DZIEDZICTWO
Sięgając do dorobku pokoleń w zakresie pedagogiki zdrowia mamy na myśli co najmniej cztery rodzaje spraw:
Po pierwsze - dzieje instytucji służących realnemu doskonaleniu zdrowia (np. kąpieli publicznych, towarzystw gimnastycznych, placówek higieny praktycznej) z uwzględnieniem rzeczywistości sanitarnej panującej w różnych epokach. Rzeczywistość ta bowiem nie tylko współdecyduje o poziomie zdrowotnym społeczności, ale też tworzy określone ramy wychowawcze, kształtuje osobowość jednostki oraz obyczajowość ogółu.
Po drugie - rozwój dydaktyki zdrowia, a więc nauczania higieny oraz popularyzacji wiedzy medycznej.
Po trzecie ewolucję metod wychowania zdrowotnego w ścisłym znaczeniu, tj. sposobów kształtowania postaw i zachowań zdrowotnych.
Po czwarte - refleksje teoretyczną wiążącą wątki pedagogiczne ze zdrowotnymi.
Dzieje pedagogiki zdrowia (i wychowania zdrowotnego) towarzyszą historii medycyny, higieny i kultury fizycznej, nie są jednak identyczne z żadną z nich z osobna. Poszukiwanie rozproszonych elementów, które należą do omawianego tematu, bynajmniej nie jest łatwe. Demel Maciej (1980): Pedagogika zdrowia. Wydawnictwa Szkolne i pedagogiczne, Warszawa ss.13 - 45.
Początków wychowania zdrowotnego szuka się w otchłani wieków; w kodeksie Hammurabiego (ok. 1700 roku p.n.e.), w śladach cywilizacji kreteńskiej, w tradycjach kultury fizycznej narodów bliskiego i dalekiego Wschodu. Szczególnie bogate i płodne w skutki były żydowskie przepisy higieniczne zawarte w Deuteronmium - ostatniej części Pięcioksięgu Mojżesza. Z punktu widzenia praktyki dotyczy one wszelkich okoliczności, a zatem jedzenia i picia, pracy i wypoczynku, życia płciowego itd. Oto mały wyjątek z tej księgi (rozdział 23, werset 12): „Będziesz miał miejsce za obozem, gdzie będziesz wychodził na potrzebę przyrodzoną niosąc kołek za pasem, a gdy usiędziesz wykopasz wkoło, a wykopaną ziemią okryjesz to, czegoś się pozbył.”
Dorobek narastającej od tysiącleci empirii przejęli i pomnożyli Rzymianie. Cloaca Maxima - wspaniały kanał centralny, pochodzący z VI wieku p.n.e., czynny jest dotychczas, tak jak niektóre akwedukty. Rzymianie grzebali zmarłych poza murami. Nadzór pad czystością Miasta należał do edylów; kontrolę nad jakością wody i produktów spożywczych pełnili osobni urzędnicy - cereales. W czasie pokoju zatrudniano legionistów w prowincjach do robót publicznych, m.in. do budowy urządzeń sanitarnych, których ślady znajdujemy dziś w całej niemal Europie: od półwyspu Iberyjskiego po Wyspy Brytyjskie, od Atlantyku po Morze Czarne. Wraz z tym rozprzestrzeniała się kultura zdrowotna. Po upadku Rzymu przez setki lat barbarzyńcy bezmyślnie patrzyli na te urządzenia, których sens odczytano dopiero na schyłku średniowiecza.
Nie trzeba jednak przesadzać w wychwalaniu mądrości starożytnych. Utarło się mniemanie, jakoby Mojżesz, Likurg i inni prawodawcy dysponowali wiedzą wyprzedzającą o tysiąclecie odkrycia nauki. Prawom swym mieli oni nadawać pozory nakazów religijnych, jedynie dostępnych mentalności ludu. To nie jest i nie może być całą prawdą. Na ten błąd ahistoryzmu, popełniany nawet przez dziejopisów higieny, zwrócił swego czasu uwagę Otton Hewelke. Studiując historię kultury i obyczajów doszedł on do wniosku, że u podłoża wielu rzekomo racjonalnych przepisów higienicznych odnaleźć można myślenie magiczne. Jeśli - według Herodota - Cyrus woził ze sobą na wojenne wyprawy srebrną czaszę i wodę z Choaspu, nie musiało to wynikać ze znajomości higieny, a raczej z obawy przed otruciem. Persowie nie pluli i nie oddawali moczu do rzek dlatego, gdyż woda była świętym żywiołem. Mojżesz wprowadził obrzezanie, które po wiekach odczytano jako zabieg profilaktyczny wobec chorób wenerycznych; w rzeczywistości był to symboliczny relikt krwawej ofiary z ludzi, obrzęd praktykowany przez inne ludy znacznie wcześniej, m.in. w Egipcie.
W ogóle lwia część domniemanej wiedzy etiologicznej starożytnych miała podkład magiczny z zasadą tabu na czele, z ostrym rozróżnianiem tego, co „czyste”, od tego, co „nieczyste”, co koszerne a co trefne. Wieprz był zwierzęciem nieczystym i takim pozostał u Żydów i muzułmanów. Ryba - koronne danie postne - to znak wtajemniczenia pierwszych chrześcijan. Nieczysta i budząca grozę była krew - symbol śmierci w walce. Zwyczaj obmywania rąk przez Żydów (ablucja) pochodzi z praktyk „oczyszczania”, przy czym siłę oczyszczającą przypisywano wodzie i ogniowi. Kościół, zabraniając kremacji zwłok, równocześnie palił żywcem ofiary inkwizycji, co było aktem oczyszczenia. Co się tyczy ablucji, to jeszcze Jan Długosz, opisując barbarzyńskie zwyczaje Litwina Jagiełły, podaje - wśród autentycznych praktyk zabobonnych - że ręce wodą obmywał.
W tej epoce, gdy medycynę i higienę - jako wyłączną domenę kapłanów - otaczano boską tajemnicą, wychowanie zdrowotne sprowadzało się siłą rzeczy do ślepego posłuszeństwa wobec przepisów religijnych, których przestąpienie groziło gniewem i zemstą bogów.
Przebłyski myśli wyzwolonej spod wpływu magii spotykamy w nauce Hipokratesa z Kos (V wiek p.n.e.), zgodnie uznanego za ojca medycyny europejskiej. Ogromny materiał empiryczny zgromadzony przez jego szkołę prowadził do wielu trafnych wniosków odnoszących się zarówno do leczenia, zapobiegania, jak też rozumnego trybu życia (dietetyki). Myśli te do dziś zachowały swą świeżość i częściową aktualność.
Czterysta lat później Cornelius Celsus w dziele De re medica (O sztuce lekarskiej) głosił, że obowiązkiem człowieka jest poznać samego siebie i żyć zgodnie z tą wiedzą (sentencja Solona ze Świątyni Apollona). Ponieważ nie ma dwu ludzi jednakowych, więc i tryb życia powinien być zindywidualizowany.
Claudius Galenus (131 - 201), głośny lekarz, zajmował się również. Od niego pochodzi spekulatywny podział czynników zdrowia na rzeczy naturalne, nienaturalne i nadnaturalne. Doktrynę Galena przejęli Arabowie i z nimi wróciła do Europy, gdzie panowała do XVI wieku, tj. do renesansu wpływów Hipokratesa.
Poglądy wybitnych lekarzy i dorobek sławnych szkół lekarskich nie dają, oczywiście, pojęcia o powszechnej praktyce wychowawczo - zdrowotnej tych czasów. Praktyka ta w ustroju niewolniczym była klasowo zróżnicowana. O wychowaniu zdrowotnym starożytnych możemy sensownie mówić tylko w odniesieniu do ludzi wolnych, gdyż jedynie ci byli panami samych siebie, swego postępowania i swego czasu, oni tworzyli wszelkie instytucje wychowawcze.
Instytucje te są powszechnie znane i nie trzeba w tym miejscu rozwodzić się nad nimi. Przypomnijmy tylko, że w Grecji była to efebia, czyli system wychowania młodzieży, który szeroko uwzględniał momenty kształcenia fizycznego. Starożytna agonistyka razem z igrzyskami była integralną częścią kultu religijnego, a ich funkcja higieniczna miała charakter wtórny. Hartowanie - najżywiej praktykowane u Spartan i Persów - stanowiło część składową wychowania żołnierskiego. Kambyzes musiał mieć jasne rozeznanie wychowawczych możliwości medycyny, skoro, według Ksenofonta (Kiropedia I, 6), w krytycznym uniesieniu nazwał lekarzy swej armii „partaczami zdolnymi naprawiać jedynie suknie znoszone, bowiem ich praca odnosi się tylko do ciała okaleczonego, nie zaś zdrowego”.
Grecki system wychowania zdrowotnego naśladowano w Rzeczypospolitej Rzymskiej; upadł on wraz z postępującym niewieścieniem obyczajów. Za Cesarstwa hołdowano raczej kosmetyce, a zatem biernej pielęgnacji ciała celowi temu służyły najbardziej reprezentatywne higieniczne instytucje Rzymu - termy. Kult dawnej tężyzny fizycznej podtrzymywały igrzyska ludowe, których aktorami byli niewolnicy - gladiatorzy; obywatele rzymscy ograniczali się do spektatorstwa.
W szkołach na schyłku starożytności następowało stopniowe zachwianie równowagi wychowawczej na rzecz kształcenia umysłowego, zwłaszcza zwyrodniałej retoryki. Jednocześnie z opanowaniem szkoły przez chrześcijańskiego ducha ascezy dochodzi do zupełnego upadku troski o zdrowie. Dotyczy to również wychowania domowego. „Nikczemne ciało” przestaje być przedmiotem pozytywnego zainteresowania, a - co więcej - staje się balastem dla duszy. Cierpienie, ból, abnegację i wyniszczenie fizyczne podnosi się do godności ideału
Chrześcijańska pogarda dla ciała kłóciła się jednak z praktyką wychowania rycerskiego, w którym zdrowie, siła i zręczność były warunkiem skuteczności walki, m. in. walki z niewiernymi.
W średniowieczu medycyna i higiena zostają wyparte i zastąpione przez astrologię i alchemię. Los człowieka, jego życie i zdrowie zależą od konstelacji planet i znaku zodiaku, pod którym się urodził. Alchemicy gorączkowo poszukują panaceum, czyli uniwersalnego lekarstwa, a także środków przywracających młodość.
Przedmiotem szczególnego zainteresowania „uczonych” były typowe dla średniowiecza nerwice i psychozy na tle religijnym. Niemiecka inkwizycja pod wpływem bulli Innocentego VIII wydała w 1487 roku głośne dzieło Młot na czarownice, wznawiane wielokrotnie. Odtąd zapłonęły stosy w całej Europie. Około 1600 roku „szacowano” liczbę czarownic i opętanych na dwa miliony. W diabła i czary wierzyli nawet tak wybitni ludzie, jak Paracelsus, Marcin Luter, Francis Baron z Werulamu, Johanes Kepler.
Najsławniejsza średniowieczna szkoła lekarska powstała w Salerno. Około roku 1100 wyszło stąd dzieło wznawiane setki razy pod różnymi tytułami i w wielu językach, znane głównie jako Regimen sanitatis Salernitanum (Salerneński przewodnik zdrowia). Jest to zbiór wierszowanych aforyzmów dotyczących rozsądnego życia, mieszanina poglądów Galena, farmacji arabskiej i przesądów ludowych. Myśl przewodnią poematu wyrażono tak:
„Si tibi deficjant medici, medici tibi fiant.
Haec tria: mens hilaris, rekuies moderata, diaeta”.
- co znaczy
„Jeżeli ci nie dopiszą lekarze, lekarzami twymi niech będą ci trzej:
pogodny nastrój, umiarkowana rozrywka, rozumny tryb życia”.
Mistrzami średniowiecznej medycyny byli Arabowie. Za księcia medycyny uchodził Avicenna, genialny lekarz tadżycki, którego Kanon (ok. 1000 roku) zawierał m. in. pełny wykład higienicznego trybu życia. Alkindi układał leki Galenowe na wzór gam muzycznych lub postępów arytmetycznych. Lekarze Karola Wielkiego zastosowali tę metodę do pokarmów zestawiając je w kolumny według stopnia gorąca, zimna, suchości i wilgoci. „Uczeni” wiedli zawiłe dysputy scholastyczne, pełne jałowej erudycji, nie troszcząc się zupełnie o fakty.
Podczas gdy scholastyka znajdowała się poza rzeczywistością, życie samo wysuwało problemy praktyczne, domagające się rozwiązania. Ludność miejska stłoczona w obrębie murów obronnych bytowała w fatalnych warunkach sanitarnych. Miasta były ciemne, błotniste i cuchnące. Rady miejskie starały się przeciwdziałać temu stanowi rzeczy: powoływano służbę municypalną, wydawano tzw. Wilkierze, czyli zarządzenia porządkowe.
Roznoszeniu zarazy sprzyjały niekończące się wojny, zwłaszcza wojny krzyżowe, włóczące się po Europie gromady żołnierzy.
Najdawniejszą klęską był trąd, który z pierwotnego siedliska w Egipcie przywędrował z Arabami do Hiszpanii. III Sobór Lateraneński nakazał zakładać leprozoria, w których więziono podejrzanych. Liczba tych obozów w Europie dosięgła z czasem 19000. Bezpardonowa walka skończyła się pełnym zwycięstwem. Były to narodziny tzw. policji lekarskiej, czyli przymusowych metod zapobiegania i leczenia.
Choroby urzędowo uznane za niebezpieczeństwo publiczne wpisywano do ksiąg municypalnych. Osoby chore lub podejrzane nie miały prawa do handlu, wstępu do miast; były obowiązane używać sygnałów ostrzegawczych: kołatki, dzwonka lub rogu.
W XIV wieku pojawia się straszliwa „czarna śmierć”, pandemia dżumy, która w latach 1348 - 1350 zabrała około jedną trzecią ludności Europy, głównie chłopów i biedoty miejskiej. Następuje zapstrzenie zarządzeń prewencyjnych, pojawiają się nowe metody sanitarne (kwarantanna). Książe Toskanii kazał otoczyć swoje granice kordonem wojska, które strzelało do zbliżających się. Nie było tu przypadków dżumy co posłużyło za, dowód, że samo powietrze nie przenosi choroby, lecz ludzie.
Tak więc praktyka sanitarna średniowiecza stanęła wyżej niż medycyna i higiena uprawiana przez „ uczonych”. Jeśli w ogóle wolno mówić o wychowaniu zdrowotnym w średniowieczu, to mogło ono polegać głównie na zabiegach typu prewencyjnego dyktowanych obłędnym i powszechnym strachem przed zarazom. Obowiązywała zasada: cito, longe, tarde, tj. „( uciekać), szybko, daleko i na długo”.
Co się tyczy rad pozytywnych, haseł poznania samego siebie i radosnego, zdrowego życia - zawitały one dopiero wraz z prądami Odrodzenia. Nauka, jakby obudzona z letargu, nadrabiała wielowiekowe zaległości. Popłynęła myśl wolna, ufająca zmysłom i doświadczeniu. Zajmowano się również profilaktyką, higieną i wychowaniem fizycznym. W roku 1569 Mercurialis wydał słynne dzieło De arte gymnastica (O sztuce gimnastycznej), wszechstronny Francis Bacon z Werulamu w pracy Historia vitae et mortis (Wiedza o życiu i śmierci) zalecał wstrzemięźliwość, zdrowe pokarmy i ćwiczenia ruchowe. Tomasz Morus w Utopii wiele miejsca poświęcił sprawom zdrowia publicznego w swym idealnym państwie. Praktyczne zastosowanie wychowawczo - zdrowotnych koncepcji Odrodzenia zademonstrował Vittorino da Feltre w swej „szkole radosnej” (casa gioiosa) w Mantui.
W Polsce pierwsza próba popularyzacji higieny, jeszcze po łacinie wyszła z pod pióra Macieja z Miechowa: Conservatio sanitatis (Pielęgnowanie zdrowia, 1522); ale wkrótce pojawiają się zwiastuny nowej ery popularyzacji - książki w języku narodowym, dostępne szerszym kręgom odbiorców. W roku 1535 ukazują się "Gadki o składności członków człowieczych" Andrzeja z Kobylina, a także liczne zielniki, np. Szymona z Łowicza. Były to poradniki lekarskie dla szlachty i mieszczan, mieszanina przestarzałej wiedzy lekarskiej, zdrowego rozsądku, kabalistyki i astrologii. Zapoczątkowują one okres kalendarzy, dykcjonarzy i tzw. lekarzy domowych, trwający aż do XIX wieku. Popularyzacja ta często uprawiana przez zupełnych ignorantów przyczyniała się bardziej do utrwalania zabobonów niż do ich zwalczania.
Pierwsze u nas próby systematycznego kształcenia szlachty w zagadnieniach zdrowia spotykamy w Akademii Zamojskiej, gdzie stanowią one programową część przygotowania obywatelskiego, gdyż jak twierdził kanclerz Jan Zamojski - „Wypada szlachcicowi mieć pojęcie o własnym ciele i znać główne zasady nauki lekarskiej.”
W szkolnictwie doby Odrodzenia humanizm rozluźnił rygory właściwe średniowieczu, ale z czasem nałożył nowe pęta kształcenia klasycznego. Sprawy zdrowia i wychowania fizycznego pozostawały nadal poza faktycznym programem szkoły nie potępiano ich już jednak, a przeciwnie - podnoszono ich znaczenie w dziełach pedagogicznych, m. in. w pracach Juan Luis Ivesa, Jana Amosa Komenskiego, Johna Locke'a.
W praktyce sanitarnej nadal pierwsze miejsce zajmowały kwestie chorób zakaźnych. Przewlekłe wojny XVII i XVIII wieku przyniosły nowe epidemie i mory. Węgry nazywano cmentarzem narodów. Wojnie trzydziestoletniej towarzyszyła pandemia duru plamistego. Ludność Niemiec spadła wówczas z 16 do 4 milionów i można tam było przebywać po kilkanaście mil nie spotkawszy żywego człowieka. Za przyczynę epidemii uważano morowe powietrze. Choroba miała atakować człowieka albo przez zetknięcie z chorym i jego rzeczami (kontagium), albo wprost z powietrza (miasma). Z poglądów tych wynikało, że trzeba utrzymywać w czystości ziemię, mieszkania, okręty, unikać przeludnienia, zasypywać miejsca ustępowe, zmieniać słomę, wznosić wysokie budynki.
W Polsce tych czasów rzeczywistość sanitarna nie wyglądała lepiej ani gorzej niż gdziekolwiek w Europie. Poziom życia i higieny był na ogół niski - zarówno wśród masy szlacheckiej, jak też wśród mieszczaństwa. Sytuację ratowały łaźnie istniejące po miastach i po wsiach, przy każdym dworze. Słowiański zwyczaj używania łaźni zaczął wygasać za czasów saskich i doszedł do upadku w XIX wieku, kiedy właśnie rozkrzewił się na Zachodzie pod wpływem wzorów rosyjskich przeniesionych przez armię napoleońską.
O ile w epoce Odrodzenia najbardziej błahą i bałamutną treść starano się oblekać w pozory uczoności, o tyle naczelną ambicją Oświecenia była bezpośrednia popularyzacja wiedzy. Nawet dzieła czysto naukowe pisano jasno i prosto i ogłaszano w językach narodowych.
Na fali haseł fizjokratyzmu ukazują się książki adresowane do ludu, np. głośna praca Andrzeja Szymona Tissot: Avis au peuple sur la sante (Rada dla pospólstwa względem zdrowia jego). Polskie Oświecenie nie pozostało głuche na te hasła. Dzieła Tissota tłumaczy i parafrazuje lekarz - zakonnik Ludwik Perzyna (Porządek życia w czerstwości zdrowia w długie prowadzący lata - dzieło wydane wielekroć, a także Lekarz dla włościan - 1793).
W wieku XVIII pojawia się również nowa forma upowszechniania wiedzy, a mianowicie czasopisma.
Naukowe podstawy higieny i sanitariatu doby oświeconego absolutyzmu zawdzięcza Europa J. P. Frankowi. Dzieła jego zawierają wiele myśli i konkretnych wskazówek dotyczących higieny społecznej oraz wychowania zdrowotnego. Wołał on do lekarzy: „Idźcie w lud! Uczcie, co czynić należy aby zachować zdrowie i uniknąć choroby, a usuniecie znachorów i apostołów”.
W szkolnictwie tradycje zamojskie kontynuuje Stanisław Konarski, który w Collegium Nobilium niemały kładł nacisk na wychowanie zdrowotne: „Ochędostwo około siebie: twarzy, rąk, szyi, uszu codzienne umycie, włosów zczesanie, paznokciów oberżniecie [...], rzeczy na swoich miejscach, ostrożność ze świecami [...]”.
Dzieło Komisji Edukacji Narodowej jest tak samo ważne dla historii, pedagogiki, jak i dla higieny. Na szczególną uwagę zasługuje postać Grzegorza Piramowicza, sekretarza Towarzystwa do Ksiąg Elementarnych, słusznie uznanego za ojca polskiej higieny szkolnej. W roku 1787 ogłosił on "Powinności nauczyciela", w których szeroko uwzględnił sprawy zdrowia oraz wychowanie przyrodzone, czyli edukację fizyczną.
G. Piramowicz pragnął widzieć nauczyciela w roli apostoła higieny w środowisku prowincjonalnym, aktywnego szerzyciela kultury zdrowotnej. On też pierwszy nakazał dbać o zdrowie nauczyciela. W sposób nowoczesny akcentował wyższość profilaktyki nad lecznictwem: „Staranie nauczyciela około zdrowia uczniów uprzedzać powinno choroby”. Mało tego - myśl Piramowicza wybiega poza profilaktykę, gdyż dostrzega on potrzebę systematycznego kształtowania „obyczajów co do zdrowia”.
Z inicjatywy G. Piramowicza, Paweł Czenpiński podjął pracę nad przygotowaniem pierwszego polskiego podręcznika higieny dla uczniów: O sposobie zachowania zdrowia wszelkiego stanu ludzi.
Posiew polskiego Oświecenia przyniósł w zakresie teorii rozprawę Jędrzeja Śniadeckiego: O fizycznym wychowaniu dzieci (1805). Praca ta - w założeniu swym popularna - była też pionierska w sensie naukowym i to w skali światowej. Stawiała nowe problemy ( niektóre do dziś nie rozwiązane), znakomicie łączyła wiedzę lekarską z potrzebami wychowania. J. Śniadecki widział wychowanie fizyczne jako „ wychowanie lekarskie”, bliższe dzisiejszemu pojęciu wychowania zdrowotnego niż fizycznego. Dzieło jego znane jest, a przynajmniej powinno być znane, każdemu nauczycielowi. Kształciły się na nim całe pokolenia polskich pedagogów i lekarzy, a praca miała wiele wydań i ogromną literaturę komentatorską.
Dodać trzeba, że nie była to jedyna praca popularna J. Śniadeckiego i że autor ten wystąpił na łamach „Dziennika Wileńskiego” z programem szerzenia wiedzy higienicznej. Fakt ten czyni go prekursorem metodyki oświaty zdrowotnej, a może szerzej - popularyzacji nauki w ogóle.
W zakresie praktyki okres ten pozostawił wzór opieki lekarskiej i wykładu higieny w Liceum Krzemienieckim, gdzie Tadeusz Czacki zaangażował etatowych nauczycieli wychowania fizycznego oraz lekarzy szkolnych. W latach dwudziestych ubiegłego wieku pracował tu Karol Kaczkowski, późniejszy generał i naczelny lekarz wojsk powstania listopadowego. Jego Lekcye hygieny (wydane drukiem w 1826 roku) są pomnikiem rodzinnych tradycji w zakresie dydaktyki zdrowia. K. Kaczkowski prowadził wykłady otwarte, na których, prócz uczniów Liceum, bywała publiczność z miasta i okolic, a nawet - co rzadkie w owych czasach - przedstawicielki płci pięknej.
Nauka o zachowaniu zdrowia pozostała również w programach Izby Edukacyjnej. Jej dydaktyczną podstawę stanowił Katechizm zdrowia B. Ch. Fausta. Wizytatorzy szkół kładli też nacisk na stronę dydaktyczno - wychowawczą, a więc na higieniczną organizację nauki i sanitarne warunki szkół. W ten sposób utrzymano naczelną ideę G. Piramowicza, który domagał się nie tylko nauczania higieny, ale przede wszystkim - praktycznego wychowania ogółu obywateli według jej reguł.
Drugim, obok szkoły, torem zdrowotnego oświecenia społeczeństwa miał być popularyzacja wiedzy poprzez prasę i wydawnictwa. W latach 1801 - 1802 Leopold Lafontaine, były lekarz królewski, wydaje w Warszawie Dziennik zdrowia dla wszystkich stanów. Warszawskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk prowadzi świadomą politykę popularyzacji, ogłasza konkursy i opracowuje zasady recenzji. Jeden z tych konkursów dotycz broszury dla ludu na temat sposobów zachowania zdrowia, dziełka, które by zastąpiło tłumaczenia i przeróbki tandetnej literatury obcej. Inicjatywę tę - po latach - będą naśladować towarzystwa lekarskie i rolnicze. Książki tego rodzaju, jakkolwiek kierowane do ludu, docierały doń drogą pośrednią, metodami patronackiej pracy dworu i plebanii. Chłop polski zacznie czytać samodzielnie dopiero pod koniec stulecia
Dojrzały kapitalizm drugiej połowy XIX wieku, z charakterystycznym dlań przeludnieniem miast i pauperyzacją proletariatu, stawia na porządku dziennym nowe problemy higieniczne będące integralną częścią nabrzmiałej kwestii socjalnej. Poziom nauk medycznych jest już na tyle wysoki, że pozwala zaatakować dotychczasowy porządek sanitarny z pozycji racjonalnych. Zwycięski pochód profilaktyki zapoczątkowany przez Edwarda Jennera (szczepionka przeciwospowa - 1796r.), potem higiena pettenkoferowska a wreszcie higiena ery bakteriologicznej - przyczyniły się do wielkich reform sanitarnych, podejmowanych z pozycji burżuazyjnego reformizmu.
W ciągu XIX wieku wielkie miasta Europy gruntownie zmieniły swe oblicze. Warszawa w ostatnich dziesiątkach lat ubiegłego stulecia zdobyła kanalizację i wodociągi, dzięki czemu gwałtownie spadły wskaźniki śmiertelności i zapadalności na choroby zakaźne. W tym stanie rzeczy Przedmiotem zainteresowania higienistów stała się również szkoła, która - wobec wprowadzenia obowiązku szkolnego - przeradza się w instytucję masową.
Wczesna faza higieny szkolnej, wypełniona gromadzeniem materiału obciążającego zakończyła się - obiektywnie oceniając - wnioskami o charakterze wstecznym. Przerzucono bowiem cały ciężar winy na szkołę, nie bacząc na to, że główne czynniki patogeniczne tkwiły w szerszym środowisku bytowania uczniów. Faza ta pozostawiła po sobie pojęcie „chorób szkolnych”, jako rzekomo koniecznego efektu zbiorowego wychowania i nauczania (do chorób tych zaliczano przede wszystkim krótkowzroczność, wady postawy, blednicę oraz niektóre choroby nerwowe). Wysunęła ponadto tezę o przeciążeniu szkolnym, która brzmiała dwuznacznie w krajach, gdzie szkoła elementarna daleka była od powszechności. Większość dzieci przeciążano raczej pracą pozaszkolną (np. na Śląsku austriackim ponad połowa dzieci szkolnych pracowała wówczas zawodowo: w przemyśle, handlu i na roli). Wnioski te postawiły na razie świat lekarski w roli sprzymierzeńca i doradcy szkoły, ale jej bezwzględnego i niesprawiedliwego krytyka.
Na nowe tory wkracza higiena szkolna dopiero na przełomie XIX i XX stulecia, gdy pojawiają się higieniści bezpośrednio związani ze szkołą, którzy poczuwają się do współodpowiedzialności za kierunek rozwoju praktyki pedagogicznej. Ostrze tej nowej higieny kieruje się przecie biologicznym skutkom ustroju kapitalistycznego, szkole zaś miała przypaść rola kompensacyjna. Rolę tę upatrywano w takich akcjach, jak masowe dożywianie dzieci, kąpiele szkolne, ćwiczenia ruchowe, nadzór higieniczny nad ogółem uczniów i pomoc lekarską dla dzieci ubogich.
Do programów szkół prywatnych, zwłaszcza pensji żeńskich, wprowadza się regularne wykłady higieny i cykle poświęcone wybranym problemom, np. wychowaniu seksualnemu; dokonuje się śmiałych eksperymentów programowych na korzyść zajęć na świeżym powietrzu, gier, sportów, prac w ogrodzie.
Nieporównanie gorzej przedstawiała się sytuacja w szkolnictwie elementarnym (ludowym). Tak na przykład Warszawa, licząca wówczas blisko półtorej setki takich bardzo rozdrobnionych szkół, nie miała aż do roku 1906 ani jednego gmachu szkolnego, a wspomniane szkółki mieściły się w obskurnych czynszówkach, przeważnie w oficynach, wciśnięte między mieszkania prywatne, pozbawione szatni i ustępów, zimne, ciemne i wilgotne. Szkoła taka nie mogła odegrać apostolskiej roli w dziedzinie wychowania zdrowotnego, nie mogła przyczynić się do kształtowania i utrwalania nawyków higienicznych. W skrajnie antysanitarnych warunkach pracowały prowincjonalne chedery.
Mimo iż XIX stulecie było wiekiem narodzin i rozwoju nowoczesnych systemów wychowania fizycznego (niemieckiego i szwedzkiego), praktyczne wykorzystanie tych zdobyczy szło opornie i to raczej przez ekskluzywne zakłady gimnastyczne niż przez szkołę, której - mimo formalnego miejsca gimnastyki w planie zajęć - brakowało podstawowych warunków do realizacji programu, tj. sal i boisk oraz sił kwalifikowanych. W szkołach polskich pod zaborami wychowanie fizyczne było prowadzone w postaci musztry przez wysłużonych pod oficerów i strażaków.
Na pomoc szkole spieszą więc instytucje komunalne i prywatne u nas - głównie filantropijne. Należą do nich: kolonie letnie, zwłaszcza pionierskie kolonie warszawskie dra Stanisława Markiewicza, Towarzystwo „Stella” w Poznaniu, lwowski „ Sokół”, krakowski Park Jordana i in. Instytucje te odegrały wybitną rolę w ratowaniu biologicznego potencjału społeczeństwa, zatem również w jego wychowaniu zdrowotnym. Do takich praktycznych „szkół zdrowia” trzeba też zaliczyć instytuty higieny dziecięcej w Warszawie, Dąbrowie Górniczej i Wilnie, a także niektóre uzdrowiska prowadzące działalność wychowawczą, jak Nałęczów, Ciechocinek, Kosów. We wszystkich tych instytucjach wdrażano podopiecznych do praktyk higienicznych, systematycznie uczono najprostszych czynności, jak mycie, czesanie, udzielanie pierwszej pomocy w nagłych wypadkach.
Mniej więcej od połowy XIX wieku rozwija się żywa wymiana myśli międzynarodowej. Na licznych kongresach i zjazdach higieny szkolnej oraz wychowania fizycznego stawia się postulaty dotyczące higieny i wychowania zdrowotnego dzieci i młodzieży. Bardzo silnie akcentuje się potrzebę higienicznego przygotowania kandydatów do stanu nauczycielskiego i duchowego.
Wzory pracy lekarza szkolnego, z uwzględnieniem jego funkcji pedagogicznej, kształtowały się odmiennie w różnych krajach, u nas - z konieczności głównie w elitarnych zakładach prywatnych (w Warszawie: Stanisław Markiewicz w szkole Wojciecha Górskiego, Stanisław Kopczyński w szkole Zgromadzenia Kupców, Leon Wernic w gimnazjum Mikołaja Reya; Tadeusz Żuliński w gimnazjach lwowskich). Najambitniejszą próbę podjął w Galicji Henryk Jordan, który przeszkolił i osadził w szkołach średnich pierwszych lekarzy szkolnych na stanowiskach nauczycieli wychowania fizycznego. Pod zaborem rosyjskim poligonem doświadczeń stają się zakłady Polskiej Macierzy Szkolnej, gdzie działa grupa St. Kopczyńskiego.
Rolę łącznika pomiędzy światem lekarskim i pedagogicznym odegrał w Polsce żywy ruch higieniczny datujący się od lat osiemdziesiątych. Ruch ten był logicznym następstwem załamania się „policji lekarskiej”, której metody - wypracowane w dobie oświeconego absolutyzmu - nie odpowiadały warunkom liberalnego kapitalizmu. W miejsce przymusu administracyjnego pojawia się system perswazji, upartego przekonywania w myśl hasła, że wychowanie więcej znaczy niż najlepsze ustawodawstwo.
Wspólne akcje lekarzy i pedagogów, jak wystawy higieniczne, zakładanie muzeów pedagogiczno-higienicznych, serie odczytów publicznych - wszystko to przyczyniło się do wzajemnego porozumienia tych grup. U boku lekarzy, w obronie zdrowotnych interesów młodzieży, występują solidarnie czołowi pedagodzy tych czasów: Jan Władysław Dawid, Mieczysław Baranowski, Aniela Szycówna, Iza Moszczeńska, Stanisław Karpowicz. Żywy udział nauczycielstwa w akcjach i dyskusjach lekarskich przyczynił się do nadania ruchowi higienicznemu charakteru wychowawczego, uchronił go od jednostronności i negatywizmu właściwego wczesnej fazie medycyny profilaktycznej.
W pozytywnej higienie, a właściwie już w pedagogice zdrowia, specjalizują się niektórzy lekarze, jak Edgar Hubeau (Belgia), Adalbert Czerny (Niemcy), M. J. Pokrowski (Rosja), u nas: Edward Madeyski, Józef Tchorznicki, Alfred Winogrodzki, Eugeniusz Piasecki, Władysław Osmolski, Paweł Gantkowski. Jedni z nich poświęcają się głównie realnemu podnoszeniu zdrowia poprzez wychowanie fizyczne, inni opracowują metody wychowania zdrowotnego oraz programy nauczania higieny konfrontując je z normami psychologii rozwojowej i wychowawczej. Jest to wyższa forma współpracy ze światem pedagogicznym. Już nie pomoc lekarska udzielana z zewnątrz, ale wejście z problematyką zdrowotną w samo centrum teorii i praktyki wychowania.
Spod pióra tych ludzi wychodzą podręczniki nauki o człowieku i higieny przeznaczone dla różnych poziomów i typów szkół, elementarze zdrowia dla małych dzieci, przeróżne, często bardzo pomysłowe, pomoce dydaktyczne, scenariusze ekspozycji higienicznych: wystaw stałych i ruchomych, muzeów zdrowia itp.
Charakterystyczny jest fakt, że higiena naukowa w miarę swego postępu ulegała coraz głębszej biologizacji. Dotyczyło to zarówno szkoły Pettenkofera z jej drobiazgowym badaniem wody, powietrza, gleby itd., jak też higieny okresu bakteriologii. Higiena ta - nowa i wysoce specjalistyczna gałąź medycyny - stosowała metody fizyczne, chemiczne, biologiczne i walnie przyczyniła się do wielkich reform sanitarnych, mało jednak interesowała się wychowaniem społeczeństwa. Toteż rozlegają się wołania o codzienną, bezpośrednią więź wychowawczą higieny z życiem. Obok pojęcia higieny naukowej, teoretycznej pojawia się pojęcie higieny praktycznej. Higienie tej służą liczne transmisje pomiędzy nauką i społeczeństwem w postaci przeróżnych stowarzyszeń, w których współpracują lekarze pedagodzy, prawnicy, inżynierowie i inni, np. Towarzystwo Higieny Praktycznej im. Bolesława Prusa (1908 - 1933).
Ruch na rzecz wychowania zdrowotnego i oświaty zdrowotnej nie ogranicza się do dzieci i młodzieży. Obejmuje on stopniowo całe społeczeństwo, przy czym ster dzierżą różne siły zależnie od sytuacji panującej w danych kraju, od tradycji, wreszcie od priorytetu inicjatywy. Tak na przykład w Anglii, ojczyźnie nowoczesnego sanitariatu, rolę wiodącą odegrały samorządy, we Francji raczej państwo i tzw. krucjaty różnych lig, np. antyalkoholowej, w Stanach Zjednoczonych AP - głównie fundacje prywatne i towarzystwa filantropijne.
W Rosji motorem oświaty zdrowotnej była organizacja tzw. medycyny ziemskiej. Lekarze ziemscy rozproszeni po najgłębszej prowincji wzięli na siebie ciężar praktycznego krzewienia zdrowia. Dużą rolę odegrała tu inteligencja rosyjska, zrzeszona w organizacjach społeczno-lekarskich (M. I. Pirogow. S . P. Botkin. P. F. Lesgaft i in.).
Węgrzy związali pracę zdrowotno-wychowawczą z systemem powszechnej państwowej opieki nad dzieckiem, w której przodowali całemu światu. Czesi oparli się na „Sokole”, wobec czego kultura fizyczna stała się w tym kraju przewodnim motywem walki o zdrowie publiczne.
Polacy pod jarzmem rządów zaborczych liczyć mogli tylko na siły własne. Dużą rolę w higienicznym uświadomieniu społeczeństwa odegrała prasa, zwłaszcza pozytywistyczna prasa warszawska oraz czasopisma ludowe, z których wyróżniły się: „Zorza”, „Gazeta Świąteczna” i „Zaranie”. Z prasą współpracowali wybitni niejednokrotnie popularyzatorzy higieny.
Znaczny rozgłos zdobyły broszury ludowe wydawane seriami przez Kazimierza Promyka (Konrada Prószyńskiego), Mieczysława Brzezińskiego, Macierz Szkolną w Galicji, a także przez działaczy oświatowych na Śląsku, w Wielkopolsce, na Mazurach i Warmii. Do ciekawych wydawnictw regionalnych należy książka głośnego działacza kaszubskiego, lekarza Floriana Ceynowy: Dorade lekarzkie w różnech chorobech (1862r. W Świeciu nad Wisłą).
Wysokie nakłady, a czasem i po kilkanaście wydań, osiągają książeczki o zdrowiu pióra Antoniego Puławskiego, „Zielczaka” (Józefa Zielińskiego), „Antoszki” (Antoniny Śmiszkowej), Walentego Miklaszewskiego, „Grudy” (Franciszka Grodeckiego), Odona Bujwida, Jana Stelli-Sawickiego i in. Broszury te przenikały przez granice zaborów, były kolportowane legalnie i nielegalnie, głównie przez koła studenckie, o czym wspomina Stefan Żeromski w swych Dziennikach. Wielkie zasługi położyły przy tym niektóre firmy wydawnicze, jak Zawadzki w Wilnie, Żupański w Poznaniu, Glucksberg, Paprocki i Arct w Warszawie, Krzyżanowski w Krakowie, Połoniecki we Lwowie.
Z czasem - obok wydawnictw dla wsi - pojawia się osobna literatura dla robotników. Higiena i wychowanie zdrowotne nabierają charakteru klasowego. Higiena proletariatu ma - obok filantropijnych opiekunów - swoich szczerych i fachowych rzeczników, lekarzy związanych z obozem socjalistycznym, jak Justyna Budzyńska-Tylicka, Kazimierz Dłuski, Józef Zieliński i in.
Co się tyczy popularnych pism higienicznych, to jeszcze przed powstaniem styczniowym ukazuje się w Warszawie „ Przyjaciel Zdrowia” (1861 - 1863), następnie dwutygodnik „Zdrowie” (1878 - 1880), w dobie rewolucji czasopismo „Lekarz” (1904 - 1905). W Krakowie wychodzi „Przewodnik Higieniczny” (1889 - 1896), organ Towarzystwa Opieki Zdrowia, we Lwowie „Przegląd Higieniczny”, organ miejscowego Towarzystwa Higienicznego (od 1902r.). Lekarz dentysta, Bronisław Kaczorowski, redaguje tu „Przyjaciela Zdrowia” (1912 - 1914) oraz pierwsze pisemka higieniczne dla dzieci. Wydawnictwa te są kolportowane częściowo bezpłatnie. Była to przysłowiowa kropla w morzu potrzeb w porównaniu z obfitością higienicznych pism na Zachodzie, gdzie jednak w większym niż u nas stopniu kwitła pospolita szarlataneria i sekciarstwo w rozwoju homeopatii, hydropatii, wegetarianizmu, systemów Kneippa, Jagera, Mantegazzy itp.
Propaganda higieny posiłkuje się również innymi formami, przede wszystkim żywym słowem. Publiczne wykłady, odczyty i pogadanki dla wszystkich warstw społeczeństwa odbywają się staraniem przeróżnych instytucji kulturalnych. Urządza się także różne wystawy stałe i ruchome. W 1905 roku - siłami społecznymi - otwarto Muzeum Higieny Ludu w Częstochowie.
Działalność na polu oświaty zdrowotnej jest częścią szerszego ruchu oświaty ludowej rozwijanej pod kolejnymi hasłami: romantycznego ludomaństwa, pozytywizmu, narodnictwa, socjalizmu, a na przełomie wieków w ramach współzawodnictwa pomiędzy obozem klerykalno-endeckim a siłami postępu reprezentowanymi przez oświatę robotniczą i radykalny odłam ruchu ludowego.
Na szerokie pole służby narodowej wkraczają wychowankowie wielkich mistrzów polskiej medycyny społecznej: Jędrzeja Śniadeckiego, Ludwika Bierkowskiego, Karola Marcinkowskiego, Józefa Dietla, Wiktora Szokalskiego, Tytusa Chałubińskiego. Wielu z nich osiada na prowincji otwierając „epokę Judymów”. W pracy tej wyrastają teoretycy i metodycy wychowania zdrowotnego, jak Sebastian Rosicki, Seweryn Sterling, Aleksander Maciesza, Mieczysław Themerson, Maksymilian Flaum, Leon Wernic, Jan Szmurło. Rozwija się krytyka popularyzacji, pojawiają się prasowe recenzje broszur i pism dla ludu, urządza się konkursy na prace popularne słowem - cała działalność na polu oświaty zdrowotnej poddana jest fachowej dyskusji, zaczyna wchodzić w łożysko pracy regulowanej, a częściowo i planowanej.
Wypracowane na tym polu koncepcje teoretyczne i metodyczne służyły innym działom pedagogiki. Dotyczyło to m. in. nowoczesnych dydaktycznych, jak przezrocza, film, szybkie formy publikacji ( ważne w momentach zagrożenia epidemiologicznego).
W rozwoju oświaty zdrowotnej i wychowania zdrowotnego wyróżnić można pewne ciągi specjalistyczne, jak walkę z alkoholizmem, z chorobami wenerycznymi, z gruźlicą itd. D o prac tych byli powoływani specjaliści, a więc neurolodzy, psychiatrzy, dermatolodzy, ftyzjatrzy itp. Każdy z tych ciągów specjalistycznych miał swoją historię, której nie sposób rozwijać w tym miejscu.
Ogólnie powiedzieć można, że na przełomie XIX i XX wieku medycyna i higiena wyprzęgły się w służbę wychowania wzbogacając jego zakres i pogłębiając metody pracy. Okres ten przyniósł dość powszechne przekonanie, że dobry program wychowawczy obejmować musi całość procesów rozwojowych i uwzględniać wszystkie potrzeby jednostki. W praktyce oznaczało to zasadniczą aprobatę na wejście lekarza do szkoły z prawem kontroli i krytyki a dalej - poparcie dla zasady obowiązkowego wychowania fizycznego oraz dla wykładu higieny w minimalnym bodaj wymiarze. W zakresie oświaty dorosłych oznaczało to uznanie problematyki zdrowia za szczególnie ważną, stojącą w jednym rzędzie ze sprawami światopoglądu i pracy zawodowej.
Sukcesy te, uzyskane upartą pracą kilku pokoleń, zbliżały nas coraz bardziej do uformowania nowej gałęzi teorii i praktyki pedagogicznej - do pedagogiki zdrowia i wychowania zdrowotnego, które usankcjonował dopiero wiek.
Charakterystycznymi rysami działalności zdrowotno - wychowawczej naszego stulecia są masowość, planowość i podbudowa naukowa, zwłaszcza ze strony socjologii i psychologii. Coraz większy jest też udział czynników państwowych i coraz żywsza wymiana międzynarodowa.
W roku 1908 powstaje Deutsche Verein fur Volkshygiene. W USA w roku 1904 Modern Health Crusade podejmuje energiczną walkę z gruźlicą. Tutaj w 1918 roku pojawia się termin Health Education użyty w serii wydawniczej poświęconej różnorakim zagadnieniom zdrowia. Ożywioną i wielokierunkową działalnością rozwija American Association for Health, Physical Education and Recreation, którego początki sięgają ubiegłego wieku.
Od 1919 roku istnieją w USA szkoły zdrowia, kształcące specjalną kategorię pracowników dla potrzeb ochrony zdrowia, profilaktyki i wychowania zdrowotnego. Za wzorem Anglii wydaje się w Stanach dyplomy lekarskie ze specjalizacją Public Health. Od 1922 roku w Amerykańskim Stowarzyszeniu Higieny Publicznej istnieje sekcja zawodowych „wychowawców zdrowia” (Health Educators). Według Jules Gilberta w USA i Kanadzie w roku1963 było ponad 1200 zrzeszonych pracowników tej specjalności.
W Dreźnie, z inicjatywy kupca Karola Augusta Lingnera, powstaje muzeum higieny (1903r.) i pałac Der Mensch ze słynnym szklanym człowiekiem, a także Instytut Krzewienia Higieny.
We Francji w roku 1924 organizuje się Państwowe Biuro Higieny Społecznej rozwijające działalność na polu oświaty zdrowotnej.
W Anglii, gdzie dyplomy z zakresu Public Health wydawano już od połowy ubiegłego wieku i gdzie istniał wzorowo zorganizowany sanitariat, pojawiają się pierwsze szkoły matek (1907r.). W 1927 roku zawiązuje się Central Council for Health Education.
Wielki rozmach I oryginalne metody cechują oświatę zdrowotną wczesnych lat władzy radzieckiej w ZSRR. Organizowano tu robotnicze komisje do walki o czystość, tzw. sanjaczejki. Higienie poświęcił swe przemówienie Włodzimierz Iljicz Lenin na posiedzeniu Rady Moskiewskiej 6 marca 1920 roku. Szeroko stosowano „szturmowe” formy działania, jak „tygodnie kąpieli”, „sanitarne subbotniki” itp. Dzięki temu udało się opanować groźną epidemię duru plamistego. W pracy zdrowotno-wychowawczej wykorzystano też postępowe tradycje rosyjskiej medycyny ziemskiej.
W Polsce, w czasie I wojny światowej, działy w niektórych miastach Komisje Rozpowszechniania Wskazań Zdrowotnych, głównie do walki z chorobami zakaźnymi. Bezpośrednio po wojnie dużą rolę odegrały misje Polsko-Amerykańskiego Komitetu Pomocy Dzieciom, które - obok typowej działalności ratowniczej i opiekuńczej - rozwinęły szeroką akcję uświadamiającą z użyciem najnowocześniejszych na owe czasy środków (film, kolumny samochodowe).
Przy Warszawskim Towarzystwie Higienicznym zawiązała się w 1922 roku sekcja propagandowa. Sekcje takie istniały również przy żydowskich stowarzyszeniach higieniczno-społecznych: „Brijus” i Towarzystwie Ochrony Zdrowia (TOZ). Silny akcent na sprawy wychowawcze położyło Polskie Towarzystwo Medycyny Społecznej założone w roku 1916 przez radykalną grupę lekarzy z Zygmuntem Kramsztykiem i Rafałem Radziwiłłowiczem na czele. Lewica lekarska okresu międzywojennego walczyła o powszechne prawo do zdrowia, tak jak postępowe nauczycielstwo walczyło o powszechne i rzeczywiste prawo do oświaty. „Zdrowie jest pierwszym dobrem, które powinno być upaństwowione prędzej niż ziemia, kopalnie, fabryki” - powtórzył za Zygmuntem Kramsztykiem, Władysławem Biegańskim i innymi Marcin Kacprzak.
W miarę gęstnienia sieci ośrodków zdrowia rozwija się ich działalność wychowawcza. Jest ona także Wyeksponowana w programie pionierskich spółdzielni zdrowia na wsi, z których pierwsza powstała w 1937 roku z inicjatywy ludowego działacza, Ignacego Solarza, w Markowej koło Łańcuta.
Ogromne zasługi w dziedzinie doskonalenia nauczycieli i pracowników służby zdrowia w zakresie oświaty zdrowotnej położyła Państwowa Szkoła Higieny w Warszawie. Koncepcja pedagogiki zdrowia rozwijała się również w środowisku pielęgniarskim i kręgach pracowników różnych służb społecznych, znajdując naukowe oparcie w Wolnej Wszechnicy Polskiej (seminarium Heleny Redlińskiej).
Prowadzono też działalność wydawniczą. Ukazywały się długie serie broszur o zdrowiu (głównie we Lwowie i Warszawie), jak też pisma popularyzujące zasady higieny, m. in. czerwonokrzyska „Walka o Zdrowie” oraz „Orędownik Zdrowia” pod redakcją Marcina Kacprzaka, nie mówiąc o licznych periodykach poświęconych zagadnieniom szczegółowym, np. alkoholizmowi, gruźlicy, eugenice.
W roku 1919 obradował w Polsce tzw. Sejm Nauczycielski będący wielką manifestacją postępowej myśli pedagogicznej. W uchwałach tego zgromadzenia znalazły się postulaty dotyczące rozwoju wychowania fizycznego i higieny, które doczekały się częściowej realizacji.
Higiena szkolna w Polsce w okresie 1918 - 1933 to - bez przesady - era Stanisława Kopczyńskiego, naczelnego wizytatora higieny w Ministerstwie WRiOP, inspiratora rozumnych zarządzeń i okólników, a także inicjatora i redaktora dwu wydań monumentalnego podręcznika higieny szkolnej (1921,1933). ST. Kopczyński, który już w 1902 roku wystąpił z tezą o powszechnym wychowaniu higienicznym społeczeństwa wskazując konkretne drogi realizacji i który wypracował nowoczesne formy opieki lekarsko pedagogicznej w zakładach Macierzy Szkolnej (1905 - 1907), był nie tylko wzorowym współpracownikiem i suflerem władz szkolnych, ale też działaczem wielkiego formatu. Skupił on wokół siebie duże grono lekarzy i nauczycieli, których zdobył dla swej idei. Do jego wychowanków należy najstarsze dziś pokolenie lekarzy szkolnych w Polsce.
Teoretyczne koncepcje i organizacyjne wysiłki padały jednak na grunt jałowy. Na skutek niskiego stanu oświaty, słabego uprzemysłowienia miast i nędzy wsi - praktyka pozostała daleko w tyle. Państwowym nadzorem lekarskim objęto w okresie między wojennym tylko szkoły średnie wówczas społecznie elitarne. Natomiast szkoły powszechne polecono opiece samorządów, co zwykle sprowadzało się do fikcji. Za to baczną uwagę zwrócono na seminaria nauczycielskie.
W latach trzydziestych dokonano śmiałego posunięcia w szkolnictwie powszechnym włączając naukę higieny do przedmiotu: zajęcia praktyczne z kultury życia codziennego. Zdaniem wybitnego specjalisty, Karola Mitkiewicza, przyniosło to niezłe efekty, dodało higienie barw życia, a odległe, dodatnie skutki tego posunięcia obserwowano w następnym pokoleniu, już w Polsce Ludowej.
St. Kopczyńskiemu sekundował Tadeusz Jaroszyński, pionier higieny psychicznej. St. Kopczyński, jako neurolog, świetnie rozumiał te problemy i potrafił - w programie higieny szkolnej - utrzymać równowagę spraw zdrowia fizycznego i psychicznego. Nie znajdowało to jednak odbicia w potocznej praktyce, w której tradycyjnie dominował kierunek somatyczny.
Podobnie działo się na szerszej, niż szkoła, arenie, gdzie ruch higieny psychicznej nie tylko nie nadążał za higieną ciała, ale też - co gorsza - rozwijał się w luźnym i raczej formalnym związku ze starymi instytucjami ochrony i propagandy zdrowia. Jak podaje Kazimierz Dąbrowski, dopiero w 1933 roku powstała sekcja Higieny Psychicznej przy Naczelnej Radzie Zdrowia, a w 1935 zawiązała się Liga Higieny Psychicznej, mająca na celu „zapobieganie chorobą psychicznym i ich zwalczanie, zachowanie i potęgowanie zdrowia ludności [...]”. Rzecznicy zdrowia psychicznego (K. Dąbrowski, Zofia Szymańska i in.) szukali oparcia w Państwowym Zakładzie Higieny, przy którym powstał Instytut Higieny Psychicznej, zaś na gruncie pracy społecznej - w Polskim Towarzystwie Higienicznym. W przededniu II wojny światowej prowadzono już dość szeroką działalność poradniczą, szkoleniową i wydawniczą. Kontakt tego ruchu ze szkołą, jako wiodącą instytucją wychowawczą, był jednak wątły i sporadyczny.
Z państwowym systemem edukacji konkurowały organizacje i placówki oświatowo-wychowawcze, powoływane do życia przez lewicę społeczną. Rzecz charakterystyczna, że instytucje te z reguły górowały nad państwowymi w zakresie higieny i wychowania fizycznego. Dotyczy to zarówno tych, które wyrosły z ruchu ludowego (Wici, uniwersytety ludowe), jak i z ruchu robotniczego.
Szczególne zasługi położyło Robotnicze Towarzystwo Przyjaciół Dzieci (RTPD), organizacja będąca wzorem współpracy i pedagogów. RTPD wypracowało imponujący program wychowania zdrowotnego, a co więcej - konsekwentnie go realizowano we wszystkich swych placówkach, jak poradnie lekarsko-wychowawcze, przedszkola, szkoły różnych szczebli i typów, kolonie, półkolonie, place gier, (projektowany) ośrodek dla dzieci psychicznie zmęczonych w Helenowie. Głównym inicjatorem i realizatorem tego programu był dr Aleksander Landy.
W okresie faszyzacji kraju idea państwa totalnego wyciąga z lamusa historii anachroniczne zasady „policji lekarskiej”. Kierunek ten reprezentuje premier, dr med. Felicjan Sławoj-Składkowski, który usiłuje stworzyć prężny system centralnego kierownictwa i kontroli sanitarnej. Drastycznymi metodami nacisku wymuszono szybki postęp higieniczny: bielenie domów, zadrzewianie, budowanie ubikacji powszechnie zwanych „sławojkami”. Na tle nędzy i ciemnoty społeczeństwa był to przysłowiowy „kwiatek przy kożuchu”. Zmianom zewnętrznym nie mogły towarzyszyć głębokie przemiany mentalności obywateli, którzy każde zarządzenie sanitarne przyjmowali jak ciężki dopust i pańszczyznę. Do tego, aby reformy higieniczne wypływały z rzeczywistych potrzeb społeczeństwa, niezbędna była naprawdę powszechna szkoła oraz społeczna służba zdrowia, a zatem elementy nowego ustroju, który nastąpił dopiero po II wojnie światowej.
W Polsce Ludowej na rzecz zdrowotnego wychowania społeczeństwa zadziałały przede wszystkim zjawiska podstawowe, to znaczy materialne i kulturalne podniesienie kraju. Nowe, jasne i czyste budynki szkolne, ośrodki zdrowia, izby porodowe i inne instytucje zaczęły pełnić rzeczywistą służbę wychowawczą. Zanim jednak do tego doszło, trzeba było dźwignąć kraj z ruin i opanować - jak po pierwszej wojnie - niezmiernie ciężką sytuację epidemiologiczną. Jeden z odcinków tej walki zapisał się w pamięci społecznej pod kryptonimem akcji W (przeciwwenerycznej); odcinków takich było wiele.
Wznowiono niektóre przedwojenne inicjatywy, jak na przykład ruch higienizacji wsi. Podjęto też nowe a wśród nich masowe szkolenie w zakresie bezpieczeństwa i higieny pracy.
Z czasem ujęto te rozproszone działania w jednolity system poddany kierownictwu resortu zdrowia. Powołano sieć komórek oświaty sanitarnej (zdrowotnej) w stacjach sanitarno-epidemiologicznych całego kraju. Rozwinęły one szeroką działalność bezpośrednią i pośrednią (metodyczno-konsultacyjną) w placówkach służby zdrowia, w zakładach pracy, w szkolnictwie. Równolegle, a w ścisłym z nimi związku, podjęły analogiczną działalność stowarzyszenia społeczne o szerokim programie wychowawczym (Polski Czerwony Krzyż, Związek Harcerstwa Polskiego, Związek Młodzieży Wiejskiej) i oświatowym (Towarzystwo Wiedzy Powszechnej), jak też towarzystwa specjalistyczne (Społeczny Komitet Przeciwalkoholowy, Komitet Przeciwgruźliczy, Towarzystwo Planowania Rodziny, Komitet do Walki z Paleniem Tytoniu i in.).
Integralną część tego systemu stanowiła i nadal stanowi edytorska działalność Państwowego Zakładu Wydawnictw Lekarskich. Popularne broszury PZWL miały wyjątkowo wysokie nakłady i wyjątkowo niskie ceny, a niektóre z nich przeznaczone zostały do rozdawnictwa bezpłatnego. Produkuje się ponadto masowo inne środki propagandy zdrowia, jak plakaty, ulotki, foldery, oraz przezrocza, filmy i taśmy z nagraniami, a nawet całe gotowe zestawy tematyczne.
W 1950 roku, w Państwowym Zakładzie Higieny - Instytucie Naukowo-Badawczym, powołano pierwszy w dziejach kraju ustrukturalizowany ośrodek naukowo-metodyczny: Zakład Oświaty Sanitarnej (obecnie: Zdrowotnej). Zakład ten, pracujący kolejno pod kierownictwem Tadeusza Stępniewskiego, Hanny Wentlandtowej i Zofii Liedtke, prowadzi prace koncepcyjno-projektowe i metodyczne, a przy tym pełni funkcje koordynacyjne, konsultacyjne i szkoleniowe wobec całego aparatu służby oświatowo-zdrowotnej. Pracownicy naukowi Zakładu reprezentują Polskę na arenie światowej, aktywnie współpracują z Komitetem Ekspertów Oświaty Zdrowotnej przy Oświatowej Organizacji Zdrowia (World Organisation of Health - Organisation Mondiale de la Sante; WHO - OMS), a także z Między narodową Unią Oświaty Zdrowotnej) - Union Internationale Pour L'education Sanitaire de la Population.
Do szczególnych a konkretnych osiągnięć kadrowych, zyskanych z inicjatywy Zakładu należą: uruchomienie Studium Nauczycielskiego o kierunku oświaty zdrowotnej dla średniego personelu służby zdrowia (1964r.) oraz specjalizacja II stopnia dla lekarzy (1969r.).
Skupienie całej działalności oświatowo-zdrowotnej w resorcie zdrowia, prócz niewątpliwych walorów, miało jednak skutki uboczne: odbiło się niekorzystnie na pracy wychowawczo-zdrowotnej u samych jej podstaw, czyli na pracy z dziećmi i młodzieżą. Szkoła, stając się szeregowym - jak inne instytucje - „odbiorcą” oświaty zdrowotnej, poczuła się zwolniona od obowiązku wypracowania własnej w tej mierze koncepcji. Bierność tę spotęgowało oderwanie higieny szkolnej od resortu oświaty i przeniesienie jej do resortu zdrowia (1952 r.). Reforma ta - jak każda - opierała się na rachunku strat i zysków. W tym przypadku zyskano na opiece lekarskiej i nadzorze sanitarnym, a stracono na perspektywach integracji spraw zdrowia z ogólnym programem wychowawczym szkoły.
Pod egidą resortu zdrowia tradycyjna higiena szkolna uległa rozszczepieniu na medycynę szkolną i całą resztę, w której wyeksponowano kwestie higieny środowiska. W tej „reszcie”, realizowanej przez stacje sanitarno-epidemiologiczne, przewidziano też oświatę zdrowotną dla szkół licząc na współpracę pod jednym dachem ze wspomnianymi już komórkami powszechnej oświaty zdrowotnej.
W sumie zbudowano system asymetryczny, w którym wszystkie sprawy zdrowia, nie wyłączając aspektów wychowawczych, spadły na barki medycyny. Pedagogika nie wychodziła jej naprzeciw, a - co najwyżej - zasilała swymi przedstawicielami instytucje medyczne, pogłębiając tę asymetrię. Dopiero z początkiem lat sześćdziesiątych pojawiły się próby osadzenia problematyki zdrowia w głównym nurcie teorii i praktyki wychowania, a zatem i nadzieja na rzeczywiste partnerstwo medycyny i pedagogiki we wspólnym ich obszarze. Do kwestii tej wypadnie jeszcze powrócić w dalszych rozdziałach, gdyż należy ona do problemów współczesności. Tutaj odnotujemy tylko, że owo ożywienie po stronie pedagogicznej, datujące się od powstania Pracowni Wychowania Zdrowotnego w Instytucie Pedagogiki (M. Demel, 1963 r.), znalazło pewne odbicie w praktyce.
Spośród instytucji wychowawczych najprędzej i najsilniej zareagowało przedszkole, które wprowadziło wychowanie zdrowotne do swego programu. Rozwinięty został dość znaczny ruch tzw. przedszkoli wiodących w zakresie zdrowia. Szkoła znów pozostała w tyle, choć i tu podjęto różne próby i zaproponowano różne modele, o czym będziemy mówić na dalszym miejscu. Licząc się z ożywieniem, Ministerstwo Oświaty i Wychowania powołało specjalną komórkę do spraw wychowania zdrowotnego pod kierunkiem Marii Bartoszewicz oraz przeszkoliło pierwszy zastęp wizytatorów, wśród których znaleźli się lekarze, i pedagodzy (z przewagą specjalistów wychowania fizycznego).
W Polsce Ludowej, dzięki inicjatywie Kazimierza Dąbrowskiego, odrodził się również przedwojenny ruch higieny psychicznej. Do szczególnych osiągnięć grona jego rzeczników należy Wyższa Szkoła Higieny Psychicznej w Warszawie (1946 - 1949), kierowana przez Mieczysława Michałowicza. Szkoła wykształciła spory zastęp specjalistów łączących - co ważne - przyrodniczą i społeczną wiedzę o człowieku. Wspomniany ruch, zahamowany potem na kilka lat, a reaktywowany w 1958 roku, koncentruje się w odrębnych stowarzyszeniach i instytucjach, słabo kontaktując z tradycyjnym nurtem higieny somatycznej i szkolnym systemem wychowania, jakkolwiek dysponuje on pewnymi elementami wychowania do zdrowia (psychicznego). Do wyjątków należą lekarze szkolni (jak Klemens Sokal, Andrzej Jaczewski, Zofia Korczak), którzy - w swej działalności i publikacjach - integrują sprawy zdrowia fizycznego i psychicznego.
Całej, omówionej tu pobieżnie, działalności praktycznej towarzyszyła refleksja teoretyczna i zaczątki pracy naukowej. Już w pierwszych latach powojennych reaktywuje się w Łodzi seminarium pedagogiki społecznej Heleny Radlińskiej. Duża liczba podejmowanych tu prac dotyczy bezpośrednio problemów zdrowia: walki z chorobami społecznymi (zwłaszcza z gruźlicą i alkoholizmem), higieny i bezpieczeństwa pracy w przemyśle, społeczno-pedagogicznych funkcji pielęgniarstwa itp. Znajdą one kontynuację na dwóch torach: pedagogiki społecznej (w uniwersytetach) i medycyny społecznej (w akademiach medycznych).
Na rzecz pedagogiki zdrowia świadczyły też i świadczą niektóre prace socjologiczne, jak na przykład studia nad obyczajami i kulturą zdrowotną ludności (A. Pawełczyńska, J. Bejnarowicz), a także publikacje z dziedziny wychowania fizycznego zorientowane na problemy zdrowia (Zygmunt Gielewicz, Maciej Demel, Andrzej Liedke, Tadeusz Mieczkowski i in.). Inspiracje teoretyczne płynęły również z wypowiedzi wybitnych lekarzy-humanistów (Władysław Szenajch, Marcin Kacprzak, Mieczysław Michałowicz, Tadeusz Kielanowski, Julian Aleksandrowicz).
W ostatnim ćwierćwieczu znakomita większość prac koncepcyjnych, modelowych i badawczych koncentruje się wokół Zakładu Oświaty Zdrowotnej, gdzie też powstał pierwszy zarys planu naukowego. Nie sposób pomieścić tu choćby skróconego rejestru prac wykonanych siłami Zakładu lub przez Zakład inspirowanych. Obejmują one szeroką gamę problemów, przy czym dominują dwa kierunki: (1) badania nad skutecznością środków, form i metod oświaty zdrowotnej oraz (2) diagnoza potrzeb i poziomu kultury zdrowotnej w poszczególnych środowiskach: rodzinie, szkole, osiedlu, zakładzie pracy na wsi. Dopełniają je badania w środowisku wojskowym (Jerzy Bończak) i w przemyśle (Stefan Filipkowski - problem wychowania robotnika w zasadach bezpieczeństwa pracy).
Zakład prezentował swój dorobek na wielu konferencjach międzynarodowych, a w roku 1973 zorganizował - wespół z Polskim Towarzystwem Higienicznym - I Krajową konferencję Naukową Oświaty Zdrowotnej.
Obok prac empirycznych i modelowych oraz opracowań metodycznych (wydawanych w długiej serii przez PZWL pod redakcją H. Wentlandtowej) ukazywały się publikacje o charakterze ogólniejszym: koncepcyjno-teoretycznym (Hanna Wentlandtowa, Edward Mazurkiewicz, Maciej Demel, Marian Kapica, Teresa Malszewska, Zofia Liedtke, Maria Jokiel), historycznym (M. Demel), komparatystycznym (Z. Liedtke), przeglądowo-krytycznym (Tadeusz Stępniewski, H. Wentlandtowa).
W ostatnim czasie powstały warsztaty badawcze wychowania zdrowotnego w instytucjach naukowych resortu oświaty, w związku z czym spodziewać się należy wydatnego poszerzenia frontu badań i nowych propozycji ze strony środowiska pedagogicznego. Pewne nadzieje można też wiązać z pracowniami wychowania zdrowotnego w uczelniach wychowania fizycznego i niektórych wyższych szkołach pedagogicznych (Cezary Stypułkowski, Jerzy Rzepka, Zofia Obuchowicz, Andrzej Liedtke i in.). Postulaty zgłoszone na II Kongres Nauki Polskiej (1972 r.) zmierzają ku temu, aby te dwa nurty (jeden - oświaty zdrowotnej, płynący ze środowiska medycznego, i drugi - wychowania zdrowotnego, płynący ze środowiska pedagogicznego) ująć we wspólne łożysko, podporządkować jednolitej koncepcji pedagogiki zdrowia. Za konieczny warunek tej integracji uznaje się pomyślne rozwiązanie problemu kształcenia i doskonalenia wysoko kwalifikowanej kadry o „nadrzędnej” orientacji, tj. zrównoważonych kompetencjach pedagogiczno-medycznych.
*
Przebiegając myślą dzieje ludzkości mogliśmy śledzić ewolucję teorii i praktyki wychowania zdrowotnego. Od magii i przymusu religijnego (starożytność i średniowiecze), poprzez system „policji lekarskiej” (absolutyzm oświecony) i filantropijną oświatę ludową epoki kapitalizmu - doszliśmy do naukowo podbudowanych zasad wszechstronnego wychowania człowieka i do jakościowo nowej praktyki właściwej epoce socjalizmu. Jest to oczywisty schemat, bowiem każda formacja historyczna wniosła do skarbca ludzkości myśli racjonalne i społecznie postępowe, a także godne uwagi wzorce praktyczne, z których świadomie lub nieświadomie czerpie teraźniejszość i będzie czerpać przyszłość.
Byłoby karygodną megalomanią, gdybyśmy odcięli od tego dorobku. Nie wolno też zapominać, że jesteśmy zaledwie na progu realizacji hasła wszechstronnego wychowania i bieżąca nasza działalność w tej mierze tkwi jeszcze w fazie deklaratywnej. Idea wychowania zdrowotnego podnosi realność tego hasła.
Zatrzymajmy się jeszcze chwilę na historii rodzimej, aby dokonać próby jej periodyzacji, czyli podziału na okresy. Możliwości jest tu nieskończenie wiele, począwszy od ogólnie przyjętych w historii polityczno-społecznej, historii oświaty, medycyny itd., aż do podziałów często instrumentalnych opartych na rozwoju technik oświaty zdrowotnej. W załączonej tabeli usiłowano pogodzić trzy najważniejsze - jak się zdaje - kryteria, a mianowicie:
1 - gestora, czyli siły sterujące;
2 - zmiany skokowe w procesie poszerzania się kręgu odbiorców oświaty zdrowotnej (od elitaryzmu do egalitaryzmu);
3 - znamienne postępy w technologii oświaty zdrowotnej, a w szczególności rozwój środków przekazu.
Tabela, skonstruowana na użytek oświaty zdrowotnej (stąd odpowiedni zakres jej treści i użyta nomenklatura), pomoże Czytelnikowi wtórnie uporządkować masę informacji podaną w tym rozdziale i wskaże pewne prawidłowości rozwoju historycznego.
PRÓBA PERIODYZACJI DZIEJÓW OŚWIATY ZDROWOTNEJ W POLSCE
Lp. |
Okres |
Gestor |
Środki (nowe) |
Odbiorcy (nowi) |
Główny Reprezentant |
1 |
prehistoria oświaty zdrowotnej |
gmina i parafia |
druki łacińskie, ambona, wilkierze |
elita intelektualna; pospólstwo: pouczenia przygodne |
Maciej z Miechowa |
2 |
epoka kalendarzy |
inicjatywa prywatna (wydawcy) |
kalendarze i inne wczesne druki polskie |
szlachta, kler, patrycjat miejski |
Szymon z Łowicza Andrzej z Kobylina |
3 |
epoka prasy |
inicjatywa prywatna (lekarze- wydawcy) |
periodyki i wydawnictwa specjalne |
jak wyżej; lud - pośrednio |
L.Lafontaine J. Śniadecki L. Perzyna |
4 |
epoka centralizmu państwowego |
państwo |
podręczniki, lekcje, praca nauczyciela w środowisku |
nauczycielstwo, młodzież miejska i wiejska |
KEN Warszawskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk G.Piramowicz K.Kaczkowski |
5 |
epoka narodnictwa („Judymów”) |
rozproszone inicjatywy |
prasa dla ludu, wydawnictwa elementarne, akcje odczytowe |
chłopi oświeceni, rzemieślnicy |
Promyk M.Brzeziński Szkoły medycyny społecznej |
6 |
epoka instytucji społecznej |
grupy i stowarzyszenia społeczne |
wydawnictwa seryjne, prasa specjalna, wystawy, muzea, instytuty, środki dydaktyczne: tablice, modele, latarnia magiczna, Rtg |
(teoretycznie) ogół |
A.Puławski H.Jordan B.Kaczorowski |
7 |
epoka kooperacji |
państwo i społeczeństwo |
komplet form oraz środków audiowizualnych (z nowych: radio, film, TV, fonografia) |
ogół |
M.Kacprzak H.Wentlandtowa
|
Jak widać, zaproponowano tu podział dziejów oświaty zdrowotnej w Polsce na siedem etapów (epok lub okresów cechujących się znacznymi różnicami w zakresie programów i odbioru oświaty zdrowotnej oraz w stopniu doskonałości organizacyjno-technicznej. Cezury są niekiedy bardzo ostre (np. utrata lub odzyskanie niepodległości), niekiedy mniej wyraziste. Jest to wynikiem normalnych zjawisk wyprzedzania epoki (prekursorstwo) i anachronizmów (epigonizm).
Poszukiwanie swego rodowodu jest obowiązkiem każdej dziedziny wiedzy i praktyki. Znajomość historii oszczędza trudu „wywarzania drzwi otwartych”, chroni przed popełnieniem nieświadomych plagiatów w sferze teorii i pseudo nowatorstwem w dziedzinie praktyki; równocześnie uzbraja przeciw tym, którzy nielojalnie czerpią z przeszłości licząc na naszą historyczną ignorancję.
Od siebie dodam, że nasza koncepcja wychowania zdrowotnego wyrosła z polskiej gleby (z wysokiej myśli Piramowiczów, Śniadeckich, Kopczyńskich i z szarego trudu kilku pokoleń), a dopiero wtórnie została skonfrontowana z obcymi wzorami. Ma zatem pewne rysy oryginalne, które warto świadomie kultywować. Problemy zdrowia bowiem (nie mówiąc już o wychowaniu) są tylko z pozoru wszędzie takie same. W istocie - a będziemy o tym mówić w dalszych rozdziałach - są one tak silnie uwikłane w niepowtarzalną tradycję, obyczajowość i kulturę narodu, że nie poddają się eklektyce i wymykają wszelkim szablonom.
1