Ratzinger do karceru?
Benedykt XVI przed trybunałem w Hadze
za zbrodnie Kościoła? Jak miło jest pomarzyć…
W lutym 2011 roku dwóch niemieckich adwokatów - doktor Christian Sailer i doktor Gert-Joachim Hetzel - skierowało 59-stronicowe doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez „doktora Josepha Ratzingera, papieża Kościoła Rzymskokatolickiego”.
Dokument został wysłany do prokuratora Luisa Moreno Ocampo z Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze, który zajmuje się ściganiem zbrodni przeciwko ludzkości. Sprawa doniesienia została już nagłośniona w świecie, powstały nawet w kilku językach strony internetowe wspierające tę akcję prawną. Obszerny tekst w języku polskim znajduje się na stronie www.racjonalista. pl.
Obydwaj niemieccy prawnicy, którzy złożyli pozew, deklarują, że ich działania są powodowane świadomością
szkód, jakie na całym świecie wyrządza ludziom Kościół rzymskokatolicki. Szczególnie poruszyły ich spustoszenia, które wywołuje zorganizowany proceder wykorzystywania seksualnego dzieci przez kler. Ich zdaniem każda inna organizacja religijna, która dopuściłaby się tylu nadużyć i przestępstw, już dawno byłaby ścigana przez prawo jako groźna sekta. Sailer i Hetzel, odwołując się często do prawa kanonicznego,
autorytetów katolickich i Biblii, stawiają Ratzingerowi, a także całemu Kościołowi trzy podstawowe zarzuty.
Totalitarny reżim kościelny
Prawnicy zarzucają Ratzingerowi spowodowanie zaburzeń fizycznych i psychicznych u wielkiej liczby osób z powodu nadużyć władzy charakterystycznych dla Kościoła rzymskokatolickiego. Pierwszym z nadużyć jest chrzest niemowląt dokonywany bez wiedzy zainteresowanych, a czasem nawet wbrew woli rodziców (w przypadku zagrożenia śmiercią dziecka - kanon 868). Ludzie ochrzczeni są zobowiązani do totalnego
poddania się władzy duchownych, a przynależność jest nieodwołalna (nawet apostaci pozostają katolikami,
choć odstępczymi). Odejście od Kościoła jest zagrożone wiecznym potępieniem, a formalna apostazja - skomplikowana.
Zdaniem prawników, Kościół stosuje wobec swoich członków- -ofiar terror psychiczny, zastraszając ich karami boskimi. Po wymienieniu wielkiej liczby terrorystycznych fragmentów z Biblii i innych tekstów religijnych autorzy doniesienia zwracają uwagę na zjawisko nerwic eklezjogennych, które są skutkiem religijnych lęków. W ich
efekcie ofiary zapadają na hipochondrię, stałe poczucie winy, depresję itp. Autorzy przytaczają nietolerancję
i przemoc, jakie przez wieki stosował Kościół w celu nawracania „niewiernych” i zastraszania „wiernych”.
Wśród szkód, co ciekawe, wymieniają także te wywołane przez egzorcystów - wmawianie ludziom, że są opętani przez diabła
Zabójczy zakaz prezerwatyw
Niemieccy prawnicy przytaczają historię walki Kościoła z antykoncepcją, ze szczególnym uwzględnieniem postawy Watykanu wobec pandemii HIV/AIDS. Cytują wypowiedzi samego Ratzingera, który bez żadnych
racjonalnych argumentów dowodził w Afryce, jakoby używanie prezerwatyw miało pogorszyć, a nie poprawić
sytuację epidemiologiczną. Prawnicy zwracają uwagę, że nawet wśród duchownych katolickich (zwłaszcza
w Afryce) zakaz lansowany przez Watykan wzbudza protesty czy wręcz otwarty bojkot. Postawę papieży epoki
AIDS wobec używania kondomów nazywają „pomocą w uśmiercaniu” i mówią o kryminalnej odpowiedzialności
Ratzingera z powodu utrzymywania zakazu stosowania prezerwatyw.
Patronat nad przestępstwami
Sailer i Hetzel zwracają uwagę, że „istnieje poważne podejrzenie, iż kardynał Ratzinger jako szef Kongregacji
Wiary i później jako papież systematycznie ukrywał przestępstwa seksualnego molestowania dzieci i chronił sprawców”. Następnie szeroko omawiają katolickie afery pedofilskie w niektórych krajach, ze szczególnym uwzględnieniem dwóch - USA i Irlandii. Do nich dodają także szereg przykładów z Niemiec, Kanady, Australii i Afryki. Wymieniają również najsłynniejszych winnych z „najwyższej półki”: biskupia belgijskiej Brugii, austriackiego kardynała Hansa-Hermanna Groëra, księdza Marciala Maciela Degolladę - twórcę Legionu Chrystusa, argentyńskiego arcybiskupa z Santa Fe de la Vera Cruz, nigeryjskiego arcybiskupa Richarda Burke'a.
Następnie autorzy doniesienia szczegółowo omawiają strategię Kościoła wobec tego typu przestępstw, począwszy od słynnej encykliki „Crimen Sollicitationis” z 1962 roku, która obowiązywała do roku 2001. Taktyka
polegała na nakazie zachowania absolutnego sekretu („pontyfikalnego”); podobny nakaz znaleźli także w specjalnym liście Ratzingera do biskupów z 2001 roku. Prawnicy przypominają, że w 2001 roku francuski biskup Pierre Pican dostał gratulacje z Watykanu za to, że wolał iść do więzienia, niż spełnić swój obywatelski obowiązek - powiadomić policję o księdzu - wielokrotnym gwałcicielu. Sam Ratzinger - osoba kontrolująca w Kościele procesy o seksualne nadużycia - ignorował ewidentne przypadki przestępstw i nie karał sprawców. Na koniec prawnicy zwracają uwagę, że w Kodeksie Międzynarodowego Trybunału Karnego wpisane są „systematyczne gwałty” jako zbrodnia przeciwko ludzkości.
Za sukces doniesienia, oczywiście, racjonalistycznie „trzymamy kciuki”, ale jesteśmy realistami. Kościół katolicki ma tak wielkie wpływy i prowadzi tak sprytny PR, że trudno sobie wyobrazić postawienie Ratzingera przed Trybunałem. Nie dlatego, że jest niewinny, ale dlatego, że nie stawia się przed sądami „ojców świętych”. Ich się beatyfikuje, niezależnie od tego, co naprawdę robili. Natomiast bezdyskusyjnie należy uznać pozew za sukces
propagandowy. Jest to kolejna okazja do przypomnienia światu, czym jest w istocie Kościół rzymskokatolicki
- potężna, autorytarna korporacja świetnie żyjąca z zarządzania nadziejami i lękami swoich poddanych,
bezwzględna i zatroskana przede wszystkim o interes swojego duchownego personelu.
ADAM CIOCH