brał z syntez szkoły krakowskiej tylko to, co było zgodne z jego

własną koncepcją historiozoficzną. Kierując się tą zasadą, odrzucił m.in.

teorię Szujskiego o anarchicznym charakterze Polaków jako jednej z głów-

nych przyczyn upadku politycznego Polski w końcu XVIII w. Krytykował

wprawdzie nasz charakter narodowy, ale za zupełnie coś innego, za brak

silnych przekonań, lenistwo i niedbalstwo. Przejmując zaś taką czy inną

teorię Szujskiego czy Bobrzyńskiego, interpretował ją po swojemu, w duchu

własnej koncepcji syntetycznej. Przykładem może tu być wspomniana wyżej

teoria Bobrzyńskiego o braku "wielkich charakterów" jako głównej przy-

czynie upadku Polski. Konopczyński daleki był od przekonania, że jeden

wybitny władca czy mąż stanu mógł uratować państwo przed katastrofą;

stać się to mogło, jego zdaniem, jedynie za sprawą całej ówczesnej elity

politycznej. Innymi słowy, zabrakło nie tyle wybitnej jednostki, ile wielu

"tęgich ludzi, wybitnych osobowości".

Przejmując od szkoły krakowskiej niektóre ustalenia i poglądy, Konop-

czyński pełną garścią czerpał jednocześnie z bogatego dorobku szkoły war-

szawskiej. W analizie zagadnień prawno-ustrojowych wzorował się na pra-

cach Aleksandra Rembowskiego, od którego przejął nie tylko szereg kon-

kretnych stwierdzeń i ocen, ale także porównawczy punkt widzenia na urzą-

dzenia ustrojowe dawnej Rzeczypospolitej. Jeszcze więcej zawdzięczał Ko-

nopczyński Korzonowi. Ocena czasów stanisławowskich, jaką dał w Dziejach

Polski nowożytnej, zbieżna jest z poglądami Korzona zaprezentowanymi

w jego monumentalnych Wewngtrznych dziejach Polski za Stanislawa Augu-

sta (1882-1886). Konopczyński w swych wywodach szedł nawet czasami

dalej niż Korzon. Zwiastuny odrodzenia dostrzegał już w czasach Augusta III,

stanowiących, jego zdaniem, "epokę twórczą". Silniej też niż Korzon akcen-

tował reformy sejmu konwokacyjnego oraz przemiany wewnętrzne, jakie

dokonały się w Rzeczypospolitej w pierwszych latach panowania Stanisława

Augusta Poniatowskiego. Oceniając sytuację, jaka zaistniała przed pierwszym

rozbiorem, Konopczyński stwierdził: "Nierząd umożliwił katastrofę, ale ra-

bunek przyśpieszono właśnie dlatego, ponieważ Polska zapragnęła życia rząd-

nego i niepodległego"226. Analizując "czynniki postępu" dokonującego się

w Polsce po 1772 r., pisał: "Błędem byłoby mniemanie, że owe ziarna siał

jeden człowiek lub jeden obóz. Gdy cały świat, rzucony z posad przez myśl

krytyczną, gorączkowo chwytał nowości [...], nie było w Rzeczypospolitej

takiej rodowej firmy, która by w ciągu kilkunastu lat pokoju po pierwszym

rozbiorze [...] nie zrobiła czegoś na swój sposób dla krajowego postępu"22 .

Opisał autor ten postęp wcale szczegółowo, zwracając m.in. uwagg na

odrodzenie ustroju politycznego, skarbu i wojska, wytwórczości krajowej

(rolnictwa, przemysłu, handlu), stosunków społecznych, oświaty, nauki, lite-

Łódź 1961, s. 77 i nn.,123 i nn.; J. Maternicki JózefSzujski wobec tzw. ideijagiellohskiej,

[w:] Historia XIX i XX wieku. Studia i szkice. Prace ofiarowane Henrykowi Jablońskiemu

w siedemdziesiątą rocznicg urodzin, Wrocław 1979, s. 41-55.

226 W. Konopczyński Dzieje Polski nowożytnej, t. 2, s. 633.

227 Tamże, s. 650-651.

59

††††††††††††††††††††††††㤵਍ഌഊ

ratury i sztuki. Konopczyński przedstawił te wszystkie reformy w duchu

Korzonowskiego optymizmu, wyolbrzymiając nieco ich rzeczywisty zasięg

i znaczenie.

Dążenie Polaków do naprawy swego życia państwowego i społecznego

spowodowało drugi rozbiór Polski. Pozostał z Polski "tylko krwawiący

tułów z głową i sercem, całkiem do życia niezdolny. To miał być naprawdę

finis Poloniae, wyrok śmierci na naród, który po wiekach lekkomyślności, po

paru pokoleniach szaleństwa nie tylko zaczynał być mądrym, ale i śmiał

rozpalać w Warszawie drugi Paryż, rewolucyjny, groźny dla wszystkich wo-

koło despotów"22s. Analizując zaś przyczyny trzeciego rozbioru Polski Ko-

nopczyński napisał: "Nie oszczędziliśmy w tej książce ani jednej słabej strony

życia staropolskiego, obnażyliśmy wszystko, co wiodło do klęski, nawzajem

podnosząc wszystkie ważniejsze przejawy odrodzenia. Polacy, celowo zatru-

wani jak żaden inny naród europejski, dźwignęli się własnym rozumem i szli

do ocalenia może nie dość szybko, krokiem nie dość pewnym i wyliczonym,

ale niezachwianym. Jeszcze jedno pokolenie, a nikt by nie poznał wnuków

epoki saskiej " 229.

Omawiając genezę poglądów Konopczyńskiego na przyczyny upadku Polski

nie sposób pominąć zapatrywań Askenazego. Nie aprobował wprawdzie Ko-

nopczyński jego tendencji do rozgrzeszania dawnej Rzeczypospolitej z win

i wad, przyjmował jednak, i to w całej niemal rozciągłości, pogląd Askena-

zego na "międzynarodową anarchię" jako główną przyczynę rozbiorów. Roz-

biory Polski "zdziałała [...] anarchia międzynarodowa Hohenzollernów, got-

torpskich Romanowów i lotaryńskich Habsburgów"230. Stało się to w wa-

runkach bardzo niepomyślnego dla Polski układu stosunków międzynarodo-

wych. "Despoci Wschodu znaleźli w zniszczeniu Polski cel wspólny, który

ich połączy na dziesiątki lat; ludy Zachodu, Anglicy i Francuzi, zwalczały

się nawzajem: w takim otoczeniu Polska, choćby rozwinęła dwakroć większą

siłę niż ta, którą stworzyli powstańcy kościuszkowscy, musiała ulec." 231 Ale

- dodawał zaraz - "w samej śmierci poczęło się [...] nowe życie". Upadło

państwo, ale naród nie zginął, żył i trwał nadal, walcząc o "formę państwową".

Zarysowaliśmy wyżej główne wątki myśli syntetycznej Konopczyńskiego.

Ze spraw bardziej szczegółowych, ale ważnych, uwzględnimy jeszcze poglą-

dy autora na rolę Kościoła w dziejach Polski oraz stosunki polsko-niemieckie

i polsko-rosyjskie.

Zgodnie ze swym zasadniczym stanowiskiem Konopczyński patrzył na

kulturę jako na "oręż" służący Rzeczypospolitej w walce "o byt państwowy

pośród narodów Europy"232. Z tego samego punktu widzenia oceniał też

działalność Kościoła w Polsce. Podkreślając rolę uczuć religijnych w życiu

Polaków, wskazując na silne zespolenie katolicyzmu z polskością, nie był

bezkrytycznym apologetą Kuru Rzymskiej i Kościoła polskiego. Oto kilka

przykładów. Przedstawiając trudną sytuację Rzeczypospolitej w przededniu

zzs Tamże, s. 680.

229 Tamże, s. 689.

230 Tamże, s. 690.

23 I Tamże.

Z32 pod tym kątem widzenia oceniał autor kulturę Złotego Wieku. Por. Tamże,

t.1, s. 363.

60

tzw. drugiej wojny moskiewskiej (1512-1522), autor zaznaczał: "Kuria Rzym-

ska wobec gróźb wiszących od Wschodu nad Polską, a więc i nad katolicyzmem,

okazała chwiejność bezprzykładną. Pięć breve słał Leon X w sprawie pruskiej,

a każde następne zadawało kłam poprzednim [...]". W okresie wojny z Pru-

sami w latach 1519-1521: "Najszkodliwsze stanowisko dla Polski zajął papież

Hadrian VI [...]". Za Jana III: "Kuria nie skąpiła gotówki, ale dyplomatycz-

nie szkodziła Polsce na Wschodzie i Zachodzie"z33. Charakterystycznajest też

opinia Konopczyńskiego na temat idei przedmurza chrześcijańskiego, która

"głoszona z Rzymu, zaczęła się przyjmować na dobre dopiero po Cecorze,

a zatryumfuje dopiero w dobie Kahlenbergu"z34. Z drugiej jednak strony

autor zaznaczał: "Duchowieństwo, a za nim cała społeczność katolicka zro-

zumiały, że z Rzymu snuje się te nici, które wiążą wszystkich katolików

Rzeczypospolitej [...] " 235,

Uznając katolicyzm za ostoję jedności duchowej Polaków, Konopczyński

z rezerwą odnosił się do ruchu reformacyjnego. Oto typowa dla poglądów

autora ocena zgody sandomierskiej 1570 r.: "Taka zgoda, choć podziwiana

w Europie, oznaczała dalszą niezgodę w Polsce, bo oddalała uznanie katoli-

cyzmujako łącznika moralnego dla ogółu Polaków"z36. O zgodnym współży-

ciu "owieczek różnych wyznań" nie mogło być mowy, zaś wojny wewnętrzne

prowadzone na tle religijnym mogłyby doprowadzić do osłabienia Polski.

"Guzów był zwycięstwem katolicyzmu i jedności narodowej." "Katolicyzm

zwyciężał, bo lepiej odpowiadał psychice polskiej, bo był jednolity i karny,

i świecił zagranicy przykładem wewnętrznego odrodzenia."z37

Zaznaczyć tu jednak należy, że potrafił również autor oddać sprawiedli-

wość wyznawcom innych wyznań. Szczególnie ciepło pisał o Braciach Polskich

zaznaczając, że "obok doktryn zabójczych dla państwa, kiełkowały w gmi-

nach ariańskich idee sprawiedliwości społecznej, nieraz poparte czynami, kie-

dy tymczasem uczniowie - współwyznawcy Skargi puszczali mimo uszu jego

wołanie o litość nad ubogim oraczem"238.

Bardzo surowo osądzał Konopczyński szkolnictwo jezuickie. Kolegia je-

zuickie działały "bez twórczego ognia, szablonowo, bez poczucia odpowie-

dzialności za losy kraju [...]. Kształciły wyznawców, niekiedy bojowników

Kościoła, nie kształciły obywateli". A oto inna opinia na ten temat: "[...]

wszystko zmierzało do dalszego rozwielmożnienia katolicyzmu kosztem innych

wyznań i do wywyższenia sfer klerykalnych w obrębie samej społeczności

katolickiej. Wychowanie jezuickie serc nie uszlachetniało, umysłów nie roz-

wijało, obywatelstwa nie kształciło". Żarliwość wyznaniowa, "zamiast stano-

wić szczebel do głębszego ujęcia spraw narodowych, zagrożonych ze strony

schizmatyckiej Moskwy i protestanckich Prus, wylała się na sejmie niemym

[...] w sposób szkodliwy: zakazano dysydentom odbudowy starych zborów,

nakazano zburzenie nowych [...]". Potępiał też autor nietolerancyjne uchwa-

ły podjęte na sejmie konwokacyjnym zwołanym po śmierci Augusta II, za

233

Tamże, s. 84, 93; t. 2, s. 423.

z34 Tamże, t.1, s. 365.

235 Tamże, s. 334.

236 Tamże, s.165.

237 Tamże, s. 234.

238 Tamże, s. 365.

61

††††††††††††††††††††††††ㄶ਍ഌഊ

które, jak zaznaczał, "z czasem Rzeczpospolita drogo zapłaci"239. Z wielkim

uznaniem natomiast wypowiadał się o roli duchowieństwa w ozdrowieńczym,

jego zdaniem, ruchu barskim, a zwłaszcza w procesie odnowy duchowej na-

rodu po 1772 r. W pierwszym przypadku kładł nacisk na silne zespolenie

obrony katolicyzmu z pragnieniem wywalczenia pełnej niepodległości, w dru-

gim - na wielki wkład byłych jezuitów w rozwój polskiej oświaty i życia

umysłowego kraju.

Przejdźmy do drugiej sprawy. Poglądy Konopczyńskiego na stosunki pol-

sko-niemieckie i polsko-rosyjskie pozostawały w bliskim związku z ideologią

i programem terytorialnym obozu narodowo-demokratycznego. W wydanym

w 1929 r. zbiorze szkiców historyczno-politycznych Konopczyńskiego znajdu-

jemy bardzo znamienne dla autora stwierdzenie: "Pierwszy Dmowski z pogłę-

bionych wiedzą historyczną rozmyślań wydobył i podniósł w r. 1908 tę

nieprzedawnioną prawdę, zarazem dziejową i polityczną, że nie rosyjski kolos

na glinianych nogach, lecz opancerzone Niemcy są najważniejszym dziedzicz-

nym wrogiem narodu polskiego, z którym walka na śmierć i życie, w jednym

obozie ze wszystkimi jego przeciwnikami, jest i na dziś dyrektywą niezmien-

ną"z4o. Hołdując temu punktowi widzenia, całą niemal politykę zagraniczną

Rzeczypospolitej oceniał w zależności od tego, czy i w jakim stopniu przeciw-

działała ona zagrożeniu niemieckiemu. Tak było do lat dwudziestych XX w.

i później, po 1939 r. Pewna zmiana w tych poglądach zaznaczyła się w latach

trzydziestych, kiedy to, ulegając ówczesnym nastrojom, Konopczyński zaczął

się skłaniać ku tezie o istnieniu dwóch wrogów "dziedzicznych" Polski, tj.

Niemiec i Rosji.

Opisując politykę "zachłannych Prus", autor stwierdził m.in., że "najgor-

szym nieprzyjaćielem" Jana III Sobieskiego był Fryderyk Wilhelm. "Założy-

ciel i twórca mocarstwowej polityki Hohenzollernów wobec Polski [...] uświa-

damiał sobie wiekuiste przeciwieństwo między Berlinem a Warszawą i wy-

trwale podkopywał państwowość polską." "Głównym ogniskiem zamachów

rozbiorowych na Polskę jest od śmierci Jana Sobieskiego Berlin [...]." To

najbardziej "żarłoczny" i "zaborczy" sąsiad Polski. Po śmierci Fryderyka II

"nie zamarłyjego mordercze na zgubę Polski zapędy"241. Opinie te były w pełni

zgodne z wcześniejszymi wypowiedziami autora na ten temat242.

Wypowiedzi Konopczyńskiego dotyczące stosunków polsko-rosyjskich nie

są tak jednoznaczne, jak odnoszące się do stosunków polsko-pruskich. Wie-

my już, że bardzo krytycznie oceniał on politykę ekspansji i zadrażniania

stosunków z Rosją243. Nie zawsze jednak był tu konsekwentny, często też

w toku omawiania takiej czy innej kampanii wojennej dał się ponieść emo-

cjom i obrzucał przeciwników Rzeczypospolitej niezbyt wybrednymi epite-

tami. Jednostronność spojrzenia Konopczyńskiego zaznacza się m.in. w oma-

v ianiu wojen Stefana Batorego. Oto parę charakterystycznych dla autora

239 Tamże, t. 2, s. 503, 536, 548.

240 W. Konopczyński Stronnictwa nasze wobec historu, [w:] tegoż Umarli mówią,

s. 50. Cytowany szkic ukazał się po raz pierwszy w 1923 r. na łamach "Przeglądu

Wszechpolskiego".

241 W. Konopczyński Dzieje Polski nowożytnej, t. 2, s. 474, 523, 631, 660.

242 por. s.16.

243 por. s. I5.

62

sformu

owań: "Najazd Iwana na Inflanty w r. 1577 odbył się wśród takich

orgii barbarzyństwa i okrucieństwa, że zaćmił wszystkie srogości Turków

i samego nawet Iwana". W tej sytuacji Batory "wyrastał na obrońcę cywili-

zacji i ludzkości". Ze swoim wojskiem wkraczał on na ziemię połocką jako

"zbawca i wyzwoliciel". "Niszczono pilnie środki materialne wroga, ale nie

pastwiono się nad ludem, była to bowiem wojna szlachetna z barbarzyństwem

[...]."244 podobnych sformułowań można by przytoczyć więcej. Nacjonali-

styczne akcenty, których nie brak w Dziejach Polski nowożytnej, znajdowały

też swój wyraz m.in. w podkreślaniu różnic kulturalnych między Polską i Rosją.

Konopczyński dostrzegł także okrucieństwa wojsk polskich, ale pisał o nich

mniej i raczej niechętnie. W "dymitriadzie" widział słusznie "wykolejenie"

polityki polskiej. Wyprawę królewicza Władysława na Moskwę nazwał ekspe-

rymentem "mglistych bezdroży"245. Komentując zaś wcześniejsze dążenia

do opanowania Rosji, uczynił znamienną uwagę: "Zastanawia, że nikt z na-

szych historyków Kłuszyna nie zwrócił uwagi na społeczną stronę układów

Zygmunta III i Żółkiewskiego, pisanych na skórże rosyjskiego chłopa"246,

Potrafił więc autor zdobyć się także i w tych sprawach na sąd zdradzający

szerokość spojrzenia historycznego. Bardzo charakterystyczna jest też z tego

punktu widzenia jego opinia na temat polityki polskiej po pierwszym roz-

biorze kraju. Rozdział poświęcony tej kwestii (Spokojne lata pod protekto-

ratem Rosji (1775-1788)) zaczyna się od takiej oto refleksji ogólnej: "Rosja

w dobie pierwszego rozbioru spełniła wobec Polski, nie po raz pierwszy

ani ostatni, rolę kata; jej pułki nie tylko przygotowały >>wossojedinienje<<

Białorusi, ale też utorowały drogę na Pomorze Prusakom, do Małopolski-

- Austriakom. Nic dziwnego, że odtąd s e r c e p o I s k i e u w r a ż 1 i w i a ł o

się na szereg pokoleń jednostronnie: znienawidzono Moskali

znacznie głębiej niż zaborców niemieckich. A jednak bezpośrednio po roz-

biorze orientacja rosyjska zapanowała w polityce War-

szawy mocniej niż po 1733 i 1764 r. i było to w zgodzie z inte-

resem państwowym Rzeczypospolitej"24 . Mimo pewnego ne-

gatywnego nastawienia emocjonalnego do Rosji, wywołanego nie tylko jej

udziałem w rozbiorze Polski, ale także krwawym stłumieniem konfederacji

barskiej, potrafił Konopczyński trzeźwo ocenić zaistniałą sytuację polityczną,

jak również wartość współdziałania polsko-rosyjskiego. Także i w tej spra-

wie zadecydował wzgląd na polską rację stanu, interes państwa i narodu,

który stanowił dla autora zasadnicze kryterium oceny faktów historycznych.

Synteza Konopczyńskiego spotkała się, rzecz jasna, z dużym zaintereso-

waniem historyków, zwłaszcza badaczy dziejów nowożytnych, którzy najle-

piej mogli ocenić jej zalety i wady. Na temat dzieła historyka krakowskiego

wypowiedzieli się m.in. tak kompetentni badacze, jak Adam Skałkowski,

Kazimierz Chodynicki, Władysław Czapliński, Kazimierz Lepszy czy Władysław

Bogatyński. Zabrali głos m.in. o. Jacek Woroniecki i Józef M. Święcicki;

nie zabrakło również recenzji publicystycznych, zamieszczonych w takich

czasopismach,jak "Głos Narodu" czy "Myśl Narodowa". Trudno byłobyjednak

Z44 j. Konopczyński Dzieje Polski nowożytnej, t.1, s.184.

245 Tamże, s. 249-251.

246 Z'amże, s. 383.

247 'amże, t. 2, s. 642-643. [Podkreślenia J. M.]

63

††††††††††††††††††††††††㌶਍ഌഊ

powiedzieć, że książka Konopczyńskiego wywołała tak jak niegdyś syntezy

Szujskiego i Bobrzyńskiego jakąś głębszą i poważniejszą dyskusję. Wybuch

wojny spowodował, iż zabrakło czasu na gruntowne przemyślenie założeń

historiogra icznych autora, a także jego koncepcji dziejów Polski. Większość

recenzji ograniczyła się do prezentacji samego dzieła i wypowiedzenia bardzo

pochwalnych o nim opinu.

Uczeń Askenazego, skłonny zawsze do krytyki Adam Skałkowski, pisał

o Dziejach Polski nowożytnej w samych niemal superlatywach. Podnosił "urok

szerokich widnokręgów", dokładną znajomość tematu, a także wielki tempe-

rament pisarski autora. "Przedstawienie jest plastyczne, charakterystyki wy-

raziste. Można się nie godzić z autorem, ale bądź co bądź pobudza do

zastanowienia się, co jest zaletą kapitalną, gdy się wie, że słów nie rzuca na wiatr,

że poprzedziły je badania sumienne, że ma głębokie poczucie odpowiedzial-

ności." z4s Wytykał wprawdzie recenzent autorowi drobne nieścisłości, podnosił

też niektóre kwestie sporne, ale w sumie ocenił jego dzieło wysoko.

Uczeń Konopczyńskiego, Władysław Czapliński, nazwał Dzieje Polski no-

wożytnej "dziełem monumentalnym", podnosząc takie jego zalety, jak jedr o-

litość ujęcia, "daleko posuniętą gwarancję ścisłości", "głębokie zrozumie-

nie [...] roli i wartości katolicyzmu" (recenzja publikowana była w "Prze-

glądzie Powszechnym") oraz "umiar i spokój" w ocenach władców i wybitnych

postaci historycznych. Dotykając pewnych kwestii szczegółowych recenzent

widział potrzebę mocniejszego podkreślenia destrukcyjnej roli magnateru,

a także poszerzenia charakterystyki Stanisława Leszczyńskiego. "W sumie na-

leży stwierdzić - pisał Czapliński - że dzieje Polski nowożytnej doczekały

się pierwszorzędnego opracowania [...]."z49

W podobnym tonie utrzymana była recenzja Jacka Woronieckiego, który

ze szczególnym uznaniem wypowiadał się o wywodach Konopczyńskiego do-

tyczących roli dziejowej Kościoła w Polsce. Podkreślał też obiektywizm auto-

ra, którego sąd, jak pisał, "cechuje głęboki umiar między idealizowaniem

naszych dziejów i tuszowaniem ich ciemnych stron z jednej strony, a przed-

stawianiem ich w zbyt ciemnych barwach z drugiej"z50

Podobnie interpretował Dzieje Polski nowożytnej Władysław Bogatyński:

"Pogląd prof. Konopczyńskiego oscyluje między pesymizmem a optymizmem

[...]" - stwierdzałz5l. W tej "świetnej syntezie", przynoszącej "rewizję dzie-

jów politycznych, ustrojowych, społecznych, religijnych, gospodarczych, kul-

turalnych" Polski nowożytnej, dostrzegał Bogatyński jeden tylko mankament,

a mianowicie brak przejrzystości, zwłaszcza "w perspektywicznych ujęciach

epok". "Dzieło prof. Konopczyńskiego - pisał recenzent >>Przeglądu Współ-

czesnego<< - pełne głębokich rozważań, bystrych obserwacji, trafnych i na

ogół obiektywnych sądów [...] stanowi poważną pozycję w historiogra ii

naszej i w bogatym dorobku naukowym autora."zsz

Inne recenzje miały podobny charakter.

248 Rec. A. Skałkowskiego, "Nowa Książka", R. 4:1937, s. 324.

249 Rec. W. Czaplińskiego, "Przegląd Powszechny", t. 213 1937 s. 97.

250 Rec. o. J. Woronieckiego, "Ateneum Kapłańskie", R. 23:1937, t. 23, s. 414.

251 W, Bogatyński Dwie nowe syntezy i rewizje dziejów Polski, "Przegląd Współ-

czesny", R.16:1937, t. 61, s.125.

252 Tamże.

64

Na poważniejszą dyskusję z autorem zdobył się jednak Kazimierz Chody-

nicki, który poświęcił syntezie Konopczyńskiego obszerny artykuł. Recenzent

zaznaczał, że nikt bardziej od autora nie był powołany do przedstawiania ca-

łości dziejów Polski nowożytnej, podnosił też "niepospolitą erudycję" i "bez-

stronność sądu" Konopczyńskiego, "systematyczny układ c?zieła" i "harmonijne

ujęcie poszczególnych zagadnień i epok". Z dużym uznaniei wypowiadał się

również o konstrukcji i stylu pracy. "Pod względem formy - pisał - dzieło

prof. Konopczyńskiego posiada wysokie walory. Układ pracy jest przejrzysty,

systematyczny i harmonijny. Autor opanował swoją niepospolitą erudycjg,

wystrzegał sig przeciążenia zbytecznymi szczegółami, unikał dygresji. Budowa

całości i poszczególnych części zwarta. Styl oryginalny. Niezwykła zwięzłość,

żywość opowiadania, trafny dobór słów, oryginalność konstrukcji zdania

łączy z się plastyką obrazu i siłą ekspresji."253 Chodynicki bronił też Konop-

czyńskiego przed zarzutem pesymizmu twierdząc, iż pogląd autora na dzieje

Polski jest wprawdzie surowy, ale sprawiedliwy. Recenzent dopatrzył się

"zasadniczej różnicy" między nim a Szujskim i Bobrzyńskim. "Nie pesymizm i nie

przygnębienie występuje w książce prof. K.[onopczyńskiego], ale wiara w ży-

wotność narodu" - stwierdzałz54

Do spraw dyskusyjnych zaliczył Chodynicki przyjętą przez Konopczyńskiego

periodyzację, a także jego pogląd na tzw. ideę jagiellońską i kulturę polityczną

szlachty polskiej w XVI w.

Wypowiadając się w pierwszej sprawie, recenzent wskazywał na pewne

niekonsekwencje w wywodach syntetycznych autora wynikające, jego zda-

niem, z przyjęcia jako cezury wewnętrznej, oddzielającej dwie wielkie epoki

naszych dziejów nowożytnych, roku 1648. Chodynicki proponował "przepro-

wadzenie granicy mniej więcej między r. 1572 a 1609", wyraźnie preferując

pierwszą z tych dat. "Zależnie bowiem od podziału otrzymuje się inny roz-

kład świateł i cieni. Inaczej zupełnie wygląda 66 lat epoki jagiellońskiej,

gdy się je rozpatruje jako odrębną całość, inaczej gdy te 66 lat włączy się

do owych 142 lat >>Polski mocarstwowej<<."255

Chodynicki zgłaszał też pewne zastrzeżenia do używanego przez Konop-

czyńskiego (i innych historyków, m.in. O. Haleckiego i W. Kamienieckiego)

pojęcia "idea jagiellońska". Zdaniem recenzenta pojgcie to, jako "mgliste

i nieuchwytne", prowadzące do ciągłych nieporozumień, powinno być usu-

nięte z prac historycznych. Chodynicki miał też pewne wątpliwości, czy

słuszne jest nazywanie tzw. idei jagiellońskiej "ideą polską". Nie można

z całą pewnością orzec - argumentował - jakie składniki tzw. idei ja-

giellońskiej były pomysłem króla, jakie zaś wytworem polskiego otoczenia.

Nie bardzo też podobało się recenzentowi niejasne i prowadzące do róż-

nych nieporozumień pojgcie "kultura polityczna". Z dalszych jednak jego

wywodów wynika, iż istota sporu leżała nie tyle w terminologii, ile w nieco

253 K. Chodynicki Dzieje Polski nowożytnej, "Kwartalnik Historyczny", R. 53:

1939, nr 2, s. 265.

254 Ta że. Zarzut nadmiernego pesymizmu postawił Konopczyńskiemu J. M. Świę-

cicki, który twierdził, niezbyt zresztą zasadnie, że autor Dziejów Polski nowożytnej

prześcignął w pesymizmie samego Bobrzyńskiego. Do tego poglądu skłaniał się

także po latach W. Czapliński w pracy Wladyslaw Konopczyński jako historyk

XVI i XVII w., s. 67-68.

zss K. Chodynicki Dzieje Polski nowożytnej, s. 251.

3 - Dzieje Polski nowożytnej - tom I

odmiennym spojrzeniu obu autorów na obyczaje i życie polityczne szlachty

w XVI w. Konopczyński oceniał je raczej surowo, recenzent - z większym

jakby wyrozumieniem.

Chodynicki podniósł też w swojej recenzji szereg kwestii szczegółowych,

związanych głównie z dziejami Wielkiego Księstwa Litewskiego. Wytykał

Konopczyńskiemu różne drobne niedokładności w przedstawianiu spraw Koś-

cioła wschodniego, niedostateczne, jego zdaniem, podkreślenie wpływów pol-

skich na Litwie oraz przypisanie królom zbyt szerokich kompetencji w za-

kresie polityki zagranicznej.

Ogólny sąd recenzenta o dziele historyka krakowskiego wypadł jednak

bardzo korzystnie. Wedle Chodynickiego Konopczyński "dał jednolitą całość

o konsekwentnym poglądzie na dzieje narodu". Opracował szczegółowiej

aniżeli w dziełach zbiorowych wewnętrzne dzieje Polski i spoił je mocno

ze sprawami politycznymi, wykazując ich wzajemną zależność. Jego książka

"jest na wskroś oryginalnym i niezmiernie wartościowym dziełem w naszym

dorobku naukowym".

Podziwiać trzeba, że "autor ogarnął tak wielki okres dziejów i w każdej

kwestii zdobył się na własne zdanie". Dzieło jego - kończył swoje wywody

Chodynicki - "nie tylko odtwarza stan dzisiejszy nauki, ale stanie się pobudką

dla historyków do dalsżych samodzielnych prac"256,

Książka Konopczyńskiego poczynając od r. akad.1936/37 służyła młodzieży

studenckiej jako podręcznik. Taką też funkcję spełniała w okresie okupacji

(na tajnych studiach historycznych), jak również później, w pierwszych latach

Polski Ludowej. Usunięta z list lektur studenckich w okresie błędów i wy-

paczeń, z tryumfem powróciła na nie już po śmierci autora w 1956 r. W latach

pięćdziesiątych ukazało się jej drugie wydanie, niestety nie w Warszawie

czy w Krakowie, ale w Londynie25 . W kraju dzieło było i jest praktycznie

dostępne jedynie w dużych bibliotekach; skromny nakład pierwszego wydania

został ostatecznie wyczerpany w okresie okupacji; niewiele zresztą egzempla-

rzy syntezy dotarło do bibliotek domowych, a jeszcze mniej przetrwało ka-

taklizm wojenny. Synteza Konopczyńskiego jest więc dziś praktycznie nie zna-

na szerszym kręgom czytelników. Jest to niewątpliwie z wyraźną szkodą dla

kultury historycznej (a może także i politycznej) naszego społeczeństwa.

Konopczyński należy do tych nielicznych uczonych, których dokonania

badawcze zyskują na znaczeniu w miarę upływu czasu. W większości przy-

padków dzieła historyka szybko się starzeją, a bywa i tak, że popadają

w zapomnienie. Z Konopczyńskim jest inaczej, jego dorobek twórczy roz-

patrywany jako całość jest wciąż żywy i aktualny, nadal wartościowy, po-

budzający do dalszych poszukiwań i refleksji. Opinie współczesnych histo-

ryków zajmujących się podobną problematyką, co niegdyś Konopczyński, peł-

ne są najwyższego uznania dla autora Dziejów Polski nowożytnej. E. Ros-

tworowski widzi w nim "największego chyba polskiego historyka swego

pokolenia" 25 e. W innej pracy tenże sam badacz stwierdza, że zawdzięcza-

my Konopczyńskiemu "niemal wszystko, co wiemy o [...] zawichrzonych

256 Tamże, s. 265-266.

257 por. W. Konopczyński Dzieje Polski nowożytnej, t. I-2, Londyn 1958-1959,

s. XIII, 437 i VIII, 418.

258 E, Rostworowski Historyk Rzeczypospolitej, s. 87.

66

latach 1752-1763 i 1768-1775"259. Zdaniem Czaplińskiego rozdziały Dziejów

Polski nowożytnej poświęcone XVI i XVII stuleciu "długo jeszcze będą pod-

stawowym źródłem informacji, punktem wyjścia dla różnego rodzaju szcze-

gółowych badań"260. Jeszcze wyżej ocenia wkład Konopczyńskiego do badań

historycznych, tym razem nad epoką saską, Józef Gierowski: "Jako historyk

czasów saskich pozostaje więc Konopczyński stale niedościgniony, zadziwiający

szerokością poruszanej problematyki, zakresem zbadanych źródeł. Jeżeli nawet

szczegóły jego ustaleń czy niektóre założenia doczekają się z czasem uściśleń czy

rewizji, pozostanie on zawsze tym uczonym, który silniej niż poprzednicy

podkreślił przełomowy charakter tej doby i jej wewnętrzne napięcia" 261. Wkład

Konopczyńskiego do badań nad epoką stanisławowską ocenił Jerzy Michalski.

Wysuwając na plan pierwszy "ustalenie ogromnej ilości faktów", a także

"spojrzenie na czasy stanisławowskie jako na kontynuację zjawisk (zwłaszcza

w zakresie spraw ustrojowych) mających długą nieraz genealogię", Michalski

pisał: "Prace Konopczyńskiego, oparte na wyjątkowo rozległych kwerendach,

wprowadziły do naukowego obiegu liczne źródła mało lub wcale dawniej nie

wykorzystane. Imponujący dorobek Konopczyńskiego - wynik jego niezwykłej

pasji i rzetelności naukowej - ilościowo nie miał chyba sobie równego

w historiografii czasów stanisławowskich, jakościowo nie ustępował osiągnię-

ciom najwybitniejszych badaczy: Waleriana Kalinki i Wacława Tokarza"262.

Poczesne miejsce zajmuje również Konopczyński w dziejach polskiej myśli

syntetycznej. Dzieje Polski nowożytnej nie są może tak błyskotliwe ani tak

przejrzyste i konsekwentne, jak Dzieje Polski w zarysie Bobrzyńskiego, ale

posiadają tę wielką zaletę, niezwykle rzadką w przypadku dzieł syntetycznych, iż

w sposób harmonijny łączą dwa niełatwe do pogodzenia pierwiastki: głęboką

refleksję i solidną erudycję. Praca Konopczyńskiego nie wolna jest od wad.

Zarzucić autorowi można wiele: nadmierne skoncentrowanie uwagi na sprawach

politycznych, zbytnie psychologizowanie, nazbyt sarkastyczny ton wypowiedzi,

skłonność do przesady czy to w krytyce, czy w pochwałach. Nietrudno też

doszukać się w niektórych wywodach i ocenach Konopczyńskiego pewnych

akcentów nacjonalistycznych. Synteza powstała w określonym czasie, nosi więc

piętno atmosfery intelektualnej, a po części i politycznej, swojej epoki. Tak jest

z każdym ambitnym dziełem historycznym; syntezy historyczne są nie tylko

"

odzwierciedleniem" przeszłości, ale także świadectwem swoich czasów, wyra-

zem niepokojów, tęsknot i nadziei właściwych epoce, w której powstały. Wielkie

syntezy, a z taką właśnie mamy tutaj do czynienia, podejmują również problemy

o znaczeniu uniwersalnym, dotyczące tak istotnych spraw, jak zagadnienie

wolności i władzy, kultury politycznej narodu, jego prawidłowej struktury

społecznej, podstaw terytorialnych, a także orientacji zewnętrznej (miejsca

w Europie). Rozważania Konopczyńskiego dotyczące tych spraw, poświęcone

podstawowym problemom naszego życia narodowego i państwowego, pobudzić

mogą i powinny współczesnego czytelnika do głębszej, poważnej refleksji nie

tylko nad naszym w c z o r aj, ale także d z i s i aj i j u t r o.

Jerzy Maternicki

259 E. Rostworowski Wladysław Konopczyńskijako historyk, s. 223.

260 ) . Czapliński Wladyslaw Konopczyński jako historyk XUI i XTiIl w., s. 70.

261 J. A. Gierowski Wladyslaw Konopczyrźski jako badacz czasów saskich, s. 74.

262 J. Michalski Wladyslaw Konopczyrźskijako badacz czasów stanislawowskich, s. 79.

Nota edytorska

Edycja niniejsza oparta jest na wydaniu z 1936 r. Poprawione zostały w niej

oczywiste błędy literowe, zmodernizowano pisownię i interpunkcję. Do brzmie-

nia nazwisk i nazw miejscowości podanych przez Konopczyńskiego dodano

w nawiasach nazwiska i nazwy częściej dziś stosowane. Jeśli występują one

większą ilość razy, w nastgpnych wypadkach podano tylko brzmienie stosowane

obecnie. Konsekwentnie poprawiono w tekście, wbrew uzasadnieniom autora

(patrz t. 1, s. 171, wyd. 1), pisownię nazwiska Waza, nie przyjęła się bowiem

w Polsce propozycja Konopczyńskiego, by pisać "Wasa". Przy pierwszym

występowaniu w tekście nazwiska, z reguły podawanego bez imienia, wydawcy

starali się dodać w nawiasie kwadratowym - imię najczęściej stosowane dla

określenia danej osoby. Tylko dla określenia osób występujących równocześnie

i mających takie samo pierwsze imię dodano także i następne np. Jan Herburt

i Jan Szczęsny Herburt. Dodając imiona obcokrajowców starano się stosować do

zasady przyjętej przez Konopczyńskiego, podającjedynie ich polskie odpowied-

niki. Wyjątek stanowią imiona rosyjskie - np. Fiodor, a nie Teodor.

Ponieważ Konopczyński przy datacji faktów podaje bardzo często tylko

dzień i miesiąc, wydawcy, aby ułatwić Czytelnikowi lekturę, w przypadkach

szczególnie potrzebnych uzupełnili tekst, podając w nawiasach kwadratowych

rok.

Z uwagi na to, że dzieło Konopczyńskiego będące najrzetelniejszą i najbo-

gatszą faktograficznie syntezą okresu, stanowiło i stanowi podstawę, z której

przede wszystkim czerpano i czerpie się nadal faktografię do syntez, a nawet

monografii, zdecydowaliśmy się na skorygowanie w przypisach pomyłek, np.

większość nawet ostatnio wydawanych syntez podaje (za Konopczyńskim) jako

datę zawarcia rozejmu w Dywilinie 3 I 1619, podczas gdy w rzeczywistości

zawarty on został 11 XII 1618, a miał obowiązywać od 3 I 1619.

Pozostawiamy natomiast podawane przez autora liczby dotyczące wojsk

biorących udział w bitwach, szlachty uczestniczącej w zjazdach, itp. ze względu

na to, że i w najnowszych opracowaniach są co do nich różnice zdań, chociaż

zawierają one chyba dane bliższe rzeczywistości.

Wydawcy starali się również podawać w przypisach tłumaczenia zwrotów

obcojęzycznych, z wyjątkiem często spotykanych i z pewnością ogólnie zna-

nych, jak np. viritim, interregnuin. Nie tłumaczono również tytułów dzieł.

Nota bibliografczna

Wprowadzone zmiany dotyczą przede wszystkim częściowej modernizacji

pisowni, obejmującej komentarze i uwagi autora, interpunkcji oraz uzupełnień

w opisie bibliograficznym: dodane zostały (bez specjalnego oznaczania w tek-

ście) pierwsze litery imion, miejsca i daty wydania, niekiedy uzupełniono ty-

tuły, rozwinięto nazwy czasopism, dopisano numery roczników.

Modyfikacja pisowni objęła również obcojęzyczne tytuły i nazwiska. Uwspół-

cześniono zasady transliteracji alfabetu rosyjskiego i ukraińskiego, a także

ujednolicono pisownię tytułów i nazwisk w języku niemieckim oraz szwedz-

kim i duńskim. Tam, gdzie wymagała tego konieczność, zrezygnowano ze

stosowanego często przez Konopczyńskiego spolszczania nazw miejscowości,

piszemy więc na przykład Gedanii lub Danzig zamiast Gdańsk, Cracoviae

zamiast Kraków, Lvov, Lviv zamiast Lwów.

Dla zorientowania czytelnika we współczesnej literaturze przedmiotu od-

dzielnie zamieszczono bibliografię uzupełniającą, która obejmuje w zasadzie

tylko druki zwarte opublikowane po 1936 r., będące, naszym zdaniem,

najcenniejszymi syntezami i monografiami polskimi i obcymi, traktującymi

o dziejach Polski XVI-XVIII w. ewentualnie krajów, których losy bezpo-

średnio lub pośrednio wiązały się z historią naszego narodu. Pominięto na

ogół wznowienia pozycji wydanych po raz pierwszy przed ukazaniem sig

dzieła Konopczyńskiego, np. prace Brucknera, Łozińskiego czy Bystronia

o kulturze i obyczajach polskich albo opracowania Sobieskiego, Pawińskiego,

Smoleńskiego i in. z serii "Klasycy Historiografii". Wyjątek stanowią, jeśli

chodzi o literaturę polską, znakomite Dzieje Polski w zarysie Bobrzyńskiego,

a z literatury obcej publikacje znane przed 1936 r. tylko w oryginale, np.

cytowana przez Konopczyńskiego książka Lorda na temat drugiego rozbioru

Polski.

W zestawieniu dominują pozycje z zakresu historii politycznej, choć starano

się też uwzględnić wybrane zagadnienia społeczne, gospodarcze i kulturalne.

Jesteśmy świadomi, że ze względu na nieunikniony subiektywizm ocen

i kryteriów doboru literatury zestawienie nasze nie jest doskonałe i mogłoby

być uzupełnione niejednym jeszcze opracowaniem.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
3508
200404 3508
3508
3508
3508
3508
3508

więcej podobnych podstron