Anonim tzw. Gall
Kronika polska
(przeł. Roman Grodecki)
Wstęp - Marian Plezia
Wstęp
Mimo że pisana po łacinie, Kronika jest pierwszym dziełem polskiej literatury narodowej. W literaturze do końca średniowiecza posługiwano się w Polsce łaciną (a niemal do końca XVIII w. była ona, na równi z polszczyzną, językiem piśmiennictwa). Początkowo języki narodowe nie dojrzały jeszcze do użycia piśmiennego.
Kronika uznawana jest za dzieło literatury polskiej również mimo tego, że Gall był cudzoziemcem. Do spisania Kroniki zachęcił go przede wszystkim kanclerz księcia Bolesława III Krzywoustego. Przedmiotem Kroniki są dzieje królów i książąt polskich, a jej treść w znacznej mierze oddaje poglądy ówczesnych polskich kół wykształconych.
Wprawdzie przed Kroniką istniały u nas przykłady zarówno literatury ludowej (pieśni i opowieści ludowe przekazywane ustnie, w języku narodowym, które nie dochowały się do naszych czasów), jak i utwory pisane - po łacinie. Były wśród nich żywoty świętych, żaden jednak napisany przez Polaka, niektóre (Żywot rzymski czy Pasja z Tegernsee) nie powstały nawet na ziemiach polskich. W Polsce życzliwy nam Niemiec, Bruno z Kwerfurtu, napisał na początku XI w. Żywot św. Wojciecha i Żywot pięciu braci Polaków. Utwory te miały jednak na uwadze raczej przekazanie treści religijnych niż formę literacką. Innym przykładem utworów pisanych po łacinie były polskie roczniki, z których żaden się nie zachował. Były one jednak krótkie, zwięzłe, bo wspominające tylko najważniejsze wydarzenia pod datami rocznymi. Forma literacka nie była w ich przypadku istotna.
Kronika więc uznawana jest za pierwsze dzieło literatury polskiej zarówno ze względu na treść - najstarsze polskie dzieje - jak i rozmiary oraz świadomie artystyczną formę. Istotny jest także jej wpływ na polskie piśmiennictwo - i w średniowieczu, i w czasach nowożytnych.
Autor „Kroniki” i czas jej powstania
Imię autora. Gall czy Gall-Anonim jest imieniem wyłącznie konwencjonalnym. Dziejopis doby odrodzenia, Marcin Kromer, na rękopisie kroniki (tzw. kodeks Heilsberski, zachowany do dziś), który posiadał, zanotował, że historię tę napisał Gall, zapewne mnich, który żył za czasów Bolesława III. Zarówno te informacje, jak i przypuszczenie, że kronikarz był Francuzem, wysnuł z przedmów autorskich do trzech kolejnych ksiąg dzieła. Dwa wieki później Gotfryd Lengnich omyłkowo połączył tę informację ze wzmianką (martinus Gallicus) Jana Długosza z jego Historii polskiej i nazwał autora Kroniki Martinusem Gallusem. To błędne określenie wyszło z użycia na początku XX w.
Cudzoziemiec-benedykt. W przedmowie do księgi III Gall zapewnia, że nie jest Polakiem, lecz cudzoziemskim pielgrzymem, więc podjął się tego wielkiego dzieła nie po to, by chlubić się swoją ojczyzną czy rodzicami, ale po to, aby efekty swojej pracy zabrać do miejsca, gdzie składał śluby zakonne. Miejsce złożenia ślubów zakonnych to termin w zakonie benedyktynów - oznacza klasztor, który staje się nowym domem rodzinnym zakonnika i do którego musi on zawsze powrócić po czasowej nieobecności. Gall był więc zakonnikiem benedyktyńskim, którego klasztor znajdował się poza granicami Polski.
Związki z Węgrami. W dziele Galla można odnaleźć wiele znaczących śladów kontaktu z Węgrami, stąd przypuszczenie, że był on Węgrem. (W związku ze swoim krytycznym nastawieniem wobec Niemców i Czechów nie należał raczej do żadnej z tych narodowości. Nie przybył także z Rusi, bo wtedy pisałby w języku słowiańskim. Ponieważ do tych narodów nie dotarło jeszcze chrześcijaństwo, Gall nie był na pewno ani Litwinem, ani Prusem, nie przybył także z Pomorza czy któregoś z plemion słowiańskich między dolną Odrą a Łabą). Gall wykazuje sporą znajomość południowo-zachodniego pogranicza Węgier: zna prowincje bizantyńskie: Trację i Epir, ziemie takie, jak Dalmację, Chorwację, Istrię, Karyntię czy Bawarię; z samych Węgier wspomina Starą Budę (Bazoarium). Zna także klasztor benedyktyński św. Idziego w Somogyvár czy miejsce wiecznego spoczynku króla św. Stefana w Białogrodzie Królewskim - do obydwu miejscowości Bolesław Krzywousty odbywał pielgrzymkę pokutną. Gall orientuje się także w historii Węgier - zna imiona pięciu kolejnych królów z rodu Arpadów i jednego księcia, a ich sylwetki kreśli za pomocą kilku charakterystycznych rysów; król św. Władysław cieszy się ponadto jego niekłamaną sympatią.
Czy był Węgrem? W XX w. przypuszczano, że Gall był albo Węgrem-Madziarem, albo Słowianinem, poddanym węgierskiej korony. Wydaje się wprawdzie prawdopodobne, że mógł przybyć do nas z tamtych terenów, jednak jego węgierskie pochodzenie (wykształcenie) budzi już zastrzeżenia. Na początku XII w. Węgry były bowiem, jak Polska, krajem, gdzie kultura łacińska wprowadzona sto lat wcześniej nie zdążyła zakorzenić się jeszcze na tyle, by można było pisać tam po łacinie z taką biegłością, tak sprawnie operując językiem literackim. Istotne dzieła historyczne na Węgrzech były w tym czasie pisane przez cudzoziemców (Żywot św. Stefana króla czy prawodawstwo króla Kolomana).
Opactwo w Somogyvár. Gall mógł być jednakże cudzoziemcem przebywającym na Węgrzech, co było częstą praktyką wśród duchownych. Charakterystyczny dla Galla jest kult św. Idziego. We wstępie do księgi I podkreśla, że do napisania dzieła skłoniło go to, że Bolesław Krzywousty narodził się na prośby św. Idziego, któremu zawdzięcza Krzywousty towarzyszące mu zwycięstwa, powodzenie; wspomina o tym dwukrotnie - wierszem i prozą. Gall czuł się silnie związany ze św. Idzim. Na Węgrzech pod koniec XI w. powstało opactwo benedyktyńskie, gdzie szczególnie czczono św. Idziego; król św. Władysław założył, uposażył i zaludnił je kolonią zakonną, którą sprowadzono ze St. Gilles w Prowansji, gdzie spoczywały zwłoki św. Idziego. Na Prowansję rodzice Krzywoustego wysłali poselstwo i dary z prośbą o modły w intencji narodzenia im się syna. Co istotne, do węgierskiego klasztoru do XIII w. miano przyjmować wyłącznie Francuzów.
Hipoteza prowansalsko-węgierska. Gdyby przyjąć, że Gall był benedyktynem francuskim, osiadłym na Węgrzech, można by wyjaśnić tym wiele cech Kroniki. Tłumaczyłoby to jego sympatię do króla św. Władysława, znajomość południowo-zachodniego pogranicza Węgier, jego kult dla św. Idziego oraz odnotowanie szczegółów o prowansalskim St. Gilles. Znamienna jest także pewna minimalna znajomość języka słowiańskiego Galla, który wie, że nazwa Gniezna wywodzi się od „gniazda” czy że situlae to po słowiańsku „cebry”; nie dziwiłoby to u zakonnika z Somogyvár, który przebywając na pograniczu Chorwacji, mógł zetknąć się z ludnością słowiańską.
Zapewne Francuz. Gall mógł przybyć do Polski z opactwa benedyktyńskiego na Węgrzech, dokąd przywędrował z St. Gilles w Prowansji. Nie musiał być jednak Prowansalczykiem, bo do zakonu w St. Gilles licznie wstępowali ludzie z różnych stron. Gall pochodził prawdopodobnie z jednego z krajów romańskich, ale raczej z Francji niż z Włoch. Przypuszczenie, że pochodził z Wenecji, jest słabo uzasadnione (włoscy teoretycy stylistyki krytycznie odnosili się do typu prozy rytmicznej, jaką stosował Gall, uważając ją za manierę francuską - choć głosy te pojawiły się dopiero na początku XIII w.), choć udając się z Prowansji na Węgry, mógł na jakiś czas zatrzymać się na północy Włoch. Być może nawet napisał coś w Wenecji, ale mało prawdopodobne jest, by tam otrzymał wykształcenie. Galla łączy się także z północnofrancuskim, ściślej - flandryjskim kręgiem kulturalnym, jako że kult św. Idziego szerzył się również na północy Francji, jest to jednak mało prawdopodobna hipoteza. Wskazuje się również na środkową Francję, jako że pewne typowe cechy stylu Galla wykazują duże podobieństwo ze sposobem pisania wybitnego poety i prozaika, Hildeberta z Lavardin (przełom XI i XII w.), a wiadomym jest, że człowiek ze stron Hildeberta, Piotr z Poitou, także o literackim wykształceniu, był obecny przy zakładaniu kolonii benedyktyńskiej w Somogyvár (nie należy jednak raczej dopatrywać się w nim autora Kroniki, choć mógł być to jego uczeń).
Czas spisania „Kroniki”. W przedmowie do księgi I Gall zwraca się imiennie do całego ówczesnego episkopatu polskiego: arcybiskupa gnieźnieńskiego Marcina, a także biskupów: Szymona płockiego, Pawła poznańskiego (?), Maura krakowskiego i Żyrosława wrocławskiego. Można ją ściśle datować na lata 1112-1118, jako że Żyrosław wstąpił na stolicę wrocławską w roku 1112, a Maurus zmarł w 1118. Jest mało prawdopodobne, aby cała Kronika (nie tylko księga I) powstała po tej dacie. Wskazówką są też pochwały czynów wojewody Skarbimira (księga II i III), który w roku 1117 podniósł bunt przeciwko księciu, został pokonany i oślepiony; nie mogły raczej być one spisane po 1117. Ostatnią wskazówką są wzmianki Galla o królu węgierskim Kolomanie, o którym kronikarz pisze zawsze jak o żyjącym - tymczasem zmarł on w roku 1116. Dlatego najprawdopodobniejsze jest to, że Kronika została napisana w latach 1112-1116.
Pobyt kronikarza w Polsce. Dawniej przypuszczano, że Gall mógł przybyć do Polski na długo przed napisaniem swojego dzieła; widziano w nim np. wychowawcę młodego Mieszka, syna Bolesława Śmiałego, zmarłego w roku 1089 - ze względu na barwny opis pogrzebu, który miałby sugerować, że Gall był jego naocznym świadkiem. Barwność przedstawienia nie jest jednak w przypadku Galla kryterium decydującym o tym, że osobiście doświadczył danego wydarzenia (niemal równie żywo opisał ucieczkę księcia kijowskiego w roku 1018, której nie mógł przecież doświadczyć). Gall przybył do Polski raczej po roku 1091, kiedy w Somogyvár założono kolonię St. Gilles. Powszechnie uważa się więc, że Gall pojawił się w Polsce dopiero na początku XII w. - może na kilka lat przed napisaniem swojego dzieła, a może bezpośrednio przed jego podjęciem. Jedyny raz, kiedy wspomina o tym, że sam był świadkiem czegoś, co opisuje, dotyczy pielgrzymki pokutnej Bolesława Krzywoustego do Somogyvár w roku 1113. Można więc założyć, że Gall zetknął się z dworem polskim dopiero w czasie tej pielgrzymki i wtedy razem z Krzywoustym przyjechał do Polski.
Polscy protektorzy autora. O roli Galla w Polsce mówią nieco trzy przedmowy do kolejnych ksiąg Kroniki. W księdze I jest to cały ówczesny episkopat Polski, a także kanclerz książęcy Michał z rodu Awdańców (krewny wojewody Skarbimira). Jest to łatwo zrozumiały gest kurtuazyjny - Gall dopiero przybył do Polski i chciał zjednać sobie wszystkich miejscowych dostojników duchownych jednocześnie. Biskupi stanowili dla Galla pośrednictwo między jego dziełem a księciem, który, jak większość ówczesnych monarchów, nie władał łaciną. Duchowni mogli wyjaśniać więc księciu treść dzieła, a także kompetentnie ocenić jego wartość, od której zależała nagroda Galla (której dopomina się w przedmowach do księgi I i III). Przedmowa do księgi II Kroniki dowodzi, że szczególnie bliskie więzy łączyły Galla z biskupem poznańskim Pawłem (wymienionym także w przedmowie do księgi I), który jest już jedynym duchownym, do którego Gall ją kieruje; zwraca się poza tym ponownie do kanclerza książęcego Michała. W przedmowie do księgi III sytuacja zmienia się - Gall dedykuje ją wyłącznie kapelanom książęcym. Jest to zrozumiałe, jako że kapelani książęcy pełnili na dworze funkcje i kapłańskie, i kancelaryjne, więc to ich aprobata była szczególnie istotna dla Galla.
Kronikarz w kancelarii książęcej. Wyraźne związki Galla z kancelarią mogłyby sugerować, że i on sam pełnił na dworze polskim funkcje kancelaryjne. Nie zgadzałoby się to jednak ze słowami samego Galla, który w przedmowie do księgi III napisał, że podjął się swego dzieła, aby nie stracić wprawy w „dyktowaniu” - tj. układaniu listów i dokumentów. W kancelarii miałby z kolei wiele sposobności, aby się tym zająć. Przypuszczenia te jednak biorą się stąd, że w średniowieczu ludzie pracujący w kancelarii, którzy zajmowali się i pisaniem, i polityką, często dawali zalążek dziełom historiografii świeckiej. Pracownicy kancelarii mieli także najpełniejszą wiedzę o istotnych faktach, posiadali dokumenty odnoszące się do przeszłości etc. Tak że o ile Gall prawdopodobnie nie należał do personelu kancelarii, o tyle zapewne korzystał z wiedzy jej pracowników.
Czy kronika powstała w Krakowie? Dawniej przypuszczano, że Kronika została spisana w fundowanym przez króla Bolesława Śmiałego i ród Awdańców klasztorze benedyktyńskim w Lubiniu (Wielkopolska). Jeśli jednak wziąć pod uwagę prawdopodobny pobyt Galla w kancelarii książęcej, wśród której kręgu się obracał, trzeba tę hipotezę odrzucić; kancelaria nie rezydowała w Lubiniu, lecz przenosiła się z miejsca na miejsce, zależnie od potrzeby. Jednak zapewne głównym miejscem jej rezydowania, gdzie znajdowało się także archiwum państwa, był stołeczny Kraków. Nawet jeśli Kronika powstawała przeważnie w Krakowie, to owo otoczenie nie wywarło widocznego wpływu na zawartość dzieła. W Kronice nie pojawia się cykl podań krakowskich o Kraku, smoku i Wandzie - pisze o nich dopiero Wincenty Kadłubek pod koniec XII w. Gall przedstawia też inaczej niż Kadłubek zatarg króla Bolesława ze św. Stanisławem, nie według tradycji krakowskiej. Również biskup krakowski Maurus, mimo swojej wiedzy i zainteresowań literackich, nie odgrywa w dziele Galla żadnej roli. Nie jest więc szczególnie istotne, gdzie powstawała Kronika, gdyż nie da się wpływem lokalnego środowiska wyjaśnić żadnych z jej istotnych właściwości.
Dorobek pisarski kronikarza. Pierwsza kronika polska powstała prawdopodobnie na zamówienie - kanclerza lub jakiegoś innego polskiego dostojnika duchownego - a na pewno z nadzieją autora na otrzymanie materialnej nagrody, o którą dopina się w przedmowach do księgi I i III, stawiając Bolesławowi Krzywoustemu za wzór hojności Chrobrego i Śmiałego. Pojawia się pytanie, czy zamówienie złożono u Galla ze względu na wcześniej już dowiedzioną biegłość w tego rodzaju pisarstwie. Jedna z hipotez głosi, jakoby Gall był identyczny z twórcą zaginionych węgierskich Gesta Ungarorum. Dzieła te - wnosząc z późniejszych naśladownictw - dzielą nie tylko gatunek literacki, lecz wykazują także zbieżności stylistyczne oraz bardzo podobny obraz idealnego monarchy: w Kronice jest nim Bolesław Chrobry, w Gesta zaś - św. Stefan. Trudno jednak sprawdzić tę hipotezę, skoro Gesta Ungarorum nie zachowały się do naszych czasów. Gall mógł jednak wzorować się na starszych Gesta, które znał z czasu pobytu na Węgrzech. Innym tropem są zbieżności między Kroniką a wenecką Translacją św. Mikołaja z początku XII w. Gdyby te domysły potwierdziły się, można by uznać Galla za „kleryka żyjącego z pióra”, który wynajmował swoje uzdolnienia literackie różnym mocodawcom, nigdzie nie zostając na dłużej. Gall znika jednak z historii dość zagadkowo. Nie istnieją żadne wiadomości zewnętrzne na temat jego osoby czy pobytu i losów w Polsce; Gall nie doczekał się za życia większego uznania i trwalszego wspomnienia. Księga III wydaje się urwana na wypadkach z roku 1113, a całe dzieło - niedokończone. Znamienny jest jednak fakt, że w przedmowie do księgi III, ostatniej, Gall tłumaczy się przed prawdopodobnie nieprzychylnymi mu kapelanami książęcymi; biskup Paweł i kanclerz Michał prawdopodobnie umarli w podobnym czasie i Gall stracił tym samym swoich protektorów. W związku z brakiem żywszego oddźwięku dla swojej pracy, Gall zapewne wrócił do swojego klasztoru na Węgrzech - z nagrodą lub bez.
Historyczna treść i wartość „Kroniki”
Zamierzenia kronikarza. W przedmowie do księgi I Gall informuje o tym, że zamierza opisać czyny „chwalebnego i zwycięskiego księcia imieniem Bolesława”, a ze względu na niego - wspomnieć także o niektórych godnych pamięci czynach jego przodków i zwięźle nakreślić historię jego ojczyzny. Poprzez księgę I szkicuje całe drzewo genealogiczne, posuwając się „od korzenia w górę ku gałęzi”. Pod koniec księgi I Gall dochodzi do momentu objęcia rządów przez ojca Bolesława Krzywoustego, Władysława Hermana. Dalej posługując się metaforą drzewa, Gall ogłasza, że następnie postara się „włączyć do katalogu owocodajną gałąź”. Księga I Kroniki, choć mniej więcej jednakowej objętości co dwie kolejne, poświęcona jest przodkom Krzywoustego i obejmuje okres około 125 (od wstąpienia na tron Mieszka I) lub nawet 250 lat (przy uwzględnieniu czterech poprzednich pokoleń rodu Piastów, o których także pokrótce wspomina Gall - rozdział III księgi I). Księga II opowiada dość szczegółowo dzieje 23 lat (1086-1109), księga III zaś - wydarzenia 4 lat (1109-1113).
Analogie obce. Galla interesowały zatem głównie dzieje współczesne, będące niewielkim odcinkiem dotychczasowej historii Polski. Przeszłe wydarzenia uważał jedynie za zaszczytne tło (z którego wybierał w dodatku tylko te szczegóły, które wyjątkowo zwróciły jego uwagę) działalności właściwego bohatera opowieści, Bolesława Krzywoustego. Takie pisanie historii - tj. obszerne przedstawienie dziejów współczesnego władcy, przeważnie w duchu panegirycznym, na zwięźle naszkicowanym tle panowania jego poprzedników - było ówcześnie częstą metodą. Np.: starsze o kilkadziesiąt lat dzieło dziejopisa niemieckiego, Ottona biskupa Freisinga, który opisując dzieje swojego cesarskiego bratanka, Fryderyka Rudobrodego, posłużył się bardzo podobnym do tego użytego przez Galla zabiegiem; stworzone pod koniec XII w. Dzieje hrabiów Ghisnes flandryjskiego historyka Lamberta z Ardre.
Krytyka źródła. Naczelną intencją Galla było uświetnienie panowania, a zwłaszcza rycerskich czynów Bolesława Krzywoustego. Stąd też musiał pamiętać o tym, by objąć historię Krzywoustego w sposób zapewniający mu aprobatę młodego księcia. Ponieważ Krzywousty nie znał łaciny, dzieło tłumaczone my było przez jednego z kapelanów-sekretarzy, być może nawet kanclerza. W związku z tym Gall musiał starać się również o aprobatę tych niezbędnych pośredników, o których względy gorliwie zabiega w trzech kolejnych listach wstępnych. Najistotniejszy z tych pośredników to oczywiście kanclerz książęcy - urzędowy rzecznik polityki swojego władcy - a także najprawdopodobniej pierwszy sędzia dzieła, które miało stanowić literacką pochwałę owej polityki.
Kanclerz Michał. W przedmowie do księgi I Gall nazywa Michała „swoim współpracownikiem” i „sprawcą podjęcia dzieła”, podczas gdy siebie skromnie określa „pisarzem niniejszego dziełka”, jakby jego rola była wyłącznie wykonawcza. Także w przedmowie do księgi II określa Michała „swym współpracownikiem”, siebie stawiając na pozycji tego, który ubiera w szatę literacką to, co mu opowiedziano. Jednak w liście wstępnym do księgi III Gall określa siebie wobec grona kapelanów książęcych już „autorem niniejszego dziełka”, biorąc tym samym odpowiedzialność za jego treść. Poza kanclerzem Michałem znaczący udział w powstaniu Kroniki musiał mieć biskup (poznański lub kujawski) Paweł, choć ze względu na brak informacji na jego temat, trudno określić jego rolę w genezie dzieła.
Awdańcy. Kanclerz (a więc duchowny) Michał należał do jednego z najznakomitszych rodów polskich, Awdańców. Do rodu Awdańców należał także Skarbimir, często pojawiający się na kartach dzieła Galla, który gorliwie podkreśla jego wojenne zasługi. Skarbimir był „piastunem” Bolesława Krzywoustego w czasach jego dzieciństwa, później zaś przejął obok niego stanowisko wojewody. Wojewoda był wówczas tylko jeden i było to najwyższe po monarsze stanowisko w Polsce; wojewoda, o ile nie robił tego książę, dowodził wojskami, a w warunkach pokojowych zastępował księcia w sądownictwie, poza tym zarządzał także dworem. Za rządów Krzywoustego, bardzo energicznego władcy, rola wojewody nie była co prawda już tak wielka co za czasów ojca Krzywoustego, słabego Władysława Hermana (za panowania którego wojewoda Sieciech rządził nie tyle w jego zastępstwie, lecz ponad jego głową), nadal była jednak znaczna. Na stanowisko wojewody dobierano kogoś cieszącego się ogromnym zaufaniem panującego, stąd też znamienne, że w czasie powstawania Kroniki kluczowe w kraju urzędy kanclerza i wojewody zajmowali członkowie tego samego rodu. W tym czasie w najbliższym otoczeniu Krzywoustego znajduje się jeszcze inny Awdaniec, Michał Stary, który doświadczoną radą wsparł księcia podczas wyprawy na Kołobrzeg. Można więc uznać, że relacja kroniki w dużej mierze stanowiła odbicie informacji i wskazówek udzielanych Gallowi przez kanclerza Michała.
Zbigniew i Bolesław. Moment pisania Kroniki przypada na koniec pierwszego okresu panowania Bolesława Krzywoustego. Jest to czas jego współrządów ze starszym przyrodnim bratem Zbigniewem. Współrządy te najpierw opierały się na zależności księcia-juniora od starszego brata, później na równości ich obu, na koniec zaś na zwierzchnictwie - Bolesław najpierw zmusił bowiem brata do uznania się za swojego wasala, a niedługo później wygnał go z kraju. Zbigniew zwrócił się do króla, niebawem cesarza niemieckiego, Henryka V, co zaowocowało zbrojną interwencją niemiecką w Polsce na jego korzyść (jesień roku 1109). Uporczywa obrona Krzywoustego na Śląsku wypędziła jednak Zbigniewa z kraju; dopiero po trzech latach Bolesław zezwolił mu na powrót do kraju (1112). Warunkiem było przyjęcie przez Zbigniewa propozycji zadowolenia się stanowiskiem wasala i rezygnacja z praw suwerennych. Po przybyciu Zbigniew - pod fałszywym pretekstem, że swoimi wystąpieniami uzurpuje sobie on prawa zwierzchnie - został przez brata uwięziony i oślepiony, co skończyło się jego śmiercią. Sytuacja ta doprowadziła do kryzysu, podsycanego panującym w kraju oburzeniem - zwłaszcza pośród stronników Zbigniewa, do których zaliczał się także sędziwy arcybiskup gnieźnieński Marcin. Kryzys był wprawdzie krótki, zażegnała go jednak dopiero uroczysta kościelna pokuta Krzywoustego. Po usunięciu brata został on jedynym, bezspornym panem Polski. Zamyka to pewien rozdział jego panowania.
Polityka zewnętrzna.
W tym czasie dochodzi do pokojowego ułożenia stosunków z Czechami. Od połowy XI w. Śląsk stanowił źródło polsko-czeskich konfliktów; mimo że to władcy polscy sprawowali tam faktyczne rządy, Przemyślidzi czescy nie przestawali rościć sobie praw do tej krainy, w wyniku czego Piastowie co jakiś czas odpłacali im ze Śląska daninę. Książęta czescy ponadto trzymali się w obozie cesarskim, tak że w czasie najazdu Henryka V na Polskę (rok 1109) posiłkowali go. Jednocześnie Krzywousty usiłował uniezależnić się od cesarstwa w oparciu o sojusz z Węgrami i Rusią. Najazdy czeskie na Śląsk (a także na Morawy i same Czechy) powtarzały się w ostatnich latach XI i początkowych XII w., a Krzywousty wykorzystał swoją umocnioną po 1109 pozycję i zaostrzające się waśnie dynastyczne w Czechach dla zbrojnej interwencji w tym kraju. Jednak w 1114 doszło do układu w Nysie, który na kilkanaście lat zapewnił spokój na tej granicy.
Do zmiany sytuacji zewnętrznej dochodzi w tym czasie także na północnej granicy Polski, na Pomorzu. Przez ponad półtora wieku Pomorzanie stanowili jedyne plemię polskie, którego nie udało się Piastom na stałe poddać swojej władzy. Pomorzanie uznawali wprawdzie zwierzchność Piastów w okresach ich szczególnej potęgi, np. za panowania Bolesława Chrobrego, ale gdy tylko państwo polskie ulegało osłabieniu czy władcy byli zajęci innymi sprawami, zrywali więzy zależności. Takie oporne stanowisko wobec Polski ułatwiało im sąsiedztwo: z niezawisłymi od Polski plemionami pruskimi na wschodzie i z również niepodległymi szczepami Słowian nadłabskich na zachodzie. Rozwój historyczny Pomorza poszedł więc w inną stronę niż rozwój reszty ziem polskich; poczucie odrębności Pomorzan potęgował fakt, że podobnie jak sąsiedzi ze wschodu i z zachodu, wytrwali oni w pogaństwie do początku XII w., co odróżniało ich od dawno już schrystianizowanej Polski. Stosunki graniczne na przełomie XI i XII w. układały się jak najgorzej; trwały nieprzerwane wzajemne najazdy i napaście łupieżcze, przy czym Pomorzanie byli w korzystniejszym geograficznie położeniu, tak że w każdej chwili mogli wycofać się za swoją niedostępną granicę (bagniste rozlewiska rzeki Noteć przez ponad półtora wieku rozgraniczały państwo Piastów od ziemi Pomorzan, ciągnącej się wzdłuż wybrzeży Bałtyku, między dolną Odrą a Wisłą). Wyprawa Władysława Hermana na Pomorze w roku 1091 nie zmieniła w żaden sposób położenia. Dopiero Bolesław Krzywousty skupił się na wydarciu Pomorzanom linii Noteci, tj. na opanowaniu nadnoteckich grodów. Zadanie to zostało wypełnione w 1113, po kilkunastu latach zaciętych walk. Zwycięskie walki o Nakło w 1109 i 1113 stanowią tryumfalny wstęp i finał III księgi. Lata, w których pisana była Kronika, stanowiły moment zwrotny w staraniach Krzywoustego o przyłączenie Pomorza do Polski. Teraz mógł skupić się na systematycznym podboju, zhołdowaniu i chrystianizacji tego kraju, do czego doszło w przeciągu następnych dwudziestu lat.
Stosunki wewnętrzne. Zmiany zachodziły także w historii dynastycznej. Śmierć pierwszej żony Bolesława Krzywoustego, księżniczki ruskiej Zbysławy, następnie poślubienie księżniczki niemieckiej Salomei von Bergen w roku 1115, co stanowiło pierwszy krok na drodze zbliżenia z Niemcami - działanie charakterystyczne dla drugiej połowy panowania Krzywoustego, przeciwne do lat wcześniejszych, m.in. odparcia najazdu Henryka V w 1109. Dalszymi etapami na tej drodze były: chrystianizacja Pomorza pod kierunkiem biskupa niemieckiego Ottona z Bambergu, małżeństwo Władysława z księżniczką austriacką, a także układy z Lotarem III w Merserburgu czy hołd złożony temu cesarzowi z Pomorza w 1135. Z tymi zmianami, które zaszły w polityce polskiej około roku 1115, prawdopodobnie można łączyć bunt wojewody Skarbimira z 1117. Powodem kroku Skarbimira nie mogła być polityka pomorska Krzywoustego, gdyż Skarbimir do 1113 brał czynny udział w podboju Pomorza. Ponadto Awdańcy wydawali się najgorliwszymi poplecznikami Krzywoustego w sporze ze Zbigniewem, to też nie mogło być więc przyczyną. Przyczyny zatargu można dopatrywać się jednak w wynikłym z drugiego małżeństwa Krzywoustego zbliżeniu z Niemcami. Kronika Galla powstawała pod wpływem Awdańców, na co wskazywałaby jej ideologia polityczna; Awdańców zaś łączyły bliskie stosunki z Bolesławem Śmiałym, który uprawiał wybitnie antycesarską politykę, Awdańcy reprezentowali więc obóz wrogi Niemcom. Samo stanowisko Skarbimira mogło stanowić zarzewie konfliktu z władcą. Palatynat Sieciecha zakończył się w tragicznych, choć bliżej nam nieznanych okolicznościach - te Gall celowo chyba przemilczał. Podejrzanie szybko po napisaniu Kroniki ucichło na scenie politycznej o ludziach, którzy jej powstaniu patronowali: kanclerzu Michale i wojewodzie Skarbimirze. Pozwala to w pewnym stopniu zrozumieć przyczyny nagłego urwania dzieła.
Polityka Bolesławów. Księga I doprowadza opowieść o dziejach dynastii Piastów do narodzin Bolesława Krzywoustego; w większości wypełnia ją opis panowania dwóch poprzednich Bolesławów, Chrobrego (17 rozdziałów z 31) i Śmiałego (7 rozdziałów). Właśnie w nich upatruje Gall wzór do naśladowania dla Krzywoustego.
„Starodawna wolność Polski”. Gall uważał, że najmocniejszą stroną Polski jest jej suwerenność. Podkreśla, że choć Polska była wielokrotnie napadana przez sąsiednie ludy i chrześcijańskie, i pogańskie, nigdy nie zdołano jej ujarzmić. Wypowiadając się o nieudanej ekspedycji niemieckiej na Polskę w roku 1109, pisze, że pycha cesarza pchnęła go ku podeptaniu „starodawnej wolności Polski”, jednak Sędzia sprawiedliwy - Bóg - nie pozwolił mu na to, dzięki czemu Polska zachowała swoją państwową niezawisłość. Gall wysnuł obraz o stosunkach Bolesława Chrobrego z cesarstwem niemieckim z zaginionego obecnie Żywota św. Wojciecha, gdzie obszernie opisano m.in. zjazd gnieźnieński. Gall bezpośrednio wspomina to dzieło, opisując wizytę Ottona III w Polsce.
Podbój Pomorza. Pomorskie wojny najpierw Władysława Hermana, a później jego syna, Bolesława Krzywoustego, szczególnie zajmowały Galla. Włączenie Pomorza w obręb państwa piastowskiego było jednym z naczelnych celów polityki Krzywoustego, który zdołał w końcu urzeczywistnić - nic więc dziwnego, że Gall poświęca mu tyle miejsca. Gall nazywa Pomorzan (i Prusów) „pokoleniem żmij”, którego Krzywousty nie jest w stanie ani nawrócić na wiarę chrześcijańską, ani go wytępić. Gall kładzie spory nacisk na religijny aspekt walki Krzywoustego z Pomorzanami, trzeba jednak pamiętać, że piętnaście lat wcześniej miała miejsce pierwsza krucjata, a jeśli Gall faktycznie przybył z Prowansji, to idea wojny z niewiernymi musiała mu być bliska. Jednak polityka polska wobec Pomorza miała w XI i XII w. na celu przede wszystkim cele polityczne, choć rozumiano, że zwierzchności nad tym obszarem nie da się osiągnąć i utrzymać bez zaprowadzenia tam chrześcijaństwa - różnica religijna stanowiła za dużą przepaść między Pomorzem a resztą ziem polskich. Wielkie akcje misyjne na Pomorzu mają jednak miejsce dopiero w latach 30. XIII w. Opisy krwawych, bezlitosnych walk toczonych z najbliższym nam pochodzeniem i mową plemieniem kreślone były przez Galla w większości z upodobaniem i pełną aprobatą; nazywał je „wojnami dozwolonymi”.
Katastrofa Zbigniewa. Innym podkreślanym w Kronice problemem, tym razem wewnętrzno-politycznym, jest oślepienie i śmierć na przełomie roku 1112/1113 starszego przyrodniego brata Bolesława Krzywoustego - Zbigniewa. Ogół społeczeństwa był zdania, że to Zbigniew ma większe od Krzywoustego prawo do zwierzchnictwa w państwie po śmierci ojca, Władysława Hermana. Początkowo faktycznie je sprawował, jednak kilka lat dramatycznych zatargów i walk z Krzywoustym pozbawiły go władzy. Krzywousty pozyskał sobie zwolenników popularną w kraju polityką pomorską, podczas gdy Zbigniewa skompromitował udział w najeździe niemieckim w roku 1109, kiedy nikt w kraju nie przyłączył się, aby bronić jego sprawy. Jednak gdy w 1112, zwiedziony obietnicami ponownego porozumienia i układu, Zbigniew powrócił do Polski, jego uwięzienie i okropna egzekucja wywołała ogromne oburzenie; był to jeden z najcięższych kryzysów wewnętrznych za panowania Krzywoustego. Według dawnych stronników i sympatyków Zbigniewa, a wśród nich metropolity gnieźnieńskiego Marcina, Krzywousty był winnym bratobójstwa i zgodnie z ówczesnym prawem kościelnym za zabicie bliskiego krewnego winien on był udać się na wygnanie, a przynajmniej na długą pielgrzymkę pokutną poza granice kraju. Krzywousty w tajemnicy udał się na Węgry do swojego sprzymierzeńca, króla Kolomana, odbywając tym samym formalną pielgrzymkę pokutną. Barwny, szczegółowy opis tej pokuty, która zakończyła się na Wielkanoc 1113 roku w Trzemesznie, przedstawia Gall w zakończeniu księgi III. Formalne spełnienie żądań prawa kościelnego zażegnało niebezpieczeństwo utraty władzy, a osłabione stronnictwo Zbigniewa nie stanowiło zagrożenia dla panowania Krzywoustego.
Apologia Krzywoustego. Gall zgromadził na rzecz Bolesława Krzywoustego wszelkie możliwe argumenty. Księgę I rozpoczyna wierszowaną opowieścią na temat jego na poły cudownych narodzin, do których doszło za sprawą modłów św. Idziego, kończy ją zaś powtórzeniem tego samego motywu w formie prozy. Gall nie wspomina o tym, że Władysław Herman miał już starszego syna, Zbigniewa; pojawia się on w jego opowieści dopiero wtedy, gdy zaczyna odgrywać rolę polityczną, tj. kiedy wbrew woli ojca wraca do Polski, a później stacza przeciwko Hermanowi bitwę pod Kruszwicą. W Kronice wyraźnie dostrzegalna jest niechęć Galla do Zbigniewa, „syna nałożnicy”, którego rolę w rodzinie królewskiej przedstawia w bardzo tendencyjny sposób. Gall formułuje ostatnią wolę Hermana, którą miał on jakoby przekazać możnym królestwa, a w której pisze m.in., że życzeniem Hermana było, aby po jego śmierci wszyscy posłuszni byli temu z braci, który okaże się „roztropniejszy i zacniejszy w obronie kraju i gromieniu wrogów”, a pozbawili prawa do władzy tego, który by „do obcych przystał ludów i sprowadził je dla zniszczenia królestwa”. Jest to wyraźną aluzją do roli Zbigniewa w wydarzeniach roku 1109. Gall przedstawia Zbigniewa jako sprzymierzeńca pogańskich Pomorzan przeciwko własnemu bratu, zakłamuje także stosunek społeczeństwa do Zbigniewa, pisząc o rosnącej wobec niego niechęci w kraju.
Echa tragedii Zbigniewa. Potępieńczy stosunek Galla do Zbigniewa na długie wieki utrwalił w polskiej historiografii obraz Zbigniewa jako zdrajcy kraju i brata. Dopiero niedawno udało się odtworzyć sprawiedliwszy portret Zbigniewa i zrozumieć, że jego racje w sporze z Bolesławem Krzywoustym były lepsze, choć niewątpliwie nie dorównywał on talentami politycznymi czy wojskowymi Krzywoustemu. Cień tragedii Zbigniewa daleko kładzie się w Kronice - sięga nawet czasów wcześniejszych niż okres życia obu rywali, np. gdy Gall opisuje klęski, jakie spotkały Polskę po śmierci Mieszka II. Pisze o spustoszeniu, jakiego doznał kraj, twierdząc, że Polskę dotknęła tak ogromna klęska (m.in. zniszczenie Gniezna i Poznania przez Czechów, którzy zabrali ze sobą ciało św. Wojciecha), ponieważ Gaudenty, brat i następca św. Wojciecha, miał obłożyć ją klątwą. Pisze Gall o tych, którzy nie dochowali „przyrodzonym panom” (domini naturales) wiary - zdrajcach, którzy po śmierci Mieszka II chcieli odsunąć Piastów od władzy, wypędzając z kraju jedynego przedstawiciela dynastii Kazimierza (później Odnowiciela). Okropne skutki, jakie odniosły te działania, miałyby posłużyć potomnym ku przestrodze. Zdrajcami czasów Krzywoustego mieli być ci, którzy uważali, że skoro jedyny pozostały przy życiu Piast skalał się zbrodnią bratobójstwa, to powinien on zostać wygnany. Do domniemanych zdrajców z pewnością należał więc arcybiskup gnieźnieński Marcin, który po śmierci Zbigniewa obłożył Krzywoustego klątwą. (Wcześniej, w roku 1106/1107, w toku walk ze Zbigniewem Krzywousty uwięził arcybiskupa, a uwolnił go bardzo niechętnie). Postępek arcybiskupa mógł być uważany przez otoczenie księcia za zdradę, za którą uznawano każdy zamach na prawa panującego, nie zabrakło więc prawdopodobnie głosów, które wzywałyby do radykalnego rozprawienia się z metropolitą. Sytuacja ta podyktowała Gallowi sformułowanie kolejnej przestrogi. Pisząc o wypadkach z roku 1079, kiedy Władysław Herman przyczynił się do strącenia z tronu swojego starszego brata, króla Bolesława Śmiałego - co współczesnym Galla z pewnością musiało przypominać postępek Krzywoustego wobec Zbigniewa - delikatną przestrogę kieruje już wobec samego Krzywoustego. Przywołuje ukaranie przez Śmiałego biskupa krakowskiego św. Stanisława obcięciem członków, kiedy ten obłożył króla klątwą, i napomina Krzywoustego, by nie postąpił z arcybiskupem Marcinem podobnie jak jego stryj ze św. Stanisławem. Niejedno z dawnych wydarzeń rozpatruje więc Gall w świetle sytuacji sobie współczesnej.
Źródła Galla: tradycja ustna. Większość informacji zawartych w Kronice pochodzi ze źródeł ustnych, na które wskazuje sam Gall - wspominając w liście do księgi I biskupów polskich i kanclerza Michała jako tych, których pouczenia umożliwiły mu napisanie dzieła. Można więc przypuszczać, że informacje docierały do Galla za pośrednictwem biskupa Pawła i kanclerza Michała, a jego Kronika jest literackim ujęciem ich opowiadania. Kanclerz Michał i inni dworscy informatorzy Galla byli z pewnością najlepiej zorientowani w ówczesnej sytuacji państwa, mieli dostęp do nielicznych istniejących dokumentów, byli reprezentantami dworsko-rodzinnej tradycji Piastów. Mimo że wiele z osób spotykanych przez Galla na dworze pamiętało jeszcze czasy Bolesława Śmiałego, tradycja ta była niedokładna i uboga w szczegóły. Istotny jest tu zamiar Galla, który pragnął skupić się przede wszystkim na opisaniu dziejów Krzywoustego - czasy wcześniejsze miały tu służyć jedynie za tło. Poza tym Gall, jako obcy przybysz, skazany był na udzielane mu informacje, musiał więc ostrożnie rozważać, które należy umieść w opowiadaniu. Jego pozycja obcego przybysza nie pozwalała mu także sięgać szczerzej, do relacji kół pozadworskich i do tradycji ludowej. Inną przyczyną niedostatków zawartego w Kronice obrazu historii Polski jest konieczność dokonywanej przez Galla selekcji - jego dzieło powstawało na tle napiętej sytuacji wewnętrznej, stąd też cenzurowanie pewnych wiadomości, niekiedy pod pozorem, że „długo by o tym mówić” - jak np. w wypadku historii wygnania Śmiałego.
Źródła Galla: autopsja. Dawniej dopuszczano możliwość, że Gall przybył do Polski z Mieszkiem, synem Bolesława Śmiałego, który w roku 1086 powrócił z Węgier do kraju; domyślano się, że Gall opisał śmierć i pogrzeb tego księcia (1089, Kraków) jako naoczny świadek. Przypuszczenie takie jest jednak raczej zawodne, choć można jego sympatię dla Mieszka przypisać wpływom węgierskiego otoczenia, sprzed przybycia do Polski. Jedyny fakt jest przedstawiony przez Galla na pewno z autopsji - węgierska pokuta Krzywoustego (jedyny raz w całej Kronice pisze Gall: „widzieliśmy”). Przyjmuje się, że na własne oczy oglądał Gall jedynie tę pielgrzymkę oraz jej zakończenie w Trzemesznie na Wielkanoc 1113. Inną teorią jest pobyt Galla w Polsce już w latach 1109-1113, jako że duchowni często chadzali wówczas z księciem na wojny.
Źródła pisane. Jednym ze źródeł pisanych, z których korzystał Gall, jest zaginiony Żywot św. Wojciecha. Zapewne znany był mu także jakiś rocznik polski; sama Kronika nie zawiera żadnych dat rocznych, zostały one dopisane na marginesach kodeksu Zamoyskich dopiero później, przez czytelnika. Mimo braku dat rocznych - spotykamy u Galla wiele dat dziennych, określanych według kalendarza kościelnego (Niedzielna Palmowa, Wielkanoc, Wniebowzięcie etc.), korzystał więc prawdopodobnie z jakichś zapisków kalendarzowych. Na tym kończą się wyraźne ślady korzystania z innych źródeł pisanych, szczególnie wszelkiego rodzaju listów czy dokumentów. Dokumenty takie jak korespondencja Władysława Hermana do opata Odilona z St. Gilles czy Henryka V i Bolesława Krzywoustego są najprawdopodobniej tworami pióra samego Galla, na co wskazywałaby charakterystyczna maniera stylistyczna.
Wartość źródłowa kroniki. W początkach XIX w. kwestionowano wiarygodność kronikarza, jako że negatywnie wyraża się on o (choć bez wymienienia jego imienia) św. Stanisławie, późniejszym patronie królestwa polskiego. Po latach jednak z tego samego powodu uznano Kronikę za cenną - jej rzeczowość przeciwstawia się tendencyjności następcy Galla, Kadłubka. Późniejsza jeszcze reakcja wynika z docenienia literackiej strony dzieła, które Aleksander Brückner określa „pierwszą powieścią historyczną”, nie zaś dokumentem historycznym sensu stricto. Jako ostatnią wytknięto Gallowi tendencję apologetyczną w stosunku do Bolesława Krzywoustego połączoną ze skłonnością do przedstawiania w niekorzystnym świetle poczynań i praw Zbigniewa. Najistotniejsze jest to, że Kronika była pierwszą historią Polski, Gall nie miał żadnego poprzednika; musiał sam wysnuć uporządkowaną opowieść o dziejach mało znanego sobie narodu na przestrzeni półtora stulecia - ze skąpych zapisków rocznikarskich czy kalendarzowych, z jednego starego Żywota św. Wojciecha i ustnych relacji sobie współczesnych. Gall plemienno-dynastycznej tradycji polskiej nadał postać łacińskiej historii - takiej, jaką posiadały inne ludy zachodnioeuropejskie. Jego wysiłek heurystyczny i konstrukcyjny jest więc wielkim osiągnięciem. Poprawnie ustalił kolejność wypadków, a ich proporcje określił dość trafnie.
Element fickji. Stosunkowo niewiele znajdziemy w Kronice elementu legendarnego i cudownego, w którym tak lubowali się pisarze średniowieczni. Jedynymi przykładami są: legenda o nadziemskich gościach u Piasta, o myszach króla Popiela, o cudownym uleczeniu ślepoty Mieszka - księga I; cud św. Wojciecha i kara Boża, jaka spadła na Pomorzan za zagrabienie paramentów arcybiskupa Marcina - księga II. Jest co prawda w Kronice bez wątpienia sporo fikcji literackiej, przede wszystkim - listy i mowy osób działających, które trudno byłoby wziąć za autentyczne. Zgadzało się to jednak z panującą w starożytności i w średniowieczu konwencją dziejopisarską, wedle której historykowi wolno było dodawać od siebie tego rodzaju szczegóły. Ostrożnie powinno się podchodzić także do rozmaitych barwnie przedstawionych detali, np. w opisie pogrzebu Mieszka, syna Bolesława Śmiałego czy bitew opowiedzianych w księdze III.
Prawdomówność Galla. Choć nie można Gallowi zarzucić świadomego rozmijania się z prawdą, należy zwrócić uwagę na to, że niekiedy woli on ją przemilczeć. Np.: przedstawienie okoliczności wygnania Bolesława Śmiałego (I), koniec kariery Sieciecha (II), katastrofa Zbigniewa (III). Często też próbuje zasłaniać się niewiedzą lub frazesem, że długo by o tym mówić. Niezależnie od wszystkiego stara się on jednak zawsze zachować bezstronność sądu, np. w opisie konfliktu Bolesława Śmiałego z biskupem św. Stanisławem czy nawet w przypadku konfliktu Krzywoustego ze Zbigniewem - choć w tym przypadku przez większość czasu zachowuje jednak stronniczość. Gall nie fałszuje jednak prawdy, lecz sugeruje pewne wrażenie przez dobór faktów lub ich naświetlenie. Kronika jest źródłem do naszych dziejów XI i początku XII w., które jako jedyne przedstawia je ciągle; nie wszystko można w nim uznać za czystą prawdę, lecz każde świadectwo wymaga przecież zawsze krytycznego sprawdzenia, a to sprawdzenie w przypadku Kroniki wypada bardzo często na jej korzyść.
Literacka forma i stylistyczna szata „Kroniki”
Co to jest kronika? „Kronika” jest tak wyrazem, jak i formą pochodzenia greckiego. Grecka chroniká oznaczała takie dzieło, gdzie nacisk kładziono na czasowej (chronologicznej) kolejności wydarzeń - zwłaszcza na uwydatnieniu ich współczesności (synchronizmów). Kroniki przeszły z czasem do piśmiennictwa łacińskiego, gdzie w starożytności wielką popularnością cieszyła się kronika św. Hieronima, która w dużej mierze była jedynie opracowaniem analogicznego dzieła greckiego Euzebiusza z Cezarei. Na wzór kroniki św. Hieronima wyrosło wiele utworów, m.in. wczesnośredniowieczne kroniki Izydora (VI/VII w.) i Bedy (VIII w.). Za czasów Galla najbardziej reprezentatywnymi przedstawicielami gatunku były dzieła Siegberta z Gembloux i Ottona z Freising.
Kronika a rocznik. Kronika średniowieczna posiada wyraźny kościec chronologiczny, wydarzenia są uporządkowane nie według związków rzeczowych, lecz dat. To samo możemy powiedzieć o roczniku. To, co odróżnia jednak kronikę od rocznika, to zakres i zasięg dzieła. Rocznik jest przeważnie krótki, dotyczy jedynie ograniczonego terytorium; w swojej pierwotnej postaci powstaje „na żywo” przez kolejne zapisywanie roku po roku albo w nieregularnych odstępach co kilka lat rozmaitych współczesnych wydarzeń, które autor uzna za istotne. Kronika zaś jest w zasadzie kroniką „światową”, obejmuje dzieje powszechne i sięga nawet stworzenia świata, choć łacińskie kroniki przeważnie operują schematem dat liczonych od narodzenia Chrystusa. Kronika jest więc znacznie obszerniejsza, o większej erudycji historycznej, a po zakończeniu nie bywa już z roku na rok kontynuowana, jak to się dzieje z rocznikami.
Kronika w szerszym znaczeniu. Z powyżej podanych informacji wynika, że dzieło Galla nie może być w tym znaczeniu nazywane kroniką. Istotą kroniki jest szkielet następujących po sobie dat, a u Galla nie spotykamy ani jednej daty rocznej. Nazwa „kronika” od dawna utarła się jednak w literaturze, a ponadto w średniowieczu stosowano to pojęcie dość szeroko. Używano tego określenia do nazywania każdego dzieła o treści historycznej. W średniowieczu granice między gatunkami literackimi łatwo się zacierały i trudno byłoby znaleźć czystych przedstawicieli określonych typów.
Gesta - dzieje. W najstarszym z istniejących dziś rękopisów Galla, w tzw. kodeksie Zamoyskich dzieło to nosi tytuł Kronika i dzieje książąt czy też władców polskich - Cronice et gesta ducum sive principum Polonorum. Gesta - dzieje - to gatunek, który w średniowieczu był znacznie bardziej rozpowszechniony od klasycznej kroniki, choć jak i ona - wywodzący się z czasów starożytnych. Polski wyraz „dzieje” nie do końca oddaje znaczenie łacińskiego gesta; dla nas wiąże się on z biernym pojęciem czegoś, co się dzieje lub odbywa, z kolei łacińskie gesta oznaczają godne podziwu dokonania, wielkie czyny. Gesta, a więc rejestr wspaniałych, bohaterskich czynów Aleksandra Wielkiego, pisał po raz pierwszy jego nadworny historiograf Kalistenes. Inną odmianą są Dzieje Apostolskie Nowego Testamentu. To te dwie pozycje były dla historyków średniowiecznych wyrazem dwu odmian gesta, poświęconych dziejom osobistości świeckich - nacisk na czyny rycerskie - i duchownych - nacisk na sprawy kościelne. Gesta nie zawsze muszą dotyczyć jednej osoby, mogą traktować o całym szeregu osób, np. przedstawiać dzieje danej dynastii czy historię biskupów zasiadających kolejno na tej samej stolicy. Najobszerniej przedstawione są jednak czasy najbliższe czy współczesne piszącemu.
Ich charakter. „Dzieje” znacznie mniej interesują się chronologicznym następstwem wypadków, a o wiele bardziej ich związkami rzeczowymi. Autorzy gesta - nawet dobrze poinformowani o chronologii wydarzeń i poprawnie ją przedstawiający - lubią pomijać daty jako element dla nich nieistotny. Na plan pierwszy wysuwają same fakty - a lepiej: „czyny” - jako że proces historyczny ujmują w aspekcie dokonań wybitnych osobistości. Nie chodzi w gesta o związki przyczynowe między faktami czy o przyczyny danego wydarzenia, jako że autorzy dostrzegają przeważnie jedną kategorię tych przyczyn - wolę i działania wybitnych osób. Utwory tego typu stają się więc zbiorami pamiętnych przykładów, które mają zachęcać do takiego, a odstraszać od innego rodzaju postępowania. Skłonność do upamiętniania sławnych czynów, przede wszystkim orężnych, zbliża ten rodzaj dziejopisarstwa do poezji epickiej; dał on nazwę starofrancuskiej epice średniowiecznej, chansons de geste. Chansons de geste jest swobodniejsza w kompozycji i doborze materiału, mniej uczona, bardziej zdatna do literackiego, efektownego przedstawienia; cieszyła się w XI i XII w. wielką popularnością, zwłaszcza w krajach romańskich. Na Węgrzech, na dwadzieścia lat przed Kroniką Galla, powstało dzieło tego samego rodzaju - są to anonimowe Gesta Ungarorum z czasów św. Władysława.
Gesta królów i książąt polskich. Galla interesuje przede wszystkim epicka, narracyjna strona historii; z zamiłowaniem kreśli on zwłaszcza „wojny królów i książąt”. Tworzenie barwnych obrazów życia rycerskiego na wojnie i w pokoju idzie Gallowi znacznie lepiej niż dociekanie związków pomiędzy wydarzeniami czy też ustalanie ich chronologii. Stąd też tzw. kronika Galla to w istocie typowe gesta świeckie - rycerskie dzieje królów i książąt.
Historia a literatura. Jeszcze do początku XX w. panował pogląd, że dzieło historyczne jest utworem zarówno naukowym, jak i artystycznym - prawdziwość treści powinno więc łączyć z walorami literackimi przedstawienia. W starożytności i średniowieczu na element literacki kładziono jeszcze większy nacisk. Cyceron (I w. p.n.e.) pisał, że „wolno retorom zmyślać w historii, aby móc coś efektowniej przedstawić”; Kwintylian (I w. n.e.) twierdził, że „historia bezpośrednio graniczy z poezją, jest jakby poematem w mowie niewiązanej, który pisze się dla wzbudzenia zainteresowania czytelników, a nie dla przedstawienia, jak było naprawdę”. Nie wahano się więc wprowadzać do dzieła z założenia historycznego elementów fikcji - np. komponowanych przez siebie samego mów i listów osób działających. Kompozycje te miały być wyrazem aktualnych poglądów danego człowieka. Obowiązkiem historyka było pisać w sposób zajmujący, dający czytelnikowi poznać jego erudycję, stosownie do ówczesnych kanonów estetycznych. Artystyczny aspekt dziejopisarstwa antycznego i średniowiecznego nie musi wykluczać jego wartości naukowej.
Kompozycja dzieła. Regularna kompozycja kolejnych ksiąg stanowi świadectwo artyzmu Kroniki. Całe dzieło poświęcone jest przedstawieniu dziejów Bolesława Krzywoustego, a historia jego przodków stanowi jedynie obszerny wstęp do właściwego tematu. Księgę I rozpoczyna wierszowana relacja o cudownych narodzinach Krzywoustego, ten sam motyw występuje też na końcu tej księgi, w formie prozaicznej. Ta kompozycja ramowa pozwala połączyć wcześniejsze dzieje Polski i rodu Piastów z całością opowiadania. Księga II przedstawia młode lata Krzywoustego do momentu, kiedy po wygnaniu Zbigniewa zostaje on niepodzielnym władcą Polski. Gall w zakończeniu księgi II nazywa te wydarzenia „pomniejszymi szczegółami”, księga III składa się zaś z „większych spraw”. Choć obejmuje znacznie krótszy od poprzednich okres - zaledwie cztery lata (1109-1113), księga III traktuje o wydarzeniach donioślejszych niż wewnętrzne waśnie dynastyczne i graniczne wojny z Pomorzanami. Księga III opowiada mianowicie o najeździe niemieckim w roku 1109, którego zwycięskie odparcie było wielkim sukcesem Krzywoustego, o wystąpieniach Krzywoustego na terenie Czech z kulminacyjną bitwą pod Trutiną, a wreszcie o definitywnym wydarciu Pomorzanom Nakła - co ma być wyrazem ostatecznego tryumfu Krzywoustego. Także w przypadku księgi III mamy do czynienia z kompozycją ramową; zwycięstwo pod Nakłem w 1109 zostało opisane wierszem i prozą na początku księgi, którą zamyka opis bitwy o ten sam gród stoczonej w 1113.
Wstawki wierszowane. Wierszowane wstępy do poszczególnych ksiąg określane są po łacinie słowem epilogus (choć występują na początku, nie na końcu). Wyraz ten miewa w łacinie średniowiecznej również znaczenie „skrótu” czy „streszczenia”. „Epilogi” w księdze I i III zapowiadają jeden lub kilka motywów, o których będzie w danej księdze mowa. „Epilog” do księgi II z kolei jest znacznie krótszy, stanowi jedynie jakby przedłużenie listu wstępnego. Wierszowanemu „skrótowi” odpowiada wewnątrz każdej księgi inny ustęp wierszowany: w księdze I jest to tren żałobny na cześć Bolesława Chrobrego, w księdze II - pieśń śpiewana przez rycerstwo polskie pod Kołobrzegiem, w księdze III zaś to pieśń straży strzegących obozu niemieckiego.
Mowy. Na każdą księgę przypadają po trzy przemowy osób działających. W księdze I mamy: mowę Bolesława Chrobrego przed bitwą z Rusinami, mowę Chrobrego na łożu śmierci oraz mowę Kazimierza Odnowiciela do żołnierzy przed bitwą (jest ona wierszowana). Księga II: mowa Władysława Hermana przy podziale państwa pomiędzy synów, mowa Zbigniewa przed mieszkańcami Wrocławia, mowa Bolesława Krzywoustego pod Kołobrzegiem. W księdze III znajdują się trzy mowy Krzywoustego do żołnierzy przed bitwami: pod Nakłem, pod Głogowem i nad Trutiną. Każdą księgę poprzedza osobny list Galla do różnych przedstawicieli duchowieństwa dworskiego.
Technika opowiadania. Gall posługuje się dość prostą i charakterystyczną techniką opowiadania. Najbardziej uderzająca w niej jest epizodyczność; Gall nie komponuje większymi całościami, unika przeważnie szerzej rozwiniętych charakterystyk osób czy sytuacji (z wyjątkiem obszernej charakterystyki panowania Bolesława Chrobrego w księdze I). Przeważna część opowiadania składa się z luźno zestawionych epizodów, bez wyraźniejszego związku poza osobą głównego bohatera. Tylko wyjątkowo narusza Gall porządek czysto chronologiczny. Każdy opisywany epizod stanowi całość zamkniętą w sobie, tak że przechodząc do następnego, Gall często posługuje się stereotypowymi frazesami w rodzaju: „a więc”, „tedy” lub „tymczasem” - szczególnie często na początku rozdziałów. W innych wypadkach nawiązania takie przybierają formę obszerniejszych frazesów, np. przy opisie rządów Kazimierza Odnowiciela w księdze I (17-22): „Lecz zamilczmy o Mieszku, a przejdźmy do Kazimierza”, „Ale pozwólmy mu nieco wypocząć wraz z matką, a powróćmy do spustoszenia i wyniszczenia Polski”, „Lecz najpierw skończmy o Kazimierzu, opisując, co zdziałał, a potem opowiemy o jego synach”, „Dotknąwszy tedy zaledwie tych pamięci godnych czynów Kazimierza, a bardzo wiele innych dla pośpiechu pominąwszy milczeniem, kiedy on dobiegł kresu życia, połóżmy kres i piszącemu te słowa”.
Element oceny. Gall rzadko i niechętnie wypowiada swoje poglądy na temat danych wydarzeń. Charakterystyczne przez swą ostrożność sformułowania typu: „My zaś ani nie usprawiedliwiamy biskupa-zdrajcy, ani nie zalecamy króla, który tak szpetnie dochodził swych praw” (księga I) czy „Oskarżamy tu Zbigniewa, a uniewinniamy Bolesława? Bynajmniej!” (księga III) należą w całej Kronice do rzadkości. Znacznie chętniej posługuje się w takich wypadkach Gall fikcyjnymi raczej opiniami nienazwanych bliżej osób działających, które przytacza w postaci krótkich odezwań się; są to ogólnikowe sformułowania typu: „wszyscy mądrzy Polacy”, „niektórzy szlachetni i rozumni mężowie”, „starsi i roztropniejsi z grona obecnych”, Pomorzanie, rycerstwo niemieckie itd.
Łacina średniowieczna. Na początku XII w., gdy powstawała Kronika, łacina była już od jakichś 300 lat językiem martwym. tj. żywa jej odmiana przybrała postać języków romańskich: włoskiego, prowansalskiego, francuskiego, hiszpańskiego etc. Łacina dawna, podobna do mowy starożytnych Rzymian, w całej zachodniej i środkowej Europie (Anglia, Irlandia, Niemcy, kraje skandynawskie, Polska, Czechy, Węgry) była językiem literatury, a także językiem całego piśmiennictwa: piśmiennictwa naukowego, poezji, dokumentów prawnych, korespondencji, protokołów sądowych, zapisków kupieckich. W językach narodowych, którymi posługiwali się na co dzień i ludzie wykształceni, i prości, istniała tylko literatura ludowa, przekazywana ustnie. Nie posiadała ona tego co piśmiennictwo łacińskie prestiżu; za piśmiennictwem łacińskim stał zaś potężny autorytet Kościoła i podziwianej powszechnie cywilizacji antycznej. Mowa łacińska była poza tym z racji swojej wielowiekowej tradycji wszechstronnie rozwinięta, mogła np. służyć do wyrażania treści naukowych, co było niemożliwe w językach narodowych. Łacina była poza tym językiem międzynarodowym - napisany nią utwór był zrozumiały w całym zachodnioeuropejskim kręgu cywilizacyjnym.
Wzory stylistyczne. Charakter stosowanej przez danego autora łaciny zależał przede wszystkim od wzorów, jakie ten świadomie lub nieświadomie naśladował - od tekstów, które najczęściej czytywał i które wpływały na jego własny sposób wysłowienia. Autorów średniowiecznych (zwłaszcza zaś tych, którzy działali przed połową XIII w.) można więc podzielić na dwie kategorie. Jedna to ci, u których ujawnia się przede wszystkim wpływ łacińskiego przekładu Pisma świętego, tj. Wulgaty skodyfikowanej w IV w. przez św. Hieronima; był to najpowszechniej znany tekst łaciński, z którym zapoznany był najbardziej każdy, kto pisał - byli to zaś przeważnie duchowni, którzy Biblię znali z codziennego użytku w brewiarzu i w mszale. Wulgata (zredagowana co prawda przez wielkiego stylistę i uczonego, lecz oparta na dawniejszych przekładach anonimowych tłumaczy) nie dbała jednak o stylistyczną elegancję czy nawet o poprawność języka łacińskiego, lecz o dosłowną wierność. Znajduje się w niej wiele elementów hebrajskiego i greckiego oryginału, a także sporo cech łaciny potocznej, nieliterackiej - tak w słownictwie, jak i w składni i stylu. Wszystkie te cechy znajdują swoje odbicie w łacinie średniowiecznej. Trudno wyobrazić sobie pisarza, który w owym czasie nie wykazywałby śladów wpływu Wulgaty. Druga kategoria to pisarze, którzy świadomie dążyli do naśladowania wielkich klasyków starożytnego Rzymu i starali się używać ich czystej, wzorowej łaciny. Zazwyczaj nietrudno ustalić zakres ich ulubionej lektury, bo często wplatają w tok własnych wywodów frazesy używane przez cenionych przez siebie autorów.
Oczytanie Galla. Co znamienne, Galla trudno zaliczyć do wspomnianych wyżej kategorii. Nie brak u niego frazeologii zaczerpniętej z w Wulgaty, jednak nie jest to wpływ głęboki i rzucający się w oczy. Gall nie jest też zagorzałym klasycystą. Luźno podchodzi do reguł gramatyki - odstępuje od nich, jeśli jest to dla niego w danym wypadku wygodne. Nie olśniewa czytelników swoich oczytaniem w starożytnych wzorach. Niekiedy tylko wtrąca frazes z czytywanego wówczas Salustiusza (rzymski historyk i polityk, I w. p.n.e.) czy powołuje się na imiona, aluzje z mitologii i historii starożytnej (choć zdarzają mu się w tym względzie pomyłki).
Sztuka dyktowania. Na istotę „dyktowania” wskazał sam Gall, tłumacząc się w skierowanym do kapelanów dworu Bolesława Krzywoustego wstępie do księgi III, że zabrał się do pisania swojego dzieła, „aby zachować wprawę w dyktowaniu”. Termin „dyktowanie” oznaczał wówczas specyficzną technikę układania listów i dokumentów - wziął się stąd, że teksty te, jak i wszystkie inne teksty literackie w starożytności i średniowieczu, najchętniej dyktowano komuś drugiemu, a nie pisano własnoręcznie, milcząc; robiono to po to, aby lepiej kontrolować dźwiękowy efekt swoich słów. „Dyktowany” utwór literacki to zatem „dyktat”, jego twórca - „dyktator”, a umiejętność układania takich tekstów to „sztuka dyktowania”, czyli ars dictandi. Na początku XII w. sztuki tej uczyli specjalni nauczyciele, wydawano liczne jej podręczniki (północna Italia i środkowa Francja). Wypowiedzi średniowiecznych teoretyków „sztuki dyktowania” dają poznać, jak wysokie mieli o nich wyobrażenie. Pisano, że ci, którzy trudzili się sztuką dyktowania, udawali się do królów, którzy następnie przekazywali ich prałatom Kościoła, by dzięki ich poparciu mogli oni otrzymać godności kościelne. Zrozumiała jest więc niechęć kapelanów nadwornych Krzywoustego do Galla jako potencjalnego konkurenta do beneficjów duchownych, która widoczna jest w liście wstępnym do księgi III. Na „sztukę dyktowania” składała się ograniczona liczba określonych formułek, których stosowanie miało zapewnić zredagowanym w ten sposób pismom pożądany poziom literacki; ich obecność zauważamy w Kronice. Ponadto proza odpowiadająca wymaganiom „sztuki dyktowania” powinna była być prozą rytmiczną - dzielenie zdania na równoległe człony o zbliżonej liczbie zgłosek, równoległość zdań podkreślana rymem (styl taki nazwała pochodząca z przełomu XII i XIII w. stylistyczna teoria francuska „stylem Izydorowym” - od pisarza kościelnego z przełomu VI i VII w., Izydora z Sewilli). Ten popisowy styl krasomówczy miał bardzo stare tradycje, sięgające jeszcze klasycznej dobry literatury greckiej i ukształtowany przez sofistów; przeniesiono go do piśmiennictwa łacińskiego w uproszczonej formie, tj. właśnie w „sztuce dyktowania”. W XII w. zaczął szerzyć się powszechnie pełny rym dwuzgłoskowy tak w poezji, jak i w prozie; wcześniej był to słabszy rym jednozgłoskowy. Dzisiejsi badacze określają stosowaną przez Galla prozę „prozą rymowaną”.
Rytm prozy Galla. Kronika jest bardzo nasycona elementami rytmu i rymu - niekiedy proza przechodzi wręcz w regularny wiersz o podobnej strukturze, tj. oparty na liczbie zgłosek i na rymie dwuzgłoskowym. Pojawiają się w Kronice: osobne wierszowane utwory na początku każdej księgi, tzw. „epilogi”; wierszowane utwory wewnątrz ksiąg, wplecione w tekst prozaiczny; pojedyncze, dwu-, trzy- lub czterowierszowe utwory rozproszone w prozie. Trudno więc orzec, czy jakiś rytmiczny człon mamy traktować jako wiersz, czy jako w pełni zrytmizowaną prozę, przeważnie decydujemy się jednak na to drugie określenie. Innym kryterium pozwalającym nam odróżnić w Kronice wiersz od prozy są charakterystyczne klauzule zdaniowe, technicznie nazywane cursus (według stylistycznej teorii francuskiej - „styl Grzegorzowy”, od poczytnych w średniowieczu listów papieża Grzegorza Wielkiego, VI w. n.e.). Przeważnie klauzule w Kronice kończą się wyrazem akcentowanym na zgłosce przedostatniej. Z kolei znajdujące się w dziele wiersze kończą się bez wyjątku wyrazami akcentowanymi na trzecią sylabę od końca. Dzięki temu możemy odróżnić w pełni zrytmizowane człony prozaiczne (np. szesnastozgłoskowce złożone z czterech krótszych członów czterozgłoskowych, których doliczono się w Kronice ponad setkę) od prawdziwych wierszy, które zawsze kończą się wyrazem akcentowanym na trzecią zgłoskę od końca.
Dzieje „Kroniki” Galla w ciągu wieków
Kronika - dokument. Wyraźne ślady istnienia i użytkowania kroniki Galla spotykamy jednie w Polsce. Mimo niechęci (na którą wskazywałaby przedmowa do księgi III), jaką kapelani nadworni, będący zarazem pracownikami książęcej kancelarii, darzyli Galla, starannie zachowano w tejże kancelarii Kronikę. Stanowiła ona wówczas jedyny istniejący zarys dziejów państwa i dynastii. Kancelaria książąt polskich mieściła się od czasów Bolesława Krzywoustego w Krakowie i tam, wśród innych dokumentów, przechowywano jedyny egzemplarz-autograf dzieła Galla.
Kadłubek. Pod koniec XII w. z Kroniki Galla skorzystał pierwszy wśród naszych dziejopisów rodowity Polak - mistrz Wincenty, zwany później Kadłubkiem. Kadłubek oparł na dziele Galla część swojej opowieści o naszych dziejach bajecznych - podanie o Popielu i Piaście, a także całe przedstawienie czasów historycznych od Mieszka I aż do pierwszej połowy panowania Bolesława Krzywoustego. Kadłubek zaczerpnął od Galla motywy takie jak: opowieść o ślepocie Mieszka, opis panowania Bolesława Chrobrego ze zjazdem gnieźnieńskim i zdobyciem Kijowa, niektóre szczegóły z dziejów Bolesława Śmiałego, zatargi Krzywoustego z Sieciechem i Zbigniewem. Motywy te przeszły tą drogą do żelaznego repertuaru naszego dziejopisarstwa, na długie wieki określając sposób, w jaki wyobrażano sobie ten okres historii Polski. Np. dzieje Bolesława Chrobrego przedstawiano w ten sposób aż do końca XVIII w., kiedy Adam Naruszewicz po raz pierwszy wykorzystał relację niemieckiego kronikarza Thietmara o tych czasach. To Gall zatem na całe wieki ukształtował naszą wizję czasów Bolesławowskich - tak w historii, jak i w literaturze pięknej. Kadłubek, choć na ogół dość wierny relacji Galla, odstępował od niej w wypadkach, w których się z nią nie zgadzał. Np. w przedstawieniu sprawy wygnania Kazimierza Odnowiciela, ale zwłaszcza w opowiadaniu o zatargu Śmiałego ze św. Stanisławem. Krótką wzmiankę Galla na ten temat Kadłubek zastąpił wersją utrwaloną w kołach duchowieństwa krakowskiego, która, przeciwnie niż w opowieści Galla, przychylna była biskupowi, niechętna zaś królowi. Kadłubek zaznacza przy tym, że nieobca jest mu wersja odmienna.
Powolne zapomnienie. Wraz z pojawieniem się kroniki Kadłubka, a także rosnącym w owym czasie kultem św. Stanisława, anonimowe dziełko z czasów Bolesława Krzywoustego zaczęło odchodzić w niepamięć. Nie tylko posiadano bowiem nowsze i pełniejsze (sięgające aż do początku XIII w.) przedstawienie dziejów narodowych, ale i kronika Kadłubka imponowała jej współczesnym swoją uczonością i niezwykłą szatą artystyczną. Mało kto chciał sięgać więc do ujęcia mniej odpowiadającego gustom epoki. Poza tym od kanonizacji św. Stanisława jego kult stał się ogólnonarodowym, Kronika Galla zaś nie wymieniała biskupa nawet z imienia, a okoliczności jego śmierci przedstawiała jak najkrócej, umyślnie niejasno i w sposób mało życzliwy biskupowi. W jednym z zachowanych do dziś rękopisów Kroniki, tzw. rękopisie Heilsberskim, wyrzucono ustęp dotyczący śmierci biskupa i zastąpiono go partią z trzynastowiecznego żywota św. Stanisława. Przez kolejne trzy wieki - od XIII do XV - nadal zaglądano, choć rzadko, do Kroniki. Korzystał z niej, co znamienne, m.in. Wincenty z Kielc, autor dwóch życiorysów św. Stanisława z połowy XIII w. (oczywiście obok kroniki Kadłubka). Z dzieła Galla korzystał także w drugiej połowie XIV w. Piotr z Byczyny (kanonik z Brzegu na Śląsku), autor Kroniki książąt polskich, który tak obficie i wiernie powoływał się na dzieło Galla, że jego kronika służy nam dziś jako czwarty świadek Kroniki - obok trzech zachowanych rękopisów.
Jan Długosz. Kronika nie była obca także Janowi Długoszowi, który przez jakiś czas znajdował się w posiadaniu jej najstarszego z zachowanych do dziś rękopisów, tzw. kodeksu Zamoyskich. Długosz, korzystając z dzieła Galla, po raz pierwszy podjął próbę ustalenia dat rocznych opisanych w Kronice faktów. Przeważnie wywiązywał się z tego zadania z powodzeniem, dlatego też możemy uznać tego piętnastowiecznego historyka za pierwszego naukowego badacza Kroniki Galla, nie zaś jedynie za echo zawartych w niej informacji.
Czasy renesansu. W czasach renesansu Kronika nie była źródłem, na które często się posługiwano. Galla znał Marcin Kromer, który jako pierwszy ukuł określenie Gall-Anonim - trafnie domyślał się on w nim mnicha francuskiego działającego w czasach Bolesława Krzywoustego. Kromer - który posiadał tzw. rękopis Heilsberski - jedynie sporadycznie czerpał z informacji zawartych w Kronice, pisząc w roku 1555 własne dzieło (O pochodzeniu i czynach Polaków). Równie sporadycznie wykorzystywał dzieło Galla Bartosz Paprocki w 1584, pisząc swoje Herby rycerstwa polskiego. Na początku XVII w. pojawiła się inicjatywa wydania Kroniki (wraz z innymi dziełami historycznymi, m.in. kroniką Kadłubka i Długosza) drukiem - podjął ją Jan Szczęsny Herburt, działacz i pisarz polityczny, do realizacji jego zamiarów jednak nie doszło.
Pierwsze wydanie. Epoka baroku nie wykazywała zainteresowania dziełem Galla; wydano je dopiero na początku doby oświecenia. Podjął się tego historyk dziejów politycznych i prawa polskiego, Gotfryd Lengnich - Gdańsk 1749. Opierał się na rękopisie Heilsberskim (udostępnionym mu przez ówczesnego biskupa warmińskiego) - tym samym, który zawierał lukę pod koniec księgi I, wypełnioną urywkiem z Żywotu św. Stanisława, a także inne opuszczenia oraz brak końcowej partii księgi III (od rozdziału 16); Lengnich wydał Kronikę wraz z trzynastowiecznym skrótem z Kadłubka.
Odkrycie Czackiego. Pełny tekst Kroniki odnalazł dopiero Tadeusz Czacki, który bezpośrednio po rozbiorach gromadził na zlecenie króla Stanisława Augusta źródła do kontynuacji Historii Narodu Polskiego Adama Naruszewicza. Nie dotarł on wprawdzie do rękopisu Zamoyskich, najstarszego i najlepszego przekazu, lecz około 1798 dotarł do dość wiernego piętnastowiecznego odpisu owego rękopisu, tzw. kodeksu Sędziwoja. Wnioskował on w Królewskim Towarzystwie Przyjaciół Nauk w Warszawie, aby wydać Kronikę ponownie, w tekście łacińskim wraz z tłumaczeniem polskim. Do realizacji jego planów nie doszło - przeszkodziła im jego śmierć, a wcześniej prawdopodobnie opory, jakie mogły się pojawić w reakcji na planowaną publikację zabytku przedstawiającego tak odmiennie od uznawanej wersji zatarg Bolesława Śmiałego ze św. Stanisławem.
Wydanie warszawskie. Nowym promotorem wydania pełnego tekstu Galla był Joachim Lelewel, który w roku 1821 przeforsował w Towarzystwie Przyjaciół Nauk jego publikację. Wobec wyjazdu Lelewela na katedrę w Wilnie, zadanie to złożono w ręce prawnika Jana Wincentego Bandtkiego - za podstawę posłużyły obydwa znane wówczas kodeksy, Heilsberski i Sędziwoja. Kronika została wydana w 1824; tekst przybrał nawet postać graficzną, która uwypuklała właściwości prozy rymowanej Galla. Ukłonem w stronę tych, którzy burzyli się jeszcze przedstawieniem sprawy św. Stanisława, było włączenie do wydania obszernej noty pióra ówczesnego biskupa płockiego, Adama Prażmowskiego, który to starał się jeszcze podważyć relację Galla w tej mierze jako niewiarygodną. Jeszcze przed opublikowaniem wydania Bandtkiego wydany został pierwszy przekład Galla na język polski - Historia Bolesława III (Warszawa 1821) - dokonany przez Hipolita Kownackiego na podstawie rękopiśmiennej kopii Lelewela.
Wydania w „Monumentach”. W roku 1848 w Warszawie, w Bibliotece Zamoyskich, odnaleziono najstarszy i najlepszy z zachowanych rękopis kroniki, nazywany odtąd rękopisem Zamoyskich. Wykorzystano go w 1851 w Monumenta Germaniae Historica (oprac. Jan Szlachtowski) - to pierwsze wydanie, które oparło się w zasadzie na pełnym materiale rękopiśmiennym. Niedługo później tekst pojawił się w Monumenta Poloniae Historica (oprac. August Bielowski). Na wydaniu Bandtkiego oraz dwóch wydaniach w „Monumentach” oparł się pełny przekład polski Kroniki dokonany przez Zygmunta Komarnickiego - Kronika Marcina Galla, Warszawa 1873.
Pierwsze opracowania. Pod koniec XVIII w. zaczęły pojawiać się pierwsze prace krytyczne nad Kroniką, choć jeszcze bardzo fragmentaryczne i powierzchowne. Obracały się one przede wszystkim wokół osoby kronikarza i jego pochodzenia. W niedoskonałym stopniu znano jednak wówczas epokę, w jakiej kronika powstała i której dotyczyła.
Postęp badań w dwudziestoleciu 1918-1939. Kronikę zaczęto traktować po pierwszej wojnie światowej jako samodzielny przedmiot zainteresowań, nie tylko jako źródło informacji o faktach historycznych. Doniosłą rolę odegrało w tym względzie trzecie z kolei tłumaczenie na język polski, dokonane przez wybitnego mediewistę, Romana Grodeckiego - Kraków 1923; poprzedzone ono było obszernym wstępem. Gruntowna praca Grodeckiego do lat 50. służyła za standardowe opracowanie Kroniki, jego przekład zaś - dbający o skrupulatną wierność, choć zaniedbujący przy tym nieco literacki aspekt dzieła - przyczynił się do spopularyzowania dzieła Galla. Zaczęły pojawiać się kolejne opracowania naukowe dotyczące samego dzieła (Aleksander Brückner rozwijający teorię, że Kronikę Galla powinno się kwalifikować raczej jako panegiryk na cześć Bolesława Krzywoustego, jako że jest to w dużej mierze utwór literacki, a nie dzieło historyczne; Pierwsza powieść historyczna, 1924), pochodzenia kronikarza, rękopisów i wydań łacińskich tekstu, wzorów literackich Galla czy stosowanej przez niego prozy rymowanej.
11