2 KORPUS POLSKI W CZASIE II WOJNY ŚWIATOWEJ
-STRUKTURA, ORGANIZACJA, DZIAŁALNOŚĆ
PLAN REFERATU.
Geneza i powstanie 2 Korpusu Polskiego
Starania gen. Andersa do utworzenia Armii Polskiej w Rosji
Dzień wybuchu wojny 1 września 1939 zastaje gen. Andersa jako dowódcę brygady nowogródzkiej na granicy Prus Wschodnich, w Lidzbarku. W nocy z 28 na 29 września zostaje zaatakowany przez bandę rosyjsko-ukraińską, po krótkiej strzelaninie odnosi poważne ranny. Po lokalnych przesłuchaniach wieziony jest przez ''Stary Sambor”, gdzie przyjmuje go dowódca armii, której masy zapełniają już całą okolicę, nazwiskiem Tiuleniew. Następnie przez Stryj, gdzie nareszcie oczyszczono Generałowi rany i założono opatrunek, przekazany został do Lwowa. Tam jako ciężko ranny i niezdolny do poruszania się, z trudnościami dostaje się do szpitala na Łyczakowie, skąd przenoszony jest do innych, ale z polską obsługą, i starannie leczony. Jako ciężko ranny, a urodzony na terenie okupacji niemieckiej, korzysta z możliwości transportu przez San na zachód, gdzie przygotowuje dalszą drogę przez Zakopane na Węgry. Po przewiezieniu koleją do Przemyśla, wbrew poprzednim obietnicom, bolszewicy oficerów będących w transporcie aresztują i zawożą z powrotem do Lwowa. Tu oskarżają gen. Andersa o wszelkie możliwe zbrodnie, trzymają w fatalnych warunkach w mroźnej celi więzienia Brygidki, i przy gnijących, nie opatrywanych ranach, do 20 lutego 1940, kiedy wywożą go do Moskwy na osławioną Łubiankę. Tam, po niezliczonych rewizjach, osadzają gen. Andersa w więzieniu. Wyjdzie z niego dopiero po półtora roku, 4 sierpnia 1941, po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej. Wojna sowiecko-niemiecka wybuchła 22 czerwca 1941 i trwała już przeszło miesiąc, kiedy po kilku dniach lepszego traktowania i dożywiania, gen. Anders został z niezwykłymi ceremoniami zaprowadzony do luksusowego gabinetu, w którym dwu cywilnych panów przedstawiło mu się jako Beria i Mierkułow, i zawiadomiło o zwolnieniu oraz powierzeniu mu dowództwa polskiej armii, która ma być tworzona w Sowietach. Rozmowa była oczywiście prowadzona w zupełnie innej tonacji politycznej niż te, które toczono z nim poprzednio. Wrogami nie byli już „zachodni kapitaliści", lecz hitlerowscy faszyści, a obrzucana poprzednio przezwiskami Anglia zamieniła się w demokratycznego, przyjaznego sprzymierzeńca.
Ten radykalny zwrot musiał robić na gen. Andersie, jak na nas wszystkich, przedtem więzionych i torturowanych w Sowietach -uprzednio hiterowskich sprzymierzeńców - wrażenie obłudy nie mogącej budzić zaufania. Toteż, rozumiejąc konieczność przyjęcia w wytworzonej sytuacji współpracy z Rosją sowiecką przeciwko Niemcom, gen. Anders zdawał sobie od razu sprawę z-niepewności tego nowego sprzymierzeńca, jeszcze wczoraj śmiertelnego wroga niszczącego naszą siłę narodową, skazującego na zgubę nie tylko setki tysięcy żołnierzy, lecz także ich rodziny, kobiety, starców i dzieci, aresztowane i zesłane do Rosji.
Pierwszym kontaktem z wolnym światem zachodnim było spotkanie z gen. Zygmuntem Szyszko-Bohuszem, który przybył do Moskwy z Londynu na czele misji wojskowej. Nie zetknięto go z generałem i dopiero po przeczytaniu o jego przybyciu w prasie sam musiał go szukać. Spotkanie pozwoliło mu zorientować się w przebiegu sprawy polskiej, podczas jego blisko dwuletniego więzienia oraz o okolicznościach zawartej z Sowietami umowy, łącznie z argumentami opozycji przeciwko niej, także ze strony gen. Kazimierza Sosnkowskiego.
Gen. Anders, po gruntownym namyśle, rozumiejąc zastrzeżenia i wątpliwości londyńskich oponentów umowy, uznał jednak, że decyzja gen. Sikorskiego była słuszna. Sowiety, jak twierdził „Mają teraz nóż na gardle, więc są układni i grzeczni. Ale to może szybko przeminąć. Bądź okrzepną, bądź też ulegną Niemcom. W jednym i drugim wypadku nasza sprawa znowu znajdzie się w impasie. Musimy bardzo się spieszyć. Musimy się zorganizować i stworzyć silne wojsko. Musimy ratować naszą ludność. Damy Sikorskiemu pełne i lojalne poparcie". Podczas gdy z gen. Szyszko-Bohuszem nawiązały się natychmiast dobre stosunki, z cywilnymi przybyszami z Londynu było rozmaicie. Prof. Stanisław Kot, bliski politycznie gen. Sikorskiemu, wywołał od razu kontrowersje, kiedy próbował się wmieszać do spraw personalnych wojska. Domagał się usunięcia wszystkich oficerów legionowych, co podtrzymali następnie przysłani do Generała przedstawiciele partyjni, prof. S. Grabski oraz J. Szczyrek z PPS. Odpowiedzią gen. Andersa była kategoryczna odmowa, przy czym sformułował on zasadę, którą nieraz później powtarzał i konsekwentnie się jej trzymał, mianowicie, że „odrzucamy wszystko, co nas dzieli i bierzemy wszystko, co nas łączy w pracy i walce o wolność i niepodległość Polski". Rychło przyszły poważniejsze rozczarowania i trudności, ze strony sowieckiej. W pierwszej rozmowie z reprezentantem Armii Czerwonej, gen. Panfiłowem, okazało się, że będziemy mieli do dyspozycji zaledwie 20.000 szeregowych i około tysiąc oficerów w obozie w Griazowcu. Ponieważ Generał wiedział z prasy sowieckiej, że we wrześniu wzięto do niewoli blisko 300.000 szeregowych, a wiadomo już było, że w obozach Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa było samych oficerów około 11.000, liczby podane przez gen. Panfiłowa rozczarowały i zdawały się niewystarczające. Z trudem też Generał zdołał uzyskać zgodę na utworzenie dwu dywizji i jednego pułku zapasowego. Jeszcze większe trudności musiał pokonać, aby móc odwiedzić Griazowiec, leżący daleko na północ od Moskwy, koło Wołogdy. Musiał w tym celu otrzymać samolot i dopiero z końcem sierpnia udało mu się dotrzeć do tego jedynego skupienia polskich oficerów, w liczbie około tysiąca. Było to pełne wzajemnego wzruszenia spotkanie, po dwu latach niewoli i więzienia, z polskimi żołnierzami wieloma przyjaciółmi i kolegami, zagłodzonymi i zbiedniałymi, ale w dobrym duchu.
Na siedzibę dowództwa armii dano nam Buzułuk, miasteczko przy linii kolejowej Orenburg-Czałow ku płd.-zachodowi, dokąd Generał przybył samolotem z Moskwy przez Kujbyszew, z na prędce skleconym sztabem, w połowie września. Wobec rozległych przestrzeni Rosji, złej komunikacji kolejowej i jeszcze gorszych dróg, gen. Anders musiał otrzymać możność poruszania się powietrznego i otrzymał w tym celu do użytku sztabu trzy samoloty. Były one stare i w złym stanie; defekty były częste i nawet niebezpieczne. Raz odpadło śmigło i Generał istnym cudem uratował się, po czym czekały go niezwykłe trudności z dotarciem do jakiegoś węzła komunikacyjnego.
Ludność i zabudowania prowincjonalne były obrazem skrajnej nędzy, od czego odbijały luksusy oficjalnych przyjęć, gdzie gościom starano się imponować wystawnymi potrawami z nieodłącznym kawiorem, wódką i winami. To dla Generała, po niedawnym więzieniu zmuszonego do wstrzemięźliwości, stanowiło szczególny kłopot, aby nie urazić sowieckich gospodarzy, szczególnie drażliwych na tym punkcie.
Po instalacji dowództwa armii w Buzułuku, ze wszystkich stron zaczęli przybywać do nas rodacy zwalniani z rozmaitych stron olbrzymiego terytorium sowieckiego, nadciągając w łachmanach i często w fatalnym stanie zdrowotnym. Tak samo przybywali oni do pobliskiej miejscowości Tockoje, gdzie formowała się 6 dywizja piechoty pod dowództwem gen. M. Karaszewicz-Tokarzewskiego, a także do Tatiszczewa, gdzie formowała się 5 dywizja pod dowództwem gen. M. Boruty-Spiechowicza. Gen. Anders odwiedził obie te dywizje i podziwiał nastrój oraz wspaniałą postawę tych naszych żołnierzy po dwuletniej niewoli, gotowych do walki pod sztandarem narodowym.
Zdając sobie sprawę z potrzeby dostarczenia im pokarmu duchowego, Generał zgromadził grono dziennikarzy i drukarzy, którzy przystąpili do organizowania pisma. Pod nazwą „Orzeł Biały" ukazało się ono niebawem jako tygodnik. Aby uzupełnić nasze szeregi męskie i wobec tego, że przybywać zaczęły licznie również kobiety. Generał przystąpił do organizacji także Pomocniczej Służby Kobiet, którą na wzór podobnych formacji na Zachodzie — powołał do życia, stawiając na jej czele p. W. Piechowska, a następnie p. Bronisławę Wysłouchowa. Ponieważ na zesłanie deportowano głównie rodziny aresztowanych żołnierzy, zwłaszcza oficerów, dalej osadników, urzędników państwowych itp., rodziny te głównie zaczęły przybywać do polskich jednostek wojskowych, gdzie, dokarmiane z wojskowego kotła, obejmowane były przez Pomocnicze Służbę Kobiet i stawały się jakby organiczna częścią wojska, ta „wędrowne małe Polską", jak zaczęło się mówić. Mimo trudności i zastrzeżeń sowieckich władz, gen. Anders akceptował ten naturalny pęd wygnańców do „domowych ognisk" tej „wędrownej Polski". Z kolei zaczęły też napływać elementy niepożądane oraz niebędące naprawdę rodzinami polskich żołnierzy, co wywoływało przejściowe komplikacje.
Taki charakter jednostek wojskowych, obarczonych rodzinami, stał się następnie punktem wyjścia całej, tak wszechstronnej, charytatywnej, wychowawczej i oświatowej akcji wojska dowodzonego przez gen. Andersa, dla której miał on zrozumienie, i do której czuł się zobowiązany.
W listopadzie przyszła wiadomość, że gen. Sikorski przez Bliski Wschód wybiera się do Rosji, a przed odwiedzeniem Stalina chciałby zobaczyć gen. Andersa i polskie oddziały. Sowiety były jeszcze w trudnym położeniu: Leningrad, Moskwa i Stalingrad były zagrożone i Stalinowi zależało na spotkaniu z premierem Rządu Polskiego, uznawanego przez W. Brytanię i inne mocarstwa zachodnie.
W tym nastroju oddano gen. Andersowi do dyspozycji samolot, którym w towarzystwie gen. Z. Szyszko-Bohusza jako szefa misji wojskowej udał się po gen. Sikorskiego do Teheranu, skąd powrócili razem do Kujbyszewa, podczas gdy świta gen. Sikorskiego w ślad za nimi przyleciała samolotem brytyjskim, oddanym mu do dyspozycji w Londynie. Powitanie obu generałów było serdecznie i dopiero po nawiązaniu kontaktu przez gen. Sikorskiego z prof. Kotem, dawnym przyjacielem osobistym i politycznym, stosunki przybyłego z gen. Andersem zaczęły się psuć. Popularność gen. Andersa wśród wojska, z którym dzielił przedtem niewolę i więzienia, była oczywista, więc trudno było z tym rywalizować świeżo przybyłemu Naczelnemu Wodzowi. Na tej różnicy próbował grać prof. Kot, umiejąc wprowadzić osobiste rozdźwięki. Ujawniły się jednak w dalszym ciągu wizyty poważniejsze jeszcze problemy.
Stalin nie umiał wyjaśnić trudności, odnalezieniu w zaginionych kilkunastu tysięcy oficerów trzech obozów, obiecał umożliwić tworzenie nowych jednostek wojskowych po przeniesieniu naszego wojska do cieplejszego klimatu na południu, ale faktycznie już podczas rozmowy na Kremlu okazało się, że z potrzebnym zaopatrzeniem będą trudności. Toteż, gdy gen. Sikorski patrzył na wyniki spotkania ze Stalinem optymistycznie, gen. Anders wyrobił sobie pogląd negatywny. Zdaniem jego, dane obietnice będą sabotowane i do powstania obiecanej silnej armii polskiej w Sowietach Stalin nie dopuści. Wbrew temu, gen. Sikorski po opuszczeniu Rosji, w wywiadzie prasowym, którego udzielił w Teheranie, mówił z optymizmem o wynikach swojej wizyty w Rosji; oświadczył nawet wbrew prawdzie, że zwolniono wszystkich jeńców i więźniów, zapomniawszy jakby w szczególności o zaginionych oficerach trzech obozów: Kozielska, Ostaszkowa i Starobielska.
Ewakuacja wojsk na Środkowy Wschód
Pesymistyczne przewidywania gen. Andersa zaczęły się bardzo rychło sprawdzać. Stawało się jasne, że Stalinowi nie trzeba było polskiego wojska, które by służyło sprawie polskiej a nie byłoby tylko narzędziem polityki sowieckiej. Polskie jednostki, więc z jednej strony pozbawione były należytego zaopatrzenia i broni, a z drugiej naciskano na gen. Andersa, aby zgodził się na wysłanie ich w takim stanie na front, na oczywista zagładę. Obiecanych gen. Sikorskiemu zwiększonych racji żywnościowych nie tylko nie przyznano, ale je wydatnie zmniejszono. Ostatecznie na 18 marca 1942 gen. Anders wezwany został do Moskwy i w towarzystwie szefa sztabu gen. Okulickiego odbył definitywna rozmowę ze Stalinem. Zasłaniając się rzekomym faktem niedotrzymania obiecanych dostaw amerykańskich, Stalin zgodził się na ewakuację naszego wojska do Persji, przy czym uzyskaliśmy - - za poparciem brytyjskim - - pozwolenie zabrania ze sobą także rodzin. Podczas gdy gen. Anders uzyskał w Moskwie tę decyzję przy nieoficjalnym poparciu brytyjskim i za prawdopodobna inspiracja samego Churchilla, który był chętny uzyskaniu polskiej armii na Bliskim Wschodzie, gen. Sikorski trwał przy swoich wątpliwościach i wezwał gen. Andersa do Londynu. Tam, przywitany serdecznie przez Naczelnego Wodza, Generał poznał szereg osobistości świata politycznego, międzynarodowego i polskiego, zwiedził na życzenie gen. Sikorskiego oddziały polskie w Szkocji i otrzymał propozycję pozostania w Londynie. Gdy odmówił — stwierdzając, że nie może opuścić swoich żołnierzy w Sowietach — został przez gen. Sikorskiego dobrze zrozumiany i obaj generałowie rozstali się serdecznie.
Niemniej różnice poglądów na Rosję pozostały. Po pierwszej wiosennej ewakuacji, gen. Anders w lipcu, obszerne depesza do Londynu, scharakteryzował położenie Polaków w Sowietach jako beznadziejne i wskazywał na konieczność wyprowadzenia ich stamtąd póki czas, powołując się na szereg faktów świadczących o rosnącej wrogości sowieckich władz do nas i wreszcie na dalszy brak wyjaśnień, co stało się z trzema obozami oficerskimi: w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku. Gen. Sikorski odpowiedział na to depeszą: „Wojsko dla wyższych celów politycznych musi pozostać w ZSSR".
Wbrew temu stanowisku doszło do dalszej ewakuacji naszej armii za oficjalną aprobatą rządu sowieckiego, co podano do wiadomości gen. Andersa w dniu 8 lipca 1942. Proces ewakuacyjny rozpoczął się natychmiast przez Krasnowodsk albo Aszchabad do Persji.
Tym razem gen. Sikorski nie zgłosił już żadnego sprzeciwu, zatwierdził proponowany przez gen. Andersa charakter armii, po jej wyjściu na Środkowy Wschód pod tym samym dowództwem, i stosunki pomiędzy obu generałami ułożyły się harmonijnie.
Na jesieni 1942 całość wyewakuowanego z Rosji wojska, w ilości 70 tysięcy, oraz 65 tysięcy ludności cywilnej — kobiet, dzieci i osób starszych, znalazło się na Środkowym Wschodzie: w Persji, Iraku i częściowo w Palestynie. Był to obszar pod patronatem wojennym Wielkiej Brytanii i najważniejszym zadaniem gen. Andersa, dowódcy Armii Polskiej na Wschodzie, stało się ułożenie współpracy z jej władzami.
Przede wszystkim postanowił, więc wyzyskać kontakt nawiązany z prem. Churchillem, jeszcze podczas jego pobytu w Moskwie, i dążyć do osobistego z nim spotkania. Jak się okazało, podobny zamiar miał premier W. Brytanii. Polecił on, bowiem zawiadomić przybyłego 19 sierpnia do Teheranu gen. Andersa, że oczekuje go w Kairze, gdzie też 22 tegoż miesiąca odbyła się kilkugodzinna rozmowa, która — niezależnie od zrozumiałych różnic w poglądach na Rosję — dała podstawy do pomyślnej współpracy Armii Polskiej na Środkowym Wschodzie z dowódcami brytyjskimi. Armia ta, jak Churchill zapewnił, otrzyma w najkrótszym czasie uzbrojenie i zaopatrzenie, a wejdzie w skład całości dowodzonej przez gen. H.M. Wilsona, z którym gen. Anders nawiązał też natychmiast bliskie, pełne wzajemnego zaufania stosunki. Na zakończenie rozmowy Churchill oświadczył gen. Andersowi, że wierzy w powstanie po wojnie „Polski silnej i szczęśliwej".
Przybycie na Środkowy Wschód otwarło przed naszą armią większe możliwości opieki nad ludnością cywilną, zwłaszcza nad dziećmi i młodzieżą, czym zaczęto się zajmować już poprzednio, ale z wielkim trudem, w warunkach sowieckich. Szkoła dla dziewczynek umieszczona została w górskim, zdrowym Nazarecie, junacy — w Barbarze nad morzem, Pomocnicza Służba Kobiet przy pełnym wojskowym uposażeniu mogła rozpocząć szkolenie we wszelkich zakresach dla kobiet dostępnych: służby sanitarnej i świetliczanek, a — dla silniejszych - - także jako kierowcy samochodów, osobistych i ciężarowych.
Warunki zdrowotne, głównie dzięki dobremu wyżywieniu, podniosły szybko stan fizyczny wszystkich, ale — niestety, pozostały — w ziemi perskiej tysiące ludzi, przeważnie dzieci i osób starszych. Przybyły one ostatkiem sił z Sowietów; ale już w Pahlawi, nad Morzem Kaspijskim, albo po przybyciu do Teheranu umierały z wyczerpania lub na tyfus, pozostawiając jako tragiczny ślad polskiej, wygnańczej wędrówki - rozległe cmentarze.
Na Środkowym Wschodzie gen. Anders uzgodnił jedną wspólne inicjatywę z prof. Kotem, mianowicie rozpisania wśród przybywających z Rosji ankiety o przeżyciach w niewoli w Sowietach, doświadczonych po wywiezieniu z Polski. Powołane następnie Biuro Dokumentów zajęło się zbieraniem, rejestrowaniem oraz opracowywaniem tych opartych na ankiecie relacji. Opuszczając Persję gen. Anders odwiedził młodego szacha Mohammada Reza Pahlawi, by podziękować mu za życzliwe przyjęcie naszego wojska i ludności cywilnej.
Na pierwsze rejony zakwaterowania armii otrzymał gen. Anders położone w Iraku opodal granicy perskiej miejscowości Ouizil Ribat, gdzie zakwaterował sztab, i pobliski Khanakin, gdzie zaczęły się rozmieszczać napływające oddziały, przez Persję z Rosji i dywizji Karpackiej — z Egiptu i Palestyny. W konsolidacji wojsk polskich na Środkowym Wschodzie w jedną armię chodziło przede wszystkim o to, aby przygotowały się one do walki z Niemcami na froncie jako poważna całość. Pod tym względem wyrównały się też różnice poglądów między generałami Sikorskim i Andersem. Wysłany dla uzgodnienia powyższych kwestii na Środkowy Wschód z Londynu gen. T. Klimecki otrzymał w rezultacie depeszę od gen. Sikorskiego dla gen. Andersa następującej treści: „Akceptuję proponowane przez Pana Generała zmiany w organizacji, w szczególności utrzymanie nazwy Armii".
Utworzenie 2 Korpusu Polskiego
Na nowych podstawach organizacyjnych przystąpiono do szkolenia wojska. Trudności były ogromne, ale zapał i gotowość do pracy oraz współpraca dotrzymujących zobowiązania Brytyjczyków, w szczególności gen. Wilsona, pozwalały je pokonywać, i tak trzeba było wyszkolić 20 tyś. kierowców samochodowych i uzupełnić braki w korpusie oficerskim — trzy zaginione w Sowietach obozy wciąż nie dawały znaku życia — a nadto starszych oficerów w liczbie tysiąca musiano przenieść do tzw. drugiej grupy, czyli w stan liniowo nieczynny. Radośnie, więc powitano liczną grupę oficerów przysłanych z W. Brytanii wśród nich przybył też najmłodszy, rodzony brat gen. Andersa - Tadeusz, oficer artylerii konnej, który zdołał uciec z niewoli niemieckiej i dotrzeć do W. Brytanii.
Konieczne okazały się zmiany na stanowiskach kierowniczych jako dowódcą 5 Dywizji Kresowej, powstałej z organizowanych w Rosji 6 Dywizji Lwowskiej oraz 5 Dywizji Wileńskiej, został gen. Z. Szyszko-Bohusz; szefem sztabu został gen. R. Rakowski, a 3 Dywizja Strzelców Karpackich zachowała na swoim czele gen. S. Kopańskiego, pod którego dowództwem Samodzielna Brygada Strzelców Karpackich wsławiła się walkami w Libii, zwłaszcza pod Tobrukiem. Z ciężkim sercem, ale świadom tej potrzeby, przekazał gen. Anders do W. Brytanii 3.500 młodych, pierwszorzędnej kategorii żołnierzy do naszego lotnictwa, opromienionego już sławę w Bitwie o W. Brytanię.
W miarę postępującego szkolenia wojska, coraz bliższego gotowości bojowej, poszukuje APW przydatniejszych rejonów do ćwiczeń i na wiosnę 1943 roku przenosi się na północ Iraku w rejon miejscowości Kirkuk-Mossul. Podczas gdy sytuacja międzynarodowa, w miarę umacniania się Rosji, pogarszała naszą polityczną pozycję wśród aliantów, główna uwaga i wysiłek gen. Andersa skierowany był na przygotowanie armii, której odwiedzenie zapowiedział wkrótce Naczelny Wódz. Przybywającego pod koniec maja 1943 na Środkowy Wschód gen. Sikorskiego powitał w Kairze gen. Anders. Wyolbrzymiane na odległość rozmaite, rzeczywiste czy urojone, rozdźwięki między obu generałami zostały szybko puszczone w niepamięć. Gen. Sikorski z zadowoleniem powitał nastrój i wyszkolenie armii, czemu dał wyraz w depeszy do prezydenta RP W. Raczkiewicza, mówiącej, że „stwierdził z zadowoleniem wśród żołnierzy patriotyzm jak najgorętszy, zdecydowaną wolę walki i oddanie bezwzględne sprawie polskiej".
Podczas pobytu gen. Sikorskiego na Środkowym Wschodzie znana była już tragiczna wieść o odkryciu grobów naszych zaginionych oficerów w Katyniu. Mimo przerzucenia odpowiedzialności za mord przez Moskwę od razu na Niemców, poprzednie rozmowy z przedstawicielami sowieckimi, z samym Stalinem na czele, nie pozostawiały wątpliwości, że w tym wypadku sprawcami byli Moskale. Również gen. Sikorski, który sam we wspomnianych rozmowach uczestniczył, nie miał, co do tego wątpliwości. Poglądy obu generałów na Rosję i jej politykę po rewelacji katyńskiej uległy dalszemu zbliżeniu. Rezultatem pobytu gen.Sikorskiego było, więc uzgodnienie pod każdym względem sprawy organizacji wojska, zarówno na Wschodzie jak i po jego przewidywanym przejściu do Włoch, z gen. Andersem, już wyznaczonym na dowódcę przyszłego 2 Korpusu.
W ostatnich tygodniach pobytu Naczelnego Wodza gen. Anders miał ostry nawrót malarii, która była jedną z plag naszego wojska na Śr. Wschodzie, i na którą on zapadał. To utrudniało spotkania osobiste obu generałów, lecz nie oznaczało rozluźnienia stosunków. Dowodem tego na książce „Nad Wisłą i Wkrą", którą Naczelny Wódz przesłał w darze gen. Andersowi, o następującym brzmieniu: „Generałowi Dcy Armii Wł. Andersowi, któremu powierzyłem z pełnym zaufaniem bezcenny skarb Narodu Polskiego, tj. podwładnych Mu żołnierzy na Środkowym Wschodzie. Bagdad, 15. VI. 43, Sikorski, gen. N.W.".
Ostatnim wreszcie wyrazem wzajemnej serdeczności było skreślenie przez Naczelnego Wodza przed odlotem do leżącego w łóżku z 41 stopniami gorączki gen. Andersa następujących słów: „Życzę Panu Generałowi szybkiego powrotu do pełni sił i jak najskuteczniejszej dla polskiej armii pracy".
Mianowanie nowego rzędu ze Stanisławem Mikołajczykiem na czele zrobiło w dowództwie APW ujemne wrażenie. Jedynie nominacja gen. Sosnkowskiego na stanowisko Naczelnego Wodza równoważyła świadomość negatywnej tendencji w Londynie po śmierci gen. Sikorskiego. Gen. Anders tymczasem na zlecenie lekarzy musiał odbyć kurację po ataku malarii i wyjechał na kilka tygodni w góry, skąd powrócił zupełnie wyleczony.
Po powrocie zastał zmiany na wyższych stanowiskach armii. Zastępcą jego jako dowódcy armii został gen. Z. Szyszko-Bohusz, dowódcą 3 Dywizji Strzelców Karpackich gen. B. Duch, a 5 Dywizji Kresowej płk N. Sulik. Brytyjskie dowództwo uznało teraz, że przez ćwiczenia bojowe należy sprawdzić gotowość 2 Korpusu do walki na froncie, l tak we wrześniu 1943 odbyły się wielkie ćwieczenia na terenie Palestyny, podczas których wojsko polskie zdobywało rozmaite miejscowości znane z Pisma Św., jak Nazaret, Góra Synaj, itd. Po tych ćwiczeniach dowództwo brytyjskie uznało pełną sprawność 2 Korpusu. Zwrócono się też do gen. Andersa, aby zgodził się na wysłanie niezwłocznie 3 Dywizji Strzelców Karpackich do Włoch, czemu jednak się sprzeciwił, stwierdzając, że Korpus jest zbyt małą jednostką, aby ją rozdrabniać, i że zrobiłoby to niedobre wrażenie na naszym wojsku. Argumenty te zostały zrozumiane przez dowództwo brytyjskie i uwzględnione.
Duży kłopot miała APW z żołnierzami naszymi wyznania mojżeszowego. Ponad 3 tysiące ich zdezertowało na terenie Palestyny (około 1 tysiąca pozostało). Spowodowało to znaczne luki w szeregach, ponieważ byli to żołnierze już wyszkoleni (m.in. przyszły premier Izraela, Begin był kapralem 2 Korpusu). Gen. Anders nie chciał jednak mieć w szeregach żołnierzy, którzy bić się nie chcą, i godząc się z tą stratą nie nakazywał szukania dezerterów.
Przesunięcie 2 Korpusu do obszaru śródziemnomorskiego i Włoch
W lipcu 1943 przyleciał do Kairu gen. Sosnkowski, którego przywitał tam gen. Anders, i rozpoczęły się narady nad przywiezionymi z Londynu projektami reorganizacji Korpusu. Projekty londyńskie, jak i poprzednie, zmierzały do naruszenia jego organizacyjnej jedności, musiałyby opóźnić jego wyjście na front i narażały na zarzut, już wysuwany przez sowiecką propagandę, że Korpus nie spieszy się do bicia Niemców. Po przedyskutowaniu ich przez gen. Sosnkowskiego z gen. Andersem i innymi dowódcami polskiej armii, którzy nie uznali ich za właściwe, gen. Sosnkowski przychylił się również do tej opinii i z kolei nie uznały ich za celowe również czynniki wojskowe brytyjskie. Droga do Włoch została otwarta i pod koniec 1943 roku 2 Korpus jako całość rozpoczął przerzucanie swych oddziałów transportem morskim z Aleksandrii i Port Saidu do włoskiego portu Taranto.
We Włoszech na czele Wojsk Polskich gen. Anders, dowódca 2 Korpusu, wylądował w Neapolu 6 lutego 1944, podczas gdy poszczególne jednostki tej przeszło 50-tysięcznej całości stopniowo wyładowywały się w Taranto. Pokrzepieniem moralnym dla żołnierzy 2 Korpusu było to, że przybyli do ziemi włoskiej, z której kiedyś również Legiony Dąbrowskiego miały „iść do Polski", aby „połączyć się z narodem". Trudności jednak, jakie przed 2 Korpusem stanęły, były duże i wielostronne, a podołanie im wymagało wielkiego wysiłku.
Ze stanowiska organizacyjnego najważniejszym zagadnieniem była sprawa uzupełnień dla Korpusu. Kiedy dalsza rekrutacja w Sowietach, na które liczono jeszcze na Śr. Wschodzie, okazało się niemożliwa, trzeba było szukać innego rozwiązania. Wiedząc, że do armii niemieckiej mobilizowani są przymusowo nasi rodacy, gen. Anders uznał ich właśnie, jako przyszłych jeńców, za materiał rekrutacyjny dla 2 Korpusu. W tym celu planowano utworzenie specjalnych obozów dla jeńców, w których miałaby być dokonywana ich selekcja przed mobilizacją do szeregów 2 Korpusu. Już w niedalekiej przyszłości plany te rzeczywiście były realizowane.
Polityczną trudnością było nastawienie prasy wojskowej 8 armii brytyjskiej, w której skład wszedł Korpus. Prasa ta była posłusznym echem propagandy sowieckiej, często wówczas antypolskiej. Występując przeciwko temu od pierwszych rozmów z dowódcami brytyjskimi na terenie Włoch, gen. Anders nie zawsze spotykał się ze zrozumieniem, ale — jak zwykle — umiał trwać przy swoim w nadziei, że wspólna walka na froncie przesłoni zarysowane różnice. Sytuacja wojskowa na terenie Włoch przedstawiała się pod względem układu sił jako mniej więcej wyrównana, bo 24 dywizje sprzymierzonych stały naprzeciw 23 dywizji niemiecko-włoskich, przy czym w uzbrojeniu, ilości czołgów i artylerii, wreszcie lotnictwa przewaga bezwzględna należała do Sprzymierzonych. Teren natomiast, górzysty i od dawna umacniany przez niemiecką obsadę, sprzyjał warunkom obrony i zamykał drogę do Rzymu, którego zdobycie było wtedy głównym celem operacyjnym Sprzymierzonych. Na tej drodze, jak powiedział gen. Andersowi już w pierwszej rozmowie ówczesny dowódca 8 armii, gen. Sir Oliver Leese, najważniejszym bastionem obronnym był sławny masyw górski Monte Cassino z odwiecznie stojącym tam klasztorem Benedyktynów. Zdobycie tego masywu górskiego stało się właśnie ostatnio bezpośrednim celem operacyjnym Sprzymierzonych.
Na froncie w tym czasie znajdowały się już pierwsze jednostki 2 Korpusu, mianowicie 3 Dywizji Karpackiej, skierowane przejściowo nad rzekę Sangro.
Organizacja i struktury
Dowódca gen. dyw. Władysław Anders.
W skład Drugiego Korpusu wchodziło: Dowództwo, 3 Dywizja Strzelców Karpackich, 5 Kresowa Dywizja Piechoty, 2 Brygada Czołgów, samodzielne oddziały korpuśne: pułk samochodów pancernych, baon łączności, 7 pułk artylerii konnej, 9 pułk artylerii lekkiej, 10 pułk artylerii ciężkiej, 7, 8 pułk artylerii przeciw lotniczej., 7 pułk artylerii przeciw pancernej, 1 pułk pomiarów artyleryjskich, samodzielne kompanie i służby. W sumie 46641 żołnierzy, 1610 lekkich karabinów maszynowych, 205 lekkich karabinów maszynowych przeciw lotniczych, 570 ckm, 112 moździerzy, 212 dział przeciw pancernych, 186 dział przeciw lotniczych, 384 dział i haubic, 160 czołgów, 9386 pojazdów mechanicznych.
-3 Dywizja Strzelców Karpackich.
Sformowana w 1942 roku w Palestynie na bazie Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich, którą przeformowano i włączono w skład 2 Korpusu Polskiego.
Dowódcy: gen. bryg. Stanisław Kopański, gen. Bronisław Duch.
Skład:
Dowództwo
1 Brygada Strzelców Karpackich -skład: 1,2,3 Batalion Strzelców Karpackich
2 Brygada Strzelców Karpackich -skład: 4,5,6 Batalion Strzelców Karpackich
1, 2, 3 Karpacki pułk artylerii Lekkiej
3 Karpacki pułk artylerii p-lot.
3 Karpacki pułk artylerii p-panc.
12 Pułk Ułanów Podolskich (rozpoznawczy: wcześniej rozpoznanie prowadził Pułk Ułanów Karpackich, a później 7 Pułk Ułanów Lubelskich)
3 Kresowy baon ckm
3 Kresowy baon saperów
8 Kresowy baon łączności
3 Kresowy szwadron żandarmerii
1, 2 i 3 kompanie sanitarne
1,2, 13 i 18 kompanie zaopatrywania
1, 2 i 18 kompanie warsztatowe
3 park materiałowy
3 Sąd Polowy
pod koniec wojny w skład 3 DSK weszła 3 Brygada Strzelców Karpackich sformowana z Polaków jeńców z armii niemieckiej - skład: 7, 8, 9 Batalion Strzelców Karpackich
-5 Kresowa Dywizja Piechoty.
Sformowana w 1941 roku w ramach Armii Polskiej wZSRR. Po przejściu do Iranu z 5 i 6 Dywizji Piechoty utworzono 5 Kresową Dywizję Piechoty, którą włączono w skład 2 Korpusu Polskiego.
Dowódcy: gen. bryg. Mieczysław Boruta-Spiechowicz, gen. bryg. Zygmunt Szyszko-Bohusz, gen bryg. Nikodem Sulik.
Skład:
5 Wileńska Brygada Piechoty - skład: 13 Wileński baon strzelców "Rysiów", 14 Wileński baon strzelców "Żbików", 15 Wileński baon strzelców "Wilków"
6 Lwowska Brygada Piechoty - skład: 16, 17, 18 Lwowski Batalion Strzelców, 5 Kresowy baon ckm.
15 Pułk Ułanów Poznańskich
4, 5, 6 Kresowy pułk artylerii lekkiej
5 pułk artylerii p-lot
5 pułk artylerii p-panc
oddziały dywizyjne i służby
pod koniec wojny w skład 5 KDP weszła 4 Wołyńska Brygada Piechoty - skład: 10, 11, 12 Wołyński Batalion Strzelców.
-2 Samodzielna Brygada Pancerna
Sformowana w maju 1942 roku jako 2 Brygada Czołgów w ramach Armii Polskiej na Wschodzie w składzie trzech baonów czołgów i 10 pułku artylerii ciężkiej , przeformowana w 2 Samodzielną Brygadę Pancerną, która weszła w skład 2 Korpusu Polskiego, a na wionsnę 1945 roku została jako 2 Brygada Pancerna włączona w 2 Warszawską Dywizję Pancerną.
Dowódcy: gen.bryg. Gustaw Paszkiewicz, gen.bryg. Bronisław Rakowski
Skład:
1 Pułk Ułanów Krechowieckich
4 Pułk Pancerny
6 Pułk Pancerny "Dzieci Lwowa"
szwadron sztabowy szwadron łączności
w lipcu 1944 roku w skład 2 Samodzielnej Brygady Pancernej weszła 1 samodzielna kompania komandosów, która po wcieleniu 2 SBP do 2 Warszawskiej Dywizji Pancernej została przeformowana w 2 batalion komandosów zmotoryzowanych.
Kampania włoska
Działania nad rzeką Sangro i Rapido
Koncentracja Korpusu na terenie Włoch przeciągała się przez czas dłuższy i jego jednostki wkraczały na front w miarę przybywania transportów. W drugiej połowie stycznia 1944 we Włoszech znajdowała się 3. Dywizja Strzelców Karpackich w rejonie Barletty oraz większość oddziałów pozadywizyjnych w rejonie Mottola-Ta-ranto. Dowódca 8. Armii wprowadził czasowo 3. Dywizję Strzelców Karpackich na odcinek obronny, w ramach 13. Korpusu Brytyjskiego. Od 13 lutego dowodzenie na tym odcinku objął Korpus Polski. Odcinek 2. Korpusu leżał na styku frontu 8. i 5. Armii. Zadanie Korpusu było następujące: zapewnienie nierozerwalności frontu, zabezpieczenie komunikacji pomiędzy obu armiami, utrzymanie linii wzgórz od Monte Curvale, poprzez Monte Caprara do Colle Lettica, główny ciężar obrony po obu stronach drogi Isernia-Alfedena. Już 25 stycznia dowódca 8. Armii powierzył dywizji zadanie zluzowania 78. Dywizji Piechoty brytyjskiej; luzowanie przeciągnęło się znacznie dłużej z powodu zasp śnieżnych, które uniemożliwiły wszelki ruch pojazdów mechanicznych na drogach górskich i zakończyło się dopiero 25 lutego.
5. Kresowa Dywizja Piechoty zakończyła wyładowywać się 15 marca, lecz już na dwa dni przedtem otrzymała rozkaz zluzowania 2. Dywizji Marokańskiej Korpusu Francuskiego na odcinku od Castel San Yincenzo po wzgórze 850 nad rzeką Rapido. Grupa artylerii Korpusu miała zająć miejsce trzech dywizjonów 13. Brygady Artylerii Amerykańskiej. Jednocześnie 1. Włoska Grupa Motorowa przeszła pod rozkazy 5. Kresowej Dywizji Piechoty. Zadanie Korpusu z chwilą wejścia 5. Dywizji na odcinek sprowadzało się do osłony skrzydeł, bliskich tyłów i komunikacji 8. Armii na odcinku około 60 km.
Pas obrony Korpusu podzielono na dwie części.
1-szy odcinek północny zajmowała 3 Dywizja wzmocniona 15 Pułkiem Ułanów i dywizjonem artylerii ciężkiej, z zadaniem
obrony na rzece Sangro od San Angelo po Castel San Yincenzo.
2-gi odcinek południowo-zachodni powierzono 5 Dywizji,wzmocnionej przez 1 Włoską Grupę Motorową, z zadaniem obrony od Castel San Yincenzo, przez południowo-wschodnie stoki skupienia górskiego Monte Marrone-Monte Marę, do źródeł rzeki Rapido.
Rdzeniem obrony miał być grzbiet Monte Passero-Monte Ca-sala i dalej, na wschód. La Falconara. Odwód Korpusu stanowiły dwie brygady piechoty i Karpacki Pułk Ułanów.
Pobyt 2 Korpusu nad rzeką Sangro. w terenie górskim w zimie, był dla naszego żołnierza w dużej mierze okresem zaprawy. Działalność bojowa polegała na patrolowaniu i wypadach, nieraz kilkudniowych, wystawiających na próbę wytrzymałość żołnierza. Dużą cześć wysiłku poświecono pracy nad umocnieniami i oczyszczaniem dróg. Zadymki śnieżne, przeplatane pluchami i mrozami, utrudniały komunikacje i często odcinały niektóre ośrodki czy punkty oporu od zaopatrzenia. Miarą siły opadów śnieżnych nawet tam w południowych Włoszech, ale w górach, może być fakt zasypania konwoju mulników w rejonie Pescopen-nataro, przy czym cześć tylko udało się uratować. Praca nad umocnieniami polegała na ulepszaniu stanowisk obronnych i punktów obserwacyjnych, na zakładaniu min, pułapek oraz zabezpieczaniu przewodów telefonicznych. Budowano również schrony na posterunki dowodzenia i centrale telefoniczne. Duży wysiłek włożono w odbudowe dróg i ulepszenie komunikacji.
Patrolowanie przy wsparciu artylerii w krótkim czasie dało przewagę nad nieprzyjacielem i doprowadziło do zupełnego opanowania międzypola, gdyż Niemcy szybko osłabili swą, początkową aktywność.
Na odcinku 3 dywizji z ciekawszych wydarzeń należy wspomnieć wypad na stacje kolejową Alfedena, poprzedzony kilkudniowym patrolowaniem z bazy Montenero. Po przygotowaniu zasadzki zniszczono niemieckie urządzenia obronne, przy czym nieprzyjaciel poniósł straty. Większą liczbę jeńców wzięto 19-20 lutego w działaniach na Colle Bucci, połączonych z odcięciem załogi w Gamberale. W połowie kwietnia, natarcie to prowadził ponownie 15. Pułk Ułanów; w trudnych warunkach, po pas w śniegu, wśród pól minowych, niszcząc całkowicie niemiecka placówkę.
Na odcinku 5 dywizji, ze względu na zwarte ugrupowanie i bliskość stanowisk niemieckich, działalność rozpoznawcza na przedpolu ożywiała się dopiero w nocy, kiedy wysuwały się podsłuchy i zasadzki, a małe patrole starały się przeniknąć ugrupowanie nieprzyjaciela i wziąć jeńca. Jedno z większych działań na rym odcinku wykonała 30 marca grupa włoska, zajmując Batalionem Strzelców Alpejskich Monte Marrone. Przeciwnatarcie niemieckie odparto przy udziale artylerii polskiej, ze znacznymi dla Niemców stratami, a zdobyte stanowiska utrzymano.
Jednostki polskie na froncie na odcinku rzeki Sangro przebywały do 17 kwietnia, po czym zostały zluzowane przez 24 Brygadę Gwardii i 2 DP nowozelandzką. 2 Korpus polski otrzymał nowe zadanie bojowe udziału w operacji „Diadem", czyli natarcie na Monte Cassino.
Straty 2 Korpusu nad rzeką Sangro wynosiły 110 żołnierzy, w tym zabitych 2 oficerów i 36 szeregowych, rannych 18 oficerów i 49 szeregowych i zaginionych 5 szeregowych".
Pierwsze natarcie na Monte Cassino
24 marca gen. Anders i pik Wiśniowski zostali wezwani do dowódcy brytyjskiej 8 Armii gen. Olivera Lesse, który zwrócił się do nich ze słowami: „...Wracam z odrawy w dowództwie frontu. Zapadła decyzja rozpoczęcia ogólnej ofencywy na odcinku od Morza Tyreńskiego aż po wzgórze Monte Cassino (...)
8 Armia otrzymała zadanie otwarcia drogi na Rzym, co wymaga zdobycia wzgórz klasztornych zamykających tę drogę. Zdobycie kompleksu wzgórz Monte Cassino postanowiłem powierzyć
2 Korpusowi polskiemu. Zdaję sobie sprawę jak trudne i ważne jest to zadanie. Gdyby Pan Generał nie mógł się podjąć tego zadania, będę zmuszony powierzyć je innemu korpusowi, a Korpus polski użyć na innym odcinku (...) Zechce Pan Generał, więc rozważyć tę sprawę ze swoim szefem sztabu i w ciągu następnych 10 minut dać mi odpowiedź o wyniku swej decyzji".
Gen. Anders w tak krótkim czasie nie był w stanie skontaktować się z wyższymi dowódcami jednostek ani też z Naczelnym Wodzem gen Sosnkowskim. Po krótkiej rozmowie z szefem sztabu płk Wiśniewskim zameldował dowódcy 8 Armii, że Korpus polski podejmie się wykonania otrzymanego zadania. Gen. O. Lesse podziękował gen. Andersowi za podjęcie tej decyzji. Zdobycie Monte Cassino i otwarcie drogi na Rzym było podejmowane już trzykrotnie przez wojska alianckie. Gen. Anders przed bitwa, o Monte Cassino wydał rozkaz do żołnierzy następującej treści:
„Żołnierze Kochani, moi bracia i dzieci!
Nadeszła chwila bitwy. Długo czekaliśmy na te chwile odwetu i zemsty nad odwiecznym wrogiem. Obok nas walczyć będą dywizje brytyjskie, amerykańskie, kanadyjskie i nowozelandzkie. Walczyć będą Francuzi, Włosi oraz dywizje hinduskie.
Zadanie, które nam przypadło, osławi na cały świat imię żołnierza polskiego. W chwilach tych będą z nami myśli i serca całego narodu. Podtrzymywać nas będą duchy naszych towarzyszy broni. Niech lew mieszka w waszych sercach".
Rozkaz ten został odczytany w pododdziałach przed natarciem na Monte Cassino.
Natarcie obu dywizji rozpoczęło się w nocy z 11 na 12 maja 1944 r. po dwugodzinnym przygotowaniu artyleryjskim, które rozpoczęło się o godz. 23.00. Oprócz artylerii Korpusu udział w przygotowaniu artyleryjskim brała artyleria 3 Armii brytyjskiej (cztery dywizjony artylerii lekkiej i 5 dywizjonów artylerii ciężkiej) oraz artyleria korpusu amerykańskiego. Mimo silnego ostrzału przygotowanie artyleryjskie nie spełniło oczekiwanych zamierzeń. Nie zostały zniszczone niemieckie punkty i stanowiska ogniowe. W czasie ostrzału artyleryjskiego żołnierze niemieccy schronili się w bunkrach skalnych, a gdy ogień artylerii osłabł zajęli stanowiska ogniowe.
Bezpośrednio po zakończeniu przygotowania artyleryjskiego bataliony 5 KDP o godz. 0.30 ruszyły do natarcia. Niemieckie stanowiska ogniowe otworzyły morderczy ogień z broni maszynowej, ręcznej, moździerzy i granatników.
Aneks mapki numer 1,2,3
Żołnierze 5 DKP po ciężkich i morderczych walkach (żołnierze 15 batalionu) wdarli się na grzbiet „Widma", zdobyli szereg bunkrów oraz wzięli do niewoli około 100 żołnierzy niemieckich. Wraz z natarciem pierwszego rzutu przesunął się na podstawy wyjściowe 18 batalionu a 16 batalion podszedł do rejonu wyczekiwania.
Po osiągnięciu wzgórza „Widmo" rozgorzała ciężka walka. Bataliony polskie zaczęły topnieć. Natarcie polskie mimo strat posuwało się do przodu. Część żołnierzy 15 batalionu, po przeskoczeniu wzgórza „Widmo", uderzyła na stoki wzgórza 517. Również żołnierze 13 batalionu prawego skrzydła zaczęli podchodzić pod zachodni stok tego grzbietu w kierunku Clle S. Angelo. Także 18 batalion, który miał przekroczyć wzgórze „Widmo" po opanowaniu go przez pierwszy rzut, nie mając łączności samorzutnie wyruszył na wzgórze „Widmo" i został wciągnięty do walki.
Wzgórze „Widmo" o godzinie 5.00 zostało w zasadzie opanowane. Dalsze natarcie zostało zatrzymane ogniem nieprzyjaciela. Rozpoczęła się kontrakcja nieprzyjaciela. Niemcy skoncentrowali ogień artylerii na grzbiecie „Widmo". Polska piechota odpierała kontrataki, ale jej zdolność ogniowa zaczęła maleć. Straty zaczęły rosnąć. Łączność między kompaniami, batalionami i dowództwem dywizji została przerwana, posiłki do walczących pododdziałów nie nadchodziły. Ogień nieprzyjaciela odizolował oddziały walczące od pozostałych jego członów. W dniu tym był niski pułap chmur i lotnictwo nie mogło udzielić pomocy oddziałom walczącym. Natarcie załamało się, bataliony zmuszone były opuścić wzgórze „Widmo". W czasie tego wycofywania wyszło drugie przeciwuderzenie niemieckie w kierunku wzgórza 517, wsparte ogniem artylerii i moździerzy. Żołnierze ponieśli duże straty.
Dowódca 5 KDP zamierzał wznowić natarcie 12 maja o godz. 15.00 po wprowadzeniu do walki batalionów odwodowych 16 i 17 batalionu. Decyzja ta nie została wykonana z powodu wyparcia polskich batalionów z grzbietu „Widmo". Wielu dowódców i żołnierzy poległo lub zostało rannych, zginął też płk Wincenty Kurek, dowódca 5 Wileńskiej Brygady.
W nocy z 12 na 13 maja 13, 15 i 18 bataliony zostały wycofane do rejonu wyczekiwania. Bataliony 13 i 15 mimo strat znajdowały się w dobrym stanie i po uzupełnieniu i odpoczynku zdolne były do dalszej walki. Natomiast 18 batalion, który poniósł największe straty został wycofany na tyły celem reorganizacji i uzupełnienia. W nocy z 12 na 13 maja w pasie natarcia 5 KDP nie doszło do większych walk i wznowienia natarcia.
3 DSK rozpoczęła natarcie o godz. 0.45 dwoma batalionami l Brygady: jednym na wzgórze 593 i 569, drugim na Massa Albaneta. Na lewo osłaniał skrzydło natarcia od strony klasztoru 12 Pułk Ułanów. Szturm 2 batalionu na wzgórze 593 rozwijał się pomyślnie. Po ciężkich walkach wzgórze zostało zdobyte około godz. 2.00. Po opanowaniu tego wzgórza natarcie ruszyło w kierunku wzgórza 569. Tu napotkało na silny ogień nieprzyjaciela ze wzgórza klasztornego i wzgórza 575. Łączność między oddziałami i dowództwem dywizji została przerwana. Około godziny 3.00 Niemcy rozpoczęli kontratakować. Kontrataki te zostały powstrzymane przez polskich żołnierzy, ale dalsze natarcie było niemożliwe. Polscy żołnierze mimo dużych strat utrzymywali zdobyte wzgórze 569 i 593. Pierwszy batalion zajmujący pozycje na prawym skrzydle tylko częścią sił o godz. 0.45 ruszył do natarcia w kierunku „Gardzieli". W chwili wyruszenia do natarcia nieprzyjaciel położył silny ogień artylerii i moździerzy na pozycje wyjściowe batalionu, Część żołnierzy zmuszona była ukryć się w schronach, a tylko część żołnierzy znajdujących się w przodzie ruszyło o wyznaczonej godzinie do natarcia. Czołgi, które miały wspierać natarcie też znalazły się po silnym ogniem broni artylerii przeciwpancernej nieprzyjaciela i poniosły duże straty. Czołgi nie udzieliły zakładanego wsparcia batalionowi.
W godzinach popołudniowych Niemcy wznowili kontrataki na pozycje 2 batalionu i dążyli do odzyskania utraconych pozycji. Walki były ciężkie, około godziny 13.30 oddziały polskie zmuszone zostały do opuszczenia wzgórza 569, a o godz. 19.00 wzgórza 593. W związku z wytworzoną sytuacją 12 maja o godz. 21.00 wydano rozkaz o wycofaniu 2 batalionu na pozycje wyjściowe. Batalion poniósł ciężkie straty. W czasie natarcia l Brygady Strzelców Karpackich został ranny dowódca brygady płk Walenty Peszek.
Działania l batalionu również potoczyły się niepomyślnie. Natarcie batalionu zostało zatrzymane ogniem nieprzyjaciela około 100 m od „Gardzieli". Przeciwnik prowadził ogień ze wszystkich kierunków, od zachodu ze strony grzbietu Clle S. Angclo wzgórza 575 i 505, jak i z kierunku południowego od strony wzgórza 593. W tym morderczym ogniu batalion nie był w stanie rozwijać natarcia. Poniósł on duże straty i został wycofany na pozycje wyjściowe. Rozkaz o wycofaniu się nie dotarł do 3 kompanii, która pozostała na zdobytym terenie do godzin popołudniowych 13 maja.
Wyniki natarcia były niepomyślne, bataliony poniosły ciężkie straty w ludziach i sprzęcie. Po tym niepowodzeniu dowódca Korpusu miał zamiar wznowić natarcie 13 maja, lecz do wykonania te decyzji nie doszło.
Z batalionów walczących 5 KDP zostały wycofane do odwodu 13 i 15, które wymagały dużych uzupełnień i odpoczynku.18 batalion poniósł największe straty i został wycofany na dalsze tyły. Mniejsze straty poniósł 14 batalion, który został wzmocniony siłami 16 batalionu i był zdolny do walki. Najmniejsze straty poniósł 15 Pułk Ułanów Poznańskich i Karpacki Pułk Ułanów i one pozostawały na swych stanowiskach wyjściowych.
Bataliony 3 DSK walczące w pierwszy rzucie też zostały z dziesiątkowane. Niezdolne do dalszej walki były l i 2 batalion, zaś 3 batalion poniósł straty, ale były one mniejsze w porównaniu do strat l i 2 batalionu. 12 Pułk Ułanów Podolskich poniósł najmniejsze straty i był zdolny do dalszych walk. 2 Brygada tej dywizji poniosła małe straty i była również zdolna do dalszych działań. Przydzielone szwadrony czołgów do dywizji poniosły duże straty w ludziach i sprzęcie i wymagały uzupełnień i odpoczynku.
12 maja o godz. 11.00 przybył do sztabu Korpusu gen. Oliver Leese, dowódca 8 Armii,1 stwierdził, że Korpus w zupełności wypełnił swoje zadanie. Mówił, iż natarcie polskiego Korpusu przyczyniło się do postępów 13 Korpusu brytyjskiego w dolinie rzeki Liri. Przy tym zastrzegł sobie decyzję dowódcy 2 Korpusu, co do dalszego natarcia.
Przyczynami niepowodzeń były:
— mało skuteczny ogień artylerii własnej w czasie przygotowania artyleryjskiego i nie zniszczenie punktów ogniowych nieprzyjaciela. Ta mała skuteczność ognia artylerii była spowodowana terenem górzystym, rozbudowaną obrona, w skałach, głębokim ukryciem żołnierzy nieprzyjaciela. Żołnierze niemieccy ukryli się w schronach na przeciwległych stokach;
— drugą przyczyną była silnie rozbudowana obrona nieprzyjaciela, nasycenie jej punktami ogniowymi i dogodny teren do obrony.
Drugie natarcie na Monte Cassino
W czasie przerwy po pierwszym natarciu w sztabie Korpusu przygotowywano plany do wznowienia działań ofensywnych. Dowódca 8 Armii termin do nowego natarcia wyznaczył początkowo na 15 a następnie na 17 maja.
Dowódca 5 KDP wyznaczył na dowódcę wydzielonych jednostek do natarcia płk..K. Rud-nickiego. W skład lego ugrupowania weszły: 5 Wileńska Brygada Piechoty (13, 14 i 15 batalion), 16, 17 batalion z Lwowskiej Brygady Piechoty, zgrupowanie mjr. Smrokowskiego, w skład, którego wchodziła: kompania komandosów oraz szwadron z 4 pułku pancernego wraz oddziałem saperów czołgowych i bateria dział smobieżnych z 7 PAP pańć.
Płk Rudnicki otrzymał zadanie opanowania w pierwszej kolejności wzgórza „Widmo" i zorganizowania tam obrony jako podstawy do dalszego działania. Następnie zdobyć wzgórzes. Angelo i nacierać na wzgórze 575.
W pierwszym rzucie nacierał 16 batalion na wzgórze „Widmo", w następnej kolejności 17 batalion na wzgórze S. Angelo. Jako trzecie szło zgrupowanie mjr. Smrokowskiego, które miało wspierać 17 batalion. W odwodzie pozostawały bataliony 13 i 15, które również miały wspierać bataliony pierwszego rzutu w razie przeciwuderzenia nieprzyjaciela.
W przeddzień natarcia, 16 maja o godz. 18.00 kompania 16 batalionu wsparta ogniem artylerii dokonała wypadu na pozycje nieprzyjaciela i opanowała fałdę terenu, północną część grzbietu „Widmo". Pomimo kontrataków nieprzyjaciela teren został utrzymany.
Dowódca zgrupowania polecił powodzenie to rozszerzyć i skierował dwie kompanie tego batalionu na odcinek „Widmo". W porze nocnej z 16 na 17 maja dowódca nakazał poszerzyć powodzenie i wysłał 15 batalion na południową część „Widma".
Około 6.00 17 maja ruszyło natarcie. Atak szedł na wzgórze San Angelo i około 7.30 południowy szczyt tego wzgórza został osiągnięty. Nieprzyjaciel ześrodkował ogień na wojska nacierające, które poniosły duże straty osobowe. Walki były bardzo zacięte, bunkry przechodziły z rąk do rąk. Największe straty poniósł 17 batalion, który został wycofany z północnego szczytu San Angelo na jego stok w chwili przeciwuderzenia.
Zacięte walki trwały cały dzień, wojska odczuwały brak amunicji. Przeciwuderzenie niemieckie zostało powstrzymane ogniem artylerii. O godzinie 16.00 13, 14 i 17 bataliony oraz zgrupowanie mjr. Smrokowskiego ponownie wdarły się na północną część wzgórza S. Angelo. Dowódca wprowadził do walki odwodową kompanię 18 batalionu. O zmroku walki osłabły, oddziały polskie północna część San Angelo utrzymały.
18 maja rano ruszyło nowe natarcie na wzgórze San Angelo. Około południa wyszło niemieckie przciwuderzenie, które zostało powstrzymane ogniem artylerii i lotnictwa. Dywizja zaangażowała do walki wszystkie odwody z oddziałów tyłowych (kierowcy, pracownicy warsztatowi itp.), by wesprzeć oddziały walczące.
Dopiero około godziny 18.00 zelżały walki, zauważono pierwsze grupy wycofujących się Niemców. O godz. 19.00 wzgórze San Angelo zostało ostatecznie zdobyte przez polską piechotę. Wysłano patrole na drogę nr 6 celem nawiązania łączności z oddziałami brytyjskimi w dolinie Liri. Około godz. 20.00 patrole polskie wkroczyły do m. Willa S. Kucia po wycofaniu się nieprzyjaciela.
Dowódca 3 DSK zadanie nowego natarcia powierzył dowódcy 2 Brygady Strzelców Karpackich. Do tej brygady jako wsparcie zostały oddane dwa szwadrony czołgów, kompania saperów szturmowych oraz bateria dział samobieżnych z 7 pap pańć.
Dowódca natarcia otrzymał następujące zadania: przełamać obronę nieprzyjaciela w rejonie 476 i zdobyć wzgórza 593 i 569, oraz opanować od wschodu Massa Albanela. Natarcie rozpoczęło się o godz. 7.30 17 maja. 4 batalion uderzył od strony „Domku Doktora" wprost na południe od wzgórza 593. Na prawym skrzydle nacierał 6 batalion, który miał za zadanie uderzyć z zachodnich zboczy wzgórza 593 na Massa Albaneta.
Około godziny 9.00 żołnierze 4 batalionu dotarli do stanowisk niemieckich na wzgórzu 593. Rozpoczęły się ciężkie walki. Trzeba było zdobywać bunkier po bunkrze. Dowódca wzmocnił 4 batalion częścią sił 5 batalionu i ponowiono atak na wzgórze 593 przy wsparciu artylerii. Walki były ciężkie, a straty ogromne. Na noc kompanie pozostały na zajętych stanowiskach.
W czasie walki 4 batalionu o wzgórze 593, 6 batalion rozwijał natarcie na Massa Albaneta od strony zachodnich zboczy wzgórza 593. Poszczególne kompanie wdarły się do zabudowań farmy, ale nie zdołano oczyścić schronów z przeciwnika.
Ponawiane w nocy ataki na wzgórze 593 nie przyniosły powodzenia. Dopiero nad ranem 18 maja kompanie 4 batalionu zdobyły wzgórze 593 i 569. Cały rejon 476 o godz. 10.00 znalazł się w rękach polskich. Około 7.30 Massa Albaneta i tak zwany „Gardziel" zostały opanowane przez żołnierzy 6 batalionu. Nieprzyjaciel zaczął się wycofywać.
Natarcie na klasztor okazało się zbyteczne, gdyż jego obrona około 100 żołnierzy wycofała się w nocy z 17 na 18 maja i poddała się Brytyjczykom, pozostawiając rannych żołnierzy, którzy poddali się bez walki.
Dowódca brygady utworzył grupę z 5 batalionu dla oczyszczenia całego pola walki z klasztorem włącznie. Patrol 12 Pułku Ułanów pod dowództwem ppor. Kazimierza Grubiela dotarł do klasztoru 18 maja o godz. 9.50. Ułan Józef Bruliński zatknął na jego ruinach proporzec pułkowy. O godz. 10.30 na gruzach klasztoru została zatknięta biało-czerwona flaga polska, a na rozkaz dowódcy Korpusu gen. Andersa zatknięty został również przez polskich żołnierzy sztandar brytyjski, jako symbol polsko-brytyjskiego braterstwa broni. Obie flagi państwowe zwiastowały zwycięstwo. Polscy żołnierze udzielili pomocy medycznej rannym żołnierzom niemieckim.
Zanim ręka żołnierza polskiego zatknęła biało-czcrwony sztandar na ruinach klasztoru Monte Cassino wielu, wielu żołnierzy krwią swą napoiło zieloną murawę hal apenińskich, wielu padło na szare głazy włoskich gór. Zginął dowódca Brygady Wileńskiej płk Wincenty Kurek, dowódca batalionu „Rysiów" ppłk Władysław Kamiński, zmarł od ran jego zastępca mjr Jan Żychoń i wielu innych. Polegli śmiercią walecznych na zdobytych wzgórzach: na Widmie — 569 — 575 — 706 — 593, na San Angelo, Massa Albaneta, Monte Cassino. Ci, którzy przeżyli szli dalej naprzód.
W rezultacie drugiego natarcia 2 Korpus przełamał kluczową pozycję linii „Gustawa" i zdobył masyw Monte Cassino, o który poprzednio rozbiły się ofensywy sprzymierzonych.
Straty osobowe Korpusu były duże, w batalionach wynosiły one około 50% oficerów i 30% stanu szeregowych. Bilans strat to: 4199 żołnierzy, w tym 923 zabitych, 2931 ciężko rannych 1345 zaginionych.
Nieprzyjaciel też poniósł duże straty, ponad 900 zabitych. Niemcy oceniali straty własne na 1100 żołnierzy.
Po zdobyciu Monte Cassino, 26 lipca Król Anglii Jerzy VI spotkał się z żołnierzami
2 Korpusu, zdobywcami Monte Cassino i podziękował im za męstwo i odwagę. Na spotkanie to
byli wytypowani żołnierze z poszczególnych batalionów piechoty, pułków artylerii i samodzielnych oddziałów.
Walki o Piedimonte
Po zdobyciu Monte Cassino 2 Korpus 19 maja otrzymał zadanie - nadal prowadzić działania bojowe i dalsze natarcie na Piedimonte - Castrocielo.
Tego samego dnia, 19 maja, utworzone zostało zgrupowanie „Bob", którym dowodził ppłk Władysław Bobiński, zastępca dowódcy 2 Brygady Pancernej. W skład tego zgrupowania weszły: 6 pułk pancerny (49 czołgów średnich i 11 czołgów lekkich), 18 batalion w sile 120 ludzi, kompania ochrony sztabu korpusu, pluton saperów, bateria dział samobieżnych z 7 pap pańć. Jako jednostka wsparcia został przydzielony 9 pal a 10 i 11 pac. Do zgrupowania „Bob" 20 maja został włączony szwadron szturmowy 12 Pułku Ułanów, a 19 maja wieczorem 5 batalion Strzelców Karpackich wraz z plutonem ckm.
Zgrupowanie „Bob" otrzymało zadanie opanowania Piedimonte — San Germano, ubezpieczenia prawego skrzydła 13 Korpusu w rejonie Yilla Santa Lucia — Piedimonie i San Germano. Po zajęciu Piedimonte i San Germano ugrupowanie to miało kierować się na San Casirocielo.
W związku z planowanym zdobyciem Piedimonte dowódca 6 Lwowskiej Brygady Piechoty otrzymał rozkaz wykonania natarcia na Pizzo Corno. Zadanie to wykonały dwa pułki: 15 Pułk Ułanów Poznańskich i Karpacki Pułk Ułanów. Oba pułki napotkały silny ogień nieprzyjaciela i toczyły ciężkie walki w dniach 19 i 20 maja o utrzymanie wzgórz 852 i 893. Dowódca Korpusu z powodu dużych strat w pułkach nakazał przerwać dalsze natarcie i utrzymywać styczność ogniową z nieprzyjacielem.
Ppłk Bobiński 20 maja w godzinach popołudniowych uderzył na Piedimonte. Początkowo natarcie rozwijało się pomyślnie, ale po osiągnięciu jaru przed miastem napotkało na silny ogień nieprzyjaciela. Piechota uchwyciła wzgórze 553 i zaległa. Nacierające czołgi od południa uzyskały powodzenie, ale pod miastem zostały zatrzymane ogniem nieprzyjaciela. Około godz. 19.30 do zdobycia Piedimonte został skierowany szwadron 12 Pułku Ułanów Podolskich, który wdarł się do miasta i prowadził walkę w mieście. W godzinach nocnych polscy żołnierze zmuszeni zostali do opuszczenia miasta.
Natarcie wznowiono 21 maja i ono nie przyniosło efektów. Dowódca Korpusu widząc, że zdobycie Piedimonte jest bardzo trudne polecił powstrzymać dalsze natarcie i ograniczyć się do czynnego wiązania ogniem nieprzyjaciela.
W nocy z 24 na 25 maja 1944 r. 15 batalion wraz z grupą 12 Pułku Ułanów zajął miasto Piedimonte. Polacy opanowali grzbiet Passo Corno i górę Coiro, stanowiące ostami bastion obrony „Linii Hitlera". Okres tych walk zakończony został nadaniem gen. Andersowi odznaczenia brytyjskiego „Orderu Łaźni".
25 maja zgrupowanie „Bob" zostało rozwiązane, wszystkie oddziały i pododdziały powróciły do swoich jednostek. Po zdobyciu Monte Cassino i Piedimonte droga na Rzym została otwarta.
2 Korpus przeszedł na krótki odpoczynek celem uzupełnienia strat, które były duże, niektóre kompanie straciły po 50% stanów osobowych.
Walki nad Adriatykiem
Drugim okresem walk we Włoszech są działania 2 Korpusu nad Adriatykiem rozpoczęte w pierwszej połowie czerwca 1944 r. i trwające do września tegoż roku.
Po bardzo krótkim odpoczynku, 8 czerwca 2 Korpus otrzymał zadanie prowadzenia działań wzdłuż wybrzeża Adriatyku i zdobycie ważnego portu Ankony. W tak krótkim czasie odpoczynku nie zdołano jeszcze uzupełnić stanów osobowych w pododdziałach piechoty, zredukowano tylko częściowo służby korpuśne i nimi uzupełniono bataliony liniowe.
W dniu 4 VI 1944 r. wojska sprzymierzonych zajęły Rzym i przeszły do pościgu za nieprzyjacielem. Dążyły do rozbicia wojsk niemieckich znajdujących się na zachód od Apenin
i na północ od Rzymu. Wojska niemieckie cofając się stawiały zorganizowany opór. Jednostki
2 Korpusu w takim niepełnym składzie 15 czerwca rozpoczęły luzowanie oddziałów brytyjskich nad Adriatykiem.
3 DSK zajęła stanowiska 4 DP hinduskiej, a w dwa dni później 2 Korpus przejął cały odcinek adriatycki od 5 Korpusu brytyjskiego. Rozpoczęły się działania zaczepne wzdłuż brzegu adriatyckiego na Ankonę, która jest portem handlowym i wojennym nad Adriatykiem (w środkowych Włoszech).
Korpus został wzmocniony jednostkami alianckimi: 7 pułkiem huzarów (pancernych), 17 i 26 brytyjskimi pułkami artylerii i Włoskim Korpusem Wyzwolenia liczącym 13 batalionów piechoty i 12 baterii artylerii. Oddziały włoskie były niedostatecznie uzbrojone, nie miały odpowiednich środków łączności i transportu. Korpus ten był mało ruchliwy i stanowił poważne obciążenie dla 2 Korpusu polskiego.
Polskie oddziały pościgowe działające na kierunku drogi nr 16 natknęły się 22 czerwca na opór nieprzyjaciela zorganizowany na rzece Chienti. Sforsowanie rzeki z marszu nie powiodło się. Przygotowywano natarcie, ale nieprzyjaciel 29 czerwca wycofał się i w dniu następnym oddziały polskie w pościgu przekroczyły rzeki: Chienti, Potenza, Mussone, następnie zdobyły wzgórza, Loreto-Recanti, Montcfano".
Po przejściu głównych sił 3 DSK przygotowywano natarcie na Loreto i Osimo. Zostało ono poprzedzone potężnym atakiem powietrznym RAFu oraz silnym ogniem polskiej artylerii. Natarcie uzyskało powodzenie. Zdobyło I.orelo, Calelfidaro, Osimo i San Piero. Zdobyte miasta były wyludnione.
Po zajęciu Osima dowództwo 3 DSD rozlokowało się w starym pałacu biskupim obok Katedry i stąd kierowało działaniami. Jednostki dywizji wyzwoliły szereg miejscowości i zdobyły szereg wzgórz, m.in. ważne wzgórze Monte Crcscia (Monte Crosso).
5 KDP działająca miedzy rzeką Mussone a jej dopływem Fiumicello zdobyła kolejno:
Montefano, Monloro i wzgórze Palazzo del Cannone. Nieprzyjaciel wycofując się stosował
taktykę opóźniającą. Przez szereg miesięcy przygotowywał zniszczenia mostów, przepraw i je
zaminowywał. Liczne rzeki i wzgórza stanowiły doskonały teren do obrony. W tych warunkach
polski Korpus musiał organizować niejedno natarcie, aby wyrzucić nieprzyjaciela z dogodnych
dla niego pozycji.
6 lipca dowódca Korpusu wydał rozkaz wstrzymania dalszych działań zaczepnych i przygotowania się do zdobycia Ankony. Bitwa o Ankone rozpoczęła się 17 lipca. 5 KDP wzmocniona batalionem Strzelców Karpackich i 4 pułkiem pancernym po ciężkich walkach opanowała: Monte delia Crescia, San Stefano i Offagana. 2 Brygada Pancerna wzmocniona 15 Pułkiem Ułanów, 7 pułkiem huzarów brytyjskich i kompani;) komandosów, batalionem piechoty i dywizjonem samobieżnych dział przeciwpancernych wykonała manewr oskrzydlający na tyły
zgrupowania nieprzyjaciela i zdobyła: Monte Torto, Crooe dęli San Yincenzo, Monte Bogo
i Polverigi. W czasie walki 2 Brygada Pancerna została wzmocniona 6 Lwowską Brygadą Piechoty i otrzymała zadanie odcięcia drogi oddziałom niemieckim wycofującym się z Ankony. 3 DSK prowadziła działania na kierunku nadmorskim i trzymała styczność z nieprzyjacielem.
Trwał pościg za nieprzyjacielem i na innych kierunkach natarcia 2 Korpusu. 15 Pułk Ułanów Poznańskich (5 KDP) i 6 pułk pancerny rozwinęły natarcie na Chiaravalle i wieczorem 18 lipca doszły do rzeki Osimo. 7 pułk huzarów brytyjskich (pułk pancerny) kierował się na Monte Barcaglione, został zatrzymany ogniem nieprzyjaciela i nie dotarł do morza.
l Pułk Ułanów Krechowieckich skierowany do zajęcia lotniska Falconare został zatrzymany ogniem nieprzyjaciela i rozległymi polami minowymi. Uchwycenie bardzo ważnego przyczółka pod Chiravalle i dojście jednostki pancernej do morza sprawiło, że nieprzyjaciel zaczął się pospiesznie wycofywać z Ankony. 3 DSK posuwając się nad morzem wzdłuż drogi nr 16 wykorzystała dogodną sytuację i jej Pułk Ułanów Karpackich we wtorek IX lipca o godzinie 14.30, po krótkiej walce z tylnymi strażami wycofujących się wojsk niemieckich, pierwszy wkroczył do miasta Ankony.
Zdobycie Ankony powiodło się dzięki manewrowi oskrzydlającemu, przy współdziałaniu oddziałów pancernych. Nieliczna, pozostała w mieście ludność zgotowała ułanom polskim gorącą owację. Były kwiaty i wino, wiwaty i przemówienia. Na głównym placu miastu, Piazza Cavour, powiewała polska biało-czerwona flaga.
Po zdobyciu Ankony walki trwały nadal wzdłuż wybrzeża Morza Adriatyckiego, aż do linii obronnej zorganizowanej przez Niemców tzw. „Linii Gotów".
Po zdobyciu przyczółków na rzece Esino, a następnie na rzece Misa i po osiągnięciu zwycięstwa nad rzeką Cesano, 2 Korpus otrzymał zadanie rozbicia i odrzucenia nieprzyjaciela za rzekę Metauro.
Działania między rzekami Cesano i Metauro trwające od 19 do 21 sierpnia 1944 r. miały przebieg niezwykle ciężki i należały do najcięższych, jakie Korpus stoczył od czasów walk o Monte Cassino. Nieprzyjaciel zgromadził w tym rejonie znaczne siły — w tym wszystkie
swoje odwody, wsparte silną artylerią przeciwpancerną, czołgami „Panther" oraz działami
samobieżnymi „Hornethami". Po ciężkicli walkach oddziały polskie rozbiły stanowiska niemieckie i zdobyły dużo sprzętu pancernego oraz wzięły dużą liczbę jeńców, został oczyszczony od nieprzyjaciela południowy brzeg rzeki Metauro.
Na całym froncie 8 Armia przygotowała generalne natarcie na linię Golów. Od 26 sierpnia zaczęło się „dociskanie" linii Gotów. W ramach tego natarcia 2 Korpus otrzymał zadanie utrzymania przyczółka po drugiej stronie rzeki Metauro i nacierania na wzgórza położone na północ od lej rzeki. Przed natarciem trwało trzy i pół godziny przygotowanie artyleryjskie, które w poważnej części zniszczyło niemiecką obronę, w tym stanowiska artylerii. Nad ranem, 26 sierpnia, piechota polska zajęła tereny leżące na północ od Metauro i szosy nr 3 tzw. Via Flaminia, prowadzącej z Rzymu nad Adriatyk. Zdobyły leżące u podnóża gór miasteczko Borgo Lucrezja zupełnie wyludnione i zniszczone. Niemcy odstępując wysadzili w powietrze domy i obiekty administracyjne.
Opanowanie wzgórz na północ od Melauro było trudne, Niemcy już wcześniej rozbudowali obronę, ufortyfikowali teren dogodny do obrony. Gdy polskie oddziały zdobywały poszczególne punkty obrony, Niemcy podpalali stogi siana, których ogień stanowił znaki dla ich artylerii. Bitwa trwała kilka dni. Wojska niemieckie pod silnym ogniem sił sprzymierzonych zaczęły się wycofywać niszcząc za sobą mosty i przeprawy wolne, pozostawiając zaminowane pola.
Ścigając pobitego wroga, Korpus odrzucił nieprzyjaciela za rzekę Foglia, gdzie znajdowały się bardzo silne fortyfikacje linii Gotów, zajął miasto i Port Fano zupełnie wyludnione. Niemcy nic byli w stanie powstrzymać uderzenia 2 Korpusu.
30 sierpnia 8 Armia stała już w dolinie rzeki Foglia i przygotowywała się do przełamania linii Gotów. Tego dnia wojska 8 Armii rozpoczęły natarcie, które doprowadziło do przełamania linii Gotów. Szybkim manewrem od zachodu oddziały polskie osiągnęły brzeg morski na wschód od m. Catlolica. Karpacki Pułk Ułanów, osłaniający prawe skrzydło natarcia, siał u wrót Pesaro będącego pierwszymi schodami linii Gotów.
W nocy z 30 na 31 sierpnia, kiedy marynarka brytyjska ostrzeliwała port, polscy ułani wdarli się do miasta Pesaro od strony zachodniej. Rozpoczęły się walki uliczne, Niemcy strzelali z okien, dachów domów, zza rogów budynków i ustawionych gęsto barykad. Przez trzy dni polscy żołnierze prowadzili ciężkie walki w mieście.
2 września Pesaro było ostatecznie w rękach polskich". 40 tysięczne miasto było zburzone i wyludnione.
Po zdobyciu Pesaro oddziały polskie przystąpiły do likwidacji sił nieprzyjaciela, które w wyniku manewru zostały zamknięte w worku między Pesaro i Cattolica. Polskie oddziały spotkały się z wojskami sojuszniczymi na drodze nr 16, kilka kilometrów na południe od m. Catlolica.
W toku dalszych walk 2 Korpus l stycznia 1945 r. dotarł do rzeki Senio, silnie bronionej przez nieprzyjaciela. Na tej rzece front ustabilizował się na długie miesiące. Korpus wykonał zadanie. W omawianym okresie walk nad Adriatykiem polscy żołnierze wzięli do niewoli około 5 tyś. jeńców, wśród których byli też Ukraińcy i Rosjanie, zdobyli ponad 300 dział różnego kalibru i wiele innego sprzętu. Polscy saperzy dla szybkiego przemarszu polskich oddziałów wybudowali 54 mosty Bailey'a o długości ponad 1100 m, 62 przepusty, wykonali 51 objazdów drogowych, przygotowali 122 brody z dojazdami, rozbroili około 4 tyś. min, nie licząc rozbrojonych min przez saperów oddziałów pierwszej linii.
W czasie działań na froncie adriatyckim tj. od połowy czerwca do pierwszych dni września 1944 r. oddziały 2 Korpusu przebyły przestrzeń około 250 km, zajmując ponad 9 tyś. km terenu; w tym czasie stoczyły 8 większych bitew, w których zaangażowany był cały Korpus:
o rzekę Chienti, Ponteza, Mussone, następnie o wzgórza i miasto Osimo, dalej o port i miasto
Ankonę, o przeprawy na rzekach Esino, Misa, Cesanok, Metauro, Foglia, miasto Pesaro
i przełamaniu linii Gotów.
2 Korpus w walkach nad Adriatykiem poniósł też duże straty. Od połowy czerwca do końca lipca 1944 r. zostało zabitych 496 żołnierzy, 1789 rannych i 139 zaginionych. Łącznic straty Korpusu to 2424 żołnierzy.
Niemieckie straty -- 800 żołnierzy zabitych i ponad 2400 rannych oraz ponad 5 tyś. wziętych do niewoli". Po walkach tych 2 Korpus przeszedł na kilkutygodniowy odpoczynek.
Walki w Apeninach
Po zdobyciu Ankony, Pesaro i przełamaniu linii Gotów głównym celem armii sprzymierzonych było rozbicie sił niemieckich i zdobycie Bolonii. Jednakże działania bojowe w terenie górzystym były bardzo utrudnione. Wojska niemieckie wykorzystywały dogodny teren górzysty do obrony i prowadziły walki opóźniające. Z powodu tak trudnych warunków terenowych dowódca 15 Grupy Armii postanowił ominąć masyw Apenin i skierować główny ciężar działań Niziną Lombardzką w kierunku na Ferrarę. Zadanie to miała wykonać 8 Armia, w skład, której wchodził 2 Korpus polski.
Wojskom sprzymierzonych nie udało się opanować Niziny Lombardzkiej z powodu powolnego ruchu 5 Korpusu brytyjskiego. Dowództwo sprzymierzonych nie rezygnowało z dalszego prowadzenia działali wzdłuż szosy emiliańskiej na Bolonię.
8 Armia otrzymała zadanie nacierania wzdłuż magistrali nr 9 biegnącej u podnóża gór od portów położonych nad Adriatykiem do Bolonii. 5 Armia zaś wiązała nieprzyjaciela od czoła i rozwijała działania w ogólnym kierunku na Bolonię.
Po parotygodniowym odpoczynku oddziały 2 Korpusu przystąpiły w połowie października 1944 r. do działań bojowych. Korpus otrzymał zadanie: rozwijanie działań bojowych na ogólnej osi Santa Sofia — Galeta — Forli i opanowanie wzgórz na południe od Forli; wyparcia Niemców ze wzgórz panujących nad szosą i osłonie zachodniego skrzydła wojsk brytyjskich.
Natarcie polskich dywizji rozpoczęło się 17 października wzdłuż szosy w kierunku na Santa Sofia. 5 KDP prowadziła natarcie grzbietami górskimi i po kilkudniowych walkach w ciężkim górzystym terenie zdobyła ważne wzgórza Monte Crosso, Monte Delia Marina i Monte Belwedere.
Nieprzyjaciel usiłował postrzymać polskie natarcie rzucając do walki żołnierzy nawet służb tyłowych. Do 25 października polscy żołnierze zdobyli dużo sprzętu przeciwnika i wzięli do niewoli ponad 200 żołnierzy niemieckich. Kontynuując działania poczynili dalsze postępy i opanowali miejscowości Monte San Piętro i Predappio.
3 DSK rozpoczęła działania nad rzeką Montone i rozwijała je w kierunku Liechio i Trebbio. Jej sukcesy bojowe zagrażały Niemcom broniącym Forli i umożliwiły 5 Korpusowi brytyjskiemu zajęcie tego miasta.
Silny opór niemiecki oddziały 2 Korpusu napotkały na wzgórzach Mirabello i Colombo, które opanowały w ciągu następnych dwóch dni i uzyskały dobre podstawy wyjściowe do dalszych działań.
Ten okres walk był niezwykle trudny zarówno ze względu na fatalne warunki terenowe, jak i klimatyczne. W pasie natarcia była tylko jedna droga zaopatrzenia wojsk walczących zarówno polskich, jak i brytyjskich, pomimo olbrzymiego wysiłku, jaki wkładali saperzy w utrzymanie przejezdności drogi, zdarzały się przypadki, że ruch musiał być wstrzymany na okres kilku godzin z powodu zniszczenia przez nieprzyjaciela. Teren wysokogórski z ciężką drożnią, brak objazdów, gęsto rozsiane pola minowe, wszystko to wymagało od walczących wojsk olbrzymiego wysiłku i dużej dyscypliny ruchu.
Oddziały polskie walczące w terenie wysokogórskim przy niesprzyjającej pogodzie, dużych trudnościach w zaopatrzeniu w żywność i amunicję, wykonały postawione zadanie.
Te sukcesy bojowe 2 Korpusu miały bezwzględny wpływ na późniejsze szybkie postępy oddziałów sojuszniczych nad rzeką Savio w rejonie Ceseno i w rejonie Forli.
Kontynuując swe działania zaczepne na froncie w Apeninach, oddziały 2 Korpusu po opanowaniu pod koniec października 1944 r. grzbietu Colombo i Mirabello, uzyskały dobre podstawy wyjściowe do dalszych działań. Zadanie 2 Korpusu polegające na rozbiciu nieprzyjaciela, broniącego dostępu do doliny Lombardzkiej stało się aktualne. Ale warunki terenowe, w których mieli działać polscy żołnierze były bardzo trudne. Wysokie pasma wzgórz o pionowych zboczach, liczne wezbrane rzeki i potoki górskie, olbrzymie zniszczenia dokonywane przez wycofujące się wojska niemieckie, zburzone mosty i drogi stwarzały ogromne trudności do pokonania polskim żołnierzom. Dzięki dobremu wyszkoleniu żołnierzy i ich ofiarności i poświęceniu trudności te były pokonane. Saperzy polscy budowali przeprawy, mosty i zabezpieczali możliwości działań 2 Korpusu.
Mimo tych trudności działania 2 Korpusu rozwijały się pomyślnie. Likwidowano poszczególne punkty oporu nieprzyjaciela, zajmowano kolejne pasma górskie. Szczególnie silny opór napotkali polscy żołnierze na kompleksie wzgórz Monte Lechia, a w dniu 7 XI 1944 r. dochodziło nawet do walki wręcz. Dzięki jednak zastosowaniu manewru okrążającego oddziały polskie rozbiły broniących się Niemców i opanowały wzgórza, zdobyły m. Dovadola, a w parę dni później m. Castrocaro, stanowiący ważny węzeł drogowy. Wojska niemieckie wycofały się na wzgórza Castellacio i Monte Siva i zorganizowały obronę.
Oddziały polskie zastosowały manewr oskrzydlający i zdobyły wzgórza Monte Siva. Po zdobyciu tych wzgórz głównych wysiłek Korpusu skierowany został wzdłuż grzbietu górskiego, ciągnącego się z południa na północ na wschodnim brzegu rzekł Samoggia. Napotkały tu też na bardzo silny opór nieprzyjaciela, który rzucił na ten odcinek frontu najlepsze oddziały — 26 Dywizje Grenadierów pancernych.
W ciężkich kilkudniowych walkach oddziały polskie zdobyły kluczowe wzgórza Monte Fortino oraz Monte Piano, a w następnej fazie działań drugie kluczowe wzgórze, przed zejściem na równinę, Monte Ricci i miejscowość Santa Lucia i doszły do rzeki Marzeno.
Nieprzyjaciel zagrożony odcięciem, pośpiesznie wycofał się na pozycje obronne wcześniej rozbudowane za rzeką Marzeno. Polskie działania wspierało lotnictwo i artyleria sprzymierzonych. W operacjach tych zadano Niemcom ciężkie straty, wzięto do niewoli ponad 300 jeńców i zdobyto dużo różnego sprzętu i materiałów wojennych. Bitwę tę należy zaliczyć do jednej z trzech większych, jakie
2 Korpus stoczył we Włoszech. Niemcy bronili każdego pagórka, każdego domu, zmasowali dużą ilość artylerii i dział samobieżnych.
Dalsze działanie 2 Korpusu polegało na wyparciu oddziałów niemieckich z obszaru między rzekami Marzeno i Lamone. Już 27 XI 1944 r. oddziały polskie osiągnęły na całej szerokości frontu linię rzeki Lamone, nieprzyjaciel stawiał słabszy opór.
Po zwycięskich bitwach o wzgórze między rzekami Marzeno i Samoggia 2 Korpus otrzymał zadanie zdobycia wzgórz na południowy zachód od Faenzy. Wykominie tego zadania wymagało przegrupowania oddziałów bojowych Korpusu, jego rzutów tyłowych i artylerii, przebudowy sieci łączności oraz zaopatrzenia. Zadanie to było bardzo trudne / powodu, że była tylko jedna górska droga zaopatrzenia.
Po przegrupowaniu, 2 Korpus 3 grudnia o 23.30 rozpoczął natarcie po silnym przygotowaniu artyleryjskim. Po dwudniowych walkach zdobył kolejno przyczółki na zachodnim brzegu rzeki Lamone, a następnie opanował kompleks wzgórz ze szczytem Monte Rinaldo. Walki były ciężkie, żołnierze polscy odpierali przeciwnatarcia niemieckie.
W następnym natarciu, które odbyło się w dniach 14-17 grudnia 1944 r. 2 Korpus miał za zadanie wypchnąć nieprzyjaciela z kompleksu wzgórz między rzekami Sinlra i Senio. Szybka akcja 2 Korpusu doprowadziła do odrzucenia Niemców i przyczyniła się wybitnie do powodzenia całości operacji 8 Armii i zdobycia przez nią m. Faenzy.
2 Korpus po dalszych walkach l stycznia 1945 r. dotarł do rzeki Senio, silnie bronionej przez nieprzyjaciela, na której front zatrzymał się na kilka miesięcy. W walkach w Apeninach 2 Korpus poniósł też duże straty osobowe, które wynosiły 3289 ludzi, w tym 627 zabitych, 2630 rannych i 32 zaginionych. Opracowania brytyjskie podają straty 2 Korpusu znacznie mniejsze wynoszące 1419 żołnierzy, w tym 269 zabitych, 1133 rannych i 17 zaginionych.
Zdobycie Bolonii
W okresie zimowym na przełomie 1944 i 1945 r. na froncie włoskim był zastój w działaniach. Wiosną 1945 r. wojska sprzymierzonych pod dowództwem gen. Marko Clarka przygotowywały się do wyzwolenia Włoch. W planach zakładano dwustronne oskrzydlenie wojsk niemieckich, odcięcie ich od przepraw na rzece Pad i zniszczenie w Dolinie Lombardzkiej.
8 Armia brytyjska miała wykonać uderzenie z rejonu Rawenny i nacierać wzdłuż drogi nr 10 na Fcrrarę i Padwę.
2 Korpus polski działający w środku ugrupowania 8 Armii otrzymał zadanie opanowania przyczółka na rzece Senio w rejonie Felisio, a następnie uchwycenie przyczółka na rzece Santerno i nacierać na Mordano, Medicina i Castel San Piętro. Został on wzmocniony 7 Brygadą Pancerną i hinduską 43 Brygadą Piechoty. Jego zadaniem była osłona działań 5 Korpusu brytyjskiego, który wykonywał główne zadanie.
Dowódca 2 Korpusu zaplanował wykonanie głównego zadania prawym skrzydłem, na którym działała 3 DSK. Kierunek natarcia miał iść wzdłuż drogi nr 9 na Bolonie. Dywizja ta walcząca siłami trzech brygad piechoty i brygady pancernej miała osiągnąć i sforsować rzekę Senio i zdobyć przyczółek na rzece Santerno. Lewe skrzydło stanowiło zgrupowanie „Rud", którego dowódcą został płk K. Rudnicki. W skład tego zgrupowania wchodziły: 3 Brygada Karpacka i 4 Brygada Wołyńska. Zaś 5 KDP, wzmocniona hinduską 43 Brygadą Piechoty i 2 Brygadą Pancerną miała kontynuować powodzenie 3 DSK.
Natarcie 3 DSK rozpoczęło się 9 IV o godz. 19.30 i było poprzedzone przygotowaniem artyleryjskim i lotniczym (1200 dział i 700 bombowców). Pomyłkowo jedna z fal bombowców zbombardowała własne oddziały (5 batalion), zostało zabitych ponad 20 żołnierzy i rannych około 150 (niektóre źródła podają 50 zabitych).
Po ukończeniu przygotowania artyleryjskiego piechota ruszyła do natarcia, l i 2 Brygada Strzelców wespół z oddziałami 5 Korpusu brytyjskiego przełamały opór niemiecki i jako pierwsze około godz. 20.00 zdobyły przyczółek na rzece Senio i miasto Senio. W ciągu dnia następnego oddziały dywizji kontynuowały natarcie w kierunku rzeki Santerno. Po ciężkich walkach 11 IV zdobyto wschodni wał rzeki Sanlerno, u wieczorem uchwycono przyczółek na zachodnim brzegu tej rzeki — ważny dla rozwinięcia dalszego natarcia. Niemcy rozpoczęli kontratak przy użyciu czołgów i dział pancernych. Artyleria i lotnictwo sprzymierzonych rozbiły nieprzyjacielski kontratak. Użyto tu po raz pierwszy we Włoszech potężnych miotaczy ognia.
W godzinach wieczornych 12 kwietnia wszystkie trzy brygady wznowiły natarcie. 3 Brygada parła stale wzdłuż szosy nr 9. Polskie brygady przełamały obronę nieprzyjaciela i poszerzyły obszar na przyczółkach rzeki Santerno. Po ciężkich walkach 14 kwietnia zdobyto Castel Bologncse, a następnie Imolę. Do Imoli weszli żołnierze 2 kompanii 7 batalionu o godz. 17.15 staczając uliczne walki z patrolami niemieckimi. Ludność tego miasta spontanicznie witała żołnierzy polskich okrzykami: „Niech żyje zwycięska Dywizja Karpacka, V la Polonia". Na domach mieszkalnych wywieszano biało-czerwone chorągiewki.
13 kwietnia zgrupowanie „Rak", 2 Brygada Pancerna wzmocniona 15 batalionem piechoty (nazwa pochodziła od nazwiska dowódcy 2 B Pańć gen. Rakowskiego), przekroczyło rzekę Santerno i po ciężkich walkach zdobyło Saso Morelli. Następnie po walkach sforsowało Kanał Gambellara i Carcechio, a późnym wieczorem 14 kwietnia uchwyciło przyczółki na Kanale Ladello'".
Nieprzyjaciel wycofując się stosował walki opóźniające, niszczył i tarasował drogi powalonymi drzewami. Niemcy chcieli się oderwać od polskich oddziałów ich ścigających.
Przed Castel San Piętro Niemcy stawiali silniejszy opór. Po walkach rankiem 17 kwietnia 1945 r. polscy żołnierze weszli do Castel San Piętro, w którym radośnie byli witani przez miejscową ludność.
Niemcy mocno bronili się na rzece i Kanale Giaiano. Po dwukrotnym przygotowaniu artyleryjskim i lotniczym i walkach trwających 17-19 kwietnia, żołnierze 14 i 15 batalionu 5 KDP zdobyli przyczółek na rzece Gaiano i otworzyli drogę na Bolonię. Po ciężkich walkach oddziały niemieckie w nocy z 20 na 21 kwietnia zaczęły się wycofywać za rzekę klice. Na całym froncie rozpoczął się pościg czołowy. 21 kwietnia 1945 jpr. o godz. 5.30 patrole 9 batalionu osiągnęły południowo wschodni skraj Bolonii, a o godz. 6.00 centrum miasta i zatknęły biało-czerwony sztandar na Torre degli Asinelli. Dopiero w dwie godziny później wjechały do miasta pierwsze czołgi amerykańskiej 5 Armii i zostały powitane przez polskich żołnierzy. 3 DSK i 4 Wileńska Brygada w godzinach południowych tegoż dnia weszły do Bolonii. Od strony północnej wkraczały też do miasta oddziały włoskie walczące w składzie Korpusu. Powitanie przez ludność cywilną wyzwolicieli miasta było bardzo gorące. Wznoszono okrzyki — viva Polonia! viva noslri liberatori!. Bolonia nie była zniszczona, jedynie na jej przedmieściach były zburzone domy.
Na linii Gaiano-Bolonia 2 Korpus zadał ciężkie klęski trzem dywizjom niemieckim, wzięto do niewoli ponad 2 tyś. jeńców, zdobyto wiele sprzętu bojowego, w tym ponad 60 pojazdów mechanicznych, 10 czołgów, ponad 50 dział i wiele broni maszynowej.
Straty polskie na szlaku do wyzwolenia Bolonii też były wysokie i wynosiły 1469 zabitych i rannych, w tym 234 zabitych, 1128 rannych i 7 zaginionych.
Po zajęciu Bolonii 2 Korpus przeszedł do odwodu Armii, a wkrótce potem nastąpiła kapitulacja armii niemieckiej we Włoszech i koniec wojny.
Bilans 2 Korpusu w kampanii włoskiej
W czasie walk we Włoszech straty osobowe 2 Korpusu wynosiły: 12 182 osoby, w tym 2319 zabitych (174 oficerów), 9352 rannych (614 oficerów) i 528 zaginionych (9 oficerów). Oprócz strat poniesionych bezpośrednio w walce, 2 Korpus poniósł straty w wypadkach samochodowych i psychicznej niezdolności żołnierzy do walki. W wypadkach samochodowych zginęło 3182 żołnierzy i ewakuowano z powodu niezdolności do walki 1560 żołnierzy.
Łączne straty 2 Korpusu na ziemi włoskiej wynosiły 17 924 żołnierzy. Gdy do tego dodamy zmarłych w Armii Polskiej na terenach byłego ZSRR i w czasie ewakuacji 4115 żołnierzy oraz zmarłych na Środkowym Wschodzie 3615 żołnierzy, to straty osobowe Armii Polskiej i 2 Korpusu wynoszą 25 724 żołnierzy.
Los żołnierzy 2 Korpusu po zakończeniu działań wojennych
W Bolonii zakończony został bojowy marsz 2 Korpusu, który trwał od 2 lutego 1944 r. do 25 kwietnia 1945 r. Korpus w walkach przeszedł ponad 400 km. Zwycięskie walki żołnierzy polskich 2 Korpusu na ziemi włoskiej pod Monte Cassino, nad Sangro, Montecassino, Adriatykiem, pod Ankoną, na linii Gotów, w Apeninach, nad Senio i o Bolonię pozostają na stałe w historii polskiego oręża.
Po zakończeniu działań wojennych rządy państw zachodnich przystąpiły do częściowej demobilizacji swoich armii. Również rząd polski podejmował decyzje o częściowej demobilizacji Polskich Sił Zbrojnych i osiedlenie zwolnionych żołnierzy w różnych krajach Europy Zachodniej. Napływały też do dowództw zgrupowań oferty pracy z Kanady, Stanów Zjednoczonych, Australii, Brazylii i propozycje przyjęcia zdemobilizowanych.
Już 25 czerwca 1945 r. rząd podjął decyzję o demobilizacji żołnierzy, którzy wstąpili do służby przed styczniem 1944 r., a mieszkali do 1939 r. poza granicami kraju. Zwolnieni mieli wracać do swych rodzin mieszkających na emigracji.
W pięć dni później, 30 VI1945 r., Ministerstwo Obrony Narodowej wydało rozporządzenie o zwolnieniu ze służby żołnierzy po złożeniu przez nich indywidualnych podań. Następne dwa zarządzenia o demobilizacji z 3 i 5 lipca rozszerzyły demobilizację na wszystkich żołnierzy niezależnie od daty wcielenia i miejsca zamieszkania.
Mówiono o demobilizacji a w praktyce Polskie Siły Zbrojne się powiększały. 2 Korpus po zakończeniu działań wojennych rozmieszczony został na terenie Włoch w rejonach: Ankony, Bolonii, Neapolu i Bari, liczył 56 tyś. żołnierzy. W lipcu 1945 r. liczył już 105 tyś. żołnierzy. Do Korpusu byli wcielani jeńcy polscy z września 1939r., którzy, zostali wyzwoleni przez wojska alianckie, Polacy wywiezieni na przymusowe roboty do Niemiec i jeńcy niemieccy — Polacy pochodzący z terenów zachodnich Polski włączonych do Trzeciej Rzeszy a powołani do Wehrmachtu.
Po uznaniu 5 lipca 1945 r. przez rządy Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej w Warszawie i cofnięciu tego uznania rządowi polskiemu w Londynie, rządy tych państw przestały traktować jednostki polskie na Zachodzie jako siłę zbrojną suwerennego państwa. Decyzja ta powodowała wśród wojska uczucie goryczy i zawodu. W początkach sierpnia władze brytyjskie wyjaśniły dowództwu polskiemu, że od chwili uznania rządu w Warszawie nie uznają prezydenta Raczkiewicza za najwyższego zwierzchnika Polskich Sił Zbrojnych, ani też nie uznają stanowiska Naczelnego Wodza.
Rząd brytyjski następnie powołał Specjalną Komisję Skarbu Brytyjskiego do Spraw Polskich, która przejęła polskie mienie państwowe ze złotem i flotą handlową włącznie. Oznaczało to, że prezydent, Naczelny Wódz i rząd utracili swe uprawnienia i nie mogą wypełniać dotychczasowych funkcji państwowych.
W lipcu 1945 r. w sztabie Naczelnego Wodza został utworzony Oddział Demobilizacyjny, który zaczął zajmować się sprawami demobilizacji. Jeszcze ponad miesiąc trwały dyskusje pomiędzy rządem polskim i rządem brytyjskim na tematy uprawnień rządu i Naczelnego Wodza w stosunku do Polskich Sił Zbrojnych.
Na odprawie wyższych dowódców u gen. Bora Komorowskiego, odbytej 9 i K) sierpnia, zostało przyjęte następujące oświadczenie dotyczące pozbawienia zwierzchnictwa prezydenta nad Siłami Zbrojnymi: „Polskie Siły Zbrojne, związane umowami z Siłami J KM i braterstwem broni w ciągu przeszło pięciu lat wojny, podlegają w myśl konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej zwierzchnictwu Prezydenta Rzeczypospolitej, swego konstytucyjnego zwierzchnika, z którym wiąże je przysięga i wierność żołnierska (...) Chociaż w obecnych warunkach strona brytyjska nie uznaje tego stanu rzeczy, Polskie Siły Zbrojne liczą na dalsze traktowanie Prezydenta Rzeczypospolitej z szacunkiem i godnie'.
Po tym oświadczeniu wiceminister spraw zagranicznych Garton Ormc Sargenl 24 sierpnia wręczył pismo ambasadorowi E. Raczyńskieinu informując go, iż Prezydent Raczkiewicz i gen. Bór-Komorowski nie sprawują już żadnej władzy nad PSZ, które są pod dowództwem brytyjskim i potwierdził, że decyzja ta jest ostateczna.
W ostateczności 18 września 1945 r. prezydent wydał zarządzenie o przekazaniu uprawnień poszczególnych funkcji Naczelnego Wodza Szefowi Sztabu i przywrócił tytuł Szefa Sztabu Głównego. W dwa dni później 20 września gen. Bór-Komorowski w zarządzeniu przekazał część uprawnień Naczelnego Wodza wynikających z dekretu z 27 maja 1942 r. o organizacji Naczelnych Władz Wojskowych w czasie wojny, Szefowi Sztabu gen. Stanisławowi Kopańskiemu. Natomiast nie przekazał wszystkich funkcji. W Zarządzeniu tym potwierdził, że nadal będzie wykonywał: 1) „Uprawnienia wynikające z ustawy konstytucyjnej; 2) uprawnienia o organizacji Naczelnych Władz Wojskowych wynikających z artykułu 5 i 6 dekretu Prezydenta z 27 maja 1942 r.; 3) uprawnienia w zakresie sądownictwa w Siłach Zbrojnych; 4) uprawnienia wynikające w przepisów prawnych o orderach i odznaczeniach; 5) uprawnienia o warunkach mianowania na stopnie oficerskie w czasie wojny".
Można stwierdzić, że na zewnątrz nastąpiła zasadnicza zmiana w dowodzeniu i kierowaniu Polskimi Siłami Zbrojnymi, natomiast w sprawach wewnętrznych zmiany tej nie było. Nadal żadne zasadnicze decyzje w sprawie Polskich Sił Zbrojnych nie zapadały bez aprobaty Prezydenta, rządu i Naczelnego Wodza. Szef Sztabu Głównego objął ogólne dowodzenie wojskiem oraz koordynację z władzami brytyjskimi spraw związanych z Polskimi Siłami Zbrojnymi.
Polskie Siły Zbrojne były poważną siłą i nie można było ich jednym aktem zdemobilizować. Stąd leż władze brytyjskie uznały Sztab Naczelnego Wodza za naczelny organ nad polskimi jednostkami, a szefa sztabu jako dowodzącego tymi siłami.
13 lipca 1945 r. gen. Anders przedłożył marszałkowi Haroldowi Alexandrowi propozycję dalszego rozbudowania 2 Korpusu i wcielenia do niego 12 tyś. Polaków znajdujących się w obozach na terenie Francji. Marszałek brytyjski wyraził zgodę na wcielenie ich pod warunkiem zwolnienia tych, którzy wyrazili chęć powrotu do kraju. Ale już 22 lipca gen. Henry Margan, szef sztabu brytyjskich wojsk lądowych, zażądał od gen. Andersa wstrzymania rozwoju 2 Korpusu. Również marszałek Alexander 17 września 1945 r. polecił gen. Andersowi zmniejszyć stan Korpusu do 85 tyś. żołnierzy. Gen. Anders nie zastosował się do tego polecenia, zmniejszył jedynie racje żywnościowe i pobory dla 85 tyś. żołnierzy, ale utrzymał ponad stan 20 tyś. osób. Sprawy demobilizacji szeroko były dyskutowane wśród ludzi i żołnierzy 2 Korpusu.
7 lipca 1945 r. w prasie na Zachodzie ukazała się odezwa polskich generałów wzywających żołnierzy do powrotu do kraju. Odezwę podpisali generałowie: Mieczysław Borula-Spiechowicz, Izydor Modelski, Gustaw Paszkiewicz, Bronisław Prugar-Ketling.
Dowództwo 2 Korpusu krytykowało w prasie tych generałów za tę deklaracje i nawoływało do pozostania na Zachodzie. Natomiast władze brytyjskie wywierały duży nacisk na repatriację żołnierzy polskich do kraju. Odbywały się rozmowy przedstawicieli brytyjskiej z przedstawicielami rządu z Warszawy na tematy demobilizacji żołnierzy i ich powrotu do kraju.
Na propozycje władz brytyjskich 21 września 1945 r. we wszystkich jednostkach 2 Korpusu przeprowadzono plebiscyt. Żołnierze odpowiedzieli na następujące pytania zawarte w ankiecie.
1) Rząd brytyjski prowadzi pertraktacje w sprawie powrotu do Polski żołnierzy, którzy dobrowolnie pragną to uczynić.
Jeżeli pragniesz powrócić przy najbliższej okazji, podaj swoje imię i nazwisko swemu
dowódcy.
Po podaniu nazwiska dowódcy będziesz, gdy to będzie możliwe, przeniesiony do obozu przejściowego, pozostającego pod zarządem władz brytyjskich, gdzie oczekiwać będziesz na
dalsze zarządzenia do czasu zakończenia organizacji powrotu.
Propozycja ta ma na celu umożliwienie natychmiastowego powrotu dla tych, którzy tego
pragną, jednak nie jesteś zobowiązany zgłosić się obecnie, a możliwość późniejszego zgłoszenia się pozostaje otwarta".
Ankieta ta nie przyniosła rezultatów, których oczekiwały władze brytyjskie. W jednostkach prowadzona była akcja propagandowa przeciwko powrotowi do kraju. W 2 Korpusie akcja demobilizacyjna i repatriacyjna rozwijała się powoli, dopiero w końcu 1945 r. zgłosiło się więcej żołnierzy.
Od lipca do grudnia 1945 r. z 2 Korpusu do kraju powróciło 12 305 żołnierzy, w tym 32 oficerów, 1612 podoficerów i 10 661 szeregowców. Była to liczba mała do stanu 2 Korpusu. Punkty przyjmowania transportów zorganizowano w Koźlu, Międzylesiu i Cieszynie.
Rząd z Warszawy dążył do przejęcia dowództwa nad PSZ na Zachodzie. 15 października 1945 r. utworzona została w Londynie polska misja wojskowa, której kierownikiem został wyznaczony gen. I. Modelski, a na dowódcę Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie gen. Karol Świerczewski. Władze brytyjskie nie wyraziły na to zgody i PSZ na Zachodzie podporządkowały sobie. Stanowisko powyższe zostało uznane przez rząd w Warszawie za bezprawne i 17 lutego 1946 r. rząd ten ogłosił, iż Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie nie będą uznawane na jednostki Wojska Polskiego. Zażądał on od władz brytyjskich rozwiązania ich i zabronił noszenia przez żołnierzy i oficerów oznak państwowych i stopni wojskowych Decyzja ta zamknęła możliwość powrotu żołnierzy polskich z Zachodu do kraju. Mogli wracać jedynie tylko ci, którzy zadeklarowali swój powrót do kraju przed 17 lutego 1946 r.
Rząd Wielkiej Brytanii dążył do demobilizacji polskich jednostek i przedkładał te żądanie szefowi Sztabu Głównego. 15 marca władze brytyjskie zwołały w Londynie naradę dowódców
polskich, w której udział wzięli generałowie: S. Kopański, W. Anders, S. Maczek, K. Rudnicki, J. Wiatr, M. Iżycki i wiceadmirał J. Swirski. Ze strony brytyjskiej w naradzie uczestniczyli: premier Clement Attlee, minister spraw zagranicznych Ernest Bevin, szef Sztabu Imperialnego Alen Brooke. Premier Attlee podkreślił, że Polskie Siły Zbrojne wniosły wkład w zwycięstwo, jednak wojna się skończyła i muszą być rozwiązane. Wskazał, iż jest już czas by polscy żołnierze podjęli decyzję o powrocie do Polski, lub zadeklarowali wyjazd do innego kraju. Zapowiedział udzielenie pomocy zwolnionym, jednocześnie zwrócił się do Andersa o współpracę i pomoc dla żołnierzy, by mogli dokonać swobodnego wyboru.
Gen. Anders odpowiadając premierowi zaznaczył, że decyzja o demobilizacji PSZ nie może być uznana za słuszną, to jednak dowódcy polscy nie będą się sprzeciwiać w przeprowadzeniu ankietyzacji wśród żołnierzy i wypowiedzeniu się czy chcą wracać do kraju, czy nie. Gen. Kopański stwierdził, że nie widzi możliwości stałego istnienia PSZ na obczyźnie, ale utrzymywał, że demobilizacja nie powinna być przeprowadzona przed odbyciem wolnych wyborów w Polsce, ani też przed międzynarodową konferencją pokojową. Władze brytyjskie nie przyjmowały tych propozycji do wiadomości.
Tego samego dnia wieczorem 15 marca 1946 r. odbyła się rada gabinetowa pod przewodnictwem Raczkiewicza. W radzie udział brali: gen. Bór-Komorowski, gen. Kopański, gen. Anders, gen. Iżycki i wiceadmirał Swirski. Na zakończenie posiedzenia zaproszeni zostali pozostali generałowie uczestniczący w naradzie z władzami brytyjskimi (Maczek, Rudnicki i Wiatr). Na posiedzeniu tej rady generałowie: Bór-Komorowski, Anders i Kopański odrzucili wniosek Rady Ministrów o ogłoszenie protestu przeciw zarządzeniu o demobilizacji PSZ, byli za demobilizacją.
Minister Bevin 20 marca 1946 r. w Izbie Gmin złożył oświadczenie, w którym omówił zasady demobilizacji polskich jednostek oraz zgłosił treść odezwy do wszystkich członków Polskich Sił Zbrojnych. W odezwie tej zwracano się do żołnierzy:
„wszyscy żołnierze PSZ powinni z własnej woli, dla których powrót jest możliwy, jak
najprędzej wrócić do Polski;
rząd Jego Królewskiej Mości uważa oświadczenie Tymczasowego Rządu Jedności o sposobie traktowania powracających żołnierzy za zadowalający (w rozkazie z 29 listopada 1945 r. marszałka Roli-Żymirskiego zapewniano na równi traktowanie żołnierzy PSZ z żołnierzami Wojska Polskiego);
tym żołnierzom, którzy uznają powrót do Polski za niemożliwy, rząd brytyjski udzieli
pomocy w miarę swych sił, ale nie daje żadnych obietnic".
W zakończeniu odezwy min. Bevin apelował do żołnierzy, aby zastanowili się i skorzystali z przedłożonych propozycji.
Każdy żołnierz otrzymał odezwę i oświadczenie Tymczasowego Rządu z Warszawy „O sposobie traktowania żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych powracających do kraju".
W oświadczeniu tym zostały podane uprawnienia powracających żołnierzy. Oto one:
— żołnierze PSZ powracający do kraju traktowani będą na tych samych zasadach, jak żołnierze, którzy powrócili z Fancji i Włoch,
— żołnierze, którzy walczyli pod sztandarami sprzymierzonych będą traktowani na równi z żołnierzami Wojska Polskiego,
żołnierze podlegający demobilizacji będą zwolnieni z wojska, a ci którzy, wyrażą chęć pozostania w wojsku, będą mogli wstępować do szkół oficerskich i pozostać w służbie zawodowej. Stopnie, odznaczenia i wysługa lat będą uznane i zaliczone,
żołnierzom PSZ przysługuje prawo do działek ziemi,
inwalidzi wojenni otrzymają zaopatrzenie i renty na podstawie istniejących ustaw,
żołnierze PSZ narodowości polskiej i żydowskiej pochodzący z terenów na wschód od linii Curzona będą traktowani jako obywatele polscy.
Natomiast do żołnierzy służących uprzednio w armii niemieckiej a mających trzecią i czwartą grupę Yolksdeutschów, zapowiadano automatyczną rehabilitację, a mających grupę pierwszą i drugą rehabilitacja ta miała być przeprowadzona sądownie. Zapowiadano represje i kary wobec osób winnych zdrdy stanu i przestępców pospolitych według kodeksu karnego RP z l września 1932 r.
Odezwa rządu brytyjskiego, jak i oświadczenie rządu z Warszawy doręczone żołnierzom 2 Korpusu nie wpłynęły zasadniczo na zwiększenie liczby chętnych do powrotu do kraju. Zgłosiło się dodatkowo z 2 Korpusu tylko około 3 tyś. żołnierzy. Łącznie do połowy czerwca 1946 r. w 2 Korpusie zgłosiło chęć wyjazdu do kraju ponad 15 tyś. żołnierzy.
Powstanie Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia
Rząd Wielkiej Brytanii rozważał możliwość przeprowadzenia demobilizacji całości Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. W początkach kwietnia 1946 r. obradował pod przewodnictwem ministra Hugha Dal tona Komitet do Spraw PSZ powołany przy rządzie brytyjskim. Omawiano zahamowanie napływu obcokrajowców do Wielkiej Brytanii i los żołnierzy PSZ, którzy odmówili powrotu do Polski. Zaproponowano wówczas powołanie jednostek nieliniowych przy armii brytyjskiej — Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia oraz przygotowanie żołnierzy do pracy na odcinku cywilnym, a następnie ich zdemobilizowanie.
Dla realizacji powyższych propozycji przy Ministerstwie Wojny został powołany Komitet do Spraw Polskich Sił Lądowych (Polish Land Forees Dispol Commitec). W skład jego weszli przedstawiciele różnych resortów i przedstawiciel PSZ ppłk Jerzy Zaremba. Komitet ten opracował szczegóły funkcjonowania Korpusu, jego rozmieszczenia oraz szkolenia żołnierzy.
W pierwszych dniach maja 1946 r. rząd brytyjski powziął decyzję o przehazowaniu 2 Korpusu z Włoch do Wielkiej Brytanii i jego demobilizację. Po decyzji tej gen. Kopański 20 maja przesłał do War Office swoje stanowisko, w którym podkreślał, że nie ma odpowiednich warunków w kraju, a demobilizacja winna się rozpocząć po wolnych wyborach w kraju i po międzynarodowej konferencji pokojowej '.
Minister E. Bevin na zwołanej konferencji 21 maja 1946 r., w której udział wzięli: gen. Anders, gen. Kopański, gen. Iżycki i wiceadmirał Swirski, a ze strony brytyjskiej ministrowie: E. Bevin, Maurice Hankey oraz gen. Henry Morgan i gen. Lewis Lyne poinformował, że jego rząd podjął decyzje o utworzeniu Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia w Wielkiej Brytanii dla PSZ. Uzasadniał tę decyzję stworzeniem warunków dla tych żołnierzy, którzy nie chcą wracać do kraju i przygotowanie ich do pracy cywilnej. Zapowiedział rychłe przeniesienie żołnierzy 2 Korpusu i ich rodzin z Włoch do Wielkiej Brytanii. Przy tym zaznaczył, że w Korpusie zostaną zachowane polskie kadry oficerskie. Żołd i warunki służby odłożył do dalszych dyskusji.
Polscy generałowie wyrazili zgodę na propozycje brytyjskie. Jedynie dyskusja rozwinęła się nad czasem demobilizacji żołnierzy 2 Korpusu. Gen. Anders stał na stanowisku, by demobilizacja żołnierzy 2 Korpusu nastąpiła po przeniesieniu jego w całości do Wielkiej Brytanii, zaś min. E Bevin był zdania, że demobilizacja winna następować systematycznie w chwili przybywania transportów, co miało umożliwić zwolnionym podejmowanie pracy cywilnej.
W dniu następnym, 22 maja, min. Bevin w Izbie Gmin złożył oświadczenie o decyzji rządu dotyczącej utworzenia Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia i o przeniesieniu 2 Korpusu z Włoch do Wielkiej Brytanii. Rząd polski w Londynie był przeciwny powołaniu Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia, jednak jego sprzeciwy nie były brane pod uwagę.
25 maja generałowie polscy w piśmie do min. Bevina poparli zamierzenia brytyjskie, pisząc:
„W pełni doceniamy wysiłki i dobrą wolę rządu brytyjskiego w kierunku zapewnienia przyszłości naszym żołnierzom, marynarzom i lotnikom oraz ich bliskim, których wyrazem są powzięte postanowienia, i gotowi jesteśmy z naszej strony przyczynić się do ich urzeczywistnienia w poczuciu odpowiedzialności za los naszych podkomendnych i towarzyszy broni. Jesteśmy przekonani, że żołnierze polscy uznają ten wyraz troski ze strony rządu i narodu brytyjskiego.
W dalszej części deklaracji zwracali się do rządu brytyjskiego, by ten nie uważał ostatnich postanowień w sprawie Wojska Polskiego za etap ostateczny nad sprawą polską, oraz by w dalszym ciągu dążył do wprowadzenia w Polsce zasad, które były celem wojny w rozumieniu demokracji zachodnich.
Należą się wyjaśnienia nie zaproszenia na uroczystą defiladę w Londynie żołnierzy polskich. Decyzja ta do dziś budzi wiele kontrowersji. W dniu 8 maja 1946 r. w rocznicę zwycięstwa odbyła się wilka defilada wojskowa w Londynie. W tej defiladzie nie brały udziału jednostki polskie, które walczyły całą wojnę przy boku armii brytyjskiej. Władze brytyjskie wystosowały zaproszenie do Warszawy o przysłanie delegacji wojskowej, by wzięła udział w defiladzie. Rząd Tymczasowy z Warszawy zapowiedział wysłanie delegacji armii marszałka Żymirskiego, lecz jej nie wysłał. Wówczas minister Ernest Bevin w przeddzień defilady wysiał zaproszenie go gen. Kopańskiego. Wcześniej strona brytyjska wysłała zaproszenie o uczestnictwo w defiladzie do lotników i kilku generałów polskich.
Wobec takiego wybiórczego potraktowania przez stronę brytyjską i pominięcia zaproszenia dowództwa polskiego, Szef Sztabu Głównego gen. Kopański odmówił udziału w paradzie, jak też odmówili udziału zaproszeni generałowie polscy. Polskie Siły Zbrojne nie uczestniczyły w uroczystej defiladzie w Londynie.
Pierwsze transporty żołnierzy 2 Korpusu z Włoch do Wielkiej Brytanii przybyły już w końcu czerwca 1946 r. W czerwcu i lipcu 1946 r. przygotowywano pomieszczenia dla żołnierzy. Do Korpusu Przysposobienia mogli się zapisywać Polacy, którzy służyli w PSZ pod dowództwem brytyjskim przed l czerwca 1945 r. Mogli do niego wstępować również jeńcy polscy, którzy przebywali w obozach na terenie Niemiec i żołnierze Armii Krajowej.
Władze brytyjskie mianowały gen. Kopańskiego Inspektorem Generalnym Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia, a z ramienia władz brytyjskich dowódcą Korpusu został mianowany gen. Thomas. Czas trwania służby w Korpusie ustalono na dwa lata. Czas, ten był wystarczający do przeszkolenia w zawodzie cywilnym i znalezienia pracy. Osoby, które wcześniej znalazły pracę były zwalniane z Korpusu.
W deklaracji Korpusu podkreślano, iż członkowie tego Korpusu mają prawo: 1) powrócić do Polski, 2) zaciągnąć się do zawodowej armii brytyjskiej, 3) emigrować do innych krajów 4) podjąć pracę w Wielkiej Brytanii w zawodach cywilnych.
Gen. Kopański 3 września 1946 r. w wydanym rozkazie zwrócił się do żołnierzy o wstępowanie do Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia (PKPR). W nim czytamy:
„...Warunki, jakie chce nam zapewnić armia brytyjska w czasie pokoju w Korpusie, jak i to, że chce nas przygotować do życia cywilnego i zapewnić odpowiednie zatrudnienie, są dowodem szczerej życzliwości i troski o naszą przyszłość z jej strony (...),z chwilą, gdy nasza dalsza służba pod bronią na obczyźnie stała się niemożliwa, obecna forma organizacyjna i przeznaczenie PKPR wydają się stosunkowo najlepszym rozwiązaniem, zapewniającym przyszłość tym żołnierzom i ich rodzinom, którzy w obecnych warunkach nic wracają do kraju. Dlatego Naczelne Władze Polskich Sił Zbrojnych zalecają wstępowanie do PKPR (...) Służby w PKPR nie uważamy za służbę w obcych siłach zbrojnych, ponieważ zadaniem tego Korpusu jest przygotowanie do życia cywilnego, osiedlenia i zatrudnienia, a nie przygotowanie się do spełnienia zadań wojennych (,..)".
Tego samego dnia, 3 września, nie uznawany przez władze brytyjskie rząd polski ogłosił oświadczenie, w którym nadal podtrzymywał konieczność utrzymania PSZ na obczyźnie. W nim czytamy:
„...Zgodnie z orędziem Prezydenta RP z dnia 24 maja 1946 r. rząd Rzeczypospolitej uznaje w obecnych okolicznościach pozostawienie żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na obczyźnie nadal za wskazane, jako ważny czynniki w wysiłkach narodu celem przywrócenia Polsce wolności i niepodległości". W dalszej części orędzia za względu na okoliczności zalecano wstępowanie byłym jeńcom polskim z kampanii wrześniowej, żołnierzom Armii Krajowej wziętych do niewoli po upadku Powstania Warszawskiego i żołnierzom Polskich Sił Zbrojnych do Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia.
Przy tym podkreślano, że wstępowanie do PKPR jest przejściem tylko w stan bezterminowego urlopowania, a ci, którzy zdecydują się powrócić do kraju będą skreśleni z ewidencji wojskowej.
Rada gabinetowa określiła też swój stosunek do żołnierzy zgłaszających się na powrót do kraju. W dokumencie podkreślano, że „żołnierze, którzy ze względu na los swoich najbliższych nie mogą zdobyć się na decyzję pozostania na obczyźnie dla dalszej walki o niepodległość i decydują się na powrót do kraju bez względu na istniejące warunki bezpieczeństwa osobistego, odnosi się z wyrozumieniem, o ile nie łączy się ten powrót z wysługiwaniem się władzy i agentom w kraju". Powyższe stanowiska rządu i rady gabinetowej miały wpływ hamujący na powrót żołnierzy do kraju.
Polskie władze wojskowe zaczęły wydawać żołnierzom zaświadczenia o zakończeniu służby w Polskich Siłach Zbrojnych pod dowództwem brytyjskim, a od 7 września zaczęły się zapisy do Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia.
Wcześniejsze zwolnienia przewidziane były w trzech przypadkach: podjęcia pracy cywilnej, złego sprawowania się, zwolnienia na podstawie specjalnego zarządzenia władz brytyjskich.
W skład tego Korpusu weszły wszystkie jednostki Polskich Sił Zbrojnych - wojska lądowe, marynarka wojenna i lotnictwo stacjonujące dotychczas we Włoszech, na Bliskim Wschodzie, w Wielkiej Brytanii i Niemczech. Zachowały dawną numerację jednostek i system organizacyjny, np. dywizyjny i brygadowy. Lotnicy i marynarze tworzyli odrębne grupy oddziałowe w Korpusie, które podlegały odpowiednim ministerstwom brytyjskim i one były też odpowiedzialne za przeszkolenie żołnierzy lotnictwa i marynarki dla swych ministerstw.
Inwalidzi wojenni zgrupowani zostali w dwóch obozach: Turkey i Hermitage. Przechodzili rekonwalescencję i uczyli się zawodów stosownie do posiadanych możliwości fizycznych.
Organizowanie szkolenia, życia obozowego i szukanie pracy należało do kompetentnych obozowych władz polskich i misji brytyjskich znajdujących się przy grupach dywizyjnych, które współpracowały z Urzędem Pośrednictwa Pracy. W grupach dywizyjnych organizowano i przeprowadzano specjalistyczne kursy zawodowe (krawieckie, szewskie, zegarmistrzowskie, kreślarskie itp.) oraz kursy języka angielskiego.
W czasie pobytu w Korpusie gros żołnierzy pracowało w gospodarce brytyjskiej i zdobywało kwalifikacje zawodowe. Np. w budownictwie pracowało 9 tyś. osób, w rolnictwie — 8200, w górnictwie — 7300, w przemyśle włókienniczym — 6400, w fabrykach — 6500, w hotelarstwie i zakładach gastronomicznych — 6200, w hutach żelaza i stali — 2500 i w innych zawodach — 16 800 osób. W charakterze pracowników umysłowych, w wolnych zawodach pracowało około 20 tyś.
Żołnierz przyjmujący pracę miał prawo w ciągu miesiąca zrezygnować z niej o ile nie odpowiadała mu i wrócić do oddziału. Takową decyzję przyjęcia pracy i zrezygnowania z niej mógł powtórzyć trzy razy. Po ostatecznym zdeklarowaniu się do pracy względnie zgłoszeniu chęci wyjazdu do Polski lub innego kraju żołnierz był demobilizowany i otrzymywał odpowiednią odprawę pieniężną i materiałową.
Żołnierze po przyuczeniu się w zawodzie osiedlali się na terenie Wielkiej Brytanii lub wyjeżdżali do krajów Ameryki, Australii, Południowej Afryki, Francji, Holandii, Belgii i Włoch.
Korpus Przysposobienia i Rozmieszczenia liczył około 114 tyś. osób. Około 30 tyś. żołnierzy pozostało poza Korpusem, gros z nich wyjechało do krajów: Stanów Zjednoczonych, Kanady, Australii, Brazylii, Argentyny, część pozostała we Włoszech, Francji, Holandii i Belgii.
Rada Ministrów Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej 26 września 1946 r. podjęła haniebną uchwałę o pozbawieniu obywatelstwa polskiego 6 generałów, 14 pułkowników, 26 podpułkowników i 30 majorów.
Byli to generałowie: Władysław Anders, Stanisław Kopański, Antoni Chruściel, Stanisław Władysław Maczek, Tadeusz Malinowski, Karol Masny.
Pułkownicy: Stanisław Jan Arczyrtski, Juliusz Bischow, Bronisław Bargiel, Stanisław Tadeusz Bronikowski, Kazimierz Stanisław Chodkiewicz, Zdzisław Chruściel, Michał Dembiński, Stanisław Gano, Tadeusz Łukaszewski, Stefan Mayer, Władysław Ostrowski, Henryk Piątkowski, Józef Rehman, Władysław Wojciechowski.
Podpułkownicy: Tadeusz Biernacki, Leon Antoni Bittnar, Lucjan Brat, Stanisław Pieldorf, Aleksander Jedziniak, Zygmunt Józefkowicz, Ignacy Harski, Wojciech Hlawsa, Stanisław Karhinad, Franciszek Karczkiewicz, Wielisław Bolidan Krajowski, Antoni Krzyczkowski, Wincenty Krzywice, Józef Langefeld, Stanisław Marian Leski, Marian Władysław Mańkowski, Antoni Minkiewicz, Józef Perzyński, Wiktor Pfafenhausen, Kazimierz Klemens Jan Sarniski, Stanisław Śliwiński, Bronisław Toczyński, Olgierd Władysław Witold, Jan Swiderski, Jerzy Zarcmba, Apolinary Żebrowski.
Majorowie: Teodor Benirski, Feliks Zdzisław Bielecki, Jerzy Ciemochowski, Jerzy Ciepielewski, Kamil Czarnecki, Aleksander Czekalski, Franciszek Andrzej Mirosław Derejewski, Kazimierz Dębski, Józef Frankowski, Roch Freiszmidt, Stanisław Fruziński, Jan (Giedroyć, Jan Gołofiu Józef Hołowacz, Mikołaj Kamiński, Władysław Kaniowski, Czesław Kłopotowski, Józef Koss, Antoni Kowalewski, Tadeusz Michał Legeżyński, Henryk Muster, Michał Olisiewicz, Bolesław Pietraszewski, Józef Różański, Władysław Słodkiewicz, Władysław Słomiński, Piotr Wojtczak, Władysław Wrażej, Jan Wysoczcński, Bohdan Żukowski.
W uchwale motywowano pozbawienie obywatelstwa polskiego generałów i oficerów wstąpieniem do Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia i uznano to jako służbę wojskową w armii obcej. Natomiast pozbawiając obywatelstwa polskiego gen. Andersa motywowano tym, iż „uniemożliwiał powrót podległym żołnierzom do kraju, organizował i popierał walkę ośrodków terrorystycznych i dywersyjnych w kraju". Uchwała ta została uchylona w końcu lat osiemdziesiątych.
Z 2 Korpusu do kraju powróciło około 15 tyś. żołnierzy, z jednostek z Bliskiego Wschodu, które również podlegały gen. Andersowi, około 2 tyś. żołnierzy. Gros żołnierzy 2 Korpusu i jednostek na Bliskim Wschodzie pozostało w Wielkiej Brytanii lub wyjechało do krajów europejskich, krajów Ameryki Północnej i Południowej, Australii, krajów Bliskiego Wschodu i Południowej Afryki.
Żołnierze Armii Polskiej i 2 Korpusu, którzy walczyli o Polskę, po zakończeniu działań wojennych nie wszyscy wracali do Ojczyzny z przyczyn politycznych. Ówczesne władze w Warszawie odnosiły się do nich nieufnie a nawet wrogo, głównie do kadry. Największym bólem dla żołnierza jest potępienie jego walki o Ojczyznę, a to spotkało wielu żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, którzy powrócili do kraju.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Własne wnioski.
2 Korpus Polski odegrał niewątpliwie bardzo znaczącą role w walkach na froncie II Wojny Światowej. Choć jego działalność ograniczała się jedynie do terytorium Włoch, to została uznana za najważniejszą przez aliantów. Cały szlak bojowy 2 Korpusu Polskiego, a wiec bitwa o Monte Cassino, o Piedimonte, walki nad Adriatykiem oraz w Apeninach aż po zdobycie Bolonii były dziełem Polaków. Każde z tych działań wojennych kończyło się zwycięstwem. Zwycięstwem szybszym lub wolniejszym, okupionym większą lub mniejszą liczbą poległych, ale za to wygraną, która przybliżała do wolności. W końcowym etapie działań wojennych szlak bojowy 2 Korpusu zakończył się w dniu 2 lutego 1945 r. W działaniach poległo łącznie 25 724 żołnierzy. Jedni mogą powiedzieć, że to niewiele w stosunku do kilku milionów, być może i tak jest, ale to, czego dokonało tych kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy było wielkie. Kto wie jak by potoczyły się losy wojny, gdyby nie oni.
ANEKS
Ważniejsze postaci.
Gen. Władysława Andersa.
Generał Władysław Anders urodził się 11 sierpnia 1892 roku w Błoniu, w rodzinie administratora dóbr ziemskich w Kutnowskiem. Po ukończeniu szkoły średniej odbył obowiązkową roczną służbę w wojsku rosyjskim, w szkole podchorążych kawalerii, uzyskując stopień chorążego. Następnie rozpoczął studia na Politechnice Ryskiej, biorąc żywy udział w życiu tamtejszej Polonii, m.in. jako członek polskiej korporacji studenckiej: Arconia".
Po wybuchu I wojny światowej powołany do wojska, do 3. Pułku Dragonów; awansował trzykrotnie, dochodząc do stopnia rotmistrza. Siedmiokrotnie odznaczony za waleczność, posiadał wszystkie ordery dostępne oficerowi w jego stopniu. W lutym 1917 roku. ukończywszy z pierwszą lokatą roczny wojenny kurs Akademii Sztabu Generalnego w Piotrogrodzie został mianowany szefem sztabu 7. Dywizji Strzelców. W czasie rewolucji bolszewickiej wstąpił do 1 Pułku Ułanów (późniejsza nazwa: Krechowieckich) jako dowódca szwadronu. Wkrótce potem został szefem sztabu i Strzelców Dywizji Strzelców w I Korpusie Polskim gen. J. Dowbór-Muśnickiego. Po demobilizacji Korpus powrócił do Polski. Od stycznia 1919 roku major Anders objął dowództwo 1. Pułku Ułanów Wielkopolskich (późniejsza nazwa: 15. Pułk Ułanów Poznańskich), na czele, którego walczył w wojnie polsko-bolszewickiej. Zdobył wówczas czterokrotnie Krzyż Walecznych, a następnie Srebrny Krzyż Orderu Wojennego Virtuti Militari, którym po wojnie został odznaczony także sztandar dowodzonego przez niego pułku (jako jeden z pięciu w polskiej kawalerii).
Po wojnie został zweryfikowany w stopniu podpułkownika Sztabu Generalnego, (co, nie oznaczało przydziału do Sztabu, tylko posiadanie kwalifikacji sztabowych) ze starszeństwem od l czerwca 1919 roku. Po 1928 roku takich oficerów nazywano dyplomowanymi. Od września 1921 roku został przydzielony do Sztabu Generalnego, ale już w październiku wysłano go na dwuletnie studia do Wyższej Szkoły Wojennej w Paryżu.
15 sierpnia 1924 roku otrzymał awans na pułkownika Sztabu Generalnego. Do 12 maja 1926 roku pełnił funkcje Szefa Sztabu Generalnego Inspektoratu Kawalerii. W czasie przewrotu majowego był szefem sztabu wojsk wiernych rządowi. Od lipca 1926 do maja 1937 roku dowodził Brygada Kawalerii „Brody" (późniejsza nazwa: Kresowa Brygada Kawalerii), awansując l stycznia 1934 roku do stopnia generała brygady.
Przez cały czas trwania służby wojskowej, nawet jako generał, czynnie uprawiał jeździectwo. W maju 1925 roku brał udział w międzynarodowych zawodach hippicznych w Nicei, gdzie polska ekipa odniosła zasłużone zwycięstwo.
W wojsku polskim służyło także trzech braci Generała: Karol, we wrześniu 1939 roku podpułkownik 1. Pułku Ułanów Krechowieckich; Jerzy - podpułkownik 5. Pułku Ułanów Zasławskich, oraz Tadeusz - kapitan 4. Dywizjonu Artylerii Konnej.
W maju 1937 roku gen. Anders został mianowany dowódcą Nowogródzkiej Brygady Kawalerii. Od 12 września 1939 roku dowodził Grupą Operacyjną Kawalerii, na czele, której walczył pod Mińskiem Mazowieckim, a następnie na Lubelszczyźnie. Po rozwiązaniu resztek Grupy, 28 września, ranny siedmiokrotnie i ciężko kontuzjowany, dostał się do niewoli sowieckiej.
Odrzucił propozycję wstąpienia do Armii Czerwonej w stopniu fco-mandarma (dowódcy armii). Przez dwa lata przbywał w więzieniach sowieckich, najdłużej na Łubiance w Moskwie. Po zawarciu układu Sikorski-Majski został'mianowany dowódcą Armii Polskiej w ZSRR i 4 sierpnia 1941 roku opuścił o kulach więzienie. Po otrzymaniu awansu na generała dywizji rozpoczął organizację armii.
We wrześniu 1942 roku rozpoczęła się ewakuacja na Bliski Wschód Armii Polskiej, z której w roku następnym powstał 2. Korpus Polski. Na jego czele gen. Anders wyruszył do Italii. Punktem centralnym kampanii włoskiej, trwającej do wiosny 1945 roku. stała się bitwa o Monte Cassino.
Okres powojenny przyniósł generałowi gorycz zmarnowanego wysiłku żołnierskiego i los emigranta. Otrzymał wiele odznaczeń za całość służby wojskowej: Srebrny. Złoty, Kawalerski i Komandorski Krzyż Orderu Wojennego Virtuti Militari, Krzyż Niepodległości, ośmiokrotnie Krzyż Walecznych, czterokrotnie Złoty Krzyż Zasługi z Mieczami, ponadto wszystkie polskie medale i krzyże pamiątkowe. Posiadał szereg odznaczeń innych państw: brytyjski Order Łaźni, amerykański Legion of Merit i Order Lafayette'a, francuski Croix de Guerre avec Palmę i Legię Honorową III klasy, zakonu maltańskiego Croce al Merito I klasy, jugosłowiański Order św. Sawy II klasy, perski Order Cesarski „Homayeun" I klasy oraz czeski Order Białego Lwa - krzyż oficerski; prócz tego liczne medale pamiątkowe.
Od 26 lutego do 21 czerwca 1945 roku generał pełnił Obowiązki Naczelnego Wodza i Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych. 8 listopada 1946 roku został mianowany przez Prezydenta Rzeczypospolitej Naczelnym Wodzem i Generalnym Inspektorem Sił Zbrojnych. Na tym stanowisku kierował demobilizacją Polskich Sił Zbrojnych. 16 maja 1954 roku otrzymał awans na generała broni. Od 1954 roku był członkiem Rady Trzech, naczelnego organu Tymczasowej Rady Jedności Narodowej. Pełnił także szereg innych funkcji został m.in. założycielem i przewodniczącym Polskiej Fundacji Kulturalnej, strzegł Skarbu Narodowego, przewodniczył Radzie Polskiej Macierzy Szkolnej i Radzie Instytutu Historycznego im. gen. Władysława Sikorskiego.
Był najwyższym autorytetem dla Polaków na uchodźstwie. W Kraju odebrano Mu obywatelstwo polskie. W czasach stalinowskich liczni pismacy wymyślali coraz to nowe kłamstwa, które miały zohydzić w oczach Narodu Jego sylwetkę - przez szereg lat nie wolno było wymieniać Jego nazwiska.
Pochowany na polskim cmentarzu wojennym na Monte Cassino.
Mapki.
Mapka nr 1. Położenie sił alianckich podczas próby przełamania Linii Gustawa.
Była to tzw. operacja "Diadem" - maj 1944 : 5 Armia amerykańska (1) , Francuski Korpus Ekspedycyjny (2) , 1 Korpus kanadyjski (3) 13 korpus brytyjski (4) , 2 Korpus Polski (5) , 6 korpus amerykański (6) - przyczółek pod Anzio utworzony jeszcze w styczniu 1944 r z planowanym, ale nie zrealizowanym kierunkiem natarcia mającym na celu przecięcie niemieckich linii komunikacyjnych. Gdy, w maju 1944, operacja "Diadem" poczyniła postępy gen. Alexander dał wytyczne dla 6 korpusu amerykańskiego, aby wyrwał się ze swojego przyczółka wokół Anzio, w którym tkwił on od 22 stycznia 1944 r i kierując się na pólnocny wschód przeciął odwrót 10 armii niemieckiej. Zamiast tego 6 korpus, na polecenie dowódcy 5 Armii amerykańskiej gen. Clarka, skierował się na północ w kierunku Rzymu, który został zdobyty 4 czerwca. W wyniku tego siły niemieckie mogły się bez większych przeszkód wycofać na północ gdzie walczyły dalej.
Mapka nr 2 i 3. Rozmieszczenie sił 2 Korpusu Polskiego podczas natarcia na Monte Cassino - maj 1944 r.
2 KORPUS POLSKI W CZASIE II WOJNY ŚWIATOWEJ
-STRUKTURA, ORGANIZACJA, DZIAŁALNOŚĆ
SPIS LITERATURY:
Władysław Anders, Bez ostatniego rozdziału. Wspomnienia z lat 1939-1946, Newton 1950.
Wincenty Iwanowi, Z dziejów formacji polskich na Zachodzie 1939-1945, Wydawnictwo Obrony Narodowej 1976.
Zdzisław Stahl, Generał Anders i 2 Korpus, Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1989.
Piotr Żarom, Armia Andersa, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 1997.
Harvey Sarner, Generał Anders i żołnierze II-go Korpusu, Kalifornia 1997.
Juliusz L.Englert i Krzysztof Barbarski, Generał Anders, Nowe Wydawnictwo Polskie 1991.
2
Szukasz gotowej pracy ?
To pewna droga do poważnych kłopotów.
Plagiat jest przestępstwem !
Nie ryzykuj ! Nie warto !
Powierz swoje sprawy profesjonalistom.
Szukasz gotowej pracy ?
To pewna droga do poważnych kłopotów.
Plagiat jest przestępstwem !
Nie ryzykuj ! Nie warto !
Powierz swoje sprawy profesjonalistom.