KRZESIWO ZB[1].N. W.OSTATNIA, Andersen


H. Ch. Andersen

KRZESIWO

Postaci:

Żołnierz

Wiedźma

Królewna

Król

Królowa

Ochmistrz

Karczmarz

Córka karczmarza

Szewczyk

Pies I, II, III

Tłum

Goście w karczmie

lipiec-listopad 2007

I akt

Scena 1

(spotkanie pod starym drzewem )

(Żołnierz, Wiedźma)

(Pusta, wyciemniona scena. Postać żołnierza w delikatnym, punktowym świetle. Maszeruje drogą. Wraca z wojny. Na plecach ma tornister i u boku szablę.

Kiedy dochodzi do starego, spróchniałego drzewa, drogę zastępuje mu wiedźma)

Wiedźma (Obrzydliwa starucha. W kraciastym fartuchu. Dolna warga zwisa jej aż na piersi)

Dzień dobry, żołnierzu! Jaką masz piękną szablę i jaki duży tornister, prawdziwy z ciebie żołnierz!

Żołnierz

Dziękuję za dobre słowo! A tornister duży, ale pusty. Wojowałem wiele lat i tylko ta szabla wie, co razem przeszliśmy. Napatrzyłem się na ludzkie nieszczęście. Teraz jestem wolny i szczęśliwy, choć w kieszeni ani grosza.

Wiedźma

Posłuchaj mnie, a dostaniesz tyle pieniędzy, ile zechcesz!

Żołnierz

Bardzo dziękuję, stara wiedźmo!

Wiedźma

Widzisz to wielkie drzewo? Jest całkiem puste w środku. Wdrapiesz się na wierzchołek i zobaczysz dziurę, wśliźniesz się przez nią i zejdziesz głęboko do środka. Obwiążę cię w pasie liną, żebym cię mogła wyciągnąć, gdy mnie zawołasz.

Żołnierz

A co mam robić w tym drzewie?

Wiedźma

Nabrać pieniędzy.

Żołnierz

Pieniędzy?

Wiedźma

Musisz wiedzieć, że gdy zejdziesz na dno drzewa, znajdziesz się w dużym korytarzu, jest tam całkiem jasno, bo pali się ponad tysiąc lamp. Zobaczysz troje drzwi; możesz je otworzyć, klucze są w zamkach. Gdy wejdziesz do pierwszej izby, zobaczysz na środku podłogi wielką skrzynię, na której siedzi pies; ślepia ma wielkie jak filiżanki, ale tym się nie przejmuj. Dam ci mój niebieski fartuch w kratę, rozłóż go na ziemi, a potem złap prędko psa i posadź na fartuchu, otwórz skrzynię i weź sobie tyle szylingów, ile tylko chcesz. Są wszystkie z miedzi, ale jeśli wolisz srebro, to wejdź do następnej izby, siedzi tam pies, który ma oczy jak młyńskie koła, ale i tym się nie przejmuj, posadź go na moim fartuchu i bierz pieniądze. Gdybyś jednak wolał złoto, to też możesz je mieć, i to tyle, ile tylko udźwigniesz, jeśli wejdziesz do trzeciej komnaty. Ale pies, który siedzi na skrzyni z pieniędzmi, ma oczy wielkie jak Okrągła Wieża. To dopiero psisko, mówię ci! Ale tym się w ogóle nie przejmuj. Posadź go tylko na moim fartuchu, a nic ci nie zrobi, i weź sobie ze skrzyni tyle złota, ile tylko chcesz

Żołnierz

To ci dopiero! Ale co mam tobie dać, stara wiedźmo, no bo przecież czegoś będziesz chciała.

Wiedźma

Nie, nie! Nie chcę ani grosika! Musisz mi tylko przynieść stare krzesiwo, którego zapomniała moja babka, gdy była tam ostatni raz.

Żołnierz

Dobra! To obwiązuj mnie liną.

Wiedźma (obwiązuje żołnierza liną)

Gotowe! A tu masz mój niebieski fartuch w kratkę.

Scena 2

We wnętrzu drzewa .

(Żołnierz, Pies I, II, III, Wiedźma)

Żołnierz Uff! (Wdrapuje się na drzewo, z trudem przeciska się przez otwór w górnej części pnia. ) Udało mi się w końcu przecisnąć przez tę dziuplę. Oto i drzwi do pierwszej komnaty (otwiera je i wchodzi do środka)

Pies I (na widok żołnierza)

Wrr !

Żołnierz

A to ci bestia. (Waha się, czy podejść do PS.a) Aa! Dość już tego! (do siebie) Trzymaj się, żołnierzyku.

(Pewnie podchodzi do psa, który wściekle ujada. Rozpościera fartuch wiedźmy przed skrzynią, sadza na nim Psa I.)

Grzeczny piesek.

Żołnierz (Otwiera pierwszą skrzyni.ę)

Miedziane szylingi! Jestem bogaty! Już nigdy nie pójdę spać o pustym żołądku. Patrz, piesku, jestem bogaty !

Pies I

Hau, hau!

Żołnierz

Czyżbyś coś mówił, piesku?!

(Żołnierz ładuje pieniądze do torby. Otwiera drugie drzwi. Z mroku wyłania się Pies II, który gapi się na żołnierza.)

Żołnierz (zauważa Psa II)

Nie gap się tak na mnie, bo cię oczy rozbolą!

Pies II (warczy wściekle)

Wrrr!

Żołnierz

Oho! Jest i pies z oczami jak Młyńskie Koła. Nie kłamała stara wiedźma - jest i druga skrzynia, pewnie po brzegi wypełniona srebrem. (Wysypuje miedziaki do pierwszej skrzyni, sadza na niej Psa I, podchodzi z fartuchem do skrzyni ze srebrem, sadza Psa II na fartuchu wiedźmy, otwiera skrzynię.) Ile pieniędzy! Wreszcie spełnią się moje marzenia. Będę miał porządny dom i przyjaciół. A, co tam miedziaki! (Wkłada ręce do skrzyni ze srebrem.)

Srebro!!! Srebrne szylingi. Że też nie mam jakiejś większej sakwy. Za to kupię sobie nie tylko dom, ale wielki pałac, a ludzie będą mnie szanować. (słyszy ujadanie psa) Czyżbym się przesłyszał!? Mówiłeś coś, psie? ( Pies II skamle. Żołnierz ładuje srebro. Otwiera trzecie drzwi. Zauważa Psa III )

Żołnierz

Dzień dobry! (Przykłada palce do czapki.)

Pies III (Ujada wściekle.)

Wrr, wrr, hau, hau, hau!

Żołnierz (do siebie)

Ten to dopiero jest straszny, ale bierz się, chłopie, w garść i zobacz lepiej, co jest w tej skrzyni. Jeśli to wszystko prawda, w tej trzeciej powinno być złoto. (Przesypuje całe srebro, którym wcześniej napełnił sakwy, do skrzyni, na której później sadza Psa II. Podchodzi do trzeciej skrzyni i sadza na fartuchu Psa III. Otwiera skrzynię.) Boże! Ile złota! Mógłbym za nie kupić całą Kopenhagę, cukrowe świnki u przekupek i wszystkie cynowe żołnierzyki, i konie na biegunach, jakie można znaleźć na tym świecie! (Napełnia złotem tornister, wypełnia nim kieszenie, kilka monet wciska za pazuchę. Psa III sadza na skrzyni, chowa do kieszeni kraciasty fartuch wiedźmy, zatrzaskuje drzwi i woła w górę drzewa.)

Żołnierz

Wyciągnij mnie, stara wiedźmo!

Wiedźma

Masz krzesiwo?

Żołnierz

Prawda. Całkiem o nim zapomniałem.

(Rozgląda się, widzi leżące krzesiwo, wyciąga rękę, aby je wziąć, ale gdy już ma je chwycić w dłoń - słyszy warczenie psów. Zabiera krzesiwo.)

(Do siebie) Wiejmy stąd czym prędzej! (Woła w górę drzewa.) Mam krzesiwo, wyciągaj mnie wiedźmo! Już!

Scena 3

(znów pod starym drzewem)

(Żołnierz, Wiedźma)

Żołnierz (Stoi pod drzewem, tornister i kieszenie ma pełne złotych monet, które wysypują się na drogę. Do wiedźmy)

Powiedz mi, starucho, a na co ci to krzesiwo?

Wiedźma

Nic ci do tego! Masz przecież pieniądze. Daj mi tylko stare krzesiwo.

Żołnierz

Fiu bździu! Mów mi tu zaraz, po co ci krzesiwo albo wyciągnę szablę i utnę ci głowę!

Wiedźma

Nie powiem! Oddaj krzesiwo! Ty obdarty żołnierzyno! (Wiedźma z wyciągniętymi rękami-szponami rusza w kierunku żnierza, ten wyjmuje szablę i uderza ją w głowę i garb. Z drzewa i z wiedźmy leci „dym”, w którym znika wiedźma)

Żołnierz

Masz za swoje, ty wstrętna, stara czarownico! (Chowa szablę) A teraz prosto do miasta. Przecież jestem bogaty. Trzeba wydać trochę tych złotych szylingów.

(Zbiera monety, które wypadły mu z kieszeni, zawiązuje w fartuch wiedźmy, wkłada jeszcze do niego krzesiwo i maszeruje prosto do miasta)

Raz, dwa! Raz, dwa!

Scena 4

(przed karczmą)

(Żołnierz, karczmarz, córka karczmarza)

ołnierz, marszowym krokiem, zbliża się do domu z napisem „Karczma. W oddali widać miedziane wieże zamku, w którym mieszka królewna. Z wnętrza karczmy dochodzi gwar gości. Przed dom wychodzi karczmarz. )

Żołnierz

Raz, dwa! Raz, dwa! Co za piękne miasto! Ile wież kościołów! I zamek pobłyskuje już z oddali miedzianymi wieżami. Chyba nigdy takiego grodu nie widziałem, chociaż pół świata przeszedłem. (Dochodzi do karczmy) A i w karczmie tak wspaniałej jeszcze nie byłem. Dzień dobry, gospodarzu! Wracam z wojny i chciałbym po trudach wojaczki odpocząć. Macie tu chyba parę pokoi do wynajęcia? Z kuchni dolatują wspaniałe zapachy. Zamawiam więc najlepsze jedzenie, by brzuch od krzyża odkleić, bo mi już do niego całkiem przysechł.

Karczmarz (podejrzliwie)

O, to cię będzie żołnierzu dużo kosztowało.

Żołnierz

Nie szkodzi. Mam pieniędzy pełen tornister, choć przecież nie do tego on żołnierzowi służy. A i kieszenie moje są ciężkie od złotych szylingów.

Wystarczy na porządny dach nad głową i dobre jedzenie.

Karczmarz (z ironią)

Hola, hola! W tych okropnych starych buciorach i zniszczonym mundurze nie wyglądasz na bogacza. Nie uwierzę, dopóki nie zobaczę tych twoich pieniędzy.

Żołnierz

Nie wierzycie, gospodarzu? Do diaska! (wyjmuje z kieszeni garść złotych monet) A jutro kupię sobie buty jak się patrzy, piękne ubranie i wtedy stanę się wytwornym panem.

Karczmarz

Ooo! Zapraszam, zapraszam wielmożnego pana do naszej karczmy a potem na pokoje. Zaraz każę podać najlepsze potrawy, jakich jeszcze nigdy w życiu pan nie jadł. Zapraszam, zapraszam do karczmy, wielmożny panie.

(kiedy karczmarz wprowadza żołnierza do środka gwar w karczmie cichnie, ale kiedy słychać brzęk złotych monet wysypywanych na stół, staje się jeszcze mocniejszy. W tym czasie córka karczmarza wychodzi zza karczmy, staje przed oknem i przysłuchuje się rozmowie.

Żołnierz (tylko głos z wnętrza karczmy)

Witam państwa! Jestem żołnierzem, po trudach wojaczki chciałbym zamieszkać wśród was, bo bardzo ładne jest wasze miasto. Do diaska! Mam tyle pieniędzy, że mógłbym za nie kupić całą Kopenhagę, cukrowe świnki u przekupek i wszystkie cynowe żołnierzyki, i konie na biegunach, jakie można znaleźć na tym świecie! Zapraszam wszystkich na ucztę. Jedzcie, pijcie przyjaciele, płacę za wszystko!

Głosy z karczmy

Wiwat, wiwat żołnierz. Niech żyje! Zdrowie bohatera! To prawdziwy przyjaciel! I najbogatszy kawaler w całym mieście. Takiemu to i król nie odmówiłby ręki swojej ślicznej jedynaczki. Wiwat, wiwat żołnierz! Niech żyje! Niech żyje!

Żołnierz

Dziękuję, przyjaciele! Wśród was czuję się naprawdę szczęśliwy.

(Wiwaty na cześć żołnierza i toasty za jego zdrowie jeszcze trwają jakiś czas. )

Żołnierz (wychodzi z karczmy, zauważa córkę karczmarza.)

A cóż to! Gardzisz, panienko, poczęstunkiem prostego żołnierza, który nie chce samotnie wydawać pieniędzy?

Karczmarz /pojawia się nagle w drzwiach, za żołnierzem/

Samotnie? Ożeń się, żołnierzu. W naszym mieście jest wiele pięknych panien. Niejedna chętnie poszłaby za ciebie. (spogląda w stronę córki)

Żołnierz

Może to i dobry pomysł, ale moja żona musi być nie tylko najładniejsza, ale i najlepsza. Czy znasz karczmarzu taką? Opowiadali mi, przed chwilą, moi nowi przyjaciele o waszym królu, i o tym, jaka śliczna jest jego córka. Można ją gdzieś zobaczyć?

Córka karczmarza

W ogóle nie można jej zobaczyć!

Karczmarz

Mieszka w wielkim miedzianym zamku, otoczonym mnóstwem murów i wież.

Córka karczmarza

Nikomu obcemu nie wolno tam wchodzić.

Karczmarz

Wywróżono jej, że wyjdzie za prostego żołnierza, ale król, rzecz jasna, nie chce nawet o tym słyszeć.

Żołnierz

A to ciekawe... A królewnę warto by zobaczyć! Ale najpierw muszę przecież kupić nowe buty i szykowne ubranie, bo w tych buciorach i obszarpanym mundurze nie mogę się jej pokazać na oczy. Kiedy będę już wyglądać jak wytworny pan, pójdę na spacer do królewskiego parku. A wieczorem może pojadę z przyjaciółmi do teatru? Tymczasem, żegnam! (odchodzi)

Córka karczmarza

Słyszałeś ojcze, co on powiedział!? Jego żona musi być nie tylko najładniejsza, ale i najlepsza. ( z ironią) Marzy mu się królewna.

Karczmarz

Wiesz córko, coś mi to przypomina! Żołnierz i królewna! Już wiem! Przepowiednia!

Córka karczmarza

Przepowiednia!? Niedoczekanie twoje żołnierzyku! Za wysokie progi na twoje nogi! (do ojca) Musimy ostrzec króla i królową.

Karczmarz

Masz rację! Chodźmy tam, póki nie jest za późno! Tylko jak obejdziemy straże?

Córka karczmarza

Nie martw się, ojcze, mam swoje sposoby.

(wychodzą, w przeciwnym kierunku niż żołnierz)

Scena 5

W królewskim ogrodzie

(Król, królowa, królewna, ochmistrz, karczmarz, córka karczmarza)

(Królewskie ogrody. Król i królowa spacerują po ogrodzie. Królewna ciągle pozostaje w tyle, wchodzi na ogrodowe ławki, aby dojrz, co dzieje się za ogrodzeniem)

Królowa

Moja droga, przestań spoglądać na miasto.

Królewna (wzdycha)

Kiedy ja umieram z nudów. Tam, w mieście ciągle dzieje się coś nowego, a u nas wciąż to samo i to samo, ogród, dworskie zabawy, nowe stroje. To wszystko już mi się sprzykrzyło! Chcę pójść do miasta, chcę zobaczyć innych ludzi!

Król

Królewno, tysiące razy mówiłem ci już, że Ty, królewna, nie możesz ot, tak sobie pójść do miasta. Nie wypada, byś chodziła po rynku wśród pospólstwa. To nie jest towarzystwo dla Ciebie. Przejdźmy się zatem po naszym pięknym ogrodzie i porozmawiajmy sobie, tak po królewsku.

Królewna

Ale o czym, o czym? Kiedy ja właściwie nic nie robię i świata nie znam…

Królowa

Jeśli nie umiesz mówić o niczym, to znaczy, że nie jesteś damą! Natychmiast siadaj obok mnie na ławeczce i ćwicz się w trudnej i tak potrzebnej na królewskim dworze sztuce rozmowy! (Królewna siada obok królowej. Wchodzi ochmistrz, kłania się)

Ochmistrz

Wasze królewskie moście! Karczmarz prosi o posłuchanie. Był tu już wczoraj… a dziś od samego rana zamęcza nas jakąś przedziwną historią.

Królowa

Co za czasy! Karczmarz !? A czego on może chcieć od króla i królowej?!

Król

Może skoro prosi o posłuchanie, to znaczy, że ma coś bardzo ważnego do powiedzenia.

Królowa

Akurat! Cóż może mieć do powiedzenia jakiś karczmarz.

Ochmistrz

Jest z nim i jego córka. Są bardzo rozgorączkowani. Mówią, że koniecznie chcą ratować królewnę. (Na boku, z kpiną) Może przed smokiem?

Królowa

Trudno. Skoro już tu są, to niech wejdą ci nudziarze...

Ochmistrz (woła)

Karczmarz i jego córka!

Karczmarz i jego córka ( z pokorą i wystraszeni)

Dzień dobry, waszym królewskim mościom!

Królowa (łaskawie, ale znudzona)

Witajcie! Czego chcecie, moi drodzy?

Karczmarz

Wasza królewska mość! Przyszliśmy natychmiast, bo…wczoraj … wczoraj… w karczmie zjawił się pewien podejrzany człowiek…

Córka karczmarza

…mówi, że jest żołnierzem i wraca z wojny…

Królowa ( wyraźnie poirytowana)

No to rzeczywiście coś niezwykłego - żołnierz powracający z wojny!

Karczmarz

Ale, wasza wysokość, on ma tornister pełen złota i dziwnie się zachowuje….

Król (zaniepokojony spogląda na królową)

Żołnierz, powiadasz ?

Córka karczmarza

…żołnierz… i wraca z wojny…(królowa z królem wymieniają porozumiewawcze spojrzenia) i tak bogaty, że zaprosił wielu gości do naszej karczmy… na wielką ucztę!

Ochmistrz

Psst!

Królewna

A co to karczma, tato?

Król

To nie są sprawy, które powinny cię interesować, moje dziecko. Idź! Pobiegaj sobie po ogrodzie, a najlepiej będzie jak przymierzysz nowe suknie, które dziś dostarczono. (obrażona królewna odchodzi)

No i co dalej, co dalej?

Karczmarz

Proszę waszych królewskich mości, ten żołnierz wydał przyjęcie, że niby taki dobry, a ja myślę, że chodzi mu o zdobycie przyjaciół. A poza tym (konfidencjonalnie) - dowiedział się o waszej córce… i ten fircyk, pięknie ubrany, wybiera się na spacer do królewskiego ogrodu.

Córka karczmarza

A przecie Wasza Królewska Mość pamięta pewne o tej starej przepowiedni: przyjdzie tu żołnierz, poślubi królewnę i zostanie…

Król ( z ledwo skrywanym przerażeniem)

Psst!

Królowa (zdenerwowana)

Cicho! Bardzo proszę, aby mówić cicho! A zwłaszcza o takich nieprzyjemnych sprawach.

Król

Łaskawie dziękujemy wam za waszą troskę o królewnę. Nie zapomnimy o was i waszych zasługach, a tymczasem - do widzenia. Ochmistrzu! Wskaż im drogę! (Karczmarz i córka wychodzą)

Ochmistrz (zwraca się do karczmarza i jego córki)

Karczmarzu! Nie opowiadajcie o tym nikomu i uważajcie na tego przybłędę. Przychodźcie do mnie i mówcie mi, co żołnierzynie znów do głowy wpadło.

Karczmarz

Oczywiście.

Córka karczmarza

Dobrze. O wszystkim opowiemy, żeby tylko nic złego się nie stało naszej królewnie. (wychodzą)

Król

Moja droga żono! Jesteśmy zgubieni! Nasza córeczka…

Królowa

….. w niebezpieczeństwie! Tyle lat nad nią czuwaliśmy, strzegliśmy jak oka w głowie i ten żołnierzyna w końcu się pojawił. A już myślałam, że się uda…

Król

Tak! Nieszczęście! Żołnierz! Ze złotem! Co czynić! Co czynić! Ochmistrzu! Ochmistrzu! (Wchodzi ochmistrz. Król do ochmistrza) Królewnie nie wolno wychodzić do ogrodu! Pozamykać wszystkie drzwi! Nikogo nie wpuszczać do zamku!

Królowa

Pozamykać wszystkie bramy! Nikomu nie wolno wejść do królewskiego ogrodu!

Król i królowa

Nikomu!

Koniec pierwszego aktu

Akt II

Scena 6

Znów biedny i sam

(Żołnierz, Pies I, II i III)

(Wieczór. Poddasze tej samej karczmy jak w scenie 4. Żołnierz siedzi w ciemnym kącie i czyści buty, które jeszcze nie tak dawno lśniły nowością. Na ramionach pozostały resztki pięknych strojów, kiedy był bogaty. Na ławie obok dopala się świeca. Szuka czegoś w tornistrze)

Żołnierz

No tak! Skończyły się pieniądze, a z nimi odeszli przyjaciele… Do diaska! Za wysoko im teraz do tej nędznej izdebki na poddaszu za dwa ostatnie szylingi. Znów, jak kiedyś, jestem bez grosza w kieszeni... i znów sam jak palec. wieca powoli dogasa.) Trzeba iść spać, bo świeca już dogasa… a po ciemku smutno samemu. Ale zaraz, zaraz! Przecież w krzesiwie z tego starego drzewa był ogarek świecy!? (znajduje w tornistrze krzesiwo i świecę) Jest! (gdy tylko uderzył o krzemień jeden raz i krzesiwo sypnęło iskrami, gwałtownie otwierają się drzwi i staje przed nim Pies I , o oczach wielkich jak filiżanki)

Pies I

Czego mój pan sobie życzy?

Żołnierz (zaskoczony i wystraszony tym co się stało)

Co takiego? Pies ze starego drzewa! Do diaska! A to taka sprawka! Czarodziejskie krzesiwo! Dlatego ta stara wiedźma chciała je z powrotem.. Czy to znaczy, że mogę dostać, cokolwiek zechcę? A… a… czego właściwie najbardziej chcę? Pieniędzy? Tak, pieniędzy! Załatw mi, więc, piesku, dużo szylingów! (Pies znika na chwilę. Znów się pojawia, ale tym razem z sakiewką pełną miedziaków)

Żołnierz (wysypuje z sakiewki pieniądze)

Wspaniale! To działa! Czarodziejskie krzesiwo!

(Słychać głosy jak w scenie w drzewie)

(uderza o krzemień dwa razy, ale tym razem pojawia się Pies II o oczach jak młyńskie koła)

Pies II

Czego mój pan sobie życzy?

Żołnierz

Przynieś mi jeszcze więcej pieniędzy! Może te ze srebrnej skrzyni?

(Pies znika na chwilę. Znów się pojawia, ale tym razem z sakiewką pełną srebra)

Żołnierz (wysypuje z sakiewki srebrne pieniądze. Słychać głosy jak w scenie w drzewie)

Przyniósł srebrne. Cudownie! Ciekawe, czy pojawi się trzeci pies, ten z oczami jak wielkie wieże… tego to się naprawdę bałem….(uderza o krzemień trzy razy, pojawia się Pies III o oczach jak Wielkie Wieże)

Pies III

Czego mój pan sobie życzy?

Żołnierz

Przynieś mi sakiewkę złotych szylingów! (Pies znika na chwilę. Pojawia się, ale tym razem z sakiewką pełną złotych monet)

Żołnierz (przesypuje z ręki do ręki złote monety. Słychać głosy jak w scenie w drzewie)

Do diaska! Jestem bogaty! Teraz będę mógł znów wprowadzić się do pięknych pokoi. Znów kupię sobie szykowne stroje! To do mnie, wytwornego pana powrócą moi przyjaciele. Znów będziemy biesiadować w wesołej kompanii! A i z biednymi też podzielę się groszem!

Scena 7

Znów wśród przyjaciół

(Ta sama karczma jak w scenie 4. Znów jak poprzednim razem, wiwaty na cześć żołnierza i toasty za jego zdrowie. Wychodzi z karczmy a za nim karczmarz.)

Żołnierz

Jak wspaniale być znów wśród przyjaciół!

Karczmarz

Żyjesz sobie wesoło, żołnierzu! Wytworny! Chodzisz do teatru, kupujesz książki, jeździsz po mieście powozem… i znów mnóstwo pieniędzy rozdajesz biedakom.

Żołnierz

Ano rozdaję, rozdaję, bo pamiętam, jak źle nie mieć ani grosza w kieszeni i pusty żołądek.

Karczmarz

No teraz to prawdziwy z ciebie kawaler.( Z przekąsem) Elegancki!

Żołnierz

Do diaska! Wreszcie spełniają się moje marzenia. Do szczęścia brakuje mi tylko jednego. (spogląda w stronę zamku ) Chciałbym zobaczyć tę królewnę!

Scena 8

Pierwsze spotkanie królewny

(Żołnierz, Pies I)

(Wielki, bogaty pokój. Żołnierz wchodzi do pokoju. Nie może znaleźć sobie miejsca, często podchodzi do okna, wygląda przez nie. Słychać zegar wybijający północ. Nagle podchodzi do leżącego na stoliku krzesiwa, waha się, czy uderzyć krzemieniem, spogląda na zegar. Siada w fotelu. Wstaje. Znów podchodzi do okna, jakby na kogoś czekał)

Żołnierz

Do diaska! To jakaś bzdura, że nie można zobaczyć królewny. Mówią, że jest śliczna. Ale co z tego, skoro, biedactwo, cały czas musi siedzieć w tym wielkim miedzianym zamku z wieżami. Pewnie strasznie się tam nudzi… A ja bym jej cały świat pokazał! Czy to możliwe, że kiedyś ją zobaczę? (objawienie) Możliwe! Gdzie się podziało moje czarodziejskie krzesiwo?! (Podbiega do stolik, na którym leży krzesiwo. Bierze je. Uderza raz o krzemień. W pokoju zjawia się Pies I z oczami jak filiżanki)

Pies I

Czego mój pan sobie życzy?

Żołnierz

Piesku! Co prawda wybiła północ, ale ja tak bardzo chciałbym zobaczyć królewnę! Chociaż na chwilkę!

(Pies wybiega za drzwi, po chwili znów wraca do pokoju z królewną śpiącą na jego grzbiecie)

Żołnierz (z fascynacją)

To musi być prawdziwa królewna! Jest prześliczna i taka delikatna.

(siada w fotelu, przygląda się jej uważnie. W końcu ostrożnie, tak by jej nie zbudzić, podchodzi i delikatnie całuje ją w policzek. Słychać znów bicie zegara. Jest kwadrans po północy. Pies i królewna znikają)

Nigdy nie widziałem tak pięknej dziewczyny. Jaka szkoda, że musi wrócić do miedzianego zamku.

(znów siada w fotelu. Światło powoli gaśnie. Zmiana sceny)

Scena 9

Ponownie w królewskim ogrodzie

(Król, królowa, królewna, ochmistrz. )

(Królewski ogród o poranku. Słychać śpiew ptaków. Królewna siedzi na ławce. Król i królowa spacerują alejkami ogrodu. Zauważają królewnę. Podchodzą do niej. Król rozgląda się niecierpliwie jakby kogoś oczekiwał. Nieco z tyłu idzie ochmistrz)

Król

Moja droga córeczko, twoja matka powiedziała mi, że miałaś dziwny sen. Opowiedz mi go, jestem ogromnie ciekaw, co ci się takiego śniło dzisiejszej nocy.

Królewna

Tatusiu! Już dwa razy opowiadałam to samo. I mamie, i ochmistrzowi.

Król

Widzisz, moja droga córuchno, bardzo troszczymy się oboje z twoją matką o ciebie, a ten osobliwy sen bardzo cię poruszył.

Królewna (nieco znużona)

Dobrze, dobrze… kochani rodzice, opowiem tę dziwną historię jeszcze raz. (zatrzymuje się, patrzy przed siebie jakby chciała ujrzeć postać o której opowiada)

Śniło mi się, że do sypialni wpadł ogromny pies z wielkimi oczami. Dotknął wilgotnym nosem mojej dłoni, a ja wstałam z łóżka i wskoczyłam na niego jak na rumaka… a on zaniósł mnie do tajemniczego pokoju, w którym był tylko jakiś… miły…człowiek. Siedział w fotelu i zachowywał się tak, jakby mnie oczekiwał. A ja nie mogłam się obudzić, chociaż bardzo tego chciałam. Długo mi się przyglądał i w końcu podszedł do mnie i delikatnie pocałował w policzek. Kiedy otworzyłam oczy, byłam już w swojej sypialni. Jeszcze teraz mocno bije mi serce, kiedy sobie o tym przypominam. To było bardzo niezwykłe. (z rozmarzeniem)

Królowa (poruszona, zapomina o królewnie)

Widzisz królu! (przypomnina sobie o królewnie) Wracaj, moje dziecko, do zamku. (Królewna biegnie w stronę zamku. Królowa zwraca się do króla Terrible! Widzisz królu! A jeśli to nie sen! Królewska straż nie umie ustrzec naszej córeczki przed jakimś przybłędą! (do ochmistrza) Ochmistrzu! Ochmistrzu! Dziś w nocy u bram zamku muszą stać podwójne straże! Królewny ani na chwilę nie spuszczać z oczu! Zamknąć drzwi od sypialni i pod żadnym pozorem nie otwierać nikomu. Słyszałeś? Nikomu!!!

Ochmistrz

Wszystko słyszałem! Strzec pilnie królewny i nie otwierać nikomu drzwi od sypialni, Wasza Wysokość.

Król ( w panice)

Ochmistrzu, masz osobiście czuwać nad bezpieczeństwem naszego najdroższego kwiatuszka, mojej córuchny! (trzeźwieje nieco) Przypominam, że odpowiadasz za to własną głową! Zrozumiałeś?

Ochmistrz

Tak jest, wasza wysokość! Zrozumiałem! Odpowiadam własną…głową?

(Królowa i król jeszcze rozmawiając o tym, co zrobić, by dobrze strzec ich córkę idą w kierunku zamku, tam gdzie przed chwilą zniknęła królewna)

Scena 10

Drugie spotkanie z królewną

(Żołnierz, Pies I, ochmistrz, król, królowa)

(I znów ten sam pokój żołnierza późnym wieczorem. On sam, jeszcze bardziej rozmarzony i niecierpliwy. W ręku trzyma książkę. Czyta.)

Błogosławiony niechaj ów dzień będzie,

Chwila, godzina, miesiąc i rok cały,

Gdy mnie poraził na zawsze i wszędzie

Blask twoich oczu, które mnie spętały

Błogosławiona pierwsza słodka troska,

Którą zawdzięczam wszechwładnej miłości

Łuk, strzała, co mnie trafiła mistrzowska;

Rany, drążące serca głębokości.

(Odkłada książkę. Bierze do ręki krzesiwo, które przytula do piersi jak coś a raczej kogoś ukochanego, w końcu raz uderza o krzemień. Zjawia się Pies I)

Pies I

Czego mój pan sobie życzy? Spełnię wszystko, czego zażąda!

Żołnierz

Chciałbym znów zobaczyć moją śliczną królewnę. Tak bardzo za nią tęsknię.

(Pies wybiega za drzwi i po chwili wraca z królewną śpiącą na jego grzbiecie. Ochmistrz biegnie za psem)

Ochmistrz

Już wiem, gdzie to jest! (maluje krzyż na drzwiach domu w którym zniknął pies i wraca do zamku. Pies wraca z królewną do pałacu. Widzi duży krzyż na drzwiach domu, w którym mieszka żołnierz, maluje takie same krzyże na wszystkich drzwiach w mieście. Po chwili na scenie zjawia się król, królowa, ochmistrz)

Król

To tu!

Królowa

Nie, mój drogi mężu, tam!

Król

Tu jest także krzyż, i tu, i tu!

(spogląda na ochmistrza)

Ochmistrz

Ale ja …narysowałem krzyż tylko na jednych drzwiach!

Król

A te inne, w całym mieście, to kto narysował? Pies!?

Królowa

Mój drogi mężu! Mam chyba lepszy pomysł. Kiedy wrócimy do pałacu, wielkimi złotymi nożycami potnę na części duży kawałek jedwabiu i uszyję mały, śliczny woreczek. Potem wypełnię go maleńkimi, delikatnymi ziarnkami gryki, przywiążę go królewnie na plecach, a gdy wszystko będzie już gotowe, w woreczku zrobię małą dziurkę, tak żeby ziarenka wysypywały się przez całą drogę, którą pojedzie królewna. Wracajmy, mój drogi, do pałacu! Przecież nasza córeczka jest tam całkiem sama.

Scena 11

Trzecie spotkanie z królewną.

(Żołnierz, Pies I, ochmistrz, król, królowa, karczmarz. )

(Zegar wybija godzinę piątą przed świtem. Żołnierz uderza w krzemień krzesiwa, na scenie pojawia się Pies I )

Pies I

Czego mój pan sobie życzy?

Żołnierz

Nie mogę zasnąć. Chcę jeszcze raz zobaczyć królewnę! Choćby przez chwilkę. Nie mogę bez niej już żyć, już nic mnie nie cieszy, pragnę tylko jej słodkiego widoku.

Pies I

Dobrze, mój panie! Ale pamiętaj, że jest już bardzo późno. Śpiesz się.

(Pies wybiega. Po chwili wraca z królewną na grzbiecie. Kiedy przebiega przez most z woreczka wypadają do wody ziarenka gryki. Słychać tylko delikatne plum, plum plum.)

Żołnierz (podchodzi do śpiącej królewny)

Najdroższa, zbudź się! Wybacz, że cię niepokoję. Tak bardzo chciałem cię znów zobaczyć. Nie mogę bez ciebie żyć. Powiedz, czy muszę być księciem, żebyś zechciała i ty mnie pokochać…

Królewna

Kim jesteś, panie?

Żołnierz

Żołnierzem z twoich snów.

Królewna (z obawą)

Nikt nigdy nie patrzył na mnie w ten sposób.

Żołnierz

Nie bój się mnie!

Królewna

To dziwne, nie znam cię, ale się Ciebie nie boję…Masz takie szczere spojrzenie, pewnie i dobre serce.

Żołnierz

Cudowna pani! Do diaska! Jestem prostym żołnierzem. Dużo przeszedłem i chyba już wiem, co w życiu jest najważniejsze. Kiedyś myślałem, że to bogactwo daje szczęście.

Królewna

O nie! Jestem bogata, a jednak nie czuję się szczęśliwa. Nie mam nikogo, z kim mogłabym śmiać się i płakać, komu mogłabym opowiedzieć o swoich troskach i marzeniach, na kim mogłabym zawsze polegać. Czuję się jak ptak w złotej klatce. Jestem taka samotna.

Żołnierz

Obiecuję! Nigdy już nie będziesz samotna. (słychać sześć uderzeń zegara, w pokoju pojawia się Pies I)

Pies I

Mój panie! Noc już upływa, wszyscy w zamku się obudzą i zauważą, że nie ma królewny.

Żołnierz

Wybacz, pani! Już świta! Nie chcę narażać cię na nieprzyjemności. Pies zaniesie cię do twojej sypialni. Nie bój się! To przyjaciel.

Królewna

Do zobaczenia, żołnierzu!

(Pies i królewna znikają. Po chwili, skradają się: król, królowa, ochmistrz, strażnik. Podchodzą pod drzwi karczmy.)

Ochmistrz

To tu, Wasze królewskie mości. Poznaję po rozsypanych ziarenkach. Prowadzą do tych właśnie drzwi.

Królowa

To przecież karczma. (z przestrachem )Właśnie - karczma!

I może mieszka w niej żołnierz?

Król

Przecież widzę, moja droga, że to karczma! Karczmarzu! Karczmarzu!

Karczmarz (zaspany)

A kogo tam licho nosi? (zauważa króla) Ach, proszę wybaczyć wasza

królewska mość! Co za niespodzianka! Co waszą królewską mość sprowadza do mnie i to skoro świt?

Król

Kto tu mieszka, karczmarzu? Kto tu mieszka?

Karczmarz

Ja i moja córka.

Córka karczmarza (wychodzi z domu)

… i żołnierz. Ten, co to niedawno powrócił z wojny i udaje wytwornego pana.

Żołnierz (wychodzi z domu)

Ja tu mieszkam, wasza wysokość. A, o co chodzi ?

Król

Ślady prowadzą do karczmy. To ty porwałeś królewnę!

Żołnierz

Wcale jej nie porwałem.

Król

Porwałeś! A tak w ogóle, to kim ty właściwie jesteś?

Żołnierz

Jestem żołnierzem, który powrócił z wojny.

Król

Żołnierz! Ładna historia! To ty, porwałeś naszą ukochaną córeczkę! Jak Śmiałeś? Za to pójdziesz do więzienia. Jutro będziesz wisiał! Straż! Straż! Zabrać go!

Scena 12

W więzieniu. Spotkanie z szewczykiem

(Żołnierz, Szewczyk)

Żołnierz (wygląda przez zakratowane okno na rynek gdzie żołnierze budują szubienicę. Samotny i smutny. Patrząc na szubienicę i miedziany zamek mówi do siebie)

Chyba przepadłem! Czy za wiele żądałem? Chciałem tylko zobaczyć moją śliczną królewnę! Nie zrobiłem nic złego. Jest taka dobra i samotna… mogłem pokazać jej cały świat..

(Otwiera książkę, czyta)

Biel i chłód, purpura na licach,

Król w koronie czy szubienica.

Nie! To się nie może tak skończyć! Przecież jej obiecałem…Czarodziejskie krzesiwo! Teraz dopiero może mi się przydać!

( zauważa biegnącego szewczyka)

Ej, szewczyku, poznajesz mnie, to ty przyniosłeś mi kiedyś nowe trzewiki? Nie śpiesz się tak! Nic się tam nie będzie działo, dopóki ja nie przyjdę. Pobiegnij no do karczmy i przynieś mi moje krzesiwo, to dostaniesz cztery szylingi. Ale musisz szybko ruszać nogami!

Szewczyk

Dobrze, żołnierzu! Już biegnę!

Scena 13

Rynek-finał

(Żołnierz, król, królowa, ochmistrz, karczmarz, królewna, szewczyk, Pies I, II, III, tłum)

Ochmistrz

Za to, że ośmieliłeś się porwać i uwięzić królewnę, z rozkazu Jego Królewskiej Wysokości skazuje cię na śmierć przez powieszenie .

Żołnierz

To nieprawda!

Szewczyk

To niemożliwe!

On, nie skrzywdziłby naszej królewny. On, ma dobre serce. Pomaga nawet biednym.

Ochmistrz

Kacie! Czyń swoją powinność!

Szewczyk

A ostatnie życzenie? Przecież każdy skazany ma do niego prawo.

Król

Wykonać wyrok!

Żołnierz

Zaraz! Zaraz! Nim grzesznik poniesie karę, zawsze spełnia się jakieś jego niewinne życzenie.

Szewczyk

Spełnić jego życzenie!

Spełnić jego życzenie! Spełnić jego życzenie! Spełnić jego życzenie!

Królowa

Pozwól mu, mój drogi! To przecież ostatni raz. I tak zaraz zawiśnie na stryczku.

Król

Pozwalam spełnić ostatnie życzenie!

Żołnierz

Królu! Bardzo pragnąłbym, ostatni raz na tym świecie zapalić fajkę (wyjmuje zza pazuchy fajkę) Szewczyku! Podaj mi moje krzesiwo!

(Szewczyk wyjmuje zza pazuchy krzesiwo, podaje żołnierzowi)

Teraz sobie ognia skrzeszę! (raz uderza w krzemień. Na scenie zjawia się Pies I. Uderza dwa razy. Zjawia się Pies II. Uderza trzy razy. Zjawia się Pies III)

Żołnierz (do psów)

Pomóżcie, niech mnie nie wieszają!

Psy otaczają króla, królową, karczmarza i jego córkę, ochmistrza. Wszyscy są przerażeni.)

Król

Nie chcę!

Królowa

Ja też nie chcę! ( króla, królową, , ochmistrza przeganiają ze sceny)
Tłum (

Tam jest król!

(Żołnierz podchodzi do królewny, podaje jej rękę.)

Szewczyk

(wskazuje na Żołnierza)Nie! Tam jest król! (tłum wiwatuje)

KONIEC

Por. Don Kichota M. Cervantesa, gdzie o głównym bohaterze mówi się, że nie powinien się bać dziesięciu olbrzymów, nawet jeśli „Każde [ich] oko jest wielkie jak młyńskie koło.”

Okrągła Wieża(po duńsku:Rundetårn-wieża przylegająca do kościoła Świętej Trójcy w Kopenhadze; obiekt wyróżniający się w pejzażu miasta.

Petrarca: „Sonety do Laury” Sonet 61

Por. Duch. Baśń ludowa z Fonii.

4



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Anderson, Evangeline ostatnie ugryzienie
Andersen Hans Christian Ostatnia Perła
Anderson Poul Opowieści Ostatni Wybawcy Ludzkości
Andersen Hans Christian Krzesiwo
Andersen Hans Chrystian Ostatnia perła
Bez ostatniego rozdziału Władysław Anders
Anderson Poul Ostatni wybawcy ludzkosci (rtf)
Krzesiwo H Ch Andersen
Hans Christian Andersen Ostatnia Perla
Anders Władysław Bez ostatniego rozdziału
Anders Władysław Bez ostatniego rozdziału Wspomnienia z lat 1939 1946
Anders Władysław Bez ostatniego rozdziału Wspomnienia z lat 1939 1946
Układy wodiociągowe ze zb przepł końcowym i hydroforem
FRANCZYZA W POLSCE ostatnia wersja
ostatni
Antologia Ostatni z Atlantydy
Crowley Aleister Ostatni Rytuał

więcej podobnych podstron