Rozdział 1. - Porwanie
Porwanie
Wioska Konoha toczyła swe leniwe życie. Na skale górowały twarze pięciu Hokage. Nic nie zakłócało spokoju w wiosce… no może poza wrzaskami z pobliskiego lasu. Na polanie w głębi lasu stała dwójka chłopaków. Drobny blondynek cały drżał, słuchając tyrady zażywnego Sasuke. A młodzieniec wcale nie przebierał w słowach. Powodem tej kłótni był starszy brat bruneta.
Sasuke był zdenerwowany, gdyż blondyn zaprzyjaźnił się z jego bratem, Itachim. Dlatego wrócił do wioski, gdy tylko się o tym dowiedział. Od razu między nim a bratem wywiązała się rywalizacja. Kiedyś była ona spowodowana tym, że Itachi wymordował prawie cały klan Uchiha. Tym razem walczyli o przyjaźń Naruto. Blondyn za to nie widział problemu. Uważał, że gdy przebywają razem, bracia mogą się pogodzić. Nie zauważał, że obaj patrzyli na siebie jak na rybki, które trzeba posiekać na sushi.
Tym razem doszło do ostrej wymiany zdań. Tradycyjnie obaj bracia siedzieli na polanie, maltretując drzewa i ignorując towarzysza, gdy dołączył do nich blondyn. Sasuke zaraz przypadł do Naruto i wciągnął go w rozmowę. Itachi wiedząc, że dopiecze młodszemu bratu, na jego oczach podniósł się, podszedł do nich i po prostu pocałował namiętnie blondyna. Naruto był tak zaskoczony, że się nie sprzeciwił. Stał tylko oniemiały, z rumieńcami na policzkach. I to doprowadziło do szału Sasuke. Naruto usłyszał już, że się puszcza z pierwszym lepszym śmieciem. Że lubi obciągać byle komu, a także wiele innych przykrych słów. Najgorsze jednak miało właśnie nadejść.
Jesteś powalonym frajerem! Najgłupszy nosiciel demona, jaki łaził po świecie! Chory psychicznie, rozwrzeszczany potwór!
Naruto drgnął tak mocno, że Sasuke to zauważył. Po chwili zobaczył załzawione oczy przyjaciela. Blondyn po prostu rozpłakał się, odwrócił na pięcie i odbiegł. Nie zwracał uwagi na nawoływania Sasuke, by się zatrzymał. Biegł do wioski, a łzy skapywały z jego twarzy. To nie była jego wina, że zapieczętowano w nim demona. Jak on mógł mu takie coś powiedzieć?! Przecież się wcale nie puszcza. Zwolnił i wszedł do wioski, wycierając rękawem twarz. Pociągając nosem ruszył do swego mieszkania. Ludzie jak zwykle omijali go bądź na niego warczeli. Ale już się do tego przyzwyczaił. Minął Sakurę z jej nowym chłopakiem. Wywołało to tylko przyspieszenie kroków. To była kolejna rana. Gdy Sakura przedstawiła im swego chłopaka, doszło miedzy nimi do wymiany zdań. Dziewczyna również powiedziała mu sporo przykrości. Kiedy Kakashi dowiedział się o wszystkim, ostro przygadał drużynie siódmej. Sakurze za to, że w ogóle powiedziała coś tak potwornego, Sasuke i pozostałym, że nie zareagowali gdy usłyszeli, jakie padają słowa. Mieli przeprosić Naruto, ale on od tamtego czasu nie przychodził na treningi. Unikał ich po prostu. Właściwie był to pierwszy raz, gdy pokazał się koło kogokolwiek z drużyny. A teraz odkrył, że kolejna bliska mu osoba również ma go tylko za potwora. I tak prysły jego marzenia i nadzieje, że jest lubiany, że ma przyjaciół. Zatrzymał się przed drzwiami i wsunął do zamka klucz. Wszedł do środka i zamknął się. Przysiadł na łóżku. Zdjął buty, wciąż rozmyślając o tym, kim jest. Odruchowo przejechał palcami po pieczęci. Od jakiegoś czasu, gdy tak robił, w jego ciele pojawiało się niesamowite i kojące ciepło. Czasem łapał się na tym, że opowiadał pieczęci, co go zraniło w danym momencie. Tak, jakby ona czuła jego cierpienie i rozumiała go. Wiedział, że to niemożliwe, demon reagował tylko na jego gniew i pragnienie… nie… na żądzę zwycięstwa. Teraz też zrobił to samo. Płakał i mówił do pieczęci. Palcami rozcierał po niej łzy, które opadały z czubka jego nosa. W końcu się uspokoił i podniósł się do łazienki. Odkręcił prysznic, by zleciała zimna woda. W tym czasie rozbierał się. Nagle pisnął. Przed oczami rozbłysły mu czerwone i czarne gwiazdy i osunął się na podłogę. Nie wiedział, jak długo był nieprzytomny. Wiedział tylko tyle, że gdy się ocknął, był bardzo słaby. Nie był w stanie ustać pewnie na nogach.
Co jest?! Nigdy nie chorowałem! Może coś mnie rozkłada? - zamruczał do siebie.
Zdjął z siebie do końca ubranie i po zalanej podłodze poszedł pod prysznic. Widząc taką ilość wody uznał, że był nieświadomy przynajmniej z godzinę. Stanął pod prysznicem w lekkim rozkroku i pozwolił, by woda obmywała jego ciało. Oparł głowę o kafelki. Odczuwał mdłości, a także kręciło mu się jeszcze w głowie. Podparł się rękoma i zamknął oczy, by unormować organizm.
***
Jego uszy uniosły się, gdy usłyszał melodyjny głos dobiegający z łazienki. Wstał z łóżka, na którym siedział, odkąd udało mu się tu dostać. Czuł jego zapach… zapach nosiciela demona… Stąpając niczym kot wszedł do pomieszczenia. Nagi szesnastolatek stał w rozkroku pod prysznicem. Głowę i dłonie opierał na kafelkach. Zapewne nie doszedł jeszcze do siebie. A on nareszcie mógł zobaczyć całe jego ciało. Wciąż nie mógł się nadziwić, jak ci ludzie mogą być tacy ślepi? Gdyby mały trafił do jego świata, już dawno byłby pracownikiem burdelu, i to tym cenniejszym. Podszedł do niego. Nieświadomie oblizał usta, ale upomniał się w duszy. Nie mógł teraz się poddać żądzy! Szybko i sprawnie złapał nastolatka jedną dłonią za gardło a drugą za usta, by blondynek nie krzyknął. Chłopak pisnął, gdy odciągnął mu głowę do tyłu i całą sylwetkę oparł na sobie. Próbował się wyrwać, gdyż mimo osłabienia wciąż był silny. Skończyło się na tym, że zdemolowali łazienkę. W końcu jednak nastolatek zaczął omdlewać. Poluźnił chwyt na gardle, by chłopak tylko omdlał, a nie udusił się. Trup był mu nie potrzebny, nie tego chciał. Potem owinął ręcznikiem bezwładne ciałko i wziął je w ramiona. Blondyn prawie nic nie ważył. Jego ogony owinęły się wokół kończyn nastolatka, ogrzewając je. Opuścił mieszkanie i skacząc z dachu na dach pozostawił za sobą wioskę, zagłębiając w las. Musiał odejść na tyle daleko, by chłopak nie znalazł powrotnej drogi. Od jakiegoś czasu obserwował go i nasłuchał się żali i smutków Naruto. Nie pozwoli tym draniom dalej go tak traktować. Co chwila ktoś ranił nastolatka. Ale to się zmieni! Od tej chwili chłopak zamieszka z nim i będzie miał prawdziwą rodzinę. Troszkę nietypową, ale rodzinę. Naruto poruszył się niespokojnie, a on tylko schylił się i pocałował go delikatnie w czoło.
Śpij! Od teraz nie musisz się już niczym martwić! - wymruczał mu do ucha.
Rozdział 2 - Nieudane przeprosiny.
Sasuke zadał ostatni kop i drzewo złamało się wpół. Zirytowany brunet wyprostował się i walnął w resztki drzewa pięścią. Usiadł zrezygnowany i dotknął czołem kolan. Co go napadło, by powiedzieć taką głupotę?! Te oczy… te łzy. Naruto… zranił go. Nie chciał tego powiedzieć! Czy niczego nie nauczył się z przykładu Sakury i jej wpadki? Naprawdę nie dotarło do niego, że popełnia ten sam błąd? Naruto po raz pierwszy przyszedł od tamtego wydarzenia do kogokolwiek z siódmej drużyny. A co on zrobił? Roztrzaskał zaufanie nastolatka. Teraz Itachi będzie miał łatwiejszą misję. Niemal był pewny, że jego brat właśnie do tego zmierzał. By zdobyć uczucia blondyna, a potem wyprowadzić go z Konohy do Akatsuki. Sasuke wstał. Nie po to wrócił do tej dziury, jak teraz nazywał wioskę, by doprowadzić do tego, że bratu uda się ten plan. Poszedł do domu. Po drodze rozmyślał, co może dać nastolatkowi w ramach przeprosin… Kwiaty na pewno odpadają, Naruto nie jest dziewczyną by miał ucieszyć go taki prezent. Hmm… Może coś słodkiego? Sasuke wbiegł do wioski i zahaczył o cukiernię. Kupił kawałek ciasta, jakieś maślane ciastka i poszedł w stronę domu blondyna. Nagle poczuł pewien zapach i uśmiechnął się drapieżnie. Już wiedział, co jeszcze da Naruto. Wszedł do sklepu.
Dzień dobry. - sprzedawca uśmiechnął się do niego. - W czym pomóc?
Czy macie Ramen na wynos? - Sasuke spojrzał po wywieszce.
Mamy. Czy pan sobie życzy? - Sprzedawca sięgnął po kartkę i ołówek.
Tak, myślę że nawet i dwie porcje, tak by Naruto nie marudził, że kupiłem mu za mało…
Naruto? - wtrącił się drugi sprzedawca. - A który Ramen? On ma dwa ulubione rodzaje.
Sasuke westchnął. Jakoś nigdy nie zwrócił uwagi na to, co je blondynek. W końcu znalazł rozwiązanie.
A ile wyniosłoby, jakbym wziął oba smaki po dwie porcje?
Eee… dwa razy po dziesięć… z jakieś czterdzieści…
Dobra to wezmę! Na wynos. Naruto się ucieszy.
Na pewno! - sprzedawca spisał zamówienie i dał do kuchni. - Widziałem go dzisiaj. Szedł jakiś zdołowany.
Wiem… chce mu jakoś poprawić humor…
No to masz pomysł w dziesiątkę! Trzymaj! Powodzenia.
Sasuke złapał za spakowany Ramen, w drugą dłoń złapał ciasto i poszedł do domu przyjaciela. Jak tylko wszedł na klatkę zatrzymał się. Czy mu się zdawało, czy dywan naprawdę był namoczony? Z każdym krokiem utwierdzał się w przekonaniu. Komuś zalało mieszkanie. Wszedł na drugie piętro. Tu wody było od groma. Najwidoczniej zalało na tym piętrze. Brunet podszedł do drzwi Naruto i zamarł. W miejscu zamka było pięć pasów, zupełnie jakby jakieś wielkie zwierze rozdrapało na wylot drzwi. Brunet ramieniem pchnął drzwi i wbiegł do środka. Stanął po kostki w wodzie. To tutaj wylało. Starając się zignorować paniczny lęk w sercu, postawił zakupy na stole. Obszedł mieszkanie, szukając najpierw źródła cieknącej wody. Znalazł je w łazience ale dał sobie spokój. Pomieszczenie było zdemolowane a rury w kilkunastu miejscach popękane. Wówczas zauważył porwane ubranie Naruto. Przyklęknął przy nim i uważnie obejrzał. Na końcu zauważył wąski rzemyk. Podniósł go i zobaczył, że to naszyjnik blondynka. Wybiegł z łazienki i dopadł do okna. Zauważył Sakurę niedaleko.
Sakura!!! - Wydarł się z okna.
Sasuke?! - dziewczyna rozejrzała się.
Leć do Tsunade! Coś się stało w domu Naruto! Szybko!
Różowowłosa pomknęła do siedziby Tsunade. Sasuke rozejrzał się po mieszkaniu, ściskając naszyjnik przyjaciela. Po kilku minutach usłyszał znajome pykniecie i pojawił się Kakashi.
Co się dzieje… o rany! - mężczyzna rozejrzał się po mieszkaniu.
Łazienka wygląda gorzej.
Sasuke zaprowadził go do pomieszczenia. Na widok zniszczeń sensei zagwizdał cicho. Zaczął badać porysowania i zniszczone meble. Po jakimś czasie usłyszeli okrzyki z dołu. Do domu Naruto wbiegli Iruka, Tsunade, Sakura Sai oraz, ku niezadowoleniu Sasuke, Itachi. Kakashi spojrzał na Tsunade.
Wygląda na to, że Naruto został zaskoczony podczas brania kąpieli. I bronił się.
A napastnik? To nie są zwykłe ślady! - Iruka podniósł z posadzki kawałek oderwanej rury. Była bardzo gruba. - Żaden człowiek nie dokonałby czegoś takiego…
I bardzo mało osób może pokonać demona…Naruto, mimo nosicielstwa lisa, nie miał szans.
Spojrzeli na Itachiego. Oglądał rozdrapania na kafelkach. Gdy zauważył, że wszyscy na niego patrzą, wyprostował się.
Dużo widziałem, będąc w Akatsuki. To nie był człowiek… takie ślady zostawiają tylko demony! A nie sądzę by zrobił to Kyuubi, bo w takim przypadku Naruto leżałby gdzieś tutaj.
W sumie racja. Ale niewiele nas to przybliża…
Przybliża, Sasuke! - Itachi przerwał bratu. - Musimy poszukać podobnych śladów wokół wioski! Trzeba też przejrzeć wszelkie ulice! Może demon gdzieś się zaszył. Nie jest wielki, łatwo by to mu przyszło!
Racja. Kakashi, zbierz grupkę i przeszukajcie wioskę! Pozostali na granice. Szukać śladów wspinania się, zadrapań spowodowanych odbiciem się… czegokolwiek! Musimy znaleźć trasę demona.
Wszyscy rozbiegli się. W domu został tylko Sasuke. Złapał za zakupy i schował je do lodówki. Miał nadzieje, że Ramen można odgrzewać. Potem ruszył w stronę skał nad wioską. Nie wiedział, że również tę samą trasę wybrał Itachi. W pewnej chwili zauważył na twarzy trzeciego Hokage jakiś błyszczący przedmiot. Dostał się tam i zobaczył, że to woda w małych ryskach. Zrezygnowany już chciał zejść, gdy nagle oświeciło go. Znów spojrzał na ryski. Były świeże. Cokolwiek je pozostawiło, coś dźwigało ze sobą. Sasuke wrzasnął pokrzepiony tym odkryciem. Wykonał kilka pieczęci i wystrzelił kulę ognia w górę. Odpowiedziały my inne sygnały. Wkrótce usłyszał zbliżające się kroki…
Rozdział 3 - Na właściwej drodze.
Itachi zatrzymał się przy skale granicznej. Z irytacją spojrzał w niebo. Trzykrotnie przeszedł ową trasę i nic nie znalazł. Ale czego się spodziewał? Że jego misja będzie łatwa? Kiedy zlecono mu powrót do wioski i wykorzystania do swych planów Sasuke, uprzedzali go iż nie będzie miał lekko. Założenie było proste. Miał spróbować przekonać Naruto, że chce pomóc mu odnaleźć i uwolnić Sasuke, powołując się na więzy krwi. Początkowo wszystko układało się idealnie. Wrócił do wioski. Spotkawszy nastolatka zapytał się go, czy prawdą jest, że Sasuke zaginął. Wówczas udał załamanego, że zamiast zająć się młodszym bratem, łaził i ganiał po świecie demony. Blondyn złapał haczyk i spytał go, dlaczego szuka brata. Itachi wcisnął mu totalny kit - że chce spróbować pogodzić się z Sasuke i postarać się o wybaczenie za wymordowanie klanu i porzucenie braciszka. A potem pojawił się on… Siedzieli na skałach i planowali, gdzie powinni wyruszyć. Naruto w pewnym momencie przeciągnął się i zauważył go. Zerwał się i pobiegł do Sasuke ze łzami w oczach a Itachi zmierzył go wzrokiem pełnym nienawiści. Wtedy się pokłócili po raz kolejny. Już miał opuścić wioskę, gdy Uzumaki go dogonił. Przypomniał mu, że nikt jeszcze za pierwszym razem się nie pogodził. Zmusił go do przebywania z bratem i usilnie próbował ich pojednać. Ale Sasuke okazał się bystrzejszym, niż blondyn. Powiedział mu wprost, że zjawił się tylko dlatego, by ochronić naiwniaka. Że doskonale wie, co planował Itachi… Wciąż się go pytał, czy Akatsuki nie upomina się, dlaczego nie sprowadził jeszcze Naruto. A Itachi zaczął odczuwać frustrację i gniew, gdy ten dzieciak uśmiechał się i swobodnie rozmawiał z jego bratem. Wmawiał sobie, że chodzi mu tylko o przeszkodzenie w misji. Ale to wszystko prysło, gdy u Hokage usłyszał o wypadku w domu Naruto. Nie myślał teraz, że zdradza Akatsuki i ich sposoby tropienia demonów… że inni się domyślą iż nastolatek budzi w nim chorą obsesję… że Sasuke będzie jeszcze bardziej zaciekle próbował rozdzielić jego i blondyna. On chciał mieć go na własność. Może niekoniecznie do łóżka, ale jak zwierzątko domowe. Chociaż, jeśli by mu wskoczył w łóżeczko i oddał się, to nie miałby nic przeciwko…
Uśmiechnął się i niemal w tej samej chwili za nim huknął sygnał wysłany przez Sasuke. Brunet drgnął zaskoczony. Brat musiał iść tą samą trasą i znaleźć coś, co on przeoczył, zatopiony w myślach. Zawrócił niechętnie. Zbliżał się już do skał, gdy zauważył coś, co wcześniej mu umknęło. Pod krzakiem leżał złamany ochraniacz na czoło. Obwąchał go wyraźnie. Zaraz wyczuł tę charakterystyczną nutę zapachową. Poszedł na spotkanie reszcie. Teraz wiedział, którędy uciekali.
Gdzie byłeś, Itachi! - Tsunade zmierzyła go spojrzeniem.
Ty, tropicielu! Jak szukasz, skoro pomijasz ważne ślady? - Sasuke zmrużył niebezpiecznie oczy.
Dokładnie! - Itachi prychnął i wyciągnął dłoń. - Miałem was wezwać, ale niechcący spłoszyłem tego demona. Ścigałem go, ale uciekł. Dlatego wróciłem…
To należało do Naruto?! Widziałeś go?! - Kakashi wziął od niego ochraniacz.
Tak, demon uniósł go w szponach.
Jesteś pewny, że demon oddalił się od wioski? - Tsunade spojrzała bacznie na wioskę a potem na niego.
Idź go poszukać! Ja go zgubiłem za skałkami granicznymi…
Nie widzę sensu go szukać. Wystarczy tylko spokojnie wzmocnić straż wioski. Możemy więc już się rozejść…
Zebrani rozeszli się. Itachi wymienił spojrzenie z Iruką. Czyżby Tsunade o czymś zapomniała? No, chyba że planuje wysłać jakąś drużynę.
Tsunade, a która drużyna ma iść ratować Naruto? - Ich myśli wypowiedział na głos były mentor blondynka, Jiraiya.
Naruto? A po co? - zapytała zaskoczona kobieta.
W zebranych aż się zagotowało. Jak to po co? Itachi zmierzył ją wściekłym spojrzeniem. I tym razem czuł, że brat stanie po jego stronie.
Dlaczego? Przecież on jest z naszej wioski! Zawsze walczył w naszej obronie! - Kakashi prawie nie wrzeszczał.
Jest demonem, jak i jego porywacz! Niech sobie załatwiają porachunki ze sobą! A co do odsieczy, to nikt nie pójdzie ratować jakiegoś demona!
Ja pójdę! - Sakura stanęła wyprostowana.
Ty? Zła wiadomość! Wy wszyscy wyruszacie do wioski ukrytej w trzcinie z misją dyplomatyczną. Jest bardzo ważna…
Godzinę przed porwaniem Naruto mówiłaś, że to byle co! - Iruka się skrzywił. - Dlaczego nie chcesz ratować Naruto?!
Nie potrzeba mi w wiosce zapchlonego demona! Wyruszacie i to bez sprzeciwów! - blondynka była bezlitosna.
Sasuke już miał się odezwać, gdy Itachi złapał go za rękę i tak jak kiedyś dał cichy znak, że sam się tym zajmie. Podczas, gdy pozostali próbowali cokolwiek wytargować, on tylko uśmiechnął się przebiegle.
Nie powinniście sprzeciwiać się Hokage. Ona wam wydała konkretny rozkaz i powinniście go wykonać…
Tsunade uśmiechnęła się do niego. Pozostali spojrzeli z nienawiścią. Tylko Sai w lot zrozumiał, o co chodzi. Wolał jednak się upewnić i zarazem uzmysłowić reszcie, co bracia im przekazują.
Dlaczego mówisz że my mamy słuchać? To dotyczy też ciebie! - mrugnął im jednym okiem.
A dlaczego ma to mnie dotyczyć?! Ja należę do Akatsuki. Przybyłem tu pogodzić się z bratem, więc pod jej - tu wskazał na Tsunade - rozkazy nie podlegam. A i mój brat też nie! Nam nic nie może zabronić. Jesteśmy tylko gośćmi w wiosce!
Po tych słowach zapadła martwa cisza. Sasuke się uśmiechnął. Chyba jednak wyruszy szukać Uzumakiego. Po kolei docierało to do każdego. Itachi miał rację, im Tsunade nie mogła nic rozkazać, bo oni mogli się sprzeciwić. Blondynka też to zrozumiała i aż dyszała z gniewu.
Tsunade, zdajesz sobie sprawę, co moje słowa oznaczają, prawda? - Itachi obdarzył ją przebiegłym spojrzeniem.
Rozdział 4 - Tajemniczy porywacz
Pierwsze, co zarejestrowała jego świadomość, było to, że leży na materiale. Pod materiałem była słoma lub cieniutkie gałązki. Drugim był miarowy odgłos kapania wody. Posiadał on to niesamowite echo, które istniało w jaskiniach i podziemiach. Naruto pomału uchylił powieki. Leżał na ogromnej kupie słomy, przykrytej białą narzutą. Sam był okryty tylko ręcznikiem, który zsunął się z niego, gdy usiadł. Posłanie otaczała bariera energetyczna. Nastolatek wyciągnął do niej dłoń. Lekko go poraziło i odrzuciło, ale nie zrobiło krzywdy. Zrozumiał, że to zabezpieczenie, by nie opuścił tego miejsca. Ponownie usiadł tam, gdzie wcześniej leżał. Odczuwał lekki chłód, ale też i niepokój. Ta energia, która tworzyła barierę… Znał ją, ale nie mógł sobie przypomnieć skąd. Podciągnął bliżej ciała kolana, by utrzymać w sobie ciepło. O ile zdołał się zorientować, był w olbrzymiej jaskini, bądź podziemiach. Ktokolwiek go porwał, musiał tu mieszkać! Chłopak przypomniał sobie palce porywacza. Miały długie i przy końcu zakrzywione paznokcie.
Czy to znaczy, że napadł mnie jakiś demon?! - wyszeptał nastolatek. - A jeśli tak, to jakim cudem był taki niski? I jak dostał się do wioski? Dlaczego akurat mnie wybrał? Może wyczuł, że nosze w sobie demona?
Blondyn miał właśnie dotknąć pieczęci, gdy usłyszał szelest. Coś zbliżało się do niego. Wkrótce w polu widzenia zamajaczyła niska postać. Teraz Naruto dopiero miał wątpliwości. Po drugiej stronie stał jakiś chłopiec. Postawił coś przy barierze. Uzumaki zadrżał. Był to koszyk z jedzeniem i kilka ubrań. Tylko, że wszystko to było powalane krwią. Przeniósł spojrzenie na nieznajomego. Z tego co widział, był niezwykle podobny do zwykłego siedemnastolatka.
Nie jesteś… nie jesteś człowiekiem, prawda?
Zaraz pożałował, że się odezwał. Istota spojrzała mu w oczy. Potem otworzyła koszyk i przerzuciła do niego ubrania. Jedzenie tylko przestawił na bok. Potem odeszła w bok i napiła się wody.
Dlatego było mi zimno! Podwodne jeziorko! - zamruczał Naruto.
Kiedy młodzieniec podszedł do bariery, chłopak patrzał z niepokojem w oczach. Czy to coś rzuci się na niego i potraktuje jako deser? Obcy przeniknął przez barierę, a raczej ona rozpłynęła się na ten jeden moment. Istota, widząc, że blondynek drży, podeszła do sterty ciuchów i złapała za czarne kimono. Zaniosła je chłopcu.
Chłopcze, ubierz się! Jeszcze się rozchorujesz, a nie chciałbym tego.
Dziękuje. - Naruto zamarł w połowie odbierania stroju.
To była ta ręka… te paznokcie, pardon szpony… Do zamglonego umysłu chłopca przebiła się myśl, że oto zjawił się porywacz we własnej osobie. W końcu odebrał szatę i założył ją. Podczas wiązania wydał okrzyk przerażenia. Rozsunął poły kimona. Nie mylił się. Jego pieczęć co chwilę lśniła!
Właśnie! Jesteś mądrym chłopcem, więc poskładaj wszystko do kupki. - obcy siedział i obserwował go.
Naruto spojrzał na niego. Mógł być jego rówieśnikiem, ale także nosicielem demona. A wiedział, że on jest najmłodszym nosicielem. A do tego pieczęć... dlaczego ona tak lśniła?
To wygląda, jakby Kyuubi kontaktował się z kimś. - powiedział po chwili.
Dokładnie. Skontaktował się z moją mamą i poprosił, byśmy zabrali cię do nas. Tam cię krzywdzono a u nas będziesz szczęśliwy.
U was, czyli gdzie? - Naruto poprawił kimono i skupił całą uwagę na obcym.
W naszym wymiarze, wymiarze demonów. Tam przeważnie żyjemy.
A dlaczego Kyuubi was poprosił? I jak się z wami skontaktował?
Była niedaleko i wyczuł mamę. To dlatego zemdlałeś. Zanim się obudziłeś, udało mi się porozmawiać z mamą i zgodziła się. Dlatego dotarłem do wioski i cię zabrałem. Silny jesteś. - obcy potarł ramię, gdzie dopiero teraz Naruto zauważył nasiąknięty krwią bandaż.
Naruto oparł głowę na ręce i patrzał na niego. Obcy robił dokładnie to samo. Taka wzajemna obserwacja trwała kilkanaście minut. W końcu nieznajomy uśmiechnął się.
Przyniosłem mleko, chleb i jakieś mięso z wioski niedaleko. Zgłodniałeś, Naru-chan? - podniósł się i podszedł do koszyka, wnosząc go do bariery.
Troszkę. Skąd znasz moje imię? - Naruto także wstał i podszedł bliżej.
Nie chciał się przyznać, ale był porządnie wygłodniały. Cały dzień trenował samotnie a potem ta kłótnia z Sasuke. I jeszcze nie wiedział, ile był nieprzytomny.
Kyuubi tak cię nazwał. Ja jestem Nero. - podał mu dłoń a Naruto niepewnie ją uścisnął. - Będziemy braćmi, wiesz? Cieszę się niezmiernie, czułem się tam samotny. - podał mu połowę mleka.
Braćmi? Nie boisz się mnie? Noszę w sobie demona…
Mojego ojca, więc nie mam jak się bać. - od niechcenia powiedział Nero.
Rozdział 5 - Rozmowa
Naruto zachłysnął się mlekiem i spojrzał zszokowany na Nero.
Ty…ty jesteś… synem… Kyuubiego?! - wystękał.
Tak. Dlatego wykonałem jego wezwanie.
Nero zajął się szykowaniem kanapek, więc Uzumaki mógł go obserwować. Miał szybkie ruchy i do tego był sprawny. Przypominał dzikie zwierzątko, ale mylił wygląd i poprawne słownictwo. Nie wiedział, co o tym myśleć. Ale, jeśli to syn Kyuubiego, to dlaczego wcześniej się nie ujawnił? Nero, jakby czytając w jego myślach, podał mu kanapki i rozsiadł się.
Jestem pół demonem. - rzucił od niechcenia. - Nasza mama to śmiertelna kobieta. Na imię ma Neo.
Jakim cudem Kyuubi związał się z człowiekiem? On jest olbrzymi...
Demony, te szlachetne oczywiście, mają to do siebie, że mogą przyjmować postać ludzi, ale z atrybutami demonów. Zapewne wiele razy słyszałeś opowieści o ludziach z ogonami czy błonami między palcami. To właśnie owe demony.
Nie dałoby się tego zamaskować? - Naruto przechylił głowę i wgryzł się w kanapkę. - Wtedy nikt by się nie zorientował.
Można, ale większość nie chce maskowania. Po co, nasz zapach i tak jest silniejszy i każdy wyczuje.
Fakt. - Naruto przypomniał sobie, jak ludzie w wiosce marszczyli nosy z odrazą, nieważne, ile razy się wykąpał. - To Neo i Kyuubi spotkali się, gdy on był w takiej ludzkiej formie?
Niezupełnie. Mama widziała walkę taty ze zdrajcą rodzinnego klanu. Pomogła mu. Dopiero po walce Kyuubi przybrał formę pół ludzką, by z nią rozmawiać.
I zostali parą? A skąd to imię dla ciebie?
Taki dupek z Konohy tak mnie nazwał na wiadomość, że jego chrześnica z innej wioski „puściła się z demonem”. Konkretnie nazwał mnie bękartem kundla i złośliwie mówił Nero.
Jak do psa?! O za cham! Chociaż… - Naruto zjadł i rozłożył się na posłaniu. - Neruś… ładnie brzmi… tak milutko… - ziewnął i zamknął oczy.
Kiedy zasnął, Nero spakował pozostałe jedzenie i owinął nastolatka owym prześcieradłem. Następnie sprzątnął jaskinię, nie chcąc zostawiać śladów. Wziął Naruto w ramiona i udał się do kręgu, z którego można było dostać się do ich wymiaru. Szybko przeniósł się tam i pomknął do domu. Wrogowie mogliby spróbować wykorzystać to, że Kyuubi jest zapieczętowany. Wkrótce dobiegł do zamku. Przesadził fosę i zatrzymał się na dziedzińcu.
Witajcie w domu, moje dzieci… mężu. - z cienia napłynął ciepły, kobiecy głos.
Pieczęć na ciele Naruto rozbłysła radośnie.
Rozdział 6. - Spotkanie z Neo.
Naruto drgnął, gdy pieczęć zaczęła go pobolewać. Jednak był to miły ból. Jakby demon się cieszył... Otworzył oczy i zamarł. Nero, widząc, że się obudził, postawił go na ziemi.
Witaj w wymiarze demonów, Naru-chan.
Uzumaki zaczął się rozglądać. Ten… pałac… był olbrzymi. Inaczej nie umiał nazwać tej budowli. Olbrzymie podwórze, a raczej dziedziniec. Wrota były spore. A potem zobaczył coś jeszcze.
Tu są dwa zamki? - zapytał zdezorientowany?
Tak. - z cienia napłynął głęboki, kobiecy głos. - W jednym mieszka Kyuubi w formie pełnej. Mniejszy jest w rzeczywistości skrzydłem i tarasem tamtego zamku. My tam mieszkamy.
Naruto spojrzał w tamtą stronę. Po chwili zauważył zbliżająca się sylwetkę. Kobieta uśmiechnęła się i wyszła całkowicie z cienia.
Witaj w domu, Naru-chan. Ja jestem Neo. - wyciągnęła do niego dłoń.
Naruto nieśmiało uściskał ją. Nie mógł się powstrzymać i uważnie obejrzał kobietę. Neo nosiła krótki strój, który bardzo przypominał mu kobiecy strój kąpielowy zapinany na szyi. Na nogach miała coś podobnego do pończoch, tylko z ładnie dopasowanymi dziurami i otworami. Buty sięgały kostki. Dopiero jak się przyjrzał zauważył, że od pasku odchodzi bardzo cienka i przeźroczysta osłonka na biodra. W jednej ręce Neo trzymała laskę kapłanki. Na dłoniach miała materiałowe rękawiczki, przechodzące prawie pod łokieć. Na ramionach również jakieś strzępy materiału imitujące rękawy. Po ocenie stroju spojrzał na twarz. Miała duże oczy. Ich kolor był jakby wymieszany brąz z szarym. Miała również długie, stalowoszare włosy, ukryte pod materiałem płaszczyka, również postrzępionego na wzór rękawów. Naruto zagwizdał cicho a Nero oraz jego matka unieśli brwi.
Kyuubi ma gust. Wybrał sobie piękną żonę. - Uzumaki uśmiechnął się. - A ja będę miał piękną mamę. Będę musiał być o nią zazdrosny, by jej obcy nie podrywali.
A dziękuje. - Neo zachichotała. - Zaprowadzę was do domu. Odświeżcie się, przebierzcie i zejdźcie do jadalni. Zjemy coś. A potem pokaże ci zdjęcie Kyuubiego. Spodoba ci się pół ludzki wygląd taty.
Naruto kiwnął głowa i poszedł niepewnie za nią. Nero szedł koło niego. Kiedy weszli do ich domu, Uzumaki westchnął. Mimo, iż był mniejszy od tamtego, to i tak pomieszczenie było olbrzymie. Neo podała mu plan budynku.
Tu masz zaznaczony swój pokoik. Nie jest zbyt duży, ale nie miałam czasu innego przygotować.
Nie szkodzi. - Naruto uśmiechnął się.
Dzięki mapie poradzisz sobie w domu. Nie będę zbytnio cię niańczyć, gdyż samotne wędrówki z mapą szybciej nauczą cię, co i gdzie się znajduje. Wiem z doświadczenia. Do zobaczenia za trzy godziny w jadalni. - pokazała mu na mapie jadalnie oraz hol, gdzie się obecnie znajdowali.
Nero minął go i pobiegł po schodach. Neo machnęła mu dłonią i także ruszyła śladem syna. Naruto spojrzał na mapę. Wiedział, iż mają rację. Był shinobi i z mapą łatwiej się zorientuje niż z oprowadzania. Powoli, chociaż bardzo starannie, znalazł trasę na mapie i ruszył po schodach. Według mapy, sypialnie znajdowały się na trzecim piętrze oraz poddaszu. Te z poddasza to były „sypialnie zapasowe”. Wspiął się więc na trzecie piętro i ruszył w prawo. O dziwo, zderzył się z czymś. Zamrugał i cofnął się zaskoczony. Rozejrzał. Znajdowały się tam jedne drzwi, teraz oznaczone tabliczką „Naru-chan”. Obejrzał się. Identyczne były po przeciwnej stronie, przy czym na tamtych była namalowana wataha dzikich psów. Kiedy wracał spojrzeniem do swoich drzwi, zauważył dokładnie naprzeciwko schodów trzecie drzwi. Na tabliczce pisały dwa imiona, czyli tam mieszkała Neo i Kyuubi. Wzruszył ramionami i nacisnął klamkę swoich drzwi. Otworzyły się. Kiedy wszedł do środka, zamknął drzwi i odwróciwszy się do pokoju, zamarł. Jeśli to miał być „mały pokoik”, to on nie chciał wiedzieć jak wygląda „duży pokój”! W tym pokoiku lekko zmieściłoby się jego mieszkanie… ba, cały blok! Przeszedł przez korytarzyk. Po lewej były drzwi, ulokowane na skosie korytarza. Zajrzał tam i odkrył wnękę z butami i kapciami. Były też płaszczyki, parasolki i nakrycia głowy. Po drugiej stronie, w identycznym skosie, były inne drzwi. Tam za to znajdował się łazienka. I to gustownie urządzona. Była tam olbrzymia wanna wbudowana w podłogę. Wszędzie kafelki i eleganckie meble. Oświetlenie też było piękne. Lampy wyglądały jak dziewięć ogonów Kyuubiego, otaczających jakąś szklaną rurkę z cieczą wewnątrz. Każda lampa dawała inny odcień światła. Wyszedł z łazienki. Po opuszczeniu korytarzyka trafił do salonu. Meble były jasne. O dziwo było tam radio z którego leciała spokojna muzyka. Wyszedł na taras, który dostrzegł po lewej stronie. Miał tam mini ogród oraz miejsce do opalania się. Wrócił o salonu i ruszył do ostatnich drzwi. Odkrył sypialnię z olbrzymim łóżkiem. Tu także znajdowały się drzwi. Po lewej miał wnękę z ubraniami. Po prawej zaś była druga łazienka. Nie było tam wanny tylko prysznic, meble i sedes. Wzruszył ramionami i wrócił do pierwszej łazienki. Nalał wody do wanny i rozebrał się. Kiedy zanurzył się w wodzie odkrył, iż ta woda zawiera sama w sobie dodatek zapachowy oraz płynu do kąpieli. Pozwolił sobie na półgodzinne leniuchowanie. Następnie wyskoczył z wanny i wytarł się ręcznikiem. Owinięty w ręcznik wrócił do sypialni i otworzył garderobę. Teraz dokładniej przyjrzał się ubraniom. Nie było nigdzie jego dresu. Ale za to ubrania zostały wykonane z delikatnego i miękkiego materiału. Starannie przejrzał je i dokonał wyboru. Ubrał czarne bokserki i skarpetki. Na tyłek wdział brązowe spodnie z rozszerzonymi nogawkami. Sięgały aż do podłogi. Na górę narzucił pomarańczowo-brązową bluzę z szerokim kołnierzem. Na stopy założył brązowe półbuty. Potem wrócił do salonu i złapał za mapę. Usiadł na sofie i zaczął ją dokładnie studiować. Jadalnia znajdowała się na parterze. Na pierwszym piętrze były pokoje użytkowe i dwie sypialnie gościnne, z osobnym wejściem w nie. Na drugim sala treningowa. Na trzecim oni mieszkali. Na poddaszach mieli letnie pokoje, suszarnię oraz przejście naziemne do domu Kyuubiego. Ogrody też był spore, do tego mieli dwa baseny i jeziorko z plażą. Było też oczko wodne z rybami i staw. Spojrzał na zegarek i odkrył, że minęły już dwie godziny. Postanowił wyjść wcześniej z pokoju do jadalni. Zwinął mapę i podszedł do wyjścia. Ledwo zamknął za sobą drzwi, gdy coś dmuchnęło mu w kark.
Aaa! - pisnął.
Naru-chan, nie bój się. To tylko ja! - Nero zachichotał.
Naruto spojrzał na niego z urazą i zaraz zamrugał. Nero przebrał się i wyglądał inaczej niż podczas pierwszego spotkania. Teraz miał na sobie luźne spodnie z klamerkami i biały podkoszulek na ramionach. Całość uzupełniała kurtka z takiego samego materiału co spodnie, obszyta białym futerkiem. Nero uniósł brwi na jego minę.
Co? - spytał głupio.
Wyglądasz inaczej niż wówczas. - Naruto przeniósł spojrzenie na jego włosy.
Bo byłem zmęczony, spocony i brudny. Teraz jestem już sobą.
Myślałem, że masz czarne włosy. - powoli ruszyli w stronę schodów
Nie, mam brązowo-rude. - Nero przepuścił go po schodach.
Razem udali się do jadalni. Neo już tam była, sącząc elegancko kawę.
Jak się podoba pokoik? - spytał Naruto.
Jest ogromny. - Naruto usiadł na sofie. - Nie tak wyobrażałem sobie mały pokoik. W tym się może spokojnie zmieścić mój blok.
Ma rację, on mieszkał w opłakanych warunkach. Ciesz się, że nie widziałaś szmat, jakie nosił. Jakieś obskurne i rażące pomarańczą.
Naruto skulił się. Nie spodziewał się tego, że jego ubrania były tak postrzegane.
Może i nie były ładne, ale za to wygodne. - zaoponował nieśmiało.
Możliwe, ale teraz ubranka masz i ładne i wygodne. - Neo odstawiła filiżankę na stół. - Kolacja jest gotowa, chodźmy więc do jadalni.
Naruto podniósł się wraz z Nero i ruszyli za nią. Zastanawiał się, czy coś go jeszcze zaskoczy i uznał, że nie. Zmienił zdanie, jak zobaczył jadalnię i zastawiony stół. Nieśmiało usiadł i popatrzał w talerz przed sobą. Na szczęście nie było tam kompletu sztućców. Ot, zwykła łyżka, łyżeczka, widelec i nóż. Zaś potraw nie mógł ogarnąć. I sałatki warzywne, owocowe, mięso, ziemniaki, makaron, rosół, jakieś pieczywo. Z zapałem zabrał się do pałaszowania. Neo tylko uśmiechała się. Zarówno Nero jak Naruto jedli tak, jakby miesiąc głodowali. Jej to nie przeszkadzało. Kiedy chłopcy najedli się, wstała.
Naruto, chodź ze mną.
Dobrze.
Naruto wstał i posłusznie ruszył za nią. W salonie Neo zatrzymała się przed obrazem.
Narysowałam ten obraz, kiedy nosiłam pod sercem Nero. Kyuubi pozował mi do niego. - powiedziała czule, głaszcząc ramę.
Naprawdę?! - Naruto spojrzał na obraz.
To Kyuubi w pół ludzkiej formie. - Neo uśmiechnęła się.
Naruto zamarł. Tak wygląda Kyuubi? Przyjrzał się dokładniej. Mężczyzna z obrazu miał czerwone włosy i oczy. Na sobie zielone kimono. Siedział na jakieś skale. Jego dziewięć ogonów owijało się wokół niego. Miał również uszy. Nie przypominały mu lisich, tylko kocie.
Wygląda prześlicznie. A także groźnie. - Naruto obejrzał się.
Chciałbyś posłuchać naszej historii? - Neo usiadła wdzięcznie na sofie.
Oczywiście. - chłopak od razu podszedł i usiadł koło niej.
Rozdział 7. - Historia Kyuubiego i Neo.
Nero przewrócił oczami. Wprawdzie nigdy nie słyszał, by matka opowiadała mu o tym, to jednak nie widział w tym nic nadzwyczajnego. W świecie demonów było pełno takich par. Chociaż ponoć to Neo i Kyuubi byli pierwszą.
Więc, co chciałbyś wiedzieć? - Neo pacnęła Nero w tyłek. - Co przewracasz ślepkami? Ty niedobry synu?
Mama, nie podrywaj mnie. - Nero usiadł koło Naruto.
Może po kolei, bo nie wiem co jest ważne a co nie?
No więc. Urodziłam się w wiosce piasku. Od początku rodzice przeznaczyli mnie na kapłankę. Ja chciałam być zwykłą ninja. Nie uśmiechało mi się ganianie za demonami.
I nie radziłaś sobie przez to z nauką. - zauważył Nero, który akurat znał tę część.
Cicho tam! - Neo rzuciła go cukierkiem. - Niestety, upór ojca doprowadził do tego, że skończyłam tę głupią szkołę.
Naruto przygryzł wargi. Znał takie postępowanie aż za dobrze. W końcu jego też męczono… tylko z innej strony. Jego zmuszano do trzymania się z daleka od ninja i niszczono mu plany zostania Hokage. Teraz, jak o tym pomyślał, zdziwił się. Już nie chciał wracać do wioski. Może i spędził tutaj zaledwie jeden dzień, ale czuł się wspaniale. Z dala od osób, które go obrażały. Otrząsnął się z zadumy i spojrzał na Neo, która cierpliwie czekała, aż znów skupi na niej uwagę.
Przepraszam. - chłopak zarumienił się.
Nie szkodzi. - Neo zachichotała. - Kontynuując, musiałam chodzić na misję. Najpierw słabsze, potem wyższej rangi. Dwa lata po rozpoczęciu pracy jako kapłanka, niedaleko pewnej wioski pojawiły się ślady walk. Uznano, że powinnam tam iść.
Zgodziłaś się?
Tak, głównie po to, by mieć spokój. Planowałam również uciec od ojca. Zazwyczaj towarzyszył mi w wyprawach, ale wtedy atakowano wioskę i musiał zostać. Dostałam jako strażnika młodego, ale dobrego ninja.
To kapłan musi mieć strażnika? - Naruto zamyślił się.
Tak. Ktoś musi ochraniać go przed napastnikami. Kapłan ma walczyć z demonem, gdyby musiał tracić czas na ludzi, kiepsko by z nim było. Poza tym, po zaklęciach kapłan jest wyczerpany i ktoś musi się nim opiekować, aż odzyska formę.
Aha. I znalazłaś źródło tych walk?
Mamo, idę trenować. Pa. - Nero wybiegł do ogrodu a Neo zachichotała.
Baw się dobrze - zawołała do syna. - Tak, znalazłam. To był Kyuubi. Walczył ze zdrajcą rodziny. Obserwowaliśmy ich z ukrycia. Przeciwnik Kyuubiego stosował wredny manewr. Mianowicie gdy ten był rozpędzony, zmieniał się w półludzką form a gdy tylko Kyuubi minął go, powracał do zwykłej. Zirytowało mnie to oszukiwanie. Dlatego, gdy znów to zrobił, cisnęłam w niego laską. Tak go to zaskoczyło, że zamarł. A potem rzucił się na mnie. Niecały metr przede mną wyleciał w górę a Kyuubi trafił go strumieniem czakry.
A tobie się nic nie stało? - Naruto złapał za ciasteczko.
Częściowo nie. Bowiem ten demon, nim dostał atakiem czakry, to strzelił w nas. I w wyniku tego zarówno Kyuubi i ja wpadliśmy w jakąś szczelinę.
Naruto zachichotał i Neo mu zawtórowała. Bawiła się nożem, wycinając wzorek w drzewie.
W każdym razie obudziłam się w sypialni Kyuubiego. W tym domu. I już tu zostałam. Inne demony strasznie się złościły, ale z czasem im przeszło. A jak urodził się Nero, były w szoku.
Czy Nero może zmieniać formę? - Naruto zaciekawił się tym aspektem.
Tak, ale to go wyczerpuje. Dopiero za rok stanie się dorosły według demonicznego prawa i nie będzie mu to sprawiało problemów.
A co ze mną? Nie będą rozgniewani, tak jak na ciebie? - Naruto spojrzał na nią uważniej.
Będą, dlatego mam propozycję. Czy chcesz poddać się rytuałowi i stać półdemonem? Z krwi mojej i Kyuubiego? - Neo spoważniała. - Podczas tego rytuału można by również wydobyć z Twego ciała Kyuubiego, bez uszczerbku na twym zdrowiu. Zastanowisz się nad tym?
Ta… tak.
Neo wstała i ruszyła w stronę ogrodu. Naruto jakiś czas siedział w salonie i rozmyślał. Miały stać się pół demonem? I wtedy Kyuubi wyszedłby z jego ciała? Uśmiechnął się i wstał. W ogrodzie ruszył na poszukiwanie Neo. Zanim ją znalazł, zdążył się spocić i zwiedzić cały teren. Neo zachichotała, jak go zobaczyła.
Biegałeś? - Zamknęła książkę.
Można to tak ująć. Szukałem cię. - Naruto opadł na trawę i obserwował szare chmurki na czarnym niebie. - Tu nie ma błękitnego nieba, tylko czarne?
Dokładnie. Po co mnie szukałeś? - Neo stanęła nad nim.
By ci powiedzieć, że się zgadzam. Chce być pół demonem i chce, by Kyuubi był wolny. - Naruto uśmiechnął się.
Kobieta jakiś czas milczała. Potem zaś skoczyła i poderwała go z ziemi. Zakręciła się z nim. Naruto westchnął i zaczął się śmiać. Po chwili pokazał się Nero, zwabiony piskami Uzumakiego. Neo podała mu go i opuściła ich, tłumacząc się chęcią poczytania o rytuale. Naruto powiedział Nero o pomyśle i jego zgodzie. Chłopak ucieszył się niezmiernie.
Gdzie byłeś do tej pory? - Naruto oparł się o niego.
Trenowałem.
Naprawdę?! Mogę z tobą?! - Naruto podskoczył jak małe dziecko.
Możesz.
Nero odwrócił się i ruszył wąską ścieżką. Uzumaki pobiegł za nim.
Twoja mama mówiła, że będziesz mógł zmieniać formę.
Tak, ale inaczej niż tata. On zmienia w półludzką i właściwą, czyli demona. Ja będę mógł właściwą - ludzką, i pół ludzką pół demona. - Nero wyjaśnił mu. - Ty również będziesz tak się zmieniał. Ale masz ten plus, że od razu tak będzie. Ja muszę zdać egzamin z panowania nad mocą.
Znaczy mam lepiej czy gorzej? - Naruto uśmiechnął się niepewnie.
Lepiej! Będziesz bezpieczniejszy. - Nero podał mu picie. - Tu nie jest zbyt bezpiecznie.
Dlaczego?
Ciągle cię atakują. Ciągle próbują zabić. Mało dzieciaków dożywa mianowania.
Kiedy masz? - Naruto usiał na razie na ławce.
Za miesiąc egzamin. A ty za dwa tygodnie rytuał, to najbliższy termin. To co, trenujemy, czy się obijamy?
Naruto zdjął sweterek i został w samej koszulce. Wskoczył na trawę, naprzeciwko Nero. Obaj spięli się i przygotowali do ataku...
8. Trening z pół demonem.
Nero spiął mięśnie. Dotąd nie zapomniał, jak Naruto bronił się w swoim domu w tej wiosce. Za to Uzumaki był na granicy szczęścia. Zawsze cieszyła go walka z silniejszym przeciwnikiem. Wiedział też, że tym razem Kyuubi mu nie pomoże. Czuł bowiem, że ten jedynie podłączył się pod jego wzrok i słuch, nie dając w zamian żadnej mocy. Zapewne chciał sprawdzić, jakie obaj poczynili postępy. Skupił się na Nero. Walka równego z równym. Ugiął nogi i w tej samej chwili Nero zaatakował. Naruto - zamiast odskoczyć, co zrobiłby każdy atakowany - jedynie kucnął i uderzył przeciwnika kopniakiem w brzuch. Ten odleciał kawałeczek i zatrzymał się na trawie. Spojrzał ostro na Naruto
Naru-chan, mimo iż będziesz mym bratem, nie będę miał litości.
Wzajemnie. Teraz ja atakuje!
Nero prychnął pod nosem. Uprzedzać o ataku. Kiedy Naruto skoczył, Nero pewnie zaatakował go. Ku jego zdziwieniu, postać Uzumakiego zamieniła się w szarą mgłę. Zanim zdołał cokolwiek zrobić, usłyszał głos Naru-chan za sobą i chłopak podciął mu nogi silnym kopniakiem. Następnie zasypał go gradem ciosów…
***
Neo zacisnęła szczęki. Ojciec jej męża był okropnie uprzedzony. Teraz też nie chciał się zgodzić na rytuał. Już miała rzucić jakąś ciętą ripostę, gdy zadźwięczały szyby a przedmioty na szafkach zaczęły się przesuwać. Równocześnie w komnacie jej teścia zjawił się demon.
Panie, jakaś porządna walka na terenie domu Kyuubiego.
Neo odwróciła się i ruszyła na taras. Nero i Naruto zapewne już trenowali. Ale czy nie przesadzą? Odpowiedź nadeszła błyskawicznie, tylko ich ujrzała. Ich czakra uszkadzała wszystko, wywołując niewielkie trzęsienie gruntów. Zachichotała. Po chwili zauważyła wysłannika teścia. Demonek zatrzymał się przy niej i obserwował starcie.
Nie używają żadnej broni? To sama siła? - spojrzał na nią.
Nie. Naru-chan chce zostać pół demonem. W wiosce go nie akceptowali. Poza tym, ma dużo czakry.
Za silny jak na człowieka. I twierdzisz, że Kyuubi jest w nim? - znów spojrzał na chłopaków, wymieniających ciosy pięścią.
Ale teraz mu nie pomaga. Tylko obserwuje walkę. Ocenia trening i zdolności Nero.
Powiem władcy. Trzeba dopuścić chłopaka do tego rytuału. Inaczej ludzie go zmarnują. Poza tym, nie można pozwolić, by został kapłanem!
Demonek odleciał a ona wychyliła się i dalej ich obserwowała.
***
Nero niemal nie jęknął. Jego ramię aż drżało z wyczerpania. Z tego co widział, Naruto skumulował czakrę w kończynach i regulował jej siłę podczas ataków i obrony. Miał dzięki temu przewagę. Jego ciosy były silne, za to czakra neutralizowała ataki Nero. Pół demon czuł zmęczenie. Mięśnie mu drżały. Ale Naruto także był osłabiony. Tracił czakrę, mimo posiadania sporych zasobów. Nero nie zamierzał się jednak poddać. Ale za każdym razem, jak atakował, Naru-chan odpowiadał tym samym. Pięścią na pięść, kopniakiem na kopniak. W końcu szala zwycięstwa przechyliła się na jego stronę. Udało mu się złapać Naruto za nogę. Ale nie mógł długo się cieszyć. Uzumaki odbił się drugą nogą i kopnął nie spodziewającego się tego Nero prosto w twarz. Obaj upadli. Zanim jednak wstali, rozległ się głos Neo.
Dość!
Spojrzeli w górę. Kobieta stała na tarasie, obserwując ich. Widziała, że obaj nie zamierzają zrezygnować. Ale czuła, że nie mają sił a nie chciała, by się skrzywdzili.
Zobaczcie, jak poniszczyliście plac treningowy. Wystarczy na dzisiaj. Naruto musi oszczędzać się do rytuału.
Chłopcy rozejrzeli się. Faktycznie, teren był zniszczony. Obaj przybrali odpowiednio skruszone minki.
Idźcie się odświeżyć, wieczorem widzę was na kolacji. O ile wstaniecie z drzemki, w co wątpię.
Nero podszedł do swoich rzeczy.
Idziesz do mnie? Zobaczysz jak mieszkam.
A mogę? - Naruto narzucił na ramiona sweterek.
Nero kiwnął zachęcająco głową i ruszyli do domu. Naruto znał już w miarę drogę do pokoi, więc był tam pierwszy. Podszedł do drzwi z wymalowana watahą psów.
To takie małe zboczenie w związku z imieniem.
Nero wyminął go i otworzył drzwi. Kiedy Naruto wszedł do środka, poczuł się jak na polanie w lesie. Na ścianach wymalowany był las. Pełno roślin w doniczkach. Ba, nawet wiewiórki biegały po wyższych roślinach. Ale układ pokoju był taki sam, jak jego. Jedyną zmianą była wielkość. Nero miał dwa razy większy pokój niż on. W międzyczasie Nero pociągnął go do łazienki i tam Uzumaki znów doznał wstrząsu. Był tylko sedes i stoliczek z pieńka. Natomiast za wannę służyło jeziorko z wodospadem, wbudowanym w ścianę.
Jak?!
Wylot w ścianie obudowany jest kamieniami z dna jezior. Natomiast przy tych kamieniach kończy się rura z wodą.
Czyli to tylko taka sztuczka, to nie prawdziwy wodospad?
Nie. - Nero uśmiechnął się. - Ale trawa prawdziwa. Ona tu rośnie, bo jest naznoszona ziemia.
Naruto spojrzał na niego w samą porę, by zobaczyć jak ten ściąga z siebie kurtkę i rzuca na stołek. To samo zrobił z koszulką.
A ty co? Zamierzasz kąpać się w ubraniu? - zachichotał, rozpinając spodnie.
Nie... już. Zapatrzyłem się. - Naruto zarumienił się i położył na trawie sweterek.
Aż tak podoba ci się moje ciało? - Nero zamruczał mu do ucha, obejmując go.
Uzumaki delikatnie obrócił się i spojrzał na niego.
Nero, to nie tak. Po prostu zawsze kąpałem się sam i nie wiem, co robić.
Nigdy nie kąpałeś się samotnie. Zapominasz o tacie.
No tak… gdzie kładziesz tę palce, co?! - Naruto złapał dłonie Nero, majstrujące przy jego spodniach.
Rozbieram cię do kąpieli, a co? - Nero zaśmiał się z jego reakcji.
Uzumaki zarumienił się jeszcze bardziej. Pół demon podszedł przed niego i zdjął mu przez głowę koszulkę, nie omieszkając polizać po karku i przygryźć ucho. Potem dmuchnął mu na szyję i przykucnął przed nim. Naruto odwrócił głowę. Wolał nie wiedzieć, co go czeka. Już wcześniej, kiedy korzystał z energii Kyuubiego, miał okazje poznać świat demonów z jego wspomnień. Wiedział, że mają nietypowe podejście do spraw łóżkowych. Z drugiej strony, Nero był naprawdę przystojny i nie wiedział, co zrobić. Postanowił w końcu być całkowicie bierny.
Zachowujesz się, jakbym miał cię zgwałcić, wiesz? - Nero chuchnął mu na czoło.
Naruto spojrzał na niego i odkrył, że ten już stoi z jego spodniami i bielizną. Położył je na reszcie ubrań. Potem wziął Uzumakiego w ramiona i wskoczył z nim do jeziorka. Naruto piszczał i chlapał go jak małe dziecko. Potem udali się do sypialni Nero. Naruto rozłożył się na olbrzymim łóżku. To było abstrakcyjne - wielkie łóżko z kolumienkami pośród roślin leśnych. Nero rzucił się koło niego i przytulił go. Kiedy Naruto zasnął, oblizał się łakomie. Miał ochotę na „braciszka”. Pochylił się delikatnie i polizał go w sutka. Naruto nie obudził się. Potem zjechał niżej, na biodra, sprawnie omijając pieczęć. Muskał mu je ustami, jednocześnie gładząc uda i ramiona.
Nero, jak chcesz się zabawić, to baw… ino szybko. Spać mi się chce. - Naruto rozchylił nogi i równocześnie zasłonił ramieniem oczy.
Obudziłem cię. Wybacz.
Nero, nie doczekawszy się odpowiedzi, ulokował się między nogami Uzumakiego i polizał główkę jego penisa. Naruto spiął się i jęknął, więc czym prędzej pochłonął go w całości. Nie chciał go stresować jeszcze bardziej. Wkrótce poczuł jego rękę we włosach. Przyspieszył ruchy, oczekując na jęki, które zazwyczaj wydawały jego partnerki. Jednak nie usłyszał ich. Za to poczuł spięcie mięśni Uzumakiego i blondyn po chwili doszedł, chwytając spazmatycznie powietrze. Nero uniósł się i zawisnął nad nim. Chciał go przeprosić, ale Naruto ubiegł go.
Wiem. Widziałem to we wspomnieniach Kyuubiego, gdy razem walczyliśmy. Demony lubią igraszki w łóżku, niezależnie od pokrewieństwa i płci. - uśmiechnął się smutno.
Wybacz. Nie chciałem tego wymusić.
Nie martw się. Może miałem na to ochotę? Nie wiesz tego.
Nero wytrzeszczył oczy, ale Naruto odwrócił się do niego tyłkiem i zasnął. Pół demon chwilkę wpatrywał się w kształtne cztery litery przyszłego brata, po czym zaśmiał się i położył obok. Wtulił się w ciepłe ciało Uzumakiego i również zasnął.
Rozdział 9 - Miasto demonów
Nero uśmiechnął się i przeciągnął niczym kotek. Spojrzał ciepło na Naruto i pogłaskał mu włosy. Naruto machnął ręką, jakby odganiał się od owada.
Wstawaj, Naruto. Mama będzie się wydzierała.
Nieee. - Uzumaki zakrył głowę kołdrą.
Naru-chan! Rusz się.
Nero uszczypnął go w pupę i Naruto podskoczył w pościeli. Zaraz usiadł, pocierając oczy.
Co?
Mama nas zabije, jak nie przyjdziemy na śniadanie. Wstawaj.
Śniadanie? A nie kolację? - Naruto ziewnął.
Kolację przespaliśmy. Jest ranek.
Naruto w końcu rozbudził się na tyle, by wyskoczyć z piskiem z łóżka. Nero podał mu jego ubrania i Naruto, zarzuciwszy je szybko na plecy, pobiegł do siebie przebrać się. Nero zaś zszedł do jadalni, gdzie Neo kończyła właśnie jeść. Spojrzała tylko na niego i prychnęła. Wkrótce dołączył do nich Naruto.
Spałeś u Nero? Szukałam cię dzisiaj rano i nie było cię w pokoju. - Neo złapała za ciastko.
Tak. Przepraszam za kłopot…
To nie kłopot. Ale mam do ciebie sprawę.
Jaką, mamo? - aż zadrżał, mówiąc to słowo.
Rozmawiałam wczoraj z ojcem Kyuubiego. Chce się dzisiaj z tobą zobaczyć. Po śniadaniu ubierz się jakoś gustowniej. Nero ci pomoże. Za godzinę idziemy do niego.
Naruto zamarł. Miał spotkać ojca Kyuubiego. Spojrzał na Nero, który bezgłośnie wyszeptał, by się pospieszył. Dlatego szybko zjadł i pobiegł do pokoju. Jego brat zamknął za nim drzwi.
O rany. Dziadek rzadko udziela audiencji. Ale masz fajnie. - podszedł do łazienki i napuścił mu wody. - Myj się. Ja przejrzę twoje ubrania.
Naruto wskoczył do wody i ponownie się umył. Tym razem bardzo dokładnie. Gdy skończył, wytarł się do sucha i wbiegł nago do sypialni.
Mam dla ciebie idealny komplet. Taki pasujący do przyszłego pół demona.
Naruto usiadł na łóżku. Nero pokazał mu najpierw bieliznę. Były to delikatne slipki w odcieniu nieba. Do tego były, również niebieskie, skarpetki. Uzumaki założył je. Następnie dostał bardzo obcisłe i rozciągliwe spodnie, tym razem ciemnoniebieskie. Taki sam kolor miała również bluza, w torsie obcisła a na ramionach szeroka. Całość dopełniały białe półbuty oraz biała osłonka. Zakładało się ją na tors i przewiązywało pasem. Z przodu i z tyłu miała cztery rozcięcia, do połowy łydek. Na koniec założył mu na czoło białą opaskę. Cofnął się i obrzucił Uzumakiego oceniającym spojrzeniem.
Coś mi brakuje… wiem
Podszedł do szafki i wydobył osłonki na nadgarstki. Założył je chłopcu i dopiero wówczas uznał, że wygląda idealnie. Zabrał go do korytarza, gdzie stała Neo, również elegancko ubrana.
Próbowałam załatwić transport, ale każdy się wycofywał.
Dlaczego? - Nero zmarszczył brwi.
Tee mi powiedział. Władca zakazał im zbliżać się do Naruto, dopóki nie wyda innego rozkazu. Czeka więc nas przez to spacerek.
Naruto niepewnie ujął dłoń kobiety i pozwolił się wyprowadzić z domu. Ruszyli do furtki i wyszli na ulicę. Naruto po raz pierwszy widział miasto demonów. Domy były umieszczone raczej nieregularnie. Kilkanaście demonów wyglądało na drogę. Wszystkie obserwowały go z ciekawością. Kilku oblizało się lubieżnie, poruszając dłońmi i wiedział, co robią. Instynktownie wyprostował się i odwrócił wzrok.
Neo? - wyszeptał.
Nie przejmuj się. To typowe jak widzą coś nowego. Szczególnie, jak to nowe jest przystojne. - Neo uśmiechnęła się.
Dlatego jest zakaz zbliżania się do mnie?
Także. Ale głównie chodziło o to, byś dotarł bezpiecznie do władcy.
Naruto znów skupił się na miasteczku.
Ile tu żyje demonów?
To stolica naszego świata. Prawie dwa tysiące demonów. Plus służba i niewolnicy.
Niewolnicy? - Naruto tak skupił się na rozmowie, że niemal nie wywrócił się.
Porywani i sprzedawani na targu z twojego świata. Staramy się ich nie krzywdzić, zakup dobrego niewolnika nie jest wcale taki łatwy.
Jak wygląda taki zakup?
Najpierw idzie się do urzędu i wypełnia wniosek. Następnie kupuje się tak zwane wizjery, czyli ludzkie fotografie wraz z opisem danej osoby i wybiera się najlepszego. Wpłacamy potem kwotę „szkoleniową”, czyli koszt porwania, sprowadzenia oraz przygotowania do pracy niewolnika. Dopiero potem kupujemy go oficjalnie i zostaje nam przekazany do pracy. Oczywiście liczą się też dochody, bo musimy go utrzymać. To nie tak jak ludzie, że kupią psa a potem siedzi głodny i wyziębiony na deszczu pod drzwiami.
Dbacie. - Naruto odetchnął z ulgą.
Owszem. Ma trzy posiłki dziennie, dwie przerwy w pracy, pracuje tylko 12 godzin. Ma swój pokoik, opiekę medyczną, ubezpieczenie i jak osiąga odpowiedni wiek, to może być zastąpiony innym ale zostaje na utrzymaniu. W sumie ma lepiej niż w swoim świecie.
No tak. A jakieś wydatki on ma?
Ma. Dostaje kartkę, czyli stałą kwotę plus nagrody za pracę. Może to wydać w dzielnicy niewolników. To takie skupisko sklepów. Więcej ci wyjaśnię, jak będę cię szkoliła do rytuału.
Dobrze. Daleko jeszcze?
Nie. Jesteśmy już przed zamkiem.
Naruto dopiero teraz zobaczył, że przeszli przez główną ulice i stoją przed otwierająca się właśnie bramą. Weszli i zaraz dołączył do nic demon. Poprowadził ich korytarzami aż do gabinetu władcy. Tam Neo spojrzała na niego.
Gotów?
Ta…tak - Naruto przełknął ślinę.
Demon zapukał i otworzył im drzwi.
Rozdział 10 - Spotkanie z królem
Naruto sam nie wiedział, co ma oczekiwać. Wiedział, że demon raczej będzie w zwykłej formie. Ewentualnie przybierze pół demoniczną postać. Kiedy więc otworzyły się olbrzymie wrota, spojrzał z rozpaczą na Neo.
Nie bój się. Dziadek nic ci nie zrobi. - łagodnie popchnęła go do środka.
Naruto nieśmiało przekroczył próg i rozejrzał się. Pokój był wielkości jego mieszkania. Przy biurku siedział wysoki, brązowowłosy mężczyzna.
Neo, zostaw nas samych.
Kobieta spojrzała niepewnie na Uzumakiego, po czym lekko skłoniła głową i opuściła pomieszczenie. Naruto niepewnie spojrzał na mężczyznę. Przełknął ślinę.
Dzień dobry… - zaczął nieśmiało.
W końcu chyba nawet demony jakoś się witają. Jednak ten nie zareagował i Naruto zaczął niepewnie się kręcić pod jego spojrzeniem. W końcu jednak zlitował się nad chłopcem.
Rzucałem dźwiękoszczelne zaklęcia. Nie chcę raju dla demonów podsłuchujących. Chodźmy na taras.
Demon wstał i ruszył do oszklonych drzwi. Jego ogony dumnie uniosły się, by nie szurać po podłodze i chłopak mógł je policzyć. Wytrzeszczył oczy na nie. Potem zdał sobie sprawę, że stoi jak kołek pod drzwiami, i pobiegł za mężczyzną. Z tarasu widać było całe miasto. Naruto wychylił się przez barierkę i obserwował demony, obecnie tłumnie poruszające się po ulicach. Dostrzegł również skupisko niskich budynków i zatrzymał tam wzrok. W ostatniej chwili poczuł coś miękkiego w pasie. Spojrzał w dół i zdał sobie sprawę, że niemal nie spadł, tak się wychylał. Ocalił go od tego jeden z ogonów mężczyzny, który siedział przy stole z owocami i kawą i wciąż go obserwował.
To w tych niskich budynkach są sklepiki dla niewolników, czy szkolenia dopiero co sprowadzonych osób? - wskazał je palcem.
Władca wychylił się lekko, by sprawdzić co pokazał i uśmiechnął się.
To jest ośrodek, gdzie płaci się za wizjery oraz składa wnioski o niewolników. Miejsca, o których wspomniałeś są gdzieś indziej.
Rozumiem. - Naruto przesunął się i zeskoczył na taras.
Ogon władcy puścił go. Mężczyzna obserwował Uzumakiego, jak grzecznie staje przy nim.
Może byś usiadł? - zasugerował mu, gdy kilka minut trwali w takich pozycjach.
A nie urazi to pana? W końcu jestem słabszy i młodszy i na pewno o wiele niższy pozycją. To chyba niestosowne siedzieć przy tak ważnej osobie, jak równy z równym. - Naruto się zawahał.
Wolałbym, żebyś usiadł. Nie ma sensu, byś cały dzień stał. - władca nie powiedział ani słowa.
Spodobało mu się, że chłopiec jest miły i dobrze wychowany. Zupełnie jak Nero. Neo doskonale wychowała syna. Nieważne, jak był wściekły, zawsze to zamaskował. Teraz ten blondynek… również sprawiał wrażenie wychowanego na ten sposób. Ale pamiętał wczorajszą panikę w mieście, gdy Nero i on trenowali. Obaj są doskonałymi wojownikami. Raport zaniepokoił go troszkę. Czujniki nie wykazywały aktywności jego syna, więc dzieciak walczył z Nero samodzielnie. Miał sporą moc. Nagle przed nosem pokazała się dłoń, która sprawdziła mu gorączkę.
Proszę Pana, wszystko w porządku. Zbladł Pan strasznie. - Naruto stał przy nim i sprawdzał temperaturę. - Jeśli coś Panu dolega, to może powinien Pan się położyć. Nie chce, by Pan przeze mnie zachorował.
Nic mi nie jest. Siadaj z tym zgrabnym tyłeczkiem w fotelu.
Naruto szybko uciekł na fotel. Na widok jego miny władca nie wytrzymał i zaczął się śmiać. Naruto zrobił urażoną minkę, czym jeszcze bardziej go rozśmieszył.
Fajny jesteś. Zabawny i słodki. Nie dziwię się, że chcą cię do rodziny, Naru-chan. - powiedział, gdy troszkę się uspokoił.
Wie Pan, kim jestem?
Oczywiście. I skończ z tym Panem! Jestem dziadkiem twoim…
Będzie Pan dziadkiem moim. - łagodnie poprawił Naruto. - O ile otrzymamy Pana zgodę na to wszystko. Tu potrzeba rozsądnej i niezwykle mądrej persony. Ponoć to trudny rytuał.
Poradzimy sobie. - mężczyzna zapalił. - Zgodę moją macie. Teraz musimy cię tylko odpowiednio przygotować. Dobrze byłoby też, by zdążyć przed egzaminami. Nie chcę, by przypadkowo wzięto cię za egzaminowanego i atakowano. A to wielce prawdopodobne, bo Nero na pewno będzie największym celem. To faworyt.
Proszę pana, czyli kiedy są te egzaminy?
Nie Pan, tylko Kin. Jeśli jeszcze ci nie przechodzi przez te kształtne wargi słowo dziadek, to mów mi po imieniu. Przez to pan czuje się jak emeryt nie umiejący wejść po schodach! - Mężczyzna podsunął mu cukier do kawy. - A egzaminy są za dwa tygodnie. Co oznacza, że najpóźniej za siedem dni zwalą się demony i będą walki w stolicy. Zawsze kilka klanów próbuje zniszczyć pola egzaminacyjne, gdyż nie dopuściliśmy ich wybranków do egzaminów na łapaczy niewolników. Byli za brutalni i lubi krzywdzić złapanych.
Dziadku Kinie. Czyli mam tydzień na przygotowania. Co i jak musze uzupełnić, by uwolnić Kyuubiego i zostać członkiem jego rodziny?
Na pewno wiedzę o naszym świecie. Z siła fizyczna nie ma kłopotu, trening z Nero już udowodnił, że masz sił aż nadto. - Kin wydmuchał dym z reszek papierosa i zgasił niedopałek. - Dam Neo brakujące dokumenty, by cię podszkoliła w teorii. Większość naszych dzieci rodzi się już z tą wiedza i musisz opanować ją, by móc przetrwać.
Czyli tylko teoria. A mogę trenować sobie w przerwie z Nero? - Naruto uśmiechnął się lekko.
Owszem. Nawet to będzie wskazane, tak przez godzinkę dziennie z nim powalczyć. Kiedy już staniesz się pół demonem, będziemy mieli spotkanie dotyczące twojej przyszłości. Musimy wiedzieć, jak cię ukierunkować na dorosłe, demonie życie. Ale to po egzaminach, jak się uspokoi.
Naruto ucieszył się. Wprawdzie nienawidził ślęczeć nad książkami, ale jeśli chciał mieć rodzinę, to musiał się przyłożyć. Pokręcił się troszkę w fotelu i szybko wypił resztę kawy.
Poparzysz się. - wesoło zauważył Kin.
Dziadku. Na pewno masz sporo do robienia. Ja też musze wiele nadrobić. Mam tylko siedem dni. Chcę w końcu zobaczyć Kyuubiego. - wyszczerzył się.
Właśnie. Jak rozumiem, to mój syn wezwał Neo i Nero do pomocy. Co się stało w twoim dawnym terytorium legowiska? - Kin zapomniał się i przeszedł na demonie określenia.
Cóż. Po prostu członkowie stada z terytorium nie akceptowali mnie, przez noszenie demona. - Naruto również przeskoczył na takie zwroty, chociaż nie wiedział, czy dobrze robi. - Bardzo byli agresywni, zarówno słownie jak i fizycznie. Tata chyba miał dość już tego, jak mnie traktują i dał mi wybór. A ja wybrałem. I nie żałuję marzeń, jakie miałem w tamtym stadzie. Niepotrzebne mi już są. Rodzina jest ważniejsza od władzy. Bo oni wspierają cię w trudach, a władza sprawia tylko kłopoty.
Mądre słowa, szczenięciu. Marzenia zawsze się zmieniają. Rodzina zaś może cię wspierać w spełnieniu nich. A zdradzisz mi, o czym marzyłeś w tamtym stadzie? - Kin uśmiechnął się.
Słowa Uzumakiego sprawiły na nim wrażenie. Może i był jeszcze pucołowatym szczenięciem, ale przeszedł w okresie rozwoju zbyt wiele, by myśleć jak szczenię. Młode ciało a umysł i serce dorosłego liska.
Chciałem zostać Hokage. - Naruto spojrzał na chmury. - Hokage ochrania wioskę i przewodzi jej. Gdyby zobaczyli, że dbam o nich i ochraniam terytorium stada, może by mnie w końcu zaakceptowali. Teraz to już nie ma znaczenia, wole ten świat.
Cieszy mnie to. Chodźmy po dokumenty i udaj się do pokoju. Musisz ciężko pracować. - Kin wstał.
Naruto podniósł się za nim i ruszyli do gabinetu. Tam Kin wezwał Neo i podał obojgu sterty książek i teczek. Krótko wyjaśnił kobiecie wszystko i odprawił ich. Miał jeszcze trzy spotkania, chociaż żadne nie miało być tak przyjemne jak pogawędka z Naruto…
Papa, dziadku Kinie!
Naruto podszedł lekko i pocałował go w policzek, po czym wyszedł z lekko oszołomioną Neo. Kin dotknął twarzy. Minimalnie się uśmiechnął. Prawdziwy brat Nero…
Rozdział 11 - Przygotowania.
Właśnie miał kontratakować, gdy zabrzmiał minutnik. Obaj zastygli a potem opuścili ramiona. Oddech Nero był ciężki i urywany. Niby trenowali od czterech dni tylko godzinkę na dobę, to i tak była to najgorsza godzina dnia. Naruto naprawdę dawał mu wycisk. Blondynek właśnie zarzucił na siebie bluzę i pomachał mu ręką.
Idę pod prysznic a potem do gabinetu. Pa!
Zawołał mu jeszcze, posłał buziaka Neo, która już wyszła go skontrolować i odbiegł. Kobieta uśmiechnęła się do niego. Potem zawołała Nero na herbatę, by zebrał siły. Śmiała się, gdy ten niemal czołgał się do fotela. Tymczasem Naruto wskakiwał właśnie pod prysznic. Szybko umył włosy i ciało, po czym wytarł się i założył świeże ubranie. Pobiegł do gabinetu przyszłego ojca. Neo rozlokowała mu tam dokumenty, chociaż lekko się wahała. Kyuubi nie lubił intruzów w swoim gabinecie. Na szczęście demon tolerował tam Naruto, gdyż wiedział iż ten musi mieć spokojne miejsce do nauki. A bardziej spokojnego znaleźć nie można było. Tylko sześć razy na dobę miał zakłócany spokój. Przyniesieniem pięciu posiłków oraz minutnikiem, gdy robił godzinną przerwę na trening. Ale za to był zadowolony. Naprawdę przyłożył się do nauki i wiedział już prawie wszystko. Została się już tylko niewielka teczka z ponad czterdziestu pozycji. A każdą wiadomość recytował nawet wyrwany ze snu w środku nocy. Otworzył teczkę i zagłębił w czytanie o rozmieszczeniu aptek, składów zielarskich oraz jakie zioła co leczą. Praktycznie miasto znał na pamięć. Wiedział, co gdzie jest i jak funkcjonuje. Wiedział, jakie klany i typy demonów zamieszkują stolicę, a jakie tereny przyległe. Poznał sposoby witania demonów niższych rangą, na równi i wyższych. Troszkę miał kłopotów z nauczeniem się odróżniania oznaczeń artykułów spożywczych, ale poradził sobie i z tym. Teraz jednak czuł się winny. Zauważył wczoraj wzmożoną aktywność w mieście i pół dnia spędził na obawach, że nie zdążą z rytuałem i będzie musiał czekać jeszcze rok. Inaczej skończyłby wczoraj naukę. Dlatego teraz skupił się na nauce o ziołach, ich oznaczeniach i aptekach. Wiele aptek obsługiwało określone typy demonów. Jak chciało się zdobyć zapasy, to czekało inteligenta dwa dni spacerku od apteki do apteki. W końcu udało mu się wyuczyć wszystkiego i wyjrzał za okno. Zaskoczył go widok i spojrzał na zegarek. No tak, była prawie północ. Spakował ładnie dokumenty. Można oddać je w każdej chwili. Musi porozmawiać o tym z Neo. Dziadek może ich potrzebować. Po posprzątaniu umył się i w szlafroku wślizgnął do pokoju Nero. Sądząc po pluskaniu się, był w łazience. Wślizgnął się tam i zdjął szlafrok i piżamę. Wskoczył tuż za nim i podtopił go z lekka. Nero zachłysnął się wodą, wypływając po drugiej stronie.
Hey, Brat! Już się wyuczyłem wszystkiego! Wolne! - Naruto usiadł na dnie.
Super. - Nero podszedł do niego. - Wystraszyłeś mnie! Wariat!
Naruto zachichotał i objął go. Nero zaraz pocałował go czule w odsłonięte ramię. Od jakiegoś czasu wszystkie wieczorne wolne chwile spędzali razem. Nie kochali się ze sobą, ale nie stało to im na przeszkodzie od czasu do czasu rozładować napięcie dojrzewającego ciała. Zwłaszcza Nero stosował to nagminnie. Jak sam mówił, lubił smak Uzumakiego. Ale dzisiaj obaj byli wykończeni. Umyli się więc i udali spać. Wprawdzie Nero proponował, by spali u Uzumakiego, ale ten wiedział iż nie zasnąłby wtedy. Odmówił więc i ułożyli się w jego pokoju. Nero wtulił się w jego plecy, wsunął kolano miedzy uda Naruto i zasnął. Uzumaki zachichotał, po czym wtulił się w niego i również zasnął.
***
Sasuke skończył się pakować. Zapiął plecak, zarzucił na ramię i wyszedł. Udał się do miejsca, gdzie Itachi miał wartę. Tam się umówili na spotkanie. Jego brat już czekał.
Nie spieszyłeś się. - rzucił ostro.
Trzeba było przepakować zapasy oraz leki dla Naruto! Torba zamokła…
Wiem. - westchnął Itachi. - Tylko każda sekunda zwłoki pomału oddala nas od Uzumakiego. Martwię się o niego. Kto wie, co to był za demon i dlaczego Naruto był jego celem.
Wędrujemy już przeszło pięć dni. Na szczęście został się nam już tylko jeden teren. Są tam dwie wioski i wielki las między nimi.
Przerzucił zapasy przez ramię i wyruszyli tropem...
***
Itachi siedział, wpatrując się w ogień. Sasuke poszedł rozejrzeć się. Przez cały dzień szli tym tropem. Teraz nocowali tuż przy rozwidleniu. Teren był nie za bardzo ciekawy. Z jednej strony bagna, z drugiej skały. Ale Sasuke szedł pewnie, nawet nie patrząc na ślady. Itachi to sprawdzał, ale i tak okazało się, że jego brat dobrze szedł.
Pusto.
Itachi spojrzał na niego. Sasuke właśnie wrócił i usiadł przy ogniu, zwalając zapas drzewa z ramienia. Złapał za miskę i zjadł szybko wystygła kolację.
Sprawiasz wrażenie, jakbyś wiedział, gdzie iść.
Znam ten teren. Tam w lesie jest olbrzymia podziemna grota z jeziorem. Pewnie tam siedzą. - Sasuke wzruszył ramionami.
Możliwe. Tylko demon jest wielką niewiadomą. Jeśli to lisi demon, a do tego samica, będzie próbował wyrwać Kiuubiego z Naruto… i…
Zabiję go takie coś. - dopowiedział Sasuke. - Musimy się pospieszyć. Wkrótce wejdziemy w las i jak nam szczęście dopisze, to za pod koniec tygodnia dotrzemy do wejścia w podziemne groty.
To nie w skałach? - Itachi spojrzał na gwiazdy.
Nie, to kolejna zmyłka. Wejście znajduję się na polanie. Idźmy spać.
Sasuke obrócił się i zasnął. Itachi również położył się. Żaden nie wiedział, iż w snach towarzysza także był Naruto. Kiedy nastał ranek, Itachi pierwszy się zbudził. Gwizdnął cicho na brata i zabrał się za przygotowanie śniadania. Sasuke zaś zwinął ich obóz. Szybko zjedli śniadanie i wyruszyli. Akurat wschodziło słońce.
Rozdział 12 - Wypadek
Huk poderwał Nero ze snu. Automatycznie przydusił zaskoczonego Uzumakiego do pościeli. Okazało się, że zrobił dobrze, bo fala odrzutu wybiła szyby. Nero osłonił Naruto przed odłamkami. Kilka sekund potem usłyszał huk otwieranych drzwi. Neo wpadła do nich.
Nero! Ubieraj się i migiem prowadź Naruto do zamku Kina! Przystąpili do ataku wcześniej, niż zazwyczaj! Pewnie dowiedzieli się o nim! - Kobieta skakała na jednej nodze, przy drugiej zawiązując buta. - Nie ma czasu!
Już! Naruto, wstawaj!
Nero wyskoczył z łóżka, łapiąc za buty i wbijając się w nie. Naruto założył szlafrok na siebie i poczuł, jak brat bierze go w ramiona i szybko wyskakuje przez okno. Miasto stało w ogniu a demony naokoło nich przygotowały się do walki. Nero warczał na nie i usuwali się szybko. Każdy znał rozkaz króla. Naruto w razie ataku ma być zabrany do zamku władcy i mieli to umożliwić, schodząc Nero z drogi bądź osłaniając ich przed atakiem. Naruto wtulił się w brata. Był przestraszony. Wiedział z książek, jak wyglądają takie starcia. Kątem oka zobaczył niewolników zbiegających do wyznaczonych schronów. Westchnął lekko.
Może ja też udam się do schronu niewolników? - zasugerował. - Są dobrze chronione…
Nie! Dziadek kazał sprowadzić cię do zamku. Podejrzewał, że będziesz głównym celem. - Nero zwolnił przed bramą i wskoczył na strażnicę
Zawołał demona, krążącego po dziedzińcu. Miał on zabrać Naruto w bezpieczne miejsce. Demon odetchnął z ulgą, gdy zobaczył ich bezpiecznych. Szybko odebrał Naruto i powiedział Nero, że jego matka walczy z oddziałem na krańcach wschodnich i mają kłopoty. Pół demon od razu zawrócił i pognał na wschód. Naruto poczuł lekkie szarpnięcie i pobiegł z towarzyszem. Wkrótce pogubił się już w korytarzach. Dlatego z ulgą oparł się o ścianę przy drzwiach, które demon otwierał skomplikowanymi zaklęciami.
Fajny klucz. - wydyszał.
Stworzony dla ciebie. Schowaj się tu! - wepchnął Naruto do środka. - Masz tam koc, prycze i kosz z jedzeniem oraz dzbanek wody. Po wszystkim przyjdzie ktoś po ciebie.
Demon zatrzasnął drzwi. Uzumaki dosłyszał jego mamrotanie - pewnie znów zamykał drzwi. Podszedł do pryczy i usiadł. Owinął się ciepło kocem. Niedługo jednak trwał spokój. Kolejną falę czakry poczuł aż tam. Wkrótce usłyszał szybki bieg i mamrotanie osoby, otwierającej drzwi jego schrony. Wstał, gotowy na to, co go czeka.
***
Trzy razy pomylił się z nerwów, zanim otworzył drzwi. Władca zapewne udusi ich jak się dowie, ale drugi raz takiej szansy nie będą mieli. W końcu drzwi szczęknęły i otworzył je. Akurat w tej chwili przeszła po korytarzu kolejna fala.
Za długo otwierałem drzwi. Przeklęta skleroza. - demon spojrzał na wyprostowanego blondynka. - Chodź! Nie ma czasu!
Naruto poznał go po chwili. Kiedy wychodził od dziadka, ten wchodził z raportem. Dlatego podszedł do niego powoli.
Nie ma czasu na nieufność. To jedyna taka szansa!
Demon złapał go za rękę i pobiegli w innym kierunku, niż ten, którym go przyprowadzono. Przez chwilkę pomyślał, że wrogowie wdarli się do zamku, ale zmienił zdanie. Poznał symbole na ścianach. To tu odbywały się rytuały. Czytał sporo o tym miejscu. Musiał wiedzieć po prostu, co go czeka i jak to będzie wyglądało.
Już?! Ale… czy to bezpieczne? Atakują nas. - wydyszał, przyśpieszając krok.
Mamy szansę jedną na milion. Energia potrzebna do rozdzielenia was jest olbrzymia. A władca walczy teraz na pełnych zasobach. Pole i siła odrzutu mają czakrę potrzebną do obu rytuałów. Zrobimy to bez jakiegokolwiek uszczerbku dla ciebie i Kyuubiego! - demon wyszczerzył się.
Wyuczyłem się z książek o przebiegu rytuału. - Naruto niemal nie poślizgnął się przy hamowaniu przed drzwiami.
Wbiegli do środka, gdzie czekało kilka demonów. Naruto zobaczył, że cały sprzęt jest już rozgrzany i zrzucił szlafrok i koszulę.
Co jest najpierw? Malunki krwią czy inkantacje? Już się zestresowałem i pogubiłem… - Zdjął spodenki.
Znasz przebieg? - jeden z demonów podszedł do niego i czekał aż się rozbierze do końca.
Czytałem, by nie panikować i nie utrudniać wszystkiego.
Najpierw tył ciała. Potem masz się odpowiednio ułożyć.
Dwa demony zaczęły inkantować zaklęcie, smarując mu po ciele pędzlem umoczonym w krwi. Wolał nie wiedzieć, co to za krew. Potem przeszli na przód i ponowili czynność. W międzyczasie pozostałe demony inkantowały dwa różne zaklęcia i ściągały energię z walki. Naruto poczuł, że jest prowadzony do jakiegoś zakrwawionego symbolu i odpowiednio układany za pomocą czakry. A potem czuł tylko moc, która go otoczyła. Uniósł się i czekał na nieuniknione. Na falę bólu, która go ogłuszy na jakiś czas. I nadeszło, wdzierając się energią walczących do sprzętu przez ściągacze i uderzając w niego. Wygiął się, walcząc z oślepiającym bólem. Po pięciu minutach jednak poddał się i omdlał…
Rozdział 13 - Pół demon kontra Kyuubi.
Czuł ciepło na policzku. Przez powieki przebijało się również światło. Niechętnie uchylił powieki i zobaczył, że to była łuna z lasu poza miastem. Powoli usiadł, czując zawroty głowy. Podrapał się po kolanie i zamarł. Jego ręce… były inne. Palce miał dłuższe, zakończone szponami. Jego włosy również się wydłużyły, sięgając mu pasa. Rozejrzał się po prawej stronie i zauważył lustro. Podbiegł do niego, chwiejąc się lekko. Rytuał go odmienił. Miał obecnie wyostrzone rysy twarzy. Blizny zniknęły. Jego oczy zmieniły kształt. Teraz były lekko skośne, troszkę większe i miały bardziej drapieżny wygląd. Jego ciało było bardziej smukłe, wyższe, silniejsze. Miał szpony zamiast paznokci. I miał ogony! Okręcił się, próbując im przyjrzeć. Leżały płasko na ziemi, jak bezwładne szmatki. Skupił się, próbując podnieść któryś z nich. Tak bardzo się skupiał, że aż mięśnie nie wytrzymały i popuścił gazy. Zaraz zarumienił się i rozejrzał, czy ktoś to słyszał. Jeszcze tego mu brakowało, by pierdnął na dziadka czy Neo.
Masz blokadę. To częste u osób, które po raz pierwszy wchodzą w formę pół demona. Już ci pomogę.
Naruto nie wiedział, kto to był. Ale po chwili koło jego ucha przesunął się ogon i musnął tyłek Uzumakiego, przy samych kitach. Chłopak poczuł wpływającą w jego ciało czakrę i naraz jakby coś go uszczypnęło w tył. Równocześnie jego czakra zaczęła krążyć nie tylko w ciele, ale również w ogonach. Spojrzał w lustro i znów skupił się, by je podnieść. Tym razem podniosły się bez problemu. A on zobaczył w lustrze, gdzie leży właściciel ogona. Podszedł do swojego łóżka i założył koszulę, która tam leżała. Opadła mu do połowy ud. Potem zbliżył się do łóżka nieznajomego. Spod ramienia, zakrywającego twarz, spojrzało na niego krwiście czerwone oko. Przy tej czerwieni białka wydawały się nienaturalnie białe. Demon musiał zostać odesłany, gdy został ranny podczas walki. Nie poznawał go, mimo wiedzy, którą się wyuczył. Postanowił poprosić Kyuubiego o pomoc w zidentyfikowaniu. Jednak nie poczuł nic. Podciągnął koszulę, spojrzał z irytacją na pieczęć… i niemal się cofnął. Nie było jej! Po chwili sobie przypomniał. Poddano go rytuałowi, znaczy, że Kyuubi został wyciągnięty i… naraz doznał oświecenia i spojrzał na leżącego demona. Był podobny do tego z obrazu Neo.
K… Kyuubi?!
Gdyby Kyuubi był zwykłym człowiekiem, zapewne nie usłyszałby pytania. Ale on tylko nadstawił swe lisie uszy. Naruto zaczął się śmiać. To wyglądało tak zabawnie. Usiadł na krześle. Po chwili poczuł przy brodzie lisią kitę. Spojrzał przed siebie. Kyuubi już siedział tuż przed nim.
Jaka to miła odmiana… widzieć twój uśmiech i słyszeć szczery śmiech, zamiast łez i skarg na tamtych śmieci!
Słyszałeś mnie? - Naruto się zarumienił.
Oczywiście! Dlatego zbierałem siły, by złamać pieczęć! Dla ciebie zorganizowałem to wszystko! Tylko dla ciebie…
Naruto pisnął i zadrżał. Demon objął go i przytulił do siebie. Swe dłonie delikatnie wplótł w jego włosy. Naruto przymknął oczy. Ten gest był miły. Chłopak naraz zapomniał o wszystkich przykrościach i troskach. Było mu ciepło, przyjemnie i czuł się bezpiecznie. Usłyszał jeszcze tylko, jak Kyuubi szepta mu do ucha słowa. Potem, zaledwie zarejestrował je w swej świadomości, znów zasnął.
Dla ciebie! Zamieszkamy tak jak kiedyś, razem. Ale już w osobnych ciałach. Od tej chwili ja, Neo i Nero jesteśmy twoją rodziną! Nikt już cię nie skrzywdzi…
Kyuubi poczuł, że istotka w jego ramionach mocniej się wtuliła. Na skórze pojawiało się ciepło bijące z ciałka blondynka.
Jesteś mój! Zabiję każdego, kto będzie próbował zdobyć twą duszę bądź ciało! No… Nero podaruje, bo widzę iż tobie to nie przeszkadza…
Jak na zawołanie, drzwi otworzyły się i wbiegł Nero.
Naruto! Ponoć zemdlałeś i zamiast do schronu dali cię tu…
Jego oczy zrobiły się jak talerze, gdy zobaczył ojca. Ten zachichotał, poprawiając sobie odmienionego Naruto w ramionach. Wiedział, co zaraz nastąpi. Tylko chłopak się ogarnie.
Mamoooooooooooooo!
Nero odwrócił się i wybiegł. Za to Naruto uchylił powieki i rozejrzał się.
Nero?
Pobiegł po mamę. Jak się czujesz? Boli jeszcze?
Nie, tatusiu. - Naruto przytulił się policzkiem do torsu Kyuubiego. - Troszkę mnie mdli, ale już w miarę dobrze. A ty?
Doskonale.
Naruto zsunął się z kolan demona i usiadł obok. Poczuł, jak ogony Kyuubiego owijają się wokół niego, grzejąc go. Demon coś tam nucił. Obaj nagle podnieśli głowy. Słyszeli szybki bieg po korytarzu. Kyuubi poznał krok od razu. Kiedy drzwi się otworzyły, przechylił zabawnie głowę na bok i odezwał się.
Tato, chcesz skręcić sobie kark, biegając po śliskiej posadzce?
Kin spojrzał na nich w szoku. Naruto jeszcze dochodził do siebie, widać to było. Ale po chwili odetchnął z ulgą. Kyuubi czuwał, by wszystko było z nim w porządku. Neo zaś wepchnęła się przed niego. Obserwowała przez chwilę męża, po czym rzuciła mu się w ramiona z namiętnym pocałunkiem. Naruto ziewnął i wtulił się w lisie ogony. To odwróciło ich uwagę i zaraz sprawdzili, co z nim.
Senny jestem. - wymruczał.
Naturalne odczucie po rytuale. Możesz spać. Twoje ciało musi dostosować się do zmian. Będę czuwał. - Kyuubi zacieśnił ogony.
Nero zaraz usiadł koło Naruto o położył głowę o jego ramie, mrucząc.
Rozdział 14 - Wyjaśnienia i prośba.
Kin czule patrzył na blondynka. Jego wygląd powoli zaczynał się zmieniać. Potem jednak pokręcił głowa. To miało się zdarzyć dopiero za cztery dni. Jakim cudem rozdzielono ich już teraz? Odwrócił się i ryknął do medyka, by sprowadzono mu demony odpowiedzialne za rytuał Naruto i Kyuubiego. Demonek pobiegł po nich wystraszony. Kin zobaczył, że Naruto otworzył oczy, ale dłoń jego syna już go uspokoiła i znów przysnął.
Tato. On się musi przestawić. Nie krzycz. Daj Naruto wypocząć. - Kyuubi skarcił go przy wszystkich.
Nie przejmował się tym, do kogo mówi. Kin zawsze wiedział, że najważniejsza jest dla niego rodzinka. Dlatego przymykał oczy na takie wyrażenia. Teraz również, podszedł jedynie i przytulił syna.
Mój mały. Wyrosłeś. - powiedział czule.
Tato… nie przy wszystkich! - Kyuubi zaczerwienił się. - I nie szturchaj moimi ogonami. Naru-chan potrzebuje ciepła!
Jak zawsze opiekuńczy. - skwitował Kin i odwrócił się.
Drzwi otworzyły się i wkroczyło kilka demonów. Niepewnie stanęli w rządku. Kin spoważniał.
Co wyście zrobili? - zapytał groźnie.
Wykorzystaliśmy ciebie, królu. - odważnie odparł jeden z demonów. - A raczej twój potencjał walki. - złagodził uderzenie.
W jakim sensie? - Kin uniósł brwi.
Panie. Po prostu ty i przeciwnik walczyliście na najwyższym poziomie. A energia, którą wytwarzały wasze starcia, bardzo pasowała pod rytuał. Nawet była wyższa od tej, która musiał wytworzyć Naru-chan. - wyjaśnił mu.
Dlatego skorzystaliśmy z jakże marnowanych spięć i zebraliśmy je. Dzięki temu Naruto nie ucierpiał przy rytuale wyciągania Kyuubiego i mógł zostać pół demonem. - Dokończył inny. - Nie chcieliśmy, by obaj cierpieli i odchorowywali to tak, jak zazwyczaj.
Mają rację. Czujemy się doskonale. - wtrącił się Kyuubi. - Bałem się, że Naruto popali sobie wnętrzności, tworząc takie spięcie czakry. Jak dobrze, że twoi podopieczni stawiają dobro demonów i ich bezpieczeństwo nad reguły.
No dobrze… - Kina ugłaskały słowa syna. - Co z Naru-chan?
Na razie musi przespać jeszcze z godzinkę, by całkowicie się przemienić. I będą mogli już iść. Dzięki tym spięciom, mamy również zapas energii do dokończenia egzaminów na pół demona. Nie będą aż tak odchorowywać.
Demony odeszły, odprawione miło przez Kina. Nie spodziewały się, że im popuści. Ale Kyuubi wstawił się za nimi. No tak, był wolny i do tego Naruto był zdrowy. Nic innego nie mogło im zagrozić. Władca, jak go znali, da im teraz większą swobodę. Tymczasem w pokoiku czekali na przebudzenie Naruto. Zmiany okazywały się stopniowo, co dziesięć minut. Najpierw wydłużenie włosów, potem pazurków i ogonków. Palce też stawały się smuklejsze. I naraz włosy same zaplotły się w warkocza, zostawiając tylko kilkanaście pasemek wokół głowy. Potem jednak rozplotły się i same skróciły.
Eksperymentuje z fryzurką? - Kin pochylił się, gdy włosy znów szybko urosły.
Organizm szuka odpowiedniego ułożenia.
Naruto otworzył oczy. Niepewnie usiadł, po czym przeciągnął się. Jego włosy opadały wokół jego głowy. Już nie stały. Wyglądał przez to jak uroczy, niesforny lisek. Podczas ziewania szło zauważyć, że jego kiełki wydłużyły się lekko, jak u demonów.
Słodki wygląd. - Skwitował Nero, oblizując się i rzucając na Naruto. - Zjem cię!
Naruto pisnął i odskoczył lekko. Chłopcy zaraz starli się ze sobą a dorośli obserwowali ich zabawę. Neo chichotała z nich.
Jak dwa niesforne szczenięta. - zauważyła. - Naru-chan, ubierz się. Idziemy do domu.
Hai! - chłopcy przestali żartować i Naruto skoczył się ubrać. - Dziadku, idziesz dzisiaj do nas na kolację?
Kyuubi zachichotał, spoglądając na ojca. Ale ten nie wiedział, jak się wymigać, gdy te błękitne oczka patrzyły na niego jak niesłusznie zbite szczenię.
Dobrze. - westchnął, zanim opanował się.
Cudownie! Jak w prawdziwej rodzinie! Dziadek z wnukami przy jednym stole!
Naruto był zachwycony. Miał teraz wszystko, co chciał zawsze zdobyć. Przyjaźń, miłość, rodzinę, akceptację. Kiedy skończył się ubierać, razem wyszli. Kin szedł z synem i Neo w pewnej odległości za nimi. Oni zaś śmiali się i chichotali. Niejednokrotnie Nero lub Naruto wskakiwał towarzyszowi na plecy i siłowali się. Rozśmieszało to demony, które mijali. Równocześnie były zaskoczone tak szybkim powrotem Kyuubiego. Ale dyskretnie nie pytały o nic. Takie były zasady demonów. Naruto zaś wbiegł do ich domu i zaraz pobiegł się przebrać. Założył brązowo zielone spodnie i szarą koszulkę. Jego ogony same przeniknęły materiał i spodnie dopasowały się do nich. Bardzo go to zdziwiło. Zbiegł do nich do jadalni.
Tato! Moje ogony przeniknęły przez spodnie. To normalne? - zapytał, siadając przy Nero. - Bo nie wiedziałem, jak je założyć a teraz nie wiem, czy nie zniszczyłem nimi materiału.
Nie zniszczyłeś. Nasze materiały są auto dopasowywane. Czyli same będą wykonywać odpowiednie otwory a jak ogony znikną lub zamaskujesz je, materiał pokaże się w tym miejscu. A raczej jego iluzja, jeśli to było zamaskowane. - Kin zachichotał.
Jakim cudem? - Naruto wsadził sobie łyżkę zupy w usta i spojrzał na dziadka.
Podczas przędzenia nici demony łączą je z czakrą. Następne łączenie jest z czakra demona szyjącego ubrania. I jeszcze zaklęcia.
Po prostu odtworzyliśmy cechy demona. Sam wiesz, jak leczyłem cię z ran. - Kyuubi zajął się kotletem. - My nie musimy zmieniać po walce stroju. Jedyne rozerwania, których się nie naprawi to te, które sami zrobiliśmy świadomie.
Naruto pokiwał głową. Był zadowolony. Takie materiały były bardzo praktyczne. Nie musiał nosić ze sobą pół szafy na dalsze misje. Zajął się więc żeberkami w sosie, mlaskając niemal tak zawzięcie, jak zawzięcie kroił kotlet Kyuubi. Kin w końcu nie wytrzymał, położył głowę na ramionach i śmiał się z nich.
Co? - obaj nie wiedzieli, o co chodziło.
Nic. Jesteście jak prawdziwy ojciec i syn. Takie same zachowania. - Kin spojrzał na nich. - Dobrze, że Nero ma kulturę przy stole po Neo.
Właśnie. Mam prośbę, tato. - Kyuubi wessał w siebie kotleta i przełknął go w całości.
Wytrzeszczyli na niego oczy. Że też się nie udusił...
Jaką? Piłę do ciecia mięsa? - Kin podniósł brew.
Muszę wywieść Naru-chan na czas egzaminów...
Dlaczego? - Naruto zostawił żeberko. - Nie mogę obserwować Nero?
Nie o to chodzi. - Nero w lot zrozumiał intencje ojca. - Podczas dni przedegzaminacyjnych, pół demony mają prawo walczyć między sobą. A ich rodzice nie mogą się wtrącić.
Właśnie. Ktoś mógłby pomylić cię z Nero a jak któryś z nas by zareagował, Nero zostałby skreślony z listy podchodzących do egzaminu. - Kin westchnął. - Ile razy ginie młodsze rodzeństwo, gdyż mylą ich z kandydatami.
Dlatego chcę cię ewakuować. - Kyuubi zachichotał. - Sam mnie rozumiesz.
Dokąd? Chyba nie do Konohy? - Naru-chan spojrzał błagalnie.
Nie. Do groty, gdzie się obudziłeś po porwaniu. Nauczę cię co nieco, jak będziesz chciał. Maskowania dodatków i lekki trening.
Naruto rozjaśnił się. Nie wróci do Konohy a dodatkowo potrenują.
Kiedy jedziemy?
Wieczorkiem. Chyba, że masz inne plany.
Nie. Nero, pomoże mi wziąć jakieś ubranko na zmianę, co nie?
Pewnie.
Pobiegli go spakować. Nero oczywiście troszkę go zmacał, ale ogólnie było wesoło.
Rozdział 15 - Powrót do groty
Kin obserwował, jak Nero tuli mocno Naruto i udziela mu rad, jak unikać ciosów ojca. Bardzo to bawiło Kyuubiego. Demon poczochrał włosy Nero, pocałował Neo i objął Naruto.
Naru-chan. Za pierwszym razem cię uśpię. Bo stąd do świata ludzi nie jest przyjemnie, jeśli nie przybyłeś tutaj przytomny.
Dobrze.
Demon objął go mocniej i użył czakry do uspania chłopca. Potem pożegnał się z nimi i raźno pobiegł z tobołkami do wejścia. Przeskoczył od razu w drugi wymiar i wkrótce wylądowali w lesie. Kiedy przejście zamknęło się, wybudził Naruto. Chłopak zaraz rozejrzał się.
Widzę pełno szczegółów. - wyszeptał, zamykając oczy i zatykając uszy.
To normalne. Pomogę ci to opanować.
Jak? - Naruto sprężył się.
Zmniejszaj i zwiększaj przepływ czakry przez ciało, aż unormuje się ci wszystko. Będzie to wówczas, gdy dalej będziesz widział i słyszał te szczegóły, ale nie będzie ci się kręcić w głowie.
Hai!
Razem ruszyli do groty. Naruto eksperymentował z czakrą, prowadzony przez demona. Tuż przed wejściem w grotę uśmiechnął się. Już było mu lepiej. Kyuubi pochwalił go za to. Najpierw rozpakowali się. Kyuubi użył czakry, by podgrzać wodę w podwodnym jeziorku i umyli się. Potem padli na posłanie. Kyuubi przygarnął do siebie Naruto i bawił się jego mokrymi włosami. Uzumaki zaś skupił uwagę na torsie Kyuubiego. Nie umiał wyobrazić go sobie jako człowieka. Gdyby nie widział szkicu Neo, nie poznałby go. Chociaż i tak trudno było mu go skojarzyć. Musnął mu palcem brodawkę.
Hm? Zabrakło ci pieszczot Nero? - Kyuubi zakpił, pochylając się na jego szyję.
Troszkę. - Naruto objął go zmysłowo. - A ty, jaki masz stosunek do tego prawa?
Wiesz… ostry… groźny… zmysłowy…
Po każdym słowie lizał mu szyję, czasem przygryzając lekko. Biodra nastolatka szarpnęły się do niego i obaj niespodziewanie zachichotali.
Nie mów mamie, bo nas za to oskalpuje. - Kyuubi zachichotał, po czym pogłaskał go po udach.
Oczywiście. Tylko mnie nie skrzywdź.
Nie chciał czuć bólu. Ale nie był także w stanie zniwelować na razie wpływu czakry Kyuubiego. Czytał o tym. Demony wytwarzały specyficzny zapach, który kusił inne istoty, niezależnie od płci. Nawet noworodki reagowały na czakrę rodziców, póki nie opanowały swoich zdolności. Po prostu… czakra Kyuubiego kusiła tak słodkim zapachem. Przycisnął go do siebie, dość mocno ocierając się biodrami o nogę demona. Ten zaśmiał się, złapał go za męskość i delikatnie przesuwał palcami po trzonie. Nie chciał wykorzystywać syna, zwłaszcza gdy ten wpadł w nurt zapachu. Tylko go rozładuje. Schylił się niżej i polizał mu główkę penisa. Naruto zawył i zacisnął palce na płachcie, okrywającej słomę. Język Kyuubiego rozpalał go i nie chciał, by ten przestał. Te usta, ten wilgotny dotyk… Nie wytrzymał, świat rozbłysnął mu wszelkimi kolorami i oklapł.
***
Kyuubi uniósł się znad jego ud. Podniósł śpiącego synka do wody i ponownie obmył. Potem położył na posłaniu i okrył kocem. Wiedział, że niedaleko jest wioska. Musiał zdobyć pożywienie dla nich. Wydobył z ukrycia sakiewkę. Ojciec powiedział mu, że przeniesiono tu pieniądze dla nich. Wyruszył do wioski po zapasy. Ale najpierw starannie zamaskował lisie dodatki. Nie potrzebna im była panika i jakaś awantura.
***
Sasuke miał dość. Okropny pech towarzyszył im od początku podróży. Najpierw zerwany most. Potem wypadek na rzece i musieli trzy dni odczekać z podróżą, by Itachi mógł wyleczyć się. Ale dotarli do tego przeklętego lasu. A raczej do pola przed lasem. Tam rozłożyli się na noc. Teraz wpatrywał się w gwiazdy. Miał nadzieję, że odnajdą Naruto. Ale ta nadzieja ciągle gasła. W końcu zasnął. Nad ranem zbudził go Itachi. Obaj zawarli podczas podróży pakt. Nie atakowali się i znów traktowali jak bracia. Musieli współpracować. Poza tym, Itachi wyjawił mu sekret rodzinny. Jeśli było więcej dzieci, najsłabsze eliminowano. Tak samo sprawdzali noworodki i słabsze po prostu zabijali. Dlatego wybił ich. Bo bał się o niego. Itachi spojrzał niespokojnie na brata. Kiedy był w ciężkim stanie, przyznał mu się do tego, co nim kierowało. Teraz było już lepiej. Zjedli w ciszy. Potem spakowali się i pobiegli w las.
Po kilku minutach biegu wśród wyjątkowo okropnych chaszczy, Sasuke raptownie zatrzymał brata. Ten warknął na niego, ale zaraz zamarł. Także usłyszał ten szelest. Pobiegli w tamtym kierunku. W końcu zauważyli sprawcę. W krzewach stał wysoki mężczyzna i zbierał owoce leśne do koszyka. Niedaleko niego stał dzbanek z mlekiem oraz chleb i wędliny. Sasuke wszedł na polanę.
Dzień dobry. - powiedział miło.
***
Kyuubi drgnął. Znał ten głos. Odwrócił się i wyprostował. Uchiha... dobrze rozpoznał modulację. Miał szczęście, że postanowił również dorwać jeżyn, poziomek, malin oraz jagód dla blondynka. I na szczęście nie usunął maskowania. Inaczej byłoby źle, gdyby znaleźli ich znienacka. Uśmiechnął się do nich, chcąc uspać czujność. I zastanowił, jak ich spławić.
Witam. - odparł miękko. - W czymś pomóc?
Itachi zmrużył oczy i również wszedł na polanę.
Szukamy przyjaciela... - Sasuke spojrzał za siebie, kto tak szeleści. Nie mógł nie zauważyć, jak nieznajomy skrzywił się, słysząc głośne kroki i trzaski gałązek.
Chyba się zgubiliście, osada jest w tamtą stronę. - Kyuubi wskazał na trasę do wioski.
Podniósł koszyk i przeszedł miękko do pozostawionego dobytku. Postawił zbiory i wyciągnął cztery pudełeczka. Sprawnie zaczął rozdzielać owoce lasu. Potem zapakował wszystko w koszyk i wstał. Obejrzał się na nich. Obaj stali i obserwowali go w ciszy.
Jeszcze tu stoicie? Pokazałem wam przecież trasę do wioski. - zdziwił się.
Nie idziemy do wioski. - Itachi prychnął. - Nasz przyjaciel został porwany i wątpię, by tam był.
To czeka was ciężka praca? - Kyuubi zarzucił koszyk na ramię a w dłonie wziął dzbanek.
Sądzimy, że napastnik ukrył się w podziemnej grocie w tym lesie...
To niemożliwe, Sasuke Uchiha. Ja tam mieszkam, wiedziałbym o intruzach. - Kyuubi uśmiechnął się i pokazał im na ochraniacz z symbolem Konohy. - Jestem medycznym ninja i pracuje tutaj nad lekami. Ten las to kopalnia ziół.
Och. Nie wiedziałem. - Itachi spojrzał na Sasuke. - Od dawna tu pracujesz?
Od czasów czwartego Hokage. Przybyłem tu z ojcem i po jego śmierci zajmuję się dalszymi badaniami.
Bracia znów popatrzeli po sobie. Kyuubi za to uśmiechnął się w duszy. Miał ochotę ich zabić. Ale nie chciał budzić swego aniołka zbędnym hałasem. Chociaż, jeśli uparcie będą za nim szli... nie będzie miał wyboru. Powoli ruszył przez polanę. Kiedy wszedł do lasu odetchnął z ulgą. Wciąż tam stali, rozmawiali cicho. Potem jednak do jego wrażliwych uszu dotarł szelest skradania się. Obserwowali go. Postawił więc przy kolejnej polanie zakupy i podszedł do krzewów. Pod nimi rosła mięta, więc nazrywał troszkę. Będzie smaczna herbata. Naruto ją lubił, zwłaszcza świeżą, pamiętał jeszcze z czasów jak w nim był. W międzyczasie przesunął ukryte ogony wprost do nich. Uśmiechnął się z wyższością. Kiedy ogony owinęły się wokół ich kostek, wstał. Zdjął maskowanie. Kiedy bracia zobaczyli, z kim mają do czynienia, próbowali odskoczyć. Uniemożliwiły im to ogony. Kyuubi przyciągnął ich do siebie.
Mówiłem, żebyście nie pchali się w kłopoty. Po co sami utrudniacie sobie życie?
Kim ty jesteś? - Sasuke próbował się wyrwać, ale kita mocno go trzymała.
Ja jestem Kyuubi. - mężczyzna zachichotał. - Trudno domyśleć się, czy może liczyć ogonów nie umiesz?
Kyuubi?! Ale… znaczy… Naruto… ZABIŁEŚ GO?! - Itachi znieruchomiał w szoku. - Przecież jeśli demon jest wywleczony na zewnątrz, to nosiciel…
Wiem. - Kyuubi niemal nie roześmiał się. Ci ludzie… w ogóle nie znają się na mocach demonów. - Dlatego, przez pamięć dla tego blondynka, nie atakuje tamtej dziury. Powinniście się cieszyć.
Co zrobiłeś z ciałem?! - dla odmiany Sasuke uparcie się wyrywał.
Nie mogłem odmówić świeżego mięsa słudze, który porwał go i mnie uwolnił. A teraz wynoście się stąd.
Zamachnął się ogonami i wyrzucił ich jak najdalej w stronę Konohy. Potem złapał zakupy i poszedł do groty. Wsunął się do środka i pobiegł lekko. W grocie odkrył, że Naruto siedzi na posłaniu i przeciera zaspane oczy.
Wstałeś, słońce? - pocałował go w czoło i postawił na skałce koszyk i mleko.
Tak… ktoś tu był? Słyszałem jakieś hałasy...
Zbieracze ziół. Pogoniłem ich, bo chcieli się tu rozłożyć obozem. Mam dla ciebie coś smacznego. Zebrałem owoców leśnych i miętę.
Naruto wyskoczył spod koca i przypadł do niego. Zaraz przejrzał koszyk.
Mleko, maliny, jeżyny, poziomki, jagody, szynka - tu spojrzał na towarzysza - chleb… skąd to masz?
Niedaleko jest wioska. Nie przeszkadza ci nasze mieszkanko?
Nie. - Naruto rozejrzał się po grocie.
Właściwie, nie przypominała już ona wcale groty. Kyuubi zadbał przez noc i jakoś urządził im nocleg. Bardziej to przypominało nowoczesne mieszkanie niż jaskinię. Za wannę służyło owe jeziorko. Tylko teraz było podgrzane czakrą demona. Obserwacje oraz rozmyślania blondyna zostały przerwane przez hałas na zewnątrz. Kyuubi zaraz zawarczał. Poznał zapach. Zbyt słabo ich odrzucił… nie… oni nie byli sami! Ktoś szedł za nimi i zabrał te żmije aż tutaj. Teraz zagrozili Naruto...
Rozdział 16 - Ponowne spotkanie.
Naruto wystraszył się i przylgnął do Kyuubiego. Jego zmysły już troszkę dostosowały się i rejestrował obecność kilkunastu osób.
Zostań tutaj. Ja się nimi zajmę. - Kyuubi odsunął go i ruszył do wyjścia.
Dobrze.
Kyuubi spojrzał jeszcze raz na zalęknionego blondyna. Nie da go skrzywdzić. Nie może. To były osoby z jego dawnej wioski. Znów go zabiorą, by prześladować. Musi go bronić. Pożałował, że nie ma przy nim Nero. Byłoby łatwiej. Przesunął się i nacisnął kamień w skale. To był kod do jego ojca. Muszą mu pomóc, bo Naruto jest za słaby. A ich za dużo…
***
Tsunade podeszła do Sakury. Ta skończyła właśnie łatać starszego Uchihę. Itachi był w gorszym stanie, gdyż osłonił Sasuke przed upadkiem. Sasuke zaś stał, otoczony pozostałymi ninja.
Kyuubi wydostał się i zabił Naruto? - Neji nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał.
Tak nam powiedział. Że jego sługa szukał Naruto aż znalazł i porwał go. Nie wiem, czy to prawda, bo powiedział, że zwłoki pożarto. A równocześnie twierdzi, że przez pamięć o nim nas nie atakował nas.
Dziwne. - Hinata zamyśliła się. - Pożarli ale pamięć szanują. Nie wierzę w to.
Tsunade westchnęła. W tej grocie ukrywał się demon, który kiedyś zniszczył wioskę. Ona miała inne podejrzenia. Po prostu przejął ciało Naruto, dostosowując je do siebie. W ten sposób zabił chłopca. Kiedy pomyślała o nicponiu, o jego śmiechu i przede wszystkim o beztrosce, poczuła żal. Wcześniej nie chciała ruszać na pomoc. Wioska wymogła to jednak na niej. Wkrótce sama poczuła, co nimi kierowało. Brak uśmiechu i niebieskich oczu. Może lekceważyli go, ale on na stałe wrósł w ich wyobraźnie. Wioska zmieniła się. Nikt nie umiał śmiać się, bo zaraz widział w podświadomości jego pomarańczowy dres i ten charakterystyczny głos. Nagłe poruszenie odwróciło ich uwagę. W wejściu ktoś stał. Ogony omiatały podłoże powolnymi ruchami. Tsunade zmrużyła oczy.
Naruto nie został pożarty. - powiedziała im cicho. - Wydaje mi się, że demon przejął nad nim kontrolę i przemienił jego ciało. Zamienili się miejscami. Teraz Uzumaki uwięziony jest pod pieczęcią.
Myślisz? - Kakashi przyjrzał się sylwetce.
Po co kłamał o ciele? Bo go nie ma. A Naruto za bardzo kochał Konohę. Chciał być Hokage. Nie umie jeszcze złamać jego uczuć. Ale to długo nie potrwa.
***
Naruto nastawił uszu. Kyuubi także ich słyszał. Ale sobie wymyślili… To pewnie kogoś z nich Kyuubi spotkał wcześniej. I chroni go przed wioską. Wiedział, że nie chciał tam wrócić. Musiał coś zrobić. Nie chciał wracać, ale także nie chciał ich zabić. Obserwował Kyuubiego, który wyszedł do nich.
Co znowu? - warknął na nich. - Wielkie dno Uchiha ściągnęło watahę szczurów i zamierza podskoczyć?
Milcz! - Sasuke warknął.
Nie. On cię prowokuje. - Itachi zaraz pojawił się przy bracie. - Typowa taktyka demonów. Nie atakują pierwsze. Zwłaszcza, jak atakuje się je w jamach.
Doskonała obrona. - Kakashi uważniej zlustrował wejście.
Ech. Dzieci z was. Nie dorastacie nam nawet do czubka szponów. - Kyuubi uśmiechnął się. - Wystarczy mi przyjąć dawną, pierwotną formę i po was. Myślicie, że możecie mnie pokonać? Na demonie nigdy nie działa drugi raz taka sama technika. Musielibyście zmodyfikować pieczęć.
Naruto miał dość. Niech oni pójdą już sobie. Postanowił się ujawnić. Powoli podszedł bliżej.
Zostań w grocie! - Kyuubi fuknął gniewnie na niego. - Jeszcze tego brakuje, by moje szczenię wpadło w ręce tego czegoś!
Jego przeciwnicy naraz wszystko zrozumieli. Kyuubi był ojcem i odszukał go jego potomek. I dlatego nie atakował. On bronił dziecka. Nie mogli zaatakować, bo żaden demon nie daje skrzywdzić potomka. A po chwili zobaczyli delikatne poruszenie. Dziecko chyba olało polecenie, bo przysunęło się do cienia. A potem nagle skoczyło i złapało się poły kimona mężczyzny. Wytrzeszczyli oczy. Tym dzieciakiem był ich Naruto!
Kyuubi. Chodźmy do środka. Proszę. - drżał za bardzo widocznie.
Powiedziałem, że nie pozwolę cię skrzywdzić.
Naruto!
Obejrzeli się. Kakashi spoglądał na niego dziwnie.
Jak możesz tulić się do niego! Natychmiast odejdź, jeszcze cię skrzywdzi!
Tato? - Naruto spojrzał na Kyuubiego. - Oni chyba nie pójdą, póki nie powiem im osobiście, że nie wracam.
On nie jest twoim ojcem, Naruto! - Tsunade spojrzała niepewnie.
Ależ jestem. Adoptowałem to szczenię. - Kyuubi objął go. - A wy nas nachodzicie!
A ja was nie chcę. Idźcie cieszyć się swoją wioseczką bez nosiciela demona! - Naruto objął towarzysza. - Nie chce do was wracać. Byłem w świecie demonów! Tam jest lepiej! Nikt mnie nie obraża, nie wytyka palcem, że nosze demona. Dali mi prawo życia tak jak każdy z nich. Więc sobie idźcie! Nie potrzebuje już was do szczęścia, mam to, co zawsze chciałem.
Zgromadzeni wytrzeszczyli na niego oczy. Byli w szoku. Ten niesforny blondyn nie chciał do nich wracać. A przecież nie było go zaledwie dwa tygodnie.
Rozdział 17 - Nero przerywa Egzamin.
Kiedy zabrzmiało pięć szybkich gongów, Nero niemal nie omdlał. Znał kod. Oznaczało to, że demon z małym szczenięciem jest zagrożony w wymiarze ludzi. A tam był tylko Naru-chan. Rzucił się biegiem do przejścia.
Nero! Wracaj w tej chwili! - ryknął przewodniczący komisji.
Zostawcie! - Kin wstał i zapanowała cisza. - Ustawcie wizję na niego. On poleciał ratować braciszka! To będziemy mieli walkę egzaminacyjną nieplanowaną.
Kin wysłał jeszcze oddział. Bardzo zdziwił się, gdy powiedziano mu, że również Neo pobiegła z pomocą. Ale też nikt nie winił jej za samowolkę. To jej szczenię było zagrożone. A matki rzadko dają skrzywdzić maleństwa. Kin spojrzał na wizjer. Nero już sadził susami po lesie w ludzkim wymiarze. Za kilka minut powinien dotrzeć do groty.
***
Naruto poprawił sobie chustkę na głowie. Zakrył nią uszka a ogony schował w cieniu ogonów ojca. Na razie nie chciał, by je zauważyli. I tak skupiali się na jego twarzy. Dobrze, że nie widzieli włosów zaplecionych w warkocz. W pewnej chwili poczuł, że Kyuubi obejmuje go niespokojnie i spogląda w bok. Po chwili uspokoił się i poluźnił uchwyt.
Pójdziesz z Nero do groty. Niech ci wyjaśni proces maskowania. - szepnął mu.
Nero?! - Naruto pisnął radośnie.
Pozostali drgnęli zaskoczeni. Kakashi poznał to imię. Jego ojciec miał chrześniaka z innej wioski o imieniu Nero. Ponoć powstał z związku kapłanki i demona. Więc mały Nero też tu jest. Zwęził oczy. Lepiej zabrać Nero spod wpływów demona. Wciąż pamiętał, jakie to było dzikie dziecko. Gryzło, kopało, wyrywało się. Zero ogłady. Nagłe szelesty ze strony, gdzie wcześniej patrzał demon, odwróciły jego uwagę. Przez dość wysokie krzewy i ciernie przeskoczył zwinnie młody, zażywny dwudziestopięciolatek.
Nero, zabierz go do groty. On wie, co masz robić! - Kyuubi fuknął na synka.
Ten bez słowa sprzeciwu, w biegu złapał Naruto i wniósł do jaskini.
Tata chce, byś mi wyjaśnił maskowanie. - Naruto wtulił się w niego.
Nic trudnego. Musisz przyblokować przepływ czakry przez sierść na nich. Ogonki i lisie dodatki same ci się zamaskują. A jak chcesz, by wróciły, ponów przepływ. Pokażę ci co i jak.
Nero stanął za nim i zaczął odpowiednio przekierowywać jego czakrę. Po kilku minutach Naruto maskował się już samodzielnie. To okazało się dosyć łatwe. Miał ogony i uszka, ale były przeźroczyste. Powrócili do Kyuubiego. Odkryli z rozbawieniem, że ten pokonał ataki cieniem i powietrzem. Ich twórcy leżeli płasko na ziemi, leczeni przez medyków.
Tato. - Naruto znów wtulił się w niego.
Już? - Kyuubi spojrzał na Nero.
Naruto jest bardzo pojętny.
Nero objął braciszka, całując mu policzek. To spowodowało pojawienie się czerwonych błysków u Sasuke i Itachiego. Nero zaraz je zauważył. Zamiast przystopować, pocałował Naruto w nosek. Kyuubi zachichotał.
Naruto! Odsuń się od tego potwora! - syknął Itachi.
Nero to mój brat! Nie jest potworem.
Całkiem cię opętali. Ty nie masz rodziny. To są demony a nie ludzie! - Sakura starała się przemówić mu do rozumu. - Wracajmy, czeka na nas spora porcja Ramenu.
Co to ramen? - Nero spojrzał na brata.
Nero-chan. To taka zupa. Chyba jedyne dobre jedzenie w ich wiosce. - Naruto oparł się o brata.
Sakura, próbujesz go przekupić takim czymś? No wiesz, to może podziałać na dwuletnie dziecko, a nie na dorosłego mężczyznę. - Kyuubi zaczął się śmiać.
Naruto zaśmiał się, lekko zaczerwieniony. Przypomniało mu się, że często ustępował za zaproszenie na ramen.
Naru-chan, to jak ja cię zaproszę na romantyczną kolację przy świecach, kąpiel w bąbelkach i namiętną noc, to pójdziesz ze mną… czy z nią na ramen?
A co ugotujesz?! - Naruto zamyślił się.
Hmm… żeberka, kotlecik, spaghetti, jakąś surówkę…
To ja chce do ciebie. - Naruto oparł się o Nero.
Daruj mała, zupką serca chłopaka nie zdobędziesz. - Nero pokazał Sakurze język.
Kin uśmiechnął się pod nosem. Właśnie zaświtało mu w głowie, że Nero i Naruto nie tylko żartują. Nie, to spojrzenie na drugiego, te uściski dłoni. Oni byli kochankami. Sprawdził, jak daleko jest oddział. Okazało się, że byli już na tej polanie. Ale na razie nie wkroczyli do akcji. Nie chcieli walki. Wciąż liczyli, że ci ludzie zrozumieją i odejdą. Polecił im interweniować dopiero wówczas, gdy będzie naprawdę źle. Innymi słowy mieli czekać na sygnał Kina. W pewnej chwili demony jęknęły. Kin szybko spojrzał na wizjer. Zrobiło się gorąco.
***
Naruto poczuł tylko świst czegoś gorącego i nagle leżał na trawie. Niedaleko niego podnosił się Nero. Na szczęście osłonił się ogonami. Uzumaki spojrzał z gniewem na Itachiego.
Zostaw Naruto w spokoju, demonie! Przestawiliście mu wspomnienia i teraz się nas wyrzeka!
Itachi miał właśnie zaatakować po raz drugi Nero, gdy przed nim wbiła się laska kapłanki. Zamrugali. Kyuubi od razu spojrzał w prawo.
Neo, co ty tu robisz?! - wykrzyknął.
Mama! - równocześnie zawołali Nero i Naruto.
Kakashi spojrzał na swoją rówieśniczkę. Nie straciła nic ze swej urody. Macierzyństwo jeszcze ją podbudowało. Włosy miała ciemniejsze i dłuższe niż pamiętał. Kształty również. Pamiętał, jak kiedyś podrywał ją i dostał za to lanie, gdyż „kapłanka nie może kochać”. Pierś Neo unosiła się w przyspieszonym oddechu. Musiała biec tutaj co tchu. Nic się nie zmieniła, dalej była powabna i kusząca. Mało kto wiedział, że tę bliznę na oku zarobił od Nero, za podrywanie mamusi. A teraz jego przyjaciółka stała z uniesionymi gniewnie wargami.
Ty wymalowany pedale! Łapy precz od moich synów! - ryknęła na Itachiego.
Rozdział 18 - Potęga Neo.
Kakashi zamarł. To znaczyło, że ona jest matką dla Naruto? Ale… skoro ojcem był Kyuubi…
Nero to syn Kyuubiego. - bardziej stwierdził niż zapytał.
Hatake. Witaj. Tak, to synek mój i Kyuubka. - powiedziała z dumą.
Podczas ich rozmowy Itachi starał się jakoś zebrać w sobie. Nazwano go pedałem. To, że miał pomalowane paznokcie nie znaczyło, że nim jest. To była oznaka Akatsuki. Tak samo jak kwiecisty płaszcz. Spojrzał z irytacją na kobietę. Jeśli naprawdę była kapłanką, nie było za wesoło. One doskonale sobie radziły z demonami. Lecz ta, jeśli naprawdę jest w związku z tym czymś, to zamiast zabić Kyuubiego, zabije ich. Tymczasem kobieta podeszła i obejrzała Nero. Na szczęście nie odniósł ran. Kiedy sprawdziła Naruto, Itachi drgnął.
Nie dotykaj go, dziwko! - syknął.
Ty… mała gnido. - wysyczała, wstając. - On jest mój! Trzeba nauczyć dzieciaka, co to znaczy szacunek!
Sakura ruszyła ale drogę zagrodził im Nero.
Tata, ja biorę tych bez masek! - zawołał.
Dobra. Naruto? - Kyuubi spojrzał na niego.
Tak? - blondyn spojrzał na niego.
Schowaj się przed walką. Nie wiesz, jak wyglądają starcie z ludźmi, więc lepiej się nie wtrącaj w tej walce. Tylko obserwuj. - Kyuubi spojrzał na niego groźnie.
Naruto przełknął ślinę. Już wiedział, że tego polecenia nie mógł zlekceważyć. Cofnął się do groty. W tej samej chwili ziemia zadrżała i z piskiem upadł między skały. Spojrzał na pole walki. Nero powalił właśnie Sakurę… ale to starcie Neo i Itachiego wywołało to drżenie. Kobieta uderzała czakrą oraz laską i dłonią raz po raz. Itachi zaciskał gniewnie wargi. Nawet sharingan nie pomagał mu unikać ataków. Neo była wściekła i to dodawało jej siły. Kolejny huk odwrócił uwagę Naruto od tej pary. Tym razem to Kyuubi położył Tsunade plackiem i zabrał się za piątkę Anbu. Nero zajął się młodszymi ninja. Zaś głowa Naruto przeskakiwała między całą polaną.
***
Kin uśmiechnął się. Tak jak się spodziewał, Nero doskonale sobie radził. Wziął na siebie najwięcej przeciwników i prawie wszystkich pokonał. Neo gdzieś zniknęła z przeciwnikiem. Ale i ona królowała w walce.
Mogliśmy również Neo dopuścić do rytuału. - zauważył jeden z demonów. - Widziałeś, jak walczy?
Niby kapłanka i nasz wróg, ale nie da skrzywdzić demona. - wtrącił inny.
Szkoda, że Kin odmawia jej prawa zostania jednym z nas. A tyle zrobiła, by nam pomóc. - westchnął ktoś inny.
Kin, mimo wieku, miał doskonały słuch. Tak więc tę rozmowę usłyszał. Mimo, że demony stały bardzo daleko. Ale to była prawda. Odmawiał Neo praw i przemiany. Nienawidził kapłanów. Pamiętał, kiedy syn przyprowadził ją do siebie. Omal nie rozszarpał kobiety. Ale Kyuubi pogryzł go dotkliwie a potem oznajmił, że ona jest z nim ciężarna. Demony były złe. Ale nie tknęły jej. Samica nosząca młode była w ich świecie nietykalna. A po narodzeniu, Kyuubi przepadł. Nie mógł więc zostawić szczenięcia bez opieki i jakoś ją tolerował. A potem w walce okazało się, że jest po ich stronie. Ba, ocaliła mu życie. Ale i tak jej nienawidził. Odrzucał każdą prośbę zostania przez nią pół demonem. Teraz okazało się, że jednak była tego warta. I to wówczas, gdy rozpoznał przeciwnika. Uchiha. Neo ma ciężką walkę. I najwyraźniej nie odciągną jej na czas. Obiecał sobie, że jeśli uda się jej jakimś cudem przeżyć, to zastanowi się nad nominacją.
***
Prawie nie wkroczył znów na polanę. Nero rozprawił się z przeciwnikami i jeszcze pomógł ojcu. Kyuubi miał ciężej, gdyż poza walką próbowali przekraść się do Naruto. Jednak we dwóch poradzili sobie z nimi. Ich przeciwnicy odsunęli się od nich.
Jest potężny. Prawdziwy syn Kyuubiego. - Kakashi otarł krew.
Nic nie poradzimy. Są silni. - Tsunade zajęła się jego raną.
Nero podszedł bliżej. Wskazał na Tsunade.
Ey, ty! Blondi. - zawołał.
Co chcesz?! - Tsunade wstała.
Dawaj te swoje zderzaki bliżej! Zmierzysz się ze mną. - podparł się pod boki.
Jak śmiesz! - wrzasnęła.
Moja wina, że sobie stanik watą wypychasz?
Naruto nie wytrzymał. Zaczął się śmiać. Mieszkańcy Konoha również chichotali. Nawet Tsunade lekko drgnęły usta.
Byłeś kiedyś w wiosce, prawda?
Byłem. - Nero się skrzywił. - Nie lubię Konohy.
Dlaczego? - wtrąciła się Sakura.
Mieszkają tam idioci. - Nero prychnął zabawnie, rozgrzewając się.
Skąd taka opinia? - Tsunade tym razem zachichotała.
Jakieś uprzedzone i wywyższające się pchły. Robią posągi w skale nad głową. Jak to kiedyś na nich spadnie, to im się odechce. - Kyuubi zaśmiał się.
Naruto podbiegł do niego i zawiesił się na ogonie. Kyuubi zaczął go huśtać. Ot tak, jakby to było normą. Teraz, gdy chwilowo nie walczyli, nie bronił synkowi podejść. Obrzucił fachowym spojrzeniem jego maskowanie. Było idealne. Spojrzał na Tsunade. Troszkę patrzała krzywo na takie zachowanie. Postanowił im podokuczać. Złapał za ręce Naruto, który pisnął ze zdziwienia. Zaczął go podrzucać. Chłopak śmiał się jak szalony. Oczywiście, nie oszczędzał siły i blondyn unosił się na wysokość kilku metrów. Iruka uśmiechał się na taką zabawę. Pozostali zresztą również. Nagle, gdy Naruto wznosił się w górę, zobaczyli czerwony promień. Kyuubi zaraz złapał go ogonem, pociągnął na dół i zasłonił ciałem. Nero skoczył przed nich i wytworzył tarczę czakry. Promień roztrzaskał się o nią. Był tak potężny, że aż zaszczękały mu zęby.
Naruto! - Iruka wystraszył się.
Nic mu nie jest! - Kyuubi wyprostował się i i odsłonił ogony.
Co… co to było? - Uzumaki wyprostował się.
Rykoszet. - Nero wskazał na walczących w oddali.
Neo?! To ona się oddaliła?! A jak coś jej zrobi! - Kyuubi spanikował.
Tato, już wracają. - Nero odsunął Naruto na skraj polany.
Miał rację. Wkrótce wylądował na środku Itachi. Sasuke aż się zachłysnął. Jego brat miał ubranie w strzępach. Zostawiał za sobą smugi krwi. Natomiast Neo, jak tylko wylądowała, okazała się prawie zdrowa. Miała tylko na brzuchu kilka paskudnych kresek. Nie licząc rozcięć na rękach. Zaatakowała go czakrą i ten wyskoczył w górę.
Myślisz, że tak mi uciekniesz?! - ryknęła za nim i również skoczyła.
Oboje zniknęli wśród chmur. Miejsce starcia znaczyły tylko przebijające się rozbłyski. Naruto zasłonił ręką oczy i w tej chwili porządnie huknęło i rozbłysło. Każdy, nawet Kyuubi, zmrużył oczy. Ale Naruto pierwszy zobaczył kropkę.
Lecą! Któreś spada! - zawołał.
Rzeczywiście. Wkrótce poznali, to był Itachi. Ale zanim spadł, minęła go rozpędzona Neo. Z hukiem wyhamowała na polanie, odwróciła się i podskoczyła. Zrobiła przy tym zamach laską. Wyglądało to tak, jakby przerzucała Itachiego przez ramię stylem ninja. Z tą różnicą, że ten leciał z góry. Uzyskała tym atakiem potężny huk i niewielki krater. Okręciła laskę w dłoni i z zamachem wbiła jej ostrzejszy koniec w serce starszego Uchihy.
Rozdział 19 - Prawda.
Naruto zobaczył zgrozę na twarzy Sasuke. Nie musiał obserwować Neo. Wiedział, co zrobiła jego matka. A potem poczuł przepływ siły i znów huknęło. Neo użyła czakry i rozerwała ciało przeciwnika na strzępy. Wówczas Naruto sprężył się do skoku. Widział czerwień w oczach Sasuke. Musiał pogodzić się z bratem i będzie chciał odwetu. Tak więc skoczyli równocześnie. Rozległ się zgrzyt metalu o kamień. To Naruto zastawił kamieniem kunai Sasuke.
***
Kin tym razem klaskał wraz z resztą. Nikt nie lubił klanu Uchiha. Mimo, że zostało ich tylko dwóch. Wymordowali wraz z Akatsuki zbyt wiele demonów. Zwłaszcza tych szlachetniejszych. A teraz Neo pokazała im, co potrafi. Kin wiedział, że teraz nie ma wyjścia. Będą nalegać, by została pół demonem. Ale… jakoś mu to już nie przeszkadzało. Zasłużyła sobie. Odgłos uderzenia zmroził im więc żyły. Zapomnieli, że było tam ich dwóch. Kin poczuł ulgę, gdy okazało się, że to Naruto zablokował atak.
***
Sasuke drgnął, gdy zobaczył rozgniewane niebieskie oczy.
Nie dotykaj mojej mamy, Sasuke. - Naruto odepchnął go.
Naru-chan! Nic ci nie jest? - Neo objęła go.
Nie, mamo. Ale się nie wtrącaj. Teraz to moja sprawa. - Naruto delikatnie odepchnął matkę w stronę Nero.
Neo cofnęła się, unosząc ramiona. Wtuliła się w Kyuubiego, który zaraz zaczął lizać ranę na jej dłoni. Naruto zaś sprężył się. Jeśli Sasuke będzie atakował, zna jego styl dokładnie. Poradzi sobie. Na wszelki wypadek przygotował sobie Rasengen. To przeraziło Sasuke i mieszkańców wioski. Przeważnie potrzebował do tego klona. A tu raptownie potrafi wytworzyć to jedną ręką. Sasuke westchnął. Starcie wydawało mu się nieuniknione. Ale jak osłabi Naruto, może będą w stanie zabrać go do wioski? Przywołał Chidori. Naruto tylko zakpił. Równocześnie zaatakowali. I tym razem to Sasuke poleciał do tyłu pierwszy. Zazwyczaj słabszy był Naruto. Blondyn skoczył na niego, ale ten odturlał się. Zaraz poderwał się i wymierzył mu kopniaka. Oczywiście nie trafił. Zmarszczył czoło. Naruto już dawniej był szybszy, ale teraz? To było niczym mrugnięcie. Neo zachichotała, pozwalając mężowi się objąć. Jej młodszy syn radził sobie jak starszy brat. Miał też tę przewagę, że mógł się w każdej chwili ujawnić. Nagły pisk wyrwał ją z rozmyślań. Młodszy Uchiha złapał Naruto i unieruchomił. Neo zdziwiła się, jak mógł zachować siły przy takich głębokich skaleczeniach. Chciała interweniować, ale Kyuubi ją powstrzymał. Spojrzała z uwagą na blondynka.
Nie uciekniesz mi teraz, Naruto! - Sasuke wydyszał mu w ucho.
Znał ten chwyt. Blondyn nigdy nie umiał się sam z niego uwolnić. Teraz też nie dawał rady. Naruto zaś skupił się w sobie. Normalnie nie byłby w stanie się uwolnić. Ale mógł się ujawnić. Kątem oka zobaczył Nero. Ten dał mu znać, by zdjął maskowanie. Naruto uśmiechnął się radośnie. Oto jego chwila.
Jeśli myślisz, że mnie masz w pułapce, to się mylisz. - zachichotał.
Nie uwolnisz się z tego. Każdy ninja, który w to wpada, nie ma sposobu uciec. - Sasuke na wszelki wypadek wzmocnił uścisk.
Ale demon sobie poradzi.
Ku przerażeniu Sasuke, Naruto zalśnił mocą. Sekundę potem odrzuciło go. Kiedy znów zobaczył Uzumakiego, zamarł.
***
Kakashi i reszta wrzasnęli. To, co kiedyś było człowiekiem, odeszło. Naruto przemienił się w demona. Miał dziewięć ogonków. Poza tym jego włosy zmieniły troszkę barwę. Dalej były blond, ale końcówki miały czerwone. Oczy stały się bardziej skośne a źrenice były pionowe. Zamiast paznokci miał szpony. A z ust wystawały dwa kiełki, bardzo ostre.
Naruto. - jęknął Iruka. - Co oni ci zrobili?
Odmienili go. - wyjaśnił mu Kakashi.
Tymczasem Sasuke siedział jak sparaliżowany. Naruto był demonem. Ale mimo tego i tak wyglądał seksownie. Teraz uśmiechał się. Był to groźny uśmiech.
Teraz, kiedy już wiesz, kim jestem, zabieraj resztę i wynocha!
Nie! Nie oddam cię i koniec!
Won!
Tym razem Naruto wykonał jeden ruch. Krótki i ledwo zauważalny. Ale Sasuke wrzasnął i poleciał aż do Tsunade. Okazało się, że Naruto pozostawił mu pięć głębokich szram na ciele. Kakashi spojrzał na krew Uchihy. Nawet on nie zauważył tego ataku.
Musimy się wycofać. - powiedział do Hokage.
Kakashi! I zostawić Naruto z nimi?!
A masz pomysł, jak ich powstrzymać? Zabili pięciu najlepszych Anbu… Przemienili Naruto… Musimy przemyśleć atak. To nie są ludzie! Nawet Neo jest silniejsza od nas.
Masz rację. Poza tym, trzeba zająć się Sasuke.
Tsunade wydała rozkaz wycofania się. Naruto zakwilił ze szczęścia i dobiegł do Kyuubiego.
Pójdą sobie! Wreszcie pójdą do siebie! - zawiesił mu się na szyi.
No widzę.
Obserwowali ich w ciszy, jak zabrali poległych i odeszli. Dopiero wówczas rozległy się wiwaty. Na polanę wkroczyły demony.
Byliście tu?! - Kyuubi objął Neo silniej.
Tak. Kin obserwował poczynania Nero. Uznał, że to będzie jego egzamin.
Dziadek nas obserwuje?! - Naruto oparł się o Nero.
Tak. Żebyście widzieli, jakie były wiwaty, jak Neo rozprawiła się z Uchihą.
Sądząc po tonie, jakim wypowiedziano to nazwisko, Naruto zrozumiał, że ród Sasuke nie jest lubiany w ich wymiarze. Kiedy wracali do wymiaru demonów, spytał o to Kyuubiego.
Widzisz, Itachi wraz z Akatsuki polował na demony. Bardzo przetrzepał szlachetne rody. - uśmiechnął się do niego.
Nie jest za bardzo popularny? - Naruto spojrzał na demony.
Nienawidzimy cały ród Uchiha. Zbliżamy się do przejścia.
Uśpisz mnie? - Naruto spojrzał błagalnie.
Już nie. Najwyższy czas, byś wszedł w pełni świadomy i o własnych siłach. Musisz się do tego przyzwyczaić. Nero biega przez nie swobodnie.
Naruto kiwnął głową. Troszkę się tego obawiał. Kiedy podeszli do pewnej polany, zadrżał. Wkrótce zauważył symbol. Nie zobaczyłby tego normalny człowiek. On był widoczny tylko dla demonów. Kyuubi złapał za rękę Neo i przeniósł ją do wymiaru demonów. Nero zaś stanął za plecami brata.
Nie bój się. Musisz po prostu skoczyć na środek, w miejsce łączenia linii między kamieniami.
W czasie skoku musisz przepuszczać czakrę przez ciało. - jakiś inny demon dołączył do wyjaśnień. - Nero ci to pokaże. My zostaniemy tutaj, na wypadek, jakbyś miał kłopot. Nikomu się jeszcze nie udało za pierwszym razem.
Nero uśmiechnął się i pokazał mu przepływ czakry. Wykonał powoli skok w wymiar. Naruto uważnie obserwował go. Kilka razy popróbował. W końcu udało mu się ustawić odpowiednio przepływ. Ale nie przeniosło go. Obił sobie tylko kolana. Próbował jeszcze kilkakrotnie, aż demony zlitowały się nad nim. Jeden złapał go pod pachy i przeniósł ze sobą.
Pokaleczył się tylko. Musicie popróbować z nim za jakiś czas. - oddał Naruto Kyuubiemu.
Przez całą drogę blondynek był smutny.
Nie smuć się, ja też tego nie umiem. - Neo próbowała pocieszyć go.
Ale to smutne. Też chce to umieć. Tata i Nero potrafią. - Naruto pociągnął noskiem.
Nauczysz się. Kin opanowywał to miesiąc. - Kyuubi zachichotał.
Naruto poweselał. Skoro nawet dziadek miał z tym kłopoty, to on też może nauczyć się po kilku dniach prób.
Rozdział 20 - Narada.
W wiosce każdy oczekiwał, że powrócą z młodym blondynem. Jakież więc było zaskoczenie, gdy dowiedziano się, że zginęło sześć osób a siódma jest ranna. I nie mieli blondynka ze sobą. W końcu prawda wyciekła ze szpitala. Kyuubi był na wolności. Ale Naruto przeżył. Mieszkańcy byli zaskoczeni. Każdy sądził, że jak demon złamie pieczęć, Uzumaki umrze.
***
Rada starszych siedziała w biurze Hokage. Ta zaś stała przy oknie.
Wśród mieszkańców chodzą plotki, że Kyuubi jest na wolności. - rzucił starzec.
To prawda - Hokage skinęła głową.
A Naruto żyje, ale jest inny.
Też prawda. - Tsunade zamknęła oczy.
Odwróciła się i usiadła ciężko naprzeciw nich.
Jak to możliwe? Pierwsze słyszę o czymś takim.
Też byłam zaskoczona. Z początku myślałam, że Kyuubi przejął ciało Uzumakiego. Ale potem... on wyszedł z groty.
Jak bardzo był zmieniony?
Z początku zmian nie widziałam. Wyglądał normalnie. Jedynie mówił do demona „tato”. - kontynuowała Tsunade.
Naruto nazywał Kyuubiego ojcem?! - rada starszych zamarła.
Tak. Myślałam, że zrobili mu pranie mózgu. Ale potem, w walce z Sasuke, okazało się, że on jest demonem…
CO?!
Rada poderwała się z siedzeń. Tsunade nawet nie usiłowała zapanować nad hałasem. Wciąż miała żal do samej siebie. Gdyby tylko wysłała pościg od razu… Naruto byłby obecnie w domu, Kyuubi dalej siedziałby w nim. W końcu uniosła dłoń i rada uciszyła się.
Myślę, że trzeba zwołać posiedzenie rad i zarządców wszystkich wiosek. Może ktoś tam spotkał się z tym przypadkiem. - zasugerowała.
Jeśli dojdzie do starcia z demonami, to muszą wiedzieć o tym. To zagrożenie dla całego kraju. Dzięwięcioogoniasty na wolności…
Rada wstała i wyszła. Zajęli się rozsyłaniem wiadomości. Tsunade zaś siedziała, obserwując sufit. Wiele by dała, by sprawy potoczyły się inaczej. W końcu zapadł wieczór i wstała. Wcześniej powiadomiono ją, że jutro w południe ustalono termin spotkania.
***
Kakashi obserwował gości. Przybywali ważniejsi z każdej wioski. Przygryzł lekko wargę. Nero, Neo… Naruto… i Kyuubi. Jeśli naprawdę Nero porwał Naruto, by uwolnić ojca, to dlaczego ten wciąż żył. Przecież widział takie wyciągnie demona z nosiciela. Dlaczego odmieniono Naruto i oszczędzono? To było zagadką. Chyba, że chciał go zabrać. Albo Kyuubi jest dostosowany do czakry i myśli Naruto i nie chce od razu przerywać połączenia. Bądź to zemsta. Cierp tak jak ja cierpiałem w obcym ciele?! Potem pomyślał o Neo. Jeśli staną do walki, będzie musiał zmierzyć się z nią. Razem się wychowywali. Prawie jak rodzina i tak nagle zaprzepaścić te lata? Drgnął i odwrócił się. Zbiegł do nadchodzącej Tsunade. Ta nic nie powiedziała. Znała rodziców Neo i wiedziała, jak ta kobieta i Kakashi byli zżyci. Razem wkroczyli do wypełnionej sali. Na ich widok wszystko ucichło. Usiadła za stołem.
To prawda?! - Gaara zaraz się odezwał. - Naruto…
Nie mam podejrzeń dlaczego, ale… - zaczęła Tsunade.
Ja mam. - przerwał jej Kakashi. - Chodzi o zemstę. Cierp w niechcianym ciele tak jak cierpiał uwięziony w tobie Kyuubi.
Wiesz, że to może być to? - Hokage zamyśliła się.
Ale to nie ma znaczenia. Musimy go odnaleźć i rozdzielić z nimi. - Gaara uderzył pięścią w stół. - Równie dobrze może to być eksperyment. Uwalniają demony, które czerpią siły również od dawnego nosiciela. To mogą być próby przygotowania armii potworów na nas.
Niekoniecznie o to mu chodziło. Naruto kiedyś go ocalił. Nauczył kochać i tak dalej. Nie potrafił znieść tego, że go skrzywdzono. A podczas poszukiwań spotka się z nim. Może zrozumie coś z tej sytuacji? Ocknął się, gdy rozpoczęto naradę. Pod koniec był w raju. Ustalono wspólne poszukiwania przejścia w inny wymiar. Punktem odniesienia miał być las i grota. Jedyne co wiedzieli, to to, że to gdzieś na wschód od groty. Stamtąd bowiem przybyła Neo i jej syn. Po naradzie Gaara udał się do domu Uzumakiego. Obejrzał uważnie łazienkę. Nagle wpadł mu do głowy pomysł. Skontaktował się z demonem, który był w nim uwięziony.
To, co zrobił Kyuubi z Naruto jest słodkie, nie sądzisz? - demon zachichotał.
Uwielbiał dokuczać Gaarze. Ten, nie zrażony taką reakcją, przybliżył się na tyle, by nie dosięgły go pazury.
Wiesz, co to było? - spytał.
Oczywiście. Wy, ludzkie istoty jesteście takie głupie. Myślicie, że zawsze musi zginąć nosiciel. A to tylko wasze metody do tego doprowadzają.
Naruto zmienił wygląd. To normalne? - zadrżał przy tym pytaniu.
Owszem. Moc wyciągania demona z nosiciela zawsze poparzy narządy. Człowiek mógłby umrzeć, dlatego dołącza się rytuał przemiany. Ten blondynek obecnie jest półdemonem. Dzięki temu żyje, gdyż mimo braku Kyuubiego, jego rany wyleczyły się czakrą demona. - demon ziewnął.
Ja też mógłbym się temu poddać? - zapytał z nadzieją.
Zależy to od rady demonów i Kina. Jakby ci pozwolili...
Gaara zamyślił się. Jakby stał się taki jak Naruto i powrócił do ludzi, daliby mu może spokój.
On jest tam bezpieczny? - spojrzał jeszcze na drzemiącego demona.
Hm? - uchylił jedno oko. - Bardziej niż tutaj. Idź już sobie.
Gaara odwrócił się do demona i powrócił do dawnego stanu. Więc to nie była sztuczka. Możliwe jest takie coś. Ale dlaczego Naruto się zgodził? Skoro trzeba poddać się kontroli rady demonów i tego Kina, cokolwiek to było, to on musiał to wiedzieć. I mimo to się zgodził...
Rozdział 21. Wyniki egzaminu.
Naruto obserwował wygłupiające się małe demony. Pierwszy raz widział kilkuletnie dzieci w tym wymiarze. Obecnie demony tłoczyły się, czekając na wyniki egzaminów. Przedłużyło się to, ponieważ musiano przesłuchać jeszcze Nero, Kyuubiego i Neo. Podskoczył kilka razy i zaraz za nim pokazał się jakiś demon. Równocześnie, z boku napłynął dziwny, słodki aromat. Rozejrzał się, ale nie zobaczył ani owoców ani kwiatów. Wzruszył ramionami. To mógł być jakiś dezodorant, chociaż nie wiedział, czy demony się perfumują.
Naruto!
Drgnął i spojrzał na bramę. Nero dobiegł do niego, obejmując go.
Już? Co tak długo? - Naruto wtulił się w niego.
Nie, coś ty. Dopiero przesłuchują tatę. Poprosiłem tylko, by pozwolili mi przynieść ci jakieś picie i kanapkę. - podał mu koszyk.
Dziękuję. A długo to potrwa? - odebrał zapasy.
Nie wiem. Tata wkrótce przyjdzie do ciebie. Ja musze wracać.
Nero odbiegł do bramy. Dopiero wówczas Naruto zobaczył strażników. Musieli ich obserwować. Rozpoznał szare szarfy i wiedział, że to osobista ochrona władcy. Na pewno słyszeli całą rozmowę. Zabrał się za bukłaczek z sokiem. Były tam również kawałki kurczaka w panierce - specjalność w zamku Kina - oraz chleb i sałata. Zastanawiające to było, że mięsożerne demony jadały sałatę i warzywa. W pewnej chwili poczuł, że ktoś wyciera mu brodę. Podniósł zaskoczony głowę i zobaczył Kyuubiego.
Smakowało? - demon schował chusteczkę.
Tak. Długo jeszcze? - Naruto wytarł usta.
Tak, teraz jest Neo a potem przesłuchają Nero i dopiero ogłoszą wyniki.
Mogę pomęczyć pytaniami? - Naruto złapał za ogon demona.
Owszem.
Kyuubi owinął ogony wokół niego i podniósł w górę. Naruto zaśmiał się dźwięcznie.
No, pytaj. - Kyuubi spojrzał na taras.
Jesteśmy lisimi demonami, prawda? Dlaczego więc możemy jeść sałatki i warzywa?
Naruto, dzieje się tak, ponieważ możemy przybierać pół ludzką oraz ludzką formę. Z czasem ewoluowaliśmy, by bardziej dostosować się do kamuflażu w świecie ludzi. - uśmiechnął się.
Były to typowe pytania, które zadawały osoby powracające z pierwszej wizyty w świecie ludzi. I było ich kilka tysięcy... spojrzał na synka i zauważył, że wybiera kolejne pytanie.
Czy przerwanie egzaminu przez Nero skreśla go z niego?
Nie. Kin przełączył wizjer i obserwowali go. Powiedział mi w sekrecie, że będzie to brane pod uwagę. Chodziło o ratowanie demona. A Nero spisał się dobrze. Wziął największą liczbę przeciwników a potem pomógł i mi.
Czy demony używają perfum lub dezodorantów?
Nie. Po co to nam? Mamy wrażliwe nosy i to by nas wykończyło. - Kyuubi zaśmiał się.
To co to było w takim razie? - Naruto wyszeptał, zapominając o tym, że Kyuubi to usłyszy.
Co niby? - spojrzał z niepokojem na syna.
Jak stałem tutaj, kilka minut przed przybyciem Nero, poczułem dziwny zapach. Jakby kwiatu róży zmieszanej z wonią arbuza. Ale rozejrzałem się i nie było ani róż ani arbuza.
Kyuubi już miał poderwać się, gdy pokazał się w oknie Kin.
Słyszałem! Straż, wzmocnić ochronę miasta i rozesłać szpiegów. Szukać dziwnych zapachów. Kyuubi pokaże wam próbkę od Naruto.
Mężczyzna zniknął, powiewając długimi ogonami. Kyuubi pomógł Naruto wyodrębnić zapach i przekazał go strażnikom. Po godzinie przybiegł do nich Nero.
Słyszałam, że możemy mieć nieproszonego gościa. - wysapał.
Naruto poczuł dziwny zapach. Przyznam szczerze, że to dziwne. Takiej mieszanki nigdy nie było w naszym wymiarze. To dość zaskakujące.
Znów to czuje. - wrzasnął Naruto, obracając się w zaułek.
Kin i jego straż akurat wyszła na taras. Zaraz strażnicy rzucili się w zaułek. Całe miasto zobaczyło, że to faktycznie musiał być intruz. Zamaskowana postać uciekła z zaułka poza budynki. Kyuubi zasłonił sobą synka. Wkrótce straże powróciły… z pustymi rękoma. Kin wyznaczył strażników wokół Naruto a także kazał mu poczekać po wszystkim.
Na pewno czekacie na wyniki. - Kin ustąpił miejsca egzaminatorowi.
Rozpoczęła się seria wyczytywań. Mówił o każdym kandydacie, każdym wyniku i ocenie każdego z dziesięciu radnych. Na dwadzieścia kandydatów zdało tylko pięć. W końcu na podium wkroczył Kin.
I ostatni, Nero. Jak wiecie i tu nie mieliśmy wątpliwości. Poradził sobie doskonale. Jest szóstym kandydatem, który zdał. Ale…
Nero zamarł. Coś nie tak zrobił?
Ale jest również już kandydat na następny egzamin. Postanowiliśmy dać tę szansę Neo. Udowodniła dzisiaj, że zasługuje na zostanie demonem. Zdradziła swój lód, broni demonów wbrew szkoleniu i ma rodzinę w naszym świecie. Nie ma sensu dyskryminować jej z powodu rasy i rozmawiałem z nią o egzaminie. - Kin spojrzał na Kyuubiego. - Bardzo zaskoczyła mnie, prosząc o czas, gdyż musi porozmawiać o tym z rodziną.
Demony spojrzał na wychodzącą właśnie z zamku Neo. Ich dzieci walczyły o ten egzamin a ona się wahała. Kobieta podeszła do Kyuubiego.
Odmówiłaś? - spytał się zdumiony.
Jestem twoją żoną i w tym świecie mogę mieszkać do czasu, aż mnie wypędzisz. - wyjaśniła skromnie. - Poza tym, musze wiedzieć co sądzisz o tym pomyśle. Czy będziesz dalej mnie kochał, czy zostawisz?. Co z rodziną?
Rozumiem. Nie martw się, nie zostawię cię. Przystąp do egzaminu.
Kyuubi pochylił się i pocałował ją. To wystarczyło, by demony zaczęły wiwatować. Kin osobiście wpisał Neo na pozycję pierwszą, gdy tylko wyznaczono termin kolejnego egzaminu. Naruto zaś bawił się jego ogonami. Kin machał nimi i chłopak skakał przez nie jak na skakance. Do czasu, aż ten unieruchomił je i młody naskoczył mu na ogon. Kyuubi popłakał się ze śmiechu, gdy jego ojciec wrzasnął i podskoczył kilka metrów w górę. Pocierał potem ogon, chuchając na obolałe miejsce. Naruto zaś otrzepał kuperek po zderzeniu z kamienną drogą i następnie dołączył do masowania ogona dziadka.
Ale on ma dobrze. - Nero zachichotał.
W sensie? - Kyuubi otarł łzy śmiechu i spojrzał na syna.
Nero lub mnie już by zabił. - Neo zachichotała, obserwując Kina, sztorcującego jej młodsze szczenię. - Naruto jednak jest taki słodki, że idzie mu wybaczyć dziecinne zachowania.
Nie dziw mu się. Nigdy nie zaznał miłości. Nawet rodzinnego ciepła. Odmawiano mu wszystkiego…
Nero zadrżał. Tata rzadko opisywał, co działo się w wiosce. Ba, nawet Naruto mało o tym mówił. On jednak wiedział co nieco, jak go traktowano. To dla niego złamał zakaz piąty. Nie wolno mu było przyjmować postaci pół demona dopóki nie zda egzaminu. I gdyby nie wiadomość, że to Kyuubi poprosił, by uwolnić go i równocześnie ocalić Naruto, dziadek zabiłby go. Rada demonów bardzo burzliwie dyskutowała, co z nim zrobić. Skończyło się na batach. Tych czakrą nie wyleczył. Ale nosił je jako chlubę, że poświęcił siebie dla taty i brata. W pewnej chwili poczuł, jak leci do tyłu. To Naruto skoczył na niego. Zaczęli się wygłupiać. Demony prychali na ich widok. Ale więcej było w tym śmiechu niż złości. Neo zaprasza Kina na kolację. Gdy ten przyjmuje zaproszenie, idzie wraz z Nero i Kyuubim do domu. Naruto zaś, zgodnie z rozkazem, czeka na dziadka. W końcu ten podchodzi gniewnym krokiem do niego. Uzumaki zaczął się bać...
Rozdział 22 - Niemiłe wieści.
Chodź za mną. - warknął na niego.
Naruto podkulił uszka i ruszył za dziadkiem. Nie śmiałby sprzeciwić się mu, ale strach niemal go nie paraliżował. Tymczasem wkroczyli do domu Kina. Naruto po raz pierwszy widział część mieszkalną. Bardzo przypominała ich dom. Nawet gabinet dziadka odpowiadał położeniu pokój Kyuubiego. Po wejściu do niego, Kin postawił dwa kieliszki i nalał wina. Następnie podał jeden wnuczkowi i usiadł za biurkiem.
Mam kilka pytań do ciebie. Och… Naruto… nie bój się, nie będę krzyczał. - dopiero teraz zauważył podkulone uszka.
Nie? - ulga na twarzy chłopca rozśmieszyła go.
Nie. - uspokoił się. - Ale jest kilka dość ważnych problemów. Po pierwsze, twoja wioska. Oni chyba nam nie odpuszczą. Wprawdzie poradzimy sobie, ale obserwowałem twoją walkę. Doskonale znałeś ruchy wroga. Możesz mi to wyjaśnić? Oczywiście uszanuję odmowę, jeśli uznasz, że to byłaby zdrada.
Żadna zdrada. Nic mnie już z nimi nie łączy.
Naruto rozpoczął dłuższą opowieść. Opisywał każdego mieszkańca Konohy oraz innych znajomych. Bardzo zaciekawił Kina opis Gaary.
Więc jest jeszcze jeden szlachetny demon, uwięziony tak jak mój syn? - odchylił się na krześle.
Gaara to mój przyjaciel. Boję się, by nie obrócono na niego gniewu za to, co się stało. - Naruto zasępił się.
Twoje zmysły są dziwne. - Kin spojrzał w skupieniu na wnuczka. - Zapach, który poczułeś, jest dla większości demonów ledwo wyczuwalny. A jednak ty poczułeś go bardzo intensywnie. Do tego, rozmawiałem z Kyuubim. Opisywał mi twoje problemy z nauką w Konoha. Tutaj jednak opanowałeś to bezbłędnie w krótkim czasie.
To źle? - Naruto zadrżał.
Nie. To dowodzi, że natura się pomyliła. Podejrzewam, że przypadkowo urodziłeś się człowiekiem. Powinieneś być rodzonym synem Kyuubiego. Może stąd jego atak na Konohę? Nie potrafił mi wyjaśnić, dlaczego tak się stało.
Dziadku? Czy tata będzie twoim następcą? - Naruto przygryzł wargę. - No bo jeśli tak, to przecież Nero i ja nie jesteśmy czystej krwi demonami. To może przynieść wam hańbę.
Nie przejmuj się. To władza dziedziczna a po zdaniu egzaminu przez Neo będziecie pełnoprawnymi dziećmi. Widzę, że się tym zmartwiłeś.
Bo ja się nie nadaje na władcę. Za mało wiem o demonach. A nie chciałbym, by osiągnięcia naszego świata zostały zaprzepaszczone przez nieudolnego władcę. To spora odpowiedzialność. A nie wiem, jak to jest z władzą i jej wybieraniem.
Kin zaśmiał się. Wstał i poczochrał włosy blondynka. Naruto zaraz poprawił fryzurę, chichocząc pod noskiem. Po doprowadzeniu się do porządku, wypił szybko wino. Pomógł zmyć kieliszki dziadkowi.
A tak między nami, z tego co zobaczyłem, ty i Nero to kochankowie. Prawda? - Kin odstawił na suszarkę naczynia.
Tak. Ale nie na zawsze. Po prostu tak jakoś nam się układa. To braterskie wygłupy, nic poważnego.
Wiem, inaczej piszczałbyś przy siedzeniu. Nero ma sporego.
Dziadku!!
Kin wyszedł z pokoju a Naruto pobiegł za nim. Nie wiedział, dokąd teraz idą, ale nie obchodziło go to. Rozmawiali o wielu sprawach i aspektach życia demonów. Dlatego Naruto zdziwił się, jak dotarli pod jego dom.
Jakim cudem tutaj trafiliśmy? - zdziwił się.
Neo zaprosiła mnie przecież na kolację. - Kin zachichotał, wchodząc na podwórze.
Nero mówił mi kiedyś, że ty nie masz czasu na to. Jakim cudem wyrabiasz się teraz, by z nami jeść prawie każdy posiłek?
Powiedzmy, że lubię twoje wesołe oczka. - Kin zapukał do drzwi.
Otworzył im jakiś człowieczek i wpuścił do środka. Dopiero teraz Naruto zorientował się, że przecież Neo nigdy nie gotowała ani nie sprzątała. Więc i oni mieli niewolnika. Uśmiechnął się do niego a ten odpowiedział tym samym.
Kolacja czeka, proszę za mną.
Naruto pobiegł przed nimi do siebie i przebrał się. Zbiegł do jadalni sekundę po tym, jak Kin usiadł do stołu. Chłopak usiadł przy Nero.
Tylko się nie macać. - Kin prychnął na nich.
No właśnie, bo dziadek będzie zazdrosny. - Nero również upomniał Naruto.
Oż ty mały, złośliwy… gadzie! - Kin pacnął mu ziemniakiem w czoło.
Kyuubi i Neo zaśmiali się.
Tato, dorośnij.
Kyuubi, nie muszę. Wkrótce idę na emeryturę.
O nie. Tylko nie mów, że mam cię zastąpić. - Kyuubi oklapł i oparł się brodą o stół.
Tym razem śmiali się wszyscy. Nawet niewolnik, który przyniósł właśnie wiadomość.
Ale śmieszne. - Kyuubi wyprostował się. - Tee, coś się stało?
Naruto skojarzył to imię. Tee to osoba, która poinformowała Neo o zakazie zbliżania się do niego. Spojrzał na mężczyznę. Miał nie więcej niż trzydzieści lat.
Niedobrze. Będzie wojna! - Tee wydusił z siebie. - Do pana Kina przysłano gońca z wiadomościami.
Wpuść go. - Neo drgnęła.
Po chwili wbiegł demon. Skłonił się im i opadł na krzesło. Nie miał sił stać, ale oni to rozumieli. Neo podała mu szklankę wody.
Dziękuję. - wypił i odstawił naczynie. - Panie, Konoha zbiera ludzi z innych wiosek. Zamierzają nas atakować. Dlatego, nie czekając na rozkaz, sam kazałem ewakuować słabsze demony do schronów a zarazem zwiększyć ochronę bramy między wymiarami.
Bardzo dobre rozkazy. - Kyuubi pokiwał głową. - W pierwszej kolejności należy przenieść bezbronne demony. A także zebrać informację o ich ruchach.
Kyuubi, Kin oraz Nero wybiegli. Neo zajęła się demonem, po czym dołączyła do męża. Jedynie Naruto nie odezwał się ani słowem. Przez niego będzie wojna. Zginą niewinne demony. Przed oczami rozbłysnął mu obrazek kilkuletnich, baraszkujących wesoło demonów. Nie, nie pozwoli im cierpieć. Odwrócił się i chyłkiem wybiegł z domu. Zatrzymał się przed bramą przejścia. Tym razem wiedział, że musi mu się udać. Od tego zależał los demonów. Skupił się w sobie i skoczył. Tuż nad przejściem przepuścił czakrę przez stopy. Zacisnął gwałtownie oczy, spodziewając się guza, ale nic takiego się nie stało. Uchylił powieki, gdy usłyszał ćwierkanie. Znajdował się w lesie. Ruszył w stronę groty a przy niej skręcił w stronę, w którą odeszła Tsunade. Wkrótce wyszedł z lasu. I to wprost w oddział wioski piasku, patrolującej granice lasu. Ci zaraz zabrali go do Gaary. Na jego widok Gaara rozesłał wieści o jego powrocie. Gdy zostali sami, zaskoczył Naruto swoją wiedzą. Aczkolwiek przyznał się, że demon mu wiele wyjaśnił. Naruto zaś wyjaśnił mu, dlaczego wrócił. Przyznał się, że rozmawiał o nim z Kinem. Wkrótce dotarła do nich wieść, że Tsunade przysłała swoich ludzi po Naruto.
Rozdział 23 - Cierpienie.
Naruto pożegnał się z przyjacielem i smętnie ruszył w otoczeniu dawnych pobratymców do Konohy. Kakashi, który był tam obecny, nie spuszczał z niego oka. Naruto wyglądał na załamanego. Najwidoczniej Kyuubi zabawił się jego odczuciami i teraz wracał do nich. Ale nie będą mu wypominali tych słów. Nie odpowiadał wówczas za swoje czyny, był pod ich kontrolą.
***
Tsunade kręciła się jak na szpilkach. Pozostali przywódcy wiosek również byli niespokojni. Fakt, że nieoczekiwany powrót Naruto stawiał wojnę pod znakiem zapytania, nie niepokoił ich. Nie wiedzieli jedynie, czy to był wybieg dla uspania ich czujności, czy naprawdę demony odpuściły sobie. Kiedy więc zapukano i wkroczył Kakashi z Naruto, spojrzeli na nastolatka. Nie, nie pozbył się ciała demona. Jego ogony drżały nerwowo a oczy błyszczały gniewem.
Nareszcie zmądrzałeś. - Tsunade odetchnęła.
Zmądrzałem? - Naruto prychnął na nią. - Typowe, dalej jesteś głupia.
Jak śmiesz! - Tsunade warknęła, ale zaraz ją powstrzymano.
Jaki jest więc powód twojego pojawienia się tutaj? - odezwał się Iruka.
Idiota gorszy niż Tsunade. - Naruto usiadł, owijając się ogonami. - To przecież oczywiste. Podczas gdy demony szykowały się do walki z wami, te najsłabsze, ich samice i małe dzieci były przewożone do stolicy. A ja nie będę obarczał sumienia łzami dwuletniego demona, bo jego tatusia zabiła banda kretynów.
Zwęził groźnie oczy. Tsunade przełknęła ślinę. Reszta zrobiła podobnie.
Teraz, skoro wróciłem, liczę iż zachowacie troszkę przyzwoitości i zostawicie ich w spokoju.
Naruto, oni by nas pozabijali bez skrupułów. - Kakashi zaprotestował.
W ich świecie jest pełno ludzi. I są mili. Tylko wy jesteście ograniczonymi kretynami i nie znacie się. Teraz, czy mogę wrócić do tej sztolni, którą wy zwiecie mieszkaniami?
Owszem. Miłego snu.
Naruto wstał. Przy drzwiach odwrócił się do nich.
Miałem rodzinę ale wy mnie jej pozbawiliście. Nienawidzę was za to i jakbym tylko wiedział, że nie będziecie się na nich mścili, poderznąłbym wam gardła.
Pozostawił ich zszokowanych i wyszedł na ulicę. Ludzie wskazywali na niego, ale nie przejmował się tym. Powlókł się smętnie w kierunku dawnego mieszkania.
Naruto!
Podniósł wzrok, by zobaczyć Sakurę. Zaraz za nią podbiegł Sai i Sasuke. Naruto powstrzymał się przed warczeniem na nich. Wbił ręce w kieszenie.
Czego? - spojrzał na nią ponuro.
Dasz się zaprosić na Ramen? - uśmiechnęła się słodko.
Nie.
Wyminął ich i dalej wlókł się powoli do domu. Nie trudził się wchodzeniem po schodach, tylko podskoczył i wspiął się na swój balkon. Tam wkroczył do domu. O dziwo, był wyremontowany. Lodówka była uzupełniona zapasami.
Sasuke dbał o twój dom. - za nim pokazał się Kakashi.
To nie jest mój dom. Dobrze o tym wiesz.
Podszedł do łóżka i pacnął się w pościel. Zaskrzypiało a on skrzywił się niemiłosiernie. Czuł, że w swoim stroju z świata demonów, nie pasuje tu. Ale nie zamierzał nosić ich ubrań. Były szorstkie i niepraktyczne. Zamknął oczy. Może jak się prześpi, zapomni o tym, że to rzeczywistość a nie koszmar.
***
Tsunade odłożyła ostatni dokument. Uszanowano wolę Naruto. Przerwano więc przygotowania. Dopilnowano także, by powód przekazano głośno. Skoro demony ich szpiegowały, to musiały poznać także pobudki, kierujące blondynem. Miała nadzieję, że to im wystarczy. Teraz należało zadbać przede wszystkim o to, by blondynek poczuł się tutaj szczęśliwy. Pomyślała, że spełni jego marzenie o zostaniu Hokage. Tym samym będzie podwójny plus. Naruto jest silny i doskonale poradzi sobie z wioską. Będą bezpieczni i zadbani. A z drugiej strony przejdzie mu to zaklęcie lub przywiązanie do demonów. Rozumiała go troszkę. Nie miał rodziny, zawsze wytykany palcami. Demony zaproponowały mu adopcję w zamian za wydostanie Kyuubiego. Rodzina… tego mu brakowało. Na tyle, by się zgodzić nawet przemienić ciało. Ale umie to maskować. Na razie podkreśla aspekty demonów, ale z czasem zacznie maskować je. W pewnej chwili rozległo się pyknięcie i pojawił się Kakashi.
Co z Naruto? - Tsunade spojrzała na niego.
Zasnął. Ale jest wybitnie niezadowolony z powrotu do dawnego mieszkania.
Uparciuch.
Tsunade przeniosła się na kanapę. Kakashi ulokował się w fotelu. Nawet on nie czytał teraz książeczki.
Kto czuwa?
Iruka. Zmienię go rano.
Przyprowadzisz mi potem Naruto? Pomyślałam o szkoleniu na Hokage.
Chcesz odwrócić jego uwagę? - zaśmiał się lekko. - Niezły plan.
Jest silny. Więc nie narzekaj. Będzie dobrym Hokage.
Kakashi przeniósł się do domu. Tsunade położyła zaś na kanapie i zasnęła.
***
Naruto warknął, czym zwrócił uwagę rozmawiających.
Śni mu się coś? - Iruka spojrzał na dawnego ucznia.
Nie! Warczę na was, podłe szpiegi! - Naruto spojrzał na nich. - Wynocha!
Mamy wiadomość dla ciebie od Hokage. - Kakashi na wszelki wypadek zasłonił sobą Irukę.
Mogę wrócić do domu? Nie muszę tu siedzieć?! - poderwał się z łóżka.
Nie wiem. Raczej nie to chce ci przekazać. - Kakashi skrzywił się. - Prosiła, byś się stawił u niej. Chodzi o jakieś przeszkolenia.
Łee.
Naruto oklapł i przewrócił się na bok. Pomyślał o rodzinie. Na pewno się martwią. Zanim szpiedzy doniosą im o wycofaniu sił Konohy, przeszukają zapewne całą stolicę. Mógł im chociaż zostawić jakiś liścik. W końcu otrzepał się z wspomnień i myśli. Wstał niechętnie. Bolały go wszystkie kości. Łóżko było okropne. Warknął jeszcze raz, po czym wyskoczył oknem i wylądował na ulicy. Zastanowił się co najpierw. Iść zapolować czy do Tsunade. Potem ruszył w stronę domu Hokage. Wolał nie wymiotować na jej widok. Szkoda byłoby posiłku. Wiatr rozwiał mu włosy, co sprawiło, że dziewczyny obejrzały się na niego. Zbył je całkowicie, nie potrzebne mu były. Wkroczył ponuro do siedziby Hokage. Sakura spojrzała na niego. Nie chciała znów się z nim kłócić. Obok niej Sasuke zmierzył gniewnym spojrzeniem jego lisie dodatki. Nie mógł zaprzeczyć, że Naruto wyglądał bardzo seksownie z nimi. Tymczasem Uzumaki minął ich jak powietrze i wszedł gniewnie do biura.
Czego chcesz? - usiadł na kanapie.
Przeszkolę cię na Hokage. Pasowałoby ci zacząć od jutra? - Tsunade otworzyła teczkę i coś wpisywała.
Nie. - Naruto warknął na nią.
Spojrzała na niego dziwnie.
Rozdział 24 - Odwiedziny
Naruto unosił gniewnie wargi. Co ona sobie myśli?! Że powróci ot tak sobie do nich i dawnego życia?
No tak. Jesteś zmęczony musisz wypocząć. To pojutrze.
Nie, idiotko. - Naruto parsknął. - Odmawiam szkolenia.
Że co?! - Tsunade wytrzeszczyła oczy na niego.
Całe życie odmawialiście mi tego a teraz próbujesz przekupić do powrotu posadką? Nie, nie chce tego tytułu. - Naruto wstał. - Żegnam
Odwrócił się i wyszedł. Nie żałował decyzji. Był demonem! Nie potrzebował takiego mizernego tytułu.
***
Dwóch z pięciu strażników wioski zobaczyło zbliżającą się postać. Był to młody mężczyzna. Nosił na sobie opaskę Konohy, ale nie znali go.
Ktoś ty?! - zagrodzili mu drogę.
Wasza śmierć, jak nie zejdziecie mi z oczu. - minął ich i wkroczył do wioski.
Obejrzeli się za nim. Stał obecnie i wpatrywał się w słońce. Nie zauważyli, że ten węszył entuzjastycznie. W końcu skierował się w stronę skał z wyrytymi twarzami Hokage. Spojrzał na nie.
Idiotyzm. Po co takie niszczenie kamienia? Och...
Przez chwilę wpatrywał się w czwartą twarz. Więc to ten człowiek uwięził Kyuubiego. Był niezwykle podobny do Naruto. Czyżby to był jego ojciec? Naruto nie wiedział nic o prawdziwych rodzicach. Myślał, że porzucili go po uwięzieniu Kyuubiego. Ale możliwe, że to jego ojciec uwięził w nim lisa i stracił przy tym życie. A matka mogła zginąć podczas walki z Kyuubim. Wzruszył ramionami. To i tak nie miało znaczenia. Po kilkunastu minutach dotarł w końcu pod blok. Tu mieszkał Naruto, spał tutaj, ale teraz wyszedł. Poprawił koszyk na ramieniu i wkroczył do środka.
---
Naruto wskoczył na mur. Udało mu się zebrać owoców lasu. Nie zamierzał kupować nic z wioski. Podkreśli swoje pochodzenie tak długo, aż go puszczą wolno. Przebiegł jak wicher przez wioskę i wskoczył do domu. Położył na stole zbiory i zauważył koszyk.
Znowu coś przynieśli?! Ile razy mam im mówić, że nie chce nic od nich. - Skrzywił się. - Paskudztwo!
Zgadzam się, dlatego przyniosłem ci zapasów. - rozległ się głos za nim.
Zadrżał. Powoli odwrócił się za siebie. Na łóżku siedział wysoki mężczyzna. I mimo tego, że zawsze widział go w formie pół demoniej, wiedział kto to jest.
Dz… dz… dziadek!!!
Rzucił mu się na szyję. Kin delikatnie objął Naruto, pozwalając sobie odetchnąć z ulgą. Najmłodsze szczenię rodu żyło i było zdrowe. Chociaż drżało. Musiał się bardzo obawiać.
Dziadku, co tu robisz?! - Naruto spojrzał na niego, gramoląc mu się na kolana.
Straże poinformowały nas o twojej eskapadzie od razu. Nero chciał cię ratować, ale Neo powstrzymała go. Jej domysły, że chcesz zażegnać wojnę sprawdziły się kilka godzin później. Wrogowie się wycofali, bo ty wróciłeś.
Przepraszam, ale nie potrafiłbym znieść płaczu małego demona gdyby jego rodzice zginęli podczas walki. - Naruto podkulił uszka. - Powinienem zostawić wam liścik, ale bałem się, że mnie cofniecie.
Nie szkodzi. Ale straże wioski strasznie się zirytowały, jak mnie zobaczyły. Może przejdziemy się po tym… czymś?
Wskazał mu za okno. Naruto westchnął i spojrzał na szafkę. Leżały tam jego pieniądze.
Może na Ramen? Nie jadłeś tego, a to jedyne danie, po którym tu nie zwracam.
To po co zbierałeś owoce? - Kin wydobył sakiewkę. - Ja stawiam, za nasze. Bo ci jeszcze każą odpracować.
Skąd masz monety? - razem wyskoczyli przez okno.
Zaopatrzyłem się dobrze.
Ruszyli powoli ulicą. Obserwowano ich uważnie. Ale Uzumaki tak słodko się śmiał. Może ten mężczyzna mu pomoże? Kiedy dotarli do stoiska z Ramenem, Naruto usiadł na stołku. Kin zrobił to z mniejszym entuzjazmem. Zapłacił za dwie porcje i objął Naruto. Spotkało się to z urazą sprzedawcy, który najwyraźniej chciał zagadać Uzumakiego.
Kin, ale nie wiem co robić. - Naruto spojrzał na niego. - Nie chce tu być, ale nie chcę także, by was skrzywdzono.
Nie musisz się poświęcać. Spróbujemy załatwić to polubownie.
Odebrali swoje zamówienie. Naruto mało widział uciesznych scen. Ale do nich stanowczo należało zaliczyć Kina, walczącego z Ramenem. W świecie demonów nie było pałeczek, tylko widelce.
Co się szczerzysz?! - Kin sam się uśmiechał. - To jeden z powodów, dla których nie cierpię wymiaru ludzi.
W końcu jakoś udało mu się zjeść posiłek. Starał się nie skrzywić, chociaż jadał już gorsze.
Inaczej mi smakował niż zazwyczaj. Był mniej dobry. - Naruto również skończył.
Normalne. Jesteś demonem, to oznacza zmiany w postrzeganiu smaków.
Ey, ty tam! - Usłyszeli z tyłu.
Obejrzeli się. Stał tam oddział Anbu z Kakashim na czele. Naruto instynktownie przysunął się do Kina. Nie uszło to ich uwadze, ale bardziej niepokoił ich ów shinobi.
Naruto, odejdź od niego! - Kakashi spojrzał na blondyna.
Nie! Kin mi nic nie zrobi! - Naruto objął dziadka.
Powiedziałem, cofnij się! To rozkaz!
Naruto poczuł chwyt i oderwano go od demona. To wystarczyło, by krzyknął. A jego krzyk podziałał na Kina jak płachta na byka. Momentalnie zerwał się, zdjął maskowanie i przejechał szponami po ciele ninja, który trzymał jego wnuka. Zgromadzeni zamarli. Kin zmiażdżył stopą opaskę wioski. Potem obejrzał Naruto uważnie.
Boli? - spytał.
Nie. Wystraszyłem się tylko. Zdjąłeś maskowanie.
I patyczek w mrowisko. Nie chcieli mieć bez stresowej wizyty to będą się martwili. - Kin objął go czule.
Ty jesteś demonem! - Iruka wskazał na niego palcem.
Nie widać, kretynie? - Kin miło się uśmiechnął.
Nie. Iruka był pierwszą osobą, która tutaj wyciągnęła do mnie dłoń. - Naruto ujął dłoń demona.
Jak sobie życzysz.
Razem wyszli na ulice. Mieszkańcy panikowali troszkę, ale nie zbliżali się do niego. Jedynie Rada Starszych próbowała go obrażać i wypędzić. Kin nie reagował na to, ale Naruto czuł jak wzmocnił uścisk. Nie chcąc kłopotów, postanowił ich uciszyć.
Okażcie szacunek, gamonie! Toż to władca wszelkich demonów!! - wrzasnął na starców.
Po tych słowach zapanowała cisza.
Rozdział 25. Małe kłamstwo.
Kin spojrzał na zaskoczonych ludzi. Najwidoczniej nie spodziewali się aż tego. Zamiótł ogonami drogę, krzywiąc się na kurz. W ich wymiarze pył nie wzbijał się w górę przez poruszanie ogonami. Był zbyt mocno ubity. Naruto zachichotał i znów zaczął mu skakać między ogonami. Poruszył więc nimi. Na to ludzie zaczęli między sobą rozmawiać. W końcu Kin objął Naruto. Nie zrobił tego mu na złość, chociaż usłyszał jęk zawodu. Postawił go przy sobie. Uzumaki już chciał zaprotestować, ale zobaczył, że ten niemal warczy z gniewem, obserwując grupkę osób przed sobą. Spojrzał tam. Stała tam Sakura, Tsunade i Sasuke.
Dziadku?
W ciszy jego pytanie było niczym krzyk. Tsunade drgnęła. Już jej powiedziano, że w wiosce przebywa władca demonów. A teraz jeszcze okazało się, że Kyuubi to syn tego władcy. Zebrała się w sobie i wystąpiła naprzód.
Opuścić broń! - rozkazała.
Ależ… Hokage?! - jeden z radnych spojrzał na nią.
Ten demon jak dotąd nikogo nie atakował a tylko was odgonił. Skoro przybył w pokojowych zamiarach, to się nie poniżajcie. - zwróciła się głośno do nich. - Poza tym, Naruto jest przy nim a z akcji z Kyuubim wiem, że demon przy którym jest dziecko, to nadzwyczaj agresywna istota.
Wnuk, tak konkretnie. Chyba, że rozum ci uciekł w zderzaki i nie wiesz, co znaczy zwrot „dziadek”. - Kin uśmiechnął się groźnie.
Nie, nie zamierzał się kłócić ani nic. Po prostu miał nadzwyczaj dobry humor. Tsunade troszkę najeżyła się, ale zaraz zapanowała nad sobą.
Nie jest to miłe rozmawiać z gościem na ulicy. Zapraszam do swej siedziby. - wskazała mu gestem trasę.
Jak to się mówi, przy filiżance herbatki uspokajającej łatwiej nie zagryźć człowieka, z którym się rozmawia. - Kin znów się zaśmiał i ruszył wraz z wnukiem naprzód.
Naruto chichotał, idąc przy dziadku. Jego ogony wciąż wiły się przy nim z radości, aż Kin posadził go sobie na ramionach. Blondyn przyjął to nad wyraz radośnie, piszcząc rozbawiony i ciągając go zabawnie za uszy. Nawet jeśli przeszkadzało to starszemu demonowi, nic nie powiedział. Sakura uśmiechała się na ten widok. Pierwszy raz Naruto pokazał się z tej strony ale to było urocze. Dlatego z chęcią otworzyła im drzwi. Naruto zeskoczył na podłogę i wskoczył na kanapę.
Głośniej nie mogłeś? - Kin usiadł obok niego, krzywiąc się na skrzypienie.
Mogę! Mogę! - Naruto zaczął podskakiwać.
W końcu wyczerpał cierpliwość dziadka. Kin złapał go, przełożył przez nogi i zdzielił ogonem w tyłek. Naruto pisnął dziwnie, ale zaraz usiadł cicho przy demonie.
No nareszcie! Owsiku ty jeden, nie męcz demonich uszu skrzypieniem tego grata.
Przepraszam, dziadku. Zapomniało mi się.
Nie umniejszało to faktu, że dostał przyjacielski klaps. Że był dany w żartach nie wątpił, nie czuł bólu. Tymczasem Tsunade przyniosła wraz z Sakurą dwa dzbanki herbaty. Wprawdzie wolałaby napić się alkoholu, ale nie wiadomo, co by wówczas zrobił demon.
No siadaj w końcu, daj zderzakom odpocząć. - Kin ogonami zabrał im tace i postawił na stoliku.
Naruto zachichotał i oparł głowę o kolana Kina. Ten zaraz rozplótł mu włosy i zawiązał od nowa w dobierany warkocz. Sakura cofnęła się do Sasuke i czekali na wynik.
Więc, rozumiem iż powodem odwiedzin jest Naruto? - blondynka spojrzała na demona.
Niekoniecznie. - związał wstążką koniec warkocza. - Czy ja już potrzebuje mieć powód, by widzieć się z wnukiem? Wy ludzie nie odwiedzacie się bez powodu? To wam współczuje.
Odwiedzamy, ale sam wiesz, że jest to troszkę dziwne. - Tsunade nalała herbaty i podała mu filiżankę.
Dlaczego? To rozsądne, co ja robię. Nie moja wina, że ludzie to puste małpy w ubraniach. - upił herbaty.
Jak mam to rozumieć?! - kobieta spięła się.
A czy ty chciałabyś, by każdy zmuszał cię do… dla przykładu… zjedzenia odchodów? - Kin spojrzał na nią, pijąc kolejny łyk.
Oczywiście, że nie, jestem dorosłą osobą i nie dam się zmusić. To nieuczciwe zmuszać kogokolwiek na siłę.
Ale wy to robicie. - odstawił pustą filiżankę na stół. - Pozwoliliście Sasuke Uchiha odejść, ale Naruto więzicie pod groźbą ataku na jego przyjaciół. On już jest dorosły, więc powinien sam wybrać drogę, którą chce iść.
Całe życie był sam, nie zna się na tym, co go może spotkać! - Tsunade zrozumiała, że teraz nie mają racji.
Naprawdę? Wydaje mi się, że zaszła pomyłka. - Kin splótł ręce na głowie wnuka. - On naszą wiedzę pochłaniał tonami a od waszej uciekał. Do tego atak mego syna Kyuubiego na to… coś. - zmarszczył się groźnie. - Wielu z nas uważa, że on powinien się urodzić demonem i dlatego mój syn atakował.
Właśnie, skąd ten atak Kyuubiego? - Tsunade odprawiła dłonią Sakurę i Sasuke a ci niechętnie wyszli.
Kyuubi sam nie wie, dlaczego. Podejrzewam, że czuł Naruto. Ale to nie ma znaczenia. Zwołaliśmy radę i uznano, że damy Naruto wybór. Sam zdecyduje. Jeśli jednak powie, że chce do nas, w razie ataku wybijemy was momentalnie.
Tsunade spojrzała na niego. Nie, nie żartował. Przez chwilę milczała. Potem spojrzała na Uzumakiego.
Naruto, chcesz zostać z nami w wiosce? - spytała się go.
Nie! Chce do domu z Kinem, do mamy i taty i do Nero. - Naruto wpakował się na Kina i nastroszył ogonki.
Rozumiem. Poczekacie, chwilkę, naradzę się tylko z kimś.
Zostawiła ich samych i wyszła. Kin objął wnuczka i głaskał po plecach, na co ten wyginał się niczym kociak.
***
Kakashi spojrzał na nią dziwnie.
Naprawdę tak to wyglądało? Tak powiedział? - na wszelki wypadek jeszcze raz się spytał.
Tak i nie chce być z nami. Ale… kiedy patrzyłam na nich, był taki szczęśliwy. Może naprawdę on tu cierpi?
Blondynka posmutniała. Nie chciała krzywdzić Naruto, ale nie mogła też pozwolić mu odejść. Wróciła więc do nich. Na widok ich zabawy i tych oczu… Zrozumiała w jednej sekundzie wszystko.
Spakuje ci coś do jedzenia na drogę i idź z dziadkiem. - przygryzła wargę.
Naprawdę?! - Naruto podskoczył i spojrzał na nią.
Kiedy zobaczyła te radosne i pełne nadziei spojrzenie, roześmiała się.
Tak, naprawdę. Leć się pakuj, ja omówię z twym dziadkiem jakąś ugodę.
Naruto wybiegł, kątem oka widząc jak pochylają się do siebie. Ale nie dbał o to. Z radością przebiegł przez wioskę i wpadł do mieszkania. Złapał za koszyk Kina oraz swoje jedzenie i wybiegł. Mieszkańcy obserwowali go a z szeptów, jakie usłyszał zrozumiał, że domyślają się jego odejścia. Teraz drobił przed siedzibą Tsunade, wydymając z urazą wargi. Ile można czekać?! W końcu jednak Kin pokazał się przed budynkiem. Tsunade była nie za bardzo zadowolona.
Nie poświecę Gaary! To Kazekage! - warknęła.
Sam zdecyduje, a znając życie zgodzi się ze mną. - Kin podszedł do wnuka.
Dziadku, jedźmy do domu! Chce do Nero, Neo i Kyuubiego! - obrócił się.
Radość, że w końcu opuści na zawsze to miejsce dodawała mu skrzydeł. Kin tylko zaśmiał się, zabrał koszyk i powoli ruszyli do wyjścia z osady. A tam czekała na Naruto niespodzianka.
***
Nero podskoczył w miejscu. Zmarzł, gdyż tutaj było zdecydowanie chłodniej niż w ich wymiarze. Spojrzał na rodziców. Kyuubi opierał się o drzewo a Neo siedziała na kamieniu.
Długo każą na siebie czekać. - westchnął.
Kin musi upomnieć ich dosadnie. - Neo spojrzała na zniecierpliwionego syna. - A Naruto spakować. Ale sama chętnie wymierzyłabym mu klapsa.
Nie złość się, zrobił to by zapobiec wojnie. - Kyuubi obserwował wioskę i właśnie dojrzał Kina.
Mam na myśli lanie za obijanie się w powrocie… - Neo wstała, gdy on się wyprostował.
Nadchodzą. - Kyuubi spojrzał na Naruto.
Na szczęście nie był ranny. Podskakiwał, szczęśliwy z interwencji Kina.
***
Kin spojrzał w las.
Wiedziałem, że przyjdą za mną. - zaśmiał się.
Naruto zaraz obejrzał się i zobaczył ich. Nero pocierał ramiona, pewnie jak zawsze zmarzł. Neo siedziała na kamieniu, bawiąc się laską kapłanki. Za to Kyuubi… on patrzał z ulgą wprost na niego. Zrozumiał, jak bardzo za nimi tęsknił i to z wzajemnością.
Mama! Tata! Nero!!
Tsunade zobaczyła, jak pobiegł i wkleił się w ojca. Zaraz zesztywniała na jego widok. Znów oni… Tymczasem Naruto objął Nero, który zaraz - jakby na złość mieszkańcom - pocałował go w usta. Kin zaśmiał się z tego, ale Neo wyrwała szczenię z ramion brata i przytuliła. Ale klapsa i tak dała „za leniwość, bo czekają już godzinę”. Kin odwrócił się do blondynki.
Nie nadymaj tak zderzaków, bo ci to nie pasuje.
Odezwał się właściciel dwunastu szczotek do butelek.
Oboje równocześnie zaśmiali się. Zdążyli już się nawet polubić. Ba, Tsunade dostała zaproszenie do wymiaru demonów, o ile zapowie się tydzień wcześniej. Za to Kin mógł już bez przeszkód odwiedzać Konohę, chociaż zapowiedział, że póki rządzi i nie zda władzy na Kyuubiego, to nie da rady przybyć. Podszedł do rodziny i w tej samej chwili na plac przybył Sasuke. Kin, Nero i Kyuubi zaraz wyszczerzyli na niego zęby a on uniósł dłonie z Kunai.
Rozdział 26 - Ponownie razem
Naruto zamarł a potem skoczył przed rodzinę.
Zabraniam ci! - wrzasnął.
Z drogi! Ona zabiła mi brata! - Sasuke był wściekły.
Nie, nie chodziło mu jedynie o brata. Ani o pomstę. Chodziło o przyjaźń Sasuke z Naruto. Czarnowłosy nie zamierzał się pogodzić z tym, że ten odchodzi do świata potworów. A Neo mogła posłużyć mu za przykrywkę do ataku. Miał prawo do zemsty. Ale naraz on i Naruto drgnęli. Nozdrza blondyna wypełnił znany mu zapach. Tym razem również Kin, Kyuubi i Nero go poczuli. Był taki, jak opisał Naruto, ale blondyn bardzo się skrzywił. Musiał o wiele mocniej czuć intensywność zapachu. Wówczas z krzewów wyskoczyło coś. Zanim ktokolwiek zdołał zaprotestować, istota wbiła pazury w pierś Sasuke. Ten wrzasnął i wypuścił broń. Demon wyciągnął szpony i zamachnął się drugą ręką.
Nie! - Naruto rzucił się do przodu.
Istota odskoczyła, obrzuciła Uzumakiego zaskoczonym spojrzeniem i odbiegła w las. Blondyn z Kinem dopadli do Sasuke. Wciąż oddychał, ale był bardzo słaby. Sakura pokręciła tylko głową. Najwidoczniej nie wiedziała, jak wyleczyć te rany. Wówczas zareagował Kin. Wyciągnął dłoń nad chłopaka i wyleczył go. Tsunade aż usiadła. Wiedza demonów naprawdę znacznie wykraczała ponad ich możliwości.
Będzie zdrowy. - spojrzał na Hokage. - Ale lepiej go odesłać do szpitala.
Dobrze. - spojrzała na Irukę i ten zaraz zabrał Uchihę.
Pomogłem, gdyż Naruto się za nim wstawił. - Kin wymienił zaintrygowane spojrzenie z synem.
Co jest? - Neo zaraz złapała męża za ogon i odciągnęła na bok.
Nero pobiegł do nich i zaraz zasypali go pytaniami. Kyuubi wyjaśnił im, co myśli on i ojciec. To bardzo ich zaskoczyło. Spojrzeli na Naruto jakoś dziwnie, ale też uśmiechnęli się. To już go totalnie zdezorientowało. Pobiegł do Nero, który zaraz umknął kawałek i odwrócił się bojowo. Nieodzowny znak, że gotów na zabawę. Chłopcy starli się a dorosłe demony obserwowały z pobłażaniem ich zabawę. Czasem tylko Kin lub Kyuubi warknęli na nich, że przesadzają i zaraz przystopowali zabawę. W tym samym czasie Kin zabierał prezenty od wioski dla blondyna. Każdy bowiem chciał się z nim pożegnać. Demon domyślał się, że teraz żałowali tego, jak go traktowano. Kiedy skończył, rozejrzał się za chłopcami, ale tych już wywiało gdzieś. Parsknął z irytacją, na co Kyuubi i Neo zaśmiali się.
Przyjdą. - Neo bawiła się laską. - Nic im nie będzie.
Wiem, ale to denerwujące. - usiadł na kamieniu, podczas gdy Kyuubi pobiegł przenieść podarki do pokoju synka.
***
Nero przewrócił Naruto nas jeziorem. Obaj jakiś czas leżeli bez ruchu.
Musimy wracać - wyszeptał, schylając się i liżąc go w szyję.
Za chwilkę. Nie spieszy mi się. - Naruto odchylił zapraszająco głowę. - Jak ja za tym tęskniłem.
To musisz sobie znaleźć kogoś w końcu, wiesz? - Nero usiadł i pociągnął go na kolana.
Skąd wiesz? - Naruto ugryzł go zabawnie w ucho.
Bo jak zaczyna jakiemuś demonowi brakować ciepła, znaczy to, że dojrzał na tyle, by poszukać stałego partnera. - uszy Nero nastawiły się. - O nie! Kyuubi pobiegł w demoniej formie do lasu! Zostawili nas!!!
Zerwali się przerażeni i popędzili susami do bramy wioski.
***
Neo podniosła głowę.
Pędzą jak wariaci. - spojrzała w bok.
Kin wraz z resztą również spojrzeli w tamtym kierunku. Wkrótce ich zobaczyli. Zbiegali ze wzgórza do nich. Wyglądało to tak zabawnie, że Kin nie wytrzymał i zaśmiał się na głos.
Dziadku! - Nero wpadł na polanę. - Uff, myśleliśmy, że nas zostawiacie.
Naruto wpadł zaraz za nim. Jednak jak zwykle musiał nabroić. Zamierzał wyhamować, ale podczas tego manewru potknął się o ogon brata i z impetem wylądował na Tsunade.
Aj! - jęknął, całkiem na niej rozłożony.
Chyba te zderzaki naprawdę amortyzują uderzenia. - Nero stanął przy śmiejącej się matce. - Po takim zderzeniu oboje powinni być nieprzytomni.
Tsunade i Naruto jakoś wyplątali się z siebie i młody lisek zaczął łasić się do dziadka. Kin troszkę mu pogroził, ale i tak widać było, że żartuje. Tymczasem wrócił Kyuubi i obrzucił zdegustowanym spojrzeniem brud na dzieciakach.
Gdzie was wywiało?
Tatku, pokazywałem mu moje kryjówki. - Naruto pogłaskał go ogonkiem a demon pociągnął go za niego. - Auu!!
Dobra, zbieramy się. - Kin machnął ręką Tsunade. - Świerzbią mnie ogony, jak zostawiam kraj bez opieki.
Mieszkańcy poczochrali Naruto.
Odwiedź nas czasem. - Iruka miał dziwnie wilgotne oczy.
Zwłaszcza jak nas zaatakują, przyda się pomoc. - Kakashi zamknął książeczkę.
Odwiedzę. - pomachał im i pobiegł do ojca.
Kyuubi znów przemienił się i dosiedli go. Tsunade zawahała się, ale ci już ruszyli. Mogła więc tylko westchnąć i mieć nadzieję, że to była słuszna decyzja.
***
Spojrzał na nich tępo. Kin, Neo i Kyuubi polecieli do ich wymiaru nie patrząc na nic. A on nie wiedział, jak ma się dostać do domu. Spojrzał błagalnie na Nero.
No co? Przecież umiesz już przechodzić. - Nero zamrugał zdziwiony. - Żaden demon nie przeniósłby cię podczas szykowania się do wojny. Musiałeś się tu jakoś dostać.
Ale ja nie pamiętam, jak to zrobiłem. Byłem w amoku. - Naruto autentycznie rozpłakał się.
Nero zaczął się śmiać.
Przejść wrota wymiaru i nie pamiętać jak. - otarł łzy.
Śmiej się dalej, potworze. - Naruto uniósł się honorem.
Odwrócił i już był gotów wrócić do wioski, gdy objęła go ciepła kita.
A wy co, romanse odwalacie? - Kyuubi pojawił się przy nich.
On mnie wyśmiewa, bo nie jestem w stanie przypomnieć sobie jak się przechodzi. - Naruto wtulił się w ojca, płacząc głośno.
Kyuubi pogładził go po włosach, po czym objął kitami i przeniósł. Zaraz za nim poleciał Nero. Za to Kina zaskoczyły łzy wnuczka.
Co się stało? - podniósł go i posadził sobie na biodrze.
Zdenerwował się, gdy nie był w stanie przypomnieć sobie, jak wówczas się przeniósł. - Kyuubi otarł mu łzy.
To zrozumiałe, Naruto. Wówczas kierowało tobą sumienie i zrobiłeś to mimowolnie. - Neo obróciła się. - Teraz nie było tego przymusu i nie potrafiłeś. Nauczysz się tego.
Blondyn troszkę się rozchmurzył. Humor poprawił mu się do końca, gdy okazało się, że w mieście czeka impreza z okazji jego powrotu. Bawił się znakomicie. I tylko jedno nie dawało mu spokoju. Również tutaj czuł zapach tego demona, lecz go nie znalazł. Zastanawiał się, kim on jest i dlaczego się ukrywa. A także, dlaczego zatrzymał się, gdy krzyknął przy Sasuke. Wiedział, że demony nienawidzą klanu Uchiha. Nie rozumiał więc, dlaczego nie doszło do ataku. W końcu poddał się i przestał sobie zaprzątać tym głowę. Sasuke przeżył i życzył mu jak najlepiej. A teraz musiał zapomnieć o przeszłości i bawić się w domu.
***
Sasuke westchnął, otwierając drzwi. Spędził przeszło dwa tygodnie w szpitalu. Dzisiaj puścili go i wrócił do domu. Wcześniej zaszedł do Hokage, ale nie miała dla niego rozkazów. Miał odpoczywać jeszcze tydzień. Ale nie za bardzo mu się chciało. Demony dopięły swego i Naruto odszedł.
Ty mały draniu. - oparł się o ścianę i nogą zatrzasnął drzwi.
Ciesz się, że nie masz rodziny, bo byś dziecku nosa rozwalił.
Sasuke drgnął. Ktoś tu był, w tej kuchni. Wprawdzie wiedział, że Hokage - za jego zgodą - ulokowała tu Gaarę, ale to nie był jego głos. Wydobył kunai.
Pokaleczysz się. - znów ten sam głos.
Sasuke, on ma wiadomość od Naruto! - tym razem to był Gaara.
Podskoczył i pobiegł do kuchni. Poznał go od razu, to był ten Nero, czy jak mu tam. Teraz wyciągnął do niego rękę z kopertą, ale całą uwagę skupiał na Gaarze. Nie zastanawiał się nad tym i odebrał list. Już sama koperta zaskoczyła go. W środku coś było. Nie miał na myśli listu. To był raczej wisiorek. Tak bynajmniej wydawało mu się, gdy przesuwał dłonią po kopercie.
To Avionan. - demon nie spojrzał nawet na niego a i tak wiedział co robi.
Do czego to służy? - spojrzał na niego zaintrygowany.
Avionana demon musi wykonać własnoręcznie. To dwa wisiorki identycznego kształtu, nasycone krwią i czakrą twórcy. Umożliwiają kontaktowanie się między posiadaczami niezależnie od wrót wymiarów. Zresztą, od czego masz list? Czytaj… chyba, że nie umiesz.
Sasuke pochylił się i rozerwał kopertę. Wyjął kartkę i wisiorek. Najpierw otworzył list i przebiegł go wzrokiem.
Hey.
Przesyłam ci taki wisiorek. Pomoże w powiadomieniu mnie, jakby ci i wiosce groziło coś. Wówczas przyjdę. Nie zostawię bowiem dawnych przyjaciół na pastwę losu. Na razie mam kłopot z opanowaniem przechodzenia przez te wrota, ale wczorajsza lekcja z tata pomogła i pomimo rozbitych kolan dwa razy samodzielnie przeskoczyłem wymiary. Tak, wiem. Chwalę się jak zawsze, ale przekraczanie to najtrudniejsza sprawa w moim świecie. Chciałem cię zaprosić, ale Neo wyjaśniła mi, że to nie do końca bezpieczne. Itachi należał do Akatsuki i mogliby powitać cię bardzo nieprzyjemnie. I nawet status Kina nie pomógłby, gdyż uznaliby to za zdradę i pozwolenie dla nich na zabijanie współbraci. Nero już marudzi, że musi iść, więc kończę.
Naruto.
Spojrzał na wisiorek i zaraz założył go na siebie.
Podziękuj mu. Odezwę się wkrótce. - spojrzał na demona, teraz owijającego kity wokół talii Gaary.
Powiem, ale poczekaj z miesiąc. Neo uczy się do egzaminów a Naruto wraz z nią. Nie przeszkadzaj im.
Nero, wyraźnie niezadowolony z końca misji, wstał i szybko umknął oknem. Gaara obserwował go, póki nie znikł.
Fajny jest. Kto to? - spojrzał na Uchihę.
Starszy brat Naruto. - Sasuke bawił się wisiorkiem.
Aha.
Sasuke wyszedł, nie zauważając dziwnie błyszczących oczu u współlokatora.
Rozdział 25 - Wiadomość.
Naruto potarł wisiorek, po czym spojrzał na matkę. Głowa kiwała się jej nad lekturą. Miała tylko jeden dzień. Już tylko jeden, jak powinien powiedzieć. Kin zasypał ją toną papierów. Przez ten miesiąc uczyła się dziesięć godzin dziennie. Kyuubi dwoił się i troił, by godnie zastąpić ją w organizowaniu prowadzenia domu, ale było kilka wpadek. Ostatnia była, jak przypadkowo zamiótł swoim ogonem Tee do garnka z zupą i nalał go potem Kinowi. Naruto myślał, że się zsiusia ze śmiechu na widok ich min. Nero zaraz zaczął reanimować niewolnika a Neo niemal nie spaliła się ze wstydu. Tee jakiś czas uciekał na widok Kyuubiego, ale potem mu przeszło. Kin zaś nabrał zwyczaju najpierw sprawdzać czakrą, z czego jest podana potrawa, o ile dowiedział się, że to Kyuubi gotował. W pewnej chwili zajrzał do nich Kin z Kyuubim.
I jak idzie? - Kyuubi zebrał notatki.
Skończyliśmy, ja tylko powtarzam. - Neo pomogła mu.
Boisz się? - Kin pogładził włosy Naruto.
Nie. Jeszcze nie. Jutro pewnie będę zielona ze strachu. - kobieta zaśmiała się.
Każdy wiedział, że od dwóch tygodni wymiotowała każdego ranka a także wieczorami. Martwiło to ich, ale nic nie mogli poradzić. Egzamin bywa stresujący już dla demonów, a co dopiero dla człowieka.
Dziadku! - Naruto poczochrał Kinowi ogon.
Doskonale wiedział, że Kin uwielbia czochrać mu włosy i go w ten sposób drażnić. Władca zaś robił to z uciechą. Uwielbiał miękkie włosy wnuka i z ochotą poddawał go tej torturze. Często demony śmiały się na widok podrapanych dłoni. Naruto bowiem co jakiś czas tracił cierpliwość i rzucał się na dziadka. Za pierwszym razem demony spanikowały. Szum podniósł się niesamowity, gdy obaj wyskoczyli na pole za miastem i ostro walczyli. Kin spędził przez to dwa dni u demonów medycznych a Naruto dostał porządną burę od ojca. Teraz to już była norma, chociaż Kin starał się nie przeginać struny. Naruto był w czasie starć bardzo agresywny a to był znak, że wybraniec jest blisko. Kin doskonale obserwował tereny. Miał niemal stuprocentową pewność, że demon wydzielający ten obfity zapach wybrał Naruto, by mu przekazać ważne wieści. Czujniki często rejestrowały obecność demona blisko miasta. Ale od tygodnia nie było ani śladu. Może coś mu się stało i nie zdołał przekazać wiadomości? Kin był zirytowany tą niewiedzą. W ich świecie wybrańców traktowano poważnie. Nierzadko przekazywali przed śmiercią sekrety rodzinne obcej osobie, zwłaszcza gdy nie miały potomstwa. Powierzenie informacji przez wybrańca było wielkim zaszczytem. Demon drgnął, gdy poczuł ból.
Tato? - to Kyuubi podrapał go w ramię.
Zamyśliłem się. Idziemy? - wziął dokumenty.
Tak.
Razem wyszli a reszta również rozbiegła się spać. Czekał ich meczący dzień.
***
Nero siedział i kopał w kamień. Kyuubi zaś obserwował z kamienną twarzą tablicę wyników. Neo musiała sobie dziwnie radzić. Naruto nie miał odwagi na to spojrzeć. Neo wymiotowała dzisiaj o wiele dłużej. Martwił się więc. Jednak nagle poczuł westchnięcie ulgi ojca i odwrócił się. Neo miała wysokie noty. Sądząc po jego minie, zostanie półdemonem. Potwierdziło się to na ogłoszeniach. Jednak Neo bardzo wahała się, gdy zaproszono ją do komory przemiany. W końcu podszedł do niej demon prowadzący i zaczęli rozmawiać. Neo wyraźnie coś tłumaczyła i nagle prowadzący wrzasnął coś i odskoczył od niej. Zaraz wezwał dwóch demonów medycznych i skonsultował coś z nimi. Ci zaraz zabrali ją na badanie a w międzyczasie zaczęto przemieniać pozostałe demony, które zdały. Kyuubi niemal nie oszalał. Musiano trzymać go siłą, bo wyrywał się do Neo. Aż w końcu wyszedł jeden z medyków i wszyscy zamarli. Medyk był poważny i poprosił o zabranie głosu.
Kochani, mamy kłopot. - zaczął. - Mimo iż Neo zdała egzamin, okazuje się, że najprawdopodobniej jest szczenna…
Co?! - Kyuubi, Kin i pozostali zamarli.
Opis objawów pasował pod ciążę i badania wykazały prawie osiemdziesiąt procent pewności. Zabrano ją właśnie na badanie czakrą. Ale problem jest z przemianą, ona może zaszkodzić jej i płodowi.
Poczekamy. Ewentualnie, jeśli okaże się szczenna, poddamy ją następnym razem przemianie, bez zaliczania kolejny raz egzaminu. - Kin wstał i zaczął krążyć.
Demony zgodziły się z nim. I usiedli, czekając na wyniki badań. Kyuubi niemal nie skomlał, ale nie dziwili mu się. Jeśli Neo naprawdę będzie matką, egzamin mógł uszkodzić dziecię lub nawet doprowadzić do poronienia. Najprawdopodobniej dlatego Neo tak słabo walczyła.
***
Demon spojrzał na wyniki. Potem poszedł do sali, gdzie czekała zaniepokojona kobieta. Bała się wyników. Jeśli podniosła niepotrzebnie alarm…
Rozbieraj się. Idziesz na salę, bo szczenię ma zagrożony rozwój. - uśmiechnął się. - Miałaś rację. Nosisz pod sercem płód.
Neo objęła brzuch i westchnęła. Już wiedziała, że ta ciąża będzie straszna. Wymioty bardzo ją niepokoiły. Przy Nero aż tak długo i często nie odwiedzała toalety. Potem sięgnęła po koszulę dla ciężarnych i poszła za parawan się przebrać. Demon uprzedził ją jeszcze, by zrobiła to delikatnie a zarazem szybko, gdyż musi powiadomić Kina o wynikach. Nie ociągała się więc i po chwili przeszli do jednoosobowego pokoiku, który odtąd miał być jej mieszkaniem. Położyła się i zaraz zasnęła. Dwie godziny później obudził ja odgłos otwieranych drzwi. Byli tam wszyscy. Kin, zaciskający szczękę w przerażeniu, Nero, teraz ją tulący z jednej strony a Naruto z drugiej. A na końcu spojrzała na męża.
Przepraszam. - wyszeptała.
Przełożyliśmy przemianę aż pozwoli medyk. - Kyuubi nie patrzył na nią.
Był zły. Jak mogła nie powiedzieć m o tym. Rozumiał, że chciała być demonem, ale to? A jakby poroniła? Bez słowa wyszedł. Kin zaraz zwęził oczy i pobiegł za synem. Neo wysłała zaś chłopców za nim. Wiedziała, co to mogło znaczyć. Odrzucił ją a wolała, by dzieci były dalej w świecie demonów. Wstała więc, ubrała się i złapała za laskę kapłana. Cicho opuściła pokój i ruszyła do przejścia. Przecież umiała już przechodzić. Szybko opuściła ten świat i zawahała się. Dokąd iść? Potem pomyślała o przyjacielu i ruszyła do Konohy. Brzuch bolał ją niesamowicie, wciąż zbierało się jej na wymioty. Przed samą wioska zwymiotowała i omdlała. Ocknęła się w szpitalu. Nad nią stała różowo włosa przyjaciółka Naruto.
Spokojnie, nie ruszaj się. - uspokoiła ją zawczasu.
Co? - rozejrzała się i zobaczyła kroplówkę.
Właśnie ruszaliśmy z misją, jak Sasuke cię zauważył. Zaraz mistrz Kakashi pomógł mi i przenieśliśmy cię do szpitala. Niemal nie straciłaś dziecka. Cudem Tsunade i ja je odratowaliśmy.
Rozumiem. - spojrzała w sufit.
Bolało ją to. W końcu jaką kobietę nie zabolałoby porzucenie przez męża? I to w błogosławionym stanie. Zwinęła się w kłębek i przymknęła oczy. Jak przez mgłę usłyszała, że ktoś wchodzi. Uchyliła powieki, ale to był tylko Kakashi. Jakiś czas rozmawiali. Żadne nie wiedziało, że Nero siedział na parapecie za oknem. Widział on bowiem odejście matki i przybył za nią. Ale wiedział też, że Kin zrobił Kyuubiemu awanturę i demon zapewne wkrótce się opamięta. Tylko szkoda było tej przepaści, która między nimi powstanie. Poczekał, aż matka zasnęła i wślizgnął się do niej. Sprawdził stan jej zdrowia i wrócił powiedzieć o tym Kinowi. I trafił na rodzinną awanturę. Najwyraźniej ojciec uważał, że nie ma powodu do paniki. Postanowił go zranić, chociaż wcale nie planował tego.
Neo niemal nie poroniła. - zwrócił się do dziadka, całkowicie ignorując ojca.
Co?! - Kyuubi spojrzał na syna, ale ten go zignorował.
Jak to? - Kin niemal nie zaśmiał się.
Od razu poczuł, że to celowy wybieg. Ale nie wątpił, że Neo naprawdę coś groziło.
Normalnie, ojciec przecież porzucił mamę i musiała odejść z świata demonów. Podczas przekraczania wrót najprawdopodobniej uszkodziło płód lub łożysko. Ocaliła ją Tsunade i jakiś medyk z Konohy. - wzruszył ramionami.
Widzisz, coś zrobił?! - Kin spojrzał z furią na syna. - Neo zna prawo! Twoja głupota skrzywdziła dziecko…
Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że Kyuubiego tam nie było. Wyjrzał przez okno, ale i tam go nie zobaczył. Po prostu Kyuubi wpadł biegiem do wioski. Strach dodawał mu sił. Dziecko… Neo… Jeśli ich straci… zatrzymał się przed jej salą. Zajrzał do środka, ale słyszał tylko równy oddech żony. Podszedł bliżej i zamarł na widok aż trzech kroplówek. Naprawdę musiało być tragiczne. Usiadł załamany na krześle. Swoją głupotą zabiłby dwie ważne istoty. Po chwili wstał i położył się przy żonie. Ta mruknęła coś, ale nie było to jej zwykłe, ciepłe mruknięcie. Te było pełne żalu i cierpienia.
***
Kyuubi pochylił się nad niemowlęciem. Neo leżała wyczerpana na łóżku. Pięć godzin temu urodziła córeczkę. Dziecko już miało dziewięć malutkich ogonków. Gaworzyło uroczo w ramionach Tsunade, ale najlepiej czuło się w rękach mamy. O dziwo, u ojca rozpłakała się. Kyuubi westchnął. Mimo tego, że wyjaśnił Neo, dlaczego był zdenerwowany, powstała między nimi przepaść. Kobieta wprawdzie zgodziła się na drugą szansę i wróci do ich wymiaru, ale nie było między nimi tego ciepła. A raczej ona miała dystans. Tsunade wyjaśniła jemu, że po prostu boi się po raz drugi odrzucenia. Nagłe pukanie oderwało go od rozmyślań. Do środka wszedł Kin.
Wszystko gotowe do przenosin. - spojrzał na niego.
Kyuubi skinął głową. Kin żałował, że nie może spojrzeć na wnuczkę. Ale prawo mówiło wyraźnie. Neo i Kyuubi nie byli już parą. Tak jak się spodziewali, doszło do nieodwracalnych szkód. Do tego kilka demonów zgłosiło się do konkur u kobiety. Był zły na ignorancję syna. Jeśli Neo nie przełamie się i nie okaże mu względów, nigdy nie będą razem. A nie jest łatwo zapomnieć aż taką ranę. Poczekał, aż demony zabrały ją i dziecko i razem wyszli. Dopiero w domu pokaże synowi dokument prawny, który złożyli mieszkańcy miasta. To oni zażądali uprawomocnienia tej sytuacji. Kiedy przybyli do ich świata, zaraz kilka demonów otoczyło Neo, gratulując jej dziecka. Potem poprowadzili ją do ośrodka egzaminacyjnego. W tym samym czasie Kin na uboczu wyjaśnił synowi, co zrobili mieszkańcy. To wstrząsnęło demonem. Miał powrócić do pustego domu. Bowiem na czas wyjaśnienia sprawy Nero i Naruto musieli mieszkać u Kina. A Neo było porzucona, więc w przytułku z dzieckiem. I nic na to nie mógł poradzić. Postanowił jednak, że zawalczy o rodzinę i stanie do konkur. Troszkę się ich obawiał, były bowiem śmiertelnie niebezpieczne. Ale dziecka nie zostawi na pastwę losu. Nie zostawi też Neo. Musi naprawić swój błąd i natychmiast pobiegł również zapisać się do konkur. Kin westchnął i obrócił się.
Jednak ma troszkę oleju w głowie. - zwrócił się do milczącego Naruto.
Ten tylko skinął głową.
Rozdział 26 - Zapach
Kin spojrzał przez okno. Miasto ładnie się rozbudowało. Odruchowo spojrzał na dom syna i zobaczył Neo. Czytała książkę na tarasie. Potem spojrzał na dom, w którym czekała na wynik konkur i zobaczył trenującego Nero. Ale tym razem trenował sam, co niemało zaskoczyło demona. Gdzie podziało się środkowe wnuczątko? I przy okazji najmłodsze?!
***
Wysoki blondyn przeskoczył wdzięcznie przez strumień. Chwilę stał nieruchomo na skale. Rozglądał się tylko w poszukiwaniu siostry. Juna miała dziwny zwyczaj biegać po zakamarkach leśnych. Poza tym, wolał siedzieć z nią niż w domu, gdzie panowała lekko napięta atmosfera. Dzisiaj rano rodzice znów się pokłócili. Neo niemal nie odeszła, ale Kyuubi powstrzymał ją ostatkiem sił. Zapewne nie chciał znów walczyć w konkurach. Wprawdzie Neo opatrzyła mu potem ramię, ale i tak blizny pozostaną. Naruto wiedział, że Kin i Nero odetchnęli z ulgą, gdy Neo udało się przełamać uraz do Kyuubiego i wybrała go. Chociaż i tak na niego warczała, ale już mniej niż z początku. Przepaść powoli się zwężała. W pewnej chwili blondyn drgnął. Poczuł dwa silne zapachy. Jeden poznał od razu. Juna siedziała nad strumieniem i bawiła się z wilkami. Drugi przypomniał sobie dopiero po chwili. To ten słodki zapach wydzielała istota, która prawie siedem lat temu zabiłby Sasuke. Zmarszczył się groźnie. Od niemal sześciu lat nie czuł tego zapachu. Kim był ten demon, że pojawia się co jakiś czas? Warknął głośno i nagle ptaki umilkły. Naruto pobiegł niczym wicher do siostry. Ta musiała go usłyszeć, gdyż stała zaniepokojona.
Naru-chan? Coś się stało? Dlaczego warczysz? - wpadła mu w ramiona.
Martwiłem się o ciebie. Zaraz będzie obiad. - wziął ją w ramiona i pobiegł do domu.
I dlatego jesteś zły? - wtuliła się w niego.
Nie. Dziadek Kin dzisiaj będzie na obiedzie. Nie denerwujmy go. Wiesz dobrze, że na stare lata odbija mu.
Juna zaśmiała się. Potem złapała go za włosy.
Nero ponoć wrócił do domu wczoraj.
Wrócił. Też przyjdzie na obiad. Pomęcz mu ogony. Ucieszy się.
Oboje roześmiali się. Nero miał uraz do siostrzyczki, która wolała rzuć jego ogonki niż smoczka. Naruto wkrótce zamarł. Zapach podążał za nimi. Więc znów ten demon ich nachodził. Zatrzymał się na granicy miasta i posłał siostrę do domu. Ta spojrzała na niego dziwnie, ale zauważywszy w oczach niepokój, popędziła do domu. Naruto zaś odbił znów w las i zaczął podchodzić demona. Była to dla niego przednia zabawa. Wkrótce dostrzegł istotę. A ona widziała jego i wcale się nie zraziła podchodami. Podszedł blisko, ale ona naciągnęła mocniej kaptur.
Kim jesteś?! - Naruto pokazał kły.
Kimś. Nikim ważnym.
Uszka Naruto postawiły się na baczność. Głos był bardzo słodki.
Obserwujesz mnie. - zauważył już łagodniej i schował kiełki.
Nie chcę ci zrobić krzywdy. - obcy od razu go uspokoił. - Po prostu bardzo silnie czuje twój zapach.
Ja twój też. - Naruto przyznał się.
Nie do końca rozumiem to wszystko. Widzisz… O nie. - obcy spojrzał na wioskę. - Żegnaj.
Szybko uciekł. Naruto zaraz zebrał kilka jagód i udawał, że to robi cały czas. Wkrótce zobaczył jednego z ważniejszych demonów w radzie dziadka. Przywitał się z nim. Ten odwzajemnił powitanie, ale wyraźnie węszył w powietrzu. Na szczęście zapach Naruto i jagód zagłuszył woń obcego demona. Naruto zaś zastanawiał się w ciszy. Dlaczego uciekł przed tym demonem. Potrafił przecież podejść aż do wioski i nie bał się a przed tym ucieka?! Coś było nie tak. Spojrzał na zegarek, pozrywał troszkę więcej jagód i ruszył do domu.
***
Nero zamarł, wchodząc w obręb miasta. Poczuł brata, ale ten nie biegł radośnie. Był raczej zamyślony. Zboczył więc i zatrzymał się na skraju lasu, ku zaskoczeniu demonów mu podległych. Wkrótce jednak wyszedł z lasu Naruto.
Naru-chan?! Co się stało? - Nero podskoczył do brata.
Potem. Pogadamy po kolacji z Kinem, dobrze?
Nero skinął głową i pociągnął Naruto do oddziału. Młody demon czuł raczej ciekawe spojrzenia na sobie. Wiedział, co było tego powodem. Już nie był chłopcem. Potem zatrzymał się.
Nero, ja się spóźnię na kolację. Chyba wiem, jak załatwić tę sprawę samemu.
Zaskoczone demony przepuściły go i demon pobiegł w las. Nero kiwnął głową i znów ruszyli zdać raport. Tymczasem Naruto dobiegł już do bramy przejścia. Zaraz zwinnie wskoczył w krąg i wylądował w świecie ludzi. Nie chcąc tracić czasu przybrał postać lisa i pobiegł.
***
Wszyscy mieszkańcy Konoha powybiegali z domów. Grunt drżał od silnych odbić. W końcu zobaczyli powód zamieszania. Na wioskę sadził wielkimi susami Kyuubi. Jego imię zaraz obiegło wioskę. Jednak po chwili spokoju znów padły wrzaskliwe krzyki. To nie był Kyuubi. Demon miał jaśniejszą sierść i dłuższe, bardziej puszyste ogonki. Zamarli. Demon był za blisko by zdołali przygotować obronę. Tymczasem Naruto przesadził mur i w locie odmienił się na wersję pół demona. Gładko wylądował na drodze i pobiegł do Tsunade. Mieszkańcy uspokoili się. Pomyśleli, że to może wiadomość od Naruto. Chociaż byli zaskoczeni, gdyż nie widzieli nigdy tego demonka. Tsunade przyjęła go w biurze, wraz z radą i przyjaciółmi Naruto.
Babciu, potrzeba mi porady. - Naruto klepnął na siedzenie. - O, Sasuke. Dzięki za życzenia urodzinowe.
Sasuke rozpromienił się. Już wiedział, kto to przyszedł i całkiem stracił swoje opanowanie.
Naruto!
Blondyn również zawiesił się na nim.
O mój Boże. Naruto, zmieniłeś się. - Sasuke obszedł go.
Dojrzałem. Teraz jestem dorosłym demonem. - Naruto zaśmiał się, gładząc długie włosy.
Pozostali przyjrzeli mu się. Wyglądał inaczej. Blizny zniknęły, włosy miał dłuższe, z rudawymi końcówkami. Oczy stały się bardziej skośne i drapieżne, rysy twarzy opływowe.
Naruto. Myśleliśmy z początku, że nas atakujesz! - Kakashi skarcił ucznia.
Przepraszam. Nie mam czasu za bardzo na rozmowę. Wieczorem Kin i Nero wracają do domu.
A co u Kina? - Tsunade zainteresowała się demonem. - Dalej ma cięty język?
Tak. Wkrótce przejdzie na demonią emeryturę i Kyuubi zajmie jego miejsce. Ale nie o tym chce rozmawiać. Pamiętacie tego demona, który zranił Sasuke?
Czarnowłosy zamarł. Doskonale pamiętał ten ból.
Znów się pojawił. Rozmawiałem dzisiaj z nim. O dziwo mijało nas kilku demonów i nie uciekał. Zwiał dopiero przed jednym.
A ty tego nie rozumiesz. - Tsunade zastanowiła się.
Nie znała się na prawach demonów. Ale Naruto jej zaufał i musiała coś wymyślić.
Spekulacje nic tu nie dadzą. - powiedziała. - Najlepiej byłoby, jakbyś porozmawiał z Kinem o prywatnej misji. Możesz powiedzieć, że ja poprosiłam cię do nas bo mamy zagrożenie atakiem a ty najszybciej wyniuchasz czy to prawda.
Chyba wiem, co sugerujesz. - Sakura podeszła bliżej. - Naruto podczas tej misji spróbowałby odnaleźć kryjówkę demona, by dowiedzieć się o co chodzi.
Dokładnie. To bardzo dziwne, że ucieka przed tym jednym. Jakoś nie zrobił na mnie wrażenia tchórza. - Tsunade wstała i podała mu list. - Poczekaj, napiszę jeszcze dla Kina prośbę, by cię puścił, by nie wyglądało gołosłownie.
Zaraz napisała stosowne pismo. Naruto podziękował jej za radę i pomoc i pobiegł w kierunku zachodzącego słońca. Miał dwadzieścia minut spóźnienia i nie chciał dłużej ich niepokoić.
***
Kin stał na tarasie. Palcami stukał o balustradę. Czterdzieści minut. Spojrzał na Neo, która jako jedyna była spokojna. Wiedział, że matka pierwsza czuje krzywdy dziecka i Naruto jest bezpieczny. Ale niepokój pozostał. Nagłe piski ptaków poderwały jego spojrzenie na las. Z pomiędzy drzew wystrzelił Naruto w demoniej formie i nad miastem przemienił się na półdemona. Wbiegł w uliczkę i wkrótce zobaczył go jak skręca w ich bramę w pełnym biegu. Wyglądało to komicznie i nie dziwił się demonom, że się śmiały z niego. Tymczasem Naruto przeleciał biegiem i rzucił dwa listy Tee.
Zanieś Kinowi, ja zaraz dołączę do nich.
Tee pobiegł z listami. Kin najpierw otworzył jeden i wypadł oficjalny list i karteczka podpisana, by najpierw ją przeczytał i zachował informacje dla siebie. Odwrócił kartkę.
To podpucha, gdyż coś się dzieje u was nie tak. Naruto chce to wyjaśnić i potrzeba mu kamuflażu. Najprawdopodobniej jest śledzony. Wyjaśni więcej po kolacji.
Tsunade.
Zamrugał. Więc Naruto pobiegł do dawnej wioski po alibi. Przeczytał oficjalny list zaraz po zniszczeniu kartki. Udał poważne zaniepokojenie, po czym usiadł do stołu. Zaraz po tym drzwi uchyliły się i wszedł Naruto, zaplatając włosy w warkocza.
Dziadku, listy.
Czytałem. Po kolacji porozmawiamy. Oczywiście, rozumiem przywiązanie do dawnej wioski i najpewniej dostaniesz zgodę, ale to trzeba przedyskutować.
Konoha jest zagrożona? - Nero spojrzał z niepokojem.
Dostali przesłanki ale nie są pewni. Poprosili mnie bym to dla nich sprawdził, ponieważ jako demon mam większe możliwości.
Naruto nałożył sobie ziemniaków. Neo jednak wiedziała od razu, że to kłamstwo i szepnęła o tym mężowi.
Myślisz? - Kyuubi spojrzał niepewnie na Kina.
Najwidoczniej coś się stało i to tylko kamuflaż. Zobacz jak bardzo obaj są spięci. Ktoś może nas obserwować. Oczy Kina uważniej śledzą otoczenie i pilnuje się z tym, co mówi.
Neo, nie obgaduj mnie. I masz rację. Zjedzmy kolację, bo Konoha ma raczej pilną sprawę.
Zabrali se za jedzenie w tym samym momencie. Wprawdzie żartowali sobie jak zazwyczaj, ale nie było tej prawdziwej wesołości. Każdy obawiał się szpiega. Naraz Kin wypatrzył go. Skontaktował się z synem telepatią.
Stoi na wieży, między kolumnami. - poinformował go.
Niezłe miejsce. Jakbyśmy nie wiedzieli o obserwacji, nie dojrzałby go nikt. - Kyuubi westchnął.
Wkrótce skończyli posiłek i przenieśli się do pewnego pomieszczenia. Było one blokowane czakrą i nikt nie mógł ich podsłuchać. Kin spojrzał na wnuka.
Mów! - rozsiadł się wygodniej.
Rozdział 27 - Prośba Naruto.
Naruto spojrzał na nich.
Spotkałem tego demona. - zaczął. - Tego, który wydzielał ten silny dla mnie zapach.
Kin zesztywniał a Nero wyprostował się. Kyuubi spojrzał na Junę i Neo zaraz poprosiła Tee, by ją wykąpał. Naruto poczekał, aż ojciec znów zabezpieczy pomieszczenie.
Rozmawiałem z nim chwilę. Ale ktoś nam przeszkodził. Było to dosyć dziwne, gdyż wcześniej wkroczył do wioski i się nie bał a teraz zwiał przed Ademare. - Naruto wyjaśnił im powód niepokoju.
Nikt nie powinien wam przeszkodzić. - sucho zauważył Kin. - Uznaliśmy, że chce coś ci powiedzieć. Był zakaz…
Chyba, że Ademare nie chce, by to się wydało. Może to chodzi o coś, co on zrobił? - Neo spoważniała.
Tsunade też tak uważa. Dlatego powiedziała, że da mi alibi i najlepiej bym ruszył na poszukiwanie jego kryjówki i tam się dowiedział o co chodzi. A ponieważ najpewniej jestem obserwowany, zmyłka z misją będzie dobrą opcją.
Dlaczego niby ty masz iść a nie on do ciebie? - Kyuubi założył ręce na torsie.
Był zły i to się dało odczuć. Dlaczego jego dziecko ma się narażać?
A jeśli to wiadomość o zdradzie dziadka? On wie, że szykowany jest zamach?! Albo coś równie ważnego? - Naruto zasępił się. - Co jest ważniejsze? Demony i dziadek czy moje zdrowie?
Nie wal mi od razu z grubej rury. - Kyuubi zirytował się.
Ale mam rację. Jeśli powiemy komuś innemu, szpieg doniesie Ademare i mogą zaatakować go. Zresztą on mi ufa. Obcym nie.
Kin spojrzał na syna, ale nie wtrącał się. Chciał zobaczyć, jak poradzi sobie z taką sytuacją. On sam miał kiedyś podobną, gdy przyprowadził Neo. Uśmiechnął się do niej porozumiewawczo a ona do niego. Wówczas Kyuubi przyszpilił tak Kina do ściany i musiał się zgodzić.
Nie przesadzasz? Gdyby to było coś ważnego, już by dawno powiedział.
Plan może być długoterminowy a on nie chce by wydało się, kto to powiedział. Pewnie ma małe szczenię i nie naraża go. - Naruto nie dał się zniechęcić.
No dobra, wygrałeś. Ale bądź ostrożny i wracaj szybko. - Kyuubi poddał się.
Naruto uśmiechnął się a pozostali roześmiali się na taki wynik. Naruto jednak miał w sobie siłę perswazji. Kin zapowiedział, że odpisze na oba listy i Naruto zaniesie je Tsunade. Stamtąd zaś powróci drugim przejściem do ich wymiaru i wyruszy na misję.
***
Nero zajrzał do brata. Ten pakował ubranie i zapasy.
Nero. - Naruto zamknął ogonem drzwi i usiadł. - Musisz mi coś podpowiedzieć.
Hmm? - Nero usiadł przy nim.
Odkąd dojrzałem, wiele demonów próbuje się o mnie ocierać i czasem wręcza mi róże. Co to znaczy?
Dają ci znak, że czują demonie feromony. - Nero zachichotał. - Chodzi o dorosłość. Kiedy demon jest dojrzały na tyle, by poszukać partnera do życia, wydziela silniej swój zapach. Inne demony analizują go i jak im się podoba, dają ci tym samym znak, że chcą startować o ciebie.
Coś jak zaloty? Tyko nie na wygląd?
U demonów wygląd nie jest ważny. Siłą jest zapach.
Nero polizał mu nosek.
Mam ładnego brata i już wcześniej zauważyłem, że młodsi węszą w twoim kierunku. Nawet jak nie wydzielałeś zapachu, przyciągałeś demony.
Dzięki, wiesz. Nie chce robić tego specjalnie. Co mam czynić?
Nic? Dopiero jak ty poczujesz feromony i też się tak zachowasz, będą zorganizowane konkury, jak u Neo.
A jak ten, którego zapach poczułem przegra? - Naruto spojrzał dziwnie.
Obaj pomyśleli o tym samym. Kyuubi niemal nie zginął podczas konkurów.
Wybierasz wówczas tego, kto ci najbardziej podpasuje ze zwycięzców lub zabijasz się.
Chore.
Naruto wzruszył ramionami. Ta zasada była według niego do bani. Po co się wtrącać? Kocha to niech kocha a nie inni atakują i zabijają miłość. Potem pochylił się i pocałował brata w usta. Ten zaśmiał się. Skoczył na niego, powalił i zaczął masować. Wiedział, że blondyn lubi masaże. Naruto zaraz zaczął się prężyć pod ta ręką.
***
Ademare z zazdrością obserwował Naruto i Nero.
W końcu wiem, co lubi. - uśmiechnął się drapieżnie.
Naruto fascynował go zarówno wyglądem jak i zapachem. Chciał mieć demona na własność, ale nigdy nie miał odwagi spróbować zalotów. Teraz zaś miał okazję. Ruszył do przejścia w wymiar ludzi. Poczeka na Naruto. Rano Naruto odebrał listy do Tsunade. Pobiegł do przejścia. Już z daleka poczuł obecność kogoś. Zwolnił. Przecież nikogo miało nie być.
Dzień dobry, Naruto. - Ademare spojrzał na niego. - Piękny dzień się zapowiada.
Tak. A ty nie w domu? Jest dość wcześnie. - Naruto westchnął.
Ech, nie mogłem zasnąć, więc wybrałem na spacer. Niedawno wróciłem do naszego wymiaru. A ty, odwiedzasz dawnych przyjaciół?
Podniósł się i podszedł bliżej.
Niezupełnie. Mają troszkę kłopotów i poprosili mnie o pomoc.
Och, to może weź kogoś ze sobą. - zaniepokoił się.
To tylko przeszpiegi czy pogłoski o ataku są prawdziwe.
Fakt, to jednak lepiej w pojedynkę. A długo cię nie będzie?
Kilka dni. - spiął się, gdy ten położył palce na jego ramieniu.
Pamiętaj, że jesteś synem Kyuubiego. Bądź ostrożny.
Naruto rozszerzył oczy. Palce demona delikatnie muskały mu kark i niemal nie zajęczał. Otrząsnął się i podskoczył do przejścia. Pożegnał go i szybko uciekł. Nie widział triumfalnego uśmiechu demona.
Mam cię. Wkrótce będziesz wił się pode mną w rozkoszy. - zachichotał i powrócił do miasta.
Zajrzał jeszcze do tajnego laboratorium, ale wszyscy spali. On także. Powrócił więc spokojnie. Więc dlatego wczoraj Kin ukrył się z rodziną. Nikt nie powinien wiedzieć, że demon pomaga ludziom.
***
Tsunade warknęła na niego jak tylko wszedł.
Ty musisz tak straszyć całą wioskę? Znów przyleciałeś tu jako lis. Pobudziłeś ich.
Wybacz. - Naruto podał jej listy. - Już wiemy, kto mnie śledzi. Ademare, jeden z demonów z rady starszych.
I? Gdzie teraz jest? - Tsunade spojrzała na niego.
Przy pierwszym wejściu do wymiaru. Ja wracam drugim. - Naruto pożegnał się z nią i pobiegł na skały za wioską.
To tam było ukryte przejście. Troszkę namęczył się z szukaniem. Ale znalazł je. Szybko przeskoczył do świata demonów.
Rozdział 28 - Wypadek.
Tu musicie mi wybaczyć. Rozdzialik planowo jest taki krótki. Gomen...
Naruto powoli przeczesywał las. Szło to opornie. Do tego nie mógł zostać zauważony przez demony. Wczoraj uciekał przed kilkoma. I podczas ucieczki wpadł w nieznane sobie przejście. Teraz nim podążał. Czuł nikły zapach obcego demona i cieszyło go to troszkę. Trafił chociaż raz na jego ślad. Raptem nie zauważył szczeliny. Noga wpadła mu w nią i potknął się. Szczelina zaś zapadła się i wpadł do niej.
***
Poderwał głowę, słysząc w duszy skowyt rannego blondyna. Ademare zauważył ten ruch. Od początku nie cierpiał tego demona. Wiecznie nieposłuszny, łaził na powierzchni i zauważono go. Ale nie mógł go zabić. Był mu potrzebny. Posiadał sporą siłę i był najstarszym dziełem. Inne dzieła słuchały się go. Przykuł go mocniej i opuścił podziemie. Wówczas demon oswobodził się z więzów. Już dawno się tego nauczył. Ruszył tunelem w przeciwną stronę. Tamtędy zawsze wychodził. Ale tydzień temu w jednym miejscu pękł sufit i dalsze skoki w stronę powierzchni mogły otworzyć tunel. A on nie chciał narażać szczeniąt. W końcu przystanął. Stało się to, czego najbardziej się obawiał. Naraz poczuł zapach, doskonale mu znajomy. Czy Naruto nie powinno być przypadkiem w świecie ludzi? Powoli podszedł i przeszukał gruzowisko. A jakże, dobrze wyczuł. Na ziemi leżał poraniony i nieprzytomny Naruto.
---
Poczuł ciepło i znany mu zapach. Delikatnie uchylił oczy i poznał obcego demona. Brał go właśnie na ręce. Zacisnął lekko dłoń na jego koszuli.
Znalazłem cię. - wyszeptał, po czym zamknął oczy.
Demon spojrzał niepewnie. Wiedział, że Ademare ma misję i wróci dopiero za dwa dni. Mógł się więc spokojnie zaopiekować blondynem. Ułożył go na swoim posłaniu. Potem ruszył rozdać młodszym jedzenie. Zajęło mu to kilka godzin. Kiedy wrócił, Naruto dalej spał. Delikatnie obmył mu ciałko z kurzu i wyleczył ranki. Jakiś czas jedynie bezmyślnie gładził go po plecach. Naruto nagle zaskomlał uroczo i bardziej nastawił się na pieszczotę.
Och, ty tak lubisz? - zaskoczyło to demona, ale nic nie powiedział.
Dalej masował mu plecy. Było to nawet zabawne. Młody demon śpiący na jego posłaniu, mruczący cichutko z przyjemności i on - wytwór demoniej nauki. Z nudów zebrał materiał i uszył blondynowi nowe ubranie. Jego i tak było zniszczone i nie nadawało się już do niczego. Przebrał go, czując boleśnie erekcję. Te dwa dni raczej takie będą. Pełne bólu i ognia w lędźwiach… Ruszył naprawić przejście, byleby zapomnieć o pożądaniu.
Rozdział 29 - Rozmowa.
I znów mnie zabijecie. Jak nie jednostronny rozdział, to w tym prawie sam dialog. Poznacie tutaj w końcu dzieje naszego demona. I jakoś ten rozdział też wydawał mi się jakiś krótki...
Naruto poruszył się lekko i usiadł. Niedaleko niego obcy spał oparty o skałę. Poznał go od razu. Po zapachu i płaszczu. Twarz skrywał cień, ale miał ładne szare włosy. A na dłoni szramę po uderzeniu batem. Była świeża. Niedaleko niego była miska z surowym mięsem. Widział ślady zębów na nim i zamarł. Dlaczego on je surowe mięso? Kim właściwie jest? Demon drgnął i poruszył się, ziewając. A potem spojrzał na Naruto i ten zamarł. Zobaczył dwie bardzo jasne, lazurowe tęczówki.
Obudziłeś się. - zauważył cicho.
No tak i cieszę się z tego. W końcu poznałem twoją twarz. - lekko uśmiechnął się. - Szkoda, że nie znam imienia. Byłby już komplet.
Eako. - demon zamruczał.
Po raz pierwszy ktoś okazał mu zainteresowanie. Ademare nawet nie znał imienia. Mówił na niego „ty”. Eako podszedł bliżej.
Wpadłeś w tunel. Troszkę namęczyłem się, by go naprawić. Inaczej odkryto by nas i wymordowano. - usiadł obok na posłaniu.
Jest aż tak źle? - Naruto położył dłoń na jego ramieniu. - Jak mogę wam pomóc?
Nie ma jak. Ademare bardzo nas pilnuje, was też.
Kim właściwie jesteś? Nie jesz jak demon. Martwię się o ciebie. - Naruto spojrzał na miseczkę z mięsem.
Jestem tworem. Ademare od zawsze pragnął posiadać swoich poddanych. Własną armię. Przestudiował medycynę ludzi i waszą i zaczął eksperymentować. Ja byłem pierwszym obiektem, który to przeżył. Od tamtej pory bawi się, miksując geny demonów i ludzi.
Ilu was jest? - Naruto był w szoku.
Prawie dwustu. Większość małe dzieci. Czekał aż podrosłem i dopiero wtedy wrócił do badań. Nie chciał tracić czasu na wychowywanie szczeniąt.
Naruto spojrzał na mięso już ze zrozumieniem. Więc Eako jest czymś w stylu zwierzątka do walki? Posmutniał odrobinę.
Naprawdę nie macie nic normalnego? Jak żyjecie?
Na wodzie i kawałku mięsa dziennie. Ja znalazłem tunel i polowałem, znosząc mięso szczeniętom. - Eako kopnął kamień. - Od dawna planowałem podkraść się do Was i powiedzieć o tym procederze, byleby nie krzywdzono małych. Ale wtedy zobaczyłem ciebie. I przez to Ademare mnie poznał. Od tamtej chwili zawzięcie pilnuje.
Ale co mogliśmy dla Was zrobić? - Naruto oparł się o niego.
Kin mógłby nas uwolnić i przygarnąć. A Ademare zabić. - Eako spojrzał na Naruto. - Ale to niemożliwe.
Dlaczego? - blondyn delikatnie zaczął się bawić jego włosami.
Bo Ademare zabiłby nas wszystkich zanim Kin cokolwiek by postanowił. Co mi przypomina, że wieczorem musisz uciekać. On wraca z misji i niebezpieczne byłoby dla twego tyłka, jakby cię tu spotkał.
Niby dlaczego? - Naruto uśmiechnął się. - Jestem wnukiem władcy, nie zaatakuje mnie.
Ale mu się podobasz. - Eako skrzywił się. - Często mówi, co zrobi z twoim tyłkiem.
Naruto spoważniał. Przez jakiś czas obaj milczeli. Potem Eako bezwiednie zaczął masować mu ramiona. Naruto drgnął i spojrzał na niego dziwnie.
Jak cię opatrywałem to zauważyłem, że tak lubisz. Mogę?
Proszę bardzo. - Naruto wzruszył ramionami. - A powiesz mi coś o sobie?
Zależy co chcesz wiedzieć. - dłonie Eako miarowo ucisnęły mu barki.
Ile masz lat... Z jakich genów powstałeś… Co umiesz?
Jestem rok starszy od ciebie. Powstałem z genów człowieka i wilka. A co umiem? - Eako zamyślił się, przerywając masaż.
Naruto zachichotał.
Poza masowaniem, bo to umiesz perfekcyjnie.
Eako zaśmiał się. Potem nagle pochylił się i pocałował Naruto. Ten przylgnął do niego od razu, ocierając się o niego. Całowali się, dopóki nie zabrakło im tlenu. Oderwali się od siebie i wpatrywali w siebie.
Przepraszam. - Eako westchnął. - Nie chciałem cię urazić. Sam nie wiem, dlaczego tak wyszło.
Nie szkodzi. Nie miałem nic przeciwko. Może po prostu twoje geny domagały się tego? - Naruto oblizał wargi.
Na ten widok Eako niemal nie jęknął. Raptownie wstał.
Ademare może wrócić w każdej chwili. Lepiej bym cię już odprowadził.
Naruto również wstał.
Masz rację.
Ruszyli w kierunku tunelu. Wówczas Naruto po raz pierwszy zobaczył młode, które były pod opieką Eako. Obserwowały go z ciekawością. Jednak nie pisnęły nawet słówka. Naruto poczuł naraz chłód i instynktownie zbliżył się do towarzysza. Eako objął go i tak dotarli do szczeliny. Demonek dobrze ją połatał. Przejście było niedaleko niej. Eako podsadził go i Naruto wyszedł spod korzenia na świeże powietrze.
Nie mów nikomu o tym wejściu. - demon był spokojny. - Inaczej stracę opcje wychodzenia na polowanie dla młodych.
Nie zdradzę. Podrzucę wam za to czasem coś do zjedzenia.
Dziękuję.
Eako zarumienił się i pobiegł do młodych. Naruto zaś został z jednym problemem. Jak powiadomić dziadka o tym kłopocie, nie narażając niewinnych na kłopot.
***
Ademare wkroczył raźno do groty. Jego nie było. Za to w kącie zobaczył dłuższy blond włos. Poznał zapach włosa od razu. Naruto… rozejrzał się, ale nie było nigdzie zapachu osoby. Wzruszył ramionami i pomyślał, że może zaczepił się do ubrania dzieła podczas ich ostatniego spotkania.
Ty! - warknął na pojawiającego się Eako. - Gdzie się szlajasz?
Eako wzruszył ramionami i naraz zobaczył włosek blondyna.
No właśnie. Co to jest? - Ademare pokazał mu go.
Demon wskazał mu na brudną szatę, gdzie było ich kilka.
Ademare uspokoił się. Racja, on również dotykał blondyna. Zebrał jego włosy i wrzucił w ognisko. Eako obserwował, jak płomienie skręcają włosy i westchnął.
Nie waż się do niego zbliżać. On jest mój. - Ademare uderzył go batem.
Eako warknął na niego gniewnie.
Jak śmiesz szczerzyć kły na mnie?! Swego twórcę!!
Ademare złapał za bicz i ruszył na Eako z groźną miną. Demonek skulił się w oczekiwaniu kolejnej chłosty. Zadrżał...
Rozdział 30 - Podstęp matki
Naruto powoli przekradł się do domu. Zauważył, że w pokoju Neo pali się światło i postanowił się jej poradzić. W końcu była samicą. Dobrze wiedziała, jak bronić młode. Przez chwilkę zastanawiał się, czy Kyuubi nie siedzi z nią, ale zaraz się uspokoił. Neo wyraźnie nie pozwalała mu wchodzić do jej sypialni. Wprawdzie wcześniej marudził na tę przepaść między rodzicami, ale teraz był jej wdzięczny. Zgrabnie wylądował na parapecie.
Mamo. - szepnął w szczelinę.
Po chwili okno uchyliło się i wślizgnął do pokoju. Zaintrygowana Neo najpierw objęła go i pocałowała w czoło.
Wróciłeś bezpieczny?
Tak i chciałbym by Eako też był bezpieczny. - Naruto zwinął się w fotelu.
Eako? - Neo zmarszczyła brwi.
Tak ma na imię ten demon. I ma straszne kłopoty, ale śledzi nas Ademare i nie mam jak powiedzieć dziadkowi o kłopotach.
Szubko opowiedział jej nowiny. Neo wstała i zaczęła krążyć po pokoju.
Spokojnie. Coś się wymyśli. - zaczęła. - Problemem, który należy obejść, jest energia. Kin ma ją na tyle potężną, że jest niesamowicie wyczuwalna. Nie tak jak kogokolwiek z nas. Dlatego twój ojciec nie przekracza poziom dziewięciu ogonów.
To można mieć więcej? - Naruto zamrugał.
Jeśli się jest wyznaczonym na następcę władzy, tak. Ale to się wiąże z tym, że nigdy nie podejdziesz nie zauważonym.
Przez jakiś czas myśleli. Potem Neo naraz zachichotała.
Wiem, jak to obejść. Udaj się na szańce dwunastego plemienia. Przyprowadzę Kina.
Naruto pobiegł. Wówczas Neo wezwała Tee.
Mały, musisz nam pomóc wyprowadzić Kina.
Jak, Neo? - mężczyzna zatarł ręce.
Ja zabiorę Junę. Ty pobiegniesz do Kina i Kyuubiego i powiesz, że ja zwariowałam i chce zabić córeczkę, bo jest symbolem porzucenia mnie. Powinni pobiec mnie zatrzymać.
Porań mnie, będzie wyglądało, że cię próbowałem powstrzymać. - Tee zadumał się. - Gdzie mają iść?
Na szańce dwunastego plemienia. - Neo zachichotała.
Poraniła Tee i zabrała Junę. Dziewczynka piszczała na szybki bieg, ale nic nie mówiła na temat nocnej wycieczki. Instynkt podpowiadał jej, że to ważne.
***
Kin słuchał wyjaśnień Ademare i Nero, gdy wbiegł demon obronny.
Niewolnik Kyuubiego biegnie tutaj cały uwalany krwią. - zameldował.
Co?! Przynieść go! - Kyuubi podskoczył w fotelu.
Obaj poderwali się. Wkrótce zobaczyli niewolnika.
Tee! Co jest?! - Nero zadrżał.
Atak. Jakiś demon zaczarował Neo. Ona pod wpływem czarów poszła zabić Junę. - troszkę zmodyfikował wersję, chroniąc kobietę.
Eeee… - Nero był inteligentny.
Ten demon, co łaził za Naruto był u nas, zaczarował Neo, gdy broniła Junę i ona teraz myśli, że jak zabije córkę, to nie będzie pamiętać tego, że pan Kyuubi porzucił ją w szpitalu.
O cholera… - Jakaś demonica zatkała sobie usta.
Gdzie pobiegli? - Ademare stężał.
Demon poranił mnie, jak próbowałem powstrzymać panią Neo. Przeszukuje teraz dom. Pani Neo pobiegła na szańce dwunastego plemienia.
Znów zamarli. Te szańce były niebezpieczne i żaden demon zdrowy na umyśle nie zbliżał się do nich.
Ademare! Weź oddział i przeszukajcie miasto. Ja z Nero, jego oddziałem i Kyuubim pobiegniemy za Neo.
Ależ…
Jesteśmy szybsi niż wy. Złapcie drania zanim załatwi tak więcej rodzin!
Kin wybiegł z synem na taras. Nero rozkazał medykom zająć się Tee i wraz z oddziałem dołączyli do reszty na tarasie. Zaraz rzucili się biegiem na szańce.
***
Naruto drgnął.
Ktoś biegnie. Ale nie czuje Ademare.
Wiem. Coś mi się zdaje, że Tee dopowiedział co nieco od siebie.
Neo zaśmiała się. Wkrótce na polanie pokazał się Kin z resztą. Znikąd wypadła do nich Juna.
Mała?! Gdzie matka?! - Kin dyszał.
Ratuje dwieście szczeniąt!
Co?!
Mama posłała Tee, by was wyciągnąć z pałacu na ratunek…
Dokładnie.
Na polanie pojawiła się Neo i Naruto. Neo stała za synem.
Rano życie straci pełno młodych istot. - Naruto spojrzał na nich.
Dwieście demonich szczeniąt?
Niekoniecznie demonich, Eako nie mówił, jakiej rasy są jego „dzieła”.
Ademare złamał prawo badań genetycznych. - Neo spojrzała z żalem na nich. Stworzył ponad dwieście żywych istot.
Demon, który mnie obserwował to najstarsza istota, powstał z genów człowieka i wilka. I żyje pod groźbą, że jak to się wyda, Ademare pozabija dalsze twory.
Ale te demony? - Kin spoważniał. - Jakie są?
Małe. Widziałem je. Może mają do sześciu lat. Ale to nie ma znaczenia. Najważniejsze jest, byśmy teraz, póki Ademare się nie zorientował, przybyli tam i spróbowali ich uratować. One nie są winne tego, że demon pragnął je stworzyć by nas wybiły.
Słuchają się Eako. O ile dobrze zrozumiałam. - Neo spojrzała na Naruto.
Tak. On wykopał szponami tunel, którym wychodzi na powierzchnię i poluje na zwierzęta. Znosi im jedzenie by nie pomarły z głodu. Ademare karmi ich surowym mięsem i wodą.
Gdzie jest przejście?! - Medyk pod rozkazami Nero zaperzył się.
Niedaleko stąd.
Prowadź. - Kyuubi posadził sobie Junę na rękach.
Naruto pobiegł na wschód a za nim cała reszta. Wszyscy milczeli w gniewie. Badania na genach ludzi i zwierząt było zakazane. Istoty w ten sposób powstałe cierpiały straszne męki. Najczęściej umierały. Demon musiał dodawać czakrę do genów i tworzył rasowe półdemony. Wkrótce dotarli pod drzewo i zamarli. Akurat próbował się wydostać spod korzenia jakiś osobnik. Naruto złapał małą łapkę i wyciągnął dziewczynkę. Była cała podrapana.
Nacian! - wtuliła się w Naruto.
Witaj. - zamarł. - Co się stało?
Ademare zabił Eako, bo znalazł świeże szczątki sarny, jaką nam przyniósł.
Naruto drgnął i wpadł biegiem pod korzeń. Dziewczynka wdrapała się zaraz za nim, boleśnie się raniąc. Ale zaraz złapał ją jakiś demon i pobiegli tunelem. Po kilku chwilach usłyszeli daleki okrzyk Naruto. Zaraz zobaczyli grotę. Pełno szczeniąt i pod ścianą Naruto. Koło niego, podpierając się zakrwawioną ręką o ścianę, stał demon. Już po zapachu poznali go. Medyk zaraz minął ich i sprawdził rany.
Kin, musisz mnie wzmocnić czakrą, bo nie dam rady nic zdziałać.
Kin chwilowo zignorował tę bezpośrednią wypowiedź. Podszedł i wsparł medyka magią. Ten uleczył demona.
Neo pomogła wyciągnąć Kina z dala od Ademare i szpiegów.
Nie ma szpiegów. Tylko Ademare. Jego niewolnik mnie karmił jak byłem niemowlęciem i nie zdradzał mu nic.
Uszy wszystkich demonów zadrgały na ten melodyjny głos.
Skąd masz tę rany?
Ademare nie wie, że umiem mówić. Niewolnik nauczył mnie tego, bym mógł spróbować negocjacji i ratować małe. - Eako przytulił trzyletniego demona. - W każdym razie warknąłem w gniewie na niego. A on uznaje tylko karę chłosty i głodówki.
Kin zdenerwował się, wodząc wzrokiem po szczeniakach, wpatrzonych w niego z błaganiem o pomoc. Z jego ogonów trysnęły wyładowania czakry.
Rozdział 31 - Postanowienie.
Wszyscy cofnęli się.
Wy tam! - Kin wskazał na Nero i jego oddział. - Zebrać szczeniaki i sprawdzić, czy są zdolne do wędrówki. Mendy niech zobaczy, czy są jakieś nienarodzone…
Jest ich pięć! - Eako wyprostował się. - Pozostałe są zdolne do wędrówki. Mają podział kto komu pomaga. Dawno im obiecywałem, że postaram się sprowadzić kogoś, kto ocali je od Ademare.
Rozumiem. Ta piątka gdzie jest i w jakim stanie? - Kin spojrzał na niego uważniej.
Eako gestem zaprosił ich do małego laboratorium. Na szczęście było tam tylko pięć komór. W każdej unosiło się niemowlę.
W jakim są stanie?- medyk obszedł je uważnie.
Za jakieś pięć minut będą urodzone. Problemem komór było to, że Niewolnik namieszał specjalnie w programie i może użyć wszystkie naraz i nie może dołączyć nikogo, póki chociaż jedna jest zajęta. Więc wychodzi na to, że rodzą pięcioraczki.
Kin usiadł przy biurku wraz z Kyuubim i Medykiem. Zajęli się analizą danych. Mieli też kartotekę tworów. Władca zadecydował, że to wszystko zabiorą ze sobą. A także te szczeniaki. Eako dostał polecenie przygotowania ich do wyjścia. Pobiegł zorganizować młodych podopiecznych. Naruto i Neo pomogli im w tym. Pozostali poczekali na moment narodzin. Medyk zaraz podzielił ich wszystkich na poszczególne role. Część do ochrony prowadzonych maluchów. Część miała pomóc przenieść noworodki. Dwóch miało pobiec naprzód i aresztować Ademare. No i trzech przenieść kartotekę.
***
Kin rozsadził przejście. Dla niego nie było w tym kraju zabezpieczeń. Wyszedł jako pierwszy. Za nim wyszedł Nero z danymi i szczenięta. Wszystkie były wynędzniałe. Na niektórych mógł policzyć żebra, zwłaszcza na tych, które nie jadały jeszcze mięsa. Na końcu szedł Eako, podpierany przez Neo i Naruto. Kyuubi był z nimi i obserwował przejście. Poczekali, aż Eako przeliczył młode. Jak zgłosił, że wszystkie są, Kin i Kyuubi wysadzili laboratorium. Potem poprowadzili ich do miasta. Ku ich zdumieniu wyszedł im na pomoc oddział.
A wy co tu robicie? - Nero zdziwił się.
Tee powiedział kilku zaufanym niewolnikom o zdradzie a ci powiadomili kogo trzeba. Ademare z rodziną i oddziałem są zatrzymani już w wieży. Szpital jest gotowy. Miasto czeka na was a my wyszliśmy pomóc, ale usłyszeliśmy huk.
Demony przyłączyły się do orszaku i osłaniały młode. Kiedy wkroczyli do miasta, większość dorosłych z żalem obserwowała ten pochód. Dla nich szczenię było największym marzeniem. Demony rzadko się rozmnażały. A tu tyle osłabionych maleństw. Pomagali im dojść do szpitala. Tam medyk i Kin porozdzielali je na salach. Eako sprzeciwiał się, ale i jego upakowano na którejś z sal.
Nie złość się. - Naruto usiadł przy nim. - Lepiej, by Ademare nie zaczepiał cię. Jutro będzie ogólny proces. Już kończą analizę dokumentów.
A małe? I ten niewolnik?
Niewolnik już jest w domu. Sprawdzono go i potwierdzili twoje zeznanie. Teraz wiem, że przesłuchują Ademare. Małym nic na pewno nie zrobią. To tylko dzieci.
Eako westchnął. Nade wszystko czuł odpowiedzialność. Jeśli przyprowadził młode na śmierć… W pewnej chwili przyszedł demon.
Eako i Naruto. Kin wzywa was do siebie.
Obaj spojrzeli po sobie, po czym wstali i poszli przejściem do biur Kina. Gdy weszli zobaczyli całą Radę Demonów. Kin mrugnął im na uspokojenie. Pozostałe demony obserwowały Eako. Wiadomość o jego czynie i opiekuńczości wywarła na każdym mieszkańcu wymiaru bardzo silne wrażenie. I teraz widzieli go po raz pierwszy.
Eako. - Kin spojrzał na niego surowo. - Jesteś w stanie ustać, czy potrzeba ci krzesła.
Postaram się ustać. Nie takie rany musiałem znosić na stojąco.
Melodyjny głos demona zaskoczył radnych i troszkę poszeptali do siebie.
Cicho. - Kin ich uspokoił. - Eako, chcemy omówić przyszłość szczeniąt. Ty jesteś najstarszy i jak sam mówisz a ja zaobserwowałem, słuchają się ciebie jak ojca.
Rozumiem, ale wiedz, że nie pozwolę ich skrzywdzić.
Adopcja! - naraz zawołał Naruto.
Dokładnie. Ja już otrzymałem prośbę pewnej rodziny, która kilka lat temu straciła możliwość posiadania potomków i mimo to pobrali się. Chcą adoptować trzy szczenięta.
Potrafią o nich zadbać? - Eako zamyślił się.
Tak. Znam ich osobiście, nawet mają już gotowe pokoje.
Tak by było dla młodych najlepiej. W kartotece ja i niewolnik wpisywaliśmy co jedli i jak je uczyliśmy.
Zauważyłem. Wyrażasz zgodę?
To nie takie proste. One nie są moimi niewolnikami. Muszę się spytać o ich zdanie.
Kin posłał Eako z dwoma demonami. Po godzinie wróciły. Wszystkie młode zgodziły się na adopcje. Kin wydał rozporządzenie o ogłoszeniu prawa adopcji młodych a tamtej rodzinie pozwolił zabrać trzy dowolne młode. Następnie zabrano się za przesłuchanie Ademare. Ten wszedł na salę z groźną miną. Kiedy zobaczył Naruto, gładzącego włosy Eako i karmiącego go jakimś kleikiem zrozumiał. Wprawdzie słyszał huk, ale nie spodziewał się wysadzenia laboratorium. Mógł to zrobić tylko Kin. Więc Neo nie była opętana. To po prostu była sztuczka. By odwrócić jego uwagę. Spojrzał hardo na Kina.
Sądząc po spojrzeniu, wiesz, co ci zarzucam. Byłem tam, zabrałem je wszystkie. Mam całą kartotekę. - Kin był wściekły. - Żądam wyjaśnień, po co to robiłeś.
By was wymordować i rządzić własną rasą. - zaśmiał się z nich. - Ocaliłbym tylko Naruto, bo jest uroczy.
Demony zawarczały.
Myślisz, że je ocalisz? To nic nie warte podróbki. - Ademare zaśmiał się.
Nie jesteśmy podróbkami. Nawet nie wiesz, co potrafimy.
Ademare zamarł. To coś umie mówić?!
Eako, uspokój się. Ademare, masz coś na usprawiedliwienie?
Idź i zdechnij, nadęty lisie.
To wystarczyło. Demony rzuciły się na niego. W mig obezwładniły go i wyprowadziły. Okazało się, że całe miasto czekało na zewnątrz. Sprawdzono jego szczenną żonę ale nie wiedziała, co on robił na „dodatkowej i ważnej misji”. Więc ją oszczędzono. Ademare zaś oddano wściekłemu tłumowi. I wrócono na naradę. Eako był zaskoczony. Kin jednak gestem nakazał mu milczeć. Ame, żona Ademare, poprosiła o pozwolenie na adopcję tej nowonarodzonej piątki.
Nie wiedziałam nic o nich, ale to on je stworzył. Moim obowiązkiem jest zapewnić im opiekę. - powiedziała.
Dlaczego akurat ta piątka? - Eako zapytał cicho.
Ponieważ jakieś dziewięć miesięcy temu pobrał ode mnie na rzekomo zlecone przez Kina badanie pięć próbek krwi. I fragment tkanki. Jestem teraz pewna, że użył ich do poczęcia tych maluchów. To też moje dzieci i zasługują na matkę.
Sprawdzimy to. Pobierzemy twoje DNA i zbadamy małe pod tym względem. Jeśli to prawda, dostaniesz je. Tu ci nie zaprzeczę, to byłyby twoje szczenięta.
Wiem, że pobierał próbki od ludzi i demonów zabitych w walkach. I to z wielu miast. Bardziej skupiał się na demonach. Możliwe, że wiele z nich ma rodziny.
Sprawdzę to. Przekażcie tamtej rodzinie, by poczekali bo mamy nowy trop.
Demony rozbiegły się. Kin pożegnał Eako i odesłał do szpitala.
***
Słońce omiotło ciemne niebo, przebijając się przez chmury. Eako siedział na tarasie u Kina. Został zaproszony na herbatę. Opijali w ten sposób adopcje ostatniej dwójki młodych. Eako zaś został sam. Był dorosłym demonem i po sprawdzeniu umiejętności był już pełnoprawnym poddanym.
Nie mogę uwierzyć, że wszystko już jest dobrze. - spoglądał właśnie w niebo.
W sensie? - Kin spojrzał na demona zaintrygowany.
To raptem miesiąc. A już cała ferajna ma rodziny i domy. Są najedzone, zadbane, szczęśliwe…
Ale ty nie. - Kin zachichotał.
Ja… ja już jestem dorosły. - Eako zaśmiał się. - Poradzę sobie.
Kin przemilczał, że nie o tym mówił. Mimo dokończenia swojej misji ocalenia szczeniąt, Eako wciąż pytał o Naruto. Jak sobie radził, jak mu się powodziło, czy jest w mieście. Ogólnie zdradzał wielkie zainteresowanie blondynem. Także Naruto pytał często jak sobie radzą. Ale u młodego to było zrozumiałe, bardzo polubił dzieci i chciał jak najlepiej dla nich. Kin westchnął. Dzisiaj nie pytał o Naruto. Może po prostu wyobraził sobie to…
A poza tym, co u Naruto? - Eako jakby czytał w jego myślach.
Eako, czy ty coś czujesz do Naruto?
Kin odstawił szklankę i przez stół spojrzał na zaskoczonego demona.
Rozdział 32 - Wyznanie.
Naruto westchnął. Był potwornie głodny, ale Kin się jak zawsze spóźniał. Do tego były to jego urodziny i obiad naprawdę był wyszukany. Zirytowany uchylił cicho drzwi, chcąc trzasnąć nimi głośno przy zamykaniu. Kina nie było w gabinecie, ale czuł jego zapach z tarasu. Cicho zamknął drzwi wejściowe. Najwyżej wybije mu szyby w drzwiach od tarasu. Podkradł się tam cicho i już miał wejść z hukiem…
Eako, czy ty coś czujesz do Naruto?
Pytanie wstrząsnęło nim. Zamarł w bezruchu. Usłyszał odstawienie szklanki. Przywarł do ścianki i obserwował dziadka. Widział również włosy demona.
---
Eako zastanowił się chwilkę nad odpowiedzią.
Ja… nie wiem, prawdę powiedziawszy. On… jest taki… inny.
To może od początku? Przeanalizuj to przy mnie i ci podpowiem. Bo nie okłamujmy się, nawet jak na wdzięczność czy przyjaźń, za często się o niego pytasz. Po wykonaniu misji rola wybrańca się na tym kończy a ty jako jedyny się o niego pytasz.
Wybrańca? - Eako zamrugał.
No, wybrańca. Osoby, którą wybrałeś, by pomogła ci w misji.
Ale ja go nie wybrałem. To przypadek, czysty przypadek.
Teraz Kin zamrugał. Nie wybraniec? To co się dzieje?!
Dobra, opowiedz mi od początku wszystko, co dotyczy Naruto. Bo już się pogubiłem.
Więc, chciałem wykorzystać egzaminy, by z tobą porozmawiać. Ademare strasznie klął, bo miał misję w tym czasie, by pilnować murów. I wtedy, gdy podchodziłem już do was, nagle poczułem dziwną woń. Obejrzałem się i zobaczyłem Naruto. Troszkę to mną wstrząsnęło, tym bardziej gdy zobaczyłem, że on też węszy.
Poczuł twój zapach. - potwierdził Kin.
I przez to podniósł się alarm i Ademare mnie zobaczył. Po tej chłoście… nie obudziłem się przez pięć dni. A potem zaraz rzuciłem się polować, bo szczeniaki konały z głodu. - Eako zadrżał widocznie.
Obserwowałeś Naruto. - Kin postanowił pomóc mu otrząsnąć się z tych wspomnień.
Bardzo mnie ciekawiła intensywność jego zapachu. A z tego co słyszałem, on czuł mnie równie silnie. Obserwowałem go i jego próby. Kiedy uciekł do Konohy, upolowałem pięć saren na kilka dni i zostawiłem młode z zapasami. Sam ruszyłem za Naruto.
Ale planowałeś mu powiedzieć coś o was? - Kin skupił się na brakującym elemencie.
Nie. Był podsłuchiwany, tym bardziej, że podobał się Ademare. Chciał nawet zabić żonę po urodzeniu, by dziecko wychować z Naruto.
Kin zamyślił się. To przekreślało rolę wybrańca. Czyli tylko ciekawość co do zapachu. Naraz rozszerzyły mu się oczy. Czyżby… Poderwał głowę przerażony i zobaczył wnuka.
Naruto! Dawno przyszedłeś? - wstał.
Przed chwilą. - blondyn wszedł do nich.
Rozumiem. Nic nie czułem, jak przyszedłeś...
Przyszedł pół minuty przed twoim pytaniem co czuje do niego. - Eako również wstał i wyciągnął rękę. - Miło cię znów widzieć, przyjacielu.
Wzajemnie, Eako. - Naruto uśmiechnął się.
Kin zamrugał po raz setny.
Skąd wiesz, że był tu.
Zapach, dziadku. Przecież to nas przyciąga, ta zagadka. Dlaczego czujemy siebie tak intensywnie. Właśnie ci to powiedział.
No dobra… A co chciałeś, smyku?
Zwinąć was dwóch. Chodźcie ze mną.
Eako podskoczył, zaniósł naczynia do kuchni i pozmywał. Widać było, że był tu częstym gościem, bo znał rozmieszczenie kuchni. Potem wyszli na miasto. Kin wciąż zastanawiał się, co właściwie wywołuje te odczuwanie zapachów. Zamyślony wkroczył do domu syna a tam…
Niespodzianka!
Poleciały na niego serpentyny i różne dodatki. Zapalił światło. Czekało na niego kilku najbliższych przyjaciół i rodzina. A także, ktoś jeszcze. Jego oczom ukazała się postawna blondynka z wydatnym biustem.
Tsunade? - zamrugał zaskoczony.
Naruto zaprosił mnie. W prezencie, by ci humor poprawić.
A właściwie, co to za niespodzianka?
Tato, twoje urodziny! - Kyuubi rzucił go pulpetem.
Kin złapał za ciastko i mu oddał. Zaraz ktoś inny - lepiej nie wskazywać Nero palcem - rzucił w Kina plackiem dyniowym i tak się zaczęło…
***
Kin opłukał włosy w łazience. Tsunade nie miała gdzie się podziać, więc zaprosił ją do siebie. Teraz zastanawiał się, czy dobrze zrobił. Demony prychały na ten widok i mrugały sobie porozumiewawczo. Zaraz też poszła jakaś plotka na miasto, bo trzech jego niewolników wiedziało o jej przybyciu już wcześniej. Zaraz coś pewnie wymyślą. I to pytanie. „Pani śpi z Kinem czy przygotować osobny pokój?” Myślał, że spali się ze wstydu. Tsunade najpierw zamarła, po czym powiedziała, że woli osobny. Przepraszał ją potem prawie kwadrans, ale ona upierała się, że tego nie wzięła na poważnie. W końcu wyszedł z łazienki. Postanowił zajrzeć do niej. Owinął się ciaśniej ręcznikiem. Podszedł do drzwi i zapukał.
Proszę.
Nie przeszkadzam? - zajrzał do środka.
Nie.
Wszedł i podszedł do łóżka. Tsunade siedziała na nim, rozczesując włosy.
Dziękuje za pożyczenie pokoju i sprzętów. Twoja żona jest miła.
Nie mam żony. - Kin westchnął.
A matka Kyuubiego? - blondynka posmutniała
Zabił ją dziadek Sasuke Uchiha. Dlatego nasze klany nie trawią tego rodu. Zabicie ciężarnej samicy to zbrodnia. A ona była w siódmym miesiącu.
Tsunade posmutniała.
Przepraszam. Głupio wyskoczyłam.
Nie szkodzi. - Kin zachichotał. - Współczucie nie zwróci jej życia.
Jaka była? - Tsunade spojrzała na niego.
Zauważyła, że wpatruje się w obraz nad kominkiem i tam spojrzała. Znajdowało się tam zdjęcie ładnej kobiety z młodym chłopczykiem. Podeszła bliżej.
Jest urocza… a to był Kyuubi?
Tak. Mała łajza. - Kin również podszedł.
Tsunade zaśmiała się do zdjęcia.
W ogóle nie podobny. Wyrósł i zmienił się.
Wiem. Zawsze się zmieniał. Naruto też taki jest. Nie do zgadnięcia.
A propos Naruto. Kto to przyszedł z wami?
Eako. Ten demon, który zaatakował Uchiha Sasuke.
Tsunade zaśmiała się.
Pasuje mi do Naruto.
Do Naruto? - Kin spojrzał na nią dziwnie.
Nie widziałeś, jak obserwują się wzajemnie, kręcą pod spojrzeniami i węszą się nawzajem?
No tak, ale obaj bardzo silnie czują swój zapach.
Dorośniesz, to zrozumiesz. Oni tam chyba dalej siedzą u Kyuubiego?
Siedzą. Dobrej nocy.
Kin wyszedł z pokoju. Pokręcił głową z niedowierzaniem. Chociaż samemu odczuwał niepokój i wcześniej sam o tym myślał, teraz wydało mu się to absurdem. Żaden nie zachowywał się jak zakochany demon. Zapomniał tylko, że obaj nie są pełnokrwistymi demonami…
Rozdział 33 - Lisia Miłość.
Naruto zebrał ostatnie talerze. Zaraz za nim pojawiło się ciepło. Spojrzał przez ramię, ale to Eako zebrał kubki.
Nie musisz mi pomagać.
Ale nie byłem zaproszony. - demon uśmiechnął się. - Chociaż przy tym ci pomogę.
Wariat.
Zaśmiali się i ruszyli do kuchni. Ledwo znikli, Nero spojrzał na ojca.
Myślisz to, co ja myślę?
Feromony. - Kyuubi zaśmiał się.
Oni się podkochują w sobie. - Neo oparła się o syna. - A ponieważ obaj nie do końca znają prawa demonów, to nie wiedzą co to oznacza i szukają rozwiązania.
Idą do ogrodu. - Nero wyjrzał przez okno. - Naruto pokazał mu pole treningowe. Teraz będą walczyć.
Potrenują, pogadają. Kiedyś może dojdzie do konkurów o któregoś z nich.
Neo prychnęła i podeszła do sofy. Usiadła tam i zabrała się za czytanie jakiejś książki. Nero uciekł do siebie napisać list a Kyuubi zawędrował do gabinetu, poczytać prawa.
***
Naruto zrobił szybki podwójny unik. Nabrał zwyczaju łączenia uników na wypadek, jakby ktoś zauważył pierwszy. A Eako był kimś takim. Jakoś wyczuwał, kiedy ktoś zrobi unik i stosował podwójne ataki. Obaj uśmiechali się do siebie.
Niezły jesteś. - zauważył Eako, gdy Naruto opadł wyczerpany na trawę i oparł się o drzewo.
Ty też. Mało kiedy mogę walczyć z kimś tak utalentowanym. Powinniśmy częściej trenować razem.
Wedle życzenia, Naruto.
Blondyn rozpuścił włosy. Roztrzepał je wokół siebie i Eako zamurowało.
O rany! - pisnął i zasłonił przód ciała rękoma.
Co? - Naruto zamarł podczas zaplatania na nowo warkocza i spojrzał na niego.
Od razu poznał te postawę. Eako miał erekcję. Zostawił włosy w spokoju i te opadły wokół jego. On sam nachylił się do przyjaciela.
Eako? - zapytał niepewnie. - Przez CO masz erekcję?
Nie wiem. - demon pisnął lekko. - Po prostu popatrzyłem na ciebie a ty rozpuszczałeś włosy.
A miałeś już kiedyś przeze mnie? Czy to pierwszy raz?
Eako zamyślił się.
Miałem. - wyszeptał.
Naruto objął go czule. Prawą dłoń wsunął mu w spodnie i uchwycił trzon męskości. Eako pisnął dziwnie, ale oparł głowę o czoło towarzysza. Zamknął oczy i skupił się na przyjemnym przesuwaniu dłońmi. Naruto zaś uśmiechał się lekko. Przymknięte oczy, lekko rozchylone usta, ten ciepły oddech. Raptem zrozumiał już prawdę i mocniej ścisnął przyrodzenie Eako. Ten pisnął zaskoczony i doszedł. Naruto puścił go, pogrążony w myślach. Demon doprowadził się do porządku.
Dzięki za przysługę…
Ty czujesz mój zapach mocno intensywnie? - Naruto spojrzał na niego.
Tak, bardzo. Jest taki piękny i słodki…
Wiedziałem. Więc to dlatego. - Naruto spojrzał w bok.
Ale co? Co? - Eako przechylił się do niego.
Pokaże ci moje wspomnienie, dobrze.
Eako zaniepokoił się. Jak pokaże wspomnienie? Poczuł jednak dłoń Naruto na swym czole i rozluźnił się. Blondyn nie skrzywdziłby go. Naraz zalała go czakra Naruto i zobaczył wyraźny obraz...
„Nero zajrzał do brata. Ten pakował ubranie i zapasy.
Nero. - Naruto zamknął ogonem drzwi i usiadł. - Musisz mi coś podpowiedzieć.
Hmm? - Nero usiadł przy nim.
Odkąd dojrzałem, wiele demonów próbuje się o mnie ocierać i czasem wręcza mi róże. Co to znaczy?
Dają ci znak, że czują demonie feromony. - Nero zachichotał. - Chodzi o dorosłość. Kiedy demon jest dojrzały na tyle, by poszukać partnera do życia, wydziela silniej swój zapach. Inne demony analizują go i jak im się podoba, dają ci tym samym znak, że chcą startować o ciebie.
Coś jak zaloty? Tyko nie na wygląd?
U demonów wygląd nie jest ważny. Siłą jest zapach.
Nero polizał mu nosek.
Mam ładnego brata i już wcześniej zauważyłem, że młodsi węszą w twoim kierunku. Nawet jak nie wydzielałeś zapachu, przyciągałeś demony.
Dzięki, wiesz. Nie chce robić tego specjalnie. Co mam czynić?
Nic? Dopiero jak ty poczujesz feromony i też się tak zachowasz, będą zorganizowane konkury, jak u Neo.
A jak ten, którego zapach poczułem przegra? - Naruto spojrzał dziwnie.
Obaj pomyśleli o tym samym. Kyuubi niemal nie zginął podczas konkurów.
Wybierasz wówczas tego, kto ci najbardziej podpasuje ze zwycięzców lub zabijasz się.
Chore.
Naruto wzruszył ramionami.”
Czakra zniknęła gdy wspomnienie dobiegło końca. Eako zamrugał. Potem spojrzał na Naruto.
Miłość? Dlatego obaj czujemy silnie ten zapach?
Najwidoczniej. A ponieważ obaj nie znamy za dobrze prawa demonów, nie wiemy jak się zachowywać.
Ale czuliśmy swoje zapachy wcześniej. - Eako objął kolana.
Ponieważ obaj nie jesteśmy pełnoprawnymi demonami, to nasze zapachy dobrały się szybciej. Bynajmniej tak mi się wydaje. Spytamy się potem kogoś…
Kiedy spadłeś w szczelinę, bolało mnie serce i widziałem twój obraz. - Eako przerwał mu.
A ja czułem jak się bałeś. Nie znałem cię, ale czułem dziwny niepokój. To naprawdę może być miłość.
Eako przesunął się bliżej i delikatnie ucałował go w usta. Naruto zaraz jęknął i objął go mocno, silnie pogłębiając pocałunek. Nie minęła sekunda i obaj mieli erekcję. Oderwali się od siebie.
Zdecydowanie musimy spytać twoich rodziców o demonie związki. - Eako wstał i umknął w krzewy, uspokoić problem.
Naruto również wstał i przepuścił ujemną czakrę przez ciało. Erekcja powoli opadła. Poczekał na przyjaciela - przyszłego kochanka? - by udać się do rodziców. Eako wrócił po pół godzinie, wyraźnie zmęczony i sfrustrowany. Erekcja nie do końca opadła. Naruto poradził mu jak się jej pozbyć. W końcu udało mu się to i wrócili do domu.
***
Neo podniosła głowę znad czytanej książki. Potem, gdy poznała kto wszedł, znów skupiła się na tekście.
Jak tam walka?
Niezła. Mamo? - Naruto przestąpił z nogi na nogę.
Neo spojrzała na nich dziwnie. Co oni tacy spięci? Naraz zauważyła ich dłonie. Eako delikatnie uciskał palce Naruto i zrozumiała.
Och. Już to do was dotarło? Tak szybko?
Zamknęła książkę i pokazała im, by usiedli. Sama posłała Tee po męża. Kyuubi zszedł troszkę niezadowolony. Nie lubił, jak przerywano mu studiowanie praw.
Co jest?
Naruto i Eako proszą nas o instrukcje jak wyglądać będą ich konkury.
Kyuubi zamarł i spojrzał na nich zaskoczony. Potem uśmiechnął się i poprosił Tee o ciastka i herbatę. Sam poszedł po kilka notatek. Wrócił i usiadł naprzeciwko nich.
To do dzieła, kochasie. Zasada numer jeden, zero seksu. - rzucił pogodnie, upijając herbaty.
Rozdział 34 - Wyjaśnienia.
Kolejny krótki rozdział, do tego sam dialog... Uznałam, że przebieg konkur zasługuje na osobny rozdział.
Naruto i Eako drgnęli i spojrzeli dziwnie.
Dlaczego?
Odpowiedź jest prosta. - Neo zaśmiała się.
Chodzi o to, że z chwilą rozpoczęcia konkur, nie powinno się pokazywać lekceważenia partnerowi. - Kyuubi zapalił papierosa. - Coś jak utrzymanie wierności partnerowi. Tak samo po zaślubinach, koniec z przygodnym seksem.
Jesteśmy razem na zawsze i wiecznie wierni, nieważne co się dzieje? - Upewnił się Eako. - Czyli po pierwsze całkowity brak seksu.
A także pocałunków i trzymania się za ręce. Całkowity celibat.
Kocham to się poświęcam. Jakieś jeszcze zasady? - Naruto odsunął się od Eako.
Wniosek konkur. W świecie demonów to Naruto zgłasza do wydziału związków, że czuje zapach wybranego do życia demona. Oni dają ogłoszenie konkurowe. Wówczas każdy demon, który czuł Naruto…
Jest ich kilkanaście. - z urazą wtrącił blondyn.
…Powinien zgłosić się w ciągu dwunastu godzin do konkur. Potem co się dzieje, to jest różna wersja. - Kyuubi zamyślił się. - Ja, jako uczestnik konkurów musiałem się pilnować. A także zniknąć raz z domu, gdyż coś tam z konkurami.
Chodzi o oglądanie domu. Naruto będzie obchodził domy demonów i oceniał je. Chodzi o sprawdzenie jak zadba o niego partner. - Neo pomogła mu. - Potem Naruto przenosi się do domku konkubiny i czeka tam na turniej.
To już po mnie. - Eako posmutniał. - Nie mam domu.
To może być kłopot. Ale jeśli Naruto naprawdę cię kocha…
Eako drgnął.
Nie mówiłem, że zrezygnuje. Stwierdziłem, że tylko będzie mi ciężko.
No właśnie, nie poddawaj się. Jak wam się uda, to o dach się nie musicie martwić. Już ja o to zadbam. Pewnie jak się okaże, że nie macie domku to Kin zabierze dary od miasta do magazynu i dowiezie je wam jak znajdziecie lokum. - Kyuubi uspokoił ich.
Potem podał im kartki z opisem konkur i walk. Naruto westchnął.
Nawet nie mogę się odezwać?
Nie. To jest złe jak dla mnie, bo bardzo ciężko zakochanemu obserwować spokojnie śmierć wybranego kandydata.
Czyli mogę zginąć? - Eako spojrzał na Naruto. - Co wówczas?
Naruto dostaje do ręki sztylet. Więc albo poderżnie sobie gardło, albo, jeśli wygrałeś, podejdzie do ciebie i wtuli się w twój tors.
Uff. A czy ktoś może to zakwestionować?
Może, dlatego poza Naruto ocenia także trzyosobowa komisja. Oni pomagają wyjaśnić niejasności.
Naruto odłożył kartkę. Będzie ciężko, ale poradzą sobie. Kyuubi zwinął Eako i zaczął doradzać mu co ma jak robić. Za Naruto wzięła się Neo.
***
Kin wypluł kawę na Eako.
Poważnie?! Chcesz startować w konkurach do Naru-chan?!
Tak. - demonek wytarł się i upił samemu łyk kawy. - Zastanawiam się więc jak demony szukają prace i dom. Bo to stoi na przeszkodzie. Komisja może mnie nisko ocenić.
Niekoniecznie. - Tsunade odstawiła swój kubek. - Mam pomysł.
Pochyliła się do niego i zaczęła szeptać mu coś na ucho. Eako zaśmiał się i pokiwał głową.
Mam nadzieję, że to się uda. Tylko z tego co wiem, Kin będzie tam musiał być i to on mu to wręczy.
Co wręczy? - demon był niezadowolony.
Dlaczego nie mówi mu, co planują?! Nie lubił być niedoinformowany. Podłość!
Nie martw się, to nie jest groźne. - Eako uspokoił go. - Co nie zmienia faktu, że i tak będę musiał zdobyć dom i pracę.
Zatrudnimy cię, nie martw się. Mam wakat na oddziale medyczno-laboratoryjnym. Nawet jakbyś czegoś nie wiedział, przeszkolą cię.
Kin wypisał mu skierowanie i dołączył małą kartkę zakodowaną tak, by odczytał ją zarządca. Eako poszedł z nią do budynku laboratorium. Miał szczęście, gdyż wiedział gdzie to jest i komu ma oddać. Zarządca odebrał kartkę i przeczytał skierowanie oraz notkę. Uśmiechnął się ciepło do demona. Od dawna go polubił i teraz chciał mu iść na rękę.
Tu jest wykaz obowiązków. Zaczniesz przy tej dwójce. Oni ci podpowiedzą co i jak.
Dwa demony uśmiechnęły się do niego. Znali się z widzenia i wiedzieli, że chłopak jest sumienny. Zarządca odszedł.
Szukasz pracy? - jeden z nich dał mu probówki do umycia.
Musze zarobić na dom. Mnie nie obowiązuje prawo adopcji, jestem dorosły.
I masz przez to ciężko. Przeważnie dorosły demon w przededniu konkur dostaje dom od rodziców.
Będą konkury. I musze wziąć w nich udział. - Eako wytarł umyte probówki.
Czyje?! - demony spojrzały na nich. - Kto będzie miał konkury?!
Zrobiło się cicho.
Naru-chan i ja. Ale to jest cały proces. - Eako zarumienił się i posiekał drobno walerianę.
Demony popatrzyły po sobie. Nie tylko te dwa, wszystkie były zaskoczone.
Komisja cię obleje, jak nie znajdziesz domu do tego czasu. - ponuro zauważył jakiś demon na sali.
Kocham go a on kocha mnie. Muszę spróbować walczyć o coś, co cenie bardziej niż swoje życie. - Eako spojrzał na niego. - Nie pozwolę, by brak domu stał mi na przeszkodzie.
Bez mebli, sreber, spadku. - jakiś demon zapalił. - Moja siostra zmarła dwa dni przed dojrzałością a na strychu stoi kilka kufrów z jej rzeczami. Wiesz, pościel kołdry, firanki… zawsze lubiła szyć, wyplatać. Mamy tego pełno. Dam co coś. Żeby nie było tak pusto. Musisz szybko zdobyć dom.
Ja mam wyplatany stolik i fotele. I nieużywaną kuchnie. Pożyczę ci. Bylebyś miał jak startować w konkury. Już ci będzie łatwiej. Potem albo kupicie własne albo mi za to zapłacicie i zatrzymacie. - inny demon również się włączył.
Dziękuję. - Eako otarł łzę wzruszenia a demony uśmiechnęły się.
Rozdział 35 - Konkury.
Naruto poczuł spojrzenia demonów, jak tylko podszedł do budynku. Wiedział, co to znaczy. Zaraz rozniesie się wiadomość o konkurach. Nacisnął klamkę i wszedł do środka, niepewnie rozglądając się na boki. Zaraz podeszła do niego jakaś demonica.
Naruto? - uśmiechnęła się.
Tak. Skąd wiesz? - skupił się na niej.
Neo poprosiła mnie, bym cię zaprowadziła we właściwe miejsce.
Dokładnie.
Znikąd pojawił się demon i objął kobietę. Naruto przypomniał sobie ich. Byli rano, jak pokazywał Neo wniosek. Więc po to ich zaprosiła.
Dziękuje. Ja się w ogóle nie orientuje w sprawie konkur.
Posmutniał.
Masz kogoś na oku?
Mam. Eako. - musnął ramię. - To ten młody demon, który jako jedyny nie podlega prawie adopcji.
Twór Ademare? Robi się ciekawie. Ma dom?
Nie właśnie i z tym jest kłopot. Ale zapowiedział, że nie podda się tak łatwo.
A jak przegra?
To poderżnę sobie gardło. - Naruto był stanowczy.
Nie wiedział, że oboje będą należeli do jego komisji. Oni zresztą też nie. Pokazali mu właściwe biuro a Naruto zapukał i wszedł. Za biurkiem siedział starszy demon.
Dzień dobry? - Naruto był niepewny.
Co, zamarzyły ci się konkury? - demon spojrzał na niego i zaraz rozszerzyły mu się oczy.
O tego chłopaka pytali się bardzo często.
Cóż, ja go kocham on mnie i chcemy być razem. Poprosił mnie więc o złożenie wniosku. - Naruto był niepewny.
Usiądź. - odebrał od niego pismo.
Jakiś czas czytał w ciszy. Potem spojrzał na niego.
Eako?
To ten demon, który wydał plany Ademare.
Demon już zrozumiał. Od dawna podejrzewał, że obaj czuli swoje feromony. Zasłonił mikrofon.
Ma dom i spełnia wszystkie warunki? - szepnął.
Nie ma domu. Tu jest właśnie nasze główne zmartwienie.
Skinął głową, że rozumie.
Oczywiście, przyjmę wniosek. Ale od razu jestem szczery. Bardzo często pytano się mnie o to, czy składałeś wniosek. Około trzydzieści demonów robi to codziennie. Będzie to ciężkie starcie dla Eako.
Naruto poczekał, aż demon wydał mu oświadczenie. Miał teraz czekać do jutra na komisję, która oprowadzi go po mieszkaniach kandydatów.
***
Neo odwróciła się od okna i spojrzała na spakowanego Naruto.
Wali tu tłum około czterdziestu demonów. Gotów?
Chyba tak.
Naruto wstał i w tej samej chwili rozległo się pukanie. Tee wpuścił trzy osoby. Naruto niemal nie uśmiechnął się. Znajomi Neo byli w komisji. Teraz demonica położyła na nim dłoń.
Spokojnie. To twoje pierwsze konkury i na pewno się stresujesz. - Jesteśmy po to, by ci pomóc i wesprzeć.
Bardzo dziękuję. - wyszeptał Naruto.
Towarzyszący im niewolnik wziął jego torbę i wyszli. Zaraz Naruto usłyszał pełno komplementów.
To uczestnicy turnieju. Będą obserwowali dzisiejszy dzień. Nie można im tego zabronić.
Rozumiem.
Najpierw zwiedzili cztery domu blisko jego mieszkania. Kandydaci bardzo urażali każdemu, chcąc speszyć go. Oczywiście komisja uprzedziła go o tym i do tego spisywała każdą jego decyzję.
***
Kin nastawił uszy.
Nadchodzą. - Spojrzał na pokaleczone łapki Eako. - Coś ty robił?
Dom. - demon uśmiechnął się i poczuł Naruto.
Spojrzał na nadchodzących. Ci również obserwowali go w ciszy. Komisja wiedziała, jak cenny jest dla Naruto. A także, że nie ma domu. Podeszli bliżej. Wówczas Eako podniósł małą paczuszkę i podał Kinowi, patrząc na Naruto. Ten podał mu ją. Zaskoczony blondyn odebrał paczkę, obserwując Eako.
Dom mej żony będzie zbudowany moimi rękami od podstaw, tak jak to. - Eako powiedział głośno.
Żaden z kandydatów nie odezwał się słowem, głównie przez obecność Kina. Naruto powoli otworzył paczuszkę i zamarł.
Ojej. - Pisnął radośnie i wyciągnął małą miniaturkę.
Pokazał ją komisji z wypiekami. Był to ładny domek wyrzeźbiony w drewnie. Także był tam ogród, sprzęty, zwierzątko.
Jest cudowny. - zarumieniony Naruto uważnie oglądał go pod słonce.
Mój dom jest zawsze tam gdzie ty. - cicho dodał Eako.
Naruto obdarzył go czułym spojrzeniem i uśmiechem. Potem ciepło przytulił domek do siebie. Komisja zachichotała. Naradzili się cicho, ale kreatywne podejście do sprawy wystarczyło. Eako zobaczył ukradkiem kciuk kobiety z komisji. Uśmiechnął się w duszy. Chyba się udało.
To była ostatnia osoba, Naruto. - przewodniczący komisji zabrał głos. - Czas, byś udał się do domu konkubiny.
Mogę zabrać ten dom ze sobą? - Naruto przytulił domek.
Możesz.
Odeszli. Naruto bardzo chciał przekazać Eako znak, że tęskni, ale ograniczył się tylko do spojrzenia. Przeszli do domu konkubiny. Był to domek urządzony w kolorze różu i żółci. Naruto niemal nie zemdliło, ale jakoś to wytrzymał. Miał tam dwie niewolnice do pomocy i niewolnika do gotowania. Ulokował się nieśmiało w sypialni. Stracił niemal pół dnia na obserwacji domku, który zrobił Eako.
***
Kin uśmiechnął się do demona. Ten odebrał wypłatę i poprosił ich o przechowanie jej.
Nie mam gdzie jej schować a nie mogę pozwolić sobie na kradzież.
Spokojnie. - Tsunade uśmiechnęła się do niego. - Popilnujemy.
Eako podziękował i wyszedł. Blondynka spojrzała na Kina.
A ty co im dasz za prezent ślubny? - spojrzała na niego.
Nie wiem jeszcze.
Ja bym miała pomysł, ale jeśli nie wypaliłby, to dostałby to Eako. Co ty na to?
Kin przysunął się bliżej i pogrążyli się w rozmowie. Demon uśmiechnął się do niej.
Mam te projekty i plany, jakich użył. - zauważyła przebiegle.
To na co czekamy? Dawaj je.
***
Naruto obudził się w słoneczny ranek. Spojrzał na zegarek. Dochodziła ósma. Dziewczyny zapowiedziały mu, że do ósmej ma leżeć i czekać, aż przyjdą po niego. Blondyn westchnął. Już dzisiaj dowie się, kto za tydzień go poślubi. Z dziewczynami zaprzyjaźnił się. Niewolnik także był sympatyczny. Usłyszał pukanie i drzwi otworzyły się na oścież.
Wstawaj, księżniczko, czas zacząć przygotowania.
No wstaje, wstaje.
Zwlekł się z łóżka, wciąż onieśmielony ich podejściem. Ale je nie interesowało jego ciało. Zabrały go do wanny. Tam obmyły dokładnie kilka razy. Troszkę go to krępowało, ale wiedział, że nie może się sprzeciwiać. Po kąpieli natarły go oliwkami, balsamami i różnymi perfumami. Na tyłek wbiły mu jedwabne majtki obszyte koronką. Spojrzał na nie krytycznie, ale nie mógł narzekać. Tu przeważnie szykowano kobiety, nie facetów. Na tors dostał białą koszulkę na cienkich ramionkach. Na to założyły mu dłuższą tunikę. Na nogi obcisłe białe spodnie. I na stopy białe sandałki na koturnie.
Przepraszam za kłopot. - Naruto posmutniał.
Nie ma sprawy. Poradziłyśmy sobie.
Wiedziały o czym mówił. Musiały uszyć mu strój na turniej. Przecież nie wysłałyby go w sukni. Podpinały mu ozdóbki i dodatki. Efekt zaskoczył nawet Naruto.
Wyglądam wspaniale. - wyszeptał, jak zobaczył się w lustrze.
Jak upniemy ci włosy, olśnisz każdego.
Dziewczyny usadziły go na pufie naprzeciwko lustra i nakręciły mu włosy. Potem upięły je na wzór cesarski.
***
Eako czuł wściekłe spojrzenia kandydatów. Czekali na placu boju na Naruto. Była za pięć dwunasta. A na placu boju czterdzieści dwa demony i on. Spora konkurencja do pokonania, ale poradzi sobie. Wiedział, że ma ich ogłuszyć do nieprzytomności. Ale jeśli byłby zagrożony ma prawo zabić, jeśli już nie będzie innego wyjścia. W końcu usłyszał gong i podniósł głowę. I poznał zapach. Naruto właśnie wchodził na podium. Najpierw zobaczył białą postać. Potem diamentową opaskę na czole, podtrzymująca kaskadę włosów Naruto. Włosy opadały mu w eleganckich lokach na prawe ramie, upięte spinkami w kształcie serduszek. Zarówno publika jak i kandydaci jęknęli na taki widok. Eako domyślił się, że będzie to pamiętna walka nie tylko przez liczbę kandydatów, ale też przez urodę Naruto. Kątem oka zauważył spięcie przeciwników i ruch dłoni Naruto. Blondyn opuścił chusteczkę między nich. Jednak każdy zamiast na chusteczkę, rzucił się na Eako. Szarowłosy na szczęście wyskoczył w górę na wszelki wypadek. Wylądował na ich łapach i odbił się. Wywiązała się walka.
---
Atakują głównie Eako. - cicho zauważyła Neo.
Normalne, najpierw chcą zlikwidować konkurenta. Ale już dziesięciu odpadło. - Kyuubi zliczył nieprzytomne demony, usunięte czakrą z pola walki.
Każdy demon miał pas czakry. Kiedy tracił swoją szansę, pas odciągał nieprzytomne ciało na bok, do medyków.
Eako… uff, wywinął się. Naruto też chyba odetchnął z ulgą. - Nero usiadł ponownie.
Spojrzeli na plac. Eako powalił właśnie kolejną piątkę, ale pozostali tym zacieklej nacierali. Chusteczka leżała niedaleko, ale nikt jej nie podnosił. Nagle z tłumu wybił się Eako i lądując zwinął nogą chustkę w górę i złapał ją ręką. Podniósł się ryk wściekłości i demony skoczyły na niego z mordem w oczach.
---
Eako sapnął, powalając dwóch kolejnych. Zostało ich tylko pięciu. Byli najsilniejsi. Chustka była już porządnie okrwawiona, ale nie zamierzał jej stracić.
Przeklęte dupki, walą na mnie wszyscy, zamiast eliminować również siebie. Łamią w ten sposób regułę konkur. - sapnął cicho.
Odskoczył w bok i przypadł niżej, podcinając jednego z demonów i rzucając nim w pozostałych. Zanim ci się ogarnęli, powalił czwartego demona a piątego wyminął i uderzył kantem dłoni w czaszkę, aż padł nieprzytomny. Potem skoczył na pozostała trójkę i pierwszego w zasięgu ciosu cisnął na skały, aż omdlał. Dwóch. Tak samo zmęczonych jak on. Wybrał słabszego i na niego ruszył. Tuż przed nim odbił na silniejszego, gdy ten był w trakcie skoku. Sprawnie wyminął obronę i posłał go w powietrze na kilka metrów. Nie zwalniając zrobił obrót i kopniakiem wyrzucił ostatniego poza trybuny. Rozglądał się chwile, czy ktoś wstanie, ale tak się nie stało. Za to rozległ się gong i drgnął zaskoczony. Podium opuściło się na dół. Zszedł z niego Naruto wraz z sędzią. Sędzia obszedł przeciwników i dawał sygnały. Po wyprostowaniu się tłum spojrzał na Naruto. Ten, niewiele myśląc, wpadł w ramiona Eako.
Bałem się, jak złamały reguły i rzuciły się na ciebie. - zawołał.
Trzeba czegoś więcej niż śmierć czy masowy atak, by zniszczyć miłość do ciebie. - Eako zamknął go w objęciach.
Demony zaczęły wiwatować. Sędzia i komisja ogłosiła koniec konkur i podała miejsce wesela. Każdy był zaproszony, kto będzie chciał przyjść. Eako wziął na ręce piszczącego Naruto i zakręcił się z nim kilka razy, ku radości publiki.
Rozdział 36 - Zaślubiny.
Eako zacisnął zęby. Maść na rany była zimna i szczypała.
Ale panikowaliśmy. Rzuciło się na ciebie całe stado. - zarządca medyków opatrywał mu rany. - Wiadomo, że nawet jakby było wątpliwe zwycięstwo, oni byli już zdyskwalifikowani.
Złamali reguły tak poważnie, że nie szło przymknąć oko. - demon pomógł zawiązać bandaż.
A co z Naruto? - Eako rozejrzał się.
Do czasu zaślubin musi siedzieć w domu przy Neo i planować uroczystość.
W sumie to dziwne. - zarządca zamyślił się. - Zawsze na dwa dni przed podają miejsce. Tu od razu.
Ja wiem dlaczego. - demonek medyczny zawiązał kolejny supełek i uśmiechnął się.
Od Konohy dostajecie prezent ślubny, który jest spory a tylko tam było wolne miejsce i tam będzie ukryty.
Eako syknął, gdy za mocno ścisnęli. Potem wstał i podziękował za połatanie. Jak gdyby nigdy nic zabrał się za prace. Demony nic nie powiedziały. Większość planowała dać im w prezencie ślubnym pieniądze na dom i meble. I wiadomo tonę upominków i przydatnych dodatków. Zresztą miasto wiedziało, że on nie ma domu i głównie mieli zamiar dawać pieniądze i upominki. Zazwyczaj dawano tylko upominki. Tylko nieliczne demonie klany znały plan Kina i Tsunade i dołączyły się do niego, kupując mu meble i sprzęty.
***
Tydzień minął im na planowaniu i przygotowywaniu wesela. Dzień przed Nero stanowczym kopniakiem odesłał blondyna spać, by był wypoczęty. Kyuubi i Neo nie wiedzieli, co im dać. Zdobyli namiot sześcioosobowy, by mieli gdzie mieszkać. Jak dotąd Eako nocował u Kina, ale po ślubie to przestanie zobowiązywać. Poza tym mieli pełno przedmiotów na wyposażenie domu, jak tylko go kupią. Teraz, dwie godziny przed zaślubinami, zastanawiali się, czy dobrze zrobili.
---
Eako obserwował Naruto. Stali naprzeciwko siebie na podium. Między nimi była miska jakiegoś złotego płynu. Oboje mówili równocześnie przysięgę, nacinając sobie wzajemnie dłonie. Potem odrzucili noże, złapali się za ręce i zanurzyli je w płynie. Ten wystrzelił kaskadą iskierek i gwiazdek. Gdy para i efekty zniknęły, wyjęli z miski dłonie, złączone teraz bransoletkami i obrączkami. Wtedy nastąpiło ogłoszenie ślubne. Naruto i Eako zostali zaprowadzeni przed dwadzieścia wielkich tortów ślubnych. Zakończeniem ceremonii miało być podanie osobiście każdemu gościowi kawałka ciasta. Troszkę to ich bawiło, gdyż wymagało to umiejętności. W końcu jednak, po blisko trzech godzinach, udało im się to. Kiedy goście jedli, Eako musnął palce żony.
Razem na zawsze. - wyszeptał.
Wiem. Na dobre i na złe. - Naruto westchnął. - Najbiedniejsi w mieście, ale i najszczęśliwsi.
Nie martw się, mam prace. Wkrótce kupimy dom.
Spojrzał na poruszenie.
To zasada ślubna. Każdy chce dać parze mały upominek.
Najpierw podszedł zarządca medyków.
Pomyślałem, że wam się przyda. Komplet srebra do obiadów oraz pieniądze, byście szybciej zdobyli dom. - powiedział. - I w sekrecie zdradzę, że nasi medycy też dołożą wam do domu.
Odszedł, wręczywszy im prezenty. Wkrótce jego słowa się potwierdziły. Nie tylko medycy wręczali im pieniądze. Zwykłe demony również. W końcu było wiadomo, że nie mają domu. Nareszcie nadszedł czas na Kina i Radę Starszych. Ku zdumieniu Naruto, była tam też Tsunade. Gdy władca wstał, zapadło milczenie.
Tragedia Eako nie przeszkodziła mu kochać i zdobyć ukochanego. - zaczął Kin. - Mimo, iż Ademare pozostawił go bez środków do życia, nie jest sam. Opieka, jaką otoczył małe demonki nie została pozostawiona bez docenienia. Dlatego rada Demonów oraz ja sam przychyliliśmy się do pomysły dawnej wioski Naruto, gdy był jeszcze człowiekiem. Innymi słowy, naszym prezentem jest wypełnienie obowiązków Ojca Eako.
Kin klasnął i nagle skała za Naruto i Eako zafalowała. Okazało się to być kamuflażem. Gdy on rozwiał się, zobaczyli jednopiętrowy domek z ogrodem. Taki sam, jak Eako wyrzeźbił Naruto. Demony zamarły, po czym podniósł się huk brawa i aplauzu. Para młoda stała zszokowana. Już z daleka widzieli, że większość mebli stoi w domu. Naruto spojrzał z wdzięcznością na Kina. Eako zaś jawnie płakał. Wkrótce impreza ruszyła pełna parą. Pierwszy taniec oczywiście należał do zakochanych.
***
Eako wniósł z pomocą pracowników ostatnie podarunki do składu.
Dzięki za pomoc. - spojrzał na Naruto, rozmawiającego z Kinem.
Dzisiaj wasza noc poślubna. Uważaj, jak nie zakryjecie okna, zaraz będzie porno za darmo.
Spokojnie. Zakryję. - przełknął ślinę.
Tylko nie panikuj. Nie zrobisz mu krzywdy. Uczyliśmy cię co i jak.
Eako zarumienił się na wspomnienie tych dwóch wieczorów, kiedy dostał wykłady seksu bez bólu. Nie uszło to uwadze Nero.
Czy mi się wydaje, czy oni udzielają mu rad co do nocy?
Chyba tak. - Neo również uśmiechnęła się. - Co do nocy, Naruto. Pozwól Eako decydować.
Kin mówił, że słyszał jak uczyli go jak ma to wyglądać bez bólu. - Kyuubi objął synka. - Bądź szczęśliwy. Zawsze macie wiedzieć, że jesteście w domu mile widziani.
Za trzy dni widzę was na obiedzie u nas. - Nero pogroził mu palcem.
Naruto roześmiał się i ruszył do Eako. Stanęli przy furtce i pożegnali współpracowników demona. Potem przyszła kolej na rodziców Naruto. Ci uparcie przypomnieli im o obiedzie za trzy dni. W końcu zostali sami i Eako wziął Naruto na ręce. Już wschodziło słońce.
Chyba nici ze spania. - cicho zauważył Naruto.
Dlaczego? - Eako pocałował go w czoło, wniósł do domu, zamknął drzwi i postawił go.
Bo musisz jechać do pracy.
Nie, dzisiaj mam wolne. Dopiero za trzy dni mogę się pokazać. To czas zaślubin i on trwa pięć dni.
Naruto zamruczał coś i rozejrzał się. Dom był świeżo zrobiony i to było widać. Ale meble i kolor ścian harmonizowały ze sobą. Do tego były w kolorach, które im pasowały.
Mamy czas porozkładać prezenty w szafkach. - ucieszył się Naruto.
Ale to jak wstaniemy.
Eako poszedł zamknąć od wewnątrz schowek a Naruto udał na piętro. Okazało się, że ich sypialnia ma jako jedyna zasłonę. Paliły się tam również świeczki. Usłyszał kroki Eako i poczekał na niego. Demon aż pisnął.
Ty to zrobiłeś?
Nie, już było. Jest i szampan. - zauważył cicho, wskazując na stolik przy łóżku.
Podeszli tam i usiedli na nim. Eako nalał alkoholu do kieliszków. Wznieśli toast za swoją przyszłość i wypili. Potem demon nachylił się do blondyna. Wyjął mu kieliszek i odstawił na stolik. Równocześnie delikatnie ujął podbródek i pocałował go. Naruto zamruczał radośnie, zarzucił ramiona na jego szyję i odwzajemnił pieszczotę. Podczas tego pocałunki demon rozbierał stopniowo blondyna, a ten nie pozostał mu dłużny.
Uwielbiam cię. - Eako oderwał się w końcu od jego ust i zachłannie zaczął całować szyję.
A ja twoje pocałunki. Jak mnie całujesz to już jestem twój.
Miło wiedzieć.
Eako położył go i zsunął mu z bioder spodnie wraz z bielizną. Teraz obserwował jego całe ciało. Naruto spojrzał na niego, otwarcie obserwującego go w samych bokserkach, ledwo trzymających się na biodrach i oblizał się. Przyjął bardziej prowokacyjna pozę i uśmiechnął się. Eako jęknął i schylił się, by pocałować mu biodro. Zsuwał się ustami na pośladki, potem przenosił na krzyż i znów na pośladki. Naruto pojękiwał, wijąc się niekontrolowanie. Demon w pewnej chwili musnął mu wejście palcami, na co Naruto zajęczał, szlochając w poduszkę. Demon wiedział, że on robi tak nie mogąc doczekać się całego aktu i naraz zupełnie olał dawne lekcje. Wsunął mu do wnętrz od razu trzy pale i zaczął go rozciągać. Naruto podskoczył i ustawił się na czworaka. Dyszał zachwycony. Kiedy Nero go uczył przygotowań, cackał się i powoli po każdym palcu. Eako od razu natarł całą trójką. I nagle jego palce zniknęły. Naruto uniósł się zaskoczony i zaraz aż wygiął, gdy poczuł szybkie wejście.
Eako. - wydusił z siebie.
Demon pocałował go w krzyż, nie przerywając ostrych pchnięć. Naruto jęczał, pod powiekami rozbłyskiwały mu gwiazdy.
Jeszcze, szybciej. - poprosił.
Kochanek spełnił prośbę. Jeszcze przyspieszył, aż w końcu on również osiągnął szczyt. Opadł na plecy Naruto, dysząc mu w ucho.
O rany. - w końcu zebrał się w sobie.
Uniósł się z Naruto i opuścił jego ciało. Położył się obok niego.
Nie skrzywdziłem cię? - poprawił spocone włosy ukochanego.
Ja… doszedłem dwa razy… to było niesamowite, Eako. - Naruto podpełzł do niego.
Wtulił mu się w tors i momentalnie zasnął. Eako zaśmiał się. Oswobodził się z jego objęć, okrył go i zebrał ubrania. Poskładał je, pogasił wszystkie świece i dopiero wówczas wrócił do łóżka. Naruto zamruczał na powrót ciepła i wpakował się na niego. Demon opatulił ich szczelnie kołdrami.
Naruto, ty moja gwiazdko.
Hym? - blondyn uchylił powiekę. - Śpij, jutro pogadamy.
Dobrze, dobrze. A nie chcesz skorzystać z prysznica?
Jutro. - Naruto zamknął oczy i znów zasnął.
Eako objął go ciepło. Wtulił twarz we włosy kochanka i zasnął, śniąc o ich wspólnej przyszłości.
Rozdział 37 - Następca Kyuubiego.
Naruto odkręcił kurek i zaczął zmywać. Za kwadrans Eako powinien wrócić z misji i czekał już z obiadem. Tylko musiał domyć garnek. Szybko mu to poszło. Zakręcił wodę, wytarł naczynie i schował do szafki. Osuszył ręce i odwrócił się. Jego usta zostały zmiażdżone pocałunkiem.
Eako, jak zawsze wariujesz. - zamruczał jak tylko oderwali się ustami.
Mam coś dla ciebie.
Naruto zamrugał ponownie, gdy dostał bukiecik róż. Pocałował Eako w policzek i wstawił kwiaty do wazonu.
Coś ładnie pachnie. - usłyszał z holu i trzasnęły drzwi łazienki.
Zupa i kotlety.
Naruto przeszedł do łazienki. Rozebrał się i wbił pod prysznic do męża. Eako zaśmiał się, obrócił i objął go.
Tęskniłem. - musnął mu uszko.
Wiem. Widzę… i czuje.
Naruto zachichotał, pocierając kolanem naprężoną męskość. Demon również zaśmiał się, schylił i polizał mu członka. Naruto westchnął w duszy i znalazł sobie podparcie. Dobrze przeczuwał ten gest. Eako pochłonął mu członka ustami, ssąc mocno. Obaj bardzo to lubili. Naruto jednak nie miał aż takiej wprawy i Eako rzadziej mu na to pozwalał. Blondyn skupił się na falach rozkoszy i doszedł. Mimo oparcia osunął się na posadzkę. Eako zaraz objął go.
Co ci? - spojrzał z troską.
To z rozkoszy, nie utrzymam się na nogach. - Naruto pogłaskał mu włosy.
Uff. Wystraszyłeś mnie.
Eako nabrał szamponu i starannie umył włosy blondyna. Ten prychnął i zrobił to samo z nim. Jakiś czas śmiali się, ale w końcu doprowadzili do porządku i wyszli spod prysznica.
To dzisiaj wieczorem? - Eako otrzepał się jak pies i przejechał włosy dłonią.
Tak. Kin dzisiaj przekazuje władzę. - Naruto narzucił mu ręcznik na głowę i zaczął ją tarmosić.
Potem podszedł do szafki szukając ciepłego szlafroka z spod ręcznika wychyliła się potargana głowa Eako. Jego mina była typową miną niesłusznie zbitego psa. Naruto odwrócił się, zobaczył ją i roześmiał. Kręcąc głową założył mu szlafrok, pogłaskał po jądrach i umknął do kuchni. Demon prychnął zirytowany, ale poprawił wiązanie i również udał się do kuchni. Usiadł nad talerzem zupy.
Pójdziemy na mianowanie?
Musimy. - Naruto zabrał się za sałatkę. - Jestem jego wnukiem. Poza tym, dali nam dom. Trzeba być wdzięcznym.
Wiem. A jak to wygląda? - Eako odłożył pusty talerz i zabrał za ziemniaki i mielony.
No Kyuubi odbiera tytuł dziedziczny i wyznaczy Nero na następcę. Więc potem dziecko Nero będzie dziedziczyło tron.
A jak Nero też nie będzie miał samicy?
Jest takie zaklęcie. Ono jest rzucane na obu partnerów a ciąża przenosi się do siostry, w razie jej braku matki.
A jak już ich nie ma? - Eako spojrzał na kotlet.
To do samicy, która się na to zgodzi. - Naruto zachichotał.
Dziwne troszkę. - Eako spojrzał na Naruto.
Takie mamy zasady. Nic na to nie poradzimy.
Przez ten rok Naruto opanował wszelkie prawa i każdą zasadę demonów. Troszkę to dziwiło ich, że tak się upierał, ale nie protestowali. Eako również nie sprzeciwiał się mu. Podzielili się obowiązkami. On zarabiał na dom, Naruto rządził w nim jak gospodyni. I niedawno sprowadzili niewolnice. Dziewczyna była przerażona. Jej cała rodzina zginęła a Naruto zrobiło się jej żal. Nagiął kilka dokumentów i kruczków prawnych na swoją korzyść i Eako z dnia na dzień dorobił się podopiecznej. Ane rozumiała obowiązki i wykonywała je skwapliwie. Chociaż i tak miała wygodę, gdyż Naruto lubił gotować, więc zostawało jej sprzątanie. Teraz właśnie wpadła z zakupami, ułożyła je w lodówce i zabrała się za zmywanie.
Ane, bo się udusisz kiedyś przez ten pośpiech. - Eako uśmiechnął się do dziewczyny.
Ta tylko uśmiechnęła się. Wciąż miała troszkę kłopotów z zaaklimatyzowaniem się w mieście demonów, ale cieszyła się, że żyje. Naruto i Eako włożyli wiele wysiłku by ją uratować i przekonać do niej Kina. Miasto żyło tą sensacją aż tydzień, a na krainę demonów to już sporo zainteresowania.
Ane, chcesz dzisiaj wolne? - Naruto spojrzał na rudowłosą. - Zabierzemy cię na koronacje Kyuubiego.
Chce. - dziewczyna kiwnęła głową.
***
Nie widzieli, by ktokolwiek zabrał niewolnika i musieli sporo wykłócić się przy wejściu. Oczywiście miasto już skupiło na nich uwagę. Ale udało się i wylękniona Ane stała przy Eako, obserwując z zaciekawieniem otoczenie. Naruto wyjaśniał jej jak ma się zachować i kto jest kim. Demony uśmiechały się lekko a niektóre nawet pozdrawiały ją finezyjnie. W końcu zabrzmiały trzy gongi i zrobiło się całkiem cicho. Na podium wkroczył Kin, uchylił usta i…
To jest Kin, dotychczasowy władca. Fajnie skacze się przez jego ogony, ale jak nadepniesz to się wydrze aż ogłuchniesz, o laniu nie wspominając. - Naruto wyjaśnił Ane.
Łup! Sekundę po tym tłum ryknął śmiechem. Zdezorientowany Naruto rozejrzał się i zobaczył Kina, leżącego na podium. Jego dwanaście ogonów sterczało nastroszonych nad nim, co wyglądało komicznie. Naruto zarumienił się gniewnie.
Dość! Zachowywać się!
Na jego okrzyk wszyscy uspokoili się, chociaż i tak uśmiechali się. Kin w końcu wstał i odkaszlnął. Przywołał gestem Kyuubiego. Ten wszedł i od razu się odezwał.
Ty tam. Ja jestem nowym władcą i zatłukę Naruto, jak znów się odezwie z wyjaśnieniami. - wskazał na Ane.
Tym razem wszyscy zachichotali. Jednak uspokoili się. Kin zdał władzę i obowiązki i opuścił podium. Teraz nadszedł długo wyczekiwany moment. Ogłoszenie następcy.
Wiem, że wielu będzie zaskoczonych. - Kyuubi odezwał się głośno. - Ja sprawdziłem znajomość praw, odpowiedzialność oraz zachowanie swych synów. I dokonałem wyboru. Ogłaszam na swego następcę Naruto.
Zrobiło się cicho…
Że ja?! Nero jest starszy, mądrzejszy, bardziej doświadczony i… i… i ma większego członka już ja! - Naruto spanikował.
Na te słowa każdy znów się roześmiał. Kyuubi zamamrotał coś w stylu „wiedziałem, że będzie marudził” a Eako zachichotał nerwowo.
Naruto, kto potrafił zdobyć się na rozwiązanie kłopotów Eako i szczeniąt? Ty czy Nero?
Ja. - blondyn zarumienił się. - Ale…
Tak, ty. - Kyuubi nie dał mu się odezwać. - Ty walczyłeś z nami trzy godziny i kombinowałeś alibi w świecie ludzi. Ty unikałeś zdradzenia obecności w tym lesie przez trzy dni, szukając znaków. Ty poprosiłeś Neo o udawanie szału i rzekome porwanie siostry by nas wywabić.
Demony zaczęły powoli kiwać głowami.
Ty chciałeś, by je adoptowano. Tobie to zawdzięczają. Ty uczyłeś się wszelkich praw, dzięki czemu ocaliłeś życie kilkunastu ludzi, pracujących teraz w naszym mieście. Masz predyspozycje i w przeciwieństwie do Nero, kreatywność. Potrafiłbyś przeanalizować atak, obronę czy jakąkolwiek inną sytuację i obejść ją inaczej niż demon. - Kyuubi wyprostował się. - A przede wszystkim, masz rodzinę. Nero jej nie ma.
Co mam powiedzieć? - Naruto oklapł i spojrzał na Eako.
Jak to co? Że się zgadzasz dla dobra kraju i to dla ciebie zaszczyt.
Że daje będziesz pogłębiał wiedze by jeszcze bardziej im się przysłużyć. - wtrąciła Ane.
Naruto załamał się dostatecznie wizją siebie w książkach, ale potulnie wyrecytował przysięgę. Teraz musiały zaakceptować to demony. I o dziwo, po raz pierwszy były jednomyślne. Wszystkie przyjęły go na następcę. Nawet Nero, który dostał za to butem w czerep. Piszczał potem boleśnie, ale oddał mu potulnie but.
Zdrajca. - Naruto warknął na niego.
Nie zdrajca. Nie ja wybieram. - Nero zwiał zanim blondyn mu odpowiedział.
Naruto podszedł do Kyuubiego. Na szczęście wiedział, jak ma się zachować. Przyklęknął przed nim.
Widzisz, wiesz jak się zachować. - Kyuubi uśmiechnął się.
Przecież pokazywałem to Nero i uczyłem go tego.
Demony zaśmiały się. Wiedziały, że Naruto nie skorzysta z okazji i nie da rodzinie przywilejów. Był wierną kopią Kina i Kyuubiego. Po koronacji udały się na ucztę.
Rozdział 38 - Epilog i podziękowania.
Naruto pilnie obserwował Ane, którą co chwila jakiś młodszy demon namawiał do tańca. Także spoglądał na inne bawiące się demony. Kilka razy już interweniował, jak jakiś demon popił i ciskał się do innych. Krótki przepływ czakry, demon trzeźwiał i zaraz przepraszał za kłopot. Kyuubi obserwował go ciekawie. Coraz bardziej cieszył się z podjętej decyzji.
---
Kin podszedł do nich na końcu.
I jak tam? - spojrzał na Naruto.
Jakoś leci. - blondyn zaśmiał się. - Kyuubi wpakował mnie i to po same uszy.
Nero cię wpakował. - Kin zachichotał. - To on rozmawiał na ten temat z nami i sam cię sugerował.
Stwierdził, że masz lepsze szanse niż on. - Neo zachichotała. - A tak naprawdę, to był powód, dla którego zrezygnował.
Napuszony blondyn podążył spojrzeniem we wskazane miejsce. Zobaczył Nero i… Gaarę. Wytrzeszczył oczy. Oni najspokojniej na świecie flirtowali. Nero poprawiał włosy Gaary a ten trącał go stopą pod stołem.
O rany. - tyle tylko wystękał.
Chciał podbiec do Gaary i się przywitać, ale nie chciał psuć nastroju. W pewnej chwili Nero zobaczył, że ich obserwuje i zarumienił się po czubki uszów. Nero pokazał im, że rozumie i pomachał. Potem podszedł do Eako, wbił mu się na kolana i pocałował go.
Nasza przyszłość się teraz zmieni. - Eako spojrzał na niego.
Wiem. Ale miłość już nie.
Naruto uśmiechnął się do niego i pocałował go po raz drugi.
Koniec
Oczywiście należą się podziękowania:
Eako, za użyczenie imienia do postaci.
Kinowi, czyli naprawdę Jinowi Kazamie - tego nie musze przedstawiać, znacie ze Srebra.
Mahadowi, za kopa w dupę, gdy mam lenia i nie przepisuje.
Lampirze, bo to ona poprosiła mnie o to opowiadanie. To dla ciebie, moja droga.
Fukatoi za prace nad grafiką.
Lu, za ślęczenie nad tym tekstem
I Wam wszystkim. Dzięki za wsparcie przy tym opowiadaniu, za poświęcanie czasu na czytanie go i tak dalej.
To pierwsze chyba opo, które kończy się bez śmierci. Cud… Chyba byłam chora jak go pisałam;].