Kto wchodzi na konklawe papieżem wychodzi kardynałem" - w przypadku metropolity Genui, kard. Giuseppe Siri to stare rzymskie powiedzenie okazało się prawdziwe aż ... czterokrotnie !!! I w 1958,
i w 1963, i dwa razy w 1978 r. jego nazwisko pojawiało się wśród papabili budząc entuzjazm
i nadzieję wśród konserwatywnych katolików oraz niepokój postępowych reformatorów. Duch Święty miał jednak względem niego i całego Kościoła inne plany. Ten, jak go charakteryzuje włoska Wikipedia: "przekonany obrońca tradycji liturgicznej i doktrynalnej Kościoła oraz przeciwnik ideologii totalitarnych XX w., które uważał za nie do pogodzenia z katolicką wiarą" przyszedł na świat 20 maja 1906 r. Osobiste zdolności połączone z wielką pracowitością, dobrą tomistyczną formacją
i docenianym także przez jego przeciwników świadectwem świętości życia spowodowały, że został on dostrzeżony przez papieża Piusa XII, który podobno chciał go uczynić Sekretarzem Stanu. Jednak bardziej niż dyplomacja, czy praca w rzymskiej Kurii Siriego pociągało duszpasterstwo. Szybko awansuje. W wieku zaledwie 38 lat zostaje mianowany biskupem pomocniczym (jest najmłodszy we włoskim episkopacie), dwa lata później Pius XII powierza mu metropolię Genui, a w 1953 r. wkłada mu na skronie kardynalski kapelusz. Don Giuseppe już jako młody kapłan zdaje sobie sprawę
z zagrożeń jakie niosą ze sobą faszyzm i komunizm. Nie zamierza być biernym obserwatorem toczących się wydarzeń, lecz decyduje się, na miarę swych możliwości podjąć walkę z obydwoma zbrodniczymi systemami. Wspiera partyzantów, współpracuje w ratowaniu Żydów, jest jednych z tych, którzy przekonują Niemców, by opuścili Genuę bez zniszczenia portu. Rok 1945 i upadek faszystowskiej dyktatury we Włoszech kończy tylko jeden z etapów tej walki, bowiem po Drugiej Wojnie Światowej, począwszy od intelektualnych salonów po rzemieślnicze warsztaty, co raz większe wpływy zaczyna zdobywać ideologia komunistyczna. A przecież kard. Siri żyje w mieście stoczniowców, w mieście które w sposób szczególny jest narażone na wpływy marksistowskiej ideologii.
Niente collaborazione! (żadnej współpracy) - słowa, które stają się jego hasłem. "Z komunistami pertraktować nie będziemy". Siri wzywa przedsiębiorców i właścicieli ziemskich, by razem
z Kościołem stawili czoła zagrożeniu. Od swoich kapłanów domaga się czytelnego świadectwa
w podejściu do dóbr materialnych. Zabrania im między innymi posiadania samochodów. Chce,
by księża byli zdolni do ponoszenia ofiar, by byli bliscy ludziom i ich problemom, ale również, by byli wśród nich czytelnym znakiem obecności Chrystusa. Stąd też genueńscy "kapelani pracy", posługujący w fabrykach, w stoczni i w dzielnicach zamieszkałych przez "proletariat" ani ubiorem, ani swymi zwyczajami nie będą przypominać francuskich "księży robotników". Także sam kardynał żyje
w nieudawanej skromności. Zbiera pieniądze dla biednych, organizuje wydawanie posiłków dla bezdomnych, płaci rachunki, pomaga w znalezieniu pracy.
Jako filozof i teolog Siri odznacza się solidną, rzymską formacją, którą charakteryzują: racjonalność, obrona obiektywnej prawdy, rozwaga i ostrożność w zetknięciu się z nowymi ideami, świadomość ograniczeń ludzkiej natury oraz troska o zachowanie integralności depozytu wiary. Kolejną ważną cechą jego charakteru jest osobista odwaga. Metropolita Genui nie boi się wyrażać swych opinii nawet jeśli te nie będą cieszyć się popularnością, czy przychylnością innych. Broni wobec restrykcji rzymskiej Kurii Ojca Pio, a w początkowym okresie Soboru Watykańskiego II otwarcie przeciwstawia się teologicznym nowinkom oraz duchowi zeświecczenia, który wraz z otwarciem na oścież watykańskich okien wdziera się na koncyliarną aulę. Dziś brzmi to może anegdotycznie, ale to Siri będzie apelował do papieża Jana XXIII, by ten, wbrew postulatom kardynałów Suenensa i Döpfnera, nie godził się na wykreślenie z porządku soborowego dnia Mszy Świętej, od której rozpoczynają się obrady.
Zwołanie Soboru przez papieża Jana było dla niego, jak zresztą dla wielu innych sporym zaskoczeniem, lecz jeszcze większym stał się kierunek, w którym Vaticanum II zaczął podążać. "Niewiele zrozumiałem z inauguracyjnej przemowy Ojca Świętego - napisze w odniesieniu
do alokucji Gaudet Mater Ecclesia i zawartych w niej słów o «prorokach nieszczęścia» - i w tej właśnie chwili miałem okazję uczynić wielki akt intelektualnego posłuszeństwa". Kardynał dawał wyraz swojej dezaprobaty względem pewnych zwrotów i sformułowań, które pojawiły się w oficjalnych dokumentach Soboru. Określał je jako: "niepewne", "wieloznaczne", mówił, że są jak "pigułki demokratyczne, które dzięki staraniom niektórych biskupów mają poszerzać władzę kolegialną kosztem prerogatyw papieskich". Krytykował postawy wrogie względem Tradycji, ostrzegał przed ekumenizmem przesiąkniętym indyferentyzmem i synkretyzmem, nawoływał do zachowania klasycznych terminów takich jak choćby "tolerancja religijna" czy "transsubstancjacja".
Wielce interesującymi są spostrzeżenia z soborowej auli spisane przez kardynała w jego Pamiętnikach. Pod datą 7 grudnia 1962 r., czytamy:
"Sobór odkrył, że [w Kościele - przyp. x.K.I] istnieją pokłady wściekłej niechęci względem rozumu, teologii i prawa (podkreśla się cel kerygmatyczny, który często oznacza eliminowanie Tradycji, Kościoła, etc., czyli więcej nieświadomości niż świadomości. Cel ten jest promowany przez ludzi pozbawionych intuicji, którzy absolutnie wszystko chcą przystosować do protestantów i prawosławnych). [Sobór odkrył], że w bardzo licznych przypadkach język literacki przedkłada się nad teologiczny (...); że mówi się o nowej teologii, której to sama idea, nie wspominając już o celu, ukazuje się nad wyraz niejasna,
a może jeszcze bardziej niebezpieczna".
1 stycznia 1963 r.:
"Antypatia, jeśli nie wręcz nienawiść względem Teologii - oto propozycja teologii nowej (...). Boska Tradycja zanika. Podporządkowanie egzegezy biblijnej analizom i postulatom krytyki racjonalistycznej. Wszystko musi być podporządkowane wymiarowi duszpasterskiemu. Wszystko musi być podporządkowane celowi ekumenicznemu. Trzeba odpowiedzieć na oczekiwania świata".Siri pyta sam siebie: "Hora tenebrarum? (Godzina ciemności?)".
I tu, staje się coś, co nie do końca da się wytłumaczyć. Człowiek tak światły, jakim był Metropolita Genui, odważnie broniący wiary przed faszyzmem i komunizmem, świadomy grożących niebezpieczeństw oraz niepowtarzalności chwili, kiedy przychodzi zewrzeć szeregi i przeciwstawić się rewolucyjnym zapędom niektórych biskupów ... stopniowo wycofuje się z dyskusji i przestaje zabierać głos w debatach. Czyżby zaczęło go prześladować przeświadczenie, że bitwa została przegrana? 19 listopada 1964 r. zapisze pełne bólu słowa: "Gdyby Kościół nie był z bożego ustanowienia, ten Sobór już dawno złożyłby go w grobie".
Kardynał Siri, w okresie posoborowym stara się jeszcze wpłynąć na kształt reformującej się liturgii. Negatywnie ocenia Nowy Mszał i jego twórców zarzucając im przesunięcie teologicznego środka ciężkości z Ofiary na Ucztę, wypomina umniejszenie roli tabernakulum przez zgodę na jego przeniesienie do bocznych naw i kaplic oraz krytykuje protestantyzację rytu. W 1965 r. składa dymisję z funkcji przewodniczącego włoskiego Episkopatu, wycofuje się do swojej diecezji, aby tam
za wysokim murem ortodoksji bronić się przed nawałą niektórych odgórnych rozstrzygnięć, które
w jego mniemaniu były "niesprawiedliwe, pospieszne lub niestosowne". 20 października 1964 r., a więc jeszcze podczas trwania soborowych obrad, notuje w Pamiętniku słowa, które staną się dla niego normą postępowania w dalszych latach zarządzania genueńską diecezją:
"Zorganizować katolicką odnowę, starając się stworzyć wspólny, bardzo wyrazisty front działania, który będzie można przeciwstawić słabościom i brakom ujawnionym na Soborze i z niego biorącym początek".
Dodatkowo postuluje, by dokumenty Vaticanum II w miejscach, w których wydają się trudne
do jednoznacznego zrozumienia i teologicznej interpretacji były odczytywane w "świetle tradycyjnej teologii", co czyni z jego osoby jednego z prekursorów benedyktyńskiej "hermeneutyki ciągłości".
Siri pozostaje wierny swym przekonaniom. Dzięki niemu w Archidiecezji Genui nowa liturgia będzie sprawowana w poczuciu świętości rytu i w duchu wielkości eucharystycznego misterium, nawet
w nowo wybudowanych kościołach będą konstruowane balustrady, ołtarze nigdy nie przyjmą form zwykłych stołów, a do komunii świętej będzie można przystępować jedynie na klęcząco. Kardynał odchodzi na emeryturę w lipcu 1987 r. i niespełna dwa lata później, 2 maja 1989 r., oddaje duszę Bogu.
W swoim testamencie zaznaczył, że pragnie mieć pogrzeb bez honorów i zbytku, a także poprosił,
by w trumnie na jego piersiach zawisł prosty, żelazny krzyż, ten sam, który w dniu swojej sakry otrzymał od genueńskich robotników.
Non omnis moriar. Podczas pontyfikatu Benedykta XVI liczni wychowankowie kard. Siri zostali wyniesieni do godności kardynalskich i biskupich. I są to: kard. Angelo Bagnasco, kard. Mauro Piacenza, kard. Domenico Calcagno, patriarcha Wenecji Francesco Moraglia, bp. Luigi Palletti,
bp. Guido Gallese i ks. prał. Guido Marini - mistrz ceremonii papieskich.