elegie, LEKTURY


LIRYKI

ODA I

Do Króla Walezego Bawiącego We Francji

Kochanowski, będący zwolennikiem Henryka Walezego, wzywa króla, by powrócił do Polski (po tym, jak Walezy uciekł do Francji). Opisuje go jako monarchę potężnego i wspaniałego, mówi o tym, że naród rozpacza po jego odejściu i prosi go o powrót. Wyraża także nadzieję, iż Walezy pokona wrogów Polski i nadejdą wspaniałe dla niej czasy.

ODA II

Na Bogi Zwodnicze

Kochanowski najpierw wymienia niektóre starożytne greckie bóstwa (nazywa je „bogami zwodniczymi” i „bóstwami zmyślonymi”), opisując również ich funkcje. Mówi o tym, że „dawne wieki” czciły te potęgi, lecz dziś nikt już o nich nie pamięta, zniszczył je czas. Teraz ludzie czczą jedynego Boga, który jest wieczny i który nigdy nie zostanie zapomniany. Wierni „nie z krwią zwierząt” idą do Niego, lecz z „czystym sercem” i zanoszą błaganie, by swym wiernym „osłodził wszelaki przeciwności”.

ODA III

Na Zjazd Stężycki

Odnosi się do wydarzenia historycznego z roku 1575, tj obrad szlacheckiego Sejmu Stężyckiego, który został zwołany po ucieczce Henryka Walezego z Polski. Kochanowski prosi Boga, by Walezy wrócił do Polski, „co się w zamieszkach nieustannie kłóci”. Jeśli jednak nie będzie to możliwe, Kochanowski prosi Boga o to, by znalazł się inny monarcha, który zasiądzie na tronie. Przestrzega też przed książętami, którzy przy pomocy złota chcą wygrać elekcję i zdobyć tron; prosi o to, by szlachta wybrała człowieka cnotliwego, który dobrze będzie rządził krajem. Prosi również o to, by „słuchać króla” i nie wprowadzać swych własnych praw (wydaje mi się również, że sprzeciwia się liberum veto). Pisze też, by nie obawiać się „barbarzyńców”, leczy by stawić im czoła.

ODA IV

Do Zgody

Kochanowski gloryfikuje zgodę (zgoda „odpędza krwawego Marsa”, jest „łaskawych niebios słodkim darem”, „ziemi obrońcą”, wiara i miłość „śnieżnymi skrzydłami krążą nad tobą”, pokój jest dziecięciem zgody, zgoda jest darem dla kochanków, braci, to ona „wywiodła z głuszy dzikich ludzi”, ona stworzyła cywilizację, kulturę, jest zbawieniem państw, chroni je przed rozbiciem, z nią nikt nie boi się wojny, najazdu). Kochanowski prosi zgodę, by zapanowała między Polakami; by jeden Polak nie mordował drugiego, zamiast tego skierował swój gniew przeciw wrogom, takim jak Tatarzy czy Turcy, by „przodków naszych odpłacić klęski”

ODA V

Do Mikołaja Firleja

Syna Jana Wojewody Krakowskiego

Na początku Kochanowski opisuje nam spokojną przyrodę; życie toczy się leniwie. Jednakże później pisze o tym, że niedługo dojdzie do wojny, a ciała Polaków legną „pomiędzy liliami białemu i czerwonymi różami” na tej oto ziemi. Jednakże tego dnia nie należy się trapić wynikiem wojny; należy śmiać się i tańczyć, radować się i bawić; dopiero jutro ruszyć na wojnę, by spotkać swój los.

ODA VI

Na Zjeździe Warszawskim

Kochanowski mówi, że „mało dba o to, czy Sarmacją zawładnąć jest skory/Możny cesarz, czy berło ujmie w silne dłonie/Dzielny Batory” (odnosi się do oczywiście do wolnej elekcji), wierzy, że Bóg wybierze z tych kandydatów bardziej godnego tronu. Prosi, by nowy król zaleczył „stary rany Rzeczypospolitej”, pogodził skłóconych ze sobą obywateli państwa, przywróci dawną wielkość Polsce, ukaże szubrawców, sprawiedliwych krzywdzić zabroni, wyplenił „sybarycki przepych”; prosi, by „potężny pieniądz berło swe utracił”, oraz o zwycięstwo nad wrogami Rzeczypospolitej.

ODA VII

Do Liki

Poeta opowiada o kobiecie, do której wzdychał, gdy była młoda, piękna, lecz ona wzgardziła jego miłością. Teraz, gdy jest ona stara i pomarszczona, wzywa poetę i domaga się jego miłości. Kochanowski podsumowuje to tak: „Inny się obżarł mięsem, a ja mam gryźć kości”

ODA VIII

Do Andrzeja Patrycego

Poeta zwraca się do Andrzeja Patrycego, humanisty i filologa; krytykuje go za to, że nie chciał „wstąpić do świątyni mądrości”, lecz zamiast tego zamieszkał i pracował na dworze królewskim. Domyśla się, że może wizja bogactw stała się tego przyczyną, Radzi mu, by „rzucił płone nadzieje” i wrócił do swego domu, do ciszy i spokoju, gdyż tylko tam będzie szczęśliwy.

ODA IX

Do Wenery

Poeta zwraca się do Wenus, która niegdyś często obdarzała go miłością, teraz jednak już go nie słucha. Kochanowski prosi ją o to, by obdarzyła go miłością, by skończyła tę „twardą udrękę”. Wenus odpowiada: „Oporna dziewka będzie szukać ciebie/Gardząca darem twym darzyć cię będzie/Nienawidząca pokocha, twej woli/Karne narzędzie”.

ODA X

Na Wieś Promnik

Kochanowski porównuje Promniki do Krakowa, wspomina, że „W Myszkowskim, chlubie senatu, równego posiadłaś pana”; nazywa ją „ustroniem pracy”, „rodzicielką ciszy”. Odę zaś kończy w ten sposób: „Wiosko, miłymi twymi źródłami/I ustroniami pełnymi radości/Długo się ciesząc, niech twój pan dożyje/Czerstwej starości”

ODA XI

Na Konia

Poeta mówi o tym, jak nędznym stworzeniem jest koń; zwierzę to potrafi się głównie potykać, upadać i przy okazji przygniatać nieszczęsnych jeźdźców, co kończy się ich zgonem (przywołuje tu smutny los Bellerofonta, Hipolita, Glauka i Faetona). Niechęć do tego zwierzęcia bierze się z osobistych doświadczeń - oto Kochanowski wyjawia, że sam niemalże spadł z konia, co mogło się dla niego skończyć tragicznie. Rzecze, że to zwierzę nie nadaje się do niczego - ani do wojny, ani nawet jako środek transportu, bo jadąc do sąsiada potrafi się potknąć na prostej drodze i przyczynić się do śmierci pana. Mówi także o tym, że natura tysiące niebezpieczeństw przygotowała dla człowieka i dziękuje tajemniczej „bogini”, która go pochwyciła, gdy spadał z konia. Za to ocalenie składa się podziękowanie. Konia zaś za karę wyznacza do ciężkiej pracy na polu.

ODA XII

O Zdobyciu Połocka

Kochanowski opisuje swą radość ze zdobycia Połocka i chwali „Sarmackiego króla” (Stefana Batorego), który zdobył miasto; jest pewien, że król przywróci Polsce dawną chwałę; podoba mu się bardzo to, że jest to monarcha, który nie jest gnuśny, tchórzliwy i nie spędza czasu na niekończących się ucztach. Jest mężny, silny, pracowity, inteligentny. Opisuje strach Moskali, którzy widząc nadejście polskiego monarchy wpadają w trwogę i uciekają ze swych posterunków. Porównuje ich do wilków, Batorego zaś do lwa, co wilki przegania. Waleczny monarcha podbił wiele miast i wygrał wiele bitew; przerażeni wrogowie uciekali w popłochu. Jedynie Połock był na tyle potężną twierdzą, by stawić opór królowi. Pierwszego dnia szczęście nie uśmiechało się do oblegających - zła pogoda utrudniała prowadzenie oblężenia. Jednakże już dnia następnego wybuchła potężna bitwa, którą przegrali Rusini. Kochanowski podkreśla, że twierdza była potężna, obrońcy zaś walczyli dzielnie i dobrze (nie odbiera honoru wrogom), lecz Batory zwyciężył - tym samym jego zwycięstwo jest jeszcze większe (cóż to za honor pokonać słabego wroga?). Kochanowski namawia, by głosić chwałę potężnego Batorego, „męża najpierwszego w boju”

FRANCUZOWI KRACZĄCEMU ODPOWIEDŹ

Zwrot do Henryka Walezego; Kochanowski pyta go, czemu ucieka z Polski, co jest powodem ucieczki. Wyśmiewa to, że Francuz skarży się na „mróz i lody”. Przypomina mu, że chwali się przecież tym, że jego przodkowie pochodzili z Troi; czemu więc boi się zimna? Wypomina mu, że obiecał pokonać wrogów Rzeczypospolitej. Mówi mu, że przyjął koronę, nie może jej odrzucić, jego obowiązkiem jest spełnienie swych obietnic i powinności. Przypuszcza, że pewnie teraz Walezy marznie w drodze do domu. Mówi, że Walezy jest tak naprawdę tchórzem, który ucieka przed wojną, przed odpowiedzialnością... takich monarchów Polska nie potrzebuje.. Potrzebują wojowników, „mężów, co zimnym chłodem zżyci”. Z ironią mówi o tym, że Walezy może odwiedzić nasze skromne progi. Prosi, by nie zraziła go dziwna kultura Polaków (wszystko napisane z ironią, naśmiewa się ciągle z Francuza). Wypomina Francji, że wspominała o licznych wadach Polaków - tymczasem Francja nie jest lepsza. Ucieczka Walezego była pośmiewiskiem na cały świat - i cały świat pewnie z Francuzów się śmieje. Opowiada o francuskim tchórzostwie. Wypomina im to, że przyjęli Walezego w sposób godny i wspaniały; tymczasem niewdzięcznik nocą uciekł, nie podziękowawszy nawet. Przyznaje również, że popełnił błąd, „przyjmując niewdzięczników tak serdecznie” (Kochanowski był przecież zwolennikiem Walezego - teraz, oszukany, widzi, że nie był to dobry wybór). Rzecze, iż Francuzi są okrutnymi skrytobójcami, tyranami. Dziwi go też to, że Walezy uznał Polskę za kraj biedny, skoro spędził tu tak niewiele czasu. Kiedy miał czas poznać jej bogactwa? Wypomina im to, że myśleli, że Polacy będą im wdzięczni za tak wspaniałego króla i otrzymają coś w podzięce („Jak bohaterów ich będą wielbić Sarmaci/I obsypywać złotem); teraz jednak „z gołymi wciąż chodzą tyłkami”. Mówi też o tym, że żadnego Francuza już w Polsce widzieć nie chce i za takie „panowanie” dziękuje.

FORICENIA

1

Do Piotra Myszkowskiego

Zaleca Piotrowi relaks nad dzbanem wina (?)

2

Życzenie

Poeta nie chce niczego, nawet bogactwa; pragnie jedynie dobrej zabawy w towarzystwie przyjaciół nad kielichami wina.

3

Do Towarzyszy

Rzecze do swych towarzyszy, by pili i radowali się, póki jeszcze żyją.

4

O Neerze

O nieszczęśliwej miłości do kobiety; „mnie ni jazda, ni piechota/Ani też zgubiła flota/Lecz Neery słodkiej oczy”.

5

Na Dziewczęta Weneckie

Gloryfikuje urodę weneckich dziewcząt.

6

Na Grób Franciszka Petrarki

Kochanowski wyraża nadzieję, że po śmierci Laura i Petrarka są razem i ich miłość nie wygasła. „Kroczycie zjednoczeni”

7

Na Pisma Tegoż

„Laury śmierć opłakując, co przyszła zbyt szparko

Nieśmiertelność jej dałeś i sobie, Petrarko”

8

Do Kallistrata

Kiedyś Kallistrat miał wszystko, gdyż był bogaty; jednakże teraz, gdy nie posiada już majątku, dawni towarzysze udają, że go nie poznają. „Biedak nie ma przyjaciela”.

9

Na Obraz Mariana

Poeta życzy szczęśliwej podróży tytułowemu Marianowi, który spieszy do Azji.

10

Do Andrzeja Patryckiego

Poeta pragnie zobaczyć Patryckiego

11

Do Wenery

Poeta prosi boską Wenus, by wróciła mu młodość, albo chociaż sprzyjała mu tak, jak czyniła to niegdyś.

12

Na Biesiadę

„(...)Sens pierwotny zmieniło tylko słowa sedno,

Chyba żeby ktoś pomyślał: żyć i pić to jedno.”

13

Do Bekwarka Lutnisty

„Niechaj Orfej w lasach, Arion gra wśród mórz bezbrzeża,

Ten ryby, ów niech dzikie zwierzęta uśmierza,

Lutnia twoja, Bekwarku, niechaj miasto gędzie,

Nikt nad cię ludzkich uszu godniejszy nie będzie”

14

O Annie

„Lubię to imię; czy je w łacińskim sposobie,

Czy też w hebrajskim czytać, jedno w obie strony”

15

Na Bakchusa

Opis radosnej biesiady; wszystkie troski powinny zostać odsunięte na bok, cóż po nich przyjdzie? Zamiast tego trzeba się radować. Nie powinno się zastanawiać nad przyszłością, bo przecież tej nikt nie odgadnie. Lepiej napić się wina i cieszyć życiem.

16

Na Milaniona

„Jestem Milanion. Spójrzcie na dziewczę urocze,

Które niosąc, wśród sfory moich gończych kroczę,

Rogonogie-m jelenie w sieć łowił i dziki,

Aż mnie samego Amor wplątał w swoje wnyki”

17

O Widowiskach Św. Marka

Miała odbyć się para świętego Marka, lecz zaczął padać deszcz, który zniszczył „chorągwie z obrazy świętymi”. Puenta: „O, wybacz, opiekunie Wenetów w potrzebie/Lecz dbają o cię mało albo wcale w niebie”.

18

Nagrobek Mikołajowi Firlejowi

Mimo, że Firlej już nie żyje, to jednak jego sława będzie żyć wiecznie.

19

Do Amora Śpiącego

„(...) Niech inny się bezpiecznym czuje; ja się trwożę,

Byś śpiący przykrych dla mnie snów nie miał, Amorze”

20

Do Ibika

Jeśli Ibik chce, by poeci często u niego przebywali, musi dać im wino.

21

Do Lucyny

„(...) Ona nie od zefiru poczęła zawiania,

Bogini, nie chciej wiedzieć wszystkiego na świecie,

Chociaż dziecko nie moje, ona moja przecie”

22

Do Korynny

„Nie chcę panny w postaci złotego deszczyka,

Uwieść, nie chcę się zmieniać w łabędzia lub byka;

Jowiszowi zostawiam sztuki tego cudu;

Korynnę za dwa grosze zdobędę bez trudu”

23

Nagrobek Kretkowskiemu

Poeta pisze o podróżniku Kretkowskim - niegdyś zwiedził on wiele ciekawych miejsc, dziś (po śmierci) nie ma żadnych trosk i przebywa wśród bogów.

24

Do Fausta

„Miłość ciężka choroba; nie kocham już, ręczę,

Lecz, że dawniej kochałem, dziś jeszcze się dręczę”

25

Do Cypassydy

„Choć jedną cię prosiłem, Cypassydo śniada,

Przyszłaś z dwoma kozłami, gdzie czeka biesiada,

Po co suknią się skrywasz i zaciskasz pachy,

Niegodziwa? Wyczuwa mój nos twe zapachy”

26

Na Obraz Andrzeja Dudycza

„Malowałże cię nowy Apelles, Dudyczu?

Czyjaż ręka tak prawdę oddała w obliczu?

Komu nieznana twoja zacność znamienita,

Ten łacno twój charakter z twej twarzy odczyta”

27

Do Piotra

Piotr jest pracowitym rolnikiem, więc pole obficie go obdarza wszelkim dobrem; pole wcześniej należało do leniwych rolników, więc rodziło im tylko chwasty. Pracowitemu człowiekowi wszystko się uda.

28

O Neerze

Żył w „ciężkim boju” z Neerą. „Ani słyszeć o zgodzie i pokoju”. Amor jednak zareagował i użył swych strzał, by udobruchać oboje. Potem Neera go „w swe ramiona zwycięsko pojmała/I tak skrępowanego dwie noce trzymała (...)”

29

Do Tomasza

„Tomaszu, co w mych wierszach jędrne i dosadne,

Tobie się widzi jako szorstkie i nieładne,

Trudno! Mnie też do smaku nie mogą przypadać,

Ty zapewne wdzięczniejsze wiersze umiesz układać”

30

Na Bluszcz

„Bluszczu, oplótłszy ciasno winorośle młode,

Niszczysz Bakchusa boski dar i czynisz szkodę,

Nie naszej, ale własnej zguby tyś przyczyna:

Któż skroń uwieńczy bluszczem, gdy nie stanie wina”

31

O Liku

„Gdy za mniej niż dukatów dziesięć urodziwej,

Chiony nie mógł posiąść Likus nieszczęśliwy,

To jedynie prośbami wymógł na wietrznicy,

Żeby choć wysiusiała się do miednicy,

Wtedy rzekł, w słonym morzu nurzając ubogie,

Wiosło: „Jedz, bratku, rosół, bo mięso za drogie”

32

Do Fabula

„Fabulu, krąg dworzanek skąpo się rozszerza,

Nie diw! Poeta często zbyt w domu wieczerza”

33

Do Piotra Rojzjusza

„Wydała cię Iberia, Rojzjuszu uczony,

Wykształcony w Italii, w Polsce przytulony,

Żaden kraj nie jest od nas tak bardzo odległy,

By wieści o rozumie twym tam nie dobiegły,

Gdyby nie to, że z innym ta nazwa się splata,

Mógłbym obywatelem nazwać ciebie świata”

34

Nagrobek Andrzejowi Żelisławskiemu

Przyjaciele smucą się śmiercią Żelisławskiego; lecz niech nad jego zabójcami nikt się nie smuci i nikt na pewno nie przybędzie na ich pogrzeb

35

Na Obraz Swój

„Taki byłem, gdy chłodem serca mnie darzyła,

Lidia, co w moich pieśniach tak sławiona była,

Gdy malarz chciał malować mą twarz, drżałem z lęku,

Ażeby nie przedstawił razem mego jęku”

36

Do Mikołaja Firleja

Radość z powodu powrotu Firleja „od ludów północnych”

37

Na Zwycięstwo Nikofonta

„Sam Jowisz na kark tęgi byka patrzył z trwogą,

Na żelaznych Atlasa ramion siłą srogą,

Na kędziory Herkula, lwa kosmatą grzywę,

I olbrzyma z Nilezji spojrzenie straszliwe,

Gdy Nikofon zwyciężył na pięści rzemieniem,

Zbrojne i przed Olimpii stanął zgromadzeniem”

38

Do Filipa Padniewskiego

Kiedy był pokój, Filip i poeta bawili się i radowali; teraz jednak kiedy wybuchła wojna z Rusią, spokój został zakłócony; poeta prosi bogów, by wojna skończyła się szybko i by znowu nastał słodki czas pokoju

39

Nagrobek Cerazynowi

„Czciciel praw i słuszności, pod tym głazem ninie,

Śpisz, gdy śmierć ci zamknęła oczy, Cerazynie.

Cnota i sprawiedliwość w pierś dłońmi się biły,

I włos ci swój, zmarłemu, w ofierze złożyły”

40

Na Obraz Patrycego

„Przemawia malowidło to twoimi licy,

Lecz pisma twe malują twą duszę, Patrycy,

Żrąca pleśń i czas długi zniszczą obraz cały,

Pomniki twego ducha wiecznie będą trwały”

41

Na Pysznego Bogacza

Mimo tego, że obecnie bogacz ma wszystko, to jednak kiedyś jego pycha przeminie i nic nie będzie posiadał.

42

Spowiedź

Swoista spowiedź Kochanowskiego - nie jest pochlebcą, mówi prawdę, nie mierzy nikogo wedle dostatków czy złota, ceni cnotliwych, nie kradnie, nie znosi pyszałków, tylko z dobrymi ludźmi się przyjaźni. Bóg odpowiada na jego spowiedź „W biedzie będziesz wiecznie/Tylko w ten sposób winę swą zmażesz skutecznie”

43

Na Dzień Urodzin Królewskich

Kochanowski życzy urodzonemu niedawno Augustowi, by żył długo i dobrze, oraz by był wspaniałym królem.

44

Do Mikołaja Radziwiłła

„Porzuciwszy ul dawny, mnogich pszczół rój nowy,

Pod twą strzechą założył swój obóz woskowy,

Radują się, że widzisz jako świadek, ile,

Miodu składają w puste plastry, Radziwille.

Słusznie się pszczołom rozum wrodzony przyznaje,

Wiedzą bowiem, gdzie cześć się zasłudze oddaje”

45

Do Tegoż

„Peryklowi - jak Greki chełpliwie bajały -

Gdy spał, pszczoły na ustach swój nektar składały.

Toteż się nie dziwimy, że hojny miodami

Owad pod jednym dachem zamieszkuje z nami.

Lecz skrzydlatego konia, kowala, czy skały

Tańczącej nigdy oczy nasze nie widziały.”

46

Do Aureliusza

Kochanowski pozdrawia i wspomina Aureliusza.

47

Na Wieniec

„Przebóg! zwiądł nagle wieniec mój w pełni rozkwitu,

Który przyniosłem kiedyś z parnaskiego szczytu.

Zwiądł, gdy tylko bezwiednie tknął niewdzięcznej skroni:

Dziś, Febie, Muzy, twarz ma przed wami się płoni.”

48

Nagrobek Stanisławowi

Opowiada o Stanisławie, który przeżył wiele bitew; został jednak wygnany z kraju przez rodaków i musiał uciekać za granicę. Kochanowski przypuszcza, że wolałby umrzeć w boju, ale w Polsce, niż żyjąc w pokoju na obczyźnie

49

Do Jakuba Górskiego

Poeta opisuje zwycięstwo Górskiego, który „(...) zmógł Helwidiusza, również i poetę/Przez siłę myśli oraz wymowy zaletę”

50

Do Foloe

„Kiedy po zgonie słońca Wenus w blasku stanie,

Obiecałaś mi, miła Foloe, spotkanie,

Najdroższa, nie obawiaj się zdrady z mej strony,

Nieszczęśnik, byłbym bardzo bez ciebie strapiony”

51

Do Postuma

„Pijąc mówisz, Postumie: to grecki obyczaj.

Raczej do niemieckiego trybu to zaliczaj”

52

Do Biskupa Krakowskiego

Kochanowski mówi, że jest zadowolony ze swego losu, prosi też biskupa o wybaczenie „że gdy zima bliska, o los się troszczę domowego ogniska”

53

Do Piotra Rojzjusza

Kochanowski przeprasza Rojzjusza za to, że chociaż ten chciał go nauczyć ważnych rzeczy, to jednak Jan z Czarnolasu nic nie pamięta - ale tłumaczy się tym, że sam Rojzjusz częstował go w tym samym czasie kielichami wina.

54

Do Sulpicjusza

„Po cóż przechwalać twoje wyborne zalety?

Sam mówca, pomocnika żadnego nie trzymasz,

Potrzeba ci pisarka chyba lub poety”

55

Do Diodora

Kochanowski radzi Diodorowi, by radował się życiem, nim przybędzie starość.

56

Do Ibika

Ibik zaprosił Kochanowskiego na wieczerzę; takoż więc poeta ruszył do niego, lecz okazało się, że Ibik zapomniał o obiecanej wieczerzy. Kochanowski podsumowuje „Nie lubię pamiętliwego/ - Mówią - kompana do wina./Ale bardziej nienawidzę/Tego, który zapomina”

57

Do Muz

Kochanowski pragnie wrócić do „leśnych córek Helikonu”. Opuścił je, gdyż „przykuła [go] mocno Myszkowskiego cnota”. Wyraża nadzieję, że wśród nich zakończy swój żywot.

58

Do Amora

„Zgładź mnie ogniem lub śniegiem, gdy wolisz - piorunem,

Rzuć o skały, o rafę pod morskim całunem,

Długą miłością, ciągiem trosk zobojętniały,

Nieczuły będę nawet na Jowisza strzały”

59

Nagrobek Tomaszowi

Kochanowski krytykuje Tomasza, który przez całe życie gromadził złoto. A teraz, gdy nie żyje, co mu po nim? „Złodziej złoto, a piekło duszę ci zabrało”

60

Do Komara

Kochanowski prosi komara, by powiedział Foloe o jego miłości; jeśli komarowi się uda - Kochanowski umieści go w swych księgach.

61

Do Aulusa

Kochanowski zastanawia się, czy Aulus, który bardzo chwali jego wiersze i który jest obecny na każdej jego wieczerzy, naprawdę tak kocha jego poezję, czy bardziej jego uczty.

62

Na Portret Franciszka Masłowskiego

Kochanowski ubolewa nad tym, że na Franciszek Masłowski jest na portrecie doskonale oddany, jeśli chodzi o wygląda zewnętrzny - lecz „tylko wiedzy i myśli wzniosłej nie dostaje”.

63

Do Andrzeja Dudycza

Kochanowski cieszy się ze spotkania z Dudyczem.

64

Do Czytelnika

Kochanowski mówi, że pisze mu się najlepiej fraszki przy winku. Przy wodzie i w u siebie w domu mu nie wychodzi.

65

Do Lesbii

Kiedyś kochał Lesbii, teraz jej nienawidzi. Zdradziła go - więc niech odejdzie.

66

Nagrobek Maronidzie

Pochowanej Maronidzie nie żal męża, dzieci, czy rodziny, którą po śmierci zostawiła - żal jej, że nie może pić już wina.

67

Do Newola

„Przynaglasz mnie, Newolu, bym pisał dworzanki,

A nigdy nie zapraszasz; stąd będą domianki”

68

Do Buchanana

Kochanowski rzecze, że nikt nie zdoła odebrać Buchananowi zasłużonej chwały, oraz że wielki to poeta.

69

Do Torkwata

Poeta radzi zakochanemu nieszczęśliwie Torkwatowi, by o niej zapomniał.

70

O Filenidzie

„Gdy Petrarkę w przyjaciół wychwalano kole,

Filenida odrzekła: Dającego wolę.”

71

Do Galli

Kochanowski duma nad tym, że piękna Galla nie jest już taka sama, jak wczoraj; czas szybko bieży.

72

Na Wieś Dąbrowice

„Uczcij domowe bóstwo, gościu, w marmurowy

Próg ten wchodząc. Tu chowa się ród Firlejowy.

Jeśli sławę ich czynów współobywatele

Przemilczą, to przyznają ją nieprzyjaciele”

73

Nagrobek Erazmowi Kroczewskiemu

Poeta pociesza Kroczewskiego, że jego śmierć nie jest wieczna - po zgonie następuje życie wieczne.

74

Do Heliodora

Kochanowski zawsze wraca od Heliodora wstawiony, co pozwala mu tworzyć nowe wiersze.

75

Do Piotra Rojzjusza

„Cererze kłos, Bakchowi dajem winogrona,

Chloryda jest swym własnym kwieciem ozdobiona,

Tym sposobem, Rojzjuszu, niezbyt grzeszę przecie,

Jeśli przynoszę wiersze swe tobie, poecie”

76

Do Mikołaja Firleja

„Na ucztę mnie zapraszasz, a gdy gość przybywa,

Drzemiesz, Firleju.. Przyznasz: biesiada wątpliwa”

77

Na Wenerę Pływającą

„Spójrz, Marsie, na najmilszą Wenus, jak wspaniałe

Nagie kąpie swe ciało w najczystszym krysztale.

Nie Minerwy dziewiczej to twarz, nie przestrasza

Ciebie losem, co spotkał ongi Terezjasza.”

78

Do Piotra

Kochanowski mówi, że jedynie po winie potrafi pisać; wtedy, gdy jest „podchmielony”

79

Do Stanisława Fogelwedera

Kochanowski życzy Fogelwederowi, by w życiu dobrze mu się układało; bo po śmierci będą o niego już jedynie „Pierydy dbały”

80

Wyrocznia

Poeta sam sobie przypomina, że tylko muz jest sługą i nie zdobędzie bogactw

81

Nagrobek Koniowi Glince

Kochanowski rozpacza po dzielnym koniu Glince

82

Do Piotra Myszkowskiego

Kochanowski zapewnia, że zapamięta na wieczność dobroć Piotra Myszkowskiego

83

O Filenidzie

„Niszczycielka kielichów, Filenis, złożona

Chorobą, do Jowisza rzecze osłabiona:

„Jak wyzdrowieję, słońca sto wschodów przeminie,

A ja bez wina, trzeźwa, pić będę jedynie

Wodę z rzeki”. Lecz ledwo z niemocy powstała,

W tenże dzień już Jowisza zdradnie oszukała.

Bo baba chytra, wziąwszy w dłoń sito plecione,

Przez otworki ujrzała słońca niezliczone.”

84

Na Most Warszawski

Poeta rzecze, że na tych ziemiach jeno Polak winien rządzić

85

Do Wojciecha Łaskiego

Poeta życzy Łaskiemu wszystkiego najlepszego, bo jest to mąż cnotliwy i nie „gorszy się skromną chatyną”

86

Do Wekcjusza

„Któż cię prosił? - Przychodzę jako cień Filipa. -

Dobrze, więc jak cieniowi da ci zapach stypa”

87

Nagrobek Żeglarzowi

„Jam grób żeglarza. Napnij żagle; kiedy ginął,

Niejeden jeszcze okręt po mórz grzbiecie płynął.”

88

Do Laberiusza

„(....) Żem Muzom przypiął ośle uszy,/Bogowie gniewają się na mnie, czuję w duszy”

89

Do Łukasza Górnickiego

Kiedy wrócił Górnicki, Kochanowski poczuł wielką radość

90

Nagrobek Nicecie

„Dlaczego mnie, żeglarza, nad morzem grzebiecie,

Gdy trzeba było odeń oddalić mnie przecie.

Przeraża mnie szum morza, śmierci mojej, ale

Dzięki, że choć ty, morze, głosisz po mnie żale”

91

Do Andrzeja Trzecieskiego

Choć Trzecieskiego wszyscy nagradzają za wspaniałe wiersze złotem, to jednak Kochanowski nagradza go małym wierszem, „przecie nie tak śpiewają gęsi jak łabędzie/I jaskółka szczebiotka słowikiem nie będzie”

92

Zagadka

„Kobietą jest z natury, w łonie chowa dzieci,

Nieme, głos ich za lądy i za morza leci.

Usłyszy go jedynie ten, komu pozwolą.

Inaczej nic najbliżsi usłyszeć nie zdolą.”

93

Zagadka

„ Ni śmiertelny, ni wieczny, natury mieszanej:

Ani ludzki, ni boski żywot jest mu dany.

To powstaje, to znowu ginie na przemiany;

Nikt go nigdy nie widzi, a wszystkim jest znany/”

94

Zagadka

„Nic z tego, co pochodzi z ziemi i mórz łona,

Nawet człowieka tak prędko nie rośnie ni kona.

Rodzi się wielkim ciałem, w rozkwitu ogromie,

Rozprasza się, w starość szerząc się widomie”

95

Zagadka

„Wyciągnąć pana z domu na słońce, co świecie -

Czy uwierzysz? Dom uciekł, a gospodarz w sieci”

96

Zagadka

„Zgryź orzech, jeśli możesz; każdy o nim gada,

A nikt nie widział tego, o którym wykłada”

97

Nagrobek Filipowi Padniewskiemu

Padniewski został wzniesiony na godności szczyty dzięki swym zasługom i cnotom; i nawet zawiść „oczu wznieść na cię nie śmiała”

98

Inny Nagrobek

„Ciało twe pomieściła trumna dość obszerna,

Nad mauzolea wyższa twa cnota niezmierna”

99

Do Urbika

Kochanowski radzi Urbikowi, by żył spokojnie i nie był jak Ci, którzy „chadzają w bogaczy pyszne progi”, bo oni żyją nie dla siebie, lecz dla innych

100

Do Orła

„Ojcze wróżb, królu ptaków błędnych, jakież będzie

Z lili twojego serca zrodzone orędzie?

Polska zakwitnie, kiedy tron Henryka posiędzie”

101

Do Króla Henryka Walezjusza Przybywającego Do Krakowa

Kochanowski opisuje radość, z jaką lud witał Henryka Walezego.

102

Do Piotra Kostki

Rzecze, że pisząc wiersze, to nie Piotrowi chwała rośnie, lecz tym, o których on pisze

103

Do Jana Firleja

„Te wierszyki pod gołym niebem się złożyło,

Jeśli chłodne, nie cieplej i poecie było”

104

Do Attala

Kochanowski przestrzega, by żądza gromadzenia bogactw nie przesłoniła człowiekowi innych rzeczy.

105

Do Krokalidy

Najbardziej na świecie upajają pocałunki Krokalidy; mniej upajają go nawet różnorakie owoce.

106

Do Gelazyna

„Za wszystkich, jak się zdaje, miłujesz co siły,

Zastępując nas wszystkich, Gelazynie miły/

Innym po jednym rodzi się. Tobie ochotnie

Żona bliźnięta daje. Tyś mężem dwukrotnie”

107

Nagrobek Stanisławowi Grzebskiemu

„Liczyć cię między Greki czy też łacinniki?

Albowiem oba znałeś wybornie języki.

Chociaż byłeś Sarmatą, bacznie twej wymowie,

Graje przysłuchiwali się i Auzonowie”

108

Na Linusa

Kochanowski wyśmiewa Linusa, który chwali się tym, że Fortuna mu sprzyja; poeta tłumaczy to tym, że Fortuna chce tym samym dowieść tego, że może wszystko i nawet taki Linus może stać się sławny

109

Na Homera

Kochanowski mówi, że Homera ludzie sławić będą do końca świata.

110

La Laertesa

Mimo, że czas zniszczy pomnik Laertesa, to jednak jego imię nigdy nie zaginie i nikt go nie zapomni.

111

Do Jowisza W Obronie Wołu

„Przed ołtarzem twym, wielki Jowiszu, wół stoi

Kornie i ryczy, rzezi grożącej się boi.

Ocal go, przecie orze nam pole z mozołem.

Gdyś porywał Europę, i ty byłeś wołem.”

112

Do Adriana

„Co to zapowiedziana wieczerza, Adrianie,

Po księgach starożytnych szukasz nieprzerwanie.

Byś pojął i zrozumiał, powiem tobie szczerze,

Chcę, abyś mnie zaprosił jutro na wieczerzę.”

113

Na Flaszę

Opowieść o rozbitej flaszy wina.

114

O Likofronie Lekarzu

„Kiedy lekarz Likofron wdał się raz w czytanie

Iliady, na początku znalazł takie zdanie:

„wiele dusz wielkich zesłał Achilles do Hadu”

Rzekł: Patrzcie! więc to sława? Po cóż mi przykładu.

Czyżem się z Achillesem na równi nie wsławił,

Żem tyle znakomitych dusz nad Styks wyprawił?”

115

Cieniom Kardynała Stanisława Hozjusza

Kochanowski chwali pobożność Hozjusza i pisze, że jego dzieła pozostaną na wieki.

116

Sentencja Epikura

„Co szczęśliwe jest i wieczne,

Nie jest z dobrem ludzi sprzeczne”

117

O Hermogenesie

„Piosnka sowy śmierć wróży. Hermogenesowa

Piosnka kiedy zabrzmiała, zdechła sama sowa”

118

Nagrobek Pyntagorasowi

„Witaj, Pyntagorasie! Żeś w Hades zesłany,

Obwiniaj o swą zgubę nie morskie bałwany,

Lecz tylko Boreasza. On cię zgładził, ale

Grobom ojców oddały cię łaskawe fale.”

119

Na Kolumnę

„Jam nie Niobe po śmierci dzieci skamieniała,

Chociaż o stracie dziatek też świadcząca skała.

Dla pamięci głębokiej, bolesnej swej troski

Po zgonie ich postawił mnie wieszcz Kochanowski.

Żem pozbawiona czucia i nie znam żałości,

Los mój dla serca jego jest źródłem zazdrości.”

120

Na Tęże

Kochanowski pisze o przemijaniu i o tym, że dzień dzisiejszy kiedyś zostanie „zdeptany przez jutro”.

121

Do Cesarza

„Królewski diadem włożył już na skroń Batory,

A ty, cesarzu (wybacz), wciąż zwlekasz nieskory,

Jeden tylko zwlekając okrył sprawę chlubą,

Dla wszystkich innych prawie zwłoka zgubą.”

122

Do Andrzeja Patrycego

Kochanowski „chce biesiady” u Patrycego

123

Na Stanisława Sokołowskiego

„Sokołowski, choć mały wzrostem, lecz z wymowy,

Znamienity jak Nestor i syn Laertowy.

Szczęśliwy, kto go słyszy, lecz i ten szczęśliwy,

Kto czyta jego pisma mądrości prawdziwej.”

ELEGIE

KSIĘGA III

I

Poeta znów jest zakochany. Już wiele razy mu się to wcześniej zdarzało - lecz teraz nie jest z tego stanu rzeczy zadowolony. Prosi Amora, by „zdjął” z niego tę miłość. Tłumaczy swą niechęć tym, że jest już w „dojrzałym” wieku i „wiek dojrzały wskazuje obyczaje inne”. Dygresja - Kochanowski wspomina o „smutnej wojnie” z Moskwą, gdzie zginie zapewne wielu młodych ludzi. Jednakże szybko swą dygresję kończy - „po cóż w wojnę mieszam się, w nieswoje rzeczy”. Szybko wraca do wewnętrznych rozterek. Pisze, że na wojnie można chociaż uciec, lub bronić się mieczem - tu, w tym stanie, jest całkowicie bezbronny. Prosi swą ukochaną, Pazyfilę, by chciała z nim być. Wtedy zaś będzie szczęśliwy. Niczego bardziej nie pragnie na świecie - nawet „królewskiego berła”, czy złota. Rzecze, że jego największym marzeniem jest żyć z nią w jego domu, wspólnie przeżywać każdy dzień, a kiedy kres nadejdzie - razem z nią umrzeć.

II

Kochanowski pisze, że nie pragnie znać przyszłości, nie pragnie czytać z gwiazd. Nie chce znać pisanego mu losu. Woli żyć spokojnie, nie znając przyszłości. Nie trzeba mu też bogactw - chce żyć w „swym ubóstwie”. Nie „trudzi bogów swymi prośbami”; żyje spokojnie, zajmując się swą ziemią. Prosi bogów jedynie o to, by pozwolili jego ziemi rodzić obfite plony; by nie zostały one zniszczone. Radzi Myszkowskiemu, by darował sobie bogactwo i przepych miejski. Że być może na wsi będzie uboższy, ale za to odnajdzie spokój i szczęście. Odnajdzie także piękno - „kryształowe jeziora”, „gaje cierniste”, „powietrze czyste”. Kochanowski pisze, że niegdyś ludziom żyło się lepiej - gdy nie znali złota. „Nikt nie był wtedy bogatym, ni biednym/Ziemia jednako karmiła wszystkich chlebem jednym”. Nie było też granic, o które można by się było spierać i prowadzić wojny. Kiedy jednak pojawiło się złoto - pojawiła się również chciwość, zachłanność, zdrada, morderstwa, wojny, grabieże. Dlatego Kochanowski woli żyć w ubóstwie. Wie, że jest bezpieczny - bo żaden złodziej go nie okradnie, nikt go nie zdradzi i nikt nie zamorduje. Bo jest biedny.

III

Podmiot liryczny skarży się na nieszczęśliwą miłość; że kocha kobietę, która już jest z innym. Woli umrzeć, niż dalej się tak męczyć i widzieć ją z innym. Podczas gdy inni ludzie cieszą się z zaszczytów, wygranych wojen, z mądrości swej, dla Kochanowskiego największym skarbem byłaby kobieta, którą kocha. Pisze o tym, że zaprawdę wielkim cierpieniem jest nieszczęśliwa miłość. Czas dłuży mu się strasznie, jest smutny i niemalże martwy z rozpaczy. Prosi dziewczynę, by porzuciła swego wybranka i przyszła do niego. Potem pisze o miłości Zariadresa i Odatydy. Ojciec Odatydy sprzeciwił się temu związkowi, chcąc wydać swą córkę za kogoś, kto mieszka bliżej - nie na obczyźnie, jak Zariadres. Ojciec sądził, że Odatyda jest szczęśliwa - ona jednak rozpaczała, lecz woli ojca sprzeciwić się bała. Jednakowoż Zariadres przybył z odsieczą i wykradł swą ukochaną.

IV

Poeta prosi Tęczyńskiego, by wrócił go kraju - jednakże, zanim to uczyni, musi odwiedzić Rzym, miasto piękne i potężne, które niegdyś było panem świata. Lecz nawet tak potężne miasto, jak Rzym, nie oparło się działaniu czasu - dziś jest jeno ruiną. „Co najwyżej wzrosło, najniżej upadnie”. Bo „żadne grody, ni królestwa od śmierci nie unikną szkody”. Jednakże imię i sława pozostaje w pamięci, nawet wtedy, gdy posiadacza imienia już nie ma. Tak jest z Rzymem - mimo, że czas zmienił go w ruinę, to jednak o jego wielkości pamiętają wszyscy. Na koniec lamentuje nad martwym już Tęczyńskim, pojmanym w zdradziecki sposób. Kochanowski pisze, że to wspaniały młodzian był, o wielu cnotach.

V

Kochanowski wita radośnie Padniewskiego; cieszy się z „zaszczytów”, jakie go spotkały, uważa, że są zasłużone. Opisuje radość całego narodu i wymienia cnoty Padniewskiwego - mimo, że jest dostojny, nie jest wyniosły i arogancki; to głodny wiedzy patriota, który młodości nie przehulał, lecz spędził ją na naukach. „W bystrości może ktoś cię zdoła/Doścignąć, lecz przewyższyć nie potrafi zgoła/”. Wielki to orator, charyzmatyczny mówca, który każdego do swego zdania przekonać zdoła. Na dodatek bohater wojenny. Mimo wielkich zasług jest jednak „ludzki, łagodny i pełen względności”. Kochanowski podkreśla, że całą pomyślność Padniewski zawdzięcza tylko sobie i swojej ciężkiej pracy, nie zaś Fortunie. Przestrzega to też, by nie zszedł z tej drogi cnót.

VI

Ktoś zakwestionował wierność podmiotu lirycznego względem swej ukochanej, Laodamii. Kobieta bardzo to przeżywa, lecz podmiot liryczny zapewnia ją, że poza nią nie ma żadnej innej miłości, a te oskarżenia to potwarz. „Nie dba, że rani ciebie, wróg naszej miłości/Nieprzyjaciel zawzięty przyjaznej wierności”. Kochanowski przeklina go - nie będzie on miał już żadnych przyjaciół, nie odnajdzie spokoju. Dalej pisze, że nie mógłby zdradzić ukochanej, bo takiej drugiej kobiety jak ona, nie ma na całym świecie. Jej cnoty są nieprzeliczone. One go właśnie „ujęły i przykuły jak złoto”. Wspomina, że mogła wyjść za bogatszych od niego, ale ona nie wzgardziła wcale jego domem. Mówi, że nie jest jej godny i prosi o to, by nie wierzyła tym złośliwym plotkom i nie wątpiła w jego wierność. Pisze, że nawet po śmierci o niej nie zapomni, jego uczucie jest stałe.

VII

Kochanowski dziękuje Ossolińskiemu za to, że gdy poeta doznał podwójnej klęski - „bezlitosne ubóstwo i miłość dotkliwa” - ten przybył mu z pomocą. Nie dopuścił, „ abym marnował się w nędzy” i nie dał mu popaść w rozpacz. Pisze jednak, że jego miłości nikt nie ma prawa zganić, gdyż przecież nawet królowie kochali - i podaje przykład wojnę trojańską, wojnę o Helenę. Poeta zastanawia się, jakby tu odwdzięczyć się Ossolińskiemu - na szczęście, złoto odpada, bo i Kochanowski go nie ma, a Ossolińskiemu go nie potrzeba. Dlatego postanawia uwiecznić jego dobroć w pieśniach i wierszach. Bo każdy pomnik zostanie kiedyś zniszczony; kamienie runą, lecz poezja pozostanie na zawsze. W taki sposób Ossoliński będzie żył wiecznie.

VIII

Kochanowski pozdrawia Karola (mieszkał we Francji), którego musiał opuścić, gdy rodzice poety umarli. Wrócił do Polski, swej ukochanej ojczyzny, lecz zapewnia, że o Karolu, wielkim przyjacielu, nie zapomni. Wspomina, że razem wiele krain zwiedzili i przeżyli miłe chwile. Wspomina o tym, że Karol walczył na wielu frontach, lecz umarł w czasie pokoju. Kochanowski, myśląc o śmierci, nie prosi bogów o żadne bogactwa; jedynie o to, by dali mu szczęśliwe i spokojne życie na ziemi, nim jego czas przyjdzie.

IX

Kochanowski tłumaczy, że nie prześle Radziwiłłowi wierszy, gdyż ten idzie na wojnę - a jego wiersze są „niewojenne”. Lepiej by mu się zbroja przysłużyła. Zapewnia jednak, że uczci jego pamięć i wielkie czyny w wierszach, by żył wiecznie. Zaznacz też, że historia na pewno o nim nie zapomni i jego wielkie czyny nie pójdą w zapomnienie. Następnie wymienia wielkie czyny Radziwiłła (walki o Inflanty, wojna z Moskwą). Pisze też, że jego chwała będzie większa, gdy zwycięży wojnę z Rosją.

X

Tłumy nieprzeliczone biegną, by powitać swego biskupa, Myszkowskiego, Kochanowski zaś idzie do niego nie z wielkimi darami, lecz z lutnią. Wspomina, że mimo braku pieniędzy, „zdolnością swoją i przy Muz pomocy/Zyskałem sobie chlubne imię na Północy”. Dlatego Kochanowski nie wątpi, że Myszkowski nie spojrzy na jego dar wzgardliwie. Przypomina mu, że przecież w czasie wojny lubił jego wiersze - więc chyba teraz nie zmieniły mu się upodobania? Przestrzega, że inni dostojnicy zapewne nie poznaliby swego dawnego druha, lecz przecież Myszkowski, człek o wielu cnotach, na pewno tak nisko nie upadnie i nie będzie udawał, że nie poznaje Kochanowskiego i nie wzgardzi jego darem.

XI

Kochanowski krytykuje życie miejskie. W mieście tłok wielki, wszyscy są ściśnięty, hałas, brak spokoju, tutaj żołnierz, tu kupiec.... Jedynie nocą Kochanowski się tam zapuszcza, by zaprosić Stanisława do siebie, na wieś, gdzie jest spokojnie i cicho.

XII

Kochanowski wypomina żonie, że kiedy wyjechał na Litwę, przestała się nim interesować i nawet listu nie prześle. Sam wspomina ją każdego dnia i brak mu żony. Jedynie sny mu o niej zostały. Jest również pewien, że ona na pewno go nie zdradza - jest przecież cnotliwa, a poza tym na wiarołomców straszne kary spadają.... Gloryfikuje również niewiasty, które nie zdradziły swych mężów, mimo, iż tamci byli daleko od domów (np. Penelopa). Prosi ją, by dochowała o nim pamięci. Mówi, że miłość jest najważniejsza, a zdrada prędzej czy później wyjdzie na jaw, okrywając ją niesławą. Na koniec Kochanowski przeprasza za podejrzenia, ale wynikają one z miłości i tęsknoty.

XIII

Kochanowski prosi, by zapamiętano jego wiersze i tak, jak Reja czy Trzecieskiego. Wspomina, że zawsze kochał on ojczyznę. Prosi Boga, by pozwolił mu końca swych dni dożyć w swoim domu, w ciszy i spokoju. Rzecze też, że podczas gdy inni pożądają bogactwa i sławy, on pragnie wiedzy.. Chciałby umieć wyjaśnić wszelkie zjawiska przyrody.

XIV

Kochanowski pisze o tym, że nadchodzi wojna. Jednakże wojna jest dla tych, którzy lubują się w sławie, chwale i złocie. Nie jest dla Kochanowskiego, którego starość już dopadła, a poza tym - zawsze stronił od bogactwa i chwały. Dlatego pozostanie w swoim domu, spokojnie pędząc życie. Zaprasza jednak żołnierzy do siebie, by przybyli do niego opowiedzieć mu o bojach, walkach. Na pewno ich ugości i poczęstuje winem. Dalej poeta zastanawia się nad tym, czemu ludzie szukają sami śmierci, skoro śmierć jest tak bliska i tak przyjdzie? Kochanowski pisze, że ludzie zachowują się gorzej od zwierząt, gdyż tylko oni „tępią się wściekłością wzajemną”. Pisze o tym, że ludzie myślą, że właśnie przez wojnę, przez mord zdobywa się sławę i pamięć. Jednakże wg poety tylko ten będzie naprawdę godny zapamiętania, który wszystkie te wojny zakończy i zaprowadzi pokój.

XV

„Uprawiam łan ojczysty. Żegnaj złudny dworze./Już żadna z twych obietnic znęcić mnie nie może”. Tak zaczyna się ta oto elegia. Kochanowski pisze o tym, że swoboda ważniejsza jest dla niego od bogactw. Nie musi czekać na łaskę pana, sam rządzi swym losem. Następnie pisze, że wieś jest ważniejsza od miasta. W końcu gdyby nie byłoby wsi, miasta wymarłyby z głodu. Każdy wielki z wsi się wywodzi, nie z miasta. Bogowie również kochają bardziej rolników. Dlatego wieśniaka praca zawsze będzie najważniejsza, a bogowie zawsze będą najbardziej cenić rolników, którzy składają im najwięcej ofiar.

XVI

Podmiot liryczny opisuje ślub Dudycza. Choć wiele kobiet go pragnęło, on wybrał jeno jedną - i dla tej jednej rzucił wszystko, co miał. Potem Kochanowski zastanawia się, skąd miłość się wzięła. Dochodzi do wniosku, że dawno temu ludzie byli krzyżówkami kobiet i mężczyzn - mieli cztery ręce, cztery nogi itp. I tak, jak niegdyś bogowie przeciw tytanom, tak oni podnieśli bunt przeciw bogom. Lecz bogowie postanowili ich nie niszczyć, lecz jedynie osłabić - w taki sposób rozerwali ich na dwoje. Teraz ludzie czują się niepewni, dlatego każdy z nich szuka swej drugiej połowy, chcąc znowu stać się jednością. Kiedy człowiek znajdzie drugiego - nie jest już połową, lecz całością.

XVII

Poeta pisze o tym, że tak naprawdę nie jest bogaty ten, który złota ma wiele, lecz ten, któremu do życia nie potrzeba za wiele, ten, który potrafi żyć skromnie. Rozum wart jest więcej niż złoto. Jednakże kobiety tego nie dostrzegają - by zdobyć ich miłość, trzeba być bogatym. To jedyna rzecz, która Kochanowskiego martwi - bo ubóstwa on się nie boi, więcej, nawet dobrze mu się tak żyje. Jednakże później dochodzi do wniosku, że złoto rządzi światem - przywołuje też przykłady (np. zdrada Eryfily, która za pieniądze zabiła męża). Kiedy nie było złota - był spokój, ludzie się nie mordowali. To ono jest początkiem wszelkiego zła. Lecz bez złota nie można mieć miłości. Jednakże Kochanowski radzi czytelnikowi, by nie gromadził bogactw. Zaś kobiecie, która pożąda pieniędzy - tej życzy tego, by ją ograbiono i w samotności dożyła swych dni. Każdy będzie się z niej śmiał, na koniec zaś będzie cierpieć, a gdy ciało umrze, Cerber zabierze jej duszę, by przeżywała wieczne katusze. Na koniec Kochanowski pisze, że swej ukochanej tego nie życzy - jeśli oczywiście była mu wierna.

KSIĘGA IV

I

Kochanowski dokonuje streszczenia „Odysei”. Napomyka też na samym początku o „Iliadzie”, lecz tylko „Odyseję” streszcza w całości. Tym samym pokazuje, jak podróż może długo trwać; prosi więc bogów, by Paweł tak długo nie musiał podróżować i szybko wrócił do Polski.

II

Po śmierci Tarnowskiego, Kochanowski pisze, że wcale nie będzie rozpaczał nad tą stratą, ani nie napisze żadnego żałobnego wiersza, gdyż teraz Tarnowski żyje w lepszym świecie, gdzie mu się powodzi i jest szczęśliwy. Podczas gdy Tarnowski jest już szczęśliwy, żywi muszą dalej walczyć z przeciwnościami losu i znosić cierpienia. Jego imię nie zaginie, gdyż swymi czynami wywalczył sobie nieśmiertelność. Był dzielnym żołnierzem, rozsądnym i mądrym. Dalej opisuje jego liczne zwycięstwa (np. w Moskwie). Dalej opisuje jedną z bitew, które Tarnowski stoczył, jego wspaniałe zwycięstwo i odwagę, którą na polu bitwy wykazał, mimo, że wróg był liczniejszy. Był człowiekiem szczodrym, mądrym, sprawiedliwym i cenił dobrych towarzyszy. Wszyscy rozpaczają nad jego śmiercią, najbardziej zaś syn, który jest podobny do ojca z „życia i cnoty”. Prosi młodzieńca, by powstrzymał łzy i nie rozpaczał po sprawiedliwym rodzicu. Bardziej należy płakać po tych, którzy życie mieli nędzne i nie zaznali w nim szczęścia. Niebiosa są dla tych, którzy są cnotliwi, a Tarnowski był człowiekiem, któremu żadnej cnoty nie brakło. Prosi jeno syna, by ojcu postawił marmurowy pomnik ku jego chwale. Zaś pamięć po nim będzie wieczna.

III

Kochanowski wspomina, jak z Firlejem zachwycali się przyrodą i jej wszelkimi aspektami. Dalej Kochanowski opisuje piękno przyrody, wspomina, że niegdyś dla ludzi była wszystkim. I to ona jest największym skarbem człowieka. Ona jest najpiękniejsza i najbardziej niepojęta. Następnie zastanawia się nad naturą człowieka. Ona również jest fascynująca - a człowiek przecież jest częścią natury, jest jej dziecięciem. Ludzie, kiedy w gniew wpadną, też stają się dziczy i brutalni. Jeśli zatraci człowieczeństwo, nie godzien miana człowieka. Bo człowiek nie jest człowiekiem dlatego, że ma dwie ręce i nogi, bo przecież zwierzęta wygląd mają podobny, ale dlatego, że jest rozumem obdarowany. Powinien on więc być cnotliwy i dobry, nie zaś zły i żądny krwi. Człowiek jest najbardziej rozwiniętym stworzeniem na ziemi i to jest pewne. Ale czy pewnym jest, że świat został stworzony dla ludzi? Przecież ludzie i zwierzęta razem żyją na świecie, on jest wspólnym dobrem zwierząt i ludzi. „Bardzo i nazbyt sobie pochlebia ten, który/Siebie uważa za cel świata i natury”. Bo przecież, mimo tego, że natura żywi człowieka, to jednak plony mogą zostać zniszczone, a natura sprowadzić na człek głód. Kochanowski dochodzi do wniosku, że Bóg stworzył świat dla Swej własnej radości. Ludzie są jeno Jego sługami. Mamy się światem zajmować, nie zaś go niszczyć. Jeśli nasze obowiązki spełnimy dobrze - zostaniemy nagrodzeni. Ten, kto oddaje się rozkoszy i zabawie - zostanie po śmierci ukarany. Widać więc, że Bóg jest bardzo sprawiedliwy - bo przecież „lepsza część człowieka” jest wieczna. I według zasług - otrzyma nagrodę. Lub karę.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Omawiane lektury gimnazjum
Krzyżówki do lektur dla klas 1 3
Monamonachia-Krasicki(1), Lektury Okresy literackie
Dziady lll, Lektury Okresy literackie
Noc listopadowa-Wyspiański(1), Lektury Okresy literackie
zagadnienie 25, LEKTURY, ZAGADNIENIA Młoda Polska
EMC 78 UJ LEKTURY, Psychologia - studia, Psychologia emocji i motywacji
Świtezianka, krótkie streszczenia lektur
Pamiętnik z powstania warszawskiego, Lektury Szkolne - Teksty i Streszczenia
Pierścień wielkiej damy-Norwid(1), Lektury Okresy literackie
Żywot i sprawy Mikołaja Reja(1), Lektury Okresy literackie
Kochanowski Satyr, polski, lektura+notatki, Renesans, Notatki

więcej podobnych podstron