Prolog 7
Osoby dramatu
Edyp
Kapłan
Kr e on
Chór Teban
Tyrezjasz
Jokasta
Posłaniec z Koryntu
Sługa Laiosa
Posłaniec domowy
Edyp-o sytuacji w łebach
PROLOG
Edyp
O dzieci, Kadma1 starego potomstwo, Czegoście na tych rozsiedli się progach, Trzymając w ręku te wiązki błagalne? Czemuż nad miastem dym wonnych kadzideł IAI Wznosi się razem z modlitwa i jękiem? Ja, że nie chciałbym przez usta posłańców O tym zasłyszeć, sam tutaj przybyłem, Ja, Edyp, sławę cieszący się ludzi. — Rzeknij wiec, starcze, boś ty powołany [1°] Za innych mówić, co was tu zebrało, Strach czy cierpienie? Wyjaw to mężowi, Co chce wam ulżyć; bo byłby bez serca, Gdyby ten widok mu serca nie wzruszył.
Kapłan
O Panie, który ziemica ta władasz, [15] Widzisz, jak garnie się wsze pokolenie Do twych ołtarzy; jedni, to pisklęta Długiego lotu niezdolne, a drugich Wiek już pogarbił; ja służę Zeusowi, A tamci innym bogom; równe tłumy [20] Siadły gdzie indziej, gdzie chramy Pallady2, I tam, gdzie ołtarz Ismena3 popielny, Bo miasto —jak ty sam widzisz — odmęty Złego zalały i lud bodaj głowę Wznosi wśród klęski i krwawej pożogi, [25J Mrąc w ziemi kłosach i ziemi owocach,
W kilku przypadkach podstawę przypisów stanowiło wydanie Króla Edypa z Biblioteki Narodowej (Seria II nr 5), w opracowaniu Kazimierza Morawskiego. Stosowny przypis opatrzono wtedy komentarzem „przypis za BN".
1 Kadm - Kadmos, syn Agenora i wnuk Posejdona, maż Harmonii, był mitologicznym założycielem Teb.
" flimmy Pallady — świątynie Pallady, czyli Ateny (Pallas to jeden z jej przydomków).
' itilarz Ismena — Ismenus to nazwa rzeki pod Tebami. Nad rzeka leżała świątynia Apollina, nazywana Isrnenionem. Znajdowała się w niej siedziba wróżbitów, przepowiadających z płomieni wzbijających się /nad ołtarza [przypis za BN].
Prolog * 9
o Król Edyp
Mrąc w stadach bydła i niewiast porodach, Płonnych od kiedy bóg ogniem zionący Zaciężył sroga nad miastem zarazą., By grody Kadma pustoszyć, a jękiem
[30] Czarne Hadesu wzbogacić ostępy.
Choć więc my ciebie nie równamy bogom Ani te dzieci, siedliśmy w tych progach, Bo ciebie pierwszym mienimy wśród ludzi, Wśród ciosów życia i wśród nieba gromów.
[35] Tyś Jj0 przybywszy, gród stary Kadmosa Od strasznych ofiar dla Sfinksa4 wyzwolił, Nic od nas wprzódy się nie wywiedziawszy Ni pouczony; nie! z ramienia bogów Dałeś nam życia ochłodę i ulgę.
Tebanie - prośba Edypa o ratunek
[40J A więc ku tobie, któryś nam najdroższym, Ślemy, Edypie, tę prośbę błagalna, Byś nas ratował, czy z bogów porady Znajdując leki, czy z ludzi natchnienia. Bo przecież widzę, jako doświadczonych
t45] Rady najlepszym poprawy zadatkiem.
Nuże więc, mężom ty przoduj, skrzep miasto, Nuże, rozważnie działaj, bo ta ziemia Zbawca cię mienia za dawna gotowość. Niechbyśmy rządów twych tak nie pomnieli,
[50] Iż po naprawie upadek nas zgrażył;
Ale stanowczo wznieś gród ten ku szczęściu; Z ptakiem tu dobrej nastałeś ty wróżby I dziś dorównaj tej szczęsnej przeszłości. Bo jeśli nadal zachowasz ster rządów,
[55] Piękniej ci mężom przewodzić niż próżni. Ni gród, ni okręt nic przecie nie waży, Jeśli nie stanie męża dla ich straży.
Edyp
O biedna dziatwo! Nazbyt ja świadomy Próśb waszych celu; wiem, że wszystkie domy [60] Gnębi choroba, lecz wśród zła powodzi Najgorsza nędza w ma osobę godzi. Bo was jedynie własne brzemię dręczy,
Sfinksa - mitologiczny potwór o głowie i piersiach kobiecych, ciele lwa, ogonie węża, ze skrzydłami na grzbiecie. Pojawienie się Sfinksa w górach otaczających Teby Grecy tłumaczyli sobie w sposób narzucający moralizatorski charakter całej historii. Potwór miał być bowiem kara, jaka na Tebańczyków zesłała bogini Hera za homoseksualne skłonności króla Lajosa. Kropla, która przepełniła czarę goryczy, miało być uwiedzenie przez króla młodego, niewinnego chłopca imieniem Chryzippos.
Prolog 11
Nakaz wyroczni; ważny cytat
Konieczność znalezienia mordercy Lajosa
10 Król Edyp « =
|
|
Gdy moja dusza za mnie, za was jęczy,
|
Edyp
|
Za miasto całe; ze snu się nie budzę
|
Mów tu, wszem wobec; bo tamtych katusze
|
[65] ]\[a wasze głosy; wiedzcie, że łzy ronię
|
Bardziej mnie dręczą niż strach o ma duszę.
|
I częstym troski błąkaniem się trudzę,
|
Kreon
|
By co obmyśleć ku ludu obronie. I uczyniłem, co dobrem się zdało,
|
[95] Niech więc wypowiem, co Bóg mi obwieścił. Febus ' rozkazał stanowczo, abyśmy
|
Syna Menojka'', a żony mej brata [70] Do Apollina pityjskich wyroczni6 KreOB - wysTa-Posłałem, aby Kreon się wywiedział, nV do Pytli —
|
Ziemi zakałę, co w kraju się gnieździ, Wyżęli i nie znosili jej dłużej.
|
Co czyniąc, mówiąc, zbawiłbym to miasto. wieszczki
|
Edyp
|
A odmierzając dzień jego odejścia, : w Delfach
|
Jakim obrzędem? gdzież skryta ta zmora?
|
Już spokój tracę, bo nad miarę czasu
|
Kreon
|
l75] Zwykła nie widać go w domu z powrotem.
|
|100] Wypędzić trzeba lub rnord innym mordem
|
Lecz skoro wróci — to byłbym przewrotnym, Gdybym za głosem nie postąpił boga.
|
Okupić, krew ta ściąga na nas burze.
|
|
Edyp
|
Kapłan Mówisz nam z duszy, a właśnie zwiastuję
|
Jakiegoż męża klęskę Bóg oznacza?
|
Okrzyki ludzi Kreona przybycie...
|
Kreon
|
|
Rządził, o królu, niegdyś nad ta ziemia
|
Edyp
|
Laios, zanim tyś ujął ster rządu.
|
[80] 0 Apollinie! Niechby on ze słowem
|
|
Tak zbawczym przyszedł, jak wygląd ma jasny.
|
Edyp
|
|
|105] Wiem to z posłuchu, bom męża nie zaznał.
|
Kapłan
|
|
Dobra nowinę ja wróżę, bo czyżby
|
Kreon
|
Inaczej wieńczył swa głowę wawrzynem?
|
Tych więc, co jego zabili, rozkazał
|
|
Bóg nam ukarać i pomścić stanowczo.
|
Edyp
|
|
Wnet się dowiemy, już słyszeć nas może. -
|
Edyp
|
[85] Q książę, krewny mi synu Menojka,
|
Ale gdzież oni? Gdzież znajdę się ślady
|
Jakież przynosisz nam wieści od bóstwa!
|
Dawnej i wiekiem omszałej już zbrodni?
|
Kreon
|
Kreon
|
|
|
Dobre, bo mniemam, że i ciężkie sprawy
|
1 ' IUJ W tej, mówił, ziemi; siedźmy, a schwytamy.
|
Z dobrym obrotem szczęsnymi się staja.
|
Ujdzie bezkarnie to, co człek zaniecha.
|
Edyp
|
Edyp
|
Jakież jest słowo? bo z tej oto mowy
|
Czy w wnętrzu domu, czy też gdzie na polu,
|
[90] Strachu bym nie mógł wysnuć ni otuchy.
|
Czy na obczyźnie Laiosa zabito?
|
Kreon
|
Kreon
|
Czy chcesz, bym mówił od razu przed ludźmi
|
Wyszedł on z kraju pielgrzymem i potem
|
Lub wszedł do domu; na wszystko ja gotów.
|
1 1 15J Już nie powrócił do swojej stolicy.
|
•' Syna Menojka — czyli Kreona, brata Jokasty, a tym samym Edypowego szwagra. 6 Do Apollina pityjskich wyroczni ~ czyli do Delf, gdzie znajdowała się wyrocznia Apolla (wróżbitka była
|
|
tam siedząca na trójnogu Pytia).
|
' lvl>u,s - Apollo.
|
Parodos 13
Edyp - postanowienie odkrycia prawdy
Ważny cytat
" Delicki władco, o Peanie - czytaj: Apollinie. Apollo przyszedł na świat na wyspie, a jednym z jego przydomków było imię Pean (tak też nazywano hymny śpiewane ku czci tego bóstwa).
" Artemida - bogini łowów Artemida była siostra Apolla. Teby miały trzy bóstwa opiekuńcze: Atenę (Pal-lade), Apolla (Febusa) oraz właśnie Artemidę.
12 Król Edyp
Edyp
A świadka albo towarzysza drogi
Czyż nie ma, by się go można wypytać?
Kreon
Zginęli; jeden, który zbiegł z przestrachem, Krom jednej rzeczy nic nie wie stanowczo.
Edyp
[120] Cóż to? rzecz jedna wiele odkryć może, Byleby czegoś mógł domysł się czepić.
Kreon
Mówił, że Laios nie z jednej padł ręki, Lecz że liczniejsi napadli go zbóje.
Edyp
Czyżby zbójowi, gdyby on pieniędzy [125] Stad nie był dostał, starczyło odwagi?
Kreon
Wieść to głosiła, lecz po zgonie króla Nikt nie wystąpił, by pomścić tę zbrodnię.
Edyp
I cóż sprawiło, że po klęsce króla Prawdy wyświecić tutaj nie zdołano?
Kreon
[130] Sfinks ciemnowróży ku troskom chwilowym Od spraw tajemnych odciągnął uwagę.
Edyp
Wiec od początku ja rzeczy ujawnię. Bo słusznie Febus i ty równie słusznie Ku umarłemu zwróciliście troskę;
[135] Z wami ja wspólnie siły złaczonemi Spłacę dług bogu i dług naszej ziemi, A tym nie dalszym z pomocą ja idę, Lecz sam ze siebie tę zrzucę ohydę. Bo ów morderca mógłby równie łacno
[140] Zbrodnicza dzisiaj na mnie podnieść rękę. Zmarłemu służąc, usłużę więc sobie. Nuże więc, dzieci, powstańcie z tych stopni Co prędzej wiązki podniósłszy błagalne. I niech kto inny lud na wiec tak zbierze,
[145] Iżby gotowym mnie wiedział; a z woli Bogów los szczęścia spłynie lub niedoli.
Kapłan
Powstańmy, dziatwo; przecież nas tu wiodły Te właśnie cele, które on obwieszcza. A niechby Febus, co przesłał te rady, 150] Jak zbawca z ciężkiej nas wywiódł zagłady.
FAMMMłS
Chór
151-215] Zeusa wieści ty słodka, jakież w dostojne Teb progi
Z Delf grodu, co się złotem lśni,
Wici niesiesz mi?
Duch się wytęża, a kłębią się myśli od grozy i trwogi. Delicki władco, o Peanie8, Drżę ja, czy nowy trud nastanie, Czy dawne trudy w czasów odnowisz kolei? Głosie niebiański, ty przemów, ty, dziecię złotej nadziei! Naprzód niechaj mnie Zeusa córa, odwieczna Pallada
I Artemida9 wspomoże,
Która strzeże tej ziemi i tron okrężny zasiada Na Teb agorze.
Przyjdź i Febie w dal godzący, Stańcie troje jak obrońcy. Jeśli już dawniej wy grozę ciążąca na mieście Precz stad wyżęli, przybądźcie i teraz i pomoc mi nieście.
Zło mnie bezbrzeżne dotknęło. O biada!
Naród wśród moru upada I myśli zabrakło już mieczy Ku obronie i odsieczy, Pola kłosem się nie skłonią, Matki w połogach mrą lub płody ronią. Jak lotne ptaki, wartkie błyskawice, Mkną ludzie cwałem w Hadesu ciemnice.
Nad miastem zawisła głusza
Epeisodion I 15
14 Król Edyp
1225
Edyp -o wyro-
ku, jaki wyda na
zabójcę Lajosa
(wygnanie)
"'Bakchusie - Bakchus (Bachus), czyli Dionizos, mitologiczny bóg wegetacji i wszelkiego kwitnienia, przemieszczał się w otoczeniu całej świty satyrów i faunów. Towarzyszyły mu również menady, obłąkane, krwiożercze kobiety, które porzuciły swe rodziny i przyłączyły się do orgiastycznego orszaku Diomzosa.
11 Boga klęsk, co mesie mór - chodzi o Aresa, boga wojny, występującego także jako bóstwo dżumy, zarazy pustoszącej Teby.
l.tiios Labdakida — zamordowany przed laty król Teb, Lajos, był synem Labdakosa, stad jego przydomek (mówimy np. o rodzie Labdakidów, czyli potomków Labdaka).
I stosy trupów po ulicach leża, A śmierć i dżumę szerzą; Nikt ich nie płacze, nie rusza. Żony i matki z posrebrzonym wiosem
Żałobnym zawodzą głosem. Skarga wszechludu zabłysła wśród nocy, O Zeusa złota córo, udziel nam pomocy!
Przybądź chyżo — oto wróg,
Choć mu nie lśni mieczem dłoń, Z krzykiem wtargnął w miasta próg.
Wyprzyj go na morska toń Lub pędź w niegościnna dal,
W głębie trackich fal. Choć oszczędzi ciemna noc, To dzień wtóry zgnębi dom, Ty, co grzmotów dzierżysz moc,
Zeusie, ciśnij grom!
Z twego łuku złotych strun, Puść, Apollo, krocie strzał, Artemis, spuść żary łun, Z którymi mkniesz wśród Lykii skał. Ciebie wzywam, złotosploty,
Boś tej ziemi syn, Niechaj zaznam twej ochoty,
Ty, coś panem win!
O Bakchusie10, pośród gór Pląsasz w Menad gronie,
W boga klęsk, co niesie mór11, Żagwią mieć, co płonie!
EPEISODI0N I
Edyp
Prosisz, a prosząc mógłbyś znaleźć ulgę,
Siłę i z kaźni srogich wyzwolenie,
Jeśli słów moich posłuchasz powolnie,
Które ja, obcy zupełnie tej wieści
I obcy sprawie, wypowiem. Toć sam bym
Niewiele zbadał bez wszelkiej wskazówki.
Teraz, żem świeżym tej gminy jest członkiem,
Do was się zwracam z następna przemowa:
Kto z was by wiedział, z czyjej zginał ręki
Śmiercią ugodzon Laios Labdakida12,
Niech ten mi wszystko wypowie otwarcie.
Gdyby zaś bał się sam siebie oskarżać,
Niech wie, że żadnej srogości nie dozna
Nad to, że cało tę ziemię opuści.
A jeśli w obcej by ziemi kto wiedział
Sprawcę, niech mówi, otrzyma nagrodę
I nadto sobie na wdzięczność zasłuży.
Lecz jeśli milczeć będziecie, kryć prawdę,
To o przyjaciół się trwożąc, to siebie,
Tedy usłyszcie, co wtedy zarządzę.
Niechajby taki człowiek w naszej ziemi,
Nad która władzę ja dzierżę i trony,
Ani nie postał, ni mówił z innymi,
Ni do czci bogów nie był dopuszczony,
Ni do żadnego wspólnictwa w ofierze.
Zawrzyjcie przed nim podwoi ościeże,
W żadnym on domu niech nigdy nie spocznie,
Bo tego chciały pityjskie wyrocznie.
Ja więc i bogu, i zbrodni ofierze
Ślubuję taka służbę i przymierze.
I tak złoczyńcy klnę, aby on w życiu,
Czy ma wspólników, czyli sam w ukryciu,
Lajos - ród Lab-
16 Król Edyp
Nędzy, pogardy doświadczył i sromu. I zaklnę dalej, że gdyby osiadły
[250] Z moje się wiedzę w mym odnalazł domu, Aby te klątwy na me głowę spadły. A was zaklinam, abyście to wszystko Czynili dla mnie, boga i tej ziemi Od zbóż i bogów tak osieroconej.
Edyp -o sobie jako spadkobiercy Lajosa
(tragiczne zbłądzenie)
[255J Bo choćby boga głos nie nakazywał, Nie trzeba było popuścić bezkarnie Śmierci przedniego człowieka i króla, Lecz rzecz wyśledzić. Ze ja teraz dzierżę Rządy te, które on niegdyś sprawował,
[260] Łoże i wspólne z nim dzielę niewiastę; Że moje dzieci byłyby rodzeństwem Jego potomstwa, gdyby on ojcostwem Mógł się był cieszyć; że grom weń ugodził, Przeto ja jakby za własnym rodzicem
[265] Wystąpię za nim, wszystkiego dokonam, Aby przychwytać tego, co uśmiercił Syna Labdaka, wnuka Polydora, Któremu Kadmus13 i Agenor przodkiem. A tym, co działać omieszkają, bogi
[270] Niech ani z ziemi nie dopuszczę płodów, Ni dziatek z niewiast; niech oni marnieję Wśród tej zarazy lub gorszym dopustem. Was za to, którzy powolni mym słowom, Wspólnictwo Diki14 niech skrzepi łaskawie
[275] I bogi w każdej niech poprę was sprawie.
Chór
Jak mnie zaklęłeś, tak powiem ci, księże. Ni ja zabiłem, ni wytknąć bym umiał Tego mordercy; ten, co drogi wskazał, Febus, sam jeden odkryłby złoczyńcę.
Edyp
[280] Słusznie to rzekłeś. Ale wymóc z bogów, Czego nie zechcę, nie zdoła śmiertelny.
Chór
Lecz drugie wyjście śmiałbym ci polecić.
* Kadmus — Kadmos.
* Dika - bogini sprawiedliwości.
hpeisodion I l T
Edyp
Mów i o trzecim, jeżeli ci świta.
Chór
Mistrzowi wiedzy najbliższej dorówna |L'(!5| Tyrezjasz, jego więc rady sięgajęc,
Najwięcej, księże, zyskałbyś dziś światła.
Edyp
Przecież już anim tego nie zaniechał; Bo za namowę Kreona dwukrotnie Słałem umyślnych, a zwłoka mnie dziwi.
Chór
l-'"'| Inne bo rzeczy sę głuche i marne.
Edyp
Co mniemasz? Każdy tu szczegół ma wagę.
Chór
Mówię, że zginęł z ręk ludzi podróżnych.
Edyp
I ja słyszałem. Lecz świadka nie widać.
Chór
Toć, jeśli w sercu drobinę ma trwogi, l-'l;'l On się przed twymi ulęknie przekleństwy.
Edyp
Nie strwożę słowa, kogo czyn nie straszył.
Chór
Lecz otóż człowiek, co sprawy wyjaśni. Bo już prowadzę boskiego wróżbitę, W którego duszy prawda ma ostoję.
Wflwdzi Tyrezjasz1^.
Edyp
Tyrezjasz - wie-szczek zdolności i.'
|.'t(K)| Q Tyrezjaszu, co sprawy przenikasz jasne i tajne, na ziemi i niebie! OiogiaiTjjij^tepjfrn, nie uszło twej wiedzy, JaJCotjfetioruje grafd^n, przeto w tobie Opatrzyliśmy zbawjgę- i lekarza.
/ - i* f ft >»*• '** t'; / T'
hrratrfęz 4-J(IIH'Mj|Jz|, P<|jr££jasz) nieomylny ślepy wróżbita. Tyrezjasz był sędziwym slareem, żyjącym na swicAjc^łużej niż jakikolwiek inny człowiek. Wzrok stracił ponoć jeszcze dwieście lat przed opisanymi u l\ii'i)u Edypie wydarzeniami; gdy rzekomo podglądał kapiący się Atenę. Ta zorientowała się i odebrała mu vvzi-<iK1!1Nla,d,nieszi:ze«mkiem ulitował się Zeus i obdarował Tyrezjasza umiejętnością przewidywania
, , •'*'><*, ' • 2 ! • 'r '-' . . >' . ...
przyszłości ora*i^tó«nilenia przeszłości.
18 Król Edyp
Epeisodion I 19
Tyrezjasz -o tragicznej winie Edypa; ważny cytat
Tyrezjasz -
o tragicznym
zbłądzeniu
Edypa
Bo Febus, jak ci już może donieśli,
Po wieściach naszych tę wróżbę obwieścił,
Xe wyzwolenie li wtedy nastąpi,
Skoro odkrywszy morderców Laiosa
Na śmierć ich albo wygnanie skażemy.
ITy przeto, lotu ptaków nie niechajac Ni innych środków twej wróżbiarskiej sztuki, Siebie i miasto, ratuj ma osobę, l zbaw nas z wszelkiej zakały tej zbrodni. W tobie nadzieja; kto, czym tylko może,
l Wesprze bliźniego, spełni dzieło boże.
Tyrezjasz
Biada, o biada tej wiedzy, co szkodę Niesie wiedzącym; znam ja to zbyt dobrze l pomny na to nie byłbym tu stanął.
Edyp
W czym powód, żeś tu przybył po niewoli?
Tyrezjasz
l Puść mnie do domu; bo łacniej co twoje, l ja co moje zniosę, gdy usłuchasz.
Edyp
Miastu, któregoś dzieckiem, służyć rada Jest obowiązkiem miłości i prawa.
Tyrezjasz
Widzę, że słowa niekoniecznie w porę ITyg wyrzekł; obym ja równie nie zbłądził.
Chór
Na bogów, wiedząc nie ukrywaj światła, Przecież my wszyscy na klęczkach błagamy.
Tyrezjasz
Wy wszyscy w błędzie. Ja nigdy złych rzeczy Moich, by nie rzec... twoich, nie wyjawię.
Edyp
| Więc wiedząc, zmilkniesz? czyż myślisz, człowieku, Miasto to zdradzić i zniszczyć ze szczętem?
Tyrezjaez
Ani ja ciebie, ni siebie nie zmartwię. Próżno mnie kusisz, nie rzeknę już słowa.
Epeisodion I 21
Ważny cytat; Edyp - morderca Lajosa
rżenie, że Tyrezjasz jest . :
Edyp-pycha, pewność siebie
20 Król Edyp
Edyp
Ze złych najgorszy - bo nawet byś skałę [335] Obruszył — wiecznie więc milczeć zamierzasz I niewzruszony tak wytrwać do końca?
Tyrezjasz
Upór mój gamsz, a w sobie nie widząc Obłędów gniewu, nade mną się znęcasz.
Edyp
Któż by na takie nie uniósł się słowa, [340] Którymi nasze znieważasz ty miasto?
Tyrezjasz
Zejdzie to samo, choć milcząc się zaprę.
Edyp
Przeto co zejdzie, winieneś nam jawić.
Tyrezjasz
Nic już nie rzeknę. Ty zaś, jeśli wola, Choćby najdziksze wybuchnij wściekłością.
Edyp
[345] A więc wypowiem, co mi w błyskach gniewu Już świta; wiedz ty, iż w moim mniemaniu Tyś owa zbrodnię podżegł i zgotował Aż po sam zamach; a nie byłbyś ślepym, To i za czyny bym ciebie winował.
Tyrezjasz
[350] Doprawdy? a więc powiem ci, byś odtąd Twego wyroku pilnując, unikał Wszelkiej i ze mną, i z tymi rozmowy, Jako ten, który pokalał tę ziemię.
Edyp
Jakie bezczelne wyrzucasz ty słowa? [355] I gdzież zamyślasz przed sroga ujść kara?
Tyrezjasz
Uszedłem, prawda jest siła w mej duszy.
Edyp
Gdzieś ty ja nabył? Chyba nie z twej sztuki.
Tyrezjasz
Od ciebie. Tyś mnie zmusił do mówienia.
Edyp
Czego? Mów jeszcze, abym się pouczył.
Tyrezjasz
l:l('"l Czyś nie rozumiał, czy tylko mnie kusisz?
Edyp
Nie wszystko jasnym; więc powtórz raz jeszcze.
Tyrezjasz
Którego szukasz, ty jesteś morderca.
Edyp
Nie ujdziesz kary za wtóra obelgę.
Tyrezjasz
Mam mówić więcej, by gniew twój zaostrzyć?
Edyp
l-!(>r'l Mów, co chcesz, słowa twe na wiatr ulecą.
Tyrezjasz
Rzeknę, iż z tymi, co tobie najbliżsi,
W sromie obcując, nie widzisz twej hańby.
Edyp
Czy myślisz nadal tak bredzić bezkarnie?
Tyrezjasz
Jeżeli w prawdzie jest moc i potęga.
Edyp
l-17()l O jest, lecz w tobie jej nie ma, boś ślepym Na uchu, oczach, i ślepym na duchu.
Tyrezjasz
A ty, nieszczęsny, urągasz, ty, który Wnet staniesz wszystkim na urągowisko?
Edyp
Nocy ty synem, zaszkodzić nie zdołasz I;I7:'I Ni mnie, ni innym, co w słońce patrzymy.
Tyrezjasz
Ho nie pisano, abym ja cię zwalił; Mocen Apollo, aby to wykonać.
Edyp
Czy to są twoje sztuki, czy Kreona?
22 Król Edyp
Tyrezjasz
Nie Kreon, lecz ty sam sobie zatrata.
Edyp
[380J Skarby, królestwo i sztuko, co sztukę
Przewyższasz w życia namiętnych zapasach. Jakże was zawiść natrętnie się czepia, Jeżeli z tronu, którym mnie to miasto W dani, bez prośby mojej zaszczyciło,
[385] Kreon, ów wierny, ów stary przyjaciel, Zdrada, podstępem zamierza mnie zwalić I tak podstawia tego czarodzieja, Kuglarza, który zysk bystro wypatrzy, A w swojej sztuce dotknięty ślepota.
[390] gOj nuże, rzeknij, kiedyś jasno wróżył? Dlaczego, kiedy zwierz ów śpiewotwórczy Srożył się, zbrakło ci słów wyzwolenia? Przecież zagadkę tę nie pierwszy lepszy Mógł był rozwiązać — bez jasnowidzenia.
[395] A tobie wtedy ni ptaki, ni bogi
Nic nie jawiły; lecz ja tu przyszedłszy Nic nie wiedzący zgnębiłem potwora Ducha przewagę, nie z ptaków natchnienia. Mnie więc ty zwalić zamierzasz, w nadziei,
[400] Że bliskim będziesz przy Kreona tronie. Lecz ciężko i ty, jak ów, co podżega, Odpokutujesz, a gdyby nie starość, Wraz byś otrzymał kaźń za twe zamysły.
Chór
Nam mowa starca wydała się gniewne [405] I twoja także, Edypie, a przecież
To nie na czasie; lecz patrzeć należy, Byśmy głos boga spełnili najlepiej.
Tyrezjasz
Chociaż ty władca, jednak ci wyrównam W odprawie. Słowem i ja także władam.
[410] Nie twoim jestem sługa, lecz Apolla; I nie zawezwę zastępstwa Kreona, Lecz sam ci powiem, tobie, który szydzisz Z mojej ślepoty, patrzysz, a nie widzisz Nędzy twej, nie wiesz, z kim życie ci schodzi
[415] Gdzie zamieszkałeś i kto ciebie rodzi. Między żywymi i zmarłymi braćmi
Epeisodion I 23
Wzgardę masz, klątwy dwusieczne cię z kraju Ojca i matki w obczyznę wygnają, A wzrok, co światło ogląda, się zaćmi. Jakiż Kiteron16 i jakie przystanie Echem nie jękną na twoje wołanie. Gdy przejrzysz związki, kiedy poznasz nagle, W jaka to przystań nieprzystojna żagle Pełne cię wniosły; nieszczęścia ty głębi -•">l Nie znasz, co z dziećmi cię zrówna i zgnębi. -Szydź więc z Kreona, szydź z mojej ty mowy, Bo nie ma człeka między śmiertelnymi, Którego złe by straszniej zmiażdżyć miało.
Edyp
Czy znośnym takie wysłuchać obelgi? Precz stad co prędzej sprzed mego oblicza, Co żywo z tych się wynosić mi progów!
Tyrezjasz
Nie byłbym stanął, gdybyś nie był wzywał.
Edyp
Gdybym był wiedział, że brednie pleść będziesz, Nie byłbym ciebie zawezwał przed siebie.
Tyrezjasz
cym możeli tobie się wydam -Tym, co cię na świat wydali, rozsądnym.
Edyp
Jakim? Zaczeka]] Któż moim rodzicem?
Tyrezjasz
Ten dzień cię zrodzi i ten cię zabije.
Edyp
Jakież niejasne ty stawiasz zagadki?
Tyrezjasz
istrzem w ich rozwiązywaniu?
Urągaj temu, w czym uznasz mnie wielkim. Tyrezjasz
Ważny cytat
|
Wzgardę Ojca i m
|
|
A wzrok
|
|
1 i-'»l Jakiż Ki
|
|
Echem n
|
|
Gdy przt
|
|
W jaka t
|
|
Pełne ci$
|
|
1 ' -51 Nie znas
|
Edyp - podej-
|
Szydź wi
|
rzenia Kreona o zdradę
|
Bo nie rn Którego
|
|
E Czy znoś
|
Edyp - o swoim
|
1 l.'«>l Precz sta
|
przeznaczeniu
|
Co żywo
|
(być szczęśli-
|
FTl r
|
wym władcą) -tragiczne zbłą-
|
Nie byłfr
|
dzenie
|
E
|
|
Gdybym
|
|
Nie byłb)
|
|
T3 1 '••'•"'l Bredzący
|
|
Tym, co c
|
|
E Jakim? Z
|
|
T> Ten dzień
|
|
E< Jakież nit
|
|
Ty 1 1 K'l Czyś nie t
|
|
Ec Urągaj tei
|
|
Ty A jednak
|
zi,
|
|
|
"' k/lt'rt>n — góry w
|
Tyrezjasz - jasnowidzenie, wróżba o przyszłości Edypa; ważny cytat
24 Król Edyp
Edyp
Jeślim wyzwolił gród — niech i tak będzie.
Tyrezjasz
Więc już uchodzę. — Prowadź mnie, pacholę.
Edyp
[445] Niech cię prowadzi. Obecność twa przykra, Twoje odejście usunie tę plagę.
Tyrezjasz
Rzekłszy, co miałem — idę, nie z obawy Przed twym obliczem, bo próżne twe groźby. A powiem jeszcze: człek, którego szukasz,
[450] 2 dawna pogróżki i wici o mordzie Laiosa głosząc, jest tutaj na miejscu. Obcym go mienia, ale się okaże, Iż on zrodzony w Tebach; niech ucieszy Tyrn się odkryciem; z widzącego ciemny,
[455] Z bogacza żebrak — na obczyznę pójdzie, Kosturem drogi szukając po ziemi. l wyjdzie na jaw, że z dziećmi obcował Własnymi, jak brat i ojciec, że matki Synem i mężem był, wreszcie rodzica
[460] Współsiewca w łożu i razem morderca. Zważ to, a jeśli to prawdę obraża, Za niemądrego ogłoś mnie wróżbiarza.
Epeisodion II
Więc z Parnasu śnieżnych wichrów głos błyszczący padł, By przestępcy ukrytego badać wszędzie ślad,
On jak buhaj w dzikim lesie
Raz postoi w ciemnych grotach,
To znów w skalne jary rwie się
W omylnych obrotach.
Od wyroczni w środku ziemi w dalsze pomknie sioła, Ale słowo wciąż jej żyje i krąży dokoła.
Straszna, o, straszny wróżbiarz budzi trwogę, Chór - niepew-
Słowom przywtórzyć ni przeczyć nie rnogę. ność, rozterki
Błądzę wśród obaw; i błądząc, już nie wiem,
Między Labdakidów rodem
A synem Polybosa cóż gniewu zarzewiem,
Co mogło być walki powodem. Wieść o tym milczy. Po cóż bym więc ujął Edypa ja sławy
Jako mściciel ciemnej sprawy?
Zeus i Apollo przenikną człowieczych dusz ciemnie, A fałszywy s§d tego, który by nade mnie Stawiał wróżbiarza. Bywa, iż posiędzie
Maż jeden więcej mądrości.
Lecz nie przywtórzę mu nigdy, aż prawda na jaw się dobędzie. Bo gdy potwór skrzydlaty18 w grodzie naszym gości, Stanął maż i wyzwolił i zagoił rany; Nie dozna on mojej przygany.
STASIMON I
EPEISODION II
Kreon -smutek
i powodu
podejrzeń
Edypa
Chór
[463-512] Na kogóż wskazał delfickich głos skał?
Kto strasznej zbrodni krwią ręce swoje zlał? Niechby szybkim pędem koni, Co cwałują w chmur tabunie,
Uszedł on pogoni! Bo Apollo wnet nań runie Z błyskiem, gromem, burza, I niechybne wnet Erynie1' grozie tej przywtórza.
11 Erynie — trzy boginie zemsty, zrodzone zostały z krwi Uranosa. którego okaleczył jego własny syn, Kro-nos. Erynie przebywały w Tartarze, gdzie gnębiły dusze potępieńców.
Kr e on
Drodzy ziomkowie, doszło moich uszu, Ze Edyp władca ciężko mnie winuje. l;il->l Więc tu przybywam zrażony; bo jeśli
Mniema, iż ja się czy słowem, czy rzeczą Do troski, co go gnębi, przyczyniłem, To już nie pragnę dłuższego żywota Pod tym zarzutem. Toć takie mniemanie
"' 1'utirór *krz\dlah' — czyli Sfinks.
Epeisodion II 2 T
. .
oHreonie
26 Król Edyp
[520] Nie drobne tylko wyrządza mi krzywdę, Ale największa, skoro ja rodakom, Warn i mym bliskim przewrotnym się wydam.
Chór
Zarzut ten jednak w gniewliwym zapale Raczej się począł, a nie w głębi duszy.
Kreon
[525] Skąd te posłuchy, iż z mego podmuchu Wróżbiarz kłamliwe wygłasza twierdzenia?
Chór
Słowo to padło; skąd poszło, ja nie wiem.
Kreon
I z prostym wzrokiem i z wzniesionym czołem Takie tu na mnie miotano zarzuty?
Chór
[530] Nie wiem. Co władcy czynią, ja nie śledzę. Lecz otóż książę sam kroczy z pałacu.
Edyp
Ty tutaj? A więc śmiesz tak być bezczelnym, Aby do moich przybliżać się progów, Ty, coś zamierzył popełnić morderstwo
[535] I z władzy króla mnie gwałtem ograbić?
Rzeknij, na bogów, czy słabość, czy głupstwo We mnie spostrzegłeś, by snuć te zamiary? Czyś mniemał, że twych ukrytych podstępów Nie dojrzę, że się obronić nie zdołam?
[540] Czyż nie przewrotnym twoje przedsięwzięcie, Bez sił, wspólników, tak rwać się na trony, Które się ludźmi zdobywa i złotem?
Kreon
Radzę ci naprzód wysłuchać mej mowy, A potem, rzeczy poznawszy, osadzić.
Edyp
[545] W słowach ty dzielny, lecz złym ci ja będę Uczniem, bo mam cię za zdrajcę i wroga.
Kreon
Posłuchaj oto, co powiem w tej sprawie.
Edyp
Nie praw ty oto, że jesteś bez winy.
Epeisodion II 29
siebie, wierność
28 Król Edyp
Kreon
Jeżeli mniemasz, że upór jest skarbem, [550] Choć bezrozumny, to mniemasz przewrotnie.
Edyp
Jeżeli sadzisz, iż krzywdząc krewnego Nie zaznasz kary, to sadzisz fałszywie.
Kreon
Uznam twe zdanie, lecz poucz mnie przeeież, Cóż ci się teraz wydarzyło złego?
Edyp
[555] Czyś mnie namawiał, czyli nie namawiał, Bym tu sprowadził znanego wróżbitę?
Kreon
I dziś obstaje przy tej samej radzie.
Edyp
Jakże to dawno od czasu, gdy Laios...
Kreon
Cóż począł? Słów twych nie całkiem pojmuję.
Edyp
[560] Zniknął śmiertelnym ugodzony ciosem?
Kreon
Będzie już dawno od tego zdarzenia.
Edyp
Czyż wtedy wróżbiarz sprawował swe sztukę?
Kreon
Równie był mądrym i w równej już cenie.
Edyp
Czyż on naówczas mnie wspomniał choć słówkiem?
Kreon
[565] Nigdy, przynajmniej jam tego nie słyszał.
Edyp
A czyście wtedy zarządzili śledztwo?
Kreon
Tak, oczywiście, lecz było daremnym.
Edyp
I czemuż wtedy nie gadał ten znachor?
Kreon
Nie wiem; a kiedy czego nie wiem, milczę.
Edyp
l:"'()l Lecz tyle z wiedzę mógłbyś rzec i znawstwem...
Kreon
Co znów? nie zaprę się rzeczy mi znanych.
Edyp
Gdyby nie schadzki z tobą, nie nazwałby Śmierci Laiosa on moich rak dziełem.
Kreon
Jeśli tak mówi, wiesz to sam; ja ciebie l•"'•r'l Chciałbym wypytać, jak ty mnie badałeś.
Edyp
Badaj, bo mordu mi nikt nie dowiedzie.
Kreon
Mów wiec — maszli ty m§ siostrę za żonę?
Edyp
Tego pytania zaprzeczyć nie mogę.
Kreon
I:'HOI Czy nie dopuszczasz onej do współrzadów?
Edyp
Cokolwiek zechce, przyznaję jej chętnie.
Kreon
Czyż więc ja trzeci nie równam się z wami?
Edyp
W tym właśnie widzę twe złość i przewrotność.
Kreon
Nie, gdybyś słuchał, jak ja cię słuchałem. — Rozważ to naprzód, czy kto by przekładał
'1'1-'! Rządy wśród trwogi nad spokój pogodny, Który by równ§ zapewniał mu siłę. Jam tedy nigdy nie marzył, by królem Być raczej, niżli królewskie mieć życie, [ nikt rozumny tego nie zapragnie.
:'''°l Teraz mam wszystko od ciebie bez znoju, (kły królów wolę częstokroć mus pęta. Jakże przeniósłbym więc godność i trony Nad stanowisko, co dzierżę wśród wczasów?
Epeisodion II 31
Motyw zbłądzenia
Edyp-o absolutnej, tyrati-skiej władzy
Kreon- o braku
30 Król Edyp
Nie jestem przecie głupim, by pożądać
[595] Czegoś innego nad zaszczyt z korzyścią.
Czcza mnie tu wszyscy, wszystko mi się kłania,
Ci, co do ciebie dążą, mi schlebiają,
Bo od mej łaski tak wiele zależy.
Wiec czemuż bym ja to wszystko porzucił?
1600] Nie wykolei się człowiek rozważny, Anibym powziął ja takich zamiarów, Ani też innych nie poparł w tym dziele. Wiec dla dowodu zapytaj się w Delfach, Czy w całej prawdzie oddałem głos boga;
[605] A gdybyś poznał, że spiski knowałem Wespół z wróżbita, to chwyć mnie i zabij Dwoistym, moim i twoim wyrokiem! Ale nie rzucaj niepewnych podejrzeń, Bo się nie godzi złych mienić prawymi,
[610] Ni prawych złymi bez wszelkiej przyczyny. Dobrego człeka odepchnąć, to tyle, Jakby kto drogiej wyzbył się chudoby. Poznasz to z czasem stanowczo, albowiem Cnocie czas jeden świadectwo wystawi,
[615] A złość nieprawych dzień jeden wyjawi.
Chór
Pięknie on mówił i zlecił przezorność, Bo człek porywczy zbyt łatwo się potknie.
Edyp
Nagle i chyłkiem gdy ku mnie podstępie, Trzeba mnie także w rozmyśle być nagłym, [620] Gdybym w spokoju trwał, to on by dzieła Dokonał, ja zaś doznałbym wnet szwanku.
Kreon
Cóż wiec zamierzasz? czy z kraju mnie wygnać?
Edyp
Nic mniej; chce śmierci twojej, nie wygnania.
Kreon
Dowiedź mi naprzód, w czym moja jest wina.
Edyp
[625] Więc ani folgi mi nie dasz, ni wiary?
Kreon
Bo ci rozwagi brak.
Edyp
Mam ja dla siebie.
Kreon
Trza jej i dla mnie.
Edyp
Ty złym jesteś człekiem.
Kreon
A gdybyś błądził?
Edyp
Jednak słuchać trzeba.
Kreon
l złego pana?
Edyp
O miasto, ty miasto!
Kreon
l1' !()l l ja też miasta cząstka, nie ty jeden.
Chór
Dość tego, kniaziu; w sam raz, jak spostrzegam, Wychodzi z domu Jokasta; z nią razem Trzeba zażegnać drażniące te swary.
Jokasta
Czemuż, nieszczęśni, jątrzycie się słowy? |<i.t.r>| Nie wstyd wam ludzi, gdy ogół chorzeje, Własne poruszać spory i zatargi? Idź więc do domu ty i pójdź, Kreonie, I5y błahych żalów nie spiętrzać nad miarę.
Kreon
O siostro! Maż twój straszne miota na mnie llllol Croźby, podwójne wydziela mi kaźnie: Albo wygnanie, lub życia utratę.
Edyp
Tak jest, bom schwycił na złych go zamysłach Podstępnie przeciw mej knutych osobie.
Kreon
Nieciłbym nie uszedł, lecz zginał pod klątwa, llp|:'l Jeśli prawdziwe twoje oskarżenia.
32 Król Edyp
Epeisodion II 33
Jokasta - obrona Kreona
Jokasta
Zawierz, na bogów, Edypie, tej mowie, Bacząc nasamprzód na święte zaklęcia, A potem na mnie i tych, co obecni.
Chór
[649-690] Usłuchaj chętnie i mądrze, o to cię błagam, mój władco!
Edyp
W czym mam ustąpić?
Chór
Zważ, iż nie był przewrotnym, uszanuj jego zaklęcia!
Edyp
Wiesz, czego żądasz?
Chór
Wiem.
Edyp
A więc wypowiedz!
Chór
Ze pozwał bogów, nie mieć bez przyczyny Hańbiącej w twarz jego winy!
Edyp
Wiesz ty, iż tego żądając ode mnie, Zadasz mej śmierci i mego wygnania.
Chór
Klnę się na słońce, co niebios wiedzie rej, Niechbym zginał marnym zgonem,
Jeśli kiedy w duszy mej Myśl ta postała; w sercu ja zgnębionem Drżę, iż do nieszczęść, co trapią te ziemię,
Nowych klęsk przydacie brzemię.
Edyp
Niech więc on idzie, choćbym i ze szczętem Miał zginać albo z hańba być wygnanym. Litość ma budzą twe słowa, nie jego. Moja nienawiść wszędzie go doścignie.
Kreon
Zżymasz się jeszcze, kiedy ustępujesz, Zgnębionym jesteś, gdy gniew twój przycichnie, Takie natury są sobie katusza.
Edyp
Precz stad nareszcie!
Kreon
Uchodzę w tej chwili. Niechby wbrew tobie tamci mnie uczcili.
Chór
Księżno, czemu ty zwlekasz, by go wprowadzić do domu?
Jokasta
Niechbym poznała, co zaszło.
Chór
Ciemnych głos padł podejrzeń, które wygryzają się w serce.
Jokasta
Czy z ust ich obu?
Chór
Obu. Jokasta
Cóż więc rzekli?
Chór
O, dość już cierpień! o, nie każ mi mowa Rany tej jątrzyć na nowo!
Edyp
Widzisz, gdzieś zaszedł ty z twoja mądrością, Zdradzasz ma sprawę i tępisz mi serce.
Chór
Rzekłem już nieraz, o książę, Ze brakłoby mi rozumu i sadu, Gdybym się zaparł miłości, co z tobą mnie wiąże, Z tobą, coś nawę tej ziemi do lądu
Skierował pośród burz i mak.
O, nie puszczaj steru z rak!
Jokasta
l'1''1'! Na bogów, powiedz i mnie wreszcie, królu, Czemu tak wielkim zapłonąłeś gniewem.
Edyp
K/ekne — bo więcej cię nad tamtych cenię — Jakie to Kreon knuł na mnie zamysły.
Epeisodion II 35
Edyp - dochodzenie do prawdy; rozpacz, cierpienie
Edyp-świadomość zbrodni, tragizm postaci
Jokasta- 1 o okoliczne- £ ściach śmierci
" In: i././ ;irir .s/j- kraj ów - Focyda była kraina w środkowej Grecji, nad Zatoką Koryncka, na zachód od lii im |i lii właśnie w Focydzie znajdowały się Delfy, a także miejscowość Daulis [przypis za BN].
34 Król Edyp
Jokasta
Mów, jeśli pewne masz winy poszlaki.
Edyp
On mnie nazywa Laiosa morderca.
Jokasta
Czy z własnej wiedzy, ezyli też z posłuchu?
Edyp
Nasłał wróżbitę przewrotnego, który [705J Słów mu oszczędził i głowę osłonił.
Jokasta
Ty wiec, nie bacząc wiele na te rzeczy, Mnie raczej słuchaj i wiedz, iż śmiertelnych Sztuka wróżenia nie ima się wcale. Złoże ci na to stanowcze dowody.
[710J Wiedz wiec, że Laios otrzymał był wróżby, Nie od Apolla, Jęcz od jego służby, Iż kiedyś śmierć go z rak syna pokona, Co zeń zrodzony — i z mojego łona. A wszakże jego, jak wieść niesie, obce
[715] Zabiły zbiry w troistym rozdrożu.
A to niemowie, gdy trzeci dzień świtał, Przebiwszy u nóg kosteczki, wysadził On ręka obca gdzieś w górskich ostępach. I tak Apollo nie dopełnił tego,
[720] By syn ten ojca powalił, ni groźby, Ze Laios legnie pod syna zamachem. A tak głosiły przecie przepowiednie. Nie troszcz się o nie. Gdy tajemnej toni Bóg chce co wydrzeć, on sam to odsłoni.
Edyp
[725] Po twoich słowach, jakiż mną owładnął, Żono, niepokój i ducha wzruszenie!
Jokasta
Nowa wiec troska znów ciebie się czepia?
Edyp
Słyszałem, tak mi się zdaje, że Laios Legł, gdzie potrójne rozchodzą się drogi?
Jokasta
[730] Tak wieść głosiła i dotąd się krzewi.
Edyp
A gdzie spełniono nieszczęsna tę zbrodnię?
Jokasta
l'óeyda zwie się kraj19 ów, a dwie drogi Z Delf i Daulidy zbiegają się w jedna.
Edyp
A jak to dawno od lego zdarzenia?
Jokasta
l' ' 'l Na krótko, nim ty władcę tej krainy Zostałeś, wieść ta doszła do stolicy.
Edyp
O Zeusie, cóż ty kazałeś mi spełnić?
Jokasta
(',(». ci tak serce, Edypie, porusza?
Edyp
(Nie pytaj więcej, lecz powiedz mi, jaki l'' '"l l ,aios rniał wygląd i w jakim był wieku?
Jokasta
Smagły był, włosów bielała już wełna, Od twej postawy niewiele się różnił.
Edyp
Iliada mi, straszna rzuciłem ja klątwę, Jak się wydaje, nieświadom, na siebie.
Jokasta
l'' l 'l ('.ń'/, mówisz, książę! Z trwoga na cię patrzę.
Edyp
l'i/ę ja, iż wróżbiarz nie całkiem był ślepym; K/ccz mi wyjaśnisz, gdy jedno odpowiesz.
Jokasta
Waham się, ale odrzekne, gdy spytasz.
Edyp
('.ty jechał skromnie, czy też jako książę l'"1"! Liczna drużynę miał na swe rozkazy?
Kpeisodion II 37
Edyp - straszliwa wróżba
Ironia tragiczna;
potęga przezna-
•'"' czenia '-'•
ne zbłądzenie
36 Król Edyp :
Jokasta
Pięciu ich było, a wśród nich obwiestnik; Wóz tylko jeden Laiosowi służył.
Edyp
Biada — już świta zupełnie; któż tedy Takich szczegółów udzielił waru, żono?
Jokasta
[755] Jeden ze służby, co uszedł ze życiem.
Edyp
Czyż on się teraz znajduje w tym domu?
Jokasta
O nie! bo kiedy wróciwszy zobaczył, Ze ty u steru, że Laios zabity, Zwrócił się do mnie z pokornym błaganiem, [760] Bym go posłała na wieś miedzy trzody, Tak iżby najmniej oglądał to miasto. Ja go puściłam, bo chociaż niewolnik, Tej lub i większej był godzien nagrody.
Edyp
Niechby on tu się pojawił co żywo!
Jokasta
[765J Łatwym to; ale cóż go tak pożądasz?
Edyp
Boję się, żono, żem orzekł zbyt wiele, Więc z tej przyczyny oglądać go pragnę.
Jokasta
Stawi się tutaj; ale i ja godna,
Byś rni powiedział, co gnębi twa duszę.
Edyp
[770] Nie skryjęć tego, skórom tak daleko
Zapadł już w trwogę; a komuż bym raczej Wśród takiej burzy otworzył me wnętrze? Ojcem był moim Polybos z Koryntu, Matka Merope z Dorydy. Zażyłem
I775] Tam ja czci wielkiej, aż się przytrafiło Coś, co urazy zapewne jest godnym, Godnym nie było takiego porywu. Bo wśród biesiady podniecony winem Maż w twarz mi rzucił, że jestem podrzutkiem.
l' (tol A ja, choć gniewny, umiałem na razie Się pohamować; nazajutrz badałem Ojca i matkę, a oni do sprawcy Takiej obelgi żal wielki uczuli. To mnie cieszyło; lecz słowa te jednak
l' i!:'l Ciągle mnie truły i snuły się w myśli. A więc bez wiedzy rodziców poszedłem Do świętych Delfów, a tu mi Apollo Tego, com badał, nie odkrył; lecz straszne Za to mi inne wypowiedział wróżby,
l ''"'l Że matkę w łożu ja skalam, że spłodzę Ród, który ludzi obmierznie wzrokowi, l że własnego rodzica zabiję. To usłyszawszy, z dala od Koryntu Błądziłem, kroki gwiazdami kierując,
l 'l):'l Aby przenigdy nie zaznać nieszczęścia, Hańby, która by spełniła tę wróżbę. [ krocząc naprzód, przyszedłem na miejsce. Gdzie według ciebie ten król był zabitym. Zeznam ci wszystko po prawdzie; gdym idąc
IH(MII Do troistego zbliżył się rozdroża,
Wtedy obwiestnik i maż jakiś wozem W konie sprzężonym jadący, jak rzekłaś, Mnie najechali i z drogi mnie gwałtem Woźnica spędzał wraz z owym starucha.
l"";'l Ja więc wzburzony uderzam woźnicę, Co mnie potracił; a gdy to zobaczył Slarzec, upatrzył, gdym podle był wozu, l w głowę oścień mi wraża kolczasty; — Oddałem z lichwa; ugodzon kosturem
l"'"l Runął on na wznak ze środka siedzenia. — Tnę potem drugich; a jeśli obcego Łączyło jakie z Laiosem krewieństwo, To któż nędzniejszym byłby od zabójcy, Klóż w większej bogów pogardzie i nieba?
lHi:'l Przecież go obcym ni ziomkom nie wolno 1'r/yjać pod dachem ni uczcić przemowę, Lec:/ precz należy odtrącić. Nikt inny, l ,ecz ja tę klątwę sam na się rzuciłem. A ręka kalam ofiary dziś łoże,
l":'°l Co w krwi broczyła. - Czyż ja nie zhańbiony? Nic zbezczeszczony doszczętnie? Jeżeli Tułać się przyjdzie, w tułaczce już moich Ani ojczyzny oglądać nie będę.
38 Król Edyp
Epcisodion II 39
V ,4. A 4-A.
Jokasta - próba ucieczki przed
źnierstwo prze-
"
Inaczej matkę bo pojąć i zgładzić l"--'l Ojca bym musiał, tego, co dał życie. Kto by w tym widział srogiego demona Dopust, czyż domysł ten byłby fałszywym? Niechbym nie zajrzał, o boże wy mocy, Tego ja słońca i zginał bez wieści l'u"l Spośród śmiertelnych, nim takie nieszczęście Ostrzem by w moja ugodziło głowę.
Chór
Strasznym to, panie, lecz póki ów świadek Prawdy nie wyzna, trwaj jeszcze w nadziei.
Edyp
Xyje też we mnie li tyle nadziei, l"'!''l By się owego doczekać pasterza.
Jokasta
Jakaż otuchę opierasz ty na nim?
Edyp
Zaraz ci powiem; jeśliby tak samo Jak ty, on mówił, uszedłbym ja zguby.
Jokasta
Jakież wyrzekłam ja słowa znaczące?
Edyp
l"1*1! Hzekłaś, że kilku podawał on zbójców /a sprawców zbrodni; jeśliby te liczbę /nowu potwierdził, to nie ja zabójca. Jeden i wielu, to przecież nie równym, l.ecz gdyby wspomniał o jednym podróżnym,
l1"-'! Natenczas zbrodnia się na mnie przewali.
Jokasta
Wiedz więc stanowczo, że tak brzmiały słowa, A niepodobnym, by wraz je odwołał, (idyż wszyscy, nie ja słyszałam to sama. A gdyby nawet od słów swych odstąpił,
IIUII 'ló i tak przecie zgon ten Laiosa
Wróżby nie spełni; bo temu Apollo (/ro/ił, że zginie od syna prawicy, A syn nieszczęsny nie zabił go wszakże, l.ccz sam dokonał już przedtem żywota.
IH:':'I Ja więc na słowa wróżbiarzy ni tyle Się nie oglądam, a tyle je ważę...
Stasimon II, Epeisodion III 41
SIASIMOTII;
40 Król Edyp
Edyp
Trafnie to mówisz, poślij jednak kogo, Aby przystawił pasterza, nie zwlekaj.
Jokasta
Wnet pośle, wstąpmy tymczasem do domu, [860] Bo, co ci miłym, nie zniecham niczego.
Na cóż me tańce i śpiewy? Już do Olimpii nie pójdę, nie pójdę Delfów ja szlakiem,
Nie ujrzy mnie Abejski chram, Aż niebo swym wszechwidnym znakiem Mowom ludzi zada kłam.
O Zeusie, jeśli ty panem mebiosów, O wszeehwładco ziemi losów, Bacz na krnąbrność ludzkich głosów. Co bóg o Laiosie wieści, Maję już za sen i mary I Apollo już bez części! Wniwecz idę wiary.
EPEISODION m
Chór— komentarz bluźnier-stwa Jokasty-
•:;:;'óst«ielgń!e";1
Chór
[861-910] Niechbym ja słowom i sprawom, co święte, Cześć wierne dał i pokłony.
Strzegą ich prawa w eterze poczęte,
Nadziemskie strzegą zakony20.
Olimp im ojcem, z ziemskiego bo łona Takie nie poczną się płody,
Ani ich fala zapomnień pokona.
Trwa w nich bóg wielki, mocny, wiecznie młody.
Pycha rodzi tyranów; gdy pychy tej szały
Prawa i miarę przekroczy, Runie na głowę ze stromej gdzieś skały,
Gdzie głębie zgubę się mroczą.
Nic jej stamtąd nie wyzwoli. Do boga wzniosę ja prośbę goręcę,
By zbawił tego, co nas ratował w niedoli. Bóg mi ostoję i wiernym obrońca!
A gdy ludzi czyn lub głos Prawa obrazi i święte bóstw trony,
Niech ich straszny dogna los, Skarci dumy wzlot szalonej,
Gdy za brudnym zyskiem gonią, Gdy od ludzi złych nie stronią, Świętość grzeszne skażę dłonie. Któż by jeszcze się chełpił, iż kary on groty I bogów odeprze gniewy? Jeśliby takie cześć miały roboty,
Jokasta
O głowy miasta, dobrem mi się zdało Do domów bożych pójść, przybrawszy ręce W wieńce i wonne dla bogów kadzidła. Ho troski różne zawładły nadmiernie
l'1' 'l Duchem Edypa; i nie jak rozumny
Nowe on wieści według dawnych waży, Lecz tym, co grozę wróżę, się poddaje. Więc gdy mu żadnej nie wlałam otuchy, Do ciebie, żeś tu bliski, Apollinie,
l'1'1"! / prośbę się teraz zwracam i błaganiem, /ebyś nam ulgi przysporzył ty zbożnej. Ho teraz my tu wszyscy zatroskani, 1'atrzęc na trwogi sternika tej nawy.
/'/.:»/) rwa Po stanieć z Koryntu.
Posłaniec z Koryntu
(l/y mógłbym od was dowiedzieć się, kumy, l'1' 'l Gdzie tu mieszkanie jest króla Edypa.
Lub raczej mówcie, gdzie teraz przebywa.
Chór
()lóż dom jego, a on sam jest w domu l olóż żona, matka jego dzieci.
' Nadziemskie strzegą zakony - czyli prawa boskie (zakon to inaczej prawo).
Epeisodion III 43
42 Król Edyp
Posłaniec
Niechajby szczęsna ze szczęsnymi żyła, [930J Ona, co prawa jest jego małżonka.
Jokasta
Niechaj i tobie bóg szczęści, boś pięknie Nas tu pozdrowił; lecz wyjaw przyczynę Twego przybycia, jaka wieść przynosisz.
Posłaniec
Dobra wieść niosę dla domu i męża.
Jokasta
[935] Jaka nowinę? Skądże to przybywasz?
Posłaniec
Z Koryntu — słowa, które wnet wypowiem, Sprawia ci radość — a może i troskę.
Jokasta
Cóż to, co siłę podwójna mieć może?
Posłaniec
Jego chcą ludzie z istmijskiej krainy [940] Posadzić na tron; tak o tym mówiono.
Jokasta
Cóż? czyż już stary Polybos nie rządzi?
Posłaniec
Przestał, bo śmierć go zabrała do grobu.
Jokasta
Cóż znowu? umarł więc, starcze, Polybos?
Posłaniec
Niech zginę, jeśli prawdy nie wyrzekłem.
Jokasta
[945] Donieś więc o tym, służebne, co prędzej Mojemu panu. O bogów wyrocznie! Cóż się to stało? Z trwogi przed tym mężem Uciekał Edyp, by snadż go nie zabił. A teraz los weń — nie Edyp ugodził.
Edyp
[950] Q najmilejsza ma żono, Jokasto,
Po coś mnie tutaj wywołała z domu?
Jokasta
Wysłuchaj tego człowieka i rozważ, Jako się pustym okazał głos bogów.
Edyp
Co on za jeden i cóż nam zwiastuje?
Jokasta
l'1 ' 'l Idzie z Koryntu z nowina o ojcu,
/c już nie żyje Polybos, że — skonał.
Edyp
('óż to, przybyszu! Sam mów, co przynosisz.
Posłaniec
Jeśli to wprzódy mam tobie obwieszczać, Wiedz, że ów człowiek już poszedł na mary.
Edyp
P"l0l Podstęp go czyli zwaliła choroba?
Posłaniec
Drobna niekiedy rzecz starca powali.
Edyp
A więc z słabości skończył, jak się zdaje.
Posłaniec
l / miary wieku, która nań przypadła.
Edyp
IY/.ebóg! po cóż by, o żono, kto zważał l'"':'l Na Pitii trony, niebieskie świergoty
Ptaków, za których to głosów przewodem Ja ojcobójca być miałem; toć teraz Ten już pod ziemia, a ja zaś oszczepu Ani się tknąłem; więc chyba tęsknota l1'1'11! /a mną go zmogła; — tak byłbym zabójca, /abrawszy tedy grożące wyrocznie, l .cgl on w Hadesie i starł je na nice.
Jokasta
('./,yy. nie mówiłam ci tego już dawno?
Edyp
Mówiłaś, ale mną władnęła trwoga.
Jokasta
l'1' 'l Nadal więc nie bierz tych rzeczy do serca.
Epeisodlon III 45
Posłaniec Z Koryntu - wiadomość, że Edyp nie byt synem Poły-bosa
44 Król Edyp
Edyp
Lecz matki łoże czyż nie ma mnie trwożyć?
Jokasta
Czemuż by troskał się człowiek, co w ręku Losu, przyszłości przewidzieć niezdolny? Jeszcze najlepiej żyć tak — od dnia do dnia. [980] A tych miłostek z matka się nie strachaj, Bo wielu ludzi już we śnie z matkami Się miłowało; swobodnie ten żyje, Kto snu mamidła lekko sobie waży.
Edyp
Pięknym byłoby to wszystko, coś rzekła, [985] Gdyby nie matka — przy życiu; że żyje,
Choć pięknie mówisz, ja muszę się trwożyć.
Jokasta
I z grobu ojca nie zabłysł ci promień?
Edyp
Zabłysł, nie przeczę, lecz matki się boję.
Posłaniec
Jakaż niewiasta tak wielce was trwoży?
Edyp
[990] Meropa, starcze, żona Polybosa.
Posłaniec
Cóż więc takiego, co grozę wam sprawia?
Edyp
Straszliwa wróżba zesłana od bogów.
Posłaniec
Poznać ja można czy milczeć musicie?
Edyp
Owszem, znać możesz. Loksjas mi zwiastował [99ó] Niegdyś, że matkę obejmę na łożu I że własnego ojca krew przeleję. Przeto ja długo, by złego się ustrzec, Mijałem Korynt, na szczęście; lecz przecież Patrzeć w rodziców oblicze rozkoszą.
Posłaniec
[1000] Czyż dla tej trwogi uszedłeś ty z kraju?
Edyp
Tak, starcze, nie chcąc być ojca morderca.
Posłaniec
Czemuż więc dotąd, o władco, z tej trwogi Cię nie wywiodłem, gdym przybył tu chętny?
Edyp
A przecież wdzięczność zyskałbyś tym wielka.
Posłaniec
111(1 'l l'o tom tu przybył, by skoro do domu Wrócisz, i mnie się też co okroiło.
Edyp
O! z rodzicami nie stanę pospołu!
Posłaniec
Synu, toć jasnym, iż nie wiesz, co czynisz.
Edyp
Jak to, mój stary, poucz mnie, na bogi!
Posłaniec
izyż dla tych ludzi unikasz ty domu?
Edyp
W trwodze, by Febus się jasno nie ziścił.
Posłaniec
Hyś od rodziców nie przejął zakały?
Edyp
To właśnie ciągle, o starcze, mnie trwoży.
Posłaniec
Więc nie wiesz, że się strachasz bez powodu.
Edyp
'l.lakoż? gdy jestem tych dzieckiem rodziców.
Posłaniec
1'olybos tobie żadnym nie był krewnym.
Edyp
(lóż to, Polybos nie byłby mi ojcem?
Posłaniec
Nie więcej ojcem ode mnie, lecz równym.
Edyp
Skąd by się ojciec z tym równał, co nie jest?
Epeisodion 111 4 T
' Edyp - poehell f j
46 Król Edyp
Posłaniec
[1020] Wszakże ni ja cię spłodziłem, ni tamten.
Edyp
Wiec skądże tedy on mienił mnie synern?
Posłaniec
Wiedz, iż z rak moich otrzymał cię w darze.
Edyp
I z obcej ręki przyjawszy, tak kochał?
Posłaniec
Bezdzietność takie mu dała uczucie.
Edyp
[1025] A tyś mnie kupił czy znalazł przypadkiem?
Posłaniec
Znalazłem w krętych Kiteronu jarach.
Edyp
Jakże dostałeś się do tych ostępów?
Posłaniec
Górskiemu bydłu za pastucha byłem.
Edyp
Pastuchem byłeś wędrownym i płatnym?
Posłaniec
L1030] I twym wybawcę natenczas, o synu.
Edyp
A w jakiej ty mnie zeszedłeś potrzebie?
Posłaniec
Stopy nóg twoich dać mogą świadectwo.
Edyp
Biada mi, dawne wspominasz niedole.
Posłaniec
Ja zdjąłem pęta z twoich stóp przebitych.
Edyp
[1035] Z pieluch więc straszne wyniosłem ohydę?
dzenie imienia
Posłaniec
li
Od nóg nabrzmiałych nadano ci imię21.
21 Od nóg nabrzmiałych nadano ci imię — imię Edypa można tłumaczyć jako „opuchłostopy*" (więcej informacji na ten temat znajdziesz w opracowaniu do tragedii Król Edyp).
Edyp
Przebóg, mów, ojciec je nadał czy matka?
Posłaniec
Nie wiem, wie lepiej ten, co mi cię zwierzył.
Edyp
Nie sam mnie zszedłeś, lecz z ninejś wziął ręki?
Posłaniec
lnl°] Nie sarn, lecz inny cię wydał tni pastuch.
Edyp
Któż on? Czy zdołasz go jeszcze oznaczyć?
Posłaniec
Mówiono, że był u Laiosa w służbie.
Edyp
W służbie u króla dawnego tej ziemi?
Posłaniec
A jużci; pasał on Laiosa trzody.
Edyp
111 l:'l Czy on przy życiu, czy mógłbym go widzieć?
Posłaniec
Miejscowi ludzie to wiedzieć by mogli.
Edyp
Czyż więc wśród ludzi, którzy tu obecni, Zna kto człowieka, którego on wskazał, Czy go nie widział czy w polach, czy w domu? l < >:>()] Mówcie, bo światła nadarza się pora.
Chór
Nie znam innego krom sługi, którego Wezwać już z pola kazałeś. Jokasta Chyba najlepszej udzieli wskazówki.
Edyp
Żono, czy znasz ty człowieka, za którym lll:»l Posłałem w pole, o któiym ten prawi?
Jokasta
Cóż? kto mu w myśli? nie zważaj ty na to, Słów tu mówionych nie pomnij na próżno.
Kpeisodinn 111 49
Edyp
Rzecz niepodobna, bym takie poszlaki Dzierżąc, nie badał mego pochodzenia.
Jokasta
"'°l Jeśli, na bogów, życie tobie miłe, Nie badaj tego; mej starczy katuszy.
Edyp
Odwagi! nic ci nie ujmie, chociażbym Z dziadów i ojców pochodził niewoli.
Jokasta
Jednak mnie słuchaj, błagam, nie czyń tego.
Edyp
OI':>1 Zbytnia uległość nie zawrze mi prawdy.
Jokasta
Z serca najlepszy ci służę porada.
Edyp
Co zwiesz najlepszym, od dawna mnie dręczy.
Jokasta
Nieszczęsny, niechbyś nie wiedział, kim jesteś.
Edyp
Czyż mi nie stawię wnet tego pastucha? '"l Ta — niech się cieszy świetnością swych przodków.
Jokasta
Iliada, nieszczęsny, to jedno już słowo Kzeknę, a głos ten już będzie ostatnim.
II] lii ega ze sceny.
Chór
l )laczegóż żona w tak dzikiej rozpaczy Precz stad wybiegła? Edypie? Strach zbiera, l Że jaka klęska w milczeniu się zerwie.
Edyp
Niechaj się zrywa; ja jednak mojego Dojdę porządku, chociażby był marnym. Tej pono, że jest wyniosłe niewiasta, Mojej nędzoty powstydzić się przyjdzie. l.l;i zaś, co synem losu się być mienię Dobrotliwego, nie doznam zhańbienia, ()n to mi matk§, a druhy miesiące
Jokasta - Już
wie, że Edyp to
jej syn
Edyp— upór
w dochodzeniu
prawdy
Epeisodion IV 51
Chór-optymizm
50 Król Edyp
Dały mi szmaty i dały szkarłaty. Wobec tej matki zmiany się nie boje, [1085J Gdy poznam w pełni pochodzenie moje.
STASIMON III
Chór
[1086-1109]Jeśli to nie sen, nie złuda
Jutro, gdy skała twa, o Kiteronie,
W pełni miesiąca zapłonie, Wysławię cześć twa i cuda. Zaśpiewam chwały pieśń wielka, Zwać cię Edypa matka, żywicielka. Pląsem cię uczczę, iż byłeś ostoja mym panom,
A ty, Febie, zawtóruj i pieśni, i tanom.
Jakaż bo ciebie zrodziła dziewica?
Czyś ty był ojcem, o Panie22, Czy też Apolla znęciły ja lica
Na szczytów cichej polanie? Czy bóg, co włada w kyllenejskim jarze, Lub Bakchus lśniący na wirów gdzieś tronie
Od krasnych dziewic otrzymał cię w darze, Nimf w Helikonie23?
Wchodzi stary Sługa Laiosa.
EPEISODION IV
Edyp
[111°] Jeśli ja także, choć wprzód go nie znałem, Zgadywać mogę, mniemałbym, o starcy, Ze ten, którego czekamy od dawna, Pastuch się zjawił, bo wiek za tym mówi.
22 Pan — należący do świty Dionizosa bożek przyrody, lasów, gąszczów i dolin. 2?> w Helikonie — góry Helikonu były uznawane za sied/ibe Muz.
A zresztą w ludziach, którzy go prowadza, l' ! lr'l Widzę me sługi; osadzisz to łacniej,
Boś znał człowieka przed dawnymi laty.
Chór
On to, mój panie, wśród domu Laiosa Wiernym był sługa, jak mało kto inny.
Edyp
Naprzód cię pytam, przychodniu z Koryntu, l' '-°l Czyś tego mienił?
Posłaniec
Tego, co tu stanął.
Edyp
Starcze, patrz na mnie i wręcz odpowiadaj, Gdy spytam; byłeś ty sługa Laiosa?
Sługa
Tak, byłem sługa domowym, nie kupnym.
Edyp
Jakie tu miałeś zajęcia i służbę?
Sługa
1 '-•'! Najwięcej, panie, chodziłem za bydłem.
Edyp
A w jakich miejscach miałeś twe szałasy?
Sługa
Na Kiteronie i bliskich polanach.
Edyp
Czyś widział kiedy tego tu człowieka?
Sługa
Przy jakiej sprawie? Kogóż masz na myśli?
Edyp
11.«)| Tego tu, czyś ty z nim zadał się kiedy?
Sługa
Na razie ciężko to sobie przypomnieć.
Posłaniec
Nie dziw, o panie! ja wraz mu przypomnę To, co zobaczył. Bo wiem to ja przecie, Ze on wie także, jakośmy trzy lata 1 ' •''•">l W ciepłych miesiącach wyganiali trzody
Epeisodion IV 53
Zeznanie pała-
52 Król Edyp
Tu na Kiteron; gdy zima nastała,
Ja przepędzałem bydło do mych stajen,
On do Laiosa obory; no! mówże,
Czy tak się działo, ezy zmyślam te rzeczy?
Sługa
[1140] Będzie to prawda — choć temu już dawno.
Posłaniec
Wiec powiedz dalej, czy pomnisz, żeś dziecko Oddał mi jakieś na pielęgnowanie?
Sługa
Cóż to, po cóż mi pytanie to stawiasz?
Posłaniec
Oto ten, kumie, co wtedy był dzieckiem.
Sługa
[l 145] Cóż ty, do licha, nie zamkniesz raz gęby?
Edyp
Nie łaj go, stary, bo raczej twe słowa Zgromić należy, nie jego przemowy.
Sługa
W czymże ja, dobry panie, zawiniłem?
Edyp
Ze przeczysz dziecku, za którym on śledzi.
Sługa
[1150] Plecie bo na wiatr, nie wiedzieć dlaczego.
Edyp
Nie zeznasz z chęcią, to zeznasz pod batem.
Sługa
Przebóg, nie smagaj, o panie, staruszka.
Edyp
Niechaj mu ręce spętaj ę na grzbiecie.
Sługa
Za co? o biada! jakiej chcesz nowiny?
Edyp
[Ilo5] Czyś dał mu dziecię, o które się pyta?
Sługa
Dałem; bodajbym dnia tego był zginał.
Edyp
Przyjdzie do tego, gdy prawdy nie zeznasz.
Sługa
Doszczętniej zginę, skoro ja wypowiem.
Edyp
Człowiek ten szuka, jak widać, wykrętów.
Sługa
l' l('()l O nie, toć rzekłem, iż dałem je dawno.
Edyp
Skąd wziąłeś? z domu? czy dał ci je inny?
Sługa
Moim nie było, z innej wziąłem ręki.
Edyp
Któż był tym mężem, z jakiego on domu?
Sługa
Na boga, panie, nie pytaj mnie więcej!
Edyp
l' ''"l Zginałeś, jeśli raz pytać nie dosyć.
Sługa
A wiec - z Laiosa to było pomiotu.
Edyp
Czy z niewolnicy, czy też z krwi szlachetnej?
Sługa
Biada, ma mowa tuż u grozy kresu.
Edyp
I słuch mój również, lecz słuchać mi trzeba.
Sługa
l! ! '""l Zwano go synem jego; lecz twa żona Najlepiej powie, jak rzeczy się miały.
Edyp
Czy tedy ona oddała?
Sługa
Tak, panie.
Edyp
W jakimże celu?
54 Król Edyp
Exodos 55
Edyp - bohater tragiczny
Walny cytat;
Chór ^ o ziem-
fWm życiu
Sługa
Bym zabił to dziecię.
Edyp
Wyrodna matka!
Sługa
Trwożyły je wróżby.
Edyp
[1175] Jakie?
Sługa
Ze dziecko to ojca zabije.
Edyp
Po cóż je tedy oddałeś tamtemu?
Sługa
Z litości, panie; myślałem, że weźmie Dziecię do kraju, skąd przybył; i otóż On je zratował na zgubę, bo jeśli [1180] Tyś owym dzieckiem, to jesteś nędzarzem.
Edyp
Biada, już jawnym to, czegom pożądał, O słońce, niechbym już cię nie oglądał! Życie mam, skąd nie przystoi, i żyłem, Z kim nie przystało — a swoich zabiłem.
•STftSRIQN.lv-
Chór
[1185-1222] Q śmiertelnych pokolenia!
Życie wasze, to cień cienia. Bo któryż człowiek więcej tu szczęścia zażyje Nad to, co w sennych rojeniach uwije, Aby potem z biegiem zdarzeń Po snu chwili runąć z marzeń. Los ten, co ciebie, Edypie, spotyka,
Jest mi jakby głosem żywym, Bym żadnego śmiertelnika
Nie zwał już szczęśliwym.
Twe cięciwy miotły strzały Gdzieś daleko za granice Zwykłych szczęść i chwały.
Wróżą zmogłeś ty dziewicę,
Ostrzem zbrojna szponów. Żeś nam stanął jako wieża
Obronna od zgonów, Uczcił w tobie lud rycerza I wywyższył cię ku niebom,
Byś królem był Tebom.
A dziś kogo większa moc
Klęsk i złego gnębi? Któż w czarniejsza runął noc
Do nieszczęścia głębi? Edypa głowo wysławiona, Jednej starczyło przystanie Na syna, ojca kochanie,
I jednego łona. Jakoż cię mogły znosić do tej pory
W milczeniu ojca ugory?
Czas wszechwidny, ten odsłoni
Winy twojej brud, Ślub nieślubny zemsta goni
Płodzących i płód. O, niechajbyś się Laiosa dziecię
Nigdy nie był zjawił, Nie byłbym teraz rozpacza, co miecie
Jęki, serc krwawił. Tyżeś to kiedyś roztworzył me oczy I dziś ty grażysz mnie w mroczy.
Posłaniec domowy
O wy, którzyście starszyzna tej ziemi, Jakież będziecie wnet słyszeć i widzieć 'l Kieski i jakiej doznacie boleści,
Exodos 5 T
56 Król Edyp
Edyp - oślepienie (kaleczy sam siebie)
'Jokasta - samo-
' bójstwo ' ||
Edyp - rozpacz
Jeżeli trwacie w miłości lych domów. Myślę, iż Istru ni Fasisu wody Kałów nie zmyję, co kryję się w wnętrzu Tego domostwa i wyjrzę na światło. — [1230] Woli to dzieła. A najgorsze męka
Ta, które człowiek własne ścięgnie rękę.
Chór
To już, co wiemy, dość daje żałoby l dość jęków. Cóż nadto przynosisz?
Posłaniec
By jednym słowem wyrzec i pouczyć, [1235] Wiedzcie, że boska Jokasta nie żyje.
Chór
O, ta nieszczęsna! Jak ona zginęła?
Posłaniec
Z własnej swej ręki. Co grozę w tym czynie,
To was oszczędzi, boście nie patrzeli.
Jednak, o ile rzecz w mojej pamięci, [1240] Straszne niewiasty opowiem katusze.
Gdy bowiem w szale rozpaczy wkroczyła
W przedsionek, wbiegła prosto do łożnicy,
Włosy targajęc obiema rękami,
A drzwi za sobą gwałtownie zawarłszy, [1245] Cieniów zmarłego woła Laiosa,
Starych pamiętna miłości, od których
On zginęł, matkę zostawiając na to,
Aby płodziła dalej z własnym płodem.
Jekła nad łożem, co dało nieszczęsnej [1250] Męża po mężu i po dzieciach dzieci,
I jak wśród tego skończyła, już nie wiem.
Bo wyjęć Edyp wbiegł i od tej chwili
Już nie widziałem, co ona poczyna,
Lecz jego tylko śledziłem już ruchy. [1255] Biegał on, od nas żądając oszczepu,
Wołał, gdzie żona — nie żona, gdzie rola
Dwoista, której był siewcę i siewem.
I szalonemu duch chyba to wskazał,
Nie żaden z ludzi, którzy tam obecni. [1260J Więc z krzykiem strasznym, jakby za przewodem,
Runął ku odrzwiom i wnet ze zawiasów
Wysadził bramę i wpadł do komnaty. —
A tani zoczymy niewiastę, jak wisi
Chustę zdławiona. Edyp na ten widok
11 :!(>.>] 2 wyciem okropnym, nieszczęsny, rozpięta! Węzeł ofiary, a kiedy jej ciało Zwisło na ziemię, zdwoiła się groza. Bo sprzeczki z szaty wyrwawszy złociste, Którymi ona spinała swe suknie,
M -'"l Wzniósł je i wraził w swych oczu źrenice, Jęczeć: że dotęd wyście me widziały, Co ja cierpiałem i com ja popełnił, Przeto na przyszłość w ciemności dojrzycie. Czego bym nie chciał, co chcę, nic poznacie —
11;'~->1 Wśród takich zaklęć, raz w raz on wymierza Ciosy w powieki; wydarte źrenice Zbarwiły lica, bo krew nie ściekała Zrazu kroplami, lecz pełnym strumieniem l z ran sęczyła w dół czarna posoka.
M '!1()lTo się z obojgu zerwało nieszczęście,
Nieszczęście wspólne mężowi i żonie. — Była tu świetność zaprawdę świetnością Za dni minionych, w dniu jednak dzisiejszym Nasłała groza, śmierć, hańba i jęki,
M ';l:'l Nie brak niczego, co złem się nazywa.
Chór
Cóż więc poczyna teraz ów nieszczęsny?
Posłaniec
Krzyczy, by bramy rozwarto i Tebom
Wskazano tego, co ojca zmordował,
Co matkę - wstręt mi przytoczyć te słowa; -|l."'0| Woła, że z kraju uchodząc, pod klętwę
Tu nie zostanie, jak sam się zaklinał.
Lecz brak mu siły i brak przewodnika.
Bo złe zbyt ciężkie na niego runęło.
Wnet to ujrzycie, bo bram tych zawory M-"'•>! Się rozlwieraję, a stanie przed wzrokiem
Taki wam widok, że wróg by zapłakał.
Chór
M -"'•' I368JO straszny los dla ludzkich ócz,
Straszniejszy cios od wszelkich klęsk,
Które widziałem na ziemi. Jakiż wśród nędz nagarnął cię szał
l jakiż duch
Z nawałem burz
Exodos 59
58 Król Edyp
Potęga przeznafl
czenia; jj
ważny cytat';jt
Do jakiej zgrażył cię głębi? Biada ci, biada, wymija cię wzrok,
A chciałbym wiele się pytać, Wiele się zwiedzieć i wiele rozważyć,
Lecz strach mną trzęsie i groza.
Edyp
O biada mi, biada! Nieszczęsny ja, do jakich ziem Podaże? gdzież uleci głos?
O losie, w coś ty mnie powalił?
Chór
W strasznego coś, co słyszeć, widzieć groza.
Edyp
O ciemnie, Chmury, i straszne, i czarne,
Tylu klęskami ciężarne,
Biada mi! Biada mi! —jakże po równo w niedoli
Rany i pamięć mych czynów mnie boli.
Chór
Nie dziw, że pośród tak ogromnej męki Podwójnie cierpisz, zdwojone ślesz jęki.
Edyp
O przyjacielu!
Tyś jeden nie ustał w ochocie,
By nieść ulgę mej ślepocie. Nie uszło mi to! Bo chociaż mi ciemno,
Glos twój ja słyszę nade mną.
Chór
O straszny czynie! o straszny demonie, Któryś mu w oczy pchnął dłonie!
Edyp
Apollo, on to sprawił, przyjaciele. On był przyczyna mej męce. Na oczy własne targnęły się ręce. Bo cóż wzrok jeszcze użyczy Temu, co widząc, nie dojrzy słodyczy?
Chór
Tak, jako mówisz, się stało.
Edyp
Któż by mnie witał, kto kochał w tym mieście, Cóż by słuchowi ochłodę dawało?
O przyjaciele! co prędzej unieście Precz mnie, bom ziemi zakała,
I ściągnąłem do mych progów
Gniew i klątwę bogów.
Chór
Klęska cię gnębi, świadomość cię mroczy, Czemuż cię, czemu poznały me oczy?
Edyp
O, niechajby się ten nie był narodził,
Który mnie znalazł dzieckiem opuszczonem,
Życie ratował i z pęt oswobodził. Czemużem wtedy mym zgonem
Sobie i miłym nie ujął niedoli?
Chór
Po mojej także byłoby to woli.
Edyp
Nie byłbym krwawych spełnił win
Ni matki skalał sromu; Dziś nędzny ja, wyrodny syn,
Zakała jestem domu. I wszelkie klęski i katusze
W głowę godzą, dręczą duszę.
Chór
Żeś dobrze począł — nie śmiałbym ja wierzyć, Żyć w takiej ciemni! O lepiej ci nie żyć.
Edyp
Ze nie najlepiej ja sobie począłem, '•'"'"l Nie praw mi tego i szczędź mi nauki. Bo jakim wzrokiem patrzałbym na ojca, Wstąpiwszy z ziemi do Hadu ogrójca, Jakim na matkę? Spełniłem ja czyny, Ze żaden stryczek nie zmógłby tej winy. 1 '"-'l A czyżby dziatki przy ojcowskim boku — Skadkolwiek one - coś dały ochłody? iNie dla mnie rokosz takiego widoku! Ni miasto, bogów świątynie i grody! Bom ja najwyższa w Tebaeh dzierżąc chwałę, 1 "''"l Sam ich się zbawił, gdym miótł złorzeczenia,
61
60 Król Edyp
Exodo
IMIMUIMI
By wygnać zbrodnię i bogów zakałę,
Choćby y, Lalosa była pokolenia.
Czyżbym ja zdołał takie hańby znamię
Dźwigając, podnieść ku dzieciom me czoło?
O nie! lecz raczej podniósłbym nie ramię
Na słuch i ten bym zmiażdżył, by wokoło
Szczelnie odgrodzić nieszczęsne me ciało,
Aby i ucho odtąd nie słyszało;
l tak pozbawień i wzroku, i słuchu,
Może bym wytchnął w nieświadomym duchu.
Czemuś mnie przyjął, szczycie Kiterona,
Czemuś nie zabił, by wśród twych pasterzy
Wieść gdzieś zamarła, z jakiego ja łona!
Polyhie! moja rzekoma macierzy,
Koryncie! czemuż dla złego osłony
Mnie w pozłociste przybrano tam strzępy?
Dziś ja nieszczęsny, z nieszczęsnych zrodzony!
Troiste drogi i leśne ostępy,
Bory, rozbieżne wśród gęstwin wąwozy, o ojcobójczę posokę sączycie,
Czy wam świadomym, czy dotąd pomnicie,
Co ja spełniłem i w jakie ja grozy
Zabmałem dalej? o śluby, o sromy!
j\as zrodziłyście, a potem posiewy 11 1^1 Brałyście od nas i jedne tu domy
Objęły matki: i żony, i dziewy,
Z krwi jednej — ojców i braci, i syny,
t hańby bezdeń wśród ludzkiej rodziny.
Lecz że te wstydy aż w słowa jąć trudno, l' ' l'*l Przebóg, ukryjcie mnie kędyś w oddali,
Zabijcie albo w toń morza odludna
Straćcie, bym nigdy nie wyjrzał już z fali.
Bierzcie mnie! niech się z was żaden nie wzdrygnie,
Dalej, bez trwogi, bo takiej ohydy 11 11 'l Żaden śmiertelnik już po mnie nie dźwignie.
H f/mrZzz Krę o d.
Chór
Kiedy tak błagasz, właśnie w sarnę porę Nadszedł tu Kreon, by działać i radzić, Bo on po tobie tej ziemi jest stróżem.
Edyp
Biada mi! Cóż ja do niego wyrzeknę?
63
62 Król Edyp
Edyp - prośba o wygnanie
[14201 Czyż on zawierzy? w ostatnich bo czasach Srodze ja wobec niego zawiniłem.
Kreon
Nie by urągać przyszedłem, Edypie,
Nie by cię gromić za dawniejsze winy.
Lecz jeśli nie wstyd wam zwykłych śmiertelnych, [-1425] Baczcie przynajmniej na to wszechwidzące
Światło Heliosa, aby nie wystawiać
Na widok takiej ohydy; nie ścierpi
Jej ani ziemia, dżdże święte, ni słońce.
A wiec zawrzyjcie go w domu co prędzej, [1430] Bo tylko krewni mogą bez pochyby
Krwi swojej grozy i widzieć, i słyszeć.
Edyp
Na bogów, skoroś ma trwogę rozprószył I dobrotliwie do złego się zwrócił, Usłuchaj prośby, która ci wypowiem, 11435] Raczej na ciebie bacząc niż na siebie.
Kreon
O co więc błagasz mnie z takim naciskiem?
Edyp
Wyrzuć co żywo mnie z tej tu krainy
Tam, gdzie bym żadnych nie spotykał ludzi.
Kreon
Byłbym to spełnił, wiesz dobrze, lecz wprzódy [1440] Bóstwa chcę spytać, co czynić należy.
Edyp
Lecz przecież tego wola już zjawiona: Chce bezbożnego śmierci ojcobójcy.
Kreon
Taki był wyrok, lecz w dzisiejszej doli Lepiej wybadać, co począć nam trzeba.
Edyp
[1445] Q mnie nędznego ty badać chcesz bogów?
Kreon
Bo i ty pono dasz teraz im wiarę.
Edyp
l ja me wolę ci zwierzę i zlecę,
Abyś pogrzebał tę w domu, jak zechcesz.
Bo tym, co twoi, nie ujmiesz posługi. -l' 1;50] Lecz mnie nie uznaj snadź czasem ty godnym,
Bym żywy miasto ojczyste zamieszkał,
Lecz puść mnie w góry, kędy mój Kiteron
Wystrzela w nieba, gdzie moi rodzice
Żywemu niegdyś znaczyli mogiłę, l' 155] Bym przez tych zginał, co zgubić mnie chcieli.
Tyle wiem jednak, że ani choroba,
Ni co innego rnnie zmoże ni zwali.
Śmierć ja przeżyłem, by w grozie paść wielkiej,
Niech więc się moje spełnia przeznaczenie! l! lf>0] A z dzieci moich - o chłopców, Kreonie,
Nie troszcz się zbytnie: są oni mężami
I nie zabraknie im życia zasobów.
Lecz o biedaczki, sieroce dziewczęta,
Które siadały tu ze mnę pospołu, l' ">5J Z którymi, skoro wyeiagły rączęta,
Każda się strawę dzieliłem ze stołu,
O te się troskaj; pozwól je rękami
Objąć, rzewnymi opłakać je łzami.
Uczyń to, książę szlachetny! l! ^0] Zrób to! Bo gdy je przytulę, ukoję,
Choć ich nie dojrzę, czuć będę, że moje.
H prowadzają malę Anty g one i Ismenę.
Cóż to?
Czyż mnie słuch zawodzi, na bogi, czy słyszę Głos moich pieszczot, jak kwilą, czy Kreon l' '"'l Litośnie wezwał najdroższe me dzieci? Czyż to nie złuda?
Kreon
O nie! zrobiłem po twojej ja woli, Wiedząc, co serce twe zwykło radować.
Edyp
Niech ci się szczęści i z łaski niebiosów l' lil()l Nieciłbyś tu lepszych, niż ja, zaznał losów. O dziatki! gdzież wy? nie strońcie ode mnie, Niech was obejmę w miłosnym uścisku W rękach, co oczy niegdyś pełne błysku Ojca w tak czarne pogrążyły ciemnie, l' ln-'l Jam to bezwidny, bezwiedny z tej samej Spłodził was roli, która mnie wydała. Choć was nie widzę, zapłaczę nad wami,
Kx(id«s 65
64 Król Edyp
Bo mi się roi wasza przyszłość cała,
Które na świecie wain pędzić wypadnie: [l 190] Rzadki ten człowiek, co wsparcia użyczy,
Rzadka zabawa, w której by się na dnie
Łez co nie kryło i nieco goryczy.
A gdy kochania zabłysną wain lata.
Któż się lu stawi z miłosna ochota, 11495] Podejmie hańbę, co groźna srornota
Rodziców miażdży i dzieci przygniata?
Któż bo w straszniejszej ohydzie tu brodził?
Ojca morderca, on w łożu swej matki,
7 której ma życie i sam się narodził, [1^00J Waszym ojcem, o nieszczęsne dziatki!
To wam w twarz rzuca. Więc któż wam swe serce
Odda? Któż pojmie? Któż w domu ugości?
Nikt! O nieszczęsne! w ciężkiej poniewierce
Żyć wam tu przyjdzie bez czci i miłości. [150o| Synu Menojka! żeś ojcem ty jednym
Dla tych sierotek, nie żałuj zachodu,
Gdy nas im zbrakło, nie pozwół tym biednym
Tułać się samym wśród nędzy i głodu.
Nie zrównaj nigdy niedoli ich z moja, |lo!0| Niech twe litości je przed tym osłonią.
Boś dla tych ofiar jedyny ostoja;
Przyrzeknij, poręcz to, książę, mi dłonie.
Gdyby nie wiek wasz, o dzieci, ni głosu,
Ni rad bym szczędził; dziś prośbę skończycie, [151:iJ Bym żył, gdzie dadzą, a wam z ręki losu
Lepsze niż ojcu przypadło tu życie.
Kr e 011
Łez już dosyć, dość już żalu, wstępuj więc do wnętrza już.
Edyp
Słucham, choć mi to bolesnym.
Kreon
Co nastąpi, wskaże bóg.
Edyp
Lecz ja w bogów nienawiści.
Kreon
Toż osiągniesz, czego chcesz.
Edyp
A więc zgoda?
Kr e 011
Co nie w myśli, tego w łałsz nie stroję słów.
Edyp
A więc stad mnie już uprowadź.
Kreon
Idź, lecz wprzódy dzieci puść.
Edyp
Nie odrywaj ich ode mnie.
Kreon
Nie chciej woli przeprzec znów, 125] Bo coś przedtem ty osiągnął, zniszczył dalszy życia bieg.
Chór
O ojczystych Teb mieszkańcy, patrzcie teraz na Edypa, Chór - O prze-
Który słynne zgłębił tajnie i był z ludzi najprzedniejszym, znaczeniu czło-
Z wyżyn swoich na nikogo ze zawiścią nie spoglądał, wieka do nie-
W jakiej nędzy go odmętach srogie losy pogrążyły. szczęścia
.i:i()j \ więc bacząc na ostatni bytu ludzi kres i dolę,
Śmiertelnika tu żadnego zwać szczęśliwym nie należy, Aż bez cierpień i bez klęski krańców życia nie przebieży.
Kreon
Edyp
Wiesz ty, jakę mam nadzieję?
Kreon
Wszystko ma swój kres i czas.
Mów, bym poznał twoje myśl!
Edyp
1520] Że mnie wyślesz stad daleko.
66 Król Edyp
Opracowanie 67
OPRACOWANIE
BIOGRAFIA SOFOKLESA
/ O życiu uznawanego za najwybitniejszego greckiego tragika, So-
f ^HJHk foklesa, wiemy niewiele. Nie znamy na przykład dokładnej daty je
go przyjścia na świat — wiadomo, iż urodził się około 496 roku przed
nasze erę w położonej nieopodal Aten wsi Kolonos. Jego ojcem naj
prawdopodobniej był bogaty właściciel wytwórni brom, co lokowało
rodzinę w kręgach zamożnego mieszczaństwa (jednak inne źródła
przypisują Soibklesowi pochodzenie arystokratyczne, jeszcze inne
zaś nazywaję jego ojca... nożownikiem).
Sofokles od dzieciństwa był starannie kształcony — w V wieku p.n.e. Ateńczycy
dbali, by ich dzieci wzrastały zgodnie z ideałem kalokagathii, polegajęeej na harmo
nijnym łączeniu zalet duchowych z cielesnymi (gr. kalos — piękny, agathos — dobry;
kalos kai agathos — piękny i dobry). Kalokagatia - grecki termin został spolszczony
w ten właśnie sposób — wyznaczała swoisty wzorzec osobowy, model dobrego obywa
tela, charakteryzującego się zaletami tak natury moralnej, jak i fizycznej. Przyszły au
tor Króla Edypa uczył się więc muzyki, tańca, gimnastyki, poznawał twórczość wiel
kich poetów. Na efekty tak starannego wykształcenia nie trzeba było długo czekać,
wiadomo na przykład, że w wieku piętnastu lat młodziutki Sofokles przewodził chóro
wi śpiewającemu dziękczynny pean po zwycięstwie Greków pod Salaminę (480
p.n.e.). Miał wtedy grać na lirze.
W młodości Sofokles udzielał się również jako aktor. Zachowały się informacje, że kiedy występował w roli mitycznego kitarzysty Tamirysa, zachwycił oglądający spektakl publiczność swe grę na kitarze (rodzaju liry). W innym przedstawieniu powierzono mu rolę kobieca — królowej Nauzykai. Podobno i w tym przypadku spisał się znakomicie, oczarowujac wszystkich w tanecznej scenie gry w piłkę z chórem dziewczęcym. (Informacje o rolach teatralnych Sofoklesa przytoczone zostały za wstępem do Antygony, Biblioteka Narodowa, Wrocław 1984, wyd. 11, w opracowaniu Stefana Srebrnego).
Pierwsze sukcesy jako autor tragedii odniósł bardzo wcześnie. Już w wieku 28 lat, a więc w roku 468 p.n.e., zwyciężył Sofokles w zawodach dramatycznych, pokonując samego Ajschylosa, sędziwego wówczas mistrza gatunku. W kolejnych zawodach Sofokles z reguły albo wygrywał, albo zajmował drugie miejsce. Już jemu współcześni uważali go za genialnego twórcę. Jaki był dorobek artystyczny Sofoklesa? Wiadomo, że łącznie, przez całe swoje życie napisał około 120 sztuk (z czego ok. 90 to tragedie, pozostałe, czyli ok. 30 — dramaty satyrowe), z których do dzisiaj zachowało się zaledwie siedem (Ajas, Antygona, Król Edyp, Trachinki, Elektro, Filoktet, Edyp
w Kolonie). Przetrwało też kilkaset wersów z dramatu satyrowego Tropiciele oraz ponad tysięe drobnych fragmentów pochodzących z pozostałych utworów.
Sofokles położył dla rozwoju dramatu starożytnego jako gatunku liczne zasługi. Do najważniejszych innowacji autora Króla Edypa należało między innymi:
— wprowadzenie na scenę trzeciego aktora,
— dodanie dekoracji scenicznych,
— zminimalizowanie bezpośredniego wpływu bogów na losy bohaterów,
— zwiększenie liczby członków chóru z 12 do 15,
— zwiększenie kompetencji przewodnika chóru.
Sofokles zerwał też z obowiązkowym wystawianiem tetralogii jako tematycznej całości, zdecydował się wystawiać swe utwory jako cztery samodzielne sztuki. Warto o tym pamiętać, bowiem - wbrew pozorom — Król Edyp, Edyp w Kolonie oraz Antygona nie stanowię jednolitej całości zwanej trylogię tragiczna, przygotowanej do przedstawienia razem z dopełniającym je dramatem satyrowym. Powstały w różnym czasie, w różnych okresach życia wielkiego tragediopisarza.
Życie Sofoklesa pełne było wydarzeń ważnych, choć niekoniecznie związanych wyłącznie z teatrem. Wiadomo, że autor Antygony związany był ze środowiskiem Pe-ryklesa, historycznego przywódcy demokracji ateńskiej. Brał udział w życiu politycznym kraju, pełniąc funkcję stratega oraz członka kolegium zajmującego się zarządzaniem kasę ateńskiego zwięzku morskiego. Wiadomo też, że był założycielem stowarzyszenia intelektualistów działajęcych w kręgu kultu Muz, a także kapłanem, zwolennikiem wprowadzenia do Aten kultu Asklepiosa (boga-lekarza). (Wiadomości o udziale Sofoklesa w życiu publicznym Aten przytoczone zostały za wstępem do An-lygony — jw.).
Sofokles dożył sędziwej starości. Zmarł w wieku lat dziewięćdziesięciu, a więc w roku 406 p.n.e.
KALENDARIUM ŻYCIA I TWÓRCZOŚCI
Biografia Sofoklesa
ok. 496 p.n.e. — Sofokles urodził się w położonej nieopodal Aten wsi Kolonos.
480 p.n.e. — Sofokles, grajęc na lirze, przewodził chórowi śpiewającemu dzięk-c/ytiny pean po zwycięstwie Greków pod Salaminę.
468 p.n.e. — pierwsze zwycięstwo w zawodach dramatycznych (Sofokles pokonał Ajschylosa).
406 p.n.e. — śmierć Sofoklesa.
Opraeowanie 69
68 KrólKdyp
R"™'
Twórczość Sofoklesa
Sofokles napisał ok. 120 sztuk (ok. 90 tragedii, ok. 30 dramatów satyrowych). Do dzisiaj zachowało się siedem. Są to, w kolejności chronologicznej (w nawiasach podano rok wystawienia na scenie):
Ajas (wyst. ok. 450 p.n.e. — najstarsza z zachowanych tragedii Sofoklesa)
Antygona (wyst. ok. 440 p.n.e.)
Król Edyp (wyst. ok. 430- 425 p.n.e.)
Trachinki (wyst. ok. 425? p.n.e.)
Elektra (wyst. ok. 415 p.n.e.)
Filoktel (wyst. ok. 409 p.n.e.)
Edyp w Kolonie (wyst. 401 p.n.e., pośmiertnie)
Przetrwało też kilkaset wersów z dramatu satyrowego Tropiciele oraz ponad tysiąc drobnych fragmentów pozostałych utworów.
GENEZA DRAMATU ANTYCZNEGO
Dramat antyczny narodził się w starożytnej Grecji około VIII w. p.n.e., w czasie misteriów dionizyjskich, kiedy to śpiewano tzw. dytyramby — pieśni pochwalne ku czci boga Dionizosa (bardzo ważnego w tym czasie bóstwa wegetacji roślin i wszelkiego kwitnienia, także boga wina i plonów). Misteria dionizyjskie polegały na organizowaniu uroczystych procesji, w których brali udział zwykli ludzie. Orszaki misteryjne wyruszały w górskie ustronia i tam śpiewano dytyramby, tańczono, pito wino i doprowadzano się do stanu religijno-mistycznej ekstazy. Grecy wierzyli, że w czasie ekstazy, będącej stanem krańcowego uniesienia, ich dusza wyrywała się z więzów ciała i łączyła się z wszechobecna, otaczające człowieka natura, której bogiem był właśnie Dionizos. Narodziny dramatu antycznego, a mówiąc bardziej precyzyjnie, tragedii antycznej, wiąże w swej Poetyce Arystoteles właśnie z dytyrambem oraz improwizacjami tych uczestników uroczystości, którzy ten dytyramb intonowali. W czasie misteriów dionizyjskich wykonywano również tzw. pieśni falliczne, związane z rytuałem płodności (oraz męskim symbolem płodności). Pieśni te zawierały sporo nieprzyzwoitych słów, ich tematyka była raczej jednoznaczna. Z czasem z pieśni fal-licznych wykształciła się komedia, drugi — obok tragedii — gatunek dramatu. Różniły się tematyka oraz zakończeniem: tragedia (a więc utwory kończące się katastrofę) uznana została za gatunek wysoki i takim stylem była pisana, komedia zaś - za niski (utwory kończyły się szczęśliwie dla bohaterów, którzy w swe wypowiedzi mogli wplatać wyrażenia typowe dla stylu potocznego).
Rozwój dramatu antycznego przypadł w starożytnej Grecji na okres pomiędzy VIII a VI w. p.n.e., gdy pieśni kultowe ku czci Dionizosa ulegały przeobrażeniu, a spośród grona śpiewaków wyodrębnił się przewodnik (przodownik) chóru, zwany też koryfe-
uszem, intonującym pieśń (dytyramb). Jeszcze później pojawił się aktor, prowadzący dialog z chórem. Być może pierwszym aktorem, wprowadzonym na scenę przez Tespi-sa, był właśnie przewodnik chóru, którego kompetencje zostały rozszerzone. Tymczasem dramat antyczny nadał ewoluował: zaczęli pojawiać się kolejni aktorzy (wyłącznie mężczyźni, grający też role kobiece), rozszerzono tematykę pieśni o inne mity, wprowadzono maski. Przyjmuje się, że drugiego aktora wprowadził Ajschylos, trzeciego zaś — Sofokles. Był to już V wiek p.n.e. — czasy największego rozkwitu tragedii antycznej. Aktorzy nosili na twarzach maski, na nogach natomiast mieli tak zwane koturny, czyli sandały charakteryzujące się bardzo gruba podeszwa. Zarówno maski jak i koturny podyktowane były koniecznością: masowo przybywający na widowiska teatralne Grecy stanowili wcale pokaźny tłum, ci z dalszych rzędów nie mieliby szans zobaczenia ani mimiki aktorów, ani nawet ich samych, gdyby nie wspomniane powyżej akcesoria.
W takim teatrze w ciągu jednego dnia prezentowano cztery utwory jednego autora, tak zwana tetralogie. Składały się na nią trzy tragedie (a więc była to klasyczna trylogia) oraz jeden, lżejszy w wymowie, dramat satyrowy.
Dramaty antyczne były widowiskami o charakterze mimetycznym. Mimesis (z gr. naśladowanie, obrazowanie) to inaczej odzwierciedlanie rzeczywistości przez sztukę, obowiązująca w antyku kategoria estetyczna. Wspominany już Arystoteles określał sztukę mianem naśladowczej, tragedii zaś przyznawał w tej zdolności naśladowania świata otaczającego artystę miejsce szczególne. W starożytności mimesis określała naśladowczy charakter każdej z dziedzin sztuki, także malarstwa i rzeźby. W późniejszych epokach terminem określającym odzwierciedlanie rzeczywistości stało się -obok greckiego mimesis — także łacińskie imitatio.
Wraz z rozwojem dramatu jako gatunku literackiego coraz większa rolę w życiu Greków zaczął odgrywać teatr, traktowany bynajmniej nie jako rozrywka, ale miejsce o charakterze wręcz mistycznym. Dla Greka pójście do teatru było obowiązkiem, jeśli nie religijnym, to obywatelskim. Budowle teatralne lokowano na wzgórzach, czę-slo znajdujących się w pobliżu największych miast greckich. Miejscami dla publiczności początkowo były zwykłe stopnie wykute lub wykopane w zboczach góry, potem pojawiły się ławy. Jeśli przyjrzeć się teatrowi greckiemu właśnie z takiego miejsca dla widza, to w oczy rzucała się półkolista orchestra — było to specjalne miejsce dla chóru, który nie tylko wykonywał przeznaczone mu pieśni, ale także tańczył, podkreślając rangę tekstu oraz prezentowanych wydarzeń. To, co dzisiaj nazywamy scena, a więc przestrzenia przeznaczona dla aktorów, w starożytności nazywano proshe-imtn. Był to placyk, oddzielony od miejsc dla widzów orchestra, za którym znajdował się budynek zwany skene. Z niego wychodzili aktorzy, tam znajdował się też maga-/.yn machin wykorzystywanych do uatrakcyjnienia widowiska. Wspaniałym przykładem teatru może być zbudowany w Atenach w V wieku p.n.e., teatr Dionizosa. Budowniczowie wykorzystali naturalne ukształtowanie terenu, wykuwając ławy dla publiczności w skałach na zboczu Akropolu.
70 Król Edyp
Opracowanie T l
CECHY DRAMATU ANTYCZNEGO
TRAGEDIA ANTYCZNA - KLUCZOWE POJĘCIA
Twórcy dramatów byli w starożytnej Grecji zobowiązani do respektowania pewnych zasad dotyczących kompozycji utworu i jego akcji. Choć nie były one nigdzie spisane (pierwsza wykładnie o charakterze normatywnym dał w zasadzie dopiero Arystoteles), to czytając powstałe w antyku dramaty można odnieść wrażenie, że powstały one w zgodzie z kilkoma regułami, dlatego też możemy dzisiaj wyróżnić kilka najważniejszych cech klasycznego dramatu antycznego: L. Zasada trzech jedności:
a) czasu (cała akcja utworu zamykała się w 24 godzinach, przeważnie od wschodu do zachodu słońca);
b) miejsca (wszystkie wydarzenia rozgrywają się w tym sarnym miejscu, na przykład przed pałacem królewskim w Tebach, a o zdarzeniach, które rozegrały się gdzie indziej informują, specjalni posłańcy);
c) akcji (jeden główny watek, brak wątków pobocznych, brak epizodów, które nie rozwijają akcji).
2. Istnienie chóru, który miał ściśle ograniczone kompetencje: mógł wprowadzać kolejnych aktorów na scenę, a także komentować i oceniać przebieg wydarzeń (warto pamiętać, że Sofokles zwiększył liczebność chóru z 12 do 15 osób).
3. Zasada tzw. decorurn (stosowności), zobowiązująca twórców dramatu antycznego do pisania tragedii wyłącznie stylem wysokim (język wzniosły, pozbawiony wulgaryzmów i mowy potocznej), komedii zaś — średnim lub wręcz niskim;
4. Wynikające z zasady decorum niepokazywanie na scenie ludzkiej śmierci, scen dramatycznych pojedynków, okaleczeń itp. (o tego typu zdarzeniach bohaterów, a zarazem widownię, informowali posłańcy).
5. Zasada jedności estetyki, wykluczająca przeplatanie scen tragicznych komicznymi (tak wiec w tragedii wszystkie sceny miały charakter poważny, w komedii zaś — śmieszny).
6. Charakterystyczna konstrukcja bohaterów, którymi mogły być wybitne jednostki pochodzące z wyższych sfer.
7. Tytułowanie utworu imieniem głównego bohatera (Antygona, Król Edyp, Prornete-usz skowany).
8. Brak scen zbiorowych; na scenie mogą przebywać jednocześnie i prowadzić dialog maksymalnie trzy osoby (warto pamiętać, że trzeciego aktora wprowadził na scenę właśnie Sofokles).
9. Charakterystyczna konstrukcja utworu, czyli podział na sceny dialogowe (epeiso-dia) i pieśni chóru (slasima).
Genezy terminu „tragedia" należy upatrywać w greckich słowach Iragos (kozioł) oraz ode (pieśń), tak więc pojęcie to można tłumaczyć jako „pieśń kozła". Współczesne definicje określają tragedię jako jeden z gatunków dramatu, a za jej najważniejsze cechę uznaje się nieunikniony i nieprzezwyciężalny konflikt między dążeniami wybitnej jednostki a siła wyższa (mogą to być bogowie, przeznaczenie, prawa historii lub prawa moralne). Bohater postawiony zostaje w sytuacji wyboru, musi się zdecydować na jedna z dwóch równorzędnych wartości — to właśnie jest tak zwany konflikt tragiczny. Działania bohatera są z góry skazane na niepowodzenie, a każda decyzja, która podejmuje, prowadzi go do finalnej klęski. Bohatera tragedii nazywamy więc bohaterem tragicznym.
Na bohaterze antycznej tragedii ciąży wina tragiczna, związana ze zbłądzeniem tragicznym. Są to dwa ważne pojęcia, dlatego przy omówieniu ich warto zatrzymać się nieco dłużej. Zbłądzeniem tragicznym określamy zbrodnię, jaka popełnił bohater, który w chwili fatalnego uczynku nie zdawał sobie sprawy z więzów łączących go z ofiarę. Doskonała ilustrację tragicznego zbłądzenia jest zabicie przez Edypa króla Teb, Lajosa. Kiedy w górskim wąwozie doszło do sprzeczki, a później do walki, Edyp pokonał swoich przeciwników. Nie wiedział, że pozbawił życia własnego ojca, nie zdawał więc sobie sprawy, jak bliskie więzy krwi łączyły go z ofiarę. Jednak za swe zbrodnię musiał srogo zapłacić — ciążyła na nim wina tragiczna — wina niezawiniona, jednakże sprowadzajęca bezwzględne karę i pokutę.
Sytuację bohatera dodatkowo pogarsza hybris — jego własna pycha, zgubna duma, powodujęca sprzeniewierzenie się woli bogów, a w efekcie — finalne katastrofę. Na działanie postaci ogromny wpływ ma perypetia — zmiana biegu wydarzeń w kierunku odwrotnym niż intencje bohaterów. Gdy w Królu Edypie przed monarchę staje Posłaniec z Koryntu, władca Teb jest zdeterminowany poznać prawdę. Posłaniec przynosi wieści —jak mu się wydaje - pomyślne dla Edypa (wyjaśnia, że Meropa nie jest jego matkę). Jednak informacje, jakie przekazuje królowi, powoduję, że prawda okazuje się być mordercza dla władcy miasta. Edyp dężył do odsłonięcia tajemnicy, ale lo, czego się dowiedział, zniszczyło całe jego życie. Ostateczne tragedię poprzedza w starożytnej tragedii rozpoznanie — moment, w którym przed bohaterem odsłonię-Ic zostaję wszelkie tajemnice. To, według Arystotelesa, zwrot od nieświadomości ku poznaniu. Na przykład w omawianej tragedii Sofoklesa rozpoznanie to chwila, kiedy Kdyp po rozmowie ze Sługę uświadamia sobie, że przed laty zamordował własnego ojca, a na dodatek żyje z własne matkę, z które ma czworo dzieci.
Najistotniejsze funkcję i celem tragedii antycznej było wywołanie u widza wstrzę-su uczuciowego, czyli katharsis (wewnętrznego oczyszczenia), spowodowanego przez uc/ucia litości i trwogi, towarzyszęce mu w czasie obcowania ze sztukę. Sporo na ten lemat pisał w Poetyce Arystoteles, który określił nawet, jakimi cechami charakteru powinien oznaczać się bohater tragedii, by jego perypetie wywoływały u widzów na-raslanie uczuć litości i trwogi. Tak więc, by wywołać litość, bohater powinien nie
72 Król Edyp ••'•,
być ani ideałem, ani pospolitym łotrem (gdyby był ideałem, jego niezawinione cierpienie wzbudzałoby raczej złość; natomiast gdyby był łotrem, to dziejąca mu się krzywda wywoływałaby radość wśród publiczności). Według Arystotelesa bohater tragedii musi być przeciętny — ani zbyt dobry, ani zbyt negatywny. Podobnie rzecz wygląda w przypadku uczucia trwogi. Arystoteles uważał, że warunkiem wzbudzenia tego uczucia jest ukazanie sytuacji prawdziwej, to znaczy takiej, która może zdarzyć się każdemu człowiekowi. Jeśli widz uświadom! sobie, że też mógłby podzielić los bohatera, na pewno pojawi się w jego sercu trwoga.
Narastanie litości i trwogi —jak widać ściśle zaprogramowane i określone — miało w scenie kulminacyjnej wywołać u widza A»(Aarł». Pełne i jednoznaczne zrozumienie istoty tego terminu nie jest dziś do końca dla nas jasne, możemy ze znaczna doza prawdopodobieństwa przyjąć, iż starożytni Grecy rozumieli pod pojęciem „Aaf/łar.stł" wstrząs, po którym nastąpi oczyszczenie umysłu ze złych myśli, a duszy — ze złych
HISTORIA RODU LABDAKIDÓW (DZIEJE EDYPA)
Interesujący nas watek zaczyna się w momencie, gdy na tronie w Tebach zasiadł król Lajos, mający u boku żonę imieniem Jokasla.
Bezdzietność bardzo doskwierała Lajosowi. W końcu udał się do wyroczni clelfic-kiej i tam otrzymał straszna wróżbę: dowiedział się bowiem, że kiedy na świat przyjdzie jego pierworodny, będzie to chłopiec, k lory — gdy tylko dorośnie — zabije go, a później ożeni się ze swoje matka. Przepowiednia przeraziła Lajosa do tego stopnia, że postanowił nigdy nie mieć potomstwa. Nie przewidział jednak reakcji swojej żony, której nie zdradził strasznego sekretu. A Jokasta cierpliwie czekała. Pewnego wieczoru Lajos wypił zbyt wiele wina. Żona dolewała mu cięgle do kielicha, tak że pod koniec uczty władca był już dobrze pijany. Wtedy Jokasta zaciągnęła go do małżeńskiego łoża. I tak stało się to, czego Lajos obawiał się najbardziej - na świat miało przyjść jego dziecko, jego przyszły zabójca i późniejszy kazirodca.
: Przyjście na świat Edypa
Pewnej nocy Jokasta, która lada moment miała już zacząć rodzić, udała się do męża, który zapowiedział jej zdradzenie straszliwej tajemnicy. Przyszli rodzice siedli w komnacie i Lajos odsłonił przed Jokastę tragiczne wróżbę. Kobieta zapłakała, ale zrozumiała, że nie maja wyjścia — musza pozbyć się dziecka. Niecierpliwie czekali do dnia porodu. Gdy maleństwo wreszcie przyszło na świat, wymknęli się noce z królewskiego pałacu. Zawiniątko z noworodkiem porzucili w górach, przekłuwając wcześniej dziecku stopy żelaznymi kolcami, aby krew zwabiła dzikie zwierzęta.
Niemowlę jednak nie umarło. Uratował je pasterz, przechodzący następnego ranka w miejscu porzucenia chłopca. Usłyszał jakieś dziwne kwilenie, dobiegające
Opracowanie * j
z krzaków. Zaciekawiony rozchylił je i zamarł z przerażenia. Zobaczył zakrwawione zawiniątko, a w nim płaczące niemowlę. Pasterz był poddanym króla Koryntu, Poly-bosa. Bez wahania zaniósł noworodka swojemu panu. Polyboa nie mógł mieć dzieci
— cierpiał z tego powodu on, cierpiała też jego żona, Meropa. Władcy Koryntu nie zastanawiali się długo, podjęli decyzję by uznać noworodka za własnego syna. Nazwali go Edypem, w języku greckim imię Ojdypus można tłumaczyć jako człowiek o spuchniętych, albo zniekształconych, stopach. s?*-"-"^
* Dzieciństwo Edypa
Pierwsze lata na dworze Polybosa i Meropy upłynęły Edypowi jak w bajce. Przybrani rodzice kochali go jak własne dziecko, spełniali wszystkie życzenia chłopca, ubiegał! wszelkie jego zachcianki. Nigdy nie powiedzieli mu, jak trafił na ich dwór. Edyp myślał wiec, że wychowują go prawdziwi rodzice.
Problemy zaczęły się, gdy Edyp zaczął dorastać. Nie wiedzieć czemu, rówieśnicy i towarzysze zabaw mówili o nim „podrzutek", „bękart". Śmiali się za jego plecami, rzucali mu wymowne spojrzenia. Nikt jednak nie chciał powiedzieć Edypowi, jaka jest przyczyna tych dziwnych niedomówień i insynuacji. Nawet rodzice odmówili mu rozmowy na ten temat. Meropa rozpłakała się i wybiegła z komnaty, gdy tylko nawiązał do kwestii swego pochodzenia.
Tymczasem Edyp skończył osiemnaście lat, wyrastając na postawnego, przystojnego młodzieńca. Postanowił, że sam rozwiąże zagadkę własnej przeszłości. W tym celu udał się do wyroczni w Delfach. To, co usłyszał, przeraziło go śmiertelnie. Wyrocznia powiedziała mu, że najpierw zabije swego ojca, a później ożeni się z własna matka. Edyp wybiegł ze świątyni w panice, nie wiedząc, gdzie skierować ma swe kroki. Do Koryntu bał się wracać — cały czas myślał, że Polybos i Meropa są jego prawdziwymi rodzicami i że to właśnie im grozi śmiertelne niebezpieczeństwo z jego strony!
Śmierć Lajosa
W końcu postanowił wyjechać do Teb. Dużo słyszał o tym mieście, pomyślał więc, że założy tam swój nowy dom. Nie wahając się dłużej, ruszył w drogę. Do Koryntu już nie wrócił, nie pożegnał się nawet ze swoimi rodzicami. Nigdy więcej miał ich nie zobaczyć, ale tego wówczas nie wiedział.
Piesza podróż do Teb upływała spokojnie, aż do przejścia przez niezwykle wąski parów w górach otaczających miasto będące celem podróży Edypa. Z drugiej strony wąwóz usiłował przedostać się jakiś wóz, na którym siedział bogato odziany do-. Towarzyszyło mu kilku dworzan. Dostojnik, głosem pełnym dumy, zawołał do wędrowca:
— Zejdź mi z drogi, przybłędo!
74 Król Edyp a
Na te słowa Edyp aż zatrząsł się z gniewu. Przypomniały mu się wyzwiska, jakimi obrzucali go w Koryncie rówieśnicy. Nigdy więcej nie pozwoli, aby ktokolwiek nazywał go w ten sposób.
— To ty mi się usuń, grubasie! - zawołał do dostojnika.
To wystarczyło, aby w wąwozie rozgorzała walka. Towarzyszący dostojnemu panu dworzanie rzucili się na Edypa z wyciągniętymi mieczami. Ten nie pozostał im dłużny. Potyczka była krótka, lecz niezwykle gwałtowna i krwawa. Zginęli w niej wszyscy służący dostojnika. Na końcu on sam poległ z ręki Edypa. Młodzieniec otarł skrwawiony miecz trawa i ruszył dalej przed siebie. Nawet nie przypuszczał - bo jakim cudem mógł - że przed chwila wypełniła się pierwsza część tragicznej przepowiedni: zabitym w wąwozie dostojnikiem był sam Lajos, król Teb i ojciec Edypa. iftpji
r Kreon obejmuje władze po raz pierwszy (Sfinks)
Po śmierci Lajosa na tronie tebańskim zasiadł Kreon, brat Jokasty, czyli szwagier zabitego. Jeszcze nie zdążył rozpakować swych ubrań w królewskim pałacu, jak pojawił się pierwszy, bardzo poważny kryzys w państwie. Oto w znajdujących się w pobliżu miasta górach pojawił się tajemniczy potwór, nazywany przez ludzi Sfinksem. Stanowił przedziwna mieszankę człowieka i zwierząt: głowę i piersi miał kobiece, ciało lwa, ogon węża, na grzbiecie natomiast wyrastały mu skrzydła. Był ponoć córka (a więc samica!) samego Tyfona. Sfinks porywał ludzi, wędrujących przez góry z miasta lub w jego kierunku. Ich los był straszny — potwór okaleczał ich, a następnie rzucał w bezdenne górskie przepaście. W ten sposób ginęli kupcy, rzemieślnicy, zwykli wędrowcy.
Sfinks zapowiedział, że będzie pastwił się nad Tebańczykami dopóty, dopóki ktoś nie rozwiąże jego zagadki: „Jakie to zwierzę, które o świcie chodzi na czterech nogach, w południe na dwóch, a wieczorem na trzech?".
Kreon wezwał do siebie na naradę najtęższych mędrców w państwie. Ale na próżno głowili się, wysilali swoje umysły. Nikt nie potrafił rozwiązać zagadki Sfinksa, który rozzuchwalał się coraz bardziej. Po pewnym czasie kupcy, w obawie o swoje życie, przestali przyjeżdżać do Teb i w mieście pojawiły się problemy z zaopatrzeniem. W tej sytuacji Kreon ogłosił, że jeżeli znajdzie się ktoś, kto odgadnie tajemnicę Sfinksa, otrzyma w nagrodę za uwolnienie miasta z rak potwora niezwykle cenna nagrodę. Była nią korona, której Kreon gotów był się zrzec dla dobra ojczyzny. Ewentualny przyszły władca musiał spełnić jeszcze jeden warunek — pojąć za żonę Jokastę, wdowę po zabitym Lajosie.
Opracowanie T 5
polany. Rozpalił ognisko, posiedział chwilę i popatrzył w gwiazdy. Myślał o swoim życiu, o strasznej przepowiedni, przed która -jak sadził - udało mu się uciec. Sen ogarnął go niespodziewanie. Chłopcu śnił się Korynt, dobry Polybos i kochająca Meropa. W pewnym momencie tajemniczy głos przypominający wyrocznię delficka oznajmił mu we śnie rozwiązanie zagadki Sfinksa. Edyp nie obudził się nawet, sapnął tylko z zadowoleniem i przewrócił na drugi bok.
Obudził się z przeczuciem, że nie jest sam. Otworzył oczy i rozejrzał się bacznie dookoła. Na środku polany przycupnął Sfinks. Był rzeczywiście odrażający. I wielki. Edyp, kiedy wstał, czubkiem głowy sięgał potworowi zaledwie do pasa. Sfinks spojrzał groźnym wzrokiem na śmiałka, który ośmielił się spędzić noc w j e g o górach.
- Czy wiesz, co cię czeka, przybyszu? - zapytał spiżowym głosem.
- Przybyłem tu, aby rozwiązać twoja zagadkę - odparł Edyp, drżąc lekko ze strachu i obrzydzenia. Przypomniał sobie miniona noc i proroczy sen, ale jaka mógł mieć pewność, że wróżba była prawdziwa?
- Jakie to zwierzę, które o świcie chodzi na czterech nogach, w południe na dwóch, a wieczorem na trzech? - zadał swoja zagadkę Sfinks.
- Człowiek! - wykrzyknął Edyp. - Człowiek, gdy się rodzi, a więc o świcie swego żywota, chodzi na czterech kończynach, podpierając się tak nogami, jak i rękoma. Kiedy dojrzewa, a więc jego żywot wchodzi w okres południa, wstaje z klęczek i porusza się na dwóch nogach. Wreszcie na starość, która nazywana jest zmierzchem ludzkiej egzystencji, często podpiera się laska, co sprawia wrażenie, jakby mu trzecia noga wyrosła!
- Zgadłeś, śmiałku - zawołał Sfinks. - Ale nie zaznasz radości, głupcze, oj nie!
Potwór odwrócił się na swych zwierzęcych łapach i z ogłuszającym rykiem ruszył przez las w stronę niedalekiej przepaści. Nie zawahał się nawet przez chwilę. Po prostu runął w otchłań. W ten sposób Edyp uwolnił Teby.
Kiedy wrócił do miasta, wszyscy wiedzieli już, co się stało. Śmiertelne wycie Sfinksa słychać było w całych Tebach. Strażnicy zaprowadzili Edypa do pałacu Kreona. Mądry król spojrzał uważnie w twarz młodzieńca. Czy domyślił się czegoś? Nie wiadomo, a przecież obecni przy tym zdarzeniu świadkowie przysięgali, że jakiś cień przemknął po twarzy monarchy.
Teraz wydarzenia potoczyły się błyskawicznie. Edyp poślubił Jokastę i objął władzę w Tebach. Kreon odsunął się skromnie w cień wielkiej polityki, zamieszkał na dworze jako doradca, ale nie mieszał się w sprawy nowego króla. Ci, którzy go znali, mówili tylko, że przestał się uśmiechać, że całe godziny spędzał w milczeniu, zapali/,ony w góry okalające jego rodzinne miasto.
1 Edyp rozwiązuje zagadkę Sfinksa i zostaje władca Teb
Gdy Edyp przybył do Teb, miasto pogrążone było w żałobie. Sfinks porwał właśnie i zabił kilku synów miejscowych notabli. Młodzieniec postanowił zmierzyć się z potworem. Nie zabawił w mieście długo, tyle, że zjadł coś, napił się i ruszył z powrotem w góry. Nadchodził wieczór, więc Edyp postanowił rozłożyć swój mały obóz na skraju
Rządy Edypa
Przez pierwsze lata, kiedy Edyp zasiadł na tronie tebańskim, w mieście działo się dobrze. Eudzie byli wdzięczni nowemu władcy za uwolnienie ich spod tyranii Sfinksa, kupcy znowu zaczęli gromadnie odwiedzać Teby. Także w życiu osobistym Edypa na-.lapily ważne zmiany. Jokasta urodziła mu czworo dzieci. Byli to dwaj synowie - Etę-
77
76 Król Edyp --?••
okles i Polinejkes oraz dwie córki — Antygona i Ismena. Potomstwo dorastało szybko, ani się wszyscy obejrzeli, a już bracia zbliżali się do wieku, kiedy należałoby im poszukać żon.
I wtedy bogowie przypomnieli sobie o Edypie. Ten człowiek żył przecież z podwójna zbrodnia na sumieniu. Ojcobójstwo i kazirodztwo, te śmiertelne grzechy stanowiły kamień obrazy dla bóstw olimpijskich. Klątwa bogów była straszna, Teby zaczęły nawiedzać kolejne kieski i katastrofy. Najpierw nastąpiła długotrwała susza, która sprawiła, że uprawne pola leżały odłogiem, a w oczy mieszkańcom zajrzało widmo głodu. Krowy przestały dawać mleko, cielęta przychodziły na świat potwornie zdeformowane. W jednej stajni urodziło się Jagnie z dwiema głowami, w innej — bez oczu i przednich nóg. Ludzie zaczęli zastanawiać się, jaka jest przyczyna tak straszliwych kar spadających na ich głowy. Na domiar złego również kobiety zaczęły rodzić martwe dzieci. Teborn groziła zagłada. Zaiste, musiała dokonać się tu jakaś potworna zbrodnia, skoro gniew bogów jest tak surowy.
Edyp dwoił się i troił, wyznaczył nagrodę za wskazanie winowajcy, który stał się przyczyna cierpień jego poddanych. Wreszcie ktoś doradził mu, żeby zasięgnąć opinii nieomylnego wróżbity imieniem Tyrezjasz.
;p ;.;, •
fe<" Tyrezjasz u Edypa
Tyrezjasz był sędziwym starcem, żyjącym na świecie dłużej niż jakikolwiek inny człowiek. Nawet najstarsi mieszkańcy Teb pamiętali go ze swego dzieciństwa jako przygarbionego, siwego starca poruszającego się po omacku i ostukującego drogę kosturem. Tyrezjasz był bowiem niewidomy. Nikt nie znał przyczyny jego ślepoty, choć krążyły legendy, że stało się tak jeszcze przed dwiema setkami lat, gdy Tyrezjasz był pięknym młodzieńcem. Miał rzekomo podglądać kapiąca się Atenę, ta zorientowała się i odebrała mu wzrok. Nad nieszczęśnikiem ulitował się Zeus — to zaprawdę rzadkość, żeby Gromowładny okazał ludzkie uczucia — i obdarował Tyrezjasza umiejętnością przewidywania przyszłości oraz rozumienia przeszłości. Ślepiec ponoć rozumiał też, o czym szczebiocą ptaki, dzięki czemu mógł dowiedzieć się, co zdarzyło się daleko od miejsca, w którym aktualnie przebywał. Niektórzy mieszkańcy Teb utrzymywali, że kiedyś, w odległej młodości Tyrezjasz był kobiela, ale czary odmieniły jego płeć. Czy była to prawda? Tego nikt nie wiedział, dla wszystkich było jednak jasne, że wróżbita potrafi nieomylnie wytłumaczyć wszelkie tajemnice tego świata.
Doprowadzony przed oblicze Edypa, Tyrezjasz długo milczał. Myślał, zatopiwszy sędziwe oczy w obliczu króla Teb. Chciał dać temu władcy jeszcze kilka chwil spokoju duszy, wiedział bowiem, że za chwilę rozpęta się piekło. Wreszcie poprosił wszystkich zebranych w sali tronowej, by zostawili go sam na sam z monarchę. Dopiero wtedy odkiył przed Edypem straszliwe prawdę.
- Królu — powiedział — przyczyna nieszczęść, jakie spadły na twój lud, jesteś ty sam. Ty, a raczej twoje grzechy, o których nie wiesz. Przed laty zabiłeś własnego ojca, to był dostojnik, którego pozbawiłeś życia w trakcie zbrojnej utarczki w górskim wąwozie. To jednak nie wszystko. Najstraszniejsze jest to, iż żyjesz z własna matka. Tak,
0|
iracowame
tak, Jokasta zrodziła cię, a następnie porzuciła w górach. Teraz pozostajesz z nią w kazirodczym związku, napełniając hańba swój pałac i cała ziemię tebańska.
— Bogowie... — zdążył wyszeptać Edyp i padł na twarz bez czucia.
Kiedy oprzytomniał, w pałacu nie było już Tyrezjasza. Odszedł, ostukując drogę swyrn kosturem. Nie było też Jokasty. Okazało się, że ukryta za kotara, słuchała słów wieszcza. Gdy Edyp stracił przytomność, ona pobiegła do swojej komnaty i tam się powiesiła. Nie potrafiła przeżyć hańby, jaka sprowadziła na swój ród.
Edyp zrozumiał, że czas jego panowania dobiegł końca. Całe życie stanęło mu przed oczyma. Pojął wszystko, ale było już za późno. Teraz słowa wyroczni delfickiej oraz proroczy sen, dzięki któremu odgadł zagadkę Sfinksa, nabrały nowego znaczenia. Och, gdyby tylko móc zawrócić rzekę życia! To jednak było niemożliwe, pozostawał ból i wyrzuty sumienia. Władca chwycił sztylet. W rozpaczy dwukrotnie uderzył się w twarz, wykłuwajac swoje oczy. Krzyczał przy tym:
— Żebyście nigdy nie widziały tego, co zobaczyłyście!
Następnie włożył na swój grzbiet łachmany żebracze i wyszedł przed swój dawny pałac. Wiadomość o przyczynie klęsk lotem błyskawicy obiegła miasto. Zewsząd zbiegali się ludzie, domagając się śmierci Edypa. Kreon, który był na miejscu, nakazał Antygonie i lśnienie, by wyprowadziły ojca za granice miasta. Tak się stało. Edyp udał się na wygnanie. Nikt nie stanął w jego obronie. Nawet synowie. Edyp przeklął ich za to. Dziewczyny zaprowadziły ojca do miejscowości Kolonos, leżącej w pobliżu Aten. Tam postanowił zakończyć swoje życie. Siadł w gaju, gdzie śpiewały słowiki i położył głowę na kolanach. W tej pozycji umarł. Pochowano go w miejscu, które sam sobie wybrał. (Historia rodu Eabdakidów pochodzi z wydanej nakładem wydawnictwa GREG książki autorstwa Wojciecha Rzehaka Mitologia grecka.)
Dzieje wyklętego przez bogów rodu Labdakidów, a szczególnie nieszczęsnego Edypa i jego potomków, były częstym motywem antycznych tragedii. Poświęcił im swoja — wystawiona w 467 r. p.n.e. trylogię tragiczna Ajschylos (Lajos, Edyp, Siedmiu przeciw Tebom), pisał też o nim Sofokles (Antygona, Król Edyp, Edyp w Kolonie). Już na początku naszej ery watek mitologicznego ojcobójcy podjął Seneka (Edyp — I w. n.e.). W XVII wieku pisał o Edypie Corneille, w wieku XVIII zaś - Wrolter.
CZAS I MIEJSCE AKCJI
Zgodnie z klasyczna zasada trójjedności, akcja tragedii antycznej musiała zamknąć się w maksymalnie 24 godzinach (najczęściej prezentowane wydarzenia za-c/ynały się o świcie, kończyły zaś o zmierzchu), przez cały czas rozgrywała się w jednym miejscu, a także ogniskowała wokół jednego wątku. Nie inaczej dzieje się u przypadku Króla Edypa.
Miejsce akcji zostało ulokowane przed pałacem królewskim w Tebach l u prologu Kapłan zwraca się do Edypa tymi słowy: „Choć więc my ciebie nie równa-
To Król Edyp :?i
my bogom, /Ani te dzieci, siedliśmy te tych progach", str. 8). Sofokles, respektując zasadę jedności miejsca, o wyrłar/emach, które rozegrały się gdzie indziej, informuje widzów przez wprowadzenie specjalnych posłańców. W prologu takę role pełni Kreon, który przybywa z Delf i opowiada, czego dowiedział się od wyroczni. Podobnie w epeisodionie trzecim pojawia się Posłaniec z Koryntu, żeby powiedzieć Edypowi o śmierci jego przybranego ojca Polybosa. Wreszcie w exodosie tragiczna Informację o samobójczej śmierci Jokasty przynosi nie kto inny, tylko Sługa domowy.
Czas akcji obejmuje jeden dzień, rozwój wydarzeń nie przerywa żadna wzmianka o zapadnięciu nocy czy znaczących przerwach w biegu zdarzeń. Co prawda, nie ma w tekście dokładnych wskazówek co do pory dnia, ale można przyjąć, iż przedstawiane wydarzenia rozgrywają się od świtu do zmierzchu.
PLAN WYDARZEŃ
1. Kieska zarazy w Tebach.
2. Powód gniewu bogów — zamordowanie Lajosa.
3. Szukanie zbrodniarza.
4. Klątwa Edypa rzucona na zabójcę.
5. Tyrezjasz w pałacu.
6. Jokasta — poznanie prawdy.
7. Zeznanie sługi z pałacu Edypa.
8. Zeznanie sługi z pałacu Lajosa na temat pochodzenia Edypa.
9. Samobójstwo Jokasty. 10. Edyp — oślepienie, prośba o wygnanie.
TREŚĆ
r Prologos (Prolog) [Edyp, Kapłan, Kreon]
Edyp widzi mieszkańców Teb, którzy gromadzą się przed ołtarzami. Są znękani zarazami i chorobami, które pustoszę miasto. Zanoszę do bogów modlitwy o litość i zaprzestanie nękania Teb. Król zaczyna rozmowę z Kapłanem, który prosi Edypa o pomoc i ratunek („stanowczo wznieś gród ten ku szczęściu", str. 8). Edyp deklaruje, że nie spocznie, aż dotrze do przyczyn klęsk, jakie nawiedzają jego podwładnych. Monarcha nadmienia, że posłał już Kreona do wyroczni delfickiej, by tam dowiedział się o powód gniewu bogów. Na te słowa właśnie wkracza Kreon. Obwieszcza, że przyczyna, dla której bogowie odwrócili się od Tebańczyków, jest niepomszczona zbro-
79
dnia. Otóż przed laty zabity został Lajos, ówczesny władca Teb. Jego zabójca nadal stąpa bezkarnie po tebańskiej ziemi, więc bogowie sprowadzili na miasto plagi. Zaraza nie ustanie, chyba że zabójca Eajosa zostanie wygnany z kraju („Febus rozkazał stanowczo, abyśmy l Ziemi zakałę, co w kraju się gnieździ, / Wyżęli i nie znosili jej dłużej", str. łl). W lej sytuacji Edyp składa przyrzeczenie znalezienia i ukarania mordercy: „Z wami ja wspólnie siły złączonemi / Spłacę dług bogu i dlug naszej ziemi" (str. 12). p-, f: ; Parodos [Chór]
W swej pieśni wejścia Chór opisuje katastrofalny stan, w jakim znalazło się dotknięte zaraza miasto („Naród wśród moru upada 11 myśli zabrakło już mieczy / Ku obronie i odsieczy", str. 13), wzywa też bóstwa opiekuńcze, czyli Atenę, Apolla i Artemidę, by wspomogły Teby („przybądźcie i teraz i pomoc mi nieście", str. 14).
:|fr°J-
Epeisodion pierwsze [Edyp, Chór, Tyrezjasz]
Rozpoczyna się zgromadzenie starszyzny miejskiej. Występuje Edyp, który rzuca klątwę na zabójcę Lajosa („/ tak złoczyńcy klnę, aby on w życiu, / Czy ma wspólników, czyli sam w ukryciu, l Nędzy, pogardy doświadczył i sromu", str. 15—16). Wzywa też wieszcza, Tyrezjasza, aby odsłonił przed zebranymi przebieg dawnej zbrodni. Jednak Tyrezjasz, przed którym przeszłość nie ma tajemnic, ociąga się z udzieleniem jasnej odpowiedzi na pytanie, kto jest morderca (mówi: „Biada, o biada tej wiedzy, co szkodę l Niesie wiedzącym", slr. 19). Dochodzi do ostrego starcia między Edypem a wróżbita. Król Teb zarzuca starcowi oszustwo i spiskowanie („wiedz ty, iż w moim mniemaniu / Tyś ową zbrodnię podżegł i zgotował / Aż po sam zamach", str. 20), ten w odpowiedzi zaczyna grozić monarsze („Nie twoim jestem sługa, lecz Apolla", str. 22), rzuca też na niego klątwę, której sens jest dla Edypa nie do końca jasny, lecz wystarczająco niepokojący, by zamilknąć („Którego szukasz, ty jesteś morderca", str. 21). Król Teb nie ustanie w poszukiwaniach mordercy, jednak w jego uszach cięgle będę pobrzmiewać tajemnicze słowa Tyrezjasza.
Stasimon pierwsze [Chór]
Pieśń Chóru pełna jest rozdarcia, wahania i niepewności. Nie wiadomo przecież, o kim —jako o zabójcy Lajosa — mówiła wyrocznia delficka i kogo wskazał Tyrezjasz (,,/V« kogóż wskazał deljickich głos skał? / Kto strasznej zbrodni krwią ręce swoje ..liii?", str. 24). Pieśń kończy się złożeniem hołdu dla króla Edypa oraz zasług, jakie monarcha położył na rzecz Teb.
80 Król Edyp
Opracowanie o l
! Epeisodion drugie [Kreon, Chór, Edyp, Jokasta]
Dochodzi do scysji miedzy Edypem a Kreonem. Rozdrażniony rozmowa z Tyrezja-szem Edyp zarzuca swemu szwagrowi (Kreon jest bratem Jokasty, żony Edypa), że spiskuje z wróżbita, by osłabić jego władze królewska (,.7); coś zamierzył popełnić morderstwo l l z władzy króla mnie gwałtem ograbić...", slr. 26). Przerodzeniu się kłótni w znacznie groźniejsza awanturę usiłują zapobiec Chór oraz królowa Jokasta. Ta, przekonana o prawości swego męża, przybliża mu szczegóły dotyczące śmierci La-josa. Edyp słucha z narastającym przerażeniem, poznaje bowiem okoliczności zdarzenia, które przed laty stało się jego udziałem. Jokasta demonstracyjnie lekceważy głosy proroków („wiedz, iż śmiertelnych l Sztuka wróżenia nie ima się wcale"), a o wygłaszających swe opinie wróżbitach wyraża się nader niepochlebnie („Ja więc na słowa wróżbiarzy ni tyle l Się nie oglądam, a tyle je -ważę...", str. 39).
'"•••'•• Stasinion drugie [Chór]
Ta pieśń chóru jest reakcja na bluźniercze słowa Jokasty. Chór broni świętości przepowiedni i opowiada się po stronie praw boskich, stojących ponad ziemskimi mrzonkami śmiertelników („Niechbymja sławom i sprawom, co święte / Cześć ivierna dal i pokłony, l Strzegą ich prawa w eterze poczęte, l Nadziemskie strzegą zakony", str. 40). I^T'^
Epeisodion trzecie [Jokasta, Posłaniec z Koryntu, (Chór), Edyp]
Do Jokasty powoli zaczyna docierać prawda o straszliwych czynach, jakich w przeszłości dopuścił się Edyp. Królowa modli się do Apollina, prosząc by nad ostatnimi rąbkami tajemnicy spuścił litościwie wiekuista zasłonę. Na scenę wkracza Posłaniec z Koryntu z wiadomością o śmierci Polybosa, władcy Koryntu. To dobra wiadomość dla Edypa, który na razie przestaje obawiać się spełnienia wróżby o wiszącej nad nim perspektywie ojcobójstwa. Nadal jednak boi się poślubienia własnej matki. Posłaniec próbuje uspokoić monarchę, tłumacząc mu, że żona Polybosa, Meropa, nie była jego rodzona matka. Opowiada historię, z której wynika, iż dawno temu Edyp znalazł się —jako podrzutek — na dworze króla i królowej Koryntu. Tym samym Poly-bos i Meropa me są jego rodzicami, ci prawdziwi porzucili go w górach na pewna śmierć. Posłaniec stwierdza to z cała pewnością, bowiem to właśnie on przed laty odebrał Edypa (jako niemowlę) z rak pasterza — sługi króla Lajosa.
Edyp zdaje sobie sprawę, że jest o krok od poznania straszliwej prawdy. Nie waha się jednak i, mimo iż Jokasta robi co może, by go od tego odwieść, nakazuje sprowadzenie owego Lajosowego pasterza. Zmartwiała z trwogi Jokasta wbiega do pałacu.
iS!iśS;?--'°i*%i
Stasinion trzecie [Chór]
Epeisodion czwarte [Edyp, Chór, Posłaniec z Koryntu, Sługa]
Sprowadzony przed oblicze króla stary Sługa wyznaje, jak to przed laty otrzymał z rak Jokasty niemowie, które miał zabić. Ulitował się jednak nad bezbronnym dzie-ciccicm i oddal je Posłańcowi z Koryntu. Wszystko staje się tragicznie jasne i oczywiste: ojcobójca i kazirodca jest Edyp. To on zamordował swego ojca, I^ajosa, to on żyje w grzechu ze swoja malka, Jokasta: („^tarZa, j(tż ydwoeni !o, czegyj/n jjoż(((Z»/, / O a&Mice, f»ec/i6y7Mjziż c^ ;t(e og/(i(A%// / /fycie mam, .s'A'ao! cte przy.sfot, t żyZem, / ^ Atw (ne jUrzył(«Zo — « .wozc/: zoczeni", str. 54). Oszalały % bólu Edyp wbiega — podobnie jak to uczyniła niedawno jego żona i zarazem matka — do pałacu.
Stasimon czwarte [Chór]
Tematem pieśni Cbóru jest marność ludzkiego życia, bezsdność człowieka wobec sil wyższych, przytłaczających śmiertelnych nieszczęściem („O śn »((%/ / Życie ifo.sze, fu cień cieow", str. 34).
Exodus [Posłaniec domowy, (Chór), Edyp, Kreon]
Z wnętrza pałacu wychodzi Posłaniec domowy, który ogłasza samobójcza śmierć królowej Jokasty, która powiesiła się na własnej chuście. Niedługo po nim pojawia się Edyp, oślepiony, gdyż sam sobie wyłupił oczy. Ślepiec zwraca się do Kreona, swego następcy na tebańskim tronie. Prosi, by ten wygnał go z miasta. Wzywa też Kreona, by zaopiekował się on jego córkami, Autygona i Ismena. Chce, by jego dzieciom los zaoszczędził lak straszliwych cierpień, jakie stały się jego udziałem: ,,/i wż ;m (M((ł/m 6 y/H ZutZzi Arre.s ; «We, / Sn»efYe/?z;A"(i ŻM ż«(Zneg» zwać .szcze.(ZH</')7?i me ;t. /Aż 6az c(ef]Meń z 6ez A/e.s&; Araócow.' żjcta me /jrzełteży" (str. 65).
BUDOWA I KOMPOZYCJA UTWORU
Tragedię antyczna cechuje specyficzna budowa: otwiera ja prolog (prologos), k lory miał wprowadzić widzów w problematykę widowiska i zadzierzgnąć tzw. węzeł dramatyczny, czyli wydarzenie, które rozpoczynało właściwa akcję. Dalej następowały przeplatające się epeisodia (sceny zdialogizowane, akcja) oraz stasima (pieśni chóru). Utwór kończył się katastrofa, po której następował epilog (epilogos), będący /w y kle wyjaśniająca wypowiedzią skierowana do publiczności, oraz exodos, czyli pieśń chóru zamykająca akcję.
Pieśń Chóru przepełniona jest optymizmem: jeżeli Edyp nie jest dzieckiem Polybosa i Meropy, to być może pochodzi od bogów?
82 Król Edyp
83
tcowanie
r Budowa i kompozycja Króla Edypa
- Prolog (prologos), wersy od l do 150 - ekspozycja (przedstawienie problemu: nad Tebami wisi klątwa bogów spowodowana niepomszezona od lat zbrodnia na Lajosie).
- Parodos, wersy od 151 do 215 - wejście Chóru opisującego klęski, jakie spadły na Teby.
- Epeisodion pierwsze, wersy od 216 do 462 - Edyp rzuca klątwę na zabójcę Lajosa. Konflikt Edypa z Tyrezjaszem.
- Stasimon pierwsze, wersy od 463 do 512 - Chór wychwala zasługi Edypa położone dla Teb.
- Epeisodion drugie, wersy od 513 do 860 - spór Edypa z Kreonem, Jokasta opowiada się po stronie męża.
- Stasimon drugie, wersy od 861 do 910 - Chór o przewadze prawa boskiego i proroctw nad ludzkim rozumem i sceptycyzmem wobec religii.
- Epeisodion trzecie, wersy od 911 do 1085 - Edyp dowiaduje się, że nie jest dzieckiem Polybosa i Meropy, nie ustaje jednak w próbach dotarcia do ostatecznej prawdy.
- Stasimon trzecie, wersy od 1086 do 1109 - optymizm Chóru - „promyk złudnej nadziei".
^ - Epeisodion czwarte, wersy od 1110 do 1185 - następuje rozpoznanie; Edyp uświadamia sobie, że jest ojcobójca i kazirodcę.
- Stasimon czwarte, wersy od 1186 do 1222 - Chór o bezsilności ludzi wobec sił wyższych.
- Exodos, wersy od 1223 do 1532 - zamknięcie akcji (samobójstwo Jokasty i oślepienie się Edypa).
GATUNEK - TRAGEDIA ANTYCZNA
Król Edyp jest klasycznym przykładem tragedii antycznej. Świadczy o tym chociażby respektowanie przez Sofoklesa najważniejszych zasad dramatu' antycznego. Weźmy na przykład zasadę trzech jedności. Zasada jedności czasu polegała na tym, że akcja dramatu musiała się rozegrać w ciągu jednej doby, najczęściej między wschodem a zachodem słońca. Tak dzieje się w Królu Edypie, gdzie cała tragedia, od rozmowy Edypa z Kapłanem do kończącego utwór monologu oślepionego Edypa, rozgrywa się w czasie krótszym niż jedna doba. Z kolei zasada jedności miejsca oznaczała,^ że akcja utworu rozgrywała się cały czas w tym samym miejscu, o wydarzeniach zaś, które zdarzyły się gdzie indziej, widz był powiadamiany przez specjalnych akto-rów-posłańców. Sofokles, respektując zasadę jedności miejsca, o wydarzeniach, które rozegrały się gdzie indziej niż przed pałacem królewskim w łebach, informuje widzów
przez wprowadzenie specjalnych posłańców. W Prologu taka rolę pełni Krcon, który przybywa z Delf i opowiada, czego dowiedział się od wyroczni. Podobnie w Epeiso-dionie trzecim pojawia się Posłaniec z Koryntu, żeby powiedzieć Edypowi o śmierci jego przybranego ojca Polybosa. Wreszcie w Exodos tragiczna informacje o samobójczej śmierci Jokasty przynosi nie kto inny, tylko Sługa domowy. I wreszcie zasada jedności akcji, zgodnie z która cała akcja była jednowatkowa, to znaczy nie występowały watki poboczne, a każdy epizod zbliżał bohaterów do ostatecznej katastrofy. Cała akcja Króla Edypa zogniskowana jest wokół tragicznych w skutkach dociekań Edypa nad popełniona przed laty zbrodnia.
Sofokles nie tylko nie wyeliminował /e swoich tragedii chóru, ale nawet zwiększył liczebność jego członków, z 12 do 15 osób. W Królu Edypie chór ma ściśle ograniczone kompetencje: wprowadza na scenę kolejnych aktorów, a także komentuje i ocenia przebieg wydarzeń oraz prowadzi dialogi z bohaterami.
Tragedia Sofoklesa w jednoznaczny sposób stoi w zgodności z klasyczna zasada dccorum (stosowności). Utwór napisany jest stylem wysokim, język bohaterów jest patetyczny wzniosły, pozbawiony wulgaryzmów i mowy potocznej. W Królu Edypie nie pokazuje się na scenie ludzkiej śmierci ani scen okaleczeń (informacje o tego typu sytuacjach przynoszą specjalni posłańcy, na przykład Posłaniec domowy).
Autor Króla Edypa respektuje także zasadę jedności estetyki, nie przeplata bowiem scen tragicznych komicznymi. Wszystkie sceny składające się na utwór maja charakter poważny, konsekwentnie prowadza do iinalnej katastrofy.
Również konstrukcja głównych bohaterów jest u Sofoklesa zgodna z regułami dramatu antycznego. Edyp jest wybitna jednostką pochodząca z wyższych, królewskich sfer. Jego zbrodnia wynika ze zbłądzenia tragicznego. Jest to więc typowa wina tragiczna (w chwili popełnienia zbrodni nie zdawał sobie sprawy, że zabija własnego ojca, podobnie potem — nie wiedział, że żeni się z własne matka). Kiedy usiłuje rozwikłać ciążąca mu tajemnicę z przeszłości, nieszczęście potęguje jego własna duma (hybris). To przez nią staje w konflikcie z wróżbita Tyrezjaszem, ze swoim szwagrem Kreonem, to przez nie kara, jaka nań spadnie, będzie jeszcze dotkliwsza. Postępowanie Edypa komplikuje perypetia: wynik działań, jakie podejmie, okaże się przeciwny do intencji, jakimi kierował się na początku. Tym straszliwsze będzie rozpoznanie, które stanie się udziałem bohatera w momencie, gdy dowie się przerażającej prawdy o swoich zbrodniach. Finalna katastrofa to nie tylko samookale-c/enie się Edypa i wygnanie z kraju, to również samobójcza śmierć Jokasty oraz kla-Iwa, jaka stanie się przyczyna nieszczęść, które spadną na głowy jego dzieci.
Król Edyp jest klasyczna tragedia antyczna również z innych powodów: tytuł utworu został zaczerpnięty od imienia głównego bohatera, brak jest scen zbiorowych {na scenie przebywają jednocześnie trzy osoby prowadzące ze sobii dialog). Całość zo--.lala podzielona na sceny dialogowe (epeisodia) oraz pieśni chóru (stasima).
84 Król Edyp
Opracowanie
Epeisodion czwarte
CYTATY, KTÓRE MOGĄ SIĘ PRZYDAĆ
Prolog
Kreon o wróżbie, jaka usłyszał w wyroczni delfickiej: „Febus rozkazał stanowczo, abyśmy Ziemi zakałę, co w kraju się gnieździ, Wyżęli i nic znosili jej dłużej" — str. 11.
Prolog
Edyp składa przyrzeczenie znalezienia i ukarania mordercy: „Z wami ja wspólnie siły złaczonemi Spłacę dług bogu i dług naszej ziemi" — str. 12.
Parodos
Chór opisuje katastrofalny stan, w jakim znalazło się dotknięte zaraza miasto: „Naród wśród moru upada / myśli zabrakło już mieczy Ku obronie i odsieczy" - str. 13.
Epeisodion pierwsze
Edyp rzuca klątwę na zabójcę Lajosa:
„/ tak złoczyńcy klnę, aby on w życiu,
Czy ma wspólników, czyli sam w ukryciu,
Nędzy, pogardy doświadczył i sromu" — str. 15—16.
Epeisodion pierwsze
Tajemnicze oskarżenie, które pod adresem Edypa rzuca Tyrezjasz: „Którego szukasz, ty jesteś mordercę" — str. 21.
Epeisodion pierwsze
Słowa Tyrezjasza, który mówi Edypowi o wyższości praw boskich nad ludzkimi: „Nie twoim jestem sługa, tęcz Apolla" — str. 22.
Moment rozpoznania. Dla Edypa jasne staje się, że to właśnie on zamordował swego ojca, Lajosa, i że żyje w grzechu ze swoja matka, Jokasta: „Biada, już jawnym to, czegorn pożądał, O słońce, niechbymjuż cię nie oglądał! Życie mam, skąd nie, przystoi, i żyłem, Z kim nie przystało — a swoich zabiłem" - str. 54.
Exodos
Ostatnie słowa Chóru, zamykające tragedię Sofoklesa:
„A więc bacząc na ostatni bytu ludzi kres i dolę,
Śmiertelnika tu żadnego zwać szczęśliwym nie należy,
Aż bez cierpień i bez klęski krańców życia, nie przebieży" - str. 65.
V
86 Król Edyp
Opracowanie 87
INDEKS KOMENTARZY DO TEKSTU
BOHATEROWIE
Edyp — bohater tragiczny — str. 54
— dochodzenie do prawdy: rozpacz, cierpienie — str. 35
— morderca Łaj osa — str. 21
— o absolutnej, tyrańskiej władzy — str. 31
— o Kreonie — str. 26
— o sobie jako spadkobiercy Lajosa (tragiczne zbłądzenie) — str. 16
— o swojej przeszłości - str. 36
— o sytuacji w Tebach - str. 7
— o wyroku, jaki wyda na zabójcę Lajosa (wygnanie) — str. 15
— oślepienie (kaleczy sam siebie) — str. 57
— pochodzenie imienia — str. 46
— podejrzenia Kreoria o zdradę — str. 22
— podejrzenie, że Tyrezjasz jest zabójca — str. 20
— postanowienie odktycia prawdy — str. 12
— prośba o wygnanie — str. 62
— pycha, pewność siebie — str. 21
— rozpacz — str. 57
— straszliwa wróżba — str. 36
— o swoim przeznaczeniu (być szczęśliwym władca) — tragiczne zbłądzenie str. 22
— świadomość zbrodni, tragizm postaci — str. 35
— tragiczne zbłądzenie - str. 36
— upór w dochodzeniu prawdy — str. 49 Chór — komentarz bluźnierstwa Jokasty — ostrzeżenie — str. 40
— niepewność, rozterki — str. 25
— o przeznaczeniu człowieka do nieszczęścia — str. 65
— o sytuacji w Tebach — str. 13
— o ziemskim życiu — str. 54
— optymizm — str. 50 Kreon — o braku rozwagi u Edypa — str. 30
— obrona siebie, wierność Edypowi jako władcy — str. 29
— smutek z powodu podejrzeń Edypa — str. 25
— wysłany do Pytii - wieszczki w Delfach - str. 10 Tyrezjasz - jasnowidzenie, wróżba o przyszłości Edypa - str. 24
— o tragicznej winie Edypa — str. 19
— o tragicznym zbłądzeniu Edypa - str. 19
— ujawnienie prawdy — str. 20
— wieszcze zdolności — str. 17
Jokasta — już wie, że Edyp to jej syn — str. 49
— obrona Kreona - str. 32
— o okolicznościach śmierci Lajosa — str. 34
— próba ucieczki przed prawdę; bluźnierstwo przeciw bogom - str. 39
— samobójstwo — str. 56
INNE INFORMACJE
Ironia tragiczna; potęga przeznaczenia — str. 36
Konieczność znalezienia mordercy Lajosa - str. 11
Lajos — ród Labdakidów — str. 16
Motyw zbłądzenia — str. 31
Nakaz wyroczni — str. 11
Posłaniec z Koryntu — wiadomość, że Edyp nie był synem Polybosa — str. 45
Potęga przeznaczenia — str. 58
Tebanie — prośba do Edypa o ratunek — str. 8
Ważny cytat - str. 11, 12, 19, 21, 23, 24, 54, 58
Zeznanie pałacowego sługi — str. 52