2821


Kobiety w parlamentach i rządach

Choć stanowią około połowę populacji, to ich reprezentacja w parlamentach poszczególnych państw oraz organach decyzyjnych na szczeblu krajowym i lokalnym jest daleka od proporcjonalnego udziału. Niemal wszędzie na świecie rządzą mężczyźni: dominują w ciałach sądowniczych, ustawodawczych i wykonawczych na wszystkich szczeblach sprawowania władzy. Mężczyźni są przeważnie liderami partii politycznych i to oni decydują, kto zostanie umieszczony i na którym miejscu na listach wyborczych.

Bariera w postaci szklanego sufitu, zjawiska którym określa się przeszkody w osiąganiu przez kobiety stanowisk kierowniczych czy to w biznesie, czy w polityce, jest widoczna w Stanach Zjednoczonych, gdzie pojęcie to zostało najwcześniej zdefiniowane i gdzie stworzono Glass Ceiling Commission (Komisję ds. Szklanego Sufitu) w celu promowania kobiet na stanowiska decyzyjne, a także w Polsce oraz wielu innych krajach Europy i świata.

Przykład krajów skandynawskich pokazuje, że można osiągnąć proporcjonalny lub zbliżony do proporcjonalnego udział obu płci w parlamencie i rządzie, jeśli w sposób konsekwentny i kompleksowy realizuje się politykę równego traktowania kobiet i mężczyzn oraz wciela w życie zasadę gender mainstreaming 

Włączanie perspektywy równości płci do głównego nurtu, do wszystkich obszarów życia społecznego (do polityki gospodarczej, transportowej, obronnej, ochrony środowiska, edukacyjnej, rodzinnej itd.) i na każdym etapie podejmowania decyzji. Wdrażanie podejmowanych decyzji powinno uwzględniać, jaki wpływ będę one miały na aktualną i przyszłą sytuację kobiet i mężczyzn. Monitorowanie i ewaluacja skutków tych decyzji dla kobiet i mężczyzn jest istotnym elementem zasady gender mainstreaming. (Komunikat Komisji Europejskiej z 1996 r. na temat włączania równych szans kobiet i mężczyzn do polityki i działań Wspólnoty).


Na świecie
Kobiety stanowią 17% (dane dla 2006 r.) ogółu parlamentarzystów na świecie, czyli ponad pięciokrotnie więcej niż w 1945 r., kiedy wskaźnik ten wynosił zaledwie 3%. Niemniej jednak, jak łatwo zauważyć, tempo wzrostu liczby kobiet w życiu politycznym i sprawowaniu władzy jest bardzo wolne. Do wyjątków należą kraje, w których udział kobiet w parlamencie jest prawie równy udziałowi mężczyzn (Rwanda 49% na 80 miejsc w niższej izbie oraz 35% na 26 miejsc w wyższej izbie parlamentu, Szwecja 45% w jednoizbowym parlamencie).1 W większości państw świata kobiety stanowią zdecydowaną mniejszość w parlamentach lub w ogóle nie są w nich reprezentowane (Bahrajn, Katar, Kirgistan czy Arabia Saudyjska. Jeśli popatrzymy na grupy państw, to największy udział kobiet w parlamencie mają kraje skandynawskie (40%), a najniższy kraje arabskie (8%).

Wydawać by się mogło, że w Stanach Zjednoczonych - kraju, który był kolebką ruchów feministycznych, w którym najwcześniej zaczęto domagać się praw głosu dla kobiet - problem niskiej ich reprezentacji w parlamencie nie powinien istnieć. Tymczasem Stany Zjednoczone mają niższą reprezentację kobiet w parlamencie niż wiele krajów europejskich, w tym Polska, a także niższą od przeciętnej dla krajów Ameryki Środkowej. Na przestrzeni lat powojennych liczba kobiet senatorów wynosiła co najwyżej 2, a liczba kobiet w Izbie Reprezentantów nie przekraczała 30. Od 1993 r. datuje się wyraźny wzrost reprezentacji kobiet w Senacie i Izbie Reprezentantów - odpowiednio 7 i 47 kobiet. Wtedy też po raz pierwszy się zdarzyło, że stan Kalifornia był reprezentowany wyłącznie przez kobiety - demokratki Barbarę Boxer i Diane Feinstein.2 Obecnie (w 2006 r.) 14 kobiet jest senatorami (co stanowi 14%), a 66 zasiada w Izbie Reprezentantów (co stanowi 15%).3 Charakterystyczne dla USA jest to, że pierwsze kongresmenki uzyskiwały te stanowiska w drodze wdowiej sukcesji, czyli były wybierane, aby dokończyć kadencję swojego zmarłego lub poważnie chorego męża kongresmana. Dopiero w 1983 r. w kongresie znalazły się pierwsze dwie kobiety, które zdobyły mandaty w wyborach.4

W państwach będących członkami Unii Europejskiej udział kobiet wśród parlamentarzystów wynosi od 9% na Malcie oraz 10% na Węgrzech do 45% w Szwecji. [przykład 2] Szwecja jest jedynym krajem w Europie, gdzie kobiety zajmują blisko połowę miejsc w parlamencie. Jest tak od niedawna, bowiem jeszcze w latach 70. i 80. stanowiły one mniej niż 17%. Inne kraje skandynawskie mają także wysoką reprezentację kobiet w swoich parlamentach - Finlandia i Dania po 37%, podobnie wysoki poziom osiągnęły Holandia (37%), Hiszpania (36%) i Belgia (35%). Polska ze swoim 20-procentowym udziałem kobiet w Sejmie sytuuje się w środku listy państw europejskich: wyżej od Francji, Grecji, Włoch i Wielkiej Brytanii, a niżej od Niemiec, Austrii, Belgi. Na liście państw świata jesteśmy na 47. pozycji. Ostatnie miejsca na tej liście zajmują kraje arabskie.

Wśród ogółu posłów parlamentu Unii Europejskiej kobiety stanowią 30%. Największą reprezentację kobiet wśród europarlamentarzystów ma Szwecja (58%), Luksemburg (50%) i Holandia (44%), a najniższą - Polska, jeśli pominąć Maltę i Cypr, które w ogóle nie mają kobiet wśród europarlamentarzystów.

Dopiero w 1999 r. kobieta została mianowana na stanowisko sędziego w Europejskim Trybunale Sprawiedliwości (po 47 latach jego istnienia). Obecnie wśród 25 sędziów Trybunału są zaledwie 2 kobiety - Niemka i Hiszpanka. W skład Komisji Europejskiej wchodzi 7 kobiet (stanowią 28% ogółu komisarzy), wśród nich przedstawicielka Polski Danuta Huebner - komisarz ds. polityki regionalnej. Pozostałe panie komisarz pochodzą ze Szwecji (wiceprzewodnicząca Komisji i komisarz ds. komunikacji), Danii (komisarz ds. rolnictwa), Litwy (komisarz ds. finansów i budżetu), Holandii (komisarz ds. konkurencji), Austrii (komisarz ds. stosunków zewnętrznych) i Luksemburga (komisarz ds. społeczeństwa informacyjnego i mediów). Przewodniczącym Komisji Europejskiej jest mężczyzna - Jose Barroso, a wiceprzewodniczącymi - jedna kobieta i trzech mężczyzn.5

W rządach krajów europejskich kobiety stanowią (2006 r.) od 60% w Belgii, 50% w Szwecji Obrazek ze Szwecji

Wróbelek krąży na grupą ludzi zebranych przed Pałacem Królewskim i parlamentem. Fotograf przymierza się do zrobienia zdjęcia 22 osobom ściśniętym na schodach. Połowa z nich ma bardzo krótkie włosy - albo nie ma ich wcale - i ubrana jest w bardzo podobne, dość ponure garnitury. Druga połowa ma zdecydowanie bujniejsze fryzury i nadaje tej gromadzie więcej życia i koloru.
Oto tradycyjne zdjęcie nowo wybranego rządu, który przez długi czas był najbardziej zrównoważony pod względem płci na świecie. Tym razem również składa się z 11 mężczyzn i 11 kobiet.
Krajem rządzi premier, ale głową państwa jest król. Tym razem, po wielu wiekach panowania mężczyzn, następna w kolejce do tronu jest kobieta, przyszła królowa Wiktoria.
Jednak kiedy wróbelek zatacza krąg nad sztokholmską dzielnicą bankową, widzi wciąż te same ponure garnitury. O nie! Nawet ich krawaty są jednakowe!
(Zaczerpnięto z: K. Alfredsson, Równe szanse. Szwecja przeciera szlak, tłum. Na polski Anna Bulanda, Wydane w Szwecji w 2005 r., s. 17)

i Austrii, do 13% w Portugalii i 5% w Grecji (tylko dwie kobiety na 44 mężczyzn). Żadnej kobiety w swoim rządzie nie ma Cypr.6 Polska ma w obecnym rządzie 3 kobiety na stanowiskach ministrów.

Stany Zjednoczone, podobnie jak Polska, należą do krajów o niskiej liczbie kobiet w rządzie federalnym: 3 kobiety, co stanowi 15% ogółu członków rządu (za prezydentury Clintona kobiety stanowiły 37%).7 W całej historii Stanów Zjednoczonych każdy kolejny prezydent i wiceprezydent był mężczyzną. Nigdy zresztą nie było kobiecej nominacji z ramienia dwóch głównych ugrupowań politycznych, choć w 1988 r. senator demokratów - Patricia Schroeder czyniła starania o nominację.8 Najwyższe stanowiska, jakie udało się kobietom uzyskać, to stanowisko sekretarza stanu (czwarte w hierarchii ważności - po prezydencie, wiceprezydencie i przewodniczącym Izby Reprezentantów), na które były desygnowane Madelaine Albright (za kadencji Billa Clintona) i Condolizza Rice (obecnie, czyli za kadencji George W. Busha).
Obecnie na świecie kobiety są prezydentami w sześciu krajach: Chile, Finlandii, Irlandii, Łotwie, Liberii i na Filipinach. Kobiety królowe są w Wielkiej Brytanii, Danii i Holandii, a kobiety premierzy w Niemczech, Nowej Zelandii, Bangladeszu, Korei Południowej i na Jamajce.9

w polsce
Polki mają prawa wyborcze od 1918 r. Tak jak wszędzie na świecie prawa te nie zostały im zwyczajnie dane, ale kobiety je wywalczyły. W przypadku Polski walka ta była bezkrwawa i nie pociągnęła za sobą ofiar, jak to się zdarzało w innych krajach europejskich. Polegała głównie na organizowaniu wieców, kongresów oraz pisaniu petycji do ówcześnie rządzących w sprawie zrównania mężczyzn i kobiet w dostępie do praw politycznych.10 Przyznanie praw wyborczych kobietom zbiegło się w czasie z uzyskaniem przez Polskę niepodległości. Dekretem z 28 listopada 1918 r. Józef Piłsudski wprowadził pełne prawa wyborcze dla wszystkich obywateli, bez względu na płeć, co następnie znalazło się w Konstytucji Marcowej z 1921 r.

W całym okresie międzywojennym kobiety stanowiły nie więcej niż 2% w Sejmie i 4% w Senacie, sprawując w sumie czterdzieści jeden mandatów poselskich i dwadzieścia senatorskich.11 Kobiety chętnie uczestniczyły w wyborach, ale nie miały możliwości głosowania na kobiety, bowiem na listach wyborczych prawie ich nie było. Prawo stanowiło, że kobiety nie tylko wybierały, ale mogły być wybierane, czyli znajdować się na listach wyborczych. Cóż z tego, skoro liderzy partii politycznych byli nieprzychylni umieszczaniu kandydatek na listach, czemu niekiedy dawali wyraz w dosadnych słowach.

Okres Rzeczpospolitej Ludowej
. Po drugiej wojnie światowej, to ilu posłów, w tym także kobiet, było w Sejmie oraz jacy to byli ludzie decydowała rządząca partia komunistyczna - PZPR (Polska Zjednoczona Partia Robotnicza). Formalnie obowiązywała wówczas zasada, że Sejm ma odzwierciedlać skład społeczeństwa, czyli powinny w nim być przedstawiciele różnych organizacji i grup społecznych, różnych wyznań, pokoleń i także płci. Zasada ta była szczytna w swoich założeniach i na pierwszy rzut oka bardzo demokratyczna, ale za tą oficjalną fasadą kryło się bezwzględne posłuszeństwo i lojalność wobec panującej ideologii oraz rządzącej partii, która nominowała ludzi do sejmu, a wybory nie miały charakteru demokratycznego.

Jak pisze Renata Siemieńska, "Kobiety, jak pokazały analizy składu Sejmu, zawsze były dobierane według zasady mającej demonstrować, iż również ludzie młodzi, niedoświadczeni, bez kwalifikacji, nie dysponujący zapleczem politycznym mogą w nim zasiadać".12 Kobiety obecne w Sejmie tamtego okresu najczęściej posiadały wszystkie te cechy jednocześnie i dlatego pełniły rolę "wypełniaczy" miejsc w parlamencie częściej niż mężczyźni. Rola kobiet i ich wpływy polityczne były zatem nieproporcjonalne do ich liczby w parlamencie. Ale faktem jest także, że Sejm w tamtych czasach odgrywał rolę dekoracyjną, czyli pracował pod dyktando partii rządzącej zatwierdzając ustawy przez nią proponowane, niż wychodził z własną inicjatywą legislacyjną. Warto odnotować, że w Sejmie VIII kadencji (1980-1985) udział kobiet był najwyższy w powojennej Polsce i sięgał 23%.13

Sejm kontraktowy. Rok 1989 zapoczątkował w Polsce nową sytuację polityczną, zainicjowaną obradami "okrągłego stołu", w których uczestniczyli przedstawiciele władzy oraz przedstawiciele opozycji politycznej, czyli Solidarności. W roku tym odbyły się pierwsze w powojennej Polsce częściowo demokratyczne wybory parlamentarne.

Nowa ordynacja wyborcza przywróciła dwuizbowość polskiemu parlamentowi. Wśród 2500 kandydatów startujących do Sejmu i Senatu w 1989 r. kobiet było zaledwie 200. W wyniku wyborów do Sejmu weszły 62 kobiety, czyli 31% spośród kandydujących ogółem, a do Senatu - tylko 7 kobiet. Wśród 459 posłów kobiety stanowiły 13,5%, a wśród 100 senatorów - 7%. Kobiety, które dostały się do Sejmu i Senatu, były na ogół bardzo dobrze wykształcone, podobnie jak i mężczyźni.14

Skąd się brały kobiety kandydatki do tego Sejmu? Z badań Renaty Siemieńskiej wynika, że w przypadku Solidarności na ogół były rekomendowane przez Lecha Wałęsę. Kandydatki innych ugrupowań politycznych były nominowane przez różne organizacje, w tym przede wszystkim przez organizacje kobiece - Ligę Kobiet Polskich, Koła Gospodyń Wiejskich, Koła Spółdzielczyń. Do wyjątków należały kobiety, które same wychodziły z inicjatywą ubiegania się o miejsce na listach kandydatów. Były też kandydatki wysuwane przez środowiska i związki zawodowe oraz istniejące partie polityczne.

Okres III Rzeczpospolitej. Sejm kontraktowy miał charakter przejściowy i w 1991 r. odbyły się już całkowicie demokratyczne wybory do Sejmu I kadencji w Trzeciej Rzeczpospolitej. Walka wyborcza była ostra, a prawidłowością obserwowaną w krajach starej demokracji jest, że w sytuacji zawirowań politycznych kobiety mają mniejsze szanse na zaistnienie w polityce. I tak też było w Polsce. Liczba kandydatek wysuwanych przez partie zmniejszyła się, żeby dostać się do Sejmu trzeba było mieć poparcie znaczących ugrupowań politycznych, czyli nie tylko być na ich listach, ale zajmować na nich wysokie miejsca. W wyniku tych wyborów do Sejmu weszły 44 kobiety (9,5%), a do Senatu 8 kobiet (8%).

Obserwacje zachowań politycznych i wyborczych czynione w krajach o rozwiniętych demokracjach wskazują, że partie o orientacji lewicowej chętniej akceptują prawo kobiet do bycia wybieranymi i częściej umieszczają kobiety na swoich listach wyborczych. W Polsce dość specyficznie się to układało w poszczególnych latach.

W wolnej Polsce kolejne wybory wygrywały coraz to inne ugrupowania polityczne. Najwięcej kobiet wybranych do Sejmu w 1991 r. wywodziło się z Unii Demokratycznej, mającej swe korzenie w Solidarności, w której kobiety odgrywały znaczącą rolę i aktywnie uczestniczyły w walce podziemnej z poprzednim ustrojem. Kobiety te koncentrowały swoją uwagę na sprawach kraju, nie podnosiły kwestii kobiecych i to w dużym stopniu zadecydowało o wysokim ich udziale na listach wyborczych Unii Demokratycznej.15

W czasie kampanii wyborczej problemy kobiet, w tym ich gorszej pozycji w społeczeństwie, były w ograniczonym stopniu podejmowane przez kandydatów obu płci. O ile mężczyźni poruszali niekiedy tematy związane z prawem kobiet do świadomego macierzyństwa, ochroną socjalną matek samotnych, równouprawnieniem zawodowym i politycznym, to kobiety kandydatki poza tymi sprawami poruszały kwestie pozycji kobiety w rodzinie i ochrony rodziny jako takiej. Najczęściej jednak kobiety wypowiadały się za równouprawnieniem w pracy i życiu politycznym, a rzadko za prawem do aborcji. "Wskazując na najważniejsze problemy, które wymagają rozwiązania w ciągu najbliższych pięciu lat - konstatuje Renata Siemieńska na podstawie prowadzonych przez siebie badań - posłowie i posłanki równie często wskazywali na cele postmaterialistyczne (używając terminologii Ingleharta): 'stworzenie ludziom większych możliwości wpływania na decyzje władz'. Jedni i drudzy całkowicie prawie nie dostrzegali potrzeby 'stworzenia szerszych możliwości swobodnego wypowiadania poglądów'. Natomiast różnili się w postrzeganiu ważności wymienionych w pytaniu wartości materialistycznych. Mężczyźni znacznie częściej niż kobiety podkreślali potrzebę 'utrzymania ładu i porządku w społeczeństwie', gdy kobiety - 'przeciwdziałania wzrostowi cen'."16

Niemal tyle samo kobiet co Unia Demokratyczna wprowadził do Sejmu I kadencji Sojusz Lewicy Demokratycznej, a w kolejnych kadencjach właśnie to ugrupowanie miało w Sejmie najwięcej kobiet. W następnych wyborach nieco więcej kobiet uzyskało mandaty, a szczególnie pomyślna dla kobiet była IV i V kadencja. Nie udało się jak dotąd osiągnąć poziomu z roku 1980 - 23% kobiet w Sejmie.

Należy wspomnieć, że Polska miała kobietę na stanowisku premiera - Hannę Suchocką w okresie od 11 lipca 1992 do 26 października 1993 r. oraz o tym, że kobiety kandydowały dwukrotnie w wyborach prezydenckich: w 1995 r. Hanna Gronkiewicz-Waltz i w 2005 r. Henryka Bochniarz.

Przyczyny niskiego udziału kobiet w instytucjach życia politycznego

Przedstawione dane o uczestnictwie kobiet w ciałach ustawodawczych i wykonawczych na świecie wskazują, że wiek XX charakteryzował się trwałym zaistnieniem płci żeńskiej w sferze publicznej. Niektóre kraje dokonały ogromnego skoku, jeśli chodzi o udział kobiet w polityce i rządzeniu, inne mniejszego, ale jest już dzisiaj społeczne przyzwolenie na obejmowanie stanowisk decyzyjnych przez kobiety i zajmowanie się przez nie polityką. Jest także oczekiwanie, by większa liczba kobiet była wystawiana na listach wyborczych. Hasła "demokracja bez kobiet, to pół demokracji"1 lub "niedokończona demokracja"2 są wyrazem protestu wobec sytuacji, gdy w gremiach sprawujących władzę jest niedostateczna reprezentacja kobiet.

Tradycyjna socjalizacja
Amerykańscy socjologowie wskazują cztery przyczyny zróżnicowanego ze względu na płeć dostępu do polityki.3 Pierwsza z tych przyczyn to tradycyjna socjalizacja dziewczynek i chłopców polegająca na tym, że chłopcom sugeruje się, że kiedy dorosną, to zostaną prezydentem, a dziewczynkom, że najlepsze co może je spotkać, to być żoną prezydenta kraju. W ten sposób od najmłodszych lat wpaja się dzieciom, że polityka to męska sprawa i mężczyźni z natury bardziej nadają się do jej uprawiania niż kobiety. Oddziaływanie socjalizacji choć wciąż jest istotne, to jednak coraz słabsze, bowiem młode pokolenia dziewcząt widzą coraz więcej przykładów kobiet polityków i wzorów do naśladowania. W wielu krajach doświadczone polityczki wprowadzają w kanony kariery młode koleżanki.

Brak zainteresowania kobiet polityką
Druga przyczyna mniejszego uczestnictwa kobiet w życiu publicznym wiąże się z tezą, że kobiety nie są zainteresowane polityką z powodu nadmiernego obciążenia obowiązkami związanymi z prowadzeniem domu i wychowywaniem dzieci. Z najnowszych badań wynika4, że napięcie między sferą domową i publiczną może być także wysokie w wypadku mężczyzn, ale oni ignorują konflikt i opowiadają się za realizacją swoich ambicji politycznych, podczas gdy kobiety rozwiązują istniejący konflikt przez opóźnienie angażowania się w sprawy polityczne do czasu odchowania dzieci lub przez czasowe przedkładanie jednej roli nad drugą. W efekcie istniejącego konfliktu kobiety wykazują zainteresowanie polityką w przeciętnie późniejszym wieku niż mężczyźni, a te, które dostały się do polityki w młodym wieku i są w elicie politycznej dużo częściej niż mężczyźni są osobami samotnymi.

Z badań prowadzonych w Polsce w 2002 r. na temat uwarunkowań karier kobiet i szklanego sufitu wynika, że uwikłanie kobiet w tradycyjne role jest jedną z istotnych przyczyn nieobecności kobiet w życiu publicznym. Polskie kobiety przejawiają głębokie uwewnętrznienie społecznych oczekiwań wobec nich i ról przez nie pełnionych. Następstwem tego jest częste nie podejmowanie starań o zaistnienie w polityce lub też podejmowanie aktywności politycznej w późniejszym wieku.5 O ile dla mężczyzn rodzina wyraźnie jawi się jako wsparcie w karierze politycznej, to dla kobiet rodzina jest postrzegana jako przeszkoda w karierze.

Brak kwalifikacji i umiejętności
Kolejne wyjaśnienie znaczącej przewagi mężczyzn we władzy - choć przywoływane już coraz rzadziej - sprowadza się do stwierdzenia, że kobiety nie mają odpowiednich umiejętności lub kwalifikacji. Dane statystyczne pokazują na ogół coś innego: zarówno w Polsce, jak i w innych krajach wśród kobiet, które piastują stanowiska w rządzie lub są posłami, jest większy odsetek osób z wyższym wykształceniem niż wśród zajmujących je mężczyzn. Kobiety zatem mają odpowiednie kwalifikacje potwierdzone dyplomami różnych uczelni. Mają także cechy, które są pożądane, gdy sprawuje się funkcje publiczne, takie jak uczciwość, szacunek do innych ludzi, dobre zorganizowanie, skuteczność w negocjacjach, odporność na korupcję, rzetelność w pracy, skupianie się na konkretach (zorientowanie na zadania). Kobietom brakuje, co potwierdzają wyniki badań socjologicznych, wiary w siebie, asertywności, odwagi w formułowaniu swoich potrzeb. Charakteryzują się ograniczonymi aspiracjami i fasadową skromnością 

Fasadowa skromność - sformułowanie użyte przez autorki badania na temat szklanego sufitu w Polsce. Została zdefiniowana jako przekonanie, że nie warto zabiegać o karierę, bo jeśli człowiek jest dobry, to ludzie to zauważą. Z drugiej strony kobiety często deklarują brak ambicji, przy równoczesnych oczywistych symptomach sukcesu i kariery. Z prowadzonych badań wyłania się model "kariery mimo woli" - kobieta została odnaleziona przez innych jako dobra kandydatka, nie ubiegała się sama o dane stanowisko (A. Titkow (red.), Szklany sufit. Bariery i ograniczenia karier kobiet, Monografia zjawiska, Instytut Spraw Publicznych, Warszawa 2003, s. 214 i 229)

W badaniach prowadzonych w 1992 i 1995 r. przez Renatę Siemieńską pytano Polaków o cechy dobrego polityka. Uzyskane wyniki wskazują, że dobry polityk to przede wszystkim osoba wykształcona, mądra i inteligentna, a ponadto uczciwa, szczera, sprawiedliwa i rzetelna. Takie cechy jak stanowczość, przedsiębiorczość, szybkość podejmowania decyzji czy umiejętności przywódcze były najrzadziej kojarzone z dobrym politykiem. Kobiety i mężczyźni dość podobnie określali dobrego polityka, jedyna różnica dotyczyła wskazań, że dobry polityk powinien być mądry i inteligentny, co wyraźnie częściej deklarowały kobiety.7 W konkluzjach z badań Renata Siemieńska stwierdza: "Zdecydowana większość badanych kobiet i mężczyzn (ok. 70%) uważała, iż wymienione przez nich cechy, jako pożądane u dobrego polityka, charakteryzują w tym samym stopniu przedstawicieli obu płci. Tak więc nie w obrazie cech kobiet i mężczyzn należy upatrywać istotnych przyczyn nie wysuwania i nie wybierania kobiet na stanowiska kierownicze w polityce i gospodarce, a w przekonaniu wielu członków społeczeństwa, iż polityka jest rolą 'męską'."

Stereotypy i dyskryminacja
Czwarty argument w uzasadnianiu małej liczby kobiet w sferze publicznej to istnienie stereotypów płciowych i dyskryminacja kobiet. "Dyskryminacja kobiet w życiu publicznym jest często zakamuflowana, trudno uchwytne są jej konkretne przykłady"8, jej źródła są zakorzenione w kulturze i mentalności ludzi. Wszechobecne przekonania o różnych powinnościach kobiet i mężczyzn, o wzajemnych relacjach płci są tak wrośnięte w kulturę, że aż niewidoczne, czyli przezroczyste (stąd określenie "szklany sufit"). O ile elektorat i opinia publiczna w coraz większym stopniu akceptuje kobiety ubiegające się o stanowiska publiczne i deklaruje, że więcej kobiet niż dotychczas powinno pełnić odpowiedzialne funkcje w kraju9, to liderzy partii politycznych, którymi na ogół są mężczyźni, hołdują stereotypom i uosabiają przekonanie, że kandydaci płci męskiej mają większe szanse na zwycięstwo oraz lepsze predyspozycje do uprawiania polityki. Tego rodzaju uprzedzenia są silne w Polsce, a także w innych krajach oraz niektórych stanach amerykańskich.10

Jak wynika z badań prowadzonych w Polsce, elektorat głosuje na kobiety i wydaje się, że bardziej lubi głosować na kobiety niż partie polityczne umieszczać je na listach wyborczych. O ile mężczyźni prawie wyłącznie głosują na mężczyzn, to kobiety głosują zarówno na mężczyzn, jak i na kobiety.11

W młodych demokracjach obserwuje się niekiedy zjawisko wysuwania kandydatury kobiet na zasadzie "jagnięcia przeznaczonego na ofiarę", czyli wybieranie takich kobiet, które nie mają żadnych szans na zwycięstwo, by udowodnić, że kobiety nie nadają się do polityki.12 W dojrzałych demokracjach tego rodzaju praktyki występują rzadko.

Deficyt solidarności kobiecej
Wszystkie z omówionych wyżej przyczyn są najczęściej podnoszone, kiedy analizuje się powody mniejszego udziału kobiet w polityce. Niektórzy autorzy wskazują dodatkowo na dwie inne przyczyny: deficyt solidarności kobiecej oraz trudniejszy dostęp do funduszy na kampanię wyborczą. Deficytu solidarności kobiecej należy upatrywać w kulturze i w tym, że przez wieki kobiety były separowane od siebie, tkwiły w sferze domowej i uzależnieniu od swoich mężów oraz w przekonaniu, że w interesie kobiet jest korzystanie z dobrobytu tych, którzy je utrzymują.13 Jak pisze Anna Titkow, okres socjalizmu, który głosił egalitaryzm i podkreślał szczególną pozycję kobiet, "nie prowokował do postrzegania zasad funkcjonowania społeczeństwa w kategoriach dominacji mężczyzn i podporządkowania kobiet" i nie mógł przyczynić się do "krystalizowania się świadomości istnienia odmiennych interesów płci".14

Po 1989 r. mieliśmy w Polsce do czynienia ze zjawiskiem backlashu opisanego przez Susan Faludi jako "silnego kontrataku na prawa kobiet" i próbę zdyskredytowania osiągnięć ruchu kobiecego przez twierdzenie, że feminizm doprowadził w efekcie do pogorszenia sytuacji kobiet.15 Zjawisko backlashu w Polsce przyczyniło się do osłabienia i odłożenia w czasie artykulacji przez kobiety własnego interesu grupowego. Badania z 1998 r. pokazały, że kobiety dostrzegają problemy charakterystyczne dla ich płci, ale w małym stopniu wykazują chęć podjęcia działań na rzecz rozwiązania tych problemów, a jeszcze rzadziej osobiście się w takie działania angażują. Kobiety, które dostają się na najwyższe stanowiska legitymizują status quo, czyli nie zauważają problemów kobiet, a niekiedy odzwierciedlają niesłychanie patriarchalny stosunek do elektoratu kobiecego (casus Hanny Gronkiewicz-Waltz podczas jej kandydowania do prezydentury w 1995 r., czy Hanny Suchockiej podczas pełnienia przez nią funkcji premiera). Jak stwierdza Anna Titkow, możemy mówić jedynie o szczątkowym istnieniu poczucia solidarności kobiecej, co ma swoje uzasadnienie w wysokiej randze życia osobistego i rodzinnego w hierarchii wartości polskich kobiet i polskiego społeczeństwa. "Zaistnienie innej solidarności niż rodzinno-małżeńska jest najczęściej postrzegane jako sprzeczne z interesem instytucji małżeństwa" i sprzeczne z kanonami kultury patriarchalnej, która wciąż jest mocno zakorzenionej w Polsce.16

Utrudniony dostęp do funduszy na kampanię wyborczą
Do tego, żeby wygrywać wyboru potrzebne są fundusze na kampanię. Główne źródła tych funduszy to własne środki kandydatów, fundusze partyjne pochodzące ze składek, dotacje od sponsorów - osób indywidualnych lub organizacji pozarządowych bądź korporacji prywatnych. W niektórych krajach (np. w USA) istnieją komitety działań politycznych, które zbierają środki finansowe na wsparcie kampanii określonych kandydatów. Kobiety na ogół w mniejszym stopniu korzystają ze środków innych niż osobiste. W USA w latach 90. zaczęły powstawać, inspirowane przez organizacje kobiece, komitety działania politycznego na rzecz kobiet, wśród nich Lista EmiliiLista Emilii - w 1990 r. na tej liście znajdowało się 3500 członków, a w dwa lata później już trzy razy więcej. Lista popiera kandydatki i kandydatów z Partii Demokratycznej, którzy są zwolennikami m.in. prawa kobiet do aborcji. (Na podstawie: C.M. Renzetti, D.J. Curran, Kobiety, mężczyźni i społeczeństwo, op. cit, s. 434)

, powszechnie uznawana za najpotężniejszy kobiecy komitet działania politycznego, który nie tylko gromadzi fundusze, ale także mobilizuje elektorat kobiecy do głosowania.17
W Polsce kandydujące kobiety muszą dysponować środkami własnymi na kampanię lub zdobyć je od osób prywatnych, które wpłacają na rzecz komitetu wyborczego kandydatki. Tylko część pieniędzy można otrzymać z funduszy partyjnych, jeśli władzom partyjnym zależy na tym, aby dana kobieta startowała z ich listy. Niemniej jednak bariery finansowe są największą przeszkodą w kandydowaniu oraz zwyciężaniu wyborów, jak wynika z wypowiedzi kobiet kandydujących do polskiego parlamentu.

Sposoby zwiększania reprezentacji kobiet w gremiach decyzyjnych

Dlaczego reprezentacja kobiet w sprawowaniu władzy powinna być większa? W odpowiedzi na to pytanie w literaturze feministycznej wskazuje się na następujące uzasadnienia:

  1. zasada sprawiedliwości wymaga, aby kobiety i mężczyźni mieli równy dostęp do parlamentu i wysokich urzędów oraz żeby byli w instytucjach władzy równo reprezentowani

  2. kobieca reprezentacja w parlamencie powinna osiągać odpowiednio wysoki procent, aby w sposób realny mogła zadbać o interesy kobiet i rozwiązywać ich problemy

  3. odmienność doświadczeń kobiet i mężczyzn wymaga większej obecności kobiet tam, gdzie są podejmowane decyzje, żeby kobiecy punkt widzenia był w tych decyzjach i ustawodawstwie odzwierciedlony.1

Sytuacja w Polsce
Z badań prowadzonych przez Małgorzatę Fuszarę w 1997 i 2000 r. wynika, że wzrasta poparcie dla wyższej reprezentacji kobiet w rządzie, administracji państwowej, partiach politycznych, parlamencie. Badani w szczególności opowiadają się za równą reprezentacją kobiet i mężczyzn w samorządach lokalnych, a co najmniej 25-procentowa reprezentacja powinna być we wszystkich innych gremiach decyzyjnych.2 Kobiety ogólnie częściej niż mężczyźni opowiadają się za większym udziałem płci żeńskiej w sprawowaniu władzy.

Z tych samych badań wynika, że większość respondentów opowiada się za wprowadzeniem specjalnych środków, które by spowodowały zwiększenie udziału kobiet w życiu publicznym. Prawne zagwarantowanie kobietom określonego procentu miejsc w rządzie popiera większość kobiet i blisko połowa mężczyzn.

Społeczeństwo polskie opowiada się za większą liczbą kobiet w życiu publicznym, jak również za podjęciem specjalnych kroków, które miałyby to zagwarantować. Inaczej jednak myślą i zachowują się politycy, bowiem propozycja wprowadzenia do ordynacji wyborczej zapisu o przeznaczeniu określonego procenta miejsc dla kobiet na listach partii politycznych spotkała się z odrzuceniem. Wprowadzenie kwot Kwoty - określony procentowo udział w obsadzie urzędów i stanowisk publicznych, gwarantujący kobietom i mężczyznom reprezentację w gremiach decyzyjnych. Chodzi o te instytucje życia publicznego, których członkowie są powoływani lub mianowani przez władze publiczne, partie polityczne, władze rządowe i samorządowe. System kwotowy stosuje się przy układaniu list wyborczych, gdy naprzemiennie umieszcza się na nich nazwiska kobiet i mężczyzn, albo też w przyjętej z góry proporcji 30% lub 40% kobiet. Dotyczy on także obsadzania stanowisk rządowych wszystkich szczebli, mianowania ambasadorów i przedstawicieli rządu w instytucjach międzynarodowych. (Opracowano na podstawie: Biuletyn OŚKI 2001, nr 2, s. 42)

do polskiego życia politycznego spotyka się z oporem liderów politycznych i tylko niektóre partie je zastosowały w sposób dobrowolny przed wyborami do Sejmu V kadencji (2001-2005).

Sytuacja w Europie
System kwot jest zalecany przez Unię Europejską jako metoda wyrównywania szans kobiet w ciałach przedstawicielskich. Odpowiednie zapisy ustawowe zostały wprowadzone w Belgii, Norwegii, Danii, Finlandii, Holandii, Niemczech, Włoszech i we Francji. Nie ma ich w Szwecji, bowiem tam wystarczyła konsekwentnie prowadzona przez 10 lat polityka równych szans w rządzie i w parlamencie, by dojść do parytetu.

Parytet - pojęcie to pojawiło się po raz pierwszy w latach 70. i na początku lat 80. w żądaniach ruchów feministycznych i związków zawodowych dotyczących równych płac dla kobiet i mężczyzn oraz równego udziału różnych kategorii pracowników w negocjacjach z pracodawcami. W odniesieniu do sfery politycznej żądanie parytetu, czyli równej reprezentacji kobiet i mężczyzn w ciałach przedstawicielskich, pojawiło się w drugiej połowie lat 80. we Francji, gdzie powstał specjalny ruch na rzecz wprowadzenia w życie takiego sposobu funkcjonowania różnych gremiów, który opierały się na równym udziale kobiet i mężczyzn. Ideę parytetu poparła Rada Europy, organizując w 1989 r. konferencję temu poświęconą i wskazując, że niski udział kobiet w organach decyzyjnych w państwach Europy Zachodniej stanowi przejaw słabości systemu demokratycznego. (Na podstawie: E. Malinowska, Feminizm europejski, demokracja parytetowa a polski ruch kobiet. Socjologiczna analiza walki o równouprawnienie płci, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2002, s. 82-83)

Działania na rzecz wprowadzenia demokracji parytetowejDemokracja parytetowa - system polityczny oparty na parytecie, czyli równej reprezentacji kobiet i mężczyzn w ciałach ustawodawczych, wykonawczych i sądowniczych. Powstały we Francji ruch na jej parafrazował hasło rewolucji francuskiej "Wolność, równość, braterstwo", zastępując "braterstwo", pojęcie odnoszące się do relacji dotyczących wyłącznie mężczyzn, słowem "parytet". (Na podstawie: E. Malinowska, Feminizm europejski, demokracja parytetowa a polski ruch kobiet. Socjologiczna analiza walki o równouprawnienie płci, Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego, Łódź 2002, s. 82-83)

, zapoczątkowane przez Radę Europy w 1989 r., doprowadziły do powołania w 1992 r. grupy ekspertów ds. równości i demokracji, której zadaniem była analiza problemu udziału kobiet w podejmowaniu decyzji oraz opracowanie koncepcji demokracji równościowej. Koncepcja ta wychodzi z założenia, że demokracja rozumiana jednowymiarowo, jako system oparty na powszechnym prawie wyborczym i trójpodziale władzy, nie przyczynia się do faktycznej równości płci w systemie sprawowania władzy. Należy uwzględnić drugi - społeczny - wymiar, czyli realny obraz demokracji w danym społeczeństwie. "Brak perspektywy społecznej w myśleniu o demokracji - pisze Ewa Malinowska - oznacza utożsamianie posiadania formalnych praw z realną możliwością ich egzekwowania."3 Tymczasem dostęp do systemu przedstawicielskiego jest warunkowany posiadaniem władzy i wpływów, a te są zdominowane przez mężczyzn, ustalających "reguły gry", i w praktyce blokują kobietom - jako outsiderom - dostęp do instytucji decyzyjnych. Zapisy o zakazie dyskryminacji nie eliminują automatycznie zjawiska, dlatego potrzebne są specjalne uregulowania w postaci parytetu, tym bardziej że równe przedstawicielstwo obu płci w organach władzy prowadzi do umocnienia demokracji.4

Sytuacja w USA
Stany Zjednoczone nigdy nie rozważały wprowadzenia systemu kwotowego, bowiem tamtejszy system wyborczy opiera się na innych zasadach ("zwycięzca bierze wszystko") niż systemy europejskie. Z tego powodu udział kobiet w polityce jest w USA daleki od przeciętnej europejskiej. Społeczeństwo amerykańskie ma to do siebie, że umie się samoorganizować oddolnie. Organizacje kobiece uruchomiły inicjatywy, które promują kobiety w polityce. Jedną z tych inicjatyw jest wspomniana wyżej Lista Emilii. Inną ciekawą inicjatywą na rzecz większego uczestnictwa żeńskiej połowy społeczeństwa w polityce jest White House ProjectWhite House Project - został zainicjowany przez kobiety w 1998 r. Jedna z jego założycielek - Marie Wilson - twierdzi, że kluczem do sukcesu są zmiany ilościowe. "Jeśli mamy jedną kobietę, to okaże się, że składa się ona tylko z fryzury, długości spódnicy i męża. Tylko na tym skupią się media: na jej płci. (...) Jeśli kobiety są dwie, media przedstawiają to jako bijatykę z wyrywaniem włosów i wydrapywaniem oczu. Kiedy masz trzy kobiety, stereotypy już tak mocno się nie trzymają. A kiedy dochodzi do czterech, okazuje się nagle, że to one decydują, czego ma dotyczyć dyskusja, bo ich płeć przestała być w centrum uwagi."
Jedną z akcji White House Project jest przełamywanie stereotypów dotyczących kobiet i władzy przez wprowadzenie na rynek Barbie prezydentki. Do każdego pudełka załączona jest "dziewczyńska strategia działania". Marie Wilson tak argumentuje pomysł, którym zapłodniła firmę Mattel: "Chcemy, żeby dziewczynka, która bierze do ręki taką lalkę, miała poczucie, że dotyka władzy, prawdziwej władzy. Dziewczynki uwielbiają Barbie królewny, jest ich mnóstwo. Coraz modniejsze są też Barbie robiące karierę. Ja chcę oswajać dziewczynki z władzą, prezydenturą. Chcę, żeby urządzały przyjęcia, na których będą debatować nad tym, jak obsadzić ministerstwa."

(Zaczerpnięto z: Agnieszka Graff, Świat bez kobiet. Płeć w polskim życiu publicznym, Wydawnictwo WAB, Warszawa 2001, s. 55-56)

, którego celem jest tworzenie klimatu politycznego sprzyjającego skutecznemu ubieganiu się kobiet o fotel prezydencki lub inne ważne funkcje w państwie.5 Misją tego stowarzyszenia jest wprowadzenie kobiety do Białego Domu jako prezydentki kraju. Strategia działań polega na edukacji i kreowaniu kobiet polityków oraz wspieraniu ich kampanii wyborczych na poziomie lokalnym oraz federalnym. Liderki tego projektu twierdzą, że najlepszym sposobem na przełamywanie stereotypów są zmiany ilościowe, czyli trzeba zadbać o to, aby większa liczba kobiet kandydowała w wyborach, wówczas uwaga elektoratu i mediów będzie się koncentrowała nie na atutach kobiecości, ale programach i tym, co kandydatki mają do zaoferowania społeczeństwu.6

podsumowanie

Zaistnienie kobiet w sferze politycznej stało się możliwe dzięki przyznaniu im czynnego prawa wyborczego. Poszczególne państwa świata uczyniły to w różnym okresie: większość z nich dała prawa wyborcze kobietom w pierwszej połowy XX wieku, ale niektóre dopiero w latach 70. (np. Szwajcaria) lub na początku XXI wieku (niektóre kraje arabskie). W krajach, w których kobiety najwcześniej uzyskały prawa wyborcze, stosunkowo najwięcej jest ich dzisiaj w parlamencie i rządzie (kraje skandynawskie). Ogólnie można skonstatować, że historia uczestnictwa kobiet w sferze politycznej jest stosunkowo krótka, a więc ich doświadczenie w działalności partii politycznych niezbyt bogate, sieć kontaktów słabo rozwinięta, podobnie jak i sposoby dochodzenia do najwyższych stanowisk w państwie.

Kobiety w Polsce stosunkowo wcześniej uzyskały prawo głosu, niemniej jednak ich uczestnictwo w polityce i władzy jest niskie - ze swoim 20-procentowym udziałem kobiet w parlamencie Polska plasuje się na 47. pozycji wśród 188 krajów świata oraz na 13. pozycji wśród 25 krajów Unii Europejskiej.

Najistotniejszymi przyczynami niskiego uczestnictwa kobiet w polityce są uwarunkowania kulturowe: tradycyjna socjalizacja dzieci i siła oddziaływania stereotypów w zakresie ról płciowych w społeczeństwie oraz uprzedzenia liderów partii politycznych. Kobiety mają odpowiednie kwalifikacje i umiejętności przydatne w sprawowaniu władzy, mniej więcej tyle samo kobiet, co mężczyzn jest potencjalnie zainteresowanych polityką, konflikt pomiędzy sferą prywatną i publiczną jest porównywalny w wypadku kobiet i mężczyzn, ale inne jest podejście obu płci do jego rozwiązywania. Mężczyźni przedkładają interes publiczny nad prywatny, kobiety zaś znajdują rozwiązanie konfliktu w odkładaniu decyzji o zaangażowaniu się w sferę publiczną na okres po odchowaniu dzieci lub niekiedy odkładają decyzje o urodzeniu dzieci bądź czasowo wycofują się z pełnienia funkcji decyzyjnych, by zająć się wychowywaniem dzieci.

Wyniki badań potwierdzają, że elektorat głosuje na kobiety i domaga się większego uczestnictwa kobiet w gremiach sprawowania władzy. Argument liderów partii politycznych o nie umieszczaniu kobiet na listach wyborczych z tego powodu, że "mało kto głosuje na kobiety" świadczy o ich uprzedzeniach wobec kobiet.
Kobietom brakuje doświadczenia politycznego, bowiem przez lata były one wykluczane ze sfery publicznej. Ekskluzja ta miała swoje podłoże w utożsamianiu ich z przestrzenią prywatną, jako tą, w której najlepiej realizują się ambicje i aspiracje kobiet. Kobietom jest więc trudniej niż mężczyznom zaistnieć w polityce z powodu posiadania mniejszego doświadczenia i barier społecznych, jest im trudniej zdobywać fundusze na kampanię wyborczą i zainteresować środki masowego przekazu swoim programem.

Wprowadzenie do ustawodawstwa krajowego zakazu dyskryminacji kobiet w dostępie do stanowisk decyzyjnych w państwie nie eliminuje automatycznie zjawiska. Kulturowe uwarunkowania w postaci obyczaju i stereotypów płci stanowią ograniczenie rzeczywistej realizacji praw człowieka wobec kobiet. Demokracja jest ułomna, gdy gremia decyzyjne i organa przedstawicielskie są zdominowane przez mężczyzn, a kobiety nie mają w nich swojej proporcjonalnej reprezentacji.

W Unii Europejskiej zaleca się zatem wprowadzenie kwot oraz proporcjonalnego systemu wyborczego, bowiem sprzyja on uzyskaniu większej reprezentacji kobiet w parlamentach, niż system większościowy. Część krajów europejskich zastosowała się do tego zalecenia i wprowadziła ustawowe gwarancje określonego udziału kobiet w gremiach przedstawicielskich i administracji państwowej. W Polsce takiego uregulowania wciąż brakuje, chociaż niektóre partie dobrowolnie stosują system kwotowy.
W Stanach Zjednoczonych nie jest stosowany system kwotowy, ale są tam szeroko rozwinięte inicjatywy pozarządowe na rzecz zwiększenia udziału kobiet w sprawowaniu najwyższych stanowisk w państwie.

6



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
rachunkowo 9c e6+sektora+finans f3w+publicznych+ 2821+stron 29 ABK7EYBDJRHEZJEOL6SHAAHORTAJMOO5GOPQG
zobowi b9zania+ 2821+stron 29 OSI2WHIXF36ZYBXBOCYVQPOKR2GXBR4Z6HKZU5I
2821
2821
2821
Instrukcja obsługi Electrolux ER 2821 B

więcej podobnych podstron