31
1 / 2 0 1 0
DZIELIMY SIĘ DOŚWIADCZENIAMI
Ł
a twy do stęp do płyt, wi deo, ró żno rod -
nych opra
co wań spo
wo do wał, że
dzie ci nie chęt nie czy ta ją. Po co spę dzać wie -
le go
dzin nad rzę
dem czar
nych znacz
ków,
my śleć, sko ro mo żna oglą dać go to we, ko lo -
ro we ob ra zy i tyl ko słu chać. O tym, że czy ta -
nie ksią
żek bo
ga ci słow
nic two, wpły
wa
na płyn ność wy po wie dzi, roz wi ja wy obraź nię
i po zwa la na swo iste prze ży wa nie przy gód
ra zem z bo ha te ra mi, prze no si dzie ci w ró żne
stro ny świa ta i od sła nia je go ta jem ni ce, nie
mo że my za po mi nać. Dla te go szu ka my róż-
nych spo so bów, by za chę cić do czy ta nia.
Od nie daw na wpro wa dzi łam „ni by po że -
gna nia z lek
tu ra mi” ja
ko pod
su mo wa nie
dnia bądź krę gu te ma tycz ne go.
U stra ża ków
Na za koń cze nie pra cy z ksią żką C. Jan -
czar skie go Jak Woj tek zo stał stra ża kiem wrę -
n
Iwo na Ja błoń ska
Co na nie chęć
do czy ta nia lek tur?
Co zro bić, by dzie ci chęt nie się ga ły po ksią żki,
by ucznio wie czy ta li lek tu ry?
Py ta nia te za da je my so bie co raz czę ściej.
Fot. Krzysztof Kruszko
32
Ż y c i e S z k o ł y
czy łam uczniom bez
płat ny bi
let na prze-
jażdżkę sa mo cho dem stra żac kim po oko li cy.
Bi let był uwień cze niem pra cy za pięk ne
wy po wie dzi na te mat tre ści ksią żki, pra wi -
dło we uło że nie ko lej no ści wy da rzeń, pró bę
oce ny po stę po wa nia Wojt ka, spraw ne wcho -
dze nie po dra
bin kach, zna
jo mość nu
me ru
stra ży po
żar nej i spo
so bów za
po bie ga nia
po ża rom, czy
li za
da nia wy
ko ny wa ne pod
-
czas za
jęć. By
ła to pierw
sza sa
mo dziel nie
prze czy ta na przez pierw
sza ków lek
tu ra.
Chcia łam oce nić ich pra cę tro chę ina czej,
a jed no cze śnie za po znać z pra cą stra ża ka.
Dzie ci by
ły za
sko czo ne i nie wie
rzy ły, że
dzię ki te
mu „skraw
ko wi pa
pie ru” uda
dzą
się w mi
ni po dróż. Kie
dy oka
za ło się, że
idzie my do re mi zy stra żac kiej, ra do ści by ło
wie le. Na po cząt ku ko men dant stra ży opo -
wie dział o pra
cy stra
ża ków, po
ka zał strój
(chęt ni ucznio wie mo gli przy mie rzyć nie któ -
re je
go czę
ści), wy
po sa że nie sa
mo cho du,
ob ja śnił spo sób no sze nia heł mu stra żac kie -
go, zna cze nie nie któ rych na rzę dzi i sy gna łu
alar mo we go. Za po znał z pa tro nem stra ża -
ków – świę tym Flo ria nem, a na za koń cze nie
za brał na wy ciecz kę sa mo cho dem po oko li -
cy. Je cha li jak praw dzi wi stra ża cy. Ucie chy
i prze żyć by ło co nie mia ra.
Wśród przy ja ciół
Wra ca jąc do szko ły, dzie ci py ta ły, czy bę -
dą po
dob ne nie
spo dzian ki. Od
po wie dzia -
łam, że tak, tyl ko trze ba czy tać ksią żki, gdyż
tyl ko dzię ki nim mo żna prze żyć coś cie ka -
we go, nie
po wta rzal ne go i to… wła
śnie
w szko le. Za czę ło się do py ty wa nie o na stęp -
ną lek tu rę. By ła nią ksią żka S. Mi chał ko wa
Nie płacz, ko
zioł ku. Sły
sza łam, jak dzie
ci
roz ma wia ły mię dzy so bą, o czym już prze -
czy ta ły, na któ rej są stro ni cy. Ja rów nież do -
sta łam za da nie: jak po że gnać się z nie sfor -
nym ko
zioł kiem, by nie za
wieść uczniów,
a jed no cze śnie utrzy mać po łknię ty już odro -
bi nę ha czyk na czy ta nie.
Że gna jąc się z lek tu rą Nie płacz, ko zioł ku,
roz da łam za pro sze nia na przy ję cie przy ja ciół
ko zioł ka. Oce
ni li śmy się za wy
po wie dzi
na te mat ko zioł ka i po zo sta łych po sta ci, traf -
ny do bór cech okre śla ją cych przy ja ciół bo ha -
te ra, upo
rząd ko wa nie wy
da rzeń, pięk
ne
opo wia da nie i na ma lo wa ną pędz lem przy go -
dę upar ciu cha oraz uza sad ni li śmy, że mo że -
my zo stać przy ja ciół mi ko zioł ka. Ka żdy gość
miał przy nieść na przy ję cie coś do zje dze nia
i przyjść prze bra ny za do wol ne zwie rząt ko.
Ko lej ne go dnia urzą dzi li śmy so bie ucztę.
Dzie ci na kry ły stół bia łym ob ru sem, roz ło -
ży ły na
kry cia, przy
go to wa ły po
czę stu nek.
A po tem by ły ró żne za ba wy, ale zwią za ne ze
świa tem zwie rzę cym.
Gdzie jest bie gun
Po tem przy szła ko lej na Ku bu sia Pu chat -
ka A. A. Mil ne. Za po wia da jąc tę lek tu rę,
po in for mo wa łam uczniów, by prze czy ta li ją
do kład nie i sa mo dziel nie. Kie dy za czę li śmy
pra co wać z lek
tu rą, ucznio
wie uczy
li się
opo wia dać przy go dy miesz kań ców Stu mi lo -
we go La su, usta la li, któ re by ły we so łe, smut -
ne, nie bez piecz ne, czy ta li od po wied nie frag -
men ty do na
ry so wa nych przy
gód, zro
bi li
ma kie tę Stu
mi lo we go La
su, a do
dat ko wo
ka żdy miał coś do te go la su przy nieść. Po -
pra wia li na pis za miesz czo ny przed wej ściem
do miesz ka nia So wy Prze mą drza łej, ukła da -
li me lo die i wy my śla li no we mru czan ki dla
Ku bu sia, po
ru sza li się jak no
wo po
zna ni
zna jo mi, czy li ska ka li jak Kan gu rzy ca z Ma -
leń stwem, cho dzi li jak Kła po uchy, la ta li jak
So wa i prze ci ska li się przez wyj ście jak ła -
kom czuch Pu
cha tek. By nie być dzieć
mi
o ma łych ro zum kach, od szu ka li, gdzie na -
praw dę le ży Bie gun Pół noc ny i spo rzą dzi li
spis rze czy, któ re na le ża ło by wziąć ze so bą
na wy pra wę. Po tem za sta na wia li się, do któ -
re go zwie rząt ka są po dob ni, z któ rym chcie -
li by się za przy jaź nić i dla cze go.
Na ko niec za
jęć za su
mien ną pra
cę
otrzy ma li cer ty fi ka ty i sło iczek mio du do
de gu sta cji. Zgod nie przy zna li, że mio dek
jest do spró bo wa nia i nie na le ży du żo jeść,
bo mo żna mieć kło po ty z po ru sza niem się,
faj nie jest wy my ślać ró żne za ba wy i mieć
praw dzi wych przy
ja ciół. Nie
trud no by
ło
za uwa żyć, że le piej uczyć się na cu dzych
błę dach.
33
1 / 2 0 1 0
Przed sta wie nie
Ca li necz kę H. Ch. An der se na dzie ci zna -
ły pra wie na pa mięć. Kie dy roz ma wia li śmy
o uczu ciach Odro bin ki, Kre ta czy Ja skół ki,
po wie dzia łam im, że wa żne jest nie tyl ko to,
co mó wi my, ale i jak mó wi my. By ła twiej im
by ło zro zu mieć ego izm Ro pu chy, do strzec
za ro zu mial stwo Kre
ta, przy
go to wa li śmy
przed sta wie nie.
Od gry wa nie ról po szcze gól nych po sta ci,
szu ka nie lub kom po no wa nie od po wied nich
stro jów, na
śla do wa nie gło
sów wy
stę pu ją -
cych w ba śni, wspól ne wy ko ny wa nie de ko ra -
cji, wy my śla nie za baw, któ re mo gły by od być
się w kró
le stwie el
fów, przy
nio sło du
żo
emo cji. Kie dy wy stę po wa ły przed pu blicz no -
ścią, to wa rzy szy ła im tre ma, oba wa, czy się
uda, ale wie dzia ły, że na wet je śli za po mną
wy uczo ne go na pa mięć tek stu, zna ją treść
ba śni i mo gą po wie dzieć to sa mo wła sny mi
sło wa mi. Na co dzień nie mia ły oka zji re -
cho tać jak ża by czy bzy czeć jak chra bąsz cze.
Ileż to dla nie któ rych fraj dy?!
Ten spek takl prze ko nał w pew nym stop -
niu mo ich uczniów, że czy ta jąc ksią żki, mo -
żna stać się sce no gra fem, cho re ogra fem, ak -
to rem, do sta wać bra wa od wi dzów, prze nieść
się w wy obraź ni do praw dzi we go te atru.
W za cza ro wa nej za gro dzie
By dzie ci po zna ły świat po my sło wych pin -
gwi nów, nie mu sia łam ich dłu go prze ko ny -
wać. Za cza ro wa ną za gro dę A. i C. Cent kie -
wi czów prze
czy ta ły w mig. Opo
wia da ły
o ży ciu pin gwi nów, szu ka ły in for ma cji o tych
pta kach, o An
tark ty dzie. Się
gnę ły do ró
-
żnych źró deł i pre zen to wa ły roz ma ite cie ka -
wost ki. Wi dać by ło, że za in te re so wa ły się te -
ma ty ką przy rod ni czą. Ksią żka po ka za ła im,
że z lek tu ry mo żna też się wie le do wie dzieć
o świe cie. Szu ka jąc wia do mo ści, ob co wa ły
z in ny mi ksią żka mi, cza so pi sma mi, a jed no -
cze śnie do sko na li ły tech ni kę czy ta nia.
Na za koń cze nie wi zy ty po sku tym lo dem
kon ty nen cie za pro po no wa łam za ba wę – mi -
ni test. (Po mysł za czerp nę łam z Ze szy tu ćwi -
czeń – Lek tu ry w kla sie 2 Sta ni sła wy Łu ka sik,
Ire ny Mi
ciń skiej -Ły żniak, An
ny Wi
śniew -
skiej, Wy daw nic twa Szkol ne i Pe da go gicz -
ne, War sza wa 1996). Mia ły szcze rze od po -
wie dzieć na py ta nia, wpi su jąc tak lub nie.
Po tem po pro si łam, by po li czy ły swo je od -
po wie dzi. Kto od po wie dział 6 ra zy tak, do wie -
dział się, że ma szan sę zo stać po lar ni kiem,
a tym cza sem wszy scy otrzy ma li po dzię ko wa -
nia za „od wie dzi ny lo do wej pu sty ni”.
Za pal świecz kę
Zau wa ży łam, że tych kil ka ma łych krocz -
ków za czy na przy no sić za mie rzo ne efek ty.
Dzie ci chęt niej czy ta ją za po wie dzia ną do sa -
mo dziel ne go prze czy ta nia ksią żkę.
Pod czas pra cy z lek tu rą do strze głam, że
zna ją do brze treść, nie kie dy po rów nu ją swo -
je za
cho wa nie z za
cho wa niem po
zna nych
po sta ci, do
brze ra
dzą so
bie z wy
szu ki wa -
niem od
po wied nich frag
men tów po
twier -
dza ją cych wy da rze nia, przy pi sa ne ce chy, ła -
twiej two
rzą ro
dzi ny wy
ra zów i znaj
du ją
wy ra zy bli sko znacz ne.
Jak dłu go uda mi się utrzy mać tę ma łą
„czy tel ni czą iskier kę”, nie wiem, ale po dą -
żam za my ślą Kon fu cju sza: Za miast na rze -
kać na ciem
ność, spró
buj za
pa lić jed
ną
świecz kę.
Py ta nie
Od po wie dź
1. Czy lu bisz zi mę?
2. Czy lu bisz spa ce ro wać
w chłod ne, zi mo we dni?
3. Czy dbasz o swo je zdro wie?
4. Czy je steś wy trwa ły?
5. Czy bo isz się no wych, nie zna -
nych za dań?
6. Czy z za cie ka wie niem czy ta -
łeś lek tu rę?
mgr IWO NA JA BŁOŃ SKA
Ze spół Szkół w Gar bo wie
Szko ła Pod sta wo wa im. Ma rii Ko nop nic kiej
w Gar bo wie