- Mamo, poprosił Bolek, opowiedz mi bajkę.
- Bajkę, bajkę koniecznie teraz ? zapytała mama. Jesteś już taki śpiący - śpij.
- Ale nie, proszę opowiedz.
- No dobrze, posłuchaj.
Małe, zupełnie maleńkie piórko, wymknęło się z wielkiej pierzyny kiedy w niebie robiono porządki przed Świętami. Wirowało leciutko, ucieszone niespodziewaną wolnością, aż zawisło nad ziemią. Zrobiło mu się nagle bardzo zimno i ani się spostrzegło kiedy zmieniło się w małą, błyszczącą śnieżynkę. Śnieżynka-piórko już wcale nie chciała nigdzie lecieć, było zimno, obco i bardzo, bardzo daleko do nieba.
- Chcę wrócić - zawołało.
Ale nie było to takie proste, bo wciąż spadało i spadało. Kiedy z podmuchem wiatru opadło na drzewo, nawet mu się spodobało.
- CO WY JESTEŚCIE? zapytało siedzące obok wróble.
- My nie jesteśmy CO my jesteśmy wróble, obraziły się.
- A TY zapytało piórko?
- A ja jestem sikoreczka i lubię tłuściutką słoninkę - zaśpiewał kolorowy ptaszek i fffruu odleciał.
Piórko ani się obejrzało kiedy znów wiatr zakręcił nim i spadło niżej, na krzak bzu.
- Czemu jesteś taki smutny?
- Wcale nie jestem smutny, jestem uśpiony - powiedział bez - odwiedź mnie na wiosnę, zobaczysz jaki jestem kolorowy i pachnący.
Nagle piórko znów poderwane wiatrem straciło równowagę i wylądowało w kępie traw. Kiedy złapało oddech, poczuło że coś, czy ktoś obok drży.
- Kim jesteś?
- Konik polny do usług - szczękając zębami, odpowiedziało stworzonko.
- Chyba ci zimno - zaniepokoiło się piórko.
- Pewnie - odpowiedział polny konik - wszystkie szanujące się polne koniki o tej porze powinny siedzieć za kominem i grać na skrzypcach, ale ...
Niestety piórko nie dosłyszało co jeszcze chciał mu powiedzieć konik polny bo kolejny podmuch wiatru rzucił go w cały tłum śnieżynek.
- Lecimy, lecimy wołały.
- Ale gdzie lecimy zapytało piórko?
- Do miasta - odpowiedziały.
- Co to jest miasto?
Ale już nie usłyszało odpowiedzi bo uderzyło nosem o szybę. Roztarło bolący nosek i ciekawie wgapiło się w to co działo się w pokoju. A w pokoju stało piękne, kolorowe drzewko.
- O aniołki, ucieszyło się piórko, patrzą na świerkowe gałązki.
Koło choinki był stół z białym obrusem i ludzie którzy wyglądali na bardzo, bardzo szczęśliwych, dzielili się czymś białym co wyglądało jak śnieg i śmiali do siebie. Piórko też poczuło się szczęśliwe, na ziemi również jest fajnie pomyślało, ale przecież ja muszę wrócić do nieba żeby móc znów kiedyś tu przylecieć. I śnieżynka powoli zmieniła się w łzę, kropelkę wcale nie słoną , tylko słodką bo szczęśliwą i spłynęła po szybie. W ciemności na niebie błyszczała pierwsza gwiazda. Bolek już spał. Nie wiadomo czy słyszał całą bajkę, a może to wszystko było snem?